Słowo Boże na dziś – 1 stycznia 2015 r. – czwartek – Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, uroczystość – Dzień Pokoju

Myśl dnia

Błogosławiony ten, kto żyje w pokoju. Nie ma na ziemi większego szczęścia.

Matthias Claudius

ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI MARYI
– UROCZYSTOŚĆPIERWSZE CZYTANIE (Lb 6,22-27)

Błogosławieństwo Boże

Czytanie z Księgi Liczb.

Pan mówił do Mojżesza tymi słowami:
„Powiedz Aaronowi i jego synom: tak oto macie błogosławić synom Izraela. Powiecie im:
«Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem».
Tak będą wzywać imienia mojego nad synami Izraela, a Ja im będę błogosławił”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 67,2-3,5 i 8)

Refren: Bóg miłosierny niech nam błogosławi.

Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi; *
niech nam ukaże pogodne oblicze.
Aby na ziemi znano Jego drogę, *
Jego zbawienie wśród wszystkich narodów.

Niech się narody cieszą i weselą, +
że rządzisz ludami sprawiedliwie, *
i kierujesz narodami na ziemi.
Niechaj nam Bóg błogosławi, *
niech się Go boją wszystkie krańce ziemi.

DRUGIE CZYTANIE (Ga 4,4-7)

Bóg zesłał swojego Syna zrodzonego z niewiasty

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów.

Bracia:
Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Hbr 1,1-2)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wielokrotnie przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków,
a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Łk 2,16-21)

 

Nadano Mu imię Jezus

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.
A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali.
Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.
A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.
Oto słowo Pańskie.
****************************************************************************************************************************************
KOMENTARZ
Od zachwytu do medytacji
Łatwo może nam umknąć istotna różnica w postawach tych, którzy słuchają pasterzy. Wszyscy „dziwili się”, a Maryja „zachowywała i rozważała”. Łukasz podkreśla, iż spotkanie z Nowonarodzonym stało się źródłem radości i uwielbienia Boga, ale to Maryja jest nam niezmiennie ukazywana jako wzór wiary i zaufania Bogu. Dzięki zachowywaniu i rozważaniu tego, co Bóg czyni w historii naszego życia, nasza wiara staje się na wzór Matki Zbawiciela. Nie jest ona krótkotrwałym zachwytem, radośnie przeżywanym momentem, ale nieustanną więzią z Bogiem, która daje Maryi siłę do trwania pod krzyżem oraz wytrwałość w oczekiwaniu razem z apostołami na dar Ducha Świętego.
Panie, daj mi łaskę rozważania Twego słowa i noszenia go w moim sercu, aby w ten sposób stawało się ono moim codziennym przewodnikiem i pokarmem.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2013”
Autor: ks. Maciej Warowny
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
********

Wprowadzenie do liturgii

MATKA KSIĘCIA POKOJU

Bóg rodzi się w Betlejem, to znaczy dosłownie w „Domu chleba”. Zostaje położony w żłobie jako zapowiedź nowego Chleba od Ojca.
Święty Łukasz, pisząc o „położeniu” Jezusa w żłobie przez Maryję (por. Łk 2,6), używa słowa, które w kulturze Wschodu opisywało czynność przyjmowania pozycji półleżącej do spożywania posiłku. Jezus nie jest tu jednak położony przy stole jako Ten, który spożywa, lecz jest położony w żłobie jako Ten, który będzie spożywany!
Pasterze, odnajdując Dzieciątko, opowiadają Maryi i Józefowi wszystko to, co anioł im powiedział. Wielu się dziwi, lecz Maryja zachowuje każde słowo i długo rozważa w swoim sercu, aby jeszcze bardziej odczytać pragnienia Ojca względem Niej i jej Syna.
Jezus przyszedł na ziemię, aby nasycić każdy głód człowieka. A największym z nich jest głód miłości i sensu życia, który objawia nam Słowo: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4). Maryja tak bardzo przyjęła to Słowo, że stało się w Niej ciałem. Niech Ona, jako Boża Rodzicielka, uczy nas u początku tego nowego roku słuchać, przyjmować i rozważać w sercu każde słowo, które pochodzi z ust Boga! Słowo to objawia nam, kim jest Bóg dla nas, kim my jesteśmy dla Niego, jaki jest cel naszego życia. Słowo to daje nam głęboki pokój serca, gdyż w nim odkrywamy, że jesteśmy umiłowani odwiecznie.
Człowiek zaś, który ma pokój w sobie, jest pojednany ze sobą, niesie ten pokój w swoją rodzinę, środowisko życia i pracy. Maryja, która dała nam Księcia Pokoju, niechaj czyni nas apostołami Bożego pokoju w świecie!

s. Anna Maria Pudełko – apostolinka  

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/897

*****

Liturgia słowa

Dar macierzyństwa Maryja otrzymała z Bożego wybrania. Pamiętajmy jednak o tym, że ta szczególna łaska, której dostąpiła córka Joachima i Anny, rozlewa się na wszystkich ludzi. Zgoda na to, aby Bóg działał w naszych sercach, daje nam szansę doświadczenia Jego życia, zanurzenia się w światłości. Wówczas człowiek zaczyna rodzić Chrystusa, przez głoszenie Ewangelii, niesienie pokoju, czynienie dobra.

PIERWSZE CZYTANIE (Lb 6,22-27)
Zgodnie z biblijną tradycją jednym z głównych owoców błogosławieństwa jest dar płodności. Łaskawość Boga, Jego oblicze skierowane w stronę umiłowanego ludu, to zaczątek nowego życia i pokoju. Wierność narodu spotyka się z hojną odpowiedzią Boga.

Czytanie z Księgi Liczb
Pan mówił do Mojżesza tymi słowami:
«Powiedz Aaronowi i jego synom: tak oto macie błogosławić synom Izraela. Powiecie im:
„Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem”.
Tak będą wzywać imienia mojego nad synami Izraela, a Ja im będę błogosławił».

PSALM (Ps 67,2-3.5 i 8)
W słowach psalmu łatwo rozpoznać echo błogosławieństwa kapłańskiego, którego w imieniu Boga Mojżesz nauczył Aarona i jego potomków. Jest ono jak ziarno posiane na glebę świata i wszystkich narodów, przynoszące obfite płody w postaci radości, pokoju i sprawiedliwości.

Refren: Bóg miłosierny niech nam błogosławi.

Niech Bóg się zmiłuje nad nami
i nam błogosławi; *
niech nam ukaże pogodne oblicze.
Aby na ziemi znano Jego drogę, *
Jego zbawienie wśród wszystkich narodów. Ref.

Niech się narody cieszą i weselą, †
że rządzisz ludami sprawiedliwie *
i kierujesz narodami na ziemi.
Niechaj nam Bóg błogosławi, *
niech się Go boją wszystkie krańce ziemi. Ref.

DRUGIE CZYTANIE (Ga 4,4-7)
Jesteśmy obdarowani ponad naszą ludzką miarę. Dane zostało nam przybrane synostwo, a zatem ta niezwykle bliska i intymna relacja z Bogiem. Tak jak serce Maryi było napełnione Duchem Świętym, tak i ten sam Duch przebywa w sercach wierzących, wołając w nich do Ojca: „Abba!”.

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów
Bracia:
Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!». A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Hbr 1,1-2)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Wielokrotnie przemawiał niegdyś Bóg
do ojców przez proroków,
a w tych ostatecznych dniach
przemówił do nas przez Syna.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Łk 2,16-21)

Wiara w Boże Narodzenie nie jest sprawą oczywistą. Ciekawość zaprowadziła pasterzy do Betlejem. Zaskoczeni i zdziwieni opowiadali innym o tym, co widzieli na własne oczy. Gwar ich rozmów kontrastuje z pełnym wiary milczeniem Maryi. Matka wie, kim jest jej Syn. A imię, które Mu nadaje, pochodzi od samego Boga.

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza
Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.
A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali.
Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.
A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/897/part/2

*******

Kilka słów o Słowie 1 I 2015

<a href="/channel/UCWbcvHebx0BGnB12QIEaqiA" class=" yt-uix-sessionlink     spf-link  g-hovercard" data-ytid="UCWbcvHebx0BGnB12QIEaqiA" data-name="" data-sessionlink="ei=rSClVO2rL4ficIqYgfgB">Michał Legan</a>

http://youtu.be/-JOR2mR4vws
*****************

Na początku roku wypowiadane jest nad nami błogosławieństwo Boga, ukazane jest nam macierzyństwo Maryi oraz dzieło Ducha Świętego w nas. Tytuł Bożej Rodzicielki mówi o prawdziwej boskiej i ludzkiej naturze Jej Syna. Matka Najświętsza może nam pomóc przyjmować dar uczestnictwa w bóstwie Jezusa, tak aby wszystkie obszary naszego życia przenikała łaska Ducha, abyśmy codzienne trudy, obowiązki i radości przeżywali jako dzieci Boga.

ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” styczeń 2009, s. 4

*******

Z Matką Księcia Pokoju

W człowieku istnieje mechanizm odpowiedzialny za odporność organizmu na ataki wszystkiego, co zagraża zdrowiu człowieka. Uszkodzenie tego mechanizmu czyni człowieka kaleką i skazuje go na niechybną śmierć przy pierwszym ataku jakiejkolwiek choroby. Oto dramat ludzi chorych na AIDS.

W życiu duchowym istnieje podobny mechanizm, który uruchamia rezerwę dodatkowej energii, gdy trzeba bronić się przed złem lub pokonywać poważniejsze trudności. Jeśli ten mechanizm podlega kontroli rozumu i wolnej woli, jego działanie jest twórcze. Dramat występuje w dwu wypadkach. Jego uszkodzenie lub zniszczenie, zwłaszcza przez niewłaściwe wychowanie, wypełnia człowieka ciągłym lękiem i czyni go bezradnym życiowo. Są to ludzie nie mający siły przebicia, nie zdolni do walki o swoje miejsce w świecie, noszący nieszczęście w sobie. Drugi rodzaj dramatu polega na niekontrolowanym lub niewłaściwym korzystaniu z tej energii. Ma to miejsce w chwilach wybuchu gniewu lub systematycznie podsycanej nienawiści. W tym wypadku mamy do czynienia z konfliktami, które kierują się tymi samymi prawami w skali kłótni małżeńskiej, jak i w skali wojen między narodami. Można to było obserwować na terenie rozpadającej się Jugosławii.

Kiedy Bóg wyposażył człowieka w mechanizmy obronne zarówno wobec chorób, jak i zła moralnego, chciał, by zawarta w nich energia była wykorzystana wyłącznie dla dobra człowieka i całej ludzkiej rodziny. Człowiek jednak i ten dar wykorzystał dla niszczenia siebie i innych. Syn Boga przybywając na ziemię, chciał nam pomóc w powrocie do właściwego wykorzystania otrzymanych od Ojca energii. Na tym między innymi polegało Jego zbawcze dzieło. Wszedł On odważnie między wrogów panując nad sobą w sposób doskonały. Nie sięgnął po potężną moc, jaka była do Jego dyspozycji, by zniszczyć przeciwników. Chciał nam ukazać, że pokój nie polega na tym, by własną przemocą opanowywać przemoc innych. Na tym polega tajemnica wojny! Pokój polega na opanowaniu własnych sił, by promieniować miłością nawet do wrogów.

Niewielkie grono ludzi przyjęło Jego zasadę pokoju. Nauka ta wolno dociera do świadomości ludzkości. Potrzebne jest bardzo bliskie spotkanie z Chrystusem, by odkryć mechanizm pokoju, jaki On przekazuje światu. Powierzchowne spotkanie z Ewangelią, nawet zanurzenie w wodzie chrztu, nie wystarcza do tego, by stać się apostołem Bożego pokoju. Stąd też nikt się nie dziwi, że wśród chrześcijan niewielu zdołało przekuć miecze na lemiesze, a włócznie na sierpy. Większość usilnie ostrzyła i ostrzy miecze wzajemnie na siebie. Polska ziemia również bywała zbroczona krwią bratobójczą. Z obu stron frontu mówiono: „Ojcze, odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, by zamiast „Amen” wymierzyć cios, ranić, zabijać. Wielka kompromitacja ewangelicznej postawy, kompromitacja — powiedzmy jasno — dokonana przez pseudochrześcijan, którzy z Ewangelii zabierali tylko imię Chrystusa a nie Jego ducha.

Pierwszy stycznia jest dniem szczególnej modlitwy o pokój w całym Kościele. Dzień ten poświęcony jest Matce Bożej. To z Nią Kościół wchodzi w nowy rok z nadzieją, że pomoże w opanowywaniu wszelkich porywów gniewu, zarówno w rodzinnych domach, jak i układach międzynarodowych. Ona, która była świadkiem gniewu wylanego na Jej Syna i nie rzekła ani słowa, wie, że walka o pokój na ziemi zawsze będzie wyglądała dokładnie tak, jak na Golgocie. Tam prawdziwe zwycięstwo należy do Jej Syna, a nie do tych, którzy przybili Go do krzyża. Tam ogień ich okrucieństwa i nienawiści został ugaszony miłością i pokojem Tego, kogo uśmiercili. Modlitwa o pokój na świecie to wspólne błaganie Boga o rozprowadzenie wody pokoju, która płynie ze źródła bijącego na Kalwarii.

Ks. Edward Staniek

 

Wykorzystać czas

Często słyszymy narzekanie na brak czasu. Tysiące ludzi ciągle się usprawiedliwia brakiem czasu na modlitwę, na zajęcie się rodziną, na opiekę nad chorymi, na odpoczynek dla siebie. Podświadomie wszyscy czujemy, że tak być nie powinno. Chodzi o zbyt wielkie sprawy — modlitwa, rodzina, bliźni, ojczyzna, własne zdrowie, a jednak krótkie oświadczenie: „nie mam czasu” w oczach własnych i cudzych usprawiedliwia brak troski o te wartości. Czy jednak takie oświadczenie usprawiedliwia w oczach Boga? A czyjaż to wina, że nie mamy czasu? Czyżby Bóg stworzył za krótki dzień? Człowiek wierzący wie, że takie ustawienie sprawy nie ma sensu. Mamy dość czasu, by wykonać, i to dokładnie, wszystko, czego oczekuje od nas Bóg. On wyznaczył zadania, On zna nasze możliwości i On daje czas. U Niego wszystko jest idealnie wyliczone co do sekundy. Jeśli nam brakuje czasu, nie jest to wina Boga tylko nasza.

Jest rzeczą oczywistą, że nie potrafimy zrobić wszystkiego, co chcielibyśmy uczynić, nawet gdybyśmy pracowali dwadzieścia cztery godziny na dobę. Im więcej będziemy pracowali, tym więcej zadań będzie czekało na wykonanie. Praca to moloch, który może połknąć człowieka. Taka jest prawda o pracy. Tymczasem Bogu wcale nie chodzi o to, byśmy czynili dużo dobrego, ale o to, byśmy wykonali dobro, którego On od nas oczekuje.

Gdzie jest zatem klucz do właściwego wykorzystania czasu? Dlaczego jedni czynią wiele dobra, a nigdy nie narzekają na brak czasu, inni zaś czynią niewiele, a czasu ciągle im brakuje. Odpowiedź jest stosunkowo prosta: Czas ma ten, kto kocha.

Zakochani zawsze znajdą czas dla siebie, nawet w największym nawale pracy. Potrafią zorganizować spotkanie, porozmawiać, napisać list… Mąż kochający żonę zawsze znajdzie dla niej czas. Matka kochająca dzieci zawsze ma dla nich czas. Przyjaciel, mimo zajęć, zawsze zatrzyma się przy chorym przyjacielu. Pierwszym znakiem wygasającej miłości jest brak czasu dla tych, których kochamy. Miłość nigdy nie pozwoli zasypać się tysiącami doczesnych trosk, ona zawsze w pokoju i radości umie zachować właściwą hierarchię wartości.

Dlaczego tylko miłość potrafi właściwie wykorzystać czas? Bo tylko ona jest w stanie przekroczyć granicę czasu i zamienić go w wieczność. Ten, kto nie kocha, nie ma czasu ani dla Boga, ani dla bliźniego, ani wbrew pozorom dla siebie. Jeżeli zaś kocha, to czas rozmnaża się w jego rękach jak chleb w rękach Jezusa, gdy karmił tysiące ludzi. Ten chleb był łamany i rozdawany ręką Wiecznej Miłości. Ludzie, którzy prawdziwie kochają, potrafią jedną godziną swego życia nakarmić wielu.

Ta refleksja nad wykorzystaniem czasu jest szczególnie potrzebna na progu Nowego Roku. Jego godziny szybko będą przepływać przez nasze ręce i serca. Jakże wiele mamy do zrobienia. Jakże ambitne plany snują się po głowach ludzi młodych, silnych, zdrowych. Jak precyzyjnie zamierzają oszczędzać siły chorzy, słabi, w podeszłym wieku. Dwanaście nowych miesięcy to wielka szansa dla każdego z osobna i dla całego narodu. Warto pamiętać, że nie zabraknie nam czasu wyłącznie wówczas, gdy wykorzystamy go w duchu miłości. Ona jedna potrafi granice czasu przesuwać w wieczność.

Ks. Edward Staniek

Błogosławiona jesteś miedzy niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1, 42)

Reforma liturgiczna poświęciła Matce Bożej oktawę Bożego Narodzenia, która zbiega się z początkiem cywilnego roku. Według Ewangelii, w tym dniu nadano Jezusowi imię: „Gdy nadszedł dzień ósmy… nadano Mu imię Jezus” (Łk 2, 21).

Z tematem imienia Pańskiego, wyraźnie wspomnianego w dzisiejszej Ewangelii, łączy się pierwsze czytanie, które zawiera wzruszające słowa błogosławieństwa kapłańskiego, nakazane przez samego Boga: „Tak oto macie błogosławić synom Izraela. Powiecie im: Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad Tobą, niech cię obdarzy swą łaską… Tak będą wzywać imienia mojego… a Ja im będę błogosławił” (Lb 6, 23–27). Błogosławieństwo Pana, kiedyś zastrzeżone dla narodu Izraelskiego, dzisiaj, przez pośrednictwo Jezusa, rozciąga się na wszystkie narody. To właśnie „w Jezusie Chrystusie” Bóg błogosławi każdego człowieka „wszelkim błogosławieństwem duchowym” (Ef 1, 3), jeśli ten szuka Go szczerym sercem. Bóg przez wzgląd na Jezusa „zwraca ku tobie swoje oblicze i obdarza cię pokojem” (Lb 6, 26). Nie można lepiej rozpocząć roku jak wzywając imienia Bożego, by otrzymać od Niego cenny dar pokoju.

Nie można oddzielać myśli o dzieciątku „ośmiodniowym” od myśli o matce. Dlatego liturgia dzisiaj zwraca się spontanicznie do Maryi, Dziewicy-Matki, która jest obecną w sposób dyskretny wszędzie tam, gdzie jest jej Boski Syn. Kościół, patrząc na Niego, wzywa dla wszystkich wierzących Jej macierzyńskiego orędownictwa: „O Boże… daj nam doznawać orędownictwa Tej, przez którą staliśmy się godnymi otrzymać Jezusa Chrystusa. Syna Twojego, Dawcę życia”. Błogosławieństwo Boże nabiera, by się tak wyrazić, tonu macierzyńskiego: wierzący są błogosławieni w Jezusie przez orędownictwo Maryi, ponieważ tylko czystość i miłość Tej pokornej Dziewicy czynią ich „godnymi przyjąć Dawcę życia”, Jezusa, Syna Bożego.

Błogosławieństwo Pana obiecane Izraelowi niech dosięgnie dzisiaj przez Jezusa i Maryję, Jego Matkę, wszystkich ludzi i przyniesie każdemu sercu łaskę i pokój. „Niech Bóg się zmiłuje nad nami, niech nam błogosławi” (Ps 67, 2).

  • O Najłaskawszy, Ty, który dla nas narodziłeś się z Dziewicy… nic gardź tymi, których swą ręką ukształtowałeś; okaż swoją miłość ludziom, o Najmiłosierniejszy! Wysłuchaj Te, co Cię wydała na świat, Bogurodzicę orędującą za nami, i ratuj, Zbawicielu nasz, lud opuszczony (Liturgia bizantyńska).
  • Córo zawsze Dziewico, mogłaś począć dziecię bez współudziału męża, ponieważ Ten, którego poczęłaś, ma Ojca wiecznego. Córo z rodu ziemskiego, Ty nosiłaś Stworzyciela na swych rękach macierzyńskich na sposób boski!…
    Prawdziwie Tyś najcenniejszą spośród całego stworzenia. Z ciebie jednej Stworzyciel wziął w dziedzictwo pierwociny naszej ludzkiej materii. Jego ciało pochodzi z Twego ciała, a Jego krew z Twojej krwi. Bóg karmił się Twoim mlekiem, a Twoje usta dotykały ust Bożych…
    O Niewiasto najmilsza, trzykroć szczęśliwa! „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”. O Niewiasto, Córko króla Dawida i Matko Boga, Króla wszechświata! boskie i żywe arcydzieło, w którym Bóg Stwórca podoba sobie i prowadzi Twego ducha zatopionego Tylko w Nim… Ty dla Niego zostałaś powołana do życia i dzięki Jego łasce, będziesz służyła powszechnemu zbawieniu, aby przez Ciebie spełnił się dawny plan Boży, to jest wcielenie Słowa i nasze ubóstwienie (św. Jan Damasceński).
  • O Jezu, patrzę na ten nowy rok jak na czystą kartę, którą Twój Ojciec ukazuje mi i na której On sam będzie pisał, dzień po dniu, to, co postanowił według swego boskiego upodobania; lecz ja już teraz u góry tej stronicy piszę z całym zaufaniem: Domine, fac de me sicut vis; Panie, czyń ze mną to, co chcesz. Na dole zaś stawiam już moje Amen, niech tak będzie, na wszystkie rozporządzenia Twojej boskiej woli. „Tak”, o Panie, „tak” na wszystkie radości, na wszystkie cierpienia, na wszystkie łaski, na wszystkie trudy, jakie mi zgotowałeś i które będziesz mi ukazywał dzień po dniu. Spraw, aby moje Amen było wielkanocnym Amen, połączonym zawsze z Alleluja, czyli wypowiadanym z całym sercem, w radości zupełnego oddania się. Daj mi Twoją miłość i Twoją łaskę, a będę dosyć bogata (s. Karmela od Ducha Św.).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 178

http://www.mateusz.pl/czytania/2015/20150101.htm

**********

1 stycznia – Świętej Bożej Rodzicielki

KAI / ptsj

(fot. Wikimedia Commons)

1 stycznia – w ostatni dzień oktawy Bożego Narodzenia a zarazem pierwszy dzień nowego roku kalendarzowego Kościół katolicki obchodzi uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. Boskie macierzyństwo jest pierwszym i najważniejszym przywilejem Maryi, z którego wynikają wszystkie inne przyczyny jej czci i szczególnej roli w Kościele.

 

Święto Boskiego Macierzyństwa wprowadził do liturgii papież Pius XI w 1931 r., chcąc w ten sposób uczcić 1500. rocznicę Soboru Efeskiego (431 r.), na którym przyznano Maryi tytuł “Theotokos” (Bogarodzica).

 

Jako datę święta papież wyznaczył dzień 11 października. Po reformie liturgicznej w 1969 r. święto to podniesiono do najwyższej rangi (jest to tzw. “święto nakazane” czyli związane z obowiązkiem uczestnictwa we Mszy św.) i przesunięto na 1 stycznia, czyli na ostatni dzień oktawy Bożego Narodzenia. Podkreśla to ścisły związek między prawdą o Bożym Narodzeniu i Boskim Macierzyństwie Maryi.

 

Choć prawda o Boskim Macierzyństwie ma mocne potwierdzenie w tekstach Pisma św. oraz najdawniejszej Tradycji, w V w. za sprawą patriarchy Konstantynopola Nestoriusza rozgorzał na ten temat zacięty spór teologiczny. Nestoriusz twierdził, że w Chrystusie istnieją dwie osoby i dwie natury: ludzka i boska a Maryja miałaby być rodzicielką tylko Chrystusa-człowieka, natomiast nie Chrystusa-Boga. Spór rozstrzygnęli biskupi zebrani w 431 r. na soborze w Efezie, którzy wykazali na podstawie Objawienia, że Chrystus jest jedną Osobą, w której istnieją dwie natury: ludzka i boska. Maryi jako Matce Osoby Chrystusa przysługuje więc tytuł Bożej Rodzicielki.

 

W 1968 r. Papież Paweł VI ustanowił 1 stycznia Światowym Dniem Pokoju. Na ten dzień papież corocznie kieruje do wiernych specjalne orędzie. W dniu tym w liturgii Kościoła czytany jest fragment Pisma św. ze szczególnym błogosławieństwem Bożym: “Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem” (Lb 6,24-26).

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,20926,1-stycznia-swietej-bozej-rodzicielki.html

***********

Bóg czyni rok nowym – Łk 2, 16-21

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. shutterstock.com)

Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.

Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.

 

Rozważanie do Ewangelii

Jak to dobrze, że Boże Narodzenie jest tak blisko Nowego Roku! Dzięki temu uświadamiamy sobie, że Bóg chce rozpocząć ten nowy rok razem z nami. I faktycznie warto wziąć ze sobą Jezusa, wchodząc w nowy etap życia. Ma to bowiem być NOWY rok. A Jezus, jak nikt inny, czyni wszystko nowym.

Imię “Jezus” znaczy “Bóg zbawia”. Jeżeli rok 2015 ma być nowy, to “Bóg, który zbawia” musi być obecny w naszym życiu, a przynajmniej musimy tak żyć, aby mógł podpisać się pod każdą naszą decyzją. Zbawienie czyni wszystko nowym, bo polega na tym, że odcinamy od siebie grzech i winę, które czynią nas niewolnikami przeszłości, czyli tego co stare. Zbawienie polega na rozpoczęciu w naszym życiu nowej ery (nie tylko nowego roku). Poddajmy się więc zbawieniu, czyli Jezusowi, aby ten rozpoczęty właśnie rok był faktycznie dla nas nowym.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2288,bog-czyni-rok-nowym-lk-2-16-21.html

********

Na dobranoc i dzień dobry – Łk 2, 16-21

Mariusz Han SJ

(fot. bitzcelt / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

Pasterzowanie każdego dnia w roku…

 

Pasterze u żłóbka i obrzezanie Jezusa

 

Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki].

 

Opowiadanie pt. “O delegacji pasterzy”
Opowiadają, że owej nocy Bożego Narodzenia anioł ukazał się nie tylko tym pasterzom z Ewangelii, którzy uwierzyli słowom anielskim i spontanicznie pośpieszyli do Betlejem. Inni pasterze, wysłuchawszy poleceń anioła, z zakłopotaniem (bo mieli strasznie dużo roboty) zwołali najpierw zebranie ogólne, aby się wspólnie zastanowić, co należy w tym wypadku robić. Po długich i burzliwych obradach postanowiono wysłać dwuosobową delegację, do której weszli pasterze najstarszy i najmłodszy. Delegacja (po co w końcu są reprezentacyjne ciała?!) miała najpierw udać się do miasta, aby zakupić odpowiednie podarki dla Dzieciątka. O świcie przewidziano (po co w końcu są planowania?!) powrót delegatów do stada.

 

Delegaci już w drodze łamali głowy, co by tu kupić takiemu niezwykłemu Dziecku na prezent, ale jakoś nie mogli dojść do porozumienia: to, co chciał kupić senior, nie podobało się juniorowi – i na odwrót. I tak przed pierwszym pianiem koguta dotarli do Betlejem. Wszyscy jeszcze spali, wszystko było pozamykane. Zaczęli więc budzić handlarzy i w pośpiechu kupili srebrny nóż i rzeźbiony łuk z cięciwami.

 

Z tymi darami wyszli z miasta. Szopę, o której opowiadał wysłaniec nieba, znaleźli szybko, bo usłyszeli wnet śpiewy anielskie i zobaczyli wracających już kolegów. Przyśpieszyli kroku. Za parę minut stali przed Dzieckiem. Po upewnieniu się, że to jest właśnie to Dziecię, padli na kolana, położyli przed żłobkiem srebrny nóż i rzeźbiony łuk z cięciwami i wyrecytowali jednym tchem: pasterze naszej grupy pozdrawiają Cię serdecznie i przynoszą dary. Potem powstali, otrzepali nogawki i skierowali się ku wyjściu.- Już chcecie odchodzić? – spytała zdziwiona Matka Dziecka. – Niestety, nie mamy wiele czasu – odpowiedzieli jak na komendę. – Szkoda – powiedziała Maryja, a po chwili dodała prawie szeptem – szczęśliwi są ci, którym dla drugich nigdy nie brakuje czasu. Ale delegacja już tego dopowiedzenia nie usłyszała…

 

Refleksja
W naszych mieszkaniach pojawiły się nowe kalendarze, które będą nam odliczać kolejne 365 dni naszego życia, tym razem 2015 roku. Jedne kalendarze będą ozdobione ładnymi widokami gór, inne kwiatami, zdjęciami. Wiele z nich będzie zawierało różnego rodzaju porady życiowe albo sentencje na kazdy dzień. Wiemy jednak, że każdy z tych dni będzie dla nas tym – jak to śpiewał kiedyś Marek Grechuta – “którego jeszcze nie znamy”…

 

Jako wierzący w Boga wiemy, że wszystko jest zaplanowane przez Boga. On wie, co się wydarzy w naszym życiu. Trzeba nam dziś dobrze się z tym kalendarzem zapoznać i dzień po dniu starać jak najlepiej realizować nasze  życie i to tak, jak najlepiej tylko potrafimy. Przyjmijmy wszystko, co On nam dał, a wtedy ten najbliższy rok, będzie dla nas rokiem szczęścia i radości…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Przyglądnij mu się dokładnie…  i jak wygląda Twój kalendarz?
2. Jakie masz plany na przyszły rok?
3. Patrząc z perspektywy czasu, czy Twoje plany odbiegają od tych, które ma dla Ciebie Bóg?

 

I tak na koniec…
“Lepiej być o trzy godziny za wcześniej niż o minutę za późno” (William Shakespeare)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,123,na-dobranoc-i-dzien-dobry-lk-2-16-21.html

**********

Rok 2015. Czas, który został nam dany

Mariusz Han SJ

(fot. shutterstock.com)

Przywitaliśmy Nowy Rok 2015. Pożegnaliśmy bezpowrotnie 2014. Kolejne 365 dni naszego życia umownie zamknęliśmy w liczbie 2014. Pożegnanie starego roku jest pewnego rodzaju rozrachunkiem, oceną tego, co już było i nie wróci.

Cygańskie przysłowie mówi: “Przychodzi czas, kiedy zima zapyta nas, co zrobiliśmy przez całe lato“. Tak dzieje się ostatniego dnia roku, gdy wracamy pamięcią do tego, co już było. Mamy świadomość, że życie szybko nam umyka, a czas który przeżywaliśmy każdym uderzeniem naszego serca bywał różny. Były wzloty i upadki, była radość, ale też i smutek.
Przeżywaliśmy ten czas z najbliższymi, przyjaciółmi i znajomymi.  Był czas rodzenia się i umierania; czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono; czas zabijania i czas leczenia; czas burzenia i czas budowania; czas płaczu i czas uśmiechu; czas zawodzenia i czas pląsów; czas rzucania kamieniami i czas ich zbierania; czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymania się od nich; czas szukania i tracenia; czas rozdzierania i czas zszywania; czas wzajemnego unikania się i czas mówienia; czas miłowania i czas nienawiści; czas wojny i czas pokoju.
Te znane słowa z Księgi Koheleta (3, 1-8), są aktualne dla nas, którzy ciągle jesteśmy bombardowani informacjami: o wojnie na Ukrainie, na Bliskim Wschodzie, o Korei Północnej, która chce  wyprodukować i wykorzystać  bombę atomową, o broni, która jest obecna w na ulicach, w szkołach i domach. Nie można czuć się bezpiecznie w kinie, sklepie, czy u fryzjera. Tak samo w metrze, autobusie czy tramwaju. Wciąż słyszymy, że ktoś na kogoś napadł, ograbił, a nawet zabił. Katastrofy statków, samolotów, pociągów i wypadki drogowe stały się naszą codziennością. Takie życie obserwujemy na ekranach naszych telewizorów, na monitorach komputerów, tabletach, komórkach. Słuchamy o tym w radio, czytamy w gazetach.

 

I powiem Wam, moi drodzy, że im więcej takich scen widzę, tym gorzej się czuję. W moje serce wkrada się lęk o siebie, o najbliższych, o losy całego świata. Bo ludzie – na szczęście nie wszyscy -zapominają o jednej podstawowej wartości, która powinna istnieć niezależnie od czasu, bez względu na dzień tygodnia, miesiąc czy rok. Zapominamy, że jest wartość, która niezależnie od czasu, jaki przeżywamy, nadaje naszemu życiu, konkretny sens.

 

O jaką wartość tu chodzi? Wpierw krótki wiersz….
“Czas jest:

Za wolny dla czekających,

Zbyt gwałtowny dla lękających się,

Zbyt długi dla cierpiących,

Zbyt krótki dla tych, którzy się weselą,

Ale dla tych, którzy kochają,

Czas jest wiecznością (Henry Von Dyke).

 

To właśnie miłość jest ową wartością, która bez względu na czas i okoliczności powinna przesiąkać nasze codzienne życie, by chronić nas przed niebezpieczeństwami, które czyhają w 2015 roku.
Każdy z nas trochę inaczej patrzy ma uciekający czas. Z innej perspektywy widzimy nieraz te same minuty, które pchają nas nieustannie ku przyszłości.  Ktoś kiedyś ładnie napisał: “Aby zrozumieć wartość jednej tysięcznej sekundy, zapytaj biegacza, który zdobył srebrny medal na olimpiadzie. Aby zrozumieć wartość sekundy, zapytaj osobę, która przeżyła wypadek. Aby zrozumieć wartość jednej minuty, zapytaj tego, który spóźnił się na autobus. Aby zrozumieć wartość godziny, zapytaj zakochanych, którzy czekają na spotkanie. Aby zrozumieć wartość jednego dnia, zapytaj dziecko, które idzie po raz pierwszy do szkoły. Aby zrozumieć wartość tygodnia, zapytaj robotnika zarabiającego z tygodnia na tydzień, a który ma czwórkę lub więcej dzieci do wykarmienia. Aby zrozumieć wartość miesiąca, zapytaj matkę, która urodziła wcześniaka. Aby zrozumieć wartość jednego roku, zapytaj studenta, który nie zdał egzaminu końcowego…”.
Spoglądając wciąż jednak z optymizmem w przyszłość, wyciągając wnioski z tego, co za nami, chciałbym Wam wszystkim życzyć, aby miłość Chrystusa była dla Was źródłem miłości i pokoju. Niech Waszemu życiu przyświeca gwiazda wiary i nadziei, która pomoże w najtrudniejszych chwilach życia.
Dziękując Bogu za miniony rok, z optymizmem patrzmy w przyszłość, oddając się w opiekę Matki Bożej Rodzicielki.
Szanujmy się nawzajem i ucieszmy każdym z nadchodzących 365 dni w 2015 roku, bo każdy dzień może uczynić nas lepszymi, wnieść w nasze życie coś wartościowego.
Właśnie tego życzę Wam z całego serca dzisiaj, na początku nowego, oby dobrego dla nas wszystkich, 2015 roku.   

 

 

—————–

* Marusz Han – jezuita, obecnie Dyrektor i szef DEON.pl oraz jezuici.pl w Krakowie. Skończył studia z zakresu teorii mediów na Fordham University w Nowym Jorku.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,746,rok-2015-czas-ktory-zostal-nam-dany.html

****************

Komentarz liturgiczny

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi

Nadano Mu imię Jezus Łk 2, 16-21 

Pasterze zobaczyli Jezusa i o Nim opowiadali. Ludzie dziwili się słysząc to. Był ktoś, kto zapisywał wszystko w sercu swoim – Maryja, Matka Jezusa. Po ośmiu dniach od urodzenia nadano Mu imię Jezus. Ono znaczy: „Bóg zbawia”.

Powtarzaj na modlitwie: Jezus, Jezus, Jezus… To Imię ma moc uwolnić Ciebie z niewoli grzechu i problemów życia codziennego. Skorzystaj z Sakramentu Pojednania, a staniesz się synem i dziedzicem Królestwa Niebieskiego.

 

Asja Kozak

***********

Refleksja katolika

Są ci, którzy tracą życie na wesoło. Jak i ci, którzy biorą je tragicznie. Niewielu bierze życie na serio” (R. Follereau).

Rozpoznaj dar czasu. Nieraz czas wydaje się nieznośnie dłużyć. Nieraz biegnie zbyt szybko.

Trzeba się nauczyć korzystać z czasu w odpowiedni sposób. Otrzymaliśmy dar czasu na wykonanie naszego osobistego zadania. Otrzymaliśmy dar czasu, żeby stać się w pełni sobą.

Pasterze nie ociągają się z podróżą do Betlejem. Nie mają żadnej rozumowej pewności. Właściwie mogliby wątpić we wszystkie znaki, ale słuchają serca. Słuchają głosu Boga, który mówi w ich wnętrzu. Potem wracają do swoich zajęć, wielbiąc Boga (zob. Łk 2,16-21). Wykorzystali łaskę danego im czasu.

Bóg błogosławi. Strzeże, raduje się naszą obecnością i umacnia łaską, napełnia pokojem. Błogosławi każdemu pokoleniu. Błogosławi w każdym czasie (zob. Lb 6,22-27, Ps 67,2-3.5-8). Także obecną chwilę, dzisiejszy dzień i rozpoczęty rok napełnia swoimi darami.

Pełnią czasu jest przyjście Jezusa Chrystusa na ziemię. Odkąd przyszedł pod postacią Niemowlęcia, jest materialnie na ziemi (zob. Ga 4,4-7). Teraz pod postacią Eucharystii. Dzięki Niemu jesteśmy jeszcze bardziej i na nowo związani z Bogiem. Dzięki Niemu czas ma sens.

 

Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego,
który woła: „Abba, Ojcze”.
A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem.
Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.
Ga 4, 6-7
Anna-Irena, Kraków
czytelny@poczta.fm

***

Człowiek pyta:

Czemu Wszechmocny nie ustala terminów, a najbliżsi nie znają dni Jego?
Hi 24,1***

KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział XXIV. O UNIKANIU WŚCIBSTWA W CUDZE ŻYCIE

1. Synu, nie bądź ciekawy i nie zajmuj się próżnymi dociekaniami. Cóż cię może obchodzić to albo owo? Ty idź za mną J 21,22. Co ci z tego, że ten jest taki lub owaki, tamten robi albo mówi to lub tamto? Nie będziesz odpowiadać za innych, ale będziesz musiał zdać sprawę z siebie samego Rz 14,12. Po cóż się więc w to mieszasz?

Ja znam wszystkich i widzę wszystko, co istnieje, wiem, jaki kto jest i co myśli, i czego żąda, i jaki cel sobie stawia.
Mnie więc wszystko winieneś zostawić, ty zaś troszcz się, abyś nie stracił wewnętrznego pokoju, i krzątającym się pozwól się krzątać, ile im się podoba. A za każdy postępek i każde słowo odpowiedzą przede mną, bo mnie nie można oszukać.

2. Nie staraj się o cień wielkiej sławy ani o liczne przyjaźnie, ani o miłość ludzką. Wszystko to bowiem wprowadza tylko roztargnienie i zagęszcza w sercu ciemność.

Chętnie mówiłbym do ciebie dłużej i odsłonił rzeczy ukryte, gdybyś oczekiwał mojego przybycia z utęsknieniem i otwierał mi zawsze drzwi serca Ap 3,20. Bądź czujny, trwaj w modlitwie 1 P 4,7 i stawaj się coraz bardziej pokorny Syr 3,20.

Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa’

***

WZAJEMNOŚĆ

Ile się dusza wzruszy, tyle Boga wzruszy;
O ile dusza w Bogu, o tyle Bóg w duszy.
Adam Mickiewicz

***

Wymieniaj baterie w systemie alarmu przeciwpożarowego zawsze w dniu 1 stycznia.
H. Jackson Brown, Jr. ‘Mały poradnik życia’

**********

Refleksja maryjna

Boskie Macierzyństwo Maryi

W opracowanym na nowo układzie okresu Bożego Narodzenia istnieje potrzeba, jak się Nam wydaje, by powszechna uwaga zwróciła się ku odnowionej uroczystości Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. Uroczyste obchody tego święta wyznaczonego na pierwszy dzień stycznia mają na celu przypomnienie roli, jaką Maryja spełniła w tajemnicy zbawienia, i uczczenie szczególnej godności, która przypadła w udziale “Świętej Rodzicielce, dzięki której mogliśmy przyjąć Dawcę życia”. Nadto uroczystość ta daje wspaniałą sposobność do ponawiania uwielbienia, jakie przystoi okazywać nowonarodzonemu Księciu Pokoju, by znów usłyszeć radosne orędzie ewangeliczne (por. Łk 2, 14) oraz by za wstawiennictwem Królowej Pokoju wyprosić u Boga nieoceniony dar pokoju. Powodowani tym wszystkim, wobec szczęśliwego zbiegu oktawy Narodzenia Pańskiego z początkiem roku, na 1 stycznia wyznaczyliśmy obchody dnia umacniania pokoju na całym świecie. Dzień Pokoju zyskuje coraz większe uznanie i przynosi owoce w duszach wielu ludzi.

MC 5


teksty pochodzą z książki: “Z Maryją na co dzień – Rozważania na wszystkie dni roku”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR,  Kraków 2000
www.salwator.com

http://www.katolik.pl/modlitwa,884.html

************

Piotr Kordyasz
Budować pokój w rodzinie
Pokój w rodzinie jest tym, czym układ odpornościowy dla organizmu – chroni przed śmiertelnymi zagrożeniami z zewnątrz. I podobnie jak on wymaga wzmacniania i odbudowywania. O pokój i miłość w naszym życiu, w rodzinach należy wciąż zabiegać, a przy tym nie zniechęcać się ewentualnymi porażkami.
Wspominając św. Jana Pawła II, ks. kard. Stanisław Dziwisz przyznał, że Papież mimo różnych przeciwności, mimo napiętego kalendarza codziennych zajęć zawsze budował wokół siebie atmosferę pokoju. Prymas Tysiąclecia czynił podobnie. Mając świadomość ciążącej na nim odpowiedzialności za Kościół w Polsce i swoistego osamotnienia w walce o jego prawa, był przykładem człowieka wielkiego pokoju wśród szalejącej nawałnicy komunistycznego zniewolenia. Nawet jeden z aresztujących go funkcjonariuszy przyznał, że duże wrażenie zrobił na nim pokój, którym emanował Prymas podczas zatrzymania i uwięzienia. Odwołuję się do tych dwóch ważnych dla mnie postaci, gdyż są współczesnym przykładem tych, o których Jezus powiedział: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi” (Mt 5, 9).
W domu najlepiej
Znane przysłowie mówi: „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Dla mnie rodzina jest spokojnym portem, do którego chcę wracać; miejscem i środowiskiem, za którym się tęskni podczas przymusowej rozłąki, gdzie wspólnie stawia się czoła wszelkim przeciwnościom życia. W rodzinie wszelkie problemy możemy nieść razem, wspierając się i modląc.
Ostatnio mój syn był w szpitalu. Gdy po tygodniowym leczeniu opuścił jedną klinikę, aby nazajutrz udać się do kolejnej, moja żona dostrzegła na jego twarzy smutek. Nie bał się lekarzy ani czekających go zabiegów, lecz chciał być już w domu, bo tu czuł się dobrze i bezpiecznie. Kilka dni po wyjściu syna ze szpitala moja żona trafiła na oddział porodowy. Gdy została wypisana, westchnęła z ulgą: „Nic tak nie cieszy jak to, że się wraca do domu”. Dom – mimo mnóstwa spraw, czasem hałasu – jest dla mnie miejscem, za którym tęsknię; miejscem pokoju.
Czasem trzeba ugryźć się w język
Gdy zastanawiałem się nad tym, co może zakłócać pokój w rodzinie, doszedłem do wniosku, że są to dwie grupy czynników. Do pierwszej grupy zaliczyłbym to, co jest zależne od nas samych, np. egoizm, zbytnie skupianie się na sobie, pyszałkowatą miłość własną czy lenistwo. Ktoś mógłby powiedzieć, że to pospolite przywary, a nawet błahostki. Tymczasem pozostawione same sobie, niekontrolowane przez nas przenikają jak toksyny do krwiobiegu zdrowych tkanek wspólnoty małżeńskiej, rodzinnej, podtruwając je i czyniąc wspólne życie nieznośnym. Czasem trzeba ugryźć się w język, by nie krzyknąć, nie skrzywdzić słowem, które jak miecz potrafi mocno zranić. Drugą grupę czynników zakłócających pokój w rodzinie stanowią moim zdaniem te nie do końca zależne od nas, np. problemy w pracy, choroby, przykre czy stresujące wydarzenia. Powodują one napięcia, absorbują nasze myśli i uczucia. Są jednak nieodłączną częścią naszego życia, krzyżem, który niesiemy.
Modlitwa i humor pomagają
Św. Josemaría Escrivá pomimo przeciwności i problemów nigdy nie tracił wewnętrznego pokoju i dobrego humoru. Nie odcinał się od innych, nie koncentrował tylko na sobie. Nie zamykał się jak ślimak w swojej skorupie. Nawet gdy problemy były poważne i przygniatały go jak ciężkie kamienie, sprawiając, że nie mógł zasnąć z ich powodu, prosił Boga: „Panie, daj mi zasnąć, gdyż jutro muszę dużo pracować dla Ciebie”. Ufna modlitwa zawsze pomagała.
Uważam, że sakrament pokuty i modlitwa są tym, co bez względu na okoliczności pomaga w budowaniu pokoju i miłości w sercu, a tym samym w rodzinie. Widzę to przede wszystkim po sobie, ale również po moich dzieciach, które są dosyć temperamentne i nieraz dochodzi między nimi do kłótni. Kiedyś jedno z nich (świeżo po przystąpieniu do sakramentu pojednania) krzyknęło do pozostałych, że i tak nie będzie się z nimi kłócić, bo jest po spowiedzi i przyjęciu Komunii świętej. Wspólna modlitwa, różaniec odmawiany bez pośpiechu, a także dobry humor są dla naszej rodziny nieocenioną pomocą w budowaniu pokoju i jedności.
Jak już wspomniałem, pokój w rodzinie należy nieustannie budować i dbać o niego. Bez naszych starań nie przetrwa. Trzeba pamiętać, że zależy on od wielu czynników: uśmiechu, wspólnego świętowania, pomagania sobie poprzez modlitwę indywidualną i rodzinną aż po ciężką pracę nad sobą, swoim charakterem i swoimi przywarami. Dlatego nie żałujmy czasu poświęconego ­najbliższym, uśmiechajmy się do siebie, starajmy się nie podnosić głosu, zatrzymajmy się czasem w biegu, a z pewnością w naszej rodzinie będzie gościł pokój.
Warto na koniec odpowiedzieć sobie na kilka pytań: czy potrafię słuchać moich bliskich? częściej się uśmiecham czy narzekam? czy zbyt łatwo i zbyt często nie podnoszę głosu? czy moi bliscy mają pewność, że są dla mnie ważni? czy częściej słyszę: dlaczego na mnie krzyczysz, czy: jak dobrze, że już jesteś w domu?
Piotr Kordyasz
************************

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi

Sobór w Efezie (431) ogłosił, że Maryja jest Matką Boga Bogarodzicą (Theotókos), i ta wiara Kościoła znajduje wyraz w modlitwach dnia dzisiejszego.

Serce pełne głosów

Augustyn Pelanowski OSPPE

Nosiła Go pod swym sercem i nawet po Jego urodzeniu rozważała w swoim sercu to wszystko, co o Nim mówiono. Daje nam niepokalany wzorzec przyjmowania Syna Bożego. Każdy, kto rozważa słowa Biblii, staje się podobny do Niej. Najpierw zachowywała, a potem rozważała. Ta zdolność do zachowywania słów i rozważania ich pozostała w Maryi do dziś, ale teraz przechowuje Ona nasze słowa, szczególnie słowa sług Bożych, którzy wielbią i wysławiają Pana.

Zdolność do przeżycia Słowa Boga stała się umiejętnością do wysłuchiwania modlitw zanoszonych przez pasterzy za wszystkie owce Bożej trzody. Po przyjęciu Słowa Boga Jej serce rozszerzyło się bezkreśnie, czyniąc miejsce dla wszystkich naszych słów i wołań. Greckie symbaloussa – rozważała – oznacza, że wszystkie te przeżycia i słowa, które słyszała, składała w swym sercu jak w skarbcu, gromadząc i łącząc, kojarząc, układając i porządkując. W skarbcu nawet grosze wydają się majątkiem! Słowo to ma również znaczenie: pomagać komuś, być pomocnym, a nawet walczyć. W hebrajskim przekładzie użyto w tym miejscu określenia szamerah, które oznacza stróżowanie albo trzymanie straży, strzeżenie czegoś lub kogoś. W łacińskiej Wulgacie oddano sens tego słowa jako conservabat, czyli zatrzymywanie czegoś bez zmiany, także ocalenie czegoś lub kogoś, zachowanie przy życiu, pozostawienie nietkniętym.

Wszystkie trzy języki natchnione pozwalają pojąć tę zdolność do rozważania jako zdolność do strzeżenia tych, którzy Sercu Maryi się powierzają w modlitwach. Jakże powinniśmy doceniać medytacyjne rozmyślanie nad Biblią! Bóg bowiem wysłuchuje tych, którzy słuchają Jego słów. Najskuteczniejszą zdolność wstawienniczą mają ci spośród ludzi, którzy medytują natchnione treści, u których Biblia nie jest sierotą biblioteki, lecz faworytem oczu! Zdolność do przyjęcia Syna Bożego stała się nieskończoną zdolnością do przyjmowania wszystkich naszych słów, modlitw, imion, próśb i błagań, całego wołania ludzkości, jakie wznosi się z ziemi ku niebu od wieków. Czy Maryja może kogoś pozostawić bez wysłuchania, jeśli pojęła Tego, który jest Niepojęty? Tak, w swym matczynym sercu składa jak w skarbcu niezliczone głosy ludzkie, starając się zrozumieć każdego z nas, albowiem sami siebie nie rozumiemy i często nie wiemy, o co prosimy! Nasze modlitwy są jak bałaganiarski stragan, który trzeba poukładać, zanim się go przedstawi Bogu. Kto może tego dokonać, jeśli nie Ta, która pomaga nam ułożyć i uporządkować to, co stało się chaosem rozpaczy w naszych modłach. Ona strzeże nas, jak strzegła w swym sercu Syna Bożego. Strzeże, abyśmy sobie nie uczynili krzywdy. Kto się Jej powierza, pozostaje nietknięty przez mroczne pazury demonów. Maryja odebrała od Boga swoiste władanie nad duszami, aby je karmić i przyczyniać się do ich dojrzewania w Bogu.

http://liturgia.wiara.pl/doc/419315.Uroczystosc-Swietej-Bozej-Rodzicielki-Maryi/7
************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
1 stycznia
Święta Boża Rodzicielka Maryja
Bogarodzica Maryja

Pierwszy dzień Nowego Roku to ósmy dzień od Narodzenia Jezusa. Według prawa żydowskiego każdy chłopiec miał być tego dnia obrzezany. W oktawę Bożego Narodzenia, dziękując Bogu za przyjście na świat Chrystusa, Kościół obchodzi uroczystość Maryi jako Matki Bożej, przez którą spełniły się obietnice dane całej ludzkości, związane z tajemnicą Odkupienia. Tego dnia z wszystkich przymiotów Maryi czcimy szczególnie Jej macierzyństwo. Dziękujemy Jej także za to, że swą macierzyńską opieką otacza cały Lud Boży.

Poświęcenie Maryi pierwszego dnia rozpoczynającego się roku ma także inne znaczenie. Matka Jezusa zostaje ukazana ludziom jako najdoskonalsze stworzenie, a zarazem jako pierwsza z tych, którzy skorzystali z darów Chrystusa. Pragnienie zaakcentowania specjalnego wspomnienia Matki Bożej zrodziło się już w starożytności chrześcijańskiej. Kościół zachodni już w VII wieku wyznaczył w tym celu dzień 1 stycznia.

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi to najstarsze maryjne święto. Do liturgii Kościoła wprowadził je dość późno papież Pius XI w roku 1931 na pamiątkę 1500. rocznicy soboru w Efezie (431). Pius XI wyznaczył na coroczną pamiątkę tego święta dzień 11 października. Reforma liturgiczna w roku 1969 nie zniosła tego święta, ale podniosła je do rangi uroczystości nakazanych i przeniosła na 1 stycznia.

Maryja - Święta Boża Rodzicielka
W Starym Testamencie jest wiele szczegółowych proroctw, zapowiadających Zbawiciela świata. Pośrednio dotyczą one także osoby Jego Matki. Niektóre z nich są nawet wyraźną aluzją do Rodzicielki Zbawiciela, np. zapowiedź dotycząca Niewiasty, która zetrze głowę węża-szatana (Rdz 3, 15). Jeszcze wyraźniej o Matce Mesjasza wspomina prorok Micheasz (Mi 5, 1-2). Jako proroctwo dotyczące Maryi traktuje się także zapowiedź Izajasza:

Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7, 14).

Poza tymi tekstami tradycja chrześcijańska uznaje wiele innych w znaczeniu typicznym (stanowiącym wzór, pra-obraz), jak np. królowa stojąca po prawicy króla (Ps 45, 10), oblubienica z Pieśni nad Pieśniami, zwycięska Judyta czy ratująca swój naród od niechybnej zguby bohaterska Estera.

Maryja była córką świętych Joachima i Anny (tak przekazuje nam apokryf Protoewangelia Jakuba, pochodzący z roku ok. 150). To oni oddali ją do Świątyni (to także przekaz apokryficzny – wspomnienie tego wydarzenia obchodzimy w liturgii 21 listopada). Przez Boga została wybrana na Matkę Jezusa Chrystusa. Jej postać jest obecna na kartach Nowego Testamentu od chwili Zwiastowania po Zesłanie Ducha Świętego.
Anioł Gabriel zwiastuje Jej narodzenie Syna, który będzie “Synem Najwyższego” (Łk 1, 26-38). Od tej chwili Maryja całkowicie oddaje się Bogu. Za wskazaniem anioła odwiedza swoją krewną, św. Elżbietę, matkę Jana Chrzciciela (Łk 1, 39-56). Wraz ze swym oblubieńcem, św. Józefem, w związku ze spisem ludności udaje się do Betlejem, miasta, z którego wywodzi się Jej ród (a także ród Józefa, Jej męża). Tutaj przychodzi na świat Jezus (Łk 2, 1-20). Zgodnie z żydowskim obyczajem ofiarowuje Syna w świątyni (Łk 2, 21-38). Wobec zagrożenia ze strony Heroda ucieka z Jezusem i św. Józefem do Egiptu (Mt 2, 13-18). Po śmierci króla wraca do Nazaretu (Mt 2, 19-23). Podczas pobytu w Jerozolimie przeżywa niepokój z powodu zagubienia swego Syna (Łk 2, 41-49). Na godach weselnych w Kanie poprzez Jej wstawiennictwo Jezus czyni swój pierwszy cud (J 2, 1-11).
Synoptycy (św. Mateusz, św. Łukasz i św. Marek) wspominają, że Maryja towarzyszyła Panu Jezusowi w Jego wędrówkach apostolskich (Mt 12, 46-50; Mk 3, 31-35; Łk 8, 19-21). Maryja jest także świadkiem śmierci Chrystusa. Stoi pod krzyżem Jezusa, gdy Ten powierza Ją opiece swego umiłowanego ucznia Jana (J 19, 25-27). Pod krzyżem zostaje Matką Kościoła i ludzkości. Po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu pozostaje wśród Apostołów w Jerozolimie.
Maryja niewątpliwie jest osobą najbliższą Jezusowi ze względu na szczególną rolę w dziele zbawienia. Jej niezwykłe posłannictwo i miejsce w chrześcijaństwie odsłania tekst Apokalipsy.
Według tradycji po wniebowstąpieniu Jezusa żyła jeszcze 12 lat. Niektóre dokumenty mówią, że mieszkała ze św. Janem w Efezie, inne – że nie opuszczała Jerozolimy. Pusty grób Maryi znajduje się obok Ogrodu Oliwnego w dolinie Cedron. Fakty z Jej życia, tytuły i wezwania modlitewne oraz cudowne wydarzenia, które miały miejsce za Jej przyczyną, Kościół rozważa w ciągu wielu świąt podczas całego roku liturgicznego.

Spośród szczególnych przywilejów Maryi na pierwszym miejscu trzeba wymienić Jej Boskie macierzyństwo, które w dzisiejszej uroczystości czcimy. Kiedy Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola, odważył się odróżniać w Jezusie Chrystusie dwie natury i dwie osoby, wtedy Maryję zaczął nazywać Matką Chrystusa-Człowieka i odmówił Jej przywileju Boskiego macierzyństwa. Jednak biskupi zebrani na soborze w Efezie (431) stanowczo odrzucili i potępili naukę Nestoriusza, wykazując, że Jezus miał tylko jedną osobę, której własnością były dwie natury: Boska i ludzka. Dlatego Maryja była Matką Osoby Jezusa Chrystusa w Jego ludzkiej naturze – była więc Matką Bożą. Prawda ta została ogłoszona jako dogmat. Zebrani na tym soborze biskupi Kościoła pod przewodnictwem legatów papieskich orzekli jednogłośnie, że nie tylko można, ale należy Maryję nazywać Matką Bożą, Bogurodzicą (greckie Theotokos). Maryja nie zrodziła Bóstwa, nie dała Panu Jezusowi natury Boskiej, którą On już posiadał odwiecznie od Ojca. Dała Chrystusowi Panu w czasie naturę ludzką – ciało ludzkie. Ale dała je Boskiej Osobie Pana Jezusa. Jest więc Matką Syna Bożego według ciała i w czasie, jak według natury Bożej i odwiecznie Pan Jezus jest Synem Bożym. Ta godność i ten przywilej wynosi Maryję ponad wszystkie stworzenia i jest źródłem wszystkich innych Jej przywilejów.
Prawdę o Boskim macierzyństwie Maryi potwierdzono na soborach w Chalcedonie (451) i w Konstantynopolu (553 i 680), w konstytucji Pawła IV przeciwko arianom (socynianom) w roku 1555, w wyznaniu wiary Benedykta XIV (1743) oraz w encyklice Piusa XI Lux veritatis w 1931 roku.
Kościół właściwie przez cały rok wysławia ten wielki przywilej Maryi. W codziennej Komplecie w antyfonie końcowej spotykamy słowa: “Witaj, Matko Zbawiciela!”, “Witaj, Królowo nieba, Pani aniołów!”, “Witaj korzeniu i bramo święta, z której Światło zeszło na ziemię!”, “Królowo nieba, wesel się, alleluja, albowiem, którego zasłużyłaś nosić, zmartwychwstał, jak przepowiedział, alleluja!”, “Witaj, Królowo… a Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż”.

Macierzyństwo Maryi wobec Jezusa jest wyjątkowe, ponieważ jest dziewicze. Maryja była Dziewicą zawsze: przed porodzeniem Jezusa i po Jego urodzeniu, aż do śmierci. Kościół nie ustanowił osobnego święta dla podkreślenia tego tytułu. Łączy go jednak bezpośrednio z Boskim macierzyństwem. Prawdę o dziewiczym macierzyństwie ogłosił jako dogmat na Soborze Laterańskim I w roku 649. Jednak wiarę w tę prawdę Kościół wyraził również na soborach poprzednich, np. w Chalcedonie (451) i w Konstantynopolu (553). Nadto prawdę tę akcentuje w wyznaniach wiary, w orzeczeniach papieży, w pismach Ojców Kościoła i w liturgii.

Pan Bóg godnością przewyższa wszystko, co tylko istnieje. Dlatego kult najwyższy, tak prywatny, jak i publiczny, należy się Panu Bogu. Maryja jest tylko stworzeniem, ale wśród stworzeń wyróżniona została najwyższą godnością. Dlatego Kościół oddaje Jej cześć szczególną, większą niż innym Świętym, co w liturgii nazywa się kultem hyperduliae – czcią wyjątkową. Kult Świętych jest zawsze względny i pośredni. Czcimy ich bowiem, ponieważ są przyjaciółmi Boga, a całą swoją godność i chwałę zawdzięczają Panu Bogu. To samo odnosi się również do Matki Bożej.
W swoich początkach chrześcijaństwo na pierwszy plan wysuwało kult Pana Jezusa jako Wcielonego Słowa i Zbawiciela świata. W miarę jednak, jak nauka Chrystusa ogarniała coraz to nowe obszary, powiększało się też zainteresowanie osobą Matki Zbawiciela. Dlatego wspomnienie o Niej spotykamy u pierwszych Ojców Kościoła oraz w apokryfach. Kiedy zaczął rozwijać się kult męczenników, a zaraz potem wyznawców, kult Matki Bożej zyskiwał na znaczeniu. Od wieku IV można już mówić o powszechnym kulcie Maryi w Kościele. Wzrósł on po Soborze Efeskim (431), kiedy zaczęto stawiać ku czci Matki Bożej kościoły, otaczać kultem Jej obrazy, układać modlitwy, wygłaszać homilie i obchodzić Jej święta. Dzisiaj kult Matki Bożej w Kościele katolickim jest tak powszechny i żywy, że stanowi jedną z jego cech charakterystycznych. Do jego najważniejszych elementów należą:

  1. Dni i święta Maryi. W roku liturgicznym mamy kilkanaście obchodów maryjnych, co jest sytuacją wyjątkową – nikt inny nie jest tak często w liturgii wspominany. Niektórym z tych obchodów Kościół nadaje rangę najwyższą – uroczystości: Boskiego macierzyństwa Maryi (1 stycznia), Jej Wniebowzięcia (15 sierpnia) i Niepokalanego Poczęcia (8 grudnia). Dwa miesiące: maj i październik są miesiącami Maryi, w których Maryja odbiera szczególną cześć u wiernych. Są także święta lokalne, np. w Polsce – Królowej Polski (3 maja) czy Matki Bożej Częstochowskiej (26 sierpnia). Także poszczególne miejscowości czy zakony mają swoje święta. Sobota każdego tygodnia już od wczesnego średniowiecza była obchodzona jako dzień Maryi. W Okresie Zwykłym Kościół dozwala na odprawianie w soboty Mszy św. według specjalnego formularza o Matce Bożej.
  2. Świątynie pod wezwaniem Matki Bożej. Zaczęto je stawiać już od wieku IV. Dzisiaj są ich tysiące na całym świecie. Najdostojnieszą z nich jest bazylika Matki Bożej Większej w Rzymie.
  3. Obrazy i rzeźby Matki Bożej. Ikonografia w tej dziedzinie jest niezmiernie bogata. Obejmuje setki tysięcy obrazów i rzeźb. Pierwsze wizerunki Maryi spotykamy już w katakumbach w II w. – w katakumbach Pryscylli w Rzymie umieszczono literę M z krzyżem. Nadto na suficie jednej z krypt tych katakumb widzimy Maryję siedzącą na wysokim krześle niby na tronie albo na katedrze biskupiej. Jest ubrana w białą tunikę i ma welon dziewiczy na głowie. Na kolanach trzyma Dziecię Jezus. Także z II w. pochodzi fresk w katakumbach św. Pryscylli, przedstawiający pokłon Trzech Mędrców. Maryja siedzi na krześle i trzyma Boże Dziecię na kolanach. Maryja ma na sobie żółtą dalmatykę i welon dziewiczy. Powstały całe szkoły ikonografii maryjnej. Wiele obrazów i figur zasłynęło niezwykłymi łaskami, tak że zostały uznane za cudowne (jest ich ok. 3000, w tym kilkaset koronowano koronami papieskimi). Do sanktuariów maryjnych podążają milionowe rzesze pielgrzymów.
  4. Figury Maryi, stawiane na placach. W samym Awinionie we Francji jest ich 158. Wiele z nich przedstawia wysoką wartość artystyczną. W Rzymie znana jest kolumna Matki Bożej Niepokalanej na Placu Hiszpańskim, przed którą papież co roku zwyczajowo w każde święto Niepokalanej (8 grudnia) składa wiązankę kwiatów.
  5. Pisma teologów. Nie było pisarza kościelnego, który by nie podejmował tematyki maryjnej. Rocznie wychodzi kilkaset prac na temat Matki Bożej. Istnieją specjalne biblioteki, czasopisma i encyklopedie mariologiczne.
  6. Kongresy mariologiczne: miejscowe, diecezjalne, prowincjalne, krajowe, międzynarodowe. Rocznie przypada ich w różnych krajach kilka do dziesięciu, z okazji specjalnych – więcej. Pierwszy międzynarodowy kongres mariologiczny odbył się w Lyonie w dniach 5-8 września 1900 roku.
  7. Rozmaite nabożeństwa. Wystarczy wymienić najgłośniejsze: nabożeństwo 3 Zdrowaś Maryjo, koronki, różaniec, szkaplerze, medaliki, małe oficjum brewiarzowe (czyli Godzinki), nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca, nowenny, pielgrzymki, peregrynacje obrazów i figur Matki Bożej, prywatne i publiczne akty poświęcenia się Matce Bożej, Święte Niewolnictwo, Dzieło Pomocników Maryi.

Maryja jest patronką Kościoła powszechnego, wielu diecezji, zakonów, krajów, miast oraz asysty kościelnej, lotników, matek, motocyklistów, panien, piekarzy, prządek, studentów i szkół katolickich.

Maryja - Święta Boża Rodzicielka W ikonografii Najświętsza Maryja Panna jest – obok Jezusa – najczęściej występującą postacią. Sztuka chrześcijańska rozwinęła szereg typów Madonny: z Dzieciątkiem, Matki Bożej tkliwej, majestatycznej (w sztuce bizantyjskiej), tronującej, opiekuńczej, orędującej, dziewczęcej, surowej władczyni, królowej, mieszczki, wieśniaczki, wytwornej damy. Ukazywana jest jako Bogurodzica, Niepokalana, Bolesna, Wniebowzięta, Niewiasta z Apokalipsy, Różańcowa, Wspomożycielka, Królowa, Matka Kościoła.
Jej atrybutami są m.in.: gołąb – symbol Ducha Świętego, siedem gołębi – oznaczających siedem darów Ducha Świętego, jagnię, jaskółka, jednorożec; ciała niebieskie: gwiazdy, księżyc, półksiężyc, słońce i gwiazdy; kwiaty: anemon, fiołek, irys, lilia, lilia w ręku – symbol Niepokalanej, róża, różany szpaler; drzewa: cedr, dąb, drzewo figowe; owoce: cytryna – znak cierpienia, goździk, jabłko – symbol Odkupienia, truskawka, winorośl, winogrono jako symbol Jezusa zrodzonego ze szlachetnego winnego szczepu; ciernie, łza, mały krzyż, krucyfiks, miecz, miecz w piersi, siedem mieczów, narzędzia męki w dłoniach anioła; Boskie Miasto, kielich, kielich z hostią, korona, księga, otwarta księga, naszyjnik, naszyjnik z korali, perła, różaniec, smok u stóp, studnia.

 http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-01.php3
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Ruspe, na terenie dzisiejszego Tunisu – św. Fulgencjusza, biskupa. Wycierpiał on wiele na skutek wygnania przez Wandalów. Zmarł po powrocie na swą stolicę w roku 533. Potomnym pozostawił godną spuściznę teologiczną. Obejmuje ona zwłaszcza zagadnienia chrystologiczne i trynitarne. Nazwano go dlatego znakomitym uczniem św. Augustyna.

oraz:

św. Almachiusza, męczennika (+ ok. 400); św. Martyny, dziewicy i męczenicy (+ ok. 226); św. Wincentego Marii Strambi, biskupa (+ 1824)

 

********************

Patron Dnia

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi
Od samego początku Bóg myślał o Dziewicy z Nazaretu jako o przyszłej Matce swego Syna. W czasie Zwiastowania Maryja stała się Matką Boga. Jest to Jej najwyższy tytuł, żródło wszystkich innych Jej przywilejów. Na Górze Kalwarii Chrystus dał swoją Matkę wszystkim ludziom, aby była ich duchową Matką, i aby przez Nią mogli przyjść do Boga tak, jak On poprzez Nią przyszedł do nich. To święto obchodzone jest zamiast święta Macierzyństwa Maryi, pierwotnie przypadającego 11 października, które zostało ustanowione przez papieża Piusa XI w roku 1931 w celu upamiętnienia 1500-lecia soboru w Efezie w roku 431.

http://www.katolik.pl/

**********

Krzysztof Osuch SJ
Powierzeni Matce

 

Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19,25-27).
Cenne dobra chronimy
Człowiek potrafi rozpoznawać cenne dobra i chronić je przed różnymi zagrożeniami, np. przed kradzieżą, zniszczeniem czy przed profanacją. Budynki chronimy piorunochronem, mieszkania zabezpieczamy solidnymi zamkami, samochody i sejfy – systemami alarmowymi itd.
Czas rekolekcyjnej modlitwy ponownie uświadamia nam, że naszym największym dobrem i wartością jest Bóg; a zaraz po Nim – człowiek. I to każdy człowiek, gdyż nikt nikomu, jako stworzony na obraz i podobieństwo Boga, nie ustępuje w godności dziecka Bożego.
Cóż jednak się okazuje? – Choć jakoś wiemy o wyjątkowej godności każdego człowieka, to jednak zdolni jesteśmy do poniżania zarówno siebie samych jak i naszych bliźnich. Gdy przypatrujemy się temu, jak ludzie siebie wzajemnie traktują, to można odnieść wrażenie, że ze zwykłą szklanką czy kryształowym naczyniem obchodzimy się ostrożniej i delikatniej…
Niestety, ludzkość wciąż nie jest wielką miłującą się rodziną. Nawet we wspólnotach znacznie mniejszych – takich jak rodzina czy wspólnota zakonna – często widać tyle linii podziału, sprzecznych dążeń, interesów i walk. Na liście zagrożeń człowieka jest jeszcze wrogość złych duchów, które mocą swej zwyrodniałej natury nienawidzą człowieka i mają upodobanie w szkodzeniu nam.
Nasuwa się pytanie: jak wziąć człowieka w obronę? Czy jest ktoś, kto może skutecznie obronić nas przed zaborczym egoizmem i demoniczną nienawiścią?
Bóg zbawia nas i powierza Matce
Owszem, wciąż blisko nas jest nasz wielki Obrońca: Bóg Ojciec, nasz Stwórca. Bierze nas w obronę Jezus Chrystus. Całe Jego życie, nauczanie i zbawcza śmierć oraz zwycięskie zmartwychwstanie – to jedna wielka obrona człowieka przed bezsensem i rozpaczą. Bierze nas w obronę Duch Święty. On uzdalnia nas, w głębi serca, do postaw i uczuć ufnego dziecka. On nas pociesza; jest też naszym „adwokatem”, obrońcą w najtrudniejszych próbach.
W obronę bierze nas ktoś jeszcze: Matka. Matka wspaniała, można, potężna, łaskawa. Jej wielkie (i największe) imię brzmi: Święta Boża Rodzicielka, czyli Matka Boga – Matka Wcielonego Syna Bożego. Jej drugie wielkie imię brzmi: Matka Kościoła, Matka nas wszystkich. My, w Polsce, od kilku wieków obraliśmy Ją za Królową naszego Narodu.
Skąd to nasze zaufanie i śmiałość wobec Matki Jezusa? – Ogólnie mówiąc, nasze dziecięce zaufanie i śmiałość wobec Matki Jezusa wypływa z kontemplacji Tajemnicy Wcielenia Syna Bożego i z Jej świętego Macierzyństwa.
Momentem inaugurującym duchowe macierzyństwo Maryi wobec całego Kościoła i poszczególnych wierzących jest Kalwaria. Tu z przebitego boku Jezusa wypływają zdroje zbawienia. Tu nasz Pan i Zbawiciel – z wysokości Krzyża – „wyznacza” Swej Matce nowe zadanie. Odtąd ma być Matką wszystkich ludzi; Matką Kościoła, Matką moją, Matką nas wszystkich. To z woli Bożej, z woli swego Syna, Maryja „opiekuje się braćmi swego Syna – pielgrzymującymi jeszcze” (KK 62), a Jej Niepokalane Serce wypełnia macierzyńska miłość.
Synowskie uczucia wobec Matki
Zobaczmy nieco dokładniej, jak wyraża się macierzyńska miłość Maryi. W czasie swego ziemskiego życia Maryja rozwijała swą macierzyńską działalność na naszą korzyść w posługiwaniu swemu Synowi i przez posługiwanie swego Syna. Maryja z woli Bożej „oddała się niepodzielnie Osobie i dziełu Syna. Konsekwencją tego niepodzielnego oddania się Maryi Synowi i Jego dziełu jest to, że „Maryja w dalszym ciągu prowadzi swą działalność macierzyństwa duchowego”. Nadal opiekuje się braćmi Syna! A „celem Jej macierzyńskiej działalności jest zjednoczenie nas z Chrystusem, aby każdy z nas mógł powiedzieć: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20).
Z odnowioną radością przyjmijmy do wiadomości, że mamy Matkę! I cieszmy się, że jest Ona potężna w miłowaniu i Piękna! Jej wielkie piękno płynie z napełnienia Bogiem i z miłowania.
Teolog (mariolog) powie, że tak jak „Maryja zaangażowała wszystkie swe siły fizyczne i duchowe zasoby swego bytu w swe powołanie Matki Jezusa, tak też angażuje się również całym swym bytem w przedłużenie tego powołania, którym jest macierzyństwo duchowe względem nas”. Totalne zaangażowanie Maryi w duchowe macierzyństwo nie jest jednak suchym faktem, lecz darem serdecznym, który pobudza nas do obdarzenia Jej synowskim uczuciem i czczenia Jej jako najmilszej Matki (por. KK 53).
Ojcowie Soboru Watykańskiego II nalegają, by Maryjna pobożność była dojrzała: „prawdziwa pobożność nie polega ani na czczym i przemijającym uczuciu, ani na jakiejś próżnej łatwowierności, lecz pochodzi z wiary prawdziwej, która prowadzi nas do uznawania przodującego stanowiska Bogarodzicielki i pobudza do synowskiej miłości ku naszej Matce oraz do naśladowania Jej cnót” (KK 67). Synowska, dziecięca więź między nami a Matką nie wyczerpuje się, to oczywiste, w jakiejś ckliwości lub czułostkowości. Matka pomaga nam stać się dorosłymi w Chrystusie. To dlatego tak bardzo potrzebujemy Jej macierzyńskiego działania.
Każde święto Matki Bożej jest dobrą sposobnością, byśmy jeszcze pełniej otwarli się na dobroczynną obecność i działanie naszej Matki. Przyjmijmy Jej macierzyńską troskę i królewską obronę. Pozwólmy Jej, by prowadziła nas do pełnego zjednoczenia z Jezusem. Ona czyni to na swój sposób – delikatny, subtelny, po prostu macierzyński. Ale także prorocki!
Matka i Prorokini
Dziesiątki, a nawet setki objawień Maryjnych na przestrzeni dziejów Kościoła dają nam do myślenia i domagają się otwarcia na Jej orędzia, kierowane do coraz to nowych pokoleń. Warto być uważnym i otwartym na Jej przesłania. I to nie tylko te najbardziej znane – np. te z Fatimy, ale także na te współczesne naszym dniom.
Media, goniące za sensacjami „ważnymi” tylko jeden dzień czy nawet tylko parę godzin, nie zwrócą naszej uwagi na Głos Matki Kościoła i Matki ludzkiej rodziny. To my – wyposażeni w zmysł wiary i zdolność rozeznawania w Duchu Świętym – winniśmy pamiętać, że nasza Matka jest wierna i niestrudzenie angażuje się w historię. W tę historię, która dzieje się na naszych oczach i z woli Boga – w swym najgłębszym nurcie – ma być (i jest) Historią Zbawienia. Dana nam Matka troszczy się o to, by tak właśnie było! Troszczy się o to w sposób wyjątkowy. Jak nikt z nas ludzi na Ziemi. Ona wciąż poucza, napomina i mobilizuje do jasnego opowiedzenia się za Bogiem. Ona, także dziś, bierze w obronę powierzony Jej Kościół. Kieruje do Niego prorockie „mowy”, w których przestrzega przed aktualnymi zagrożeniami dla wiary i pokoju.
Oto pewien przykład jej prostej Mowy, która jest jasna i pomaga precyzyjnie odróżnić działanie „różnych duchów”. Sięgam zatem po parę cytatów z Orędzi kierowanych za pośrednictwem księdza Stefano Gobbiego do „umiłowanych synów Kapłanów”:
„Jako Mama jestem zawsze blisko was. Jestem blisko Kościoła i ludzkości, aby wprowadzić was na drogę wypełniania woli Ojca, naśladowania Syna i jedności z Duchem Miłości – dla coraz większego uwielbienia Trójcy Przenajświętszej.
Zły, szatan, wąż starodawny, ogromny Smok zawsze działał i pracował wszelkimi sposobami, aby odebrać wam, Kościołowi i ludzkości drogocenne dobro pokoju.
Moja macierzyńska funkcja polega więc na doprowadzeniu was wszystkich do wielkiej wspólnoty życia z Bogiem, abyście mogli dojść do słodkiego doświadczenia miłości i pokoju. Nigdy tak jak dziś pokój nie był zagrożony. Walka Mojego przeciwnika z Bogiem staje się coraz silniejsza, bardziej podstępna, stała i powszechniejsza. Weszliście więc w czasy wielkiej próby.
Nadeszły dla was wszystkich czasy wielkiej próby, Moi biedni synowie, tak zagrożeni przez szatana i tak atakowani przez złe duchy. Grożące wam niebezpieczeństwo to utrata łaski i jedności życia z Bogiem. Otrzymał ją dla was Mój Syn Jezus przez Odkupienie, kiedy wyswobodził was z niewoli Złego i uwolnił was od grzechu. Obecnie nie uważa się już grzechu za zło. Przeciwnie, często się go wychwala jako wartość i dobro. Pod zgubnym wpływem środków społecznego przekazu stopniowo dochodzi się do utraty świadomości grzechu jako zła. Przez to popełnia się go coraz częściej, usprawiedliwia i już nie wyznaje.
Jeśli żyjecie w grzechu, wpadacie na nowo w niewolę szatana – poddani jego diabelskiej mocy. Wtedy dar Odkupienia dokonanego dla was przez Jezusa staje się bezużyteczny. Znika też pokój z waszych serc, z waszych dusz i z waszego życia. Moje dzieci, tak zagrożone i tak chore, przyjmijcie Moje macierzyńskie zaproszenie do powrotu do Pana – drogą nawrócenia i pokuty.
Uznajcie grzech za największe zło, za źródło wszystkich osobistych i społecznych nieszczęść. Nigdy nie żyjcie w grzechu. Jeśli zdarzy się wam go popełnić – z powodu waszej ludzkiej słabości lub z powodu podstępnych pokus Złego – natychmiast biegnijcie do spowiedzi. Częstej spowiedzi używajcie jako lekarstwa przeciw szerzeniu się grzechu i zła. Będziecie wtedy żyć w wielkiej wspólnocie miłości i życia z Przenajświętszą Trójcą, ustanawiającą w was Swoją siedzibę. Będzie w was Ona coraz bardziej otaczana chwałą”.
To zaledwie parę fragmentów. Kto zechce, może zanurzać się w Jej słowach. Można wejść do jej szkoły. Internet to ułatwia.
www.mateusz.pl
*************
Czesław Ryszka
Madonna Papieży XX wieku
Matkę Bożą Jasnogórską, Królową Polski, nazwano Madonną Papieży XX wieku. 13 kwietnia 1904 roku Ojciec Święty Pius X ustanowił święto Matki Boskiej Jasnogórskiej. Chociaż obejmowało ono tylko samą Jasną Górę i Diecezję Włocławską, miało bardzo ważne znaczenie dla pozbawionych ojczyzny Polaków (władze carskie odłożyły ogłoszenie tego święta i gdyby nie kryzys polityczny w Rosji w 1905 roku, prawdopodobnie nie wyraziłyby zgody na jego obchodzenie). Dopiero więc w 1906 roku, jeszcze nie 26, a 29 sierpnia, po raz pierwszy obchodzono święto Matki Bożej Jasnogórskiej. Jakiż zapanował wówczas entuzjazm w Narodzie! Nie ukrywano, że jest w tym zapowiedź odrodzenia Ojczyzny. Skoro jest święto Królowej Polski, odrodzi się także państwo polskie. Tak właśnie odczytywano urzędową aprobatę Stolicy Świętej i samego Papieża dla kultu Matki Bożej Jasnogórskiej. Obchody święta przerodziły się w manifestacje patriotyczne w całej Polsce. Tego również roku Pius X podniósł kościół jasnogórski do godności bazyliki mniejszej. Rok później ofiarował złote korony dla Cudownego Obrazu.

Cofając się nieco w czasie, jego poprzednik, wielki przyjaciel Polski i Polaków, papież Pius IX, przyjmując 16 lipca 1867 roku ofiarowaną mu chorągiew z Matką Bożą Częstochowską, modlił się spontanicznie: Salve regina, Mater misericordiae, vita dulcedo est spes nostra salve, et spes Poloniae salve (Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia, życie słodkości i nadziejo nasza, nadziejo Polski witaj). Ojciec Święty miał niezłomną nadzieję, że za wstawiennictwem Pani Jasnogórskiej Polska zmartwychwstanie.
Papież, Pius XI, Achilles Ratii, był nuncjuszem apostolskim w odrodzonej po zaborach Polsce. Swoją posługę na polskiej ziemi rozpoczął od pielgrzymki na Jasną Górę 15 sierpnia 1918 roku. W 1920 roku osobiście doświadczył w Warszawie zagrożenia ze strony Armii Czerwonej. Widział to niezwykłe zwycięstwo, jedyną właściwie zwycięską kampanię od czasów Odsieczy Wiedeńskiej w 1683 roku o ciężarze nie mniej brzemiennym dla Europy niż tamta odsiecz. Papież Pius XI doskonale wiedział, że “Cud nad Wisłą”, to opatrznościowe ocalenie Polski i Europy, zawdzięczamy nie tylko krwi żołnierzy, ale także błagalnym modlitwom leżących krzyżem rzesz pielgrzymów na Jasnej Górze. Kiedy nuncjusz A. Ratti wracał po zakończeniu misji w Polsce do Rzymu, biskupi polscy w dowód wdzięczności za życzliwość i umiłowanie Polski wręczyli mu kopię Cudownego Obrazu Jasnogórskiego. Zostawszy papieżem, Pius XI powiedział o tym obrazie do swego sekretarza Angelo Roncallego, późniejszego Jana XXIII: “To najmilszy dar złożony mi przez Episkopat Polski“. Tenże obraz Pius XI umieścił w kaplicy papieskiej rezydencji letniej w Castel Gandolfo, a przy nim znalazły się dwa obrazy historyczne, namalowane przez lwowskiego artystę Jana Rosena, przedstawiające obronę Jasnej Góry przed Szwedami oraz “Cud nad Wisłą”.
W 1924 roku Pius XI ustanowił dzień 3 maja patronalnym dla Polski świętem Matki Bożej Królowej Polski. 11 grudnia hr. A. Zamoyski w imieniu delegacji i całego polskiego narodu, dziękując Papieżowi za ustanowienie tego święta, i składając w darze przyozdobiony obrazem jasnogórskim adres, usłyszał: “My tu mamy zawsze na biurku wizerunek Najświętszej Matki Boskiej Częstochowskiej“. W 1931 roku Pius XI ustanowił święto Matki Bożej Jasnogórskiej z własnym officium brewiarzowym i formularzem mszalnym, ustalając stałą datę tego święta na dzień 26 sierpnia. Zatwierdzone przez Papieża słowa modlitwy mszalnej: “Wszechmogący i miłosierny Boże, który w Najświętszej Maryi Pannie dałeś narodowi polskiemu przedziwną pomoc i obronę, a Jej obraz jasnogórski wsławiłeś niezwykłą czcią wiernych… “, stanowią bardzo rzadki przykład uwzględnienia w liturgii pobożności połączonej z elementem patriotycznym.
Pius XII, broniąc Polski zaatakowanej przez wojska hitlerowskie, wiele razy niósł pociechę polskiemu narodowi, apelując o zawierzenie Bogarodzicy Dziewicy, Królowej Polski z Jasnej Góry. W odpowiedzi na publiczne stwierdzenie B. Mussoliniego: “Koniec z Polską” (E finita la Polonia!), Pius XII odpowiedział: “Nie zginęła Polska i nie zginie, bo Polska wierzy, Polska się modli, Polska ma Jasną Górę i wierzące matki… “. I dodał: “Ojczyzna św. Kazimierza i św. Jadwigi, dwóch św. Stanisławów, św. Jana Kantego i św. Andrzeja Boboli mogła w ciągu wieków na dłużej lub na krócej postradać swe ziemie, swe dobra, swą niepodległość, nigdy jednak nie pozbyła się wiary. Nigdy nie zatraciła serdecznej czci dla Najświętszej Panny, wszechwładnej a słodkiej Królowej Polski, której Obraz Cudowny znajduje się od wieków w częstochowskiej świątyni, a która w godzinach ucisku jest Pocieszycielką całego Narodu i powiernicą jego niezniszczalnych nadziei” (30 IX 1939).
28 lipca 1944 roku, błogosławiąc Polsce, Pius XII powierzył szczęśliwą przyszłość opiece Najświętszej Maryi Panny, Królowej i Patronki Polski. Zaś 15 listopada 1944 roku powiedział: “Wasza nadzieja zapłodniona przez tyle modlitw, tyle łez i tyle krwi szlachetnie przelanej, jaśnieje zawsze, i gromki hymn Wybickiego może nadal, jak ongiś, gromko śpiewać: Jeszcze Polska nie zginęła! Wszak wasza Królowa, Panienka Częstochowska, z wysokości niebios czuwa nad swoim królestwem. Na Jej prośbę Bóg otrze z waszych oczu wszelką łzę“. Po wojnie, w liście do biskupów polskich 1 września 1951 roku Pius XII pisał: “Zwróćcie swe oczy na Górę, z której przyjdzie wam pomoc na czasie, na Górę, którą praojcowie wasi Jasną nazwali, na Górę, gdzie Bogarodzica Dziewica, Królowa wasza rozbiła swój namiot, gdzie do rozmodlonych rzesz uśmiecha się po macierzyńsku Jej Obraz“.
Najpiękniejszą aprobatą dla Polski, zapłatą za jej martyrologię II wojny światowej, był bezprecedensowy gest Papieża, wyrażającego zgodę na otwarcie kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej w podziemiach bazyliki św. Piotra w 1953 roku. Kiedy zaś 26 sierpnia 1956 roku przybyła na Jasną Górę milionowa rzesza pielgrzymów, by ponowić śluby królewskie, Pius XII przysłał telegram z pozdrowieniem i błogosławieństwem. Pobłogosławił także dziełu peregrynacji, poświęcając 14 maja 1957 roku Kopię Obrazu Jasnogórskiego, przeznaczoną do wędrówki po całej Polsce.
Szczególnym przyjacielem Polski i Jasnej Góry był papież Jan XXIII, który jako wizytator apostolski w Bułgarii odbył pielgrzymkę na Jasną Górę 17 sierpnia 1929 roku, dokładnie w tydzień po srebrnym jubileuszu swego kapłaństwa. W księdze pamiątkowej napisał: Fiat pax in virtute tua, Regina Poloniae et abundantia in turribus tuis. Musiał głęboko przeżyć ten pobyt u Pani Jasnogórskiej, skoro później jako Papież często nawiązywał w przemówieniach do tego momentu. Kiedy 20 lutego 1962 roku kardynał Wyszyński przekazał Janowi XXIII dar od Jasnej Góry, kopię Cudownego Obrazu, Papież wzruszony powiedział na posiedzeniu Centralnej Komisji Przygotowawczej Soboru Watykańskiego: “Tym milsza staje się Nam jego [tj. Księdza Prymasa Polski] obecność, że przy tej sposobności okazał swoją szlachetność i delikatność przywożąc Nam wspaniały podarunek, który bardzo cenimy. Przybywając bowiem przywiózł Nam macierzyński uśmiech Matki Boskiej Częstochowskiej“.
Związany z Jasną Górą był również papież Paweł VI, który jako młody kapłan, pracując w nuncjaturze w Warszawie, odbył pielgrzymkę na Jasną Górę w 1923 roku. Już w dniu wyboru na Stolicę św. Piotra, 30 czerwca 1963 roku zwrócił się do kardynała Wyszyńskiego słowami: “Proszę o codzienne jedno Zdrowaś Maryja na Jasnej Górze do Matki Bożej Częstochowskiej w mojej intencji”. Jasna Góra odpowiedziała na tę prośbę odprawianiem codziennej Mszy św. za papieża oraz modlitwą Zdrowaś Maryja w wieczornym Apelu Jasnogórskim. Podczas czwartej sesji Soboru Watykańskiego II, na jej zakończenie, bezprecedensowym wydarzeniem na chwałę Pani Jasnogórskiej było rozdanie Jej wizerunku Ojcom Soboru.
Gorącym pragnieniem Pawła VI było odwiedzenie sanktuarium jasnogórskiego. Miał zamiar przybyć na Jasną Górę 3 maja 1966 roku, przygotował w tym celu najwyższe odznaczenie dla sanktuarium: order Złotej Róży. Niestety, to pragnienie pokrzyżowały komunistyczne władze. Paweł VI zmarł 6 sierpnia 1978 roku w Castel Gandolfo, mając przed sobą – podobnie jak jego poprzednik – obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Wśród darów, jakie Paweł VI przekazał Jasnej Górze, są: kielich mszalny (1970 r.), różaniec duży (1972 r.), ornat (1975 r.), świeca (1977 r.).
Jego następca, Jan Paweł I, został wybrany na Stolicę Piotrową w święto Matki Bożej Jasnogórskiej, 26 sierpnia 1978 roku, w czasie gdy wielotysięczna rzesza pielgrzymów trwała na Mszy św. w tej intencji.
Czesław Ryszka
http://www.katolik.pl/madonna-papiezy-xx-wieku,1267,416,cz.html?s=2
**********

Św. Cyryl Aleksandryjski – wielki obrońca przywileju Boskiego Macierzyństwa Maryi

Ks. Paweł Staniszewski

Religijność polska jest w dużej mierze maryjna. Właściwe rozumienie kultu Matki Bożej stanowi ważny element chrześcijańskiego życia. Wypełnione rozmodloną rzeszą wiernych sanktuaria maryjne rozsiane po całym świecie przypominają Sobór Efeski z 431 r. i “wysoką temperaturę” ówczesnych dyskusji na temat godności Maryi z Nazaretu. Fundament pod teologię maryjną położył wspominany liturgicznie w Kościele katolickim 27 czerwca św. Cyryl Aleksandryjski, biskup i doktor Kościoła, nazywany obrońcą “Theotokos”.

Chrześcijaństwo, wywodzące się z judaizmu, przejęło w pełni relacje ojcowsko-synowskie w Bogu. Tajemnica Wcielenia stworzyła jednak szereg trudnych sytuacji. Oto Syn Boży, od wieków zrodzony z Ojca, wybrał dla siebie na ziemi matkę – Maryję z Nazaretu i stał się Jej Synem. Z chwilą, gdy prawda ta docierała do chrześcijan pochodzenia pogańskiego, pojawiło się wielkie niebezpieczeństwo. Mianowicie w religijnych misteriach pogańskiego Wschodu często najważniejsze bóstwo było rodzaju żeńskiego. Była to matka bogów, występująca pod różnymi imionami, w zależności od rodzaju kultu. Poganochrześcijanie jako – do niedawna czciciele owej wielkiej matki bogów – mogli ubóstwić Matkę Jezusa, przelewając na Nią wszystkie formy kultu, wypracowane w religiach misteryjnych. Zaistniało więc niebezpieczeństwo potraktowania Matki Najświętszej jako bogini. To z kolei niosło ze sobą kolejne niebezpieczeństwo grożące herezją – sytuację, w której kult Matki Jezusa Chrystusa zasłoniłby samego Jezusa. Dlatego trzeźwo myślący duszpasterze zaczęli z wielką ostrożnością posługiwać się terminem ” Bogurodzica”, usiłując zastąpić go określeniem “Matka Chrystusa”. Kiedy jednak ta sytuacja pociągnęła za sobą precyzowanie, w jakim stopniu Matka Jezusa jest Matką człowieka, a w jakim Matką Boga, doszło do ostrych dyskusji, sporów, aż do stwierdzenia, że używanie terminu “Bogurodzica” jest nie do przyjęcia.

Spór ten na początku V wieku szczególnie ostrą formę przyjął w Konstantynopolu, gdzie po stronie przeciwników używania tytułu “Bogurodzica” opowiedział się ówczesny patriarcha tego miasta – Nestoriusz. Twierdził on, iż nie można mówić o Maryi, że jest Matką Boga, czyli nie przysługuje jej tytuł grecki “Theotokos”. Za właściwszy uważał “Christotokos” (Matka Chrystusa). W dodatku Bóg – w rozumieniu Nestoriusza – nie może mieć matki, a żadne stworzenie nie może zrodzić bóstwa. Sprawa ta nabrała rozgłosu i konflikt objął cały Kościół, gdzie nauczanie patriarchy Konstantynopola spotkało się z protestami wielu wiernych.

Wówczas “do akcji wkroczył” biskup Aleksandrii Cyryl, który zwrócił się najpierw do samego Nestoriusza. Pisał do niego listy, a także występował przeciw jego stanowisku w swoim nauczaniu. Uczył między innymi: “Maryja nie porodziła człowieka takiego samego jak inni ludzie, ale Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Jest więc rzeczywiście Matką Pana i Matką Syna Bożego” (Homilia 17).

Dyskusja między Cyrylem i Nestoriuszem nie przyniosła efektów. Odwołali się do papieża Celestyna. Cyryl lepiej przedstawił swoje stanowisko i Papież na synodzie w Rzymie w roku 430 potępił naukę Nestoriusza, a jego samego wezwał do odwołania ogłoszonych tez. Co więcej, zlecił Cyrylowi powiadomienie o tym Nestoriusza. Cyryl zredagował więc list, dołączył do niego dwanaście atanem i wysłał do Konstantynopola, z żądaniem podpisania tego przez Nestoriusza pod karą ekskomuniki. Nestoriusz w takiej sytuacji zwrócił się do Cesarza z prośbą o zwołanie synodu, który arbitralnie rozstrzygnie spór.

Cesarz Teodozjusz II – za aprobatą Papieża – zwołał sobór do Efezu (dzisiejsza Turcja) w 431 r., na który udał się także św. Cyryl wyposażony przez Stolicę Apostolską w specjalne upoważnienia. Sobór miał się rozpocząć z chwilą przybycia wszystkich uczestników. Stało się inaczej. Św. Cyryl – widząc, że zwolennicy Nestoriusza się spóźniają – 22 czerwca 431 r. sam rozpoczął obrady. Zaraz na pierwszej sesji potępiono poglądy Nestoriusza, proklamowano tytuł ” Theotokos” – “Bogarodzica” ( co zostało z wielką radością przyjęte przez wiernych Efezu, którzy z pochodniami w ręku odprowadzili Ojców Soboru do mieszkań, niosąc ich na własnych rękach) i ekskomunikowano Nestoriusza. Gdy przybyli legaci papiescy, zatwierdzili potępienie Nestoriusza.

W ten sposób zostały uwieńczone zabiegi św. Cyryla Aleksandryjskiego o zachowanie czystości wiary. Wprawdzie po zakończeniu Soboru jeszcze przez pewien czas trwał niepokój, ale postawa wielkiego patriarchy Aleksandrii doprowadziła w końcu do spokoju. Zmarł 27 czerwca 444 r.

Św. Cyryl pozostawił po sobie szereg dzieł, wśród których przeważają pisma natury apologetycznej. Zachowało się ponadto 88 listów i 22 kazania.

Potomność nie zapomniała zasług św. Cyryla Aleksandryjskiego. Papież Leon XIII w roku 1882 ogłosił go doktorem Kościoła, Pius XI i Pius XII poświęcili mu dwie wspaniałe encykliki. Ten pierwszy uczynił to 25 grudnia 1931 r. z okazji 1500. rocznicy Soboru Efeskiego, wygłaszając ponadto przy tej okazji mowę ku czci św. Cyryla Aleksandryjskiego jako największego obrońcy przywileju Boskiego Macierzyństwa Maryi. Pius XII swoją encyklikę wydał w roku 1944 z okazji 1500-lecia śmierci św. Cyryla. Ponownie postać tego wielkiego Świętego przypomniał nasz Papież Jan Paweł II w 1981 r. w specjalnym Liście do Episkopatu Kościoła katolickiego na 1600. rocznicę I Soboru Konstantynopolitańskiego i na 1550. rocznicę Soboru Efeskiego. Wszyscy oni wyraźnie wskazali, że św. Cyryl Aleksandryjski położył fundament pod teologię maryjną, która z kolei w swej syntezie została przekazana przez Sobór Watykański II w “Konstytucji o Kościele” oraz encyklice maryjnej Jana Pawła II “Redemptoris Mater”.

http://www.niedziela.pl/artykul/6726/nd/Sw-Cyryl-Aleksandryjski—wielki-obronca
*************

1 stycznia – Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki

Sekret Maryi

Ks. Andrzej Rojewski

W pierwszym dniu Nowego Roku trzy sprawy przykuwają naszą uwagę: ludziom, którzy są nam bliscy przekazujemy życzenia na rozpoczynający się kalendarzowy rok, uczestniczymy w Światowym Dniu Modlitw o pokój i jako chrześcijanie świętujemy uroczystość Bożej Rodzicielki Maryi, Matki Boga Człowieka i naszej.
Przewodniczką w tym dniu jest Ewangelia. W niej zawiera się sekret radości i pokoju, który pragnie przekazać nam Maryja, pokorna mama, która urodziła swego Syna w warunkach tragicznej biedy. Żadna inna kobieta nie zajmuje tak ważnego miejsca w historii ludzi, jak Ona. Jej sekret zawarty jest w trzech słowach, które znajdujemy w dzisiejszej Ewangelii: “znaleźć, rozważać, głosić” tajemnicę Jezusa, którego imię oznacza: “Bóg jest naszym zbawieniem”.

Znaleźć Jezusa – Boga, który zbawia

“Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie”. Nie zapomnijmy, kogo przyszli szukać i kto był im zwiastowany w pełnym świetle, które ich olśniło. Szukali w mieście Dawida królewskiego Potomka o bardzo znamiennych tytułach: Zbawiciel, Mesjasz, Pan. Znaleźli natomiast Dziecię złożone w żłobie.
Sekret życia chrześcijańskiego pozostaje zawsze ten sam: znaleźć Boga Żywego i Wiecznego, pod bardzo skromnymi znakami, które zarazem ukazują Go i zakrywają. Znajdujemy Jezusa pod kruchymi postaciami eucharystycznego Chleba i Wina. Jest On tym samym Bogiem, który zbawia, Bogiem odnalezionym w żłobie, w ludziach biednych lub pozbawionych miłości; Bogiem spotykanym w wydarzeniach codziennego życia. Sekretem szczęścia jest znajdować Jezusa w każdym dniu Nowego Roku.

Rozważać tajemnicę Jezusa – Boga, który zbawia

Ewangelia ukazuje, że Maryja uczyniła więcej niż pasterze, którzy Go znaleźli. Ona bowiem “zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Jeśli chrześcijaństwo nie podnosi nas na duchu, nie będziemy w stanie mówić bliźnim o Jezusie. Jeśli z Ewangelii nie czerpiemy siły do życia, nie będziemy wiarygodnymi jej świadkami.
Czy staramy się o lepsze rozumienie Ewangelii?

Głosić Jezusa – Boga, który daje nadzieję

Gdy pasterze ujrzeli Niemowlę “opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu (…) A wszyscy, którzy to usłyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali”.
Jeśli usłyszy się Dobrą Nowinę, czyż nie jest rzeczą naturalną, że pragnie się ją opowiadać? Nigdy nie jest się chrześcijaninem jedynie dla samego siebie. Jeśli Ewangelia Jezusa jest dla nas dobrą i radosną nowiną, pragniemy Ją dzielić z innymi. Nie usprawiedliwiajmy się, mówiąc, że nie wiemy w jaki sposób ją przepowiadać albo że niewiele o niej wiemy, bądź że jesteśmy niegodni tego zadania. Pasterze byli najbiedniejszymi z biednych i najbardziej pogardzanymi z pogardzanych. Nie opowiadali prawdy o narodzeniu Jezusa literackim językiem. W prosty sposób świadczyli o tym, co zobaczyli i przeżyli. W każdym z 365 dni Nowego Roku możemy postępować podobnie.

http://www.niedziela.pl/artykul/10669/nd/Sekret-Maryi
***********

Matka Boża

Matka Boża

dodane 2011-12-12 18:45

oprac. ks. Adam Sekściński

Biblijne podstawy dogmatu o Bożym macierzyństwie Maryi


Fragmenty książki Mariologia, eklezjologia. Podręcznik Teologii Dogmatycznej, które zamieszczamy za zgodą Wydawnictwa M.


Uwagi wstępne

Omawianie Bożego macierzyństwa jako podstawowej prawdy chrześcijańskiego wizerunku Maryi należy zacząć od świade­ctwa Nowego Testamentu. Mówi on o Maryi niejednokrotnie, a nawet „względnie często”[1]. W sumie mamy 19 tekstów, w tym 13 w pismach Łukaszowych (Łk 1,27.30.34.38. 39.41.46.56; 2,5.16.19.34; Dz 1,14; Mt 1,16.18.20; 2,11; 13,55; Mk 6,3). Dołączyć należy miejsca, w których bez wymieniania Jej imienia jest mowa o „Matce Jezusa” (J 2,1.3), o „Jego Matce” (Mt 2,13. 14.20.21; 12,46; Mk3,31; Łk 2,33.48.51; 8,19; J 2,5.12; 19,25); wymienić tu także trzeba zwroty: „Twoja Matka” (Mk 3,32 par), „Matka” (J 6,42; 19,26), „Matka mojego Pana” (Łk 1,43). Ga 4,4 mówi krótko: „zrodzony z niewiasty”[2]. Biblijne teksty maryjne obejmują w sumie 118 wersetów. Za­tem więcej niż o którymkolwiek uczniu, z wyjątkiem Piotra (163), więcej także aniżeli o najważniejszych uczennicach Jezusa, wzmiankowanych w Nowym Testamencie, jak na przy­kład o Marii i Marcie z Betanii oraz Marii Magdalenie[3]. W rzeczy samej o żadnej innej kobiecie Nowy Testament nie mówi tak często, jak o Matce Jezusa.

W oczach jego autorów Maryja jest: 1. Matką Jezusa według ciała; 2. jest nią jako pełna łaski i wierząca; 3. wskazu­je na swego Syna, jest przy Nim, bierze udział w Jego cier­pieniach; 4. jest członkiem gminy.

Co nam może powiedzieć każdy z tych tekstów, w sytuacji kiedy dotyczące Maryi wypowiedzi Pisma Świętego z punktu literackiego są bardzo różnie oceniane? Tak, na przykład, czytamy: „Nieliczne tylko, historycznie pewne, teksty mówiące o Matce Jezusa znajdują się u Mk 3,31nn, par; 6,3 par; Dz 1,14. Pozostałe, to teksty zawierające zbiory legend: Mt 1n i Łk 1n, bądź Janowe (2,1-12; 19,25-27)[4]. Przyjrzyjmy się każdemu z nich z osobna.

 

———————————

[1] J. Zmijewski, Die Mutter, 13.
[2] Schneider, Maria: EWNT II, 951-957.
[3] H. Stimimann, Marjam, 202.
[4] G. Stählin: RGG3 IV,747.

Najstarsze świadectwa (Paweł i Marek)

Najstarsza (ok. 57 r.), jak się wydaje, biblijna wzmianka doty­cząca Maryi znajduje się u Pawła w Liście do Galatów (4,4n): „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo“. Nie wymieniając bezpośrednio Maryi po imieniu, Apostoł mówi o narodzeniu Jezusa z niewiasty, by w ten spo­sób podkreślić Jego pełne człowieczeństwo (por. Mdr 7,1-6; Mt 11,11; Łk 7,28). Myśli tej nadaje Paweł bardziej konkretne znaczenie soteriologiczne przez to, że wskazuje na pochodze­nie Jezusa z Izraela (por. Rz l,3n). Maryja jest tu, niewąt­pliwie, wzmiankowana tylko pośrednio. Niemniej Paweł wyraź­nie mówi o macierzyństwie. Syn Boży narodził się z niewiasty, jako należący do ludu Prawa.

Marek (po 70 r.) nazywa Jezusa „Synem Maryi” (6,3), nigdzie natomiast nie wspomina Józefa, jako Jego ojca. Ziom­kowie Jezusa niechętnie mówią o Nim jako członku dobrze znanej w ich miejscowości rodziny, kwestionując w ten sposób wszelkie Jego roszczenia do funkcji proroka. Ale według Marka właśnie w tym konkretnym i gorszącym człowieczeństwie Jezu­sa Bóg spotyka człowieka. Sprzeczne z żydowskimi zwyczajami nazywanie Jezusa „Synem Maryi” (Mk 6,3), a więc przez odniesienie do matki, a nie do ojca, interpretowano jako obraźliwe albo jako ostrożną aluzję do dziewiczych narodzin[5].

Rodzina Jezusa stwarza okazję do wzmianki o Jego Matce w innej jeszcze sytuacji. Usiłuje Go mianowicie odwołać od zajęć i z Nim pomówić wtedy, gdy jest pośród swoich braci (Mk 3,31-35). Ale między wymienionymi uprzednio krewnymi, któ­rzy twierdzili, że „odszedł od zmysłów”, Maryja nie została wymieniona (Mk 3,21). Na nalegania swoich bliskich, usiłują­cych Go przywołać, odpowiada rozerwaniem kręgu rodziny według ciała i rozszerzeniem go na tych wszystkich, którzy czynią wolę Bożą. Ci są dla Niego bratem, siostrą i matką (Mk 3,34n).

Pobrzmiewający tu akcent krytyczny należy interpretować w ramach Markowej koncepcji nierozumienia uczniów. To, co dotyczy wszystkich tych uczniów, którzy aż do Wielkanocy towarzyszyli Jezusowi w Jego drodze, odnosi się również do Maryi (Mk 10,32nn i in.), a jest to stała potrzeba pouczającego słowa. Jezus musi im ciągle na nowo wyjaśniać to wszystko, co się wiązało z Jego osobą i posłannictwem (zob. 4,13; 6,52; 8,32; 9,9n i in.). Na drodze naśladowania nieustannie grozi im niebezpieczeństwo fałszywego, rozumienia Mistrza. Z uwagi na tę teologiczną perspektywę obrazu uczniów u Marka, nale­ży się z rezerwą odnosić do szerokiego kręgu tych, którzy „prawdziwą” jakoby Maryję drugiej Ewangelii przeciwstawiają „teologicznie przerysowanej” Maryi u Łukasza przede wszyst­kim, ale także u Mateusza i Jana[6].

Warto zwrócić uwagę na to, że Mt 12,46-50 i Łk 8,12-21 osłabiają krytyczny akcent tej sceny i nadają mu sens pozytyw­ny. Obydwaj pomijają uwagę swego Markowego źródła, doty­czącą nierozumienia Jezusowych krewnych (Mk 3,21) i wyraź­nie włączają ich do nowej rodziny Bożej.

Dziewicza Matka u Mateusza

Według Mateusza (pomiędzy 80 i 90 r.) Jezus ze względu na „Józefa, męża Maryi” (1,16), należy do rodu Dawidowego. Na zewnątrz, jako działający występuje Józef. On nadaje Jezusowi imię (1,21.25b), on bierze Dziecię i Jego Matkę i uchodzi do Egiptu (2,13-15). Ale mimo iż Józef z początku ukazuje się ciągle na pierwszym planie, Jezus nie jest jego Synem. Wska­zuje na to już Jego rodowód (1,1-17). Wszystkie poprzednie pokolenia określane są przez odniesienie do rodzonego ojca i dopiero przy Józefie schemat ten ulega naruszeniu. Przy nim brak jakiejkolwiek wzmianki o cielesnym pokrewieństwie: był mężem Maryi, „z której narodził się Jezus, zwany Chrys­tusem” (1,17). Jezusa poczęła za sprawą Ducha Świętego (1,18) poślubiona Józefowi Maryja, jak to zostało zapowiedzia­ne przez proroka Izajasza (7,14 LXX; Mt 1,23)[7]. Józef mógłby ją jeszcze oddalić (1,19), ale otrzymuje od anioła następujące wyjaśnienie: „z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (1,20). Prawne tylko ojcostwo Józefa ewangelista podkreśla dalej następującą uwagą: „nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna” (1,25). Zgodnie z tym Mateusz nigdy nie mówi o Józefie i jego Dziecku, tak jak wyraźnie to czyni w odniesieniu do Maryi, Jego Matki (1,18). Słowa „Dziecię i Jego Matka” (2,11.13.14.20.21) stały się stałym zwrotem, który oddziela Jezusa i Maryję od Józefa, tak że stoją jakby naprzeciw niego – znak braku więzów krwi. Ścisły związek Maryi z Jej Synem wyraźnie się uwidacznia również w scenie pokłonu królów. Nie ma w niej mowy o Józefie, gdy tymczasem Maryja ma pośrednio udział w oddaniu czci przez królów. „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon” (2,11). W odróżnieniu od Mk 3,31-35, Mt 12,46-50 wyraźnie włącza Matkę Jezusa, jak również Jego braci, do Jego duchowej rodziny.

———————————

[5] J. Gnilka, Das Evangełium nach Markus (EKK II/1), Zürich-Einsiedeln 1978, 231f; zob. także Maria im Neuen Testament, 221; J. Zmijewski, Die Mutter, 35.
[6] Zob. Maria im Neuen Testament, 221; J. Zmijewski, Die Mutter, 35.
[7] W greckiej redakcji LXX słowo proroka mówi, że Mesjasza porodzi nienaruszona, bez męża żyjąca dziewica (parthenos). Tekst hebrajski mówi o młodej, zdolnej do małżeństwa kobiecie i prawdopodobnie chodzi w nim o młodą żonę zagrożonego w sprawowaniu królewskiej władzy króla Achaba (Iz 7,1-7). Zob. G. Delling, Parthenos: ThWNT V,830f, 832-835.

Biblijne podstawy dogmatu o Bożym macierzyństwie Maryi

Dla Mateusza Maryja jest „postacią konieczną w Bożym planie”[8]; jest dziewiczą Matką, która Mesjaszowi daje życie. W ten sposób jest o wiele aktywniej i w bardziej zasadniczy sposób włączona w narodzenie Jezusa, aniżeli na zewnętrz­nym tylko planie działający Józef. Ze względu na tę posługę jest Ona adresatem szczególnego działania Bożego. Jak wspo­mina rodowód, ma w tym poprzedniczki w osobach poganek Rahab i Rut (1,5) oraz w dwóch niekoniecznie sprawiedliwych, Tamar (1,3; zob. Rdz 38) i Batszebie, żonie Uriasza (1,6; zob. 2 Sm 12,24)[9]. Jak tamte pojawiły się w historii Izraela jako postaci wybrane, tak teraz również Maryja – ponieważ się staje Matką Emmanuela (1,23; Iz 7,14 LXX). Jej Dziecię będzie „Bogiem z nami”, i w tym można widzieć uzasadnienie owego centralnego, zaszczytnego tytułu, jaki później nada Jej oficalnie Kościół: Boża Rodzicielka[10].

Obraz Maryi w Ewangelii Łukasza

Łukasz (pomiędzy 80 i 90 r.) na Maryję kieruje wzrok częściej jeszcze niż dwaj pozostali synoptycy. Józef również u niego pozostaje na dalszym planie. Nie (prawny) ojciec (por. Mt 1,21), lecz Maryja ma Jezusowi nadać imię wskazane przez anioła (1,31). Łukasz nazywa Maryję „pełną łaski” (1,28) dlatego, że została wybrana na Matkę Syna Bożego. Jest Ona dziewiczą „służebnicą Pańską” (1,38). Więcej jeszcze: z racji Boskiej godności Jej Syna, Łukasz każe Elżbiecie pozdrowić Ją podniośle, jako „Matkę mojego Pana” (1,43). Również ten zwrot stanowi pierwotną formę późniejszego zaszczytnego tytułu Bożej Rodzicielki.

Najbardziej zasadniczą postawą Maryi jest w trzeciej Ewangelii wiara. Podobnie jak Abraham (Rz 4,1-25), jest Ona prawzorem wierzącego człowieka, w naśladowaniu Jezusa; człowiek taki w swoim życiu i podejmowanych decyzjach znajduje otuchę i wiążące światło w słowie Bożym. Ta goto­wość bierze swój początek we wsłuchiwaniu się w Boże po­uczenia, a realizuje się w ich ufnym przyjmowaniu i zgodzie. Najpierw słyszymy pełne zdziwienia pytanie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (1,34). Ale Maryja zgadza się na Boży zbawczy plan i – pozostawiona całkowicie samej sobie – odpowiada, kierując się jedynie ufnym przekonaniem, że u Boga nie ma nic niemożliwego (1,37). „Niech mi się stanie według słowa Twego“(1,38); to znaczy: twoje słowo jest prawdą, pragnę się na nie otworzyć z całą ufnością i przyjąć je, mimo iż wszystkie zewnętrzne okoliczności przemawiają przeciw temu. Ta otwarta na Boga postawa Maryi stanowi przestrzeń dla działania Ducha Świętego. On Ją napełnia i Maryja staje się Matką; dlatego Jej Dziecię będzie święte i zostanie nazwane Synem Bożym (1,35).

Ta postawa Maryi znajduje echo w pełnych uznania sło­wach Elżbiety: „Błogosławiona (jest), która uwierzyła, że speł­nią się słowa powiedziane Jej od Pana”(l,45). Podobnie brzmią słowa kobiety spośród ludu, błogosławiące Maryję: „Błogo­sławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś. Lecz On rzekł: «Tak (menoun), błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i go przestrzegają»”(11,27n). Pozytywnie też Łukasz przedstawia następnie scenę spotkania z krewnymi Jezusa. Brak tu Markowego sformułowania: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” Odpowiedź nie zakreśla granic, lecz ma wydźwięk pozytywny. Wszyscy wierzący tak jak Maryja zostają włączeni w Jezusową rodzinę: „moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (8,21). Szacunek i cześć, jakie Łukasz okazuje Jezusowej Matce już w Ewangelii dzieciństwa, dają o sobie znać tam także, gdzie Ją wymienia wyraźnie jako członka gminy pas­chalnej[11].

Po uroczystych słowach anioła (1,28) i pełnym uznania skierowanym do Maryi pozdrowieniu Elżbiety (1,42-45), w spotkaniu z Symeonem pojawia się bolesna zapowiedź: „Twoją duszę miecz przeniknie” (2,35). W jakiejś mierze spełni się ona już w związku z pozostaniem Jezusa w świątyni jerozolimskiej (Łk 2,41-52). Rodziców napełniło ono bólem; „a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie»” (2,48). Wiara oznaczająca „tak” wobec Chrystusa zawiera w sobie także bezradność (2,50). Jedynym rozwiązaniem jest tu przyję­cie wszystkiego, a następnie rozważanie tego w sercu. Łuka­szowi ten rys wydaje się tak ważny, że powraca do niego dwa razy: przy pokłonie pasterzy i w związku z pozostaniem Jezusa w świątyni (2,51b).

Przyjęcie słowa Bożego dla Maryi oznacza wejście na drogę naśladowania Jej Syna. Pozostaje przy Nim, pomimo smutku, bezradności i nierozumienia. Maryja poświadcza tym samym, że wiara to coś więcej niż tylko ufne przyzwolenie serca; pełnego wyrazu nabiera ona wtedy dopiero, kiedy się okazuje wymagająca i skłania nas do pozostania przy Chrystusie we wszelkich możliwych sytuacjach życiowych, z niezrozumie­niem i cierpieniem włącznie. Proroctwo Symeona pokazuje, że duchowy proces odrzucania Jezusa nieuchronnie towarzyszy wierze. Im bardziej intesywnie wierzący, na wzór „służebnicy Pańskiej” (1,38), przeżywa swoje „tak” dane Chrystusowi, tym głębiej będzie doświadczał, jak wiele spraw musi przemyśleć; również jego duszę będzie przenikał miecz. Tylko w ten sposób może przejść od wiary ludzkiej do prawdziwej wiary w Pana, któremu będą się sprzeciwiać, przez którego wielu z Izraela upadnie, ale który też wielu podniesie (2,34n).

———————————

[8] H. Räisänen, Die MutterJesu, 75. Jego teza mówiąca o biernej postawie Maryi jest dyskusyjna. Na Räisänena powołuje się J. Zmijewski, Die Mutter, 75.
[9] Zob. G. Kittel: ThWNT III, 1-3.
[10] Zob. J. Michl: BThW 11,977.
[11] Zob. A. Weiser, Die Apostelgeschichte Kap. 1-12 (ÖTK 5/1), Gütersloh-Würzburg 1981, 58.

Powtarzające się wzmianki o Maryi i ukazywanie Jej jako wzorca wiary jest znakiem szczególnej czci Łukasza dla Maryi. Że jego optyka wiąże się również ze szczególną czcią wobec Matki Pana, dowodzi Magnificat. Przez odniesienie do pokor­nej służebnicy wyśpiewana w tym kantyku chwała Boża nabie­ra konkretnych konturów. Dzięki dokonanemu w Niej dziełu Bożemu staje się Ona godna czci dla wszystkich pokoleń. W pierwszej części Magnificat także modląca się Maryja kieruje wzrok na siebie – na Nią przecież Bóg spojrzał tak łaskawie! „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (1,46-49). W drugiej części wzrok przenosi się dalej i ogarnia tych wszystkich, którzy są pokornego serca. Maryja jest ich przedstawicielką. Nie tylko w Niej wypełnia się tak często w Starym Testamencie podkreślane miłosierdzie Boga wzglę­dem ubogich i pokornych. Upadają natomiast ci, którzy się uważają za wielkich i możnych. Już tutaj pobrzmiewa od­wrócona perspektywa, która będzie tematem błogosławieństw i przekleństw (6,20-26), a wyjaśnienie znajduje w Jezusowej trosce o grzeszników i cierpiących: „Błogosławieni (jesteście), ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże… Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą” (6,20b-25a). Tym samym Magnificat okazuje się uwerturą do Kazania na Górze, a Maryja – poprzedniczką wzmiankowa­nych w nim uczniów (6,20).

Matka Jezusa według Jana

W Ewangelii Janowej Maryi przypada funkcja zdecydowanie symboliczna. Bez podawania Jej imienia, Matkę Jezusa uka­zuje przy Nim na początku i na końcu Jego publicznej działal­ności. W obu przypadkach jest przedstawicielką nowej wspól­noty. Ta symbolika pozwala mówić o „uprzywilejowanej roli” Maryi w myśleniu szkoły Janowej[12]. Na weselu w Kanie (J 2,1-11) pojawia się jako przedstawicielka tych, którzy od Jezusa oczekują zbawczego daru i kierują nań uwagę innych. Maryja mówi do Jezusa, wskazuje na szczególną misję swego Syna i w tym sensie podtrzymuje znak, jakim jest Jezus. Zachęca sługi do zważania na Jego słowa i do dania im wiary. Gest Maryi mówi, że dar Boży nie może być wynikiem ludz­kiego działania, ale wypełnia przeobficie tego, kto słucha Jezusa.

Drugie miejsce czwartej Ewangelii (J 19,25-27) ukazuje Maryję pod krzyżem. Razem z Janem jest tutaj przedstawiciel­ką uczniów przy śmierci Pana. Oboje stanowią znak i wzorzec mówiący, że na drodze naśladowania Jezusa nie należy się zatrzymywać przed czasem, nie można wybierać tego czy innego, bardziej może podniosłego etapu Jego życia, ani też kapitulować przed głupstwem krzyża. Wspólnota życia z Jezu­sem prowadzi przez Golgotę. Tę myśl wcześniej już podjął Łukasz i wyraził we właściwy sobie sposób. Ale w tej scenie jest coś więcej jeszcze, jest mianowicie Jej odniesienie do Jana, autentycznego świadka (19,35). W tym powiązaniu Matki według ciała z pierwszym zwiastunem Jego śmierci możemy dostrzec, że dziedzictwo historycznego Jezusa żyje nadal w przekazywanym słowie. Podobnie jaku Łukasza, Maryja stoi tu przed nami jako niewiasta, która słucha słowa Bożego i zachowuje je w momencie krzyżowej śmierci Jezusa i po niej. Ostatni wreszcie aspekt: Matka Jezusa staje się Matką Jego umiłowanego ucznia (19,27), a tym samym Matką wszystkich reprezentowanych przez niego uczniów; staje się duchową Matką wszystkich wierzących, a przez to całego Kościoła.

Reasumując: starochrześcijańskie określenie Maryi jako Theotokos (Boża Rodzicielka) jest słuszne w tym stopniu, w jakim Nowy Testament mówi o Boskiej osobowości i posłan­nictwie Jezusa. Wraz z postępującym rozumieniem Jezusa jako Syna Bożego, Kyriosa i „Boga z nami” (Mt 1,23), wzrasta też szacunek i cześć dla Jego cielesnej Matki. Toteż w skiero­wanym do Niej pozdrowieniu ukazuje się jako błogosławiona między niewiastami (Łk 1,42) i „Matka mojego Pana” (Łk 1,43).

Będąc cielesną Matką Jezusa i osobą związaną z historią zbawienia, Maryja jest zawsze w Nowym Testamencie równo­cześnie postacią symboliczną, przykładem wiary, przedstawi­cielką i Matką uczniów, nowym Izraelem i córą Syjonu (Łk 1,28.35.43). Tym samym uzasadnione okazuje się patrystyczne Jej określenie: „wzorzec i typ Kościoła“. Biblijnych podstaw nie jest też pozbawiony tytuł „Matka Kościoła“. Słowa U. Wilckensa odzwierciedlają pogląd nie tylko samego Lutra: „Jako Mat­ka Kościoła… reprezentuje Ona nie tylko Izraela, ale również Kościół jako wspólnotę wierzących. Jest związana z Izrae­lem, ponieważ anioł w Niej widzi wypełnienie obietnicy da­nej kiedyś przez Izajasza całemu Izraelowi. A przedstawicielką Kościoła jest dlatego, że pierwsza zawierzyła Bożej obiet­nicy oraz poczęła w sobie i przyjęła Chrystusa, swego Pana”[13]. Napięcie zachodzące pomiędzy perspektywą personalistyczną i symboliczną jest w znacznej mierze związane z imieniem Maryi. Punkty ciężkości rozkładają się w sposób następujący: aspekt osobowy jest zawsze podkreślany tam, gdzie w centrum uwagi znajduje się relacja Maryi do Chrystusa. Jeśli natomiast spojrzenie kieruje się na Jej związki z Kościołem, na pierwszy plan wysuwa się Jej znaczenie typologiczne.

———————————

[12] J. Wanke, Maria im vierten Evangelium: ThJb(L) (1983), 117-125,124.
[13] Cytat z Wprowadzenia do ewang.-kat. rozmów dotyczących Matki Pana, prowadzonych na 88 Zjeździe niemieckich katolików (4.-8.7.S4) w Mo­nachium: Dokumentation. Hg. v. Zentralkomitee der dt. Katholiken, Paderbom 1984, 702-707, 706.

http://biblia.wiara.pl/doc/1029871.Matka-Boza/4

*************

Jaka jest rola Maryi?

Cykl: Filary wiary Tylko raz w Credo pojawia się Maryja: „narodził się z Maryi Dziewicy”.

Macierzyństwo Maryi, Jej wyjątkowy udział w tajemnicy Jezusa Chrystusa powoduje, że zajmuje Ona wyjątkowe miejsce w naszej wierze. Skoro Maryja wydała na świat Kogoś, kto jest zarazem Bogiem i człowiekiem, należy uznać w Niej zarówno Matkę Jezusa człowieka, jak i Matkę Chrystusa Boga, a więc należy się Jej tytuł „Bogarodzicy” („Bożej Rodzicielki”, „Matki Bożej”).

Takie stanowisko zajął sobór powszechny w Efezie (431 r.). Ten tytuł należy zawsze odnosić do Wcielenia. Nie oznacza on tego, że Bóg jako taki pochodzi od Maryi. Maryja byłaby ostatnią osobą, która chciałaby przesłaniać sobą Boga. Jest Ona wzorem wiary, całkowitego otwarcia na Boże działanie. Widać w Niej całe piękno ludzkiego życia formowanego przez Bożą miłość.

Kościół uznaje jeszcze trzy istotne prawdy (dogmaty) maryjne. Wszystkie one są konsekwencją Bożego macierzyństwa – wyjątkowej relacji między Matką i Synem: Maryja była zawsze dziewicą: przed poczęciem Jezusa, w Jego poczęciu z Ducha Świętego i w narodzeniu oraz po wydaniu Go na świat. Dziewicze macierzyństwo Maryi podkreśla wyjątkowość działania Boga we Wcieleniu. Jezus jako Syn Boży zawdzięcza swoje istnienie jedynie Ojcu w niebie.

Maryja cieszy się wyjątkowym przywilejem niepokalanego poczęcia. Oznacza to, że została Ona od chwili swojego poczęcia zachowana od skazy grzechu pierworodnego ze względu na Chrystusa. Bardzo często pojęcie „niepokalane poczęcie” jest mylone z dziewiczym poczęciem Jezusa (patrz punkt wyżej!).

Maryja po zakończeniu ziemskiego życia została wzięta z ciałem i z duszą do nieba. Jako pierwsza po Chrystusie dostąpiła łaski pełni zbawienia.

http://gosc.pl/doc/793565.Jaka-jest-rola-Maryi

*********

Modlitwy maryjne

  • http://www.apostol.pl/modlitwy/maryjne
    ********************************

    Homilia Benedykta XVI wygłoszona podczas Mszy św. w Efezie

    **4. Turcja (28-30.11.1979)**

    (Efez, 29 listopada 2006) – tłum. Krzysztof Gołębiowski (Katolicka Agencja Informacyjna)

    Drodzy Bracia i Siostry,

    W czasie tej celebry eucharystycznej chcemy wychwalać Pana za Boskie macierzyństwo Maryi – tajemnicę, która tu, w Efezie, na Soborze Powszechnym w 431 r., została uroczyście wyznana i ogłoszona.

    Do tego miejsca, jednego z najdroższych wspólnocie chrześcijańskiej, przybywali w pielgrzymce moi czcigodni poprzednicy, słudzy Boży Paweł VI i Jan Paweł II, który zatrzymał się w tym sanktuarium 30 listopada 1979 r., nieco ponad rok od rozpoczęcia swego pontyfikatu.

    Ale jest jeszcze jeden mój poprzednik, który w tym kraju przebywał nie jako papież, ale jako przedstawiciel papieski od stycznia 1935 do grudnia 1944 r., i którego pamięć wzbudza jeszcze tak wiele uznania i sympatii: błogosławiony Jan XXIII, Angelo Roncalli. Żywił on wielki szacunek i podziw dla narodu tureckiego.

    W tym kontekście chciałbym przypomnieć jedno z wyrażeń, które można przeczytać w jego “Dzienniku duszy”: “Kocham Turków, cenię naturalne cechy tego ludu, który ma również swoje miejsce przygotowane na drodze cywilizacji” (741). Pozostawił on poza tym w darze Kościołowi i światu duchową postawę optymizmu chrześcijańskiego, opartego na głębokiej wierze i stałej więzi z Bogiem.

    Ożywiany takim duchem zwracam się do tego narodu, a w sposób szczególny, do “małej trzódki” Chrystusowej, która żyje pośród niego, aby dodać jej odwagi i okazać jej miłość całego Kościoła. Z wielkim uczuciem pozdrawiam was wszystkich, tu obecnych, wiernych ze Smyrny, Mersinu, Iskenderunu i Antakii oraz wielu innych, przybyłych z różnych stron świata, a także tych, którzy nie mogli wziąć udziału w tej celebrze, ale duchowo łączą się z nami.

    Pozdrawiam zwłaszcza arcybiskupa Smyrny Ruggero Franceschiniego, arcybiskupa-seniora Smyrny Giuseppe Bernardiniego, bp. Luigiego Padovese, kapłanów i siostry zakonne. Dziękuję za waszą obecność, za wasze świadectwo i za waszą posługę Kościołowi na tej błogosławionej ziemi, gdzie u swych początków wspólnota chrześcijańska przeżywała wielki rozwój, o czym świadczą również liczne pielgrzymki, przybywające do Turcji.

    Matka Boga – Matka Kościoła

    Wysłuchaliśmy urywku Ewangelii Janowej, który wzywa nas do rozważania chwili Odkupienia, gdy Maryja, zjednoczona z Synem w Ofierze, objęła swym macierzyństwem wszystkich ludzi, a zwłaszcza uczniów Jezusa.
    Uprzywilejowanym świadkiem tego wydarzenia był sam autor czwartej Ewangelii – Jan, jedyny z Apostołów, który pozostał na Golgocie wraz z Matką Jezusa i innymi kobietami.

    Macierzyństwo Maryi, rozpoczęte słowem “fiat” w Nazarecie, dopełnia się pod krzyżem. Jeśli jest prawdą, jak to zauważył św. Anzelm, że “od chwili «fiat» Maryja zaczęła nosić nas wszystkich w swym łonie”, to powołanie i macierzyńskie posłannictwo Dziewicy wobec wierzących w Chrystusa rzeczywiście się rozpoczęło, gdy Jezus powiedział Jej: “Niewiasto, oto syn Twój” (J 19,26).

    Widząc z wysokości krzyża Matkę i stojącego obok umiłowanego ucznia, umierający Chrystus potwierdził powstanie nowej Rodziny, która zaczęła tworzyć się na świecie – zalążek Kościoła i nowej ludzkości. Dlatego zwrócił się do Maryi, nazywając Ją “niewiastą” a nie “matką”; terminu tego użył jednak, gdy powierzył Ją uczniowi: “Oto matka twoja” (J 19,27).

    Syn Boży wypełnił w ten sposób swoją misję: zrodzony z Dziewicy, aby dzielić we wszystkim, z wyjątkiem grzechu, naszą kondycję ludzką, w chwili powrotu do Ojca pozostawił w świecie sakrament jedności rodzaju ludzkiego (por. konstytucja soborowa “Lumen gentium”, 1): Rodzinę zgromadzoną “w jedności Ojca i Syna i Ducha Świętego” (św. Cyprian, “De Orat. Dom.”, 23: PL 4,536), której podstawową komórką jest właśnie ta nowa więź między Matką a uczniem. W ten sposób pozostają nierozerwalnie zjednoczone macierzyństwo Boskie i macierzyństwo kościelne.

    Matka Boża – Matka jedności

    Pierwsze czytanie ukazało nam to, co można określić jako “Ewangelię” Apostoła Narodów: wszyscy, nawet poganie, są wezwani w Chrystusie do pełnego udziału w tajemnicy zbawienia.

    W szczególności tekst ten zawiera wyrażenie, które wybrałem jako motto mojej podróży apostolskiej: “On [Chrystus] jest naszym pokojem” (Ef 2,14). Pod natchnieniem Ducha Świętego Paweł potwierdza nie tylko to, że Jezus Chrystus przyniósł nam pokój, ale także to, że On “jest” naszym pokojem.

    I uzasadnia takie stwierdzenie, powołując się na tajemnicę Krzyża: przelewając “swoją Krew” – pisze – składając w ofierze “swoje Ciało”, Jezus zniszczył wrogość “w sobie” i stworzył “w sobie z dwóch [rodzajów ludzi] jednego nowego człowieka” (Ef 2,14-16). Apostoł wyjaśnia, w jakim sensie, prawdziwie nieprzewidywalnym, pokój mesjański urzeczywistni się w samej Osobie Chrystusa i w Jego zbawczym misterium.

    Wyjaśnia to, pisząc – podczas pobytu w więzieniu – do wspólnoty chrześcijańskiej, mieszkającej tu w Efezie: “do świętych, którzy są w Efezie, i do wiernych w Chrystusie” (Ef 1,1), jak czytamy w adresie Listu.

    Apostoł życzy im “łaski i pokoju od Boga Ojca naszego i Pana Jezusa Chrystusa” (Ef 1,2). “Łaska” jest siłą, przemieniającą człowieka i świat; “pokój” jest dojrzałym owocem takiej przemiany. Chrystus jest łaską; Chrystus jest pokojem.

    Paweł czuje się obecnie powołany do głoszenia “tajemnicy”, to znaczy planu Bożego, który dopiero w pełni czasów, w Chrystusie, wypełnił się i ujawnił: że “poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię” (Ef 3,6). “Tajemnica” ta wypełnia się, na płaszczyźnie historyczno-zbawczej, w Kościele, tym Ludzie nowym, w którym po zburzeniu starego muru podziału, odnajdują się w jedności Żydzi i poganie.

    Tak jak Chrystus, Kościół jest nie tylko narzędziem jedności, ale także wymownym znakiem. A Maryja Panna, Matka Chrystusa i Kościoła jest Matką tej tajemnicy jedności, którą Chrystus i Kościół tworzą w sposób nierozerwalny i którą budują w świecie i w historii.

    Prośmy o pokój dla Jerozolimy i całego świata

    Apostoł Narodów zwraca uwagę, że Chrystus “obie części [ludzkości] uczynił jednością” (Ef 2,14): jest to stwierdzenie, odnoszące się we właściwym znaczeniu do związków między Żydami a poganami, gdy chodzi o tajemnicę zbawienia wiecznego. Ale może ono obejmować również, na podobnej zasadzie, związki między narodami i cywilizacjami obecnymi na świecie.

    Chrystus “przyszedł zwiastować pokój” (Ef 2,17) nie tylko między Żydami a nie-Żydami, ale również między wszystkimi narodami, gdyż wszystkie one pochodzą od tego samego Boga, jedynego Stwórcy i Pana wszechświata.

    Podniesieni na duchu przez Słowo Boże, stąd z Efezu, miasta pobłogosławionego przez obecność Najświętszej Maryi Panny – którą, jak wiemy, kochają i czczą także muzułmanie – zanieśmy do Pana specjalną modlitwę o pokój między narodami.

    Z tego skrawka Półwyspu Anatolijskiego, naturalnego pomostu między kontynentami, wołajmy o pokój i pojednanie przede wszystkim dla tych, którzy zamieszkują Ziemię, zwaną przez nas “Świętą” i którą uważają za taką zarówno chrześcijanie jak też Żydzi i muzułmanie: jest to ziemia Abrahama, Izaaka i Jakuba, powołana do goszczenia u siebie narodu, który stał się błogosławieństwem dla wszystkich ludów (por. Rdz 12,1-3). Pokój dla całej ludzkości!

    Oby mogło się wkrótce spełnić proroctwo Izajasza: “Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny” (Iz 2,4).

    Tego pokoju powszechnego potrzebujemy wszyscy; Kościół jest powołany by być nie tylko proroczym głosicielem tego pokoju, ale – co więcej – ma być jego “znakiem i narzędziem”. Właśnie w tej perspektywie powszechnego pokoju jeszcze głębsze i intensywniejsze staje się gorące pragnienie pełnej komunii i zgody między wszystkimi chrześcijanami.

    W dzisiejszej Mszy uczestniczą również katolicy różnych obrządków i jest to powodem radości i chwały Boga. Obrządki te są bowiem wyrazem tej cudownej różnorodności, jaką ozdobiona jest Małżonka Chrystusowa, o ile potrafią dążyć do jedności i wspólnego świadectwa. Przykładem pod tym względem winna być jedność między ordynariuszami w Konferencji Biskupiej, w komunii i dzieleniu wysiłków duszpasterskich.

    Magnificat

    Liturgia dzisiejsza każe nam powtarzać, jako refren w Psalmie responsoryjnym, hymn chwały, który Dziewica z Nazaretu wyśpiewała w czasie spotkania ze starszą krewną Elżbietą (por. Łk 1,39). Pocieszająco rozbrzmiewały więc w naszych sercach słowa psalmisty: “Łaskawość i wierność spotkają się z sobą, ucałują się sprawiedliwość i pokój” (Ps 85 [84],11).

    Drodzy Bracia i Siostry,

    Przez tę wizytę chciałem, aby wspólnota chrześcijańska, która tu w Turcji jest zaprawdę małą mniejszością i codziennie doświadcza niemałych wyzwań i trudności, odczuła miłość i bliskość duchową nie tylko moją, ale Kościoła powszechnego.

    Z mocną ufnością śpiewajmy razem z Maryją “Magnificat” chwały i dziękczynienia Bogu, który spogląda na pokorę swej służebnicy (por. Łk 1,47-48).

    Śpiewajmy o tym z radością także wtedy, gdy doświadczamy trudności i zagrożeń, jak potwierdza to piękne świadectwo rzymskiego kapłana ks. Andrei Santoro, którego chciałbym przypomnieć także podczas tej naszej celebry.

    Maryja uczy nas, że źródłem naszej radości i naszym jedynym mocnym oparciem jest Chrystus i powtarza nam Jego słowa: “Nie lękajcie się” (Mk 6,50), “Oto Ja jestem z wami” (Mt 28,20). Pod Jego potężne ramię uciekamy się (por. Łk 1,51).

    A Ty, Matko Kościoła, towarzysz nam zawsze na naszej drodze! Maryjo, Matko Boża, módl się za nami! “Aziz Meryem Mesih’in Annesi bizim için Dua et”.

    Amen.

    http://papiez.wiara.pl/doc/377570.Homilia-Benedykta-XVI-wygloszona-podczas-Mszy-sw-w-Efezie/5
    *****************

    Jan Paweł II

    WKRACZAMY W ROK 2000 Z MARYJĄ

    Uroczystość otwarcia Drzwi Świętych i Msza św. w bazylice Matki Boskiej Większej. 1 I 2000 r.

    W pierwszym dniu roku 2000 Jan Paweł II udał się do rzymskiej bazyliki Matki Boskiej Większej, gdzie otworzył Drzwi Święte Wielkiego Jubileuszu i sprawował Eucharystię. W homilii nawiązał do obchodzonych w Kościele 1 stycznia Światowego Dnia Pokoju oraz uroczystości Świętej Bożej Rodzicielki. «To Jej bowiem, Matce Chrystusa i Kościoła — powiedział Papież — pragniemy zawierzyć rozpoczęty zaledwie Rok Święty, aby Ona ochraniała i wspomagała wędrówkę tych, którzy stają się pielgrzymami tego czasu łaski i miłosierdzia».

    1. «Gdy (…) nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty» (Ga 4, 4).

    Wczorajszego wieczoru zastanawialiśmy się nad znaczeniem tych słów Pawła, zaczerpniętych z Listu do Galatów, i zapytywaliśmy się, na czym polega owa «pełnia czasu», o której mówi Apostoł, w odniesieniu do procesów kształtujących wędrówkę człowieka przez dzieje. Chwila obecna jest niezwykle bogata w znaczenie: o północy rok 1999 przeszedł do przeszłości, ustąpił miejsca nowemu rokowi. I oto od kilku godzin jesteśmy w roku 2000!

    Co to dla nas oznacza? Zaczynamy zapisywać kolejną kartę historii. Wczoraj wieczorem skierowaliśmy spojrzenie w przeszłość, ku światu, jaki istniał na początku drugiego tysiąclecia. Dzisiaj, rozpoczynając rok 2000, nie możemy uniknąć pytania o przyszłość: w jakim kierunku podąży wielka ludzka rodzina na tym nowym etapie swoich dziejów?

    2. Nawiązując do początku nowego roku, dzisiejsza liturgia kieruje do wszystkich ludzi dobrej woli życzenia wyrażone w następujących słowach: «Niech Pan zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem» (por. Lb 6, 26).

    Niech Pan cię obdarzy pokojem! Oto życzenie, które Kościół składa całej ludzkości w pierwszym dniu nowego roku, poświęconym obchodom Światowego Dnia Pokoju. W orędziu na ten Dzień przypomniałem o pewnych warunkach i pilnych potrzebach, które należy zaspokoić, aby poprzeć sprawę pokoju na arenie międzynarodowej. Niestety, pokój jest wciąż zagrożony, jak nam przypominają bolesne wydarzenia, które wielokrotnie naznaczyły dzieje dwudziestego wieku. Dlatego musimy ze szczególną mocą życzyć sobie pokoju w imię Boże: Niech Pan cię obdarzy pokojem!

    Przypominam sobie w tej chwili wspólną modlitwę o pokój, która w październiku 1986 r. zgromadziła w Asyżu przedstawicieli najważniejszych religii świata. Trwał jeszcze wówczas okres tzw. «zimnej wojny», modliliśmy się zatem wspólnie o zażegnanie poważnego niebezpieczeństwa konfliktu, jakie zdawało się ciążyć nad ludzkością. W pewnym sensie udzieliliśmy głosu modlitwie wszystkich i Bóg przyjął błagania zanoszone przez Jego dzieci. Choć później wybuchły jeszcze groźne konflikty lokalne i regionalne, została nam oszczędzona wojna światowa, której widmo rysowało się na horyzoncie. Oto dlaczego, przekraczając próg nowego stulecia, z głębszą jeszcze świadomością przekazujemy sobie nawzajem życzenie pokoju: Niech Pan zwróci ku tobie oblicze swoje.

    Roku 2000, który wychodzisz nam na spotkanie, niech Chrystus cię obdarzy pokojem!

    3. «Pełnia czasu»! Św. Paweł stwierdza, że owa «pełnia» nastąpiła wówczas, gdy «zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty» (Ga 4, 4). W osiem dni po Bożym Narodzeniu w szczególny sposób wspominamy dziś, w pierwszym dniu nowego roku, ową «Niewiastę», o której mówi Apostoł, Matkę Bożą. Wydając na świat odwiecznego Syna Ojca, Maryja przyczyniła się do urzeczywistnienia pełni czasu; w szczególny sposób przyczyniła się do tego, by ludzki czas osiągnął miarę swojej pełni we wcieleniu Słowa.

    W tym doniosłym dniu dane mi było otworzyć Drzwi Święte w tej czcigodnej bazylice liberiańskiej, pierwszej świątyni na Zachodzie poświęconej dziewiczej Matce Chrystusa. W tydzień po uroczystej liturgii sprawowanej w Bazylice św. Piotra dzisiaj wspólnoty kościelne wszystkich krajów i kontynentów jak gdyby gromadzą się duchowo tutaj, przed obliczem Matki, aby przekroczyć próg Drzwi Świętych, które oznaczają Chrystusa.

    To Jej bowiem, Matce Chrystusa i Kościoła, pragniemy zawierzyć rozpoczęty zaledwie Rok Święty, aby Ona ochraniała i wspomagała wędrówkę tych, którzy stają się pielgrzymami tego czasu łaski i miłosierdzia (por. Incarnationis mysterium, 14).

    4. Liturgia dzisiejszej uroczystości ma charakter głęboko maryjny, chociaż teksty biblijne wyrażają to bardzo powściągliwie. Fragment Ewangelii św. Łukasza jest niejako syntezą tego, co usłyszeliśmy w noc Bożego Narodzenia. Opowiada o pasterzach, którzy udali się do Betlejem i znaleźli Maryję z Józefem i Dzieciątko złożone w żłobie. Ujrzawszy Je, powtórzyli to, co im powiedziano o Nim. A wszyscy zdumiewali się opowiadaniem pasterzy. «Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu» (Łk 2, 19).

    Warto zastanowić się nad tym zdaniem, które wyraża przedziwny aspekt macierzyństwa Maryi. W pewnym sensie cały rok liturgiczny idzie śladem tego macierzyństwa, poczynając od święta Zwiastowania, obchodzonego 25 marca, dokładnie dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem. W dniu zwiastowania Maryja usłyszała słowa anioła: «Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. (…) Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym» (Łk 1, 31-35). Odpowiedź Maryi brzmiała: «Niech mi się stanie według twego słowa» (tamże, 38).

    Maryja poczęła za sprawą Ducha Świętego. Jak każda matka nosiła w łonie Syna, o którym tylko Ona wiedziała, że jest jednorodzonym Synem Bożym. Wydała Go na świat w betlejemską noc. W ten sposób rozpoczęło się ziemskie życie Syna Bożego i Jego zbawcza misja w dziejach świata.

    5. «Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu».

    Czyż można się dziwić, że Matka Boża zachowywała to wszystko w pamięci w sposób szczególny, a nawet jedyny w swoim rodzaju? Każda matka w podobny sposób uświadamia sobie, że poczyna się w niej nowe życie. Historia każdego człowieka zostaje zapisana najpierw w sercu jego matki. Nic dziwnego zatem, że stało się tak również w ziemskim życiu Syna Bożego.

    «Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu».

    Dzisiaj, w pierwszym dniu nowego roku, na progu nowego roku, nowego tysiąclecia, Kościół odwołuje się do tego wewnętrznego doświadczenia Matki Bożej. Czyniąc to, rozmyśla nie tylko o wydarzeniach z Betlejem, Nazaretu i Jerozolimy, to znaczy o różnych etapach ziemskiego życia Odkupiciela, ale rozważając także to wszystko, co Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie zapoczątkowały w dziejach człowieka.

    Maryja była obecna wśród apostołów w dniu Pięćdziesiątnicy; uczestniczyła bezpośrednio w narodzinach Kościoła. Od tamtego dnia Jej macierzyństwo towarzyszy dziejom odkupionej ludzkości, wędrówce wielkiej ludzkiej rodziny, dla której przeznaczone jest dzieło odkupienia.

    Na początku roku 2000, gdy wkraczamy w czas jubileuszowy, zawierzamy się, Maryjo, Twojej macierzyńskiej «pamięci». Wchodzimy na ten szczególny szlak dziejów zbawienia, który jest wciąż żywy w Twoim Sercu Matki Boga. Zawierzamy Ci dni nowego roku, przyszłość Kościoła, ludzkości, całego świata.

    Maryjo, Matko Boża, Królowo Pokoju, czuwaj na nami.

    Maryjo, Zbawienie Ludu Rzymskiego, módl się za nami.

    Amen!

    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/mbw_01012000.html#

    ****************

    Jan Paweł II

    Msza św. w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki. 1 I 1999.

    DO NIEGO NALEŻY CZAS I WIECZNOŚĆ

    Pierwszy dzień nowego roku obchodzony jest w Kościele jako uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, a na całym świecie jako Dzień Pokoju. Te dwa motywy — cześć Bogurodzicy i modlitwa o pokój — dominowały w liturgii eucharystycznej, którą Jan Paweł II odprawił o godz. 10 w Bazylice Watykańskiej. Obok ołtarza umieszczono drewnianą statuę Maryi, przechowywaną w Muzeach Watykańskich. Koncelebrowali z Papieżem Sekretarz Stanu kard. Angelo Sodano oraz abp François Xavier Nguyęn Van Thuân, przewodniczący Papieskiej Rady «Iustitia et Pax». Obecni byli także wszyscy członkowie Rady oraz korpus dyplomatyczny. Na zakończenie liturgii Papież modlił się przed statuą Matki Bożej, podczas gdy chór śpiewał hymn «Alma Redemptoris Mater». W homilii Jan Paweł II powiedział, że stulecie, które się kończy zostało naznaczone przez dwie wojny światowe i zbrodnię ludobójstwa, ale jest także «stuleciem Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka».

    1. Christus heri et hodie,
    Principium et Finis,
    Alpha et Omega.
    «Chrystus wczoraj i dziś:
    Początek i koniec,
    Alfa i Omega.
    Do Niego należy czas i wieczność.
    Jemu chwała i panowanie
    przez wszystkie wieki wieków»
    	(Mszał Rzymski, przygotowanie paschału).

    Co roku podczas Wigilii Paschalnej Kościół powtarza tę uroczystą formułę uwielbienia Chrystusa jako Pana czasu. Także w dniu Nowego Roku ogłaszamy tę prawdę między «wczoraj» a «dzisiaj»: wczoraj — gdyśmy składali dzięki Bogu żegnając stary rok; dzisiaj — gdy witamy rok nowy, który się rozpoczyna. Heri et hodie. Wielbimy Chrystusa, który — jak mówi Pismo — jest «wczoraj i dziś, ten sam także na wieki» (Hbr 13, 8). On jest Panem dziejów. Do niego należą stulecia i tysiąclecia.

    Kiedy rozpoczynamy rok 1999 — ostatni rok przed Wielkim Jubileuszem — tajemnica dziejów jakby w głębszy sposób otwierała się przed nami. Właśnie dlatego Kościół pragnie wycisnąć trynitarne znamię obecności Boga żywego na trzyleciu bezpośredniego przygotowania do Jubileuszu.

    2. Pierwszy dzień nowego roku zamyka oktawę Bożego Narodzenia i jest poświęcony Najświętszej Pannie, czczonej jako Boża Rodzicielka. Ewangelia przypomina nam, że Ona «zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu» (Łk 2, 19). Tak było w Betlejem, tak było na Golgocie u stóp krzyża, tak było w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy Duch Święty zstąpił do wieczernika.

    I tak jest też dzisiaj. Matka Boga i ludzi zachowuje i rozważa w swym sercu wszystkie wielkie i trudne problemy ludzkości. Alma Redemptoris Mater idzie razem z nami i z macierzyńską czułością prowadzi nas ku przyszłości. W ten sposób pomaga ludzkości przekraczać «progi» kolejnych lat, stuleci, tysiącleci, podtrzymując jej nadzieję pokładaną w Tym, który jest Panem dziejów.

    3. Heri et hodie. Wczoraj i dzisiaj. «Wczoraj» skłania do retrospekcji. Kiedy patrzymy w przeszłość na wydarzenia stulecia, które się kończy, stają nam przed oczyma dwie wojny światowe: cmentarze, groby poległych, zniszczone rodziny, płacz i rozpacz, nędza i cierpienie. Czyż można zapomnieć o obozach śmierci, czyż można zapomnieć o okrutnie mordowanych synach Izraela, czyż można zapomnieć o świętych męczennikach: ojcu Maksymilianie Kolbe, siostrze Edycie Stein i tylu innych.

    Ale nasz wiek jest także wiekiem Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, której 50-lecie obchodziliśmy niedawno. W mym tradycyjnym orędziu na przypadający dziś Światowy Dzień Pokoju nawiązałem do tej właśnie rocznicy, przypominając, że drogą do prawdziwego pokoju jest poszanowanie praw człowieka: «uznanie przyrodzonej godności wszystkich członków ludzkiej rodziny (…) stanowi fundament wolności, sprawiedliwości i pokoju w świecie» (n. 3).

    Sobór Watykański II, który przygotował Kościół do wejścia w trzecie tysiąclecie, przypomniał, że świat, będący widownią historii rodzaju ludzkiego, został wyzwolony z niewoli grzechu przez Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, i jest przeznaczony, aby «wedle zamysłu Bożego doznał przemiany i doszedł do pełni doskonałości» (Gaudium et spes, 2). Tak właśnie chrześcijanie patrzą na współczesny świat, przybliżając się stopniowo do progu roku 2000.

    4. Przedwieczne Słowo, stając się Człowiekiem, weszło w ten świat, poniekąd go przyjęło, ażeby go odkupić. Ten świat zatem nie tylko jest naznaczony straszliwym dziedzictwem grzechu, ale nade wszystko jest odkupiony przez Chrystusa, Syna Bożego ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Jezus jest Odkupicielem świata, Panem jego dziejów. Eius sunt tempora et saecula: do Niego należy czas i wieczność. Dlatego ufamy, że przekraczając próg trzeciego tysiąclecia wraz z Chrystusem, przyczynimy się do przemiany świata, który został przez Niego odkupiony. Mundus creatus, mundus redemptus.

    Niestety, ludzkość na różne sposoby ulega wpływom zła. Jednakże przynaglana przez łaskę, wciąż się dźwiga, a prowadzona mocą odkupienia, idzie ku dobru. Idzie ku Chrystusowi zgodnie z zamysłem Boga Ojca.

    «Jezus Chrystus, Początek i koniec,
    Alfa i Omega.
    Do Niego należy czas i wieczność».

    W Jego Imię rozpoczynamy ten nowy rok. Niech Maryja wyjedna nam, byśmy byli Jego wiernymi uczniami, byśmy słowami i czynami oddawali Mu chwałę i cześć przez wszystkie wieki wieków.

    Ipsi gloria et imperium
    
    per universa aeternitatis saecula.

    Amen!

    Copyright © by L’Osservatore Romano and Polish Bishops Conference

    ******************

    PIUS XI

    Encyklika
    LUX VERITATIS TEMPORUMQUE TESTIS

    do Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów i innych Ordynariuszów utrzymujących pokój i jedność ze Stolicą Apostolską, o Powszechnym Soborze Efeskim odbytym przed piętnastu wiekami.

    Czcigodni Bracia,
    Pozdrowienie i Błogosławieństwo Apostolskie.

    Wstęp

    Opieka Boża nad Kościołem

    Historia, światło prawdy i świadek czasów (Lux veritatis temporumque testis), jeżeli jej się tylko dobrze przyjrzymy i pilnie ją zbadamy, uczy, że obietnica owa Boża, dana nam przez Jezusa Chrystusa: “Ja jestem z Wami…, aż do skończenia świata” (Mt 28,20) nigdy Kościoła, Oblubienicy Jego, nie zawiodła i zaiste nigdy jej na przyszłość nie zawiedzie. Przeciwnie. Im gwałtowniejsze fale miotają Łodzią Piotrową, tym bliższej i silniej doznaje się pomocy łaski Bożej. Zdarzało się to zwłaszcza w pierwszych czasach Kościoła, nie tylko wtedy, gdy imię chrześcijańskie uważano za występek haniebny, zasługujący na karę śmierci, lecz także wówczas, kiedy prawdziwa wiara Chrystusa wiarołomnością heretyków, rozbijających się zwłaszcza na Wschodzie, naruszona, w niebezpieczeństwie się znajdowała. Jak bowiem prześladowcy imienia katolickiego, jeden po drugim przeminęli bez stawy, a nawet cesarstwo rzymskie się rozpadło, tak też heretycy wszyty juk usychające latorośle (J 15,6), oderwane od szczepu Bożego, nie mogli czerpać ni soków żywotnych, ni rodzić owoców.

    Kościół jednak Boży, złożywszy pośród tylu nawałności i powtarzających się przewrotów ufność swą jedynie w Bogu, podążył przez wszystkie czasy naprzód krokiem pewnym i raczym i nie przestał nigdy bronić w całej rozciągłości i wytrwale świętego prawdy ewangelicznej depozytu, powierzonego sobie przez swojego Twórcę.

    Takie myśli nasuwają się Nam, Bracia Czcigodni, kiedy poczynamy przemawiać do Was listem niniejszym o bardzo i radosnym naprawdę zdarzeniu, mianowicie o Powszechnym Soborem, przed piętnastu wiekami odbytym w Efezie. Jako w całej pełni odsłonięto w nim chytrą przebiegłość błądzących, tak za pomocą niebiańską zajaśniała w nim niewzruszona wiara Kościoła.

    Sobór Efeski; jego obchody

    Wiemy, że na wezwanie Nasze powstały dwa Komitety wybitnych bardzo mężów w tym celu(1), aby piętnastowiekową rocznicę Soboru obchodzono jak najuroczyściej nie tylko tu, w Mieście, Stolicy świata katolickiego, lecz wszędzie, na całym globie ziemskim. Wiemy również, że ci, którym zleciliśmy znakomite to zadanie, nie szczędzili ani troski, ani trudu, aby zbawienie to dzieło, każdy według sił swych rozwinąć. Gorącą więc wyrażamy wdzięczność za tę ochoczość, która znalazła prawie wszędzie i z podziwiania godną jednomyślnością chętny i radosny odgłos wśród Episkopatu i w szeregach przezacnych ludzi świeckich, gdyż z niej spodziewamy się na przyszłość niepoślednich korzyści dla sprawy katolickiej.

    Rozważając bacznie wynik ten oraz związane z nim sprawy i okoliczności, uważamy za rzecz odpowiadającą posłannictwu Naszemu Apostolskiemu, które sprawujemy z ramienia Bożego, aby w tej Encyklice, pod sam koniec obchodu i w świętym okresie pamiątki, kiedy nam N. Maryja Panna “zrodziła Zbawiciela”, w sprawie naprawdę bardzo ważnej do Was się odezwać. Żywimy bowiem niezłomną nadzieję, że słowa Nasze będą miłe i pożyteczne nie tylko dla Was i dla diecezjan Waszych, lecz, skoro je wszyscy najdrożsi Nam bracia i synowie od Stolicy Apostolskiej odłączeni rozważą i roztrząsną pod wpływem miłości prawdy, nie będą się mogli oprzeć, by powagą historii, mistrzynią życia, niejako wstrząśnięci, nie odczuli przynajmniej tęsknoty za jedną owczarnią i jednym Pasterzem i za umiłowaniem owej prawdziwej wiary, przechowanej zawsze bezpiecznie i bez uszczerbku z troskliwością największą w Kościele Rzymskim. W sposobie bowiem walki z herezją nestorjańską, którego przestrzegali Ojcowie Soboru i który był podstawą całego Efeskiego Synodu, trzy przede wszystkim dogmaty Religii Katolickiej, o których tu przede wszystkim mówić Nam wypada, w całym zajaśniały blasku: mianowicie, że jedna jest osoba Jezusa Chrystusa, to jest osoba Boska; że NMP należy rzeczywiście i prawdziwie jako Bożą Rodzicielkę uznać i uczcić; oraz, że z Bożego zarządzenia Papież Rzymski, gdy chodzi o sprawy wiary i obyczajów, posiada największą i najwyższą, nikomu niepodległą władzę nad wszystkimi i poszczególnymi chrześcijanami.

    I. Przebieg Soboru Efeskiego.

    Upomnienie do jedności wiary

    Przedstawmy zatem sprawę wedle porządku, powołując się naprzód na słowa upomnienia Apostoła narodów do Efezów: “…Żebyśmy imię wszyscy zeszli w jedność wiary i poznaniu Syna Bożego, w męża doskonałego, w miarę wieku zupełności Chrystusowej: abyśmy już nie byli dziećmi chwiejącymi się, i nie byli unoszeni od każdego wiatru nauki przez złość ludzką, przez chytrość na oszukanie błędu. A czyniąc prawdę w miłości, żebyśmy rośli w nim we wszystkim, który jest głową, Chrystus, z którego wszystko ciało złożone i spojone będąc, przez wszystkie stawy dodawania, według skuteczności podług miary każdego członka, czyni pomnożenie ciała ku zbudowaniu samego siebie w miłości” (Ef 4,13 – 16)

    Pragnęlibyśmy, aby, jako Ojcowie Soboru Efeskiego w przedziwnym ducha zespole poszli za słowami zachęty tej apostolskiej, tak wszyscy, bez wszelkiej różnicy, po odrzuceniu uprzedzeń, przyjęli je jakby do nich wypowiedziane i szczęśliwie je w życiu stosowali.

    Życie Nestorjusza

    Przyczyną całego sporu był, jak powszechnie wiadomo, Nestorjusz. Nie w tym zrozumieniu, jakoby własnym swoim talentem i wysiłkiem nową wymyślił naukę, gdyż zapożyczył ją raczej od Teodora, Biskupa Mopswestii, a rozwinąwszy ją szerzej i w nową przybrawszy szatę, począł ją z wielkim słów i cytatów bogactwem, jako, że był bardzo wymowny, wygłaszać i wszelkimi siłami rozpowszechniać. Urodzony w Germanicji, mieście syryjskim, udał się jako młodzieniec do Antiochii, aby wykształcić się tam w naukach świętych i świeckich. W mieście tym podówczas przesławnym wiódł naprzód życie zakonne, a potem, ponieważ był usposobienia zmiennego, porzuciwszy zamiar pierwotny i zostawszy kapłanem świeckim, oddał się całkiem zawodowi kaznodziejskiemu, szukając więcej poklasku ludzkiego, aniżeli chwały Bożej. A sława jego wymowy rosła wśród ludu i zataczała coraz szersze kręgi, tak że powołany do Konstantynopola, pozbawionego wówczas Pasterza, uzyskał z niemałym oczekiwaniem wszystkich godność biskupią. Na tej przesławnej zaiste stolicy nie tylko nie powstrzymał się od głoszenia fałszywych swych nauk, lecz z większym jeszcze autorytetem i większą chełpliwością nauczał ich i je rozpowszechniał.

    Herezja Nestorjusza

    Dla lepszego zrozumienia pożyteczną jest rzeczą dotknąć tu w kilku słowach przewodnich myśli herezji nestorjańskiej. Pełen zarozumiałości mąż ten, twierdząc, że dwie całkowite hypostazy, mianowicie ludzka hipostaza Jezusa i Boska Słowa zeszły się w jednej jakiejś wspólnej jaźni (nazwanej przezeń “prosopon”), przeczył przedziwnemu owemu istotnemu zjednoczeniu dwóch natur, które nazywamy unią hipostatyczną. Dlatego utrzymywał, że Jednorodzone Słowo Boże nie stało się człowiekiem, lecz przebywało w ciele ludzkim przez zamieszkanie, umiłowanie i siłę działalności. Stąd należy Chrystusa nazywać “Theoforos”, czyli nosicielem Boga, nie Bogiem, w podobnym prawie znaczeniu, w jakiem prorocy i inni święci mężowie dla udzielonej sobie łaski Bożej nosicielami Boga nazwani być mogą.

    Z zdrożnych tych wymysłów Nestorjusza wynikało, że w Chrystusie dwie uznaje osoby, jedną Bożą, drugą ludzką; tak samo wyłaniał się wniosek konieczny, że NMP nie jest prawdziwie Bożą Rodzicielką, czyli Theotocos, lecz raczej matką Chrystusa człowieka, czy Christotocos, a najwyżej Theodocos, to jest, że przyjęta Boga pod swoją opiekę(2).

    Bezbożne te zapatrywania, głoszone już nie skrycie i niejasno przez człowieka prywatnego, lecz otwarcie i wyraźnie przez samego Biskupa stolicy carogrodzkiej, wywołały zwłaszcza w Kościele wschodnim przepotężne poruszenie umysłów. A wśród przeciwników herezji nestorjańskiej, na których nie zbywało nawet w samej stolicy Cesarstwa wschodniego, zajmuje niewątpliwie pierwsze miejsce ów mąż o nadzwyczajnej świętości i obrońca nieskażonej wiary katolickiej, Cyryl, Patriarcha Aleksandryjski. Zaledwie się bowiem o bezbożnej nauce Biskupa carogrodzkiego dowiedział zabrał się, jako że troszczył się wielce nie tylko o synów swoich, ale i o brać błądzącą, wytrwale do obrony wiary prawdziwej wśród swoich, a w liście do Nestorjusza usiłował w duchu braterskim nakłonić go do wiary prawdziwej.

    Przeciw herezji występuje św. Cyryl Aleksandryjski

    Gdy jednak bezwstydny upór Nestorjusza udaremnił wielki ten wysiłek miłości, Cyryl, przeświadczony głęboko u autorytecie Kościoła Rzymskiego i autorytetu tego obrońca, nie chciał sprawy sam dalej prowadzić i w rzeczy zaiste bardzo ważnej rozstrzygać, nie uzyskawszy wprzód na prośby swe orzeczenia ze strony Stolicy Apostolskiej. Zwrócił się więc “do świątobliwego wielce i Bogu najmilszego Ojca Celestyna” pismem pełnym uszanowania, w którym znajdują się między innymi słowa następujące, świadczące o uległości synowskiej: “Starodawny zwyczaj Kościołów radzi, by sprawy takiego znaczenia przedłożyć Świątobliwości Twojej…”(3). “Nie zerwiemy jednakże łączności z nim (z Nestorjuszem) otwarcie i jawnie prędzej, dopóki nie doniesiemy o tym Twojej Świątobliwości. Zechciej zatem zapatrywanie swoje objawić, byśmy jasno wiedzieli, czy możemy z nim łączność utrzymywać, czy też otwarcie mu donieść, że nikt nie będzie zachowywał łączności z nim, wyznającym i głoszącym tak błędną naukę. Zatem zdanie Twej nieskazitelności i sąd Biskupom Macedonii, oraz całego Wschodu wyraźnie w liście wyjaśnić”(4).

    A Nestorjusz znał dobrze najwyższą Biskupa Rzymskiego władzę w całym Kościele. Dlatego nie raz tylko w listach do Celestyna usiłował bronić słuszności swej nauki i uprzedzić oraz zjednać sobie Ojca św. Lecz daremnie. Chaotyczne bowiem wywody herezjarchy wykazywały błędy niemałe. Skoro je tylko Arcykapłan na Stolicy Apostolskiej dostrzegł wyraźnie, potępił je uroczyście po ich zbadaniu sądem synodalnym i wszystkim odrzucić kazał, stosując natychmiast środki zaradcze, by zaraza herezji nie stała się przez odwlekanie niebezpieczniejszą.

    Zarządzenie papieża Celestyna

    I tu pragniemy zwrócić baczna Waszą uwagę, Czcigodni Bracia, na to, jak wielce w sprawie tej różni się postępowanie Papieża Rzymskiego od postępowania Biskupa Aleksandryjskiego. Ten bowiem, chociaż zajmował Stolicę, która w Kościele wschodnim uchodziła za pierwszą, jak wskazaliśmy, rozstrzygnąć sam sporu o wiarę katolicką tak bardzo ważną przedtem, zanim nie zapoznał się dokładnie z wyrokiem Stolicy Apostolskiej. Celestyn zaś, zebrawszy w Rzymie Synod, po dojrzałym zbadaniu sprawy, w Hierarchii najwyższej i absolutnej swej władzy nad całą trzodą Bożą, uchwalił i uroczyście postanowił o Biskupie carogrodzkim i o nauce jego co następuje: “Wiedz zatem jasno”, Pisze tak Nestoriuszowi, “że nasz wyrok tak jeżeli o Bogu naszym Chrystusie tego nie będziesz głosił, co głosi i Rzymski i Aleksandryjski i Powszechny Kościół, czego trzymał się też św. Kościół Carogrodzki bardzo wiernie, aż do ciebie i jeżeli przewrotnej tej nowości, usiłującej rozdzielić to, co Pismo św. łączy. W przeciągu dziesięciu dni, liczących się od pierwszego dnia zapoznania się z niniejszym postanowieniem w otwarłem wyznaniu na piśmie nie potępisz, jesteś w jedności powszechnego Kościoła katolickiego wyłączony. Osnowę tę wyroku naszego skierowaliśmy przez wymienionego syna naszego Posidoniusza diakona z wszystkimi pismami do świętobliwego współkapłana. Biskupa Kościoła Aleksandryjskiego, który doniósł nam obszerniej o tym wszystkim, aby w imieniu naszym postarał się o uwiadomienie o zarządzaniu naszym ciebie i wszystkich braci. Wszyscy bowiem powinni wiedzieć, co się dzieje, kiedy chodzi o sprawę wszystkich”(5).

    Wykonanie wyroku tego Papież Rzymski powierzył Partyiarsza Aleksandryjskiemu tymi słowy poważnymi: “W poczuciu zatem powagi Stolicy naszej, w naszym zastępstwie, wykonawszy ten wyrok drogą przymusu, by, albo w dziesięciu dniach, liczących się od dnia tego postanowienia, bezbożne nauki swe cofnął na piśmie i zapewnił, że w sprawie narodzenia Chrystusa Boga naszego tę wyznaje wiarę, której trzyma się Kościół Rzymski, Kościół Twój Aleksandryjski i wszystek lud wierny; albo, gdyby tego nie uczynił, upoważniam Świątobliwość twoją, aby, podjąwszy niebawem starania o obsadzenie owego Kościoła, odłączyła go od ciała naszego wszelkimi sposobami”(6).

    Niesłuszna opinia pisarzy niekatolickich

    Niejedni jednak dawniejsi i nowsi pisarzu, usiłujcie jakoby drwić sobie z powagi tych tak bardzo jasnych dokumentów, przez nas przytoczonych, głosili często nie bez pewnej wyniosłości i chełpliwości, o całej tej sprawie takie zapatrywanie: niech tak będzie, tak bredzą nierozważnie, że Papież wydał wyrok rozstrzygający i nieodwołalny, który Biskup Aleksandryjski pod wpływem niechęci swej ku Nestoriuszowi wywołał i przyswoił sobie; jednakże Sobór Efeski, zwołany następnie, osądził sprawę przez Stolicę Apostolska już załatwioną i zupełnie potępioną ponownie i w całości i najwyższą swą powagą zawyrokował, jak na sprawę tę powinni się wszyscy zapatrywać. Stąd wynika wedle ich zdania, że Sobór Powszechny posiada prawa daleko wyższe i donioślejsze, aniżeli Papież.

    Ktokolwiek jednak w poczuciu prawdy historycznej i wolny od uprzedzeń zagłębi się pilnie w przebieg wypadków oraz w dokumentach, dostrzeże snadnie, że zabierają się do tego niedorzecznie i zmyślone rzeczy przedstawiają pod pozorem prawdy. Naprzód podnieść należy, że kiedy cesarz Teodozjusz, w imieniu także współcesarza Walentyniana zwołał Sobór Powszechny, nie doręczono jeszcze wyroku Celestyna w Konstantynopolu i stąd wcale go tam nie znano. Nadto gdy Celestyn dowiedział się o Synodzie Efeskim zwołanym przez Cesarzy, nie przeciwstawił się bynajmniej temu zamiarowi; przeciwnie listami wysłanymi do Teodozjusza(7) i do Biskupa Aleksandryjskiego(8) pochwalił bardzo ten zamysł i wybrał i zamianował legatów swoich, którzy by przewodniczyli Soborowi, mianowicie Cyryla Patriarchę, Arkadiusza i Projekty Biskupów oraz Filipa kapłana. Działając w ten sposób, Papież nie powierzył sprawy dotąd nie rozsądzonej zapatrywaniu Soboru, lecz, pozostawiając naprawdę w mocy “co przedtem postanowił”(9), polecił Ojcom Soboru wykonanie wydanego przez siebie wyroku, aby, o ile możliwe, po wspólnych naradach i modłach wzniesionych do Boga starali się błądzącego Biskupa Stolicy Carogrodzkiej przywieść do jedności wiary. Tak bowiem Cyrylowi, zapytującemu się Papieża jak ma w tej sprawie postąpić, mianowicie, “czy Sobór św., ma przyjąć człowieka potępiającego to, co głosił przedtem czy też, ponieważ czas rozejmu już upłynął, wyrok dawno wy dany trwa dalej”, odpisał Celestyn: “Twojej Świątobliwości wraz z czcigodnym Braci Soborem będzie to zadaniem, by rozbudzone w Kościele rozdźwięki przytłumić i byśmy dowiedzieć się mogli o zakończonej z pomocą Bożą sprawie przez, poprawę tak upragnioną. Nie mówimy, że nie bierzemy udziału w Soborze, nie możemy bowiem oddzielać się od tych, z którymi łączy nas, gdziekolwiek się znajdują, przecież jedna wiara… Jesteśmy tam obecni, ponieważ myślimy o tym, co się tam czyni dla wszystkich; spełniamy to duchowo, czego w sposób widomy nie spełniamy cieleśnie. Troskamy się o pokój katolicki, troskamy o zbawienie ginącego, czy tylko zechce wyznać swoją niemoc. Podnosimy to z tego powodu, by się czasem nie zdawało, żeśmy nie przyszli z pomocą temu, który się pragnie naprawić… Niech się przekona, że nie mamy nóg rączych do przelania krwi, kiedy się dowie, że ofiarowano mu nawet lekarstwo”(10).

    Legaci papiescy podkreślają prymat papieża

    Chociaż te słowa Celestyna wykazują ojcowskie jego serce i świadczą jak najjaśniej o tym, że starał się przede wszystkim o to, by światło wiary prawdziwej oślepłym zabłysło umysłom i stąd cieszył się Kościół powrotem błądzących to jednak to, co sam przepisał legatom swym, udającym się do Efezu, jest naprawdę tego rodzaju, że odsłania głęboką troskę Papieża, nakazującą mu prawa Kościoła Rzymskiego od Boga otrzymane zachować całe i nie uszczuplone. Zawiera bowiem między innymi te słowa: “Zarządzamy, aby koniecznie zachowano powagę Stolicy Apostolskiej; przecież i instrukcje, doręczone wam, podkreślają, byście uczestniczyli w posiedzeniach. Skoro dojdzie do roztrząsania sprawy, powinniście zapatrywania osądzać, a nie podejmować dyskusji”(11).

    I nie inaczej zachowali się legaci, za zgodą Ojców Soboru świętego. Stosując się bowiem statecznie i wiernie do wszystkich bez wyjątku poleceń Papieża, zażądali, przybywszy do Efezu po pierwszej już sesji, doręczenia sobie wszelkich uchwał z poprzedniego posiedzenia, aby otrzymały aprobatę Stolicy Apostolskiej: “Wzywamy, abyście polecili przedłożyć innym to, w przed przybyciem naszym zdziałano na tym św. Soborze, abyśmy według wyroku Papieża naszego i obecnego zgromadzenia tego świętego wyrok potwierdzili”(12).

    I Filip kapłan wygłosił wobec Soboru powszechnego przesławne owo zdanie o prymacie Kościoła Rzymskiego, które przytacza nawet Konstytucja dogmatyczna Soboru Watykańskiego “Pastor Aeternus”(13), mianowicie: “Nikt nie wątpi, przeciwnie, wiedzą o tym wszystkie wieki, że święty i wielce błogosławiony Piotr, książę i głowa Apostołów, kolumna wiary i Kościoła katolickiego, podwalina od Pana naszego Jezusa Chrystusa, Zbawiciela i Odkupiciela rodzaju ludzkiego, otrzymał klucze Królestwa oraz że dana mu jest władza rozwiązywania i zatrzymywania grzechów. On to do tego czasu i zawsze żyje w swych następcach i sąd sprawuje”(14).

    Cóż więcej? Czyż Ojcowie Soboru powszechnego przeciwstawili się temu sposobowi postępowania Celestyna i jego legatów, albo opierali się w jakikolwiek sposób? Bynajmniej, Przeciwnie, dochowały się dokumenty piśmienne, wykazujące jawnie ich cześć i uszanowanie. Gdy bowiem w drugiej sesji św. Synodu legaci Papiescy, czytając pismo Celestyna, te między innymi wypowiedzieli słowa: “W trosce naszej wystaliśmy świątobliwych i jednomyślnych braci naszych i współkapłanów i mężów nader doświadczonych Arkadiusza i Projekta Biskupów i Filipa kapłana naszego, którzy mają uczestniczyć w naradach i wykonać to, cośmy przedtem postanowili; nie wątpimy, że świątobliwość wasza powinna im wyrazić swą zgodę…”(15), Ojcowie Soboru nie tylko zdaniu temu, jako zdaniu najwyższego sędziego, nie zaprzeczyli, ale nader zaszczytne wznosili okrzyki: “Oto wyrok sprawiedliwy! Cześć Celestynowi, nowemu Pawłowi, cześć Cyrylowi, nowemu Pawłowi, cześć Celestynowi, stróżowi wiary, cześć Celestynowi, zgadzającemu się z Synodem, Celestynowi cały Sobór składa dzięki; jeden Celestyn, jeden Cyryl, jedna wiara Soboru, jedna wiara wszechświata”(16).

    Potępienie herezjarchy Nestorjusza

    A kiedy doszło do potępienia i odrzucenia Nestorjusza ci sami Ojcowie Soboru mniemają, że nie wolno im na nowo tej sprawy osądzać, lecz wyznawają otwarcie, że wyrok Papieża ich wyprzedził i “związał”: “Przekonawszy się, że… tenże (Nestorjusz) bezbożne wyznaje zasady i rozgłasza je, przystępujemy, zniewoleni św. kanonami i listem wielce świątobliwego Ojca naszego i współkapłana Celestyna, Biskupa Kościoła Rzymskiego, łzami zalani, do przesmutnego tego przeciw niemu wyroku. Zatem Pan nasz Jezus Chrystus bluźnierczymi jego słowy dotknięty, przez św. Sobór ten postanowił tegoż Nestorjusza z godności biskupiej wyzutego wykluczyć z grona i wspólności kapłańskiej”(17).

    To samo zupełnie wyraził Firmus, biskup Cezarei, w drugiej sesji Soboru tymi słowy jasnymi; “Święta Stolica Apostolska listem świątobliwego bardzo Biskupa Celestyna, wystosowanym do wielce czcigodnych Biskupów…, wskazała naprzód, w jaki sposób sprawę osądzić, do czegośmy się zastosowali… Ponieważ Nestorjusz, przez nas wezwany, nie stanął, poleciliśmy pismo owe wykonać, wydając nań wyrok kanoniczny i apostolski”(18).

    Dokumenty zatem, dotąd przez nas jeden po drugim przytoczone, udowadniają tak wyraźne i dobitnie wiarę już wówczas w całym rozpowszechnioną Kościele o władzy Papieża nad całą trzodą Chrystusową, nikomu nie podległej i nieomylnej, że przywołują nam na pamięć wyraziste owe i promienne zdanie Augustyna, kilka lat przedtem o sądzie Papieża Zozyma wydanym w Liście Otwartym przeciw Pelagjanom: “W słowach tych Stolicy Apostolskiej tak starożytna i ugruntowana, tak pewna i jawna jest wiara katolicka, że wątpić o niej byłoby zbrodnią dla chrześcijanina”(19).

    Gdybyż ów święty bardzo Biskup Hippoński mógł być w Soborze Efeskim uczestniczyć! Jak bardzo byłby, dostrzegłszy nadzwyczajną bystrością swego umysłu niebezpieczeństwo dociekań, snopami światła objaśniał dogmaty katolickie i obronił je mocą swego ducha. Kiedy jednakże dotarli do Hippony legaci cesarscy, którzy mieli wręczyć mu list zapraszający, mogli już tylko opłakiwać zgaśniecie światła promienistego i zgliszcza stolicy jego zniszczonej przez Wandalów.

    Zdrożne wysiłki niektórych historyków, aby obronić Nestorjusza

    Nie uszło Naszej uwagi, Czcigodni Bracia, że niektórzy badacze przeszłości, zwłaszcza naszych czasów, czynią wielkie wysiłki, by nie tylko Nestorjusza oczyścić z zarzutu herezji, lecz oskarżają też świątobliwego bardzo Aleksandryjskiego Biskupa Cyryla o zdrożną złośliwość, jakoby nienawistnego sobie Nestorjusza oczernił i wszelkimi wręcz siłami dążył do spowodowania potępienia go za to, czego nie uczył. Zarzutem tym, zaiste bardzo ciężkim, mają czelność iż sami obrońcy Biskupa Carogrodzkiego obarczyć także poprzednika Naszego Celestyna, którego niedoświadczenia nadużył niejako Cyryl i sam Sobór Efeski.

    Ale nikczemnemu i nierozsądnemu temu zamiarowi sprzeciwia się, odrzucając go, cały Kościół, który i potępienie Nestorjusza uznawał jako prawne i słuszne i naukę Cyryla za prawowierną, i Sobór Efeski za natchnieniem Ducha Św. uważał zawsze za powszechny i czcigodny.

    Wszyscy bowiem, aby pominąć cały szereg i to bardzo jasnych dokumentów historycznych, wiedzą doskonale, że wielu popleczników Nestorjusza – którzy mieli przed oczyma cały przebieg sprawy i nie byli związani z Cyrylem żadnymi stosunkami – lubo z powodu przyjaźni z Nestorjuszem, z powodu siły przyciągającej pism jego i z powodu zagorzałego sposobu prowadzenia walk do przeciwnego skłaniali się obozu, po Soborze Efeskim, jakoby rażeni światłem prawdy opuściło powoli heretyckiego Biskupa Carogrodzkiego, którego należało zgodnie z wyrokiem Kościoła unikać. Z tych byli na pewno niejedni jeszcze przy życiu, kiedy poprzednik Nasz śp. Leon Wielki pisał do Paschasina, Biskupa z Lilybetu, legata swego na Sobór Chalcedoński: “Wiedz, że cały Kościół Konstantynopolitański ze wszystkimi klasztorami i wielu Biskupami wyraził swą zgodę i podpisami swymi wykluczył z, Kościoła Nestoriusza i Eutychesa razem z ich zwolennikami”(20). W dogmatycznym zaś piśmie do cesarza Leona zgromił jak najotwarciej, bez czyjegokolwiek sprzeciwu Nestorjusza jako heretyku i nauczyciela herezji, mówi bowiem: “Wyklucza się więc Nestoriusza z Kościoła, który sądził, że NMP nie Bogu, lecz człowieka tylko jest rodzicielka, aby odróżnić osobę cielesną od osoby Bożej i nie uznawać jednego Chrystusa w Słowie Bożym i ciele, lecz głosić odrębnie i oddzielnie Syna Bożego i syna ludzkiego”(21). Wiadomo też dalej powszechnie, że Sobór Chalcedoński uroczyście to zatwierdził, potępiając powtórnie Nestorjusza i pochwalając głośno naukę Cyryla. A święty bardzo nasz poprzednik Grzegorz Wielki, skoro tylko wyniesiony został na Stolicę Piotrową w synodalnym swym liście do Kościołów wschodnich, wspomniawszy o czterech Powszechnych Soborach, mianowicie: Nicejskim, Konstantynopolitańskim, Efeskim i Chalcedońskim, tę przepiękna i ważna bardzo czyni o nich wzmiankę: ,,…Na nich jakoby na kamieniu ciosanym,. wznosi się budowa wiary i spoczywa budowa wszelkiego życia i działalności; ktokolwiekby nie miał z nimi łączności, leży, chociażby widocznie był kamieniem poza budowlą”(22), Niech więc wszyscy uważam za rzecz pewną, że Nestriusz rzeczywiście heretyckie głosił wymysły, że Patriarcha Aleksandryjski dzielnym był obrońcą wiary katolickiej a Papież Celestyn wraz z Soborem Efeskim i wiarę obronił odziedziczoną i najwyższą Stolicy Apostolskiej powagę.

    II. Jedna jest osoba Jezusa Chrystusa

    Chrystus prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek

    A teraz, Czcigodni Bracia, przejdźmy do głębszego zbadania tych szczegółów nauki, które Powszechny Sobór Efeski przez samo potępienie Nestorjusza otwarcie wyznał i powagą swoją potwierdził. To jest, poza odrzuceniem kacerstwa Pelagiusza i potępieniem jego zwolenników – pomiędzy którymi niewątpliwie znajdował się i Nestorjusz – zastanawiano się przede wszystkim nad tym i jednomyślnie oraz uroczyście przez wszystkich niemal Ojców zatwierdzono, że bezbożnym i Pismu św., sprzeciwiającym się jest zapatrywanie tego heretyka a szczerą natomiast prawdą właśnie to, co tamten zaprzeczał, mianowicie, że jedna jest tylko w Chrystusie osoba i to osoba Boska. Kiedy bowiem Nestorjusz, jak już wspomnieliśmy, uporczywie utrzymywał, jakoby Słowo Boskie z naturą ludzką w Chrystusie nie złączyło się istotnościowe i w jednej osobie, lecz tylko przypadłościowym jakimś moralnym węzłem, wówczas Ojcowie Efescy, potępiając Biskupa Carogrodzkiego, wyznali jawnie prawdziwą naukę o Wcieleniu, w której wszyscy niezłomnie trwać mają. A i Cyryl bronił w przepięknej zgodzie z Kościołem Rzymskim w listach i rozprawach, poprzednio już skierowanych do Nestorjusza i do akt tego Soboru Powszechnego załączonych, wymownie i kilkakrotnie zasad następujących: “Nie uchodzi więc żadną miarą, aby rozrywać jednego Pana Naszego Jezusa Chrystusa na dwóch synów… Nie mówi bowiem Pismo, że Słowo przybrało sobie osobę ludzką, lecz że stało się ciałem. Wyrażenie zaś: Słowo stało się ciałem, nie znaczy nic innego, jak że Słowo, podobnie jak my, zjednoczyło się z ciałem i krwią, przyswoiło więc sobie nasze ciało i zrodziło się jako człowiek z niewiasty, nie pozbawiwszy się przecież swego Bóstwa i pochodzenia od Ojca: wcieliwszy się, pozostało tym, czym było”(23).

    Połączenie hipostatyczne

    Pismo św. bowiem i tradycja uczy nas, że Słowo Boga Ojca nie połączyło się z jakimś człowiekiem już istniejącym, lecz że jeden i ten sam Chrystus jest Słowem Bożym, które od wieków istniało w łonie Ojca a w czasie stało się człowiekiem. Bóstwo i człowieczeństwo łączą się w Jezusie Chrystusie, Zbawicielu rodzaju ludzkiego, przedziwną ową jednością, która zupełnie słusznie hipostatyczną się zowie. Wynika to jasno stąd, że w Piśmie św. jeden i ten sam Chrystus nazywa się nie tylko Bogiem i człowiekiem, ale także jako Bóg i niemniej jako człowiek działa, że w końcu jako człowiek umiera, jako Bóg z martwych powstaje. To jest: ten, który w łonie Dziewicy z Ducha św. poczęty, się rodzi, leży w żłóbku, zwie się synem człowieczym, cierpi, umiera do krzyża przybity, jest tym samym, którego w cudowny i uroczysty sposób Ojciec Odwieczny nazywa “Synem swoim miłym” (Mt 3,14; 17,5; 2 P 17), tym samym, który odpuszcza mocą Bożą grzechy (Mt 9,2 – 6; Łk 5,20 – 24. 7, 48nn), chorym własną mocą przywraca zdrowie (Mt 8,3 Mk 1,41; Łk 5,13; J 9n), zmarłych wskrzesza do życia (J 9, 43; Łk 7,14 nn). Wszystkie te cytaty jak wykazują wyczerpująco, że w Chrystusie dwie są natury, wyłaniające ze siebie działanie ludzkie i działanie Boże, tak niemniej świadczą znamienicie, że jeden jest Chrystus, Bóg i zarazem człowiek z powodu owej jedności Bożej osoby zwany “Bóg – Człowiek” (Theantropos).

    Nadto naukę tę, nieustannie przez Kościół głoszoną, potwierdza dogmat o Odkupieniu. Jest to rzeczą oczywistą. Jakże bowiem Chrystus mógł być zwany “pierworodnym między wieloma braćmi” (Rz 8,29), “zraniony za nieprawości nasze” (Iz 8,5; Mt 8,17), wybawić nas z niewoli grzechu, gdyby nie miał tej samej natury ludzkiej, jak my? Jakże mógł dalej przebłagać zupełnie Ojca Niebiańskiego sprawiedliwość, naruszoną przez rodzaj człowieczy, gdyby nie było w nim dzięki jego Bożej osoby przeogromnego i nieskończonego majestatu?

    Nie można też temu dogmatowi katolickiemu przeczyć z tego powodu, że, jeśli Zbawicielowi naszemu nie dostaje ludzkiej osoby, natura jego ludzka pozbawiona jest pewnej doskonałości, stąd jako człowiek jest od nas pośledniejszy, jako bowiem wnikliwie i mądrze nadmienia Tomasz z Akwinu: “Osobowość o tyle należy do pełnej wartości i doskonałości jakiejś rzeczy, o ile do pełnej wartości i doskonałości tej rzeczy należy istnienie samoistne, co wyraża się pojęciem osoby; jeśli zaś rzecz jakaś istnieje w innej rzeczy, wyższego rzędu, dodaje jej to wyższej wartości, niż gdyby samoistnie istniała. I dlatego właśnie natura ludzka ma wyższą godność w Chrystusie, aniżeli w nas, gdyż w nas, samoistnie bytując, swoją ma tylko osobowość, w Chrystusie natomiast istnieje w osobie Słowa. Należy bowiem do godności formy, że podmiotowi daje pełnię bytu. Pomimo to zmysłowa natura w człowieku, wskutek połączenia z wyższą formą, uzupełniającą jej byt, wyżej stoi, aniżeli w zwierzęciu, w którym zmysłowa natura jest formą zamkniętą w sobie”(24).

    Warto tu poza tym i to zaznaczyć, że, jako Arjusz, ów przebiegły burzyciel jedności katolickiej, zaprzeczył natury Bożej współistotnej z Ojcom Odwiecznym Słowu, tak Nestorjusz, odmawiając Zbawicielowi jedności hipostatycznej, inną drogą doszedł do zaprzeczenia Chrystusowi, chociaż nie Słowu, pełnego i nienaruszonego Bóstwa. Gdyby bowiem wedle mylnego bredzenia jego natura Boża z naturą ludzką w Chrystusie moralnym tylko jednoczyła się węzłem – co w myśl powyższych wywodów osiągnęli niejako prorocy i inni świętości chrześcijańskiej bohaterzy z powodu zjednoczenia swego z Bogiem – Zbawca rodzaju ludzkiego mało albo niczym zgoła nie różniłby się od tych, których łaską i krwią swoją odkupił. Po wyrzeczeniu się zatem nauki o zjednoczeniu hipostatycznym, na którym zasadzają się i opierają dogmaty Wcielenia i Odkupienia ludzkości, załamuje się i upada cała religii chrześcijańskiej podwalina.

    Dlatego nie dziwimy się wcale, jeśli wobec niebezpieczeństwa herezji nestorjańskiej zadrżał cały świat katolicki; nie dziwimy się wcale, jeśli Biskupowi Carogrodzkiemu, sprzeniewierzającemu się zuchwale i złośliwie wierze odziedziczonej, Sobór Efeski usilnie się przeciwstawił i wykonując wyrok papieski, srogą obłożył go klątwą.

    “Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”

    Zgodnie zatem z całą, tylowiekową przeszłością chrześcijańską, czcimy Odkupiciela ludzkości nie “jako Eliasza… albo któregoś z proroków”, w którym Bóg zamieszkuje przez łaskę, lecz wraz z Księciem Apostołów, który z natchnienia Bożego ową tajemnicę posiadł, wyznajemy: “Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego” (Mt 16,14).

    Ustaliwszy ten dogmat, łatwo zeń wysnuć wniosek, że zespół ludzkości i rzeczy stworzonych dostąpił przez tajemnicę Wcielenia takiej godności, że większej nie można sobie wyobrażać, potężniejszej zaiste, aniżeli jest godność, do której przez dzieło stworzenia został wyniesiony. W ten sposób wśród potomków Adama znalazł się jedynie Chrystus, który osiąga wieczne i nieskończone Bóstwo i z nim w tajemniczy sposób jak najściślej się łączy; Chrystus, mówimy, brat nasz, w ludzką wyposażony naturę, ale zarazem Bóg z nami czyli Emmanuel, który łaską swoją i zasługami wszystkich prowadzi do Boga Stwórcy i przywraca ową szczęśliwość wieczną, którą przez grzech pierworodny marnie straciliśmy. Okazujmy mu zatem wdzięczność, zachowujmy jego przykazania, naśladujmy jego przykład. W ten sposób staniemy się uczestnikami Bóstwa tego, “który uczestnikiem raczył się stać naszego człowieczeństwa” (z Mszału Rzymskiego).

    Aczkolwiek, jak już wspomnieliśmy, prawdziwy Kościół Chrystusowy wciągu wieków jak najtroskliwiej przechowywał szczerą i nieskażoną naukę o zjednoczeniu w jednej osobie i o Bóstwie swego Założyciela, nie zachodzi to niestety u tych, którzy najnieszczęśliwiej błąkają się poza jedną owczarnią Chrystusową. Stwierdzamy z żalem, że, ilekroć ktoś krnąbrnie odrywa się od nieomylnej władzy nauczycielskiej Kościoła zamiera w nim powoli niezachwiana i prawdziwa nauka o Jezusie Chrystusie. I naprawdę, jeśli tyle rozmaitych gromad religijnych, które powstały już w wieku XVI i XVII, zrobi się dotąd imieniem chrześcijańskim, a w chwili odłączenia swego wyznawało Chrystusa niezachwianie Bogiem i człowiekiem to zapytawszy się ich obecnie o przekonania, odbierzemy przeróżne zaprawdę i niezgodne ze sobą odpowiedzi. Niewielu bo wiem z nich zachowało naukę i nieuszczuploną wiarę w osobę Zbawiciela naszego. Inni znowu, jeśli coś podobnego poniekąd twierdzą, wydają niejako z siebie jedynie zapach ulatniający się a pozbawiwszy już treści. Widzą bowiem w Chrystusie tylko człowieka, obdarzonego nadzwyczajnymi darami Bożymi, z Bogiem jakimś tajemniczym sposobem ściślej niż inni złączonego. Bogu bardzo bliskiego, ale nie uznają całej i szczerej prawdy katolickiej. Inni w końcu nic Bożego nie dopatrują się w Chrystusie, mają go za zwykłego człowieka, wyróżniającego się niepospolitymi zaletami duszy i ciała, ulegającego jednak omyłkom i ludzkiej ułomności. Wynika stąd jasno, że ci wszyscy zarówno jak Nestorjusz zuchwałym zamachem podejmują się “rozwiązać Chrystusa” i stąd nie mogą być, jak świadczy Jan Apostoł, z Boga (Cfr. 1 J 4,3).

    Nieskazitelność i jedność Kościoła Rzymskiego

    Z wyżyn zatem tej Stolicy Apostolskiej upominamy w ojcowskiej życzliwości tych wszystkich, którzy z dumą zowią się uczniami Chrystusowymi i którzy w Nim położyli swą nadzieję w odrodzenie jednostek i całej ludzkości, aby codziennie mocniej i zwarcie zbliżyli się do Kościoła Rzymskiego. W nim jednym jest nieuszczuplona i pełna wiara w Chrystusa, niesfałszowana Jego cześć i uwielbienie i nieustanny płomień gorącej miłości dla Niego. Niech pomną zwłaszcza pasterze odłączonej od nas trzody na wiarę, którą przodkowie ich w Efezie wyznawali uroczyście, wiarę, którą jak w czasach minionych tak do dniu dzisiejszego zachowuje niezmiennie i otacza wytrwale opieką najwyższa ta stolica prawdy; niech pamiętają, że jedność tej nieskażonej wiary zasadza się i trwa tylko na jednej opoce, która Chrystus położył, oraz, że ta wiarą tylko przez najwyższy autorytet następców św. Piotra w nienaruszonej ilości zachowaną być może.

    O tej jedności religii katolickiej rozwiedliśmy się obszerniej przed kilku laty w Encyklice “Mortalium animos”. Nie będzie jednak od rzeczy sprawę tę w krótkich przypomnieć słowach, ponieważ zjednoczenie hipostatyczne Chrystusa, uroczyście zatwierdzone w Soborze Efeskim jest odbiciem owej jedności, którą Odkupiciel nasz pragnął ozdobić mistyczne swoje ciało, to jest Kościół, “ciało jedno” (1 Kor 12,12), “złożone i spojone” (Ef 4,16). Jeśli bowiem jedność osobowa Chrystusa stanowi tajemniczy wzór, według którego on sam chciał ukształtować jednolity ustrój społeczności chrześcijańskiej, nie może on oczywiście zgodzić się z urojonej jakiejś jedności wielu niezgodnych między sobą członków, lecz tylko z jednolitej hierarchii, z jednego, najwyższego urzędu nauczycielskiego, z jednej normy wiary oraz jednolitej wiary ogółu chrześcijańskiego(25). Tę jedność Kościoła, polegającą na łączności ze Stolicą Apostolską, poświadczył przepięknie na Soborze Efeskim legat Biskupa Rzymskiego Filip, który zwracając się do Ojców Soboru, oklaskujących jednomyślnie Celestyna, wypowiedział te pamiętne słowa: “Dzięki składamy świętemu i czcigodnemu Soborowi za to, że po przeczytaniu Wam Pisma Świętego i błogosławionego Papieża naszego wy święte członki, swoimi głosy i świętymi okrzyki zjednoczyliście się z świętą głową. Świątobliwość wasza wie bowiem dobrze, że błogosławiony apostoł Piotr jest głową całej wiary i także wszystkich Apostołów”(26).

    Jeśli kiedykolwiek, to przede wszystkim obecnie, Czcigodni Bracia, wszyscy dobrze myślący powinni się zrzeszyć w wyznaniu tej jednej, wspólnej wiary w Jezusa Chrystusa i mistyczną Jego Oblubienicę, Kościół, obecnie, gdy wszędzie tylu ludzi próbuje zrzucić z siebie łagodne jarzmo Chrystusowe, gdy światłem nauki jego gardzą, potoki łask odtrącają, Bożej powagi Tego nie uznają, który wedle słów Ewangelii stał się “znakiem, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34). Ponieważ z tego przesmutnego odstępstwa od Chrystusa wypływają niezliczone, codziennie wzmagające się szkody, niech wszyscy szukają środków zaradczych u Tego, który sam jeden pod niebem ludziom dany jest, w którym byśmy mieli być zbawieni” (Dz 4,12).

    Bo wówczas tylko gdy umysły ludzkie ożywi św. Serce Jezusa szczęśliwsze nastać mogą czasy dla jednostek ludzkich, dla rodzin i całego społeczeństwa, które obecnie tak silnym ulegają zaburzeniom.

    III. Proienna chwała NMP

    Z poruszonej dotąd cząstki nauki katolickiej wynika z koniecznością głoszony przez nas dogmat macierzyństwa NMP, “nie dlatego – jak upomina św. Cyryl – jakoby natura i bóstwo Słowa pochodzenie swoje wywodziły z Dziewicy świętej, lecz dlatego, że wzięło z niej owo święte ciało, udoskonalone rozumną duszą, z którym i Słowo Boże hipostatycznie zespolone, wedle ciała się, jak mówimy, narodziło(27).

    Jeśli bowiem Syn NMP jest Bogiem, to tej, co go porodziła, chyba przysługuje miano Matki Bożej. Jeśli jednak w Jezusie Chrystusie jest osoba i to Boża, musi niewątpliwie Maryja przez wszystkich zwaną być nie tylko rodzicielką człowieka Chrystusa, lecz Bogarodzicą czyli Theotocos. Czcijmy zatem tę, którą św. Elżbieta, krewna jej, powitała jako “matkę Pana Mego” (Łk 1,43), o której Ignacy Męczennik mówi, że Boga porodziła (do Ef 8,18 – 20), a Tertulian głosi, że Bóg z niej się narodził(28), wszyscy jako miłą Boga Rodzicielkę, której Bóg odwieczny pełnię łaski udzielił i tak wielką obdarzył godnością.

    Prawdy tej od zarania Kościoła przekazanej nie można odrzucić z tym uzasadnieniem, że NMP ofiarowała ciało Jezusowi Chrystusowi, ale nie porodziła Słowa Ojca Odwiecznego. Na to odpowiedział już Cyryl swego czasu słusznie i jasno(29): “Jako wszystkie inne niewiasty, w których łonie tworzy się fizyczna nasza strona, nie zaś dusza nasza ludzka, prawdziwie matkami się nazywają i są niemi, tak samo i ona dostąpiła macierzyństwa Bożego przez to, że w synu jej jedna była osoba”.

    Uwielbienie Maryi

    Słusznie więc Sobór Efeski także ze swej strony odrzuca przewrotną naukę Nestorjusza, którą już roku poprzedniego pod wpływem Ducha świętego Biskup Rzymski potępił.

    A ludność Efezu tek wielka ogarnęła cześć do Bogarodzicy Dziewicy, taką zapałała miłością, że dowiedziawszy się o wyroku Ojców Soboru w żywiołowym wybuchu radości zwołała ich i przy blasku gorejących pochodni w pochodnie do mieszkań odprowadziła. Przepotężna zaś Bogarodzicielka, przyglądając się wdzięcznie z wyżyn niebieskich dziwnemu temu widowisku, otoczyła niewątpliwie macierzyńską swoją czułością i szczególnym swoim orędownictwem synów swoich w Efezie i wszystkich świata katolickiego wiernych, którzy przez podstępną herezję nestorjańską w wielką popadli udrękę.

    Z dogmatu Bożego macierzyństwa wypłynęła jakby z źródła żywego szczególna łaska Maryi i najwyższa jej po Bogu godność. Mało jeszcze. Przepięknie pisze o tym Tomasz z Akwinu: “Najśw. Dziewica z tego powodu, że jest Matką Bożą, posiada pewną godność nieskończoną, pochodzącą z nieskończonego dobra, jakiem jest Bóg”(30). Myśl tę wytłuszcza i rozwija obszerniej Cornelius a Lapide: “Najśw. Dziewica, mówi, jest Matką Bożą; przeto góruje ponad wszystkimi aniołami, także ponad serafiny i cherubiny. Jest Matką Bożą; posiada zatem takiej miary czystość i świętość, że po Bogu większej świętości wyobrazić sobie nie można, jest Matką Bożą; jakiekolwiek więc któryś z świętych otrzymał przywileje (w zakresie łaski uświęcającej), ona ich przed wszystkimi dostępuje (In Matth. I,6)”.

    Czemu więc Nowinkarze i wielu akatolików zwraca się tak zjadliwie przeciw czci, którą okazujemy Bogarodzicy Dziewicy, jakbyśmy podbierali cześć, winną tylko samemu Bogu?

    Czyż nie wiedzą ani też nie zastanawiają się nad tym uważnie, że dla Jezusa Chrystusa, który tak gorącą żywił ku Matce swej miłość, nie może być rzeczy milszej niż uczczenie jej zasłużone, głębokie umiłowanie oraz pozyskanie sobie skutecznego jej orędownictwa przez naśladowanie jej najświętszego przykładu?

    Nadzieje Kościoła na przyszłość

    Nie chcemy jednak milczeniem pominąć jednej sprawy, która niemałą napawa nas otuchą. W nowszych bowiem czasach niektórzy nowinkarze nieraz wielkie okazują zrozumienie dla godności NMP i skłaniają się gorliwie do oddawania jej czci i hołdów. Jeśli do tego powoduje szczere przekonanie, nie zaś, jak to się wedle Naszych informacji gdzieniegdzie zdarza, ukryty zamiar pozyskania sobie życzliwości katolików, dozwala Nam to słuszną żywić nadzieję, że – za pomocą modlitwy i czynu chętnych w tym względzie ludzi i za wstawieniem się NMP, która błądzącym synom macierzyńskiej swej pieczy nie odmówi – wrócą oni kiedyś do jednej owczarni Jezusa Chrystusa i także do Nas, którzy aczkolwiek bez zasług Swoich, namiestnictwo Jego sprawujemy i władze Jego dzierżymy.

    Maryja Matką naszą

    Czcigodni Bracia! Macierzyństwo Maryi ma wedle zapatrywania Naszego inne jeszcze zadanie, które Nam rozważyć należy, zadanie bardziej słodkie i bardziej rozkoszne. Maryja jest bowiem z racji, że zrodziła Odkupiciela ludzkości, także poniekąd matką najłaskawszą nas wszystkich, których Chrystus Pan chciał mieć swymi braćmi (Rz 8,29).

    “Taką to Matką, jak pisze poprzednik Nasz śp. Leon XIII, obdarował nas Bóg, której tym sumem, że Ją wybrał na matkę swego Jednorodzonego, zaszczepił macierzyńskie uczucia, tchnące jedynie miłością i przebaczeniem. Taką ukazał nam postępowaniem swoim Jezus Chrystus, kiedy z własnej woli pragnął Maryi być poddanym i posłusznym, jako syn matce. Taką głosił z krzyża, kiedy w uczniu swym Janie, całą ludzkość oddał pod Jej czułą opiekę. Taką okazałą się sama, gdy odważnie objęła po umierającym Synu w spuściźnie ogromny trud pracy i niezwłocznie wobec wszystkich zaczęła spełniać obowiązki matki”(31).

    Dlatego to porywa nas ku niej przepotężna siła, dlatego to z ufnością powierzamy Jej wszystko: radości swoje, gdy się weselimy; smutki, gdy się trapimy; nadzieje, gdy lepszą osiągnąć usiłujemy przyszłość. Dlatego to uciekamy się do niej z prośbą o pomoc niebiańską, gdy ciężkie na Kościół przychodzą czasy, gdy wiara słabnie i miłość stygnie, gdy w życiu prywatnym i publicznym obyczaje ku upadkowi się chylą, gdy Kościołowi lub państwu niebezpieczeństwo jakieś zagraża. Dlatego to na koniec w godzinie śmierci, gdy znikąd niema pomocy, ku niej wznosimy zapłakane oczy i dłonie drżące, błagając przez nią u Syna jej o przebłaganie i wieczną w niebie szczęśliwość.

    Niech więc wszyscy w obecnych naszych utrapieniach zwrócą się do niej z gorętszą żarliwością i w usilnych modłach proszą “by wyjednała u Syna powrót błądzących narodów do chrześcijańskich zwyczajów i przykazań, na których spoczywa dobro publiczne i z których wypłynie obfitość upragnionego pokoju i prawdziwej szczęśliwości. Niech tym goręcej u niej zabiegają o to, co wszystkim dobrze myślącym musi być rzeczą, jak najbardziej pożądania godną, aby Kościół-Matka uzyskał wolność i w spokoju jej zażywał; nie do innego użyje jej celu, jak dla obrony najwyższych interesów ludzkości. Nie odniosły z niej ani jednostki ani państwa nigdy szkód żadnych, natomiast nader obfitych i wielkich doznawały zawsze korzyści”(32).

    Pragnienie Ojca św., aby synowie odszczepieni wrócili do Kościoła

    Ale wyrażamy życzenie, aby wszyscy wyjednali szczególną łaskę, niesłychanie ważną, za pośrednictwem Niebios Królowej. To jest, aby ta, którą tak żarliwie miłują i czczą odszczepione ludy wschodnie, nie dopuściła, aby odstępowały i coraz więcej oddalały się od jedności Kościoła, a tym samem od Jej Syna, którego tu na ziemi zastępujemy. Niech powrócą do wspólnego Ojca, którego wyrok wszyscy Ojcowie Soboru Efeskiego z największą przyjęli gotowością i którego wśród ogólnego poklasku powitano jako “stróża wiary”. Niech powrócą do Nas, którzy wobec nich prawdziwie ojcowską żywimy miłość i którzy chętnie przyswajamy sobie owe pełne miłości słowa Cyryla, którymi gorąco wzywał Nestorjusza, aby “pokój Kościołów zachować i węzeł miłości i zgody pomiędzy kapłanami Bożymi pozostawić nierozwiązalny”(33).

    Oby jak najprędzej zaświtał ów dzień radosny, kiedy Bogarodzica Dziewica w Bazylice Liberjusza tak wytwornie przez poprzednika naszego Sykstysa III. w mozaice wyobrażona – które to dzieło z polecenia Naszego do dawnej świetności przywrócono – ujrzała powrót wszystkich oderwanych od Nas synów, pragnących wraz z Nami uczcić ją jednym sercem i jedną wiarą. Sprawi Nam to radość ponad wszystkim radości.

    Maryja wzorem dla wszystkich

    Wielkim wydaje się Nam nadto szczęściem, że na czasy Naszych rządów przypadła tysiąc pięćsetletnia rocznica Soboru; na czasy Naszych właśnie rządów, którzyśmy nieskalanego małżeństwa godność i świętość wzięli w obronę przeciw różnym wykrętnym zakusom(34) i wystąpili uroczyście w obronie nietykalnych praw Kościoła Katolickiego do wychowania młodzieży, oraz ustalili i wyłożyli, jak je przeprowadzić i do jakich norm dostroić(35). Zasady bowiem, które o obydwóch tych sprawach wyłuszczyliśmy, ukazują w posłudze macierzyństwa Bożego i owej rodziny nazaretańskiej wzór, przedłożony wszystkim ku naśladowaniu. “Mają bowiem – tak mówi poprzednik Nasz, śp. Leon XIII. – ojcowie rodzin w Józefie przepiękny przykład czujnej i ojcowskiej troskliwości; mają matki w Najśw. Dziewicy, Matce Bożej szczytny wzór miłości, skromności, posłuszeństwa i doskonałej wierności; mają też dzieci w Jezusie, który był im poddany, Bożą modłę posłuszeństwa, którą powinni podziwiać, czcić i naśladować(36).

    Przede wszystkim dla matek

    A przede wszystkim trzeba by, aby właśnie matki dzisiejsze, zniechęcone i do potomstwa i do pożycia małżeńskiego, które porzuciły przyjęte kiedyś powinności i podeptały, skierowały oczy i serca swoje ku Maryi, która tak bardzo trudny stan macierzyństwa do tak wielkiej wyniosła godności. W takim razie jaśnieje jeszcze nadzieja, że pod wpływem łaski Niebios Królowej przekonają się ze wstydem, jaki dotkliwy cios zadały dostojnemu sakramentowi małżeństwa, i zbawiennej doznają zachęty, by według sił dążyły do zdobycia cnót jej przedziwnych.

    Jeśli się to wszystko według życzeń Naszych spełni, mianowicie, jeśli rodzina całej społeczności ludzkiej źródło i podstawa wróci do najwznioślejszego ideału owej świętości, zdołamy nakłonić niezawodnie powstrzymać i uzdrowić ową otaczającą nas groźną fały zepsucia.

    Wtedy też “pokój Boży, który wszelkie przewyższa pojecie” wszystkich “serc i myśli strzec będzie” (Flp 4,7) i utrwali się szczęśliwie wspólnymi woli wysiłkami tak bardzo upragnione Królestwo Chrystusowe na całym świecie.

    Officjum i Msza św. o Bożym NMP Macierzyństwie

    Zanim Encyklikę tę zakończymy, pragniemy się z Wami, Czcigodni Bracia, podzielić wiadomością na pewne bardzo miłą. Jest Naszym życzeniem, aby także w liturgii znalazła się pamiątka tego jubileuszu, pamiątka, któryby się przyczyniła do podniesienia wśród duchowieństwa i wiernych czci ku macierzyństwu Bożemu; dlatego poleciliśmy Prefektowi świętej Kongregacji Obrządków wydanie Officium i Mszy o Macierzyństwie Bożym dla całego Kościoła.

    Tymczasem każdemu z osobna z Was, Czcigodni Bracia i duchowieństwu Waszemu oraz wiernym udziela my jako za powiedź darów niebieskich i w dowód Naszych uczuć ojcowskich miłościwie Błogosławieństwa Apostolskiego.

    Dan w Rzymie, u św. Piotra, dnia 25. grudnia, w uroczystość Narodzenia Pana Naszego Jezusa Chrystusa, roku 1931, Pontyfikatu Naszego roku dziesiątego.

    PIUS PP. XI

    Pius XI



    Przypisy:

    1. Cfr. List do Em. Kard. B Pompili i A. Sincero z dn. 25 XII 1930; AAS t. XXIII, s. 10 – 12.

    2. Cfr. Mansi. Conciliorum amplissima collecttio, IV, c. 1007; Schwartz, Acta Concilium Oecumenicorum, I. 5, p 408.

    3. Mansi, 1c. IV,1011.

    4. Mansi, 1c. IV. 1015.

    5. Mansi. 1c. IV, 1034.

    6. Migne. PL 50,436; cfr. Mansi, 1c. IV. 1019 n.

    7. Mansi, 1c. IV, 1291.

    8. Mansi. 1c. IV, 1292.

    9. Mansi, 1c. IV, 1287.

    10. Mansi. 1c. IV, 1292.

    11. Tamże, IV, 556.

    12. Tamże, IV, 1290

    13. Conc. Vat. Sess. IV. cap.

    14. Mansi. 1c. IV. 1295.

    15. Tamże, IV. 1287.

    16. Tamże, IV, 1287.

    17. Mansi, 1c. IV. 1294 n.

    18. Tamże. IV, 1287.

    19. Epist. 190, Corpus Scriptorum eccles. latinorum, 57, p. 150 sq.

    20. Mansi. 1c. VI, 124

    21. Mansi, 1c. VI, 351 – 354

    22. Migne. PL, 77,478; cfr. Mansi, 1c. IX, 1048.

    23. Mansi. 1c. IV. 891.

    24. Summa Theol. III, II, 2.

    25. Cfr. Enc. Mortalium animos

    26. Mansi. 1c. IV, 1290

    27. Mansi. 1c. IV, 891

    28. De carne Christi 17, PL II, 781

    29. Mansi. 1c. IV, 599

    30. Summa Teol. III, a. 6 DK

    31. Enc. Octobri mense adventate z 22 września 1891 r.

    32. Enc. s.c.

    33. Mansi. 1c. IV, 891

    34. Enc. Casti Connubii z dn. 21 grudnia 1930

    35. Enc. Divini illius Magistri z dn. 21 grudnia 1929

    36. List Ap. Neminem fugit z dn. 14 stycznia 1892

     

    Źródło: Wiadomości Diecezjalne, nr 3, luty 1932, rok 7, 41 – 65.
    opr. kk/mg

    Copyright © by Fundacja Opoka 2002

    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/lux_veritatis_25121931.html

    *******************

    Marialis cultus

    dodane 2004-05-18 11:57

    adhortacja apostolska papieża Pawła VI do wszystkich biskupów utrzymujących pokój i jedność ze Stolicą Apostolską o należytym kształtowaniu i rozwijaniu kultu Najświętszej Maryi Panny

    Marialis cultus   Piotr Krzewiński Bazylika Zwiastowania
    jeden z wielu wizerunków Maryi

    Czcigodni Bracia, Pozdrowienie i błogosławieństwo apostolskie.

    Od chwili Naszego wyniesienia na Stolicę Piotrową ustawicznie staraliśmy się o wzrost kultu maryjnego. Zamiarem Naszym było mianowicie nie tylko dać wyraz odczuciu Kościoła w tej sprawie i poruszającej Nas wewnętrznej potrzebie. Skłoniło Nas do tego również i to, że ta forma pobożności – jak wiadomo – stanowi wyborną cząstkę tego religijnego kultu, w którym głębia mądrości i szczyt religijności jakby w jedno się zlewają 1, i który dlatego jest szczególnym zadaniem ludu Bożego.
    To właśnie zadanie mając przed oczyma, zawsze wspieraliśmy i rozwijaliśmy wielkie dzieło odnowy liturgicznej, podjęte przez Sobór Watykański II. Niewątpliwie nie bez szczególnego zrządzenia Opatrzności Bożej stało się, że tegoż Soboru Powszechnego pierwszym dokumentem, jaki wraz z Czcigodnymi Ojcami zatwierdziliśmy i podpisali w Duchu Świętym, była konstytucja, zaczynająca się od słów “Sobór Święty”, której celem było właśnie odnowienie i rozwój liturgii oraz uczynienie owocniejszym udziału wiernych w boskich tajemnicach 2. Od tego momentu liczne poczynania Naszego pontyfikatu to miały na uwadze, by należny kult w odpowiedniejszy sposób był sprawowany. Świadczy o tym ogłoszenie w ostatnich latach licznych ksiąg rytu rzymskiego, które zostały odnowione według zasad i norm tegoż soboru. Za to z serca dziękujemy Bogu, Dawcy wszelkich dóbr, i wdzięczni jesteśmy konferencjom biskupim i poszczególnym biskupom, którzy w różny sposób pomogli Nam w przygotowaniu tych ksiąg.
    Gdy tak z radością i wdzięcznością w sercu ogarniemy myślą dokonane już dzieło, a także pierwsze pomyślne skutki odnowy liturgicznej, których liczba będzie się powiększać, w miarę jak gruntowniej będzie się rozumieć tę odnowę w jej głównych, czyli podstawowych założeniach, oraz w należyty sposób wprowadzać ją w życie, sądzimy, iż jest Naszym obowiązkiem wspierać czujną troską wszelkie poczynania zmierzające do tego, by wzrastał kult, jakim Kościół w duchu i prawdzie uwielbia Ojca, Syna i Ducha Świętego, “z szczególną miłością oddaje cześć Najświętszej Matce Bożej, Maryi” 3, religijnymi obrzędami czci pamięć męczenników i innych świętych.
    Upragniony przez Nas wzrost czci dla Maryi Dziewicy włączonej (jak wyżej zaznaczyliśmy) w ten jakby nurt jednego kultu, który słusznie nazywa się chrześcijańskim, ponieważ od Chrystusa bierze początek i skuteczność, w Chrystusie znajduje pełny i doskonały wyraz oraz przez Chrystusa w Duchu Świętym prowadzi do Ojca, jest czymś wyróżniającym samą pobożność Kościoła. Rzeczywiście bowiem ta pobożność w samym sprawowaniu kultu z jakąś wewnętrzną koniecznością obwieszcza Boży plan odkupienia rodzaju ludzkiego, tak że z powodu osobliwego miejsca, jakie w tym planie przypada Maryi, oddaje się Jej należną cześć 4; w równym też stopniu prawdziwemu rozwojowi kultu chrześcijańskiego z konieczności towarzyszy właściwy i należyty wzrost czci oddawanej Bożej Rodzicielce. Sama zresztą historia pobożności pokazuje, że rozwinęły się “rozmaite formy pobożności względem Bożej Rodzicielki, które Kościół w granicach zdrowej i prawowiernej nauki zatwierdził” 5 i że w należyty sposób były one podporządkowane kultowi Chrystusa, oraz że skierowują się ku Niemu jakby ku centrum, do którego ze swej natury i z konieczności się odnoszą. Zachodzi to również i w naszych czasach. Dzisiejszy bowiem Kościół, rozważając tajemnicę Chrystusa i swojej własnej natury, zarówno jakby u źródła tej pierwszej, jak beż u szczytu tej drugiej, odnajduje tę samą Niewiastę, to jest Najświętszą Dziewicę Maryję, która jest Matką Chrystusa i Matką Kościoła. Tak więc z lepszego poznania zadania powierzonego Maryi zrodziła się okazywana Jej radosna cześć i złączone z adoracją uwielbienie zamysłu Boga, który chce, by podobnie jak w każdej domowej wspólnocie i w Jego rodzinie, jaką jest Kościół, była obecni Niewiasta, która w ukryciu i powodowana woli służenia czuwałaby nad nią oraz “łaskawie strzegła jej kroków, dopóki nie nadejdzie chwalebny dzień Pański” 6.
    Zmiany, jakie w naszych czasach dokonały się w obyczajach społecznych, we wrażliwości ludów, w języku literatury i sztuki, w masowych środkach przekazu społecznego, wywarły swój wpływ również na formy przejawiania się zmysłu religijnego. Rzeczywiście, pewne sposoby okazywania czci, które do niedawna wydawały się odpowiednie do wyrażania uczuć religijnych poszczególnych jednostek i społeczności chrześcijańskich, dziś uważane są za niewystarczające lub mniej przydatne, jako należące do dawnych warunków życia społecznego i kultury ludzkiej. Wielu też szuka nowych sposobów dania wyrazu tej niezmiennej zależności, jaka istnieje pomiędzy stworzeniem a Stwórcą, pomiędzy dziećmi i ich Ojcem. To może sprawić, że niektórzy chwilowo poczują się zaniepokojeni. Kto jednak z ufnością w Boga zastanawia się nad tymi sprawami, dostrzega, że wiele dążeń widocznych w pobożności dzisiejszej – jak np. zwrot życia religijnego bardziej ku sprawom wewnętrznym niż zewnętrznym – przyczynia się do wzrostu ogólnej pobożności chrześcijańskiej, a szczególnie do pobożności maryjnej. Zatem współczesność, gdy pilnie słucha głosu tradycji i uważnie zastanawia się nad postępem teologii i innych dyscyplin, wnosi swój wkład w hymn pochwalny Tej, którą według Jej proroczych słów “błogosławić będą wszystkie pokolenia” 7.
    Sądzimy przeto, iż odpowiada Naszemu apostolskiemu urzędowi, byśmy wspólnie z Wami, Czcigodni Bracia, jakby rozmawiając rozważyli pewne zagadnienia dotyczące miejsca, jakie w kulcie Kościoła zajmuje Najświętsza Maryja Panna. Spraw tych dotknął już częściowo Sobór Watykański II 8, i My sami również je poruszaliśmy 9. Jednakże nie jest rzeczą bezużyteczną ponowne zajęcie się nimi, by rozproszyć wątpliwości oraz – i to przede wszystkim – przyczynić się do rozwoju czci, dla Najświętszej Maryi Panny; czci, która w Kościele pochodzi od Słowa Bożego jako swej przyczyny i która jest oddawana w Duchu Chrystusa.
    Chcemy więc zatrzymać się nad pewnymi zagadnieniami, dotyczącymi związku pomiędzy świętą liturgią i kultem Bożej Rodzicielki (I); przedstawić rozważania i wytyczyć normy dla należytego rozwoju tegoż kultu (II); wreszcie podsunąć pewne myśli, odnoszące się do ochoczego i bardziej świadomego podjęcia na nowo modlitwy Różańca świętego, do której to praktyki Poprzednicy Nasi stale zachęcali i która bardzo umocniła się wśród chrześcijańskiego ludu.

     

    I. KULT MARYI W ODNOWIONEJ LITURGII

     

    1 Podejmując rozważanie miejsca, jakie Najświętsza Maryja Panna zajmuje w kulcie chrześcijańskim, musimy przede wszystkim zastanowić się nad świętą liturgią, która oprócz bogatej doktryny posiada niezrównaną skuteczność duszpasterską i która dla innych form kultu posiada wypróbowaną wartość wzoru. Chcielibyśmy wprawdzie rozważyć różne liturgie Wschodu i Zachodu, jednakże z uwagi na cel tej adhortacji apostolskiej zbadamy niemal wyłącznie księgi rytu rzymskiego, jako że jedynie on, stosownie do norm praktycznych, wydanych przez Sobór Watykański Drugi 10, gruntownie został odnowiony, także gdy chodzi o sposoby wyrażania czci dla Najświętszej Maryi Dziewicy. Z tego powodu trzeba ten właśnie ryt uważnie prześledzić i ocenić.

    1. Pamięć o Matce Najświętszej w rocznym cyklu liturgicznym Tajemnicy Syna

    2 Przed odnową liturgii rzymskiej trzeba było starannie na nowo opracować jej Kalendarz powszechny. Ten nowy układ – ponieważ został dokonany w tym celu, by obchód dzieła zbawczego w ustalone dni odpowiednio został uwidoczniony przez rozdzielenie na roczny cykl całej tajemnicy Chrystusa, od Wcielenia poczynając aż po oczekiwanie Jego chwalebnego przyjścia 11 – sprawił, że wspomnienie Matki Bożej zostało włączone w roczny cykl tajemnic Syna w bardziej organiczny sposób i w ściślejszym powiązaniu z tymi tajemnicami.

    a) Niepokalane Poczęcie (8 XII)

    3 Dlatego w liturgii świętej okresu adwentu oprócz tego, że w uroczystość z dnia 8 grudnia, przez. którą czci się równocześnie Niepokalane Poczęcie Bożej Rodzicielki Dziewicy, zasadnicze przygotowanie na przyjście Zbawiciela i szczęśliwe zapoczątkowanie Kościoła bez skazy lub zmarszczki 12 – często wspomina się Najświętszą Dziewicę, zwłaszcza w dni powszednie od 17 do 24 grudnia, a w szczególny sposób w niedzielę poprzedzającą Narodzenie Pańskie, w którą rozbrzmiewają dawne przepowiednie proroków o Dziewicy-Matce i Mesjaszu 13, a także czyta się wyjątki z Ewangelii mówiące o nadchodzącym narodzeniu Chrystusa i Jego Poprzednika 14.
    4 Zaiste w ten sposób wierni, którzy ducha adwentu z świętej liturgii wprowadzają w swoje życie, rozważając niewypowiedzianą miłość, z jaką Dziewica-Matka oczekiwała Syna 15, zostają skłonieni do tego, że obierają Ją sobie za wzór i są gotowi wyjść naprzeciw nadchodzącemu Zbawicielowi “czuwając na modlitwie i radując się w swoich uwielbieniach” 16. Chcemy również w liturgii adwentu zwrócić uwagę na to, że połączenie oczekiwania mesjańskiego i oczekiwania chwalebnego przyjścia Chrystusa z pełnym podziwu wspomnieniem Matki, dostarcza wzoru wspaniałej równowagi w oddawaniu czci. Może to być uważane jakby za normę, celem powstrzymania wszelkiej dążności do oddzielania – jak to ma miejsce w pewnych formach pobożności ludowej – nabożeństwa do Bożej Rodzicielki Maryi od centrum, ku któremu koniecznie trzeba je skierowywać, mianowicie od Chrystusa. To również sprawia, że ten czas może być uznany – co potwierdzili znawcy świętej liturgii – za szczególnie stosowny do oddawania w należyty sposób czci Bożej Rodzicielce. To nastawienie i wskazanie całkowicie potwierdzamy, życząc sobie, by wszędzie je przyjęto i stosowano się do nich.

    b) Okres Bożego Narodzenia i święto Bogarodzicy (1 I)

    5 Czas Narodzenia Pańskiego jest jakby przedłużonym wspomnieniem boskiego, dziewiczego, zbawczego macierzyństwa Tej, której “nienaruszone dziewictwo wydało na ten świat Zbawiciela” 17. Rzeczywiście w uroczystość Narodzenia Pańskiego Kościół, uwielbiając Zbawiciela, czci chwalebną Jego Matkę. W święto Objawienia Pańskiego, obchodząc powszechne powołanie do zbawienia, kontempluje Najświętszą Dziewicę, prawdziwą Stolicę Mądrości i prawdziwą Matkę Króla, która Odkupiciela wszystkich ludów ukazuje Mędrcom, by Go adorowali. W uroczystość Świętej Rodziny Jezusa, Maryi Józefa (niedziela w oktawie Narodzenia Pańskiego) Kościół śledzi ze czcią święte życie, jakie prowadzili w domu nazaretańskim Jezus, Syn Boga i Syn Człowieczy, Jego Matka Maryja i Józef człowiek sprawiedliwy.
    W opracowanym na nowo układzie okresu Narodzenia istnieje potrzeba, jak się Nam wydaje, by powszechna uwaga zwróciła się ku odnowionej uroczystości Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. Uroczystość ta – wyznaczona, stosownie do dawnego wskazania liturgii miasta Rzymu, na pierwszy dzień stycznia – ma na celu, by przez uroczysty obchód przypomnieć rolę, jaką Maryja spełniła w tej tajemnicy zbawienia i by uczcić szczególną godność, która skutkiem tego przypadła w udziale “Świętej Rodzicielce (…) przez którą zasłużyliśmy (…) przyjąć Sprawcę życia “. 18 Nadto ta uroczystość daje wspaniałą sposobność do ponawiania uwielbienia, jakie przystoi okazywać narodzonemu Księciu pokoju, by na nowo usłyszeć radosne orędzie ewangeliczne oraz by za wstawiennictwem Królowej Pokoju wyprosić u Boga nieoceniony dar pokoju. Powodowani tym wszystkim – wobec szczęśliwego zbiegu oktawy Narodzenia Pańskiego z dniem życzeń, początkiem roku – wyznaczyliśmy nań obchód dnia umacniania pokoju w całym świecie, co zyskuje coraz większe uznanie i przynosi już owoce pokoju w duszach wielu ludzi.
    6 Do obydwu wspomnianych uroczystości: Niepokalanego Poczęcia i Macierzyństwa Bożego, trzeba dodać starożytne święta, które obchodzi się dnia 25 marca i 15 sierpnia.

    c) Zwiastowanie Pańskie (25 III)

    W Kalendarzu rzymskim uroczystemu obchodowi Wcielenia Słowa przywrócono, po przytoczeniu racji, dawną nazwę Zwiastowania Pańskiego. Jednakże uroczystość ta jest świętem równocześnie Chrystusa i Najświętszej Dziewicy, to znaczy zarówno Słowa, które staje się Synem Maryi, jak i Dziewicy, która zostaje Matką Boga. Mając na uwadze Chrystusa, Wschód i Zachód, w swoich liturgiach pełnych niewyczerpanych bogactw, obchodzą tę uroczystość jako wspomnienie owego zbawczego “fiat” wypowiedzianego przez Słowo Wcielone, które przychodząc na ten świat powiedziało: “Oto idę (…) abym spełniał wolę Twoją, Boże” 19, to znaczy jako wspomnienie początku odkupienia oraz nierozerwalnego i oblubieńczego zjednoczenia natury boskiej i ludzkiej w jednej Osobie Słowa. Co zaś dotyczy Maryi, to powyższą uroczystość obchodzą jako święto nowej Ewy, posłusznej i wiernej dziewicy, która wielkodusznie wypowiedziawszy słowo “fiat”, stała się za sprawą Ducha Świętego Bożą Rodzicielką, a także prawdziwą Matką żyjących, i przez przyjęcie do swego łona jedynego Pośrednika stała się Prawdziwą Arką Przymierza oraz prawdziwą Świątynią Boga; czyli jako wspomnienie tej chwili, która była najdonioślejszą w tym jakby dialogu nawiązanym przez Boga z człowiekiem w sprawie jego zbawienia, oraz jako wspomnienie wolnego przyzwolenia Dziewicy i współudziału w urzeczywistnieniu Bożego planu odkupienia ludzi.

    d) Wniebowzięcie (15 VIII)

    Natomiast w uroczystość 15 sierpnia czci się chwalebne Wniebowzięcie Maryi. Jest to święto, w którym wspomina się doskonałość i szczęśliwość, do jakiej została przeznaczona, uwielbienie Jej niepokalanej duszy i dziewiczego ciała, doskonałe upodobnienie do Chrystusa zmartwychwstałego. Jest to uroczystość, powiadamy, przez którą Kościołowi i społeczności ludzkiej zostaje przedstawiony obraz i niosący pociechę dowód, które pouczają nas, że spełnia się ostateczna nadzieja: gdyż mające kiedyś nastąpić uwielbienie jest szczęśliwym przeznaczeniem tych wszystkich, których Chrystus uczynił braćmi, stając się uczestnikiem tej samej “krwi i tego samego ciała” 20. Uroczystość Wniebowzięcia ma swoje świąteczne przedłużenie w obchodzonym osiem dni później wspomnieniu Najświętszej Maryi Dziewicy Królowej. W rym dniu kontempluje się tę, która siedząc obok Króla wieków, jaśnieje jako Królowa i wstawia się jako Matka 21. Zatem są cztery uroczystości o najwyższej randze liturgicznej, przez które wysławia się główne prawdy dotyczące pokornej Służebnicy Pańskiej.

    e) Święta mniejsze

    7 Po dokonaniu przeglądu tych uroczystości trzeba rozważyć przede wszystkim święta upamiętniające zbawcze wydarzenia, w których Najświętsza Maryja Panna ścisłą więzią jednoczy się z Synem. Są nimi: święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (8 września), “która dla całego świata była nadzieją i jutrzenką zbawienia” 22; święto Nawiedzenia (31 maja) – jego liturgia czci Najświętszą Maryję Pannę noszącą w łonie Syna 23, która jednak odwiedza Elżbietę, by służyć jej pomocą swej miłości i obwieścić miłosierdzie Boga Zbawiciela 24; wspomnienie Matki Bolesnej (15 września), które daje sposobność żywego przypomnienia najważniejszej i jakby rozstrzygającej chwili historii zbawienia, a także sposobność uczczenia “Matki współcierpiącej z Synem”, przy którym stała, gdy był wywyższony na krzyżu 25.
    Trzeba również zwrócić uwagę na święto z dnia 2 lutego, któremu przywrócono nazwę Ofiarowanie Pańskie, by dokładnie uchwycić bardzo bogatą treść w nim zawartą, mianowicie połączone wspomnienie Syna i Matki. Jest to bowiem uroczysty obchód tajemnicy zbawienia dokonanego przez Chrystusa, z którym Najświętsza Dziewica najściślej się zespoliła jako Matka cierpiącego Sługi Jahwe, jako wykonawczyni zadania powierzonego dawnemu Izraelowi i jako wzór nowego ludu Bożego, który wśród wiary i nadziei ustawicznie jest doświadczany cierpieniami i prześladowaniami.

    f) Wspomnienia lokalne

    8 Jeżeli w odnowionym Kalendarzu rzymskim uwidaczniają się przede wszystkim wspomniane uroczystości, to przecież zawierają się w nim inne rodzaje wspomnień liturgicznych, które opierając się na motywach kultu lokalnego, szerzej się przyjęły i u bardzo wielu wzbudziły zainteresowanie (11 lutego: Najświętszej Maryi Panny z Lourdes; 5 sierpnia: Poświęcenie bazyliki Najświętszej Maryi Panny). Należą tu również inne wspomnienia, które początkowo były obchodzone przez poszczególne rodziny zakonne, obecnie jednak wskutek większego upowszechnienia mogą być nazwane prawdziwie kościelnymi (16 lipca: Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel; 7 października: Najświętszej Maryi Panny Różańcowej). Wreszcie trzeba wymienić inne wspomnienia, które pomijając element apokryficzny – zawierają treści o dużej wartości przykładu i podtrzymują czcigodne tradycje właściwe głównie dla ludzi Wschodu (21 listopada: Ofiarowanie Najświętszej Maryi Panny) lub są wyrazem dążeń, jakie zaznaczyły się w pobożności naszych czasów (sobota po drugiej niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego, Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny).

    g) Wspomnienia dowolne

    9 Nie można również zapominać, że w Kalendarzu rzymskim nie wszystkie uroczystości maryjne są wymienione, gdyż do kalendarzy partykularnych – przy dokładnym zachowaniu przepisów liturgicznych, za zbożnym i chętnym przyzwoleniem serc – wprowadza się święta maryjne różnych Kościołów miejscowych. Wreszcie pozostaje Nam jeszcze nadmienić o możliwości częstego dokonywania liturgicznego wspomnienia Dziewicy dzięki Wspomnieniu Najświętszej Maryi Panny w sobotę. Jest ono starożytne i jakby skromne, a wskutek elastycznego charakteru obowiązującego obecnie kalendarza i wielkiej liczby formularzy mszalnych okazuje się bardzo użyteczne i zróżnicowane.

    2. Znaczenie reformy liturgicznej dla kultu Najświętszej Maryi Panny

    10 Nie jest naszym zamiarem, by w tej adhortacji apostolskiej dokonać przeglądu tego wszystkiego, co zawiera się w nowym Mszale rzymskim. Ponieważ jednak postanowiliśmy poddać ocenie odnowione księgi rytu rzymskiego 26, pragniemy wyjaśnić pewne aspekty i problemy tej sprawy.

    a) Kanon rzymski o Maryi

    Przede wszystkim chcemy zauważyć, iż w modlitwach eucharystycznych mszału w jakiejś niezwykłej harmonii z liturgiami wschodnimi 27 znajduje się starożytne wspomnienie Najświętszej Maryi Panny. W prastarym Kanonie rzymskim, w którym Bożą Rodzicielkę czci się słowami pełnymi bogatej treści i religijnego zapału, czytamy: “Zjednoczeni z całym Kościołem, ze czcią wspominamy najpierw pełną chwały Maryję, zawsze Dziewicę, Matkę Boga i Pana naszego, Jezusa Chrystusa”. Także w Modlitwie eucharystycznej III, niedawno wprowadzonej, pragnienie proszących z usilnym błaganiem, by wraz z Matką mogli uczestniczyć w dziedzictwie synów, jest wyrażone następująco: “Niech On nas uczyni wiecznym darem dla Ciebie (Ojcze), abyśmy otrzymali dziedzictwo z wybranymi Twoimi, przede wszystkim z Najświętszą Dziewicą, Bogurodzicą Maryją”. To codzienne wspomnienie, jako że zostało ono umieszczone w samym środku Boskiej Ofiary, winno się uważać za szczególny wyraz czci, jaką Kościół okazuje “Błogosławionej przez Najwyższego” 28.

    b) Odnowiony Mszał o Maryi

    11 Jeśli zaś przeglądamy tekstu niedawno odnowionego Mszału, z pewnością zauważymy, że ważniejsze tematy rzymskiego zbioru modlitw, tematy – powiadamy – niepokalanego poczęcia i pełni łaski, Boskiego macierzyństwa, doskonałego i płodnego dziewictwa, świątyni Ducha Świętego, współdziałania z dziełem Syna, przykładu świętości, najmiłosierniejszego wstawiennictwa, wniebowzięcia, królewskiej i macierzyńskiej godności, i jeszcze inne zostały przejęte w oparciu o doskonałą ciągłość i zgodność z nauką przeszłości. Wprowadzono tu także inne, poniekąd nowe, tematy, które mianowicie wykazują podobną zgodność z dzisiejszym rozwojem teologii. Tak ma si4 rzecz – że przytoczymy jakiś przykład – z tematem Kościół-Maryja, który z całą swoją różnorodnością i bogactwem został włączony do tekstów tegoż Mszału, podobnie jak różnorodne i liczne są powiązania zachodzące pomiędzy Matką Chrystusa i Kościołem. Te bowiem teksty w niepokalanym poczęciu Dziewicy dostrzegają pierwszy początek Kościoła, który jest Chrystusową oblubienicą bez skazy 29; w dogmacie wniebowzięcia odkrywają dokonany już początek, a także obraz tego wydarzenia, które jeśli chodzi o Kościół powszechny musi ciągle się dokonywać 30. W tajemnicy macierzyństwa czczą Maryję jako Matkę Głowy i członków, tak dalece, że tę Świętą Bożą Rodzicielkę winno się wysławiać jako troskliwą Matkę Kościoła 31. Kiedy zaś święta liturgia zwraca oczy ku Kościołowi, czy to pierwotnemu; czy też czasów dzisiejszych, jakby z zasady odnajduje także Maryję: wtedy mianowicie, gdy przebywając razem z Apostołami, trwała na modlitwie 32, gdy także teraz jest obecna i działa, zaś Kościół chce z Nią wspólnie przeżywać tajemnicę Chrystusa: “…użycz swemu Kościołowi, by stawszy się z Nią (Maryją) uczestnikiem Chrystusowego cierpienia, zasłużył na udział w Jego zmartwychwstaniu” 33. Odkrywa ją także, gdy śpiewa hymny pochwalne, Kościół wraz z Nią chce wielbić Boga: “…byśmy z Nią (Maryją) zawsze mogli Cię sławić” 34. Ponieważ liturgia jest kultem, który domaga się konsekwentnego postępowania w życiu, nakłania nas ona usilnie, by przekształcić cześć dla Najświętszej Dziewicy w mocną i współczującą miłość Kościoła, jak to wspaniale wyraża modlitwa na Komunię z dnia 15 września: “…abyśmy wspominając współcierpienie Najświętszej Maryi Panny, dopełnili w sobie dla Kościoła to, czego brakuje cierpieniom Chrystusa”.

    c) Lekcjonarz mszalny o Maryi

    12 Lekcjonarz mszalny słusznie trzeba uznać za jedną z tych ksiąg rytu rzymskiego, która dzięki posoborowej odnowie nabrała wielkiej przydatności, czy to z powodu ilości dołączonych tekstów, czy też nadania im właściwego znaczenia. Są to bowiem teksty, w których zawarte jest zawsze “żywe i skuteczne” 35 słowo Boże. Dzięki tak wielkiej liczbie czytań mszalnych w ich trzyletnim cyklu została przedstawiona cała historia zbawienia i pełniej ukazana sama tajemnica Chrystusa. Słusznym następstwem tego jest, że Lekcjonarz zawiera większą liczbę czytań, czy to ze Starego, czy Noego Testamentu, odnoszących się do samej Najświętszej Dziewicy. Jednakże ów ilościowy przyrost oparty jest na krytycznej ocenie, bo tylko te czytania zostały zatrzymane, które z powodu oczywistości swej treści lub na podstawie starannej egzegezy, popartej wskazaniami Urzędu Nauczycielskiego lub solidnej tradycji, słusznie uznaje się – chociaż w różny sposób i w różnym stopniu – za takie, które posiadają znaczenie maryjne. Ponadto trzeba zaznaczyć, że tego rodzaju czytań używa się nie tylko w święta Najświętszej Dziewicy, lecz także czyta się je przy bardzo wielu okolicznościach, jak np. w niektóre niedziele roku liturgicznego 36, przy sprawowaniu obrzędów, które pozostają w ściślejszym związku z sakramentalnym życiem chrześcijan i z ich życiowymi decyzjami 37, wreszcie z okazji wydarzeń przykrych czy radosnych, które ich spotykają 38.

    d) Liturgia godzin o Maryi

    13 Odnowiona księga modlitwy brewiarzowej, mianowicie Liturgia godzin, dostarcza również wspaniałych dowodów czci dla Matki Chrystusa: naprzód w hymnach, wśród których nie brak bynajmniej świetnych pomników literatury, jakim jest modlitwa do Dziewicy Alighieri Dantego 39; następnie w antyfonach lirycznym błaganiem zamykających bieg codziennej modlitwy, do których została dołączona powszechnie znana modlitwa Pod Twoją obronę, czcigodna z powodu swej starożytności i niezwykła w swych myślach; dalej w prośbach Modlitwy porannej i Nieszporów, w których bardzo często z ufnością ucieka się do Matki pełnej miłosierdzia; wreszcie na licznych i troskliwie wybranych stronicach pobożności maryjnej, których autorzy żyli albo w samych początkach religii chrześcijańskiej, albo w średniowieczu i nowszych czasach.

    e) Inne księgi liturgiczne o Maryi

    14 Jeżeli Zaś Msza, Lekcjonarz, Liturgia godzin, które trzeba uważać jakby za zawiasy całej rzymskiej modlitwy liturgicznej, często czczą pamięć Najświętszej Dziewicy, to także inne księgi liturgiczne dostarczają wiele tekstów wyrażających gorącą miłość i pokorną modlitwę do Bożej Rodzicielki. Ją to bowiem, Matkę łaski, wzywa Kościół, zanim zanurzy kandydatów w zbawczych wodach chrztu 40. O Jej wstawiennictwo błaga dla matek, które pełne wdzięczności za otrzymany dar macierzyństwa z radością przychodzą do świątyni 41. Swoim synom i córkom, którzy podejmując naśladowanie Chrystusa, życie zakonne, składają śluby 42; lub przyjmują konsekrację dziewic 43, ukazuje Ją jako wzór i dla nich wszystkich błaga o Jej macierzyńską pomoc 44. Ku Niej kieruje żarliwe błaganie za synów, dla których nadchodzi godzina śmierci 45; zabiega o Jej wstawiennictwo dla tych, którzy zamknąwszy oczy na światło doczesne stanęli już przed Chrystusem, Światłością Wiekuistą 46; wreszcie za Jej przyczyną przyzywa pociechy dla tych, którzy udręczeni wielkim smutkiem opłakują w wierze odejście swoich bliskich 47.

    f) Podsumowanie

    15 Ten zatem przegląd ksiąg liturgicznych niedawno odnowionych skłania Nas do stwierdzenia z radosną ufnością, iż przez posoborową odnowę z zachowaniem właściwej perspektywy – jak już tego pragnął tzw. ruch liturgiczny – spojrzano na Maryję Dziewicę w pełni tajemnicy Chrystusa i zgodnie z tradycją uznano owo szczególne miejsce, jakie w kulcie chrześcijańskim przypada Tej, która jest świętą Bożą Rodzicielką i dostojną Towarzyszką Odkupiciela.
    Nie mogło być inaczej. Jeśli bowiem ktoś bada dzieje kultu chrześcijańskiego, z łatwością dostrzega, iż zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie najznakomitsze i najwspanialsze przejawy pobożności względem Najświętszej Dziewicy albo rozwinęły się w ramach samej liturgii, albo zostały włączone w jej całość.
    Pragniemy podkreślić, że kult oddawany obecnie przez Kościół powszechny Najświętszej Bożej Rodzicielce wypływa i przedłuża oraz nieustannie powiększa tę cześć, jaką w każdym czasie okazywał Jej Kościół, bardzo starannie badając prawdę i zawsze troszcząc się o godność form. Z niezmiennego źródła tradycji, która przecież jest żywa dzięki nieustannej obecności Ducha Świętego i dzięki ustawicznemu słuchaniu Bożych słów, Kościół dzisiejszy czerpie zasady i motywy oraz bodźce do pielęgnowania kultu, jaki oddaje Najświętszej Dziewicy. Liturgia, uzyskująca zatwierdzenie i umocnienie ze strony Urzędu Nauczycielskiego, pozostaje najwznioślejszym świadectwem, a także najtrwalszym pomnikiem tej żywej tradycji.

    3. Maryja jako wzór Kościoła

    16 Obecnie zaś, idąc za soborową nauką o Maryi i Kościele, chcemy rozważyć szczególny aspekt związków zachodzących pomiędzy Maryją a liturgią, to znaczy, w jaki sposób Maryja stała się wzorem ducha pobożności, w którym Kościół zarówno czci jak i przeżywa Boskie tajemnice. To, że Maryja Dziewica może być wzorem w tej dziedzinie, wynika stąd, że Kościół uważa Ją za najznakomitszy wzór i świadectwo wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem 48, to znaczy z tej wewnętrznej postawy, z jaką Kościół, najbardziej umiłowana oblubienica, mocno złączona ze swym Panem, wzywa Go i przez Niego oddaje cześć Ojcu Przedwiecznemu 49.

    a) Dziewica słuchająca

    17 Naprzód Maryja jest “Dziewicą słuchającą”, która z wiarą, przyjęła słowo Boże. Powiadamy: z wiarą, która była dla Niej warunkiem i drogą do Bożego macierzyństwa, ponieważ – jak trafnie mówi św. Augustyn, “Najświętsza Maryja, wierząc, porodziła (Jezusa), którego, wierząc, poczęła” 50. Gdy anioł, kiedy się wahała, rozwiał Jej wątpliwość, “Ona pełna wiary i poczynając Chrystusa pierwej w duszy niż w łonie, powiada: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” 51. Z wiarą, która była dla Niej przyczyną szczęścia i która użyczyła Jej pewności, że będzie spełniona obietnica zawarta w słowach: “błogosławiona, któraś uwierzyła w spełnienie tego, co ci powiedziane zostało od Pana” 52; z wiarą – mówimy – z jaką Ona, spełniając główną rolę i będąc szczególnym świadkiem Wcielenia Chrystusa, przechowywała wspomnienie Jego pierwszego dzieciństwa, którego wydarzenia rozważała w swoim sercu. Podobnie czyni Kościół, który – zwłaszcza w świętej liturgii – słucha słowa Bożego i przyjmuje je oraz głosi i czci, a także udziela Chrystusa jako chleba życia 53; który ponadto w jego świetle bada, jakie są znaki czasów, i wyjaśnia oraz przeżywa wydarzenia ludzkie.

    b) Dziewica modląca się

    18 Następnie Maryja jest Dziewicą modlącą się. Uwidacznia się to w Jej nawiedzeniu matki Poprzednika. Wypowiada tam słowa uwielbienia Boga i słowa pokory oraz wiary i nadziei: to bowiem zawiera kantyk Magnificat, będący szczególną modlitwą Maryi i właściwą pieśnią czasu mesjańskiego; w której łączy się świąteczna radość starego i nowego Izraela. Albowiem, jak zdaje się wskazywać św. Ireneusz, w kantyku Najświętszej Maryi połączyły się radości Abrahama przeczuwającego Chrystusa 54, z proroczo antycypowanym głosem Kościoła: “Radując się, Maryja wołała, prorokując w imieniu Kościoła: Wielbi dusza moja Pana” 55. Rzeczywiście kantyk Najświętszej Maryi Panny, rozpowszechniając się, stał się we wszystkich czasach wspólną modlitwą całego Kościoła.
    Maryja okazuje się także w Kanie Dziewicą proszącą. Przedstawiwszy Synowi z czułą prośbą tak bardzo doczesną potrzebę, spowodowała jednak uzyskanie łaski niebieskiej. Spowodowała mianowicie to, że Jezus dokonawszy pierwszego ze swoich znaków umocnił wiarę uczniów w Siebie.
    Wreszcie, w ostatniej chwili swego życia, Maryja ukazuje się także jako Dziewica modląca się. Albowiem Apostołowie “trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, matką Jezusa, i braćmi Jego” 56. Zatem modlącą się Maryję winno się dostrzegać zarówno w rodzącym się Kościele, jak i zawsze potem, także i teraz: chociaż bowiem została wzięta do nieba, nie przestaje jednak spełniać swej błagalnej i zbawiennej misji 57. Dziewicą modlącą się jest również Kościół, który codziennie przedstawia Ojcu potrzeby dzieci “oraz nieustannie wielbi Boga i wstawia się za zbawienie całego świata” 58.

    c) Dziewica rodząca

    19 Dalej, Maryja jest Dziewicą rodzącą – “Wierząc bowiem i będąc posłuszną, zrodziła na ziemi samego Sina Boga Ojca, i to nie znając męża, Duchem Świętym zacieniona” 59. Bóg zechciał, że to prawdziwie jedyne w swoim rodzaju i podziwu godne macierzyństwo jest typem i wzorem płodności Dziewicy-Kościoła, który sam także staje się matką: “przez przepowiadanie bowiem i chrzest rodzi do nowego i nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z Boga zrodzonych” 60. Słusznie więc uczyli Ojcowie, że Kościół w sakramencie chrztu w pewien sposób przedłuża dziewicze macierzyństwo Maryi. Z ich to świadectw chcemy przytoczyć jedno, a mianowicie świadectwo św. Leona Wielkiego, Naszego znamienitego Poprzednika, który w homilii na Boże Narodzenie stwierdza: “Początek życia, jaki (Chrystus) wziął w łonie Dziewicy, umieścił w źródle chrzcielnym: dał wodzie to, co dał Matce; albowiem moc Najwyższego i osłona Ducha Świętego, która sprawiła, że Maryja porodziła Zbawiciela, sprawia, że woda odradza wierzącego” 61. Chcąc zaś zaczerpnąć ze źródeł liturgicznych, możemy wspomnieć ową przepiękną Modlitwę ofiarną liturgii hiszpańskiej mówiącą: “Tamta (Maryja) nosiła życie w łonie, ten (Kościół) – w chrzcie. Do łona tamtej Chrystus wstąpił, w wody tego Chrystus przyoblekł się” 62.

    d) Dziewica ofiarująca

    20 Maryja wreszcie jest Dziewicą ofiarującą. To właśnie staje się widoczne w ofiarowaniu Jezusa w świątyni. W wydarzeniu tym Kościół prowadzony przez Ducha Świętego, oprócz spełnienia przepisów o ofiarowaniu pierworodnego i o oczyszczeniu matki, odkrył pewną tajemnicę odnoszącą się do historii zbawienia: dostrzegł mianowicie, że w świątyni przedłuża się ta podstawowa ofiara, którą Słowo, stając się Ciałem i przychodząc na świat, złożyło Bogu i że obwieszcza się tam zbawienie wszystkich ludzi, ponieważ Symeon, nazywając Dziecię Jezus światłem na oświecenie pogan i chwałą Izraela, uznaje Je za Mesjasza, za Zbawiciela wszystkich. W końcu zrozumiał też Kościół, że proroczo odnosi się to do męki Chrystusa, ponieważ słowa Symeona łączące w jednej i tej samej przepowiedni Syna, “znak sprzeciwu” 63, i Matkę, której duszę przeniknie miecz, spełniły się na Górze Kalwarii. Dlatego właściwe dla tej tajemnicy zbawienia, rozważywszy różne jej aspekty, jest to, że przez ofiarowanie Chrystusa w świątyni skierowuje myśl ku zbawczemu dziełu krzyża. Zresztą sam Kościół, szczególnie od średniowiecza, widział w Dziewicy przynoszącej do Jeruzalem Syna, by przedstawić Go Panu, wolę ofiarowania, czyli, jak powiadają, ofiarniczą, która wykraczała poza zwykłe rozumienie obrzędu. Świadectwem tego jest ta miła prośba św. Bernarda: “Ofiaruj Syna, Dziewico Święta, i przedstaw Panu błogosławiony owoc żywota Twojego. Ofiaruj na pojednanie nas wszystkich Hostię świętą, podobającą się Bogu” 64.
    To zjednoczenie Matki i Syna w dziele odkupienia 65 najbardziej zajaśniało na Górze Kalwarii, gdzie Chrystus “samego siebie nieskalanego ofiarował Bogu” 66, a Maryja, stojąc pod krzyżem, “najgłębiej ze swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem, z miłością godząc się, aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej narodzona” 67, którą również sama złożyła Ojcu Przedwiecznemu 68. Celem przedłużenia na wieki ofiary krzyża, Boski Zbawiciel ludzi ustanowił ofiarę eucharystyczną, pamiątkę swej śmierci i zmartwychwstania, i powierzył ją Kościołowi, swej oblubienicy 69. Ten zaś przede wszystkim w niedzielę gromadzi wiernych dla odprawienia Paschy Pana, dopóki On nie przyjdzie 70. Czyni to w łączności z świętymi mieszkańcami niebios, zwłaszcza z Najświętszą Dziewicą 71, naśladując Jej płomienną miłość i niewzruszoną wiarę.

    e) Nauczycielka pobożności

    21 Maryja, będąca wzorem dla całego Kościoła w oddawaniu czci Bogu, jest oczywiście nauczycielką pobożności także dla poszczególnych chrześcijan. Wcześniej zaczęli oni spoglądać na Nią, by tak jak Ona ze swego własnego życia uczynić kult należny Bogu, a z samej czci zadanie swego życia. Już dawno, w IV wieku, św. Ambroży przemawiając do wiernych pragnął, by w każdym z nich był duch Maryi dla wysławiania Boga: “Oby w każdym był duch Maryi, by uwielbiał Boga; oby w każdym był duch, by radował się w Bogu” 72. Jednakże Maryja jest przede wszystkim wzorem tego kultu, przez który życie każdego staje się ofiarą składaną Bogu. Tę starożytną i stałą naukę wszyscy mogą usłyszeć od Kościoła, a także od Najświętszej Dziewicy, która Bożemu posłańcowi odpowiedziała: “Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” 73. Zaiste tymi słowami antycypowała przepiękną prośbę Modlitwy Pańskiej: “Bądź wola twoja” 74. Zatem przyzwolenie Maryi jest dla wszystkich chrześcijan pouczeniem i przykładem, jak posłuszeństwo dla woli Ojca ma się stać drogą i pomocą do świętości każdego.

    f) Przejawy kultu maryjnego

    22 Poza tym chodzi przede wszystkim o to, byśmy zauważyli, iż Kościół liczne swe powiązania z Maryją w różny sposób, i to skutecznie, wyraził w formach kultu: mianowicie w głębokiej czci, gdy patrzy na niezwykłą godność Dziewicy, mocą Ducha Świętego przemienioną w godność matki: w płomiennej miłości, gdy rozważa duchowe macierzyństwo Maryi, którym obejmuje Ona wszystkie członki Ciała Mistycznego; w pełnym ufności błaganiu, gdy doświadcza wstawiennictwa swej Orędowniczki i Wspomożycielki 75; w służbie miłości, gdy zastanawia się nad pokorną Służebnicą przyobleczoną w godność Królowej miłosierdzia i Matki łaski; w czynnym naśladowaniu, gdy spogląda na świętość i cnoty Maryi pełnej łaski; w zdumieniu połączonym ze wzruszeniem ducha, gdy “jakby w przeczystym obrazie z radością ogląda to, czym cały pragnie i spodziewa się być” 76; wreszcie w gorliwe dążenie, gdy w Towarzyszce Odkupiciela już w pełni uczestniczącej w owocach tajemnicy paschalnej dostrzega prorocze spełnienie swego przyszłego losu aż do owego dnia, w którym bez żadnej zmarszczki czy skazy, stanie się jak oblubienica przystrojona dla swego męża, Jezusa Chrystusa.

    g) Liturgia złotą regułą pobożności chrześcijańskiej

    23 Gdy więc, Czcigodni Bracia, rozważamy tę cześć, którą Najświętszej Bożej Rodzicielce okazuje liturgiczna tradycja Kościoła powszechnego i sam odnowiony ryt rzymski, gdy następnie pamiętamy, że sama święta liturgia z powodu swej niezwykłej wartości w kulcie Bożym jest złotą regułą pobożności chrześcijańskiej, gdy wreszcie zwracamy uwagę, jak Kościół czcząc święte tajemnice za przykładem Najświętszej Dziewicy przyjmuje postawę wiary i miłości, wtedy z pewnością zrozumiemy, jak właściwie i stosownie zachęca Sobór Watykański II wszystkich synów Kościoła, “by szczerze popierali kult Błogosławionej Dziewicy, szczególnie liturgiczny” 77. Chcielibyśmy, by ta zachęta wszędzie i bez zastrzeżeń została przyjęta i gorliwie wprowadzona w czyn.

     

    II. ODNOWA KULTU MARYJNEGO

     

    1. Potrzeba – zasady – wskazania

    24 Ten sam Sobór Watykański II zachęca jednak, by oprócz kultu liturgicznego rozwijano także inne formy pobożności, zwłaszcza uznane i zalecone przez Urząd Nauczycielski 78. Niemniej, jak z pewnością wszystkim wiadomo, pobożność chrześcijan i cześć dla Bożej Rodzicielki rozmaite przybrała formy w zależności od różnych okoliczności czasów i miejsc, odmiennej mentalności ludzi i tradycji kulturalnej. Niewątpliwie następstwem tego jest, że same formy wyrażające taki kult a podlegające warunkom czasów, zdają się w pełni potrzebować odnowy, dzięki której zostałyby usunięte elementy przemijające, a w ich miejsce wprowadzone trwałe, jak również włączone zostały prawdy wiary przygotowane należycie poszukiwaniem teologicznym i przedłożone przez Urząd Nauczycielski Kościoła. To także dowodzi, iż jest konieczne, by Konferencje biskupie, Kościoły lokalne, rodziny zakonne, wspólnoty chrześcijan wspierały prawdziwą, twórczą działalność i równocześnie starannie przejrzały formy i pobożne praktyki związane z kultem Panny Maryi. Pragniemy jednak, by zachowano tutaj zdrową tradycję i otwarto dostęp dla uzasadnionych wymagań ludzi naszych czasów. Dlatego, Czcigodni Bracia, wydaje się Nam rzeczą stosowną wskazać w tym względzie pewne zasady postępowania.

    2. Podstawowe zasady odnowy

    a) Zasada trynitarna i chrystologiczna

    25 Najbardziej zwłaszcza wypada, by praktyki pobożności względem Maryi Panny wyraźnie wykazywały charakter trynitarny i chrystologiczny, jako że z samej swej natury jest on im właściwy i przynależny do ich istoty. Rzeczywiście bowiem kult chrześcijański zgodnie ze swym pierwotnym znaczeniem jest oddawany Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu lub, lepiej – jak mówi się w świętej liturgii – Ojcu przez Chrystusa w Duchu. W tej perspektywie kult ten słusznie – chociaż w całkiem odmienny sposób – rozciąga się przede wszystkim i szczególnie na Matkę Zbawiciela, a następnie na Świętych, których Kościół głosi misterium paschalne, ponieważ cierpieli oni z Chrystusem i z Nim zostali uwielbieni 79. W Maryi Pannie wszystko odnosi się do Chrystusa i od Niego zależy: mianowicie ze względu na Niego Bóg Ojciec od wieków wybrał Ją na Matkę pod każdym względem świętą, a Duch Święty przyozdobił darami, jakich nikomu innemu nie udzielił. Z całą pewnością prawdziwa pobożność chrześcijańska nigdy nie zaprzestała uwidaczniania nierozerwalnej więzi i istotnego odniesienia Najświętszej Dziewicy do Boskiego Zbawiciela 80. Wydaje Nam się jednak, że z duchowym nastawieniem dzisiejszych czasów, niemal w całości pochłoniętym i opanowanym przez “problem Chrystusa” 81, jest zgodne zwłaszcza to, by w każdym możliwym przejawie kultu dla Maryi Panny szczególne znaczenie przyznano części chrystologicznej i w ten sposób ustawiono sprawę, by miał on odniesienie do samego planu Bożego, przez który “początki tej Dziewicy (…) zostały wyznaczone z wcieleniem Mądrości Bożej” 82. To niewątpliwie przyczyni się do umocnienia czci dla Matki Jezusa i do przekształcenia tej czci w skuteczne narzędzie, by z jego pomocą dojść do “jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według pełni Chrystusa” 83. Z drugiej strony przyczyni się to także do powiększenia czci należnej samemu Chrystusowi, ponieważ – zgodnie z niezmiennym poglądem Kościoła, autorytatywnie powtórzonym w tych dniach 84 – “odnosi się do Pana to, co poświęca się Służebnicy; w ten sposób spływa na Syna to, co wyświadcza się Matce; (…) tak przechodzi na Króla cześć, którą składa się w hołdzie Królowej” 85.

    b) Zasada pneumatologiczna

    26 Sądzimy jednak, iż jest rzeczą pożyteczną dołączyć do tego przypomnienia o chrystologicznej naturze pobożności maryjnej inną stosowną zachętę, by mianowicie w tym samym kulcie przyznano odpowiednią wagę jednej z niezbędnych wprost treści wiary, to jest osobie i dziełu Ducha Świętego. Teologiczne dociekanie i sama święta liturgia pokazały, iż uświęcające działanie Ducha Świętego w Dziewicy Nazaretańskiej jest szczytowym momentem jego poczynań w historii zbawienia. Tak np. święci Ojcowie i pisarze kościelni działaniu Ducha Świętego przypisali świętość Maryi od samego Jej początku, nazywając Ją mianowicie przez Niego “jakby (…) utworzoną i ukształtowaną jako nowe stworzenie” 86. Gdy rozważali słowa Ewangelii: “Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię” 87 i “Maryja (…) znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego: (…) albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” 88 – w interwencji Ducha Świętego widzieli działanie, które poświęciło i uczyniło płodnym dziewictwo Maryi 89, a Ją samą zmieniło w “Pałac Króla” lub “Komnatę Słowa” 90, w “Świątynię” lub “Przybytek Pana” 91, “Arkę Przymierza”, lub “Uświęcenia” 92. Tytuły te tchną duchem samej świętej Biblii. Gdy zaś pisarze jeszcze bardziej zgłębiali tajemnicę Wcielenia, dostrzegli w tym tajemniczym związku pomiędzy Duchem Świętym i Maryją coś oblubieńczego, co Prudencjusz w poetycki sposób tak opisuje: “Niepoślubiona Dziewica zostaje poślubiona Duchowi” 93, i nazwali Ją “Świątynią Ducha Świętego” 94 podkreślając tym wyrażeniem świętą naturę Dziewicy, która stała się trwałym mieszkaniem Ducha Bożego. Gdy nadto badali naukę o Pocieszycielu, poznali, iż z Niego jak ze źródła wypłynęła pełnia łaski i bogactwo darów, przyczyniając się do Jej uszlachetnienia. Dlatego Duchowi Świętemu przypisali wiarę, nadzieję i miłość, które ożywiały serce Najświętszej Dziewicy; siłę umacniającą Jej posłuszeństwo woli Bożej; męstwo, które podtrzymywało Ją cierpiącą pod krzyżem 95; następnie w przepowiedni Maryi 96 zauważyli szczególny wpływ tego Ducha, który niegdyś mówił przez proroków 97. Wreszcie, przypatrując się Matce Jezusa przebywającej w Wieczerniku, gdzie Duch Święty zstąpił na niedawno narodzony Kościół 98, wzbogacili w nowe pojęcia prastary temat Maryja Kościół 99; a nade wszystko błagali o wstawiennictwo Dziewicy, by od Ducha Świętego otrzymali moc zrodzenia Chrystusa we własnych duszach, o czym zaświadcza św. Ildefons w modlitwie, która wyróżnia się zarówno treścią jak i wewnętrzną siłą prośby: “Proszę Cię, proszę Cię, Panno święta, bym posiadł Jezusa z tego Ducha, z którego Ty zrodziłaś Jezusa. Oby dusza moja otrzymała Jezusa przez Tego Ducha, przez którego Twoje łono poczęło tegoż Jezusa. (…) Obym miłował Jezusa w tym Duchu, w którym Ty uwielbiasz Go jako Pana, patrzysz na Niego jako na Syna” 100.
    27 Niekiedy mówi się, że wiele tekstów współczesnej pobożności niewystarczająco odzwierciedla całą naukę o Duchu Świętym. Jednakże rzeczą uczonych jest sprawdzić to twierdzenie i ocenić jego doniosłość. Nam chodzi raczej o to, by wszystkich – a w pierwszym rzędzie pasterzy i teologów – zachęcić do wnikliwszego i dokładniejszego badania dzieła Ducha Świętego w historii zbawienia i przyczynienia się w ten sposób do tego, by książki i formuły chrześcijańskiej pobożności wydobywały na światło Jego ożywcze działanie. Z takiego bowiem dociekania wyłoni się w szczególności tajemniczy związek pomiędzy Duchem Bożym i Dziewicą Nazaretańską oraz ich wspólne oddziaływanie na Kościół; a z tych, głębiej rozważonych, treści wiary, wyrośnie gorliwiej praktykowana pobożność.

    c) Zasada eklezjologiczna

    28 Ponadto jest konieczne, by praktyki pobożności, którymi chrześcijanie poświadczają swą cześć i poszanowanie dla Matki Pana, jasno i wyraźnie ukazywały miejsce, jakie zajmuje Ona w Kościele: “najwyższe po Chrystusie, a zarazem nam najbliższe” 101. Wyniosłe to miejsce symbolizują święte przybytki Obrządku bizantyjskiego. Części budowli i święte obrazy tak są tam ułożone, że na środkowych drzwiach ikonostasu wyobrażone jest Zwiastowanie Maryi Panny, w absydzie zaś maluje się chwalebną Theotokos. Chodzi o to, by jasno uwidaczniało się, jak od przyzwolenia Służebnicy Pańskiej rodzaj ludzki wchodzi na drogę swego powrotu do Boga i jak w chwale Najświętszej dostrzega kres swej wędrówki. Symbolizm, z jakim sama budowla świątyni objawia miejsce Maryi w tajemnicy Kościoła, zawiera bogate znaczenie i zdaje się domagać, by wszędzie różne formy czci dla Najświętszej Dziewicy były otwarte na perspektywy eklezjalne.
    Zaiste, przypomnienie zasadniczych pojęć, które przedstawił Sobór Watykański II w sprawie natury Kościoła jako Rodziny Bożej, Ludu Bożego, Królestwa Bożego, Mistycznego Ciała Chrystusa 102, z pewnością sprawi, że wierni łatwiej i szybciej poznają posłannictwo i zadanie Maryi w tajemnicy Kościoła, jak również Jej znakomite miejsce we wspólnocie Świętych. Spowoduje również, że lepiej dostrzegą braterską więź łączącą wszystkich chrześcijan, ponieważ są oni synami Najświętszej Dziewicy, “w których zrodzeniu i wychowaniu współdziałała Ona swoją miłością macierzyńską” 103, a równocześnie są synami Kościoła, gdyż “rodzimy się z jego – to jest Kościoła łona, karmimy się jego mlekiem, jesteśmy ożywiani jego Duchem” 103. Albowiem Najświętsza Dziewica i Kościół współdziałają w rodzeniu Mistycznego Ciała Chrystusa: “oboje są Matką Chrystusa, ale żadne z nich nie rodzi bez drugiego całego (Ciała)” 104. Sprawi wreszcie, że jaśniej zobaczą, iż działanie Kościoła na świecie jest jakby przedłużeniem opieki i troskliwości Maryi: prawdziwie czynna miłość Najświętszej Dziewicy w domu nazaretańskim, u Elżbiety, w Kanie Galilejskiej, na miejscu Kalwarii – wszystko to stanowi zbawcze wydarzenia o najwyższym znaczeniu eklezjalnym. Przedłuża się ono i dokonuje w matczynej trosce Kościoła i usilnym pragnieniu, by wszyscy ludzie doszli do poznania prawdy 105, w jego nieustającej opiece nad słabymi i potrzebującymi oraz chorymi, w jego ustawicznym zabieganiu o umocnienie pokoju i zgody społecznej, w wytrwałej działalności i gorliwości zmierzającej do tego, by wszyscy ludzie stali się uczestnikami zbawienia, które swoją śmiercią wysłużył Chrystus. W ten oto sposób miłość do Kościoła przemieni się w miłość do Maryi, i odwrotnie – ta ostatnia w tę pierwszą, ponieważ jedna nie może istnieć bez drugiej, jak trafnie zauważa Chromacjusz z Akwilei: “Kościół zgromadził się (…) w górnych pomieszczeniach (Wieczernika) z Maryją, która była Matką Jezusa, i z Jego braćmi. Nie może przeto nazywać się Kościołem, jeśliby tam nie było Maryi, Matki Pana, z Jego braćmi” 106. Podsumowując, powtarzamy, iż trzeba, by kult oddawany Najświętszej Dziewicy wykazywał swoją wewnętrzną treść eklezjalną. To zaś sprawi, że poweźmie się postanowienie i zbierze siły, by dzięki nim dokonać zbawiennej odnowy form i samych tekstów.

    3. Wskazania szczegółowe

    29 Do tych stwierdzeń, które zrodziły się z rozważania związku Maryi Panny z Bogiem Ojcem, Synem, Duchem Świętym – i z Kościołem, pragniemy dodać, idąc po tej samej linii nauki Soboru 107, pewne wytyczne biblijne, liturgiczne, ekumeniczne, antropologiczne, jakie trzeba mieć przed oczyma, gdy bada się lub wprowadza praktyki pobożności, by tym lepiej i wyraźniej dostrzec więź łączącą nas z Matką Chrystusa i naszą Matką we wspólnocie Świętych.

    a) Dowartościować Pismo święte

    30 Dziś już powszechnie się rozumie, że chrześcijańska pobożność domaga się włączenia w każdą formę kultu wskazań i myśli biblijnych. Rozwój studiów biblijnych, częstsze i powszechniejsze korzystanie z Pisma św., a zwłaszcza przykład tradycji oraz wewnętrzne poruszenie Ducha Świętego skłaniają i wzywają chrześcijan naszych czasów, by coraz bardziej posługiwali się Biblią jako znakomitą księgą modlitwy i z niej czerpali należyte postanowienia i wspaniałe wzory. Kult Najświętszej Panny żadną miarą nie może oddalać się od tego ogólnego ukierunkowania życia chrześcijańskiego 108; co więcej, głównie z niego winien czerpać nowe siły i niezawodną pomoc. Pismo św. bowiem, odsłaniając w niezwykły sposób Boży plan zbawienia ludzkiego, wszędzie przepojone jest tajemnicą Zbawiciela i wskazuje – od Księgi Rodzaju do Apokalipsy – bardzo wyraźnie na Tę, która była Matką i Towarzyszką tegoż Zbawiciela. Nie chcielibyśmy jednak, by to biblijne natchnienie ograniczało się do samego korzystania z tekstów i obrazów, nawet umiejętnie wydobytych z Pisma świętego; wszak przynosi ono z sobą o wiele więcej. Żąda mianowicie, by z Ksiąg świętych czerpano słowa i myśli do formuł modlitw i tekstów wyznaczonych do śpiewu. Przede wszystkim jednak domaga się, by kult Najświętszej Dziewicy został przeniknięty i wypełniony najważniejszymi treściami orędzia chrześcijańskiego, iżby chrześcijanie, czcząc Stolicę Mądrości, sami w zamian za to zostali oświeceni światłem Słowa Bożego i nakłonieni do postępowania według nakazów Mądrości Wcielonej.

    b) Podporządkować liturgii

    31 Wspomnieliśmy już o czci, jaką w sprawowaniu świętej liturgii oddaje Kościół Matce Bożej. Obecnie zaś, ponieważ jest mowa o innych formach kultu i o zasadach, na jakich winny się one opierać, trzeba przypomnieć przepis Konstytucji zaczynającej się od słów Sacrosanctum Concilium, która mianowicie, zalecając duchowe praktyki ludu chrześcijańskiego, dodaje: “Uwzględniając okresy liturgiczne, nabożeństwa te należy tak uporządkować, aby zgadzały się z liturgią, z niej poniekąd wypływały i do niej wiernych prowadziły, ponieważ ona ze swej natury znacznie je przewyższa” 109. Prawo rozsądne, jasne, jednak niełatwe do zastosowania, zwłaszcza jeśli chodzi o kult oddawany Dziewicy, to znaczy o kult tak różnorodny co do sposobów, w których się przejawia. Domaga się ono bowiem od tych, którzy stoją na czele wspólnot lokalnych, wysiłku, roztropności duszpasterskiej, stanowczości, a od chrześcijan ducha ochoczego i gotowego do przyjęcia wskazań i rad, które wypływając z prawdziwej natury kultu chrześcijańskiego, niekiedy niosą z sobą zmianę zadawnionych zwyczajów, w pewien sposób przesłaniających tę naturę.
    Niech będzie wolno w odniesieniu do tego wspomnieć o dwóch postawach mogących spowodować, że w praktyce duszpasterskiej stanie się bezskuteczna norma Soboru Watykańskiego II: przede wszystkim o postawie niektórych pracujących w duszpasterstwie, którzy mianowicie, nie doceniając a priori pobożnych praktyk, jakie przecież w należytej formie są zalecane przez Urząd Nauczycielski, odrzucają je i wytwarzają tym samym jakby próżnię, której wypełnić nie są w stanie. Zapominają oni całkowicie, iż sobór polecił, by praktyki pobożne odpowiednio uzgadniać z liturgią, a nie znosić.
    Po wtóre, jeśli chodzi o postawę innych, trzeba stwierdzić, że nie przestrzegając rozsądnej zasady liturgicznej i duszpasterskiej, łączą oni w jedno praktyki pobożne i czynności liturgiczne jakby w obrzędach mieszanych, czyli hybrydach. Niekiedy dochodzi do tego, że w samo sprawowanie Ofiary Eucharystycznej zostają włączone pewne elementy zapożyczone z nowenn lub innych nabożeństw. Stąd rodzi się niebezpieczeństwo, że Pamiątka Pana nie będzie już stanowić szczytowego momentu spotkania wspólnoty chrześcijańskiej, lecz będzie jakby pewną okazją do odprawienia nabożeństwa należącego do pobożności ludowej. Tym; którzy tak postępują, chcemy przypomnieć normę soboru, według której nabożeństwa winno się uzgadniać z liturgią, bynajmniej zaś nie mieszać z nią. Roztropne działanie duszpasterskie z jednej strony odróżnia i ukazuje prawdziwą naturę czynności liturgicznych, z drugiej strony pochwala i rozwija pobożne praktyki, by przystosować je do potrzeb poszczególnych wspólnot kościelnych i uczynić z nich wartościową pomoc dla świętej liturgii.

    c) Liczyć się ze względami ekumenicznymi

    32 W kulcie Najświętszej Dziewicy – z powodu jego eklezjalnego charakteru – odzwierciedlają się troski Kościoła, wśród których w naszych czasach wyróżnia się dążenie do przywrócenia jedności chrześcijan. W ten sposób cześć dla Matki Pana uwrażliwia się na niepokoje i przedsięwzięcia tzw. ruchu ekumenicznego, to znaczy ona sama również nabiera charakteru ekumenicznego, i to z wielu powodów.
    Przede wszystkim dlatego, że katolicy łączą się z braćmi Kościołów prawosławnych, w których pobożność względem Błogosławionej Dziewicy przybiera formy pełne nadzwyczajnego polotu poetyckiego i wzniosłej nauki, gdy ze szczególną miłością czci chwalebną Bożą Rodzicielkę i nazywa Ją “Nadzieją chrześcijan” 110. Łączą się z anglikanami, których najwybitniejsi teologowie już dawno ukazali mocny fundament, jakiego Pismo św. dostarcza dla kultu Matki Pana naszego, i których teologowie współcześni bardziej podkreślają doniosłość miejsca zajmowanego przez Maryję w życiu chrześcijańskim. Jednoczą się także z braćmi Kościołów powstałych z reformacji, w których kwitnie umiłowanie Pisma św., w uwielbieniu Boga słowami samej Dziewicy 111. Następnie dlatego, że cześć dla Matki Chrystusa i chrześcijan daje katolikom naturalną i częstą sposobność błagania, by wstawiała się Ona u Syna, iżby wszyscy ochrzczeni połączyli się w jeden lud Boży 112. A nadto z tej racji, że jest wolą Kościoła katolickiego, by w tym kulcie nie tylko nie osłabiało się jego szczególnego charakteru 113, lecz także bardzo starannie unikało wszelkiej przesady, która innych braci mogłaby wprowadzić w błąd co do prawdziwej nauki Kościoła katolickiego 114, i by usunięto wszelki sposób okazywania czci odbiegający od właściwej praktyki katolickiej. Wreszcie, ponieważ w samym prawdziwym kulcie Błogosławionej Dziewicy tkwi to, że “gdy Matka czci doznaje, to Syna (…) poznaje się, kocha i wielbi w należyty sposób” 115 – kult ten staje się drogą do Chrystusa, który jest źródłem i ośrodkiem wspólnoty kościelnej; w którym wszyscy publicznie wyznający, że jest On Bogiem i Panem, Zbawicielem i Jedynym Pośrednikiem 116, są powołani, by byli jednym pomiędzy sobą, z Nim i z Ojcem w jedności Ducha Świętego 117.
    33 Dobrze wiemy, że istnieją niemałe rozbieżności pomiędzy sposobem myślenia licznych braci z innych Kościołów i wspólnot kościelnych a nauką katolicką “o roli Maryi w dziele zbawienia” 118, a stąd i o czci, jaką należy Jej oddawać. Ponieważ jednak ta sama moc Najwyższego, która osłoniła Dziewicę Nazaretańską 119, działa w dzisiejszym ruchu ekumenicznym i czyni go płodnym, pragniemy wyrazić Naszą nadzieję, że cześć dla pokornej Sługi Pana, której Wszechmocny uczynił wielkie rzeczy 120, będzie – chociaż stopniowo – nie przeszkodą, lecz pewną drogą i jakby miejscem spotkania dla dokonania zjednoczenia wszystkich wierzących w Chrystusa. Cieszymy się widząc, iż lepsze zrozumienie roli Maryi w tajemnicy Chrystusa i Kościoła – także ze strony braci odłączonych bardzo ułatwia drogę do tego rodzaju spotkania. Jak w wiosce Kanie swoją prośbą Najświętsza Dziewica sprawiła, że Jezus uczynił pierwszy ze swoich cudów 121, tak w naszych czasach swoim miłosiernym wstawiennictwem będzie miała możność przyspieszenia chwili, w której uczniowie Chrystusa znajdą doskonałą jedność w wierze. Tę naszą nadzieję umacnia uwaga Naszego Poprzednika Leona XIII, który stwierdził, że sprawa jedności chrześcijan należy właściwie do powinności Jej (Maryi) duchowego macierzyństwa. Albowiem tych, którzy są Chrystusowi, Maryja nie zrodziła ani nie mogła zrodzić inaczej jak tylko w jednej wierze i w jednej miłości: “czyż bowiem Chrystus jest podzielony?” 122 i wszyscy winniśmy żyć jednym życiem Chrystusa, abyśmy w jednym i tym samym ciele “przynosili owoc Bogu” 123.

    d) Uwspółcześnić naukę o Maryi jako wzorze

    34 W oddawaniu czci Najświętszej Dziewicy należy starannie zwrócić uwagę na osiągnięcia myśli, które są pewne i potwierdzone przez naukę o człowieku. Przyczyni się to bowiem do usunięcia jednej z przyczyn trudności napotykanych w oddawaniu czci Matce Pana, to znaczy różnicy pomiędzy niektórymi treściami tej czci a dzisiejszymi poglądami antropologicznymi i sytuacją psychologiczno-społeczną, gruntownie zmienioną, w jakiej żyją i działają ludzie naszych czasów. Dostrzega się bowiem, iż trudno jest włączyć obraz Dziewicy – jaki wyłania się z pewnego typu pobożnej literatury – w dzisiejsze warunki życia, a w szczególności w warunki życia kobiety: czy to we wspólnocie rodzinnej, w której prawa i postęp obyczajów słusznie przyznają jej równość z mężem i władzę w kierowaniu życiem rodzinnym; czy w dziedzinie politycznej, w której w wielu krajach zyskała możność włączania się w sprawy publiczne tak samo jak mężczyźni; czy w dziedzinie społecznej, gdzie rozwija ona swoją działalność na różnych stanowiskach, z każdym dniem coraz bardziej wychodząc poza wąską wspólnotę rodzinną; czy w dziedzinie nauki, gdzie daje się jej nowe możliwości badania naukowego i sukcesu intelektualnego.
    Następstwem tego u niektórych jest pewna niechęć do kultu oddawanego Dziewicy oraz trudność w wyborze Maryi Nazaretańskiej jako wzoru, ponieważ granice Jej życia – jak powiadają wydają się ciaśniejsze w porównaniu z rozległymi terenami działalności dzisiejszego człowieka. W tym względzie, zachęcając teologów i tych, którzy stoją na czele wspólnot chrześcijańskich, oraz samych chrześcijan, by z należytą uwagą zajmowali się tymi zagadnieniami, wydaje się nam rzeczą pożyteczną wnieść również nasz wkład w ich rozwiązywanie przez przedstawienie pewnych spostrzeżeń.

    Wzór dla wszystkich

    35 Przede wszystkim Kościół zawsze zalecał wiernym do naśladowania Najświętszą Maryję Pannę z pewnością nie z powodu rodzaju życia, jakie prowadziła, a tym mniej warunków społeczno-kulturalnych, w jakich Jej życie się rozwinęło – obecnie niemal wszędzie przedawnionych lecz dlatego, że w określonej sytuacji swego życia całkowicie i z poczuciem odpowiedzialności przylgnęła do woli Bożej 124; że przyjęła Jego słowo i wprowadziła je w czyn; że Jej działanie było czynione miłością i wolą służenia; że okazała się pierwszą i najdoskonalszą Uczennicą Chrystusa; a to z pewnością ma powszechną i trwałą wartość wzoru.

    Szczególny wzór dla kobiet

    36 Chcemy następnie zauważyć, że wspomniane wyżej trudności ściśle łączą się z pewnymi cechami ludowego i literackiego obrazu Maryi, a nie z prawdziwie ewangelicznym Jej obrazem czy z danymi nauki, które zostały zdobyte i ustalone dzięki powolnemu i poważnemu dziełu wyjaśniania słowa objawionego. Zaiste nie powinno być niczym dziwnym, że pokolenia chrześcijan, żyjące w innych warunkach społeczno-kulturalnych – patrząc na postać i posłannictwo Maryi jako Nowej Niewiasty i doskonałej Chrześcijanki, która łączy i skupia w sobie najbardziej charakterystyczne sytuacje życia kobiecego, ponieważ jest Dziewicą i Oblubienicą, i Matką uważały Matkę Jezusa za wzniosły typ sytuacji kobiecej i najznakomitszy wzór życia ewangelicznego i że te swoje uczucia wyraziły stosownie do kategorii i wyobrażeń swej epoki. Sam Kościół przygląda się uważnie długiej historii pobożności maryjnej, cieszy się ciągłością kultu, nie wiąże się jednocześnie ze sposobami myślenia czy wyrażania się właściwymi różnym epokom ani z zapatrywaniami antropologicznymi, jakie leżały u ich podstaw. Kościół rozumie, dlaczego pewne formy kultu, które same w sobie mają niemałą wartość, mniej odpowiadają ludziom należącym do odmiennych epok i cywilizacji.
    37 Wreszcie pragniemy zauważyć, że ludzie naszej epoki – podobnie, jak i epok minionych winni także swoje poznanie rzeczywistości konfrontować ze słowem Bożym, a w szczególności jeśli chodzi o nasz przedmiot – swoje antropologiczne zapatrywania oraz wyłaniające się z nich zagadnienia porównywać z taką postacią Najświętszej Maryi Panny, jaką przedstawia Ewangelia. Lektura Pisma św. dokonująca się pod tchnieniem łaski Ducha Świętego – oczywiście bez pomijania zdobyczy nauk ludzkich czy różnych uwarunkowań dzisiejszego świata – pomaga odkryć, jak Maryja może być uważana za wzór tego, czego oczekują ludzie naszych czasów. Pragniemy w tym względzie przytoczyć pewne przykłady. Kobieta dzisiejsza, która słusznie chce mieć udział w decyzjach społeczeństwa, z największą radością ducha będzie przypatrywać się Maryi. Ona bowiem, dopuszczona jakby do dialogu z Bogiem, stosownie do świadomości swego szczególnego zadania 125, czynnie i w sposób wolny zgadza się nie na jakąś przypadkową sprawę, lecz na “wydarzenie wieków”, jak wspaniale zostało określone Wcielenie Słowa 126. Następnie będzie rozważać, że Maryja, wybrawszy dla siebie stan dziewictwa, przez który z postanowienia Bożego przygotowała się do uczestnictwa w tajemnicy Wcielenia, bynajmniej nie wzgardziła dobrami i godnością małżeństwa, że w rzeczywistości postąpiła w sposób wolny i odważny, by całkowicie poświęcić się miłości Boga. Z radosnym podziwem pozna, że Maryja z Nazaretu bez wątpienia całkowicie posłuszna woli Bożej nie była ani kobietą biernie dźwigającą sprawy i koleje życia, ani kobietą ulegającą jakiejś wyobcowującej religijności. Była raczej tą, która odważnie obwieściła, że Bóg jest obrońcą ludzi słabych i uciskanych i że składa z tronu mocarzy świata 127. Nadto pozna, że Maryja, która “zajmuje pierwsze miejsce wśród pokornych i ubogich Pana” 128, może być uważana za tę dzielną niewiastę, która doświadczyła ubóstwa i cierpień, pośpiesznej ucieczki i wygnania 129. Te koleje losu nie uchodzą zapewne uwagi tych, którzy wiedzeni duchem Ewangelii popierają wysiłki każdego człowieka i całej społeczności na rzecz uwolnienia się od tego rodzaju sytuacji życiowej. Wreszcie, Maryja nie ukaże się im jako Matka troszcząca się tylko o swego jedynego, boskiego Syna, lecz jako niewiasta, za sprawą której zrodziła się wiara społeczności apostolskiej w Chrystusa 130 i której macierzyńskie posłannictwo, stawszy się powszechnym na Górze Kalwarii, rozciągnęło się na wszystkich ludzi 131.
    Przytoczyliśmy przykłady, z których jasno widać, że Najświętsza Dziewica bynajmniej nie zawodzi wielu i to poważnych, oczekiwań dzisiejszych ludzi. Co więcej, daje im wzór doskonałego ucznia Chrystusowego, który jest twórcą państwa ziemskiego i przemijającego, a zarazem zdąża do niebieskiego i wiecznego; ucznia, który jest rzecznikiem sprawiedliwości wyzwalającej uciśnionych i miłości przychodzącej z pomocą potrzebującym, a zwłaszcza jest czynnym świadkiem miłości budującej Chrystusa w duszach ludzkich.

    4. Błędne rozumienia kultu Maryi

    38 Podawszy wytyczne dla należytego rozwoju czci oddawanej Matce Pana, wydaje się, iż trzeba przestrzec przed niektórymi niewłaściwymi formami tego kultu. Sobór Watykański II autorytatywnie zarządził, by w treściach i formach nie wychodzić poza granice należytej nauki o Najświętszej Maryi Pannie i by ciasnotą ducha nie pomniejszać Jej postaci i zadania. Ponadto zganił pewne niewłaściwe sposoby wyrażania kultu, jakimi są: zwodnicza łatwowierność, zwracająca uwagę raczej na zewnętrzne praktyki niż na poważną gorliwość religijną: czcze i przemijające wzruszenie uczuciowe, zupełnie obce duchowi Ewangelii, gdyż ta domaga się wytrwałego i gorliwego działania 132. To ponownie piętnujemy, ponieważ chodzi o formy pobożności, które nie zgadzają się z wiarą katolicką, i dlatego nie ma dla nich miejsca w kulcie katolickim.
    Czujna obrona przed tego rodzaju błędami i mniej właściwymi praktykami sprawi, że cześć Najświętszej Maryi Panny stanie się żarliwsza i czystsza, to znaczy mocna u swych podstaw do tego stopnia, by badanie źródeł Objawienia Bożego i poszanowanie dokumentów Urzędu Nauczycielskiego Kościoła górowało nad przesadnym szukaniem nowości lub nadzwyczajnych wydarzeń. Nadto stanie się on obiektywny, to jest oparty na prawdzie historycznej, przy usunięciu z niego zupełnie rzeczy legendarnych lub fałszywych. Następnie stanie się on zgodny z nauką, tak by przedstawiany był nie jakiś okaleczony ani też zbytnio rozszerzony obraz Maryi; na skutek głoszenia czegoś wykraczającego ponad słuszną miarę, mógłby doznać zaciemnienia cały Jej wizerunek, ukazany w Ewangelii. Wreszcie czysty, jeśli chodzi o motywy: wszystko, co by miało posmak brudnego szukania własnej korzyści, winno być starannie trzymane z dala od sanktuarium.
    39 Na koniec, jeśli by sprawa tego wymagała, chcemy podkreślić, że celem ostatecznym kultu Najświętszej Maryi Panny jest, by Bóg został uwielbiony i by chrześcijanie zostali pobudzeni do całkowitego uzgadniania z wolą Bożą swojego życia i postępowania. Albowiem trzeba, by synowie Kościoła, gdy łączą swoje głosy z wołaniem owej bezimiennej kobiety, o której mowa w Ewangelii, i sławiąc Matkę Jezusa Chrystusa, wołają, zwróciwszy się ku samemu Jezusowi: “Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, któreś ssał” 133, skierowali również umysły ku stanowczej odpowiedzi Mistrza: “Owszem, bardziej błogosławieni są ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” 134. Ta odpowiedź – czy oddaje wielką chwałę Najświętszej Maryi Pannie, jak tłumaczyli niektórzy Ojcowie Kościoła 135 i jak potwierdził Sobór Watykański II 136, czy też dla nas samych jest wezwaniem, byśmy żyli według przykazań Bożych – stanowi jakby echo tych słów Boskiego Zbawiciela: “Nie każdy, który mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” 137; oraz “Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję” 138.

    III. ODNOWA MODLITW ANIOŁ PAŃSKI I RÓŻAŃCA

     

    40 Przedstawiliśmy więc niektóre zasady mogące umocnić nową siłą kult Matki Pana. Teraz zaś jest zadaniem Konferencji biskupich, zwierzchników wspólnot miejscowych, jak również przełożonych Rodzin zakonnych, roztropnie odnowić pobożne zwyczaje i praktyki nadające się do wyrażenia czci dla Najświętszej Maryi Panny, oraz wspomagać tych, którzy ze swej szczerej gorliwości i troski o pożytek wiernych pragną wprowadzić nowe formy pobożności. Jednakże z różnych powodów wydaje się Nam rzeczą stosowną omówić wyraźnie dwie pobożne praktyki, które zwłaszcza na Zachodzie są w użyciu i którymi już wielokrotnie zajęła się Stolica Apostolska. Są to: Anioł Pański i różaniec lub koronka Najświętszej Maryi Panny.

    1. Anioł Pański

    41 Nasze słowo o modlitwie Anioł Pański chce być jedynie ponowieniem Naszej prostej, lecz gorącej zachęty, by – jeśli to możliwe – podtrzymać zwyczaj odmawiania tej modlitwy. Nie wydaje się, by trzeba było ją odnawiać. Po tylu bowiem wiekach trwa jej moc i piękno, gdyż budowa jej jest prosta i zapożyczona z Pisma św.; jej historyczny początek wiąże się z błaganiem o zachowanie pokoju. Nadto jej liturgiczny rytm w pewien sposób uświęca różne chwile dnia; wreszcie skłania ona do przypomnienia tajemnicy paschalnej, albowiem poznawszy Wcielenie Syna Bożego, prosimy, byśmy “przez Jego Mękę i krzyż zostali doprowadzeni do chwały zmartwychwstania” 139. Niewątpliwie niektóre zwyczaje, jakie tradycyjnie towarzyszyły odmawianiu modlitwy Anioł Pański, zostały już zniesione albo ledwie się je dostrzega w dzisiejszym życiu ludzi. Jednakże chodzi o sprawy małej wagi, gdyż cała wartość kontemplacji zwracającej się ku tajemnicy Wcielenia Słowa, znaczenie pozdrowienia anielskiego, skierowanego do Najświętszej Dziewicy, błaganie o Jej miłosierne wstawiennictwo pozostają niezmienione. Dalej, chociaż zmieniły się warunki czasów, dla większości ludzi zawsze pozostają te same charakterystyczne chwile dnia: rano, południe i wieczór, które wyznaczają fazy ich działalności i zarazem wzywają do wprowadzenia pewnej przerwy poświęconej modlitwie.

    2. Różaniec

    a) Wprowadzenie

    42 Chcemy obecnie, Czcigodni Bracia, zatrzymać się nieco przy odnowie tej pobożnej modlitwy, która została nazwana “streszczeniem całej Ewangelii” 140: mianowicie przy koronce albo różańcu Najświętszej Maryi Panny. Poprzednicy Nasi bowiem bardzo wiele uwagi i szczególnej troski poświęcili dla zalecenia tej modlitwy. Kilkakrotnie zachęcali oni chrześcijan, by często odmawiali różaniec; starali się o jego szersze upowszechnienie; wyjaśniali jego szczególną naturę. Ponadto uznali, że nadaje się on do pielęgnowania modlitwy kontemplacyjnej, która równocześnie jest modlitwą pochwalną i błagalną. Wreszcie wysławiali jego istotne znaczenie i moc dla rozwoju życia chrześcijańskiego oraz wzrostu gorliwości w pozyskiwaniu dusz. My sami również, przyjmując po raz pierwszy wiernych na audiencji (13 lipca 1963) publicznie, oznajmiliśmy, jak droga jest Nam modlitwa różańcowa 141. A następnie przy nadarzającej się sposobności wielokrotnie ukazywaliśmy jej znaczenie, zwłaszcza gdy wobec pewnego zagrożenia, poważnego oraz pełnego smutku i niebezpieczeństw wydarzenia, wydaliśmy encyklikę Christi Matri (15 września 1966), by do Najświętszej Maryi Panny Różańcowej zanoszone były pokorne modlitwy, celem uzyskania od Boga największego dobra pokoju 142. Po tej encyklice ukazała się adhortacja apostolska Recurrens mensis October (7 października 1969), by przypomnieć upływające czwarte stulecie od ogłoszenia listu apostolskiego Consueverunt Romani Pontifices, w którym święty Nasz Poprzednik Pius V wyjaśnił modlitwę różańca i określił jej formę, jaka przetrwała aż do naszych czasów 143.
    43 Dlatego Nasze ciągłe, bardzo drogie zaiste zainteresowanie różańcem Najświętszej Maryi Panny skłoniło Nas do śledzenia z uwagą tego, co na licznych kongresach, odbytych w ostatnich latach, zostało przedyskutowane i przedstawione na temat wykorzystania w naszych czasach duszpasterskiej wartości różańca. W tego rodzaju spotkaniach, zwołanych dzięki staraniom niektórych stowarzyszeń oraz mężów bardzo zabiegających o rozwój różańca, brali udział biskupi, kapłani, zakonnicy, ludzie świeccy – mężczyźni i kobiety odznaczający się wypróbowaną znajomością spraw duszpasterskich i obdarzeni zmysłem kościelnym godnym wiary i uznania. Spośród nich szczególną wzmianką wyróżnimy synów św. Dominika, już od dawna stróżów i opiekunów tak zbawiennego nabożeństwa. Do tego dołączyły się poszukiwania historyków, których wysiłkiem była badana pierwotna forma różańca zaiste nie tylko z ciekawości archeologicznej, lecz by poznać samo jego pochodzenie i pierwotną siłę oraz zasadniczą strukturę. Z tego wszystkiego w widoczniejszy sposób wyłoniły się główne przymioty różańca, jak również elementy należące do jego natury oraz ich wzajemne powiązania.

    b) Modlitwa ewangeliczna

    44 Stąd – że przytoczymy przykład – w jaśniejszym świetle ukazała się ewangeliczna, natura różańca. Z Ewangelii bowiem wydobywa się wypowiadane w nim tajemnice i główne formuły; prócz tego, przez wspomnienie radosnego pozdrowienia anioła i religijnego przyzwolenia Maryi, czerpie się z Ewangelii sposób, w jaki wierni mają pobożnie odmawiać różaniec. Wreszcie, przez odpowiednio powtarzane pozdrowienie anioła, wspomina się jedną z głównych tajemnic Ewangelii, mianowicie Wcielenie Słowa, rozważaną w tej szczególnej i ważnej chwili, w której anioł przyniósł wiadomość Maryi. Różaniec jest więc modlitwą ewangeliczną, którą to nazwę – w naszym czasie bardziej niż w czasie minionym – nadają mu duszpasterze i uczeni.

    c) Modlitwa chrystologiczna

    45 Ponadto łatwiej teraz się rozumie, że uporządkowany i stopniowy bieg różańca wskazuje sposób, w jaki Słowo Boże z miłosiernego postanowienia, włączając się w sprawy ludzkie, dokonało dzieła odkupienia. W odpowiednim bowiem porządku rozważa się główne wydarzenia zbawcze, które dokonały się w Chrystusie: od dziewiczego poczęcia Słowa Bożego i tajemnic dzieciństwa Jezusa aż do najważniejszych wydarzeń Paschy, mianowicie błogosławionej Męki i chwalebnego Zmartwychwstania, do jej owoców, jakie w dniu Pięćdziesiątnicy przypadły w udziale rodzącemu się Kościołowi, a także samej Najświętszej Maryi Pannie, gdy z tego ziemskiego wygnania równocześnie z ciałem i duszą została przyjęta do niebieskiej ojczyzny. Rozumiemy również, że trzyczęściowy podział tajemnic różańca, zachowując kolejność czasu, całkowicie odpowiada następstwu wydarzeń; zwłaszcza że odtwarza schemat pierwotnego głoszenia wiary; że ukazuje nadto tajemnicę Chrystusa w ten sam sposób, w jaki ujęta została przez św. Pawła, gdy w owym wspaniałym hymnie, w Liście do Filipian, przedstawił Jego wyniszczenie, śmierć, wyniesienie 145.

    46 Zatem różaniec, ponieważ opiera się na Ewangelii i odnosi się, jakby do centrum, do tajemnicy Wcielenia i odkupienia ludzi, trzeba uważać za modlitwę, która w pełni posiada znamię chrystologiczne. Albowiem jego charakterystyczny element, mianowicie litanijne powtarzanie pozdrowienia anielskiego “Zdrowaś, Maryjo” przynosi również nieustanną chwałę Chrystusowi, do którego – jako do ostatecznego kresu odnosi się zapowiedź anioła i pozdrowienie Matki Chrzciciela: “Błogosławiony owoc żywota twojego” 146. Co więcej, powtarzanie słów “Zdrowaś, Maryjo”, jest jakby kanwą, na której rozwija się kontemplacja tajemnic. Albowiem Chrystus wskazywany w każdym Pozdrowieniu anielskim jest tym samym Chrystusem, którego kolejno wypowiadane tajemnice ukazują jako Syna Bożego i jako Syna Dziewicy narodzonego w grocie betlejemskiej; ofiarowanego przez Matkę w świątyni; młodzieńca pełnego troski o sprawy swego Ojca; Odkupiciela ludzi będącego w agonii w ogrodzie; ubiczowanego i cierniem ukoronowanego; obarczonego krzyżem i umierającego na Górze Kalwarii; wskrzeszonego z martwych i wstępującego do chwały Ojca, by zesłać dary Ducha Świętego. Wiadomo zaś, że było pierwotnym zwyczajem, istniejącym aż dotąd w wielu miejscach, dodawać do wymówionego w każdym Pozdrowieniu anielskim Imienia Jezus pewien refren łączący się z wypowiedzianą tajemnicą, zarówno dla podtrzymania kontemplacji jak i dla uzgodnienia myśli ze słowem.

    d) Modlitwa kontemplacji

    47 Podobnie mocniej odczuwana jest pilna potrzeba przypomnienia – oprócz wartości pochwalnej i błagalnej – innego elementu właściwego różańcowi, mianowicie kontemplacji. Jeśli jej brak, różaniec upodabnia się do ciała bez duszy i zachodzi niebezpieczeństwo, że odmawianie stanie się bezmyślnym powtarzaniem formuł oraz że będzie w sprzeczności z upomnieniem Chrystusa, który powiedział: “Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani” 147. Różaniec bowiem z natury swej domaga się odmawiania w rytmie spokojnej modlitwy i jakby z zatopioną w myślach powolnością, by przez to modlący się łatwiej oddał się kontemplacji tajemnic życia Chrystusa, rozważanych jakby sercem Tej, która ze wszystkich była najbliższa Panu, i by otwarte zostały niezgłębione tych tajemnic bogactwa.

    e) Różaniec a liturgia

    48 Wreszcie, po badaniach uczonych naszych czasów pełniej poznano związki, jakie zachodzą pomiędzy kultem liturgicznym i różańcem maryjnym. Albowiem z jednej strony w jaśniejszym świetle ukazało się to, iż praktykę różańca należy uważać jakby za latorośl, która wyrosła z czcigodnego pnia świętej liturgii, i że nazwano go Psałterzem Dziewicy z tego powodu, iż dzięki niemu prości wierni mogli przyłączyć się do pieśni pochwalnej i wstawiennictwa Kościoła powszechnego. Z drugiej zaś strony można było zauważyć, że stało się to u schyłku średniowiecza, w rym mianowicie czasie, w którym wobec słabnącego prawdziwego ducha liturgii, chrześcijanie odeszli nieco od kultu liturgicznego, sprzyjając pewnej zewnętrznej uczuciowej pobożności w stosunku do człowieczeństwa Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny. Jeżeli przed niewielu laty mogło się zdarzyć, iż jedni wyrazili życzenie, by różaniec maryjny został zaliczony do obrzędów liturgicznych, drudzy natomiast – zatroskani o niedopuszczenie w duszpasterstwie do błędów przeszłości – niesłusznie zaniedbywali tę formę modlitwy, to dziś zagadnienie to łatwo można rozwiązać w świetle nauki przekazanej przez Sobór Watykański II, w konstytucji zaczynającej się od słów Sacrosanctum Concilium, na mocy której obrzędów liturgicznych i pobożnej praktyki różańca nie należy ani przeciwstawiać sobie, ani stawiać na równi 148.
    Każda forma modlitwy staje się tym owocniejsza, im bardziej zachowuje swoją pierwotną naturę i właściwe sobie przymioty. Po stwierdzeniu więc znakomitszej wartości czynności liturgicznych, nie będzie trudnym zadaniem uznać w różańcu taką formę pobożności, która łatwo może być uzgodniona ze świętą liturgią. Albowiem różaniec nie inaczej niż liturgia wykazuje również charakter wspólnotowy, karmi się Pismem św. i cały skierowany jest ku tajemnicy Chrystusa. Chociaż oba rodzaje modlitwy należą do rzeczywistości istotowo różnych, niemniej, czy to anamneza w świętej liturgii, czy też kontemplacyjne wspomnienie w różańcu maryjnym mają za przedmiot te same zbawcze wydarzenia, których sprawcą jest Chrystus. Liturgia sprawia, iż pod osłoną znaków zostają uobecnione największe tajemnice naszego odkupienia i że działają one w tajemniczy sposób. Różaniec natomiast przez pobożne rozmyślanie przywodzi modlącemu się na pamięć te same tajemnice i pobudza jego wolę do czerpania z nich norm życia. Po ustaleniu tej istotnej różnicy, każdy rozumie, iż różaniec jest pobożną praktyką, która bierze początek od świętej liturgii, i która jeśli jest spełniana zgodnie ze swoim pierwotnym duchem – z natury swej prowadzi ku liturgii, chociaż jej próg nie zostaje jakby przekroczony. Albowiem zawarta w różańcu kontemplacja tajemnic Chrystusa, ponieważ przyzwyczaja umysł i serce chrześcijan do ich rozważania, najlepiej może przysposobić dusze do obchodu tych samych tajemnic w obrzędach liturgicznych, a następnie do pamiętania o nich w ciągu dnia. Jednak nie jest wolne od błędu, który niestety dotąd jeszcze gdzieniegdzie się zdarza, odmawianie różańca maryjnego podczas czynności liturgicznej.

    f) Struktura różańca

    49 koronka Najświętszej Maryi Panny – według tradycji przyjętej przez św. Piusa V, Naszego Poprzednika, i przez mego z powagą jego urzędu przedstawiona – składa się z różnych elementów odpowiednio uporządkowanych i powiązanych ze sobą. Są zaś one następujące: a) kontemplacja dokonująca się w duchowej wspólnocie z Maryją wielu tajemnic zbawienia, mądrze podzielonych na trzyczęściową serię, które przypominają zarówno radość z przyjścia Mesjasza jak i zbawcze cierpienia Chrystusa oraz Jego, wskrzeszonego z martwych, chwałę spływającą na Kościół. Ta kontemplacja ze swej natury skłania ducha do podjęcia praktycznych rozważań i do czerpania stąd skutecznych norm postępowania; b) Modlitwa Pańska, czyli “Ojcze nasz”, na której – z uwagi na jej niezmierną wartość – jakby na swoim fundamencie wspiera się chrześcijańska modlitwa i od której biorą swoją godność wielorakie formy modlitwy; c) litanijna seria Pozdrowień anielskich “Zdrowaś, Maryjo”, która powstaje ze słów anioła pozdrawiającego Najświętszą Dziewicę 149 i z pełnego czci zdania wypowiedzianego przez Elżbietę 150 oraz z dodanej pokornej prośby Kościoła “Święta Maryjo”. Nieprzerwana ciągłość pozdrowień anielskich jest właściwa i charakterystyczna dla różańca, a poprzez ich ilość, która w typowej i pełnej formie tejże koronki wynosi sto pięćdziesiąt, wyraża się pewne podobieństwo do Psałterza. Dostrzega się to od początku tego pobożnego ćwiczenie. Ta to liczba, zgodnie z uznanym zwyczajem, podzielona na dziesiątki odnoszące się do poszczególnych tajemnic, rozpada się na trzy wspomniane serie lub cykle. Stąd zrodziła się dobrze znana koronka składająca się z pięćdziesięciu Pozdrowień anielskich. Weszła ona w użycie jako zwyczajowa miara tego ćwiczenia i jako taka przeszła do pobożności ludu oraz została zatwierdzona przez papieży, którzy obdarzyli ją również licznymi odpustami; d) doksologia “Chwała Ojcu”, jaką – stosownie do powszechnego zwyczaju chrześcijańskiego – kończy się modlitwy przez uwielbienie Jedynego i Troistego Boga, z Którego wszystko, przez Którego wszystko, w Którym wszystko 151.

    50 Takie są części różańca maryjnego. Każda z nich odznacza się właściwym sobie charakterem, który musi odzwierciedlić się w odmawianiu, by różaniec mógł wyrazić całe bogactwo i różnorodność swej treści. Dlatego koronkę maryjną będzie się odmawiać uroczyście w Modlitwie Pańskiej; lirycznie i pochwalnie, gdy powoli płyną Pozdrowienia anielskie; kontemplacyjnie, gdy skupionym umysłem rozważa się tajemnice; wielbiąco, gdy wymienia się doksologię. Jest rzeczą konieczną, by to zachodziło w każdym sposobie, w jaki zwykło się odmawiać różaniec: czy to prywatnie, gdy chrześcijanin, duchem złączony z Panem, modli się sam w odosobnieniu; czy w sposób wspólnotowy, jak to zdarza się we wspólnocie domowej lub gdy chrześcijanie zbierają się w grupach, celem stworzenia warunków dla szczególnej obecności Boga wśród nich 152; czy publiczne, mianowicie na zgromadzeniach, na które wzywa się wspólnotę kościelną.

    g) Praktyki wywodzące się z różańca

    51 W ostatnich czasach zrodziły się pewne praktyki pobożne, które z różańca czerpią siłę. Spośród nich pragniemy wskazać i zalecić te, które do zwykłej formy celebrowania Słowa Bożego wprowadzają pewne elementy zaczerpnięte z różańca Najświętszej Maryi Panny, jakimi są: rozważanie tajemnic i Pozdrowienie anielskie powtarzane na wzór litanii. Tym sposobem elementy te bardziej się uwidaczniają, ponieważ są włączone w czytanie Pisma św., wyjaśniane przez homilię, otoczone chwilami ciszy, podkreślone przez śpiew. Cieszymy się widząc, że praktyki te przyczyniły się do pełniejszego ujęcia duchowych bogactw samego różańca i do wzrostu w związkach i stowarzyszeniach młodzieżowych szacunku należnego tej formie modlitwy.

    h) Różaniec w rodzinach

    52 Obecnie zaś, w łączności z zamiarami Naszych Poprzedników, pragniemy gorąco zalecić odmawianie różańca maryjnego w rodzinach. Sobór Watykański II wyraźnie wskazał, że rodzina, pierwsza i żywotna komórka społeczności, “przez wzajemną miłość swych członków i przez modlitwę wspólnie zanoszoną do Boga okazuje się niejako domowym sanktuarium Kościoła” 153. Zatem rodzina chrześcijańska okazuje się jakby domowym Kościołem 154, jeśli jej członkowie – stosownie do zadania i sytuacji każdego z nich – wspólnie popierają sprawiedliwość, jeśli spełniają dzieła miłosierdzia, poświęcają się służbie braciom, biorą udział w działalności apostolskiej, podejmowanej przez większą wspólnotę miejscową, i czynnie uczestniczą w jej liturgicznych obrzędach 155, jeśli wreszcie zanoszą do Boga wspólne modlitwy. Gdy tego brak, trzeba powiedzieć, że wspólnota domowa jest pozbawiona cechy wyróżniającej rodzinę chrześcijańską. Kiedy więc odzyskuje się teologiczne pojęcie rodziny bako domowego Kościoła, konsekwentnie trzeba ze wszystkich sił starać się o to, by w rodzinie rzeczywiście została przywrócona praktyka wspólnej modlitwy.
    53 W Ogólnym pouczeniu o Liturgii godzin stosownie do wytycznych podanych przez sobór powszechny – rodzinę zalicza się słusznie do tych wspólnot, którym wprost przystoi wspólne odprawianie Oficjum Bożego: “Jest rzeczą pożyteczną by rodzina, jakby domowy przybytek Kościoła, nie tylko zanosiła do Boga wspólne modlitwy, lecz odmawiała również wedle możliwości pewne części Liturgii godzin, by przez to ściślej włączyć się w Kościół” 156. Zatem nie należy niczego pomijać, by ta wyraźna norma działania w coraz większej mierze i z radością była stosowana w rodzinach chrześcijańskich.
    54 Nie ulega jednak wątpliwości, iż – po Liturgii godzin, w której modlitwa domowa może dosięgnąć szczytu – koronkę Najświętszej Maryi Panny trzeba zaliczyć do najwspanialszych i najskuteczniejszych “wspólnych modlitw”, do zanoszenia których wżywa się rodzinę chrześcijańską. Rzeczywiście chcemy w tym kierunku zwrócić myśl i gorąco życzmy sobie, by w tym czasie, gdy członkowie rodziny zbierają się na wspólną modlitwę, często y chętnie posługiwano się różańcem. Dobrze niemy, że dzisiejsze zmienione warunki życia ludzkiego nie sprzyjają domowym spotkaniom członków rodziny. Jeśli to zachodzi, to z wielu przyczyn jest trudno zamienić takie spotkanie w okazję do modlitwy. Przyznajemy, iż rzeczywiście jest to trudne zadanie.
    Jednak rzeczą chrześcijańską, wobec naporu uwarunkowań środowiskowych i obyczajowych, nie jest być zwyciężonym, lecz zwyciężyć, nie jest upadać na duchu, lecz dźwigać się duchowo. Dlatego rodziny chrześcijańskie, które chcą wypełnić całkowicie zadanie, do jakiego są wzywane, i które pragną właściwą rodzinie chrześcijańskiej pobożność wyrazić w życiu, wytężywszy wszystkie siły, winny starać się o usunięcie przeszkód stojących na drodze do domowych spotkań i wspólnych modłów.

    i) Cenić, lecz nie przeceniać

    55 Kończąc te rozważania świadczące o trosce i czci, jaką Stolica Apostolska okazuje różańcowi maryjnemu, pragniemy także przypomnieć, by w rozpowszechnianiu tej zbawiennej formy pobożności została zachowana właściwa miara i by jej nie wychwalać tak, iżby niesłusznie wydawało się, iż innymi się gardzi. Różaniec jest wprawdzie wzniosłym rodzajem modlitwy, jednak chrześcijanin winien czuć się w stosunku do niego wewnętrznie wolny. Ze wszech miar wypada, by do jego odmawiania spokojnie i w sposób właściwy był on pociągany raczej wewnętrznym pięknem tej modlitwy.

     

    ZAKOŃCZENIE

     

    56 Czcigodni Bracia, pod koniec Naszej apostolskiej adhortacji pragniemy pokrótce ukazać we właściwym świetle teologiczną wartość kultu maryjnego i w skrócie przypomnieć jego skuteczność duszpasterską dla odnowy obyczajów chrześcijańskich.

    1. Teologiczna doniosłość kultu maryjnego

    Pobożność Kościoła do Najświętszej Maryi Panny leży w samej naturze kultu chrześcijańskiego. Cześć, zawsze i wszędzie oddawana przez Kościół Matce Bożej – od pozdrowienia błogosławiącej Ją Elżbiety 157 aż do dzisiejszych wyrazów czci i prośby – jest wspaniałym świadectwem tego, że prawo modlitwy (lex orandi) Kościoła jest zachętą, by jego prawo wierzenia (lex credendi) bardziej się umacniało w sumieniach. I odwrotnie: jego prawo wierzenia domaga się, by jego prawo modlitwy w stosunku do Matki Chrystusa wszędzie pomyślnie się rozwijało. Ten zaś kult maryjny jest głęboko zakorzeniony w objawionym Słowie Bożym i mocno wspiera się na prawdach nauki katolickiej, jakimi są: szczególna godność Maryi, która jest “Rodzicielką Syna Bożego, a przez to najbardziej umiłowaną córką Ojca i świętym przybytkiem Ducha Świętego; dzięki zaś temu darowi szczególnej łaski góruje wielce nad wszystkimi innymi stworzeniami zarówno ziemskimi, jak niebieskimi” 158. Jej współudział w wydarzeniach najwyższej wagi w dziele odkupienia dokonanego przez Syna; Jej świętość, która wprawdzie była pełna już od chwili niepokalanego poczęcia, niemniej jednak coraz bardziej się powiększała, gdy była Ona posłuszna woli Ojca i kroczyła drogą boleści 159, ustawicznie postępując w wierze, nadziei i miłości; Jej zadanie i Jej szczególne miejsce, jakie zajmuje wśród ludu Bożego, którego jest równocześnie członkiem przewyższającym inne, najdoskonalszym wzorem i najukochańszą Matką; Jej nieustanne i skuteczne wstawiennictwo, mocą którego – chociaż wzięta do nieba – jest jak najbliżej wiernych Ją wzywających, jak i tych również, którzy nie wiedzą, że są Jej dziećmi; wreszcie Jej chwała, którą uszlachetnia się cały rodzaj ludzki, jak cudownie wyraził to Dante Alighieri: “Ty jesteś tą Niewiastą, która do tego stopnia uszlachetniła naturę ludzką, że sam jej Stwórca nie wzbraniał się zostać jej stworzeniem” 160; Maryja bowiem przynależy do naszego rodzaju, jest prawdziwą Córką Ewy, chociaż nie znającą zmazy tejże matki; jest prawdziwą Siostrą naszą, która wiodąc życie ziemskie w pokorze i ubóstwie, w pełni podzieliła nasz los.

    Dodajemy do tego, że kult Najświętszej Maryi Panny ma swoją ostateczną przyczynę w niezbadanej i wolnej woli Boga, który – ponieważ jest wieczną i boską miłością 161 – dokonuje wszystkiego według planu miłości; umiłował Ją i uczynił Jej wielkie rzeczy 162; umiłował Ją ze względu na siebie, umiłował Ją ze względu na nas; dał Ją sobie samemu, dał Ją nam.

    2. Znaczenie duszpasterskie kultu maryjnego

    57 Chrystus jest jedyną drogą, która prowadzi do Ojca 163. Chrystus jest najwyższym wzorem, według którego uczeń winien kształtować swoje postępowanie 164, tak, by żywił te same co On uczucia 165, żył Jego życiem i posiadał Jego duha 166: tego Kościół w każdym czasie uczył i dlatego trzeba się strzec, by w działalności duszpasterskiej nic nie zaciemniało tej nauki. Kościół, pouczony przez Ducha Świętego i obdarzony nabytą w ciągu wieków znajomością spraw, uznaje jednak, iż także cześć dla Najświętszej Dziewicy – oczywiście podporządkowana czci dla Boskiego Odkupiciela i z nią związana – wykazuje wielką moc i skuteczność w duszpasterstwie oraz ma bardzo duże znaczenie dla odnowy życia chrześcijańskiego. Łatwo dostrzec przyczynę tej skuteczności. I rzeczywiście, wielorakie posłannictwo Maryi względem ludu Bożego jest prawdziwie nadprzyrodzoną rzeczywistością działającą i owocującą w organizmie Kościoła. Miło jest rozważyć poszczególne składniki tego posłannictwa, z których wszystkie stosownie do swej skuteczności zmierzają do odtworzenia w synach duchowych rysów Syna pierworodnego. Macierzyńskie wstawiennictwo Najświętszej Dziewicy, przykład Jej świętości i łaska Boża, która jest w Niej, są dla rodzaju ludzkiego podstawą nadziei na dobra niebieskie.
    Macierzyńskie zadanie powierzone Maryi pobudza lud Boży, by zwyczajem dzieci ufnie uciekał się do Tej, która okazuje się zawsze chętna i gotowa do wysłuchania z macierzyńską miłością jego próśb i do pospieszenia mu ze skuteczną pomocą 167. Dlatego chrześcijanie zwykli wzywać Ją jako “Pocieszycielkę strapionych, Uzdrowienie chorych, Ucieczkę grzeszników”, celem uzyskania pociechy w smutkach, w chorobie ulgi, w grzechach – mocy, która wyzwala ich z niewoli; i rzeczywiście Ona, całkowicie wolna od zmazy grzechów, doprowadza synów do tego, że przez mocne postanowienie przezwyciężają grzechów. To uwolnienie od zła i od niewoli grzechowej 168 trzeba uznać – co należy wciąż powtarzać – za nieodzowny warunek wstępny każdej chrześcijańskiej odnowy obyczajów.
    Dany przez Dziewicę przykład świętości skłania chrześcijan, by wznosili oczy ku Maryi, “Która świeci całej wspólnocie wybranych jako wzór cnót” 169. Chodzi o ugruntowane cnoty i to ewangeliczne, jakimi są: wiara i wola podatna na Słowo Boże 170; wielkoduszne posłuszeństwo 171; szczera pokora 172; troskliwa miłość 173; rozważna mądrość 174; cześć dla Boga, która pobudza do ochotnego spełniania obowiązków religijnych 175, do wyrażania wdzięczności za otrzymane dobrodziejstwa 176, do składania darów w świątyni i do zanoszenia modlitw we wspólnocie Apostołów 177; moc ducha na wygnaniu 178, w boleści 179; ubóstwo pełne godności i ufności pokładanej w Bogu 180; czujna troska o Syna, poczynając od pokory żłóbka aż do hańby krzyża 181; troskliwa słodycz ducha 182; dziewicza czystość 183, mocna i czysta miłość oblubieńcza. Zaiste, tymi cnotami przyozdobione zostaną te dzieci, które z mocnym postanowieniem wpatrują się w Jej przykłady, by mogły przez naśladowanie wyrazić je w swoim życiu. Wtedy tego rodzaju postęp w cnotach uzna się za następstwo i jakby dojrzały owoc tej duszpasterskiej skuteczności, która pochodzi z kultu oddawanego Maryi.
    Cześć dla Matki Chrystusa daje wiernym sposobność postępu w łasce Bożej, w którym to postępie trzeba widzieć najwyższy cel wszelkiej działalności duszpasterskiej. Albowiem nie jest możliwe czcić należycie Pełną łaski bez szanowania w samym sobie łaski Bożej, to jest przyjaźni Bożej, duchowej wspólnoty z Nim i zamieszkiwania Ducha Świętego, Ta łaska Boża do głębi oddziałuje na człowieka i upodabnia go do obrazu Syna Bożego 184. Kościół katolicki, opierając się na znajomości rzeczy potwierdzonej głosem wieków, uznaje w kulcie maryjnym skuteczną pomoc ofiarowaną człowiekowi, który zmierza do osiągnięcia pełni swojego życia. Maryja, nowa Niewiasta, jako najbliższa stoi przy Chrystusie – nowym Człowieku, w którego tajemnicy wyłącznie wyjaśnia się tajemnica człowieka 185 – i jako dana nam rękojmia celem zapewnienia, iż Boży plan zbawienia całego człowieka już się spełnił w osobie rodzaju ludzkiego, to znaczy w Niej. Ludziom dzisiejszym, którzy nierzadko męczą się pomiędzy trwogą i nadzieją; którzy zniechęcają się wskutek świadomości swej małości i których opanowują nie kończące się pragnienia; którzy przeżywają zamęt ducha, rozdarcie serc i niepewność umysłu wskutek zagadki śmierci; którzy udręczeni samotnością, gorąco pragną wspólnoty z innymi, których całkowicie ogarnia niechęć i wstręt: tym ludziom, powiadamy, Najświętsza Maryja Panna, czy się Ją rozważa w kolejach Jej ziemskiego życia, czy też w niebiańskiej szczęśliwości, jakiej już zażywa w państwie Bożym, ofiarowuje pogodną wizję i ma słowo zdatne do umocnienia serc: przyrzeka mianowicie, iż nadzieja odniesie zwycięstwo nad trwogą, wspólnota – nad samotnością, pokój – nad zamętem, radość i piękno – nad zniechęceniem i odrazą, oczekiwanie rzeczy wiecznych – nad doczesnymi pożądaniami, życie – nad śmiercią.
    Jakby pieczęcią przyłożoną do tej Naszej adhortacji i nowym świadectwem duszpasterskiej wartości kultu maryjnego dla doprowadzenia ludzi do Chrystusa, niech będą słowa; z jakimi Maryja Dziewica zwróciła się do sług na godach w Kanie: “Wykonajcie wszystko, cokolwiek wam powie” 186. Te słowa, pozornie tylko wyrażające samą chęć oddalenia przykrości od uczty weselnej, w rzeczywistości, w perspektywie czwartej Ewangelii, są jakby głosem, w którym zdaje się rozbrzmiewać formuła użyta przez lud izraelski do zawarcia przymierza na górze Synaj 187, lub do odnowienia wierności dla niego 188. Są także głosem w przedziwny sposób zgadzającym się z głosem Ojca, Który podczas teofanii na górze Tabor wyrzekł: “Jego słuchajcie” 189.
    58 Czcigodni Bracia, wydało się nam rzeczą słuszną obszernie zająć się czcią, jaka ma być okazywana Matce Bożej, jako że ta cześć wchodzi w skład pełnego pojęcia kultu chrześcijańskiego. Wymagała tego sama wielka doniosłość sprawy, która w ostatnich latach, dzięki badaniom uczonych, została przemyślana i poddana rewizji, a niekiedy także stała się przedmiotem sporu. Pociechą dla Nas jest to, że podjęta przez Stolicę Apostolską i przez Was samych praca nad wykonaniem wskazań soboru – a w szczególny sposób odnowa liturgiczna – wielce przyczynia się do oddawania, z wciąż usilniejszą wolą uwielbienia, czci Bogu Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu i do wzrostu życia. chrześcijańskiego u wiernych. Zauważamy również – nie bez otuchy – że odnowiony liturgia rzymska jest świadectwem czci Kościoła dla Maryi Panny. Ponadto podtrzymuje nas nadzieja, że ze szczerym sercem zostaną wykonane wytyczone normy, wydane dla coraz większego rozwoju i umocnienia tej czci. Wreszcie napełnia Nas radość z powodu ofiarowanej nam, z łaskawości Bożej, sposobności wyjaśnienia niektórych punktów nauki, aby dzięki nim praktyka różańca maryjnego – słusznie mająca być we czci – doznała odnowienia i umocnienia. Tą przeto pociechą, otuchą, nadzieją, radością napełniwszy ducha, głos Nasz łączymy z głosem Najświętszej Maryi Panny, uwielbiając Pana – jak prosimy w liturgii rzymskiej 190 – i pragniemy, by te Nasze uczucia przekształciły się w uwielbienie Boga i należne Mu dziękczynienie.
    Pragnąc usilnie, by za Waszym, Czcigodni Bracia, staraniem kult Bożej Rodzicielki Dziewicy u duchowieństwa i ludu powierzonego Waszej pieczy doznał zbawiennego wzrostu, i z tej racji przyczynił się do większego dobra Kościoła i społeczności ludzkiej, Wam i wszystkim, których duszpasterską troską obejmujecie, udzielamy z miłością szczególnego błogosławieństwa apostolskiego.

    Dano w Rzymie, u św. Piotra, dnia 2 lutego, w uroczystość Ofiarowania Pańskiego, w roku 1974, jedenastym Naszego Pontyfikatu.

    Paweł VI, Papież

    Przypisy

    1 Por. Laktancjusz, Divinae Institutiones; IV; 3, 6-10: CSEL 19, s. 279.
    2 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 1-3, 11, 21, 48; AAS 56 (1964) ss. 97-98, 102-103, 105-106, 113.
    3 Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 103: AAS 56 (1964) s. 125.
    4 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 66: AAS 57 (1965) s. 65.
    5 Por. tamże.
    6 Msza wotywna o Najświętszej Maryi Pannie Matce Kościoła, Prefacja.
    7 Por. Łk 1, 48.
    8 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 66-67; AAS 57 (1965) ss. 65-66; Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 103: AAS 56 (1964) s. 125.
    9 Por. Adhortacja apostolska Signum magnum: AAS 59 (1967) ss. 465-475.
    10 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 3: AAS 56 (1964) s. 98.
    11 Por. Sobór Watykański II, tamże, n. 102: AAS 56 (1964) s. 125.
    12 Por. Mszał rzymski odnowiony dekretem świętego Powszechnego Soboru Watykańskiego II, ogłoszony powagą Papieża Pawła VI, wyd. wzorcze, 1970, dnia 8 grudnia, Prefacja.
    13 Mszał rzymski odnowiony dekretem Świętego Powszechnego Soboru Watykańskiego II, ogłoszony powagą Papieża Pawła VI, Porządek czytań mszalnych, wyd. wzorcze, 1969, s.8: Czytanie I (w roku A: Iz 7, 10-14: „Oto Panna pocznie”; w roku B: 2 Sm 7, 1-5, 8b-11. 16: „Królestwo Dawida będzie trwać na wieki przed obliczem Pana”; w roku C: Mi 5, 2-5a [Hbr 1-4a]: „Z ciebie wyjdzie panujący w Izraelu”).
    14 Tamże, s. 8: Ewangelia (w roku A: Mt 1, 18-24: „Jezus narodzi się z Maryi, poślubionej Józefowi, z rodu Dawida”; w roku B: Łk 1, 26-38: „Oto poczniesz i porodzisz Syna”; w roku C: Łk 1, 39-45: „Skądże mi to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie?”).
    15 Por. Mszał rzymski, Prefacja na adwent, II.
    16 Mszał rzymski, tamże.
    17 Mszał rzymski, Modlitwa eucharystyczna I, Communicantes na Boże Narodzenie i w oktawie.
    18 Mszał rzymski, dnia 1 stycznia, Ant. na wejście i Modlitwa dnia.
    19 Hbr 10, 7; Ps 39, 8-9.
    20 Hbr 2, 14; por. Gal 4, 4.
    21 Por. Mszał rzymski, dnia 22 sierpnia, Modlitwa dnia.
    22 Mszał rzymski, dnia 8 września, Modlitwa po komunii.
    23 Mszał rzymski, dnia 31 maja, Modlitwa dnia.
    24 Por. tamże, Modlitwa dnia i Modlitwa nad darami.
    25 Mszał rzymski, dnia 15 września, Modlitwa dnia.
    26 Por. nr 1, s. 9.
    27 Z wielu anafor zobacz następujące, będące w szczególnym poszanowaniu na Wschodzie: Anafora Marka Ewangelisty, Modlitwa eucharystyczna, wyd. A. Hanggi – I. Pahl, Fribourg, Editions Universitaires, 1968, s. 107; Anafora grecka Jakuba, brata Pańskiego, tamże, s.257; Anafora Jana Chryzostoma, tamże, s. 229.
    28 Por. Łk 1, 28.
    29 Por. Mszał rzymski, dnia 8 grudnia, Prefacja.
    30 Por. Mszał rzymski, dnia 15 sierpnia, Prefacja.
    31 Por. Mszał rzymski, dnia 1 stycznia, Modlitwa po komunii.
    32 Por. Mszał rzymski, Msze wspólne o Najśw. Maryi Pannie, 6. W czasie wielkanocnym, Modlitwa dnia.
    33 Mszał rzymski, dnia 15 września, Modlitwa dnia.
    34 Mszał rzymski, dnia 31 maja, Modlitwa dnia. To samo rozbrzmiewa w Prefacji o Najśw. Maryi Pannie, II: „Zaprawdę godne to (…) byśmy, obchodząc wspomnienie Najświętszej Maryi Panny, wysławiali Twoją łaskawość Jej wdzięcznym hymnem pochwalnym”.
    35 Por. Hbr 4, 12.
    36 Por. Porządek czytań mszalnych, III Niedziela adwentu (w roku C: Sof 3, 14-18a); IV niedziela adwentu (por. wyżej, przypis 12); niedziela w oktawie Bożego Narodzenia (w roku A: Mt 2, 13-15. 19-23; w roku B: Łk 2, 22-40; w roku C: Łk 2, 41-52); II niedziela po Narodzeniu (J 1, 1-187; VII niedziela Wielkanocy (w roku A: Dz I, 12-14); II niedziela w ciągu roku (w roku C: J 2, 1-12); X niedziela w ciągu roku (w roku B: Rdz 3, 9-15); XIV niedziela w ciągu roku (w roku B: Mk 6, 1-6).
    37 Por. Porządek czytań mszalnych. Przy katechumenacie i chrzcie dorosłych. Na przekazanie Modlitwy Pańskiej (Czytanie II, 2: Gal 4, 4-7); Na inicjację chrześcijańską poza wigilią paschalną, (Ewang. 7: 1, 1-5, 9-14, 16-18); W czasie ślubu (Ewang., 7: J 2, 1-11); Na konsekrację dziewic i śluby zakonne (Czytanie I, 7: Iz 61, 9-11; Ewang., 6: Mk 3, 31-35; Łk 1, 26-38. [por. Obrzęd konsekracji dziewic, n. 1301 Obrzęd ślubów zakonnych, część druga, n. 1451]).
    38 Por. Porządek czytań mszalnych. Za uciekinierów i wygnańców (Ewang., 1: Mt 2, 13-15. 19-23); Na podziękowanie (Czytanie I, 4: Sof 3, 14-15).
    39 Por. Boska komedia, Raj XXXIII, 1-9; por. Liturgia godzin, Wspomnienie Najśw. Maryi Panny w sobotę. Oficjum czytań, Hymn.
    40 Por. Obrzęd chrztu dzieci, nr 481 Obrzęd inicjacji chrześcijańskiej dorosłych, nr 214.
    41 Por. Rytuał rzymski, Tyt. VII, r. III, Błogosławienie kobiety po porodzie.
    42 Obrzęd ślubów zakonnych, część pierwsza, nr 57 i 67.
    43 Por. Obrzęd konsekracji dziewic, nr 16.
    44 Por. Obrzęd ślubów zakonnych, część pierwsza, nr. 62 i 142; część druga, nr 67 i 158; Obrzęd konsekracji dziewic, nr 18 i 20.
    45 Por. Obrzęd namaszczenia chorych i duszpasterskiej troski o nich, nr 143, 146, 147, 150.
    46 Por. Mszał rzymski, Msza za zmarłych. Za zmarłych braci, krewnych i dobrodziejów, Modlitwa.
    47 Por. Obrzęd pogrzebu, n. 226.
    48 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 63: AAS 57 (1965) s. 64.
    49 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 7: AAS 56 (1964) ss. 100-101.
    50 Mowa 215, 4: PL 38, 1074.
    51 Por. Łk 1, 38.
    52 Łk 1, 45.
    53 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym, Dei Verbum, nr 21: AAS 58 (1966) ss. 827-828.
    54 Por. Adversus Haereses IV, 7, 1: PG 7, 1, 990-991; S Ch, 100, II, ss. 454-458.
    55 Por. Adversus Haereses III, 10, 2: PG 7, 1, 874; S Ch, 34, s. 164.

    56 Dz 1, 14.
    57 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 62: AAS 57 (1965) s. 63.
    58 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 83: AAS 56 (1964) s. 121.
    59 Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 63: AAS 57 (1965) s: 64.
    60 Tamże, nr 64: AAS 57 (1965) s. 64.
    61 Traktat XXV (Na Narodzenie Pańskie), 5: CCL 138, s. 123; S Ch 22 bis, s. 132; por. także Traktat XXIX (Na Narodzenie Pańskie), 1: CCL tamże, s. 147; S Ch tamże, s. 148; Traktat LXIII (O Męce Pańskiej) 6: CCL tamże, s. 386; S Ch 74, s. 82.
    62 M. Ferotin, Księga mozarabska sakramentów, kol. 56.
    63 Por. Łk 2, 34.
    64 Na oczyszczenie Najśw. Maryi, Mowa III, 2: PL 183, 370; Dzieła św. Bernarda, wyd. J. Leclercq H. Rochais, Rzym 1966, s. 342.
    65 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 57: AAS 57 (1965) s. 61:
    66 Hbr 9, 14.
    67 Tamże, nr 58: AAS 57 (1965), s. 61.
    68 Por. Pius XII, Encyklika Mystici Corporis: AAS 35 (1943) s. 247.
    69 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 47: AAS 56 (1964) s. 113.
    70 Por. tamże, nr 102 i 106: AAS 56 (1964) s. 125 i 126.
    71 „… racz wspomnieć na tych wszystkich, którzy od wieków podobali się Tobie, na świętych ojców, patriarchów, proroków, apostołów (…) i na świętą i chwalebną Bożą Rodzicielkę, Maryję, i na wszystkich świętych (…) oby pamiętali oni o naszej nędzy i ubóstwie, ofiarowali Ci z nami tę czcigodną i bezkrwawą ofiarę”. Syryjska anafora Jakuba, brata Pańskiego: Modlitwa eucharystyczna, wyd. A. Hänggi – I. Pahl, Fribourg, Editions Universitaires, 1968, s. 274.
    72 Wyjaśnienie Ewangelii według Łukasza, II, 26: CSEL 32, IV, s. 55; S Ch 45, ss. 83-84.
    73 Łk 1, 38.
    74 Mt 6, 10.
    75 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 62: AAS 57 (1965) s. 63.
    76 Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 103: AAS 56 (1964) s. 125.
    77 Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 67: AAS 57 (1965) s. 65.
    78 Por. tamże, nr 67: AAS 57 (1965) ss. 65-66.
    79 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 104: AAS 56 (1964) ss. 125-126.
    80 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 66: AAS 57 (1965) s. 65.
    81 Por. Paweł VI, Przemówienie wygłoszone 24 kwietnia 1970 w kościele w Calari poświęconym Najśw. Maryi Pannie lub Nostra Signora di Bonanza: AAS 62 (1970) s. 300.
    82 Pius IX, List apostolski Ineffabilis Deus: Zbiór dokumentów Papieża Piusa IX, I, 1, Rzym 1854, s. 599; por. także V. Sardi, Uroczysta definicja dogmatu Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Paryż. Atti e documenti…, Rzym 1904-1905, t. II, s. 302.
    83 Ef 4, 13.
    84 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 66: AAS 57 (1965) s. 65.
    85 Św. Ildefons, O trwałym dziewictwie Najświętszej Maryi, r. XII: PL 96, 108.
    86 Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 56: AAS 57 (1965) s. 60 i autorzy wspomniani w przypisie 76.
    87 Łk 1, 35.
    88 Por. Mt 1, 18. 20.
    89 Por. św. Ambroży, O Duchu Świętym II, 37-38: CSEL 79, ss. 100-101; Kasjan, O Wcieleniu Pańskim II, r. II: CSEL 17, ss. 247-249; św. Beda, Homilia 1, 3: CCL 122, s. 18 i 20.
    90 Por. św. Ambroży, De institutione virginis, r. XII, 79: PL 16 (wyd. 1880), 339; List 30, 3 i List 42, 7: tamże, 1107 i 1175; Wyjaśnienie Ewangelii według Łukasza X, 132: S Ch, 52, s. 200; św. Proklus Konstantynopolitański, Mowa I, i Mowa V, 3: PG 65, 681 i 720; św. Bazyli Seleuceński, Mowa XXXIX, 3: PG 85, 433; św. Andrzej Kreteński, Mowa IV: PG 97, 868; św. German Konstantynopolitański, Mowa III, 15: PG 98, 305.
    91 Por. św. Hieronim, Przeciw Jowianowi I, 33: PL 23, 267; św. Ambroży, List 63, 33: PL 16 (wyd. 1880), 1249; De institutione virginis, r. XVII, 1051 tamże, 346; O Duchu Świętym III, 79-80: CSEL 79, ss. 182-183; Sedulius, Hymn A solis ortus cardine, ss. 13-14: CSEL 10, s. 164; Hymn Acatistos strofa 23: ayd. I. B. Pitra, Analecta Sacra, I, s. 261; Św. Proklus Konstantynopolitański, Mowa I, 3: PG 65, 684; Mowa II, 6: tamże, 700; św. Bazyli Saleuceński, Mowa IV: PG 97, 868; św. Jan Damasceński, Mowa IV, 10: PG 96, 677.
    92 Por. Seweryn Antiocheński, Homilia 57: PG 8, ss. 357-358; Hezychiusz Jerozolimski, Homilia o Najświętszej Bożej Rodzicielce Maryi: PG 93, 1464; Chryzyp Jerozolimski, Modlitwa do Najświętszej Bolej Rodzicielki Maryi 2: OP 19, s. 338: św. Andrzej Kreteński, Mowa V: PG 97, 896; św. Jan Damasceński, Mowa VI, 6: PG 96, 672.
    93 Liber Apotheosis, ww. 571-572: CCL 126, s. 97.
    94 Por. św. Izydor, O pochodzeniu i śmierci Ojców, r. LXVII, 111: Pl 83, 148; św. Ildefons, O trwałym dziewictwie Najświętszej Maryi, r. X: PL 96; 95; św. Bernard, Na wniebowzięcie Najświętszej Maryi, Mowa IV, 4: PL 183, 428; Na narodzenie Najświętszej Maryi Panny: tamże, 442; św. Piotr Damian, Święte pieśni i modlitwy II, Modlitwa do Boga Syna: PL 145, 921; Antyfona, Beata Dei Genitrix Maria: Corpus antiphonalium officii, wyd. R. J. Hesbert, Rzym 1970, t. IV, nr 6314, s. 80.
    95 Por. Paweł Diakon, Homilia I, Na wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny: PL 95, 1567; O wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny – przypisywane Paschazjuszowi Radbertowi, nr 31, 42, 57, 83; wyd. A. Ripberger; w „Specilegium Friburgense”, nr 9, 1962, ss. 72, 76, 84, 96-97; Eadmerus Kantuaryjski, O dostojeństwie Dziewicy Maryi, r. IV-V: PL 159, 562-5671 św. Bernard, In laudibus Virginis Matris, Homilia IV, 3: Dzieła św. Bernarda, wyd. J. Leclercq – H. Rochais, IV, Rzym 1966, ss. 49-50.
    96 Por. Łk 1, 46-55.
    97 Por. Orygenes, Homilia do Łukasza VII, 3: PG 13, 1817; S Ch, 87, s. 156; św. Cyryl Aleksandryjski, Komentarz do proroka Aggeusza, r. XIX: PG 71, 1060; Św. Ambroży, O wierze IV, 9, 113-114: CSEL 78, ss. 197-198; Wyjaśnienie Ewangelii według Łukasza II, 23 i 27-28; CSEL 32, IV, ss. 53-54 i 55-56; Severianus Cabalensis, In mundi cerationem oratio VI, 10: PG 56, 497-498; Antipater Bostrensis, Homilia na zwiastowanie Najświętszej Bożej Rodzicielki, 16: PG 85, 1785.
    98 Por. Dz 1, 12-14;Dz 2, 1-4.
    99 Por. Eadmerus Kantuaryjski, O dostojeństwie Dziewicy Maryi, r. VII: PL 159, 571; św. Amadeusz Lozanneński, O Maryi Dziewiczej Matce, Homilia VII: PL 188, 1337; S Ch, 72, s. 184.
    100 O trwałym dziewictwie Najświętszej Maryi, r. XII: PL 96, 106.
    101 Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, n. 54: AAS 57 (1965) s. 59. Por. Paweł VI, Przemówienie wygłoszone do Ojców soborowych na zakończenie drugiej sesji Soboru Powszechnego Watykańskiego II, dnia 4 grudnia 1963 r. AAS 56 (1964) s. 37.
    102 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 6, 7-8. 9-17: AAS 57 (1965) ss. 8-9, 3-12, 12-21.
    103 Tamże, nr 63: AAS 57 (1965) s. 64.
    104 Św. Cyprian, O jedności Kościoła katolickiego, 5: CSEL 3, s. 214.
    105 Por. 1 Tym 2, 4.
    106 Izaak De Stella, Mowa LI, Na wniebowzięcie Najśw. Maryi: PL 194, 1863.
    107 Mowa XXX, I: S Ch, 164, s. 134.

    108 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 66-69: AAS 57 (1965) ss. 65-67.
    109 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym, Dei Verbum, n. 25: AAS 58 (1966) ss. 829-830.
    110 N. 13: AAS 56 (1964) s. 103.
    111 Por. Łk 1, 46-55.
    112 Por. Officium magm canonis paracletici, Magnum Orologżon, Ateny 1963, s. 558; w różnych miejscach w kanonach i troparzach liturgicznych: por. Sofronio Eustradiadou, Theotokarion, Chennevieres-sur-Marne 1931, s. 9, 19.
    113 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 69: AAS 57 (1965) ss. 66-67.
    114 Por. tamże, n. 66: AAS 57 (1965) s. 65; Konstytucja o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium, nr 103: AAS 56 (1964) s. 125.
    115 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 67: AAS 57 (1965) ss. 65-66.
    116 Por. 1 Tm 2, 5.
    117 Tamże, nr 66: AAS 57 (1965) s. 65.
    118 Por. Paweł VI, Przemówienie wygłoszone w Bazylice Watykańskiej do Ojców soborowych dnia 21 listopada 1964 r.: AAS 56 (1964) ss. 1017.
    119 Por. Łk 1, 35.
    120 Por. Łk 1, 49.
    121 Por. J 2, 1-12.
    122 1 Kor 1, 13.
    123 Rz 7, 4.
    124 Por. Łk 1, 38.
    125 Sobór Watykański II, Dekret o ekumenizmie, Unitatis redintegratio, nr 20: AAS 57 (1965) s. 105.
    126 Encyklika Adiutricem populi: AAS 28 (1895-1896) s. 135.
    127 Łk 1, 51-53.
    128 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 56: AAS 57 (1965) s. 60.
    129 Por. Mt 2, 13-23.
    130 Por. J 2, 1-12.
    131 Św. Piotr Chryzolog, Mowa CXLIII: PL 52, 583.
    132 Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 55: AAS 57 (1965) ss. 59-60.
    133 Łk 11, 27.
    134 Łk 11, 28.
    135 Por. Paweł VI, Adhortacja apostolska Signum magnum, I: AAS 59 (1967) ss. 467-468; Mszał rzymski, dnia 15 września, Modlitwa nad darami.
    136 Por. Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 67: AAS 57 (1965) ss. 65-66.
    137 Mt 7, 21.
    138 J 15, 14.
    139 Por. św. Augustyn, In Joannis Evangelium, Traktat X, 3: CCL 36, s. 101-102; List 243, Do Letusa, n. 9: CSEL 57, ss. 575-576; św. Beda, Wyjaśnienie do Ewangelii Łukasza, IV, XI, 28: CCL 120, s. 237; Homilia 1, 4 CCL 122, ss. 26-27.
    140 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 58: AAS 57 (1965) s. 61.
    141 Mszał rzymski, IV niedziela adwentu, Modlitwa dnia. Coś podobnego znajduje się w Modlitwie z dnia 25 marca, którą można w odmawianiu modlitwy Anioł Pański podstawić w miejsce pierwszej przedstawionej w tekście.
    142 Pius XII, List do arcybiskupa Manili, Philippinas Insulas: AAS 38 (1946) s. 419.
    143 Przemówienie wygłoszone do uczestników Kongresu dominikańskiego o świętym różańcu: Insegnarnenti di Paolo VI, 1 (1963) ss. 463-464.
    144 Por. AAS 58 (1966) ss. 745-749.
    145 Por. Flp 2, 6-11.
    146 Łk 1, 42.
    147 Mt 6, 7.
    148 Por. AAS 61 (1969) ss. 649-654.
    149 Por. Łk 1, 28.
    150 Por. Łk 1, 42.
    151 Por. Rz 11, 36.
    152 Por. Mt 18, 20.
    153 Por. nr 13: AAS 56 (1964) s. 103.
    154 Dekret o apostolstwie świeckich, Apostolicam actuositatem, nr 11: AAS 58 (1966) s. 848.
    155 Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 11: AAS 57 (1965) s. 16.
    156 Por. Sobór Watykański II, Dekret o apostolstwie świeckich, Apostolicam actuositatem, nr 11: AAS 58 (1966) s. 848.
    157 Por. Łk 1, 42-45
    158 Por. Sobór Watykański II, Dekret o apostolstwie świeckich, Apostolicam actuositatem, nr 27.
    159 Por. Łk 2, 34-35; 2, 41-52; J 19, 25-27.
    160 Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 53: AAS 57 (1965) ss. 58-59.
    161 Por. J 4, 7-8. 16.
    162 Por. Łk 1, 49.
    163 Por. J 14, 4-11.
    164 Por. J 13, 15.
    165 Por. Flp 2, 5.
    166 Por. Gal 2, 20; Rz 8, 10-11.
    167 Boska komedia, Raj XXXIII, 4-6.
    168 Por. Mt 6, 13.
    169 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 60-63: AAS 57 (1965) ss. 62-64.
    170 Por. Łk 1, 26-38; 1, 45; 11, 27-29; J 2; 5.
    171 Por. Łk 1, 38.
    172 Por. Łk 1, 48.
    173 Por. Łk 1, 39-56.
    174 Por. Łk 1, 29. 34; 2, 19. 33. 51.
    175 Por. Łk 2, 21. 25-40. 51.
    176 Por. Łk 1, 46-49.
    177 Por. Dz 1, 12-14.
    178 Por. Mt 2, 13-23.
    179 Por. Łk 2, 34-35. 49; J 19, 25.
    180 Por. Łk 1, 48; 2, 24.
    181 Por. Łk 2, 1-7; J 19, 25-27.
    182 Por. J 2, 1-12.
    183 Por. Mt 1, 18-25; Łk 1, 26-38.
    184 Por. Rz 8, 29; Kol 1, 18.
    185 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, Lumen Gentium, nr 65: AAS 57 (1965) ss. 64-65.
    186 J 2, 5.
    187 Por. Wj 19, 8; 24, 3. 7; Pp 5, 27.
    188 Por. Joz 24, 24; Ezd 19, 12; Neh 5, 12.
    189 Mt 17, 5.
    190 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, Gaudium et spes, nr 22: AAS 58 (1966) ss. 1042-1044.

    http://kosciol.wiara.pl/doc/490260.Marialis-cultus/16

    **************************

    Jan Paweł II

    ENCYKLIKA REDEMPTORIS MATER

    O błogosławionej Maryi Dziewicy
    W życiu pielgrzymującego Kościoła

    Czcigodni Bracia, Drodzy Synowie i Córki,
    Pozdrowienie i Apostolskie Błogosławieństwo!

    Wprowadzenie

    1. MATKA ODKUPICIELA zajmuje ściśle określone miejsce w planie zbawienia, bowiem „gdy (…) nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze!” (Ga 4, 4-6).

    Tymi słowami apostoła Pawła, które przytacza Sobór Watykański II na początku swojego wykładu o Błogosławionej Maryi Dziewicy1, pragnąc rozpocząć moje rozważanie o znaczeniu Maryi w tajemnicy Chrystusa i o Jej czynnej i wzorczej obecności w życiu Kościoła. Są to bowiem słowa, które sławią zarazem miłość Ojca, posłannictwo Syna, dar Ducha Świętego, Niewiastę, z której narodził się Odkupiciel oraz nasze Boże synostwo w tajemnicy „pełni czasu”2.

    Ta „pełnia” wskazuje na wyznaczony odwiecznie moment, w którym Ojciec posłał Syna swego, „aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Oznacza ona błogosławioną chwilę, w której Słowo, które było u Boga, „stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 1. 14), stając się naszym bratem. Pełnia ta naznacza chwilę, w której Duch Święty, który już wylał na Maryję z Nazaretu pełnię łaski, ukształtował w Jej dziewiczym łonie ludzką naturę Chrystusa. Określa chwilę, w której poprzez wkroczenie wieczności w czas, ten sam czas zostaje odkupiony i napełniwszy się tajemnicą Chrystusa, staje się w sposób definitywny „czasem zbawienia”. Pełnia ta naznacza wreszcie tajemniczy początek drogi Kościoła. Kościół bowiem w liturgii pozdrawia Maryję z Nazaretu jako swój początek3, gdyż w Niepokalanym Poczęciu widzi zapowiedź zbawczej łaski paschalnej, przewidzianej dla najszlachetniejszego z jej członków, a nade wszystko, ponieważ we Wcieleniu spotyka nierozłącznie zjednoczonych Chrystusa i Maryję: Tego, który jest jego Panem i Głową, i Tę, która wypowiedziawszy pierwsze fiat Nowego Przymierza, jest jego prawzorem jako oblubienicy i matki.

    2. Kościół wzmocniony obecnością Chrystusa (por. Mt 28, 20) pielgrzymuje w czasie do końca wieków, idąc na spotkanie Pana, który przychodzi; ale na tej drodze — pragnę to wyraźnie podkreślić — kroczy śladami wędrówki odbytej przez Maryję Dziewicę, która „szła naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”4.

    Podejmuję te słowa tak treściwe i znamienne z Konstytucji Lumen gentium, która w swej końcowej treści kreśli jasną syntezę nauki Kościoła na temat Matki Chrystusa, czczonej przezeń jako Matka najmilsza i jako wzór wiary, nadziei i miłości.

    Wkrótce po Soborze wielki mój Poprzednik, Paweł VI, podjął na nowo temat Najświętszej Dziewicy, wyjaśniając w Encyklice Christi Matri, a następnie w Adhortacjach Apostolskich Signum magnum i Marialis cultus5 podstawy i kryteria tej szczególnej czci, jakiej Matka Chrystusa doznaje w Kościele, oraz różne formy nabożeństw maryjnych — liturgicznych, ludowych, prywatnych — odpowiadających duchowi wiary.

    3. Nową okolicznością, która tym razem przynagla mnie do zabrania głosu, jest bliska już perspektywa Roku 2000, który jako milenijny jubileusz narodzenia Jezusa Chrystusa zwraca równocześnie wzrok naszej wiary w stronę Jego ziemskiej Rodzicielki. Nie brakowało w ostatnich latach z różnych stron głosów sugerujących, że taką rocznicę wypadałoby poprzedzić analogicznym jubileuszem poświęconym uczczeniu narodzin Maryi.

    O ile jednak w tej sprawie trudno ustalić jakiś chronologiczny punkt dla określenia daty narodzin Maryi, to natomiast myśli Kościoła w pełni odpowiada świadomość pojawienia się Maryi przed Chrystusem na horyzoncie dziejów zbawienia6. Wówczas, gdy definitywnie przybliżyła się „pełnia czasu”, gdy zbawczy adwent Emanuela stał się bliski swego wypełnienia, Ta, która została odwiecznie przeznaczona na Jego Matkę, była już na ziemi. To właśnie Jej „poprzedzenie” przyjścia Chrystusa znajduje rokrocznie odzwierciedlenie w liturgii Adwentu. Jeśli więc lata przybliżające nas do końca drugiego i początku trzeciego Milenium po Chrystusie porównujemy do tamtego historycznego oczekiwania na Zbawiciela, staje się rzeczą w pełni zrozumiałą, że w tym okresie pragniemy zwrócić się w sposób szczególny do Tej, która pośród „nocy” adwentowego oczekiwania zaczęła świecić jako prawdziwa „Gwiazda zaranna” (Stella matutina). Istotnie, tak jak gwiazda owa, „jutrzenka”, poprzedza wschód słońca, tak Maryja, od swego Niepokalanego Poczęcia, poprzedziła przyjście Zbawiciela, wschód Słońca sprawiedliwości w dziejach rodzaju ludzkiego7.

    Obecność Jej pośród Izraela — dyskretna i chyba przez współczesnych Jej nie zauważona — pozostawała równocześnie przejrzysta i jawna wobec Przedwiecznego, który z tą ukrytą „Córą Syjonu” (por. Sof 3, 14; Za 2, 14) związał swój zbawczy plan obejmujący całe dzieje ludzkości Słusznie więc my, chrześcijanie u kresu drugiego tysiąclecia, świadomi jak bardzo ten opatrznościowy plan Trójcy Przenajświętszej jest centralną rzeczywistością Objawienia i wiary, czujemy potrzebę uwydatnienia szczególnej obecności Matki Chrystusa w dziejach, zwłaszcza w ciągu tych ostatnich lat przed Rokiem 2000.

    4. Sobór Watykański II przygotowuje nas do tego, ukazując w swym magisterium Bogurodzicę w tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Jeśli bowiem prawdą jest, że „tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy, Słowa Wcielonego” — jak głosi tenże Sobór8 — to tę samą zasadę należy odnieść w stopniu najszczególniejszym do tej wyjątkowej „córki ludzkich pokoleń”, do tej niezwykłej „niewiasty”, która stała się Matką Chrystusa. Tylko w tajemnicy Chrystusa wyjaśnia się w pełni jej własna tajemnica. Tak zresztą od początku starał się odczytywać ją Kościół: tajemnica Wcielenia pozwalała mu coraz pełniej zgłębiać i rozjaśniać tajemnicę ziemskiej Matki Słowa Wcielonego Przełomowe znaczenie miał tutaj Sobór w Efezie (r. 431), podczas którego, ku wielkiej radości chrześcijan, prawda o Boskim macierzyństwie Maryi została uroczyście potwierdzona jako prawda wiary Kościoła. Maryja jest Matką Boga (= Theotókos), ponieważ za sprawą Ducha Świętego poczęła w swym dziewiczym łonie i wydała na świat Jezusa Chrystusa — współistotnego Ojcu Syna Bożego9. „Syn Boży (…) urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas”10, stał się człowiekiem. Tak więc poprzez tajemnicę Chrystusa jaśnieje w pełni na horyzoncie wiary Kościoła tajemnica Jego ziemskiej Matki. Dogmat Bożego macierzyństwa Maryi był z kolei dla Soboru Efeskiego i jest obecnie dla Kościoła jakby pieczęcią potwierdzającą dogmat Wcielenia, w którym Słowo prawdziwie przyjmuje w jedności swej osoby naturę ludzką nie unicestwiając jej.

    5. Sobór Watykański II, ukazując Maryję w tajemnicy Chrystusa, znajduje w ten sposób również drogę, aby pogłębić poznanie tajemnicy Kościoła. Jako Matka Chrystusa jest bowiem Maryja w sposób szczególny związana z Kościołem, „który Pan ustanowił jako swoje ciało”11. Tekst soborowy w znamienny sposób przybliża tę prawdę o Kościele jako ciele Chrystusa (wedle nauki Listów Pawłowych) do prawdy, że Syn Boży „za sprawą Ducha Świętego narodził się z Maryi Dziewicy”. Rzeczywistość Wcielenia znajduje jakby swoje przedłużenie w tajemnicy Kościoła — Ciała Chrystusa. O samej zaś rzeczywistości Wcielenia nie sposób nie myśleć nie odwołując się do Maryi — Matki Słowa Wcielonego.

    W niniejszych rozważaniach pragnę jednak nawiązać nade wszystko do owej „pielgrzymki wiary”, w której „Błogosławiona Dziewica szła naprzód (…) utrzymując wiernie swe zjednoczenie z Chrystusem”12. W ten sposób owa dwoista więź, jaka łączy Bogarodzicę z Chrystusem i Kościołem nabiera znaczenia historycznego. Nie tylko chodzi tutaj o dzieje samej Dziewicy-Matki, o Jej szczególną drogę miary oraz „najlepszą cząstkę” w tajemnicy zbawienia, ale równocześnie o dzieje całego Ludu Bożego, o wszystkich, którzy uczestniczą w tejże samej pielgrzymce wiary.

    Sobór daje temu wyraz stwierdzając na innym miejscu, że Maryja „przodowała”, stając się „pierwowzorem Kościoła, w porządku wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem”13. Owo wzorcze „przodowanie” odnosi się do samej wewnętrznej tajemnicy Kościoła, który widzi wypełnienie swej zbawczej misji, łącząc w sobie — podobnie jak Maryja — właściwości matki i dziewicy. „Jest dziewicą, która nieskazitelnie i w czystości dochowuje wiary danej Oblubieńcowi” i która „staje się (…) matką: rodzi bowiem do nowego i nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z Boga zrodzonych”14.

    6. Wszystko to dokonuje się w wielkim dziejowym procesie — niejako „w drodze”. Pielgrzymowanie wiary wskazuje na dzieje wewnętrzne, można powiedzieć: na „dzieje dusz”. Równocześnie jednak są to dzieje ludzi, poddanych na tej ziemi przemijaniu, objętych wymiarem historii. W dalszych rozważaniach pragniemy skoncentrować się przede wszystkim na etapie współczesnym, który nie należy jeszcze do historii, ale przecież nieustannie ją tworzy, również w znaczeniu historii zbawienia Tu otwiera się ta rozległa przestrzeń, wewnątrz której Błogosławiona Dziewica Maryja w dalszym ciągu „przoduje” ludowi Bożemu. Jej wyjątkowe „pielgrzymowanie wiary” wciąż staje się punktem odniesienia dla Kościoła, dla osób i wspólnot, dla ludów i narodów, poniekąd dla całej ludzkości. Trudno zaprawdę ogarnąć i zmierzyć jej zasięg.

    Sobór podkreśla, iż Bogarodzica jest już eschatologicznym wypełnieniem Kościoła: „Kościół w osobie Najświętszej Maryi Panny już osiąga doskonałość, dzięki której istnieje nieskalany i bez zmazy (por. Ef 5, 27)” — równocześnie zaś „chrześcijanie ciągle jeszcze starają się usilnie o to, aby przezwyciężając grzech, wzrastać w świętości; dlatego wznoszą oczy ku Maryi, która świeci całej wspólnocie wybranych jako wzór cnót”15. Pielgrzymowanie przez wiarę nie jest już więcej udziałem Bogurodzicy: doznając u boku Syna uwielbienia w niebie, Maryja przekroczyła już próg pomiędzy wiarą a widzeniem „twarzą w twarz” (1 Kor 13, 12). Równocześnie jednak, w tym eschatologicznym spełnieniu, Maryja nie przestaje być „Gwiazdą przewodnią” (Maris Stella)16 dla wszystkich, którzy jeszcze pielgrzymują przez wiarę. Jeżeli wznoszą oni ku Niej oczy na różnych miejscach ziemskiego bytowania, to dlatego, że „zrodziła Syna, którego Bóg ustanowił pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8, 29)”17 — a także dlatego, iż „w zrodzeniu i wychowywaniu” tychże braci i sióstr Maryja „współdziałała swą macierzyńską miłością”18.

    Część I
    Maryja w tajemnicy Chrystusa

    1. Łaski pełna

    7. „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa; On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich — w Chrystusie” (Ef 1, 3). Słowa Listu do Efezjan odsłaniają odwieczne zamierzenia Boga i Ojca, odwieczny plan zbawienia człowieka w Chrystusie. Jest to plan uniwersalny, odnosi się do wszystkich ludzi stworzonych „na obraz i podobieństwo Boże” (por. Rdz 1, 26). Wszyscy, objęci „u początku” Boskim dziełem stworzenia, odwiecznie są też ogarnięci Boskim planem zbawienia, który ma się do końca objawić w „pełni czasu”, wraz z przyjściem Chrystusa.

    Ten Bóg bowiem, który jest „Ojcem Pana naszego Jezusa Chrystusa”, „w Nim — są to dalsze słowa tegoż Listu — wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. W Nim mamy odkupienie przez Jego krew — odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski” (Ef 1, 4-7).

    Boski plan zbawienia, który został nam objawiony wraz z przyjściem Chrystusa, jest odwieczny. Jest on także — wedle nauki zawartej w Liście do Efezjan i innych Listach Pawłowych (por. Kol 1, 12-14; Rz 3, 24; Ga 3, 14; 2 Kor 5, 18-29) — odwiecznie związany z Chrystusem:. W całokształcie tego planu, który ogarnia wszystkich ludzi, szczególne miejsce zajmuje „niewiasta” jako Matka Tego, z którym Ojciec odwiecznie związał dzieło zbawienia19. Jak uczy Sobór Watykański II, „zarysowuje się Ona (…) proroczo już w obietnicy danej pierwszym rodzicom, upadłym w grzech” — według Księgi Rodzaju (por. 3, 15). „Podobnie jest to ta Dziewica, która pocznie i zrodzi Syna, którego imię będzie Emmanuel (…)” — wedle słów Izajasza (por. 7, 14)20. W ten sposób Stary Testament przygotowuje ową „pełnię czasu”, kiedy Bóg ześle „Syna swego, zrodzonego z niewiasty, (…) abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo”. Przyjście Syna Bożego na świat jest wydarzeniem, opisanym w pierwszych rozdziałach Ewangelii według św. Łukasza i według św. Mateusza.

    8. Maryja zostaje definitywnie wprowadzona w tajemnicę Chrystusa przez to wydarzenie: przez zwiastowanie anielskie Dzieje się to w Nazarecie, w konkretnych okolicznościach dziejów Izraela — Judu powołanego do zachowania Bożych obietnic. Zwiastun mówi do Dziewicy: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą” (Łk 1, 28). Maryja „zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie” (Łk 1, 29): co znaczą te niezwykłe słowa, a w szczególności wyrażenie „łaski pełna” (Kecharitoméne)21.

    Rozważając te słowa, a zwłaszcza wyrażenie „łaski pełna”, razem z Maryją, znajdujemy szczególnie bogaty do nich odpowiednik właśnie w Liście do Efezjan, w tekście powyżej przytoczonym. Jeśli po zwiastowaniu anielskim Dziewica z Nazaretu zostaje nazwana „błogosławioną między niewiastami” (por. Łk 1, 42), to tłumaczy się to poprzez owo błogosławieństwo, którym „Bóg Ojciec” napełnił nas „na wyżynach niebieskich, w Chrystusie”. Jest to błogosławieństwo duchowe, odnosi się ono do wszystkich ludzi, ma w sobie pełnię i powszechność („wszelkie błogosławieństwo”), które płynie z miłości, jaka jednoczy współistotnego Syna z Ojcem w Duchu Świętym. Równocześnie jest to błogosławieństwo zwrócone za sprawą Jezusa Chrystusa w stronę dziejów człowieka aż do końca: w stronę wszystkich ludzi. Do Maryi to błogosławieństwo odnosi się w mierze szczególnej i wyjątkowej. Elżbieta pozdrawia Ją jako „błogosławioną między niewiastami”.

    Uzasadnieniem podwójnego pozdrowienia jest to, że w duszy tej „Córy Syjonu” odsłonił się niejako cały „majestat łaski” — tej łaski, jaką „Ojciec (…) obdarzył nas Umiłowanym”. Zwiastun mówi wszak do Maryi: „łaski pełna” — mówi zaś tak, jakby to było Jej właściwe imię. Nie nazywa swej rozmówczyni imieniem własnym „Miriam (= Maryja)”, ale właśnie tym nowym imieniem: „łaski pełna”. Co znaczy to imię? Dlaczego anioł tak nazywa Dziewicę z Nazaretu?

    W języku Biblii „łaska” oznacza szczególny dar, który według Nowego Testamentu ma swe źródło w trynitarnym życiu Boga samego — Boga, który jest miłością (por. 1 J 4, 8). Owocem tej miłości jest wybranie — to, o którym mówi List do Efezjan. Wybranie to jest zatem ze strony Boga odwieczną wolą zbawienia człowieka przez uczestnictwo w Bożym życiu (por. 2 P 1, 4) w Chrystusie: jest zbawieniem poprzez uczestnictwo w życiu nadprzyrodzonym. Następstwem tego przedwiecznego daru, tej łaski wybrania człowieka przez Boga, jest jakby zaczyn świętości, jakby źródło tryskające w duszy człowieka jako dar Boga samego, które poprzez łaskę ożywia i uświęca wybranych. Poprzez to wszystko dokonuje się — czyli staje rzeczywistością — owo „napełnienie” człowieka wszelkim „błogosławieństwem duchowym”, owo „przybranie za synów w Chrystusie” — w Tym, który jest odwiecznie „Umiłowany” przez Ojca.

    Kiedy czytamy, że zwiastun mówi do Maryi „łaski pełna”, kontekst ewangeliczny, w którym zbiegają się dawne objawienia i obietnice, pozwala nam zrozumieć, że chodzi tutaj o szczególne błogosławieństwo pośród wszelkich „błogosławieństw duchowych w Chrystusie”. W tajemnicy Chrystusa jest Ona obecna już „przed założeniem świata”, jako Ta, którą Ojciec „wybrał” na Rodzicielkę swego Syna we Wcieleniu — a wraz z Ojcem wybrał Ją Syn i odwiecznie zawierzył Duchowi świętości. Maryja jest w sposób zupełnie szczególny i wyjątkowy związana z Chrystusem i równocześnie jest umiłowana w Tym przedwiecznie umiłowanym Synu, współistotnym Ojcu, w którym skupia się cały „majestat łaski”. Równocześnie pozostaje Ona doskonale otwarta w stronę tego „daru z wysokości” (por. Jk 1, 17). Jak uczy Sobór: Maryja „zajmuje pierwsze miejsce wśród pokornych i ubogich Pana, którzy z ufnością oczekują od Niego zbawienia i dostępują go”22.

    9. Jeśli pozdrowienie i imię „łaski pełna” mówią o tym wszystkim, to w kontekście zwiastowania anielskiego odnoszą się one przede wszystkim do wybrania Maryi na Matkę Syna Bożego. Równocześnie pełnia łaski wskazuje na całe nadprzyrodzone obdarowanie Maryi, jakie wiąże się z tym, że została wybrana i przeznaczona na Matkę Chrystusa. Jeśli wybranie to jest kluczowe dla wypełnienia się zbawczych zamierzeń Boga w stosunku do ludzkości; jeśli odwieczne wybranie w Chrystusie i przeznaczenie do godności przybranych synów odnosi się do wszystkich ludzi — to wybranie Maryi jest całkowicie wyjątkowe i jedyne Stąd także Jej jedyne i wyjątkowe miejsce w tajemnicy Chrystusa.

    Zwiastun mówi do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego” (Łk 1, 30-32). A kiedy Dziewica, zmieszana niezwykłym pozdrowieniem, pyta: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”, słyszy od anioła potwierdzenie poprzednich słów i zarazem ich wyjaśnienie. Gabriel mówi: „Duch Święty zstąpi w Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35).

    Zwiastowanie anielskie jest więc objawieniem tajemnicy Wcielenia w samym zaczątku jego wypełnienia na ziemi. Zbawcze udzielanie się Boga, życia Bożego, w jakiś sposób całemu stworzeniu — a bezpośrednio: człowiekowi — osiąga w tajemnicy Wcielenia jeden ze swych punktów szczytowych. Jest to bowiem zarazem szczyt wśród całego obdarowania łaską w dziejach człowieka i kosmosu. Maryja jest „łaski pełna”, ponieważ Wcielenie Słowa, zjednoczenie osobowe Boga-Syna z naturą ludzką, z człowieczeństwem, w Niej właśnie się urzeczywistnia i dokonuje. „Jest Rodzicielką. Syna Bożego, a przez to najbardziej umiłowaną córą Ojca i świętym przybytkiem Ducha Świętego; dzięki zaś temu darowi szczególnej łaski góruje wielce nad wszystkimi innymi stworzeniami zarówno ziemskimi, jak niebieskimi” — uczy Sobór23.

    10. List do Efezjan, mówiąc o „majestacie łaski”, jaką „Bóg i Ojciec (…) obdarzył nas w Umiłowanym”, dodaje: „w Nim mamy odkupienie przez krew” (Ef 1, 7). Wedle miary wyrażonej w uroczystym nauczaniu Kościoła, ów „majestat łaski” objawił się w Bogurodzicy przez to, że została Ona odkupiona „w sposób wznioślejszy”24. Za sprawą bogactwa łaski Umiłowanego, ze względu na odkupieńcze zasługi Tego, który miał stać się Jej Synem, Maryja została uchroniona od dziedzictwa pierworodnego grzechu25.

    W ten sposób, od pierwszej chwili poczęcia, czyli zaistnienia na ziemi, należy Ona do Chrystusa, ma udział w zbawczej łasce uświęcającej oraz w tej miłości, która swój początek znajduje w „Umiłowanym”, w Synu Ojca Przedwiecznego, który poprzez Wcielenie stał się Jej rodzonym Synem. Dlatego, za sprawą Ducha Świętego, w wymiarze łaski, czyli uczestnictwa Bożej natury, Maryja otrzymuje życie od Tego, któremu w porządku ziemskiego rodzenia sama dała życie jako Matka. Liturgia nie waha się nazywać Ją „Rodzicielką swego Stworzyciela”26 i pozdrawiać Ją słowami, które Dante Alighieri wkłada w usta św. Bernarda: „Córo Twego Syna”27. A ponieważ to „nowe życie” Maryja otrzymuje w takiej pełni, jaka odpowiada miłości Syna do Matki, a więc godności Bożego macierzyństwa — stąd przy zwiastowaniu anioł nazywa Ją „łaski pełną”.

    11. Tajemnica Wcielenia stanowi w zbawczym zamierzeniu Trójcy Przenajświętszej wypełnienie ponadobfite obietnicy danej ludziom przez Boga po grzechu pierworodnym: po owym pierwszym grzechu, którego skutki obciążają całe dzieje człowieka na ziemi (por. Rdz 3, 15). Oto przychodzi na świat Syn, „potomek niewiasty”, który „zmiażdży głowę węża”. Jak wynika ze słów protoewangelii, zwycięstwo Syna niewiasty nie dokona się bez ciężkiej walki, która ma wypełnić całe ludzkie dzieje. „Nieprzyjaźń” zapowiedziana na początku, zostaje potwierdzona w Apokalipsie, która jest „księgą spraw ostatecznych” Kościoła i świata, gdzie znowu powraca znak „Niewiasty”, tym razem: „obleczonej w słońce” (por. 12, 1).

    Maryja, Matka Słowa Wcielonego, zostaje wprowadzona w samo centrum owej nieprzyjaźni, owego zmagania, jakie towarzyszy dziejom ludzkości na ziemi, a zarazem dziejom zbawienia. Należąc do „ubogich i pokornych Pana”, Maryja nosi w sobie, jak nikt inny wśród ludzi, ów „majestat łaski”, jaką Ojciec „obdarzył nas w Umiłowanym”, a łaska ta stanowi o niezwykłej wielkości i pięknie całej Jej ludzkiej istoty. Maryja pozostaje w ten sposób wobec Boga, a także wobec całej ludzkości jakby niezmiennym i nienaruszonym znakiem tego Bożego wybrania, o jakim mówi List Pawłowy: „w Chrystusie (…) wybrał nas przed założeniem świata (…) i przeznaczył dla siebie jako przybranych synów” (Ef 1, 4. S). Wybranie to jest potężniejsze od wszelkich doświadczeń zła i grzechu, od całej owej „nieprzyjaźni”, jaką naznaczone są ziemskie dzieje człowieka. Maryja pozostaje w tych dziejach znakiem niezawodnej nadziei.

    2. „Błogosławiona, która uwierzyła”

    12. Ewangelista Łukasz — wkrótce po opisie zwiastowania — prowadzi nas w ślad za Dziewicą z Nazaretu „do pewnego miasta w pokoleniu Judy” (Łk 1, 39). Miastem tym ma być, zdaniem uczonych, dzisiejsze Ain-Karim, położone w okolicy górzystej, opodal Jerozolimy. Maryja „wybrała się tam z pośpiechem”, aby odwiedzić Elżbietę, swoją krewną. Przyczynę odwiedzin wypada upatrywać w tym także, że podczas zwiastowania Gabriel wskazał w znamienny sposób na Elżbietę, która w podeszłym wieku mocą Bożą poczęła syna z męża Zachariasza: „krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 36-37). Zwiastun powołał się na przykład Elżbiety, aby odpowiedzieć na pytanie Maryi: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34). Otóż stanie się to właśnie „mocą Najwyższego”, podobnie i nawet bardziej niż w przypadku Elżbiety.

    Maryja więc udaje się w duchu miłości do domu swej krewnej. Przy wejściu, w odpowiedzi na pozdrowienie Maryi, Elżbieta, „napełniona Duchem Świętym”, czując szczególne poruszenie dziecka we własnym łonie, wielkim głosem pozdrawia Maryję: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona” (por. Łk 1, 40-42). Ten okrzyk czy też aklamacja Elżbiety weszła później do modlitwy Zdrowaś Maryjo jako dalszy ciąg pozdrowienia anielskiego, stając się w ten sposób jedną z najczęstszych modlitw Kościoła. Jeszcze więcej mówią dalsze słowa Elżbiety zawarte w pytaniu: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1, 43). Elżbieta daje świadectwo Maryi: rozpoznaje i głosi, że przed nią stoi Matka Pana, Matka Mesjasza. W tym świadectwie uczestniczy też syn, którego Elżbieta nosi w swoim łonie: „poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie”. „Dzieciątko” — to przyszły Jan Chrzciciel, który nad Jordanem wskaże na Jezusa jako Mesjasza.

    Wszystkie te słowa w pozdrowieniu Elżbiety mają doniosłą wymowę, jednakże znaczenie kluczowe wydaje się posiadać to, co mówi ona na końcu: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełniły się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1, 45)28. Można postawić te słowa obok wyrażenia „łaski pełna” w pozdrowieniu anioła. Odsłania się w nich — podobnie jak w tamtych — zasadnicza treść mariologiczna, zasadnicza prawda o Maryi, która stała się rzeczywiście obecna w tajemnicy Chrystusa właśnie przez to, że „uwierzyła”. Pełna łaski, przy zwiastowaniu anielskim oznacza dar Boga samego; wiara Maryi, którą głosi Elżbieta przy nawiedzeniu, wskazuje na to, jak Dziewica nazaretańska odpowiedziała na ten dar.

    13. „Bogu objawiającemu należy okazać «posłuszeństwo wiary» (por. Rz 16, 26; por. Rz 1, 5; 2 Kor 10, 5-6), przez które człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu” — uczy Sobór29. Takie właśnie ujęcie wiary znalazło doskonałe urzeczywistnienie w Maryi. Momentem „przełomowym” było zwiastowanie. Słowa Elżbiety: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła”, na pierwszym miejscu odnoszą się do tego właśnie momentu30.

    Przy zwiastowaniu bowiem Maryja, okazując „posłuszeństwo wiary” Temu, który przemawiał do Niej słowami swego zwiastuna, poprzez „pełną uległość rozumu i woli wobec Boga objawiającego”31 — w pełni powierzyła się Bogu. Odpowiedziała więc całym swoim ludzkim, niewieścim „ja”. Zawierało się w tej odpowiedzi wiary doskonałe współdziałanie „z łaską Bożą uprzedzającą i wspomagającą” oraz doskonała wrażliwość na działanie Ducha Świętego, który „darami swymi wiarę stale udoskonala”32.

    Słowo Boga żywego, które zwiastował Maryi anioł, odnosiło się da Niej samej: „Oto poczniesz i porodzisz Syna” (Łk 1, 31). Maryja, przyjmując to zwiastowanie, miała stać się „Matką Pana”. Miała w Niej dokonać się Boska tajemnica Wcielenia. „Było zaś wolą Ojca miłosierdzia, aby Wcielenie poprzedziła zgoda Tej, która była przeznaczona na matkę”33. I Maryja wyraża tę zgodę, po wysłuchaniu wszystkich słów zwiastuna. Mówi: „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 7, 38). Owo Maryjne fiat — „niech mi się stanie” — zadecydowało od strony ludzkiej o spełnieniu się Bożej tajemnicy. Zachodzi pełna zbieżność ze słowami Syna, który według Listu do Hebrajczyków mówi do Ojca, przychodząc na świat: „Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało (…) Oto idę (…) abym spełniał wolę Twoją, Boże” (10, 5. 7). Tajemnica Wcielenia urzeczywistniła się wówczas, gdy Maryja wypowiedziała swoje fiat: „niech mi się stanie według twego słowa!”, czyniąc możliwym — na ile wedle planu Bożego od Niej to zależało — spełnienie woli Syna.

    Wypowiedziała to fiat przez wiarę. Przez wiarę bezwzględnie „powierzyła siebie Bogu”, a zarazem „całkowicie poświęciła samą siebie, jako służebnicę Pańską, osobie i dziełu swego Syna”34. Syna tego zaś — jak uczą Ojcowie pierwej poczęła duchem niż ciałem: właśnie przez wiarę!35 Słusznie przeto sławi Maryję Elżbieta: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”. Te słowa już się spełniły: Maryja z Nazaretu staje na progu domu Elżbiety i Zachariasza jako Matka Syna Bożego. I Elżbieta czyni radosne odkrycie: „Matka mojego Pana przychodzi do mnie”.

    14. Dlatego też wiara Maryi przyrównywana bywa do wiary Abrahama, którego Apostoł nazywa „ojcem naszej wiary” (por. Rz 4, 12). W zbawczej ekonomii Objawienia Bożego wiara Abrahama stanowi początek Starego Przymierza, wiara Maryi przy zwiastowaniu daje początek Przymierzu Nowemu. Podobnie też, jak Abraham „wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów” (Rz 4, 18), tak Maryja, która przy zwiastowaniu wyznaje swoje dziewictwo („Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”), uwierzyła, że z mocy Najwyższego, za sprawą Ducha Świętego, stanie się Matką Syna Bożego zgodnie z objawieniem anioła: „Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35).

    Jednakże słowa Elżbiety: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła” odnoszą się nie tylko do tego szczegółowego momentu, jakim było zwiastowanie. Jeśli chodzi o wiarę Maryi oczekującej Chrystusa, zwiastowanie jest z pewnością momentem przełomowym, ale zarazem jest także punktem wyjścia, od którego zaczyna się całe „itinerarium ku Bogu”: cała Jej droga wiary. Na tej zaś drodze w sposób niezwykły, zaiste heroiczny — owszem, z coraz większym heroizmem wiary — będzie się urzeczywistniać owo „posłuszeństwo”, które wyznała wobec słowa Bożego objawienia. A to „posłuszeństwo wiary” ze strony Maryi w ciągu całej drogi posiadać będzie zadziwiające podobieństwo do wiary Abrahama. Podobnie jak ten patriarcha całego Ludu Bożego, tak i Maryja, w ciągu całej drogi swego uległego, macierzyńskiego fiat, będzie potwierdzać, iż „wbrew nadziei uwierzyła nadziei”. Na niektórych zaś etapach tej drogi nabierze szczególnej wymowy błogosławieństwo Tej, „która uwierzyła”. Uwierzyć — to znaczy „powierzyć siebie” samej istotnej prawdzie słów Boga żywego, znając i uznając z pokorą, „jak niezbadane są Jego wyroki i niezgłębione Jego drogi” (por. Rz 11, 33). Maryja, która z odwiecznej woli Najwyższego znalazła się — rzec można — w samym centrum owych „niezgłębionych dróg” oraz „niezbadanych wyroków” Boga, poddaje się w półcieniu wiary, przyjmując całkowicie i z sercem otwartym to wszystko, co było przewidziane w planie Bożym.

    15. Kiedy przy zwiastowaniu usłyszała o Synu, którego ma stać się Rodzicielką, któremu „nada imię Jezus” (Zbawiciel), usłyszała również, iż „Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida” i że będzie On „panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk 1, 32-33). W tym kierunku zwraca się nadzieja całego Izraela Obiecany Mesjasz ma być „wielki” — zwiastun też mówi: „będzie On wielki” — wielki czy to imieniem „Syna Najwyższego”, czy też przejęciem dziedzictwa Dawidowego. Ma więc być królem: ma panować „nad domem Jakuba”. Maryja wyrosła wśród tych oczekiwań swojego ludu. Czyż w chwili zwiastowania mogła przeczuwać, jakie istotne znaczenie mają te słowa anioła? Jak najeży rozumieć owo „panowanie”, któremu „nie będzie końca”?

    Chociaż — przez wiarę — poczuła się w tej chwili Matką „Mesjasza króla”, to przecież odpowiedziała: „Oto Ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1, 38). Od pierwszej chwili dała wyraz przede wszystkim „posłuszeństwu wiary”, zdając się na takie znaczenie powyższych słów zwiastowania, jakie nada im Ten, od kogo słowa te pochodzą: jakie nada im sam Bóg.

    16. Na tej samej drodze „posłuszeństwa wiary” usłyszała Maryja niedługo potem inne słowa, które pochodziły od Symeona w świątyni jerozolimskiej. Było to już czterdziestego dnia po narodzeniu Jezusa, gdy zgodnie z przepisem Prawa Mojżeszowego, Maryja wraz z Józefem „przynieśli Dziecię do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu” (por. Łk 2, 22). Samo narodzenie miało miejsce w warunkach skrajnego ubóstwa. Wiemy bowiem od św. Łukasza, że w związku ze spisem ludności, zarządzonym przez władze rzymskie, Maryja udała się wraz z Józefem do Betlejem, a nie znalazłszy tam żadnego „miejsca w gospodzie”, urodziła swego Syna w stajni i „położyła Go w żłobie” (por. Łk 2, 7).

    Człowiek sprawiedliwy i pobożny, imieniem Symeon, pojawia się na początku Maryjnego „itinerarium” wiary. Słowa jego, natchnione przez Ducha Świętego (por. Łk 2, 25-27), potwierdzają prawdę zwiastowania. Czytamy bowiem, że „wziął On w objęcia” Dzieciątko, któremu zgodnie z poleceniem anioła „nadano imię Jezus” (por. Łk 2, 21). Jego słowa są zgodne z brzmieniem tego imienia, które znaczy: Zbawiciel — „Bóg jest zbawieniem”. Zwracając się do Pana, mówi: „moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk 2, 30-32). Równocześnie jednak Symeon zwraca się do Maryi z następującymi słowami: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą”. I dodaje wprost pod adresem Maryi: „A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34-35). Słowa Symeona stawiają w nowym świetle zapowiedź, jaką Maryja usłyszała od anioła: Jezus jest Zbawicielem, jest „światłem na oświecenie” ludzi. Czyż nie okazało się to w pewien sposób w noc Narodzenia, gdy do stajni przybyli pasterze? (por. Łk 2, 8-20). Czyż nie miało się jeszcze bardziej okazać, gdy przybędą Mędrcy ze Wschodu? (por. Mt 2, 1-12). Równocześnie jednak, już u początku swego życia, Syn Maryi — a wraz z Nim Jego Matka — doznają na sobie prawdy dalszych słów Symeona: „znak, któremu sprzeciwiać się będą”. Słowa Symeona są jakby drugą zapowiedzią dla Maryi, gdyż wskazują na konkretny wymiar historyczny, w którym Jej Syn wypełni swoje posłannictwo, to jest wśród niezrozumienia i w cierpieniu. Jeśli taka zapowiedź potwierdza z jednej strony Jej wiarę w wypełnienie Boskich obietnic zbawienia, to z drugiej strony objawia również, że swoje posłannictwo będzie musiała przeżywać w cierpieniu u boku cierpiącego Zbawiciela i że Jej macierzyństwo pozostanie w cieniu i będzie bolesne Oto po odwiedzinach Mędrców ze Wschodu, po ich ukłonie („upadli na twarz i oddali Mu pokłon”) i po złożeniu przez nich darów (por. Mt 2, 11), Maryja wraz z Dziecięciem musi uchodzić do Egiptu pod troskliwą opieką Józefa, gdyż „Herod (…) szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić” (Mt 2, 13). I aż do śmierci Heroda wypadnie Im pozostać w Egipcie (por. Mt 2, 15).

    17. Po śmierci Heroda, kiedy nastąpił powrót Świętej Rodziny do Nazaretu, rozpoczyna się długi okres życia ukrytego. Ta, która „uwierzyła, że spełnią się: słowa powiedziane Jej od Pana” (por. Łk 1, 45), żyje na co dzień treścią tych słów. Na co dzień jest przy Niej Syn, któremu nadała imię Jezus — więc z pewnością w obcowaniu z Nim posługuje się tym imieniem, które zresztą nikogo nie mogło dziwić, gdyż od dawna było używane w Izraelu. Jednakże Maryja wie, że Ten, który nosi imię Jezus, został nazwany przez anioła „Synem Najwyższego” (por. Łk 1, 32). Maryja wie, że poczęła Go i wydała na świat, „nie znając męża”, za sprawą Ducha Świętego, mocą Najwyższego, która osłoniła Ją (por. Łk 1, 35), podobnie jak obłok osłaniał Bożą obecność w czasach Mojżesza i ojców (por. Wj 24, 16; 40, 34-35; 1 Krl 8, 10-12). Tak więc Maryja wie, że Syn, którego wydała na świat w sposób dziewiczy — to właśnie owo „Święte” — „Syn Boży”, o którym mówił do Niej anioł.

    W ciągu lat ukrytego życia Jezusa w domu nazaretańskim, życie Maryi jest również „ukryte z Chrystusem w Bogu” (por. Kol 3, 3) przez wiarę. Wiara bowiem — to obcowanie z tajemnicą Boga. Maryja stale, na co dzień, obcuje z niewypowiedzianą tajemnicą Boga, który stał się człowiekiem, z tajemnicą, która przewyższa wszystko, co zostało objawione w Starym Przymierzu.

    Od chwili zwiastowania Dziewica-Matka została wprowadzona w całkowitą „nowość” samoobjawienia się Boga i stała się świadomą tajemnicy. Jest Ona pierwszą z tych „prostaczków”, o których kiedyś Jezus powie: „Ojcze (…) zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11, 25). Przecież: „nikt nie zna Syna, tylko Ojciec” (Mt 11, 27).

    Jakże więc Maryja może „znać Syna”? Z pewnością nie zna Go tak jak Ojciec — a przecież jest pierwszą wśród tych, którym „Ojciec zechciał objawić” (por. Mt 11, 26-27; l Kor 2, 11). O ile jednak od chwili zwiastowania objawiony Jej został Syn, którego całkowicie zna tylko Ojciec — Ten, który Go rodzi w odwiecznym „dzisiaj” (por. Ps 2, 7) — to Maryja Matka z tą prawdą swego Syna obcuje tylko w wierze i przez wiarę! Błogosławiona jest przeto, że „uwierzyła” — i wierzy na co dzień, wśród wszystkich doświadczeń i przeciwności czasu dziecięctwa Jezusa, a potem w ciągu lat życia ukrytego w Nazarecie, gdzie Jezus „był im poddany” (Łk 2, 51): Maryi, a także Józefowi, bo on wobec ludzi zastępował Mu ojca. Dlatego też Syn Maryi był uważany przez ludzi za „syna cieśli” (por. Mt 13, 55).

    Matka tego Syna, pamiętna wszystkich słów zwiastowania i późniejszych wydarzeń, nosi więc w sobie całkowitą „nowość” wiary: początek Nowego Przymierza. Jest to początek Ewangelii, czyli dobrej, radosnej nowiny. Nietrudno jednak dostrzec w nim także swoisty trud serca, jaki związany jest z „ciemną nocą wiary” — używając słów św. Jana od Krzyża — jakby z „zasłoną”, poprzez którą wypada przybliżać się do Niewidzialnego i obcować z tajemnicą36. W taki też sposób Maryja przez wiele lat obcuje z tajemnicą swego Syna i idzie naprzód w swojej pielgrzymce wiary, w miarę jak Jezus „czynił postępy w mądrości (…) i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2, 52). Coraz bardziej ujawniało się oczom ludzi upodobanie, jakie Bóg w Nim znajduje. A pierwszą pośród tych ludzi, którym dane było odkryć Chrystusa, była Maryja, która z Józefem mieszkała w tym samym domu w Nazarecie.

    A jednak, kiedy po znalezieniu w świątyni, na pytanie Matki: „czemuś nam to uczynił?”, dwunastoletni Jezus odpowiedział: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”, Ewangelista dodaje: „Oni jednak (Józef i Maryja) nie zrozumieli tego, co im powiedział” (Łk 2, 48-50). Tak więc Jezus miał świadomość, że „tylko Ojciec zna Syna” (por. Mt 11, 27), a nawet Ta, której najpełniej została objawiona tajemnica Jego Boskiego synostwa, Matka, z tajemnicą tą obcowała tylko przez wiarę. Znajdując się przy boku Syna, pod dachem jednego domu, „utrzymując wiernie swe zjednoczenie z Synem (…) szła naprzód w pielgrzymce wiary”, jak podkreśla Sobór37. I tak było również w ciągu publicznego życia Chrystusa (por. Mk 3, 21-35), stąd, z dnia na dzień, wypełniało się na Maryi błogosławieństwo wypowiedziane przez Elżbietę przy nawiedzeniu: „Błogosławiona, któraś uwierzyła”.

    18. To błogosławieństwo osiąga pełnię swego znaczenia wówczas, kiedy Maryja stale pod Krzyżem swego Syna (por. J 19, 25). Sobór stwierdza, że stało się to „nie bez postanowienia Bożego”: „najgłębiej ze swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem, z miłością godząc się (na to), aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej narodzona”. W ten sposób Maryja „utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”38: zjednoczenie przez wiarę. Przez tę samą wiarę, przez którą przyjęła objawienie anioła w momencie zwiastowania. Wtedy też usłyszała: „Będzie On wielki (…) Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie (…) panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk 1, 32-33).

    A oto, stojąc u stóp Krzyża, Maryja jest świadkiem całkowitego, po ludzku biorąc, zaprzeczenia tych słów. Jej Syn kona na tym drzewie jako skazaniec. „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści (…) wzgardzony tak, iż miano Go za nic (…) zdruzgotany” (por. Iz 53, 3-5). Jakże wielkie, jak heroiczne jest wówczas posłuszeństwo wiary, które Maryja okazuje wobec „niezbadanych wyroków” Boga! Jakże bez reszty „powierza siebie Bogu”, „okazując pełną uległość rozumu i woli”39 wobec Tego, którego „drogi są niezbadane” (por. Rz 11, 33)! A zarazem: jak potężne jest działanie łaski w Jej duszy, jak przenikliwy wpływ Ducha Świętego, Jego światła i mocy!

    Przez tę wiarę Maryja jest doskonale zjednoczona z Chrystusem w Jego wyniszczeniu. Wszak „On (Jezus Chrystus), istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał (…), aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi”. A oto teraz, na Golgocie, „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 5-8). U stóp Krzyża, Maryja uczestniczy przez wiarę we wstrząsającej tajemnicy tego wyniszczenia. Jest to chyba najgłębsza w dziejach człowieka „kenoza” wiary. Przez wiarę Matka uczestniczy w śmierci Syna — a jest to śmierć odkupieńcza. W przeciwieństwie do uczniów, którzy uciekli, była to wiara pełna światła. Jezus z Nazaretu poprzez Krzyż na Golgocie potwierdził w sposób definitywny, że jest owym „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą”, wedle słów Symeona. Równocześnie zaś spełniły się tam jego słowa skierowane do Maryi: „A Twoją duszę miecz przeniknie”40.

    19. Zaiste, „błogosławiona jest Ta, która uwierzyła”! Te słowa Elżbiety wypowiedziane po zwiastowaniu tutaj, u stóp Krzyża, osiągają swą definitywną wymowę. Przejmująca staje się moc, jaką słowa te w sobie zawierają.. Od stóp Krzyża zaś, jakby z samego wnętrza tajemnicy Odkupienia, rozprzestrzenia się zasięg i perspektywa tego błogosławieństwa wiary. Sięga ono do „początku” i jako uczestnictwo w ofierze Chrystusa, nowego Adama, staje się poniekąd przeciwwaga nieposłuszeństwa i niewiary, zawartej w grzechu pierwszych ludzi. Tak uczą Ojcowie Kościoła, a zwłaszcza św. Ireneusz, cytowany w Konstytucji Lumen gentium: „Węzeł splątany przez nieposłuszeństwo Ewy rozwiązany został przez Maryi; co związała przez niewierność dziewica Ewa, to dziewica Maryja rozwiązała przez wiarę41; w świetle tego porównania z Ewą, Ojcowie — jak przypomina ten sam Sobór — nazywają Maryję „matką żyjących” i niejednokrotnie stwierdzają: „śmierć przez Ewę, życie przez Maryję”42.

    Słusznie przeto w owym wyrażeniu „Błogosławiona, któraś uwierzyła”, możemy upatrywać jakby klucz, który otwiera nam wewnętrzną prawdę Maryi: tej, którą anioł przy zwiastowaniu pozdrowił jako „łaski pełną”. Jeśli jako „łaski pełna” była Ona odwiecznie obecna w tajemnicy Chrystusa, to przez wiarę stawała się w niej obecna w wymiarach całego swego ziemskiego itinerarium: „szła naprzód w pielgrzymce wiary”. Równocześnie zaś tę tajemnicę Chrystusa w sposób dyskretny — ale bezpośredni i skuteczny — uobecniała ludziom. I nadal nie przestaje jej uobecniać. Przez tajemnicę Chrystusa także Ona jest obecna wśród ludzi. Poprzez Syna rozjaśnia się także tajemnica Matki.

    3. Oto Matka Twoja

    20. Jest w Ewangelii św. Łukasza taki moment, gdy „jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała”, zwracając się do Jezusa: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś” (Łk 11, 27). Słowa te stanowią pochwałę Maryi jako rodzonej Matki Jezusa. Może owej kobiecie Matka Jezusa osobiście nie była znana. Kiedy bowiem Syn rozpoczął swą mesjańską działalność, Maryja Mu w tym nie towarzyszyła. Pozostawała nadal w Nazarecie. Można powiedzieć, że powyższe słowa nieznanej kobiety niejako wywołały Ją z tego ukrycia.

    Poprzez słowa te, stała się też niejako obecna wśród tłumu bodaj na chwilę cała ewangelia dziecięctwa Jezusa. Tam właśnie Maryja jest obecna jako Matka, która poczyna Jezusa w swym łonie, która Go rodzi i jako Dziecię karmi po macierzyńsku piersią: Matka-Karmicielka, którą ma na myśli owa „kobieta z tłumu”. Poprzez to macierzyństwo, Jezus — Syn Najwyższego (por. Łk 1, 32) — jest prawdziwym Synem człowieczym. Jest „ciałem”, jak każdy człowiek: jest „Słowem, które stało się ciałem” (por. J 1, 14). Jest to ciało i krew Maryi!43

    Na to błogosławieństwo, jakie nieznana kobieta wypowiedziała pod adresem jego Matki i Rodzicielki, Jezus odpowiada w sposób znamienny: „Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11, 28). Jezus chce odwrócić uwagę od macierzyństwa, o ile oznacza ono tylko więź ciała, aby skierować ją w stronę tych tajemniczych więzi ducha, jakie powstają przez słuchanie słowa Bożego i zachowywanie go.

    Jeszcze wyraźniej to przeniesienie do dziedziny wartości duchowych zarysowuje się w innej odpowiedzi Jezusa, którą zapisali wszyscy Synoptycy. Gdy mianowicie oznajmiono Jezusowi, że Jego „Matka i bracia stoją na dworze i chcą się z Nim widzieć” — wówczas On odpowiedział: „Moją Matką, i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (por. Łk 8, 20-21). Powiedział to zaś „spoglądając na siedzących dokoła Niego”, jak czytamy w zapisie Markowym (3, 34) — czy też Mateuszowym (12, 49): „wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom”.

    Wypowiedzi powyższe zdają się leżeć jakby na przedłużeniu tego, co Dwunastoletni odpowiedział Maryi i Józefowi, gdy znaleźli Go po trzech dniach w świątyni jerozolimskiej.

    Teraz, gdy Jezus odszedł z Nazaretu, gdy rozpoczął swą działalność publiczną w całej Palestynie, jest już całkowicie i wyłącznie „w sprawach Ojca” (por. Łk 2, 49). Głosi Jego królestwo: „królestwo Boże” i „sprawy Ojca”, które dają mowy wymiar i nowe znaczenie wszystkiemu, co ludzkie, a więc każdej ludzkiej więzi w odniesieniu do celów i zadań każdego człowieka. Również taka więź jak „braterstwo” znaczy w tym nowym wymiarze coś innego niż „braterstwo wedle ciała” — skutek pochodzenia od tych samych rodziców. Nawet „macierzyństwo” w wymiarze królestwa bożego, w zasięgu ojcostwa Boga samego, nabiera innego znaczenia. Jezus, w słowach przytoczonych przez św. Łukasza, uczy właśnie o tym nowym znaczeniu macierzyństwa.

    Czy przez to odsuwa się od tej, która była Jego Rodzicielką, Jego rodzoną Matką? Czy pragnie pozostawić Ją w cieniu ukrycia, które sama wybrała? Jeśli tak mogłoby się wydawać na podstawie brzmienia samych słów, to równocześnie należy stwierdzić, że to inne i nowe macierzyństwo, o jakim mówi Jezus swoim uczniom, w sposób najszczególniejszy odnosi się właśnie do Niej. Czyż Maryja nie jest pierwszą pośród tych, „którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je”? Czyż nie do Niej odnosi się nade wszystko owo błogosławieństwo, jakie, wypowiedział Jezus odpowiadając na słowa nieznanej kobiety? Niewątpliwie Maryja jest godna błogosławieństwa dlatego, że stała się dla swego Syna Matką wedle ciała („Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś”) — ale również i nade wszystko dla tego, że już przy zwiastowaniu przyjęła słowo Boże, że słowu temu uwierzyła, że była Bogu posłuszna, ponieważ słowo to „zachowywała” i „rozważała w sercu” (por. Łk 1, 38. 45; 2, 19. 51) i całym swoim życiem wypełniała. Tak więc błogosławieństwo wypowiedziane przez Jezusa nie przeciwstawia się — wbrew pozorom — błogosławieństwu wypowiedzianemu przez nieznaną kobietę, ale z nim się spotyka w osobie tej Matki-Dziewicy, która sama siebie nazwała „służebnicą Pańską” (Łk 1, 38). Jeśli „wszystkie pokolenia zwać Ją będą błogosławioną” (por. Łk 1, 48) — to owa anonimowa kobieta zdaje się być pierwszą, która potwierdza nieświadomie ów proroczy werset z Magnificat Maryi i zapoczątkowuje Magnificat wieków.

    Jeśli przez wiarę Maryja stała się Rodzicielką Syna, którego dał Jej Ojciec w mocy Duch Świętego, zachowując nienaruszone Jej dziewictwo, to w tejże samej wierze odnalazła Ona i przyjęła ów inny wymiar macierzyństwa, który Jej Syn objawił w czasie swego mesjańskiego posłannictwa. Można powiedzieć, że wymiar ten był udziałem Matki Chrystusa od początku, od chwili poczęcia i narodzin Syna. Od tego momentu była Tą, która uwierzyła. Jednak w miarę jak odsłaniało się Jej oczom i duchowi posłannictwo Syna, Ona sama jako Matka otwierała się ku tej „nowości” macierzyństwo, jakie miało stawać się Jej udziałem przy boku Syna. Czyż nie powiedziała na początku: „Oto Ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1, 38)? Przez wiarę słuchała w dalszym ciągu i rozważała to słowo, w którym stawało się coraz przejrzystsze, w sposób „przekraczający wszelką wiedzę” (por. Ef 3, 19) samoobjawienie się Boga żywego. Maryja Matka, stawała się w ten sposób pierwszą poniekąd „uczennicą” swego Syna, pierwszą, do której On zdawał się mówić „pójdź za Mną”, wcześniej niż wypowiedział to wezwanie do Apostołów czy do kogokolwiek innego (por. J 1, 43).

    21. Pod tym względem szczególnie wymowny jest zapis Ewangelii Janowej, który ukazuje nam Maryję obecną na weselu w Kanie. Maryja pojawia się tam jako Matka Jezusa na początku Jego życia publicznego: „Odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów” (J 2, 1-2). Z tekstu wynikałoby, że Jezus i uczniowie zaproszeni są razem z Maryją i jakby z tej racji, że Ona była tam obecna. Wydaje się, że zaproszono Syna ze względu na Matkę. Znana jest dalsza kolej wydarzeń związanych z tym zaproszeniem — ów „początek znaków”, jaki uczynił Jezus: woda przemieniona w wino — tak, że Ewangelista dodaje: „objawił swą chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (J 2, 11).

    Maryja obecna jest w Kanie Galilejskiej jako Matka Jezusa — i w sposób znamienny przyczynia się do owego „początku znaków”, objawiających mesjańską moc Jej Syna. Oto „kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?»” (J 2, 3-4). Wedle Ewangelii św. Jana owa „godzina” oznacza moment przeznaczony przez Ojca, w którym Syn wypełni swoje dzieło i ma doznać uwielbienia (por. J 7, 30; 8, 20; 12, 23. 27; 13, 1; 17, 1; 19, 27). Chociaż więc to, co Jezus odpowiedział swej Matce, zdaje się wskazywać raczej na odmowę (co bardziej jeszcze uwydatnia się wówczas, gdy zdanie ma charakter twierdzący: „jeszcze nie nadeszła godzina moja”), tym niemniej Maryja zwraca się do sług ze słowami: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Wtedy Jezus nakazuje sługom napełnić wodą stągwie tam stojące — a woda stale się winem, lepszym niż to, jakie uprzednio zostało podane gościom weselnym.

    Jak głębokie zrozumienie istniało między Jezusem a Jego Matką? Jak wniknąć w tajemnicę ich wewnętrznej jedności duchowej? Sam fakt jest jednak wymowny. Zapewne w wydarzeniu tym zarysowuje się już dość wyraźnie nowy wymiar, nowe znaczenie macierzyństwa Matki Chrystusa. Ma ono znaczenie, które nie mieści się wyłącznie w wypowiedziach Jezusa i w różnych wydarzeniach przytoczonych przez Synoptyków (Łk 11, 27-28 oraz Łk 8, 19-21; Mt 12, 46-50; Mk 3, 31-35). Tam Jezus nade wszystko przeciwstawiał macierzyństwo, wynikające z samego faktu zrodzenia, temu, czym to „macierzyństwo” (podobnie jak „braterstwo”) ma być w wymiarze królestwa Bożego, w zbawczym zasięgu ojcostwa Boga samego. W tekście Janowym opisu wydarzenia z Kany zarysowuje się to, w, czym to nowe macierzyństwo wedle Ducha, a nie tylko wedle ciała konkretnie się przejawia. Przejawia się więc w trosce Maryi o ludzi, w wychodzeniu im naprzeciw w szerokiej skali ich potrzeb i niedostatków. W Kanie Galilejskiej została ukazana jedna tylko konkretna odmiana ludzkiego niedostatku, pozornie drobna i nie największej wagi („wina już nie mają”). Posiada ona jednak znaczenie symboliczne: owo wychodzenie naprzeciw potrzebom człowieka oznacza równocześnie wprowadzenie ich w zasięg mesjańskiej misji i zbawczej mocy Chrystusa. Jest to więc pośrednictwo: Maryja staje pomiędzy swym Synem a ludźmi w sytuacji ich braków, niedostatków i cierpień. Staje „pomiędzy”, czyli pośredniczy, nie jako obca, lecz ze stanowiska Matki, świadoma, że jako Matka może — lub nawet więcej: „ma prawo” — powiedzieć Synowi o potrzebach ludzi. Jej pośrednictwo ma więc charakter wstawienniczy: Maryja „wstawia się” za ludźmi. Ale nie tylko to: jako Matka równocześnie chce, aby objawiła się mesjańska moc Jej Syna. Jest to zaś moc zbawcza, skierowana do zaradzenia ludzkiej niedoli, do uwalniania od zła, jakie w różnej postaci i w różnej mierze ciąży nad życiem ludzkim. Tak właśnie mówił o Mesjaszu prorok Izajasz w znanym tekście, na który Jezus powołał się wobec swoich rodaków z Nazaretu: „(…) abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom wolność, a niewidomym przejrzenie (…)” (por. Łk 4, 18).

    Inny istotny element tego macierzyńskiego zadania Maryi wyrażają słowa skierowane do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Matka Chrystusa staje się wobec ludzi rzecznikiem woli Syna, ukazując te wymagania, jakie winny być spełnione, aby mogła się objawić zbawcza moc Mesjasza. W Kanie dzięki wstawiennictwu Maryi i posłuszeństwu sług Jezus zapoczątkował „swoją godzinę”. W Kanie Maryja jawi się jako wierząca w Jezusa: Jej wiara sprowadza pierwszy „znak” i przyczynia się do wzbudzenia wiary w uczniach.

    22. Możemy więc powiedzieć, że w powyższym zapisie Ewangelii Janowej znajdujemy jakby pierwszy zarys prawdy o macierzyńskiej trosce Maryi. Prawda ta znalazła wyraz również w magisterium ostatniego Soboru. Warto zauważyć, jak macierzyńska rola Maryi została przedstawiona przezeń w odniesieniu do pośrednictwa Chrystusa. Czytamy bowiem: „Macierzyńska rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc”, ponieważ „Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi” (por. 1 Tm 2, 5-6). Ta macierzyńska rola wypływa — dzięki upodobaniu Bożemu — „z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależna i z niego czerpie całą moc swoją”44. Właśnie w takim znaczeniu wydarzenie w Kanie Galilejskiej jest jakby zapowiedzią pośrednictwa Maryi, które skierowane jest do Chrystusa, a zarazem zmierza do objawienia Jego zbawczej mocy.

    Z tekstu Janowego widać, że chodzi tu o pośrednictwo macierzyńskie. Jak głosi Sobór: Maryja „stała się nam matką w porządku łaski”. To Maryjne macierzyństwo „w porządku łaski” wyłoniło się z Jej Boskiego macierzyństwa: będąc z postanowienia Opatrzności Bożej Matką-Żywicielką Odkupiciela, „stała się (…) w sposób szczególny przed innymi szlachetną towarzyszką i pokorną służebnicą Pana”, która „współpracowała z dziełem Zbawiciela przez wiarę, nadzieję i miłość żarliwą dla odnowienia nadprzyrodzonego życia dusz Ludzkich”45. To macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie (…) aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych46.

    23. Jeżeli zapis Ewangelii Janowej o Kanie Galilejskiej mówi o macierzyńskiej trosce Maryi u początku mesjańskiej działalności Chrystusa, to istnieje inny jeszcze zapis tej samej Ewangelii, który owo Maryjne macierzyństwo w zbawczej ekonomii łaski potwierdza w momencie szczytowym, to znaczy wówczas, gdy spełnia się ofiara krzyżowa Chrystusa, Jego paschalna tajemnica. Zapis Janowy jest zwięzły: „obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19, 25-27).

    Niewątpliwie trzeba widzieć w tym wydarzeniu wyraz szczególnej troski Syna o Matkę, którą pozostawiał w tak wielkiej boleści. Jednakże o znaczeniu tej troski Chrystusowy „testament z Krzyża” mówi więcej. Jezus uwydatnia nową więź pomiędzy „Matką” a „Synem”. Ta więź zostaje uroczyście potwierdzona w całej swojej prawdzie i rzeczywistości. Można powiedzieć, że — o ile uprzednio macierzyństwo Maryi względem ludzi było już zarysowane — w tej chwili zostaje ono wyraźnie określone i ustanowione: wyłania się zaś z całej dojrzałości paschalnej Tajemnicy Odkupiciela. Matka Chrystusa, znajdując się w bezpośrednim zasięgu tej tajemnicy, która ogarnia człowieka — każdego i wszystkich — zostaje dana człowiekowi każdemu i wszystkim — jako Matka. Tym człowiekiem u stóp Krzyża jest Jan, „uczeń umiłowany”47. Jednakże nie tylko on jeden. Zgodnie z Tradycją Sobór nie waha się nazywać Maryi Matką Chrystusa i Matką ludzi: jest Ona bowiem „złączona z wszystkimi ludźmi (…) pochodzeniem z rodu Adama, a co więcej, jest «zgoła matką członków (Chrystusowych; …) ponieważ miłością swoją współdziałała, aby wierni rodzili się w Kościele»”48.

    Tak więc, to „nowe macierzyństwo Maryi”, zrodzone przez wiarę, jest owocem „nowej” miłości, która ostatecznie dojrzała w Niej u stóp Krzyża, poprzez uczestnictwo w odkupieńczej miłości Syna.

    24. Znajdujemy się zarazem w samym centrum urzeczywistniania obietnicy zawartej w protoewangelii: „potomstwo niewiasty zmiażdży głowę węża” (por. Rdz 3, 15). Jezus Chrystus bowiem swą odkupieńczą śmiercią zwycięża zło grzechu i śmierci u samego korzenia. Jest rzeczą znamienną, iż zwracając się do Matki z wysokości Krzyża nazywa Ją „niewiastą” i mówi do Niej: „Niewiasto, oto syn Twój”. Podobnie zresztą odezwał się i w Kanie Galilejskiej (por. J 2, 4). Jakże wątpić, że zwłaszcza teraz — na Golgocie — zwrot ten sięga głębiej w tajemnicę Maryi i dotyka Jej szczególnego „miejsca” w całej ekonomii zbawienia? Uczy Sobór: „Wraz z Nią, wzniosłą Córą Syjonu, po długim oczekiwaniu spełnienia obietnicy, przychodzi pełnia czasu i nastaje nowa ekonomia zbawienia, kiedy to Syn Boży przyjął z Niej naturę ludzką, aby przez tajemnicę ciała swego uwolnić człowieka od grzechu”49.

    Słowa wypowiedziane z wysokości Krzyża mówią o tym, że macierzyństwo Matki Chrystusa znajduje swoją „nową” kontynuację w Kościele i przez Kościół, jakby symbolicznie obecny i reprezentowany przez Jana. W ten sposób Ta, która jako „łaski pełna” została wprowadzona w tajemnicę Chrystusa, by być Jego Matką, czyli Świętą Bożą Rodzicielką, przez Kościół pozostaje w tej tajemnicy jako owa „niewiasta”, na którą wskazuje Księga Rodzaju (3, 15) u początku, Apokalipsa zaś u kresu dziejów zbawienia (12, 1). Zgodnie z odwiecznym planem Opatrzności, macierzyństwo Boże Maryi ma udzielić się Kościołowi, jak na to wskazują wypowiedzi Tradycji, dla których macierzyństwo Maryi w odniesieniu do Kościoła jest odbiciem i przedłużeniem Jej macierzyństwa w odniesieniu do Syna Bożego50.

    Już sam moment narodzin Kościoła, jego pełne objawienie się wobec świata pozwala — według Soboru — dostrzec to trwanie macierzyństwa Maryi: „A kiedy podobało się Bogu uroczyście objawić tajemnice zbawienia ludzkiego nie wcześniej, aż ześle obiecanego przez Chrystusa Ducha, widzimy Apostołów przed dniem Zielonych Świąt «trwających jednomyślnie na modlitwie wraz z niewiastami i z Maryją Matką Jezusa i z braćmi Jego» (Dz 1, 14), także Maryję błagającą w modlitwach o dar Ducha, który podczas zwiastowania już Ją był zacienił”51.

    Tak więc w ekonomii łaski, sprawowanej pod działaniem Ducha Świętego, zachodzi szczególna odpowiedniość pomiędzy momentem Wcielenia Słowa a momentem narodzin Kościoła. Osobą, która łączy te dwa momenty, jest Maryja: Maryja w Nazarecie — i — Maryja w Wieczerniku Zielonych Świąt. W obu wypadkach Jej obecność w sposób dyskretny, a równocześnie wymowny — ukazuje drogę „narodzin z Ducha”. W ten sposób Maryja, obecna w tajemnicy Chrystusa jako Matka, staje się — z woli Syna i za sprawą Ducha Świętego — obecna w tajemnicy Kościoła. Jest to nadal obecność macierzyńska, jak potwierdzają słowa wypowiedziane na Krzyżu: „Niewiasto, oto syn Twój”; „Oto Matka twoja”.

    Część II

    Część II
    Bogarodzica pośrodku pielgrzymującego Kościoła

    1. Kościół, lud Boży — zakorzeniony wśród wszystkich narodów ziemi

    25. „Kościół «wśród prześladowań świata i pociech Bożych zdąża naprzód w pielgrzymce»52, zwiastując krzyż i śmierć Pana, aż przybędzie (por. 1 Kor 11, 26)”53. „Jak Izrael wedle ciała, wędrujący przez pustynię, nazwany już jest Kościołem Bożym (por. 2 Ezd 13, 1; Lb 20, 4; Pwt 23, 1 nn.), tak nowy Izrael (…) nazywa się Kościołem Chrystusowym (por. Mt 16, 18), jako że Chrystus nabył go za cenę krwi swojej (por. Dz 20, 28), Duchem swoim go napełnił i w stosowne środki widzialnego i społecznego zjednoczenia wyposażył. Bóg powołał zgromadzenie tych, co z wiarą spoglądają na Jezusa, sprawcę zbawienia i źródło pokoju oraz jedności i ustanowił Kościołem, aby ten Kościół był dla wszystkich razem i dla każdego z osobna widzialnym sakramentem owej zbawczej jedności”54.

    Sobór Watykański II mówi o Kościele pielgrzymującym, czyniąc analogię z Izraelem Starego Przymierza wędrującym przez pustynię. Ma więc owo pielgrzymowanie charakter także zewnętrzny: widzialny w czasie i przestrzeni, w której historycznie się dokonuje. Kościół bowiem ma „rozprzestrzenić się na wszystkie kraje” i dlatego „wchodzi w dzieje ludzkie, wykraczając równocześnie poza czasy i granice ludów”55. Jednakże istotny charakter pielgrzymowania Kościoła jest wewnętrzny. Jest to pielgrzymowanie przez wiarę „mocą Pana zmartwychwstałego”56, pielgrzymowanie w Duchu Świętym — danym Kościołowi jako niewidzialny Pocieszyciel (Parakletos) (por. J 14, 26; 15, 26; 16, 7). Tak więc, „idąc naprzód poprzez doświadczenia i uciski, krzepi się Kościół mocą obiecanej mu przez Pana łaski Bożej, aby (…) pod działaniem Ducha Świętego nieustannie odnawiał samego siebie, dopóki przez Krzyż nie dotrze do światłości, która nie zna zmierzchu”57.

    Właśnie na tej drodze-pielgrzymce Kościoła poprzez przestrzeń i czas, a bardziej jeszcze poprzez dzieje ludzkich dusz, Maryja jest obecna jako Ta „błogosławiona, która uwierzyła”, jako Ta, która „szła naprzód w pielgrzymce wiary”, uczestnicząc jak żadne inne stworzenie w tajemnicy Chrystusa. Uczy dalej Sobór: „Maryja, wkroczywszy głęboko w dzieje zbawienia, łączy w sobie i odzwierciedla najważniejsze treści wiary”58. Jest Ona — pośród wszystkich wierzących — jakby „zwierciadłem”, w którym odbijają się w sposób najgłębszy i najprostszy „wielkie dzieła Boże” (Dz 2, 11).

    26. Kościół, zbudowany przez Chrystusa na Apostołach, stał się w pełni świadomy tych „wielkich Bożych dzieł” w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy wszyscy zgromadzeni w Wieczerniku „zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2, 4). Od tej chwili też rozpoczyna się owa wędrówka wiary: pielgrzymowanie Kościoła poprzez dzieje ludzi i ludów. Wiadomo, że u początku tej wędrówki Maryja jest obecna. Wraz z Apostołami w Wieczerniku błaga „w modlitwach o dar Ducha”59.

    Jej droga wiary jest poniekąd dłuższa. Wcześniej zstąpił na Nią Duch Święty. Stała się Jego doskonałą Oblubienicą przy zwiastowaniu, przyjmując słowo Boga żywego i „okazując «pełną uległość rozumu i woli wobec Boga objawiającego» i dobrowolnie uznając objawienie przez Niego dane”, co więcej, powierzając się w całej pełni Bogu przez „posłuszeństwo wiary”60, które kazało Jej odpowiedzieć aniołowi: „Oto Ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!”. Droga wiary Maryi, modlącej się w Wieczerniku, jest „dłuższa” niż droga innych tam zgromadzonych. Maryja ich na tej drodze „wyprzedza”, poniekąd im „przoduje”61; moment Pięćdziesiątnicy w Jerozolimie został przygotowany nie tylko przez Krzyż, ale także przez moment zwiastowania w Nazarecie. „Itinerarium” Maryi spotyka się w Wieczerniku z drogą wiary Kościoła. W jaki sposób?

    Spośród tych, którzy trwali na modlitwie w Wieczerniku, przygotowując się do wyruszenia „na cały świat”, gdy otrzymają Ducha Świętego, Jezus powoływał niektórych stopniowo od chwili rozpoczęcia swego posłannictwa w Izraelu. Jedenastu z nich uczynił Apostołami i przekazał im posłannictwo, jakie sam otrzymał od Ojca. „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20, 21) — powiedział Apostołom po zmartwychwstaniu. Czterdzieści zaś dni później, odchodząc od Ojca powiedział im jeszcze: „gdy Duch Święty zstąpi na was (…) będziecie moimi świadkami (…) aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8). Od momentu wyjścia z Wieczernika jerozolimskiego to posłannictwo zaczyna się wypełniać. Kościół rodzi się i rośnie poprzez świadectwo, jakie Piotr i Apostołowie dają Chrystusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu (por. Dz 2, 31-34; 3, 15-18; 4, 10-12; 5, 30-32).

    Maryja nie otrzymała wprost tego apostolskiego posłannictwa Nie znajdowała się wśród tych, których Jezus posłał „na cały świat, aby nauczali wszystkie narody” (por. Mt 28, 19), przekazując im to posłannictwo. Natomiast w Wieczerniku, gdzie Apostołowie przygotowywali się do podjęcia swego posłannictwa wraz z przyjściem Ducha Prawdy — Maryja była z nimi. Była, „trwała na modlitwie” jako „Matka Jezusa” (Dz 1, 13-14), czyli Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. To pierwsze zgromadzenie tych, którzy w świetle wiary zobaczyli „Jezusa, sprawcę zbawienia”62, było świadome, że był On Synem Maryi, a Ona Jego Matką. A jako taka, była od chwili poczęcia i narodzenia szczególnym świadkiem tajemnicy Jezusa: tej tajemnicy, która na ich oczach wyraziła się i potwierdziła Krzyżem i zmartwychwstaniem. Kościół więc od pierwszej chwili „patrzył” na Maryję poprzez Jezusa, tak jak „patrzył” na Jezusa przez Maryję. Była Ona dla ówczesnego Kościoła i pozostaje zawsze szczególnym świadkiem lat dziecięcych Jezusa, Jego życia ukrytego w Nazarecie, gdy „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała w swoim sercu” (Łk 2, 19; por. Łk 2, 51).

    Dla ówczesnego Kościoła i dla Kościoła wszystkich czasów Maryja była i pozostaje nade wszystko Tą „błogosławioną, która uwierzyła”: uwierzyła pierwsza. Od chwili zwiastowania i poczęcia, od chwili narodzenia w stajni betlejemskiej, szła krok w krok z Jezusem w swojej macierzyńskiej pielgrzymce wiary. Szła poprzez lata Jego życia ukrytego w Nazarecie, szła w okresie zewnętrznego oddalenia, gdy rozpoczął „czynić i nauczać” (por. Dz 1, 1) pośród Izraela — szła nade wszystko poprzez straszliwe doświadczenie Golgoty. Teraz, gdy Maryja znajduje się z Apostołami w jerozolimskim Wieczerniku, u progu narodzin Kościoła, wiara Jej, zrodzona ze słowa zwiastowania, znajduje potwierdzenie. Anioł mówił wtedy do Niej: „poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki (…) będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”. Niedawne wydarzenia Kalwarii otoczyły tę obietnicę ciemnością, a jednak nawet pod Krzyżem „nie ustawała wiara” Maryi. Pozostała wciąż Tą, która podobnie jak Abraham „wbrew nadziei uwierzyła nadziei” (por. Rz 4, 18). I oto po zmartwychwstaniu nadzieja odsłoniła właściwe swe oblicze, a obietnica zaczęła się przyoblekać w rzeczywistość. Przecież Jezus, przed odejściem do Ojca, powiedział Apostołom: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody (…) oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 19. 20). Tak mówił Ten, który przez zmartwychwstanie objawił się jako Zwycięzca śmierci, jako Ten, którego panowaniu „nie będzie końca”, według zapowiedzi anioła.

    27. U progu narodzin Kościoła, u początku tej długiej pielgrzymki przez wiarę, która rozpoczęła się wraz z Pięćdziesiątnicą w Jerozolimie, Maryja była z tymi wszystkimi, którzy stanowili zalążek „nowego Izraela”. Była obecna jako wyjątkowy świadek tajemnicy Chrystusa. Kościół trwa na modlitwie razem z Nią, a równocześnie „patrzy na Nią w świetle Słowa, które stało się człowiekiem”. I tak było zawsze. Kiedy bowiem Kościół coraz „głębiej wnika w najwyższą tajemnicę Wcielenia”, rozmyśla także o Matce Chrystusa z głęboką czcią i pobożnością63. Maryja w sposób nierozdzielny należy do tajemnicy Chrystusa — i należy też do tajemnicy Kościoła od początku, od dnia jego narodzin. U podwalin tego, czym Kościół jest od początku — tego, czym wciąż ma się stawać z pokolenia na pokolenie pośród wszystkich narodów ziemi — znajduje się Ta, „która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana” (por. Łk 1, 45). Ta właśnie wiara Maryi, która oznacza zaczątek Nowego i Wiecznego Przymierza Boga z ludzkością w Jezusie Chrystusie — ta heroiczna wiara Maryi „wyprzedza” apostolskie świadectwo Kościoła i trwa stale w jego sercu, utajona jako szczególne dziedzictwo objawienia się Boga. Wszyscy, którzy z pokolenia na pokolenie, przyjmując apostolskie świadectwo Kościoła, mają udział w tajemniczym dziedzictwie, uczestniczą poniekąd w wierze Maryi.

    Słowa Elżbiety: „Błogosławiona, któraś uwierzyła” idą więc za Maryją w dalszym ciągu, również w czasie Pięćdziesiątnicy; idą za Nią z pokolenia na pokolenie, wszędzie tam, gdzie rozprzestrzenia się przez świadectwo apostolskie i posługę Kościoła poznanie zbawczej tajemnicy Chrystusa. W ten sposób wypełniają się prorocze słowa Magnificat: „błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody, albowiem uczynił mi wielkie rzeczy Ten, który możny jest i Święte imię Jego” (por. Łk 1, 48-49). W ślad za poznaniem tajemnicy Chrystusa idzie błogosławieństwo Jego Matki jako szczególna cześć dla Theotókos. Jednakże w tej czci zawiera się zawsze błogosławieństwo Jej wiary. Dziewica z Nazaretu bowiem nade wszystko przez tę wiarę stała się błogosławioną, wedle słów Elżbiety. Ci więc, którzy z pokolenia na pokolenie, w różnych narodach i ludach ziemi, przyjmują z wiarą tajemnicę Chrystusa, Słowa Wcielonego i Odkupiciela świata, nie tylko garną się z czcią i ufnością do Maryi jako Jego Matki, ale zarazem szukają w Jej wierze oparcia dla swojej wiary. I to właśnie żywe uczestnictwo w wierze Maryi stanowi o Jej szczególnej obecności w ziemskim pielgrzymowaniu Kościoła jako nowego Ludu Bożego na całej ziemi.

    28. Jak mówi Sobór, „Maryja (…), wkroczywszy głęboko w dzieje zbawienia (…), gdy jest sławiona i czczona, przywołuje wiernych do swego Syna i do Jego ofiary oraz do miłości Ojca”64. W ten sposób wiara Maryi — u podstaw apostolskiego świadectwa Kościoła — staje się wciąż poniekąd wiarą pielgrzymującego Ludu Bożego: osób i wspólnot, środowisk i zgromadzeń, i różnych wreszcie grup istniejących w Kościele. Udziela się równocześnie drogą poznania i drogą serca. Zdobywa się ją lub odzyskuje nieustannie poprzez modlitwę. „Stąd też i w swojej apostolskiej działalności Kościół słusznie ogląda się na Tę, co zrodziła Chrystusa, który po to począł się z Ducha Świętego i narodził z Dziewicy, aby przez Kościół także w sercach wiernych rodził się i wzrastał”65.

    Dzisiaj, kiedy w tym pielgrzymowaniu przez wiarę przybliżamy się do końca drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa, Kościół — poprzez magisterium Soboru Watykańskiego II — pragnie zwrócić uwagę na to, jak widzi siebie samego jako „jeden Lud Boży zakorzeniony wśród wszystkich narodów ziemi” i na prawdę, według której wszyscy wierni, chociaż „rozproszeni po świecie, mają ze sobą łączność w Duchu Świętym”66. Można powiedzieć, że stale urzeczywistnia się w tej jedności tajemnica Pięćdziesiątnicy. Równocześnie też Apostołowie i uczniowie Pana pośród wszystkich narodów ziemi „trwają na modlitwie razem z Maryją, Matką Jezusa” (por. Dz 1, 14). Stanowiąc z pokolenia na pokolenie „znak królestwa”, które nie jest z tego świata, równocześnie mają oni świadomość, iż wpośród tego świata „winni zbierać wespół z tym Królem, któremu narody zostały dane w dziedzictwo (por. Ps 2, 8)”67. Jemu bowiem Ojciec dał „tron Dawida, ojca Jego”. On też: „króluje w domu Jakubowym, a królestwu Jego nie będzie końca”.

    W tym oczekiwaniu przez tę samą wiarę, która uczyniła Ją błogosławioną, zwłaszcza od chwili zwiastowania, Maryja pozostaje wciąż obecna w dziele Kościoła, który wprowadza w świat królestwo Jej Syna68. Ta obecność Maryi znajduje zarówno w naszych czasach, jak w całych dziejach Kościoła, wielorakie środki wyrazu. Posiada ona też wieloraki zasięg działania: poprzez osobistą wiarę i pobożność wiernych, poprzez tradycje rodzin chrześcijańskich, czyli „kościołów domowych”, wspólnot parafialnych czy misyjnych, instytutów zakonnych, diecezji, poprzez przyciągającą i promieniującą moc wielkich sanktuariów, w których nie tylko jednostki czy środowiska miejscowe, ale niekiedy całe narody i kontynenty szukają spotkania z Matką Pana, z Tą, która jest błogosławiona, ponieważ uwierzyła, jest pierwszą wśród wierzących — i dlatego stała się Matką Emmanuela. Taka jest wymowa Ziemi Świętej, duchowej ojczyzny wszystkich chrześcijan jako ziemi rodzinnej Zbawiciela świata i Jego Matki. Taka też jest wymowa tylu świątyń, które wiara chrześcijańska zbudowała poprzez wieki w Rzymie i na całym świecie; i takich miejsc, jak Gwadelupa, Lourdes czy Fatima i innych w różnych krajach, wśród których jakże nie wspomnieć Jasnej Góry na mojej ziemi ojczystej? Można by mówić o swoistej „geografii” wiary i pobożności maryjnej, która obejmuje wszystkie miejsca szczególnego pielgrzymowania Ludu Bożego, który szuka spotkania z Bogarodzicą, aby w zasięgu matczynej obecności Tej, „która uwierzyła” znaleźć umocnienie swojej własnej wiary. Istotnie, w wierze Maryi, już przy zwiastowaniu, a ostatecznie u stóp Krzyża na Golgocie, otwarła się na nowo po stronie człowieka owa wewnętrzna przestrzeń, w której Przedwieczny Ojciec może „napełniać nas wszelkim błogosławieństwem duchowym”: przestrzeń „Nowego i Wiecznego Przymierza”69. Przestrzeń ta trwa nadal w Kościele, który jest w Chrystusie „sakramentem (…) wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”70.

    W tej też wierze, którą Maryja wyznała przy zwiastowaniu jako „służebnica Pańska”, i w której stale „przoduje” pielgrzymującemu Ludowi Bożemu na całej ziemi, Kościół „ustawicznie dąży do zespolenia z powrotem całej ludzkości (…) z Chrystusem — Głową w jedności Ducha Jego”71.

    2. Pielgrzymowanie Kościoła a jedność wszystkich chrześcijan

    29. „We wszystkich uczniach Chrystusowych Duch wzbudza tęsknotę i działanie, aby wszyscy w sposób ustanowiony przez Chrystusa, w jednej owczarni i pod jednym Pasterzem zjednoczyli się w pokoju”72. Pielgrzymowanie Kościoła, w naszej zwłaszcza epoce, naznaczone jest znamieniem ekumenizmu: chrześcijanie szukają dróg do odbudowania tej jedności, o jaką Chrystus modlił się dla swych uczniów i wyznawców w przeddzień męki — modlił się do Ojca: „proszę (…) aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17, 21). Jedność uczniów Chrystusa jest więc wielkim znakiem danym dla ożywienia wiary w świecie, podczas gdy ich podział stanowi zgorszenie73.

    Ten ekumeniczny ruch w oparciu o wyraźniejszą i powszechną świadomość naglącej potrzeby zjednoczenia wszystkich chrześcijan, znalazł ze strony Kościoła katolickiego swój przełomowy wyraz w dziele Soboru Watykańskiego II: trzeba, aby pogłębili oni w sobie samych i w każdej wspólnocie owo „posłuszeństwo wiary”, którego Maryja jest pierwszym i najbardziej świetlanym wzorem. Ponieważ zaś Ona „przyświeca Ludowi Bożemu w jego pielgrzymowaniu jako znak pewnej nadziei i pociechy” — dlatego „Soborowi (…) wielką radość i pociechę sprawia to, że także wśród braci odłączonych nie brak takich, co Matce Pana i Zbawiciela okazują cześć należną, szczególnie wśród chrześcijan wschodnich”74.

    30. Chrześcijanie wiedzą, że jedność między nimi zostanie przywrócona tylko wówczas, gdy będzie oparta na jedności wiary. Muszą oni rozwiązać niemałe różnice doktrynalne dotyczące tajemnicy i posłannictwa Kościoła, a niekiedy roli Maryi w dziele zbawienia75. Dialogi podejmowane przez Kościół katolicki z innymi Kościołami i Wspólnotami kościelnymi Zachodu76 skupiają się coraz bardziej wokół tych dwóch nierozłącznych aspektów tej samej tajemnicy zbawienia. Jeśli tajemnica Słowa Wcielonego pozwala nam dostrzec tajemnicę Boskiego macierzyństwa, a z kolei kontemplacja Matki Bożej wprowadza w głębsze zrozumienie tajemnicy Wcielenia, to trzeba to samo powiedzieć o tajemnicy Kościoła i o roli Maryi w dziele zbawienia Zgłębiając jedno i drugie, wyjaśniając jedno przy pomocy drugiego, chrześcijanie pragnący — zgodnie z zaleceniem swojej Matki — czynić to, co im powie Jezus (por. J 2, 5), zdołają wspólnie postąpić w owej „pielgrzymce wiary”, której Maryja jest również wzorem i która winna doprowadzić chrześcijan do jedności, jakiej pragnął ich jedyny Pan i tak pożądanej przez tych, którzy uważnie słuchają tego, co dzisiaj „Duch mówi do Kościołów” (Ap 2, 7. 11. 17).

    Jest tedy bardzo pożądane, aby Kościoły te i Wspólnoty kościelne spotkały się z Kościołem katolickim w zasadniczych punktach wiary chrześcijańskiej, także w tym, co odnosi się do Dziewicy Maryi. Uznają Ją one bowiem za Matkę Pana i przyjmują, że należy to do naszej wiary w Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Patrzą na Tę, która u stóp Krzyża przyjmuje za syna umiłowanego ucznia i on ze swej strony przyjmuje Ją za matkę.

    Dlaczego więc nie mielibyśmy wszyscy razem patrzeć na Nią jako na naszą wspólną Matkę, która modli się o jedność rodziny Bożej i która wszystkim „przoduje” na czele długiego orszaku świadków, wiary w jedynego Pana, Syna Bożego, poczętego w Jej dziewiczym łonie za sprawą Ducha Świętego?

    31. Pragnę ponadto podkreślić, jak bardzo Kościół katolicki, Kościół prawosławny i starożytne Kościoły Wschodnie czują się głęboko złączone przez miłość i cześć dla Theotókos. Nie tylko „podstawowe dogmaty chrześcijańskiej wiary o Trójcy Świętej i Słowie Bożym, które przyjęło ciało z Maryi Dziewicy, określono na Soborach powszechnych, które odbyły się na Wschodzie”77, ale również pod względem kultu liturgicznego „chrześcijanie wschodni wysławiają przepięknymi hymnami Maryję zawsze Dziewicę (…) Najświętszą Boga Rodzicielkę”78.

    Bracia z tych Kościołów przechodzili złożone koleje losu, ale ich dzieje zawsze były przeniknięte żywym pragnieniem działania w duchu chrześcijańskim i apostolskiego promieniowania, chociaż często znaczonego krwawymi nawet prześladowaniami. Są to dzieje wierności wobec Pana, prawdziwa „pielgrzymka wiary” poprzez miejsca i czasy, gdy chrześcijanie wschodni z bezgraniczną ufnością zwracali oczy ku Matce Bożej, oddawali Jej cześć i wzywali Ją w nieustannej modlitwie W trudnych chwilach swego ciężkiego życia chrześcijańskiego „uciekali się pod Jej obronę”79, świadomi, że znajdą w Niej potężną pomoc. Kościoły, które wyznają naukę Soboru Efeskiego, ogłaszają Dziewicę „prawdziwą Matką Boga”, ponieważ „Pan nasz, Jezus Chrystus (…) przed wiekami z Ojca zrodzony jako Bóg, w ostatnich (…) czasach dla nas i dla naszego zbawienia narodził się jako człowiek z Maryi Dziewicy, Bożej Rodzicielki”80. Ojcowie greccy i tradycja bizantyjska, kontemplując Dziewicę w świetle Słowa, które stało się ciałem, próbowali przeniknąć głęboką więź łączącą Maryję jako Matkę Bożą z Chrystusem i Kościołem: Dziewica jest stałą obecnością w całym zasięgu zbawczej tajemnicy.

    Tradycje koptyjska i etiopska zostały wprowadzone w taką kontemplację tajemnicy Maryi przez św. Cyryla Aleksandryjskiego i z kolei czciły Ją rozkwitłą bujnie poezją81. Geniusz poetycki św. Efrema Syryjczyka, zwanego „cytrą Ducha Świętego”, opiewał niestrudzenie Maryję, wyciskając żywe do dziś piętno na całej tradycji Kościoła syryjskiego82.

    W swym hymnie pochwalnym ku czci Theotókos, św. Grzegorz z Narek, jedna z najsławniejszych postaci Armenii, w uniesieniu poetyckim zgłębia różne aspekty tajemnicy Wcielenia, a każdy z nich pomaga mu opiewać i wysławiać niezwykłą godność i wspaniałą piękność Maryi Dziewicy, Matki Słowa Wcielonego83.

    Nie dziwi nas zatem, że Maryja zajmuje uprzywilejowane miejsce w kulcie starożytnych Kościołów wschodnich, wyrażającym się niezrównaną obfitością świąt i hymnów.

    32. W bizantyjskiej Liturgii we wszystkich godzinach modlitwy brewiarzowej chwała Matki jest złączona z chwałą Syna i z tą chwałą, która przez Syna wznosi się ku Ojcu w Duchu Świętym. W anaforze, czyli modlitwie eucharystycznej św. Jana Chryzostoma, wspólnota zjednoczona, zaraz po epiklezie tak opiewa Matkę Bożą: „Prawdziwie godne to i sprawiedliwe wysławiać Ciebie, Bogarodzico, zawsze chwalebną i nieskalaną i Matkę naszego Boga. Czcigodniejszą od Cherubinów i nieporównanie sławniejszą od Serafinów, któraś w dziewictwie Boga-Słowo zrodziła, Ciebie, prawdziwie Bogarodzicę, uwielbiamy”.

    Pochwały wznoszące się ku Maryi w każdym sprawowaniu liturgii eucharystycznej kształtowały wiarę, pobożność i modlitwę wiernych W ciągu wieków przeniknęły całą ich postawę duchową, ożywiając głębokie nabożeństwo dla „Najświętszej Matki Boga”.

    33. W tym roku przypada 1200-lecie II Soboru powszechnego w Nicei (787 r.), który w zakończeniu znanego sporu co do kultu obrazów świętych orzekł, że według nauczania Ojców i powszechnej Tradycji Kościoła, wierni mogą czcić razem z Krzyżem także wizerunki Matki Bożej, Aniołów i Świętych w kościołach, w domach i przy drogach84. Ten zwyczaj zachował się na całym Wschodzie, a także na Zachodzie: wizerunki Maryi Dziewicy mają zaszczytne miejsce w świątyniach i domach. Maryja bywa na nich przedstawiana jako tron Boży, niosący Pana i podający Go ludziom (Theotókos) lub jako droga, która wiedzie do Chrystusa i ukazuje Go (Odigitria), lub jako modląca się Orędowniczka i znak obecności Bożej na drodze wiernych aż do dnia Pańskiego (Deisis), lub jako Opiekunka okrywająca Judy swym płaszczem (Pokrov) czy to jako miłosierna i najczulsza Dziewica (Eleousa). Zwykle bywa przedstawiana wraz z Synem, Dzieciątkiem Jezus w ramionach: właśnie to odniesienie do Syna wsławia Matkę. Czasem obejmuje Go z czułością (Glykofilousa), kiedy indziej hieratyczna zdaje się być pogrążona w kontemplacji Tego, który jest Panem dziejów (por. Ap 5, 9-14)85.

    Wypada również przypomnieć ikonę Matki Bożej Włodzimierskiej, która stale towarzyszyła pielgrzymowaniu wiary ludu dawnej Rusi. Zbliża się pierwsze Milenium nawrócenia na chrześcijaństwo tych szlachetnych ziem: ziem ludzi prostych, myślicieli i świętych. Obrazy są i teraz jeszcze czczone na terenie Ukrainy, Białorusi i Rosji pod różnymi tytułami: świadczą one o wierze i duchu modlitwy tego Judu, który pomny jest obecności i opieki Matki Bożej. Najświętsza Panna jaśnieje na tych obrazach jako zwierciadło Bożego piękna, mieszkanie odwiecznej Mądrości, osoba modląca się, wzór kontemplacji, ikona chwały: Ta, która od zarania swego życia ziemskiego, mając wiedzę duchową niedostępną dla ludzkiego umysłu, przez wiarę osiągnęła najwyższy stopień poznania. Wspominam również wizerunek Dziewicy z Wieczernika, modlącej się z Apostołami w oczekiwaniu na Ducha Świętego: czy nie mógłby on stać się znakiem nadziei dla wszystkich, którzy w braterskim dialogu pragną pogłębić swoje posłuszeństwo wiary?

    34. Tak wielkie bogactwo chwały, zebrane z różnych form wielkiej tradycji Kościoła, mogłoby nam pomóc do tego, aby Kościół zaczął na nowo oddychać w pełni „obydwoma płucami”: chodzi o Wschód i Zachód. Jak już niejednokrotnie podkreśliłem, jest to dzisiaj bardziej konieczne niż kiedykolwiek. Stałoby się to wielką pomocą w rozwoju dialogu prowadzonego pomiędzy Kościołem katolickim i innymi Kościołami oraz Wspólnotami kościelnymi Zachodu86. Pielgrzymujący Kościół mógłby także dzięki temu śpiewać i przeżywać w sposób doskonalszy Magnificat.

    3. „Magnificat” Pielgrzymującego Kościoła

    35. Na współczesnym etapie swej wędrówki Kościół stara się odnaleźć utraconą w ciągu dziejów jedność wyznawców Chrystusa, aby okazać posłuszeństwo swemu Panu, który o tę jedność modlił się w przeddzień swojej męki. „Kościół «wśród prześladowań świata i pociech Bożych zdąża naprzód w pielgrzymce», zwiastując krzyż i śmierć Pana, aż przybędzie”87. „Idąc zaś naprzód poprzez doświadczenia i uciski krzepi się Kościół mocą obiecanej mu przez Pana łaski Bożej, aby w słabości cielesnej nie odstąpił od doskonałej wierności, lecz pozostał godną oblubienicą swego Pana i pod działaniem Ducha Świętego nieustannie odnawiał samego siebie, póki przez krzyż nie dotrze do światłości, która nie zna zmierzchu”88.

    Bogarodzica Dziewica jest stale obecna w, tym pielgrzymowaniu wiary Ludu Bożego do światła. Świadczy o tym w sposób szczególny hymn Magnificat, który — przejęty z głębi wiary Maryi przy nawiedzeniu — nie przestaje rozbrzmiewać w sercu Kościoła przez wieki. Świadczy o tym codzienne odmawianie go w czasie liturgii Nieszporów i w tylu innych okolicznościach pobożności osobistej lub wspólnotowej.

    „Wielbi dusza moja Pana
    i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
    Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej.
    Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,
    gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
    Święte jest Jego imię —
    a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia
    [zachowuje] dla tych, co się Go boją.
    On przejawia moc ramienia swego,
    rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich.
    Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.
    Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia.
    Ujął się za sługą swoim, Izraelem,
    pomny na miłosierdzie swoje —
    jak przyobiecał naszym ojcom —
    na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki”. (Łk 1, 46-55)

    36. Kiedy Elżbieta pozdrowiła przybywającą do niej młodą krewną z Nazaretu, wówczas Maryja odpowiedziała słowami Magnificat. Elżbieta w swym pozdrowieniu dwukrotnie nazwała Maryję błogosławioną: naprzód ze względu na „owoc Jej łona”, następnie zaś — ze względu na Jej wiarę (por. Łk 1, 42. 45). Oba te błogosławieństwa nawiązywały bezpośrednio do momentu zwiastowania. I oto teraz, przy nawiedzeniu, gdy pozdrowienie Elżbiety daje świadectwo tamtego przełomowego momentu, wiara Maryi odsłania się na nowo — i na nowo się wyraża. To, co — w momencie zwiastowania — pozostawało ukryte w głębi „posłuszeństwa wiary”, to teraz niejako wybucha jasnym, ożywczym płomieniem ducha. Słowa, którymi Maryja przemawia na progu domu Elżbiety, stanowią natchnione wyznanie tej wiary, w której odpowiedź na słowo objawienia wyraża się duchowym i poetyckim uniesieniem całej Jej ludzkiej istoty ku Bogu. Poprzez wzniosłość, a zarazem wielką prostotę słów płynących ze świętych tekstów ludu Izraela89, przebija osobiste doświadczenie Maryi, ekstaza Jej serca. Jaśnieje w nich promień tajemnicy Boga, chwała niewypowiedzianej Jego świętości, odwieczna miłość, która w dzieje człowieka wkracza jako nieodwracalny dar.

    Maryja jest pierwszą, której udziałem staje się to nowe objawienie Boga, a w Nim nowe „samodarowanie się” Boga. I dlatego mówi: „Wielkie rzeczy uczynił mi (…). Święte jest Jego imię” — a słowa Jej wyrażają radość ducha, trudną poniekąd do wypowiedzenia: „rozradował się duch mój w Bogu, Zbawcy moim”, ponieważ — „najgłębsza prawda o Bogu i o zbawieniu człowieka jaśnieje w osobie Chrystusa, który jest zarazem pośrednikiem i pełnią całego objawienia”90. Maryja w uniesieniu wyznaje, że znalazła się jakby w samym sercu tej pełni Chrystusa. Jest świadoma, że w Niej wypełnia się obietnica, dana ojcom, a przede wszystkim „Abrahamowi (…) i jego potomstwu na wieki”: a więc w Niej jako Matce Chrystusa skupia się cała zbawcza ekonomia, w której objawiał się „z pokolenia na pokolenie” Ten, który jako Bóg Przymierza „zachowuje swoje miłosierdzie”.

    37. Kościół, który od początku swoje ziemskie pielgrzymowanie upodabnia do pielgrzymowania Bogarodzicy, stale powtarza za Nią słowa Magnificat. Z głębi wiary Dziewicy przy zwiastowaniu, przy nawiedzeniu, czerpie prawdę o Bogu Przymierza: o tym Bogu, który jest wszechmocny, a czyni „wielkie rzeczy” człowiekowi. „Święte jest Jego imię”. Słowa Magnificat wyrażają zwycięstwo u samego korzenia nad grzechem, który legł u początku ziemskich dziejów człowieka: mężczyzny i kobiety, był to zaś grzech niewiary, niedowierzania Bogu. Wbrew „podejrzeniu”, jakie wówczas ze strony „ojca kłamstwa” wtargnęło do serca Ewy, pierwszej niewiasty — Maryja, którą tradycja zwykła nazywać „nową Ewą”91 i prawdziwą „Matką żyjących”92, głosi z mocą niezmąconą prawdę o Bogu: o Bogu świętym i wszechmocnym, który — od początku — jest źródłem wszelkiego obdarowania. Jest Tym, który „uczynił wielkie rzeczy”. Stwarzając, obdarowuje On istnieniem wszystko, co istnieje. Stwarzając człowieka, obdarowuje go szczególną wśród stworzeń godnością Bożego obrazu i podobieństwa. Nie zatrzymując się zaś, pomimo grzechu człowieka, w swej zbawczej woli obdarowywania, daje siebie: w Synu: „tak (…) umiłował świat, że Syna swojego Jednorodzonego dał” (J 3, 16). Maryja jest pierwszym świadkiem tej zdumiewającej prawdy, która w pełni rozwinie się poprzez „czyny i słowa” (por. Dz 1, 1) Jej Syna, ostatecznie zaś przez Jego Krzyż i zmartwychwstanie.

    Kościół, który pośród „doświadczeń i ucisków” nie przestaje powtarzać za Maryją słów Magnificat, „krzepi się” mocą tej prawdy o Bogu, która wówczas została wypowiedziana z tak niezwykłą prostotą, a równocześnie tą prawdą o Bogu pragnie rozjaśniać trudne i nieraz zawiłe drogi ziemskiego bytowania ludzi. Pielgrzymowanie Kościoła, które zbliża się do kresu drugiego tysiąclecia, wymaga ożywienia w realizowaniu jego posłannictwa. Kościół idzie za Tym, który powiedział o sobie: „posłał Mnie Bóg głosić dobrą nowinę ubogim” (por. Łk 4, 18) — i stara się z pokolenia na pokolenie wypełniać to samo posłannictwo.

    Ta „opcja na rzecz ubogich” ze strony Kościoła wpisana jest w Maryjne Magnificat w sposób zadziwiający. Bóg Przymierza, którego w uniesieniu serca wyznaje Dziewica z Nazaretu, jest równocześnie Tym, który „strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych (…), głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia (…), rozprasza pyszniących się (…), a swe miłosierdzie zachowuje dla tych, co się Go boją”. Maryja jest głęboko przeniknięta duchem „ubogich Jahwe”, którzy w modlitwie Psalmów oczekiwali swego zbawienia od Boga, pokładając w Nim całą ufność (por. Ps 25 [24]; 31 [30]; 35 [34]; 55 [54]). Ona zaprawdę głosi przyjście tajemnicy zbawienia, przyjście „Mesjasza ubogich” (por. Iz 11, 4; 61, 1). Czerpiąc z serca Maryi, z głębi Jej wiary, która się wyraziła w słowach Magnificat, Kościół coraz bardziej odnawia w sobie świadomość, że prawdy o Bogu zbawiającym, o Bogu, który jest źródłem wszelkiego obdarowania, nie można oddzielać od tej szczególnej opcji na rzecz ubogich i pokornych, która — wyśpiewana w Magnificat — wyraziła się następnie w słowach i czynach Jezusowych.

    Kościół więc jest świadom — a w naszej epoce świadomość ta szczególnie się wzmaga — że nie tylko nie może rozłączyć tych dwóch elementów orędzia, zawartego już w Magnificat, ale także musi bardzo pieczołowicie strzec tego znaczenia, jakie „ubodzy” oraz „opcja na rzecz ubogich” posiadają w słowie Boga żywego. Sprawa ta łączy się organicznie z chrześcijańskim znaczeniem wolności i wyzwolenia. „Maryja, całkowicie poddana Bogu i zupełnie zwrócona ku Niemu, u boku swego Syna, jest najdoskonalszą ikoną wolności i wyzwolenia ludzkości i wszechświata. To ku Niej Kościół, którego jest Matką i wzorem, winien zwracać swój wzrok, by zrozumieć w pełni sens swej misji”93.

    Część III
    Pośrednictwo macierzyńskie

    1. Maryja — Służebnica Pańska

    38. Kościół jest świadom i naucza wraz ze św. Pawłem, że jednego mamy pośrednika: „Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem i ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał samego siebie na okup za wszystkich” (1 Tm 2, 5-6). „Macierzyńska zaś rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc”94: jest to pośrednictwo w Chrystusie.

    Kościół jest świadom i naucza, że „cały (…) wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi wywodzi się (…) z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją; nie przeszkadza zaś w żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia ją”95. Ten zbawczy wpływ jest podtrzymywany przez Ducha Świętego, który jak zacienił Dziewicę Maryję, dając początek Jej Boskiemu macierzyństwu, tak nadal Jej towarzyszy w trosce o braci Jej Boskiego Syna.

    Istotnie pośrednictwo Maryi wiąże się ściśle z Jej macierzyństwem, posiada specyficznie macierzyński charakter, który je wyróżnia od pośrednictwa innych istot stworzonych, które na różny sposób, ale zawsze podporządkowany, uczestniczą w jedynym pośrednictwie Chrystusa. Pośrednictwo Maryi jest także pośrednictwem przez uczestnictwo96. Jeśli bowiem żadne „stworzenie nie może być nigdy stawiane na równi ze Słowem Wcielonym i Odkupicielem”, to równocześnie „jedyne pośrednictwo Odkupiciela nie wyklucza, lecz wzbudza u stworzeń rozmaite współdziałanie, pochodzące z uczestnictwa w jednym źródle”. I tak „jedna dobroć Boża w rozmaity sposób rozlewa się realnie w stworzeniach”97.

    Nauczanie Soboru Watykańskiego II ukazuje prawdę o pośrednictwie Maryi jako uczestnictwo w tym jedynym źródle, którym jest pośrednictwo samego Chrystusa. Czytamy bowiem: „Kościół nie waha się jawnie wyznawać taka podporządkowaną rolę Maryi; ciągle jej doświadcza i zaleca ją sercu wiernych, aby inni wsparci tą macierzyńską opieką, jeszcze silniej przylgnęli do Pośrednika i Zbawiciela”98. Taka rola Maryi jest równocześnie szczególnym i wyjątkowym. Wynika z Jej Boskiego Macierzyństwa i tylko na gruncie pełnej prawdy o tym macierzyństwie może być rozumiana i przeżywana w wierze. Będąc na mocy Bożego wybrania Matką Syna współistotnego Ojcu i „szlachetną towarzyszką” w dziele Odkupienia, Maryja „stała się nam matką w porządku łaski”99. Jej pośrednictwo stanowi realny wymiar tej obecności w zbawczej tajemnicy Chrystusa i Kościoła.

    39. Pod tym kątem wypada raz jeszcze rozważyć owo wydarzenie podstawowe w Boskiej ekonomii zbawienia, czyli Wcielenie Słowa w momencie zwiastowania. Jest rzeczą znamienną, iż Maryja, uznając w słowie zwiastuna wolę Najwyższego i poddając się Jego mocy, mówi: „Oto Ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1, 38). Pierwszym momentem podporządkowania siebie temu jedynemu pośrednictwu „między Bogiem i ludźmi”, jakim jest pośrednictwo Jezusa Chrystusa, jest przyjęcie przez Dziewicę z Nazaretu macierzyństwa. Maryja godzi się na wybór Boży, aby z mocy Ducha Świętego stać się Matką Syna Bożego. Można powiedzieć, że ta zgoda na macierzyństwo jest nade wszystko owocem całkowitego oddania się Bogu w dziewictwie. Maryja przyjęła wybór na Matkę Syna Bożego, kierując się oblubieńczą miłością, która całkowicie poświęca, czyli „konsekruje” osobę ludzką Bogu. Mocą tej miłości Maryja pragnęła zawsze i we wszystkim być oddaną Bogu, żyjąc w dziewictwie. Słowa: „Oto Ja służebnica Pańska” dają wyraz temu, iż macierzyństwo swoje przyjęła i pojęła od początku, jako całkowite oddanie siebie, swojej osoby zbawczym zamierzeniom Najwyższego. Całe zaś swoje macierzyńskie uczestnictwo w życiu Jezusa Chrystusa, swego Syna, wypełniała aż do końca w sposób właściwy powołaniu do dziewictwa.

    Macierzyństwo Maryi, przeniknięte do głębi oblubieńczą postawą „służebnicy Pańskiej”, stanowi pierwszy i podstawowy wymiar owego pośrednictwa, które w odniesieniu do Niej Kościół wyznaje i głosi100 i „stale zaleca sercu wiernych” w sposób szczególny i wyjątkowy, gdyż pokłada w nim wielką nadzieję. Należy wszakże przyznać, że przede wszystkim sam Bóg, Ojciec Przedwieczny, zawierzył Dziewicy nazaretańskiej, oddając Jej swego Syna w tajemnicy Wcielenia. To Jej wyniesienie do najwyższego urzędu i godności Matki Syna Bożego — w znaczeniu ontycznym — odnosi się do samej rzeczywistości zjednoczenia obu natur w osobie Słowa (unia hipostatyczna). Ten podstawowy fakt bycia Matką Syna Bożego jest od początku w pełni otwarty na osobę Chrystusa oraz na Jego dzieło, na całe Jego posłannictwo. Słowa: „oto Ja, służebnica Pańska” świadczą o tym otwarciu ducha Maryi, która urzeczywistnia w sobie w sposób doskonały miłość właściwą dla dziewictwa i miłość macierzyńską, złączone i jakby stopione w jedno.

    Maryja przeto nie tylko stała się „Matką-Karmicielką” Syna Człowieczego, ale także w sposób wyjątkowy „szlachetną towarzyszką”101 Mesjasza i Odkupiciela. „Szła naprzód w pielgrzymce wiary” — jak to zostało już ukazane poprzednio — a w tym pielgrzymowaniu aż do stóp krzyża dokonało się równocześnie Jej macierzyńskie współdziałanie z całym posłannictwem Zbawiciela, z Jego dziełem i z Jego cierpieniem. Na drodze takiej współpracy z dziełem Syna-Odkupiciela samo macierzyństwo Maryi ulegało jakby swoistemu przeobrażeniu, wypełniając się coraz bardziej „żarliwą miłością” do wszystkich, do których posłannictwo Chrystusa było zwrócone. Przez taką „żarliwą miłość”, skierowaną w jedności z Chrystusem do „nadprzyrodzonego odnowienia życia dusz ludzkich”102, Maryja wchodziła w sobie tylko właściwy sposób w to jedyne pośrednictwo „między Bogiem, i ludźmi”, którym jest pośrednictwo Człowieka-Jezusa Chrystusa. Jeśli Ona sama pierwsza doznała na sobie nadprzyrodzonych skutków tego jedynego pośrednictwa — już przy zwiastowaniu została pozdrowiona jako „łaski. pełna” — to z kolei trzeba powiedzieć, że właśnie dzięki tej pełni łaski i nadprzyrodzonego życia była szczególnie dysponowana do „współdziałania” z Chrystusem, jedynym pośrednikiem ludzkiego zbawienia. A współdziałanie takie — to właśnie owo pośrednictwo podporządkowane pośrednictwu Chrystusa.

    W wypadku Maryi jest to pośrednictwo szczególne i wyjątkowe, oparte na „pełni łaski”, wyrażające się w pełnej gotowości „służebnicy Pańskiej”. Odpowiadając na tę wewnętrzną gotowość swej Matki, Jezus Chrystus przygotowywał Ją coraz bardziej do tego, aby „stała się matką ludzi w porządku łaski”. Wskazują na to — w sposób bodaj pośredni — szczegóły zapisane przez Synoptyków (por. Łk 11, 28; 8, 20-21; Mk 3, 32-35; Mt 12, 47-50), jeszcze wyraźniej zaś w Ewangelii Janowej (por. 2, 1-12; 19, 25-27), jak to już zostało uprzednio omówione. Słowa, wypowiedziane przez Chrystusa na Krzyżu do Maryi i Jana, są pod tym względem szczególnie wymowne.

    40. Tak więc Maryja, po wydarzeniach zmartwychwstania i wniebowstąpienia, wszedłszy wraz z Apostołami do Wieczernika w oczekiwaniu Pięćdziesiątnicy, pozostawała tam jako Matka uwielbionego Pana. Nie tylko była Tą, „która szła w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”, ale była równocześnie tą „służebnicą Pańską”, którą Syn pozostawił jako Matkę wśród rodzącego się Kościoła: „Oto Matka twoja”. Zaczęła się więc kształtować szczególna łączność pomiędzy tą Matką a Kościołem. Wszak ten rodzący się Kościół był owocem Krzyża i zmartwychwstania Jej Syna. Maryja, która od początku oddała się bez reszty osobie i dziełu Syna, nie mogła tego macierzyńskiego oddania nie przenieść od początku na Kościół. Macierzyństwo Jej — po odejściu Syna — pozostaje w Kościele jako pośrednictwo macierzyńskie: wstawiając się za wszystkimi swoimi dziećmi, Matka współdziała w zbawczym dziele Syna, Odkupiciela świata. Uczy bowiem Sobór: „Macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trzeba nieustannie (…) aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych”103. Taki uniwersalny wymiar zyskało macierzyńskie pośrednictwo Służebnicy Pańskiej wraz z odkupieńczą śmiercią Jej Syna, ponieważ dzieło Odkupienia ogarnia wszystkich ludzi. Tak więc w ten szczególny sposób objawiła się skuteczność owego jedynego i uniwersalnego pośrednictwa Chrystusa „pomiędzy Bogiem a ludźmi”. Współdziałanie Maryi w swoim „podporządkowanym” charakterze uczestniczy w powszechności pośrednictwa Odkupiciela — jedynego pośrednika. Powyższe słowa Soboru Watykańskiego II wyraźnie na to wskazują.

    „Albowiem — czytamy w dalszym ciągu — wzięta do nieba, nie zaprzestaje tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo zjednuje nam dary zbawienia wiecznego”104. W tym charakterze „wstawiennictwa”, które po raz pierwszy zaznaczyło się w Kanie Galilejskiej, pośrednictwo Maryi trwa nadal w dziejach Kościoła i świata. Czytamy, że Maryja „dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, dopóki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny”105. W ten sposób macierzyństwo Maryi trwa stale w Kościele jako wstawiennicze pośrednictwo. Kościół wyraża swą wiarę w tę prawdę, nazywając Maryję „Orędowniczką, Wspomożycielką, Pomocnicą, Pośredniczką”106.

    41. Poprzez swoje pośrednictwo „podporządkowane” pośrednictwu samego Odkupiciela, Maryja przyczynia się w sposób szczególny do łączności Kościoła pielgrzymującego na ziemi z eschatologiczną rzeczywistością Świętych obcowania, Ona sama bowiem jest już „wzięta do nieba”107. Prawda o wniebowzięciu, zdefiniowana przez Piusa XII, została potwierdzona przez Sobór Watykański II, który wyraża wiarę Kościoła w słowach następujących: „Na koniec, Niepokalana Dziewica, zachowana wolną od wszelkiej skazy winy pierworodnej, dopełniwszy biegu życia ziemskiego, z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej i wywyższona przez Pana jako Królowa wszystkiego, aby bardziej upodobniła się do Syna swego, Pana panujących (por. Ap 19, 16) oraz zwycięzcy grzechu i śmierci”108. W tym nauczaniu Pius XII nawiązał do Tradycji, która znalazła wieloraki wyraz w dziejach Kościoła zarówno na Wschodzie, jak na Zachodzie.

    Przez tajemnicę wniebowzięcia Maryja sama doznała w sposób definitywny skutków tego jedynego pośrednictwa, którym jest pośrednictwo Chrystusa-Odkupiciela świata i zmartwychwstałego Pana: „W Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia” (1 Kor 15, 22-23). W tajemnicy wniebowzięcia wyraża się ta wiara Kościoła, że Maryja jest zjednoczona z Chrystusem „węzłem ścisłym i nierozerwalnym”, ponieważ jeśli jako dziewicza Matka była szczególnie z Nim zjednoczona w Jego pierwszym przyjściu, to poprzez stałą z Nim współpracę będzie tak samo zjednoczona w oczekiwaniu drugiego przyjścia; „odkupiona zaś w sposób wznioślejszy ze względu na zasługi Syna swego”109, ma też to zadanie, właśnie Matki, pośredniczki łaski, w tym ostatecznym przyjściu, kiedy będą ożywieni wszyscy, którzy należą do Chrystusa, kiedy „jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć” (1 Kor 15, 26)110.

    Z takim zaś szczególnym i wyjątkowym wywyższeniem „wzniosłej Córy Syjonu”111 przez wniebowzięcie, łączy się tajemnica Jej chwały wiekuistej. Matka Chrystusa doznaje uwielbienia „jako Królowa wszystkiego”112. Ta, która przy zwiastowaniu nazwała siebie „służebnicą Pańską.”, pozostała do końca wierną temu, co ta nazwa wyraża. Przez to zaś potwierdziła, że jest prawdziwą „uczennicą” Chrystusa, który tak bardzo podkreślał służebny charakter swego posłannictwa: Syn człowieczy „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20, 28). W ten sposób też Maryja stała się pierwszą wśród tych, którzy „służąc Chrystusowi w bliźnich, przywodzą braci swoich pokorą i cierpliwością do Króla, któremu służyć znaczy królować”113, i osiągnęła w pełni ów „stan królewskiej wolności”, właściwy dla uczniów Chrystusa: służyć — znaczy królować!

    „Chrystus, posłuszny aż do śmierci, został wywyższony przez Ojca (por. Flp 2, 8-9) i wszedł do chwały swego królestwa. Jemu wszystko jest poddane, póki sam siebie i wszystkiego nie podda Ojcu, aby Bóg był wszystkim we wszystkich (por. 1 Kor 15, 27-28)”114. Maryja — służebnica Pańska uczestniczy w tym królowaniu Syna115. Jej wyniesieniem królewskim nie przestaje być chwała służenia: wzięta do nieba nie zaprzestaje owej zbawczej „służby”, w której wyraża się macierzyńskie pośrednictwo „aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych”116. W taki sposób Ta, która tu na ziemi „utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”, pozostaje nadal z Nim zjednoczona, gdy już „wszystko Mu jest poddane, póki On sarn siebie i wszystkiego nie podda Ojcu”. Tak więc, Maryja pozostaje w swoim wniebowzięciu objęta całą rzeczywistością Świętych obcowania, a Jej zjednoczenie z Synem w chwale jest stale zwrócone ku tej ostatecznej pełni królestwa, kiedy „Bóg będzie wszystkim we wszystkich”.

    Także i na obecnym etapie macierzyńskie pośrednictwo Maryi nie przestaje być „podporządkowane” Temu, który sam jeden jest pośrednikiem aż do ostatecznego dokonania „pełni czasu”, czyli aż do „zjednoczenia na nowo wszystkiego w Chrystusie jako Głowie” (Ef 1, 10).

    2. Maryja — w życiu Kościoła i każdego chrześcijanina

    42. Sobór Watykański II, nawiązując do Tradycji, ukazał w nowym świetle miejsce Bogarodzicy w życiu Kościoła. „Błogosławiona zaś Dziewica z racji (…) Boskiego macierzyństwa, dzięki czemu jednoczy się z Synem Odkupicielem, i z racji swoich szczególnych łask i darów związana jest głęboko także z Kościołem: Boża Rodzicielka jest pierwowzorem Kościoła, w porządku (…) wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem”117. Już poprzednio ukazano, jak Maryja od początku pozostaje z Apostołami w oczekiwaniu Pięćdziesiątnicy i jako Ta, „błogosławiona, która uwierzyła”, z pokolenia na pokolenie jest obecna pośród Kościoła pielgrzymującego przez wiarę jako wzór nadziei, która zawieść nie może (por. Rz 5, 5).

    Maryja uwierzyła, że stanie się to, co Jej było powiedziane od Pana. Jako Dziewica uwierzyła, że pocznie i porodzi Syna: „Święte”, któremu odpowiada imię. „Syn Boży”, imię „Jezus” (= Bóg, który zbawia). Jako „służebnica Pańska” pozostała doskonale wierna osobie i posłannictwu tego Syna. Jako Matka „wierząc (…) i będąc posłuszną, zrodziła na ziemi samego Syna Boga Ojca, i to nie znając męża, Duchem Świętym zacieniona”118.

    Z tego względu Maryja „doznaje od Kościoła czci szczególnej (…); czczona jest pod zaszczytnym imieniem Bożej Rodzicielki, pod której obronę uciekają się w modlitwach wierni we wszystkich swoich przeciwnościach i potrzebach”119 — jest to zaś kult zupełnie wyjątkowy. Zawiera w sobie i wyraża tę głęboką więź, jaka zachodzi pomiędzy Matką Chrystusa a Kościołem120. Dla Kościoła Maryja pozostaje „nieustającym wzorem” jako dziewica i matka zarazem. Można więc powiedzieć, że na tej przede wszystkim zasadzie — jako wzór, a raczej „pierwowzór” — Maryja, obecna w tajemnicy Chrystusa, pozostaje stale obecna również w tajemnicy Kościoła, Kościół bowiem sam także „nazywany jest matką i dziewicą”, a nazwa ta posiada swoje głębokie uzasadnienie biblijne i teologiczne121.

    43. Kościół „staje się matką (…) przyjmując z wiarą słowo Boże”122, podobnie jak Maryja, która pierwsza „uwierzyła”, przyjmując słowo Boże objawione Jej przy zwiastowaniu i zachowując wierność temu słowu, poprzez wszystkie doświadczenia aż do Krzyża. Kościół zaś „staje się matką”, gdy przyjmując słowo Boże z wiarą „przez przepowiadanie i chrzest rodzi do nowego i nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z Boga zrodzonych”123. Ów „macierzyński” rys Kościoła wyraził się w sposób szczególny w nauczaniu Apostoła narodów, gdy pisał: „Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje” (Ga 4, 19). Zawiera się w tych słowach Pawłowych bardzo znamienny ślad macierzyńskiej świadomości Kościoła, związanej z jego apostolskim posługiwaniem wśród ludzi. Świadomość ta pozwalała i stale pozwala Kościołowi widzieć tajemnicę swego życia i posłannictwa na wzór samej Rodzicielki Syna Bożego, który jest „pierworodnym między wielu braćmi” (Rz 8, 29).

    Można powiedzieć, że Kościół też uczy się od Maryi swego własnego macierzyństwa. „Rozważając Jej tajemniczą świętość i naśladując Jej miłość oraz spełniając wiernie wolę Ojca”124, Kościół rozpoznaje ów macierzyński wymiar swojego powołania, który związany jest istotowo z jego sakramentalną naturą. Jeśli Kościół jest „znakiem i narzędziem zjednoczenia z Bogiem”, to właśnie na zasadzie swego macierzyństwa: dlatego, że ożywiony Duchem „rodzi” synów i córki rodzaju ludzkiego do nowego życia w Chrystusie; dlatego, że — jak Maryja na służbie tajemnicę Wcielenia — tak Kościół pozostaje na służbie tajemnicy „usynowienia” przez łaskę.

    Równocześnie zaś Kościół — na wzór Maryi — pozostaje też dziewicą wierną swemu Oblubieńcowi: „I on także jest dziewicą, która nieskazitelnie i w czystości dochowuje wiary danej Oblubieńcowi”125. Kościół jest bowiem Oblubienicą Chrystusa, czego wyraz znajdujemy w Listach Pawłowych (por. np. Ef 5, 21-33 oraz 2 Kor 11, 2), a także w Janowym wyrażeniu o „Oblubienicy Baranka” (por. Ap 21, 9). Gdy Kościół jako Oblubienica „dochowuje wiary danej Chrystusowi”, wówczas wierność ta — chociaż w nauczaniu Apostoła stała się obrazem małżeństwa (por. Ef 5, 23-33) — posiada równocześnie znaczenie wzoru całkowitego oddania się w bezżenności „dla królestwa niebieskiego”, czyli poświęconego Bogu dziewictwa (por. Mt 19, 11-12; 2 Kor 11, 2). Takie właśnie dziewictwo — na wzór Dziewicy z Nazaretu — jest źródłem szczególnej duchowej płodności: źródłem macierzyństwa w Duchu Świętym. Kościół jednakże strzeże również wiary otrzymanej od Chrystusa: za wzorem Maryi, która zachowywała i rozważała w swym sercu (por. Łk 2, 19. 51) wszystko to, co dotyczyło Syna Bożego, Kościół zobowiązuje się strzec Słowa Bożego, zgłębiać jego bogactwo z mądrością i rozwagą, aby w każdej epoce dawać wierne świadectwo wszystkim ludziom126.

    44. W tym wzorze Kościół spotyka się z Maryją i stara się do Niej upodobnić: „naśladując Matkę swego Pana, mocą Ducha Świętego, zachowuje dziewiczo nienaruszoną wiarę, mocną nadzieję i szczerą miłość”127. W taki sposób więc Maryja obecna jest w tajemnicy Kościoła jako wzór. Tajemnicą Kościoła jest bowiem „rodzenie do nowego nieśmiertelnego życia”, czyli macierzyństwo w Duchu Świętym. Maryja nie tylko jest tutaj wzorem — pierwowzorem — dla Kościoła, ale czymś o wiele wyższym. Równocześnie bowiem „współdziała Ona swą macierzyńską miłością w rodzeniu i wychowywaniu” synów i córek Kościoła-Matki. Macierzyństwo Kościoła urzeczywistnia się nie tylko wedle wzoru i prawzoru Bogarodzicy — urzeczywistnia się równocześnie przy Jej „współdziałaniu”. Kościół obficie czerpie z tego „współdziałania” Maryi, czyli z Jej macierzyńskiego pośrednictwa, które jest właściwe Maryi, jako że już na ziemi współdziałała w zrodzeniu i wychowaniu synów i córek Kościoła, zawsze jako Matka tego Syna, „którego Bóg ustanowił pierworodnym między wielu braćmi”128.

    Współdziałała zaś — jak uczy Sobór Watykański II — „swą macierzyńską miłością”129. W tym miejscu nabierają pełnej wymowy słowa wypowiedziane przez Chrystusa do Matki w godzinie Krzyża: „Niewiasto, oto syn Twój”, i do ucznia: „Oto Matka twoja” (J 19, 26-27). Słowa te ustanawiają niejako miejsce Maryi w życiu uczniów Chrystusowych Mówią one, jak już wskazano uprzednio, o nowym macierzyństwie Matki Odkupiciela. Jest to właśnie macierzyństwo duchowe, które zrodziło się w głębi tajemnicy paschalnej Odkupiciela świata. Jest macierzyństwem w porządku łaski, ponieważ wyjednywa dar Ducha Świętego, który wzbudza nowych synów Bożych odkupionych Chrystusową ofiarą: tego Ducha, którego Maryja również otrzymała wraz z Kościołem w dniu Pięćdziesiątnicy.

    To Jej macierzyństwo jest szczególnie widoczne i przeżywane przez lud chrześcijański w Świętej Uczcie — liturgicznym święceniu tajemnicy Odkupienia — w której uobecnia się Chrystus, Jego prawdziwe Ciało narodzone z Maryi Dziewicy.

    Słusznie pobożność ludu chrześcijańskiego zawsze dostrzegała głęboką więź pomiędzy nabożeństwem do Matki Bożej i kultem Eucharystii: jest to godne podkreślenia tak w liturgii zachodniej, jak wschodniej, w tradycji rodzin zakonnych, w duchowości współczesnych ruchów, także młodzieżowych, w duszpasterstwie sanktuariów maryjnych. Maryja prowadzi wiernych do Eucharystii.

    45. Należy do istoty macierzyństwa, że odnosi się ono do osoby. Stanowi o nim ów zawsze jedyny i niepowtarzalny związek osób: matki z dzieckiem oraz dziecka z matką. Również, kiedy ta sama niewiasta jest matką wielu dzieci, jej osobisty stosunek do każdego z nich charakteryzuje macierzyństwo w samej jego istocie. Każde bowiem z dzieci jest zrodzone w sposób jedyny i niepowtarzalny, zarówno dla matki, jak dla dziecka. Każde też w sposób jedyny i niepowtarzalny jest ogarnięte ową macierzyńską miłością, na jakiej opiera się jego wychowanie i dojrzewanie w człowieczeństwie.

    Można powiedzieć, iż „macierzyństwo w porządku łaski” zachowuje analogię tego, co „w porządku natury” charakteryzuje związek matki z dzieckiem. W tym świetle staje się lepiej zrozumiały fakt, że w testamencie Chrystusa na Golgocie to nowe macierzyństwo Jego Matki zostało zaadresowane w liczbie pojedynczej do jednego człowieka: „oto syn Twój”.

    Można z kolei powiedzieć, że w tych samych słowach ponadto zostało w pełni ukazane to, co stanowi o maryjnym wymiarze życia uczniów Chrystusowych. Nie tylko Jana, który wówczas stał pod Krzyżem wraz z Matką swego Mistrza, ale każdego ucznia Chrystusowego, każdego chrześcijanina. Odkupiciel powierza swą Matkę uczniowi, a równocześnie daje mu Ją jako Matkę. To macierzyństwo Maryi, jakie staje się udziałem człowieka, jest darem: najbardziej osobistym darem samego Chrystusa dla każdego człowieka. O ile Odkupiciel powierza Maryję Janowi, o tyle równocześnie Jana powierza Maryi. U stóp Krzyża ma początek to szczególne zawierzenie człowieka Bogarodzicy, które w ciągu dziejów Kościoła na różne sposoby bywało podejmowane i wyrażane. Kiedy tenże Apostoł i Ewangelista, po słowach Jezusa wypowiedzianych na Krzyżu do Matki i do niego samego, dodaje: „I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19, 27) — to zdanie owo z pewnością oznacza, że uczniowi została wyznaczona rola syna i że przejął on opiekę nad Matką swojego umiłowanego Mistrza. Skoro jednak Maryja została jemu samemu dana za Matkę, wówczas słowa powyższe mówią — bodaj pośrednio — o tym wszystkim, w czym wyraża się wewnętrzny stosunek syna do matki. Wszystko to zaś można ująć w słowie „zawierzenie”. Zawierzenie jest odpowiedzią na miłość osoby, w szczególności zaś na miłość matki.

    Maryjny wymiar życia ucznia Chrystusowego wypowiada się w sposób szczególny poprzez takie właśnie synowskie zawierzenie względem Bogarodzicy, które ma swój początek w testamencie Odkupiciela na Golgocie. Zawierzając się po synowsku Maryi, chrześcijanin — podobnie jak apostoł Jan — „przyjmuje”130 Matkę Chrystusa i wprowadza Ją w to wszystko, co stanowi jego własne życie wewnętrzne, poniekąd jego Ludzkie i chrześcijańskie „ja”: „wziął Ją do siebie”. Stara się on w ten sposób wejść w zbawczy zasięg tej „macierzyńskiej miłości”, poprzez którą Matka Odkupiciela „opiekuje się braćmi swego Syna”131 i „współdziała w ich rodzeniu i wychowywaniu”132 wedle tej miary daru, jaka każdemu jest właściwa z mocy Ducha Chrystusowego. Tak też realizuje się owo macierzyństwo wedle Ducha, jakie stało się udziałem Maryi pod Krzyżem i w Wieczerniku.

    46. Ów stosunek synowski — to zawierzenie się syna matce — nie tylko ma swój początek w Chrystusie, ale także — można powiedzieć — do Niego ostatecznie jest skierowane. Można powiedzieć, że Maryja stale powtarza wszystkim te same słowa, jakie wypowiedziała w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. On bowiem — Chrystus — jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi; On jest „drogą, prawdą i życiem” (J 14, 6), Jego — Przedwiecznego Syna — Ojciec dał światu, aby człowiek „nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Dziewica z Nazaretu stała się pierwszym „świadkiem” tej zbawczej miłości Ojca i pragnie też zawsze i wszędzie pozostawać jej pokorną służebnicą. W stosunku do każdego chrześcijanina, do każdego człowieka, Maryja jest Tą która pierwsza „uwierzyła” — i tą właśnie wiarą Oblubienicy i Matki pragnie oddziaływać na wszystkich, którzy Jej po synowsku się zawierzają. Im bardziej zaś trwają w tym zawierzeniu i postępują w nim, tym bardziej Maryja przybliża ich do niewypowiedzianych „bogactw Chrystusowych” (por. Ef 3, 8). Tym bardziej też rozpoznają w całej pełni godność człowieka i ostateczny sens jego powołania: „Chrystus bowiem w pełni objawia człowieka samemu człowiekowi”133.

    Ten maryjny wymiar życia chrześcijańskiego znajduje szczególny wyraz w odniesieniu do kobiety i jej pozycji społecznej. Kobiecość istotnie stanowi szczególną więź z Matką Odkupiciela. Do tego tematu może trzeba będzie powrócić przy innej okazji. Tu pragnę tylko podkreślić, że postać Maryi z Nazaretu rzuca światło na kobietę jako taką przez sam fakt, że Bóg w tym wzniosłym wydarzeniu Wcielenia Syna zawierzył się wolnej i czynnej posłudze niewiasty. Można zatem stwierdzić, że kobieta, spoglądając na Maryję, odkrywa w Niej sekret godnego przeżywania swej kobiecości i prawdziwego realizowania siebie. W świetle Maryi Kościół widzi w kobiecie odblaski piękna, które odzwierciedla najwznioślejsze uczucia, do jakich zdolne jest serce ludzkie: całkowitą ofiarę miłości, moc, która potrafi znieść największe cierpienia, bezgraniczną wierność, niestrudzoną aktywność, umiejętność łączenia wnikliwej intuicji ze słowem pociechy i zachęty.

    47. W czasie Soboru papież Paweł VI uroczyście ogłosił, iż Maryja jest Matką Kościoła, „czyli Matką wszystkich chrześcijan, tak wierzącego ludu, jak i Pasterzy”134. Z kolei w Wyznaniu wiary, znanym pod nazwą Credo populi Dei, w 1968 roku, dał temu jeszcze bardziej zobowiązujący wyraz w słowach: „Wierzymy, że Najświętsza Boża Rodzicielka, nowa Ewa, Matka Kościoła, spieszy spełnić z nieba macierzyńskie zadanie wobec członków Chrystusa, aby dopomóc do zrodzenia i pomnożenia życia Bożego w duszach ludzi odkupionych”135.

    Magisterium Soboru podkreśliło, że prawda o Najświętszej Dziewicy, Matce Chrystusa, stanowi swoisty klucz do zgłębienia prawdy o Kościele. Tenże Paweł VI, przemawiając w kontekście świeżo uchwalonej przez Sobór Konstytucji Lumen gentium, powiedział: „Poznanie prawdziwej nauki katolickiej o Błogosławionej Maryi Dziewicy będzie zawsze kluczem do należytego zrozumienia tajemnicy Chrystusa i Kościoła”136. Maryja jest w Kościele jako Matka Chrystusa, równocześnie zaś jako ta Matka, którą Chrystus w tajemnicy Odkupienia dał człowiekowi w osobie Jana apostoła. Dlatego Maryja swym nowym macierzyństwem w Duchu obejmuje każdego i wszystkich w Kościele, obejmuje również każdego i wszystkich przez Kościół. W tym znaczeniu Maryja — Matka Kościoła jest także jego wzorem. Kościół bowiem — jak wskazywał Paweł VI — „winien brać z Bogarodzicy Dziewicy najprawdziwszy wzór doskonałego naśladowania Chrystusa”137.

    Dzięki tej szczególnej więzi, jaka łączy Bogarodzicę z Kościołem, rozjaśnia się zarazem tajemnica owej „niewiasty”, która od pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju aż do Apokalipsy towarzyszy objawieniu zbawczych zamiarów Boga w stosunku do ludzkości. Maryja bowiem, obecna w Kościele jako Matka Odkupiciela, po macierzyńsku uczestniczy w owej „ciężkiej walce przeciw mocom ciemności”138, jaka toczy się w ciągu całej historii ludzkiej. Równocześnie poprzez Jej eklezjalne utożsamienie z ową „niewiastą obleczoną w słońce” (por. Ap 12, 1)139, można powiedzieć, że „Kościół w Jej osobie osiąga już tę doskonałość, dzięki której istnieje nieskalany i bez zmazy”; stąd też chrześcijanie z ufnością wznosząc oczy ku Maryi w całym swoim ziemskim pielgrzymowaniu, „starają się usilnie o to, aby wzrastać w świętości”140. Maryja, wzniosła Córa Syjonu, pomaga wszystkim swoim synom, gdziekolwiek i w jakichkolwiek warunkach żyjącym, aby w Chrystusie znajdowali drogę do domu Ojca.

    Kościół przeto w całym swoim życiu zachowuje z Bogarodzicą więź, która obejmuje w tajemnicy zbawczej przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, i czci Ją jako Matkę duchową ludzkości i Orędowniczkę łaski.

    3. Znaczenie Roku Maryjnego

    48. Właśnie szczególna więź ludzkości z tą Matką skłoniła mnie do tego, ażeby w okresie poprzedzającym drugie tysiąclecie od narodzenia Chrystusa ogłosić w Kościele Rok Maryjny. Inicjatywa taka miała już miejsce poprzednio, kiedy papież Pius XII ogłosił rok 1954 Rokiem Maryjnym, aby uwydatnić wyjątkową świętość Matki Chrystusa, jaka wyraża się w tajemnicy Jej Niepokalanego Poczęcia, zdefiniowanej właśnie przed stu laty, oraz w tajemnicy Jej Wniebowzięcia141.

    Tym razem — idąc za głosem Soboru Watykańskiego II — pragnę uwydatnić szczególną obecność Bogarodzicy w tajemnicy Chrystusa i Jego Kościoła. Jest to bowiem podstawowy wymiar, który wynika z mariologii Soboru, od którego zakończenia dzieli nas już ponad dwadzieścia lat. Nadzwyczajny Synod Biskupów, odbyty w roku 1985, wezwał wszystkich do tego, ażeby wiernie podążali za nauką i wskazaniami Soboru. Można powiedzieć, że w nich — w Soborze i w Synodzie — zawiera się to, co sam Duch Święty pragnie „powiedzieć Kościołowi” na współczesnym etapie dziejów.

    W takim to kontekście Rok Maryjny winien by posłużyć do ponownego i pogłębionego odczytania również tego, co Sobór powiedział o Bogarodzicy Dziewicy obecnej w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, a czego przypomnieniu mają służyć rozważania zawarte w niniejszej Encyklice. Chodzi zaś tutaj nie tylko o samą naukę wiary, ale także o życie z wiary — w tym wypadku więc o autentyczną „duchowość maryjną” w świetle całej Tradycji, a w szczególności o taką duchowość, do jakiej wzywa nas Sobór142. Zarówno duchowość maryjna, jak i odpowiadająca jej pobożność, znajdują przebogate źródła w historycznym doświadczeniu osób i wspólnot chrześcijańskich żyjących pośród różnych ludów i narodów na całym globie. W tym względzie miło mi przypomnieć — wśród wielu wyznawców i nauczycieli tej duchowości — postać św. Ludwika Marii Grignion de Montfort143, który zachęca chrześcijan do poświęcenia się Chrystusowi przez Maryję, widząc w nim skuteczny sposób wiernego realizowania w życiu zobowiązań Chrztu świętego. Trzeba z radością podkreślić, że także współcześnie nie brak nowych przejawów tej duchowości i pobożności.

    Mamy więc do czego się odwoływać i do czego nawiązywać w kontekście tego Roku Maryjnego.

    49. Ogłoszony Rok Maryjny rozpocznie się w uroczystość Pięćdziesiątnicy 7 czerwca bieżącego roku. Chodzi bowiem nie tylko o przypomnienie, że Maryja poprzedziła narodzenie się Chrystusa Pana w historii ludzkości. Chodzi równocześnie o to, ażeby w świetle Maryi uwydatnić, iż odkąd dokonała się tajemnica Wcielenia, dzieje ludzkości weszły w „pełnię czasu”, a znakiem tej pełni jest Kościół. Kościół ten jako Lud Boży pielgrzymuje ku wieczności przez wiarę pośród wszystkich ludów i narodów, poczynając od dnia Pięćdziesiątnicy. Bogarodzica, która była obecna u początku „czasu Kościoła”, gdy w oczekiwaniu na Ducha Świętego trwała na modlitwie wspólnie z Apostołami i uczniami swego Syna, stale „przoduje” w owym pielgrzymowaniu Kościoła poprzez dzieje ludzkości. Ona też w sposób szczególny jako „służebnica Pańska” nieustannie współpracuje z dziełem zbawienia dokonanym przez Chrystusa — Jej Syna.

    Tak więc, poprzez niniejszy Rok Maryjny cały Kościół zostaje wezwany nie tylko do tego, aby przypomniał wszystko, co w jego przeszłości świadczy o tej szczególnej macierzyńskiej współpracy Bogarodzicy z dziełem zbawienia w Chrystusie Panu — ale także, aby przygotował ze swej strony drogi na przyszłość do tej zbawczej współpracy, koniec bowiem drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa otwiera jakby nową perspektywę.

    50. Jak już zostało powiedziane, także wśród braci odłączonych nie brak takich, co Matce Pana okazują cześć należną, szczególnie wśród chrześcijan wschodnich. Jest to światło maryjne skierowane w stronę ekumenizmu.

    W szczególności pragnę przypomnieć jeszcze, że w okresie Roku Maryjnego wypadnie Milenium Chrztu św. Włodzimierza, Wielkiego Księcia kijowskiego (r. 988), który dał początek chrześcijaństwu na obszarach ówczesnej Rusi, a z kolei także na innych obszarach Europy wschodniej; tą drogą poprzez dzieło ewangelizacji chrześcijaństwo rozprzestrzeniło się także poza Europę, aż do północnych obszarów kontynentu azjatyckiego. Pragniemy więc szczególnie w ciągu Roku Maryjnego jednoczyć się w modlitwie z wszystkimi, którzy obchodzą to Tysiąclecie Chrztu, prawosławnymi i katolikami, odnawiając i potwierdzając wraz z Soborem uczucia radości i pociechy, że: „chrześcijanie wschodni z gorącym zapałem i pobożnie uczestniczą w kulcie Bogarodzicy zawsze Dziewicy”144. Chociaż zaś doznajemy jeszcze skutków tego rozłączenia, które nastąpiło w kilkadziesiąt lat później (r. 1054), to przecież możemy powiedzieć, że wobec Matki Chrystusa czujemy się prawdziwymi braćmi i siostrami w obrębie tego Ludu mesjańskiego, który jest powołany, aby być jedną Bożą Rodziną na ziemi, jak mówiłem już na początku nowego roku: „pragniemy potwierdzić to uniwersalne dziedzictwo wszystkich synów i córek tej ziemi”145.

    Ogłaszając Rok Maryjny podałem również, że jego zakończenie będzie miało miejsce w roku przyszłym, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Dziewicy, aby uwydatnić ów „wielki znak na niebie”, o jakim mówi Apokalipsa. W taki sposób pragniemy także uczynić zadość wezwaniu Soboru, który patrzy na Maryję jako na „znak niezawodny nadziei i pociechy dla pielgrzymującego Ludu Bożego”. Wezwanie zaś swoje wyraża Sobór w następujących słowach: „Niechaj wszyscy chrześcijanie błagają wytrwale Matkę Boga i Matkę ludzi, aby Ona, która modlitwami swymi wspierała początki Kościoła, także i teraz w niebie, wywyższona ponad wszystkich świętych i aniołów we Wspólnocie wszystkich Świętych wstawiała się u Syna swego, dopóki wszystkie rodziny ludów, zarówno tych, które noszą zaszczytne imię chrześcijańskie, jak i tych, co nie znają jeszcze swego Zbawiciela, nie zespolą się szczęśliwie w pokoju i zgodzie w jeden Lud Boży na chwałę Przenajświętszej i nierozdzielnej Trójcy”146.

    Zakończenie

    51. Na zakończenie codziennej Liturgii godzin podnosi się, pośród innych wezwań, wołanie Kościoła skierowane do Maryi:

    „Święta Matko Odkupiciela,
    Bramo niebios zawsze otwarta, Gwiazdo morza!
    Wspomóż upadły lud, gdy powstać usiłuje.
    Tyś zrodziła Stwórcę swojego,
    ku zdumieniu całej natury”!

    „Ku zdumieniu całej natury”! Te słowa antyfony wyrażają zdziwienie wiary, jakie towarzyszy tajemnicy Bożego rodzicielstwa Maryi. Towarzyszy poniekąd w sercu całego stworzenia, a bezpośrednio — w sercu całego Bożego Ludu, w sercu Kościoła. Jakże niesłychanie daleko poszedł Bóg, Stwórca i Pan wszystkiego, w objawieniu siebie samego człowiekowi!147 Jakże wyraźnie przekroczył wszelkie granice tego nieskończonego „dystansu”, jaki dzieli Stwórcę od stworzenia! Jeśli pozostaje On sam w sobie niepojęty i niezgłębiony, to tym bardziej niepojęty i niezgłębiony jest w rzeczywistości Wcielenia Słowa, które stało się człowiekiem za sprawą Dziewicy z Nazaretu.

    Skoro On odwiecznie zamierzył wezwać człowieka do uczestnictwa w „Bożej naturze” (por. 2 P 1, 4) — to można powiedzieć, że zamierzył jego poniekąd „przebóstwienie” według jego uwarunkowań historycznych, tak, że również po grzechu gotów jest „okupić” ten odwieczny zamysł swej miłości „uczłowieczeniem” Syna, współistotnego Ojcu. Całe stworzenie, a bezpośrednio człowiek, nie może wyjść z zadziwienia wobec tego daru, jaki stał się jego udziałem w Duchu Świętym: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3 16).

    Pośrodku tej tajemnicy, pośrodku tego zadziwienia wiary stoi Maryja. Ona, Święta Matka Odkupiciela, pierwsza go doświadczyła: „Tyś zrodziła Stwórcę swojego, ku zdumieniu całej natury”!

    52. Słowa tej liturgicznej antyfony wyrażają prawdę „wielkiego przełomu”, jaki dla człowieka sprawiła tajemnica Wcielenia. „Przełom” ten należy do całych jego dziejów — od tego początku, jaki odsłania się w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju, aż do ostatecznego kresu w perspektywie końca świata, co do którego Jezus nam nie wyjawił „dnia ani godziny” (por. Mt 25, 13). Jest to przełom nieustający i ciągły pomiędzy upadkiem a powstaniem, pomiędzy człowiekiem grzechu a człowiekiem łaski i sprawiedliwości. Liturgia, zwłaszcza adwentowa, staje w punkcie newralgicznym tego przełomu, a zarazem dotyka jego nieustającego „dziś i teraz”, gdy woła: „wspomóż upadły lud, gdy powstać usiłuje”!

    Słowa te odnoszą się do każdego człowieka, do wspólnot, do narodów i ludów, do pokoleń i epok ludzkiej historii, do naszej epoki, do kończącego się Milenium: „wspomóż, wspomóż upadły lud”!

    Są to słowa skierowane do Maryi, „Świętej Matki Odkupiciela”, są to słowa skierowane do Chrystusa, który przez Nią wszedł w dzieje ludzkości. Antyfona wznosi się rokrocznie do Maryi, przywołując moment, kiedy dokonał się ów zasadniczy przełom historyczny, który nieodwracalnie trwa: przełom między „upadkiem” a „powstaniem”.

    Rodzina ludzka dokonała niezwykłych odkryć i osiągnęła zadziwiające wyniki w dziedzinie nauki i techniki, dokonała wielkich dzieł na drodze postępu i cywilizacji, poniekąd przyspieszyła w ostatnich czasach bieg historii — a ten podstawowy, rzec można, „pierworodny” przełom, wciąż i poprzez wszystko towarzyszy dziejom człowieka: wszystkich i każdego. Przełom pomiędzy „upadkiem” a „powstaniem”, pomiędzy śmiercią a życiem. Jest on też nieustającym wyzwaniem ludzkich sumień, wyzwaniem całej dziejowej świadomości człowieka: wyzwaniem do pójścia, na sposób dawny a zawsze nowy, drogą „nieupadania” i drogą „powstawania”, jeśli się upadło.

    Kiedy Kościół wraz z całą ludzkością przybliża się do granicy tysiącleci, podejmuje ze swej strony z całą wspólnotą wierzących — a zarazem wspólnie z każdym człowiekiem dobrej woli — to odwieczne wyzwanie wyrażone słowami antyfony, które mówią o ludzie upadającym, ale pragnącym powstać, i zwraca się zarazem do Odkupiciela i Jego Matki z wołaniem: „wspomóż”! Kościół widzi bowiem — o tym świadczy powyższa modlitwa — Błogosławioną Bogarodzicę w zbawczej tajemnicy Chrystusa i w swojej własnej tajemnicy; widzi Ją głęboko zakorzenioną w dziejach. ludzkości, w odwiecznym powołaniu człowieka, wedle tych opatrznościowych przeznaczeń, jakie Bóg odwiecznie z nim związał; widzi Ją po macierzyńsku obecną i uczestniczącą w licznych i złożonych sprawach, których pełne jest dzisiaj życie jednostek, rodzin i narodów; widzi Ją jako Wspomożycielkę ludu chrześcijańskiego w nieustannej walce dobra ze złem, aby nie „upaść”, a w razie upadku, aby „powstać”.

    Pragnę gorąco, aby ku odnowie tego widzenia w sercach wszystkich wierzących posłużyły także rozważania zawarte w niniejszej Encyklice!

    Jako Biskup Rzymu przesyłam wszystkim, dla których rozważania te są przeznaczone, pocałunek pokoju oraz pozdrowienie i błogosławieństwo w Panu naszym Jezusie Chrystusie. Amen.

    W Rzymie, u Św. Piotra, dnia 25 marca 1987 roku, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, w dziewiątym roku mego Pontyfikatu.

    Jan Paweł II, papież

    Copyright © by Polish Bishops Conference

    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/r_mater_2.html#m2

O autorze: Judyta