Dwa opowiadania i teoria – Orwell, Huxley, czyli o spiskach dla opornych

W ramach robienia remanentów przedstawię tekst z 2019. Dla “kadry” Ekspedyta i stałych bywalców nie będzie to nic odkrywczego ale dla innych czytelników (zwłaszcza młodych) takie opinie mogą być ciekawe. Zaczynamy.

============================

„W filozofii, religii, etyce lub polityce dwa plus dwa mogło równać się pięć, ale gdy chodziło o skonstruowanie armaty czy samolotu, wynik musiał brzmieć cztery.”

„Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość.”

„- Aż w końcu umysł dziecka sam jest tymi treściami, które mu są sugerowane, a suma tych treści jest umysłem dziecka. I nie tylko dziecka. Także umysłem dorosłego – na całe życie. Umysłem, który ocenia, pragnie i wybiera – cały złożony z owych treści. Jednakże wszystkie te treści są naszymi treściami! – dyrektor niemal krzyczał w uniesieniu. – Treści państwowe.”

„Szczęśliwi ludzie to tacy, którzy nie są świadomi lepszych i większych możliwości, żyją we własnych światach odpowiednio skrojonych do ich predyspozycji.”

Kilka cytatów z dwu różnych książek, różnych zarówno w klimacie, dramaturgii i ocenach. Oba teksty pomimo iż powstały dawno temu (1949, 1932) dalej dobrze opisują naszą współczesność a w zasadzie mechanizmy władzy.

W „1984” Georg Orwell (Eric Arthur Blair) przedstawia ponury świat w którym wszystko jest kontrolowane łącznie z przeszłością i myśleniem, jako narzędzie stosowana jest przemoc, inwigilacja, kłamstwo.

W „Nowym wspaniałym świecie” Aldous Huxley proponuje „coś lepszego”. Nie potrzebna jest przemoc, bo cechy obywatela są  już kształtowane na etapie embrionalnym i dalej następuje pełna kontrola umysłu –  ludzie są programowani do określonych zadań i nie wyobrażają sobie, że mogą funkcjonować inaczej niż to jest.

Można powiedzieć, że świat Orwella tłumi, niweluje jednostkę a świat Huxleya ją produkuje.

Jak to się przekłada na rzeczywistość?
Prześledźmy model Orwellowski na przykładzie dziennikarstwa. To co jest prezentowane w mediach nie może odbiegać od ustalonych wzorców, np. sprawa Smoleńska czy 9/11 w NYC. Dziennikarze wiedzą, że popełniliby myślozbrodnię prezentując inne od zatwierdzonych teorie – wiązałoby się to ze śmiercią dziennikarską. To znaczy, mogą napomknąć, że takowe istnieją ale wyłącznie jako tzw. teorie spiskowe jakiś oszołomów. Dziennikarstwo śledcze w tej materii nie istnieje.

Też żaden z dziennikarzy nie powie, że prezydenci Komorowski i Kwaśniewski są zdrajcami a brak informacji, jakie deklaracje złożył obecny prezydent rozmawiając w NYC z Abrahamem Foxmanem z Ligi Antydefamacyjnej, też nie zaprząta ich uwagi. I to jest norma.

Po prostu Wielki Brat stoi za kulisami i decyduje, które opowieści będą nam przedstawione w mediach głównego nurtu, a które nie. Gdzieś tam funkcjonuje Ministerstwo Prawdy. Teraz jest to robione „nowocześniej” i bezboleśnie – oprócz odgórnego narzucania zestawu informacji i opinii po prostu ludzie mediów są dobrze wytresowani i sami z siebie wiedzą co mówić, a dla części z nich pewne sprawy są poza ich percepcją.

Model orwellowski w dzisiejszych czasach jest  trudny do realizacji i w zasadzie nieopłacalny. Huxley napisał recenzję „1984” w której twierdził, że reżim oparty na takich zasadach jest niestabilny i przejściowy. Uważał, że naukowe podejście do kontrolowania umysłów, bazujące na ludzkim systemie wartości, będzie rozsądniejszym wyborem dla nowoczesnego zarządzania społeczeństwami. I nie mylił się.

W modelu Huxleya Ministerstwo Prawdy też działa tylko go nie widać. Jest ono rozproszone po różnych instytucjach państwowych począwszy od służb na departamentach szkolnictwa, kultury i nauki kończąc. Zarządy wielkich koncernów medialnych to kolejne z istotniejszych narzędzi w/w Ministerstwa.

Cywilizacja, którą Huxley stworzył i opisuje jest konstrukcją zamkniętą, idealną – można powiedzieć, że ze względu na „stabilności funkcjonowania” – docelową.

Bo nasz świat jest inny niż świat Otella. Nie można produkować aut nie mając stali, nie można tworzyć tragedii bez społecznej niestabilności. A dziś świat jest stabilny. Ludzie są szczęśliwi; otrzymują wszystko, czego zapragną, a nigdy nie pragną czegoś, czego nie mogą otrzymać. Są zamożni, bezpieczni, zawsze zdrowi; nie boją się śmierci; żyją w stanie błogiej niewiedzy o namiętnościach i starości; nie prześladują ich matki i ojcowie; nie mają żon, dzieci, kochanków ani kochanek, budzących silne uczucia; są tak uwarunkowani, że praktycznie nie są w stanie postępować inaczej, niż powinni. A jeśli coś nie gra, pozostaje soma, którą pan, panie Dzikus, wyrzuca przez okno w imię wolności. Wolności!
Roześmiał się.
– Oczekiwać od delt rozumienia, co to jest wolność! A potem, żeby rozumiały Otella! O mój poczciwy chłopcze!

Nasz świat jeszcze tak nie wygląda, ale ma już sporo  z „Nowego wspaniałego świata”. Jakie to elementy? Na początek kilka przykładów globalnych a potem z naszego kurnika.

W US prowadzono badania związane z kreowaniem ruchów kulturowych. Cel – możliwość kontrolowania/uwarunkowania zachowań dużych grup ludzi. Badano jakie cechy powinien mieć lider, jak utrzymywana jest lojalność i w jaki sposób można nakłonić ludzi do skrajnych wierzeń i działań.

Praktyczny efekt tych badań – powstanie pod egidą US ruchu Jihad (Talibowie, Al-Kaida, ISIS, Liberalna Armia Kosowa,…). Dzięki temu US uzyskało świetne narzędzie do destabilizowania różnych dyktatur i zapewniało wymówkę US do bezpośrednich interwencji (Afganistan, Libia, Irak, Syria).

Proszę zauważyć, że ruchy jihadowskie to przykład jak działa huxleyowskie programowanie umysłów. Po pierwsze musi być stworzony (tu się przydaje lider i kasa)  mocny system wierzeń zapewniający silne poczucie przynależności i celu. Dodatkowo „zagrożenie zewnętrzne” zespala członków grupy i zabezpiecza przed rozłamem. Metody programowania są tak skuteczne, że bardzo trudno jest wyrwać (odprogramować) takiego zindoktrynowanego osobnika. Na pewnym etapie grupa może być stabilna nawet bez lidera.

Innym przykładem kontroli umysłów jest histeria związana z globalnym ociepleniem. Wykreowano kultowego lidera Al Gore’a, który zaprezentował popularny, ale z naukowego punktu widzenia nierzetelny, film o tym jak cywilizacja poprzez emisję CO2 wpływa na ocieplenie klimatu. Ten kult mógł się rozwijać, gdyż w mediach i jakiś czasopismach klimatycznych kwestionowanie tych „rewelacji” stało się myślozbrodnią. Ludzie związani z tym kultem zmieniali swoje zachowania, np. zaczynali jeździć rowerem, dokonywali innych wyrzeczeń. Przyjęli argumenty, że odmienne poglądy są niczym innym jak działaniem zewnętrznych sił zła – np. przemysłu naftowego.

Powyższy przykład świetnie ukazuje istotę ruchu kulturowego i działanie kontroli umysłu. Wyznawcy globcia nie dość, że wierzą iż antropogeniczny CO2 jest przyczyną zmian klimatycznych, to jeszcze wierzą, że toczą walkę przeciwko wrogowi. Zostali w pełni uodpornieni na kontrargumenty stawiane ich wierzeniom i jedyne czym są zainteresowani to „ratowaniem planety” i popieraniem każdego, nawet bzdurnego działania, które wygląda na zmniejszające emisję.

Wracając na nasze skromne poletko wystarczy popatrzeć jak wygląda scena polityczna i związane z nią media oraz popatrzeć na zachowania stron „konfliktu”.

Jedne media mówią o „szaleństwach” PiSu, drugie o „szaleństwach” PO i większość społeczeństwa jak ten pies Pawłowa reaguje na te „rewelacje”. Taki stan rzeczy jest specjalnie tworzony, bo dzięki niemu „gniew ludu” nie ma szans dojrzeć tych, którzy realnie zarządzają krajem i których powinno się rozliczyć (np. powiesić). Czasami przez jakieś zawirowania dywan się na chwilę odsłania i można zobaczyć kawałek buldoga. Z tym, że nie jest to specjalnie niebezpieczne dla zarządzających, bo umysły większości zostały tak sformatowane, że tego nie dostrzegają.

Ponieważ tekst zatytułowałem: „Dwa opowiadania i teoria” wypadałoby w końcu coś napisać o „teorii”. Jak wcześniej nadmieniałem media, instytucje publiczne i szkoła państwowa są bardzo pomocne w programowaniu umysłu. Mamy jednak XXI w. i nie jest tak prosto z uwagi na dosyć powszechny dostęp do niezależnych źródeł informacji i opinii – mowa o SIECI.

W świecie Orwella Internet byłby zakazany. W naszym świecie, który rozwija się w kierunku pokazanym przez Huxley’a, zostały wymyślone inne metody ograniczania internetowych możliwości podkopywania głównonurtowych narracji. Tą metodą jest stosowanie pojęcia-klucza „Teoria Spiskowa”.

Po raz pierwszy określenie „teoria spiskowa” pojawiło się w US po zabójstwie prezydenta JFK. Oficjalna wersja zdarzenia była tak niewiarygodna, tak pełna dziur, że coraz więcej osób miało co do niej wątpliwości. Podczas gdy Komisja Warrena tworzyła jakąś przykrywkową dokumentację, CIA wypuściło mem pt. „Conspiracy Theory”. Ludzie zaczęli się dowiadywać, że ktoś kto podważa oficjalne dowody jest paranoikiem i nikt o zdrowych zmysłach nie powinien zwracać uwagi na jego wypowiedzi.

Ta taktyka była bardzo efektywna w marginalizowaniu dogłębnego studiowania zamachu i zabójstwa JFK. Każdy kto przedstawiał dowody przeciwstawne do oficjalnych stawał się „teoretykiem konspiracyjnym”. Okazanie pogardy takim dowodom, nawet bez spojrzenia na nie, dawało świadectwo, że jest się zrównoważonym umysłowo.

Od tego czasu mem TS jest starannie pielęgnowany i konserwowany, ilekroć ktoś chce podważyć (słusznie czy nie) „głównonurtową” narrację.

Można stwierdzić, że TS uodporniła część społeczeństw  na informacje pochodzące spoza głównego nurtu przekazu. Powstał swojego rodzaju „klosz” pod którym mają być prowadzone spory, w którym są różne  linie narracyjne – z reguły dwie, bo po co wprowadzać jakieś dodatkowe dylematy –  odnośnie widzenia rzeczywistości.  Wyjaśnienia zdarzeń,  inne niż przedstawione w głównym nurcie medialnym, są etykietowane jako TS. Jest to skuteczne, bo większość odbiorców papki medialnej jest już tak wytresowana, że sama wlot wie, co należy  „myśleć”.

Jednak spora grupa  ludzi otwartych na rozważanie różnych idei, które często mają źródło w sieci,  „budzi się” i zaczyna wychodzi  spod „klosza”. Ale proszę się nie martwić, służby państwowe i inne nie pozostawiają ich bez „opieki”. Nie robią tego poprzez wpychanie ich z powrotem pod „klosz”, bo takie działanie mogłoby tylko utwierdzić „wpychanego” że coś jest na rzeczy. W celu zdyskredytowania dociekań, które idą pod prąd oficjalnych narracji, trzeba wpuścić poszukującego w „kanał”, w ślepą uliczkę. Jak to się robi?

Jednym z najprostszych sposobów to podsunąć „spiskowe” naświetlenie jakiegoś zdarzenia, które jak się później okazuje,  ma prozaiczne wyjaśnienie nie ocierające się o żadne spiski.

Inną metodą jest „hodowla” przez służby osobników walczących o wolność , gorących patriotów i opozycjonistów koncesjonowanych (tak zwane legendowanie). Działanie stare jak świat – proponuję poczytać o agencie ochrany Azefie i jego rewolucjonistach i spiskowcach. W naszych warunkach mamy Andrzejka  Hadacza – obrońcę krzyża i jak trzeba to kolegę Bronka.  Z poważniej zalegendowanych był Leszek Moczulski z KPN, że o Bolku nie wspomnę.

Charakterystyczny jest przypadek nijakiego Leszka Bubla – głównego tropiciela Żydów, narodowca, niedoszłego prezydenta. Był (a może i nadal jest) współpracownikiem służb (legendowali go przez 8 dni internowania).  Można powiedzieć, że to zawodowy, koncesjonowany antysemita, którego działanie generalnie znieczuliło ludzi na ten aspekt związany z obsadzaniem ważnych stanowisk.

Są też działania bardziej subtelne związane z neutralizacją TS. Załóżmy, że jesteśmy szefostwem NWO (cokolwiek to oznacza) i obserwujemy, że rosną rzesze osób zdających sobie sprawę, że polityka światowa i krajowa to nie jest jakiś spontan, demokracja, itd., lecz ktoś tym z drugiego rzędu (albo i trzeciego) kieruje, nie koniecznie zgodnie z naszymi zapatrywaniami.  Co powinniśmy zrobić? Należy powołać ruch anty NWO, który ma „budzić świat”, „walczyć o wolność i prawdę” itd. tylko trzeba postawić przed tym ruchem takie cele i metody działania, które spowodują, że pozostali ludzie będą pragnęli, żeby było już to „NWO”, bo teraz jest chaos, anarchia, palą im samochody i obrabowują sklepy. Lekarstwo ma być gorsze od choroby.

Można powiedzieć, że to jest mistrzowskie posunięcie w stylu aikido – wzbudzamy energię tych co wyszli spod „klosza” i kierujemy ją tak, że faktycznie będzie służyła tym co ten klosz zbudowali.

Na koniec dla tych co nie wierzą w teorie spiskowe, krótkie wyjaśnienie zdarzenia 9/11 w NYC.

Ci co chcą się zanurzyć w odmętach teorii spiskowej niech klikną ten link:
http://piko.salon24.pl/605535,matrix-11-09-10-04-i-nie-tylko-czyli-jest-do-d

Dwa moim zdaniem istotne komentarze zamieszczone pod oryginalnym tekstem:

@piko
”Określenie „Spiskowa teoria” jest niszczące i rozwalające dyskusje. Po pierwsze nie ma czegoś takiego jak teoria spiskowa. Są po prostu spiski udane, spiski nie udane, działania transparentne i działania o których nie potrafimy nic konkretnego powiedzieć”.

Tłumaczenie każdego zjawiska, którego się nie rozumie spiskiem jest błędem i powiedziałbym prostactwem, ale często jest wygodne (panie bo to wszystko przez żydów i cyklistów).

Podobnie jest w drugą stronę – coś co po zastanowieniu i przeanalizowani jest działaniem które można określić jako spiskowe (np. 9/11) przez leniuszków i ludzi o prostej konstrukcji jest z ironią nazywane „teorią spiskową”.

@trzmielka
„Tak mi się wydaje, że termin „teoria spiskowa” idealnie trafił w potrzeby ludzi, którzy są czcicielami „świętego spokoju”. A takich jest bardzo wielu.

Zaetykietowanie tych, którzy wątpią i pytają, kiedy oficjalny przekaz nie zgadza im się z faktami, logiką czy zdrowym rozsądkiem, jako ulegających „teoriom spiskowym” – to bardzo wygodny sposób, żeby nie musieć zanadto się zastanawiać. I mieć błogi spokój w duszy, że to, co mają w mediach, to „święta prawda”.

Dla wielu ludzi są, niestety, ważniejsze wartości niż prawda i jedną z nich jest „święty spokój”.

O autorze: piko