W związku z trwaniem a nawet nasilaniem się dyskusji rozpętanej przed 2 laty przez śp. Papieża Franciszka po opublikowaniu przez niego deklaracji Fiducia suplicans, iż kapłan może błogosławić (nie liturgicznie, ale prywatnie) pary, które żyją w relacji seksualnej poza małżeństwem, w tym pary osób tej samej płci (świadectwo takiego starcia opinii mieliśmy ostatnio także na łamach portalu Legion św. Ekspedyta) – warto przypomnieć surową opinię jaką wydał na temat tej deklaracji były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kardynał Gerhard Ludwig Müller.
Wyrażona została w jego artykule „Jedynym błogosławieństwem Matki Kościoła jest prawda, która nas wyzwoli – uwagi na temat deklaracji Fiducia supplicans”. https://opoka.org.pl/News/Swiat/2023/kard-m-ller-bog-nie-moze-zeslac-swojej-laski-na-zwiazek-ktory gdzie pisze on m.in.:

Jezuita o. James Martin, współpracownik śp. Papieża Franciszka w deklaracji Fiducia suplicans , błogosławi parę nowojorskich homoseksualistów (grudzień 2023)
Dykasteria ds. Nauki Wiary (DNW) dokonała stwierdzenia, które nie ma precedensu w nauczaniu Kościoła katolickiego (…) Dokument ten stwierdza, (…) Czy to oświadczenie nie jest wyraźnie sprzeczne z nauczaniem katolickim? Dokument, który nie został przedyskutowany ani zatwierdzony przez Zgromadzenie Ogólne Kardynałów i Biskupów tej Dykasterii (…) [zaś] ostatnie orzeczenie magisterialne w tej sprawie zostało wydane przez Kongregację Nauki Wiary w Responsum opublikowanym w marcu 2021 r., niecałe trzy lata temu, i kategorycznie odrzuciło możliwość błogosławienia tych związków. Dotyczy to zarówno błogosławieństw publicznych, jak i prywatnych dla osób żyjących w sytuacji grzechu (…)
W jaki [zatem] sposób FS uzasadnia zaproponowanie nowej doktryny bez zaprzeczania poprzedniemu dokumentowi z 2021 roku? FS uznaje, że zarówno Responsum Kongregacji Nauki Wiary z 2021 r., jak i tradycyjne, obowiązujące i wiążące nauczanie na temat błogosławieństw nie zezwalają na błogosławieństwa w sytuacjach sprzecznych z prawem Bożym, jak w przypadku związków seksualnych poza małżeństwem. Jest to jasne w przypadku sakramentów, ale także innych błogosławieństw, które FS nazywa „liturgicznymi”. Te „liturgiczne” błogosławieństwa należą do tego, co Kościół nazwał „sakramentaliami”, o czym świadczy Rytuał Rzymski. W tych dwóch rodzajach błogosławieństw musi istnieć zgodność między błogosławieństwem a nauczaniem Kościoła (FS 9-11).(…) Błogosławieństwa rozważane przez Rytuał Rzymski są możliwe tylko nad „rzeczami, miejscami lub okolicznościami, które nie są sprzeczne z prawem lub duchem Ewangelii” (FS 10, cytując Rytuał Rzymski).
I to jest punkt, który DNW chce przezwyciężyć, ponieważ chce błogosławić pary w okolicznościach, takich jak związki osób tej samej płci, które są sprzeczne z prawem i duchem Ewangelii. Dlatego, aby zaakceptować błogosławienie sytuacji sprzecznych z Ewangelią, DNW proponuje oryginalne rozwiązanie: poszerzenie pojęcia błogosławieństwa (FS 7; FS 12).
Prawdą jest, że Kościół może dodawać „nowe sakramentalia” do już istniejących (Sobór Watykański II: Sacrosanctum Concilium 79), ale nie może zmieniać ich znaczenia w taki sposób, aby bagatelizować grzech, zwłaszcza w nacechowanej ideologicznie sytuacji kulturowej, która również wprowadza wiernych w błąd. A właśnie taka zmiana znaczenia ma miejsce w FS, która tworzy nową kategorię błogosławieństw, wykraczającą poza te związane z sakramentem lub błogosławieństwem w rozumieniu Kościoła.
(…) Nowe błogosławieństwa proponowane przez FS byłyby błogosławieństwami duszpasterskimi, a nie liturgicznymi czy obrzędowymi. Dlatego (…) mogłyby być stosowane nie tylko do osób w grzechu, jak w przypadku błogosławieństw „obrzędowych”, ale także do rzeczy, miejsc lub okoliczności, które są sprzeczne z Ewangelią. [Takie] innowacyjne błogosławieństwo „duszpasterskie” (…) wykracza poza to, co mówi Franciszek, ponieważ można udzielić takiego błogosławieństwa czemuś, co jest sprzeczne z prawem Bożym, na przykład związkowi pozamałżeńskiemu. W gruncie rzeczy, zgodnie z kryterium tego rodzaju błogosławieństw, można by nawet pobłogosławić klinikę aborcyjną lub grupę mafijną.
Wydaje się, że innowacyjne błogosławieństwo „duszpasterskie” zostało stworzone ad hoc, aby błogosławić sytuacje sprzeczne z prawem lub duchem Ewangelii. (…) Błogosławieństwo „duszpasterskie” może obejmować sytuacje sprzeczne z Ewangelią.
*
Zauważmy, że nie tylko grzeszne osoby są tutaj błogosławione, ale błogosławiąc parę, błogosławiony jest sam grzeszny związek. Bóg nie może zesłać swojej łaski na związek, który jest Mu wprost przeciwny i nie może być ku Niemu skierowany. (…) Dlatego, gdyby to błogosławieństwo zostało udzielone, jego jedynym skutkiem byłoby zdezorientowanie ludzi, którzy je otrzymują lub w nim uczestniczą. Myśleliby oni, że Bóg pobłogosławił to, czego pobłogosławić nie może.

Para homoseksualistów w oczekiwaniu na “błogosławieństwo” przed ołtarzem przybranym flagą LGBT (Niemcy)
Trudność błogosławienia związku lub pary jest szczególnie widoczna w przypadku homoseksualności. W Biblii błogosławieństwo ma bowiem związek z ładem, który Bóg stworzył i który uznał za dobry. Ład ten opiera się na różnicy płciowej mężczyzny i kobiety, powołanych do bycia jednym ciałem. Błogosławienie rzeczywistości, która jest sprzeczna ze stworzeniem, jest nie tylko niemożliwe, lecz jest bluźnierstwem. Ponownie, nie chodzi o błogosławienie osób, które „żyją w związku, którego w żaden sposób nie można porównać do małżeństwa” (FS, n. 30), ale o błogosławienie samego związku, którego nie można porównać do małżeństwa. Właśnie w tym celu tworzy się nowy rodzaj błogosławieństwa.
*
Mówi się (…) że prośba o błogosławieństwo jest możliwym dobrem, które osoby te mogą zrealizować w swoich obecnych warunkach, tak jakby prośba o błogosławieństwo już stanowiła otwarcie na Boga i nawrócenie. Może to być prawdą dla tych, którzy proszą o błogosławieństwo dla siebie, ale nie dla tych, którzy proszą o błogosławieństwo jako para. Ci ostatni, prosząc o błogosławieństwo, pośrednio lub wyraźnie starają się usprawiedliwić swój związek przed Bogiem, nie zdając sobie sprawy, że to właśnie ich związek oddala ich od Boga.
(…) Twierdzi się, że istnieją pozytywne elementy w związku i że można je pobłogosławić, [jednak] te pozytywne elementy (na przykład to, że jedno pomaga drugiemu w chorobie) są drugorzędne w stosunku do samego związku – którego cechą charakterystyczną jest dzielenie się aktywnością seksualną. Nawet w klinice aborcyjnej istnieją pozytywne elementy, od anestezjologów, którzy zapobiegają fizycznemu bólowi, po pragnienie lekarzy, aby chronić plany życiowe kobiety, która poddaje się aborcji.
*
[Inne] spostrzeżenie dotyczy wewnętrznej niespójności tego innowacyjnego „duszpasterskiego” błogosławieństwa. Czy w ogóle możliwe jest udzielenie błogosławieństwa nieliturgicznego, czyli takiego, które nie reprezentuje oficjalnie nauczania Chrystusa i Kościoła? (…) Kapłan działa jako kapłan, działa w imieniu Chrystusa i Kościoła [więc] twierdzenie, że można oddzielić znaczenie tego błogosławieństwa od nauczania Chrystusa, jest postulowaniem dualizmu między tym, co Kościół czyni, a tym, co Kościół mówi. Ale jak naucza Sobór Watykański II (…) przepowiadanie Kościoła nie może oddzielać czynów od słów.

Papież i kard. Victor Manuel Fernandez – inny potężny zwolennik “otwarcia” Kościoła na środowiska homoseksualne. Prefekt Dykasterii Nauki Wiary, były arcybiskup La Platy w Argentynie, autor m.in. skandalizujących książek ilustrowanych rysunkami i fotografiami w których zgłębiał “chrześcijańską mistykę” orgazmu oraz “sztukę całowania”. Otrzymał kapelusz kardynalski od Papieża Franciszka 1 lipca 2023 r.
*
(…) Czy kapłan może zgodzić się na pobłogosławienie tych związków, z których niektóre współistnieją z legalnym małżeństwem lub w których nierzadko dochodzi do zmiany partnerów. Według FS, mógłby to zrobić za pomocą nieliturgicznego, nieoficjalnego błogosławieństwa „duszpasterskiego”. Oznaczałoby to, że kapłan musiałby udzielać tych błogosławieństw nie działając w imieniu Chrystusa i Kościoła. Ale oznaczałoby to, że nie działałby jako kapłan. Faktycznie musiałby udzielać tych błogosławieństw nie jako kapłan Chrystusa, lecz jako ten, który odrzucił Chrystusa. (…) Dlatego popełnia świętokradztwo i bluźni przeciwko planowi Stwórcy i przeciwko śmierci Chrystusa za nas, która miała na celu wypełnienie planu Stwórcy.
Dotyczy to także biskupa diecezjalnego. Jako pasterz swojego lokalnego Kościoła jest on zobowiązany do zapobiegania tym świętokradczym czynom, w przeciwnym razie stałby się ich wspólnikiem i zaprzeczyłby mandatowi udzielonemu mu przez Chrystusa, aby umacniać swoich braci w wierze.
(…) Nie ma błogosławieństwa, nie tylko publicznie, ale także prywatnie, dla grzesznych warunków życia, które obiektywnie zaprzeczają świętej woli Boga.
———————————-
Wyciąg sporządził Pokutujący Łotr w oparciu o polski przekład artykułu Kard. Gerharda Ludwiga Müllera opublikowany w polskim internecie 22.12.23 r. (link na pocz. tekstu)
Ksiądz katolicki mający opinię księdza rewolucjonisty, bardzo otwartego, fajnego księdza dla młodzieży mówi w TV Polsat:
I tu nie chodzi o to, żeby być dobrym człowiekiem albo żeby przestrzegać dziesięciu przykazań. Tylko rzeczywiście chodzi o to, żeby poznać Ewangelię, poznać Jezusa takim, jakim On jest naprawdę i nie skupiać tylko na moralności.
Oczywiście, że “nie tylko”. Poza tym przestrzeganie 10 przykazań utrudnia “przyciąganie do Boga”, a tym zajmuje się ksiądz sądząc po opisach w sieci. Szkopuł w tym, że wbrew oczekiwaniom “przyciągnięte do Boga” osoby – tak wychodzi z badań, wcale nie zaczynają przestrzegać przykazań, nie zaczynają ich przestrzegać. Gdzie jest błąd?
Gerhard Kardynał Müller jest autorem „Manifestu wiary”, dokumentu – kompasu na trudne czasy, tylko 4 strony. Oto jego początek:
„Wobec coraz bardziej rozszerzającego się zamieszania w nauczaniu wiary, wielu biskupów, kapłanów, zakonników i świeckich Kościoła Katolickiego poprosiło mnie o złożenie publicznego świadectwa Prawdzie Objawienia. Jest zadaniem właściwym pasterzom /…/”
https://www.academia.edu/38930833/MANIFEST_WIARY
Wspaniały pasterz Kościoła na te lata. Jedno tylko małe, czy nie małe, zastrzeżonko: wyrażał się zdecydowanie na “nie” w sprawie tzw. odszkodowań niemieckich dla Polski. Widocznie w paśmie konkretnych interesów Niemiec, wyczulenie moralne nawet u takiego mocarza ducha i intelektu nieco słabnie.
Nie znałem Jego wypowiedzi na temat odszkodowań. Zastrzeżenie Sz. Kolegi jest b. słuszne bowiem odszkodowania (materialne) to temat polityczny a tym nie powinien zajmować się ŻADEN hierarcha. Co innego odszkodowania moralne, a te istnieją do dziś (dot. szkód, m.in. powojenne ADHD).
Moim zdaniem temat odszkodowań rozdmuchał propagandowo (politycznie) PiS wobec swoich wyborców, nie mając żadnej strategi rozwiązania tematu.
Będąc Powodem (partia PiS zamiast państwo RP) w sprawie odszkodowań – vs Niemcy jako Pozwany – nie zdefiniował kto miałby być Sędzią w tej sprawie. Dzisiaj Sąd ma w sempiternie sprawy polskie i to należy brać pod uwagę. Na szczęście ofiary milionowe II WS nie poszły na marne: mamy w miarę scalone terytorialnie państwo (dzięki łotrowi Stalinowi!?) i pilnować tego jak oka w głowie.
Bo, ku przypomnieniu, historia w Germanii jest “Ad Usum Delfini”. Nie ma to tamto :).
Co do manipulacji odszkodowaniami przez PIS pełna zgoda. Z wielkiej chmury był mały deszcz, nic nie załatwiono, nie ustalono, bo przecież celem tego towarzystwa nie było nigdy złapać króliczka, ale gonić go. Jednak wskutek rozpętania demonów polsko-niemieckich padły wypowiedzi wielu osób z zaskakującymi poglądami, m.in. wspomniany kard. Mueller. Przypomina mi to opinie moich śp. Rodziców, wywodzących się z poznańskiego (ojciec) i z polonii berlińskiej sprzed 1 wojny Światowej (matka) którzy znali się bez złudzeń na niemieckiej mentalności jak mało kto. Oni właśnie wyczulili mnie na ten potężny irracjonalny niemiecki aspekt narodowy. Gdy padnie odpowiednio wykrzyczane hasło “Niemcy”, wtedy w niemieckiej krwi zagrzmi natychmiast rytm marsza i słodka mistyka rasy, i nikt nic na to, nawet kardynał Mueller, nie poradzi. By uzmysłowić jaka otwiera się tu przepaść, przypomnijmy, że sam Goethe ogłosił niemiecki “najpiękniejszym językiem świata”, choć równy mu geniuszem Heine (który był Żydem) był innego zdania, że to jest “ujadanie, które rozrywa mu uszy”.
Rozprawialiśmy o tym z PŁ swojego czasu. Przy okazji wizyty kardynała w Polsce.
LINK
Co do Kardynała – ok.
Ktoś nad nim winien mu zwrócić uwagę, że to jest bardzo złe.
Też jestem Wielkopolaninem (po ojcu) i znam z opowiadań różne opinie – dobre i złe – o tym narodzie. Oni postępują wg zasad własnej cywilizacji (nie łacińskiej) i to co jest dobre dla nich niekoniecznie jest dobre dla nas. Dlatego granice państwowe powinny pozostać jeszcze długo. Polska od 1945 roku ma b. dobre granice i pielęgnujmy ten stan rzeczy aby nie było gorzej.
PIS trąbił w sprawie reparacji, napinał muskuły, rozbujał emocjonalnie “patriotyczny elektorat” wizją niemieckich odszkodowań. Oczywiste, że robili to w sposób całkowicie cyniczny, grając tylko na emocjach, nie mając żadnych realnych narzędzi do egzekucji tych żądań. Mając gębę wypchaną patriotyczną frazeologią nie zrobili nic aby ukrócić wszechwładzę głównie niemieckich koncernów i marketów w Polsce.
Ludzie, my jesteśmy kolonią. Nasze państwo to atrapa z polską chorągiewką. Rządzą nami zaprzańcy, złodzieje i antypolacy, takich sobie wybieramy. Jeśli jakimś cudem Polska by dostała te setki miliardów ojro to dopiero wszelkiej maści międzynarodowa bandyterka miałaby żerowisko poczynając od naszych braci od 447, i całej reszty ukropolinskiej żydokomuny.
Ktoś nad nim winien mu zwrócić uwagę, że to jest bardzo złe.
Nie podejrzewam, by jego zwierzchnik ówczesny papież Francesco miał w tej kwestii głębsze rozeznanie. Poza tym wypowiedź kardynała, choć komentowana w Polsce (nader powściągliwie) nie została szerzej nagłośniona. Kogo zresztą obchodzą jakieś krzywdy polskie. Pozostaje Duch Święty, aby mu podpowiedział w sumieniu, jaką gaffę moralną strzela. To rodzi pytanie, czy rytm marsza nie zagłuszył kardynałowi tych szlachetnych podszeptów.
Mając gębę wypchaną patriotyczną frazeologią
Na tym właśnie pisiory zbudowały potęgę swej ludowo-socjalistycznej partii. Zgodnie z bardzo słuszną i niestety, okrutną obserwacją ambasadora Katarzyny II, Stackelberga. Że “wolność polska ujawniała się zawsze w sferze imaginacji i przyzwyczaiła ten naród do kultu działań pozornych”.
Inna kwestią jest realność realizacji tych roszczeń. Uważam, jestem pewny, że dalsze drażnienie niemieckiego niedźwiedzia płachtą roszczeń przyśpieszy ostateczne rozwiązanie sprawy polskiej. Maski nagle opadną i okaże się, że Prusak z Moskalem w kwesti polskiej zawsze znajdą wspólny język. Nasi, aktualnie najlepsi przyjaciele spod znaku tryzuba, takiej okazji też nie przepuszczą.
Podobny efekt miała tak przez nas fetowana Konstytucja 3 mają. Zamiast pracy organicznej u podstaw, połączonej z umiejętna dyplomacją bez fanfarów pomogliśmy Moskalom podać sobie ręce z Prusakami nad trupem Polski. Potem było morze krwi, depolonizacja Kresów, pauperyzacja i 123 lata niewoli, skutki tego trwają do dziś.
Mogą nie zdążyć. Mają inne problemy.
Germany’s Last Chance: Only an Anti-Islamic Government Can Save the Nation (Video)
Jest jeszcze inny aspekt tej sprawy. W Niemczech jest wielu ludzi nam życzliwych, zakładam 10%, masa neutralnych, przypuszczam 50/60%, reszta jest nam prawdopodobnie nienawistna. Czy warto antagonizować 2/3 społeczeństwa niemieckiego dla marności tego świata nawet liczonego w miliardach? Nieraz słyszałem od tradycyjnych niemieckich katolików, że my – Polacy jesteśmy ostatnią nadzieją na uratowanie chrześcijańskiej Europy. Oni tam myślą, że polski katolicyzm jest jeszcze tak mocny jak dawniej, mylą się.
Te pierwsze dwie kategorie też mają mocne sentymenty do ziem za Odrą, trudno ich za to winić, to jest pamięć pokoleniowa. Rozmawiałem z Niemcami serdecznymi dla mnie i życzliwymi dla Polski, ale kwestia reparacji ich przerasta. Wielu ma korzenie na Śląsku, Prusach Wsch. Cdn.
Sorry, piszę z telefonu. Muszę zrobić przerwę.
Artykuł ku któremu kieruje załączony LINK jest ciekawy.
Bloger Rokosz ma interesujący komentarz nt. arcybp. G. Rysia > kardynała.
Bloger P. Łotr myli się co do wizji, że z „Polski wyjdzie iskra, która uratuje świat”. Autorka tej wizji była nieszczęśliwą zakonnicą, która – mimo 2 lat lat szkoły powszechnej – napisała „Dzienniczek”(?!), którego oryginał nie jest znany; czytałem jego publikację a właściwie nie da się go czytać; pomijając błędy doktrynalne w nim zawarte (vide https://teologkatolicki.blogspot.com/search/label/Faustyna%20K. ); negatywne stanowisko Kościoła obowiązywało do 1978 r., gdy nowy polski papież zrobił to co zrobił (kiedyś też tak sądziłem).
Generalnie KK zarażony jest śmiertelnym wirusem i każde działanie ku jego poprawie – np. ww. Kardynała Niemca – jest dobrem.
P. Łotr myli się co do wizji, że z „Polski wyjdzie iskra, która uratuje świat”. Autorka tej wizji była nieszczęśliwą zakonnicą, która – mimo 2 lat lat szkoły powszechnej – napisała „Dzienniczek”(?!), którego oryginał nie jest znany; czytałem jego publikację a właściwie nie da się go czytać; pomijając błędy doktrynalne w nim zawarte
Rozumiem, że w Pana osobie ujawnia się na Legionie kolejny z armii krytyków św. Faustyny oraz przesłań podyktowanych Jej przez Jezusa.
Ta biblioteczka niewczesnych kontestatorów jest u nas niestety obfita, starczy zajrzeć do archiwum by przekonać się, że Pana krytyka to na naszych łamach nic nowego. Jak również nie jest niczym nowym zasada, której strzeżemy od chwili powstania Legionu, czyli wierność nauczaniu Kościoła Św. wyrażona m. in. w szacunku do nauczania św. Jana Pawła, II wynikającego m.in. z kultu Miłosierdzia Bożego którego był apostołem wynosząc na ołtarze Osobę i Dzieło “nieszczęśliwej zakonnicy”, jak Pan o św. Faustynie drwiąco pisze.
Uprzedzam więc, że wziąwszy pod uwagę nasze bogate doświadczenie w takich starciach, nie będzie miał Pan łatwo na Legionie, zwłaszcza kiedy swym sprzymierzeńcem czyni Pan wyjątkowo kontrowersyjnego, podającego się za kapłana diecezji wiedeńskiej “teologa” Dariusza J. Olewińskiego, nie od dziś z upodobaniem udzielającego się w internecie w podobnych awanturach.
Radzę więc zaniechać tego tematu na naszych łamach.
W 1988 roku, w wieku 22 lat, Boteach został wysłany przez rabina Menachema Mendela Schneersona jako szaliach (wysłannik) Chabad-Lubawicz do Oksfordu w Anglii, gdzie przez 11 lat pełnił funkcję rabina studentów Uniwersytetu Oksfordzkiego . [ 14 ] W tym czasie założył Oxford University L’Chaim Society (w języku hebrajskim L’Chaim oznacza „Ku życiu”). [ 23 ] [ 24 ] Towarzystwo rozrosło się do drugiej co do wielkości organizacji studenckiej w historii Oksfordu, zrzeszając ponad 5000 osób niebędących Żydami. [ 1 ] [ 25 ] Na konferencji wystąpili wybitni mówcy ze świata polityki, sztuki i kultury, w tym sześciu premierów Izraela , były premier Australii Bob Hawke , były przywódca Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow , fizyk teoretyczny Stephen Hawking , piosenkarz Boy George , piłkarz Diego Maradona i aktor Jon Voight . [ 26 ] [ 1 ] [ 25 ] [ 14 ]
https://en.wikipedia.org/wiki/Shmuley_Boteach
cd.
Boteach jest założycielem i dyrektorem wykonawczym The World Values Network (znanej również jako „This World: The Values Network”), żydowskiej i syjonistycznej organizacji non-profit , którą założył w 2007 roku. [ 112 ] [ 113 ] [ 114 ] Misją organizacji jest „szerzenie uniwersalnych wartości żydowskich w polityce, kulturze i mediach”. [ 115 ] Organizacja opiera się na przekonaniu, że judaizm, kładący nacisk na doskonalenie świata i celebrowanie życia, może pomóc Ameryce stawić czoła niektórym z jej największych wyzwań, takim jak wysoki wskaźnik rozwodów, wyobcowanie nastolatków, depresja oraz rosnąca ignorancja i materializm. [ 115 ]
Dziwić może obecność na tym spędzie znanego aktora Jona Voighta (“Nocny kowboj”, “Mission Impossible”, “Akta Odessy”) – katolika znanego z konserwatywnych poglądów. Ostatnio Donald Trump uczynił go wraz z Melem Gibsonem i Silvestrem Stallone członkiem grupy doradczej prezydenta ds. “odnowy moralnej Hollywood”.
Odnowa moralna, nie musi – w rozumieniu Trumpa – oznaczać tego, co my mamy na myśli. Może to być np. odnowa w duchu jawnie starotestamentowo-talmudycznym. Wybór Trumpa, według mnie, to akceleracja procesów transhumanistycznych, niestety…
Dokładnie tak, i dlatego uważam, że nie należy wychodzić przed szereg machając szabelką reparacji. Są sytuacje, kiedy najlepiej jest siedzieć cicho, czego nasz minister Sikorski jest antytezą.
Niemcy popełniają harakiri, tak czy inaczej, a reparacji i tak nigdy byśmy nie dostali, najwyższej po łbie. Dlatego nierozsądne jest wypuszczanie tego dżinu z butelki.
Niemcy, a raczej ich elity, bo przecież oni są w szponach, podobnie jak my, globalistów/satanistów idą w Superpaństwo Europejskie, korzystając z poruszenia politycznych płyt tektonicznych. Żeby to się mogło urzeczywistnić, najpierw musi zaistnieć collapse USA, tą próżnię będzie mogła wypełnić EU, niektórzy powiedzą IV Rzesza, jedno jest pewne – szatański twór.
I dlatego rację ma Nietytus, jak Rosja uderzy na Zachód niech przejdą przez Polskę bez oporu. Tak czy inaczej nasza armia to fikcja, i nie zanosi się, żeby mogło być inaczej. W tym scenariuszu nasza słabość jest naszą nadzieją.
Zgadzam się z tym. Podobnie też, ten deklarowany katolicyzm Jona Voighta wcale nie musi oznaczać całkowitego oddania siebie ciałem i duszą Bożemu i Maryjnemu prowadzeniu, jak my to rozumiemy. Katolicy zachodni zwłaszcza amerykańscy mają często na swym katolicyzmie nalot protestancki i nie przeszkadzają im bliskie kontakty z takim np. Boteachem.
Tym bardziej, że ten Boteach to wyjątkowo sprawny propagandzista i nie wiadomo czy Voight jest (był) rzeczywiście w tak dobrych kontaktach z tym rabinem. Jego cv na wiki pokazuje jak dziwna to postać. Wiki pisze o nim: “Boteach znany jest ze swojej ekstrawagancji [ 60 ] [ 61 ] [ 62 ] [ 63 ] i autopromocji. [ 64 ] [ 65 ] [ 14 ] [ 66 ]”.
A tutaj info, co on sądzi o Chrystusie:
„zaniechać tego tematu””
– no przecież to oczywiste, jestem tu gościem. Jako stary, a nawet b. stary człowiek mam taką życiową zasadę: nawet jak diabeł mówi prawdę – co mu się czasami zdarza – to nie oznacza, że prawda jest do bani.
Jeśli D.O. jest „złym duchem” to nie oznacza, że nie przemyca prawdy. Podobnie jeśli jakaś strona (np. Eks….yt) ubrała się w ornat i ogonem /…/ to nie oznacza, że nie przemyca prawdy.
Prawdę rozpoznaje się najczęściej z wiekiem (pomijam oczywisty dogmat „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”) i większość ludzi ma ku temu możliwości (np. poprzez wyłączenie tv a włączenie myślenia).
I to by było na tyle. Pozdrawiam poświątecznie.
Przyjrzałam się bliżej temu filmikowi.
Film jest ze strony Catholics for Catholics i ma tytuł: Rabin Shmuley prowadzi kampanię na rzecz kardynała Parolina jako swojego kandydata na nowego papieża.
Jeśli dobrze zrozumiałam, to ta wypowiedź rabina Shmuleya na filmie była nagrana jeszcze za życia Franciszka. Zapewnia on kardynała Parolina, że: “wszystkie dzieci Ojca Świętego żydowskie na całym świecie modlą się o jego szybki powrót do zdrowia i że mają głębokie uczucie do niego za zwalczanie antysemityzmu”. Z filmu wynika, że spotkanie z Parolinem odbyło się na prośbę rabina.
Smuley zrobił z tego nagrania swoją propagandówkę na instagramie, a katolicki portal ją powtórzył.
https://www.instagram.com/reel/DI-mrEHNLBJ/
Parolin to bardzo bliski współpracownik heretyka Franciszka i wydaje się bardzo złym kandydatem. Promowany przez media wspierające satanistów (dla mniej zorientowanych -globalistów). Napisała o nim m.in. kupiona przez Sorosa “Rzeczpospolita”, promuje go “Nieprawdziwa Polska”. O tym drugim, szkaradnym osobniku do którego pielgrzymkują podsemici z Polski, nie będę się rozpisywać
Wszedł Pan tutaj i zaraz dość obcesowo zanegował a nawet wyśmiał objawienia otrzymywane przez św. Siostrę Faustynę. Jeśli jest Pan tak wiekowy, jak Pan pisze, to miał czas zorientować się w życiu, że wchodząc na nowy teren warto wpierw przyjrzeć się z kim się ma do czynienia. My akurat jesteśmy odmiennego niż Pan zdania i mamy prawo według tych przekonań kształtować profil naszego portalu.
Ciekawe też, na jakiej podstawie zamieszcza Pan kolejne nieuprzejme (co najmniej) stwierdzenie, że “ubraliśmy się w ornat i machamy ogonem”. Bardzo nas ten ogon zainteresował i wdzięczni bylibyśmy za jakiś konkret uzasadniający ten pogląd.