Przedwczoraj, 13.10, 2015, w portalu Interia.pl ukazała się wiadomość: “Organizatorzy Marszu Niepodległości zapraszają Dudę” {TUTAJ}. Dowiedzieliśmy się z niej, iż:
“Prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Witold Tumanowicz powiedział dziennikarzom, że chce rozpocząć rozmowy z urzędnikami o możliwym udziale Andrzeja Dudy w pochodzie. “Obecność prezydenta na tak wielkim wydarzeniu jest bardzo pożądana. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że prezydent waha się, czy wziąć udział w wydarzeniu. Dlatego apelujemy o spotkanie, by rozwiać wątpliwości” – tłumaczy Witold Tumanowicz. (…)
Kancelaria Prezydenta na razie oficjalnie nie komentuje zaproszenia. (…)
Trasa tegorocznego marszu ma przebiegać tak samo, jak w ubiegłym roku – uczestnicy ruszą z ronda Dmowskiego, a potem przejdą przez centrum i Mostem Poniatowskiego na błonia Stadionu Narodowego.
Wczoraj organizatorzy złożyli niezbędne zgłoszenie w warszawskim Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.”.
Nasunęło mi się kilka uwag. Po pierwsze – wybór trasy. Moim zdaniem, nie zdała ona egzaminu w zeszłym roku. Omawiając {TUTAJ} przebieg Marszu Niepodległości 2014 stwierdziłam:
“Ja osobiście uważam, że organizatorzy tegorocznego [w 2014] Marszu Niepodległości popełnili poważny błąd wytyczajac jego trasę z Ronda Dmowskiego na Kamionek [na który i tak nie udało się dostać]. Sądzę, iż łudzili się oni, że pozwoli to uniknąć prowokacji.
W efekcie oddano całe centrum Warszawy Komorowskiemu, do prowokacji i tak doszło [owi “chuligani”], a policja poczuła się na odludnych terenach [między Parkiem Skaryszewskim, a błoniami Stadionu Narodowego] panią sytuacji i była jeszcze bardziej bezczelna niż w ubiegłych latach.”.
Jest jeszcze jedna sprawa. Po co urządza się demonstracje? Ano po to, by były widziane i podziwiane. Większa część proponowanej trasy prowadzi wiaduktem i mostem Poniatowskiego, a potem ul. Zieleniecką między Parkiem Skaryszewskim , a błoniami Stadionu Narodowego. Nikt nie będzie widział manifestantów. Równie dobrze mogliby spacerować po Puszczy Kampinoskiej. Jest nietaktem zapraszanie prezydenta Andrzeja Dudy w takie miejsca. Jeśli w Świeto Niepodległości będzie pochód z udziałem prezydenta, to pójdzie on Traktem Królewskim.
Wtedy to bardzo popularny prezydent Andrzej Duda przyciągnie ludzi, a nie Witold Tumanowicz ukryty w chaszczach i krzakach. Jego Marsz może okazać się kompletną klapą. W ostatnim dniu sierpnia 2015 opisałam degrengoladę Ruchu Narodowego {TUTAJ}. Byłoby niedobrze, gdyby obecnie zaprzepaszczono też ideę Marszu Niepodległości.
Kilka zdjęć ilustrujących, jak bardzo niewidoczny był MN na Moście Poniatowskiego i w krzakach przy Stadionie Narodowym:
Równie dobrze w Puszczy Kampinowskiej?
Przepraszam za złośliwość. Bardzo cenię Pani dziennikarstwo, ale tym razem drastycznie rozminęła się Pani z rzeczywistością.
Fajnie, gdyby Duda się zgodził na uczestnictwo w marszu. Jego osoba mogłaby zebrać prawdziwe morze ludzi. Ale to wciąż będzie wielkie ryzyko wizerunkowe, choć w kontrze do tego, za udziałem Prezydenta przemawia termin powyborczy. No a dwa, kwestia bezpieczeństwa. Przecież już rok temu mogło dojść na tym moście do paniki i wielkiej tragedii. Trasa tego marszu jest bardzo nieprzemyślana, no i do tego pod marsz podłącza się ułamek niezdrowego elementu, który też jest niebezpieczny.
Duda jest zatem w niełatwym położeniu, bo w razie odmowy, środowiska na prawo od PiS nazwą go zdrajcą. Co zatem powinien zrobić? Moim zdaniem, najlepiej, gdyby zorganizował własny marsz, bezpieczniejszą trasą. I zaprosił do niego nie tylko tradycyjne zaplecze PiS w postaci KGP, środowisk radiomaryjnych, Solidarności itd. Ale również właśnie narodowców.
Na polanie w Puszczy Kampinoskiej też można zebrać grupę ludzi z racami i zrobić im efektowne zdjęcie.