Prof. Kazimierz Dąbrowski pisał:
Bądźcie pozdrowieni NadwrażliwiZa waszą czułość w nieczułości świata za niepewność wśród jego pewnościZa to że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólemZa lęk przed światem jego ślepą pewnością która nie ma dna
(…)
Za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
Za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego
Za nieprzystosowanie do tego co jest a przystosowanie do tego co być powinno
Za to co nieskończone nieznane niewypowiedziane
Ukryte w was
Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi
Za waszą twórczość i ekstazę
Za wasze zachłanne przyjaźnie miłość i lęk
Że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami
Kilka dni temu spędziłem niezwykły wieczór, którego częścią były wspomnienia muzyczne. Niespodziewanie, przez jedna chwilę, spotkały się dwie odległe w czasie osoby – William Butler Yeats i Sinéad O’Connor.
Obydwoje pochodzili z Irlandii walczącej z „Potworną Brytanią” o niepodległość. Każde z nich obdarzone talentem i wrażliwością grzęzło na światopoglądowych manowcach. Trawiący ich ogień gorzej znosiła Sinéad, która moim zdaniem nie poradziła sobie z nim. Na jej usprawiedliwienie podam fakt, że ból z którym zmagała się do końca życia zaczął się w dzieciństwie. Matka Sinéad molestowała i torturowała ją przez długie lata, zostawiając niezagojone rany w jej pamięci.
Wiele osób z najmłodszego pokolenia nie zna, nie rozumie, nie słyszy i nie czuje wielu rzeczy, dlatego gwoli przypomnienia i uwrażliwienia, choćby częściowego…
Kolejnym z wielu utworów, w którym słychać niezwykłą ekspresję wokalną Sinéad jest piosenka Troy z płyty „The Lion and the Cobra”. Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że tekst napisany przez O’Connor, był inspirowany wierszem Williama Butlera Yeatsa „No Second Troy”.
Recytacja wiersza Yeatsa była również ważnym składnikiem poniższej sceny filmowej. Tłumaczyłem jej znaczenie w innym wpisie. Współcześni degeneraci i głupcy nie rozumieją wypowiadanych słów, o czym mówi jeden z bohaterów zwracając się do swojego kolegi ze służb będącego w stanie permanentnego naćpania propagandą i narkotykiem tamtejszej Big Farmy.
Jak sobie radzić z nadwrażliwością?
Osobowości „osób wysoko wrażliwych” badał wspomniany na początku prof. Kazimierz Dąbrowski, analizując ich życie i twórczość, opisując drogę ich rozwoju i definiując zdrowie psychiczne jako FORMĘ AKTYWNOŚCI:
„zdolność do rozwoju w kierunku wszechstronnego
rozumienia,
przeżywania,
odkrywania
i tworzenia coraz wyższej hierarchii rzeczywistości i wartości, aż do konkretnego ideału indywidualnego i społecznego”
Nadwrażliwości nie można karmić złymi rzeczami. Znajduje w nich ulgę, lecz na krótko. Tylko Boża łaska może nas wyleczyć z bólu. Potem są: miłość, wiara i rozum z całym dobrodziejstwem małych dobrych rzeczy.

Świat współczesny, tzw. duch czasu, karmi się emocjami, wyłącznie emocjami.
Rozbudza emocje, podsyca emocje…
ale nigdy, przenigdy nie dzieli ich na dobre i złe.
Emocje są z definicji dobre.
Co osobom szczególnie podatnym na emocje wybitnie utrudnia życie, zamiast bowiem kiełznać emocje i poddawać je pod kierownictwo rozumu, wszystko mówi: daj się porwać emocjom, pozwól im, niech cię rozerwą na strzępy.
I zostaje strzęp.
Trafiłem kiedyś na wypowiedź ks. prof. Krąpca, dającego zaskakującą wykładnię niefortunnego, zdało by się, sformułowania jednego z naszych wieszczów.
Chodzi oczywiście o słowa „rozumni szałem”.
(od 4:08):
Emocje, uczucia są oczywiście dobre i złe, przyjemne i nieprzyjemne. Wielu ludzi sobie nie radzi, nie ma umiaru, nie czuje granic. Dlatego włączyłem pojęcie zdrowia psychicznego jako formę aktywności, której celem jest osiągnięcie zdolności do umiarkowania, roztropności, cierpliwości.
“Rozumni szałem” to oksymoron z Ody do młodości. Rozumiem sens tej egzaltacji u Mickiewicza w ówczesnym czasie, ale byłbym ostrożny w nadużywaniu i przyzwyczajaniu się. Zamiast tego rozum i męstwo.
Ach! Zapomniałem dać cudzysłów i wyszło, że to moje zdanie. ;) A to jedynie zreferowanie panującego (niesłusznie) przekonania.
Co zaś do „rozumnych szałem”, ks. prof. mówi:
„a ku temu potrzebne jest wzbudzenie emocji, która poddana rozumowi, jest władna przeciwstawić się złu”
Czyli rozum wskazuje kierunek i uwalnia emocje…
Domyślałem się, ale i tak napisałem swoje ;-)
“stąpaj ostrożnie,
gdyż stąpasz po moich snach”
– nie znam bardziej uwrażliwionego odsłonięcia (się).
A piosenka “Troy” w wykonaniu Sinead rozdziera serce, za każdym razem. Jest doskonale opowiedziana, doskonale zaśpiewana, doskonale… – po prostu jest w Jej wykonaniu DOSKONAŁA.
Trzeba, a właściwie można wiedzieć, że wiersz Yeatsa “No second Troy” Dlaczego miałbym ją winić, że wypełniła Me dni udręką…, który stanowił inspirację dla napisania tekstu piosenki przez Sinéad był spowodowany jego niespełnioną miłością (oświadczał się kilka razy, nieskutecznie)
Sinéad zrobiła to po swojemu z punktu widzenia kobiety oraz wkomponowała w nią wątki krzywdy doznanej od matki, zdrady, braku miłości, odrodzenia.
do Ywzan Zeb 25 sierpnia 2025 godz. 18:47 i CzarnaLimuzyna 18:34
Przede wszystkim to emocje i uczucia to co innego.
Choć nasza dusza funkcjonuje autonomicznie i w nieświadomości ducha ludzkiego, to wszystkie funkcje duchowe mamy świadome i poddane kontroli i władzy naszej woli – zarówno „woli wolnej” (ale pod kontrolą sumienia) i woli dobrej, jak i ”woli swojej”- woli osobistej, poddanej chęciom czy chciejstwom, żądzom i uroszczeniom, wolnej i od kontroli sumienia, a przede wszystkim to poddanej emocjom nadmiernym, której też wolno nam używać, ale pod warunkiem osobistego wyłącznie ponoszenia wszelkich kosztów i konsekwencji skutków.
Ludzie, którzy idą za „wolą swoją” bez korelacji z wolą wolną później nie radzą sobie ze swoimi emocjami, ne mają umiaru, nie czują granic.
Emocje są częścią ludzkiej natury, uczucia zaś częścią ludzkiego ducha i ludzkiej nadnatury. – Uczucia mają świadomość moralną, a z tej pozycji i zdolność rozróżniania dobra i zła, zdrowia i choroby, piękna i brzydoty, własności i posiadania, tego co naturalne i wynaturzone, w tym dotyczące ich tożsamości osobistej i wspólnotowej.
– Emocje tej świadomości nie mają, a więc i kierując się tylko głosem duszy mogą być zarówno zbyt słabe aby kierować się ludzką wrażliwością, albo zbyt silne aby dały się czymkolwiek ograniczyć (stwierdzenie „jak śmierć potężna jest miłość” dotyczy właśnie emocji miłości – miłości rozpasanej, w odróżnieniu od miłości zdeklarowanej decyzją uczuciową i ślubowanej).
Emocje są głosem ludzkiej duszy, tak jak uczucia są głosem ducha ludzkiego … i głosem Boga w nas.
Duch i dusza pozostają w stanie normalnym w ścisłym związku, bo określone emocje towarzyszą określonym uczuciom (jednak w stanie emocji nadmiernych emocje potrafią się odrywać od macierzystych uczuć i dołączać do uczuć innych, czy pozostawać funkcjonującymi bez żadnej podległości i kontroli).
– Tyle że nie tylko, emocje bo towarzyszą i określonej ludzkiej woli, a więc i naszym mocnym postanowieniom, oraz decyzjom, działaniom i ich korektom – o ile staną się one naszymi „decyzjami uczuciowymi” w sensie woli traktowania ich jak nasze uczucia i to nie tylko doraźnie, ale zwłaszcza „raz na całe życie” (w tym za sprawą naszego dobrego wychowania), i włączone do zakresu naszego sumienia..
Dopóki nasz ludzki duch jest w stanie strzec swoich emocji aby pozostawały pod kontrolą „umiarkowania, roztropności, cierpliwości”, człowiek trwa też w harmonii ducha, duszy i ciała, a więc i zdrowia.
Emocje kontrolowane przez ducha są solą i radością życia, stąd są dla nas pożądane i konieczne.
To nasze emocje odpowiadają za podtrzymanie naszej pamięci. – W stanie emocji kontrolowanych przez ducha jako mu właściwe działa tu mechanizm korekcyjny ujemnego sprzężenia zwrotnego, a emocji nie kontrolowanych przez uczucia – dodatniego sprzężenia zwrotnego (z jednej strony pamięć słabnie, a z drugiej skupiamy się na pamiętaniu tylko tego co aktualnie nas opanowuje emocjonalnie. W tym stanie popadamy w skrajności – np. Albo albo gromadzimy bez miary, albo niszczymy bez miary. To tego stanu dotyczy biblijne „Kto ma, temu będzie dodane, a kto nie ma, będzie odebrane i to, co ma”.
W końcu tu tutaj umiejscowić trzeba to poetyckie „rozumni szałem”. Jedynie zaznaczyć trzeba ze nie chodzi tu wcale o rozum świadomy, rozum ducha, a rozum o duszy, funkcjonujący w nieświadomości ducha, w którym dominują nie kontrolowane przez ducha emocje nadmierne,
Natomiast co do „rozumnych szałem”, o których ks. prof mówi.:
„a ku temu potrzebne jest wzbudzenie emocji, która poddana rozumowi, jest władna przeciwstawić się złu”
To nie tyle „rozum wskazuje kierunek i uwalnia emocje…”, co konieczność moralna. – Oczywiście konieczność moralna wspierana rozumem i „wolą swoją” – wolą podążającą za emocjami nadmiernymi – Nadmiernymi dla ich kontroli przez ducha (bo ten staje się tutaj skrajnie skupionym na celu).
– Dopiero ta konieczność moralna dopasowuje się do stanu jaki zaistniał i dąży do zrobienia tego, co musi być zrobione.
W piosence „Czerwone maki pod Monte Cassino” mocno wyakcentowano „musicie, musicie, musicie”
Oczywiście mickiewiczowski oksymoron “rozumni szałem” niesie jak każdy oksymoron pokłady destrukcji zewnętrznej połączonej z autodestrukcją, dlatego powoływanie się na niego wymaga najwyższej ostrożności aby nie doszło do nadużywania i przyzwyczajania się.
Mowa jest tutaj o celu moralnym, szlachetnym, a taki cel tej “rozumności szałem” pozostaje raczej wyjątkowym – grożą tu zwłaszcza z góry założone cele zbrodnicze i antyludzkie.
– Zamiast tego pewniejsze jest oparcie się wprost o moralność, w tym cnoty moralne, np. dzielność, waleczność, odwaga, Bóg, honor, Ojczyzna, rozum czy męstwo.
Co do tego „nadużywania i przyzwyczajania się” do pozwalania sobie na „spuszczenie ze smyczy” emocji nadmiernych mieliśmy przykład z czasów II Wojny Światowej. – Mianowicie Anglicy powołali na premiera masona Winstona Churchilla dając mu wolną rękę. – Kiedy jednak wojna się skończyła, natychmiast go odwołano.
Rzecz w tym że poprzestano na tym, a w rezultacie ta mądrość i nauka „poszły w las” i masoni nadal trzęsą światem polityki coraz bardziej opartej o propagandę medialną, i przesączoną emocjami nadmiernymi, zwłaszcza z ekranów telewizorów, ale nie tylko, bo i w antywychowaniu dzieci i młodzieży, zwłaszcza w reformach szkolnictwa w służbie temu antywychowaniu, wynaturzeniu, demoralizacji i odczłowieczeniu.
Konieczność (po staropolsku potrzeba) nie jest władzą ducha, więc nie może ani dążyć ani dopasowywać.
To rozum jest władzą, to rozum rozpoznaje potrzebę i ocenia jej godziwość (np. koniecznie chcę coś mieć, ale właściciel nie chce mi tego dać, więc rozum podpowiada że kradzież jest niemoralna i zabrania mi tego czegoś brać) i prowadzi wolę do tego co zrobione być musi.
Samo „musicie” to mało, oczywiście w warunkach wojennych wkracza zaufanie do dowódcy, natomiast w normalnych warunkach nieodzowne przed podjęciem działań jest pytanie: dlaczego? żeby rozum (naturalmą dobrze wykształcony) mógł ocenić moralność tego „musiku”.
Uczucia i emocje są niezależne od naszej woli. Nie mamy wpływu na to kiedy i jak powstają.
Dlatego są moralnie obojętne.
Naszą wolną wolą i rozumem możemy wpływać jedynie na skutki,które mogą powodować.To skutki mogą być dobre albo złe i to skutki podlegają ocenie moralnej w zależności od tego jak nasz rozum powkierował naszą wolną wolą.
Jedynie rozum oświecony wiarą może podejmować właściwe decyzje.
Oto przykład co się dzieje gdy tego brakuje.To wyjaśnienie współczesnego niedołęstwa politycznego Polaków.
https://gloria.tv/post/irsKtDFWNo1r33zGJxpfTfnJz
Bardzo ważne zagadnienie ‘emocji’ i ‘uczuć’.
Pamiętam, że w naszym studenckim kółku « Twórców » podniecaliśmy się Kazimierzem Dąbrowskim, szczególnie jego koncepcją twórczości jako doskonalenie swojej osobowości.
Tymczasem w szkole uczą nas matematyki (dodawania, odejmowania…), uczą nas biologii (budowa szkieletu człowieka..), uczą nas różnych języków,
ale dlaczego nie ma lekcji, na których uczyli by nas emocji, uczuć ?
Owszem, coś o emocjach, uczuciach możemy się dowiedzieć na wykładach z psychologii, z filozofii czy z etyki.
Czy to wynika z podziału na szkołę, gdzie zdobywa się wykształcenie, i na rodzinę, gdzie rodzice uczą wychowania, a raczej często nakazują lub zakazują pewnych zachowań ? Na które to nakazy i zakazy dzieci reagują niekiedy bardzo emocjonalnie.
Myślę, że nauczanie o emocjach powinno zaczynać się od wyjaśnienia na jakiej podstawie odróżniamy rzeczy, zjawiska ważne od mniej ważnych. Sprawy zasadnicze, podstawowe od spraw drobnych, zmiennych, małostkowych.
Gdy pod wpływem emocji niewielkie, błache sprawy wzniesiemy na piedestał naszych egzystencjalnych problemów, najwyższej wagi, wtedy rodzą się dramaty, spory nie do rozwiązania; zalewa nas fala emocji. Chyba jednak nieumiejętność rozróżnienia tego, co jest ważne od tego, co jest mniej ważne prowadzi do nadaktywności emocjonalnej; po arystotelesowsku można powiedzieć nieumiejętność rozróżnienia substancji od przypadłości, przyczyny od skutku.
Jak wychować nasze emocje ?
Nie chodzi o to, jak zdominować emocje, gdyż jest to niemożliwe, ale jak się nauczyć, by w stanach emocjonalnych spontanicznie zareagować w dobrym kierunku, by bez żmudnych rozumowań kierować się na pozytywne cele, by już nie trzeba było bezsennych, nocnych, intelektualnych rozważań, aby ugruntować w sobie « pozytywny habitus » (dobre przyzwyczajenie) do poprawnego reagowania we wszelkich zastanych, codziennych sytuacjach.
Kwestia wychowania, ale też i wiedzy, rozumienia czym są emocje, czym jest nadwrażliwość.
Tak jak już wspominałem szansę na panowanie nad emocjami i współpracę z uczuciami upatruję w wyrobieniu sobie cnót. Siedem cnót głównych Jest też siedem grzechów głównych
Zagadnienie wolnej woli, które już się pojawiło powyżej jest złożonym tematem, wiążącym się z zagadnieniem ludzkiej natury, ale na razie nie podejmuję się pisać o tym w komentarzu
Dziękuję za czujność. – Tak, konieczność nie jest władzą ducha, więc nie może ani dążyć ani dopasowywać. W tym zdaniu wyrazłem się nieściśle, błędnie użyłem skrótu myślowego.
– Usprawiedliwia mnie kontekst, bo zdanie „- Dopiero ta konieczność moralna dopasowuje się do stanu jaki zaistniał i dąży do zrobienia tego, co musi być zrobione”
poprzedzone ono było bezpośrednio w akapicie przez:
„To nie tyle „rozum wskazuje kierunek i uwalnia emocje…”, co konieczność moralna. – Oczywiście konieczność moralna wspierana rozumem i „wolą swoją” – wolą podążającą za emocjami nadmiernymi – Nadmiernymi dla ich kontroli przez ducha (bo ten staje się tutaj skrajnie skupionym na celu)”.
Mi nie chodziło o samą konieczność moralną, a o cały proces który poprzedził jej stwierdzenie, a który miał spowodować obronę konieczną.
Emocje to są sygnały płynące od duszy która funkcjonuje poza świadomością naszego ducha.
– Bo również stan konieczności podjęcia działań motywowanych moralnością (czyli gdy zachodzi konieczność moralna), a taką jaką jest każde zagrożenie zostaniem pozbawionym dóbr koniecznych do życia (obrona konieczna), czy zagrożenie wobec ładu moralnego życia codziennego czy publicznego w państwie, albo zagrożenie dla dóbr wspólnych narodu, a zarazem własności niepodzielnej i niezbywalnej, a więc i zagrożenie samego bytu narodu jako wspólnoty międzypokoleniowej. – Podobnie rodziny, czy wiary.
Natomiast i ja mam uwagi do Pańskiego zdania:
„To rozum jest władzą, to rozum rozpoznaje potrzebę i ocenia jej godziwość (np. koniecznie chcę coś mieć, ale właściciel nie chce mi tego dać, więc rozum podpowiada że kradzież jest niemoralna i zabrania mi tego czegoś brać) i prowadzi wolę do tego co zrobione być musi”.
Otóż nie tylko rozum świadomy jest władzą, ale i wola ludzka. Bez niej ludzki rozum pozostaje bezsilny.
Poza tym nasze decyzje czy wybory, postawy, czy czyny czy ich korekty muszą przechodzić i akceptację naszej ludzkiej wrażliwości czy wstydliwości, ale i sumienia.
Poza tym pański przykład z kradzieżą jest błędny.
Po pierwsze kradzież jako taka nie jest czynem niemoralnym, ale niesprawiedliwym. – On tylko może być niemoralnym. – W przypadku, gdy ukradziona zostanie rzecz niezbędna okradzionym do życia.
Poza tym sprawa „koniecznie”. Jeśli ktoś odmawia Panu, czy np. pańskiemu dziecku rzeczy koniecznej do życia, a Pan nie mając innej możliwości zdobycia tej rzeczy mu ją ukradnie, złamie Pan prawo, ale będzie usprawiedliwiony bo postąpił moralnie chroniąc życie.
Moralność jest bowiem ludzką wartością duchową wyższego rzędu jak sprawiedliwość.
Wszystko, czego jesteśmy lub możemy być świadomi zależy od naszej woli.
Zagadnienie wolnej woli jest okrutnie trudne i wymaga wielkiej ostrożności w jej opisie, niemniej według mnie, można to uprościć, w ten sposób, że mamy wybór pomiędzy ofertą Boga i szatana i każdy odchył w stronę złego musi implikować, w dłuższej lub krótszej perspektywie, tylko straty. Rzecz w tym, że wielu nie rozróżnia tych ofert.
ps w dawnych czasach, kiedy słuchałem jeszcze muzyki, tzw. “rozrywkowej”, ta łysa zrobiła na mnie wrażenie swym pierwszym albumem, a szczególnie piosenką o Jerozolimie. Przebojem, wtedy była Mandinka.
Pełna zgoda; dla katolika taka postawa jest wręcz naturalna; ale jak skłonić niekatolika, żeby przeczytał katechizm w temacie cnót (zachowań – gr. arete), zrozumiał je i realizował je w życiu codziennym ?
Jedni nie odróżniają, inni są okłamywani itd.
A propos albumu. To z niego pochodzi wspomniana piosenka. A tu coś innego: Sinead O’Connor – Feel so Different
Profesjonalnie. Koncepcja poznawcza, Logoterapia. Szkopuł w tym, że wielu terapeutów, psychologów nie dorasta do roli i jest nawet dysfunkcyjna.