Szanowni Państwo.
Kolejny Marsz Niepodległości za nami. Oglądałem go za pośrednictwem telewizji.
Szkoda, że znowu nie udało się upilnować małych grupek zadymiarzy, którzy wciąż psują reputację narodowcom. To na pewno jest problem nad którym trzeba się poważnie zastanowić.
Ale teraz o pozytywach.
Wiec pod stadionem narodowym, który widziałem za pośrednictwem TV Trwam był wręcz wzruszający. Błyskotliwe przemówienia, żywy tłum, morze biało-czerwonych flag, morze młodych ludzi zbuntowanych przeciwko dzisiejszej rzeczywistości. A wszystko upiększone niezwykłym anturażem w postaci gry świateł stadionu, rac oraz dramatyzmu wynikającego z dogaszających się nieopodal zadym, wybuchów petard, gazu pieprzowego. W tym zgromadzeniu było coś metafizycznego, czuć było narodowe uniesienie. I zazdroszczę tym, którzy mieli okazję być tam osobiście, bo od środka pewnie “to coś” czuć było jeszcze bardziej. I nie chodzi mi bynajmniej o gaz.
Poniżej, najbardziej gorące wystąpienie podczas tegorocznego marszu, dla tych co nie widzieli:
Widać że Braun jest dla wrogów najgroźniejszy bo tylko zaczął mówić zaczęła się nieprzerwana kanonada.
Boją się katolickich intelektualistów.
Daj Boże by ten człowiek został naszym prezydentem.
Magia mediów. Czuło się głównie gaz i jakiś żałosny rozdźwięk pomiędzy wzniosłymi słowami padającymi z trybuny, a indolencją organizatorów, którzy pozwolili by 300 osób nadało Marszowi, w którym uczestniczyło 30-50 tys ludzi charakter zadymy.
No dobrze – ja tak czułem. Nie wiem jak inni. Może ktoś się wzruszył, albo poczuł wielkim patriotą.
To była ustawka. Ktoś najął pseudokibiców, naonazistów. Pewnie służby Mordoru. Mówią im, że RN to nacjonaliści i faszyści, a im w to graj.
Oni są przeważnie bezrobotni, sami przyznają że jeżdzą na ustawki- 15 minuta 20 sek.
Prezydentem na pewno nie…
Asadowie.
Niestety, oglądałem z fotela.
Byłem przerażony. Ten most to była pułapka. Bo faktycznie. Jak zatkać przód i tył to gdzie ludzie mieliby się wylać? Do Wisełki chyba. Dramat.
Nie pozbierałem jeszcze wszystkich informacji, ale chyba można zaryzykować ocenę, że mogło być znacznie gorzej.
Co do Straży. Śledziłem systematycznie ich przygotowania. Dobrze to wyglądało.
Ale po pierwsze – jak trudne było ich zadanie! Jak zrobić służbę siłową, nieużywając siły w działaniu? No bo przecież funkcjonują w ramach zatrzymania obywatelskiego czy coś w ten deseń…
Na logikę. Nawet jak zatrzymają/wyprowadzą gościa z tłumu – to mogą go odprowadzić do policji, która to milicja nie jest zainteresowana ich zatrzymaniem…
Nie mieli lekko.
Poza tym, p.Bosak to zaakcentował, że dużo osób należących do Straży nie dojechało na miejsce bo ich zatrzymali na trasie…
P.S.
Wystąpienie Pana Brauna znakomite, ponad innymi.
Rozmawiałem z nimi. To dzieciaki, wyrostki. Nie najemnicy. Uważają, że spełniają swój patriotyczny obowiązek. Wiem, że w razie wojny byliby odważnymi, dzielnymi żołnierzami czy partyzantami. Tu i teraz powodują, że na Marsz nie idą rodziny z dziećmi. Mogłoby być 100 tys. ludzi lub więcej, gdyby nie lęk przed walkami z Policją.
Straż Marszu – pytałem ich – też nie uważa, że to prowokatorzy. Mówili mi – “to tylko 200 agresywnych osób. Policja mogłaby ich odseparować od Marszu i aresztować”. Zgadzam się, ale pod jednym warunkiem – że byłoby to koordynowane ze Strażą. Po prostu te dzieciaki wybiegają z tłumu, rzucają kamieniami i petardami w Policję, a potem wbiegają w tłum ściągając w ten sposób atak Prewencji na spokojnych demonstrantów. Straż nie powinna im na to pozwalać. Albo – niech nie opuszczają manifestacji, albo – jak już opuszczą – jeśli chcieliby wrócić – powinni zatrzymać się na kordonie służby porządkowej.
Na moje oko – Straży było mało. Nie widziałem też środków łączności. Może raz – ktoś powtarzał “Tu Lublin, tu Lublin” do walkie-talkie – najwyraźniej bezskutecznie.
Już na samym początku widać było brak dobrej organizacji ponieważ marsz rozdzielił się i w okolicach Ronda De Gaulle’a przybrał postać wielu idących po sobie oddzielnych manifestacji.
Moim zdaniem Straży nie było tam, gdzie powinna była być. Może dla tego, że było ich za mało. A te wyrostki – zadymiarze, podejrzewam, że to blokersi – młodzież wychowana przez podwórka, ulice, grupy kiboli. Trzeba by do nich jakoś trafić – wychować. To nie są złe chłopaki, ale zostawione samym sobie będą rozrabiać. Niestety – z wymiernymi stratami dla Rzeczypospolitej (i w żadnym wypadku nie mam na myśli tych materialnych, związanych bezpośrednio z zajściami).
No tak. Ale to wszystko ma przebieg nader dynamiczny.
Przepraszam, bo wypowiadam się jako świadek internetowy…, ale próbuję się wczuć w położenie dowódców Straży. Miejmy w świadomości jak na nich ciąży groźba oskarżenia o bojówkowość, czyli jakby dopuszczali się zbyt radykalnych działań. A widać, że takich wymagała jednak sytuacja.
______________
A mam pytanie.
Jak ludzie mówili, będą za rok?
O ile będzie zarok…
Tak – to chyba było najsympatyczniejsze: ludzie wracający Mostem Poniatowskiego byli żegnani z ciężarówki z nagłosnieniem okrzykiem: “Dziękujemy i do zobaczenia za rok!” i odpowiadali radosnymi okrzykami i oklaskami.
Dzieciaki tam to mniejszość. To te same zorganizowane grupy które widziałam w Krakowie na Kanoniczej na proteście przeciwko pogrzebowi na Wawelu. Oni działali w sposób zorganizowany, byli przeszkoleni, a o 10-tej kiedy zaczyna się cisza nocna czwórkami karnie odmaszerowali za przywódcą. Kiedy usiłowałam nawiązać kontakt z protestantami by ich podpytać kim są i po co to robią, otaczali mnie kołem i ryczeli do ucha oraz oślepiali fleszami bym nie pouczyła nikogo.
Tych samych brysiów widziałam w kominiarkach jak razem byliśmy w Krakowie na marszu z Tereską. Kazałam im ściągnąć kominiarki, to uciekli. Oni są szkoleni by nie wchodzić w kontakt z tłumem. To samo było w Warszawie, może nie zwróciłeś uwagi jak zaczepiłam tych w kominiarkach, natychmiast się zmyli.
Teraz na tym filmie o gangach widzę ten sam rodzaj prostaków do wynajęcia. Oni chcą pochuliganić za drobną kasę, wszędzie szukają zwady i bitki.
A że im płacą to wiem, bo w Krakowie podpytałam jednego z innej grupy, cywili-powiedział że zwinięto ich z piwiarni okrzykiem ”chłopaki, idziemy bronić Polski, dostaniecie na piwo”;-to my poszli-powiedział.
Dodam, że jeden rolnik którego znamy dzwonił do mnie kiedyś bym pojechała do Katowic na demonstrację poparcia Putina i wzięła trochę ludzi-każdemu płaci 100zł.
Tak to się odbywa. Może i te dzieciaki z blokowisk mają płacone, a może oni akurat nie, ale płacenie za zadymy jest faktem. Nie bądź naiwny.
Myślę, że część lgnie ideowo do starszych przywódców, którym tak naprawdę się płaci i którzy z polecenia z góry organizują te bojówki. To rzeczywiście niebezpieczne, bo całe tłumy kibiców i pseudokibiców mogą koagulować wokół takich mniejszych bojówek w krytycznych sytuacjach. Byłoby istotne, gdyby się dało, żeby rozpracować to wewnętrzne zagrożenie – jak bomba zegarowa.
Czuję się dziwnie, kiedy osoby które obejrzały relacje w TV i w Internecie mówią mi, co widziałem będąc samemu w centrum wydarzeń.
Rozmawiałem z wieloma Strażnikami z Marszu i mieli identyczne zdanie, jak ja.
Jeśli w tych agresywnych grupkach są płatni prowodyrzy to czy likwiduje to problem, czy czyni go poważniejszym i trudniejszym do rozwiązania?
Większość z tych, którzy uczestniczyli w starciach z policją stanowili “zadymiarze”, “małolaty”, “chuligani” itp.
Były tez małe grupki profesjonalistów, a wśród nich przynajmniej dwie kategorie: doświadczeni zadymiarze, którzy robią to od lat,bo sprawia im to satysfakcję oraz zgodnie z omawianą hipotezą – prowokatorzy.
Na zdj. grupka “profesjonalistów”
I jeszcze jedna uwaga techniczna.
Nie wszyscy prowokatorzy, którzy działają w grupie mają jednolity strój. Niektórzy pomimo wspólnych działań, różnią się od siebie w stopniu znacznym, na tyle,że w ogóle nie widać, że są razem.
Ci ‘umundurowani’ zadymiarze wyglądają na sprofesjonalizowanych skinhedów, puncków, itp. Wszyscy oni chodzą na koncerty Nergala. Te gangi tylko dlatego jeszcze trwają, że ich przywódcy współpracują z policją.
Cywilni zadymiarze to przede wszystkim policyjni prowokatorzy.
Przywódcy osiedlowej chuliganerii też są dobrze znani dzielnicowym.
Gdyby to byli zwykli pojedynczy chuligani, nie uciekaliby przed dialogiem z pojedynczymi ludźmi z Marszu którzy ich uspokajają, raczej wchodziliby z nimi w kontakt próbując dowiedzieć się o sprawę.
Marsz rozumie że władzę bierze się pokojowo, nie rozumie tego władza i dąży do konfrontacji siłowej, bo ta władza zna tylko siłę, walkę wręcz, wojnę, rewolucję. Władza nie umie rozmawiać, wie że przegra więc nie ma takiego celu. Władza chce mieć władzę zdobywając ją w najprostszy sposób, siłą, prowokacją, podstępem.
Mamy tu do czynienia z państwowym terroryzmem.
Ja się tobie bardzo dziwię, że to mówisz.
Wykazujesz się tu indolencją, brakiem inteligencji, lub słabością ducha.
Mówisz jak Michnik.
Słyszałeś co powiedział Winnicki w TRWAM o zorganizowanym oporze policji. Co byś zrobił na jego miejscu?
A miałeś tak wspaniałego przodka, walczył z Rostworowskim pod Wiedniem;
Jerzy Franciszek Kulczycki, niem. Georg Franz Kolschitzky, ukr. Ю́рій-Франц Кульчи́цький, herbu Sas (ur. 1640 zm. 20 lutego 1694) – uszlachcony Kozak wyznania prawosławnego, tłumacz, szpieg, dyplomata i żołnierz Jana III Sobieskiego.
W czasie oblężenia Wiednia w 1683 roku na ochotnika w towarzystwie Jerzego Michałowicza, użył podstępu i w przebraniu żołnierza osmańskiego, podśpiewując pod nosem tureckie piosenki, 13 sierpnia przeszedł przez obóz wroga, wykradł się z miasta i skontaktował z księciem lotaryńskim Karolem V Leopoldem, którego odpowiedź zapowiadającą odsiecz zaniósł z powrotem obleganym. Wieści te odwiodły radę miasta od poddania się wielkiemu wezyrowi tureckiemu Kara Mustafie[2].
Po zwycięstwie Jana III Sobieskiego Kulczycki został uznany za bohatera przez mieszkańców miasta. Rada miejska nagrodziła go znaczną sumą pieniędzy (100 dukatów)[3], otrzymał także dom na osiedlu Leopoldstadt. Król Jan Sobieski pozwolił mu wybrać jako nagrodę dowolną rzecz z obozu pokonanego nieprzyjaciela. Zadziwiając wszystkich Kulczycki zdecydował się na 300 worków zawierających” dziwne ziarno”, które zwycięzcy zamierzali wyrzucić uznawszy je za karmę dla wielbłądów. W workach tych znajdowały się zapasy kawy. 10 stycznia 1684 r. cesarz Leopold obdarzył go tytułem cesarskiego tłumacza języka tureckiego. Otrzymał także zwolnienie z podatków na 20 lat[4].
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Franciszek_Kulczycki
W sytuacji, gdy Marsz jest celem ataków i prowokacji organizatorzy muszą się wykazać wielką inteligencją, wyobraźnią i hartem ducha, aby móc się temu przeciwstawić.
Ja tej mądrości w działaniu nie widziałem.
Jak Straż może odseparować marsz od zadymiarzy, jeśli nawet nie jest go w stanie sprawnie poprowadzić? W pochodzie tworzyły się kilkudziesięciometrowe przerwy, działania służby porządkowej robiły wrażenie zupełnie nieskoordynowanych. Moim zdaniem problemem nie był brak 300 osób, ale łączności i koordynacji.
Wszystko to, o czym mówił Winnicki w Trwam było do przewidzenia. Wątpię, by liderzy RN zdawali sobie sprawę, że muszą mieć swój kontrwywiad, aby nie ulegać działaniom dywersyjnym i to jeszcze wspieranym przez mundurowych.
Marsz umiera. W tym roku był mniejszy niż poprzednio i były już tylko śladowe ilości ludzi starszych, rodzin.
Połowa Marszu nie dojechała na czas bo była zatrzymywana na drogach. Chyba słyszałeś jakie SMSy czytał Winnicki w Trwam. Nie dojechała też wielka część Straży na czas. PIS się obraził, kluby GAPola nie poszły, jak i zwolennicy PISu, całe media włącznie z Frondą mówią że narodowcy to faszyści i że są proruscy. To zorganizowana nagonka.
Przy tym wszystkim to i tak dziwne, że tyle młodzieży się stawiło. Oni są zdeterminowani i media nie mają na nich wpływu. To będzie dla nich niezapomniane doświadczenie wolności. Oni tak zostali wychowani przez rodziców i dziadków, tak wychowają swoje dzieci, do wolności i odpowiedzialności, nie do niewolnictwa.
Do władzy nie trzeba wielu, co widzimy.
Można postawić podobne pytanie- czemu proliferzy nie pilnują swoich plakatów?
Tylko czy ono będzie sensowne?
http://www.fronda.pl/a/kolejny-raz-zdewastowano-wystawe-pro-life-prawda-o-aborcji-wywoluje-agresje,43905.html
Czy sensowne jest takie pilnowanie swojej manifestacji?
Określenie psy jest niestety dla wielu policjantów nobilitujące:
Niebywałe: policja ma sensownych oficerów – negocjator w stopniu komisarza celnie punktuje partactwo (lub celowe zaniechanie – jak to sam ujmuje) oddziałów prewencji, które odpowiadają za stworzenie zagrożenia dla ludzi maszerujących w Marszu:
http://www.tvp.info/17612511/policyjny-negocjator-dzialania-policji-to-albo-powazny-blad-albo-celowe-zaniechanie
Widzimy tylko fragment. Nie wiemy kto ich gonił i dlaczego.
Może straż widziała że aresztują niewinnych zamiast zadymiarzy, co przeciez też miało miejsce.