Pełzać będziemy. Pełzaliśmy, pełzamy…
My do koryta, a wy do jamy
Donald Tusk, wybitny przedstawiciel opcji niemieckiej straszy swój elektorat, że PiS może przestać pełzać przed Brukselą. Z najnowszej historii wiemy, że ludzi, którzy oglądają telewizję bardzo łatwo przestraszyć. Lemingi boja się najbardziej rzeczy dobrych dla Polski. Jednak w tym przypadku prawda nie jest przyjemna. PiS ma zamiar zmienić tylko… elastyczność. Obiecywał to już w 2015 roku.
Inna strategia
Nową strategię PiS wyjaśnia w rozmowie z tygodnikiem „Sieci” prof. Arkadiusz Jabłoński
Jarosław Kaczyński zapowiada pewien rodzaj strategii, w której będziemy wykazywać się większą skutecznością, a mniejszą elastycznością. Był czas, w którym tę elastyczność, próbę wypełniania warunków KE traktowano jako coś, co będzie sprzyjało korzystnym rozwiązaniom dla Polski. Okazało się to naiwnością. Teraz mamy nową zapowiedź prezesa PiS.
Będzie próba podejmowania gry z KE na innych warunkach wbrew narzekaniu opozycji.
Nie wiem co kieruje profesorem Arkadiuszem Jabłońskim. Czy może chce, w ten sposób, zasugerować, że PiS naprawdę wierzyło w końcowy pozytywny efekt wdrażania marksistowskiej nomokracji zwanej praworządnością? Czy wśród osób normalnych naprawdę byli ludzie, którzy uwierzyli, że zgoda Morawieckiego na unijny dyktat, to “coś, co będzie sprzyjało korzystnym rozwiązaniom dla Polski”? Czy wierzył w to Morawiecki? Jeżeli w to wierzycie, to chyba nie doceniacie pana Morawieckiego.
„Narzekanie opozycji”
To prawda. Targowica z Nowogrodzkiej jest bez przerwy krytykowana przez targowicę totalną za pełzanie zygzakiem, a więc za sposób niezbyt szybkiego podążania w kierunku najgłębszej przepaści. Trzeba jednak przyznać gwoli sprawiedliwości, że nikt do tej pory nie zrobił tyle złego dla Polski, co PiS. Konkurencyjna targowica (PO et consortes) próbuje przekonać polskiego głupca, że zrobią „to lepiej”. Mamy więc klasyczną tragifarsę – połączenie tragedii z farsą, w której naiwni bohaterowie przeżywają kolejne “niespodziewane” lockdowny (medyczny, energetyczny, żywnościowy, finansowy). PiS oczywiście przekonuje, że nie ma najmniejszego zamiaru wychodzić z unijnego (globalnego) lockdownu, a na domiar tego, w kulminacyjnej scenie: chce osiąść głębiej, bo pełzać od pewnego momentu nie będzie już można.
“Szef komitetu wykonawczego PiS”, nazwiska specjalnie nie wymienię, bo liczy się funkcja, powiedział, że celem partii jest zmiana struktury bagna z „bagna UE” na ”bagno narodów UE”. Zmiana słuszna i pożądana. W oryginale cytat brzmi:
My z UE nigdzie się nie wybieramy i to podkreślaliśmy wielokrotnie. Nie wszystko działa tak, jak powinno w UE. Naszym celem jest także zmiana struktury UE, na Unię Europejską narodów.
Będziemy stosować taktykę “ząb za ząb”
Już widzę oczami wyobraźni jak targowica z Nowogrodzkiej wybija zęby unijnym faszystom, zmuszając Niemców do rezygnacji z wydobycia węgla i rezygnacji z dotychczasowego wolumenu produkcji rolnej i przemysłowej na rzecz polskiej gospodarki. Ponadto: wymusza pod groźbą sankcji przywileje dla polskiej mniejszości w Niemczech łącznie z prawem do antyniemieckich parad na ulicach Berlina. A na koniec Niemcy dokonują wpłaty “pod choinkę, w grudniu 2022.” pierwszej raty reperacji wojennych.
Nihil novi sub sole
Targowica z Nowogrodzkiej versus targowica totalna. Oto poziom percepcji i zaangażowania Polaków. Zawracam uwagę na fakt, że obydwie zwaśnione targowice są za likwidacją polskiego górnictwa. Co na to idioci-zwolennicy jednej i drugiej – takiej samej opcji?
Nie wszystko działa tak, jak powinno w UE. Naszym celem jest także zmiana struktury UE, na Unię Europejską narodów.
Ten bełkotek Maliniaka rodem z zebrania zakładowej komórki PZPR przypomina mi tamto słynne “jeszcze”. Krytyka (umiarkowana) była wtedy dozwolona, pod warunkiem, że wstawiono słówko “jeszcze”. “Jeszcze nie wszystko działa w przetwórstwie mleczarskim jak należy”. “Są jeszcze w handlu pewne niedobory w zaopatrzeniu w rajstopki dziecięce”.
Ta stylistyka idealnie pasuje pisiorskiemu dygnitarstwu, jak furmanowi kożuch. Buźki swe sasino- czy sobolewskopodobne (wszak o tego dygnitarza chodzi?) też mają odpowiednie do furmanki. A odważna zapowiedź domagania się “reformy w UE” też ma matrycę w peerelu, gdzie równie gromko i równie niegroźnie pokrzykiwano “Socjalizm tak-wypaczenia nie”.
Jedno jest pewne. Kontrybucję jako podporządkowani do UE zapłacimy i tak i tak. Tzw. składa nie podlega żadnej dyskusji na poważnie. Na reformę sądownictwa pozwolenia nie dostaniemy, bo to by oznaczało nadmierne rozszerzenie autonomii, nikomu w Berlinie nie potrzebne. Jeśli chodzi o skutki drugiej wojny światowej to dobrze będzie jeśli (na razie tylko de facto) nie stracimy np Wrocławia i Szczecina.
Tak, to ten. Razem z żoną starają się odciążyć kieszenie polskich podatników z balastu niepotrzebnych złotówek. Żona zasiadała w trzech radach nadzorczych państwowych spółek. “Najwięcej jednak Sobolewska zarobiła na etacie w Orlenie. Z tytułu podpisanej umowy o pracę w Orlenie w 2021 r. otrzymała aż 628 tys. zł” – podaje “Fakt”. 50 tys. miesięcznie nie licząc innych przychodów? Nie jest to wcale dużo, a poza tym każdy może sobie podpisać umowę.

Tymczasem Sromotnik bez ogródek i pardonu zapowiedział:
Przypominam, że dokładnie to samo zapowiadał przed wyborami w 2015 roku.
“Będzie musiał ułożyć stosunki z EU na nowo”.
Czyli EU będzie posuwać RP od tyłu czy od przodu, czy z obu stron jednocześnie?
“Niemcy dokonują wpłaty “pod choinkę, w grudniu 2022.” pierwszej raty reperacji wojennych”
W “Protokole o rokowaniach między szefami 3 rządów na Konferencji Krymskiej w sprawie odszkodowań w naturze od Niemiec”, podpisanym w 1945 przez USA, ZSRR i Wielką B. w Jałcie jest zapis: „Niemcy zobowiązane są wynagrodzić w naturze straty spowodowane przez nie w toku wojny narodom sojuszniczym. Odszkodowanie powinny otrzymać w pierwszej kolejności te kraje, na których spoczywał główny ciężar wojny i które poniosły największe straty oraz organizowały zwycięstwo nad wrogiem”. Sumę odszkodowań uzgodniono na 20 mld USD, 50% tej kwoty przyznano ZSRR.
W umowie o odszkodowaniach niemieckich, podpisanej w 1945 w Poczdamie przez USA, ZSRR i Wielką B., ZSRR zobowiązał się zaspokoić polskie żądania o odszkodowanie z własnej części odszkodowań.
W Umowie między Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej RP i Rządem ZSRR w sprawie wynagrodzenia szkód wyrządzonych przez okupację niemiecką, zawartej w Moskwie w 1945 zapisano: „Rząd Radziecki zrzeka się na rzecz Polski wszelkich pretensji do mienia niemieckiego i innych aktywów, jak również do akcji niemieckich przedsiębiorstw przemysłowych i transportowych na całym terytorium Polski, łącznie z tą częścią terytorium Niemiec, która przechodzi do Polski”. Rząd ZSRR zobowiązał się odstąpić Polsce: 15% wszystkich dostaw reparacyjnych z radzieckiej strefy okupacji Niemiec, 15% urządzeń przemysłowych, które podlegają dostarczeniu do ZSRR ze stref zachodnich bez opłaty lub jakiegokolwiek innego wynagrodzenia, 15% urządzeń przemysłowych, które otrzyma z zachodnich stref okupacji Niemiec, a dostawy tych urządzeń dla Polski odbędą się w trybie wymiany na inne towary z Polski. Rząd Polski zobowiązał się w tej umowie, poczynając od r. 1946 corocznie w ciągu całego okresu okupacji Niemiec dostarczać ZSRR węgiel po cenie umownej 1,22 USD, tj. ok. 10 razy mniejszej od ceny rynkowej; w pierwszym roku dostaw – 8 mln ton, w następnych 4 latach – po 13 mln ton, a w dalszych latach okresu okupacji Niemiec – po 12 mln ton.
Za utratę Kresów Wschodnich na rzecz ZSRR, Polska otrzymała jako rekompensatę: ziemię lubuską, Pomorze Zachodnie, Prusy Wschodnie, Śląsk oraz Wolne Miasto Gdańsk. Przejmowanie majątków niemieckich znajdujących się na terytorium Polski, przez państwo polskie bez odszkodowania dokonywało się na podstawie decyzji mocarstw okupujących Niemcy, ustawy nr 5 Sojuszniczej Rady Kontroli z 1945 o majątkach niemieckich za granicą oraz dekretów wewnętrznych: z 1945 o zarządzie Ziem Odzyskanych, z 1946 o majątkach opuszczonych i poniemieckich, z 1946 o zajęciu majątków państw pozostających z Państwem Polskim w stanie wojny w l.1939-45 i majątku osób prawnych i obywateli tych państw oraz o zarządzie przymusowym nad tymi majątkami.
W 1947 Biuro Odszkodowań Wojennych Polski oszacowało polskie szkody wojenne spowodowane przez III Rzeszę na ok. 260 mld zł w cenach z sierpnia 1939, które po kursie z sierpnia 1939 wyniosły 48,8 mld USD. Straty ludności Polski pod niemiecką okupacją oszacowano na 6,28 mln ofiar, w tym ok. 3 mln ofiar żydowskich, ubytek majątku narodowego na 38% stanu z 1938, straty w materialnym wyposażeniu kultury na 43%.
Ze względu na strajki w Niemczech w 1953, ZSRR przerwał pobór reparacji od NRD. Rada Min. PRL przyjęła uchwałę w 1953, w której zapisano, że Niemcy zadośćuczyniły już w znacznym stopniu swym zobowiązaniom z tytułu odszkodowań, a poprawa ich sytuacji gospodarczej leży w interesie pokojowego rozwoju NRD, dlatego rząd PRL pragnąc wnieść swój dalszy wkład w uregulowanie problemu niemieckiego, powziął decyzję o zrzeczeniu się spłaty odszkodowań na rzecz Polski. Uchwała dotyczyła całych Niemiec (NRD i RFN).
W 1955 Rada Państwa PRL uznała stan wojny między Polską a Niemcami za zakończony. W Protokole Końcowym o dostawach dokonanych dla PRL na rachunek jej udziału w reparacjach z Niemiec, podpisanym w 1957 w Moskwie podano, że od sierpnia 1945 do grudnia 1953 suma reparacji otrzymanych przez ZSRR z Niemiec wyniosła 3.081,9 mln USD wg cen z 1938, z tego Polsce przypadło 7,5%, tj. ok. 231,1 mln USD. Wysokość dostaw reparacyjnych otrzymanych przez Polskę określono na 228,3 mln USD.
W 1970 PRL i RFN podpisały Układ o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków, potwierdzający nienaruszalność granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Powołana nowa polska Komisja do Opracowania Problemu Odszkodowań Niemieckich określiła straty materialne Polski na 92.772 mln zł przedwojennych. I sekretarz KC PZPR Wł. Gomułka zaproponował kanclerzowi RFN W. Brandtowi, że rząd polski nie będzie powracał do sprawy reparacji jeżeli zamiast kwoty odszkodowań wyliczonej przez polskich ekspertów (180 mld DM), rząd RFN udzieli Polsce kredytu 10 mld DM.
W 1972 Polska otrzymała 100 mln DM od rządu RFN dla ofiar pseudomedycznych eksperymentów dokonywanych na obywatelach polskich przez Niemców w II wojnie światowej.
W 1975 RFN przekazała Polsce 1,3 mld DM jako odszkodowanie za świadczenia emerytalno-rentowe dla uprawnionych osób w Polsce oraz przyznała Polsce kredyt 1 mld DM oprocentowany 2%. Władze PRL zobowiązały się, że ok. 125 tys. obywateli polskich uzyska w ciągu 4 lat pozwolenie na wyjazd do RFN.
W 1990, po zjednoczeniu Niemiec, Polska i RFN podpisały Traktat o potwierdzeniu istniejącej między nimi granicy. W 1991 podpisano polsko-niemieckie porozumienie o pomocy polskim ofiarom zbrodni hitlerowskich i rząd niemiecki zobowiązał się przekazać 500 mln DM na konto Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie w Warszawie.
W 2004 Sejm RP w uchwale stwierdził, że kwestie związane z przejęciem przez Polskę majątków po byłych przesiedleńcach z Ziem Odzyskanych uważa za zakończone. W 2004 Sejm RP przyjął też uchwałę z zapisem: „Polska nie otrzymała dotychczas stosownej kompensaty finansowej i reparacji wojennych za olbrzymie zniszczenia oraz straty materialne i niematerialne spowodowane przez niemiecką agresję, okupację, ludobójstwo i utratę niepodległości przez Polskę.”. Sejm RP wezwał rząd RP do działań wobec rządu RFN i do przedstawienia opinii publicznej szacunku strat materialnych i niematerialnych poniesionych przez Polskę i jej obywateli w II wojnie światowej. Rząd premiera M. Belki odmówił realizacji uchwały Sejmu, tłumacząc brakiem podstaw prawnych do roszczeń, których Polska zrzekła się od całych Niemiec w 1953 r. Rząd kanclerza G. Schrödera też traktował reparacje jako załatwione.
W 2017 r. prezes PiS J. Kaczyński wypowiedział się, że Polska nigdy nie zrzekła się należnych odszkodowań za II wojnę światową, a politycy PiS podali kwotę żądaną od Niemiec tj. ok. 850 mld USD. Biuro Analiz Sejmu RP przygotowało ekspertyzę potwierdzająca przysługujące Polsce reparacje wojenne od Niemiec.
Wiceminister MSZ M. Magierowski poinformował w 2017, że Polska nie będzie domagała się od Niemiec reparacji wojennych, bo oświadczenie z 1953 jest aktem wiążącym. W 2018 szef MSZ J. Czaputowicz określił temat reparacji między Polską a Niemcami jako nieistniejący.
W Raporcie Służb Naukowych Bundestagu w sprawie reparacji wojennych dla Polski i odszkodowań dla polskich obywateli z 2017 podano, że nie ma podstaw prawnych dla roszczeń reparacyjnych od Niemiec. W 2019, w czasie wizyty w Polsce szef MSZ Niemiec zakomunikował, że sprawa reparacji ze strony niemieckiej jest prawnie zamknięta.
Tak to się niestety kojarzy. Tymczasem PiS ustami Figla, tfu Fogla, Fogiela…jak to się odmienia ogłosił:jakiekolwiek mrzonki o odzyskaniu niepodległości to kompletna nieprawda. Fogiel użył słowa “polexit”. Oczywiście, polexit nie oznaczałby automatycznie odzyskania wszystkich utraconych atrybutów suwerenności, ale byłby rozpoczęciem tego pożądanego procesu.
Dziękuję za to uzupełnienie.
Nikt się z nami na to nie umawiał. Na taką zamianę (utratę ogromnej części terytorium). Tzw. ziemie zachodnie były nikłą rekompensatą za krzywdy najgorsze z możliwych, które trudno zrekompensować- za wymordowanie wielu milionów Polaków.
Za straty materialne Niemcy powinny zapłacić. Mnie osobiscie nie obchodzą zmienne deklaracje poszczególnych renegatów, jurgieltników i funkcjonariuszy różnych ekspozytur.
Warto wiedzieć!
3 października 2010. Niemcy Niemcy spłaciły ostatnią ratę reparacji wojennych w wysokości 70 mln euro na rzecz Francji i Wielkiej Brytanii. Kraj, który na konferencji paryskiej został obarczony winą za wybuch I wojny światowej, w ten sposób uregulował finansowe zobowiązania wobec państw w niej poszkodowanych.
Niemcy wypłacają ostatnią ratę odszkodowań za I wojnę światową
Jak to kiedyś określił W. Cejrowski: nic nas nie obchodzi, że coś dla nas wypłacono Stalinowi.
Zresztą całych Prus wschodnich do dziś Polska nie otrzymała. Ponadto warto wiedzieć, że ziemie Polski piastowskiej sięgały dalej na Zachód niż obecna granica.
Pamiętam 3 października 2010 r.
Zarówno Niemcy jak i Rosjanie mają dług wojenny wobec Polski, którego spłaty trzeba domagać się i dopilnować.
Donald Tusk, wybitny przedstawiciel opcji niemieckiej straszy swój elektorat, że PiS może przestać pełzać przed Brukselą. Z najnowszej historii wiemy, że ludzi, którzy oglądają telewizję bardzo łatwo przestraszyć. Lemingi boja się najbardziej rzeczy dobrych dla Polski. W tym przypadku jednak prawda nie jest przyjemna. PiS ma zamiar zmienić tylko… elastyczność. Obiecywał to już w 2015 roku.
Inny lewak pisze:
“Polska ma do wyboru UE lub powrót w objęcia Rosji. Jeśli pisowska prawica woli to drugie, to niech idzie na wschód, byle sama. My zostajemy”!
1. Fałszywa alternatywa. Po opuszczeniu kołchozu nadal będziemy w NATO
2. PiS nie jest prawicą. Jest formacją socjalistyczną, inaczej lewicą, która blokuje konkurencji dostęp do koryta.
3.UE głosi słynną faszystowską dewizę: Wszystko w unii, nic poza unią, nic przeciwko unii
to jest bardzo przykre, ze tak duzo osob daje sie oglupiac. wszelako, o wiele bardziej jest, ze ci madrzy nie potrafia temu zaradzic. no zonk meserszmit :)
Na tym polega skuteczność broni dezinformacyjnej ;)
Touché! :)