Słowo Boże na dziś – 29 stycznia 2015 r. – czwartek – Święta Aniela Merici, dziewica – wspomnienie

MYŚL DNIA

Niech was wiąże węzeł miłości,
szanujcie się wzajemnie,
wspomagajcie i znoście
w Jezusie Chrystusie.

św. Aniela Merici

Światło sprawia
wielkie rzeczy w duszy.

bł. Maria od Wcielenia

 

Święta Aniela Merici

 

 

 

 

 

 

 

 

CZWARTEK III TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK I

 

PIERWSZE CZYTANIE (Hbr 10,19-25)

Wezwanie do wytrwania

Czytanie z Listu do Hebrajczyków.

Bracia, mamy pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez Krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą przez zasłonę, to jest przez ciało swoje. Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym, przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą.
Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę. Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 24,1-2.3-4ab.5-6)

Refren: Oto lud wierny, szukający Boga.

Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, *
świat i jego mieszkańcy.
Albowiem On go na morzach osadził *
i utwierdził ponad rzekami.

Kto wstąpi na górę Pana, *
kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, *
który nie skłonił swej duszy ku marnościom.

On otrzyma błogosławieństwo od Pana *
i zapłatę od Boga, swego Zbawcy.
Oto pokolenie tych, którzy Go szukają, *
którzy szukają oblicza Boga Jakuba.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Ps 119,105)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Twoje słowo jest pochodnią dla stóp moich
i światłem na mojej ścieżce.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mk 4,21-25)

Przypowieść o siewcy

Słowa Ewangelii według świętego Marka.

Jezus mówił ludowi:
„Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.

I mówił im: „Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ

Otwartość na dary

Darów, które otrzymujemy od Boga, nie można traktować tylko tak, jakby były zarezerwowane jedynie dla naszego prywatnego użytku. Bóg może obdarzyć nas wieloma łaskami. Może nam dać także różne charyzmaty. Wszystko to po to, abyśmy się nimi dzielili, abyśmy budowali wspólnotę Kościoła. Nie powinniśmy ich zakrywać ani stawiać w miejscu niedostępnym. Ich używanie będzie wymagało sporego wysiłku, ale Bóg pobłogosławi nam, jeśli będziemy wytrwali i nie zniechęcimy się, gdy pojawią się trudności. Realizowanie Bożego planu w naszym życiu nadaje mu sens. Gdy będziemy autentycznie podążali za Bożym natchnieniem, nigdy nie poczujemy się samotni i niespełnieni.

Panie, Ty jesteś dawcą łask. Możesz nadać sens mojemu życiu. Oddal ode mnie wszelki lęk i obawy, że nie będę w stanie sprostać Twojemu zaproszeniu, aby budować Królestwo Boże na ziemi.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”

Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2015-1-29

******

Jeśli skupiamy na się na tym, co doczesne, na doraźnej korzyści, w naszą relację z Panem Bogiem wkrada się rutyna i powierzchowność. Łatwo wówczas stać się małodusznym, starając się tylko ubić z Panem Bogiem jakiś targ lub ubezpieczając się na wypadek, gdyby było coś po śmierci. Prawdziwa nadzieja na wieczność to coś zupełnie innego. Wiąże się ona z ciągłą walką o dobro, o większą miłość, o oderwanie się od zła i coraz pełniejsze upodobnienie do Jezusa. Dlatego dzisiaj liturgia zachęca, by nie poprzestawać na pozorach, ale pozwalać Bogu rzeczywiście kierować naszym życiem.

ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” styczeń 2009, s. 114-115

 

WOBEC WOLI OJCA

Z Tobą, Panie, chcę pełnić wolę Ojca (Hbr 10,7)

Chrystus „przychodząc na świat, mówi: Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało… Wtedy: rzekłem: Oto idę… abym spełniał wolę Twoją, Boże” (Hbr 70, 5–7). Takie jest stałe, wewnętrzne usposobienie duszy Jezusa wobec woli Ojca. Apostołom, którzy nalegają, by się nieco pożywił, odpowiada: „Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie… Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4, 32. 34). Jedynym pragnieniem Jezusa, jedynym Jego pokarmem jest spełnienie woli Ojca. Ma stale w tym kierunku zwrócony wzrok swój wewnętrzny, nie wykonuje żadnego ruchu, który nie byłby zgodny z wolą Ojca.

Ludzka wola Jezusa została przekształcona, pochłonięta przez wolę Boga, w sposób tak pełny i doskonały, że działa On tylko pod jej wpływem: „Z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale Tego, który Mię posłał. — Nie szukam własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie postoi” (J 6, 38; 5, 30). Oto stale powtarzający się motyw, nadający rytm Jego życiu, niezmienna reguła Jego postępowania, pobudka wszystkich czynności. Jezus pełni wolę Ojca nie z musu, lecz z władczą wolnością, pod wpływem swojej bezmiernej miłości synowskiej. Jego bezwzględna uległość Ojcu jest znamienną cechą i wyrazem Jego miłości, a zarazem przyczyną miłości Ojca ku Niemu: „Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję… Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję… Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca” (J 10, 17–18). W ten sposób rozpoczął swoje życie wołaniem: „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją”, kończy zaś, pokonując dzięki miłości wszystkie wstręty i opory natury wobec najstraszniejszego cierpienia: „Ojcze… nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22, 42).

  • O Panie przedwieczny, spraw, niech się dzieje zawsze wola Twoja, a nie moja. Jesteśmy na tym świecie nie po to, aby spełniać nasze własne życzenia, lecz życzenia Twojej dobroci, która nas postawiła na nim. Napisano o Tobie, Zbawicielu mej duszy, że musiałeś pełnić wolę swego Ojca przedwiecznego; pierwszym życzeniem ludzkim duszy Twojej, w chwili poczęcia, przyjąłeś z miłością to prawo woli Bożej, postawiłeś ją w sercu, aby w nim królowała i trwała na wieki. O, kto mi uczyni tę łaskę, bym nie miał już innej woli, tylko wolę Bożą? (Św. Franciszek Salezy).
  • O Mistrzu dobry, Ty wiesz, jak wielka to dla nas korzyść oddać naszą wolę Twojemu Ojcu przedwiecznemu… Lecz, o dobry Jezu, jakże wielkie jest to, o co dla nas prosisz, a jak małe to, co w zamian od nas ofiarujesz! Tak, niczym jest to, co Ci dajemy, w porównaniu z ogromem tego, cośmy winni tak wielkiemu Panu. A jednak ofiarując Mu to nic, dajemy Mu wszystko, co dać możemy, byleby tylko dar odpowiadał słowom: „Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi!”
    Gdybyśmy Go prawdziwie i gorąco miłowali, staralibyśmy się, aby słowa, które mówimy do Ciebie, tak wielkiego Pana, nie były czczą tylko formą, lecz przyjmowalibyśmy wielkodusznie, cokolwiek spodoba Mu się zesłać na nas… Niewątpliwie nie przystoi drwić z Ciebie, jak to zbyt często czynimy, kiedy odmawiamy Ojcze nasz. Spraw, o Panie, abyśmy już raz umieli oddać Ci naszą wolę…! Niestety tak bywa, że jeśli Ty pierwszy nam się nie oddasz, my nie zdobędziemy się nigdy na to, by Ci się oddać!
    O Ojcze mój, skoro Syn Twój oddal Ci razem z wolą wszystkich także i moją, nie godzi się, abym nie dotrzymała słowa. W tym celu, bym mogła go dotrzymać, racz, Panie, dać mi królestwo, o jakie Syn Twój prosił dla mnie, a potem rozporządzaj mną według woli Twojej, jako rzeczą swoją (św. Teresa od Jezusa: Droga doskonałości 32, 9. 1. 7–10).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 70

http://www.mateusz.pl/czytania/2015/20150129.htm

***************************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

29 stycznia
Święta Aniela Merici, dziewica

Święta Aniela Merici

Aniela urodziła się 21 marca 1474 r. w Desenzano nad jeziorem Garda w północnych Włoszech. Wcześnie zaczęła wieść życie wypełnione modlitwą i pokutą. Sprzyjała temu religijna atmosfera domu. Niedługo jednak cieszyła się szczęściem rodzinnym. Miała zaledwie 15 lat, kiedy straciła najpierw ukochaną siostrę, a niedługo potem matkę i ojca. Sierotę przyjął do siebie wuj z Salo. Aniela zajmowała się jego gospodarstwem. W tym czasie wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka. Po śmierci wuja powróciła do rodzinnego Desenzano, by następnie udać się do Brescii (1516). Miała już wówczas ponad 40 lat.

Należąc do bardzo rozwiniętego wówczas ruchu Del Divino Amore, który miał za cel odrodzenie religijne członków i wniesienie zbawczego fermentu w otoczenie, podjęła pracę charytatywną. Stowarzyszeni zbierali się w określonych dniach na modlitwę i rozmowy duchowe; zaprawiali się do praktykowania cnót ewangelicznych, a przede wszystkim do uczynków miłosierdzia chrześcijańskiego. Odwiedzali więc szpitale, fundowali przytułki dla sierot i opuszczonych oraz zakłady i szkoły dla ubogiej młodzieży. Duszą tego ruchu stała się Aniela. Niebawem zdobyła sobie taki autorytet, że cała elita miasta schodziła się do jej ubogiej izby przy kościele św. Afry. Towarzystwo w Wenecji zaproponowało jej, aby objęła kierownictwo nad wszystkimi jego dziełami miłosierdzia. Również papież Klemens VII zaproponował Anieli, by zechciała zaopiekować się dziełami dobroczynnymi w Wiecznym Mieście. Dla uproszenia sobie światła Bożego Aniela udała się z pielgrzymką do Ziemi Świętej (1524). Kiedy znalazła się na Krecie, prawie utraciła wzrok. Na szczęście schorzenie minęło. W rok potem udała się w charakterze pątniczki do Rzymu, by uzyskać jubileuszowy odpust (1525).

Święta Aniela Merici Po powrocie do Brescii musiała chwilowo opuścić miasto, gdyż najechały je wojska cesarza Karola V. Zajęły one wówczas Italię, szerząc dokoła spustoszenie. Święta tułała się po różnych miastach, wykorzystując konieczne podróże do mobilizacji dusz ofiarnych dla wielkiej akcji apostolatu Del Divino Amore.
Prowadziła życie pełne modlitwy i wyrzeczenia. Trzeźwa obserwacja oraz pogłębione życie duchowe doprowadziły ją do poszukiwania nowych dróg duchowości w chrześcijaństwie. Wśród skromnych posług, jakie wykonywała, umiała odnaleźć nową rolę kobiety w społeczeństwie przekształconym przez Odrodzenie. Podjęła pracę wychowawczą, uważając, “iż nieład w społeczeństwie wywodzi się z nieładu w rodzinie”.

Kiedy nastał już pokój, powróciła do Brescii i tam założyła nową rodzinę zakonną sióstr urszulanek. Na akcie fundacyjnym figuruje 28 nazwisk pierwszych duchowych córek św. Urszuli. Dokument nosi datę 25 listopada 1535 roku. Aniela miała wtedy ponad 60 lat. Ułożyła regułę spisaną w 12 rozdziałach, którą zatwierdził wikariusz generalny diecezji 8 sierpnia 1536 r. Po śmierci Anieli papież Paweł V regułę zatwierdził w roku 1544. Pierwsza kapituła generalna odbyła się 8 marca 1537 r. Aniela została na niej wybrana pierwszą przełożoną generalną. Urszulanki, nie wyróżniając się strojem, nie będąc zamknięte w klauzurze, poświęcają się wychowaniu dziewcząt, przyszłych matek. Swoim zakonnicom Aniela kazała “iść w lud”. Stworzyła nowy model apostołowania w Kościele. Dała początek ogromnej liczbie rodzin zakonnych “czynnych”, które tak wiele dobra czynią do dziś. Zajęła się głównie dziewczętami – również w tym jej dzieło okazało się opatrznościowe. Dotychczas bowiem zajmowano się przede wszystkim młodzieżą męską. Nie mając elementarnego wykształcenia, Aniela posiadała wyjątkową inteligencję i wielką mądrość. Pod jej duchowym wpływem pozostawała poważna część elity ówczesnych Włoch. Nazywano ją powszechnie “matką”. Tego tytułu używał wobec niej sam książę Mediolanu, Sforza.
Zmarła 27 stycznia 1540 r. Pochowano ją w pobliskim kościele św. Afry, gdzie do dnia dzisiejszego jej ciało spoczywa w kryształowej trumnie na ołtarzu poświęconym jej czci. Beatyfikacji Anieli Merici dokonał Klemens XII w 1788 roku, a jej kanonizacji w roku 1807 Pius VII.

W ikonografii Święta przedstawiana jest w habicie urszulanki z białą chustą na szyi.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-29a.php3

Aniela Merici

PISMA

REGUŁA. RADY. TESTAMENT

Tłumaczenie, wstęp i opracowanie Urszula Borkowska OSU, Lublin 1992

***

Wstęp

Pisma, które Aniela zostawiła Towarzystwu św. Urszuli: Reguła, Testament oraz Rady, są od dawna obiektem badań, ale stale nasuwają jeszcze wiele pytań. Przedmiotem kontrowersji był problem zarówno autorstwa, jak i czasu powstania tych pism. Wielokrotnie drukowane, do dziś nie mają jeszcze wydania w pełni krytycznego.

Aniela Merici wszystkie wymienione pisma podyktowała w formie listów swemu sekretarzowi Gabrielowi Cozzano. W czasach rozwiniętej retorycznej sztuki dyktowania listów (ars dictandi) taka forma przekazu nie wykluczała autorstwa osoby dyktującej. Zresztą znane nam utwory samego Cozzano, pisane językiem zawiłym i rozwlekłym, pełnym powtórzeń i słów niekiedy rażących szorstkością, różnią się całkowicie swoim stylem od jasnego, przejrzystego i obrazowego sposobu wyrażania się Anieli, od jej języka tchnącego głębokim pokojem i życzliwością.

Stwierdzenia świadków życia Anieli podkreślających jej głęboką znajomość Pisma św. i dzieł Ojców Kościoła, nabytą poprzez własną lekturę i rozważania tych ksiąg, także potwierdzają jej autorstwo.

Mamy ponadto świadectwo samego Gabriela Cozzano, który podkreśla kilkakrotnie, że autorką Reguły jest Aniela, on zaś ograniczył się tylko do spisania tego, co zostało podyktowane.

Pisma Anieli Merici są w swojej formie podporządkowane retorycznej „ars epistolandi”, czyli sztuce pisania listów, rozwiniętej i przestrzeganej szczególnie w dobie renesansu we Włoszech. Według jej reguł list składał się z „salutatio, narratio i conclusio” (pozdrowienia, opowiadania i zakończenia). „Salutatio” jako wyraz afektu do adresata wymienia go, podając także imię piszącego (w Radach i Testamencie Aniela określa siebie jako: „Siostra Aniela, niegodna służebnica Jezusa Chrystusa”). Adresatkami są w Regule: „Umiłowane córki i siostry Towarzystwa św. Urszuli”; w Radach -mistrzynie-przełożone Towarzystwa (colonelli); w Testamencie – grupa imiennie wymienionych matek Towarzystwa. W zakończeniu Testamentu i Rad jest błogosławieństwo udzielone adresatkom: „In nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti”. Takiego zakończenia brak w Regule, choć i ona, mimo iż stanowi dokument prawny, zawiera wstęp, brzmiący jak list, skierowany do córek przez kochającą matkę.

Forma listu ułatwiała przemawianie bezpośrednie i żywe. Styl Anieli jest prosty i jasny, urozmaicony obrazowymi porównaniami, które świadczą o jej bystrej obserwacji przyrody i ówczesnego życia wypełnionego wojennym zgiełkiem i niebezpieczeństwami. Często pojawiają się u niej słowa Pisma św., zwłaszcza Nowego Testamentu. Ta „biblijność” języka była cechą współczesnych Anieli mistyków, teologów, kaznodziejów. Cytaty z Pisma św. wprowadza Aniela słowami: „Jak pisze Ewangelia”, „jak mówi Prawda”, ale nieraz trudno oddzielić jej własne słowa od czerpanych z Biblii. Cytowane przez nią zdania z Pisma św. bywają niekiedy niedokładne, łączą różne fragmenty w jeden cytat, co sprawia wrażenie przywoływania ich z pamięci w trakcie dyktowania. Przyswajanie sobie tekstów biblijnych na pamięć było cechą charakterystyczną ludzi współczesnych Anieli. Myślano i pisano słowami Biblii.

Zaznacza się również u Anieli znajomość pism Ojców Kościoła, zwłaszcza Augustyna i Hieronima. Z pism Hieronima, który opiekował się w Rzymie w IV w. dziewicami i wdowami oddanymi Bogu, ale pozostającymi w świecie, czerpała Aniela zapewne natchnienie przy tworzeniu Towarzystwa św. Urszuli. Wiele w jej pismach jest również podobieństw do myśli św. Franciszka z Asyżu, niektóre zaś zwroty przypominają też Traktat doskonałości Katarzyny ze Sieny. Schemat rozdziałów pierwotnej Reguły Towarzystwa św. Urszuli wyraźnie nawiązuje, jak wspomniano, do reguły tercjarzy.

Pisma Anieli Merici stanowią interesujące źródło historyczne, odzwierciedlające ducha epoki, w której powstały: m. in. dają wyraz troski Anieli o obronę autorytetu Kościoła, zagrożonego wystąpieniem Lutra, o katolicką naukę o spowiedzi i komunii św., o poście, o kulcie Matki Boskiej i świętych, a także o ideał ewangelicznego ubóstwa, posłuszeństwa i czystości, jako istotnych składników życia w pełni według przykładu Chrystusa. Pisma te są ponadto źródłem do poznania pierwotnej organizacji powołanego przez Anielę Towarzystwa św. Urszuli, którego struktury ulegały już za życia założycielki, a także po jej śmierci różnym przemianom. Było to zresztą zgodne ze wskazówką samej Anieli: „Jeżeli stosownie do czasów i potrzeb trzeba będzie coś nowego rozporządzić lub wprowadzić pewne zmiany, należy to czynić roztropnie i po zasięgnięciu dobrej rady” (Legat ostatni). Pisma te są wreszcie źródłem poznania duchowości, jaką Aniela Merici pragnęła przekazać swoim córkom, oraz jej głębokiej myśli pedagogicznej, tchnącej chrześcijańskim humanizmem.

Reguła

Bezsporność autorstwa Reguły poświadcza kilkakrotnie Gabriel Cozzano: „Została ona spisana moją własną ręką, a także układ jej jest moim dziełem. Ale treść została podyktowana przez Ducha Świętego za pośrednictwem założycielki” (Dichiarazione, Processus, 341, f. 973v). Nieco dalej dodaje: „Pewnego dnia powiedziała mi [Aniela], że Regułę tę pisaliśmy wspólnie, lecz zaświadczyć mogę, że nie ma tam nic mojego, prócz tego, że służyłem jej piórem, starając się jak najwierniej oddać jej święte słowa i nauki” (Dichiarazione, Processus, 341, f. 974r). Cozzano wyjaśnia także, dlaczego w Regule, w przeciwieństwie do Testamentu i Rad, gdzie Aniela mówi od siebie i wprost przedstawia się adresatom, zabrakło jej imienia: „Ona sama była założycielką tego wielkiego dzieła, ona matka prawdziwa, która zrodziła swe córki w Słowie Prawdy i we Krwi Jezusa Chrystusa. Ale w liście wstępnym, który zleciła mi napisać, nie chcąc wyróżniać się wśród innych, zażądała, bym przemilczał jej imię. Uczyniła to z pokory, a może z innych jeszcze względów, ukrytych wśród Bożych tajemnic” (Dichiarazione, Processus, 341, f. 972v). W owym liście wstępnym, o którym tu mowa, Cozzano napisał, że Reguła powstała: „dzięki współdziałaniu wielu mądrych i znających się na rzeczy osób, zwłaszcza najstarszych i najbardziej doświadczonych dziewic Towarzystwa” i w ten sposób ukrył imię Anieli wśród jej pierwszych towarzyszek, redagował bowiem ów list jeszcze za jej życia. Natomiast po śmierci Anieli, czując się zwolnionym z nałożonego nań polecenia podyktowanego pokorą założycielki, z całą mocą podkreślił w tekście Dichiarazione jej autorstwo.

Reguła skierowana była do „umiłowanych córek i sióstr Towarzystwa św. Urszuli”. Zręby jej powstały zapewne już ok. 1532 r., a tekst Aniela stale ulepszała aż do ostatecznego zatwierdzenia przez wikariusza generalnego Brescii w 1536 r. O zredagowaniu Reguły przed datą oficjalnego założenia Towarzystwa, tzn. przed 25 listopada 1535, świadczą słowa Carlo Donedy (1701-1781), biografa Anieli Merici mającego dostęp do archiwum urszulanek w Brescii przed zniszczeniem i rozproszeniem dokumentów w czasie wojen napoleońskich. Doneda pisał: „W archiwum Towarzystwa znajduje się mała książeczka z następującym napisem: „1535. Dnia 25 listopada. W tę księgę wpisane są wszystkie dziewice, które wstępują do Towarzystwa św. Urszuli, zbierają się w piątek, by przyjmować komunię św. a w ostatnią niedzielę miesiąca, by wysłuchać czytania Reguły św. Urszuli”. Tekst tej Reguły musiał więc być napisany przed przytoczoną przez Donedę notatką, czyli przed 25 listopada 1535. Widział on także oryginał Reguły i zaświadczył o zmianach wprowadzanych do jej tekstu poprawianego przez Anielę. Bardzo istotne jest świadectwo Cozzano, że czyniła to wspólnie z pierwszymi urszulankami „omawiając z nimi Regułę, pytając o ich zdanie i bardzo je ceniąc, tak że mówiła potem, iż nie sama, lecz razem z nimi tę Regułę ułożyła, a czyniła to jak prawdziwa przyjaciółka i córka Boga, który za to, co zdziałał w człowieku z jego pozwoleniem, nagradza go, jakby człowiek sam to wszystko uczynił” (Dichiarazione, Processus, 341, f. 974r). Dowodem współpracy przy redagowaniu Reguły są również przytoczone wcześniej słowa Cozzano zapisane we wstępie Ad lettore: „Reguła powstała dzięki współdziałaniu mądrych i znających się na rzeczy osób”. Do grona współpracujących z Anielą przy redagowaniu tekstu można zapewne zaliczyć wspomnianego przez Cozzano doktora praw, kanonika katedry w Brescii, Andrea Dusino. Z nim to właśnie Cozzano, jak relacjonuje, udał się do Lorenzo Muzio z przepisanym tekstem Reguły i petycją o jej zatwierdzenie. Lorenzo Muzio „czytając Regułę często mówił zdumiony: jest napisana z głębokim wyczuciem” (Processus, 341, f. 973v).

Oryginał Reguły nie zachował się. Prawdopodobnie przekazany został Św. Kongregacji Rytów razem z innymi pismami Anieli Merici przesłanymi z Brescii w związku z rozpoczęciem procesu kanonizacyjnego. Śladem tego jest zachowany w Aktach procesu (Summarium Additionale) dokładny opis przesłanego do Rzymu egzemplarza zatytułowanego Regola della Compagnia di s. Orsola. Opis ten wskazuje na daleko idące podobieństwo zaginionego egzemplarza oryginału lub bardzo bliskiej mu kopii z niedawno odkrytym w Mediolanie rękopisem Reguły.

Reguła rękopiśmienna przechowywana w Biblioteca Trivulziana (cod. 367), zatytułowana Regola della Compagnia di Sant’ Orsola jest papierowym kodeksem z XVI w. w pergaminowych okładkach (19,8 x 13,6 cm).

Tekst Reguły poprzedzony jest przedmową – listem do Czytelnika (Ad lettore) i spisem rozdziałów. Składa się z Prologu: Do ukochanych córek i sióstr Towarzystwa św. Urszuli, oraz 11 rozdziałów. Cały tekst pisała jedna ręka. Znalazły go i opublikowały L. Mariani, E. Tarolli i M. Seynaeve (Angela Merici. Contributo per una biografia, Milano 1986).

Wstęp Ad lettore i Reguła wyraźnie różnią się pod względem stylistycznym. Ten pierwszy żywo przypomina język trzech znanych nam pism Gabriela Cozzano. Autor we wstępie utożsamia się z Towarzystwem, pisząc „nasze nowe Towarzystwo”, „chcemy, by ta Reguła”, „zgodnie z naszym prawem”. Ale najważniejsze, że Cozzano sam wskazał na siebie, pisząc już po śmierci Anieli: „W liście wstępnym, który zaleciła mi napisać, nie chcąc wyróżniać się wśród innych, zażądała, bym zamilczał jej imię” (Dichiarazione, Processus, 341, f. 974 r). Odnaleziony rękopis zawiera ten właśnie list wstępny, w którym imię Anieli ukryte zostało wśród „mądrych i znających się na rzeczy osób, dzięki którym Reguła powstała”. Wstęp Cozzano daje cenne wskazówki dotyczące początków Towarzystwa i samej Reguły, dlatego przytaczamy jego tekst w całości:

„Do Czytelnika. Jest rzeczą normalną, że każdy człowiek powinien dążyć do połączenia się z początkiem i źródłem swego bytu. I nie tylko powinien tego pragnąć, ale również ze wszystkich sił szukać i znajdować te wszystkie drogi i środki, dzięki którym łatwiej może dotrzeć do pożądanego celu. A kto tego nie czyni, musi uchodzić za kogoś, kto wybrał i podjął już nie prawdziwą drogę, prowadzącą do zbawienia i pożądanego portu pokoju, ale drogę wiodącą każdego do potępienia.

Z tej to przyczyny wiele dziś w naszym świecie ludzi, którzy pragną niebieskiej ojczyzny, i nie mniej takich, którzy znajdują najlepszą drogę prowadzącą do niej i chcieliby nią postępować. Widzą oni z jednej strony, że życie małżonków jest nie tylko nikczemne i pełne udręki, ale – co więcej -dostrzegają, że w ogóle dzisiaj nie jest ono takie, jakim chciał je mieć Bóg w prawdziwej małżeńskiej czystości, staje się natomiast nierządem uprawianym pod pozorem małżeństwa. Z drugiej strony zauważają, że słabnie do pewnego stopnia wstrzemięźliwość wielu zakonników, że odeszli od zwyczajów i reguł pierwszych założycieli. Z tego powodu zmuszeni są niejako do obrania drogi pośredniej. Nie wstępując więc ani do klasztoru, ani nie wiążąc się małżeństwem, decydują się prowadzić życie pobożne i zbawienne, jakby jakiś głos prawdy powiedział im w sercu: „trzymajcie się tej drogi pośredniej, albowiem również cnota stoi w środku”, jak powiada przysłowie: „et medium tenuere beati” [święci trzymali się drogi pośredniej].

Ten pośredni sposób życia wydaje się tym bardziej godny i właściwy, że jest obrazem i jakby iskrą życia pierwotnego Kościoła. Nie było jeszcze wówczas klasztorów, lecz wszyscy żyli po chrześcijańsku we własnych domach. Wszyscy byli zjednoczeni duchem i zgodni w uczuciach. Znali się wzajemnie jako prawdziwi żołnierze walczący pod sztandarem krzyża i Jezusa Chrystusa; byli gotowi raczej umrzeć niż uczynić coś, co byłoby niegodne ich Króla, podobnie jak to ma miejsce w tym naszym nowym Towarzystwie.

I kto wie, czy nie jest to od Boga dany początek reformy Kościoła, reformy, która jak przepowiedziano, wkrótce nadejdzie.

Zaprawdę, jakaż może być większa reforma Kościoła i czyż może istnieć inna niż odnowa ducha oraz poprawa życia wedle czynów i prawd wiary, którą Apostołowie, pierwsi założyciele, zaszczepili w sercu świata?

A dusze większości członków tego Towarzystwa tak rozpaliły się pragnieniem służenia Bogu, że podporządkowały miłość wszystkiego, co jest na tym świecie, pożądaniu dóbr niebieskich. Mają one tak silne i przez Wieczną Prawdę umocnione serca, że gotowe są raczej umierać tysiąc razy na dzień niż w jakiś sposób obrazić swego Stwórcę. Dlatego już nie wiem, kto może być tak głupi i ograniczony, że nie pojmuje wartości i pożytku tego chwalebnego życia.

Nie ma tu naprzykrzania się i niewygody dla kogokolwiek; ani ojciec, ani matka nie smucą się z powodu oddzielenia od swoich córek: są pewni ich czystości, cieszą się ich świętością, przez ich przykład stają się lepsi. Nie troszczą się ani o posag, ani o inne rzeczy. Nie trzeba budować klasztorów; mieszkańcy miasta się radują, ono samo zaś uszlachetnia się.

Czy widać tu coś, co miałoby być złe? Te siostry są gotowe dobrze czynić wszystkim, być posłuszne każdemu, dopóki nie jest to przeciwne czci Boga.

Pragną wszystkiego, co słuszne, gardzą tym, co niecne, a dla prawdziwego dobra wspólnego gotowe są oddać własne życie.

Nie wprowadzają żadnych nowości, dążą jedynie do tego, ażeby odnowić siebie i innych swoim dobrym przykładem i zachętą do (zachowywania) dawnych wartości i obyczajów wszczepionych niegdyś przez Ducha Świętego w serca pierwszych chrześcijan.

Żarliwe są we wszystkim, co dobre, pełne życia i radości. Promieniują miłością spraw boskich. Kto byłby więc tak zawistny i złej woli, by przeciw temu odważył się lekkomyślnie otworzyć usta? Czyż nie powinien raczej prędko przemienić swój gorzki jad w życzliwą miłość, a przynajmniej zamilknąć w swej podłości, widząc, że nie może bez własnej wielkiej szkody wydobyć ze wstrętnych swych ciemności na światło dzienne jakiegoś zgorszenia? Lecz nie tu miejsce, ażeby głosić pochwałę tego świętego Towarzystwa. Innym razem, jeśli Bóg pozwoli, będziemy opiewać jego cnoty, ażeby na całym świecie rozbrzmiewała jego chwała. W tej chwili chcemy powiedzieć jedynie, że powstałe Towarzystwo okazało się konieczne, nie tylko dobre i pożyteczne, a przynosi ono nową drogę i regułę niezawodną, tak że osoby, które za nią pójdą, mogą być pewne, iż podążają w dobrym kierunku, tym bardziej, że jeszcze jest wiele innych osób, które poruszone sławą i cnotami pierwszych członkiń Towarzystwa pragną przyłączyć się oraz pozostawać pod ich przewodnictwem i w posłuszeństwie.

Zatem, dzięki współdziałaniu wielu mądrych i znających się na rzeczy osób, zwłaszcza najstarszych i najbardziej doświadczonych dziewic Towarzystwa, z Bożą pomocą, ułożone zostały te krótkie ustawy. Chcemy, żeby nazywały się one Regułą Towarzystwa św. Urszuli, dlatego że przede wszystkim powinny jej przestrzegać dziewice, które wpisały swe imiona do tego Towarzystwa. Nie oznacza to jednak, że wyklucza się jako naśladowców i zwolenników także wszystkich innych, którzy chcą tę Regułę zachowywać, nawet jeśli nie w całości, a tylko w części, tak jak zechcą i potrafią, i jak się do tego zobowiążą. Albowiem zaprasza się tu i serdecznie wzywa wszystkich: mężczyzn i kobiety, wielkich i małych, młodych i starych.

Przychodzą tutaj wdowy zachowujące czystość, żonaci żyjący wstrzemięźliwie, grzesznicy, którzy się nawrócili. Przychodzi tu każdy, kto pragnie ku niebu skierować swe kroki. Albowiem im będą liczniejsi, tym większa radość, tym pełniej przebywać będzie wśród nas Pan nasz Jezus Chrystus i tym silniej się objawi Jego moc i potęga.

Wszelako, jak to otwarcie oświadczam, nikt niech nie sądzi, że Regułę nakłada się pod grzechem. Nie ma tutaj bowiem praw o sile zobowiązującej, lecz tylko rady płynące z miłości. Każdego zachęca się i zaprasza do wspaniałości ciężaru zobowiązania.

Jeżeli któraś wpisała swe imię do Towarzystwa, a potem obudzi się w niej pragnienie wystąpienia i powrotu do życia mniej wzniosłego, nie popełnia grzechu przeciw jakimś naszym prawom i obowiązkom. Niech jednak zastanowi się, czy właściwą i rozsądną rzeczą jest wejść na wyżyny, by potem schodzić w dół, opuścić to, co lepsze, by wracać do gorszego. I jeszcze, czy niestałość zasługuje na pochwałę czy na naganę? A przy tym niech zlęknie się tych słów Ewangelii: „Nemo ponens manum ad aratrum et respiciens retro, aptus est regno Dei” [Nikt, kto przykłada rękę do pługa, a ogląda się wstecz, nie nadaje się do Królestwa Bożego, Łk 9, 62]. Niech przypomni sobie również to, co czytamy o żonie Lota, która obejrzawszy się za siebie zamieniła się w słup soli, tzn. stała się całkowicie pozbawiona jakichkolwiek dobrych owoców.

Tak więc jak każdego poucza się o pięknie tego życia, tak też nikomu nie radzi się wstępować [do Towarzystwa], by potem odejść. O wiele lepiej byłoby w ogóle nie wstępować.

Na koniec oznajmia się, że w naszej intencji ta Reguła jest w tym stopniu dobra i prawomocna, w jakim się okaże słuszna i zgodna z zaleceniami oraz wolą świętego Kościoła, pod tym zaś względem potwierdzona przez naszego pasterza biskupa, a potem także (jeśli to będzie potrzebne) przez papieża.

Dlatego chcemy prosić każdego – na miłosierdzie Boga – by nie stawiał zuchwale i lekkomyślnie zarzutów temu Towarzystwu ani Regule. Wpierw niech dobrze się przyjrzy oraz rozważy jej wartość i przydatność. Z tym, kto tak postąpi, niech zawsze będzie błogosławieństwo Ducha Świętego. Ale jeśli zechce postąpić inaczej, niech wie, że na próżno walczy przeciw Niebu. Pozdrawiam”.

Ta właśnie przedmowa, która jest w rękopisie triwulcjańskim, była również w egzemplarzu Reguły opisanym w Aktach procesu kanonizacyjnego Anieli, z tym, że zapewne z powodu braku pierwszych kart kodeksu przysłanego z Brescii do Rzymu jako incipit przedmowy podano w opisie słowa: „Ogni cosa raggionevole volendo” (Pragną wszystkiego, co słuszne) znajdujące się w środku przetłumaczonego wyżej wstępu Ad lettore.

W trzecim rozdziale rękopiśmiennej Reguły dodano interpolację z nakazem obowiązku noszenia skórzanego paska, co świadczy o tym, że odpisu dokonano po 11 XII 1545, tzn. po dacie wydania tego przepisu przez Lukrecję Lodrone. Z pozostawienia zaś przez kopistę w tekście Cozzano słów świadczących o oczekiwaniu na aprobatę papieską można wnioskować, że kopia powstała przed 14 IV 1546, a więc przed ogłoszeniem bulli Pawła III zatwierdzającej Regułę św. Anieli.

Nie tylko incipit wstępu Ad lettore, ale także inne incipity i explicity egzemplarza opisanego w Summarium Additionale odpowiadają znalezionemu rękopisowi. W obu wypadkach brak także na końcu dokumentów kościelnych zatwierdzających Regułę, które wydane zostały razem z tekstem drukowanym przez Turlino w 1569 r.

Kopia odnaleziona w Biblioteca Trivulziana jest zatem na pewno bliska oryginałowi, a powstała prawdopodobnie w 1545-46 r. Różni się od późniejszego druku Reguły także i tym, że rękopis zachował archaiczne formy języka włoskie go, jakim mówiono w okolicach Brescii w czasach Anieli Merici.

Reguła drukowana nosi tytuł Regola della nova Compagnia di Santa Orsola di Brescia, per laquale si vede come si habianno a governar vergine de detta Compagnia accioché vivendo christianamente possiano dopo la lor morte fruir i beni di vita eterna (Reguła nowego Towarzystwa św. Urszuli w Brescii, która podaje, jak winny zachowywać się dziewice Towarzystwa, aby żyjąc po chrześcijańsku mogły po śmierci radować się dobrami życia wiecznego). Wydana została w Brescii w drukarni Damiana Turlino bez daty. Zachowały się trzy egzemplarze tego druku: pierwszy, znajdujący się w Biblioteca Quiriniana w Brescii, odnalazła w 1932 r. M. Cecylia Łubieńska OSU i wydała go w oryginale i tłumaczeniu na język polski, przywracając w ten sposób Regułę Anieli dziedzictwu urszulańskiemu. Drugi egzemplarz druku przechowywany jest w Biblioteca Vaticana, a trzeci w British Museum. Ten ostatni zawiera ważną notatkę rękopiśmienną: “Nell’anno 1569, come consta del Libro de Conti nell’Archivo di S. Orsola di Bresica, fol. 73 tergo”. Pozwoliło to Teresie Ledóchowskiej OSU uzupełnić datę wydania, o której, jak wynika z notatki, wspominała zaginiona księga rachunków Towarzystwa.

W wersji drukowanej nie umieszczono wstępu Gabriela Cozzano Ad lettore, którym poprzedzona jest Reguła rękopiśmienna. Tekst druku zaczyna się od spisu dwunastu, a nie jedenastu rozdziałów. Prolog, będący listem Anieli do jej córek i sióstr, potraktowano bowiem jako rozdział pierwszy. Natomiast po ostatnim – O zarządzie, wydano – jak wspomnieliśmy – dokumenty kościelne: Lorenza Muzio z 8 VIII i 17 IX 1536 r., Piotra Feretti z 1545 oraz Aurelio Durante z 20 IV 1546 r.

W stosunku do omówionego wyżej tekstu rękopiśmiennego Reguły, w druku zmodernizowano ortografię, poprawiono styl i wiele wyrażeń, a nawet całych zdań, uznając je zapewne za zbyt spontaniczne. Osobie, która tekst przygotowywała do druku, wyraźnie chodziło o nadanie mu bardziej prawniczego charakteru. Jest więc druk opracowaniem pierwotnej wersji Reguły Towarzystwa. Ale, mimo że oba teksty dzieli 20 lat, zmiany nie dotyczą istotnej treści.

Istnieje jeszcze trzecia kopia, wpisana szesnastowiecznym pismem do Secondo Libro Generale, księgi, która powstała ok. 1572 r., a była kontynuowana jeszcze w w. XVII. Tekst jest odpisem z druku Turlino, jak wskazuje na to pozbawione sensu zdanie powstałe na skutek opuszczenia linijki tekstu drukowanego.

Zależność zachowanych kopii Reguły można przedstawić następująco:

Kopie Reguły

Rady i Testament

Oba te teksty Aniela również podyktowała swemu sekretarzowi Gabrielowi Cozzano. Przesłane do Rzymu oryginały nie zachowały się. Ich kopie wpisano do Akt kanonizacyjnych. Są one uwierzytelnione i służyły jako podstawa ostatnich wydań. Odpisy zarówno Arricordi (Rad), jak i Testamentu, znajdują się wraz z Regułą także we wspomnianej Secondo Libro Generale, ale w porównaniu z kopiami tych pism w Aktach kanonizacyjnych Anieli ortografia w obu tekstach jest już zmodernizowana. Testamento della Reverenda madre Suor Angela di Brescia wydany został ponadto w 1574 r. przez dziedziców Turlino w Brescii. Zarówno w Secondo Libro Generale, jak i w wymienionym druku Legat VIII Testamentu jest dłuższy niż w kopii z Akt kanonizacyjnych. Zawiera bowiem tekst dotyczący przyjaźni napisany w oparciu o cytaty z pism św. Ambrożego, św. Augustyna i Seneki. Wydaje się, że jako otwarty trzeba pozostawić problem, czy kopista wpisując Testament do Akt kanonizacyjnych nie przepisał tego Legatu w całości, czy też jest to późniejsza interpolacja. Z jednej strony, ze względu na wielką cześć dla słów św. Anieli wśród jej córek, możliwość takiej interpolacji Testamentu wydaje się mało prawdopodobna, a z drugiej strony, bardzo dokładny sposób przytaczania tytułów dzieł wymienionych autorów, z podaniem także numeru księgi, różni się od sposobu cytowania przez Anielę.

Teksty Rad i Testamentu bywały włączane do wydawanych w XVII-XX w. konstytucji urszulanek, miały więc w ciągu tych wieków wpływ na ich duchowość, myśl pedagogiczną i zasady wychowywania, w przeciwieństwie do pierwotnej Reguły, która – jak wspomniano – uległa zapomnieniu, a „odkryta” została na nowo dopiero w XX w.

Trudno ustalić kolejność powstania Rad i Testamentu. A. Faller przypuszcza, że Legaty, zwrócone do matek Towarzystwa św. Urszuli, mogła Aniela podyktować tuż po swoim wyborze w 1537 r. na przełożoną generalną. W źródłach nie ma jednak danych, które pozwoliłyby dokładniej ustalić czas powstania tych pism. Zarówno Testament, jak i Rady, mają charakter listów pożegnalnych matki, która – uderza to zwłaszcza w Radach – przemawia do swoich córek już jakby z drugiego świata: „Wiedzcie bowiem, że teraz żyję pełniej niż wówczas, gdy przebywałam na ziemi, jaśniej widzę i bardziej cenię dobro, i miłuję dobre uczynki, które nieustannie spełniacie. Teraz też chcę i mogę więcej wam pomagać i czynić dobrze na wszelki sposób” (Rady, Wstęp); „Powiedzcie im jeszcze, że teraz żyję pełniej niż wówczas, gdy patrzyły na mnie oczyma ciała, że lepiej je teraz widzę i znam. Więcej też mogę i bardziej pragnę im pomóc. Że jestem ciągle wśród nich z Tym, który mnie miłuje, a raczej z Tym, który miłuje nas wszystkie” (Rada V).

Testament ma formę listu adresowanego imiennie do dziewięciu matek Towarzystwa św. Urszuli. Składa się z pozdrowienia (salutatio), 11 legatów (narratio) oraz zakończenia błogosławieństwem (conclusio). Słowa Anieli: „ponieważ wkrótce opuszczę to życie”, „teraz odchodzę”, sugerują napisanie Testamentu w przeczuciu zbliżającej się śmierci.

Formę listu, zaadresowanego do mistrzyń, mają także Rady (Arricordi che vanno alli colonelli). Poprzedzone są pozdrowieniem, złożone z 9 rad i także zakończone błogosławieństwem. List zawiera matczyne napomnienia, zalecenia, wskazówki. Tak bowiem należy rozumieć użyte po włosku określenia: „arricordi” i „precetti”.

Reguła1

Spis rozdziałów Reguły Towarzystwa św. Urszuli.2

W imię błogosławionej i nierozdzielnej Trójcy.

Prolog o niedawno rozpoczętym sposobie życia dziewic, które przybrały nazwę Towarzystwa św. Urszuli3.

Do umiłowanych córek i sióstr Towarzystwa św. Urszuli4.

Moje najukochańsze córki i siostry, skoro Bóg dał wam tę łaskę, że oddzielił was od ciemności tego nędznego świata i zjednoczył w służbie swego Boskiego Majestatu, winnyście składać Mu nieskończone dzięki, ponieważ właśnie wam udzielił tak niezwykłego daru. Jak wiele bowiem osób szlachetnych oraz innych z każdego stanu nie dostąpiło i nie dostąpi takiej łaski5.

Dlatego, siostry moje, ponieważ zostałyście wybrane na prawdziwe i nieskalane oblubienice Syna Bożego, zachęcam was, co więcej – proszę was i błagam, abyście wszystkie zechciały najpierw poznać, jak ważna to sprawa i jak nowa i zadziwiająca6 jest wasza godność. Następnie usiłujcie czynić wszystko, co w waszej mocy, by wytrwać w stanie, do którego zostałyście powołane przez Boga. Ze wszystkich sił starajcie się zachowywać to, do czego Bóg was wezwał, oraz szukać i pragnąć tych wszystkich środków i dróg, jakie są potrzebne do wytrwania i osiągnięcia celu. Nie wystarczy bowiem coś zacząć, jeśli zabraknie wytrwałości. Dlatego Prawda mówi: „Qui perseveraverit usque ad finem, hic salvus erit”, tj.: “Kto wytrwał aż do końca, ten będzie zbawiony” [Mt 24, 13]). Mówi także: “Beati qui audiunt verbum Dei et custodiunt illud” [Łk 11,28], to znaczy: błogosławieni, których serca7 Bóg napełnił światłem Prawdy i dał pragnienie ojczyzny niebieskiej, którzy usiłowali zachować w sobie ów głos Prawdy i dobre pragnienia.

Niewątpliwie ten tylko może wytrwać, kto zechce podjąć odpowiednie środki i sposoby. Albowiem niewielka to, albo żadna różnica, gdy ktoś z własnej woli mówi, że już więcej nie będzie służyć Bogu, a tym, że nie chce drogi i zasad koniecznych do tego, by mógł się w tej służbie utrzymać, powinnyśmy czuwać, siostry moje, tym bardziej, że przedsięwzięcie nasze jest takiej wagi, iż nie może być ważniejszego. Chodzi bowiem o życie i zbawienie nasze, ponieważ wezwane zostałyśmy do życia tak chwalebnego, że jesteśmy oblubienicami Syna Bożego, a w niebie będziemy jak królowe. Tak więc tu na ziemi trzeba, byśmy były przezorne roztropne, albowiem tym więcej jest trudu i niebezpieczeństw, im większej wartości jest przedsięwzięcie. Nie ma bowiem takiego zła, które by się nam nie przeciwstawiało, ważmy, że tu jesteśmy narażone na zasadzki i niebezpieczeństwa, tak iż przeciw nam uzbroją się żywioły: woda i powietrze, ziemia z piekłem całym, bo nie umarło jeszcze nasze ciało i zmysłowość. Nie śpi także nieprzyjaciel nasz diabeł. Nie odpoczywa on nigdy, lecz zawsze jak mówi św. Piotr) jak lew ryczący wypatruje i szuka jakby pożreć każdą z nas [I P 5,8], i to takimi sposobami i tak chytrymi i podstępami, że nikt nie mógłby ich wyliczyć.

Ale nie przerażajcie się tym, siostry moje, gdyż jeśli w przyszłości będziecie ze wszystkich sił starały się żyć jak przystoi prawdziwym oblubienicom Najwyższego8, zachowując tę Regułę ustanowioną dla waszego pożytku jako droga, którą należy iść, mam niezachwianą, mocną wiarę i nadzieję w nieskończonej dobroci Bożej, że nie tylko pokonamy z łatwością wszystkie niebezpieczeństwa i przeciwności, ale z wielką chwałą i radością je przezwyciężymy. A nawet, co więcej, w duchowej radości przejdziemy przez to nasze krótkie życie, wszelki zaś ból i smutek zamieni się w radość i szczęście; drogi cierniste i wyboiste staną się dla nas ukwiecone i jakby wyłożone płytkami z najczystszego złota. Aniołowie życia wiecznego będą z nami na miarę naszego uczestnictwa w życiu anielskim9.

Zatem wszystkie obejmijmy odważnie tę świętą Regułę, którą Bóg w łaskawości swojej nam ofiarował. Uzbrojone w jej święte przepisy, chciejmy zachować się tak mężnie, abyśmy na wzór św. Judyty śmiało ścięły głowę Holofernesa, to jest szatana, i mogły wrócić do ojczyzny ku wielkiej chwale oraz triumfowi wszystkich w niebie i na ziemi.

A teraz proszę was wszystkie, posłuchajcie z uwagą, z sercem otwartym i żarliwym.

Rozdział I – O sposobie przyjmowania10

Najpierw przypomina się, że każda, która ma wstąpić lub zostać dopuszczona do tego Towarzystwa, powinna być dziewicą i mieć niezachwiany zamiar służenia Bogu w tym rodzaju życia.

Następnie: niech wchodzi w to życie z radością i z własnej woli.

Po trzecie: niech nie będzie związana żadnym przyrzeczeniem wobec jakiegoś klasztoru, a tym bardziej wobec ludzi świeckich.

Po czwarte: jeżeli ma ojca, matkę albo innych opiekunów, niech najpierw sama poprosi o ich zgodę. Także osoby zarządzające Towarzystwem niech jeszcze z nimi porozmawiają, aby opiekunowie nie mieli później żadnej słusznej podstawy, gdyby przypadkiem chcieli przeszkodzić jej w podjęciu tego świętego posłuszeństwa.

Po piąte [wstępująca] ma mieć co najmniej 12 lat11. Przypomina się jednakże, iż młodsze dziewczęta można przyjąć na kapitule dla pouczania ich o istocie12 tego szczególnego sposobu życia.

Rozdział II – Jak powinny się ubierać13

Przypomina się też, że ubranie ma być przyzwoite i proste, jak naprawdę przystoi dziewiczej skromności: niech każda nosi gorset odpowiednio zapięty, a na nim zarzuconą chustę lnianą lub bawełnianą, niezbyt cienką, a już nigdy przeźroczystą. Takie same nich będą zasłony na głowę. Suknie mają być z sukna lub szewiotu koloru brunatnego14, ciemnożółtego lub czarnego, zależnie od tego, co możliwe i stosowne dla każdej. Mogą jednak nosić te same suknie, które miały wtedy, gdy przyjmowały Regułę, lecz tylko dopóki szaty te się nie zniszczą. Nigdy, rzecz oczywista, nie będą się domagały jakichś falbanek, bufek, wycięć na rękawach, haftów ani innych podobnych ozdób. (Niech noszą pasek jako zewnętrzny znak umartwienia i doskonałej czystości wewnętrznej)15. Niech nie pragną nigdy jedwabiu ani aksamitu, ani też ozdób ze srebra lub złota. Niech nie noszą pantofli i bucików innych jak tylko w kolorze czarnym i o prostej formie. Niech też nie noszą zawoju i chusty z barwnych tkanin, z jedwabiu czy innego materiału zbyt cienkiego i przezroczystego, ani też bluzek z fałdkami. Wreszcie niech nie noszą niczego pstrokatego i przezroczystego ani próżnostek, które mogłyby skalać sumienie ich własne lub bliźnich i byłyby sprzeczne z godnością dziewic16.

Rozdział III – O obcowaniu ze światem17

Ponadto przypomina się po pierwsze: niech się nie zadają z kobietami, które się źle prowadzą. Następnie: nie należy pod żadnym warunkiem przyjmować od mężczyzn lub kobiet zleceń, zwłaszcza potajemnych. Po trzecie, nie należy brać udziału w weselach, a tym bardziej w balach, turniejach czy innych podobnych widowiskach i rozrywkach światowych. Po czwarte, z wielu powodów niech się wystrzegają wystawania na balkonach, tym bardziej w bramach domów i na ulicach, same lub w towarzystwie. Po piąte, kiedy są na ulicy lub w drodze, niech chodzą z oczami spuszczonymi, okryte skromnie chustą. Powinny iść szybko, bez ociągania się i zatrzymywania tu czy tam, bez przystawania, by przyjrzeć się czemuś ciekawie. Wszędzie bowiem są niebezpieczeństwa, różne zasadzki i sidła szatańskie. Po szóste: gdyby ich matki lub inni świeccy opiekunowie pragnęli wystawiać je na takie lub podobne niebezpieczeństwa, albo też chcieli powstrzymywać od postu, modlitwy, spowiedzi czy innych dobrych czynów, powinny natychmiast powiadomić o tym zarządzające Towarzystwem, by temu zaradziły.

Rozdział IV – O poście18

Przypomina się też, aby każda chciała chętnie podejmować post ciała jako rzecz niezbędną, jako środek i drogę do prawdziwego postu duchowego, przez który wykorzenia się z umysłu wszelkie wady i błędy. Zachęca nas do tego bardzo jasno przykład osób świętych, a przede wszystkim życie Jezusa Chrystusa, jedynej drogi do nieba. Dlatego święta Matka Kościół woła głośno do Boga, tak aby wszyscy wierni mogli słyszeć te słowa: “Qui corporali ieiunio vitia comprimis, mentem elevas, virtutem largiris et premia”, co znaczy: “Boże, który przez post cielesny poskramiasz nasze grzechy, podnosisz nasze umysły, udzielasz cnót i nagród”19. A ponieważ łakomstwo było początkiem wszystkich nieszczęść, post i wstrzemięźliwość mają stać się źródłem i narzędziem wszelkiego dobra i duchowych korzyści. Dlatego święci kanoniści mówią: “Indictum est ieiunium abstinentiae lex a Domino Deo, praevaricatio legis a diabolo”, co znaczy: “Post i prawo wstrzemięźliwości zostało nakazane przez Boga, a do złamania tego prawa przywodzi diabeł”20. Dlatego każdą wzywamy do przestrzegania postu, zwłaszcza w następujące dni roku.

Po pierwsze: we wszystkie dni, które zaleca święta Matka Kościół, to jest w całym okresie postu czterdziestodniowego, w suche dni i wszystkie wigilie. Ponadto: przez cały adwent. Po trzecie: należy pościć przez czterdzieści dni po Trzech Królach, nie tylko, ażeby poskromić zmysły, nieuporządkowane pragnienia i rozwiązłość, które w tym czasie panoszą się na świecie, ale także by błagać u tronu Boskiego Majestatu o miłosierdzie z powodu wielkiego zła, jakie chrześcijanie w tym nieszczęsnym okresie jawnie popełniają. Po czwarte: po oktawie Wielkanocy trzeba pościć trzy dni w tygodniu: w środy, piątki i soboty. Po piąte: należy pościć w dniach rogacyjnych, czyli litanii, które Kościół obchodzi przed Wniebowstąpieniem, aby wybłagać pomoc Bożą dla ludu chrześcijańskiego. Po szóste: codziennie pościć trzeba po Wniebowstąpieniu, a zarazem aż do dnia Zesłania Ducha Świętego, to znaczy do Zielonych Świąt, modlić się jak najusilniej, całą duszą błagając o spełnienie tej wielkiej obietnicy, którą uczynił Jezus Chrystus swoim wybranym i dobrze na to przygotowanym. Po siódme: po Zielonych Świętach powraca się do wyżej wymienionych trzech dni postu w tygodniu aż do końca adwentu.

Ponieważ jednak wszystko należy czynić w sposób umiarkowany, przypomina się, że żadna nie powinna pościć bez zasięgnięcia rady, szczególnie swego duchowego ojca i przełożonych Towarzystwa, których obowiązkiem jest zwolnić od postów lub zwiększyć ich liczbę w zależności od potrzeb, jakie dostrzegają. Ten bowiem, kto bez rozsądku umartwia swe ciało: “quod esset offerre holocaustum de rapina”, to znaczy jakby składał całopalenie z grabieży, co też potwierdzają święte kanony.

Rozdział V – O modlitwie

Przypomina się także, aby każda była pilna w modlitwie zarówno myślnej, jak i ustnej, która towarzyszy postowi, zgodnie z tym, co mówi Pismo św.: “Bona est oratio cum ieiunio”, to znaczy: “Dobra jest modlitwa z postem” [Tb 12,8]. W Ewangelii zaś czytamy o Annie, córce Fanuela, która nieustannie, dniem i nocą, służyła Bogu w świątyni “in ieiuniis et orationibus”, “przez posty i modlitwę” [Łk 2,37]. Albowiem jak przez post umartwia się pożądliwość ciała i własną uczuciowość, tak przez modlitwę wyprasza się u Boga łaskę życia duchowego. Trzeba więc zawsze się modlić sercem i umysłem, bo nieustannie potrzebujemy pomocy Bożej i dlatego Prawda mówi: “Oportet semper orare”, to znaczy: “zawsze należy się modlić ” [Łk 18,1]. Jednakże zalecamy częstą modlitwę ustną także dlatego, że przez nią ćwiczy się zmysły cielesne i przygotowuje do modlitwy myślnej. Z tego powodu niech każda mówi codziennie przynajmniej oficjum o Najśw. Maryi Pannie i siedem psalmów pokutnych z pobożnością i uwagą, ponieważ odmawiając oficjum rozmawiamy z Bogiem, jak mówił także błogosławiony męczennik Aleksander21. A ta, co nie potrafi odmawiać oficjum, niech nauczy się tego od sióstr, które umieją. Natomiast nie umiejące czytać niech zechcą codziennie odmawiać zamiast jutrzni trzydzieści trzy Ojcze nasz i trzydzieści trzy Zdrowaś Maryjo dla upamiętnienia trzydziestu trzech lat, które Jezus Chrystus z miłości do nas przeżył na tym świecie. Następnie na prymę niech zmówią siedem Ojcze nasz i siedem Zdrowaś Maryjo dziękując za siedem darów Ducha Świętego. Tyle samo niech odmówią na każdą z pozostałych godzin kanonicznych, to jest na tercję, sekstę, nonę, nieszpory i kompletę.

Ażeby zaś wskazać przedmiot i sposób modlitwy myślnej, zachęcam każdą, by wznosiła swój umysł do Boga, codziennie to praktykując i aby w ciszy swego serca modliła się takimi lub podobnymi słowami:

“Panie mój, rozjaśnij ciemności mego serca i daj mi łaskę, bym raczej umarła, niż miała obrazić dzisiaj Twój Boski Majestat. Daj stałość moim uczuciom i zmysłom, abym nie zboczyła z drogi ani w prawo, ani w lewo, by mnie nie odwróciły od Twego przejasnego oblicza, które jest pociechą każdego strapionego serca. Biada mi nieszczęsnej, bo kiedy wchodzę w tajniki mego serca, ze wstydu nie ośmielam się podnieść oczu ku niebu, wiedząc, że zasłużyłam na pożarcie żywcem w piekle. Widzę w sobie tyle błędów, tyle brzydoty i niegodziwości, tyle straszliwych, przerażających stworów i wyobrażeń. Dlatego czuję się przynaglona, by dniem i nocą, czy stoję, czy pracuję, czy myślę, zanosić do nieba błagalne wołanie o miłosierdzie i czas na pokutę. Racz, o najłaskawszy22 Panie, przebaczyć mi wszystkie moje grzechy i przewinienia, jakie kiedykolwiek popełniłam od dnia mego chrztu św. do dziś. Racz też przebaczyć grzechy popełnione – niestety – przez mego ojca i matkę, przez moich krewnych i przyjaciół oraz grzechy całego świata. Błagam Cię o to przez Twą Mękę Najświętszą i Krew Najdroższą, wylaną z miłości ku nam, przez Twoje święte Imię, które niech będzie uwielbione więcej razy niż ziaren morskiego piasku, niż kropli wody i ponad miriady gwiazd23. Boleję nad tym, że tak późno zaczęłam służyć Twemu Boskiemu Majestatowi. Biada mi, bo aż dotąd nie przelałam ani kropli krwi z miłości ku Tobie i do tego jeszcze nie byłam posłuszna Twoim Boskim przykazaniom, a wszystkie przeciwności były mi gorzkie, gdyż za mało Cię kocham.

O Panie, kiedy myślę o tych biednych stworzeniach, które Ciebie nie znają ani nie starają się uczestniczyć w Twojej Męce Najświętszej, serce mi pęka i chętnie, gdybym mogła, przelałabym własną krew, aby rozjaśnić ślepotę ich umysłów. A zatem, Panie mój, jedyne życie moje i jedyna nadziejo, błagam Cię, racz przyjąć to nędzne i skalane moje serce, by w rozżarzonym ognisku Twojej Boskiej miłości spłonęły wszystkie moje namiętności i uczucia. Błagam Cię, byś przyjął moją wolną wolę i każdą moją własną chęć, która sama z siebie nie potrafi rozróżnić dobra od zła – ponieważ skażona jest grzechem. Przyjmij też, Panie, wszystkie moje myśli, słowa i czyny – w końcu wszystko, co jest w moim wewnętrznym i zewnętrznym posiadaniu. Składam to wszystko u stóp Twego Boskiego Majestatu i proszę, byś raczył to przyjąć pomimo mojej niegodności. Amen”.

Rozdział VI – O codziennym chodzeniu na mszę św.24

Poza tym każda powinna codziennie chodzić na mszę i ze skromnością oraz pobożnością uczestniczyć przynajmniej w jednej z nich, gdyż we mszy św. odnajduje się wszystkie zasługi męki naszego Pana. Z im większą czyni się to uwagą, wiarą i skruchą, tym pełniej się uczestniczy w tych świętych zasługach i tym większą się uzyskuje pociechę, a nawet jednoczy się z Duchem. Z drugiej strony zaleca się, by nie pozostawać zbyt długo w kościele. Jeżeli któreś zechcą modlić się dłużej, niech idą do swego pokoju i tam zamkną drzwi [por. Mt 6,6], niech modlą się tak długo i w taki sposób, jak natchnienie i głos sumienia im podyktuje.

Rozdział VII – O spowiedzi25

Zachęca się także do częstej spowiedzi, bo to lekarstwo konieczne dla uleczenia ran naszej duszy. Nikt bowiem nigdy nie będzie usprawiedliwiony z grzechu, jeśli nie wyzna ustnie kapłanowi swoich win, jak mówi Pismo: “Dic tu prius iniquitates tuas, ut iustificeris”, to znaczy: “Wyznaj najpierw swoje nieprawości, byś był usprawiedliwiony” [Syr 4,26]. A Prawda mówi do Piotra: “Tibi dabo claves regni caelorum, et quodcumque ligaveris super terram, ligatum erit et in caelis, et quodcumque solveris super terram erit solutum et in caelis”, co znaczy: “Tobie dam klucze królestwa niebieskiego, cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” [Mt 16,19]. Stąd okazuje się jasno, że grzech nie może być zgładzony inaczej, jak przez kapłana i spowiedź. Jakże zaś kapłan mógłby odpuścić grzech, nie znając go? A w jaki sposób mógłby poznać popełniony grzech, jeśli ten, kto się go dopuścił, nie przyjdzie go wyznać własnymi ustami? Grzech nie wyjawiony pozostaje bowiem ukryty w głębi serca.

Każda powinna więc stawić się przed kapłanem jak przed Bogiem, Sędzią odwiecznym, i ze skruchą, szczerze i w prawdzie sumienia wyznać swój grzech oraz prosić o przebaczenie – zachowując się z bojaźnią i czcią wobec spowiednika aż do uzyskania rozgrzeszenia. W związku z tym zaleca się wyznaczyć miejsce lub określony kościół, w którym byłby wybrany wspólny kierownik duchowy, człowiek roztropny i dojrzały wiekiem. Każda powinna przynajmniej raz w miesiącu wyspowiadać się przed nim, a następnie w każdy pierwszy piątek miesiąca26 powinny spotkać się wszystkie razem w tym kościele, by otrzymać komunię św. z rąk wspomnianego kapłana. Poza tym zaleca się, aby we wszystkie święta uroczyste każda spowiadała się i przyjmowała komunię we własnej parafii.

Rozdział VIII – O posłuszeństwie27

Zachęcamy każdą do zachowywania świętego posłuszeństwa, jedynego i prawdziwego zaparcia się własnej woli, która jest w nas jakby ciemnością piekła. To dlatego Jezus Chrystus mówi: “Non veni facere voluntatem meam, sed eius qui misit me, Pater”, to jest: “Nie przyszedłem, aby pełnić moją wolę, ale Tego, który mnie posłał – Ojca” [J 6,38]. Stąd posłuszeństwo jest w człowieku jakby wielkim światłem, które sprawia, że każdy czyn staje się dobry i godny przyjęcia. Dlatego czytamy: “Melius est obedire quam sacrificare”, to jest: “Lepsze jest posłuszeństwo niż składanie ofiar” [I Sm 15,22]. A święte kanony mówią: “Nullum bonum est extra obedientiam”, co znaczy: że czyny nasze, aby stały się dobre – muszą być spełniane pod posłuszeństwem.

Dlatego każda z was zechce przede wszystkim słuchać przykazań Boga, o czym mówi Pismo: “Maledictus, qui declinat a mandatis tuis”, to znaczy: “Przeklęty, kto nie zachowuje przykazań Twoich” [Ps 119,21]. Następnie słuchać tego, co poleca święta matka Kościół, o czym mówi Prawda: “Qui vos audit, me audit, et qui vos spernit, me spernit”, to jest: “Kto was słucha, mnie słucha, a kto wami gardzi, mną gardzi” [Łk 10,16]. Po trzecie: należy słuchać własnego biskupa, proboszcza i ojca duchownego oraz innych przełożonych Towarzystwa. Następnie słuchać trzeba ojców, matek i innych opiekunów w domu. Doradza się prosić ich co tydzień o przebaczenie na znak uległości i dla podtrzymania miłości. Należy także być posłusznym prawu i ustawom władców oraz tych, co rządzą Rzeczpospolitą28. A przede wszystkim trzeba słuchać rad i natchnień, które Duch Święty nieustannie wzbudza w sercach naszych. Głos zaś Jego usłyszymy tym wyraźniej, im bardziej oczyszczone i jasne będzie nasze sumienie. Duch Święty bowiem, według słów Jezusa, jest Tym, który “docet nos omnem veritatem”, to znaczy: “Naucza nas wszelkiej prawdy” [J 16,13]. Słuchajmy zatem Boga, a dla miłości Bożej wszelkiego stworzenia, jak mówi Apostoł [I P 2,13], byle tylko to, czego wymagają, nie sprzeciwiało się czci Bożej i naszej własnej godności.

Rozdział IX – O dziewictwie

Każda niech zachowuje święte dziewictwo nie ze względu na ślub uczyniony z ludzkiej namowy, ale jako ofiarę z własnego serca dobrowolnie złożoną Bogu. Dziewictwo bowiem (jak mówią kanoniści) jest siostrą wszystkich aniołów, zwycięstwem nad zmysłami, królową cnót i posiada wszystkie dobra.

Dlatego każda we wszystkim ma się tak zachowywać, by nie popełnić ani sama, ani wobec bliźnich niczego, co byłoby niegodne oblubienicy Najwyższego. Tak więc, ponad wszystko, niech zachowuje swe serce czyste i sumienie wolne od wszelkiej złej myśli, cienia zazdrości, nieżyczliwości, jakiejkolwiek niezgody, podejrzeń czy innych złych pragnień lub chęci. Natomiast niech będzie radosna, zawsze pełna miłości, wiary i nadziei w Bogu. Jej rozmowy z bliźnimi niech będą rozsądne i skromne, jak to mówi św. Paweł: “Modestia vestra nota sit omnibus hominibus”, innymi słowy: Niech wasze dobre zachowanie i roztropność widoczne będą dla wszystkich [Flp 4,5]. Niech każdy czyn i słowa wasze będą uczciwe i grzeczne. Nie wzywajcie imienia Bożego nadaremno, nie przysięgajcie, lecz jedynie mówcie ze skromnością: tak-tak, nie-nie, jak naucza Jezus Chrystus [por. Mt 5,37]. Nie odpowiadajcie wyniośle. Niczego nie czyńcie z niechęcią. Nie trwajcie w gniewie. Nie szemrajcie. Nie powtarzajcie niczego złego. Wreszcie nie dopuszczajcie się ani czynu, ani jakiegoś gestu niegodnego tej, która nosi imię służebnicy Jezusa Chrystusa. Ale niech wszystkie nasze stówa; czyny i postępowanie będą pouczeniem i zbudowaniem dla tych, którzy stykają się z nami. Miejmy zawsze serce rozpalone miłością. Ponadto niech każda będzie gotowa raczej umrzeć, aniżeli kiedykolwiek zgodzić się na splamienie i profanację tak świętego klejnotu.

Rozdział X – O ubóstwie

Zachęcamy wreszcie każdą do podjęcia z miłością ubóstwa, nie tylko tego, które dotyczy rzeczy doczesnych, ale przede wszystkim prawdziwego ubóstwa ducha, przez które człowiek uwalnia swoje serce od wszelkiego przywiązania i pokładania nadziei w rzeczach stworzonych i w sobie samym. Całe swoje dobro ma w Bogu, a poza Nim uważa się za ubogiego i całkowitą nicość. Z Bogiem natomiast posiada wszystko. Dlatego Prawda mówi: “Beati pauperes spiritu, quoniam ipsorum est regnum caelorum”, to znaczy: “Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie” [Mt 5,3]. I dlatego niech każda usiłuje ogołocić się ze wszystkiego i złożyć całe swoje dobro, miłość i szczęście nie w szatach, pokarmie i napoju, nie w krewnych i przyjaciołach, nie w sobie samej ani we własnej przezorności czy wiedzy, lecz jedynie w Bogu i jedynie w Jego łaskawej i niewypowiedzianej Opatrzności. Ewangelia bowiem mówi: “Primum quaerite regnum et haec omnia apponentur vobis”, to znaczy: “Szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne zostanie przed wami położone” [Mt 6,33]. I jeszcze poucza: “Nolite soliciti esse, quod comedatis, neque quod bibatis, scit enim Pater vester quia his omnibus indigetis”, to znaczy: “Nie troszczcie się zbytnio, co będziecie jeść i co będziecie pić. Przecież Ojciec wasz niebieski dobrze wie, że tego wszystkiego potrzebujecie” [Mt 6,31-32]. Tak jakby jasno powiedziano: Nie troszczcie się o żadną z waszych doczesnych potrzeb, albowiem Bóg sam je zna, może i chce je zaspokoić, gdyż niczego innego nie pragnie jak tylko waszego dobra i waszej radości.

Rozdział XI – O zarządzie29

W sprawie zarządu Towarzystwa postanawia się, że należy wybrać cztery dziewice spośród najodpowiedniejszych w Towarzystwie i przynajmniej cztery matrony30, wdowy, roztropne i uczciwe, oraz czterech mężczyzn dojrzałych wiekiem i nieposzlakowanych obyczajów. Dziewice będą mistrzyniami i przewodniczkami w życiu duchowym. Wdowy mają być jak matki troszczące się o dobro i pożytek sióstr i córek duchowych, a czterej mężowie będą urzędnikami w bieżących potrzebach Towarzystwa i jakby ojcami. Może ich być więcej lub mniej, ilu potrzeba31. Otóż cztery dziewice niech uważają za swój specjalny obowiązek odwiedzać raz na dwa tygodnie wszystkie pozostałe dziewice rozproszone po mieście, aby je umacniać i pomóc im w razie jakiejś niezgody czy innych doświadczeń fizycznych lub duchowych. Także wtedy, gdyby ich zwierzchnicy domowi wyrządzali im jakąś niesprawiedliwość albo chcieli przeszkodzić im w czynieniu dobra czy wystawiali na niebezpieczeństwo zła. Wówczas, gdy same nie mogą temu zaradzić, niech odwołają się do matek [Towarzystwa]. A jeśliby i one nie mogły po móc, należy wezwać również i czterech wspomnianych mężów, by wszyscy razem postarali się o środki zaradcze.

Gdyby się zdarzyło, że któraś z sióstr, będąc sierotą, nie dostała tego, co jej się należało, albo jako domownica lub służąca nie otrzymała należnej zapłaty, gdyby też zaszły inne podobne okoliczności i wyniknęłaby stąd konieczność wszczęcia procesu urzędowego lub pójścia na ugodę (co jest znacznie lepszym wyjściem), niech wspomniani czterej mężowie z miłością, na wzór ojców podejmą taką sprawę i zaradzą w potrzebie.

Jeśliby zabrakło którejś osoby z zarządu, z powodu śmierci lub złożenia z urzędu, niech Towarzystwo zbierze się, aby wybrać na to miejsce kogoś innego, dla zachowania przepisanej liczby. Podobnie należy postąpić, gdy ktoś z zarządu nie może pełnić swoich obowiązków albo źle je sprawuje. Taką osobę należy usunąć z urzędu.

Jeśli z woli i zrządzenia Bożego zdarzyłoby się, że wspólnie posiadać będziecie jakieś pieniądze lub inne dobra, należy pamiętać, że trzeba starannie nimi zarządzać i roztropnie używać, zwłaszcza na wspomaganie sióstr i zapobieganie wszelkim aktualnym potrzebom.

Gdyby się zdarzyło, że przynajmniej dwie siostry pozostaną same bez ojca, matki czy innych opiekunów, wynajmie się im dom (jeśli nie mają własnego) i z miłością będzie się je wspomagać w ich potrzebach. A kiedy zostanie tylko jedna samotna siostra, wówczas niech któraś zechce ją przyjąć do swego domu, a tam należy jej zapewnić stosowne utrzymanie, ustalone przez zarząd. Jeśli jednak pragnęłaby podjąć służbę lub zostać domownica, niech zarząd czuwa, by znalazła się w otoczeniu dobrym i uczciwym.

Gdyby któreś były tak podeszłe wiekiem, że nie mogłyby same się utrzymywać, niech chętnie przyjmą od innych, dla miłości Bożej, pomoc i troskę o siebie jako prawdziwe oblubienice Jezusa Chrystusa.

W końcu, jeśli któraś zachoruje, należy pamiętać, by ją odwiedzać, wspomagać i otaczać opieką we dnie i w nocy, zależnie od potrzeby. A gdy będzie bliska śmierci, niech zostawi Towarzystwu jakiś drobiazg na znak miłości i życzliwości.

Jeśli któraś z sióstr umrze, wszystkie inne będą jej towarzyszyć z miłością, udając się na pogrzeb parami, ze świecami w ręku. Te, które umieją czytać, odmówią oficjum za zmarłych, a te, które nie umieją – 33 Ojcze nasz i tyleż Zdrowaś Maryjo, w razie gdyby dusza zmarłej odbywała karę czyśćca za jakieś grzechy, tak by nasz słodki i łaskawy Oblubieniec, Jezus Chrystus, wywiódł ją z otchłani kary i wprowadził – wraz z innymi dziewicami – do niebieskiej chwały, uwieńczoną złotą i jaśniejącą koroną dziewictwa.

Rady dla mistrzyń32

  • Siostra Aniela, niegodna służebnica Jezusa Chrystusa, swoim ukochanym córkom i siostrom, mistrzyniom33 Towarzystwa św. Urszuli.

    Moc i prawdziwa pociecha Ducha Świętego niech będzie w was wszystkich, abyście mogły mężnie podjąć i wiernie wypełnić powierzone wam zadanie, a zarazem żyć nadzieją wielkiej nagrody, jaka Bóg przygotował wam, jeśli ze swej strony każda będzie się starała okazać wierność i troskę o Jego oblubienice, powierzone waszej straży i opiece jako czujnym pasterkom i dobrym sługom.

    Jakże więc powinnyście prosić Boga, by was oświecał, kierował wami i pouczał, co należy czynić z miłości ku Niemu, w pełnieniu zadania, nad które nie ma nic godniejszego – tj. w sprawowaniu opieki nad oblubienicami Najwyższego.

    Musicie więc rozważyć, jak bardzo powinnyście je szanować. Im większy bowiem będzie wasz szacunek, tym większa i miłość dla nich, a im bardziej je ukochacie, tym większym otoczycie je staraniem i opieką. I będzie rzeczą niepodobną, abyście dniem i nocą nie myślały o nich, nie nosiły każdej z osobna wyrytej w sercu, gdyż tak postępuje i działa prawdziwa miłość. Zadanie to nie powinno być dla was uciążliwe, lecz przeciwnie: bardzo dziękujcie Bogu, że raczył zaliczyć was do tych, którym zechciał powierzyć trud zarządzania i opieki nad tak wielkim swoim skarbem. Łaska to doprawdy wielka i szczęście nieocenione, jeżeli zechcecie to pojąć.

    Nie traćcie ducha, gdy nie wiecie i nie umiecie należycie wypełnić tak szczególnego zadania. Miejcie nadzieję i mocną wiarę, że Bóg pomoże wam we wszystkim. Proście Go, uniżajcie się wobec Jego niezmierzonej potęgi, skoro bowiem powierzył wam takie zadanie, bez wątpienia udzieli wam również sił do jego wypełnienia, jeśli tylko z waszej strony nie zabraknie niczego. Działajcie, nie traćcie czasu, wierzcie, wysilajcie się, ufajcie, głośno wołajcie w swym sercu do Niego, a bez wątpienia ujrzycie rzeczy cudowne, jeśli wszystko będziecie skierowywały ku czci i chwale Jego Majestatu i dla dobra dusz.

    Co do zadań, które z łaski Bożej stoją przed wami, proszę was, co więcej, zaklinam przez miłość Męki Jezusa Chrystusa i miłość Jego Matki, abyście usiłowały wprowadzić w życie tych kilka rad, które teraz wam zostawiam do wypełnienia po mojej śmierci, będą wam one przynajmniej w części przypominać moją wolę i pragnienia. I po tym poznam, czy naprawdę chcecie mi sprawić przyjemność. Wiedzcie bowiem, że teraz żyję pełniej niż wówczas, gdy przebywałam na ziemi, jaśniej widzę i bardziej cenię i miłuję dobre uczynki, które nieustannie pełnicie. Teraz też chcę więcej wam pomagać i czynić dobrze na wszelki sposób.

    Rada pierwsza

    Przede wszystkim, najdroższe we Krwi Jezusa Chrystusa, córki moje i siostry, przypominam wam, że powinnyście z Bożą pomocą starać się zaszczepić w sobie i zakorzenić to właściwe przekonanie oraz pokorne uczucie, że nie uważacie się za godne być przełożonymi i mistrzyniami, ale raczej pomocnicami i sługami, które bardziej potrzebują służyć siostrom, niż one mogłyby potrzebować waszych usług i kierownictwa, że Bóg z łatwością mógłby znaleźć inne, lepsze niż wy narzędzia. W miłosierdziu swoim zechciał właśnie was użyć, pragnąc dla was większego dobra, abyście mogły dzięki Jego nieskończonej dobroci zdobyć zasługi, i aby On miał powód do wynagrodzenia was. Uczcie się od Pana naszego. On bowiem, kiedy był na ziemi, stał się sługą posłusznym Ojcu przedwiecznemu aż do śmierci. I dlatego mówi: „Ego fui in vobis non tamquam qui recumbit, sed ut qui ministrat”, to znaczy: „Byłem wśród was nie jako ten, którego obsługują, lecz jako ten, który służy” [Łk 22, 27]. A św. Grzegorz, chociaż był papieżem, nazwał się sługą sług Bożych. Tak oto, sprawując urząd przełożonego i papieża, w sercu swoim uznawał się za mniejszego od innych, za sługę sług Bożych, pamiętając o słowach Ewangelii: „Qui maior est inter vos, fiat, sicut minor”. [„Kto większy jest między wami, niech będzie jako mniejszy”. Mk 10,43].

    Podobnie i wy, będąc przełożonymi, musicie się uznać i uważać za mniejsze od swoich córek. Jeśli będziecie tak postępować, Bóg wywyższy was odpowiednio do miary waszego uniżenia. Nie na darmo bowiem i nie bez powodu serce prawdziwego, roztropnego sługi Boga uniża się, wyniszcza w sobie miłość własną i upodobanie do dobrej sławy. A czyni tak, gdyż spodziewa się i oczekuje od Boga innej radości i prawdziwszej chwały i czci, mocno wierząc w to, o czym mówi Ewangelia: „Qui se humiliat, exaltabitur”, to znaczy: „Kto się uniża, będzie wywyższony” [Łk 18,14].

    Rada druga

    Bądźcie uprzejme, miłe i ludzkie dla waszych drogich córek34. Usiłujcie kierować się jedynie miłością Boga i żarliwą troską o duszę, gdy będziecie je napominały, doradzały coś, zachęcały do dobra, czy też odwodziły od złego. Więcej bowiem osiągniecie serdecznością i ujmującym podejściem niż surowością i ostrym upominaniem, które trzeba stosować tylko w razie konieczności, a nawet i wówczas zależnie od miejsca, czasu i osoby. Tylko miłość, która kieruje wszystko ku chwale Boga i pożytkowi dusz, uczy dobrze tej delikatności i porusza serce do łagodności lub surowości zależnie od miejsca i czasu, raz mniej, raz więcej, według potrzeby.

    Jeżeli zobaczycie, że któraś jest małoduszna, bojaźliwa i skłonna do zniechęcenia, umacniajcie ją, dodawajcie odwagi, przypominajcie Boże miłosierdzie, rozszerzajcie jej serce wszelką pociechą. I przeciwnie, jeśli zobaczycie, że któraś jest zarozumiała i kieruje się sumieniem zbyt szerokim i mało lękliwym, taką postraszcie, przypomnijcie surowość sądu Bożego i zdradliwość grzechu oraz to, że żyjemy wśród zasadzek i zawsze mamy powód do utrzymywania się w lęku, według słów Pisma św.: „Beatus qui semper est pavidus”, to znaczy: „Szczęśliwy człowiek, który zawsze się lęka” [Prz 28,14].

    Rada trzecia

    Bądźcie posłuszne matkom35, które pozostawiam na moim miejscu, tak bowiem jest słusznie, i cokolwiek czynicie, czyńcie zgodnie z ich wolą, a nie tak, by postępować według własnego rozumienia. Słuchając bowiem ich, mnie samej słuchać będziecie, a słuchając mnie, posłuszne będziecie Jezusowi Chrystusowi, który w swojej bezmiernej dobroci wybrał mnie na matkę tak szlachetnego Towarzystwa, czy to w życiu czy po śmierci, chociaż ze swojej strony byłam tego bardzo niegodna. Ale wybrawszy mnie, dał mi także łaskę rządzenia według Jego woli.

    Jednakże, gdyby się tak zdarzyło – że byłby słuszny powód sprzeciwienia się matkom lub zwrócenia im uwagi, czyńcie to taktownie i z szacunkiem. A jeśli nie zechcą się zgodzić z wami, znoście to cierpliwie.

    Wiedzcie, że jest rzeczą słuszną kochać matki, jeśli są dobre, a znosić je, jeśli są trudne. I za nic na świecie nie narzekajcie, nie szemrajcie, nie mówcie o nich nic złego wobec innych, a tym bardziej wobec waszych córek. Ale zawsze okazujcie cześć i szacunek waszym matkom, zważając, że jeśli Bóg nakazuje czcić ojców i matki wedle ciała, to o ileż bardziej należy poważać nasze matki duchowe. Czyńcie tak, aby zawsze były cenione i szanowane, zwłaszcza ze strony waszych córek. I pamiętajcie, że jeżeli będą dobie, nie zasługujecie na to, a jeżeli będą złe, zasługujecie na to, by były jeszcze gorsze. Jednakże gdybyście miały w sercu coś, co się wam w nich nie podoba, możecie oczywiście bez skrupułów porozmawiać o tym poufnie z jakąś osoba dobrą i wierną pod każdym względem. Wiedzcie też, że skoro jasno zrozumiecie, iż chodzi o niebezpieczeństwo zagrażające zbawieniu lub czci waszych córek, nie wolno wam pod żadnym warunkiem ani na to zezwolić, ani tego znosić, ani liczyć się z jakimkolwiek względem. Zawsze jednak i we wszystkim działajcie po zasięgnięciu dobrej rady i z dojrzałością sądu.

    Rada czwarta

    Bądźcie troskliwe i czujne, by znać i rozumieć postępowanie waszych córek i dostrzegać ich potrzeby duchowe i doczesne. Jeśli możecie, same starajcie się je zaspokoić, najlepiej jak potraficie, ponieważ powinnyście unikać, o ile to możliwe, obarczania matek kłopotami i troskami. Gdybyście jednak nie mogły same zaradzić potrzebom, udajcie się do nich i spiesznie, nie zważając na nic, przedstawiajcie potrzeby waszych owieczek. A gdy spostrzeżecie, że ociągają się z udzieleniem pomocy, nalegajcie i jeszcze w moim imieniu bądźcie natrętne i uprzykrzone. Gdyby bowiem kiedykolwiek któraś z waszych córek zginęła z powodu waszego zaniedbania, Bóg zażąda za nią ścisłego rachunku w dzień sądu. Musicie wiedzieć i uważać za rzecz pewną, że On nigdy nie uchyli się od zaspokojenia potrzeb materialnych i duchowych waszych córek. Byleby z waszej strony niczego nie zabrakło. Jeżeli bowiem Bóg założył to Towarzystwo, nigdy go nie opuści, według słów Pisma św.: „Nunquam vidi iustum derelictum, nec semen eius quaerens panem”, to jest: „Nigdy nie widziałem sprawiedliwego w opuszczeniu, ani jego dzieci, by o chleb żebrały” [Ps 27, 25].

    Rada piąta

    Proszę, byście często, o ile czas i sposobność pozwoli, zwłaszcza w dni świąteczne, odwiedzały wasze drogie córki i siostry, by je pozdrowić, zobaczyć, jak się mają, pocieszać i pobudzać do wytrwania w rozpoczętym życiu. Zachęcajcie je do pragnienia szczęścia i dóbr niebieskich, do tęsknoty za nowym, radosnym świętem w niebie, za błogosławionym, wiecznym triumfem. Zachęcajcie do całkowitego porzucenia miłości tego nędznego i zdradliwego świata, w którym nigdy nie ma ani spoczynku, ani prawdziwego zadowolenia, lecz jedynie próżne marzenia, uciążliwe trudy, wszelkie nieszczęścia i marność.

    Przypominajcie im, aby w domach zachowywały się dobrze, rozsądnie, roztropnie i skromnie. Niech będą wstrzemięźliwe i umiarkowane we wszystkim. Niech jedzą i piją nie dla przyjemności i dla zaspokojenia apetytu, lecz tylko z konieczności podtrzymania naturalnych sił dla lepszej służby Bogu. Niech będą też umiarkowane co do snu, śpiąc tylko tyle co konieczne. Również w śmiechu niech będą opanowane i umiarkowane. Słuchając rozmów niech mają upodobanie tylko w rzeczach uczciwych, przyzwoitych i potrzebnych. Gdy mówią, niech wszystkie ich słowa będą rozsądne i uprzejme, nie zaś ostre i surowe, ale zawsze ludzkie, wiodące do zgody i miłości.

    Powiedzcie im, że chcę, aby – gdziekolwiek się znajdują – dawały dobry przykład. Żeby były dla wszystkich wonią wszelkich cnót, posłuszne i poddane swoim przełożonym. Gdziekolwiek są, niech starają się wnosić pokój i zgodę. Nade wszystko niech będą pokorne, uprzejme i łagodne. Całe ich zachowanie, słowa i czyny niech będą wyrazem miłości, i wszystko niech znoszą z cierpliwością, gdyż obie te cnoty w szczególny sposób miażdżą głowę szatana.

    A gdy odwiedzać je będziecie, proszę, byście je pozdrowiły i uścisnęły im rękę także ode mnie. Powiedzcie im, że chcę, aby były ze sobą zjednoczone i zgodne, mając jedną tylko wolę, posłuszne Regule, gdyż to najważniejsze. Niech przynoszą chlubę Jezusowi Chrystusowi, któremu przyrzekły swoje dziewictwo i siebie. Niech złożą swą nadzieję i miłość jedynie w Bogu, a nie w człowieku.

    Umacniajcie je, dodawajcie im ducha, aby trwały w dobrej woli. I przekażcie im tę dobrą nowinę, którą im zwiastuję od Jezusa Chrystusa i Jego Matki, że mają się weselić i radować, albowiem dla wszystkich razem i każdej z osobna przygotowany jest w niebie nowy wieniec chwały i radości, jeśli tylko będą trwać mocno i niezachwianie w swoim postanowieniu. I niech starają się zachowywać Regułę. I niech za nic nie poddają się zwątpieniu. Wprawdzie czasami będą przeżywały jakieś cierpienia i przeciwności, ale wszystko to prędko przeminie i zamieni się w radość i wesele. Zresztą cierpienia na tym świecie są niczym wobec dóbr, które są w niebie.

    I jeszcze, niech mają całkowitą pewność, że nigdy nie zostaną opuszczone w swoich potrzebach. Bóg im cudownie zaradzi. Niech nie tracą nadziei. Iluż to panów, królowych oraz innych wielkich ludzi, mimo takich bogactw, jakie Śniadają, i całej potęgi, nie będzie mogło znaleźć prawdziwe ochłody w swoich wielkich utrapieniach, podczas gdy ubożuchne siostry znajdą pociechę i ulgę.

    Powiedzcie im jeszcze, że teraz żyję pełniej niż wówczas, kiedy patrzyły na mnie oczyma ciała, że lepiej je widzę i znam, więcej też mogę i bardziej pragnę im pomóc, że jestem ciągle wśród nich, z Tym, który mnie miłuje, a raczej z Tym, który miłuje nas wszystkie. Oby tylko wierzyły i nie traciły ducha i nadziei. W ten sposób rozszerzajcie miarę obietnic, które na pewno się spełnią. Czyńcie tak zwłaszcza wobec tych, które wydają się zniechęcone, wątpiące i bojaźliwe.

    Powiedzcie im, aby pragnęły mnie widzieć nie na tej ziemi, lecz w niebie, gdzie jest Miłość nasza. Niech w górę wznoszą swoje pragnienia, a nie skłaniają ich ku ziemi. Niech Jezus Chrystus będzie ich skarbem jedynym, Miłością, której należy szukać nie na tym świecie, ale na wysokości nieba, po prawicy Ojca, jak mówi Apostoł: „Si consurrexistis cum Christo, quae sursum sunt, quaerite, quae sursum sunt sapite et non quae super terram”. [„Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, a nie tego, co na ziemi”. Koi 3,1-2].

    Rada szósta

    Wy zaś same żyjcie i zachowujcie się tak, aby córki wasze mogły się w was przeglądać, a co chcecie, aby czyniły, czyńcie pierwsze. Bo jakże mogłybyście je strofować albo upominać z powodu błędu, który jeszcze jest w was samych? Albo jak mogłybyście pouczać je i zachęcać do jakiejś cnoty, której nie miałybyście najpierw wy same, lub której przynajmniej wraz z nimi nie zaczęłyście praktykować? Tak postępujcie, aby wasz przykład pobudzał je i zachęcał do życia cnotliwego. Zechciejcie praktykować z nimi wszystko, co uczciwe i cnotliwe, co dla was stosowne i możliwe, szczególnie w tym, co dotyczy sposobu zachowania się, przystępowania do spowiedzi i komunii oraz podobnych uczynków. Słuszne to bowiem i sprawiedliwe, aby matki były dla córek przykładem i zwierciadłem, zwłaszcza co do uczciwości, sposobu zachowania się oraz całego bycia i działania wobec innych.

    Rada siódma

    Wiedzcie, że będziecie musiały bronić i strzec waszych owieczek przed wilkami i złodziejami, to jest przed dwoma rodzajami ludzi niosących zarazę: przed oszustami świeckimi lub fałszywymi zakonnikami oraz heretykami.

    Najpierw co do obcowania ze światem, strzeżcie swe córki zwłaszcza przed zbytnią poufałością z ludźmi młodymi i innymi mężczyznami, nawet gdyby byli pobożni, gdyż nad-mierne spoufalenie się duchowe z mężczyznami niemal zawsze przechodzi w zażyłość zmysłową. O ile możecie, nie pozwalajcie im także przestawać z kobietami próżnującymi i takimi, którym nie podoba się życie czyste, i które lubią słuchać o rzeczach próżnych i mają upodobanie w rozrywkach światowych.

    Czuwajcie, aby jakiś spowiednik albo zakonnik nie odwodził córek waszych od żadnego z dobrych postanowień, od postu, od trwania w dziewictwie, od poszanowania tej świętej, przez Boga ustanowionej Reguły, albo od innych, podobnych rzeczy dobrych. Wielu z nich bowiem, pod pozorem [udzielania] dobrej rady, zwykle odwodzi biedne [dziewczęta] od ich dobrych poglądów i postanowień.

    Co do ustrzeżenia [córek waszych] przed zarazą heretyckich poglądów, gdy usłyszycie, że jakiś kaznodzieja lub inna osoba podejrzana jest o herezję, albo głosi nową naukę, odmienną od przyjętej przez Kościół, czy też sprzeczną z tym, co od nas przyjęłyście, powstrzymajcie taktownie wasze córki od słuchania tych osób. Zdarza się bowiem często, że gdy nasiona błędu zakiełkują w umyśle, bardzo trudno je stamtąd wykorzenić.

    Także i wy nie utrzymujcie stosunków z takimi ludźmi. Pozostawcie ich własnemu losowi, zachowując dobre o nich mniemanie, ale bądźcie roztropne dla własnego dobra. Lepiej jest bowiem iść za tym, co pewne bez niebezpieczeństwa, niż za tym, co jest niepewne i grozi niebezpieczeństwem.

    Trzymajcie się dawnej drogi i zwyczajów Kościoła ustanowionych i potwierdzonych przez tylu świętych za natchnieniem Ducha Świętego. I żyjcie życiem nowym.

    Co do innych opinii, które pojawiają się teraz i będą się pojawiać w przyszłości, zostawcie je ich losowi jako sprawy, Udrę was nie dotyczą. Ale módlcie się, a także pobudzajcie innych do modlitwy, aby Bóg nie opuścił swojego Kościoła, lecz zechciał go zreformować według swego upodobania i wedle tego, co uzna za najlepsze dla nas oraz dla większej czci i chwały swojej. Albowiem w tych niebezpiecznych czasach, nawiedzonych zarazą, nie znajdziecie innego schronienia poza ucieczką do stóp Jezusa Chrystusa. Bo jeśli On wami kieruje i poucza was, będziecie pouczone właściwie, jak mówi prorok: „Beatus, quem tu erudieris, Domine”, co znaczy: „Błogosławiony ten, któregoś Ty, o Panie, pouczył” [Ps 94,12]. Uniżajcie się więc przed Jego potężną ręka, a będziecie oświecone, wołając z prorokiem: „Illumina oculos meos, ne unquam obdormiam in mortem”. [„Oświeć oczy moje, bym nie zaznał śmierci”. Ps 13,4].

    Rada ósma

    Kochajcie jednakowo córki wasze, nie okazujcie jednej większej przychylności niż drugiej, wszystkie bowiem są stworzeniami Boga i nie wiecie, jakie są Jego zamiary wobec nich. Bo i jakże możecie wiedzieć, czy te, które wydają się wam mniej wartościowe albo gorsze, nie staną się bardziej wspaniałomyślne i milsze w obliczu Jego Majestatu? A zresztą, któż może osądzić uczucia i myśli tajemne w głębi ludzkiego wnętrza? Obejmijcie je zatem swoją miłością i znoście wszystkie jednakowo. Nie do was bowiem należy sąd nad służebnicami Boga, On wie dobrze, co z nich chce uczynić, On, który, jak mówi Pismo św., z kamieni może niebu wzbudzić synów [Łk 3,8].

    Co do was, spełniajcie swój obowiązek, napominając je życzliwie i z miłością, jeśli widzicie, że z powodu ludzkiej ułomności błądzą, w ten sposób bowiem nie przestaniecie pielęgnować powierzonej wam winnej latorośli. A potem pozwólcie działać Bogu, który uczyni rzeczy cudowne w swoim czasie i kiedy się Jemu spodoba.

    Rada ostatnia

    Ostatnim słowem, które do was kieruję i przez które za cenę krwi mojej was błagam, jest wezwanie, abyście były zgodne i wzajemnie zjednoczone, wszystkie jednego serca i jednej woli. Niech was wiąże węzeł miłości, szanujcie się wzajemnie, wspomagajcie i znoście w Jezusie Chrystusie. Jeśli będziecie starały się do tego dążyć, bez wątpienia Pan Bóg będzie pośród was. Sprzyjać wam będzie Matka Najśw., Apostołowie, wszyscy święci i święte, aniołowie, wreszcie niebo całe i wszechświat. Albowiem Bóg postanowił od wieków, aby ci, którzy dla Jego chwały jednoczą się w dobrym, zaznali wszelkiej pomyślności, a wszystko to, co czynią, obracało się na dobre, gdyż sam Bóg i wszelkie stworzenie są po ich stronie.

    Zobaczcie zatem, jak ważne jest zjednoczenie i zgoda. Pragnijcie więc tego, szukajcie, obejmijcie i wszystkimi siłami utrzymujcie. Mówię wam bowiem, że trwając tak wszystkie razem w jedności serca, staniecie się jakby twierdzą zbudowaną na skale lub wieżą nie do zdobycia wobec wszystkich przeciwności, prześladowań i zasadzek szatańskich.

    Zapewniam was ponadto, że wszelka łaska, o którą prosić będziecie Boga, niewątpliwie udzielona wam zostanie. A ja zawsze będę wśród was, wspierając modlitwy wasze. Zachęcajcie zatem wasze córki, aby odważnie trwały w tym ‘rozpoczętym dziele. I radujcie się wspólnie, albowiem to, co mówię, spełni się bez wątpienia. Ten, który miłuje mnie, a raczej Ten, który miłuje nas wszystkie, udzieli wam ponadto wielkiej i nieocenionej łaski w godzinie waszej śmierci, albowiem prawdziwą przyjaźń poznaje się w wielkiej potrzebie. Wierzcie z całą pewnością, że zwłaszcza wtedy poznacie we mnie wierną przyjaciółkę.

    Teraz opuszczam was. Pocieszcie się i miejcie żywą wiarę i nadzieję. Ale najpierw chcę, abyście otrzymały błogosławieństwo: In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen.

http://www.osu.pl/Pisma_sw_Anieli__Rady_82,0.html

Testament czcigodnej Matki-Siostry Anieli36

  1. Siostra Aniela, niegodna służebnica Jezusa Chrystusa,
  2. hrabinie Lukrecji, matce generalnej37 Towarzystwa św. Urszuli oraz innym przełożonym i matkom, szlachetnym paniom: Genowefie di Luciagi, Marii di Avogadri, Weronice di Bucci, Urszuli di Gavardi, Janinie di Monti, Izabeli da Prato, Lionelli di Pedeciocchi, Katarzynie di Mei38.
  3. Niech wszechmogący Bóg udzieli wam wszystkim wiecznego błogosławieństwa w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
  4. Najdroższe we Krwi Jezusa Chrystusa siostry i matki czcigodne, Bóg zechciał,
  5. w przedwiecznych swoich zamiarach, wybrać spośród marności tego świata wiele kobiet, zwłaszcza dziewic, to znaczy nasze Towarzystwo,
  6. i podobało Mu się też w nieskończonej Jego dobroci uczynić mnie narzędziem tak wielkiego dzieła.
  7. A chociaż sama z siebie jestem bardzo nieodpowiednią i nieużyteczną sługą,
  8. jeszcze udzielił mi według swojej zwykłej dobroci takiej łaski i daru, bym mogła zgodnie z Jego wolą i zarządzać,
  9. i troszczyć się o zaspokojenie zwłaszcza tych potrzeb sióstr, jakie wiążą się z prowadzeniem ich i postępowaniem ich w życiu, do którego zostały wybrane.
  10. Wśród skutecznych zaś i niezbędnych pomocy, jakich Bóg mi udzielił, jedną z najważniejszych jesteście wy,
  11. które byłyście godne stać się prawdziwymi i serdecznymi matkami tak szlachetnej rodziny.
  12. Waszym rękom jest powierzona,
  13. abyście troszczyły się o nią i strzegły jak własnej, albo jeszcze bliższej.
  14. A teraz chciałabym, abyście oczami duszy dostrzegły i rozważyły tę wielką łaskę i szczęście,
  15. że Bóg raczył uczynić was matkami tylu dziewic,
  16. że swoje własne oblubienice oddał w wasze ręce i powierzył waszemu kierownictwu.
  17. O, jakże powinnyście Mu dziękować,
  18. a zarazem prosić Go,
  19. by – skoro raczył postawić was na czele tak szlachetnej trzódki
  20. dał wam także dość mądrości i mocy, abyście zdołały wypełnić dzieło godne chwały przed Jego obliczem
  21. i dołożyły wszelkich starań i sił w wykonywanie waszego zadania.
  22. Trzeba zatem, byście uczyniły niezłomne i trwałe postanowienie całkowitego poddania się Jego woli
  23. i przyjmowania od Niego z żywą i niewzruszoną wiarą tego, co macie wykonać dla Jego miłości,
  24. i wytrwania w tym aż do końca, żeby nie wiem co się działo.
  25. Ale nade wszystko proszę was i błagam przez Mękę i Krew Jezusa Chrystusa, przelaną z miłości do nas,
  26. abyście zechciały dołożyć wszelkich starań do wprowadzenia w czyn tych kilku rad,
  27. które za łaską Bożą znajdziecie poniżej kolejno wyłożone.
  28. Ponieważ wkrótce opuszczę to życie,
  29. zostawiając was na moim miejscu jako spadkobierczynie,
  30. wskazania te będą dla was jakby legatami, które mocą mojej ostatniej woli zostawiam wam do wiernego wypełnienia.

Legat pierwszy

  1. Przede wszystkim więc, najdroższe matki i siostry moje w Jezusie Chrystusie,
  2. usiłujcie z pomocą Bożą zdobyć i utrzymać w sobie tę dobrą postawę umysłu i serca,
  3. by jedyną pobudką waszych trosk i rozporządzeń była miłość Boga i gorliwość o zbawienie dusz.
  4. Wszystkie bowiem czyny i zarządzenia wasze zakorzenione w tej podwójnej miłości wydawać będą jedynie dobre i zbawienne owoce,
  5. gdyż (jak mówi Zbawiciel): „Bona arbor non potest malos fructus facere” [„Drzewo dobre nie może złych owoców przynosić”. Mt 7,18]. Drzewo dobre, powiada, to jest serce i duch, ukształtowane przez miłość, może rodzić wyłącznie dobre i święte dzieła.
  6. Dlatego także św. Augustyn powiedział: „Ama et fac quod vis”, to jest: miłuj Boga i bliźniego, a potem czyń co chcesz,
  7. jakby chciał jasno powiedzieć: miłość grzeszyć nie może.

Legat drugi

  1. Następnie proszę, abyście poważały wasze córki i miały je wyryte w myśli i sercu, każdą z osobna,
  2. nie tylko ich imiona,
  3. ale także ich sytuację, charakter i wszystko, co ich dotyczy.
  4. Nie będzie to trudne, jeśli obejmiecie je żywą miłością.
  5. Albowiem widzimy, że matki rodzone, jeśliby nawet miały tysiąc synów i córek, każde [dziecko] z osobna nosiłyby w swoim sercu,
  6. bo tak działa prawdziwa miłość.
  7. Owszem, wydaje się nawet, że im więcej ma się dzieci, tym bardziej rośnie miłość i troska o każde z nich.
  8. O ileż bardziej matki duchowe mogą i powinny tak postępować,
  9. bo miłość duchowa jest bez porównania silniejsza od miłości naturalnej.
  10. Jeżeli zatem, najdroższe matki, będziecie kochać te nasze córki żywą i głęboką miłością,
  11. niepodobna, byście nie nosiły w pamięci i sercu obrazu każdej z nich.

Legat trzeci

  1. Po trzecie, proszę was usilnie, abyście się starały prowadzić je z miłością, ręką łagodną i delikatną,
  2. a nie władczo i szorstko.
  3. We wszystkim starajcie się być miłe.
  4. Pamiętajcie o Jezusie Chrystusie, który mówi: „Discite a me, quia mitis sum et humilis corde”, to znaczy: „Uczcie się ode mnie, że jestem łagodny i pokornego serca” [Mt 11,29].
  5. A o Bogu czytamy: „Disponit omnia suaviter”, to jest: „Rządzi wszystkim ze słodyczą” [Mdr 8,1].
  6. I jeszcze Jezus Chrystus mówi: Jugum meum suave, et onus meum leve” to jest: „Jarzmo moje i służba są lekkie i słodkie„ [Mt 11,30].
  7. Także i wy powinnyście starać się czynić to samo z całą możliwą słodyczą.
  8. A nade wszystko strzeżcie się chęci uzyskiwania czegokolwiek siłą,
  9. gdyż Bóg dał każdemu wolną wolę,
  10. a nikogo nie chce zmuszać,
  11. lecz tylko wskazuje, zaprasza i doradza,
  12. jak to czyni przez usta św. Jana, mówiąc: „Suadeo tibi emere coronam immarcescibilem”, to jest: „Radzę ci kupić niewiędnący wieniec” [Ap 3, 18 i 1P 5, 4]. Radzę ci, mówi, a nie zmuszam.
  13. Jednakże nie chcę przez to powiedzieć, że nie należy zastosować jakiejś nagany i okazać surowość,
  14. we właściwym miejscu i czasie, wedle ważności sprawy, sytuacji, a także potrzeb osoby,
  15. jednak wyłącznie pod wpływem miłości i jedynie z żarliwej troski o dusze.

Legat czwarty

  1. Po czwarte, powinnyście gorąco i żywo troszczyć się o to, by wasze córki przyozdobione wszelkimi cnotami
  2. i naprawdę pięknymi obyczajami
  3. mogły jak najbardziej podobać się Jezusowi Chrystusowi, swemu Oblubieńcowi.
  4. Trzeba zwłaszcza troskliwie i starannie dbać, by zachowały się nieskazitelne i czyste,
  5. aby w całym swym postępowaniu i zachowaniu były uczciwe i roztropne,
  6. kierując się we wszystkim cierpliwością i miłością.
  7. Wiadomo, ile matki ziemskie wkładają troski i wysiłku, by w przeróżny sposób stroić, ozdabiać i upiększać swoje córki, aby mogły podobać się doczesnym oblubieńcom.
  8. A im są oni znamienitsi i dostojniejsi, tym bardziej matki ze wszystkich sił starają się, by córki były im coraz milsze, w tym zwłaszcza, na czym – w ich mniemaniu – najbardziej oblubieńcom zależy.
  9. Całą swą radość pokładają w tym, że są matkami córek, które bardzo podobają się szlachetnym oblubieńcom,
  10. i mają również nadzieję, że dzięki córkom zyskają miłość i łaskawość swoich zięciów.
  11. O ile bardziej wy powinnyście tak postępować wobec waszych duchowych córek!
  12. Są one oblubienicami nie ziemskich, podlegających śmierci i rozkładowi małżonków,
  13. lecz oblubienicami nieśmiertelnego Syna Ojca Przedwiecznego.
  14. O, jakież to nowe piękno i godność być przełożonymi i matkami oblubienic Króla królów i Pana panujących
  15. i stać się niejako świekrami Syna Bożego,
  16. a za pośrednictwem córek uzyskać łaskę i miłość Najwyższego.
  17. O, zbyt wielkie to dla was szczęście, jeżeli tylko gotowe i chętne będziecie, by pojąć ten wasz nowy i jedyny w swoim rodzaju los.

Legat piąty

  1. Po piąte, pamiętajcie, gdybyście którejś z córek waszych z dobrocią serca doradziły i ostrzegły trzy- lub czterokrotnie przed jakimś poważnym błędem,
  2. a widzicie, że jednak nie chce was słuchać,
  3. zostawcie ją własnemu losowi
  4. i więcej już nie posyłajcie do niej mistrzyń ani innych wizytatorek.
  5. Może się tak bowiem zdarzyć, iż biedaczka – widząc swoje opuszczenie i odsunięcie – poczuje skruchę
  6. i mocniej zapragnie pozostać
  7. i wytrwać w tym Towarzystwie.
  8. Bóg także Adama usunął z raju, aby lepiej poznawszy siebie czynił pokutę.
  9. Zatem jeżeli taka, żałując swego upadku, zechce powrócić, należy ją przyjąć –
  10. pod tym jednakże warunkiem, że poprosi o przebaczenie was wszystkie, a także swoją mistrzynię.
  11. A za pokutę niech pości jeden piątek o chlebie i wodzie.

Legat szósty

  1. Po szóste, bądźcie ostrożne, gdy spostrzeżecie, że któraś z waszych córek ma wielkie trudności w porzuceniu modnego stroju lub innych podobnych, skądinąd nieważnych drobiazgów.
  2. Nie liczcie zbytnio, że zdoła wytrwać w tej Regule.
  3. Jeśli bowiem nie chce uczynić tego, co mniejsze, tym bardziej nie wypełni tego, co większe.
  4. Należy jednak i w tym zachować roztropność, gdyż może się zdarzyć, że ktoś w drobiazgi włożył całe swoje przywiązanie, ale jeśli się w tym przezwycięży, nic już nie będzie mu zbyt trudne.

Legat siódmy

  1. Po siódme, dwa lub przynajmniej raz w miesiącu
  2. starajcie się spotkać wszystkie z mistrzyniami,
  3. aby wspólnie zrobić dobry przegląd działalności zarządu,
  4. a zwłaszcza zastanowić się nad sprawozdaniem mistrzyń o zachowaniu waszych córek
  5. i ich potrzebach zarówno duchowych, jak i materialnych
  6. i wszystkiemu zaradzić wedle tego, jak was natchnie Duch Święty.

Legat ósmy

  1. Po ósme, powinnyście zatroszczyć się o zgromadzenie od czasu do czasu córek waszych w miejscu, które uznacie za najlepsze i najdogodniejsze.
  2. Z tej okazji, jeśli będzie można znaleźć odpowiednią osobę, postarajcie się, aby wygłosiła krótkie kazanie oraz pouczenie.
  3. Przy tej sposobności córki wasze spotkają się jak wzajemnie kochające się siostry,
  4. a rozmawiając ze sobą o rzeczach duchowych, rozweselą się
  5. i dodadzą sobie odwagi, co będzie dla nich niemałym pożytkiem.
  6. (Bo jak mówi św. Ambroży w trzeciej księdze O obowiązkach: „Wielka to radość dla człowieka mieć kogoś, przed kim można otworzyć serce i powierzyć mu swoje tajemnice. Dlatego chwalę cię, że wybrałeś wiernego przyjaciela, który raduje się twoją radością i smuci twoim smutkiem, który doradzi ci w cierpieniach”.
  7. A św. Augustyn mówi w 3 księdze Wyznań (rozdz. 1), że przyjaźń, poprzez otwarcie serca, staje się pełna słodyczy.
  8. A jaka ma być ta przyjaźń między waszymi córkami, mówi ten sam św. Augustyn w 4 księdze Wyznań (rozdz. 4): „Nie ma prawdziwej przyjaźni i prawdziwej wspólnoty, jeśli przyjaźń nie zespoli się z miłością”.
  9. Słusznie więc mówi Seneka w 6 liście do Luciliusa: „Posiadanie rzeczy nie daje radości, jeśli się nie ma przyjaciela”)39.

Legat dziewiąty

  1. Po dziewiąte, wiedzcie, że gdyby nie było rzeczą właściwą i pożyteczną, aby Towarzystwo miało jakieś dochody, Bóg nie byłby nas zaopatrzył w nie już od początku.
  2. Jednakże ostrzegam was, bądźcie pod tym względem roztropne.
  3. Bądźcie dobrymi i prawdziwymi matkami,
  4. przeznaczając posiadane dochody na pożytek i rozwój Towarzystwa, według tego, co podyktuje wam delikatność i macierzyńska miłość.
  5. Nie chcę, abyście w tych sprawach szukały rady poza Towarzystwem.
  6. Same, tylko w swoim gronie, podejmijcie decyzję,
  7. wedle tego, jak miłość i Duch Święty oświecą was i natchną.
  8. Obracajcie wszystko ku dobru i duchowemu pożytkowi waszych córek,
  9. aby te, które już są w Towarzystwie, pobudzić i skłonić do większej miłości i pilniejszego czynienia dobra,
  10. i aby inne [do Towarzystwa] przyciągnąć.
  11. To jest bowiem prawdziwy i miły Bogu cel dawania jałmużny i świadczenia uprzejmości, że odwodzi się ludzi od zła i występku,
  12. prowadzi zaś do dobrego i właściwego postępowania,
  13. a przynajmniej do większego postępu duchowego.
  14. Zaprawdę, w ten sposób jakby przekupuje się ludzi, zobowiązuje i skłania do czynienia tego, czego od nich pragniemy.
  15. Na przykład jeżeli dziewczyna jakaś przyjmuje dar od osoby świeckiej z zewnątrz, czuje się zobowiązana zastosować się do jej woli
  16. i uważa za rzecz niemożliwą odmówienie jej czegokolwiek.
  17. Tak właśnie – ni mniej, ni więcej – darami i jałmużną pociąga się i jakby zniewala ludzi do czynienia dobra: czują się oni wówczas niemal zobowiązani do tego, by dobrze czynić.
  18. Trzymajcie się tej drogi, a nie zbłądzicie.

Legat dziesiąty

  1. Po dziesiąte, proszę was z całego serca, bądźcie zapobiegliwe i bardzo czujne, jak troskliwe pasterki tej niebiańskiej trzódki
  2. powierzonej waszym rękom.
  3. Niech żaden kąkol niezgody, czy inne zgorszenie, nie zdarza się wśród niej.
  4. Zwłaszcza nie dopuśćcie, by w tych czasach zarazy nie splamiła jej jakaś zatruta i heretycka opinia.
  5. Pamiętajcie, że szatan nigdy nie śpi, lecz na tysiączne sposoby szuka naszej zguby [por. I P 5, 8].
  6. Miejcie się więc na baczności,
  7. a szczególnie troszczcie się o to, by [wasze córki] były zjednoczone i zgodne w pragnieniach, jak to się czyta o Apostołach i innych chrześcijanach pierwotnego Kościoła: „Erat autem eorum cor unum”, to jest: „Wszyscy byli jednego serca” [Dz 4, 32].
  8. Wy również starajcie się żyć tak zjednoczone z waszymi córkami.
  9. Im bardziej będziecie zjednoczone, tym pełniej Jezus Chrystus będzie przebywał wśród was jako Ojciec i Dobry Pasterz.
  10. Nie ma bowiem innego znaku, że się jest w łasce Pana, jak miłość wzajemna i zjednoczenie,
  11. gdyż On sam powiedział: „In hoc cognoscet mundus quod eritis mei discipuli, si diligeretis invicem”, co znaczy: „Po tym świat pozna, że moimi jesteście, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” [J 13, 35].
  12. A zatem miłość i wzajemna zgoda są znakiem pewnym, że się kroczy drogą dobrą i miłą Bogu.
  13. Tak więc, matki i siostry moje, bądźcie czujne, gdyż szatan szczególnie w tym kusić was będzie pod pozorem dobra.
  14. Dlatego, jeśli tylko spostrzeżecie choćby cień tej zarazy, natychmiast jej zaradźcie wedle tego, jak was Bóg oświeci.
  15. I za nic nie pozwólcie takiemu ziarnu niezgody wzrastać w Towarzystwie.
  16. Byłaby to również zaraza złego przykładu dla miasta i okolicy.
  17. Tam bowiem, gdzie jest rozbieżność woli, tam zawsze rodzi się niezgoda.
  18. A gdzie jest niezgoda, tam niewątpliwie dojdzie do ruiny, wedle słów Zbawiciela: „Omne regnum in seipsum divisum desolabitur”, to znaczy: „Każdy rząd wewnętrznie skłócony upadnie” [Mt 12, 25].

Legat ostatni

  1. W końcu miejcie największe staranie o to, by dane wam dobre polecenia, szczególnie te, które znajdują się w Regule były jak najwierniej zachowywane.
  2. A jeżeli, stosownie do czasów i potrzeb, wypadnie coś nowego rozporządzić lub wprowadzić pewne zmiany, czyńcie to roztropnie, zasięgając dobrej rady.
  3. I zawsze niech głównym waszym ratunkiem będzie ucieczka do stóp Jezusa Chrystusa.
  4. Tam wy wszystkie wraz z waszymi córkami módlcie się jak najgoręcej.
  5. W ten bowiem sposób, bez wątpienia, Jezus Chrystus będzie pośród was i jak prawdziwy i dobry Mistrz oświeci was oraz pouczy, co macie czynić.
  6. Uważajcie za rzecz pewną, że ta Reguła zaszczepiona została wprost Jego świętą ręką
  7. i że Chrystus nigdy nie opuści tego Towarzystwa, jak długo świat istnieć będzie.
  8. Skoro bowiem na początku On głównie je zasadził, któż mógłby je wyrwać?
  9. Wierzcie temu,
  10. nie powątpiewajcie,
  11. miejcie mocną wiarę, że się tak stanie.
  12. Wiem, co mówię.
  13. Błogosławieni ci, którzy przejmą się tym naprawdę.
  14. Jeżeli wiernie będziecie wypełniać te i podobne wskazania, jakie Duch Święty zależnie od czasów i okoliczności wam podyktuje, cieszcie się i bądźcie dobrej myśli.
  15. Oto bowiem przygotowana wam zostanie wielka nagroda,
  16. a gdzie będą córki, tam będą również matki.
  17. Pocieszcie się, nie poddawajcie się zwątpieniu, pragniemy wszystkie zobaczyć się w niebie
  18. i chce tego również nasz wspólny Umiłowany.
  19. A któż mógłby Mu się sprzeciwić?
  20. Jego światłość i radosny blask prawdy otoczą was w chwili śmierci
  21. i wyzwolą z ręki nieprzyjaciela.
  22. A więc wiernie i radośnie trwajcie w rozpoczętym dziele.
  23. I strzeżcie się, strzeżcie się, mówię, oziębłości,
  24. gdyż każda z obietnic, które wam czynię, spełni się w przeobfitej mierze.
  25. Teraz odchodzę,
  26. a wy tymczasem nadal spełniajcie to, co do was należy.
  27. Ale wpierw was ściskam i każdej daję pocałunek pokoju,
  28. błagając Boga, aby was pobłogosławił, In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen. Gloria Deo.

Przypisy

1 Tytuł Reguły wydanej przez Turlino jest znacznie dłuższy: „Reguła nowego Towarzystwa
św. Urszuli w Brescii, dzięki której wiadomo, jak winny zachowywać się dziewice Towarzystwa,
aby żyjąc po chrześcijańsku mogły po śmierci radować się dobrami życia wiecznego”.
Tak rozbudowany tytuł zdaje się być streszczeniem przedmowy Ad Lettore napisanej przez
G. Cozzano, a pominiętej w wydaniu Turlino.

2 Reguła rękopiśmienna składa się z prologu i 11 rozdziałów, w druku Turlino rozdziałów jest 12, ponieważ prolog potraktowano jako rozdział pierwszy.

3 W tekście Turlino: „W imię Najświętszej Trójcy rozpoczyna się Prolog życia Dziewic nowo założonego Towarzystwa pod imieniem i opieką św. Urszuli”.

4 Słowa te, czyniące z Reguły jakby list matki do córek, które miały pójść za jej wskazówkami, zostały pominięte w druku Turlino.

5 Turlino: „Ileż osób znakomitego pochodzenia: cesarzowych, królowych, księżnych i innych pragnęłoby – poczytując to sobie za największe szczęście i zaszczyt – zostać waszymi służebnicami, uważając wasz stan za godniejszy i znacznie lepszy od własnego”.

6 Słowo „stupenda dignita” (zdumiewająca, nadzwyczajna godność) Turlino zastąpił słowem „mirabile dignita” (przedziwna godność).

7 Turlino: usunięto słowo „serce”.

8 Turlino: „oblubienicom Zbawiciela”.

9 Turlino: „drogi cierniste, strome i wyboiste staną się nam ukwiecone, wyrównane, radosne, usiane cennymi skarbami, ponieważ aniołowie i chóry anielskie będą z nami tym bardziej, im więcej będziemy uczestniczyć w życiu anielskim”.

10 Podobnie w Regule tercjarzy, którą Aniela żyła przez wiele lat (Reguła fratrum et sororum ordinis de poenitentia), pierwszy rozdział mówi o warunkach, a drugi o sposobie przyjmowania nowych członków. Zob. M. Bigi, L’universale salute. Profilo storico dell’ordine Francescano secolare, Roma 1990, s. 63.

11 Turlino: „Po piąte: winna mieć najmniej dwanaście lat, kiedy się przedstawi, piętnaście, gdy będzie przyjęta w czasie kapituły, a od osiemnastu do dwudziestu lat, gdy zostanie wpisana do urzędowej księgi. Przypomina się, że dziewczęta mające mniej niż dwanaście lat mogą być przyjmowane jedynie dla pouczenia ich o tym szczególnym sposobie życia”. Powyższa zmiana tekstu w stosunku do Reguły rękopiśmiennej wprowadzona w druku z 1569 r. dokładnie odpowiada trzem stopniom przyjmowania kandydatki przewidzianych przez ceremoniał urszulanek wydany jako dodatek do Reguły. „Ordine et ceremonie che si fanno con le Vergine che vogliono entrar nelle Compagnia di S. Orsola di Brescia”. Ceremoniał wydano w Brescii u dziedziców Turlino bez daty, prawdopodobnie ok. r. 1572. Zob. MTS, s. 339 nn.

12 Słowo „verita” (prawda, istota) w tekście Turlino zastąpiło słowo „via” (droga, sposób). Wraz
z dodaniem zastrzeżenia, że dziewczęta poniżej lat 12 mogą być przyjmowane „jedynie (solamente) dla zapoznania ich ze sposobem tego szczególnego życia”, mamy tu przykłady próby wprowadzenia prawniczych uściśleń do pierwotnego tekstu Reguły. Zob. Angela Merici, Die Schriften, s. 77.

13 Podobnie w Regule tercjarzy 3 rozdział dotyczy sposobu skromnego ubierania się, unikania ozdób i próżności, z powołaniem się na radę św. Piotra (II P 3,3) aby odrzucić wszystkie marne ozdoby światowe. Zob. M. Bigi, dz. cyt., s. 63.

14 Turlino: „Suknie winny być z sukna lub szewiotu w kolorze czarnym lub brązowym lub też ciemnoszarym czy brunatnym”. Wymienianie kolorów sukni zaczęto od barwy czarnej, zdradzając tendencję do ujednolicenia ubioru mającego przypominać strój zakonny.

15 Przepis noszenia paska jest interpolacją, której dokonano w pierwotnym tekście Reguły. Wprowadzony został w 1546 r. za rządzeniem Lukrecji Lodrone. Włączenie tego przepisu do tekstu stanowi przesłankę pozwalającą datować czas powstania odpisu zachowanego w kodeksie Biblioteca Trivulziana. Interpolacja wyraźnie rozbija ciągłość pierwotnego tekstu. Nakaz noszenia paska być może dodano w oryginale jako uwagę na marginesie, a przepisujący później kopista włączył to zdanie do tekstu trivulcjańskiego, nie dbając o logiczne umieszczenie przepisu
w kontekście rozdziału. Tekst Turlino również ten przepis zawiera, ale włączony w innym miejscu rozdziału, po zdaniu mówiącym o kolorze sukni, a przed słowami przyzwalającymi na noszenie stroju, w którym siostry wstępowały do Towarzystwa. Takie umieszczenie przepisu nie zakłóca ciągłości tekstu.

16 Turlino: rozdział II jest znacznie krótszy, gdyż zrezygnowano ze szczegółowego wymieniania ozdób stroju, jakich należy uniknąć.

17 Rozdział, jakkolwiek dłuższy, uderza podobieństwem do rozdz. 4 Reguły tercjarskiej, która zakazywała uczestniczenia w zabawach i widowiskach. Zob. M. Bigi, dz. cyt., s. 64.

18 Jakkolwiek w Regule tercjarzy (M. Bigi, dz. cyt., s. 64) jest rozdział o postach, przepisy odnoszące się do nich są znacznie łagodniejsze niż wymagania Reguły Towarzystwa św. Urszuli.

19 Słowa używanej do dziś w liturgii prefacji na Wielki Post.

20 W kilku miejscach swoich pism Aniela w sposób ogólnikowy powołuje się na przepisy prawa kościelnego. Ponieważ w średniowieczu i początkach czasów nowożytnych nie było ono ujednolicone, trudno wskazać dokładnie, skąd owe cytaty pochodzą.

21 Św. Aleksander męczennik pochodził z Frygii w Azji Mniejszej. Działał w Lyonie w czasie prześladowania chrześcijan. Zachęcał ich do wytrwania i wybrania raczej męczeństwa niż wyrzeczenia się wiary. Skazano go za to na pożarcie przez zwierzęta, ale pozostał przy życiu
i „rozmawiał z Bogiem w sercu swoim”, jak mówią akta jego męczeństwa. Później został ścięty,
a święto jego obchodzi się 2 VI. Wzmianka o nim jest przykładem hagiograficznej wiedzy św. Anieli. O św. Aleksandrze męczenniku zob. Biblioteca Sanctorum IX, 1274.

22 Turlino opuścił słowo „najłaskawszy”.

23 Pełen poezji tekst, przypominający Ps 148, zmieniony został w wydaniu Turlino: „Niech
[Twe święte Imię] będzie błogosławione w niebie i na ziemi i wśród wszystkich chórów Aniołów
i Archaniołów”.

24 Podobnie Reguła tercjarzy zachęcała ich w rozdz. 13 do codziennego uczestniczenia we mszy św. w milczeniu i skupieniu. Zob. M. Bigi, dz. cyt., s. 65.

25 Rozdział o spowiedzi jest wyraźną polemiką z nauką protestancką: uzasadnia konieczność indywidualnego wyznania grzechów dla uzyskania rozgrzeszenia. Zob. Pratiques de la confession. Des Pèeres du desert a Vatican II. Quinzes études d’histoire, Paris 1983. Aniela w swojej Regule ujmuje sprawę sakramentów znacznie głębiej, niż to uczyniono w Regule tercjarskiej w rozdz. 6
o spowiedzi i komunii. Zob. M. Bigi, dz. cyt., s. 64.

26 W czasach Anieli praktyka komunii św. w pierwsze piątki nie była jeszcze znana. Rozpowszechniła się w Kościele po objawieniach św. Marii Małgorzaty Alacoque 150 lat później.

27 Rozdział o posłuszeństwie jest jednym z najbardziej interesujących dla duchowości pierwszych urszulanek. W drukowanym tekście Turlino wprowadzone zostały cyfry 1-6 przy wyliczaniu, komu winny posłuszeństwo.

28 Św. Aniela urodzona w Desenzano mieszkała na terenie Republiki Weneckiej, a Regułę napisała dla urszulanek w Brescii, stąd pojęcie państwa utożsamione jest u niej z pojęciem „Rzeczpospolita” (respublica).

29 Podobnie jak w rozdz. VIII tak i w rozdz. XI w druku Turlino wprowadzono numerację poszczególnych części. Św. Aniela do rozdziału o zarządzie wprowadziła przepisy r. 14 reguły tercjarskiej o odwiedzaniu chorych sióstr i udziale w pogrzebie oraz obowiązku modlitwy
za zmarłych. Zob. M. Bigi, dz. cyt., s. 65.

30 Użyte w tekście włoskim słowo „matrona” (dostojna pani, zamężna kobieta, dama) tłumaczymy słowem „matka”, gdyż u św. Anieli oba te określenia używane są zamiennie i właśnie rolę „matek Towarzystwa przewidziała ” dla grupy wdów, o których mowa w rozdziale Reguły o zarządzie. Podobnie określona została ich rola w Akcie wyboru Anieli na generalną Towarzystwa: „Vidue sint tamquam matres” (Archivo Segreto Vaticano. Sacra Congregatio Rituum, Processus, 341, f. 922v. Dalej cyt.: Processus).

31 Turlino: opuszczono ostatnie zdanie.

32 Tekst polski, jak zaznaczono we Wstępie, jest tłumaczeniem z włoskiej kopii, uwierzytelnionej, wpisanej z oryginału G. Cozzano do Akt procesu kanonizacyjnego Anieli Merici (Processus, vol. 341, f. 946v-953r). Włoski tekst Rad poprzedzony jest tam wprowadzeniem napisanym po łacinie,
a którego polskie tłumaczenie jest następujące: „Tekst pouczeń Błogosławionej Anieli udzielonych Dziewicom-Przewodniczkom lub prefektom (niegdyś nazywanym pospolicie «colonelli») Towarzystwa św. Urszuli napisany ręką Gabriela Cozzano, osobistego sekretarza Błogosławionej
w przedłożonej książce i włączonej do akt przez wspomnianego wyżej kanclerza Facconi”. Natomiast kopia Rad znajdująca się w Secondo Libro Generale (f. 26) nosi tytuł: Arricordi et precetti lasciati dalla madre sour Angela alle colonelle.(„Rady i zalecenia pozostawione kolonellom przez matkę-siostrę Anielę”).

33 Adresatkami Rad są „li colonelli” (pułkownicy, dowódcy grup wojskowych). Z rozdziału 11 Reguły, o zarządzie, wiemy, że chodzi o dziewice wybrane „spośród najodpowiedniejszych
w Towarzystwie… Dziewice będą mistrzyniami i przewodniczkami w życiu duchowym” urszulanek. Zgodnie więc z taką ich rolą, wyznaczoną przez św. Anielę, w tym i we wszystkich innych miejscach naszego tłumaczenia zastępujemy słowo „colonello” słowem „mistrzyni”. Podobnie rolę ich określa Akt wyboru św. Anieli na generalną Towarzystwa: „Virgines sint uti magistrae et guidatrices dictarum virginum in vita spirituali” {Processus, 341, f. 922v). Aniela w swoich pismach nazywa je także „przełożonymi” i taką rolę odgrywały, jako bezpośrednie zwierzchniczki urszulanek mieszkających w różnych miejscach Brescii.

34 Włoska zdrobniała forma tego słowa „figlioline” (córeczki), użyta w tym i wielu innych miejscach, zawiera w sobie szczególny odcień serdeczności.

35 Aniela użyła tu określenia „madri principali” (matki najważniejsze, odpowiedzialne) i miała na myśli zarówno wyznaczoną przez siebie przełożoną generalną, Lukrecję Lodrone, jak i pozostałe „governatrici et madri” (przełożone i matki), do których zaadresowany jest Testament.
W pierwotnej strukturze Towarzystwa stały one ponad mistrzyniami (li colonelli).

36 Tak brzmi tytuł druku Turlino z 1574 r. oraz Testamentu wpisanego do Secondo Libro Generale (f. 22r-25v): Testamento della reverenda Madre Suor Angela. Natomiast uwierzytelniona kopia sporządzona przed kanonizacją z oryginału Cozzano, którą tu tłumaczymy (Processus, 341,
f. 953r-958v), poprzedzona jest łacińskim wprowadzeniem, które brzmi w tłumaczeniu następująco: „Tekst Testamentu duchowego błogosławionej Anieli, który pod jej dyktando sporządził wspomniany Cozzano. Z oryginału wpisany do akt przez wyżej wspomnianego kanclerza” (tj. Facconiego, zob. przyp. 32).

37 „Madre principale” Towarzystwa św. Urszuli wyznaczona na to stanowisko przez samą Anielę – Lucrecja hrabina Lodrone, żona Hectora (zm. 1525). W r. 1537 wybrana została na pierwszą
z czterech „matron”. Należała do bresciańskiej arystokracji. (Por. TL, passim; MTS, s. 247-8).

38 Ginevra Riva (lub Ripa) ur. w 1502 r. w rodzinie szlacheckiej, wyszła za mąż za Aleksandra
di Luciagi (Luzzago), matka siedmiorga dzieci. Owdowiała w 1534 r. W r. 1537 wybrana na jedną
z matron Towarzystwa. Wierna myśli Anieli wraz z G. Cozzano przeciwstawiała się zmianom wprowadzonym przez Lukrecję Lodrone. Trzecia generalna Towarzystwa wybrana w 1555 r. Maria di Avogadri, wdowa po Aleksandrze z bogatej rodziny bresciańskiej. Także wybrana w 1537 r.
na jedną z matron. Weronika di Bucci, ur. ok. 1504 r., wdowa po doktorze Camillo. Wybrana
w 1555 r. matką generalną ustąpiła ze stanowiska na rzecz Bianki Porcellaga ok. 1560 r. Wybrana ponownie w 1569 r. była generalną do swojej śmierci, tj. do 1572 r. Urszula di Gavardi, ur. ok. 1494 r., bardzo zamożna wdowa po Girolamo, matka trojga dzieci. Wybrana na jedną z matron
w 1537 r. Janina di Monti, żona Jana Baptysty, matka siedmiorga dzieci, wdowa od 1534 r. Zmarła ok. 1548 r. Izabela da Prato ur. ok. 1496 lub 1502, żona Jana Pawła, fundatorka pierwszego oratorium Towarzystwa św. Urszuli we własnym domu w pobliżu katedry w Brescii. Podobnie jak inny przyjaciel Anieli, Giovanni Patengola, związana była swą dobroczynną działalnością ze szpitalami Brescii. Była przełożoną generalną Towarzystwa od 1572 do 1582 r., tj. do swojej śmierci. Lionella di Pedeciocchi, ur. ok. 1504 r., żona Jana Baptysty (zm. 1537). Zwolenniczka Lukrecji Lodrone
i wprowadzonych przez nią zmian. Zmarła po 1568 r. Katarzyna di Mei (Meya), ur. ok. 1505 r., żona Bernardino. Niemal wszystkie wymienione wyżej adresatki Testamentu były w momencie, gdy Aniela dyktowała go G. Cozzano, stosunkowo młodymi wdowami, dysponującymi dużym majątkiem. Przez pierwsze lata formowania się i działalności Towarzystwa pomagały Anieli, blisko z nią współpracując. (Por. TL, passim; MTS, s. 249-253).

39 Tekstu podanego w nawiasach nie ma w kopii Testamentu wpisanej z oryginału do Akt Kanonizacji Anieli. Występuje natomiast zarówno w druku z 1574 r., jak i w kopii z Secondo Libro Generale (f. 24). Nawet jeśli jest to późniejszy dodatek do Testamentu Anieli, nie podyktowany przez nią, przytaczamy go jako charakterystyczny dla duchowości pierwszych urszulanek. Obie kopie Testamentu zawierające omawiany tekst musiały mieć wspólne źródło, różnice zapisu są bowiem niewielkie. W Secondo Libro Generale wpisano np. poprawnie imię adresata listu Seneki: Lucilius, podczas gdy w druku imię to zniekształcono i zapisano niewłaściwie Lucullus.

http://www.osu.pl/Pisma_sw_Anieli__Przypisy_86,0.html

*****

29 stycznia
Błogosławiona Bolesława Lament, dziewica

Błogosławiona Bolesława Lament Bolesława urodziła się 3 lipca 1862 roku w Łowiczu. Jej ojciec był rzemieślnikiem. Po niej w rodzinie przyszło na świat jeszcze siedmioro dzieci. Atmosfera domu, w którym się wychowała, przepojona była głęboką i prawdziwą religijnością, a Bolesława od dziecka kochała Boga i miała dar modlitwy.
W 1880 roku ukończyła ze złotym medalem gimnazjum w Łowiczu. Tam też miała okazję poznać problemy religijne, narodowe i społeczne swojej epoki, co miało duże znaczenie dla jej duchowej formacji. Przez dwa lata uczyła się w Warszawie zawodu krawcowej, po czym otworzyła w Łowiczu własny zakład krawiecki, wykazując dużo inicjatywy, przedsiębiorczości i talentu organizacyjnego.
Wkrótce zlikwidowała swoją pracownię i mając 22 lata razem z siostrą Stanisławą wstąpiła do zgromadzenia sióstr Rodziny Maryi w Warszawie. Jako postulantka wyróżniała się darem modlitwy, skupienia oraz wiernością obowiązkom. Po złożeniu pierwszej profesji była wychowawczynią dziewcząt w internatach zgromadzenia i instruktorką krawiectwa; uczyła także w szkołach podstawowych. Ujawnił się wtedy jej talent organizacyjny. Nie będąc pewna swego powołania, nie złożyła profesji wieczystej. W 1893 roku opuściła zgromadzenie. Rok później nagła śmierć ojca postawiła przed nią zadanie zapewnienia bytu matce i młodszemu rodzeństwu. Cała rodzina zamieszkała w Warszawie. Tu Bolesława odznaczyła się szczególną wrażliwością na ludzką biedę, rozwinęła działalność charytatywną wśród ubogich i bezdomnych, prowadząc dom noclegowy na Pradze.
Ojciec Honorat Koźmiński – jej duchowy przewodnik polecił, aby objęła stanowisko przełożonej świeckiego III zakonu św. Franciszka przy jednej z warszawskich parafii. Przeżywając boleśnie rozdarcie jedności Kościoła przez podziały chrześcijan, dostrzegła w sobie powołanie do pracy nad zjednoczeniem Kościoła przez troskę o braci odłączonych. W 1903 roku poszła za radą ojca Honorata i wyjechała razem z dwiema ochotniczkami do Mohylewa nad Dnieprem (Białoruś), aby zająć się tam katolickim wychowaniem młodzieży.
W 1905 roku wszystkie trzy rozpoczęły nowicjat zakonny. Z pomocą jezuity, ojca Józefa Wiercińskiego, Bolesława Lament napisała konstytucje nowego zgromadzenia zakonnego Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, którego celem było wspieranie zjednoczenia chrześcijan na Wschodzie z Kościołem katolickim i umocnienie wiary. Służyła gorliwie tej sprawie, przyczyniając się do wzajemnego zbliżenia katolików i prawosławnych. W 1906 roku wraz ze swymi dwoma towarzyszkami Bolesława Lament złożyła pierwsze śluby zakonne, a w rok później siostry przeniosły się do Petersburga, gdzie rozwinęły działalność wychowawczą wśród dzieci i młodzieży. W 1913 roku wszystkie trzy złożyły wieczyste śluby. W tym samym roku założyła internat dla młodzieży żeńskiej w Wyborgu, poszerzając działalność zgromadzenia na Finlandię.
Stawiając siostrom i sobie wzór Świętej Rodziny, Bolesława naśladowała Ją w ubóstwie, umiłowaniu pracy, wytrwałości i delikatności. W jej duchowości uderza wierność woli Bożej, postawa wstawiennicza i wynagradzająca.
Po wybuchu rewolucji październikowej zgromadzenie nie mogło prowadzić swojej działalności. Za naukę religii więziono siostry, jedna z nich została wywieziona na Syberię. Mężnie znosiły prześladowania i głód. Pozbawione domu i środków do życia, w 1921 r. wróciły do Polski. W 1922 roku w Chełmnie na Pomorzu siostry otoczyły opieką młode repatriantki z Rosji. Po raz pierwszy włożyły wówczas habity. W 1925 roku siostra Bolesława zorganizowała nowicjat w Piątnicy pod Łomżą, a w rok później przeniosła dom generalny do Ratowa w diecezji płockiej. W 1935 r. zrzekła się urzędu przełożonej generalnej zgromadzenia.
Decyzją nowej przełożonej generalnej wysłana do Białegostoku, zorganizowała tam przedszkole, kursy kroju i szycia oraz gimnazjum. Z jej inicjatywy siostry podjęły pracę w dwóch internatach, domu noclegowym i stołówce dla bezrobotnej inteligencji. Otaczały też opieką więźniów. Jeden z domów zgromadzenia przeznaczyła na ośrodek opiekuńczy dla bezdomnych dzieci, utrzymując je ze skromnych zasobów zakonnych. Zorganizowała też, formalnie jako kursy do Pierwszej Komunii św., tajną szkołę, gdzie dzieci uczyły się przedmiotów zakazanych przez okupantów. Od 1941 r. Bolesława znosiła cierpliwie paraliż, zamieniając swe czynne apostolstwo na apostolstwo cierpienia i modlitwy. Przez całe życie była człowiekiem głębokiej modlitwy, umiała modlić się w każdej sytuacji, jednocząc się z Bogiem. Dała przykład życia ofiarnego i pełnego ufności do Boga.
Zmarła 29 stycznia 1946 roku w Białymstoku w opinii świętości. Jej ciało przeniesiono do klasztoru w Ratowie i złożono w krypcie pod kościołem św. Antoniego. Beatyfikował ją w Białymstoku w 1991 roku św. Jan Paweł II. Mówił wtedy o niej:

W głębokim poczuciu odpowiedzialności za cały Kościół, boleśnie przeżywała Bolesława rozdarcie jedności Kościoła. Sama doświadczyła wielorakich podziałów, a nawet nienawiści narodowych i wyznaniowych, pogłębionych jeszcze bardziej przez ówczesne stosunki polityczne. Dlatego też głównym celem jej życia oraz założonego przez nią zgromadzenia stała się jedność Kościoła, ta jedność, o którą modlił się w Wielki Czwartek w Wieczerniku Chrystus: “Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim Imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno” (J 17, 11). Służyła matka Lament sprawie zjednoczenia tam zwłaszcza, gdzie podział zaznaczał się ze szczególną ostrością. Nie szczędziła niczego, byleby umacniać wiarę i rozpalać miłość do Boga, byle tylko przyczynić się do wzajemnego zbliżenia katolików i prawosławnych: “Żebyśmy wszyscy – jak mówiła – miłowali się i stanowili jedno”. Pracę na rzecz jedności Kościoła, zwłaszcza na terenach wschodnich, uważała za szczególną łaskę Bożej Opatrzności. Długo przed Soborem Watykańskim II stała się inspiratorką ekumenizmu w życiu codziennym przez miłość.

W ikonografii bł. Bolesława przedstawiana jest w habicie zgromadzenia. W dłoniach trzyma otwartą księgę.

Myśli bł. Bolesławy

  • Święta Rodzina to Pierwsi Misjonarze Królestwa Bożego na kuli ziemskiej
  • Święta Rodzina jest naszym wzorem, potrzeba nam starać się przy łasce Bożej wstępować w ich ślady
  • Nazaret – cisza, miłość i rozmodlenie
  • Wcielenie jest darem dla całej ludzkości. Eucharystia jest darem dla każdej poszczególnej duszy
  • Kochaj Jezusa i dla Niego żyj
  • Wiara ma być korzeniem wszystkich czynności
  • Wierzmy w zwycięstwo. Nie wierzmy w klęskę, bo dzieła Boże klęsk nie znają, panuje w nich tylko zwycięstwo
  • Jesteśmy w ręku Boga, który jest Panem wszystkich mocarzy tej ziemi, toteż nie obawiajmy się niczego, jak tylko grzechu, bo tylko grzech przynosi prawdziwą szkodę, gdyż gubi duszę.
  • Bądź dobrej myśli i oddaj się z całą ufnością Sercu Jezusa, a w tym ognisku miłości rozgorzejesz miłością
  • Starajmy się aby we wszystko włożyć miłość, niech miłość będzie duszą naszego życia, zasadą i pobudką wszystkiego
  • Wszystkie doświadczenina winny być drabiną do nieba. Jeśliby ktoś ze swego kaprysu chciał pominąć niektóre szczeble, to wówczas już nie sięgnie nogą z jednego na drugi, nine wzniesie się wzwyż
  • Trzeba nam pamiętać, że dzieła Boże nabierają siły żywotnej wśród przeciwności
  • Tabernakulum to Betania dla całego świata, jako dom Jezusa i Jego Przyjaciół.
  • Każde Tabernakulum jest studnią samarytańską, albo raczej Boski podróżny, który przy niej odpoczywał, czeka tak samo na nas, przywołując do poufnej rozmowy
  • Rozpoczynając modlitwy, połączmy się intencją i sercem z Panem naszym i prośmy Go, by nas wprowadził przed Oblicze Ojca swego. Trzeba nam zawsze łączyć modlitwy swoje z Jego modlitwami, które zanosił tutaj na ziemi i z tą wzniosłą modlitwą, którą ciągle zanosi w niebie za nas jako pośrednik i arcykapłan nasz
  • Trzeba mieć energię do czynu, lecz żyć w równowadze ducha swego
  • Wszelka praca człowieka uświęca, a lenistwo gubi. Pracujcie wspólnie i oczekujcie wspólnego szczęścia w niebie.
  • Wspólna praca jest dowodem, że miłość panuje wśród Was
  • Wyniki naszych prac powierzajmy Jezusowi
  • Pamiętajmy, iż same z siebie nie jesteśmy zdolne nic uczynić co byłoby godne Boga. Niech nam zawsze i wszędzie pokora towarzyszy, a z nią ufność w pomoc Bożą
  • Jak pszczoła wysysa sok z każdego kwiatka i znosi do ula, tak dusza powinna wykorzystać każdą chwilę łaski Bożej i każdej ofiary i obrucić to na pożytek swojej duszy
  • Kiedy oliwa w lampce jest czysta, to płonie jasno, a kiedy do oliwy wpadnie pajączek lub mucha, wówczas lampka trzeszczy, kopci i wydaje swąd – to obraz duszy grzesznej
  • Każdy bliźni to nasz brat, za którego zbawienine, uświęcenie my częściowo odpowiadamy, jeśli nie podamy mu ręki

http://www.misjonarki-swietej-rodziny.org/zalozycielka_mysli.html

IV Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski: 1-9.06 i 13-16.08.1991


Jan Paweł II

HOMILIA WYGŁOSZONA W CZASIE MSZY ŚW.BEATYFIKACYJNEJ MATKI BOLESŁAWY LAMENT

Białystok, 5 czerwca 1991

1. “Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia”!

Miasto Białystok oddalone jest prawie 200 km od Ostrej Bramy. Jednak Lud Boży waszego Kościoła, katedra biskupia, żyje Ostrą Bramą. Żyje jej tradycją, jej tajemnicą. Tajemnica Matki Miłosierdzia wpisała się w dzieje ludzi i ludów. W iluż to językach przemawiają do Ostrobramskiej Matki Miłosierdzia ludzkie usta i ludzkie serca? W iluż językach powtarzane są słowa anielskiego pozdrowienia przy zwiastowaniu? “Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, «błogosławiona jesteś między niewiastami» (…), znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus” (Łk 1,28.30-31).

“Błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus” (por. Łk 1,42).

Ludzkie usta i ludzkie serca wypowiadają te słowa po polsku, po litewsku, po białorusku, po rosyjsku, po ukraińsku… i w ilu innych jeszcze językach? Człowiek staje się świadkiem Bożego orędzia – tego, które otwarło nową przestrzeń Przymierza Boga z ludzkością. Nową przestrzeń obcowania Boga z człowiekiem: obcowania w Bogu-Synu, który stał się człowiekiem i za sprawą Ducha Świętego narodził się z Dziewicy Maryi.

Bądź pozdrowiona… Matko Miłosierdzia.

Bądź pozdrowiona… Stolico Mądrości.

2. Liturgia uroczystości ostrobramskiej łączy zwiastowanie anielskie ze słowami Przedwiecznej Mądrości. Mądrość Boża opowiada tajemnicę stworzenia. Opowiada ją inaczej niż Księga Rodzaju. Mądrość wszakże jest starsza niż cały stworzony wszechświat. Wszechświat naprzód był w niej: w Bożej Mądrości. Był w Słowie Przedwiecznym, które jest współistotne Ojcu. O tym Słowie powie ostatni ewangelista: “Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało (…). Ono było na początku u Boga. (…) I Bogiem było Słowo” (J 1,3.2.1).

Jednakże mądrościowy autor Starego Testamentu nie zna jeszcze tej trynitarnej tajemnicy Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Tajemnica ta po raz pierwszy zostanie wypowiedziana przy zwiastowaniu. Księga Starego Przymierza głosi natomiast Mądrość Bożą jako początek i źródło bogactwa i ładu całego stworzenia i wszystkich stworzeń. Właśnie w tym bogactwie i ładzie pozwala się rozpoznać i odczytać Bóg-Stwórca wszystkiego.

Nie jest to prawda obca również współczesnym umysłom, skoncentrowanym swoimi metodami na tajnikach wszechświata. Wielu z nich – i to najwybitniejsi – daje wyraz tej prawdzie w języku swej naukowej specjalności. Widać, że człowiek współczesny wciąż na nowo może odczytywać prawdę o Przedwiecznej Mądrości, która wyraża się w dziele stworzenia.

3. Zwracając się do człowieka, Mądrość Boża mówi tak: “Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie! Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana” (Prz 8,32-35).

Zwróćmy uwagę, że tekst liturgiczny poprzednio mówił o stworzeniach, a teraz przemawia do stworzenia: do tego stworzenia, jakim jest człowiek, synowie ludzcy. Człowiek od początku jest “rozmówcą” Boga – jest on stworzonym “ty”, do którego zwraca się Boże “Ja”. Jest rozmówcą Boga, bo został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Mądrość Boża, potwierdzając tę prawdę o ludzkiej istocie, równocześnie wpisała się w człowieczeństwo jako prawo odwieczne. Prawo to jest wyrazem Bożej troski o “drogi” człowieka, o “drogi” ludzkiej moralności. “Szczęśliwi, co dróg moich strzegą” – mówi Mądrość Przedwieczna: “Kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i zyska łaskę u Pana”. Prawo Przedwiecznej Mądrości wpisane w serce człowieka pozwala mu uczestniczyć w ładzie całego stworzenia, a nade wszystko kształtować w sposób godny, w wolności i sprawiedliwości, obcowanie wzajemne osób, wspólnot i społeczeństw na ziemi.

Moralność jest miarą właściwą człowieczeństwa. W niej i przez nią człowiek realizuje siebie, gdy czyni dobrze; gdy postępuje źle, niszczy ład mądrości w sobie samym, a także w międzyludzkim i społecznym zasięgu swego bytowania.

Podczas obecnej Mszy św. najszczególniejsze wspomnienie należy się jednej z tych szczęśliwych osób, które strzegły dróg Mądrości Przedwiecznej i dlatego znalazły życie oraz zyskały łaskę u Pana. Przed 45. laty tutaj, w Białymstoku, umarła służebnica Boża Bolesława Lament, założycielka sióstr misjonarek Świętej Rodziny. Dzisiaj została ona ogłoszona błogosławioną Kościoła. Tę córkę miasta Łowicza powołał Bóg do tworzenia katolickich zakładów opiekuńczo-wychowawczych oraz innych ognisk opieki duchowej w dalekim Petersburgu, Mohylewie, Żytomierzu, a po I wojnie światowej – zwłaszcza na ziemi pińskiej, białostockiej i wileńskiej. Prowadziła swoje dzieło wśród ustawicznych przeciwności, dwukrotnie przeżyła utratę całego dorobku założonego przez siebie zgromadzenia, nieraz przyszło jej oraz jej współsiostrom pracować w głodzie i bez własnego mieszkania. Miała zwyczaj umacniać się wówczas znanym hasłem duchowości ignacjańskiej: “Wszystko na większą chwałę Bożą”. Ostatnie pięć lat swojego życia spędziła – sparaliżowana – z wielką cierpliwością i w rozmodleniu.

Przez całe życie odznaczała się szczególną wrażliwością na ludzką biedę, przejmował ją zwłaszcza los ludzi upośledzonych w społeczeństwie, ludzi zepchniętych na tak zwany margines życia czy nawet do świata przestępczego.

W głębokim poczuciu odpowiedzialności za cały Kościół, boleśnie przeżywała Bolesława rozdarcie jedności Kościoła. Sama doświadczyła wielorakich podziałów, a nawet nienawiści narodowych i wyznaniowych, pogłębionych jeszcze bardziej przez ówczesne stosunki polityczne. Dlatego też głównym celem jej życia oraz założonego przez nią zgromadzenia stała się jedność Kościoła, ta jedność, o którą modlił się w Wielki Czwartek w wieczerniku Chrystus: “Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim Imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno” (J 17,11). Służyła matka Lament sprawie zjednoczenia tam zwłaszcza, gdzie podział zaznaczał się ze szczególną ostrością. Nie szczędziła niczego, byleby umacniać wiarę i rozpalać miłość do Boga, byle tylko przyczynić się do wzajemnego zbliżenia katolików i prawosławnych: “Żebyśmy wszyscy – jak mówiła – miłowali się i stanowili jedno”. Pracę na rzecz jedności Kościoła, zwłaszcza na terenach wschodnich, uważała za szczególną łaskę Bożej Opatrzności. Długo przed Soborem Watykańskim II stała się inspiratorką ekumenizmu w życiu codziennym przez miłość.

Lud Boży w Polsce i na terenach jej apostolstwa będzie mógł odtąd odwoływać się w modlitwie liturgicznej Kościoła do jej orędownictwa oraz czerpać z jej życia wzór do naśladowania.

4. Tegoroczne moje pielgrzymowanie po ziemi ojczystej jest związane z programem Dekalogu. W tych dziesięciu słowach, jakie Bóg Starego Przymierza przekazał swemu ludowi przez Mojżesza, zawiera się ogromne bogactwo: nie zastąpiona niczym synteza zbawczej mądrości. Każde przykazanie domaga się tego, aby było gruntownie przemyślane. Nie trzeba dodawać, że moment dziejowy, w którym znajduje się nasze społeczeństwo, w szczególny sposób tego się domaga. Jeśli bowiem po tak zwanym okresie minionym społeczeństwo odziedziczyło głęboki kryzys ekonomiczny, to w parze z tym idzie nie mniej dotkliwy kryzys etyczny. Co więcej: ten drugi w znacznej mierze warunkuje pierwszy. Dotyczy to różnych dziedzin życia ludzkiego. Dotyczy w sposób szczególny tej dziedziny, do której odnosi się siódme przykazanie Dekalogu.

Kiedy słyszymy: “Nie kradnij”, to rozumiemy, że jest rzeczą moralnie złą przywłaszczać sobie cudzą własność. Ta prosta oczywistość Dekalogu wypisana jest zarazem w świadomości moralnej, czyli w sumieniu człowieka. Siódme przykazanie uwydatnia prawo osoby ludzkiej do posiadania rzeczy jako dóbr. Chodzi jednak nade wszystko o osoby, o rzeczy ze względu na osoby. Człowiek bowiem potrzebuje rzeczy jako środków do życia. Człowiek dlatego otrzymał od Stwórcy władzę nad rzeczami: “Czyńcie sobie ziemię poddaną” (por. Rdz 1,28). Winien posługiwać się nimi w sposób ludzki. Ma zdolność ich przetwarzania wedle swoich potrzeb. Ma więc także i prawo posiadania ich celem przetwarzania. Dobra materialne służą nie tylko używaniu, ale także wytwarzaniu nowych dóbr. Człowiek ma do tego prawo, a nawet moralny obowiązek wytwarzania nowych dóbr dla siebie i dla drugich tak, aby całe społeczeństwo stawało się zasobniejsze – aby mogło bytować w sposób bardziej godny ludzkich istot.

5. Są to stwierdzenia zaledwie elementarne. Natomiast zagadnienie związane mniej lub bardziej pośrednio z siódmym przykazaniem Dekalogu domaga się gruntownego podjęcia pod kątem wychodzenia z kryzysu, który jest nie tylko ekonomiczny, ale także etyczny. Jest to wielkie zadanie całego współczesnego pokolenia. Przed stu laty ukazała się pierwsza tak zwana encyklika “społeczna” papieża Leona XIII Rerum novarum. Po stu latach stała się ona na nowo tematem, albowiem poruszone w niej zagadnienia pracy, własności, prawa posiadania środków produkcji w relacji do uniwersalnego prawa używania dóbr, którymi Stwórca obdarował wszystkich ludzi, są sprawami podstawowymi dla życia i moralności nie tylko poszczególnych osób i wspólnot, zwłaszcza rodzin, ale także całych społeczeństw i narodów, a ostatecznie całej kilkumiliardowej rodziny ludzkiej.

Jest zadaniem szczególnie doniosłym dla naszego narodu i społeczeństwa, ażeby przezwyciężając następstwa ustroju, który okazał się ekonomicznie niewydolny, a etycznie szkodliwy, budować w ramach nowego ustroju sprawiedliwy ład, w którym ludzkie talenty nie będą się marnowały, a całość życia społeczno-ekonomicznego odzyska potrzebną równowagę.

Obyśmy tylko w swoich dążeniach do ukształtowania nowej gospodarki, nowych układów ekonomicznych nie próbowali iść drogami na skróty, z pominięciem drogowskazów moralnych. “Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16,26).

Jeżeli w realizowaniu tej reformy gospodarczej będą skrupulatnie przestrzegane zasady sprawiedliwości; jeśli każdy będzie się liczył nie tylko z interesem własnym, ale również z interesem społecznym; jeśli w działaniach gospodarczych nie zabraknie troski o najuboższych i najbardziej potrzebujących – wówczas Pan Bóg z pewnością pobłogosławi wysiłkom i nie tylko Polska dopracuje się dobrobytu, ale i atmosfera wzajemnych stosunków międzyludzkich stanie się zdrowsza i bardziej ludzka.

6. Do tego wzywa synów ludzkich Przedwieczna Mądrość, która przemawia też słowami dzisiejszej liturgii. My wszyscy, zgromadzeni w eucharystycznej wspólnocie, ofiarujemy Stwórcy i Ojcu tej Mądrości dary stworzenia, które są zarazem owocem pracy ludzkiej. Czynimy to zaś wpatrzeni w Ostrobramską Stolicę Mądrości, wołając: “Witaj, Królowo, Matko Miłosierdzia”.

Jeśli bowiem przykazania Dekalogu uczą nas podstawowych zasad sprawiedliwości, to Mądrość Boża objawiona w Chrystusie, Synu Maryi, ukazuje głębszy jeszcze wymiar moralności. Jest to wymiar miłości, w szczególności wymiar miłości miłosiernej. Chrystus uczy nas, że ponad poziomem dóbr, które można i trzeba dzielić wedle miar sprawiedliwości – człowiek jest powołany do miłości, która jest większa od wszystkich dóbr przemijających. Ona jedna nie przemija. Miłość nie przemija. Ona jest miarą życia wiecznego – to znaczy życia człowieka w Bogu samym. Albowiem Bóg sam jest Miłością (por. 1 J 4,8).

On też chce, abyśmy miłością mierzyli nasze obcowanie z Nim i z naszymi bliźnimi. Chce, abyśmy byli nie tylko sprawiedliwi, ale też i miłosierni, jak On sam, ewangeliczny Ojciec tylu marnotrawnych synów: “Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7).

To orędzie Bożego miłosierdzia, orędzie Chrystusa miłosiernego wyszło z tej ziemi, przeszło także przez wasze miasto – i poszło szeroko w świat. To orędzie przygotowywało całe pokolenia, aby mogły sprostać największym niesprawiedliwościom organizowanym w imię wielkiej niszczącej utopii, która miała urzeczywistnić na ziemi “raj absolutnej sprawiedliwości”.

Matko z Ostrej Bramy, dzięki Ci za to, że jesteś Matką Miłosierdzia.

Dzięki Ci za to, że możemy dzisiaj czcić Twoją ostrobramską tajemnicę w Białymstoku przez beatyfikację służebnicy Bożej Bolesławy, której życie było całkowicie oddane miłości przez czystość, posłuszeństwo i ubóstwo. Jest więc to życie szczególną ilustracją do sprawy, na którą wskazuje siódme przykazanie, do wielkiej, rozległej, rozbudowanej dziedziny moralności międzyludzkiej, a zarazem dziedziny moralności społecznej w wielu wymiarach. Mówiono nam w minionym okresie, mówiono tak milionom naszych braci ze Wschodu, że własność jest kradzieżą – prywatna własność jest kradzieżą. Człowiek musi się uwolnić od tej kradzieży, musi od własności prywatnej, zwłaszcza środków produkcji, przejść do kolektywu. W tym kolektywie społeczeństwo, a właściwie to państwo, a jeszcze bardziej właściwie to partia, dysponując całokształtem dóbr, przydziela wszystkim sprawiedliwie. I człowiek się odzwyczaił od posiadania. Przede wszystkim od posiadania dóbr wytwórczych, od produkcji, ta była napiętnowana jako synonim kapitalizmu, wstecznego. Przyzwyczaił się, został przyzwyczajony, został przymuszony. Dziś się okazało, że jednak chyba własność prywatna dóbr produkcyjnych nie jest kradzieżą, że trzeba do niej wrócić. I ludzie bardzo często nie wiedzą jak. Ludzie muszą się tego na nowo uczyć, jak posiadać na własność dobra produkcyjne, jak produkować, a nie jest to tylko sprawa techniczna, jest to zarazem sprawa głęboko etyczna. Kościół o tym pamięta. Leon XIII o tym pamiętał, przed stu laty pisząc Rerum novarum, i my o tym pamiętamy po stu latach. Produkowanie dóbr. Człowiek jako ten, który wytwarza, który siebie bogaci, nie żyje tylko dla siebie, nie produkuje dla siebie, ma bogacić społeczeństwo – nad tym czuwa władza społeczna, nad tym powinno czuwać państwo, a więc przesuwa się ten punkt w strukturze społeczeństwa, organizacji społeczeństwa, przesuwa się ten punkt, w którym trzeba nawiązywać do przykazania: “Nie kradnij”. “Nie kradnij” to nie znaczy nie posiadaj, “nie kradnij” to nie znaczy nie wytwarzaj nowych dóbr, służąc innym, chociażby jako warsztat pracy. “Nie kradnij” to znaczy nie nadużywaj tej twojej władzy nad własnością, nie nadużywaj tak, że inni przez to stają się nędzarzami, i to też jest prawda, i my tę prawdę przypominamy również na Zachodzie. I my wciąż mówimy tym bogatym społeczeństwom kapitalistycznym: a kto weźmie odpowiedzialność za Trzeci Świat? Dlaczego Trzeci Świat? Przypatrzcie się dobrze, zrewidujcie wasz system; system wolnego rynku, system własności prywatnej, produkcji prywatnej. Bardzo dobrze, ale dlaczego ten system własności prywatnej, posiadania dóbr na własność i wytwarzania tych dóbr – prywatnego, z inicjatywy ludzkiej osoby czy ludzkich wspólnot, dlaczego on nie służy temu, co jest pierwszorzędnym prawem Bożym, prawem natury, mianowicie powszechnemu używaniu tych dóbr? Dlaczego tylu ludzi żyje w nędzy i ginie z głodu? W tych bogatych krajach również, nie mówiąc już o krajach Trzeciego Świata, bo te może jeszcze są w drodze. Tak więc naszej polskiej sprawy, naszego polskiego przejścia do nowego ustroju po wyjściu z dawnego ustroju, do czego całe społeczeństwo się przyczyniło w okresie i za sprawą “Solidarności” – to jest wielkie osiągnięcie dziejowe. Dlatego czeka nas wielki wysiłek natury organizacyjnej, ustrojowej, ale równocześnie moralnej, moralnej: musimy się uczyć posiadać i wytwarzać. Musimy się uczyć tworzyć sprawiedliwe społeczeństwo przy założeniu wolnego rynku. To wszystko jest powiązane z tym jednym, prostym przykazaniem: “Nie kradnij”. Bóg jest zwięzły. Mówi krótko, nie nadużywa słów, ale te słowa pokrywają obszary życia ludzkiego bardzo rozległe i wymiary ludzkiego bytowania bardzo złożone.

Przepraszam, że się rozwiodłem nad tą sprawą poza tekstem. Wróćmy na miejsce, na którym stoimy. Stoimy przed Tobą, Matko z Ostrej Bramy, dziękujemy Ci za to, że jesteś Matką Miłosierdzia. Mówimy do Ciebie: Witaj, Królowo, witaj, Królowo. Mówimy stąd, z Białegostoku, ale mówimy szeroko w Polskę i szeroko w cały ten wielki obszar środkowo- i wschodnioeuropejski, którego ta sama sprawa dotyczy. Witaj, Królowo. Niech nowe pokolenia szukają tej sprawiedliwości, która jest z Boga, niech szukają sprawiedliwości, która jest z Boga – ludzkiej sprawiedliwości, która w Bogu ma swe korzenie. Niech nowe pokolenia, to znaczy już nasze i te, co po nas przyjdą, czerpią ze źródeł Przedwiecznej Mądrości, ponieważ Mądrość Przedwieczna “znajduje swą radość, obcując z synami ludzkimi w każdym pokoleniu” (por. Prz 8,31).

[Na zakończenie Mszy św. Jan Paweł II powiedział:]

 

Drodzy Bracia i Siostry!

Na zakończenie, przed błogosławieństwem, pragnę wyrazić moją radość z tego spotkania z wami. Przypominam sobie rok 1977. Jako metropolita krakowski odwiedziłem waszą archidiecezję na 50-lecie koronacji wizerunku Ostrobramskiej Matki Miłosierdzia. Archidiecezja wasza stała się bardzo znana w Polsce, bo stąd pochodzi ks. Jerzy Popiełuszko, urodzony w niedalekich Okopach. Dziś powiemy o nim, że był to kapłan z ludzi wzięty i dla ludzi całkowicie poświęcony, aż do ofiary z życia. Przed chwilą została ogłoszona błogosławioną matka Bolesława Lament. Tej jedności, dla której ona żyła i pracowała, potrzebuje dziś w szczególny sposób świat, Europa, Polska, archidiecezja w Białymstoku. Mieszkają tu także nasi bracia prawosławni. Szukajmy zawsze tego, co łączy, spotykajmy się w duchu ekumenicznym, módlmy się wspólnie. Czy Duch Święty nie sprawia, nie rozrządza – powiedziałem w czasie pierwszej pielgrzymki, dziś pragnę powtórzyć – czy nie rozrządza Duch Święty, byśmy się spotkali w dialogu i dążyli do jedności? Niech błogosławiona matka Bolesława wspomaga te nasze wysiłki.

Obchodzimy też dzisiaj Światowy Dzień Ekologii. Człowiek otrzymał od Boga zadanie panowania nad przyrodą. To panowanie nie oznacza samowolnego niszczenia przyrody, wykorzystywania jej zasobów bez ograniczeń. Mówię to tu, na białostockiej ziemi, która należy do jednej z najpiękniejszych w Polsce, ze wspaniałą Puszczą Białowieską. Ale zwracam się do wszystkich ludzi w całej Ojczyźnie, gdyż degradacja środowiska naturalnego jest coraz większa, a zagrożenie to w Polsce zdaje się być szczególnie alarmujące. Przyroda cierpi z powodu człowieka. Dar panowania nad przyrodą winniśmy wykorzystywać w poczuciu odpowiedzialności, świadomości, że jest to wspólne dobro ludzkości. Tu także chodzi o siódme przykazanie: “Nie kradnij!”

Woda, powietrze, ziemia, las, zwierzęta, rośliny zostały stworzone przez Boga i zasługują na szacunek ze strony człowieka. A przy okazji proszę was, pozdrówcie przynajmniej Czarną Hańczę; dodałbym parafię w Mikaszówce, ale to już jest diecezja łomżyńska.

Teraz pragnę zwrócić się do tych naszych braci, których językiem jest język białoruski, a którzy są tu obecni i dają o sobie znać. Niech mi przebaczą, jeśli niedobrze coś wypowiem w ich języku.

[Po białorusku:]

Serdecznie i z wielką radością witam wiernych z Białorusi.

[Po polsku:]

A także w języku rosyjskim, zwłaszcza, że widzę napis.

[Po rosyjsku:]

Moskwa zna papieża z Rzymu. Z całego serca witam i pozdrawiam wiernych przybyłych z Rosji, która wkroczyła w drugie tysiąclecie chrześcijaństwa. Znane tradycje rosyjskiego chrześcijaństwa, zapominane i odrzucane w czasie minionych ponad 70. lat, zaczynają się ostatnio odradzać, szczególnie wśród młodzieży zauważa się wzrost aktywności religijnej i powrót do wartości duchowych, które od tysiąclecia kształtowały świadomość Rosjan. Szczególną moją radością jest to, że w zmienionych warunkach stało się możliwe ustanowienie struktur apostolskich w Moskwie i Nowosybirsku oraz mianowanie tam biskupów. Wielkie zadania stoją przed wami i waszymi pasterzami: praktycznie wszystko trzeba zaczynać od zera. Chcę was zapewnić, że pamiętam o was w modlitwie i polecam was wstawiennictwu Najświętszej Bogarodzicy i rosyjskich świętych. Wierzę, że duchowe dobra, które przynosi człowiekowi Kościół zarówno katolicki, jak prawosławny, będą dostępne każdemu. Nastąpi wtedy duchowe odrodzenie Rosji, które jest nieodzownym warunkiem uzdrowienia i postępu wszystkich sfer życia społecznego. Z wiarą i nadzieją na lepsze jutro przyjmijcie moje najlepsze życzenia i błogosławieństwo.

Bracia i siostry, na zakończenie tej podniosłej liturgii eucharystycznej pragnę jeszcze zwrócić się do was ze słowami o znaczeniu kościelnym i kościelno-administracyjnym. Mając na względzie racje duszpasterskie, ustanawiam dziś dwie diecezje w tym rejonie Polski: diecezję białostocką ze stolicą w Białymstoku, obejmującą teren tej części archidiecezji wileńskiej, która znajduje się w obecnych granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Biskupa Edwarda Kisiela, dotychczasowego administratora apostolskiego, mianuję biskupem diecezji białostockiej. Kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku staje się katedrą biskupa i diecezji. Po drugie, diecezję drohiczyńską ze stolicą w Drohiczynie, obejmującą teren tej części diecezji pińskiej, która znajduje się w obecnych granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Biskupa Władysława Jędruszuka, dotychczasowego administratora apostolskiego, mianuję biskupem diecezji drohiczyńskiej. Kościół pod wezwaniem Przenajświętszej Trójcy w Drohiczynie staje się katedrą biskupa i diecezji. Pasterzom i Ludowi Bożemu tych dwu diecezji z serca błogosławię.

opr. mg/mg

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/20bialystok_05061991.html#

S. Lilianna Pietkiewicz
Błogosławiona Bolesława Lament
– Patronka Jedności Chrześcijan


     Opatrzność dała naszym czasom wspaniałego Papieża – Ojca Świętego Jana Pawła II. Wszyscy wiemy, jak bardzo jest On przejęty sprawą jedności chrześcijan. W swojej encyklice UT UNUM SINT Ojciec Święty pisze:
„Wierzyć w Chrystusa znaczy pragnąć jedności, pragnąć jedności znaczy pragnąć Kościoła, pragnąć Kościoła znaczy pragnąć komunii łaski, która odpowiada zamysłowi Ojca, powziętemu przed wszystkimi wiekami” (9). Kilka stron dalej czytamy:
„…ekumenizm, ruch na rzecz jedności chrześcijan, nie jest jakimś tylko dodatkiem, uzupełnieniem tradycyjnego działania Kościoła. Przeciwnie, należy on w sposób organiczny do całości jego życia i działania i w konsekwencji winien tę całość przenikać i z niej wyrastać jak owoc ze zdrowego drzewa, które osiąga pełnię życia” (20).
Wiemy, że ekumeniczne zaangażowanie Ojca Świętego to nie tylko słowa, ale cały ogromny wysiłek Piotra naszych czasów, „aby wszyscy stanowili jedno” (J 17,21).
Uderzające jest współbrzmienie owych ekumenicznych wysiłków z Orędziem Prawdziwe Życie w Bogu, przekazanym światu przez Vassulę Ryden. Orędzie to jest „krzykiem” Bożego Serca spragnionego jedności w Kościele.
Nasze stulecie wydało również kogoś, kto usłyszał ów „krzyk” Bożego Serca jeszcze przed Soborem Watykańskim II. Tą osobą była błogosławiona Bolesława Lament – założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Św. Rodziny. Jej ekumeniczny charyzmat oraz żywy kult Najświętszego Serca Pana Jezusa idealnie współbrzmią z głosem Papieża i z Orędziem Prawdziwe Życie w Bogu. Spróbujmy bliżej zapoznać się z życiem i charyzmatem Błogosławionej.
Bolesława Maria Lament urodziła się 3 lipca 1862 roku w Łowiczu, w wielodzietnej i głęboko religijnej rodzinie. Od dziecka odznaczała się umiłowaniem Boga i darem modlitwy. W Łowiczu ukończyła gimnazjum rosyjskie. W Warszawie w latach 1892-1903 rozwinęła działalność charytatywną wśród ubogich i bezdomnych. Za radą swego kierownika duchowego wyjechała w 1903 roku do Mohylewa nad Dnieprem i tam w 1905 roku założyła Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, któremu za cel wyznaczyła wspieranie dzieła zjednoczenia chrześcijan oraz umacnianie katolików w wierze. W 1907 roku siostry przeniosły się do Petersburga, gdzie rozwinęły działalność wychowawczą wśród dzieci i młodzieży. Po wybuchu rewolucji październikowej Zgromadzenie utraciło wszelkie możliwości działania. Siostry były represjonowane i następnie zmuszone do opuszczenia Rosji. Wróciły do Polski w 1921 roku, rozpoczynając wszystko od zera. Bolesława Lament za główny teren działalności obrała wschodnie kresy, zamieszkałe przez ubogą ludność w przeważającej części prawosławną. W 1941 roku Bolesława została sparaliżowana i swoją czynną działalność zamieniła na apostolstwo modlitwy i cierpienia, cierpienia tym większego, że były to lata II wojny światowej. Zmarła w opinii świętości 29 stycznia 1946 roku w Białymstoku, gdzie przy ulicy Stołecznej 5 spoczywają Jej szczątki.
Bolesława odznaczała się heroiczną wiarą wśród przeciwności, szukając we wszystkim jedynie woli Bożej. Jej głęboka pobożność, nakierowana na Eucharystię i Najświętsze Serce Pana Jezusa, rodziła w Niej miłość do ludzi, żarliwość apostolską i pragnienie jedności Owczarni Chrystusowej.
Ojciec Święty Jan Paweł II w dniu 5 czerwca 1991 roku, podczas IV pielgrzymki do Ojczyzny, ogłosił Bolesławę Lament błogosławioną. Podczas homilii, w dniu beatyfikacji, powiedział między innymi:
„W głębokim poczuciu odpowiedzialności za cały Kościół, boleśnie przeżywała Bolesława brak jedności Kościoła. Sama doświadczała skutków wielorakich podziałów, a nawet nienawiści narodowych i wyznaniowych, pogłębionych jeszcze bardziej przez ówczesne stosunki polityczne. Dlatego też głównym celem jej życia oraz założonego przez nią Zgromadzenia stała się jedność Kościoła, ta jedność, o którą modlił się w Wielki Czwartek w wieczerniku Chrystus: ,,Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które mi dałeś, aby tak jak my stanowili jedno” (J 17,11). Służyła matka Lament sprawie zjednoczenia tam zwłaszcza, gdzie podział zaznaczał się ze szczególną ostrością. Nie szczędziła niczego, byle tylko umacniać wiarę i rozpalać miłość do Boga, byle tylko przyczynić się do wzajemnego zbliżenia katolików i prawosławnych: «żebyśmy wszyscy – jak mówiła – miłowali się i stanowili jedno.» Pracę na rzecz jedności Kościoła, zwłaszcza na terenach wschodnich, uważała za szczególną łaskę Bożej Opatrzności. Długo przed Soborem Watykańskim II stała się inspiratorką ekumenizmu w życiu codziennym przez miłość. Lud Boży w Polsce i na terenach jej apostolstwa będzie mógł odtąd odwoływać się w modlitwie liturgicznej Kościoła do jej orędownictwa oraz czerpać z jej życia wzór do naśladowania.”
Tyle w dniu beatyfikacji, zaś podczas jednej ze środowych audiencji generalnych Ojciec Święty nazwał bł. Bolesławę „…wielką pionierką ekumenizmu na przełomie tamtego i obecnego stulecia”. Watykańscy konsultorzy badający bardzo szczegółowo życie i działalność Błogosławionej oświadczyli, że przez ekumeniczne posługiwanie „matka Lament stanowi pewien punkt odniesienia w nowej Europie.”
Możemy zatem bł. Bolesławę wzywać jako patronkę wszystkich wysiłków ekumenicznych. Założone przez Błogosławioną Zgromadzenie ma cel wybitnie ekumeniczny. W Konstytucjach Instytutu czytamy: „Naszą konsekracją głębiej włączamy się w zbawczą misję Chrystusa i zespalamy z Kościołem przez wspomaganie dzieła zjednoczenia chrześcijan…” (p. 10). Siostry wierzą, że postawione przez Błogosławioną Bolesławę ideały ekumeniczne są im zadane przez samego Boga. Codziennie modlą się o jedność chrześcijan oraz o zwycięstwo wiary w Rosji i rozwój Kościoła Chrystusowego na Wschodzie. W tej intencji oddają Panu Bogu całe swoje życie. W akcie składanych ślubów zakonnych proszą Trójjedynego Boga o udzielenie obfitych łask: „…abym dla większej chwały Twojej i jedności Kościoła Świętego mogła wypełnić, co Ci ślubowałam. Amen.” W modlitwach porannych siostry mówią codziennie Panu Bogu: „Pragnę wszystko czynić z miłości, dla większej chwały Twojej i spełnienia Twej Świętej woli, a szczególnie w tej intencji, aby nastała jedna Owczarnia i jeden Pasterz.”
Od kilku lat przed Zgromadzeniem na nowo otworzyły się ogromne możliwości pracy za naszą wschodnią granicą. Siostry czują się ponownie zaproszone, wezwane przez samego Boga i Założycielkę do ożywienia modlitwy, ofiary i konkretnej posługi na rzecz naszych braci na Wschodzie. Z Bożej Opatrzności powstają nowe placówki Zgromadzenia w Rosji, na Litwie i Białorusi. Są to na razie : Moskwa, Rostów, Batajsk, Wilno, Ejszyszki, Boruny, Mohylew, Oszmiana, Pińsk, Łahiszyn i Baranowicze z nowo powstającym domem nowicjatu. Żniwo na tamtych terenach przeogromne, ludzie pełni duchowego głodu, otwarci na przyjęcie Chrystusa i Jego Ewangelii. Ojciec Święty, podczas spotkania z siostrami, powiedział kiedyś: „Błogosławię wam wszystkim. Codziennie wspominam waszą Założycielkę. Przed wami wielka misja, trzeba wam wiele powołań.”
Miesiąc styczeń to miesiąc liturgicznego wspomnienia bł. Bolesławy, która dokładnie 50 lat temu – 29 stycznia 1946 roku – przeszła do chwały nieba.
Miesiąc styczeń to kolejny Tydzień Ekumeniczny połączony z konkretnym wysiłkiem Ojca Świętego i całego Kościoła zmierzającym do upragnionej jedności. Pierwszy dzień Tygodnia Ekumenicznego – 18 stycznia – to dzień urodzin Vassuli Ryden, która jest danym nam przez Boga znakiem jedności. Urodziny Vassuli właśnie w tym dniu z pewnością nie są, jak sama zauważa, zwykłym przypadkiem (Prawdziwe Życie…, t. 2 s.410). Ponadto dzień ten był przed Soborem Watykańskim II, świętem Bazyliki Świętego Piotra.
Czyż nie skłania nas to wszystko do głębszej refleksji, modlitwy i szczerego nawrócenia, by konkretnie wspomóc wysiłki Papieża, tak bardzo wsłuchanego w bicie i pragnienia Bożego Serca…
Błogosławiona Bolesławo, wspomóż wysiłki Ojca Świętego, zmierzające do zjednoczenia Kościoła, oraz uproś nam łaskę przyjęcia i głębokiego zrozumienia Orędzia Prawdziwe Życie w Bogu, by przyspieszona została godzina triumfu Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi. Amen.

s. Lilianna Pietkiewicz ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Św. Rodziny. Olsztyn, 31 grudnia 1995, w Uroczystość Świętej Rodziny; w: „Vox Domini” nr 1/96, str. 14-15

http://www.voxdomini.com.pl/sw/sw6.html

*********

29 stycznia
Święty Józef Freinademetz, prezbiter

Święty Józef Freinademetz Józef urodził się 15 kwietnia 1852 r. w Dolomitach w północnych Włoszech. Pochodził z ubogiej rodziny chłopskiej. W 1862 r. rozpoczął naukę w szkole w Bressanone. Dziesięć lat później wstąpił do miejscowego seminarium duchownego. W trakcie studiów zainteresował się misjami. W 1875 r. przyjął święcenia kapłańskie. Trzy lata później, w 1878 r., wyjechał do Holandii i wstąpił do Zgromadzenia Słowa Bożego – Misjonarzy Werbistów. Pod kierunkiem założyciela, św. Arnolda Janssena, rozpoczął przygotowania do podjęcia misji.
W marcu 1879 r. wyjechał do Chin. Najpierw przez dwa lata uczył się w Hongkongu języka i posługiwał miejscowym chrześcijanom, by następnie wyjechać do powierzonych mu 158 chrześcijan w liczącej 12 milionów mieszkańców prowincji Południowego Szantungu.
W marcu 1882 r. Józef zamieszkał w prymitywnej, glinianej chacie w Puoli. Do pomocy w pracy duszpasterskiej zapraszał ludzi świeckich, którzy dzięki znajomości języka mogli o wiele skuteczniej pomagać w ewangelizacji. Z myślą o nich przygotował wyjaśnienia do katechizmu i różne inne pomoce duszpasterskie w języku chińskim.
W grudniu 1885 r. został zastępcą wikariusza apostolskiego, ustanowionego dla całej prowincji. Kościół na tym terenie liczył już wówczas blisko 700 chrześcijan i około 2000 katechumenów, przygotowujących się do przyjęcia chrztu. W 1894 r. Józef przeniósł się do Wangchungu, gdzie został wkrótce rektorem nowego seminarium. W 1900 r. został mianowany przełożonym prowincji werbistów w Południowym Szantungu.
W 1908 r. w prowincji wybuchła epidemia tyfusu. Ojciec Józef gorliwie spieszył na pomoc wszystkim potrzebującym. Zaraził się od nich chorobą i zmarł 28 stycznia 1908 r. w Taikii. Paweł VI beatyfikował go w październiku 1975 r., a św. Jan Paweł II ogłosił go świętym 5 października 2003 r.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-29c.php3

Jan Paweł II

Głosili Ewangelię Chrystusa wielu narodom

Msza św. kanonizacyjna na placu św. Piotra

W niedzielę 5 października podczas Mszy św. sprawowanej na placu św. Piotra Jan Paweł II kanonizował trzech wielkich misjonarzy. Byli to: bp Daniel Comboni (1831-1881), założyciel Zgromadzenia Misjonarzy Kombonianów Serca Jezusowego i Sióstr Kombonianek Misjonarek Czarnego Lądu; ks. Arnold Janssen (1837-1909), założyciel trzech zgromadzeń zakonnych: Zgromadzenia Słowa Bożego, Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Służebnic Ducha Świętego i Zgromadzenia Sióstr Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji; ks. Józef Freinademetz (1852-1908), jeden z pierwszych werbistów, misjonarz w Chinach.

Obrzęd kanonizacji rozpoczął prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. José Saraiva Martins CMF, który odczytał życiorysy błogosławionych i poprosił Papieża o zaliczenie ich w poczet świętych.

O misyjnym wymiarze kanonizacji świadczyła sama liturgia, do której wprowadzono elementy rytów afrykańskich i azjatyckich. Diakonowi, który niósł ewangeliarz, towarzyszyli ministrant z kadzidłem, jak wymaga liturgia łacińska, i Chińczyk ze wschodnim baldachimem. Chrześcijanie z Sudanu wykonali afrykański taniec liturgiczny na ofiarowanie. Po doksologii tancerki z Indii przedstawiły typowy dla tamtejszego Kościoła obrzęd sakralny «Arati».

Z Papieżem Mszę św. koncelebrowali biskupi diecezji, z których pochodzili nowi święci (m.in. bp Reinhard Lettmann z Münster i bp Wilhelm Emil Egger z Bolzano-Bressanone), pasterze Kościołów misyjnych, które swe powstanie i rozwój zawdzięczają misjonarzom z rodzin zakonnych werbistów i kombonianów, oraz przełożeni generalni tych zgromadzeń: o. Antonio Perna i o. Teresino Sebastiano Serra.

W uroczystości uczestniczyły delegacje rządowe Włoch, Austrii i Niemiec, na czele których stali: Rocco Buttiglione — włoski minister spraw europejskich, Günther Platter — austriacki minister obrony i Fritz Behrens — minister spraw wewnętrznych landu Nadrenia-Westfalia. Na placu św. Piotra było wielu Afrykanów i Azjatów. Najliczniejsze grupy pielgrzymów przybyły z Niemiec i północnych Włoch.

W homilii Papież powiedział, że życie i działalność nowych świętych ukazuje najważniejsze zadanie Kościoła we współczesnym świecie, polegające na głoszeniu Ewangelii Chrystusa każdemu człowiekowi i całej rodzinie ludzkiej.

1. «Głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!» (Mk 16, 15). Tymi słowami Zmartwychwstały, przed wniebowstąpieniem, powierzył apostołom powszechne zadanie misyjne. Jednocześnie zapewnił ich, że w tej ważnej misji mogą liczyć na Jego nieustanną pomoc (por. Mk 16, 20).

Te właśnie słowa w sposób wymowny zabrzmiały w dzisiejszej uroczystej liturgii. Stanowią one przesłanie, które przekazują nam na nowo trzej nowi święci: Daniel Comboni, biskup, założyciel Zgromadzenia Misjonarzy Kombonianów Serca Jezusowego i Sióstr Kombonianek Misjonarek Czarnego Lądu; Arnold Janssen, kapłan, założyciel Zgromadzenia Słowa Bożego, Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Służebnic Ducha Świętego i Zgromadzenia Sióstr Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji; Józef Freinademetz, kapłan ze Zgromadzenia Słowa Bożego.

Ich życie ukazuje wyraźnie, że głoszenie Ewangelii stanowi «pierwszą posługę, jaką Kościół może spełnić względem każdego człowieka i całej ludzkości» (Redemptoris missio, 2). Nowi święci uczą nas, że ewangelizacja, oprócz działań w obronie godności człowieka — niekiedy narażających na niebezpieczeństwo, jak pokazuje doświadczenie tak wielu misjonarzy — zawsze obejmuje jawne głoszenie Chrystusa. To właśnie jest cenne dziedzictwo i wzór, jakie ci trzej nowi święci, wyniesieni dziś do chwały ołtarzy, pozostawili zwłaszcza swym rodzinom zakonnym. Podstawowym zadaniem instytutów misyjnych jest misja ad gentes. Żaden inny obowiązek o charakterze społecznym czy humanitarnym, choć potrzebny, nie może być od niej ważniejszy.

2. «Wszystkie narody ujrzą chwałę Pana». Psalm responsoryjny, który przed chwilą odśpiewaliśmy, podkreśla pilną potrzebę misji ad gentes również w naszych czasach. Potrzebni są ewangelizatorzy odznaczający się takim samym entuzjazmem i zapałem apostolskim, jak bp Daniel Comboni, apostoł Chrystusa pośród Afrykanów. Poświęcił on wszystkie zasoby swej bogatej osobowości i głębokiego życia duchowego, aby Afryka — kontynent, który tak bardzo umiłował — mogła poznać i przyjąć Chrystusa.

Jakże nie wspomnieć dziś z miłością i troską tych drogich nam ludów? Afryka, ziemia bogata w zasoby ludzkie i duchowe, nadal doświadcza licznych trudności i boryka się z problemami. Oby wspólnota międzynarodowa zechciała czynnie pomóc jej budować przyszłość pełną nadziei. Ten mój apel zawierzam wstawiennictwu św. Daniela Comboniego, wielkiego ewangelizatora i obrońcy Czarnego Kontynentu.

3. «Pójdą narody do twojego światła» (Iz 60, 3). Prorocki obraz nowej Jerozolimy, która oświeca Bożym światłem wszystkie narody, dobrze odzwierciedla życie i niestrudzony apostolat św. Arnolda Janssena. Jego kapłańską działalność wyróżniało gorliwe głoszenie słowa Bożego przy użyciu nowych środków społecznego przekazu, przede wszystkim prasy.

W obliczu trudności nie tracił ducha. Często powtarzał: «Głoszenie Dobrej Nowiny jest pierwszym i podstawowym wyrazem miłości bliźniego». Teraz wspomaga z nieba swą rodzinę zakonną, aby wiernie szła wyznaczoną przez niego drogą, świadcząc o tym, że ewangelizacyjna misja Kościoła jest zawsze aktualna.

4. «Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie» (Mk 16, 20). Tak ewangelista Marek kończy swą Ewangelię i dodaje, że Pan nie przestaje towarzyszyć apostołom, wspierając ich działalność swoją mocą i cudami. Echo tych słów znajdujemy w pełnym wiary wyznaniu Józefa Freinademetza: «Życie misjonarza nie jest dla mnie ofiarą, którą składam Bogu, lecz największą łaską, jaką Bóg mógł mnie obdarzyć». Z prawdziwie góralskim uporem ten wielkoduszny «świadek miłości» oddał się całkowicie chińskim ludom w południowym Szantungu. Z miłości i z miłością dzielił ich los, w myśl rady, jaką dawał swoim misjonarzom: «Działalność misyjna jest daremna, jeśli nie kochamy i nie jesteśmy kochani». Święty ten, doskonały wzór ewangelicznej inkulturacji, naśladował Jezusa, który zbawił ludzi, w pełni dzieląc ich życie.

5. «Idźcie na cały świat». Trzej święci, których z radością dziś czcimy, przypominają o misyjnym powołaniu wszystkich ochrzczonych. Każdy chrześcijanin powinien pełnić tę misję, lecz aby być autentycznym świadkiem Chrystusa, należy nieustannie dążyć do świętości (por. Redemptoris missio, 90).

Przyjmijmy, drodzy bracia i siostry, to wezwanie płynące z dzisiejszej sugestywnej liturgii. Niech nas oświeca z nieba Królowa Świętych, Gwiazda Nowej Ewangelizacji. Do Niej zwracajmy się z ufnością szczególnie w październiku, miesiącu poświęconym różańcowi i misjom. Najświętsza Maryjo, Królowo misji, módl się za nami!


Śladami nowych świętych

Rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański»

Na zakończenie tej liturgii pragnę pozdrowić licznych pielgrzymów, przybyłych, by uczcić nowych świętych.

po niemiecku:

Z serca witam grupy pielgrzymów i delegacje z Niemiec, Austrii i Południowego Tyrolu. Szczególne pozdrowienie kieruję do członków rodziny zakonnej werbistów. Niech nowi święci pomagają wam wszystkim dawać świadectwo Bożej łaski!

po angielsku:

Pozdrawiam wszystkich pielgrzymów angielskojęzycznych. Życzę wam, abyście biorąc przykład z nowych świętych, byli pełni radości i coraz głębszej miłości do Kościoła powszechnego. Niech Bóg wam wszystkim błogosławi.

po polsku:

Pozdrawiam pielgrzymów z Polski. Szczęść Boże wszystkim!

po włosku:

Serdecznie pozdrawiam pielgrzymów włoskojęzycznych, w szczególności misjonarzy i misjonarki z wielkich rodzin komboniańskiej i werbistów oraz wiernych przybyłych wraz ze swymi biskupami z diecezji Werony i Bolzano-Bressanone.

Zjednoczeni w duchu z nowymi świętymi, módlmy się teraz do Maryi, zwracając się do Niej jako do Matki Bożej Różańcowej i kierując myśl ku sanktuarium w Pompejach, do którego, jeżeli Bóg pozwoli, pojutrze udam się w pielgrzymce.

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (11-12/2003) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/kanonizacja_05102003.html

*********

Młodzi Werbiści

Józef Freinademetz (1852 – 1908)

Po maturze wstąpił do seminarium duchownego (1872 r.). Diecezją rządził wówczas abp Vinzenz Gasser, który odegrał ważną rolę na Soborze Watykańskim I. W tym małym mieście biskupim panowało zaskakujące jak na owe czasy otwarcie na świat. Diecezja utrzymywała żywe kontakty z misjonarzami. 25 lipca 1875 r. został wyświęcony na kapłana i skierowany do pracy jako wikary w parafii Sankt Martin, w rodzinnej dolinie Gader. Jednak już po trzech latach przyłączył się do nowo założonego przez niemieckiego kapłana Arnolda Janssena, Domu Misyjnego w holenderskiej wiosce Steyl, przy granicy niemieckiej. Myśl o pracy misyjnej nurtowała go już od młodzieńczych lat. Gdy dowiedział się o inicjatywie Janssena, pragnienie wyjazdu na misje zwyciężyło. O tym postanowieniu powiadomił najpierw swego biskupa, a następnie napisał do ks. Arnolda Janssena, że ośmiela się „z pełnym szacunkiem zapukać do jego domu i prosić o przyjęcie.” Gdy Założyciel Domu Misyjnego wracał z Rzymu, spotkali się w klasztorze ojców kapucynów w Bressanone i tam zapadła ostateczna decyzja. Jak zdecydowanie Józef postanowił realizować swój plan, dowiadujemy się ze słów skierowanych do rodziców: „Jeżeli dacie mi zezwolenie na wyjazd na misje do pracy wśród pogan, będę bardzo zadowolony, jeśli nie, i tak muszę jechać, choćbym miał uratować jedną tylko duszę”.

„Uważajcie na uprzedzenia. Nie wyciągajcie czasem wniosku, że praca misyjna w Chinach jest stratą czasu lub że nie ma sensu zajmowanie się tymi niewdzięcznikami (…) Kocham ich czule i jestem szczęśliwy, że jestem ich misjonarzem. Moim zdaniem, wielkim nieszczęściem jest ksenofobia, która może zawładnąć misjonarzem. To wystarczy, aby utracić wszelką wiarygodność (…) Możemy dotrzeć do ich serc jedynie dobrocią niosąc swój krzyż”(Józef Freinademetz))

Były to początki Zgromadzenia Słowa Bożego pod kierownictwem Założyciela. W całym domu panowała prostota, nawet bieda, a przy tym niebywały zapał i duch ofiary. Duch ten odpowiadał całkowicie osobowości Freinademetza, który był przekonany, że właśnie taki sposób życia jest konieczny dla przyszłego misjonarza. Oddał się pracy wychowawczej w nadziei, że spełni się jego gorące pragnienie podjęcia pracy apostolskiej w krajach misyjnych i urzeczywistni duchowe posłannictwo.

Stało się to 2 marca 1879 r. Józef Freinademetz wraz z Janem Chrzcicielem Anzerem, innym członkiem wspólnoty Domu Misyjnego w Steyl, otrzymał krzyż misyjny i wyruszył na placówkę misyjną do Chin. Został tym samym jednym z dwóch pierwszych misjonarzy wspólnoty ze Steyl, później oficjalnie zatwierdzonej jako Zgromadzenie Słowa Bożego.

Na chińskiej ziemi zawitali 20 kwietnia i przebywali najpierw przez dwa lata w Hongkongu, ucząc się miejscowego języka i tamtejszych zwyczajów. Anzer wykładał w seminarium diecezjalnym, natomiast Freinademetz pracował na stacjach misyjnych. W 1881 r., po przyznaniu wspólnocie założonej przez Janssena własnego obszaru misyjnego w Południowym Szantungu, pierwsi misjonarze werbiści ruszyli na nową placówkę.

Freinademetz pracował tu ofiarnie do końca swego życia, nie wracając już nawet na krótki czas do Europy. Poza krótką, trzytygodniową kuracją zdrowotną w Japonii, nigdy już nie opuścił Chin. Wędrował od wioski do wioski po ogromnym terytorium południowego Szantungu, wracając tylko na krótki czas do stacji macierzystej. Natrafił na wiele problemów, a nawet prześladowań, szczególnie intensywnych podczas tzw. powstania bokserów (1900), skierowanego przeciw Europejczykom, czyli przede wszystkim misjonarzom. Niemniej trudne były stosunki Freinademetza z miejscowym przełożonym zakonnym, a później biskupem, Janem Chrzcicielem Anzerem. Starał się jednak tym wszystkim problemom stawić czoła i pragnął zostać na wzór Jezusa Chrystusa i św. Pawła „Chińczykiem dla Chińczyków”. Już na samym początku pobytu w Chinach otrzymał nowe, chińskie nazwisko – „Fu Shenfu”, czyli „Szczęśliwy kapłan”.

„Mówię wam szczerze i otwarcie: kocham Chiny i Chińczyków i jestem gotów umrzeć dla nich. Powrót do Europy oznaczałby teraz największą ofiarę, jakiej można by ode mnie zażądać. Kiedy nie mam już tak wielkich trudności z językiem i kiedy znam już ten lud i jego sposób życia, Chiny stały się moją ojczyzną i polem bitwy, na którym chciałbym kiedyś polec. Gdybym teraz zjawił się u Was, w Abtei, czułbym się tam obco. Od siedmiu lat jestem w Chinach, i – jeśli Bóg pozwoli – gotów jestem pozostać tu jeszcze siedemdziesiąt lat. Wierzcie mi, Chiny nie są mniej piękne niż Abtei, poza tym, że ludność jest tu pogańska”(Józef Freinademetz)

Podczas wspomnianego tzw. powstania bokserów, gdy sytuacja się zaostrzyła, misjonarzy ewakuowano na wybrzeże. Freinademetz jednak, pod nieobecność biskupa przebywającego wówczas w Europie odpowiedzialny jako Prowikariusz za całą misję, postanowił pozostać w zagrożonym atakiem rebeliantów Puoli. Nie chciał opuścić chrześcijan, którzy się tu schronili.

Latem 1900 r., po stłumieniu rozruchów, został mianowany przez Arnolda Janssena przełożonym prowincjalnym Zgromadzenia Słowa Bożego w Południowym Szantungu. Do tej pory funkcję tę pełnił Anzer, łącząc ją z urzędem biskupa. Decyzję Przełożonego Generalnego przyjął Anzer jako afront. Freinademetz przebywał odtąd głównie w centralnej misji tego obszaru w Puoli, ale starał się także odwiedzać inne stacje na rozległym obszarze prowincji. Po śmierci Anzera był jednym z kandydatów na jego następcę, jednak za względu na austriackiej obywatelstwo i zwracanie uwagi na złe traktowanie ludności chińskiej przez kolonistów, po protestach władz niemieckich nie otrzymał sakry biskupiej.

„A zatem, bracie Józefie, twój los jest przesądzony: módl się, pracuj, cierp i wytrwaj. Całe twoje życie jest teraz dla ukochanych Chińczyków tak, abyś wtedy, gdy po wieczór twojego życia położysz się, mógł położyć się do snu obok i razem z twoimi wiernymi Chińczykami. Adieu! Żegnaj po raz ostatni, ukochana ojczyzno, hen, tam, daleko za morzami”(Józef Freinademetz)

Służąc ludziom podczas panującej w tamtym czasie epidemii tyfusu został zarażony. Umarł 28 stycznia 1908 r. w Taikia, gdzie też został pochowany na cmentarzu tamtejszej misji przy dwunastej stacji drogi krzyżowej.

Freinademetz nie był geniuszem. Gdy prześledzi się daty jego życiorysu i listę różnych prac, które podejmował, a pamięta się przy tym, iż był człowiekiem bardzo skrupulatnym – nie robił nic połowicznie, nie pozwalał sobie na improwizację, to trzeba przyznać, iż był niezwykle pracowity. Choć nie był tak twardy jak Anzer, który zresztą zarzucał mu zbytnią łagodność względem współbraci i Chińczyków, był niezwykle konsekwentny. Potrzebował niewielką ilość snu. Trudne okoliczności – prześladowania chrześcijan, konflikt z Anzerem, brak personelu, nie załamywały go. Zmuszały go za to do podejmowania prac i zajmowania się sprawami, których by sam dla siebie z pewnością nie wybrał. Był gorliwym duszpasterzem. Chętnie przebywał z katechumenami i nowo ochrzczonymi. Kierował niekiedy kursami katechistów, a przez rok również seminarium duchownym. Wydał katechizm w języku chińskim i opracował reguły dla katechistów. Prowadził obfitą korespondencję z rodziną, znajomymi i z zarządem generalnym w Steyl. Przygotowywał synod diecezjalny, a przede wszystkim na zlecenie biskupa lub jako prowincjał wiele podróżował, wizytując wspólnoty chrześcijańskie. Załatwiał też wiele spraw z władzami chińskimi. W tych wszystkich aktywnościach nie zapominał nigdy o życiu duchowym.

Kardynał Tien, który spotkał Freinademetza osobiście wspominał:

„Klęczał on najczęściej na chórze kościoła; a dla nas było zawsze niezwykłym przeżyciem widzieć go pogrążonego w modlitwie. Obraz tego klęczącego księdza pozostał niezatarty w mojej pamięci. Miało się wrażenie, że nic nie mogło mu przeszkodzić. Był wielkim człowiekiem modlitwy. Jego pobożność była otwarta na drugich i przeniknięta wielką gorliwością”.

Pokochał Chińczyków i Chiny. Pragnął stać się „Chińczykiem dla Chińczyków”. Nie był to proces szybki i łatwy. Przeżył wiele rozczarowań i kryzysów. Potrafił jednak inaczej spojrzeć na otaczającą go rzeczywistość – zmienił swoją mentalność, utarte schematy i uprzedzenia, charakterystyczne dla Europy i Kościoła w XIX w. 19 października 1975 r. w Rzymie beatyfikował go papież Paweł VI, a 5 października 2003 r. kanonizował go, również w Rzymie, papież Jan Paweł II.

Podstawowa literatura:

F. Bornemann, Der selige P. J. Freinademetz 1852 – 1908. Ein Steyler China-Missionar. Ein Lebensbild nach zeitgenoessischen Quellen, Freinademetz-Haus, Bozen 1977.

J. Freinademetz, Berichte aus der China- Mission, Apud Collegium Verbi Divini, Romae 1973.

J. Hollwec, Józef Freinademetz, Życie oddane ludziom Chin, Verbinum, Warszawa 2003.

J. Reuter, Błogosławiony Józef Freinademetz. Misjonarz Dalekiego Wschodu, Pieniężno 1982.

S. Hollwec, Siewcy Boży. Stał się Chińczykiem dla Chińczyków. Błogosławiony Józef Freinademetz (1852 – 1908), Verbinum, Warszawa 1983.

U. Haltermann, Kocham Chiny, Referat Misyjny, Laskowice 1997.

http://www.seminarium.org.pl/klerycy/knak/chiny/002.html

*********

Kim jesteśmy

Serdecznie witamy w naszym domu!

Głównym charyzmatem Zgromadzenia Księży Werbistów jest praca misyjna. Jesteśmy wspólnotą międzynarodową pracującą w 72 krajach na świecie. Obok pracy typowo misyjnej zajmujemy się również dziedziną naukową i charytatywna. Ponad 300 polskich misjonarzy werbistów pracuje w 50 krajach na różnych kontynentach. Wypoczywając w naszym domu wspierasz Dzieło Misyjne Kościoła. Więcej na www.werbisci.pl.
Dom zakonny Misjonarzy Werbistów “Bursztyn” w Krynicy Morskiej jest kompleksem domów składający się z sześciu jednostek. Położony jest na widowiskowym miejscu Mierzei Wiślanej z widokiem na Zalew Wiślany i Wysoczyznę Elbląską. Leży w pięknym plenerze Parku Krajobrazowego Mierzei Wiślanej pomiędzy dwoma akwenami wodnymi: Bałtykiem (około 35O m) i Zalewem Wiślanym (około 2OO m), na wysokiej skarpie 25 m wysoko n.p.m. Dom został przejęty przez Polską Prowincję Zgromadzenia Słowa Bożego w 2004 roku od Fundacji Misyjno – Charytatywnej im. św. Józefa z Szantungu, pod nazwą “BURSZTYN” i od tej pory jest piętnastą placówką zakonną Misjonarzy Werbistów w Polsce.

Św. o. Józef Freinademetz SVD (1852—1908)

“Józef Freinademetz był prawdziwym apostołem, który dobrą nowinę przekazał innym w tak braterski sposób, jak gdyby był z ich plemienia i narodu. Podziwiamy u niego tę wierność, której domaga się Chrystus od swoich uczniów, a Sobór Watykański II zaleca ją wszystkim zwiastunom wiary do naśladowania w Dekrecie o działalności misyjnej Kościoła: “Misjonarz bowiem wkracza w życie i posłannictwo Tego, który wyniszczył siebie samego, przyjąwszy postać sługi. Powinien zatem być gotowy przez całe życie trwać przy swoim powołaniu, wyrzec się siebie i wszystkiego, co dotychczas uważał za swoje i stać się wszystkim dla wszystkich”. O. Józef Freinademetz, Apostoł Chin, stał się Chińczykiem dla Chińczyków: mówił po chińsku, ubierał się po chińsku. Jego dewizą życiową była praca na rzecz narodu, który dogłębnie pokochał.”

(Z Dekretu o heroiczności cnót Sługi Bożego o. Józefa Freinademetza SVD – w: Werbiści w Polsce, s. 185).

Jest Patronem kaplicy domowej Domu Misyjnego “Bursztyn” w Krynicy Morskiej.

http://www.misjonarze.net.pl/kim-jeste-my.html

*************************************

 

29 stycznia
Błogosławiona
Archaniela Girlani, dziewica

Błogosławiona Archaniela Girlani Eleonora, bo takie imię dostała na chrzcie późniejsza błogosławiona, urodziła się w 1460 w Trino, w północnych Włoszech. Pochodziła ze szlacheckiej rodziny. Od najmłodszych lat jej myśli były skierowane ku Bogu. Nauki pobierała u benedyktynek i początkowo chciała wstąpić do ich klasztoru, ale gdy się tam wybierała, koń nie chciał ruszyć z miejsca. Zinterpretowała to jako znak i razem z dwiema siostrami, Marią i Franciszką (Scholastyką), wstąpiła do karmelitanek w Parmie. Było to w 1477 roku; miała wtedy 17 lat. Tam przyjęła imię Archaniela.
Szybko wyprzedziła wszystkie siostry w cnocie i doskonałości, która w połączeniu z wyjątkowo ujmującym usposobieniem spowodowała uznanie u karmelitanek; mimo młodego wieku Archaniela została wkrótce jednomyślnie wybrana na przeoryszę w Parmie.
Po upływie kadencji trafiła do Mantui, gdzie została przeoryszą nowego klasztoru ufundowanego przez książęcy ród Gonzagów. Zasłynęła w tym mieście swoją pobożnością, oddaniem Maryi i szczególnym nabożeństwem do Trójcy Świętej. Jej cnoty i sposób bycia przyczyniły się do wielu powołań, a ludzie uważali, że jest zesłanym na ziemię Aniołem Bożym. Miała dar ekstazy, lewitacji i czynienia cudów.
W trzecim roku posługi w Mantui ciężko zachorowała. Opatrzona sakramentami i wpatrzona w obraz Chrystusa Ukrzyżowanego, powtarzając słowa: “Jezu, moja miłości” – Jesus, amor meus – oddała duszę Bogu 25 stycznia 1495 roku. Została pochowana w kościele przy swoim klasztorze w Mantui. Jej kult został potwierdzony 1 października 1864 roku przez papieża bł. Piusa IX.

W ikonografii przedstawiana jest w karmelitańskim habicie z gołębiem lub lilią.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-29d.php3

**********

29 stycznia
Święty Walery, biskup
Sarkofag świętych Eucheriusza i Walerego

 

O Walerym wiemy tylko tyle, że był drugim z kolei biskupem Trewiru, miasta w Niemczech, które przez pewien czas było stolicą prowincji, a nawet cesarstwa rzymskiego.
Dokumenty o rządach biskupich św. Walerego na skutek wojen i pożarów zaginęły. Pozostał tylko jego grób, który wystawiono mu w katedrze Trewiru obok grobu pierwszego biskupa tego miasta, Eucheriusza. W wiekach średnich na miejscu grobu wystawiono Świętemu sarkofag, który można oglądać do dzisiaj.

*********
29 stycznia
Święty Sulpicjusz Sewer, biskup
Święty Sulpicjusz Sewer
Żywot św. Sulpicjusza Sewera napisał św. Grzegorz z Tours ok. 650 roku. Sulpicjusz miał pochodzić ze znakomitej rodziny w Akwitanii. Od wczesnej młodości wyróżniał się wielką wrażliwością na ludzką niedolę. Dlatego majątek, którym po rodzicach rozporządzał, przeznaczył na wspieranie ubogich. Budował także świątynie ku chwale Bożej. Przez pewien czas piastował wysoki urząd na dworze króla Galii, Gontrana. Dzięki poparciu tego króla obrał stan duchowny i został wybrany na arcybiskupa Bourges.
Jako metropolita wyróżniał się niezwykłą gorliwością duszpasterską. Niestrudzenie głosił słowo Boże, dbał o poziom moralny i odpowiednie wykształcenie swojego kleru. Był doskonałym administratorem. Wszystkim zaś dawał przykład swoim życiem chrześcijańskim. Ze swoimi kapłanami prowadził życie wspólne jak w zakonie. Zdobył sobie tak wielką powagę, że zapraszano go jako rozjemcę w sprawach pomiędzy poszczególnymi biskupami i władzą świecką. Zwołał synody do Macon (585) i do Clermont d’Alvernia.
Pełen zasług oddał Bogu ducha w roku 591. Rocznicę jego śmierci zwykło się obchodzić 29 stycznia. Jego relikwie w czasie rewolucji francuskiej (koniec XVIII w.) zniszczono.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-29f.php3
**********

 

 

 

O autorze: Judyta