Nasz naród jak lawa

Nasz naród jak lawa

Jeśli chcemy wiedzieć, jak bije serce Polski, wsłuchajmy się dobrze w pełen goryczy i gniewu język zbuntowanych Polaków, w smutną mowę ludzi na wsi, w małych miasteczkach i na przedmieściach wielkich aglomeracji, w wołania i przekleństwa zawiedzionych i wykluczonych, w rozpacz i depresyjne wołania emigrantów z Londynu, Berlina i Brukseli, a także oszukanego i przerażonego młodego pokolenia z centrum Warszawy, Poznania, Wrocławia i Krakowa. Tam pulsuje wściekłość i desperacja.

Polacy już mają dosyć napuszonych sloganów, kłamstw i obłudy partyjnych dygnitarzy, którzy się nadymają i gardzą rodakami. Kiedy przez tydzień jeździłem po kraju, nieustannie spotykałem się z wołaniem: Dosyć tej arogancji i pychy! Dosyć łgarstw i grabieży! A przecież ja nie jestem politykiem ani partyjnym baszą. Jestem pisarzem. I do pisarza apelowali rodacy, by poniósł ich głos sprzeciwu przez polską ziemię.

By opowiedział o ich wierze i umiłowaniu prawdy, o wolności i niepodległości, o tym, że czystą wiedzę czerpie się z przeszłości, historii i tradycji, zaś wszelki podziw i szacunek bierze się z Piłsudskiego, Dmowskiego, Paderewskiego, Witosa i Korfantego, Mickiewicza i Słowackiego, Moniuszki i Conrada Korzeniowskiego, Mackiewicza i Herberta, Stefana Banacha i Jana Łukasiewicza, mistrzów humanistyki, Ajdukiewicza, Taszyckiego i Tatarkiewicza…

Nic się nie wzięło z niczego. Wszystko miało jakiś początek, rozwój, sens i własne dzieje. Dlatego nie można budować żadnego nowego ładu bez oparcia o wielowiekową przeszłość, choć rewolucjoniści spod znaku Marksa i Engelsa chcieliby zniszczyć pamięć i na jej gruzach postawić olbrzymi gmach Absurdu, który degeneruje odwieczny ludzki porządek.

W moich wędrówkach przez Polskę południową i północną, zaczynając od Bielska-Białej, do której zaprosił mnie poseł Stanisław Pięta, świetny organizator spotkania, w którym wzięli udział liczni mieszkańcy miasta i okolic, poprzez olsztyńskie środowiska kresowe, studenckie i naukowe, dziennikarskie i szkolne, aż po znakomicie zorganizowane debaty w małych miasteczkach i na wsiach, nieustannie pojawiały się konstatacje, że najważniejsze, największe i najczystsze wartości należy czerpać z polskiego dziedzictwa narodowego, że tam można odnaleźć najwspanialsze wzorce i najpiękniejsze dokonania.

Na wielu spotkaniach byłem mile zaskakiwany także z innego powodu, a mianowicie, okazywało się, że licznymi czytelnikami moich książek byli również sympatycy „Warszawskiej Gazety”. Wiele mi opowiadali o wpływie Spisku barbarzyńców na ich wybory literackie i ideowe. Dla pisarza to bezcenny kapitał poznawczy.

W Bielsku-Białej doszło do ostrej, ale kulturalnej dyskusji między miłośnikami „Gazety Polskiej” i – właśnie – „Warszawskiej”. To była pożyteczna, rzetelna debata, pełna spięć, ale też mądrej diagnozy, która prowadzi do ogólniejszej refleksji o stanie państwa. W tym duchu rozwijały się też rozmowy z mieszkańcami Olsztyna czy niewielkiej miejscowości Ryn, w której Biblioteka Miejska promuje wartości patriotyczne, a światłe grono czytelników stawia przed pisarzem wysokie wymagania.

Dyskusja ze studentami i kadrą profesorską Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, na którą przyprowadził mnie niezmordowany badacz i poszukiwacz źródeł historycznych dla swoich rozlicznych prac intelektualnych, Krzysztof Gargas, uzmysłowiła mi, jak ważną rolę mają do spełnienia dobrze wyposażone i sensownie zorganizowane wyższe uczelnie.

(…)

Spotykałem setki odpowiedzialnych, mądrych i odważnych mieszkańców tej ziemi, którym leży na sercu odnowa życia społecznego i politycznego Warmii i Mazur. Mam nadzieję, że najbliższa jesień przypomni nam ich ważne dzieła i nazwiska. O nich i o takich jak oni Mickiewicz zapewne by powiedział: Nasz naród jak lawa…

www.srokowski.art.pl

Cytowane za: http://www.warszawskagazeta.pl/felietony/jadlospis/item/1770-nasz-narod-jak-lawa

O autorze: Andy-aandy

Niezależny wędrownik po necie, czasem komentujący... * Serendipity — the faculty or phenomenon of finding valuable or agreeable things not sought for...