Efekt dużego kwantyfikatora

. W starej ale nadal aktualnej książce „ Struktura rewolucji naukowych” Thomas Kuhn zauważa, że uprawianie tak zwanej instytucjonalnej nauki ( normal science)  odbywa się wyłącznie w zakresie obowiązującego paradygmatu i polega na wyjaśnianiu w jego duchu pojawiających się anomalii. Gdy liczba tych anomalii staje się zbyt duża może ( może ale nie musi) nastąpić zmiana paradygmatu czyli rewolucja naukowa. Dobrym tego przykładem jest tak zwany przewrót kopernikański. W systemie Ptolemeusza dla wyjaśnienia ruchów planet stosowano wymyślne epicykle, deferenty i ekwanty.  Zmiana układu odniesienia wszystkie je zlikwidowała. Opis stał się prostszy i – w zasadzie- jedynie obowiązujący. Trudno sobie wyobrazić, że jakiś astronom będzie się obecnie upierał przy systemie Ptolemeusza, czyli przy układzie odniesienia związanym z Ziemią.  

Zupełnie to samo zachodzi w życiu społecznym. Ponieważ ludzie myślą stereotypowo potrzebują dla właściwego postrzegania rzeczywistości wykładni czyli określonego paradygmatu.

Obecnie staliśmy się naocznymi  świadkami tworzenia takiego paradygmatu. Po „niefortunnej” wypowiedzi abp Michalika na temat udziału ofiar w przestępstwie,  konferencja episkopatu, sam Michalik, GW i wszyscy zgodnym chórem ustalili, że niezależnie od okoliczności dziecko zawsze ma być traktowane jako ofiara. Takie poprawnościowe stereotypy nie tylko kształtują opinię publiczną  lecz co gorsza determinują orzeczenia sądów.

Jednym z stereotypów, które stały się swego czasu podstawą orzeczeń sądowych  powodujących krzywdę ogromnej ilości osób było stwierdzenie, że każde dziecko musi mieć ojca. Jeżeli nie ma chętnego do podjęcia tej roli – ojca wybiera sąd.

Autentyczna historia.(1)  

Pewien znany mi gospodarz w zaprzyjaźnionej wsi został wskazany jako ojciec nieślubnego dziecka przez „ łaskawą dla mężczyzn” pannę. Ponieważ nie miał z nią nic wspólnego stanowczo zaprzeczał. Było to w czasach gdy nie istniały precyzyjne badania genetyczne. Badanie mogło tylko wykluczyć ojcostwo. W jego przypadku nie wykluczyło. Sąd pomimo jego protestów nakazał mu płacenie alimentów, argumentując,  że każde dziecko musi przecież mieć ojca. Gospodarz spłacił alimenty w drodze ugody. Była to ogromna suma. Cała ta  historia zrujnowała jego życie rodzinne. Sąsiedzi mieli mu za złe, że nie chce utrzymywać kontaktów z -nie swoim przecież- dzieckiem.

Po kilkudziesięciu latach matka dziecka przyznała się, że go  „ wrobiła”,  gdyż był dobrym gospodarzem i miał z czego płacić. Prawdziwy ojciec dziecka był biedakiem..

Gospodarz dowiedział się również , że uznanie dziecka ( choć go przecież  dobrowolnie nie uznał)  w jego imieniu przez sąd jest nieodwracalne, a jego roszczenia o zwrot alimentów czy o ewentualne odszkodowanie za straty moralne-  bezzasadne.   Wszystko dla dobra dziecka.

Według najnowszego stereotypu dziecko ma być zawsze traktowane jako ofiara.  Czy również  takie dziecko , które uprawia seks za pieniądze ? Takie które fałszywie oskarża opiekuna w zemście za zakaz wyjścia na dyskotekę? Albo uczestniczy w porachunkach matki z ojcem obejmujących oskarżenie o molestowanie seksualne?

Autentyczna historia(2)

Pewien chłopiec odwiedza księdza twierdząc, że jest głodny. Naiwny ksiądz daje mu pieniądze. Niestety przy świadku. Chłopiec twierdzi, że otrzymał wynagrodzenie za usługi seksualne. Szantażując księdza żąda następnych pieniędzy. Ksiądz nie ulega szantażowi i nagrywa rozmowę. Chłopiec oskarża go o złamanie tajemnicy spowiedzi. Twierdzi, że szantażował księdza właśnie w ramach spowiedzi. Sąd nie dopuszcza nagrania jako dowodu. Nie interesuje się również faktem,  że młody człowiek jest notowany na policji jako męska, a raczej dziecięca prostytutka i że jego ojciec też biorący udział w szantażu  jest alfonsem własnego syna. Ksiądz zostaje skazany. Traci również prawo wykonywania zawodu ( jakoś tam się to  fachowo nazywa). Jego życie zostało zrujnowane.

Czy naprawdę dziecko jest tu ofiarą?  Prawdziwą ofiarą jest przecież  ksiądz. Przede wszystkim ofiarą własnej głupoty. Następnym  razem  poszczuje żebraka psem. Ale jest również ofiarą stereotypowego myślenia, które obezwładnia otoczenie i niestety również  sąd .

Chłopak jest być może ofiarą –  swego ojca, swoich skłonności, systemu, ale na pewno nie księdza. Niekorzystny dla księdza wyrok uczynił krzywdę również i dziecku,  utwierdził je w jego  haniebnym procederze.

Przyjęcie perspektywy dziecka  czyli bezwarunkowe traktowanie każdego dziecka  jako ofiary może sprowokować dziecko do ohydnych czynów jakimi są fałszywe oskarżenie i szantaż. Może straszliwie skrzywdzić  fałszywie oskarżonych przez dziecko. Krzywdzi również dziecko ucząc je, że istotna jest wygrana –  a nie prawda.

Stereotypowe myślenie nie likwiduje żadnych patologii. Wręcz przeciwnie-  generuje nowe patologie, które koegzystują z dawnymi i na nich się opierają.

Zauważmy, że w każdej tych sytuacji podstawowym  błędem jest użycie tak zwanego dużego kwantyfikatora. Na przykład: „Każde dziecko jest niewinne.” „ Każde dziecko musi mieć ojca”.

Pewna znajoma uzyskała rozwód z winy męża zatajając, że jest w ciąży z kochankiem. Kiedy nieśmiało napomknęłam, że nieładnie tego męża potraktowała powiedziała: „ Sama dobrze wiesz, że każdy chłop to świnia, dlaczego go żałujesz ?”.

 I na tym właśnie polega efekt dużego kwantyfikatora.

O autorze: izabela brodacka falzmann