Warszawa 1935 – Warszawa 2013

warszawa1935

 

W ostatnim numerze „Sieci” profesor Andrzej Zybertowicz pisze  o Warszawie: „ Bez ładu i składu. Ból estetyczny. Eklektyzm stylów. Plątanina standardów. Mnóstwo paskudztwa. Wysepki elegancji i dostatku. Żenada przestrzenna. Koszmar . Skopane miasto.”[1]

Podpisuję się oburącz pod każdym zdaniem i mogłabym sporo od siebie dodać.

 

Kilka dni temu widziałam wspaniały film. Warszawa 1935. Jest to obraz Warszawy odtworzony i  animowany komputerowo w technologii 3D na podstawie starych planów, map, fotografii i pocztówek. Kamera płynie nad miastem, zagląda w okna, pokazuje ulicę z małymi samochodzikami i wozami konnymi, widoki z góry, znane gmachy  oraz  te, które były i już ich nie ma[2]. Projekcja tego filmu była dla mnie ogromnym przeżyciem. Bardzo żałowałam, że trwał tylko około 20 minut.

Widać miasto wielkiej urody nazywane przecież kiedyś słusznie Paryżem północy.

Miasto o niezwykłej harmonii wewnętrznej. I paradoks- było to przecież miasto budowane przez strasznych mieszczan, którzy „widzą wszystko oddzielnie”, mają- jak wiadomo-  zły gust i nocnik pod łóżkiem.

Natomiast gdy do roboty wzięli się marzyciele spod znaku „szklanych domów” to dopiero powstały architektoniczne potworki.  Nie mówię tu  nawet o pałacu kultury, o  ruskiej Grecji  (jak go nazwał Kisielewski), o upiornym górującym nad stolicą fallusie, który wpisano do rejestru zabytków, żeby po wiek wieków pokazywał, jak łatwo pokonać miasto niepokonane.

 

Mówię o tak zwanej ścianie wschodniej zaprojektowanej przez Zbigniewa Karpińskiego,

o tych wszystkich blokach, które miały uwolnić lud pracujący miast i wsi od podwórek- studni (wymyślonych przez strasznych mieszczan) , a dały im w zamian ciemne kuchnie, podłogi z PCV, śmierdzące zsypy, poczucie degradacji społecznej i boleśnie odczuwany chaos urbanistyczny.

 

Powiedziałbym tak. Miasto rozwijające się spontanicznie, dzięki ludzkiej wolności i aktywności, daje potem poczucie harmonii i sensu. Miasto budowane według założonej harmonii  jest -jak współczesna Warszawa -chaotyczne, bez architektonicznego ładu, brzydkie.

To klasyczny efekt odwrócenia[3] czyli osiągnięcie dokładnie przeciwnego efektu do zamierzonego. Jak mówi ludowe porzekadło: „ dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”.

0000390111

 

Pomyślmy o miasteczkach Chorwacji. Przecież te przepiękne miasteczka powstawały bez narzucanych planów, były lepione jak plaster miodu. A zachwycają wszystkich bez względu na wykształcenie i poglądy polityczne.

I pomyślmy o dzielnicy La Defence  pod Paryżem, zbudowanej z  wielkim zadęciem, z  założeniem ładu i harmonii, która to dzielnica jest zaprzeczeniem tej harmonii, jest architektonicznym potworkiem.  Niektóre bloki zostały nawet zburzone, bo nikt nie chciał w nich mieszkać.

images

 

Kiedy lądujemy na Heathrow w Londynie, setki identycznych jak krople wody domków, robią -niezależnie od ich stylu -wrażenie baraków w obozie.  Realizują upiorna wizję ładu przestrzennego, gdzie każdy musi dostosować się do koncepcji i  gustów jakiegoś naczelnego projektanta.

 

W PRL też dbano o ład przestrzenny wręczając każdemu chętnemu dwa typowe projekty do wyboru. I dlatego krajobraz polski tak wygląda.

Zwolennicy narzuconego ładu nie rozumieją jak powstaje autentyczny styl

Miałam okazję obserwować to przez kilkadziesiąt lat w Ochotnicy. Kiedy przyjechałam do Ochotnicy po raz pierwszy dominował tam piękny, klasyczny styl gorczański, zupełnie różny od stylu witkiewiczowskiego, a raczej jego parodii, który opanował Podhale za  PRL.

 

Gdy po 89 roku zlikwidowano przymusowe  projekty typowe, obok pięknych domów powstało w Ochotnicy niestety  kilka tak zwanych „ gargameli” . Jeden z domków miał nawet mauretańskie wieżyczki. Stał się obiektem kpin całej wsi i podczas ostatniego pobytu stwierdziłam, że właściciel sam z siebie, bez przymusu zewnętrznego, pousuwał co bardziej nachalne ozdóbki. .

Ochotnica cywilizuje się pięknie. Bo nikt gospodarzom nie narzuca przymusowego, jednolitego stylu.

 


[1] Andrzej Zybertowicz, Widok na Warszawę z dwudziestego piętra, Sieci nr 12 (16) 2013, str. 90.

[2] Autorem projektu jest Tomasz Gomoła. Realizacja filmu trwała 3 lata.

 

[3]  Raymond Boudon „ Efekt odwrócenia. Niezamierzone skutki działań społecznych”.

O autorze: izabela brodacka falzmann