Słowo Boże na dziś – 17 Maja 2014 r. – VII Niedziela Wielkanocna Wniebowstąpienie Pańskie, uroczystość

Myśl dnia

Staraj się zawsze zachować kawałek nieba nad swoim życiem.

Marcel Proust

******
WNIEBOWSTĄPIENIE PAŃSKIE
– UROCZYSTOŚĆ, ROK B
PIERWSZE CZYTANIE (Dz 1,1-11)
Uniósł się w ich obecności w górę
Czytanie z Dziejów Apostolskich.Pierwszą książkę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym.
A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił: ”Słyszeliście o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”.
Zapytywali Go zebrani: ”Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?”. Odpowiedział im: ”Nie wasza to rzecz znać czas i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”.
Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: ”Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”.Oto słowo Boże.PSALM RESPONSORYJNY (Ps 47,2-3.6-7.8-9)

Refren:Pan wśród radości wstępuje do nieba.

Wszystkie narody klaskajcie w dłonie, *
radosnym głosem wykrzykujcie Bogu,
bo Pan Najwyższy, straszliwy, *
jest wielkim Królem nad całą ziemią.

Bóg wstępuje wśród radosnych okrzyków, *
Pan wstępuje przy dźwięku trąby.
Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie, *
śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie.

Gdyż Bóg jest Królem całej ziemi, *
hymn zaśpiewajcie!
Bóg króluje nad narodami, *
Bóg zasiada na swym świętym tronie.

 

DRUGIE CZYTANIE (Ef 1,17-23)

Bóg posadził Chrystusa po swojej prawicy

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Efezjan.

Bracia:
Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego, to znaczy światłe oczy dla waszego serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących – na podstawie działania Jego potęgi i siły, z jaką dokonał dzieła w Chrystusie, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką zwierzchnością i władzą, i mocą, i panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym.
I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko na wszelki sposób.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 28,19.20)

Aklamacja:Alleluja, alleluja, alleluja.

Idźcie i nauczajcie wszystkie narody,
Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata.

Aklamacja:Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mk 16,15-20)

Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga

Zakończenie Ewangelii według świętego Marka.

Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich:
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie”.
Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

https://youtu.be/ZXrcfuxpqbw
Wybrani do misjiCi, którzy z odwagą i zaufaniem idą i głoszą Ewangelię, otrzymują Boże błogosławieństwo. Pan współdziała z nimi i wspomaga ich swoją łaską. Czasem w obliczu naszych osobistych słabości i grzechów możemy poczuć się niegodni, by być głosicielami Chrystusowego orędzia. Jest to jednak pokusa. Bóg chce posłużyć się właśnie nami. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, otrzyma Jego moc i tym samym zdolność do wypełnienia misji wynikającej z chrześcijańskiego powołania. Chrystus wybrał na apostołów ludzi słabych i grzesznych. Wybiera także nas, abyśmy w Jego imię, poprzez świadectwo chrześcijańskiej miłości, wyrzucali „demony i uzdrawiali chorych”.Panie, oddaję Tobie moje życie. Chcę z wiarą i oddaniem służyć Ci najlepiej, jak potrafię. Pragnę wypełnić tutaj, na ziemi, moje chrześcijańskie powołanie do bycia świadkiem Twojej miłości.Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła http://www.paulus.org.pl/czytania.html********

Wprowadzenie do liturgii

ZAPROSZENIE DO NIEBA

Jak niegdyś uczniowie, tak my dziś uporczywie wpatrujemy się w niebo. Spójrzmy na tajemnicę wniebowstąpienia, podążając śladem duchowych przewodników i świadków wiary.
Starożytny syryjski poeta Cyryllonas opisuje wniebowstąpienie, wkładając w usta Chrystusa słowa tęsknoty. „Ojciec czeka na mnie, aż wejdę i przyniosę ze sobą ciało i duszę, które uwięziły śmierć i diabeł. Aniołowie czekają na mnie, aż wrócę i przyniosę ze sobą zabłąkaną owcę, która dzięki mojemu przyjściu znów się odnalazła. Raj i ogród, obydwa mnie oczekują z nadzieją, że wprowadzę do nich Adama i ustanowię go tam panem”.
Święty Augustyn, zwracając się do katechumenów, zachęca ich do spojrzenia na wniebowstąpienie z wiarą będącą warunkiem zrozumienia. Chrystus wstąpił do nieba – wierzcie! I niech wam nie mówi wasze serce: co czyni? Nie pytajcie o to, czego nie można znaleźć. Tam jest – to wam wystarczy.
Inna wrażliwość towarzyszy św. Tomaszowi z Akwinu. Na pytanie, jaki sens ma dla nas wniebowstąpienie Chrystusa, odpowiada ze scholastyczną precyzją – umacnia naszą wiarę, nadzieję i miłość. Potęguje wiarę, gdyż zmusza do przekroczenia tego, co widzialne i zrozumiałe. Napawa nadzieją, bo Chrystus poprzedza nas w niebie, wskazując drogę i miejsce dla nas przygotowane. Obiecał to nam, mówiąc: „znów powrócę i zabiorę was do siebie, abyście byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14,3). I wreszcie rozpala miłosną tęsknotę za niebem. Odchodzący Chrystus obiecuje uczniom, że ześle im Ducha Świętego Pocieszyciela. Ducha miłości porywającej nas ku życiu wiecznemu.

o. Jarosław Krawiec – dominikanin

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/922

*********

Liturgia słowa

 Po zmartwychwstaniu Pan Jezus przychodził do apostołów. Napełniał ich radością i pokojem. Oto teraz znowu odchodzi. Jezus jest nieuchwytny, jest tajemnicą. Pragnie, abyśmy Go szukali. Lecz wskazuje nam miejsca, gdzie na pewno jest. To sakramenty święte, a przede wszystkim Eucharystia. Gdy jesteśmy zmęczeni poszukiwaniem dobra, miłości, sprawiedliwości, przychodzimy tutaj. W Mszy św. Jezus odnawia nasze siły, te duchowe i te cielesne.

PIERWSZE CZYTANIE (Dz 1,1-11)

Posiadamy dar wiary. Otrzymaliśmy też rozum, to jeden z darów Ducha Świętego. Nasz rozum powinien współpracować z wiarą. Powinien być rozświetlony przez wiarę, a wiara wsparta rozumem. Apostołowie dotychczas pojmowali Jezusa tylko rozumem. Ta droga poznania dopełniła się. Teraz potrzebna jest im wiara. Wkrótce zstąpi na nich Duch Święty, który stworzy w nich harmonię wiary i rozumu.

Czytanie z Dziejów Apostolskich
Pierwszą książkę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym.
A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił:
«Słyszeliście o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym».
Zapytywali Go zebrani: «Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?». Odpowiedział im: «Nie wasza to rzecz znać czas i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi».
Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba».

PSALM (Ps 47,2-3.6-7.8-9)

Czasami, aby zrozumieć jakaś sytuację, potrzeba dystansu. Należy odejść na bok lub wyjechać i spojrzeć na to, co się wydarzyło, w nowy sposób. Pan Jezus wstępujący do nieba, otwiera nowy etap w życiu swych uczniów. A także nowy etap w dziejach ludzkości. Nie czas żałować tego, co było, czas spojrzeć w nowy sposób – zachwycić się tajemnicą Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata!

Refren: Pan wśród radości wstępuje do nieba.
lub: Alleluja.

Wszystkie narody klaskajcie w dłonie, *
radosnym głosem wykrzykujcie Bogu,
bo Pan Najwyższy, straszliwy, *
jest wielkim Królem nad całą ziemią. Ref.

Bóg wstępuje wśród radosnych okrzyków, *
Pan wstępuje przy dźwięku trąby.
Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie, *
śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie. Ref.

Gdyż Bóg jest Królem całej ziemi, *
hymn zaśpiewajcie!
Bóg króluje nad narodami, *
Bóg zasiada na swym świętym tronie. Ref.

DRUGIE CZYTANIE (Ef 1,17-23)

Ktoś kiedyś powiedział: „Pan Bóg zamyka jedne drzwi, aby otworzyć inne”. Wstępujący do nieba Jezus znika z oczu uczniów, aby być widoczny „oczami ich serc”. W niezwykłym darze poszerza granice ich serc, aby było tam miejsce na dar wiary. Czasem Bóg prowadzi nas przez trudne i bolesne doświadczenia, aby poszerzyć granice naszego serca, aby dać się poznać w nowy sposób.

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Efezjan
Bracia:
Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego, to znaczy światłe oczy dla waszego serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas, wierzących, na podstawie działania Jego potęgi i siły, z jaką dokonał dzieła w Chrystusie, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką zwierzchnością i władzą, i mocą, i panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym.
I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami.
Oto słowo Boże.
W. Bogu niech będą dzięki.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 28,19.20)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Idźcie i nauczajcie wszystkie narody,
Ja jestem z wami przez wszystkie dni
aż do skończenia świata.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mk 16,15-20)

Jezus, głosząc Ewangelię, nieustannie był w drodze. Szukał ludzi, jak pasterz zaginione owce. Teraz posyła w drogę apostołów. Chrześcijaństwo to droga, to dynamizm. W sensie duchowym i fizycznym. Nie możemy stać w miejscu, powinniśmy pogłębiać i ożywiać naszą wiarę na różne sposoby. Również przez spotkania z ludźmi. To jest zawsze okazja do dzielenia się wiarą, ale też do ubogacania wiarą innych.

Zakończenie Ewangelii według świętego Marka
Jezus, ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich:
«Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie».
Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/922/part/2

*********

Katecheza

 Dar Konsekracji

Pan Jezus w tajemnicy wcielenia rozpoczął nowy styl życia, dotychczas nieznany. W swoim człowieczeństwie pokazał nam, jak będą wyglądały relacje w niebie.
Będzie to miłość – czysta, uboga i posłuszna. Taką miłością obdarzają się nieustannie Ojciec, Syn i Duch Święty. Z tej miłości czerpią aniołowie i święci. Pierwszą osobą, która poszła za Jezusem drogą czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, była Jego Matka, Maryja, potem uczniowie, a następnie chrześcijanie wszystkich wieków.
Pan Jezus całym swoim życiem pokazał nam, że miłość czysta jest bezinteresowna, czuła i troskliwa, szukająca dobra drugiego człowieka, jego świętości. Nie ma w niej egoizmu, zaborczości, wykorzystywania drugiego dla własnych celów. Dziewicza miłość Jezusa uczy nas, że Bóg jest źródłem miłości, którą pragnie nas obdarzać, abyśmy przekazywali ją bliźnim.
Pan Jezus wybrał drogę ubóstwa, które ubogaca innych. On stał się darem. Swoim życiem głosił, że największym bogactwem człowieka jest Bóg, jest miłość. Żył skromnie i prosto, z pracy własnych rąk. Dzielił się z innymi i przyjmował to, co inni pragnęli Mu ofiarować w dobrach materialnych oraz w ludzkiej życzliwości, pomocy i obecności. Uboga miłość Jezusa pokazuje nam, że Ojcu można zaufać, bo On troszczy się o wszystko w naszym życiu!
Dla Pana Jezusa pełnienie woli Ojca było tak istotne i niezbędne jak pokarm dla ciała i jak oddech dla życia. Był On do końca posłuszny, aż do śmierci krzyżowej. Swoim posłuszeństwem pokazał nam, że ostatnie zdanie należy zawsze do Boga, który z najgorszego cierpienia potrafi wyprowadzić nieskończone dobro. Ze śmierci Jezusa – zmartwychwstanie, a nam zbawienie. Posłuszna miłość Jezusa uczy nas też, że człowiek jest najbardziej wolny, nie wtedy, kiedy „robi to, co chce” pod wpływem emocji chwili, ale kiedy w pokorze wybiera największe dobro, przekraczając samego siebie, własne oczekiwania czy nadzieje.
Osoby powołane do życia konsekrowanego – czyli ofiarowanego Bogu – oddają całkowicie i bez reszty swoje życie Ojcu, naśladując Jezusa w Jego stylu życia. Idą z Nim przez swoją ziemską doczesność każdego dnia coraz bardziej czyści, ubodzy i posłuszni. Ich zadaniem w Kościele jest „uobecniać w świecie samego Chrystusa przez osobiste świadectwo” (Vita Consecrata nr 72). Ukazywać przez śluby zakonne piękno człowieczeństwa Chrystusa i Jego zbawczą miłość.

s. Anna Maria Pudełko – apostolinka

*******

Rozważanie

Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię! (Mk 16, 15).

Żegnając się z uczniami, Jezus prosił: „Idźcie, zanieście moją Ewangelię każdemu stworzeniu!”. Mimo trwających dwa tysiące lat wysiłków ogromnej rzeszy misjonarzy tylko do jednej trzeciej ludzkości dotarło światło Ewangelii. Prośba Jezusa pozostaje więc ciągle aktualna. Chrystus mówi do każdego: „Idź i głoś Dobrą Nowinę, podziel się ze wszystkimi swoją radością, powiedz wszem, że jesteś dzieckiem Bożym, że śmierci już nie ma, że Pan wzywa, że uzdrawia, że czas już najwyższy na nawrócenie!”. Głoszenie Chrystusa dzisiejszemu światu wcale nie wymaga dalekich i trudnych podróży misyjnych. Świat potrzebuje świadectwa, potrzebuje autentyczności, potrzebuje alternatywy dla sztywnych ram cywilizacji śmierci, materializmu, rozmytych zasad moralnych i egoizmu. Świat musi zobaczyć Bożych szaleńców, uczniów Chrystusa, którzy nie boją się iść pod prąd, którzy potrafią wypłynąć na głębię duchowej przestrzeni, którzy chcą wykrzyczeć swoją bratnią miłość i zaszczepić ją w zimnym królestwie pieniądza.

Rozważanie zaczerpnięte z terminarzyka Dzień po dniu
wydawanego przez Edycję Świętego Pawła

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/922/part/4

**********

#Ewangelia: Obecność Boga na ziemi nasila się

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. shutterstock.com)

Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: “Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie”.

 

Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

 

Komentarz do Ewangelii

 

Jezus “został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga”. Nie oznacza to jednak, że odszedł od swoich uczniów. Nadal bowiem “współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły”. Patrząc na to, co dzieje się po Wniebowstąpieniu Jezusa należy wręcz powiedzieć, że On poszedł do Nieba, aby jeszcze bardziej z nami być. Tak: ziemskie życie Boga w postaci zwykłego człowieka nie było szczytem obecności Boga na ziemi. To dopiero teraz jest ten szczyt! Można wręcz odnieść wrażenie, że Bóg w historii świata nieustannie nasila swoją obecność i swoje działanie. To jest nauka płynąca z tajemnicy Wniebowstąpienia.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2431,ewangelia-obecnosc-boga-na-ziemi-nasila-sie.html

******

Na dobranoc i dzień dobry – Mk 16, 15-20

Na dobranoc

Mariusz Han SJ

(fot. Maria Teresa Amrosi / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

Testament…

 

Ostatni rozkaz. Wniebowstąpienie
Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie».
Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

 

Opowiadanie pt. “Legenda o piekle i niebie”

 

“Gdzie jest piekło, a gdzie jest niebo?” – zapytał młodzieniec starego sędziwego mnicha.

 

Doświadczony zakonnik pogładził długą siwą brodę i zaczął opowiadać: Wyobraź sobie, mój drogi, ogromy pałac w którym znajduje się tłum ludzi różnego wieku i stanu. Wszyscy wyglądają na śmiertelnie zagłodzonych, z podkrążonymi oczami, z zapadniętymi policzkami chociaż każdy z nich trzyma w rękach łyżki tak długie jak oni sami, a wokoło stoją ogromne kotły ze smakowitą i gorącą zupą. Jednak nikomu nie udaje się zaspokoić głodu, chociaż bardzo tego pragną. Pokarm można dostarczyć do ust tylko przy pomocy tych długich i ciężkich łyżek, co okazuje się w praktyce niemożliwe z powodu ich długości i ciężaru. Wielu z nich kłóci się między sobą. Z niespotykaną nienawiścią i piekielnymi krzykami okładają się wzajemnie łyżkami.

 

To jest piekło – stwierdził mnich.

 

Natomiast, abyś zrozumiał, jak jest w niebie, wyobraź sobie taki sam wspaniały pałac w którym jest też tłum ludzi, ale pełnych szczęścia. Tutaj również stoją kotły ze smakowitą zupą i każda z osób trzyma taką samą gigantyczną łyżkę jak te, które znajdowały się w piekle. Ludzie siedzą naprzeciw siebie parami. Jeden nabiera zupę i karmi swojego bliźniego. Jeśli łyżka jest dla niego zbyt ciężka, pomagają mu dwie inne osoby tak, aby mógł spokojnie zjeść tyle, ile potrzebuje. Skoro tylko jedna osoba zaspokoi głód, karmią następną.

 

To jest niebo – powiedział uśmiechając się zagadkowo mnich.

 

Refleksja

 

Wielu z nas chciałoby zostawić po sobie testament, ale nie taki tradycyjny w którym mowa o tym, co komu zostawiamy namacalnie na pamiątkę po naszej śmierci. Mam na myśli testament, którego “ani mól, ani rdza nie zje”. Przekazanie wartości, którymi będą żyli nasi bliscy z rodziny i przyjaciele, to coś ważniejszego niż materialne dobra tego świata…

Jezus zostawił dla nas testament miłości naszych wrogów i nieprzyjaciół. Nie jest to łatwy testament do zrealizowania, bo dużo w nim poświęcenia także i dla tych, którzy nas nienawidzą. Testament kojarzy nam się z dobrami i przyjemnościami, a nie wyrzeczeniami. Tymczasem miłość nieprzyjaciół, a szczególnie miłość “bliźniego swego jak siebie samego” jest jedyną słuszną drogą do osiągnięcia szczęścia na ziemi…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Jaki testament chcesz po sobie zostawić?
2. Dlaczego miłość nieprzyjaciół jest tak trudnym zadaniem?
3. Co warto dać drugiej osobie na końcu naszego życia?

 

I tak na koniec…

 

Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy, i noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy (Adam Mickiewicz)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,754,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mk-16-15-20.html

******

 

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

 

Panie, do kogóż pójdziemy ? Ty masz słowa życia wiecznego” J 6, 68

 

Szanowni Państwo, drodzy suskrybenci,

 

Cały zespół „Ewangelii na co dzień” składa Wam życzenia z okazji świąta Wniebowstąpienia!

 

Wniebowstąpienie to tryumf Jezusa Chrystusa, to święto zwycięstwa, na które nasz Pan, Jezus Chrystus, zasłużył: opuścił tron Ojca, uniżył się w żłóbku, żył anonimowo w Nazarecie jak prosty rzemieślnik i wycierpiał swoją odkupieńczą Mękę, aby nas uwolnić od śmierci.

Nie był zbyt znany za życia, ale Jego ziemskie dzieło jest ukończone. Powraca do ojczyzny niebieskiej i pociąga nas za sobą, bo staliśmy się dziećmi Bożymi, których odkupił.

Nasza kolej, abyśmy odrzucili grzech, który przywiązuje nas do ziemi i wstępowali do nieba pragnieniem i wolą, zanim ostatecznie pójdziemy za Jezusem ciałem i duszą.

Polski zespół Evangelizo, redagujący „Ewangelię na co dzień”

—————————————————————————————————————–

INFORMACJE

  • ·         “Ewangelia na co dzień” jest dostępna za darmo w aplikacji dla smartfonów i iPhonów – zobacz
  • ·         “Ewangelia na co dzień” jest na Facebooku
  • ·         “Ewangelia na co dzień” rozwija nowe wersje językowe. Tutaj można wesprzeć nowe projekty.
  • ·         Chętnie odpowiemy na Wasze wszelkie pytania i czekamy na sugestie lub opinie. Można się z nami skontaktować za pomocą formularza.

Liturgia syryjska

 

„Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła” (Łk 15,6)
 

W dzień Twojego Wniebowstąpienia, o Chryste Królu

aniołowie i ludzie wykrzykują Ci:

„Tyś jest święty, Panie, bo Ty zstąpiłeś i ocaliłeś Adama,

człowieka uczynionego z prochu (Rdz 2,7),

z otchłani śmierci i grzechu,

a przez Twoje święte Wniebowstąpienie, o Synu Boży,

Niebo i ziemia dostępują pokoju.

Chwała niech będzie Temu, który Cię posłał!”

Kościół ujrzał swego Oblubieńca w chwale

i zapomniał o cierpieniach Golgoty

Brzemię Jego krzyża

zostało zastąpione obłokiem światła.

Wznosi się On, odziany blaskiem i chwałą.

Wielki cud dokonał się dziś na Górze Oliwnej:

Któż zdoła o nim opowiedzieć?…

Nasz Pan zstąpił w poszukiwaniu Adama

a gdy już odnalazł tego, który był stracony

wziął go na swoje ramiona

i w chwale wprowadził go do Nieba (por. Łk 15,4n).

Przyszedł, objawiając nam, że jest Bogiem;

przybrał ludzkie ciało, objawiając, że jest człowiekiem;

zstąpił do otchłani, pokazując, że umarł

wniósł się i został uwielbiony objawiając swoją wielkość.

Chwała Mu!

W dniu Jego narodzin Maryja rozradowała się.

w dniu Jego śmierci ziemia zatrzęsła się,

w dniu Jego zmartwychwstania otchłań zadrżała,

w dniu Jego wniebowstąpienia Niebo rozradowało się.

Błogosławione niech będzie Jego Wniebowstąpienie!

**********

Propozycja kontemplacji ewangelicznej według “lectio divina”

VII NIEDZIELA WIELKANOCNA B
(Wniebowstąpienie Pańskie)
17 maja 2015 r.

I.  Lectio: Czytaj z wiarą i uważnie święty tekst, jak gdyby dyktował go dla ciebie Duch Święty.

Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: “Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie”. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły. (Mk 16,15-20)

II. Meditatio: Staraj się zrozumieć dogłębnie tekst. Pytaj siebie: “Co Bóg mówi do mnie?”.

Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: “Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Moglibyśmy zapytać, a gdzie Dwunasty? Aby iść i głosić Ewangelię wpierw należy samemu dać się zewangelizować, napełnić słowem Boga po brzegi serca. Niestety Dwunasty na Ewangelię pozostał hermetycznie zamknięty. Ostatecznie, jak wiemy, zdradził jej ideały i samego Jezusa, sprzedał za trzydzieści srebrników. W moim sercu więcej srebrników czy ewangelicznej treści?

Wydaje się, że Ewangelia po 2000 lat dotarła już aż na krańce świata, że nie ma takiego skrawka ziemi, gdzie nie stanęła stopa zwiastuna Dobrej Nowiny. A jeżeli jest, to prędzej czy później tam stanie. Na pewno zaś jest wiele miejsc, które potrzebują natychmiastowej powtórki z ewangelizacji, miejsc gdzie Ewangelia niejako “się przejadła”, przestała być “atrakcyjna”, “wyszła” z mody. Te miejsca i serca, które tam żyją, poganieją. A ja? Wolę być modny, ale nie za bardzo ewangeliczny czy może jednak odwrotnie, niekoniecznie modny, ale za to zdecydowanie ewangeliczny?

Jak ewangelizować zwierzęta czy lasy? Trochę by to wyglądało śmiesznie, gdyby ktoś głosił homilię dla stada dojnych krów czy koni pełnej krwi arabskiej. A jednak św. Paweł stwierdza, że także stworzenie oczekuje objawienia się ludzi Ewangelii. Żyć ideałami Ewangelii, to żyć w harmonii nie tylko z drugim człowiekiem, ale też ze stworzeniem. Stworzenie potrzebuje nie tyle szczególnych praw, ale przenikniętych Ewangelią ludzkich serc. Dla otaczającego mnie środowiska: lasów, zwierząt, pól jestem jak święty Franciszek czy współczesny przedstawiciel plemienia wandalów? Stworzenie szanuję, podziwiam, o nie się troszczę czy nad nim się wyżywam, je dewastuję, nad nim się znęcam? Stworzenie ewangelizuję czy bezwzględnie wykorzystuję?

Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły. Pan wstępując do nieba, nie zostawił swego Kościoła w jego dziele ewangelizacji. On nie patrzy z wysokości nieba jak Kościół się męczy i trudzi ewangelizując narody. On z nim współdziała. Potwierdza licznymi znakami ewangeliczny trud. Ważne jest, aby Kościół, abym ja nigdy nie przestał współdziałać z Panem, abym nie próbował głosić Ewangelii polegając tylko na ludzkich siłach czy środkach z pominięciem Bożej łaski, Bożego wsparcia. Współdziałam? Czy nim rozpocznę działanie, wpierw spędzam dużo czasu przed Panem na modlitwie, na zgiętych kolanach, ładuję duchowe “akumulatory”, Bożą łaską do pełna “tankuję” swoje serce?
Pomyślę jak mógłbym jeszcze lepiej i owocniej współdziałać z Panem w dziele ewangelizacji mojego serca i serc moich braci i sióstr.

III  Oratio: Teraz ty mów do Boga. Otwórz przed Bogiem serce, aby mówić Mu o przeżyciach, które rodzi w tobie słowo. Módl się prosto i spontanicznie – owocami wcześniejszej “lectio” i “meditatio”. Pozwól Bogu zstąpić do serca i mów do Niego we własnym sercu. Wsłuchaj się w poruszenia własnego serca. Wyrażaj je szczerze przed Bogiem: uwielbiaj, dziękuj i proś. Może ci w tym pomóc modlitwa psalmu:

Wszystkie narody, klaskajcie w dłonie,
radosnym głosem wykrzykujcie Bogu,
bo Pan Najwyższy, straszliwy,
jest wielkim Królem nad całą ziemią…
(Ps 47,2-3)

IV Contemplatio: Trwaj przed Bogiem całym sobą. Módl się obecnością. Trwaj przy Bogu. Kontemplacja to czas bezsłownego westchnienia Ducha, ukojenia w Bogu. Rozmowa serca z sercem. Jest to godzina nawiedzenia Słowa. Powtarzaj w różnych porach dnia:

Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie

***

opracował: ks. Ryszard Stankiewicz SDS
Centrum Formacji Duchowej – www.cfd.salwatorianie.pl )
Poznaj lepiej metodę kontemplacji ewangelicznej według Lectio Divina:
http://www.katolik.pl/modlitwa.html?c=22367

__________Copyright (C) www.Katolik.pl 2000-2014 ____________

*******

******

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

0,0 / 10,50
Dzisiaj wspominamy dzień, w którym uczniowie po raz ostatni widzieli na ziemi Pana Jezusa. Co do nich mówi? Z czym ich zostawia? Pozwól sobie usłyszeć tę Ewangelię jakbyś słyszał ją po raz pierwszy, bez wybiegania na przód, koncentrując się na każdym słowie.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Marka
Mt 16, 15-20
Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie». Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Idźcie…”. Pan Jezus zaczyna właśnie od tego wezwania, by iść. Oznacza to, że uczniowie nie mogą stać w miejscu, nie mogą także siedzieć i czekać. Zatem dzisiaj Jezus wzywa cię także do ruszenia z miejsca, do podjęcia konkretnego działania. To pierwsze słowo, które powinieneś dzisiaj usłyszeć od Jezusa – Idź!

Być może jest ci dobrze w miejscu, w którym przebywasz. Czujesz się bezpieczny, jest ci miło, ciepło i wygodnie. Wyjście oznacza pożegnanie z tym przyjemnym miejscem i w pewien sposób przekroczenie również siebie. Pan Jezus wzywa cię dzisiaj do pewnej zmiany – do zmiany położenia, ale może również do zmiany myślenia. Zaprasza ciebie i apostołów do pewnej misji, która jest nadzwyczajnym wyzwaniem. Czy jesteś w stanie ją podjąć?

Wezwanie do pójścia jest jednocześnie wezwaniem do głoszenia. Czy usłyszałeś dzisiaj zaproszenie Jezusa, że to właśnie ciebie powołuje i posyła, byś poszedł i głosił? Byś ogłosił to, co nie tak dawno przeżywaliśmy w Kościele, a czego pamiątką jest dzisiejsza niedziela – zmartwychwstanie Jezusa. To, że żyje i działa wielkie rzeczy pośród nas.

Na koniec możesz prosić Jezusa, aby dał ci siły, byś szedł i głosił Ewangelię całym swoim życiem, dokądkolwiek zechce cię posłać.

http://modlitwawdrodze.pl/home/
******

***************************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

17 MAJA

******

Święty Paschalis Baylon, zakonnik
Święty Paschalis Baylon Paschalis Baylon Yubero (znany także jako Pascal Bailon, nazywany niekiedy Serafinem Eucharystii) urodził się w Torre Hermoza w Aragonii (północna Hiszpania) 16 maja 1540 r. Jego rodzice, Marcin Baylon i Elżbieta Yubero, byli pobożnymi, drobnymi rolnikami. Nie stać ich było na kształcenie dzieci. Paschalis jako pasterz, najpierw trzody rodzinnej, a potem u obcych, miał wiele czasu na czytanie żywotów Świętych i innych pobożnych książek (sztuki czytania podobno nauczył się sam, prosząc o pomoc przygodnych podróżnych). Nie obserwowany przez nikogo, oddawał się modlitwie i praktykom pokutnym, aż do krwawych biczowań.
Kiedy miał 24 lata, wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych (alkantarzystów, franciszkanów ściślejszej obserwancji), którzy mieli swój konwent w Montfort w pobliżu Walencji. Z powodu zaniedbanego wyglądu nie chciano go przyjąć do klasztoru. Jednak wkrótce po przyjęciu przełożeni przekonali się o jego zaletach i chcieli doprowadzić go do kapłaństwa. Paschalis jednak błagał, by mógł pozostać bratem zakonnym – i tak też się stało. Uświęcenie swoje widział w zjednoczeniu z Bogiem i w sumiennym wypełnianiu najniższych obowiązków w klasztorze. Najbardziej cenił sobie zajęcie furtiana. Dawało mu to bowiem wiele okazji do znoszenia przykrości, do upokorzeń, a równocześnie do pełnienia posługi wobec potrzebujących. Jego dewizą życiową były słowa: “Dla Boga i Zbawiciela potrzeba mieć serce dziecka, dla bliźniego serce matki, dla siebie – serce sędziego”.
Paschalis miał szczególną cześć dla Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. W zamian za bezgraniczne oddanie Pan Bóg obdarzył go darem kontemplacji, czytania w sercach i sumieniach ludzkich oraz charyzmatem proroczym. Te właśnie nadprzyrodzone dary i zalety były przyczyną wezwania brata Paschalisa przez przełożonego generalnego do klasztoru w Paryżu. Długą drogę z Walencji do Paryża Paschalis odbył pieszo. We Francji panoszyli się wtedy hugenoci-kalwini. Zakonnik często prowadził z nimi dyskusje i odpowiadał na ich zarzuty. Ze szczególnym żarem bronił prawdy o realnej obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. To ściągało na niego gniew jego przeciwników tak dalece, że pewnego dnia w pobliżu Orleanu rozjuszony tłum omalże go nie ukamienował (1576).
Po nieco dłuższym pobycie w klasztorze paryskim, gdzie budował wszystkich obserwancją zakonną, Paschalis został ponownie przeniesiony do klasztoru w okolice Walencji, w Hiszpanii. Tam ciężko zachorował. Zmarł 17 maja 1592 roku, w dniu, który sam przepowiedział. Dzień śmierci, tak jak i dzień jego urodzin, były uroczystością Zesłania Ducha Świętego. Legenda głosi, że w czasie Mszy świętej pogrzebowej, odprawianej za spokój jego duszy, Paschalis miał dwa razy otworzyć oczy: w czasie podniesienia Hostii i kielicha, by po raz ostatni uczcić ukochanego Zbawiciela pod postaciami chleba i wina. Miała to być nagroda za to, że tak często i żarliwie przy każdej okazji uczestniczył w ofierze Mszy świętej i że często nawiedzał Pana Jezusa w mijanych kościołach.
Paschalis pozostawił po sobie około 20 niewielkich traktatów dogmatycznych i ascetycznych. Ich treść wskazuje, że napisał je nie prosty brat zakonny, prawie analfabeta, ale wytrawny teolog.
Tak liczne cuda działy się za wstawiennictwem sługi Bożego, że już w kilkanaście lat po śmierci doczekał się wyniesienia do chwały ołtarzy: 29 października 1618 r. Paweł V beatyfikował go, a Aleksander VIII wpisał go uroczyście do katalogu świętych 16 października 1690 r. W nagrodę za szczególne nabożeństwo do Eucharystii Leon XIII (tercjarz franciszkański) ogłosił w roku 1897 prostego brata zakonnego patronem stowarzyszeń i kongresów eucharystycznych. Patronuje też kucharzom i pasterzom oraz kobietom poszukującym męża (które proszą, zwłaszcza w Hiszpanii i we Włoszech, żeby był tak dobry i przystojny jak św. Paschalis).
Grób Paschalisa w Villareal (prowincja Castellón w Hiszpanii) został zbezczeszczony w czasie hiszpańskiej wojny domowej 1936-1939; relikwie spalono.W ikonografii św. Paschalis przedstawiany jest w habicie lub jako pasterz, czasami z kijem pasterskim. Bywa ukazywany jako adorujący Chrystusa w monstrancji. Jego atrybutami są także krzyż, hostia, monstrancja.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/05-17a.php3
*******

Szukaj Boga nade wszystko

Rozmyślaj o tym wiele: Szukaj Boga nade wszystko. Jest słusznym, żebyś szukał Boga przed i ponad wszystkim innym, ponieważ majestat Boży chce, żebyś otrzymał to, o co prosisz. To sprawi również, że będziesz bardziej gotowym do służenia Bogu i pozwoli ci kochać Go z większą doskonałością.(św. Paschalis Baylon)http://www.skarbykosciola.pl/xvi-wiek-sobor-trydencki/zloty-wiek-mistyki-hiszpanskiej/paschalis-baylon-sw-szukaj-boga-nade-wszystko/******Święty Paschalis Baylon z zakonu św. Frańciszka. (1540 – 1592.)    W dzień Wielkanocy r. 1540 ujrzał światło dzienne św. Paschalis Baylon w Torre Hermosa w Hiszpanii; rodzice jego byli ubogimi, lecz nadzwyczaj bogobojnymi kmiotkami. Nie posiadając środków do jakiegokolwiek wykształcenia, był pastuchem wiejskim; żądza zaś nauki naprowadziła go na pomysł, uczyć się w czasie swych obowiązków od przechodniów głosek i czytania. Postępy w nauce służyły mu do pogłębiania wiadomości religijnych przyswojonych sobie w domu od rodziców. Myśl bowiem o Bogu ciągle przepełniała jego serce; najchętniej rozmyślał o Jezusie i o męce Pańskiej; wszystko co widział i poznał, odnosił do Stwórcy, do Jego wszechmocy i mądrości. Za zadanie życia poczytywał sobie wyłączną służbę Boga; nie splamił swej duszy ani jednym cięższym grzechem; nie znęcił go plan swego pana, aby został przybranym jego synem, bo obawiał się, aby dostatki nie odwiodły go od wytycznego prawidła życiowego. Bóg odznaczał Paschalisa jeszcze młodzieńca zachwyceniami wśród modlitwy na polach i potokami łask wewnętrznych pociech.
Jak Paschalis daleko w sumienności i ścisłości się posuwał, dowodem dozór, jakim otaczał powierzone trzody; za największą winę sobie poczytywał, kiedy pomimo dozoru owce na obce przeszły pole; niepokoił się, kiedy towarzysze brzydkiemi bawili się mowami pomimo napomnień przezeń dawanych; oparł się rozkazowi odebranemu od głównego pasterza, aby mu przyniósł owoców z obcego ogrodu, bo nie chciał ani drobnostką nikomu krzywdy czynić. Natomiast biegł często do kapliczki polnej, aby uwielbiać Najśw. Sakrament, pomodlić się do Najśw. Maryi Panny. Wizerunek Matki Bożej przymocował do kija swego pasterskiego, przed nim klękał na polu; słysząc razu pewnego dzwonek z kaplicy na Podniesienie, wpadł w zachwycenie, w którym ujrzał monstrancyą przez aniołów mu w górze pokazaną. Lud nazywał go świętym pasterzem.
W dwudziestym roku życia postanowił wstąpić do klasztoru, umocniony w swym zamiarze objawieniem św. Frańciszka i św. Klary. Udał się do Walencyi, gdzie r. 1564 został przyjęty do zakonu frańciszkańskiego jako świecki braciszek; pokora nie pozwalała mu zostać bratem w chórze.
Gorliwość Paschalisa coraz bardziej się pomnażała; jaśniał nabożeństwem do Najśw. Maryi Panny, jaśniał pokorą i posłuszeństwem, ubóstwem i umartwieniem. Potrzeby pożywienia ograniczał do najwyższego stopnia; sypiał na gołej ziemi; pod głowę kładł kamienie lub drzewo. Godzinami całemi modlił się po nocach, godzinami też całemi pozostawał w zachwyceniach. Pracę całodzienną uświęcał modlitewkami strzelistemi; rozpoczynał też i kończył ją uwielbieniem Boga. Jeśli w modlitwie opadło go jakie mimowolne rozproszenie, nie powtarzał jej, bo uważał podobne niepokoje jako sposobność do pokus duszę dręczących.
Pomimo swego umartwienia nigdy nie pozbył się wrodzonego usposobienia wesołego, nigdy się nie zachmurzył, bo spokój sumienia był podstawą prawdziwie duchowej, a ciągłej radości. Brzydził się najmniejszym grzechem; stwierdził to już za czasów swych pasterskich w rozmaity sposób; stwierdził to i w klasztorze. Kiedy jakaś niewiasta podejrzana zażądała spowiedzi u kapłana przez nią wymienionego, otrzymał od niego Paschalis polecenie oświadczyć, że wyszedł z klasztoru; święty braciszek zwrócił uwagę na to, że podobne uniewinnienie jest kłamstwem, że się go nie podejmuje, aby nie obrazić Boga chociażby grzechem powszednim.
Nie był Paschalis kapłanem, a jednak pałał żarliwością o zbawienie dusz ludzkich. Napominał tych, z którymi obcował, aby przestrzegali przykazań Bożych i kościelnych; aby jak najczęściej przystępowali do śśw. Sakramentów; aby starali się o poprawę i udoskonalenie życia; aby dopełniali miłości bliźniego, ćwiczyli się w cierpliwości i innych cnotach chrześcijańskich.
Wpływy Paschalisa na umysły ludzkie stwierdza następujący wypadek. Kapłan nadaremnie starał się ułagodzić człowieka, któremu ciężką wyrządzili źli ludzie krzywdę; nadaremnie błagał go, aby krzywdę przebaczył i jej zapomniał. Pokrzywdzony nie chciał o niczem słyszeć, a kapłana ostremi od siebie odpędził słowami. Wtedy Paschalis, który był towarzyszył kapłanowi, zwrócił się do zaciętego w swym gniewie nieszczęśliwca i rzekł: Przebacz przynajmniej swą krzywdę przez miłość do Boga. Krótkie to napomnienie więcej odniosło skutku niż wywody kapłana, bo już na odejściu usłyszeli zakonnicy pożądane słowa: Tak, przez miłość do Boga przebaczam krzywdę wyrządzoną. Modlitwami swemi wpływał też Paschalis na skuteczność nauk kaznodziejów; doświadczenie uczyło, że tem obfitsze były z nich owoce, czem obfitsze były modlitwy Paschalisa za kaznodziejów.
Dostąpił św. Paschalis takich wysokich stopni doskonałości i łask głównie nabożeństwem do Najśw. Sakramentu; modlitwa przed utajonym Zbawicielem była jego szczęściem niewymownem; z niej czerpał siłę i natchnienie; w niej szukał pomocy dla innych, mianowicie grzeszników.
Z posłuszeństwa udał się do Paryża, aby wykonać zlecenie do jenerała zakonu, Krzysztofa de Cheffontaines. Ruszył do Francyi w swym starym habicie boso. Nie przestraszały go prześladowania katolików przez kalwińskich Hugenotów, często ścigali go, obrzucali kamieniami, wtenczas to otrzymał ranę na ramieniu, która przez całe jego życie się jątrzyła, a władzę ramienia mu odebrała. Gdy wrócił do swego klasztoru, zabrał się bezwłocznie pomimo zmęczenia do swych codziennych obowiązków.
W 52. roku życia popadł Paschalis w śmiertelną chorobę w Villareal pod Walencyą. Kiedy lekarz oznajmił mu bliski zgon, uradował się bardzo, bo, jak mówił, w całem życiu nie odebrał weselszej i więcej upragnionej wiadomości. W dzień Zesłania Ducha św. podczas Mszy św. pochwycił krzyż z wizerunkiem Zbawiciela, ujął w ręce różaniec i oddał duszę swą świętą Bogu w tej chwili, kiedy kapłan podczas Podniesienia wznosił Hostyę św. w górę. Było to 17. maja r. 1572. Wedle tradycyi pobożne osoby widziały duszę św. Paschalisa unoszącą się ku niebu. Ciało jego spoczywało przez trzy dni w kościele; tłumy się cisnęły wiernych, aby uczcić szczątki świętego. W drugim dniu spostrzeżono, że w chwili Podniesienia rozwierają się oczy św. Paschalisa i zwracają się ku ołtarzowi, gdzie kapłan dopełniał niekrwawej ofiary. Papież Paweł V. ogłosił go r. 1618 błogosławionym, Aleksander VIII. r. 1690 świętym. Papież Leon XIII. ogłosił go r. 1897 patronem wszystkich istniejących i przyszłych bractw oraz stowarzyszeń na cześć Najśw.Sakramentu.

   Nauka

   Wobec Boga, mówił św. Paschalis, zachowywać się trzeba jak dziecko posłuszne; wobec bliżniego jak miłująca matka; wobec siebie samego jak surowy sędzia. Sam żył wedle tych zasad, które i dla nas mają być wytycznemi. Spojrzyj na swe życie, czy rzeczywiście dostrzeżesz w nim wykonanie nauki św. Paschalisa?
Ileż razy byłeś nieposłusznym wobec przykazań Bożych; ileż razy wobec bliźniego byłeś szorstkim, nieczułym, nielitościwym; ileż razy sam siebie uniewinniałeś? Jak wobec bliźniego używasz swej przewagi bez powodu, tak niesłusznie sobie żadnego nie chcesz zadać gwałtu. Samolubstwo niepozwala ci karać siebie, karze unikać wszystkiego, co chociażby pozór miało tylko umartwienia.
W trojaki sposób, uczył św. Paschalis, pamięteć mamy w życiu o Bogu. Dzieło stworzenia przypomina nam Boga Ojca i Jego wszechmoc; dzieło zbawienia przypomina nam Boga Syna, Bożą mądrość i litość; dzieło uświęcenia przypomina nam Boga Ducha św., Bożą dobroć. Gdybyśmy ciągle pamiętali o Bogu, nie moglibyśmy grzeszyć; królestwo Boże rozwinęłoby się w naszem sercu przez sprawiedliwość, a sprawiedliwość niczem innem jeno życiem wedle nauki i przykładu Jezusa.

http://siomi1.w.interia.pl/17.maja.html

*******

Modlitwy św. Paschalisa Baylon

Uwaga, otwiera nowe okno. PDFDrukujEmail

 

MODLITWY PRZED KOMUNIĄ ŚWIĘTĄ

MODLITWA I

Panie, mój Boże, Stworzycielu nieba i ziemi, Królu wszechmocny, Tyś stworzył mnie swoją mądrą ręką na obraz i podobieństwo swoje. Kimże jestem, że o mnie pamiętałeś? Albo kim jest człowiek, najłaskawszy Ojcze, że czynisz go tak wielkim? Jest on tak bardzo bliskim Twemu sercu i miłości. Zaraz gdy stworzyłeś człowieka, uczyniłeś go panem i najobficiej zastawiłeś przed nim stół w rajskim ogrodzie, lecz po dokonaniu odkupienia przygotowałeś dla niego inny stół. Na nim dajesz Siebie jako pokarm. O Panie, jakaż Twoja hojność i nadzwyczajna wspaniałość. Przychodzisz do mnie taki, jaki jesteś: Bóg, nieskończony Stwórca i Odkupiciel. O mój dobry Jezu, Zbawienie moje! Ofiaruje Tobie moje zimne serce i mą ubogą duszę. Wiele razy obrażałem Twój Boski Majestat i jak zdrajca Absalom wyrzucałem Cię z królestwa mego serca. Źródło wody żywej, oczyść mnie! Uzdrów mnie, Lekarzu mego ocalenia! Przystrój mnie w mocną wiarę i nadzieję, abym stał się godną Ciebie świątynią. Setnik, człowiek wielkiej wiary, nie śmiał Cię przyjąć do swojego domu; św. Jan Chrzciciel, uświęcony jeszcze przed swoim narodzeniem, nie miał odwagi Cię ochrzcić; a ja, grzesznik, ośmielam się przyjmować Stwórcę i Pana Aniołów. Ojcze Niebieski, daj mi siłę i odwagę, bym stał się godny Ciebie. Synu, Mądrości Ojca, obdarz mnie mądrością i roztropnością. Duchu Święty, Miłości Ojca, i Syna, zapal moje serce i oczyść duszę ogniem Twojej miłości, abym żywą wiarą przyjął ten Najświętszy Sakrament. Amen.

 

MODLITWA II

Królu nieba, Panie mój, Jezu Chryste, oto ja, niegodny grzesznik, przystępuję do świętego ołtarza Twojego wezwany przez Twój boski głos, ufając Twojej łaskawości. Ty mnie wzywasz do swojego ołtarza, dając mi samego Siebie, przedziwną rozkosz. Ośmielony tym, chociaż jestem mały, tak jak kiedyś Beniamin, przychodzę na ucztę, którą Najstarszy Brat, przedstawiony w figurze Józefa, zarządził dla swoich braci – wszystkich wiernych. Proszę Twój Majestat, abym dostąpił owoców tego Sakramentu, których udzielasz swoim przyjaciołom. Jestem chory, Ty zaś jesteś Lekarzem mego życia. Grzesznikiem jestem, Ty zaś jesteś bogaty w dobra nieskończone. Panie, spraw, aby wzrastała moja wiara, by pomnażała się moja miłość, żeby wzmocniła się moja nadzieja. Spraw, abym wypełnił wszystkie moje śluby, które Tobie złożyłem, i wychwalał Ciebie w wierze. Po śmierci zaś niech dostąpię radości życia wiecznego. Amen.

 

MODLITWA III

O Panie mój, Jezu Chryste, Synu Boga żywego, który podczas Twej Świętej Wieczerzy, w ogromie Swej nieskończonej miłości, którą od zawsze nas umiłowałeś, ustanowiłeś Przenajświętszy Sakrament Twego drogocennego Ciała i najczystszej Krwi na pamiątkę Twej najboleśniejszej Męki i dałeś Twym świętym Apostołom Twe Przenajświętsze Ciało do spożycia, a Krew Twą najdroższą, jako napój, błagam Cię Panie i pokornie proszę: skrusz twardość mego serca i udziel mi hojnie daru tkliwości, przez którą oczyszczasz grzeszną mą duszę ze wszystkich jej grzechów… (następują słowa spowiedzi powszechnej). Ty, Panie, wypowiedziałeś Twoimi świętymi ustami: Jam jest Chleb żywy, który z nieba zstąpił, kto spożywa ten Chleb, będzie żył na wieki (J 6, 51-52). O Chlebie słodki, uzdrów podniebienie mego serca, aby czuło słodycz Twej miłości; ulecz je z wszystkich jego chorób, aby poza Tobą innej słodyczy nie czuło. O Chlebie Przenajświętszy, wszelkiej słodyczy i smaku pełny, który zawsze nas odnawiasz, którego nigdy nie brakuje. Niech zatem pożywa Ciebie me serce i niech wnętrze mej duszy zawsze pełne będzie słodyczy i smaku Twego. O Chlebie Przenajświętszy, o Chlebie życia, Chlebie najczystszy, który z nieba zstąpiłeś i życie dajesz światu! Przybądź, Panie, przybądź do serca mego, niech dusza moja czuje słodycz Twej błogosławionej obecności. Oddal ode mnie wszystkich mych nieprzyjaciół, którzy chcą mnie osaczyć. Niech uciekną, niech uciekną przed nieskończoną Twą mocą, abym przez Ciebie, Panie, wewnątrz i na zewnątrz strzeżony, szedł prostą drogą do Królestwa Niebieskiego, w którym twarzą w twarz będę zawsze uwielbiał Twą niewyczerpaną obecność i razem z Tobą będę na wieki szczęśliwy. Amen.

 

MODLITWY PO KOMUNII ŚWIĘTEJ

MODLITWA I

Ojcze niebieski, składam Ci dzięki za to, że Twój Syn przyszedł dziś do mnie jako Pokarm w tej Hostii Świętej, aby uwolnić mnie od szatańskiego panowania i pocieszyć mnie. Odkupicielu mój, składam Ci nieskończone dzięki za to, iż tak szczodrze wzbogaciłeś moją duszę, karmiąc ją Twym świętym Ciałem i Krwią. Duchu Święty, Miłości Doskonała, dzięki Ci za to, że nawiedziłeś moje serce i umocniłeś je Twoją świętą miłością. Boże Troisty i Jedyny, Ojcze, Synu i Duchu Święty, niech wielbią Cię wszyscy Aniołowie, niech wysławiają Cię wszystkie stworzenia. O Panie, niech moc Twego Sakramentu sprawi, aby moja dusza zjednoczyła się z Tobą w miłości. Proszę Twój Majestat, abym odtąd już nigdy Cię nie obrażał. Niech mnie nie pociąga świat i wszelkie jego powaby. Całym Twoim tchnieniem panuj nad słabością mojego ciała, żebym z Twą pomocą odniósł całkowite zwycięstwo, ogarnięty Twoją świętą miłością. Pragnę najpełniej udoskonalić moją wiarę i nadzieję. Pragnę, by moja dusza wzrastała w cnotach aż zobaczy w szczęśliwej wizji i osiągnie to, co tutaj wiernie adoruje. Pragnę z doskonałą radością w wiecznej chwale posiąść Tego, którego przyjąłem ukrytego w tej Świętej Hostii. Amen.

 

MODLITWA II

O Maryjo, najdostojniejsza Matko Pana naszego Jezusa Chrystusa, najłaskawsza Królowo nieba i ziemi. Tyś była godna nosić w swym świętym łonie Stwórcę wszechrzeczy, którego najczcigodniejsze Ciało dziś przyjąłem. O Pani, racz wstawić się za mną, abym zadośćuczynił za wszystko, czym zgrzeszyłem przeciwko temu Sakramentowi przez niewiedzę, zaniedbanie i wszelkie zło. Niech Twoje prośby wyjednają mi przebaczenie u Twego Syna Jezusa Chrystusa, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

http://www.klaryski.nazwa.pl/kety/index.php?option=com_content&view=article&id=68:modlitwy-sw-paschalisa-baylon&catid=63:eucharystyczne&Itemid=59

**********************************************

Błogosławiona Antonia Mesina, męczennica
Błogosławiona Antonia Mesina

 

 

Antonia przyszła na świat 21 czerwca 1919 roku w Orgosolo, w pobliżu Nuoro, na Sardynii. Była drugim z dziesięciorga dzieci skromnego pracownika lokalnej administracji. Jej dzieciństwo wypełnione było pokorną służbą, ubóstwem i modlitwą. Bóg już w pierwszych latach jej życia przygotowywał dziewczynkę na przyjęcie łaski męczeństwa. Swym dziecięcym sercem gorąco służyła rodzicom i Bogu.
Nie znamy zbyt wielu faktów z jej życia. W latach szkolnych zaangażowała się w działalność Akcji Katolickiej. Już wtedy bezgranicznie chciała służyć potrzebującym i ubogim. Jej życie rozpoczęło się zaraz po wielkiej burzy I wojny światowej. Pozostało po nim świadectwo dziewiczej miłości do Boga i Matki Przenajświętszej. W ciszy radości, na uboczu, przyszła na świat. W ciszy cierpienia, na uboczu, odeszła do nieba. Był dzień 17 maja 1935 roku w Orgosolo. Zakończyła życie ziemskie w wieku 16 lat, gdy podczas zbierania chrustu, w lesie, została zamordowana przez chcącego ją zgwałcić młodzieńca. Umarła, wybaczając swemu prześladowcy. Uroczysty pogrzeb Antonii stał się pierwszym aktem czci, oddanej jej przez wszystkich mieszkańców parafii.
Do grona błogosławionych wprowadził ją papież św. Jan Paweł II w dniu 4 października 1987 roku.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/05-17b.php3

 

(...) Beatyfikowana została 4 października 1987 r. przez papieża Jana Pawła II. "Miała zaledwie szesnaście lat, gdy przyszło jej odpowiedzieć heroicznym «tak» na błogosławieństwo skierowane do tych, którzy są czystego serca, broniąc czystości za cenę najwyższej ofiary. Wiązka chrustu zebrana tego majowego dnia 1935 r., by upiec w domu chleb, leży w górach obok jej zmasakrowanego kamieniami ciała. Tego dnia zapłonął inny ogień i przygotowany został chleb dla rodziny o wiele większej" - mówił o niej papież.

Błogosławiona
Antonia Mesina
(Włochy, 1919-1935)

Antonia Mesina urodziła się 21 czerwca 1919 roku w Orgosolo na Sardynii w ubogim, prostym domu rodzinnym utwierdzonym w pracowitości i uczciwości przez wiarę katolicką. Z powodu złego stanu zdrowia matki, Antonia od wczesnego dzieciństwa wykonywała wszystkie prace domowe, pomagała też na polu. Często przy tym zanurzała się w modlitwie, w rozmyślaniu o Bogu. W każdą niedzielę i święto oraz niekiedy w dni powszednie, kiedy praca jej na to pozwalała, uczestniczyła we Mszy świętej. Począwszy od Pierwszej Komunii Świętej, którą przyjęła mając siedem lat, regularnie przystępowała do sakramentów świętych, coraz częściej się modliła, codziennie łączyła się z Maryją w modlitwie różańcowej. Zapisała się do młodzieżowej grupy Akcji Katolickiej, brała czynny udział we wszystkich spotkaniach tego stowarzyszenia.
Od dzieciństwa Antonia Mesina wysoko ceniła cnotę czystości, umocnioną przez wiarę i moralność chrześcijańską. Gdy usłyszała o nie wyniesionej wtedy jeszcze do chwały ołtarzy Marii Goretti, stwierdziła, że też i ona jest gotowa raczej umrzeć, niż zgrzeszyć – zwłaszcza przeciwko czystości.
Dnia 17 maja 1935 roku Antonia Mesina, po Mszy Świętej, podczas której przyjęła Najświętszy Sakrament, wracała do domu. Napadł na nią wtedy młody chłopak. W jednej chwili Antonia zrozumiała, że wkrótce umrze tak, jak Maria Goretti. Nie wahała się ani przez moment, dzielnie stawiała opór. Rozwścieczony z powodu niepowodzenia chłopak zaczął z całej siły uderzać jej głową o kamień. Były to uderzenia śmiertelne, wkrótce umarła. Miała 16 lat. Wraz z jej śmiercią natychmiast pojawiła się opinia o jej świętości, wszyscy uważali ją za męczennicę czystości.
Papież Jan Paweł II beatyfikował Antonię Mesina w 1987 roku. W homilii beatyfikacyjnej powiedział między innymi: To było jej „TAK” wyćwiczone w powszednich, zwyczajnych zajęciach w domu. To zwyczajne, powszednie „TAK” przygotowało ją na całkowite, ostateczne „TAK”, heroiczne „TAK” w obronie czystości aż do całkowitej ofiary ze swego życia.

Powyższa notatka biograficzna pochodzi z autorskiego cyklu artykulików
”Młodzi świadkowie wiary” pisanych przez Marka Pawła Tomaszewskiego w latach 2006-2007
All rights reserved © 2006-2012 Marek Paweł Tomaszewski
http://marek-p-t.blogspot.com/2012/11/antonia-mesina.html
*******************************************
Kościół katedralny w Elblągu
Bp Jan Styrna, ordynariusz elbląski Diecezja w Elblągu – podobnie jak wiele innych diecezji w Polsce – została erygowana 25 marca 1992 r. na mocy bulli św. Jana Pawła II Totus Tuus Poloniae Populus. 10 maja 2014 r. ordynariuszem elbląskim został mianowany biskup Jacek Jezierski. Dotychczasowy ordynariusz, bp Jan Styrna, przeszedł na emeryturę. Ponadto w diecezji pracuje także biskup Józef Wysocki. Patronami diecezji są św. Wojciech, biskup i męczennik, św. Maksymilian Maria Kolbe, prezbiter i męczennik, bł. Dorota z Mątowów Wielkich oraz bł. Władysław Demski. Na terenie diecezji, obejmującym ok. 10 tys. km kwadratowych, mieszka 450 tys. osób. W 157 parafiach podzielonych na 20 dekanatów, pracuje ok. 280 kapłanów diecezjalnych i ok. 70 zakonnych.Kościół katedralny pw. św. Mikołaja w Elblągu Pierwsza, prowizoryczna świątynia w Elblągu powstała już ok. 1240 r. Została poświęcona patronowi żeglarzy – św. Mikołajowi. Pod koniec XIII w. ludność miasta wzrosła do tego stopnia, że konieczna była przebudowa świątyni. Powstał wówczas kościół trójnawowy. W XIV w. nadano mu charakter bazyliki – z nawą główną wyższą od bocznych. 26 kwietnia 1777 r. podczas gwałtownej burzy piorun trafił w wieżę kościoła, powodując pożar, który strawił dach kościoła i uszkodził jego sklepienie. Odbudowa wieży trwała 130 lat – poświęcono ją dopiero w 1906 r. Kolejnych strat kościół św. Mikołaja doznał podczas II wojny światowej. Jego odbudowę podjęto w 1949 r.W czerwcu 1999 r. diecezję elbląską odwiedził św. Jan Paweł II. Podczas nabożeństwa czerwcowego odprawionego w Elblągu 6 czerwca 1999 r. Ojciec Święty powiedział:Św. Jan Paweł II w Elblągu, 6 czerwca 1999 r. Pozdrawiam cały młody Kościół elbląski, który w szczególny sposób związany jest z postacią świętego Wojciecha. Niedaleko bowiem stąd – jak głosi tradycja – oddał on życie za Chrystusa [w Świętym Gaju]. Śmierć tego męczennika wydaje w ciągu historii obfite owoce świętości na tej ziemi. Pragnę w tym miejscu wspomnieć błogosławioną Dorotę z Mątowów, żonę i matkę dziewięciorga dzieci, a także sługę Bożą Reginę Protmann, założycielkę zgromadzenia sióstr świętej Katarzyny, [którą – jak Bóg pozwoli – wyniesie Kościół do chwały ołtarzy w czasie tej pielgrzymki w Warszawie]. W poczet błogosławionych zostanie również zaliczony syn tej ziemi, ksiądz Władysław Demski, który oddał życie w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, broniąc publicznie krzyża znieważonego świętokradzko przez oprawców. Wy przejęliście niejako to wspaniałe duchowe dziedzictwo i trzeba, byście je chronili, rozwijali i na tym solidnym fundamencie wiary i życia religijnego budowali przyszłość tej ziemi i Kościoła elbląskiego.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/05-17c.php3
******************************************
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Chalcedonie – męczenników Solochona i Towarzyszy. Zginęli oni za panowania cesarza Maksymiana. Pasja, która opowiadała o ich ostatnim boju za wiarę, nie zachowała się do naszych czasów.W Tuluzie – bł. Wilhelma, augustianina. Studiował w Paryżu, a potem z wielkim powodzeniem pracował na niwie duszpasterskiej. Zmarł w roku 1368. Jego kult zaaprobowano dopiero w roku 1893.oraz:bł. Andrzeja Abellon, zakonnika (+ 1450)

 

***************************************************************************************************************************************

TO WARTO PRZECZYTAĆ

******

Co tak patrzycie w niebo?

Dariusz Piórkowski SJ

(fot. shutterstock.com)
Trzeba wyjaśnić pewne nieporozumienie. Nie jest tak, że Jezus fruwał sobie w chmurach przez czterdzieści dni od chwili Zmartwychwstania, a w międzyczasie pojawiał się uczniom na oczy. Za każdym razem przychodził do uczniów z nieba. Teraz wstępuje do Ojca definitywnie. I zostawia nam zadanie do wykonania, a także obietnicę swojej nowej formy bliskości.
“Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły” (Mk 16, 20).
I to właśnie najbardziej zadziwia. Zmartwychwstały Pan  każe nam się wziąć solidnie do roboty, i to na ziemi. Nie ma mowy o czekaniu w foteliku z założonymi rękami aż On przyjdzie. Aniołowie w Dziejach Apostolskich niemalże ganią apostołów, że patrzą w niebo jak wryci, zamiast zakasać rękawy i wyruszyć w świat. Wszystko dlatego, że niebo, czyli bycie tuż przy Bogu jak Jezus, z perspektywy Nowego Testamentu to nasz cel, ale najpierw trzeba przejść pewną drogę, a może szkołę odkrywania Jego obecności na ziemi. Nikt  nie przeniesie nas na “tamtą stronę” w specjalnej kapsule czasu. Bo “tamta strona” jest pośrodku nas, tyle że wskutek obecnych ograniczeń czasu i przestrzeni nie doświadczamy jej zmysłami. Nie po to więc stworzono ziemię, by chrześcijanie mogli w miarę znośnie “przeczekać” swój żywot, znieruchomiali z tęsknoty za obiecaną wiecznością. Niebo, a konkretnie królestwo Boże zaczyna się i rośnie na ziemi. Także dzięki nam, wierzącym.
A więc wniebowstąpienie to nie żadne ostateczne pożegnanie i zostawienie uczniów ze słowami: “To by było na tyle, żegnajcie i radźcie sobie jakoś”. Gdyby tutaj chodziło o formę rozstania podobną do śmierci krewnego, uczniowie rozeszliby się w ciszy i ze spuszczonymi głowami do swoich domów. Tymczasem, przynajmniej według Ewangelii św. Marka i św. Łukasza, z radością ruszyli w świat. W przeciwieństwie do Wielkiego Piątku, nie czują się opuszczeni i bezradni. Spotkania ze Zmartwychwstałym musiały sprawić, że poczuli się umocnieni, przekonani, że teraz to dopiero się zacznie przygoda.
Wniebowstąpienie to nie koniec, lecz początek. W tym wydarzeniu chodzi o nowy sposób obecności Chrystusa na ziemi. Ziemia z niebem jest spleciona. Najbardziej chyba uderzają mnie ostatnie dwa zdania z dzisiejszej Ewangelii. Chociaż Jezus zasiadł po prawicy Ojca, to jednak współdziała z uczniami, dosłownie “działa razem” z nimi. Czyli wniebowstąpienie nie oznacza też, że Jezus skończył swoje zadanie, wrócił na “wieczny odpoczynek” i przygląda się z góry, właściwie z tronu, co też się na tej ziemi dzieje.
No dobrze. Jeśli Chrystus współdziała z nami, to gdzie ON tak naprawdę jest, skoro Go nie widzimy, nie słyszymy, nie możemy dotknąć? W jaki sposób współpracuje z nami, wierzącymi pielgrzymami?
W życiu codziennym istnieją różne formy współpracy. Na przykład, ktoś robi ze mną dokładnie to samo co ja. Mógłbym się obyć bez jego pomocy, ale zawsze to raźniej, szybciej i wydajniej,  jak się razem coś tworzy. Współpraca zachodzi też wtedy, kiedy robimy coś razem, ale każdy wnosi swój niepowtarzalny wkład. Na przykład, podczas budowy domu. Jeden stawia mury, drugi wykonuje instalacje elektryczne. W ten sposób się uzupełniamy.
Nawet jeśli idę z kimś w góry lub biegam, to obecność drugiego człowieka zagrzewa mnie, motywuje, wpływa na moje ambicje: przecież nie mogę być gorszy, nie mogę się tak łatwo poddać, chociaż sapię jak lokomotywa parowa a nogi mam jak z waty. W pojedynkę pewnie nieraz bym się zniechęcił, ale kiedy widzę, że ten obok ciągnie do przodu i mnie od razu sił przybywa. To też jest współpraca.
To proste: jeśli mamy wspólny cel, razem zrobimy więcej i lepiej niż w pojedynkę. Najlepszy pracownik to taki, który potrafi współpracować z innymi. A więc przyznaje, że nie jest wszechwiedzący, nie posiadł wszystkich umiejętności, i nie uważa, że wszystko robi najlepiej. Wniebowstąpienie to święto wspólnoty Kościoła.
Co to więc znaczy, że Jezus z nami współpracuje? Czy prowadzi nas za rączkę? “A teraz dziecko zrób to, a potem tamto”. Jezus współpracuje z nami, nie wyręczając nas od tego, co możemy zrobić o własnych siłach. Natomiast pomaga przekraczać to, co po ludzku niemożliwe. Chroni przed ewangelicznym “ukąszeniem przez węża, zatrutym napojem, chorobą”. To są  znaki, że Pan wspiera nas zwłaszcza tam, gdzie doświadczamy naszych granic.
Z drugiej strony, Jezus mówi: “Beze mnie nic nie możecie uczynić”. Nawet nasze naturalne zdolności, którymi posługujemy się w wypełnianiu naszego powołania, są darem Boga. I już sama wiara w to, że On jest blisko, pomaga. Czasem wydaje się, że kiedy drugi człowiek przeżywa spore trudności, to może nawet się z nim nie spotykać, bo jak mu tu pomóc, co wskórać, co powiedzieć? Okazuje się, że często ważna jest obecność, bycie przy takim człowieku, aby poczuł, że nie jest sam.
Nasze przygotowanie do nieba polega na dobrym wykonywaniu tego, co do nas należy, pamiętając równocześnie, że nie żyjemy tylko dla siebie, lecz dla Pana, dla innych. Wszystko w życiu chrześcijanina ma znaczenie, nawet mycie podłogi i obieranie kartofli. Ważne jest, jak się to robi, z jakim nastawieniem i dla kogo. Co więcej, to, co robimy jest świadectwem, głoszeniem Dobrej Nowiny, że ten świat już został wzięty do nieba, choć jeszcze tego nie widzimy w pełnym świetle.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,656,co-tak-patrzycie-w-niebo.html
*******

Jan Paweł II o walce w obronie miłości

© Copyright 1999 – Libreria Editrice Vaticana/ YouTube/ br

“Nie pozwólcie, aby niszczono waszą przyszłość! Nie pozwólcie odebrać sobie bogactwa miłości.” Posłuchaj niezwykłych słów Jana Pawła II o współczesnej cywilizacji śmierci, o walce w obronie miłości i małżeństwa.

 

Fragment homilii Jana Pawła II z pielgrzymki do Polski, Sandomierz- 12 czerwca 1999:

 

Dziś cywilizacja śmierci proponuje wam między innymi tak zwaną «wolną miłość». Dochodzi w tym wypaczeniu miłości do profanacji jednej z najbardziej drogich i świętych wartości, bo rozwiązłość nie jest ani miłością, ani wolnością. «Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża, co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe» (Rz 12, 2) – napomina nas święty Paweł.

 

Nie lękajcie się żyć wbrew obiegowym opiniom i sprzecznym z Bożym prawem propozycjom. Odwaga wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie przegrać miłości! Nie dajcie się zniewolić! Nie dajcie się uwieść ułudom szczęścia, za które musielibyście zapłacić zbyt wielką cenę, cenę nieuleczalnych często zranień lub nawet złamanego życia! Pragnę wam powtórzyć to, co kiedyś już powiedziałem do młodzieży: «Tylko czyste serce może w pełni kochać Boga! Tylko czyste serce może w pełni dokonać wielkiego dzieła miłości, jakim jest małżeństwo! Tylko czyste serce może w pełni służyć drugiemu. Nie pozwólcie, aby zniszczono waszą przyszłość. Nie pozwólcie odebrać sobie bogactwa miłości. Brońcie waszą wierność; wierność waszych przyszłych rodzin, które założycie w miłości Chrystusa» (Asunción, 18.05.1988).

 

Zwracam się również do naszych polskich rodzin – do was, ojcowie i matki. Trzeba, aby rodzina stanęła zdecydowanie w obronie czystości swoich progów domowych, w obronie godności każdej osoby. Strzeżcie wasze rodziny przed pornografią, która dzisiaj pod różnymi postaciami wdziera się w świadomość człowieka, zwłaszcza dzieci i młodzieży. Brońcie czystości obyczajów w waszych ogniskach domowych i społeczeństwie. Wychowanie do czystości jest jednym z wielkich zadań ewangelizacyjnych, jakie stoją obecnie przed nami. Im czystsza będzie rodzina, tym zdrowszy będzie naród. A chcemy pozostać narodem godnym swego imienia i chrześcijańskiego powołania.

 

«Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą» (Mt 5, 8).

 

Wpatrujemy się w Niepokalaną Dziewicę z Nazaretu, Matkę Pięknej Miłości, która towarzyszy ludziom wszystkich czasów w ich «pielgrzymce wiary» do domu Ojca. Przypomina nam o Niej nie tylko dzisiejsze wspomnienie liturgiczne, ale także wspaniała bazylika katedralna, która góruje nad tym miastem. Nosi ona Jej imię – wymowna to zbieżność miejsca i chwili. Nawet Matka Jezusowa, której najpełniej została objawiona tajemnica Boskiego synostwa Chrystusa, długo musiała się uczyć tajemnicy Krzyża: «”Synu, czemuś nam to uczynił? – przypomina nam dzisiejsza Ewangelia – Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział» (Łk 2, 48-50). Jezus mówił bowiem o swojej mesjańskiej misji.

 

«Z bólem serca» uczy się człowiek Ukrzyżowanej Miłości zanim ją zrozumie. Lecz jeśli – jak Maryja – «chowa wiernie w swym sercu» (por. Łk 2, 51) wszystko, co mówi Chrystus; jeśli jest wierny Bożemu wezwaniu, pojmie u stóp Krzyża to, co najważniejsze, że prawdziwa jest tylko miłość złączona z Bogiem, który jest Miłością.

 

 

http://www.deon.pl/slub/homilie-slubne/art,12,jan-pawel-ii-o-walce-w-obronie-milosci.html

*******

Do nieba na gapę

2ryby

ks. Piotr Pawlukiewicz

Czy wiara rzeczywiście góry przenosi? Posłuchajcie dwóch historii ks. Pawlukiewicza i przekonajcie się sami :)

 

Wśród młodzieży znany przede wszystkim z porywających konferencji obfitujących w setki życiowych przykładów. Przez wiele lat duszpasterz środowisk parlamentarnych oraz akademickich. Kaznodzieja, który potrafi z sukcesem przemówić do każdego (nie)wiernego.

 

 

Czy widzisz Jezusa?

Maskacjusz

ks. Piotr Pawlukiewicz

ks. Piotr Pawlukiewicz: jeśli Jezusa nie widzisz, to Msza św. będzie strasznie nudna, pacierz będzie strasznie nudny…

 

Ks. Piotr Pawlukiewicz, jeden z najpopularniejszych polskich kaznodziejów i duszpasterzy, spotkał się 21 stycznia z uczniami kilku łódzkich szkół. Spotkanie odbyło się w kościele św. Maksymiliana Kolbe na Dąbrowie.

 

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1811,czy-widzisz-jezusa.html
*******

Niedoceniony kard. Dziwisz

Przemysław Radzyński

Przemysław Radzyński

(fot. Piotr Drabik / flickr.com / CC BY 2.0)

Początkowo krytykowano go za sympatię wobec polityków Platformy Obywatelskiej, dziś wytyka mu się uśmiechy w kierunku o. Tadeusz Rydzyka CSsR. Od czci i wiary odsądzano go za decyzję o pochówku Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu. Jego słowa potępiające gender, in vitro i pigułkę “dzień po” określane są przez dziennikarzy “Gazety Wyborczej” jako “subtelność drwala”. Zalet zdają się nie widzieć także katoliccy komentatorzy, którzy nie mogą się doczekać zmian w kurii przy Franciszkańskiej 3 w Krakowie. Mało kto publicznie przyznał, że to w znacznej mierze dzięki kard. Stanisławowi Dziwiszowi Jan Paweł II tak szybko został wyniesiony na ołtarze a dziesięć lat po jego śmierci metropolita krakowski robi wiele, żebyśmy o papieżu Polaku i jego spuściźnie nie zapomnieli. Czy będziemy mu za to wdzięczni?

 

Niespełna rok po śmierci Jana Pawła II kard. Stanisław Dziwisz zainaugurował w Krakowie budowę sanktuarium dedykowanego papieżowi Polakowi. Początkowe prace były finansowane z honorariów za książkę “Świadectwo”, które metropolita krakowski w całości przeznaczył na ten cel. 250-tysięczny pierwszy nakład sprzedał się w ciągu dwóch dni od premiery w styczniu 2007 roku (dodrukowano drugie tyle). W 2008 roku “Świadectwo” trafiło na ekrany kin.
Zaraz po beatyfikacji Jana Pawła II w 2011 roku do papieskiego centrum w Krakowie trafiła marmurowa płyta z grobu ojca świętego a chwilę później także pastorał w formie krzyża. 11 czerwca do dolnego kościoła wprowadzono relikwie Błogosławionego – ampułkę z krwią pobraną w dniu śmierci przez lekarzy z kliniki Gemelli. Za nazbyt hojne dysponowanie relikwiami kardynał równie gorliwie był krytykowany. Ale hierarcha wydaje się tylko z życzliwością odpowiadać na indywidualne i instytucjonalne prośby płynące z całego świata.
W 2013 roku ukazała się kontynuacja wspomnień papieskiego sekretarza: “U boku Świętego”. Co pewnie nie bez znaczenia dla promocji i sprzedaży książek na całym świecie, obie rozmowy z kard. Dziwiszem przeprowadził włoski dziennikarz – Gian Franco Svidercoschi.
Tuż przed kanonizacją, na początku 2014 roku, ukazała się drukiem książka “Jestem bardzo w rękach Bożych”. Kard. Dziwisz musiał się zmierzyć wówczas z falą krytyki i zarzutami, że nie dość, że nie wypełnił woli ojca świętego o spaleniu osobistych notatek zapisanej w testamencie, to jeszcze oddał je komercyjnemu wydawnictwu. De facto to krakowski Znak czysto marketingowo wykorzystał życzliwość hierarchy, bo mocno eksponował hasło: “osobiste notatki Jana Pawła II” i odwoływał się przy tym do zapisów testamentowych papieża. W rzeczywistości na publikację składają się zapiski z rekolekcji Karola Wojtyły i Jana Pawła II z lat 1962-2003, często skróty myślowe do rozszyfrowania raczej tyko przez autora, trudno zrozumiałe bez kontekstu, w którym powstawały – słowem rzecz dla wąskiego grona teologów duchowości. Kard. Dziwisz zapłacił infamią za pokazanie bogactwa ducha papieża Polaka tuż przed ogłoszeniem go świętym.
Jeszcze przed kanonizacją do Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II w Wadowicach trafił Browning HP CAL kaliber 9 mm, z którego Ali Agca strzelał do papieża 13 maja 1981 roku. Rok później kard. Dziwisz wyciągnął papieską sutannę obficie splamioną krwią i zdecydował, że będzie eksponowana w górnym kościele Sanktuarium św. Jana Pawła II na krakowskich Białych Morzach – nie w muzeum, bo to relikwia.
Oba papieskie ośrodki – muzeum w Wadowicach i Centrum “Nie lękajcie się!” – zarządzane są przez sprawdzonych i zaufanych ludzi kardynała. Dyrektorem pierwszego jest ks. Dariusz Raś, były osobisty sekretarz kard. Dziwisza, a prezesem Centrum na Białych Morzach (równocześnie kustoszem Sanktuarium św. Jana Pawła II) jest ks. Jan Kabziński – wikariusz biskupi odpowiedzialny za sprawy ekonomiczne w archidiecezji krakowskiej. Ks. Kabziński skrytykował ostatnio billboardową kampanię warszawskiego Centrum Myśli Jana Pawła II: “Karol Wojtyła Twój Kandydat w codziennych wyborach”. Bynajmniej nie chodziło wówczas o mityczną wojnę między Krakowem i Warszawą czy konkurencję między papieskimi centrami, ale głębokie przekonanie jak o świętym papieżu mówić należy, a jak raczej nie powinno się tego robić. Prałat był zresztą najprawdopodobniej wyrazicielem zdania samego metropolity.
Kard. Dziwisz zdecydował się pokazać przestrzeloną sutannę na prośbę producentów filmu “Apartament”. Ten ostatni też powstał dzięki jego życzliwości, bo choć archiwalne nagrania pochodzą z kamery papieskiego kamerdynera, to Angelo Gugel wiedział, że decyzję o ich udostępnieniu może podjąć tylko Don Stanislao.
Kard. Stanisław Dziwisz 27 kwietnia 2014 roku osiągnął wiek emerytalny i zgodnie z prawem kanonicznym złożył rezygnację z urzędu i oddał się do dyspozycji papieża. Najprawdopodobniej na biskupiej stolicy św. Stanisława pozostanie do Światowych Dni Młodzieży, które w 2016 roku odbędą się w Krakowie. ŚDM w Polsce to bez wątpienia także przede wszystkim jego zasługa.
Czy do tego czasu kard. Dziwisz odkryje przed światem jeszcze jakieś papieskie tajemnice? Po publikacji “U boku Świętego” zapytano go, czy można spodziewać się kolejnej części. Stwierdził wówczas, że nie odkrył jeszcze do końca Jana Pawła II. Ponadto papieski sekretarz przez 27 lat pisał dziennik. Hierarcha nie wykluczył, że w przyszłości te zapiski mogą zostać opublikowane.
Wydawać by się mogło, że odsłanianie kolejnych tajemnic z życia Jana Pawła II i wyciąganie na światło dzienne co rusz to nowych pamiątek po nim (i to coraz bardziej osobistych, wywołujących silne emocje) jest dobrze zaplanowaną polityką pijarowską czy nawet marketingową. Z sygnałów, które można usłyszeć to tu, to tam wynika, że faktycznie jest to polityka, ale – jakkolwiek górnolotnie to nie zabrzmi – polityka serca. I nie chodzi tu wyłącznie o spłacanie jakiegoś długu wdzięczności wobec swojego wieloletniego przełożonego. To przede wszystkim świadomość wielkości myśli i słów, czynów i gestów Jana Pawła II, które nic nie straciły na aktualności, a może wręcz dziś tej aktualności dopiero nabrały.
Kard. Dziwisz robi wiele, by Polakom wciąż na nowo przypominać dziedzictwo Jana Pawła II. Czy kolejne pokolenia rodaków odwiedzające Centrum “Nie lękajcie się!” na Białych Morzach, modlące się do ŚWIĘTEGO Jana Pawła II przy jego relikwiach w różnych miejscach na całym świecie czy wreszcie oglądające “Apartament” będą o tym pamiętały?

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1993,niedoceniony-kard-dziwisz.html

*******

Picie, palenie? To wyłącznie moja sprawa!

Posłaniec

Jerzy Sermak SJ / slo

Przecież ci, którzy zwracają uwagę, żeby tego nie robić, chcą Cię bronić przed nałogiem, który Cię niszczy, bo niesie z sobą spustoszenie psychiczne i fizyczne. (fot. shutterstock.com)

Uważam, że nadużywanie alkoholu, palenie nadmiernej ilości papierosów to tylko moja prywatna sprawa. Jednak złoszczą i niepokoją mnie upomnienia bliskich. Czy nie mogę decydować sam o sobie?
Antoni

Twoje oburzenie byłoby może uzasadnione, gdyby palenie papierosów czy nadużywanie alkoholu było rzeczywiście tylko Twoją prywatną sprawą i gdyby skutki tych nałogów nie miały żadnego wpływu na otoczenie. Mógłbyś wtedy powiedzieć, że jest to Twój wolny wybór. Wiesz co robisz i jakie w związku z tym sam poniesiesz konsekwencje. Jednak już tutaj pojawia się problem, czy człowiek nadużywający alkoholu, papierosów, a także narkotyków na pewno wie co robi. Czy zdaje sobie sprawę, że obrażanie się na ludzi usiłujących powstrzymać go przed uzależnieniem jest przede wszystkim działaniem przeciwko samemu sobie? Przecież ci, którzy zwracają uwagę, żeby tego nie robić, chcą Cię bronić przed nałogiem, który Cię niszczy, bo niesie z sobą spustoszenie psychiczne i fizyczne.

 

Każde uzależnienie jest chorobą duszy i emocji, a także mózgu i systemu nerwowego. Polega ono na utracie kontroli nad własnym życiem. Prowadzi do tego, że człowiek uzależniony bierze środki odurzające pomimo problemów, jakie one wywołują. Wzrasta tolerancja organizmu, a to sprawia, że dla uzyskania tego samego efektu trzeba brać coraz większe porcje albo przejść na coś mocniejszego.

 

Środki odurzające (szczególnie alkohol, papierosy i narkotyki) wywołują w człowieku, który z nich korzysta, złudne przekonanie, że są środkami pomagającymi rozwiązać jakieś życiowe problemy. Tymczasem tłumią one emocje na krótką chwilę, ale gdy przestają działać, problemy powracają ze zdwojoną siłą. Osoba uzależniona czasami zdaje sobie sprawę z tego, że środek odurzający jest przyczyną jej kłopotów, niszczy zdrowie, ale zamiast przestać go używać, bierze coraz więcej. Dzieje się tak dlatego, że nie kontroluje swego życia. Wyznał mi kiedyś pewien niepijący alkoholik, że pił dlatego, żeby choć na chwilę zapomnieć o tym, że jest alkoholikiem.
Tych osobistych zagrożeń nie dostrzega człowiek uzależniony. Obraża się jednak na tych, którzy chcą go przestrzec przed grożącym mu niebezpieczeństwem albo usiłują pomóc się z nałogu wyrwać, gdy już w niego wpadnie.

 

Niestety, mamy tu do czynienia z wielkim paradoksem. Człowiek dość łatwo ulega wpływowi tych, którzy go do uzależnienia doprowadzają, a tak trudno mu przyjąć uwagi ludzi, którzy chcieliby go z tego stanu wyzwolić.
Jest i drugi element napomnień ludzi obserwujących proces nadużywania alkoholu czy papierosów. Chodzi o wpływ na otoczenie. Dlaczego cała rodzina ma doświadczać skutków mieszkania z osobą palącą? Dlaczego niejednokrotnie nawet małe dzieci są narażane na zatruwanie swoich organizmów nikotyną palącego w mieszkaniu ojca? Skutki biernego palenia nie są mniejsze od aktywnego palenia. Jeszcze bardziej bolesne są konsekwencje życia z nałogowym pijakiem. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że alkohol niszczy nie tylko tego, kto go nadużywa, ale niesie z sobą niepowetowane szkody w życiu rodzinnym i społecznym. O niezwykle groźnych następstwach używania narkotyków nawet już nie wspominam, tak bardzo są przerażające.
Dlatego właśnie upominanie ludzi staczających się w kierunku jakiegokolwiek nałogu jest nie tylko prawem ich najbliższych, ale także ich obowiązkiem. W tym braterskim upomnieniu zawarta jest troska o będącego w niebezpieczeństwie człowieka, ale też zainteresowanie ludźmi narażonymi na skutki nadużywania środków odurzających. Oburzanie się na uwagi ze strony najbliższych nie jest niczym innym jak znakiem skrajnego egoizmu, myśleniem tylko o sobie i niechęcią do podjęcia procesu uwolnienia się od nałogu.

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/poradnia/art,151,picie-palenie-to-wylacznie-moja-sprawa.html

*******

Lęk – ulubione żerowisko Złego

Sławomir Rusin

(fot. Sara/flickr.com/CC)

Szatanowi o wiele łatwiej przychodzi działać w sferze naszej wyobraźni niż myśli. Tam bowiem pracują również nasze zmysły.

 

Sławomir Rusin: Dlaczego szatan atakuje naszą wolność?

 

Ks. Krzysztof Wons SDS: Bo – i jest to jedna z głównych prawd w życiu duchowym – Zły nie ma bezpośredniego dostępu do naszej duszy. Nawet w stanie opętania, również kiedy się manifestuje, nie ma dostępu do naszej duszy, nie ma bezpośredniego dostępu do naszych myśli. On szuka drogi pośredniej, bo tylko tak może na nas oddziaływać. Nie może bezpośrednio wkroczyć w nasze życie, to potrafi tylko Pan Bóg, ale też bez naruszania ludzkiej wolności.

 

Przyjęło się uważać, że w mocy diabła znajduje się istota opętana, tymczasem w mocy diabła jest tak naprawdę grzesznik.

 

Zgadza się. Diabeł nie może nic zrobić naszej duszy bez naszej wolnej decyzji, nie może jej zagarnąć. On się podczas egzorcyzmu manifestuje, bo broni siedziby, w której mu dobrze, ale ona nie należy do niego.

 

Pokusa nie jest wkroczeniem w obszar naszej duszy?

 

Diabeł nie może bez naszej pomocy uczynić pokusy aktywną. Szuka dojścia do naszych myśli, próbuje zdobyć w nas ten bastion, jaki one stanowią, ale nie może w nie, niczym do worka, wrzucać, co chce. Jeśli tak się dzieje i łykamy wszystko, co nam podsuwa, to znaczy, że przetarł sobie do nas szlak. Wtedy następuje sprzężenie zwrotne między świadomością a wolną wolą.

 

Ewagriusz z Pontu mówił, że szatanowi o wiele łatwiej przychodzi działać w sferze naszej wyobraźni niż myśli. Tam bowiem pracują również nasze zmysły.

 

Czy Bóg i istoty duchowe mogą przemawiać przez zewnętrzne znaki?

 

Tak, dają nam natchnienia, różnego rodzaju stany duchowe, zaproszenia, impulsy. Nazywamy to wewnętrznymi poruszeniami. Ale jako że nie jesteśmy istotami wyłącznie duchowymi, lecz także cielesnymi, zmysłowymi, żyjącymi w świecie materialnym, Bóg daje nam też znaki zewnętrzne. Komunikaty Boga, bez względu na to, czy posługuje się zewnętrznymi, czy wewnętrznymi znakami, są zawsze ze sobą zbieżne. Bóg nie jest wewnętrznie rozbity. Poza tym Jego natchnienia, zaproszenia są stałe, niezależne od naszych stanów emocjonalnych, przeżyć. I im głębsze jest doświadczenie Boga w naszym życiu, zjednoczenie z Nim, tym większa jest zdolność odczytywania tych znaków.

 

Tu znowu wraca temat lectio divina. Człowiek, który obmywa swe oczy w Słowie Bożym, bardzo szybko zobaczy, jak to Słowo realizuje się w świecie. Tam gdzie inni dostrzegają jedynie powierzchnię, człowiek duchowy dostrzega głębię. Potrafi połączyć ze sobą te dwa wymiary.

 

W wyniku pęknięcia spowodowanego grzechem mamy trudności w rozeznaniu natchnień, poruszeń. Niektóre pochodzą z nas samych, inne od Boga, a jeszcze inne od złego ducha. Jak je rozpoznawać? Są takie impulsy, reakcje, które wypływają bezpośrednio z naszej natury. Tu ważna uwaga o demonizowaniu rzeczywistości. Nie przypisujmy Złemu, że ciągle nas kusi, że znowu gdzieś zagląda, że jest wszędzie. Wiele rzeczy nieuporządkowanych wypływa po prostu z naszej zranionej natury.

 

Istnieje też świat dobrych duchów. Ich działanie poznamy zawsze po tym, co jest cechą boskości: przynoszą wolność i pokój. Kiedy Bóg we mnie działa, nigdy nie czuję się zniewolony, mimo że może bezpośrednio na mnie wpływać. Słyszymy nieraz o pokoju, który przychodzi do cierpiącego człowieka, czy o wielkich zbrodniarzach, którzy doznali głębokiego nawrócenia, na przykład podczas lektury Biblii, i nagle mają poczucie wielkiego uwolnienia, stanu, którego nigdy wcześniej nie doznali. Pan Bóg może wpływać na moją naturę, ale nie może łaski uczynić owocną bez mojej decyzji.

 

Zły duch nie ma bezpośredniego dostępu do naszego wnętrza. Wpływa na nas pośrednio. Szuka jakiejś przyczyny, dzięki której wejdzie w nasz wewnętrzny świat. Ignacy, rozróżniając natchnienia Boże od podszeptów szatana, używa ciekawego porównania – łaska natchnienia, którą daje Pan Bóg, przypomina kroplę wody, która wsiąka w gąbkę. Powoli jest absorbowana, przyjmowana. Dzieje się to w sposób delikatny, subtelny. Działanie Złego porównane jest do kropli, która z dużą siłą uderza w kamień. Woda rozpryskuje się, jest gwałtowność. Rację mieli nasi rodzice, racząc nas taką domową teologią: “Co nagle, to po diable” czy “Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy”. Cała perfidia diabła polega na tym, że on rozeznaje nasze słabe punkty i tam z impetem kieruje swoje ciosy.

 

Bóg nasze zranione miejsca zawsze chroni, jest jak miłosierny Samarytanin, zalewa rany oliwą i winem. Zły chce je rozdrapywać.

 

Drąży w nich…

 

Tak. I po tym można rozpoznać jego działanie. Badajmy, czy pójście za danym głosem prowadzi nas do pokoju, miłości, otwiera przed nami nowe horyzonty, wzbudza w nas nadzieję, daje pocieszenie, czy też kurczy, zamyka, czy jest to działanie gwałtowne, zabierające wolność, zbudowane wokół naszego lęku? Jednym z głównych obszarów działalności szatana jest bowiem sfera naszego lęku, tam nasza wolność jest najbardziej krucha.

 

Dlatego Jan Paweł II z taką mocą wołał: Nie lękajcie się!?

 

Dokładnie. Proszę zwrócić uwagę na pewien mechanizm, który obserwujemy w świecie: im więcej lęku, tym więcej przemocy. Agresja jest dzieckiem lęku. Kondycję naszego zalęknionego świata można poznać po eskalacji przemocy.

 

Sam lęk ma też oczywiście konotacje pozytywne – ostrzega przed niebezpieczeństwem, sprawia, że trwamy w gotowości, że nasze zmysły są wyostrzone. Mamy w sobie naturalną zdolność do rozpoznawania momentów niebezpiecznych, przygotowywania się na nie. Zauważmy, że nie jest dobrze, jeśli dziecko nie widzi niebezpieczeństwa: włoży rękę w ogień, obleje się gorącą wodą, skoczy z wysokości… Musi być chronione przez rodziców, bo jeszcze nie jest świadome zagrożeń. Stąd Biblia mówi, że jeśli się ktoś nie lęka, jest głupi. W pewnych sytuacjach brak lęku jest oznaką naiwności, niezdolnością do zauważania niebezpieczeństw. Jednocześnie lęk ma w sobie również konotacje negatywne, może zatracić człowieka, unicestwić go wewnętrznie, zadusić. Zły o tym doskonale wie.

 

Wróćmy do trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju. Przed grzechem diabeł mówi: “Będę cię bronił przed Bogiem”. Co się dzieje po grzechu? “Dla ciebie nie ma już ratunku”. Przed grzechem szatan “broni” człowieka, po grzechu staje się jego oskarżycielem. Diabolos, to ten, który dzieli, oskarża. Po grzechu Adam chowa się w zaroślach. Przed kim? Przed Tym, który jest niezmienny w miłości, niezmienny w swoim podejściu do człowieka. Kroki Boga w ogrodzie, także po grzechu, są zawsze krokami miłości i miłosierdzia.

 

Nic się nie zmieniło z Jego strony.

 

Z kolei Adam mówi: “Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przeraziłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się”. Co próbuje zrobić Bóg? Chce go stamtąd wyprowadzić. Ich dialog to próba wyciągnięcia człowieka z ukrycia. Co się stało, już się nie odstanie, ale człowiek nie musi chować się przed Bogiem. Scena ta mówi nam wyraźnie, że cała mistyfikacja, którą widzimy w świecie, ukrywanie prawdy, kłamstwa, manipulacja, to wszystko wynik lęku. Lęku o to, że stracę pozycję, że przestanę być konkurencyjny, że stracę zaufanie społeczne, że mnie odrzucą.

 

Gdy jesteśmy stłamszeni przez lęk, stajemy się słabi. W pewnym momencie możemy stać się nawet bezwolni: niektórzy wpadają w marazm, są bezwładni, nie są w stanie sami zrobić kroku. Lęk to dla Złego ulubione żerowisko.

 

A czy diabeł też się boi?

 

On jest istotą absolutnie zalęknioną. I tym swoim stanem chce nas zainfekować. Każdy kontakt z szatanem jest wchodzeniem w skażoną atmosferę, którą on żyje.

 

Powiedział Ksiądz, że lęk budzi agresję. W momencie egzorcyzmów pojawia się właśnie agresja. To lęk diabła?

 

To oznaka jego niemocy. W obliczu modlitwy objawia się słabość diabła, ale ostatkiem sił mści się on na człowieku, próbuje go kaleczyć, somatycznie niszczyć, próbuje przez tego człowieka przerażać. Jego zachowanie pokazuje jednak paradoksalnie, jak bardzo sam jest przepełniony lękiem.

 

Jednocześnie jest – można powiedzieć – diabelsko przebiegły.

 

To prawda. Największe kuszenie dokonuje się zawsze pod pozorem dobra, najmocniejsze i najbardziej wysublimowane jest wtedy, kiedy człowiek radykalnie podąża za Bogiem. Szatan próbuje więc podszyć się pod Boga, pod dobro, które się z Nim wiąże.

 

Subtelność jego działania doskonale widać w scenie kuszenia Jezusa na pustyni po chrzcie. Diabeł nie namawia Chrystusa do zrezygnowania z misji, wcale Go do tego nie zachęca. On tylko mówi Jezusowi: zrób to, ale inaczej niż chce Ojciec.

 

Na moich warunkach.

 

Tak. Szatan idzie początkowo z nami w tym samym, dobrym kierunku, ale tylko po to, żeby nas w pewnym momencie wyprowadzić w pole. Stąd Ignacy zalecał, żeby badać nasze natchnienia na początku, w środku i na końcu. Cały czas rozeznawaj, czego Bóg od ciebie chce.

 

Podstawową regułą zawsze będzie: po owocach ich poznacie. Jeśli raz najadłem się trucizny, to raczej wiem, że nie powinienem do tego wracać. Pamiętam, co się potem wydarzyło. Nie zrobię drugi raz tego samego.

 

Możemy także rozeznawać, zanim zrodzą się owoce. Do tego potrzebna jest jednak wewnętrzna wolność, brak przywiązania do pierwotnie przyjętych przekonań, założeń. Sprawdzam to, co na początku wydawało mi się dobre i słuszne, daję sobie czas. Zobaczę, czy rzeczywiście jest tak, jak myślę w tej chwili. Pytam się siebie, jakie będą owoce mojej decyzji. Modlę się, badam natchnienia. Jeśli w moim działaniu pojawia się gwałtowność, pragnienie dokonania czegoś jak najszybciej, osiągnięcia natychmiastowych rezultatów, jeśli nie czuję się w tym wolny, to powinienem się zastanowić, czy to na pewno dobra ścieżka postępowania. Nie mówię, że to od razu jest działanie Złego, to mogą być też moje emocje. Do podjęcia decyzji potrzebuję dystansu, wolności, również modlitwy, wsłuchania się w Boga. Potrzebna jest rozmowa z kierownikiem duchowym, spowiednikiem, przyjacielem. Ktoś stojący z boku może naprowadzić mnie na właściwą ścieżkę, której moje odurzone zmysły nie dostrzegały, może mnie obudzić z letargu. “Co ty robisz? Nie wygłupiaj się. To się źle skończy. Przeżyłem to, wiem, co to znaczy”.

 

W rozeznawaniu pomaga też czasem niepokój, zwłaszcza kiedy upadamy, robimy coś źle. Ale nie niepokój pochodzący od Złego, tylko pochodzący ze zdrowego sumienia. Pan Bóg dopuszcza słuszny niepokój, pokazując jednocześnie drogę do życia, otwiera nowe możliwości, odkrywa nowe horyzonty. Niepokój od Złego kurczy, niepokoi dla niepokojenia, dla samego lęku.

 

Co jest celem życia duchowego?

 

Na pewno nie jest nim walka duchowa ani wytropienie demona czy nawet pokonanie go. Celem życia duchowego jest trwanie w jedności z Bogiem, na Jego chwałę. Jeśli widzę ten cel, to rozwijam się także w moim zmaganiu duchowym. Człowiek duchowy nie chodzi po krawędzi minimalizmu, jego horyzont nie kończy się na pytaniu, czy to już grzech, czy jeszcze nie. On chce być z Bogiem i interesuje go to, jak ten stan osiągnąć.

 

Zatrzymując się na grzechu, możemy go, podobnie jak szatana, trywializować albo się nim przerażać. Znów duże kwantyfikato-ry. Tomasz Halik powiedział kiedyś trafnie: “W rozwoju wiary przechodzimy nie tylko przez miejsca światła, ale także przez miejsca wielkiej ciemności. Tylko tak może rozwijać się wiara”. Dodaje później: “Pan Bóg nie mieszka na powierzchni” – to jest genialna myśl. Bóg jest i w niebiosach, i w otchłani. Jest w otchłani naszego grzechu, aby nas z niej wyprowadzić, jest w niebiosach świętości, aby nas do nich zaprowadzić. Nie ma Go na powierzchni. Nie ma go tam, gdzie panuje letniość, nijakość. On jest tam, gdzie intensywnie Go szukamy, choćby to była otchłań naszych grzechów, choćbyśmy jak Jezus wołali: Boże mój, czemuś mnie opuścił? On jest w tym doświadczeniu intensywnie obecny.

 

Najbardziej niebezpieczny dla chrześcijaństwa stan to powierzchowność. Prawdziwym duchowym tsunami dla naszej wiary, zbierającym najwięcej ofiar, jest letniość, przeciętność, nijakość. Człowiek myśli, że żyje z Bogiem, jest spokojny, zrelaksowany, zadowolony z siebie, a tak naprawdę żyje tam, gdzie Go nie ma.

 

Jak odkryć, że tkwimy w samozadowoleniu, że śpimy?

 

Po braku zmagań. Prawdziwej drodze do Boga zawsze towarzyszy zmaganie. I na tej drodze potrzebna jest nasza stałość; kiedy cierpimy i kiedy jest nam dobrze. Bóg nie jest zależny od naszych nastrojów. Kiedy daje nam jakąś łaskę, jakiś dar poznania, to wciąż działa pośród naszych nastrojów.

 

Z naszej rozmowy wynika chyba, że tak naprawdę nie ma co się bać diabła – sami jesteśmy od niego co prawda słabsi, ale jest z nami Bóg.

 

Zgadza się. To Bóg jest dawcą życia i śmierci. U Mateusza czytamy: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle (Mt 10, 28). To jest bardzo delikatny w interpretacji fragment. Można go odczytać na dwa sposoby. Według pierwszego, tym, który może zatracić, jest Zły. Według drugiego, jest nim Bóg, gdyż wszystko jest w Jego rękach. Jeśli pozostaniemy przy tej drugiej interpretacji, wydaje mi się właściwszej, to lęk, o którym czytamy w tym fragmencie, powinniśmy interpretować jako bojaźń Bożą. Ona jest szacunkiem przed Tajemnicą, drżeniem przed nią. Jest uznaniem, że Bóg mnie przekracza, że ma wobec mnie plan i że się Mu poddaję. To nie jest strach przed niebezpieczeństwem, zagrożeniem. To wpatrywanie się w Tego, który wszystko może, który jest Źródłem życia, który jest Alfą i Omegą.

 

Myślę, że pięknym zwieńczeniem naszej rozmowy będzie klasyczny tekst na temat rozeznawania duchowego, na który często się powołuję. Jest to przypowieść Jezusa o pszenicy i chwaście w trzynastym rozdziale Ewangelii św. Mateusza. Słowa Jezusa pomagają zobrazować to wszystko, co tu powiedzieliśmy. Siewca sieje dobro, Zły przychodzi i sieje zło. Ale jak sieje? Nie kupuje sobie pola u sąsiada, tylko sieje chwast między pszenicę. Zatem kamufluje się, przebiera się w dobro. Późnej jednak przychodzi moment, kiedy chwast spostrzegają robotnicy. Mówią do gospodarza: “Jak to? Przecież siałeś pszenicę, skąd zatem chwast? Chcesz, żebyśmy poszli i wyrwali go?”. Jezus przestrzega przed takim postępowaniem. “Nie. Abyście przy wyrywaniu chwastu nie wyrwali pszenicy”. Możemy tak zająć się wyrywaniem chwastów, że zadepczemy pszenicę. Życie duchowe jest czymś znacznie więcej niż tylko wyrywaniem chwastów, nie na tym polega. Polega na szukaniu, odnajdywaniu Królestwa Bożego. “Pozwólcie obojgu róść do czasu żniwa”. Zgódźmy się na to, że dwojaka rzeczywistość będzie trwać aż do żniwa. Nie skupiajmy się wyłącznie na walce z wadami, ze słabościami, na wyszukiwaniu śladów zła i zagrożeń, ale zdobywajmy Królestwo Boże, budujmy Królestwo Miłości. Miejsce Kościoła nie jest w okopach, w których wypatruje on zagrożenia i cały czas przygotowuje się do obrony. Papież mówi coś zupełne innego. Mamy wychodzić do ludzi, wyjść na peryferie. Nowa adhortacja Franciszka, Evangelium gaudium, to przesłanie o radości chrześcijaństwa, o radości głoszenia Ewangelii, z całą świadomością istnienia zła. Im więcej będzie pszenicy (czytaj: miłości, dobra, zaufania, nadziei), tym słabiej będzie wzrastał chwast.

 

 

Ks. Krzysztof Wons SDS, salwatorianin, studiował teologię duchowości na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Kierownik duchowy, rekolekcjonista, dyrektor Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie. Redaktor naczelny “Zeszytów Formacji Duchowej” oraz dyrektor Szkoły Wychowawców Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych.

 

 

Opętania i egzorcyzmy – ten temat wzbudza mnóstwo emocji. Niestety, w wielu mediach, a niejednokrotnie i w książkach zamiast rzetelnej wiedzy otrzymujemy informacje sensacyjne, budujące fałszywy obraz relacji między Bogiem, szatanem a człowiekiem.

 

W tej publikacji wybitni specjaliści pomogą nam odkryć prawdziwy obraz Boga, miejsce szatana w porządku stworzenia i wyjątkową pozycję człowieka w dziele zbawienia.

 

Kogo się boi diabeł – zdobądź swój własny egzemplarz

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1476,lek-ulubione-zerowisko-zlego.html

********

Kraków: “Dzienniczek” św. Faustyny w tramwaju

KAI / ptt

(fot. jorisvo / Shutterstock.com)

Chcemy dać ludziom do myślenia – mówi s. Gaudia, odpowiedzialna za grupę młodzieży, która w niedzielę ok. godz. 15.00 w jednym z krakowskich tramwajów będzie czytać “Dzienniczek” św. Siostry Faustyny.

 

– Zdziwiłbyś się, gdybyś wsiadł do tramwaju, gdzie 50% pasażerów byłaby zaczytana w “Dzienniczku” św. Faustyny? Jutro wiele osób się zdziwi! Robimy akcję! (Papież Franciszek powiedziałby RABAN) – można od soboty przeczytać na facebookowym profilu Faustyna 2016 – oficjalnym fanpage’u patronki ŚDM Kraków 2016.

 

Pomysł akcji wyszedł od grupy spotykającej się raz w miesiącu w ramach inicjatywy “Łagiewnickie 22”. Każdego 22 dnia miesiąca w kaplicy z łaskami słynącym obrazem Jezusa Miłosiernego rytm spotkania wyznaczają trzy punkty: słowo, adoracja, wspólnota.

 

Jak mówi KAI s. Gaudia Skass ZMBM, ostatnio we wspólnocie zrodziło się pragnienie “czegoś więcej”. Młodzież postanowiła zrobić coś, co wpisze się w zapowiedziany przez Komitet Organizacyjny ŚDM nowy projekt “Młodzi Misjonarze Miłosierdzia”. Ale żeby się przygotować, potrzebują nieco więcej czasu, a chcieli zrobić coś od razu. Tak się zrodził pomysł, żeby po prostu wsiąść w jeden z krakowskich tramwajów i czytać “Dzienniczek” św. Siostry Faustyny.

 

– Mamy takie doświadczenie, że większość ludzi wstydzi się wyjąć jakąś pobożną książkę w tramwaju czy pociągu, bo inni podróżni dziwnie reagują; trzeba się ukrywać. Dlatego chcemy zrobić to otwarcie, żeby dać ludziom do myślenia, ale w sposób zupełnie nieinwazyjny, nie będziemy nikogo do niczego namawiać – mówi s. Gaudia.

 

Chętni do wzięcia udziału w akcji spotykają się po niedzielnej Mszy św. o godz. 13.30 przed głównym wejściem do bazyliki w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. “Naszym znakiem rozpoznawczym będzie trzymany w ręku “Dzienniczek” (jeśli go nie masz, damy ci!) Omówimy sprawę i ruszymy w drogę ROBIĆ RABAN!” – piszą organizatorzy na Facebooku.

 

Św. Siostra Faustyna – obok św. Jana Pawła II – jest patronką Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 roku.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,22191,krakow-dzienniczek-sw-faustyny-w-tramwaju.html

******

“Życie w Duchu Św. jest czymś wspaniałym”

KAI / pk

(fot. shutterstock.com)

Życie w Duchu Świętym jest czymś wspaniałym, jest jak płynięcie po oceanie, bo On jest nieskończonym oceanem – mówił dzisiaj w Kielcach charyzmatyczny misjonarz z Indii, o. James Manjackal do ponad 2 tysięcy ludzi z całej Polski. Prowadzone przez niego rekolekcje Nowej Ewangelizacji prowadzone trwają w Kielcach od 14 do 17 maja.

Swoją homilię o. Manjackal poświęcił dzisiaj Duchowi Świętemu, Jego darom i miejscu, jakie zajmuje On w życiu zakonnika.

 

Przypomniał, że każdy narodził się dwa razy: z rodziców, w określonym miejscu i kulturze oraz podczas chrztu świętego, który “wielu z charyzmatyków celebruje jako dzień narodzin”. – Pytanie brzmi: czy wciąż żyjemy łaską otrzymaną od Ducha Świętego? Być może nie – mówił o. Mancjackal.

 

Stwierdził, że mimo pochodzenia z pobożnej katolickiej rodziny niewiele o Nim wiedział, co nie zmieniło się nawet po studiach w seminarium i w pierwszych latach kapłaństwa. Opowiadał, jak z “całą teologią w głowie” nie mógł zaakceptować informacji o odnowie charyzmatycznej w USA, jak sam w czasopiśmie teologicznym “dar języków” nazwał “histerycznym hałasem kobiet”, a stwierdzone uzdrowienia rozpatrywał wyłącznie na podłożu psychologicznym.

 

Jego “bezpieczne, komfortowe kapłaństwo”, dzięki któremu “miał dobre jedzenie, dobry pokój, pieniądze, motocykl” zburzyła choroba – gruźlica i kamica nerek oraz spotkanie z “młodym mężczyzną napełnionym Duchem Świętym, który modlił się o moje uzdrowienie fizyczne”. – I Pan oskarżył mnie i ukazał mi wszystkie moje przeszłe grzechy – mówił misjonarz dodając, że doświadczył także “radości i mocy”.

 

Lekarze stwierdzili całkowite uleczenie nerek, a kapłan – z “księdza uniwersyteckiego”, rozpoczął życie wędrowca – charyzmatyka, po całym świecie głoszącego chwałę Ducha Świętego. – Od 40 lat jestem charyzmatykiem, a nie znam ani jednej milionowej części ducha Świętego – mówił, zapraszając, aby “przyjść do oceanu Ducha Świętego”.

 

W trwających od czwartku rekolekcjach, na które składają się codziennie konferencja, Msze św. z modlitwą o uzdrowienie, wspólne modlitwy i śpiewy, uczestniczą wierni z diecezji kieleckiej i wielu innych diecezji oraz goście m.in. z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Czech, Białorusi, Litwy. Mają miejsce uzdrowienia duszy i ciała.

 

Ludzie wciąż doznają łask – mówią ze łzami w oczach uczestnicy. Wielu jest na wózkach inwalidzkich, rodziców z malutkimi dziećmi, kobiet w ciąży. Pomaga ponad 50 wolontariuszy – członków wspólnot.

 

– Po wczorajszych naukach dzisiaj młodzi ludzie przynosili złe rzeczy, które mogły ich zniewolić, np. maski afrykańskie, emblematy i wrzucali to wszystko to specjalnie przygotowanych koszy – opowiada Wróblewska.

 

O. James Manjackal jest członkiem Zgromadzenia Misjonarzy Świętego Franciszka Salezego. Podczas swej posługi ten urodzony w Indiach misjonarz, odwiedził ponad sto krajów i doznał wielu zagrożeń (kilka razy przebywał w więzieniu w Arabii Saudyjskiej, miał łamane ręce i nogi, był porwany). W 1976 r. został wysłany przez zgromadzenie z misją ewangelizacji świata.

 

Z jego nauczania i uzdrawiania skorzystały już tysiące ludzi. W głoszeniu Ewangelii jest otwarty, bezpośredni, ale też jasny w swych poglądach, wymagający i bezkompromisowy. W Polsce gościł kilkanaście razy, za każdym razem spotykając się z rzeszami ludzi.

 

Jego rekolekcje składają się z części modlitewnych, w tym modlitw o uzdrowienie oraz konferencji, podczas których głoszona jest nauka w oparciu o Pismo Święte i zasady wypływające z nauczania Kościoła.

 

O. James nigdy nie nazywa siebie uzdrowicielem. Wielokrotnie powtarza, iż to nie on uzdrawia, lecz Jezus.
Pierwsze rekolekcje w Polsce o. James wygłosił w Warszawie w maju 2014 r. Wzięło w nich udział ponad 6000 osób z Polski i z zagranicy. Kolejne odbyły się w listopadzie 2014 r.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,22187,zycie-w-duchu-sw-jest-czyms-wspanialym.html

**************************************************************************************************************************************

 

O autorze: Judyta