PARAGRAFY SZYMBORSKIEGO czyli wykańczania Jadwigi Chmielowskiej ciąg dalszy

 

Jeszcze nie wszyscy chętni zdążyli podpisać się pod petycją wsparcia dla pani Jadwigi Chmielowskiej, a już pojawił się bojownik o „prawdę” aby wykazać swą czujność i przyłożyć tym zacofanym i niedoinformowanym sygnatariuszom.

Pojawienie się funkcyjnego było sprawą jasną, ale szybkość z jaką się do wykonania swego zadania rzucił zdziwiła nawet mnie. Pod tym typowym paszkwilem podpisał się Tomasz Szymborski określający siebie mianem dziennikarza i to nagrodzonego przez SDP za publikację z zakresu dziennikarstwa śledczego. Musiałem jego „dziennikarskie” przemyślenia przeczytać kilkakrotnie aby uwierzyć w arogancję i bezczelne krętactwo w nich zawarte.

Szymborski nie sili się na orginalność i używa oklepany szablon typowego paszkwilu. Sili się natomiast na ironię, co niestety wychodzi mu jakoś pokracznie. Już w tytule zapowiada przysłowiowe odkrycie Ameryki pisząc: „Druga strona czyli zwolnienie Chmielowskiej”. Próżno jednak szukać tam jakiejkolwiek drugiej strony, czegokolwiek. Wprowadzeniem do tej sensacji ma być wyśmiewanie naiwności i ignorancji sygnatariuszy apelu. Tak więc autor bełkocze coś niezrozumiałego o Białorusi, po czym siląc się na sarkazm przytacza z przekąsem takie słowa jak patriotyzm czy odwaga, które oczywiście zgodnie z modnym dziś trendem mają być czymś w rodzaju wyzwisk. Po krotkiej naganie dla tych co tak naiwnie dali się wrobić w tą niemądrą petycję ,przechodzi do osoby pani Jadwigi Chmielowskiej, bo to ona ma być celem jego radosnej twórczości. I tu zaczyna się prawdziwy cyrk.

Szymborski darzy nas głębokim wyznaniem, stwierdzając: „Lubię znać prawdę. Dlatego nie zaufałem kolportowanej przez niewątpliwie przychylne Chmielowskiej portale informacji. Poszedłem na skróty. Mogłem, bo znałem z lektury wspomnianej petycji wersje wydarzeń „a la Jadwiga Chmielowska”. Nie wiadomo co bardziej podziwiać, „najwyższy kunszt” ironii, czy równie „wybitną” logikę. Na mnie jednak największe wrażenie zrobiła niewątpliwa czujność klasowa Szymborskiego. Podczas gdy tak wielu z nas wpadło w pułapkę przebiegłych autorów petycji, on szalejący reporter ruszył głową laureata i jak sam mówi: „zadał pocztą elektroniczną kilka pytań Gabrieli Lenartowicz, prezes WFOŚiGW w Katowicach, w którym pracowała Chmielowska”.

Już samo przywołanie poczty elektronicznej zrobiło na mnie nie lada wrażenie, ale kiedy „dziennikarz” śledczy rzucił: „niech przemówią dokumenty”, to po prostu sparaliżował mnie podziw dla jego geniuszu. Mocno się jednak rozczarowałem, gdyż dokumentów żadnych nie przytacza. Ani ubeckich ani ipeenowskich ani nawet jakiś własnych podróbek. Cytuje za to z zapałem panią Lenartowicz, która stwierdza, że Jadwiga Chmielowska zwolniona została zgodnie z prawem. Rzuca przy tym odpowiednie paragrafy. Na koniec dodała, że „WFOŚiGW w Katowicach stosuje wobec wszystkich pracowników te same, zgodne z prawem reguły. Postępowanie wobec Pani Jadwigi Chmielowskiej nie stanowi wyjątku w tym zakresie”.

Już samo stwierdzenie pani Lenartowicz, że wyrzucenie Jadwigi Chmielowskiej przed samą emeryturą jest zupełnie w porządku, bo jest na to paragraf jest obrzydliwe, ale radosne przyznanie, że jest to ogólnie stosowana praktyka wobec wszystkich pracowników firmy jest zwyczajnie odrażające. Oczywiście nie dla Szymborskiego, będącego wyraznym pasjonatą róznych ważnych paragrafów.

W tym momencie przypomniało mi się przywołane w petycji porównanie sytuacji pani Jadwigi z sytuacją Anny Walentynowicz w sierpniu ’80. W przekonaniu dyrekcji stoczni, a pózniej samego ministerstwa w tamtym czasie Anna Solidarność została zwolniona z pracy nie tylko zgodnie z prawem, ale ilość cytowanych wówczas paragrafów przyprawiła by Szymborskiego o zawrót głowy. Mimo tego tysiące ludzi uznało to za zwykłe łajdactwo. Czy wówczas również Szymborski napisał by, że w imię poszukiwania prawdy uciął sobie pogawędkę z dyrektorem stoczni i ten zaprezentował mu listę odpowiednich paragrafów i w związku z tym wszystko jest w jak najlepszym porządku? Czy wówczas złakniony prawdy również zjechał by z góry na dół strajkujących stoczniowców, za to, że nie wpadli na ten genialny w swej prostocie pomysł?

Odpowiedz jest oczywista. W odniesieniu do Jadwigi Chmielowskiej nie trzeba żadnej odwagi. Wystarczy przyłączyć się do bandy śląskich cwaniaków, którzy wybrali sobie tą niezwykłą Polkę za cel swoich ataków, przynosząc wstyd całemu regionowi. Bo tu właśnie jest pogrzebany przysłowiowy pies. Szalejący ”dziennikarz” po prostu woli o tym nie mówić.

Szymborski nie zawsze jednak był takim cwaniakiem na jakiego się dziś kreuje. Jeszcze niedawno on sam bardzo lubił podpisywać różne petycje, również te w obronie zwalnianych z pracy. Aby było jeszcze dziwniej, z reguły podpisywał te same petycje, które podpisywała Jadwiga Chmielowska. Nie tak dawno sygnował apel w obronie zwalnianego z pracy Cezarego Gmyza. Nie znalazłem nigdzie wzmianki, aby „dziennikarz” posługując się swoją ulubioną pocztą elektroniczną domagał się od szefostwa „Rzeczpospolitej” odpowiednich paragrafów, aby móc drwić z podpisujących tamtą petycję. A nie ma wątpliwości, że paragrafów było co nie miara. Nie wiadomo czy w tamtym czasie nie był on jeszcze dotknięty swym geniuszem, czy po prostu jego dzisiejsza natura każe mu przyjąć inne standarty, gdyż chodzi o panią Jadwigę?

I tu dochodzimy do sedna czyli wredności i zakłamania Szymborskiego. Udaje on z całym wyrachowaniem, że nie wie, iż zwolnienie Jadwigi Chmielowskiej jest tylko małą choć bolesną częścią trwającej już od dawna nagonki kliki śląskich pseudo działaczy kilku partii i organizacji takich jak PO, SLD, PiS czy RAŚ. A jest to działanie wyjątkowo obrzydliwe i jest mieszaniną osobistych zawiści i politycznej zemsty. Szymborski jakby nie było przedstawiający się jako dziennikarz śledczy nie wspomina dziwnie, że cały ten napad na panią Jadwigę zaczął się wiele lat temu. Nie wspomina gdyż sam wpisał się dziś w tą ohydną nagonkę.

Jadwiga Chmielowska jest dziś jedną z niewielu osób w Polsce przeciwko, której wspólny front nienawiści stworzyli faktyczni lub rzekomi przedstawiciele wszystkich głównych politycznych ugrupowań. Motorem napędzającym tą machinę jest niewątpliwie Ruch Autonomii Śląska, którego krytykiem już od dawna jest pani Jadwiga. Do tego przedstawienia politycznego bandytyzmu przyłączył się związany z PiSem Wojciech Poczachowski, który wytoczył jej proces z osławionego, haniebnego artykułu 212 KK. Niezwykle aktywnym w tych atakach jest również poseł i szef okręgu PiS Katowice Grzegorz Tobiszowski, który na zebraniach chwali się otwrcie, że posiada pełnomocnictwa aby „rozjechać każdego na Śląsku”. Pozwał on do sądu szefa Klubu Gazety Polskiej w Rudzie Śląskiej Arkadiusza Śinskiego po tym, kiedy ten przeforsował nadanie jednemu z rond imienia Lecha i Marii Kaczyńskich. Poseł Tobiszowski w swym „rozjeżdżaniu” nie przepuścił również działaczom PiS, czyli rzekomo własnej partii w Mysłowicach, kiedy postawili w centrum miasta pomnik ofiarom Smoleńska i nagłośnili sprawę dzikiej prywatyzacji szpitala miejskiego. Tobiszowski straszył też dziennikarkę prasy lokalnej w Rudzie Śląskiej, stwierdzając, że krytyczny artykuł, który napisała „odczuje na własnej skórze”. W te właśnie działania wpisał się dzisiaj oburzony święcie, dzielny „dziennikarz” śledczy Szymborski, produkując w mediach elektronicznych fałszywe insynuacje w stosunku do pani Jadwigi. Sam też pochwalił się właśnie, że złożył przeciwko niej pozew o ochronę dóbr osobistych. Niezwykle przy tym ciekawy jest sposób zaanonsowania tej decyzji. W swoim tekście przyznaje, że taki wniosek złożył, ale natychmaist dodaje, że jest to pozew cywilny, a nie z haniebnego komunistycznego artykułu 212 KK. Szymborskiemu najwyrazniej wydaje się, że to zmiejsza w jakikolwiek sposób podłość jego działania. Warto więc przypomnieć, że Szymborski doskonale wie jak działa system „sprawiedliwości” w Polsce, do którego zwraca się teraz aby przyłożyć dawnej koleżance. Całkiem niedawno ten sam system wziął na tapetę właśnie Szymborskiego, z którym obszedł się bezceremonialnie. Szyborski opisał sprawę niejakiego Marka Chylińskiego stwierdzając zgodnie z prawdą, że ten był zarejestrowany w archiwach bezpieki znajdujących się w IPN, jako tajny współpracownik tejże bezpieki. W procesie, który jak większość był zwykłą farsą, Szymborski został wbrew faktom skazany na 15 tysięcy kary.

Ironią w tym wydarzeniu jest fakt, że w jego obronie stanął nie kto inny jak właśnie Jadwiga Chmielowska. Opisała ona całą sprawę w długim artykule i domagała się dla niego sprawiedliwości. I tutaj również nie znalazłem żadnych śladów, aby Szymborski protesował przeciwko jej obronie zastawiając się słusznością użytych przeciw niemu paragrafów. Dzisiaj więc, kiedy Szymborski przeszedł na drugą stronę barykady, biegnie on z zapalem do tego samego sądu aby sądzić panią Jadwigę. Wszystko z tęsknoty za prawdą. Drwi sobie z niej przy okazji, obwieszczając swą wielką łaskawość, że nie sądzi jej z komunistycznego paragrafu 212 KK, bo przecież mógł by. Cóz za wspaniałomyślność! O takim zachowaniu właśnie śpiewał niegdyś Jan Tadeusz Stanisławski w jednej ze swych piosenek „Jest poniżej mojej godności, abym zastanawiał się czy cham przyłoży mi lewą reką czy prawą nogą”.

Aby cała sprawa była całkowicie zrozumiała, wrócmy do jej początków. Szczegołowo opisuje je Jan Kowalski w serii artykułów poświęconych tej sprawie. Kowalski przypomina: „ Wojciech Jerzy Poczachowski od sierpnia 2006 do lutego 2009 był z rekomendacji PiS prezesem Radia Katowice. To od tego momentu datuje się jego spór z Jadwigą Chmielowską, która była w tym czasie członkiem Rady Nadzorczej Radia Katowice i której po wielu staraniach wraz z trzema innymi członkami Rady przeciwko jednemu, udało się Wojciecha Poczachowskiego ze stanowiska odwołać”. Jan Kowalski opisuje dokumentację sprawy Poczachowskiego: „Są w niej rażące błedy w wydatkowaniu pieniędzy publicznych i przykłady co najmniej niegospodarności”. Poczachowski wyleciał, ale jak przystało na zgniłe realia działania kliki, został praktycznie awansowany, tym razem na wiceprezesa Polskiego Radia. Jadwiga Chmielowska nie przestała jednak patrzeć mu na ręce i w 2010 oraz 2011 napisała dwa artykuły demaskując tzw. kretów w śląskim PiSie. W jednym z tych tekstów opisała zakłamany życiorys Poczachowskiego. W swym niedawnym tekście bloger „Gadający Grzyb” tak się do tego odnosi: „Co ciekawe, Poczachowski o obu tekstach przypomniał sobie dopiero w 2013(!) roku, kiedy wytoczył Jadwidze Chmielowskiej proces karny – dziwnym trafem wtedy, gdy anty-RAŚiowa działalność pani Jadwigi na Śląsku zaczęła poważnie zawadzać wielu wpływowym tam osobom i zaczęto przemyśliwać jakby tu – uciszyć Chmielowską ”.

Jan Kowalski stawia więc w swym artykule pytanie: „Po co zatem cała ta szopka? Autor nie pozostawia nas bez odpowiedzi odnosząc się do działan śląskich „działaczy”PiSu: „…lokalne sitwy, które na Śląsku reprezentują tę partię, to znaczy kompromitują ją i hamują jej rozwój, wspierają Ruch Autonomii Śląska. Dość wspomnieć, że z dwóch z posłów Prawa i Sprawiedliwości okręgu katowickiego, syn posłanki Marii Nowak od roku 1991 jest aktywnym członkiem Ruchu Autonomii Śląska, a ona sama aktywnie uczestniczy w kulturalnej ekspozyturze RAŚ, jaką jest Stowarzyszenie Pro Loguela Silesiana. Natomiast drugi (poseł-przyp.LZ) Grzegorz Tobiszowski aktywnie wspiera kodyfikację sztucznego języka śląskiego. Oboje aktywnie popierają Wojciecha Poczanowskiego(!)”.

Autor wyjaśnia też schemat działania sitwy: „Wygląda na to, że cały atak na niewygodną dla kół pro-RAŚ na Śląsku, bo uczciwą polską patriotkę Jadwigę Chmielowską , został misternie zaplanowany. Świadczy o tym koordynacja działań przeciwko niej, których proces sądowy (dzisiaj już procesy- przyp.LZ) jest jednym z elementów. Drugim jest próba finansowego wykończenia”.

Jan Kowalski przypomina też działanie naszego „dziennikarza” śledczego: „Innym dowodem na zaplanowaną nagonkę jest akcja złosliwego podgryzania w mediach elektronicznych prowadzona przez śląskiego dziennikarza i członka Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Tomasza Szymborskiego. Insynuuje on jej nieuczciwość finansową, znając przecież prawdę”. Przypomnę więc, że Szymborski insynuuje finansową nieuczciwość wobec osoby, która od lat obdarzona jest zaufaniem dla prowadzenia finansów Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i której dzisiejsze kłopoty biorą się między innymi z jej bezkompromisowości w tropieniu różnych finansowych nieprawidłowości. Przykładem chociażby wspomniana postawa wobec działaności Poczachowskiego w Radiu Katowice.

Jadwiga Chmielowska nie została więc tylko zwolniona z pracy w zgodzie z jakimiś tam paragrafami jak to sugeruje Szymborski. Pani Jadwiga jest od długiego już czasu celem parszywych ataków równie parszywych charakterów. Najwyraźniej Szymborski nie miał odwagi Jadwigi Chmielowskiej i nie potrafił się śląskiej sitwie oprzeć. Co innego jednak tchórzliwe chowanie głowy w piasek, kiedy inni atakują długoletnią koleżankę, a co innego przyłączanie się do tych obrzydliwych ataków. No cóż, Szymborski w swym „filozoficznym” podejściu do paragrafów przekonany jest wyraźnie, że skoro nie sądzi jej z artykułu 212 KK, toteż sumienie ma czyste.

Lech Zborowski

fot. NGO Opole (na zdjęciu: Jadwiga Chmielowska)
fot. internet (na zdjęciu: Tomasz Szymborski)

 

O autorze: Jacek