Światło, boski śpiew i zmartwychwstanie

1. 

Świerszcz, pasikonik i cykada w popularnej taksonomii były od tysięcy lat mylone ze sobą. W literaturze pięknej mylono ich nazwy także z szarańczą. W rezultacie zadowalano się często jedną nazwą dla kilku różnych gatunków owadów, które najkrócej można by scharakteryzować za Liddellem/Scottem:  

    τέττιξ (tettiks) cykada, Cicada plebeia or allied species, a winged insect fond of basking on trees, when the male makes a chirping or clicking noise by means of certain drums or ‘tymbals’ underneath the wings.

 

U źródeł symboliki „cykady” zdaje się leżeć wiara w 3 niezwykłe, „cudowne fakty” zaobserwowane u tego owada: 

  •  – narodziny z ziemi albo odrodzenie (wielomiesięczne albo wieloletnie podziemne stadium larwalne, hemimetamorfoza)
  • – realizacja wiecznej młodości (ecdysis, kilkukrotne zrzucanie starej powłoki cielesnej)
  • – odżywianie się rosą i powietrzem przesyconym światłem (mityczny topos).

Gdy dodamy do tego – niezwykły, uspokajający śpiew cykad, do którego często przyłączają się kolejne osobniki tworząc chóry, wydawany za pomocą swoistych, naturalnych instrumentów muzycznych utworzonych ze swojego ciała (perkusyjny aparat strydulacyjny u pasikoników, świerszczy i szarańczy lub membranofoniczne timbale u cykad)

  • – intensyfikację śpiewu w samo południe, w najgorętszych promieniach słońca
  • – rozpoczynanie śpiewu wraz z wiosną
  • – potężne, względem masy ciała, skoki

to przestanie nas dziwić duże nacechowanie symboliczne cykady w tekstach filozoficznych i teologicznych. Oczywiście, w poezji i prozie występują też zwykłe skojarzenia związane z cykadami (sielskość, pora odpoczynku, pora południowa, lato), ale nie o nich chcę mówić.

 

2. 

Homer opisując zgromadzenie Rady Trojańskiej mówi jak to wokół króla Priama

„znani z mądrości; 

ludu starszyzna czcigodna przy Skajskiej czuwała bramie. 

Starość ich już uwolniła od walki, lecz byli mówcami 

znakomitymi, podobni leśnym piewikom, co w gęstwie 

drzewa ukryte tryskają dźwiękiem jak kwiat delikatnym – 

tak przewodnicy trojańscy wszyscy na baszcie siedzieli.”

 

Tukidydes pisze, że przedstawiciele najstarszych arystokratycznych rodów ateńskich upinali „włosy w warkocz za pomocą złotych spinek w kształcie świerszczy”. Miało to oznaczać, że te osoby są autochtonami, że ludzie tak oznakowani są najstarszą arystokracją na danym obszarze, że zrodziła ich… sama ziemia (taki był mit o pochodzeniu Ateńczyków), że zrodzili się z ziemi attyckiej tak, jak świerszcze rodzą się z ziemi. Krótko po zachodzie słońca, czasem po kilkunastu latach podziemnego życia, odradzający się osobnik (w niektórych gatunkach całkiem biały) wyłaniał się z ciała larwy (trzeba dodać, że niekiedy owe narodziny kończyły się niepowodzeniem).

Równie silną jak wiara w „ziemne” narodziny czyli w swego rodzaju partenogenetyczne poczęcie (Maksym Wyznawca pisał o narodzinach cykady, że rodzi się w ciele bez cielesnego stosunku a jej poczęcie odbywa się w sposób niepojęty dla ludzkiego rozumu) był drugi mit, mit wiecznej młodości cykad, przezwyciężania starości poprzez cykliczne odradzanie się. Ten fenomen życia cykad i świerszczy łączył je z ideą ciągłego, okresowego odnawiania się i w rezultacie ideą niezależności duszy od śmiertelności ciała czyli ideą nieśmiertelności. Bazą tej wiary było obserwowanie robiącego wrażenie procesu ecdysis czyli zrzucania exosceleton, zewnętrznego szkieletu (wraz z częścią narządów wewn.).

image

Ecdysis, odrodzony owad wydobywa się ze swojego “starego ciała”, które pozostanie na drzewie

image

Ostatni moment wydostania się ze starej powłoki

image

Ecdysis, zwycięstwo nowej formy nad starą, zużytą

image

Matthias Grünewald (1470-1528) Zmartwychwstanie

 

Fakt, że ze starego „ciała”, na pierwszy rzut oka identycznego z nowym, wyłaniało się nowe ciało – musiał sprawiać niesamowite wrażenie. Niezwykłości dopełniał dodatkowo fakt, iż to „zmartwychwstanie” powtarzało się w życiu pojedynczego osobnika jeszcze kilkakrotnie. Z każdego z tych kolejnych odrodzeń owad wychodził… coraz większy.

Nie dziwi więc, że w preliterackim okresie dawnej Grecji cykada była prawdopodobnie świętym symbolem nieśmiertelności. W wyposażeniu grobu z epoki brązu w Mykenach znaleziono kilka amuletów w kształcie przypominającym larwalne („podziemne”) stadium cykady.

image

Amulet ze złota w formie larwy cykady, pragrecki symbol zmartwychwstania duszy i nieśmiertelności

Arystofanes ironicznie nazywał cykadami retorów i filozofów. Linus zamieniony w świerszcza przez Jutrzenkę był bratem Orfeusza, co typologicznie wiąże świerszcze z najstarszymi poetami-filozofami i teologami objaśniającymi ludziom zasady boskiej budowli wszechświata, za pomocą śpiewu i przy akompaniamencie kitary lub formingi.. Świerszcze symbolizowały wędrownych śpiewaków z epoki przedhomeryckiej, aojdów i rapsodów, starszyznę rodową, instrumenty, struny, muzykę, śpiew, pieśń i poezję.

U Platona, w warstwie pierwszej, świerszcze to symbol retorów, filozofów. Na dalszych wprowadzanych przez niego poziomach znaczeniowych symbolizują one posłańców, wysłanników (proroków) Muz (οἱ τῶν Μουσῶν προφῆται), boskich obserwatorów i inspiratorów, uskrzydlone dusze kochanków prawdy, dusze filozofów, czyli dusze po przejściu przemiany oraz, być może, dusze tych, którym udało się wyjść z jaskini cieni i które jako wyzwolone dusze zmarłych w roli dobrych duchów opiekuńczych czuwają nad żywymi pomagając im wejść na drogę przemiany.

image  

“Wyście z platońskiej jaskini”

 

image 

Po 17 latach dorosła cykada wychodzi na światło słoneczne z podziemnej “jaskini”, gdzie jako larwa  żywiła się sokami z korzonków

 

Dziewicze narodziny cykad symbolizowałyby w takim razie dwa typy odrodzenia: 1.ziemskie ponowne narodziny, czyli przemianę myślenia, nawrócenie (metanoia) 2.wyzwolenie spełnionych dusz po śmierci. Bardziej wyspecyfikowane, pochodne znaczenia symboliczne świerszcza z literatury greckiej to jasność, klarowność wypowiedzi, rozjaśniająca mowa i rada, elokwencja, inspiracja, opiewanie, dojrzałość, mądrość, wieczna młodość, oświecenie, ekstaza.

Chryzostom mianem „świerszcz Kościoła”, i „złoty świerszcz Kościoła” określa oczywiście św. Pawła. „Złoty świerszcz” wyraźnie nawiązuje do attyckiego złotego świerszcza jako symbolu najstarszej arystokracji danej wspólnoty. Epifaniusz łączy znaczenie cykady z obrazem feniksa i motyla, antycznych symboli duszy. 

3.

           Larwa cykady określana była tym samym słowem, co robak (σκώληξ, skoleks). Przysłowia i mowa potoczna kojarzyły słowo robak (=larwa) ze smutkiem (robak toczący serce) i grzechem (osłabiającym i niszczącym duszę jak robak drzewo). Jednak niektórzy z greckich autorów chrześcijańskich wyraźnie odwracają ten symbol. Widać wyraźnie dwie tradycje, jakby dwa poziomy interpretacji rzeczywistości analogiczne do dwóch warstw znaczeniowych Pisma Świętego, dosłownej i anagogicznej (czyli mającej naprowadzać na prawdy najwyższe, duchowe). W warstwie dosłownej larwa jest czymś budzącym odrazę, znakiem marności. W warstwie wyższej larwa zyskuje rangę o 180 stopni przeciwną. Amfiloch z Ikonium wymienia larwę (robaka) w ciągu słownych insygniów…samego Chrystusa obok drzwi, pasterza, drogi, perły, baranka, anioła, skały, źródła, światła i słońca sprawiedliwości. Na wyższym poziomie interpretacji przewartościowanie symbolu jest całkowite, radykalne.

Jeden z Ojców Kościoła próbuje nawet, w niebanalnej psychologicznie syntezie, połączyć obydwa poziomy, gdy pisze, że smutek (=robak, larwa smutku) jest znakiem niegodzenia się na rzeczywistość a więc symbolem tego w człowieku, co musi się narodzić, co dąży do światła czyli „smutek jest zapowiedzią przemiany”. Znany wers psalmisty „Ja zaś jestem robak, a nie człowiek” (Ps 22,7) w interpretacji Justyna zdaje się wyraźnie sugerować pole semantyczne związane z przemianą, powstawaniem, etapami, fazami.

Prokop z Gazy natomiast komentując słowo skoleks i próbując wytłumaczyć śmiałość swojej egzegezy pisze już wyraźnie, że słowo „robak” (larwa) zostało użyte by przemówić do niewiernych w języku ich symboliki. Oznaczać ma robak wg niego kogoś, kto jest wybrany, kto jest figurą duszy człowieka, kto dąży do spełnienia czyli apostoła. 

Larwy (wg teorii abiogenezy) były zrodzone przez światło (Cyryl z Aleksandrii, Catecheses ad illuminandos) w łonie materii. W tej śmiałej, wczesnochrześcijańskiej symbolice (szczególnie u kontynuatorów Orygenesa) Duch Św. jawi się światłem, Chrystus przyrównany jest do Heliosa, zaś cykady rodzą się z ojca, którym jest światło, żywią się świetlistą rosą i w podzięce za te dary, iluminują swym śpiewem ludzi. Warto tu dodać, że starożytni Grecy trzymali cykady w klateczkach ze słomek, by napajać się ich śpiewem. 

4. 

W łacińskiej literaturze chrześcijańskiej ginie precyzyjne rozróżnienie cykady, świerszcza i szarańczy. Najczęściej wszystkie trzy gatunki obejmowane są nazwą locusta  tłumaczoną na języki nowożytne jako szarańcza. W wykładzie symbolicznego znaczenia dominują więc negatywne, obiegowe konotacje (plaga szarańczy, dewastacja, poganie, heretycy, demony, pycha). Ale są też wśród autorów chrześcijańskich (częściej o wiele pośród greckich niż łacińskich) liczne wyjątki czyli autorzy nawiązujący do szerokiego spektrum antycznego, entomologicznego imaginarium bądź tworzący i rozbudowujący nowe zespoły skojarzeń symbolicznych. Na czoło wybija się tu papież Grzegorz I (VI w.).  

Ten mądry rzymianin śmiało powraca do antycznej wykładni wiążącej cykady i świerszcze z ideą zmartwychwstania (anastasis, anabiosis, metakosmesis) i mówi, że locusta oznacza zmartwychwstanie Chrystusa oraz jest obrazem mówców, kaznodziejów, kapłanów i anachoretów „Locusta significat etiam Christi resurrectionem, et praedicatores(…)”. Uzasadnienie analogii jest dość oryginalne: jak świerszcz nie daje się złapać z powodu swoich długich skoków, tak Chrystus uciekał przed swoimi prześladowcami, aż nagle z ich rąk uleciał skokiem zmartwychwstania. Także naród żydowski w swych wzlotach i upadkach porównany jest do skaczącego świerszcza (cykady, szarańczy). Kapłani zaś w tym przypominają skaczące owady, że powinni bezustannie skakać od życia aktywnego (vita activa, bios praktikos) do życia kontemplacyjnego (vita contemplativa, bios theoretikos), po okresie zanurzenia w gęstwinie, w „lesie” rzeczy, materii i czynów wznosić się w powietrze boskiej kontemplacji (aer jako substancja podstawowych prawd, sublimia, superna), po czym wracać „na ziemię” z owocami tego, co zdobyło się w wyższej dziedzinie. Crura figunt, et alas exerunt, nogi stabilizują, skrzydła prowadzą naprzód.

 

Również sam Kościół przypomina skaczącą cykadę. Jak ona jest w spoczynku stabilna a w locie zdecydowana i śmiała, tak Kościół w czasach pokoju jest pokorny, natomiast mocny i wyprostowany w prześladowaniach. Grzegorz I (Wielki) był pierwszym mnichem, który został papieżem, stąd tak duże we wszystkich jego dziełach dowartościowanie kontemplacji, klasztorów i anachoretów.

Nie dziwi też, że jako admirator śpiewu cykad i świerszczy był też zarazem tym, który uporządkował i usystematyzował śpiew liturgiczny tworząc tzw. chorał gregoriański. Grzegorz I był obrońcą idei celibatu i czyśćca. Czy na poglądy tego kontemplującego naturę mnicha na celibat i czyściec, pośród innych argumentów, miała też wpływ świadomość, że wśród cykad, tylko samce śpiewają oraz sugestywny obraz wieloletniego przebywania cykad pod ziemią w oczekiwaniu na odrodzenie, jako dana od natury prefiguracja czyśćca?

 

Śmiałością i rozbudowaniem alegorii opartych na obrazie cykady przewyższył jednak wszystkich pisarzy kościelnych, żyjący dwa wieki wcześniej, Asteriusz w swej pierwszej homilii na psalm VIII. Cała homilia oparta jest na alegorii, której centrum jest cykada. Nowo ochrzczony chrześcijanin porównany jest do białoskrzydłej, rodzącej się z larwy, cykady. Woda chrzcielna jest jak rosa, symbolizuje przekazywaną podczas chrztu naukę. Jak cykada milcząc spija rosę w palącym słońcu, tak chrześcijański neofita w blasku słońca Chrystusa, rozkoszując się pije niebiańskie słowo, rosę ewangelii, rosę ducha, rosę Łaski Bożej.

 

Homilia zawiera panegiryk na cześć cykady, wysławia szlachetność jej śpiewu. Asteriusz zwraca się do nowo ochrzczonego, by podążał drogą cykady, przemierzając pola i łąki nie kradł, nie rabował, nie niszczył zbiorów (dosłownie: nie zasmucał rolnika), nie pustoszył gajów oliwnych i pomarańczowych, nie żywił się stworzeniami bożymi, tylko spijał niebiańską rosę kontemplując drugą, niewidzialną stronę świata. Namawia by nie marnował swego głosu na wypowiadanie słów potępienia, zastraszania, wyłudzania i pochlebstwa lecz, wzorem cykady, sławił tylko przy jego pomocy łaskę Boga i nieba. Wreszcie, w puencie całego alegoryczno-poetyckiego wywodu, wzywa adepta, by był tak jak cykada na drzewie, która odrzuciła świat zła i jak Chrystus na drzewie krzyża, odrzucający ten świat i odrzucony przez ten świat.

Wtedy będzie mógł powiedzieć jak św. Paweł: „świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” i zdoła przetrwać każdą zimę zapatrzony w wiosnę zmartwychwstania Chrystusa oraz zrozumie słowa Pańskie: „Ja zaś jestem robak (=larwa), a nie człowiek”. A widok wyłaniającej się ze swego przyobleczenia, przychodzącej na świat dorosłej cykady pomoże mu zawsze mieć przed oczami zmartwychwstanie Chrystusa. Gdyż tak jak cykada zrodziła się z matki ziemi nie znając swego ojca, tak matką Chrystusa była dziewica i nie miał on cielesnego ojca (pater sporeus). W innym miejscu, Asteriusz wierny swej śmiałej, orygenistycznej z ducha, alegorezie nazywa Mojżesza larwą, z której narodziła się cykada Chrystus.  

5. 

Opuszczając świat śmiałej myśli i wyobraźni Ojców Kościoła pierwszych sześciu wieków, nie pozostaje nic innego jak wykonać, niczym cykada, długi skok w lata przełomu wieków XV i XVI, kiedy to Albrecht Dürer stworzył swoją grafikę „Święta Rodzina z szarańczą”. Po prawej stronie stóp Maryi widzimy zbliżającą się szarańczę, zapowiadającą mające się dokonać w nie za długim czasie, zmartwychwstanie trzymanego teraz przez nią Dzieciątka.

 

image

 Albrecht Dürer „Święta Rodzina z szarańczą”

 

Głęboki, czasem kontrowersyjny, archaiczny symbol, w glorii pełnoprawności wkracza do kanonu ikonografii chrześcijańskiej. Od tej pory trudno będzie nam widząc lub tylko słysząc, świerszcza, cykadę albo szarańczę nie widzieć oczami wyobraźni białej duszy z odnawiającymi się skrzydłami, wywiedzionej z czarnej ziemi, budzonej do lotu przez słońce i niebo, przez światło i ciepło; wysłanniczki Muz budzonej przez ciepło własnej pobożności i roztropności. Pod gorącym, łaskawym okiem Opatrzności dążącej ku celowi swoich przemian, znaczącej swą drogę pozostawionymi pancerzami swej słabości i by obudzić swych braci błądzących jeszcze w podziemnych korytarzach, urzekająco, dziękczynnie i świetliście opiewającej potęgę swoich rodziców, ducha i materii, światła i przemiany.

 

================================================================

Literatura

 

Homer, Iliada, Wrocław 1986.

Liddell & Scott, A Greek-English Lexicon, London 1961.

J.P.Migne, Patrologiae cursus completus. Series graeca, 1-161, Paryż  1857-1866.

J.P.Migne, Patrologiae cursus completus. Series latina, 1-217, Paryż  1844-1855.

Platon, Fajdros, Warszawa 1958.

Teofilakt Symokatta, Listy, Wrocław 1953.

Tukidydes, Wojna peloponeska, Warszawa 1988.

 

=================================================================

 

 

 

ANEKS

 

1. Kritias do Plotyna

Cykada – śpiewaczka z nastaniem wiosny rozpoczyna swą pieśń, raźniejsza w śpiewaniu i gadatliwsza okazuje się w południowej porze, jakby się upiła promieniami słońca. I tak świergoce ta pieśniarka, z drzew czyniąc sobie estradę a z pól teatr, i przed wędrowcami popisuje się swą sztuką. Oto i my jesteśmy skłonni śpiewać twoje cnoty, które rozgrzewają nas i podniecają do pochwał. Niegdyś bowiem gniliśmy w brudach życia, a ty swoimi pismami wskrzesiłeś nas do cnoty. Jak więc mnie być Kritiasem, gdy Plotyn bezcieleśnie filozofuje na ziemi, albo to sama Filozofia ucieleśniona obraca się wśród ludzi w postaci człowieka. 

[Teofilakt Symokatta – Listy]

 

(…)tam nad naszymi głowami piewiki, jak to zwykle w upal, śpiewają i coś rozmawiają z sobą, i na nas patrzą z góry(…)A jak zo­baczą, że rozmawiamy(…)to pewnie się ucieszą i przyniosą nam dar, który im bogowie pozwolili ludziom dawać (…)ród piewików, które od Muz ten dar otrzymały, że się umieją obyć bez jedzenia. Już od urodzenia nie potrzebują jadła ani napoju, tylko śpiewają wciąż, aż do śmierci, a potem idą do Muz i opowiadają każdej, kto je czcił tutaj na ziemi(…)i pozyskują dla nich łaskę Muzy (…) najstarszej, Kalliope, i drugiej z rzędu, Uranii, donoszą piewiki o tych, którzy w filozofii żyją i muzykę tych dwóch bogiń czczą nade wszystko. Te Muzy, opiekunki nieba i mów boskich i ludzkich, głos mają najpiękniejszy. 

[Platon – Fajdros]

 

==========================

 

 

O autorze: wawel