Narodowy Spis Powszechny 2021 – pokaz socjotechniki

Od 1 kwietnia 2021 trwa Narodowy Spis Powszechny 2021. Urzędnicy GUS wymyślili sobie, że każdy Polak powinien spisać się sam, wypełniając w Internecie dość skomplikowany i drobiazgowy formularz. Trzeba m.in podać swój PESEL oraz opisać swe mieszkanie, a także podać dane osób współzamieszkujących. Mozna też ewentualnie spisać się przez telefon. Portal Benchmark.pl zamieścił {TUTAJ(link is external)} nawet poradnik “Spis Powszechny 2021. Wyjaśniamy co i jak”. Znany publicysta Łukasz Warzecha zadał pytania “Po co GUS tak drobiazgowe dane?” a na portalu Wei.org.pl zamieścił artykuł “Czego nie wyjaśnia GUS – sześć zagadnień” {TUTAJ(link is external)}. Pisze on m.in.:

“Czy państwo się już spisali? Ja – nie i raczej nie zamierzam. Nie w tym sensie, że chcę spis bojkotować, ale nie widzę powodu, dla którego miałbym ułatwiać państwu wchodzenie z butami w moją prywatność. Poczekam. (…) Po drugie – GUS, owszem, na stronie spisu tłumaczy, w jaki sposób prawnie zabezpieczone są nasze informacje (kwestia m.in. tajemnicy statystycznej), ale nie pisze ani słowa o ich zabezpieczeniu technologicznym. A to przecież rzecz kluczowa. Chciałbym wiedzieć, jakie jest bezpieczeństwo danych w sensie technicznym, a nie jedynie prawnym. (…) Po trzecie – gromadzone dane nie są anonimizowane. I to jest być może największy problem. Można zrozumieć, że zaczynając spis, musimy podać swój PESEL – wszak chodzi o zweryfikowanie, kto się spisał, a kto nie. Jednak nie ma mowy o tym, żeby następnie ta dana była oddzielona od reszty informacji. Mało tego – Ustawa o statystyce publicznej przewiduje kary grzywny od 5 tys. zł do aż dwóch lat pozbawienia wolności dla osób podających informacje niezgodne ze stanem faktycznym. I tu pojawia się zasadnicze pytanie: w jaki sposób ktokolwiek miałby weryfikować czy podajemy informacje zgodne lub nie ze stanem faktycznym, skoro spisowe dane podlegają tajemnicy statystycznej i mają służyć wyłącznie pozyskaniu ogólnej informacji? Czyli – podajemy informacje, ufając państwu, ale państwo je następnie weźmie i będzie weryfikować czy nie skłamaliśmy? Wyjaśnienia tego paradoksu nie sposób nigdzie znaleźć.
Po czwarte – niezanonimizowanie informacji rodzi bardzo poważną obawę o wykorzystywanie ich przez służby. (…) Po piąte – dlaczego GUS domaga się od nas mnóstwa informacji (wypełnienie ankiety dla niejednoosobowego gospodarstwa domowego to nie jakieś tam 10 minut, ale minimum 30), które pozyskuje w inny sposób? (…) Po szóste wreszcie – podstawową formą spisu w tym roku jest spisanie się samemu przez Internet. A co z osobami, które komputera nie używają lub nie chcą go używać w takim celu, smartfona nie mają i nie interesują się w ogóle sprawami publicznymi, więc o spisie mogą nawet nie wiedzieć? To nie jest w Polsce szczęśliwie obowiązkowe. Co z tymi, którzy w takiej sytuacji nie odbiorą telefonu z GUS? Wiadomo, że na razie rachmistrz do nich teraz nie przyjdzie, bo trwa epidemia. Spis ma trwać do 30 września – zapewne w tym czasie rachmistrzowie jednak się pojawią. Nie muszą nas jednak zastać w domu, a świstek, którym mają nas informować o swojej wizycie, jest cokolwiek mało wiarygodny.
Powstała dziwaczna sytuacja, w której coraz bardziej opresyjne państwo, pod obecną władzą nieprzywiązujące żadnej wagi do indywidualnych wolności czy prywatności, chce o nas wiedzieć wszystko i jeszcze oczekuje, że podamy mu te informacje na tacy.”.

Grożenie straszliwymi karami nie jest poważne. O ich nakładaniu decydować mają sądy, które są niechętne obecnej władzy i niezbyt skore do ulegania jej kaprysom. Cala sprawa budzi powszechną podejrzliwość. Jeden z typowych komentarzy pod tekstem Warzechy brzmi:

“Marek Gadowski
Odpowiedzi na pytania ze spisu dość jednoznacznie posłużą do wyliczenia, ile można ściągnąć z obywateli tytułem podatku katastralnego. Ktoś ma wątpliwości?”.

Inni zaś usiłują zarobić na tym spisie. Oto fragmenty notki Trybeusa z portalu Ekspedyt.org {TUTAJ(link is external)}:

“Jacek Wilk nauczy Was, jak uniknąć Spisu Powszechnego…warunkiem jest, aby wpłacić jedyne 39,99 zł. (…) Strona Jacka Wilka zwana “Tarczą Wilka” która otworzy się za 6 dni ze szkoleniem jak uniknąć Spisu Powszechnego jest już tak oblegana, że ponoć się blokuje. (…) Czego Was nauczy Jacek Wilk w swoim webinarze za 40 złotych? Ano pewnie nie przekaże żadnej wiedzy tajemnej, tylko kierunek ścieżki, w którym pokaże jak się poruszać w zawiłym gąszczu tzw “prawa”…
Ktoś wybija szyby, ktoś szkli okna…a jeszcze inny pokaże jak się te okna kituje za 39.90 zł…”.

O autorze: elig