Przy sobocie po robocie czyli przymus rozrywki

Dzisiaj typowy wieczór polega na określeniu, co warto obejrzeć i wyszukaniu, gdzie to może być emitowane i czy jest to usługa, do której masz dostęp. Zanim te problemy zostaną rozwiązane, pojawi się zmęczenie i nuda. A ty powleczesz się do łóżka, nie obejrzawszy niczego.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

 

Desperacko szukając rozrywki

To intrygujące, jak szybko zmieniają się nawyki. Kiedyś konsumenci zadowalali się uzupełnianiem oferty telewizji lub telewizji kablowej o wypożyczanie filmów, a niektórzy kupowali DVD. Mam niezbyt zniszczoną kolekcję, głównie zagranicznych i niszowych filmów, których raczej nie uświadczysz na Netfliksie. Wygląda jednak na to, że rozrywka na żądanie jest kusząca, nawet jeśli jest bardziej ograniczona, niż można by się spodziewać.

Autor: Satyajit Das, były bankier i autor licznych prac na temat instrumentów pochodnych oraz kilku pozycji ogólnych: Traders, Guns & Money: Knowns and Unknowns in the Dazzling World of Derivatives (2006 and 2010), Extreme Money: The Masters of the Universe and the Cult of Risk (2011), Fortune’s Fool: Australia’s Choices (2022)

Dla dorastającego w Kalkucie w latach sześćdziesiątych, możliwości dostępu do informacji i rozrywki były ponure. Istniało Ogólnoindyjskie Radio ze swoją sztywną ortodoksją oficjalnych wiadomości i podnoszących na duchu programów. Były filmy krajowe i kilka zagranicznych, które przetrwały cięcia cenzorskie eliminujące przemoc, ujawnienie nagiej postaci ludzkiej czy akt prokreacyjny. Ambasada radziecka (prowadzona przez KGB) od czasu do czasu zapewniała „właściwą” rozrywkę, której towarzyszyły godziwe kontroferty wspierane przez Służby Informacyjne CIA Stanów Zjednoczonych.

Po emigracji na Zachód odkryłem szerszy wachlarz możliwości. Początkowo były to stacje AM [długie fale] i telewizja czarno-biała z czterema, powtórzę: czterema, kanałami. Stopniowo rozrosło się to do wielu stacji FM i telewizji kolorowej. W latach 90. pojawiła się telewizja kablowa z dziesiątkami, a potem setkami kanałów zaspokajających wszelkie możliwe zainteresowania. Dziś wybór jest jeszcze większy – cyfrowy streaming audio i wideo uzupełniony pakietem kanałów telewizji kablowej, a także pozostałymi nadawcami niekodowanymi.

W mediach następuje odejście od tradycyjnych platform. Według S&P Global Market Intelligence mniej niż 40 procent amerykańskich gospodarstw domowych wyposażonych w telewizor ma obecnie abonament na usługi kablowe lub satelitarne, w porównaniu z ponad 70 procent w 2016r. Tradycyjna telewizja stanowi obecnie mniej niż połowę oglądalności w USA.

Róg obfitości stworzył nowe wyzwania. Po pierwsze, są koszty. Ponieważ dostawcy walczą o dochody, era taniego przesyłania strumieniowego dobiega końca. Koszyk najlepszych amerykańskich usług przesyłu strumieniowego kosztuje obecnie około 87 dolarów miesięcznie, w porównaniu z 73 dolarów w zeszłym roku. Biorąc pod uwagę prognozę Amazona, który w tym roku straci 12 miliardów dolarów na strumieniowym przesyle treści, dalsze podwyżki nie będą zaskoczeniem.

Dostawcy tradycyjnych usług telewizji kablowej podnieśli ceny. Tracąc klientów, starają się generować dodatkowe przychody z bazy tych, którzy jeszcze pozostali. Przeciętny pakiet telewizji kablowej kosztuje 83 dolary miesięcznie.

Jeśli interesują cię kanały tematyczne, może być wymaganych wiele subskrypcji. Piłka nożna wymaga subskrypcji kilku platform za około 150 dolarów miesięcznie, aby móc oglądać ulubione ligi i turnieje. Jedna z ankiet wykazała, że ​​samo śledzenie wszystkich meczów angielskiej Premier League – co zajmowałoby piętnaście godzin tygodniowo – wymaga dostępu do Sky Sports, TNT Sports i Amazon Prime Video za około 90 dolarów miesięcznie. Nic dziwnego, że ponad 40 procent osób korzystających z nielegalnych sposobów na oglądanie wydarzeń sportowych na żywo, jako główną motywację podało koszty.

Jedno z badań wykazało, że przeciętny Amerykanin jest skłonny płacić około 42 dolarów miesięcznie za usługi przesyłania strumieniowego. W rzeczywistości wydatki są większe. Australijskie gospodarstwa domowe wydają ponad 70 dolarów miesięcznie i suma ta rośnie. Po uwzględnieniu kosztów mediów, takich jak dostęp do Internetu lub plany mobilne, wydatki są większe. Ceny w krajach rozwijających się, choć wciąż niższe, stanowią znaczne obciążenie dla dochodów klasy średniej.

Zarządzanie kosztami stwarza problemy. Dzięki comiesięcznemu potrącaniu płatności z twojego konta lub karty kredytowej usługodawcy wykorzystują bezwładność abonenta. Wysiłki mające na celu rezygnację z subskrypcji jawią się niczym u Kafki. Nie ma numerów kontaktowych, brak odpowiedzi na e-maile, trzeba wypełnić formularze, które nie istnieją, honorowane są tylko oryginalne podpisane egzemplarze, anulować można tylko 29 lutego lub w Chiński Rok Psa, który przypada raz na kilkanaście lat.

Po drugie, usługi mają charakter addytywny, co oznacza, że ​​zasadniczo musisz subskrybować nową platformę, ponieważ to, co już masz, nieuchronnie nie spełnia twoich potrzeb. IQ inteligentnej telewizji okazuje się niewystarczające. Twój dekoder telewizyjny nie jest w stanie obsłużyć żądanej usługi wymagającej zupełnie nowego sprzętu. Twoje mieszkanie wkrótce zacznie przypominać elektroniczny cmentarz różnych urządzeń i jest zaśmiecone urządzeniami, kablami, przewodami, wzmacniaczami itp., które stanowią zagrożenie pożarowe i zdrowotne. Różne anteny i talerze satelitarne rdzewieją na dachu.

Po trzecie, nie wiesz też, co i kiedy jest emitowane. Kiedyś otrzymywało się miesięcznik zawierający listę nadchodzących programów. Dokładne prześledzenie informacji w celu dokładnego zidentyfikowania ich interesujących elementów wymagało pełnego dnia pracy raz w miesiącu. Nagłe zmiany programu w ostatniej chwili niweczyły to staranne planowanie. Dziś zdajesz się na szczęście, polegasz na trendach, przewodniku lub masz nadzieję, że funkcja wyszukiwania znajdzie to, czego szukasz.

Po czwarte, różnorodność nie wpłynęła na poprawę rozrywki czy informacji. Jeśli chodzi o treść, decydującym słowem jest ilość, a nie jakość. Nigdy nie byłem zwolennikiem nowych technologii. Mój pierwszy abonament na telewizję kablową wywołał przenikliwą obserwację u sąsiada: „Zachowaj go przez 6–12 miesięcy, a obejrzysz większość tego, co cię interesuje, ponieważ jest wiele powtórek”. Poza nowymi filmami i wydarzeniami sportowymi jego rady były prorocze.

Wraz z rozwojem usług dostarczania zawartość pozostawała w tyle z różnych powodów. Treści nowej jakości są drogie. Talentów i pomysłów jest niewiele. Pragnienie gwarantowanych pomyślnych wyników przejawia się w koncepcji franczyzy (niezły pomysł, który staje się coraz słabszy), remakach, potwornych telenowelach i reality show.

Twój gust skłania się ku starym filmom artystycznym – syndrom „kiedyś było lepiej”. Choć wiele z nich zasługuje na wielokrotne obejrzenie, dostęp jest ograniczony ze względu na problemy związane z własnością intelektualną. Prawa mogą należeć do różnych posiadaczy w różnych jurysdykcjach i mogą być ograniczone czasowo. Posiadacze, coraz bardziej zainteresowani zarabianiem na swoich bibliotekach za pośrednictwem własnych usług przesyłania strumieniowego, niechętnie udzielają licencji na treści innym podmiotom. Prowadzi to do wspomnianego wzrostu liczby usług, kosztów i wyzwań związanych ze znalezieniem miejsca, w którym można oglądać to, co się chce.

Po piąte, różnorodność usług, a także programów, obecnie w coraz większym stopniu skupiających się na coraz węższych rynkach, które interesują konkretnych reklamodawców, również powoduje brak wspólnych doświadczeń. Jeśli każdy ogląda coś innego, brak wspólnej płaszczyzny powoduje brak związków z osobami z naszego najbliższego otoczenia. Nie mając czym się podzielić, nie jest zaskoczeniem, że w towarzystwie rówieśników preferowaną opcją jest wpatrywanie się w smartfon.

W swojej książce Amusing Ourselves to Death: Public Discourse in the Age of Show Business [Zabawiając się na śmierć: dyskurs publiczny w dobie show-biznesu] z 1985 roku pedagog Neil Postman stwierdził, że współczesne społeczeństwo w zamożnych krajach rozwiniętych, do którego się zwracał, przypomina świat z Nowego Wspaniałego Świata Aldousa Huxleya, w którym obywatele byli uciskani przez uzależnienie od rozrywki, a nie przemoc państwa, jak przewidywał George Orwell. Postman postrzegał media takie jak telewizja, a co za tym idzie usługi telewizji kablowej i transmisji strumieniowej, jako formę samodzielnie podawanego medykamentu – dzisiejszej „somy”, fikcyjnego narkotyku Huxleya, za pomocą którego obywatele wymieniają prawa na rozrywkę.

Rozwijając prace teoretyków mediów, takich jak Marshall McLuhan, Postman argumentował, że określone media są kompatybilne tylko z określonym poziomem idei. Medium to nieodwracalnie zmieniło zarówno informację, jak i rozrywkę. W szczególności pakietowe formaty mediów wizualnych zdewaluowały szczegółowe, racjonalne argumenty i głębsze, prowokujące do myślenia treści. Roger Waters z Pink Floyd nawiązał do tych idei w swoim albumie Amused to Death z 1992 roku.

Dzisiaj typowy wieczór polega na określeniu, co warto obejrzeć i wyszukaniu, gdzie to może być emitowane i czy jest to usługa, do której masz dostęp. Zanim te problemy zostaną rozwiązane, pojawi się zmęczenie i nuda. A ty powleczesz się do łóżka, nie obejrzawszy niczego.

Pomimo obietnicy „wszystko, wszędzie i o każdej porze”, rozrywka, nie mówiąc już o dostępie do informacji, stanowi obecnie wyzwanie. Podsumowanie [coda] książki Postmana mogłoby brzmieć „Desperacko próbuję zabawić się na śmierć”. Havelock Ellis miał rację: „To, co nazywamy «postępem», to wymiana jednej niedogodności na drugą”.

________________

Desperately Seeking Entertainment, Yves Smith, September 7, 2023

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!