Myśl dnia
Stefan Garczyński
CHRZEST PAŃSKI – ŚWIĘTO, ROK B
PIERWSZE CZYTANIE (Iz 42,1-4.6-7)
Chrystus sługą, w którym Bóg ma upodobanie
Czytanie z Księgi proroka Izajasza.
To mówi Pan: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On z mocą ogłosi Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy. Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 29,1-2,3ac-4,3b i 9b-10)
Refren:Pan ześle pokój swojemu ludowi.
Oddajcie Panu, synowie Boży, *
oddajcie Panu chwałę i sławcie Jego potęgę.
Oddajcie chwałę Jego imieniu, *
na świętym dziedzińcu uwielbiajcie Pana.
Ponad wodami głos Pański, *
Pan ponad wód bezmiarem!
Głos Pana potężny, *
głos Pana pełen dostojeństwa.
Zagrzmiał Bóg majestatu: *
a w świątyni Jego wszyscy wołają: „Chwała”.
Pan zasiadł nad potopem, *
Pan jako Król zasiada na wieki.
DRUGIE CZYTANIE (Dz 10,34-38)
Jezus został namaszczony Duchem Świętym
Czytanie z Dziejów Apostolskich.
Gdy Piotr przybył do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówił: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim”.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. Mk 9,6)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Otwarło się niebo i zabrzmiał głos Ojca:
To jest mój Syn umiłowany. Jego słuchajcie.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mk 1,6b-11)
Chrzest Jezusa
Słowa Ewangelii według św. Marka.
Jan Chrzciciel tak głosił: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”.
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili, gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
Oto słowo Pańskie.
****************************************************************************************************************************************
KOMENTARZ
*******
Chrzest
Słowa, które rozległy się nad Jordanem, dopełniają to przymierze w Duchu Świętym, a brzmią one: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, Ciebie upodobałem sobie”. My też jesteśmy umiłowani przez Boga, a On sam jest naszą Miłością i całym sobą dzieli się z nami.
Boże, nasz Ojcze; Jezu Chryste, Synu Boga żywego; Duchu Święty Pocieszycielu – Trójco Święta, dziękuję Ci za dar sakramentu chrztu świętego, który wpisał mnie do wielkiej księgi Kościoła. Niech jego łaska uświęca mnie i umacnia przez wszystkie dni życia.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2012”
Autor: ks. Tadeusz Domżał
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
********
Wprowadzenie do liturgii
DAJ SIĘ ZŁOWIĆ
Każdy z nas zapewne ma wiele skojarzeń związanych z rybą. Dla niektórych to produkt, z którego można przyrządzić wyśmienite danie. Ktoś inny powie, że jest to jeden ze znaków zodiaku. My, chrześcijanie powiemy, że jesteśmy rybami, które Jezus zagrania do sieci królestwa Bożego.
Ewangelia przenosi nas dzisiaj nad rzekę Jordan. Tutaj Jan udziela chrztu Izraelitom. Nad brzegiem tłumnie gromadzą się ludzie. Kolejno wchodzą oni do rzeki, wyznając swoje winy. Pośród nich jest Jezus. Chociaż sam nie potrzebował oczyszczenia, to jednak pokornie zajął miejsce w kolejce.
Kiedy wyszedł z wody, stała się rzecz niesłychana. Nad Jezusem otwarło się niebo i dał się słyszeć głos samego Boga: „Tyś jest mój Syn umiłowany”. Bóg w pewnym sensie „wyłowił” Jezusa z tłumu grzeszników i nazwał Go swoim ukochanym Synem.
Chrzest Jezusa powinien przywodzić na myśl nasz własny chrzest. Większość z nas była wtedy nieświadoma tego wydarzenia. O jego skutkach poucza nas dzisiejsza Ewangelia.
Święty chrzest „wyławia” nas z grzesznego świata. Człowiek „pływa” pośród zepsucia. Nie jest to jego środowisko naturalne. Bóg o tym doskonale wie, dlatego ratuje nas przez chrzest. Nadaje nam nowe imię oraz nazywa przybranymi dziećmi. Nad każdym z nas rozbrzmiewa głos Boga: „Tyś jesteś moim dzieckiem umiłowanym”.
Gdy tylko poczujesz, że pływasz w grzechu dzisiejszego świata, pozwól wyłowić się Bogu. Uświadom sobie łaskę, którą Bóg obdarzył cię w chrzcie świętym. Łaska ta dała ci nowe życie. Ona obdarzyła godnością dziecka Bożego. Pozwól zagarniać się Bogu w sieć Jego królestwa.
ks. Daniel Bunia
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/900
*********
Liturgia słowa
Dzisiejsza uroczystość kończy okres Bożego Narodzenia. Chrystus jako dorosły mężczyzna przychodzi na brzeg Jordanu, aby z rąk Jana Chrzciciela przyjąć chrzest. Nie musiał tego czynić, gdyż był bez grzechu, a zatem nie potrzebował oczyszczenia. Jezus, przyjmując chrzest, uświęca swoją obecnością wody Jordanu, a przez to samą wodę, która posłuży Kościołowi do udzielania sakramentu chrztu świętego. W tym dniu wspomnijmy również nasz chrzest, przez który staliśmy się członkami Ciała Chrystusowego, czyli Kościoła, i otrzymaliśmy dar nowego życia.
PIERWSZE CZYTANIE (Iz 42,1-4.6-7)
W proroctwie Izajasza chrześcijanie rozpoznają zapowiedź przyjścia Jezusa Sługi, którego Bóg umiłował i posłał. W opisie tym są skupione wszystkie najgłębsze pragnienia, tęsknoty, potrzeby i nadzieje Izraela. Ich wypełnieniem jest Jezus Chrystus.
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
To mówi Pan:
«Oto mój Sługa, którego podtrzymuję,
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej,
nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On z mocą ogłosi Prawo,
nie zniechęci się ani nie załamie,
aż utrwali Prawo na ziemi,
a Jego pouczenia wyczekują wyspy.
Ja, Pan, powołałem Cię słusznie,
ująłem Cię za rękę i ukształtowałem,
ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów,
abyś otworzył oczy niewidomym,
ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców,
z więzienia tych, co mieszkają w ciemności».
PSALM (Ps 29,1-2.3ac-4.3b i 9b-10)
Dla ludzi żyjących w czasach biblijnych wody morskie były ucieleśnieniem chaosu zagrażającemu pięknu i harmonii stworzenia. Szalejąca burza, pełna grzmotów i silnego wiatru, wyraża potężną moc Boga. On rzeczywiście panuje nad wodami, czyli nad całym światem, także tym dzikim i niebezpiecznym dla człowieka.
Refren: Pan ześle pokój swojemu ludowi.
Oddajcie Panu, synowie Boży, *
oddajcie Panu chwałę i sławcie Jego potęgę.
Oddajcie chwałę Jego imieniu, *
na świętym dziedzińcu uwielbiajcie Pana. Ref.
Ponad wodami głos Pański, *
Pan ponad wód bezmiarem!
Głos Pana potężny, *
głos Pana pełen dostojeństwa. Ref.
Zagrzmiał Bóg majestatu, *
a w świątyni Jego wszyscy wołają: «Chwała!».
Pan zasiadł nad potopem, *
Pan jako Król zasiada na wieki. Ref.
DRUGIE CZYTANIE (Dz 10,34-38)
Dokonując chrztu pogańskiego setnika Korneliusza, św. Piotr wygłasza mowę, w której – odwołując się do wydarzenia chrztu Jezusa w Jordanie oraz namaszczenia Go Duchem Świętym i mocą – potwierdza powszechny charakter zbawienia. Bóg – podkreśla Apostoł – który nie ma względu na osoby, pragnie wszystkich ludzi bez wyjątku obdarzyć swoją łaską.
Czytanie z Dziejów Apostolskich
Gdy Piotr przybył do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówił: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie.
Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim».
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. Mk 9,6)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Otwarło się niebo i zabrzmiał głos Ojca:
To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mk 1,6b-11)
Jan Chrzciciel wie, że Jezus nie potrzebuje chrztu. Zbawiciel jednak nalega, gdyż przez chrzest Janowy pragnie pokazać, że stał się we wszystkim jednym z nas. Taka jest też wola Ojca, potwierdzona objawieniem się chwały Bożej. Głos z niebios wyraźnie wskazuje na Jezusa jako umiłowanego Syna, któremu winniśmy posłuszeństwo jako Chrystusowi – Bogu.
Słowa Ewangelii według świętego Marka
Jan Chrzciciel tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili, gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/900/part/2
******
Katecheza
Wizyta duszpasterska – „kolęda”
Często, przebywając w większych skupiskach ludzi, jesteśmy poirytowani. Ktoś się przepycha, ktoś nas potrącił. Wtedy myślimy: „Jacy ci ludzie są okropni”. Wtedy zawsze są jacyś „oni”. Lecz gdy spróbujemy spotkać się i porozmawiać z każdym indywidualnie, to okazuje się, że nie jest tak źle…
Tematem najbardziej ekscytującym człowieka był i jest…. drugi człowiek. Gdy zasiadamy w ławce na Mszy św. niedzielnej, dostrzegamy obok siebie tych, których dobrze znamy i tych nieznanych. Przy ołtarzu widzimy księdza, który co tydzień do nas mówi, ale mało o nim wiemy. Żyjemy obok siebie, tworzymy jeden Kościół. Patrzymy na siebie, komentujemy gesty i zachowania, krytykujemy, oceniamy. Nie mówimy tego wprost, bo nie ma spotkań między nami, nie ma takich okazji. Oprócz jednej szansy, którą jest „kolęda”, czyli wizyta duszpasterska.
Zlecona misja
Wizyta duszpasterska rozpoczyna się od przekroczenia progu mieszkania. Ksiądz wchodzi „z zewnątrz” do określonego świata. Wydaje się tu obcy. Lecz tak nie jest, bo to nie wizyta towarzyska. Ta wizyta to misja zlecona przez Jezusa. Tak jak kiedyś Chrystus posyłał Apostołów, wyposażając ich w charyzmaty i władzę. Tak samo i teraz. To Jezus wraz z księdzem wchodzi do naszego świata. „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał” (Mt 10,40). Jezus jest Pokojem i ksiądz przebywający do nas z wizytą duszpasterską jest narzędziem tego Pokoju. Dlatego to spotkanie rozpoczyna się modlitwą i tutaj potrzeba przygotowania odpowiedniego miejsca.
Przygotowujemy stół, przykrywamy go białym obrusem. Stawiamy krzyż ze świecami, talerzyk z wodą święconą i kropidło. Na stole kładziemy Pismo Święte, a dzieci kładą swe zeszyty do nauki religii. Modlitwa wprowadza nas w rozmowę, która jest dialogiem. Ksiądz nie „odpytuje” nas z postępów w naszym życiu religijnym, ale pragnie nas poznać. To też okazja, aby pytać, aby opowiedzieć o swych wątpliwościach. Tu też można wypowiedzieć swe krytyczne uwagi, to zawsze jest potrzebne księdzu w pracy duszpasterskiej.
Ofiara i błogosławieństwo
W jakimś momencie wizyty pojawia się kontrowersyjny temat pieniędzy, czyli „koperta”. Nie płacimy księdzu za wizytę duszpasterską. Przy okazji tej wizyty jest możliwość złożenia ofiary na potrzeby materialne parafii. Należy na to spojrzeć jak na szansę wypełnienia piątego przykazania kościelnego, aby wspierać potrzeby Kościoła. Może nie mamy innej możliwości, aby to zrobić. Teraz jest okazja pomóc w remoncie kościoła czy wesprzeć jakieś dzieła duszpasterskie lub charytatywne.
Gdy przyjmujemy kapłana w naszym domu z wizytą duszpasterską, zapraszamy Jezusa, aby był obecny w moim domu, w mojej codzienności. Nie tylko w niedzielę, ale w każdej chwili mego życia. Widzialnym znakiem tego zaproszenia są litery C+M+B, które wcześniej napisaliśmy na naszych drzwiach. Tradycyjnie mówimy, że to imiona trzech Mędrców: Kacper Melchior i Baltazar. Warto odczytać te litery tak, jak przekazała to starochrześcijańska tradycja: „Christus Mansionem Benedicat”, czyli „Niech Chrystus błogosławi temu mieszkaniu”. Słowa te są sygnałem, że mieszkają tu uczniowie Jezusa, którzy są jak On życzliwie nastawieni do każdego człowieka.
o. Tomasz Słowński – dominikanin
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/900/part/3
*******
Rozważanie
W Tobie mam upodobanie (Mk 1, 11).
Mieć w kimś upodobanie to znaczy pokochać go nieograniczoną miłością uczynioną na wzór tej, jaka połączyła Boga Ojca i Jezusa Chrystusa. Przez chrzest także człowiek został włączony w orbitę tej niepojętej, trwającej wiecznie miłości. Fakt bycia dzieckiem samego Boga oznacza, że mamy udział w wielkim dobru, jakie zostawił ludziom Jezus. Mamy Jego słowo dające światło prawdy, w Eucharystii zostawił nam samego siebie, na krzyżu zmazał nasze winy, a w Zmartwychwstaniu dał nam pewną obietnicę życia wiecznego. Świadomi Bożego wybraństwa, stając w obliczu ogromu łaski i miłości, nie możemy pozostać bierni, musimy z wdzięcznością przyjąć te dary, wykorzystać je i dzielić się nimi. Nie można miłości zatrzymać dla siebie, trzeba ją zanieść wszystkim tym, którzy pozostają zamknięci na głos Bożego wezwania, którzy nigdy nie słyszeli o tym, że jest Ktoś, kto na nich czeka, kto ich kocha, kto ma w nich upodobanie. To ty musisz im o tym powiedzieć! Idź, oni czekają na ciebie!
Rozważania zaczerpnięte z terminarzyka Dzień po dniu
wydawanego przez Edycję Świętego Pawła
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/900/part/4
*******
Komentarz do Ewangelii:
Homilia przypisana św. Hipolitowi Rzymskiemu (? – ok.235), kapłanowi i męczennikowi
Homilia z 4 wieku na Objawienie Pańskie, Świętą Teofanię; PG 10, 852
Oto Pan przychodzi, aby przyjąć chrzest; przychodzi wątły, nagi, bez eskorty, ubrany w naszą ludzkość, zakrywając swoją boską wielkość, aby udaremnić podstęp węża. Nie można powiedzieć, że przyszedł do Jana jak władca, który odesłał swoją przyboczną straż. Podchodzi do niego jak zwykły człowiek, poddany grzechowi, pochylający czoło, aby przyjąć chrzest z ręki Jana. A ten, uderzony tak wielką pokorą, wzbrania się przed tym, mówiąc: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” (Mt 3,14)…
Widzicie, umiłowani, ile licznych i ważnych dóbr utracilibyśmy, gdyby Pan posłuchał Jana i nie przyjął chrztu. Dawniej niebiosa były zamknięte i niedostępna nasza ojczyzna z wysoka. Zszedłszy jak najniżej, nie mogliśmy się wynieść na niebiosa. Nie tylko Pan otrzymał chrzest: On odnowił dawnego człowieka (por. Rz 6,6) i powierzył mu na nowo berło boskiego przysposobienia. Ponieważ wkrótce „otworzyły się niebiosa”. Widzialne rzeczywistości pojednały się z niewidzialnymi, boskie moce napełniły się radością; na ziemi choroby zostały uzdrowione, a co było ukryte, zostało objawione… Trzeba było otworzyć Chrystusowi, Oblubieńcowi, drzwi ślubnej komnaty. Skoro Duch zstępował pod postacią gołębicy, a głos Ojca rozbrzmiewał wszędzie, trzeba było, żeby „uniosły się bramy nieba” (por. 24,7)…
Proszę was, posłuchajcie mnie uważnie…: przyjdźcie, wszystkie pokolenia narodów. do kąpieli nieśmiertelności! Tą radosną wieścią ogłaszam wam życie, bo wciąż przebywacie w nocy niewiedzy. Przechodzicie od poddaństwa do wolności, od tyranii do królowania, od zniszczalnego do niezniszczalnego. Chcecie się dowiedzieć, jak przyjść? Przez wodę i Ducha Świętego (J 3,5). Ta woda, która ma udział w Duchu, podlewa Raj, raduje ziemię, użyźnia świat…, zdradza człowieka do życia, pozwala mu się narodzić na nowo. W niej został ochrzczony Chrystus i na nią zstąpił Duch.
********
Propozycja kontemplacji ewangelicznej według “lectio divina”
NIEDZIELA CHRZTU PAŃSKIEGO B
11 STYCZNIA 2015 r.
I. Lectio: Czytaj z wiarą i uważnie święty tekst, jak gdyby dyktował go dla ciebie Duch Święty.
Jan Chrzciciel tak głosił: “Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”. W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili, gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: “Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
Mk 1,6b-11
II. Meditatio: Staraj się zrozumieć dogłębnie tekst. Pytaj siebie: “Co Bóg mówi do mnie?”.
Chrzest z wody. Początek Bożego życia we mnie. Ale, aby to życie mogło się rozwijać, być atrakcyjne dla innych, stawać się świadectwem potrzebny jest chrzest Duchem Świętym i moja ścisła współpraca z Nim. To On przypomina mi, że jestem mocny, bo za mną idzie mocniejszy ode mnie i to On gwarantuje, że moja moc nigdy nie stanie się przemocą wobec innych, ale będzie dla innych gotowością do pomocy, wsparcia. Także ja nie jestem godzien pochylić się do nóg Pana i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów, ale to On w mocy Ducha uczy mnie codziennie pochylać się nad problemami słabszych, zagubionych, życiowo poranionych braci i sióstr i pomagać im je skutecznie rozwiązać.
Z chwilą chrztu w Jordanie rozpoczęła się publiczna misja Pana Jezusa. Pan Jezus mógł ją rozpocząć, ciesząc się pełną aprobatą Ojca, Jego umiłowaniem. Uczynił to też w mocy Ducha Świętego. Z lektury Ewangelii wiemy, że Jego misja zakończyła się pełnym sukcesem. Tego umiłowania, Bożej aprobaty także nie brakuje w mojej, codziennej misji bycia chrześcijaninem, uczniem Pana. To Boże wsparcie jest niezbędne, bo o własnych siłach niewiele bym uczynił, moje świadectwo bardzo szybko straciłoby swoją wyrazistość i moc, bardziej mogłoby zaszkodzić niż pomóc Bożej sprawie, zamiast sukcesu przynieść porażkę. Trzeba mi więc codziennie otwierać niebo mocą modlitwy i prosić o Boże wsparcie. Trzeba mi też codziennie otwierać Biblię i uważnie słuchać Jego głosu, abym pełnił Jego a nie swoją wolę.
W modlitwie poproszę o łaskę owocnego przeżywania tajemnicy chrztu świętego, o dar bycia dobrym chrześcijaninem. Podziękuję za moich rodziców i chrzestnych.
III Oratio: Teraz ty mów do Boga. Otwórz przed Bogiem serce, aby mówić Mu o przeżyciach, które rodzi w tobie słowo. Módl się prosto i spontanicznie – owocami wcześniejszej “lectio” i “meditatio”. Pozwól Bogu zstąpić do serca i mów do Niego we własnym sercu. Wsłuchaj się w poruszenia własnego serca. Wyrażaj je szczerze przed Bogiem: uwielbiaj, dziękuj i proś. Może ci w tym pomóc modlitwa psalmu:
Ponad wodami głos Pański,
Pan ponad wód bezmiarem!
Głos Pana potężny,
głos Pana pełen dostojeństwa…
Ps 29,3-4
IV Contemplatio: Trwaj przed Bogiem całym sobą. Módl się obecnością. Trwaj przy Bogu. Kontemplacja to czas bezsłownego westchnienia Ducha, ukojenia w Bogu. Rozmowa serca z sercem. Jest to godzina nawiedzenia Słowa. Powtarzaj w różnych porach dnia:
Pan ześle pokój swojemu ludowi
*****
opracował: ks. Ryszard Stankiewicz SDS
Centrum Formacji Duchowej – www.cfd.salwatorianie.pl )
Poznaj lepiej metodę kontemplacji ewangelicznej według Lectio Divina:
http://www.katolik.pl/
__________Copyright (C) www.Katolik.pl 2000-2014 ____________
*******
Kilka słów o Słowie 11 I 2015
Ignacjańskie spotkania ze Słowem Mk 1, 6b-11
Piotr Janik SJ
Historia Jezusa, to historia możliwości miłości. Miłość jest możliwa. A jeśli tak, to życie ma sens. Gdyby Jezus nie zmartwychwstał bylibyśmy jak inni ludzie, którzy nie znają prawdziwego Boga, nie mielibyśmy nadziei i nie znalibyśmy drogi, którą mamy iść. Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Każdy, kto idzie za Mną będzie miał światło życia.
Miłość, o której mowa jest włączeniem się w dzieło Boga. To On jest źródłem Miłości, i tę miłość podtrzymuje. Dobrze to wyraża św. Łukasz w rozdz. 10 Dziejów Apostolskich: “Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim.” (Dz 10)
Życie się objawiło, myśmy je widzieli…, będą powtarzać pierwsi uczniowie, świadkowie Tajemnicy, zakrytej przed wiekami, która została w pełni czasu objawiona Jego świętym.
“Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.”
Medytację prowadzi: o.Piotr Janik SJ
Z Ewangelii według św. Marka (Mk 1, 6b-11)
Jan Chrzciciel tak głosił: “Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”.
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili, gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: “Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/ignacjanskie-spotkania-ze-slowem/art,110,ignacjanskie-spotkania-ze-slowem-mk-1-6b-11.html
********
Uwolnij Ducha Świętego! – Mk 1, 6b-11
Mieczysław Łusiak SJ
Jan Chrzciciel tak głosił: “Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”.
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili, gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: “Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
Komentarz do Ewangelii
Czym jest chrzest, który otrzymaliśmy w Kościele? Jest działaniem Boga zmierzającym do przezwyciężenia dystansu, jaki powstał między Bogiem a człowiekiem na skutek grzechu. Chrzest nie czyni nas automatycznie zdolnymi do życia w Niebie, bo to musi się dokonać przy naszym czynnym udziale. Chrzest jest zgodą na Boże działanie w naszym życiu, którego owocem będzie nasza świętość. Problem w tym, że przyjmujemy chrzest (akceptujemy w dorosłym życiu, że rodzice nas zanieśli do chrztu), ale nie poddajemy się Bożemu działaniu. To tak, jakbyśmy poszli do szpitala z powodu choroby, ale nie poddalibyśmy się żadnemu leczeniu.
Kto otrzymał chrzest, otrzymał Ducha Świętego, czyli wielką moc, która uczyni nas zdolnymi do życia w Niebie, jeśli tylko przestaniemy krępować ją w sobie “ważniejszymi sprawami”.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2300,uwolnij-ducha-swietego-mk-1-6b-11.html
*******
Na dobranoc i dzień dobry – Mk 1, 6b-11
Mariusz Han SJ
Jesteś umiłowanym synem…
Chrzest Jezusa
Jan Chrzciciel tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».
Opowiadanie pt. “Mój synku kochany “
Pewien chłopiec przez całe swoje dzieciństwo był przekonany, że jest nikim, gdyż był sierotą. Kiedyś ktoś położył go malutkiego pod domem dziecka i uciekł. Potem miał jakieś imię, jakieś nazwisko, ale nie swoje. Najbardziej nie lubił gdy ktoś go pytał: “czyj ty jesteś?” Czuł się wtedy jak bezdomny kundel, na którego wołają “NIE MÓJ”. Zazdrościł innym ich mam, tatusiów, dziadków, domów, wspomnień – bo on tego nigdy nie miał. Był niczyj – państwowy, jak Dom Dziecka Nr 1.
Kiedyś – przypadkiem – wszedł do kościoła, gdzie nigdy nie był. Było w nim pusto i cicho. Przed nim klęczał jakiś brodacz, który raz po raz szeptał “Ojcze nasz”. Chłopiec nie wytrzymał i spytał go: “Czy pan woła swojego Ojca? A gdzie on jest?”
“Nie swojego, tylko naszego Ojca” – odpowiedział brodacz- “A on jest tu i wszędzie”.
Chłopiec chwilę pomyślał i powiedział: “Jak to naszego? I pana i mojego? Ja bardzo chciałbym mieć ojca, bo bez ojca jest się nikim. Nikt nigdy nie powiedział do mnie synku…”
Brodacz spojrzał jakoś dziwnie i szepnął: “To chyba znalazłeś…widzisz, ja tu przychodzę od kilku dni modlić się, bym mógł być ojcem, bo moja żona nie może mieć dzieci. I chyba Bóg mi ciebie przysłał. Ty potrzebujesz ojca, a ja syna. Czy chciałbyś mieć rodziców i już nie być nikim?”
Potem odbył się chrzest chłopca. Podczas ceremonii ksiądz powiedział do niego: “Nie miałeś nikogo, a teraz masz dwóch ojców – jednego w niebie, a drugiego tutaj, no i mamę też”.
Chłopiec wchodząc do kościoła odnalazł dom. Potem bywało różnie, ale robił wszystko, by nie stracić u przybranych rodziców tych najpiękniejszych słów: “Mój synku kochany”.
Refleksja
Każdy z nas chce mieć świadomość przynależenia do kogoś. Cenimy sobie i zabiegamy o nią, bo chcemy kochać i być kochanym. Każdy, kto daje nam wsparcie, robi to z bezinteresownej miłości bliźniego. Jesteśmy bowiem jedną rodziną osób, które gdy wspólnie sobie pomagają, rozwijają wiarę, nadzieję miłość. To zadanie każdego chrześcijanina, który swoim dobrym przykładem wprowadza pokój i nadzieję na lepsze jutro…
Jezus nauczał, że jesteśmy dziećmi jednego Ojca, który jest w niebie. Zostaliśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, które zobowiązuje nas do stawania coraz lepszymi ludźmi. Przepełnieni życzliwością dajemy wiarę innym ludziom, którzy zarażając nadzieją innych ludzi, dzielą się przede wszystkim swoją miłością. Tylko w ten sposób potrafimy zbudować ład na ziemi, który będzie przesiąknięty wodą chrztu, a nie rzeką krwi…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego jest w nas chęć przynależenia do kogoś?
2. Jak zdobyć w sobie bezinteresowność postępowania?
3. Jak dziś dawać ludziom wiarę, nadzieję i miłość?
I tak na koniec…
Fakt, że stoisz wśród tłumu, nie oznacza, że do niego należysz (Jay Kristoff, Tancerze Burzy)
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,744,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mk-1-6b-11.html
********
Komentarz liturgiczny
Chrzest Pański
…W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».
(Mk 1,9-11)
Bóg nie tylko rozdziera niebiosa, ale też przerywa milczenie. Bóg zabiera głos. Jego głos wskazuje teraz na obecność: na obecność Jego Syna. Jezus jest zatem ostatecznym słowem, które Ojciec wypowiada do świata.
Duch Święty zstępuje na Chrystusa pod postacią gołębicy.
Ten obraz jest nadal przedmiotem dyskusji. Gołębica bywa obrazem Izraela, narodu, który jest oblubienicą Jahwe. W judaizmie mówi się też o głosie Boga, który rozbrzmiewa w świątyni tak, jak gruchanie gołębicy.
Wydaje mi się jednak, że najbardziej prawdopodobne jest odniesienie do Ducha, który na początku stworzenia unosi się nad pierwotnym chaosem, wprowadzając weń porządek (por. Rdz 1,2).
Teraz Duch jest obecny na początku nowego stworzenia. Wraz z chrztem Jezusa „rozpoczynają się nowe dzieje, dzieje nowego świata” (F. J. Leenhardt).
ks. Alessandro Pronzato
teksty pochodzą z książki:
“Chleb na niedzielę homilie na rok B”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR Kraków 2003
www.salwator.com
Refleksja katolika
Chrzest Pański
Jan Chrzciciel tak głosił: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym. W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie.
Mk 1, 6b-11.
Uradować się swoją godnością
O co proszę? O głęboką świadomość mojej godności i wybraństwa.
- W pierwszej części medytacji skupię uwagę serca na Janie Chrzcicielu. Będę podziwiał jego pokorę i rozmiłowanie w Jezusie. Odwraca uwagę od siebie i chce przekonać wszystkich o wielkości i mocy Jezusa. Chce, aby uwierzyli w Jezusa.
- Z wdzięcznością pomyślę o osobach, które jak Jan Chrzciciel po raz pierwszy przyprowadzili mnie do Jezusa – do chrztu św. Przypomnę sobie chwile, sytuacje, w których dzięki ludziom odkrywałem Jego wielkość, przeżyłem cudowne działanie Jego mocy. Jakie to były osoby, jakie sytuacje? Uwielbię Boga za osoby, które rozmiłowały mnie w Bogu.
- Zatrzymam się dłużej na słowach Jana: “On chrzcić was będzie Duchem Świętym”. Uświadomię sobie, że przez polanie wodą chrztu, otrzymałem Ducha Świętego, który nieustannie we mnie mieszka i modli się. Czy wierzę w to, że jestem Jego świątynią, że wypełnia mnie swoją mocą i miłością? Czy wierzę głęboko w moją duchową godność?
- Z miłością popatrzę na Jezusa, który przyjmuje od Jana chrzest. Robi to dla mnie. Już wtedy pragnął mojego chrztu. W Jordanie myślał także o mnie! Czy wierzę głęboko, że Jezus podjął swoją misję dla mnie – bardzo osobiście?
- Jezus, który rozpoczyna swoją misję skromny i nierozpoznany, otrzymuje potwierdzenie od Ojca, że jest przez Niego umiłowany i że Ojciec ma w Nim upodobanie. Ta wewnętrzna świadomość będzie dla niego największym oparciem aż po krzyż.
- W chwili mojego chrztu zostałem zanurzony w Jezusie i Ojciec powiedział także do mnie: Ty jesteś moje dziecko umiłowane…. Czy czuję się umiłowanym dzieckiem Ojca i przybranym młodszym bratem Jezusa? Czy wierzę głęboko, że Ojciec ma we mnie upodobanie? Zwierzę się Bogu z moich odczuć i przekonań.
- W modlitwie kończącej medytację poproszę o łaskę trwania w głębokiej radości, że jestem dzieckiem Boga. Poproszę Jezusa mojego Brata, aby prowadził mnie za rękę, aby posyłał mi swego Ducha Miłości i Prawdy, który będzie mi przypominał, że Ojciec ma we mnie upodobanie.
ks. Krzysztof Wons SDS
www.cfd.sds.pl
***
Człowiek pyta:
Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać?
Pan obroną mojego życia: przed kim mam się trwożyć?
Ps 27,1
***
KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział XXXIV. O TYM, ŻE KTO KOCHA, ROZKOSZUJE SIĘ BOGIEM ZAWSZE I WSZĘDZIE
1. Oto Bóg mój, moje wszystko 1 Kor 15,22. Czegóż chcę więcej, jakiego innego szczęścia mógłbym pragnąć? O cudowne słowa! Ale tylko dla tego, kto umiłował Słowo przedwieczne nie świat ani to, co na świecie 1 J 2,15. Bóg mój, moje wszystko. Mądremu dość raz powiedzieć, ale kochającemu nigdy nie dość i zawsze miło powtarzać. Gdy Ty jesteś, wszystko staje się radością, gdy Ciebie nie ma, wszystko ogarnia znużenie.
Ty dajesz sercu ciszę, spokój i szczęście bez miary. Ty sprawiasz, że wszystko budzi dobrą myśl, że we wszystkim przejawia się Twoja chwała i nic bez Ciebie nie może na dłużej dać zadowolenia; aby coś było miłe i przyjemne, musi na to spłynąć Twoja łaska i doprawić sól Twojej mądrości.
2. Komu Ty wystarczasz, doprawdy, czegóż mu zabraknie? Ale komu nie wystarczasz, cóż zdoła mu dać szczęście? Nie znają Twojej mądrości mędrcy tego świata i ci wszyscy, którzy rozkoszują się ciałem, bo tam tylko marność, a tu śmierć Rz 8,5-6.
Prawdziwymi mędrcami okazują się ci, co idą za Tobą odrzucając blichtr świata i utrzymując w ryzach ciało, bo od marności wznoszą się ku mądrości, od ciała do ducha.
Ci miłują Boga, a dobro stworzenia odnoszą w całości ku chwale Stwórcy. Różne to jednak rzeczy, zupełnie różne: dobro Stwórcy i dobro stworzenia, wieczności i czasu, światłości nadprzyrodzonej i blasku zwykłego światła.
3. O światło wiekuiste, przewyższające wszelką jasność świata, błyśnij, przeszyj swym blaskiem Ps 144(143),6 z góry najskrytszą głąb mojego serca. Oczyść, przenikaj radością i światłem, ożyw władze mego ducha, aby w najwyższym zachwyceniu przylgnęły do Ciebie. O, kiedyż nadejdzie godzina tak szczęśliwa i tak upragniona, gdy nasyci mnie Twoja obecność i staniesz się dla mnie wszystkim we wszystkim! 1 Kor 15,28.
Póki to nie nastąpi, nie ma pełnej radości. Dotychczas, niestety, żyje we mnie dawny człowiek Rz 6,6.10, nie całkiem jeszcze ukrzyżowany, nie w pełni dla siebie umarły. Ciągle jeszcze żąda czegoś, co szkodzi duchowi Ga 5,17, podsyca wewnętrzną wojnę, nie dopuszcza do tego, aby w królestwie ducha zapanował spokój Ps 44(43),26.
4. Ale Ty, który powściągasz potęgę morza i łagodzisz wzburzone głębie Ps 89(88),10, powstań, pomóż mi! Rozprosz narody, które szukają wojny Ps 68(67),31, i rozgrom je swoją mocą Ps 59(58),12; Jdt 9,11. Okaż, błagam, Twoją potęgę Syr 17,7, niech wysławiona będzie Twoja prawica Syr 36,7, bo nie ma dla mnie nadziei i ucieczki, tylko w Tobie, Boże Ps 31(30),2.4.
Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa’
***
SKĄD ZŁO?
Bóg jest dobrem: więc wszystko, na co duch narzeka,
Zło, śmierć i potępienie, pochodzą z człowieka.
Adam Mickiewicz
***
Co tydzień rób porządek w jednej szufladzie.
H. Jackson Brown, Jr. ‘Mały poradnik życia’
http://www.katolik.pl/modlitwa,883.html
*******
Refleksja maryjna
Najwyższy przywilej Maryi
Jest to podstawowa prawda wiary, określona przez sobór ekumeniczny: Maryja została określona jako Theotókos, Deipara, czyli Boża Rodzicielka. Słowo to nie wymaga żadnej retoryki, jest wyrażeniem zdeklarowanych uczuć; posiada istotę rozwagi, odpowiedzialności, dogmatu, który odpowiada i jest adekwatny do swego znaczenia. Oznacza ono, że Bóg jest Synem Maryi podobnie jak każdy z nas jest synem swojej matki. Jeśli tak jest, to co można powiedzieć o każdej innej istocie, czego nie można by powiedzieć o Maryi? O Maryi można powiedzieć wszystko oprócz tego, że mogłaby narazić dobre imię Stworzyciela. On z pewnością mógłby stworzyć istotę idealną, cudowniejszą od niej; mógłby ją obdarzyć łaską, mocą, większym błogosławieństwem; ale w jednym punkcie Maryja przewyższa wszystkie możliwe istoty. Ona jest Matką swego Stworzyciela. I to jest najwyższe określenie, które ilustruje i łączy w sobie dwa przywileje Maryi: Jej świętość i wielkość.
J. H. Newman
teksty pochodzą z książki: “Z Maryją na co dzień – Rozważania na wszystkie dni roku”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR, Kraków 2000
www.salwator.com
http://www.katolik.pl/modlitwa,884.html
*************************************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
Niedziela, 11 stycznia 2015
W niedzielę po uroczystości Objawienia Pańskiego (w naszej tradycji bardziej rozpowszechniona jest nazwa święta Trzech Króli) przypada święto Chrztu Pana Jezusa. Zamyka ono okres świętowania Bożego Narodzenia. Najstarszej tradycji tego święta należy szukać w liturgii Kościoła wschodniego, ponieważ (pomimo wyraźnego udokumentowania w Ewangeliach) chrzest Jezusa nie posiadał w liturgii rzymskiej oddzielnego święta. Dekretem Świętej Kongregacji Obrzędów z 23 marca 1955 r. ustanowiono na dzień 13 stycznia, w miejsce dawnej oktawy Epifanii, wspomnienie chrztu Jezusa Chrystusa. Posoborowa reforma kalendarza liturgicznego w 1969 r. określiła ten dzień jako święto Chrztu Pańskiego. Pominięto wyrażenie “wspomnienie” i przesunięto jego termin na niedzielę po 6 stycznia.
Teksty modlitw związane ze świętem Chrztu Pańskiego odzwierciedlają bardzo dokładnie i szczegółowo przekazy Ewangelii. Podkreślają przy tym związek tego święta z uroczystością Epifanii, czyli Objawienia Pańskiego. Chrystus już jako dorosły, 30-letni mężczyzna, przychodzi nad brzeg Jordanu, by z rąk Jana Chrzciciela, swojego Poprzednika, przyjąć chrzest. Chociaż sam nie miał grzechu, nie odsunął się od grzesznych ludzi: wraz z nimi wstąpił w wody Jordanu, by dostąpić oczyszczenia. W ten sposób uświęcił wodę.
Opis chrztu Pana Jezusa zostawili nam wszyscy trzej synoptycy. Najszczegółowiej to wydarzenie zrelacjonował nam św. Mateusz.
W dniu chrztu Jezus został przedstawiony przez swojego Ojca jako Syn posłany dla dokonania dzieła zbawienia. Misję Chrystusa potwierdza swym świadectwem Bóg Ojciec. Zamknięte przez grzech Adama niebiosa otwierają się, na Jezusa zstępuje Duch Święty. Z nieba daje się słyszeć jednoznaczny głos:
Tyś jest mój Syn umiłowany,
w Tobie mam upodobanie.
Od uroczystego aktu chrztu Chrystus rozpoczął swoją misję nauczycielską, którą św. Piotr, przygotowując do przyjęcia chrztu rodzinę rzymskiego urzędnika Korneliusza, opisał w następujących słowach: “Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim” (Dz 10, 38). Jezus miał wtedy trzydzieści lat, gdyż dopiero od tego wieku zwyczaj żydowski pozwalał występować publicznie przed ludem i nauczać. Uważano, że od trzydziestu lat rozpoczyna się pełnia dojrzałości męskiej. Mówimy o mężczyznach, gdyż kobiety nigdy nie miały prawa zabierać głosu publicznie.
W tym wydarzeniu mamy też pierwsze w historii świata pojawienie się w postaci widzialnej całej Trójcy Świętej: Bóg Ojciec przemawia, Syn Boży jest w postaci ludzkiej, a Duch Święty pojawia się nad Nim w postaci gołębicy (epifania trynitarna).
Św. Jan Apostoł podaje nam miejsce, gdzie miał być Pan Jezus ochrzczony: “Działo się to w Betanii po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu” (J 1, 28). Jako dawną Betanię Zajordańską (była bowiem także Betania Przedjordańska ok. 3 km od Jerozolimy, gdzie mieszkał Łazarz z Marią i Martą) wskazuje się dzisiejsze Chirbet el Medesz, gdzie znajduje się potok, wpływający do Jordanu, mający wodę nawet w upalne lata. Tu według biblistów miał się ukrywać kiedyś Eliasz. Tu osiemset lat po nim miał wystąpić Jan Chrzciciel. W pobliżu Jordan jest bardzo płytki, tak że tędy właśnie prowadził szlak ze wschodu na zachód. Wykorzystał tę dogodną sytuację Jan Chrzciciel, aby zwiastować Mesjasza i przygotować na Jego przyjście serca ludzkie.
Rytualne obmycia były znane w starożytności u wielu ludów. Był to zewnętrzny znak wewnętrznej odmiany, żalu za popełnione grzechy i gotowości zadośćuczynienia za nie. Był to krzyk tęsknoty duszy, aby Bóg w swoim miłosierdziu oczyścił ją z win, jak woda oczyszcza ciało z brudu zewnętrznego, materialnego. W Babilonii istniało święte miasto Eridu, dokąd spieszyły tłumy, aby się obmyć. W kulcie syryjskiego bóstwa Jannesa były sakralne oczyszczenia w wodzie i ogniu. W egipskiej Księdze Umarłych spotykamy najstarszy opis rytualnego obmycia niemowląt nowo narodzonych. Panowało więc już wtedy przekonanie, że człowiek rodzi się w jakiejś winie, którą trzeba obmyć. W świątyni w Der-el-Bahri można do dnia dzisiejszego oglądać plastycznie przedstawioną scenę rytualnych obmyć. Rytuał oczyszczenia jest nadto znany w kulcie Demetry, Cybeli, Attisa i Mitry. Zachowany jest on powszechnie do dnia dzisiejszego w Indiach, gdzie do miasta świętego Benares udają się w celach rytualnych kąpieli w Gangesie miliony wiernych bramińskich.
Święto Chrztu Pańskiego z jednej strony objawia nam Jezusa jako umiłowanego Syna Bożego, posłanego przez Ojca w mocy Ducha Świętego dla zbawienia człowieka, z drugiej zaś strony kieruje uwagę na rzeczywistość naszego chrztu. W tym sakramencie bowiem doświadczamy mocy zbawczej Chrystusa, która wyzwala z niewoli grzechów. Zostajemy także napełnieni Duchem Świętym i w ten sposób każdy z nas staje się umiłowanym dzieckiem Bożym. Kościół obchodzi w ten sposób święto narodzin milionów swoich dzieci, którym dała nowe, Boże życie woda chrztu świętego. Istnieje nakaz liturgiczny, aby w Wielką Noc przystroić chrzcielnicę i pokazać ludowi jako kołyskę jego narodzin dla nieba. Z tej okazji kapłan dokonuje wtedy uroczystego poświęcenia na oczach ludu wody chrzcielnej. Tego dnia powinno się udzielać chrztu wszystkim katechumenom. Temu służy również publiczne odnowienie obietnic chrztu świętego wszystkich wiernych, zebranych w kościele.
Wraz ze świętem Chrztu Chrystusa kończy się liturgicznie okres Bożego Narodzenia. W Polsce jednak jest dawny zwyczaj przedłużania tego czasu do święta Ofiarowania Pańskiego obchodzonego 2 lutego. Dlatego do tego dnia można zachować szopkę w kościele i śpiewać kolędy.
NAUCZANIE PAPIESKIE O CHRZCIE
Podróż apostolska do krajów bałtyckich, 4-10 września 1993
Jan Paweł II
Bądźcie wierni łasce chrztu św.
5 września 1993 – Wilno. Msza św. w parku na Zakrecie
Przed południem Jan Paweł II odprawił w wileńskim parku na Zakrecie Mszę św., w której uczestniczyło — mimo deszczu i zimna — ok. 200 tyś. wiernych. Po Liturgii Słowa udzielił sakramentu chrztu św. i bierzmowania 10 młodym ludziom. W homilii wygłoszonej po litewsku, polsku i białorusku Papież mówił o znaczeniu sakramentalnej inicjacji w życiu chrześcijanina. Wspominając jubileusz 600-lecia Chrztu Litwy, Ojciec Światy życzył, by duchowe dziedzictwo przeszłości stało się udziałem współczesnych pokoleń. Przed udzieleniem końcowego błogosławieństwa Papież odmówił z wiernymi modlitwą «Anioł Pański», poprzedzając ją rozważaniem w języku litewskim, polskim i rosyjskim.
1. «To, co się z Ducha narodziło, jest duchem» (J 3, 6).
Tak mówi Jezus Chrystus do Nikodema, uczonego w Piśmie, dobrze znającego Stary Testament, to znaczy księgi święte, które świadczą o przymierzu Boga z Izraelem. Nikodem wiedział o przymierzu, jakie Bóg-Jahwe zawarł z ludem wybranym, który wyprowadził z Egiptu pod wodzą Mojżesza. Wówczas też nadał Izraelitom Prawo — Dekalog, wypisany na dwóch kamiennych tablicach.
Ale wiedział również Nikodem, że po stuleciach Bóg-Jahwe zapowiedział przez proroków przymierze nowe: «Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu» (Jr 31, 33).
2. Człowiek bowiem nie jest tylko ciałem, ale równocześnie duchem. To duch właśnie — a w języku Biblii «serce» — jest «głębią jestestwa człowieka» (por. Jr 31, 33). Do tej głębi ludzkiego jestestwa odnoszą się słowa, jakie Jezus wypowiedział do Nikodema.
Drodzy bracia i siostry, przez wiele lat starano się wpajać synom i córkom waszej ojczyzny zasady materializmu. Trzeba, aby dzisiaj wraz z odzyskaną wolnością zabrzmiały z nową mocą słowa Chrystusa o «sercu», o duchu ludzkim: «to, co się z Ducha narodziło, jest duchem».
3. Chrystus mówi do Nikodema, mówi do was, bracia i siostry: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego» (J 3, 3).
Człowiek rodzi się z łona matki jako istota cielesno-duchowa. Ale te «pierwociny ducha» muszą dojrzeć poprzez zbawczą moc Ducha Świętego. Chrystus mówi do Nikodema: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego» (J 3, 5).
Narodziny z Ducha Świętego są tajemnicą ludzkiego wnętrza. Chrystus jako Odkupiciel świata związał je z sakramentem chrztu, który, jak każdy inny sakrament, jest widzialnym znakiem niewidzialnej tajemnicy. W tej tajemnicy człowiek, stając się przybranym Bożym synem na wzór Chrystusa, wchodzi do obiecanego królestwa, które jest życiem wiecznym w Bogu.
4. W 1987 r. bardzo pragnąłem odwiedzić Litwę. Mijało bowiem 600 lat od chrztu waszych przodków. Bardzo pragnęli tych odwiedzin wasi biskupi oraz cały Kościół na Litwie. Ponieważ wówczas było to niemożliwe — sami wiecie z jakich powodów — dziękuję Bogu za to, że mogę dziś być z wami w tym mieście, waszej stolicy.
Z takimi myślami witam kard. Vincentasa Sladkevičiusa, przewodniczącego Konferencji Episkopatu, waszego ordynariusza abpa Audrysa Juozasa Bačkisa i innych obecnych tu biskupów. Witam kapłanów, zakonników, zakonnice i cały Lud Boży, który dziś gromadzi się na modlitwie wokół ołtarza Pańskiego. Z szacunkiem pozdrawiam przedstawicieli władz państwowych, uczestniczących w dzisiejszej uroczystości, i wszystkich, którzy przyczynili się do przygotowania mojej pasterskiej wizyty.
Pragnę pozdrowić naszych gości, kardynałów przybyłych z innych miast europejskich: z Paryża, z Berlina. Pragnę pozdrowić wszystkich biskupów przybyłych na te uroczystości z Europy, Stanów Zjednoczonych, z Ameryki. Pozdrawiam przedstawicieli siostrzanego Kościoła prawosławnego z abpem Chryzostomem. Pozdrawiam braci biskupów ukraińskich. Pozdrawiam Prymasa Polski i wszystkich biskupów, którzy przyjechali do Wilna i wszystkich pielgrzymów.
Wraz z wami, drodzy bracia i siostry, dziękuję Trójcy Przenajświętszej za dar przymierza z Bogiem w sakramencie chrztu. Dar ten łączy każdego z nas, czerpiąc w sposób rzeczywisty od Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Dar chrztu świętego czyni nas bowiem uczestnikami życia, które się objawiło Chrystusowym zmartwychwstaniem.
Szczególnym świadkiem tego życia stał się w naszym stuleciu bł. Jerzy Matulewicz. Tego biskupa wileńskiego, odnowiciela Zgromadzenia Księży Marianów, dane mi było wynieść do chwały błogosławionych, w Bazylice św. Piotra w Rzymie, właśnie w r. 1987, z okazji jubileuszu 600-lecia Chrztu Litwy.
Chociaż bowiem nie mogłem świętować tego wielkiego jubileuszu na Litwie, to jednak byliśmy w tym dniu głęboko zjednoczeni przez wiarę, nadzieję i miłość.
Po polsku:
5. Dzisiaj przeto mówię do was słowami św. Piotra Apostoła: «Wy (…) jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym» (l P 2, 9).
Bóg wezwał was «do przedziwnego swojego światła» w Jezusie Chrystusie, abyście ogłaszali «dzieła Jego potęgi» (por. l P 2, 9).
Ta «potęga» — moc Boga żywego objawiła się w waszych dziejach. Objawiła się w tych trudnych czasach, w dziejowych doświadczeniach Litwy, w cierpieniach, zsyłkach i więzieniach, w katorgach i męczeństwie tylu synów i córek waszej ziemi.
6. Ci wszyscy wasi rodacy dzisiaj są pośród nas. Oni są z nami w mocy Ducha Bożego. I wołają tak jak psalmista:
«Boże naszych Ojców (…). Przywróć nam radość z Twojego zbawienia i wzmocnij nas duchem ochoczym!» (por. Ps51 [50], 14).
Tak wołają, gdy przemieniły się czasy udręki i wasza ojczyzna wróciła na drogi wolności. Ogromnie jej przeto potrzeba tego «wzmocnienia duchem ochoczym».
Trzeba duchowych narodzin.
To, co przed wiekami zapoczątkował chrzest, musi się stać zaczątkiem duchowego odrodzenia każdego i wszystkich.
Po białorusku:
7. Razem przeto z psalmistą wołam: Stwórz, o Boże, w nas wszystkich serce czyste i odnów w naszych piersiach ducha niezwyciężonego! (por. Ps 51 [50] ,12).
Serce czyste to sumienie obmyte przez chrzest «Duchem Świętym i ogniem» (Mt 3, 11), który Chrystus Pan przyniósł światu. Bądźcie wierni łasce swego chrztu, umacniajcie ją przez bierzmowanie, ożywiajcie ją Eucharystią i sakramentem pojednania.
Duch niezwyciężony: dziedzictwo pokoleń niech stanie się udziałem tych, którzy żyją współcześnie na waszej ojczystej ziemi.
Niech się na nowo umocni na fundamencie Chrystusowego krzyża.
Niech odżyje przy Sercu Chrystusowej Matki. Niech każdy syn i córka litewskiej ojczyzny odnajdzie tego Ducha «w głębi swego jestestwa», aby Go przekazać następnym pokoleniom.
Po litewsku:
8. Bracia i siostry, wraz z tymi, którzy przygotowują się do przyjęcia sakramentu chrztu, odnowimy za chwilę te przyrzeczenia, jakie każdy z nas składał, przyjmując ten sakrament — sam albo ustami rodziców chrzestnych.
Obrzęd narodzenia się dla wiary i włączenia do Kościoła sprawowany jest w tym pięknym parku, pod niebem wolnej Litwy, symbolizując niejako różnicę między dniem wczorajszym a dzisiejszym.
Wczoraj chrztu udzielano często potajemnie, nieraz bez możliwości odpowiedniego przygotowania. Dzisiaj, w godzinie odzyskanej wolności religijnej, stał się on publicznym , świadectwem czci oddawanej Trójcy Świętej i woli umacniania korzeni chrześcijańskiej wiary w waszej ziemi.
Wymaga to większej odpowiedzialności od wszystkich, zwłaszcza od rodziców naturalnych oraz chrzestnych, którzy powołani są po to, by czynnie i gorliwie przekazywać dar chrześcijańskiego życia. Jak ważna jest zatem katecheza przygotowująca do chrztu! Jakże pilna jest potrzeba, byście razem pogłębiali znajomość prawd wiary i doskonalili się w cnotach ewangelicznych!
Wszystkim, którzy przyjmą sakrament chrztu i którzy będą jego świadkami, życzę, aby to doświadczenie łaski stało się dla nich bodźcem do przeżywania wiary jako codziennego świadectwa. Chrzest jest bowiem nasieniem łaski, o które trzeba się troszczyć każdego dnia, aż wyrośnie zeń drzewo rodzące obfite owoce duchowe i apostolskie. Droga młodzieży, ucz się żyć swoim chrztem! Nie można ukrywać światła Chrystusa: trzeba je umieścić w widocznym miejscu, aby wszyscy mogli dojrzeć i odnaleźć Boskiego Nauczyciela prawdy i miłości!
9. Przez chrzest zbliżamy się do Chrystusa, który jest kamieniem węgielnym Bożej budowy w dziejach ludzi i narodów.
Budujmy na Nim naszą przyszłość jako żywe kamienie tego przymierza, które wasi przodkowie zawarli z Bogiem.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (12/1993) and Polish Bishops Conference
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/wilno_05091993.html#
******
Jan Paweł II
CHRZEST FUNDAMENTEM CHRZEŚCIJAŃSKIEJ EGZYSTENCJI
Audiencja generalna 1 kwietnia 1998
1. Według Ewangelii św. Marka, w ostatnich pouczeniach Jezusa skierowanych do uczniów wiara i chrzest są jedyną drogą zbawienia: «Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony» (16, 16). Również Mateusz, gdy mówi o mandacie misyjnym, który Jezus przekazał apostołom, podkreśla związek między przepowiadaniem Ewangelii a chrztem: «Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego» (28, 19).
W nawiązaniu do tych słów Chrystusa, Piotr zwraca się w dniu Pięćdziesiątnicy do ludu z wezwaniem do nawrócenia i zachęca swoich słuchaczy do przyjęcia chrztu: «Nawróćcie się (…) i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego» (Dz 2, 38). Nawrócenie nie jest zatem jedynie postawą wewnętrzną, lecz zakłada przyłączenie się do wspólnoty chrześcijańskiej poprzez chrzest, dzięki któremu dokonuje się odpuszczenie grzechów i włączenie w mistyczne Ciało Chrystusa.
2. Aby pojąć głęboki sens chrztu, należy ponownie rozważyć tajemnicę chrztu Jezusa na początku Jego życia publicznego. Na pierwszy rzut oka epizod ten wydaje się zaskakujący, ponieważ chrzest Janowy przyjęty przez Jezusa był chrztem «pokutnym», przygotowującym człowieka do przyjęcia odpuszczenia grzechów. Jezus dobrze wiedział, że nie potrzebuje tego chrztu, bo był całkowicie niewinny. Pewnego dnia zwrócił się do swoich przeciwników z wyzwaniem: «Kto z was udowodni Mi grzech?» (J 8, 46).
W rzeczywistości, przyjmując chrzest Janowy Jezus przyjmuje go nie dla własnego oczyszczenia, lecz jako znak odkupieńczej solidarności z grzesznikami. W Jego chrzcielny gest wpisany jest zamiar odkupieńczy, ponieważ jest On «Barankiem (…), który gładzi grzech świata» (J 1, 29). Później określił jako «chrzest» swoją mękę, którą przeżył jako swego rodzaju zanurzenie w bólu i przyjął w celu odkupieńczym dla zbawienia wszystkich: «Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie» (Łk 12, 50).
3. Podczas chrztu w Jordanie Jezus nie tylko mówi o odkupieńczym cierpieniu, lecz otrzymuje także specjalne wylanie Ducha Świętego, który zstępuje w formie gołębicy, czyli jako Duch Bożego pojednania i łaskawości. To zstąpienie jest zapowiedzią daru Ducha Świętego, który chrześcijanie otrzymają na chrzcie.
Głos z nieba oznajmia również: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Mk 1, 11). To Ojciec uznaje swego Syna i ujawnia więź miłości, która Go z Nim łączy. W rzeczywistości Chrystus jest zjednoczony z Ojcem w sposób niepowtarzalny, ponieważ jest odwiecznym Słowem «współistotnym Ojcu». Jednakże można powiedzieć, że na mocy boskiego synostwa udzielonego przez chrzest, do każdej osoby ochrzczonej i wszczepionej w Chrystusa, odnoszą się słowa Ojca: «Tyś jest mój syn umiłowany».
W chrzcie Chrystusa odnajdujemy zatem źródło chrztu chrześcijan i jego duchowego bogactwa.
4. Św. Paweł ukazuje chrzest przede wszystkim jako uczestnictwo w owocach odkupieńczego dzieła Chrystusa, podkreślając konieczność wyrzeczenia się grzechu i rozpoczęcia nowego życia. Pisze do Rzymian: «Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierci? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie — jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca» (6, 3-4).
Zanurzenie w tajemnicę paschalną Chrystusa sprawia, że chrześcijański chrzest ma znacznie większą wartość niż żydowskie i pogańskie obrzędy chrzcielne — owe obmycia — które miały oznaczać oczyszczenie, lecz nie mogły zgładzić grzechów. Chrześcijański chrzest jest natomiast skutecznym znakiem, który rzeczywiście dokonuje oczyszczenia sumień, komunikując odpuszczenie grzechów. Ponadto przynosi dar znacznie większy: nowe życie zmartwychwstałego Chrystusa, radykalnie przemieniające grzesznika.
5. Paweł ukazuje najważniejszy owoc chrztu, gdy pisze do Galatów: «wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa» (3, 27). Istnieje zasadnicze podobieństwo między chrześcijaninem i Chrystusem, które zakłada dar boskiego przybranego synostwa. Właśnie dlatego, że są «ochrzczeni w Chrystusie», chrześcijanie są w szczególny sposób «dziećmi Bożymi». Chrzest powoduje prawdziwe «nowe narodziny».
Refleksja Pawła nawiązuje do nauki przekazanej przez Ewangelię Janową, a zwłaszcza do dialogu Jezusa z Nikodemem: «jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem» (J 3, 5-6).
Słowa «narodzić się z wody» w sposób jednoznaczny nawiązują do chrztu, który dzięki temu jawi się jako prawdziwe narodziny z Ducha. W nim bowiem zostaje przekazany człowiekowi Duch życia, który «konsekrował» ludzką naturę Chrystusa od chwili wcielenia i którego sam Chrystus udzielił na mocy swego odkupieńczego dzieła.
Dzięki Duchowi Świętemu rodzi się i wzrasta w chrześcijaninie nowe życie «duchowe», boskie, które ożywia i wynosi na wyższy poziom całe jego istnienie. Poprzez Ducha życie Chrystusa przynosi owoce w egzystencji chrześcijanina.
Chrzest jest wielkim darem i tajemnicą! Należałoby sobie życzyć, aby wszyscy synowie Kościoła coraz lepiej to sobie uświadamiali, zwłaszcza w tym okresie przygotowania do Jubileuszu.
Do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:
Według Tradycji Kościoła od początku Wielki Post był okresem przygotowania katechumenów do przyjęcia chrztu. Wielka Sobota, Wigilia Paschalna, to właśnie ten moment, kiedy katechumeni mieli otrzymać sakrament chrztu i zostać wprowadzeni do wspólnoty wierzących.
Ta Tradycja jest także i naszym udziałem. Jeżeli mamy uczestniczyć w pełnym wymiarze w radościach wielkanocnych, musimy odnowić przyrzeczenia chrztu św., odnowić naszą świadomość, że jesteśmy ochrzczeni w Chrystusie, uczestniczyć także w chrzcie, tam gdzie to jeszcze się odbywa, w noc paschalną.
Wedle św. Pawła, według jego Listu do Rzymian, istnieje ścisły związek między tym zanurzeniem w chrzcie, zanurzeniem w wodzie chrzcielnej, a śmiercią Chrystusa — śmiercią, która daje życie. Jeżeliśmy z Chrystusem umarli, to przez chrzest razem z Nim będziemy ożywieni.
Życzę tego serdecznie wszystkim tu obecnym rodakom i pielgrzymom również w Polsce, zwłaszcza Siedlcom. Pochwalony Jezus Chrystus!
Copyright © by L’Osservatore Romano (7/98) and Polish Bishops Conference
Jan Paweł II
JEDYNY CHRZEST WSPÓLNOTY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
Audiencja generalna 15 kwietnia 1998
1. Dzisiejsza audiencja generalna odbywa się w Oktawie Wielkanocy. W tym tygodniu i w następnych, aż do Piećdziesiątnicy, wspólnota chrześcijańska w sposób szczególny doświadcza obecności i działania zmartwychwstałego Chrystusa. We wspaniałej atmosferze światła i radości, znamionującej okres wielkanocny, kontynuujemy nasze refleksje w ramach przygotowania do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Dziś będą one poświęcone sakramentowi chrztu, który zanurzając człowieka w tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa sprawia, że staje się on dzieckiem Bożym i członkiem Kościoła.
Chrzest ma podstawową wartość dla wspólnoty chrześcijańskiej. Zwłaszcza w Liście do Efezjan chrzest traktowany jest jako jedna z podstaw jedności łączącej uczniów Chrystusa: «Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich» (Ef 4, 4-6).
Stwierdzenie, że jest jeden chrzest, w kontekście innych podstaw jedności kościelnej ma szczególne znaczenie. W rzeczywistości wskazuje on na jedynego Ojca, który w chrzcie ofiaruje wszystkim dziecięctwo Boże. Wiąże się ściśle z Chrystusem, jedynym Panem, jednoczącym ochrzczonych w swoim Mistycznym Ciele, oraz z Duchem Świętym, będącym zasadą jedności pośród różnorodności darów. Chrzest jako sakrament wiary przekazuje życie otwierające nam bramy wieczności i dlatego wiąże się z nadzieją, która pozwala oczekiwać i mieć pewność, że spełnią się Boże obietnice.
Jedyny chrzest jest zatem wyrazem jedności całej tajemnicy zbawienia.
2. Kiedy Paweł pragnie ukazać jedność Kościoła, porównuje go do ciała, Ciała Chrystusowego, które buduje właśnie chrzest: «Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem» (1 Kor 12, 13).
Duch Święty stanowi zasadę jedności Ciała, ponieważ ożywia zarówno Chrystusa — głowę, jak i jego członki. Otrzymując Ducha, wszyscy ochrzczeni, pomimo różnic wynikających z pochodzenia, narodowości, kultury, płci i przynależności społecznej, jednoczą się w Chrystusowym Ciele i dlatego Paweł może powiedzieć, że «nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie» (Ga 3, 28).
3. Nawiązując do chrztu, Pierwszy List św. Piotra zachęca chrześcijan, by zbliżyli się do Chrystusa i przyczyniali się do wzrostu duchowej budowli, którą On wzniósł i która na Nim się wspiera: «Zbliżając się do Tego (Chrystusa), który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa» (2, 4-5). Chrzest jednoczy zatem wszystkich wiernych w jedynym kapłaństwie Chrystusowym, uzdalniając ich do uczestniczenia w aktach kultu Kościoła i przemienienia własnej egzystencji w duchową ofiarę miłą Bogu. W ten sposób wzrastają oni w świętości i przyczyniają się do wzrostu całej wspólnoty.
Chrzest jest również źródłem dynamizmu apostolskiego. O misyjnym zadaniu ludzi ochrzczonych, zgodnie z powołaniem każdego z nich, mówi obszernie Sobór w konstytucji Lumen gentium: «Ze swej strony każdy uczeń Chrystusowy ma obowiązek szerzenia wiary» (n. 17). W encyklice Redemptoris missio podkreśliłem, że na mocy chrztu wszyscy wierni świeccy są misjonarzami (por. n. 71).
4. Chrzest jest również zasadniczym punktem wyjścia dla inicjatyw ekumenicznych.
Dekret o ekumenizmie mówi o naszych braciach odłączonych: «Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie (communio) ze społecznością Kościoła katolickiego» (Unitatis redintegratio, 3). Ważnie udzielony chrzest powoduje w rzeczywistości skuteczne włączenie w Chrystusa i sprawia, że wszyscy ochrzczeni są naprawdę braćmi i siostrami w Panu, niezależnie od tego, do jakiego należą wyznania. Oto, co głosi na ten temat Sobór: «chrzest stanowi sakramentalny węzeł jedności trwający między wszystkimi przezeń odrodzonymi» (tamże, 22).
Jest to zaczątek komunii, którą należy rozwinąć ku pełni jedności, do czego wzywa ten sam Sobór: «Wszelako chrzest sam przez się jest jedynie pierwszym zaczątkiem, jako że całkowicie zmierza do osiągnięcia pełni życia w Chrystusie. Zatem chrzest ma prowadzić do pełnego wyznawania wiary, do całkowitego wcielenia w zgodną z wolą Chrystusa instytucję zbawienia, wreszcie do pełnego wszczepienia w eucharystyczną wspólnotę» (tamże).
5. Ten ekumeniczny profil chrztu zasługuje na szczególne uwydatnienie w perspektywie Jubileuszu (por. Tertio millennio adveniente, 41).
Niestety, po dwóch tysiącach lat od przyjścia Chrystusa chrześcijanie nie dają światu świadectwa pełnej jedności, której On pragnął i o którą się modlił. Nie powinniśmy jednak zapominać, że bardzo wielkie jest to, co nas łączy. Należy rozwijać dialog doktrynalny na wszystkich poziomach, pogłębiać wzajemne otwarcie i współpracę, a zwłaszcza duchowy ekumenizm modlitwy i wzrostu świętości. Właśnie łaska chrztu jest fundamentem, na którym można budować pełną jedność, do której nieustannie zachęca nas Duch Święty.
Do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:
«Wesoły nam dziś dzień nastał, / Którego z nas każdy żądał; / Tego dnia Chrystus zmartwychwstał, Alleluja!»
W tych słowach od wieków wyrażamy radość wielkanocną. Cały ochrzczony naród polski w tych słowach wyraża swoją radość, że może uczestniczyć w zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią.
Życzę wam, obecnym tutaj pielgrzymom z Polski, zwłaszcza młodym, ażeby ta radość była waszym udziałem teraz, kiedy zbliżamy się do progu trzeciego tysiąclecia, żebyśmy tak, jak w drugie tysiąclecie chrztu od r. 1966, wkroczyli też w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa na całym świecie wraz z całym Kościołem powszechnym.
Niech Bóg błogosławi wszystkim obecnym i wszystkim rodakom w kraju. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Copyright © by L’Osservatore Romano (7/98) and Polish Bishops Conference
*****
Jan Paweł II
Duch Święty w chrzcie i życiu publicznym Chrystusa
Audiencja generalna 3 czerwca 1998
1. Po wcieleniu, kolejna istotna interwencja Ducha Świętego w życiu Jezusa następuje podczas Jego chrztu w rzece Jordan.
Wydarzenie to jest przedstawione w Ewangelii Marka w następujący sposób: «W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: ‘Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie’» (Mk 1, 9-11 i par.). Czwarta Ewangelia przytacza świadectwo złożone przez Chrzciciela: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim» (J 1, 32).
2. Według zgodnego świadectwa ewangelicznego to, co wydarzyło się nad Jordanem, stanowi początek publicznej misji Jezusa i Jego objawienia jako Mesjasza, Syna Bożego.
Jan głosił «chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów» (Łk 3, 3). Pośród rzeszy grzeszników, którzy przychodzą się ochrzcić, pojawia się Jezus. Jan rozpoznaje Go i nazywa niewinnym Barankiem, który gładzi grzechy świata (por. J 1, 29), aby doprowadzić całą ludzkość do jedności z Bogiem. Ojciec wyraża swoje upodobanie w umiłowanym Synu, który staje się sługą posłusznym aż do śmierci, i przekazuje Mu moc Ducha, aby mógł wypełniać misję Mesjasza-Zbawiciela.
Z pewnością Jezus posiada Ducha od momentu swego poczęcia (por. Mt 1, 20; Łk 1, 35), jednak w chrzcie na nowo otrzymuje wylanie Ducha, namaszczenie Ducha Świętego, co potwierdza św. Piotr w przemówieniu w domu Korneliusza: «Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą Jezusa z Nazaretu» (por. Dz 10, 38). To namaszczenie jest wywyższeniem Jezusa «w oczach Izraela jako Mesjasza, to znaczy namaszczonego Duchem Świętym»; jest prawdziwym wywyższeniem Jezusa jako Chrystusa i Zbawiciela (por. Dominum et Vivificantem, 19).
Od kiedy Jezus zamieszkał w Nazarecie, Maryja i Józef widzieli Jego wzrastanie w latach, mądrości i łasce (por. Łk 2, 40; 2, 51) pod kierunkiem Ducha Świętego, który w Nim działał. Nad Jordanem zapoczątkowane zostają czasy mesjańskie – zaczyna się nowa faza w historycznej egzystencji Jezusa. Chrzest w Jordanie jest niejako «preludium» tego, co nastąpi później. Jezus staje wśród grzeszników, by ukazać im miłosierne oblicze Ojca. Zanurzenie się w rzece Jordan jest figurą i antycypacją «chrztu» w wodach śmierci, podczas gdy głos Ojca, który ogłasza Go umiłowanym Synem, zapowiada chwałę zmartwychwstania.
3. Po chrzcie w Jordanie Jezus zaczyna pełnić swą potrójną misję: misję królewską, polegającą na walce ze złym duchem, misję prorocką, czyniącą Go niezmordowanym głosicielem dobrej nowiny, oraz misję kapłańską, która każe Mu oddać chwałę i złożyć z siebie ofiarę Ojcu dla naszego zbawienia.
Wszyscy trzej synoptycy podkreślają, że zaraz po chrzcie Jezus «prowadzony» jest przez Ducha Świętego na pustynię, «aby był kuszony przez diabła» (Mt 4, 1; por. Łk 4, 1; Mk 1, 12). Szatan proponuje Mu mesjanizm triumfalny, wyrażający się poprzez spektakularne wydarzenia, takie jak przemienienie kamieni w chleb, skok z narożnika świątyni, zdobycie w jednej chwili władzy politycznej nad wszystkimi narodami. Jednakże wybór Jezusa, w pełnym uznaniu woli Ojca, jest jasny i niedwuznaczny: godzi się być Mesjaszem cierpiącym i ukrzyżowanym, który odda swoje życie za zbawienie świata.
Zapoczątkowana na pustyni walka z szatanem trwa przez całe życie Jezusa. Dla Jego działalności typowe jest dokonywanie egzorcyzmów, co sprawia, że ludzie wołają z podziwem: «Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne» (Mk 1, 27). Ten, kto odważa się twierdzić, że ta moc Jezusa pochodzi od szatana, bluźni przeciw Duchowi Świętemu (por. Mk 3, 22-30): właśnie «mocą Ducha Świętego» Jezus wypędza złe duchy (Mt 12, 28). Jak twierdzi św. Bazyli z Cezarei, wobec Jezusa «diabeł stracił swą moc w obecności Ducha Świętego» (De Spir. S., 19).
4. Według ewangelisty Łukasza, po kuszeniu na pustyni «powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei» i «nauczał w ich synagogach» (Łk 4, 14-15). Przemożną obecność Ducha Świętego odnajdujemy również w ewangelizacyjnej działalności Jezusa. On sam uwydatnia ten fakt w inauguracyjnym przemówieniu w synagodze w Nazarecie (por. Łk 4, 16-30), gdy mówiąc o sobie, przytacza słowa Izajasza: «Duch Pański spoczywa na Mnie» (Iz 61, 1). Można powiedzieć, że w pewnym sensie Jezus jest «misjonarzem Ducha», posłanym przez Ojca do przepowiadania mocą Ducha Świętego ewangelii miłosierdzia.
Ożywione mocą Ducha, słowo Jezusa wyraża rzeczywiście Jego tajemnicę Słowa, które stało się ciałem (J 1, 14). Dlatego jest słowem kogoś, kto ma «władzę», w odróżnieniu od uczonych w Piśmie (por. Mk 1, 22). Jest to «jakaś nowa nauka», jak mówią zdumieni słuchacze Jego pierwszego przemówienia w Kafarnaum (por. Mk 1, 27). Jest to słowo, które urzeczywistnia prawo Mojżeszowe i je przewyższa, jak widać w Kazaniu na górze (por. Mt 5-7). Słowo to niesie Boże przebaczenie grzesznikom, ofiaruje uzdrowienie i zbawienie chorym, a nawet wskrzesza umarłych. Jest to słowo Kogoś, «kogo Bóg posłał», w którym Duch mieszka tak dalece, że może Go udzielać «z niezmierzonej obfitości» (J 3, 34).
5. Obecność Ducha Świętego widoczna jest w sposób szczególny w modlitwie Jezusa.
Ewangelista Łukasz opowiada, że w momencie chrztu w Jordanie, «gdy [Jezus] się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego» (Łk 3, 21-22). Ten związek między modlitwą Jezusa a obecnością Ducha wyrażony jest również w hymnie radości: «Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: ‘Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi’» (Łk 10, 21).
W ten sposób Duch obecny jest w najgłębszym doświadczeniu Jezusa, doświadczeniu Jego synostwa Bożego, które sprawia, że nazywa On Boga Ojca Abba (Mk 14, 36) z tak wielką poufałością, z jaką żaden inny Żyd nie zwracał się do Najwyższego. Właśnie dzięki darowi Ducha Jezus umożliwi wierzącym uczestnictwo w swojej synowskiej jedności i intymności z Ojcem. Jak zapewnia nas św. Paweł, Duch Święty pozwala nam wołać do Boga: «Abba, Ojcze!» (Rz 8, 15; por. Ga 4, 6).
To synowskie życie jest wielkim darem, który otrzymujemy na chrzcie. Powinniśmy go stale odkrywać i umacniać, ulegle pozwalając Duchowi Świętemu, aby w nas działał.
Do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:
W dalszym ciągu rozwijamy prawdę związaną z rokiem przygotowania do millennium. Ten, który się począł z Ducha Świętego i narodził z Maryi Dziewicy, to znaczy Jezus Chrystus, również w Duchu Świętym działał jako Człowiek i to działanie uwidacznia się w różnych momentach, jak o tym świadczą Ewangelie.
Uwidacznia się zwłaszcza przy chrzcie w Jordanie. Uwidacznia się w czasie czterdziestodniowego postu Chrystusa. Uwidacznia się w Jego nauczaniu. Uwidacznia się w Jego modlitwie, a nade wszystko uwidacznia się w Jego krzyżu i zmartwychwstaniu, w którym dokonał dzieła naszego odkupienia.
Tak więc to krótkie rozważanie o działalności Ducha Świętego w życiu Człowieka-Chrystusa na ziemi niech zwróci naszą uwagę na nas samych, bo i my za sprawą Ducha Świętego staliśmy się na podobieństwo Chrystusa synami Bożymi, dziećmi Bożymi – synami i córkami.
To wszystko są prawdy, które Kościół rozważa, odnawia, pogłębia w okresie przygotowania do millennium.
Bardzo dziękuję tak licznym pielgrzymom z Krakowa i wszystkim. Szczęść Boże na pobyt w Rzymie!
Copyright © by L’Osservatore Romano and Polish Bishops Conference
******
Jan Paweł II
Audiencja generalna 30 września
Bierzmowanie jako dopełnienie łaski chrztu
1. W trwającym obecnie drugim roku przygotowania do Jubileuszu Roku 2000 odkrywamy ponownie obecność Ducha Świętego, co każe nam zwrócić szczególną uwagę na sakrament bierzmowania (por. Tertio millennio adveniente, 45). Jak poucza Katechizm Kościoła Katolickiego, sakrament ten «udoskonala łaskę chrztu; (…) daje Ducha Świętego, aby głębiej zakorzenić nas w synostwie Bożym, ściślej wszczepić w Chrystusa, umocnić naszą więź z Kościołem, włączyć nas bardziej do jego posłania i pomóc w świadczeniu o wierze chrześcijańskiej słowem, któremu towarzyszą czyny» (n. 1316).
Rzeczywiście, sakrament bierzmowania przyłącza chrześcijanina do namaszczenia Chrystusa, którego «Bóg namaścił Duchem Świętym» (Dz 10, 38). Namaszczenie to zawarte jest w samym słowie «chrześcijanin», pochodzącym od imienia «Chrystus», będącego greckim tłumaczeniem hebrajskiego pojęcia «mesjasz», które znaczy właśnie «namaszczony». Chrystus jest Mesjaszem, Bożym Pomazańcem.
Dzięki pieczęci Ducha, otrzymanej podczas bierzmowania, chrześcijanin osiąga pełnię swej tożsamości i staje się świadomy swego posłannictwa w Kościele i świecie. «Przed otrzymaniem tej łaski — pisze św. Cyryl Jerozolimski — nie byliście wystarczająco godni tego imienia, lecz byliście niejako w drodze, by stać się chrześcijanami» (Catech. myst., III, 4: PG 33, 1092).
2. Aby pojąć całe bogactwo łaski, zawarte w sakramencie bierzmowania, który wraz z chrztem i Eucharystią należy do «sakramentów chrześcijańskiego wtajemniczenia», trzeba uchwycić jego sens w świetle historii zbawienia.
W Starym Testamencie prorocy zapowiadają, że Duch Boży spocznie na obiecanym Mesjaszu (por. Iz 11, 2) i razem z nim będzie przekazany całemu ludowi mesjańskiemu (por. Ez 36, 25-27; Jl 3, 1-2). W «pełni czasu» za sprawą Ducha Świętego Jezus zostaje poczęty w łonie Panny Maryi (por. Łk 1, 35). Kiedy Duch zstępuje na Niego podczas chrztu w Jordanie, objawia się jako obiecany Mesjasz, Syn Boży (por. Mt 3, 13-17; J 1, 33-34). Całe Jego życie upływa w całkowitej komunii z Duchem Świętym, którego udziela On «z niezmierzonej obfitości» (J 3, 34) jako eschatologiczne ukoronowanie swojej misji zgodnie ze złożoną obietnicą (por. Łk 12, 12; J 3, 5-8; 7, 37-39; 16, 7-15; Dz 1, 8). Jezus przekazuje Ducha, «tchnąwszy» na apostołów w dniu zmartwychwstania (por. J 20, 22), a następnie przez uroczyste i zadziwiające wylanie Go w dniu Pięćdziesiątnicy (por. Dz 2, 1-4).
Tak zatem apostołowie, napełnieni Duchem Świętym, zaczynają «głosić wielkie dzieła Boże» (por. Dz 2, 11). Również ci, którzy przyjmują z wiarą ich przepowiadanie i pozwalają się ochrzcić, otrzymują «dar Ducha Świętego» (por. Dz 2, 38).
Rozróżnienie pomiędzy bierzmowaniem i chrztem sugerują w sposób jasny Dzieje Apostolskie, mówiąc o ewangelizacji Samarii. Filip, jeden z siedmiu diakonów, przepowiada wiarę i chrzci; potem przybywają apostołowie Piotr i Jan, którzy nakładają ręce na nowo ochrzczonych, by otrzymali Ducha Świętego (por. Dz 8, 5-17). Również w Efezie, gdy apostoł Paweł włożył ręce na grupę nowo ochrzczonych, «Duch Święty zstąpił na nich» (Dz 19, 6).
3. Sakrament bierzmowania «w pewien sposób przedłuża w Kościele łaskę Pięćdziesiątnicy» (KKK, 1288). Chrzest, zwany przez tradycję chrześcijańską «bramą życia w Duchu» (tamże, 1213), pozwala nam odrodzić się «z wody i z Ducha» (por. J 3, 5), dając nam w sposób sakramentalny uczestnictwo w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa (por. Rz 6, 1-11). Z kolei bierzmowanie czyni nas w pełni uczestnikami wylania Ducha Świętego przez zmartwychwstałego Pana.
Nierozerwalna więź pomiędzy Paschą Jezusa Chrystusa i wylaniem Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy znajduje swój wyraz w głębokim związku łączącym sakramenty chrztu i bierzmowania. O tej ścisłej więzi świadczy również fakt, że w pierwszych wiekach bierzmowanie stanowiło zazwyczaj «jeden obrzęd z chrztem, tworząc razem z nim ‘podwójny sakrament’, według wyrażenia św. Cypriana» (KKK, 1290). Praktyka ta zachowała się aż do naszych czasów na Wschodzie, podczas gdy na Zachodzie, z różnych racji, przyjęło się sprawowanie tych dwóch sakramentów oddzielnie i na ogół z zachowaniem pewnego odstępu czasu między nimi.
Od czasów apostolskich pełne przekazanie daru Ducha Świętego ochrzczonym sugestywnie symbolizuje nałożenie rąk. Wkrótce dołączono do tego obrzędu namaszczenie pachnącym olejem, zwanym olejem «krzyżma», aby lepiej wyrazić dar Ducha. Za pośrednictwem bierzmowania chrześcijanie konsekrowani przez namaszczenie podczas chrztu, uczestniczą w pełni Ducha, którym napełniony jest Jezus, aby całe ich życie pachniało «wonnością Chrystusa» (2 Kor 2, 15).
4. Różnice dotyczące obrzędu bierzmowania pojawiły się na przestrzeni wieków na Wschodzie i na Zachodzie, zgodnie z odmienną wrażliwością duchową obu tradycji oraz w odpowiedzi na różne potrzeby duszpasterskie, wyrażają bogactwo sakramentu i jego pełny sens w życiu chrześcijańskim.
Na Wschodzie sakrament ten zwany jest chrismatio, namaszczenie krzyżmem lub myron. Na Zachodzie pojęcie confirmatio wyraża potwierdzenie chrztu, umocnienie łaski dzięki pieczęci Ducha Świętego. Na Wschodzie, w związku z tym, że oba sakramenty są połączone, bierzmowania udziela ten sam kapłan, który chrzci, dokonuje on jednak namaszczenia przy użyciu krzyżma świętego poświęconego przez biskupa (por. KKK, 1312). W obrządku łacińskim zwyczajnym szafarzem bierzmowania jest biskup, który z ważnych powodów może udzielić pozwolenia na jego udzielenie wyznaczonym do tego kapłanom (por. KKK, 1313). Tak «praktyka Kościołów wschodnich podkreśla bardziej jedność wtajemniczenia chrześcijańskiego. Praktyka Kościoła łacińskiego wyraźniej ukazuje natomiast więź nowego chrześcijanina z biskupem, który jest gwarantem i sługą jedności swego Kościoła oraz jego powszechności i apostolskości. W ten sposób zostaje również podkreślony związek z apostolskimi początkami Kościoła Chrystusowego» (KKK, 1292).
5. To, co powiedzieliśmy, uwypukla nie tylko sens bierzmowania pośród sakramentów wtajemniczenia, lecz również niezastąpioną skuteczność, jaką posiada ono z punktu widzenia pełnej dojrzałości życia chrześcijańskiego. Decydująca rola duszpasterstwa, którą szczególnie należy uwzględnić podczas przygotowań do Jubileuszu, polega na formowaniu z wielką troską ochrzczonych przygotowujących się do przyjęcia bierzmowania i wprowadzaniu ich w fascynujące misterium, które ono oznacza i urzeczywistnia. Jednocześnie należy pomagać bierzmowanym, by z pełnym radości zachwytem ponownie odkryli zbawczą skuteczność tego daru Ducha Świętego.
Do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:
Słowa serdecznego powitania kieruję do harcerzy obecnych na dzisiejszej audiencji. Pozdrawiam delegacje władz Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego «Zawisza», Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami kraju — na Litwie, Łotwie, Ukrainie i Białorusi.
Dziękuję za życzenia z okazji 20-lecia pontyfikatu i za dar, który przynieśliście z sobą — rzeźbioną kapliczkę przedstawiającą wizerunki Matki Bożej z Częstochowy, Wilna, Lwowa i Kozielska. Za waszym pośrednictwem przekazuję życzenia wszystkim harcerzom, aby w swoim życiu zawsze byli wierni przyrzeczeniom harcerskim i zasadom określonym w prawie harcerskim. Czuwajcie i miejcie oczy szeroko otwarte na otaczający świat i drugiego człowieka. Nie dajcie się porwać złudnym hasłom, ale dążcie wytrwale za Chrystusem złączeni z Nim w modlitwie. Bądźcie czujni i ostrożni, zawsze gotowi służyć tylko Jemu i bronić tych wartości, które nadają sens ludzkiemu życiu. W modlitwie i przyjaźni z Bogiem szukajcie natchnienia i motywów do postępowania godnego harcerza. Liczy na was Ojczyzna i Kościół, zwłaszcza teraz, w czasie przygotowania do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000.
Copyright © by L’Osservatore Romano and Polish Bishops Conference
******
Jan Paweł II
DAR CHRZTU
Anioł Pański. 10 stycznia 1999
1. Dzisiejszej niedzieli obchodzimy święto Chrztu Pańskiego. Liturgia zaprasza nas do refleksji nad fragmentem Ewangelii, mówiącym o Jezusie, który wmieszany w tłum pielgrzymów schodzi nad brzeg Jordanu, aby przyjąć chrzest od Jana. Gdy wychodzi z wody, otwiera się niebo, Duch Święty objawia się pod postacią gołębicy, a z wysoka rozlega się głos: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie» (Mt 3, 17).
W tym wydarzeniu sam Bóg objawia się niejako w swej tajemnicy trynitarnej: Ojciec — początek i źródło życia i świętości; Syn, który przyszedł na świat, aby uwolnić go od grzechu i śmierci; Duch Święty, który swoją mocą podtrzymuje dzieło odkupienia.
2. W kontekście ostatniego roku przygotowań do Wielkiego Jubileuszu, roku poświęconego Ojcu, dzisiejsza uroczystość zyskuje szczególne znaczenie. Ikona chrztu Jezusa ukazuje oczom naszej duszy miłosierne oblicze Ojca niebieskiego, który — jak mówi Ewangelia — «tak (…) umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne» (J 3, 16). Zostajemy zatem wezwani do refleksji nad miłością, jaką Ojciec darzy nas — wyniesionych przez chrzest do godności przybranych dzieci. Świadomość tak wzniosłej godności winna przypomnieć nam o obowiązku odpowiedniego postępowania.
3. Dzisiaj rano we wspaniałej scenerii Kaplicy Sykstyńskiej udzieliłem kilkunaściorgu dzieciom pierwszego sakramentu inicjacji chrześcijańskiej. Wraz z rodzicami i chrzestnymi dziękujemy Bogu za dar życia i łaski uświęcającej, która uczyniła te dzieci przybranymi dziećmi Bożymi. Módlmy się też za wszystkich ochrzczonych, aby wciąż na nowo dawali świadectwo wierności Chrystusowemu powołaniu i żyli zawsze w Bożej miłości.
Powierzajmy te intencje Maryi, aby jako Matka Łaski Bożej pomogła każdemu chrześcijaninowi uświadomić sobie znaczenie i doniosłość własnego chrztu oraz dochowywać mu wierności w codziennym życiu.
Copyright © by L’Osservatore Romano and Polish Bishops Conference
******
Jan Paweł II
DZIECI NASZEGO OJCA
Msza św. w Kaplicy Sykstyńskiej i udzielenie sakramentu chrztu dzieciom. 10 I 1999
W niedzielę 10 stycznia w święto Chrztu Pańskiego Jan Paweł II odprawił Mszę św. w Kaplicy Sykstyńskiej, podczas której ochrzcił 19 dzieci (16 pochodziło z Włoch, a pozostałe z Francji, Polski i Szwajcarii). «Życzę, aby dzięki łasce chrztu te niemowlęta stały się odważnymi świadkami Ewangelii w całym życiu» — powiedział Ojciec Święty w homilii i wezwał rodziców, aby byli dla swoich dzieci «wychowawcami w wierze».
1. «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie» (Mt 3, 17).
Te uroczyste słowa rozbrzmiewają podczas dzisiejszego święta Chrztu Pańskiego. Zapraszają nas one do ponownego przeżycia chwili, w której ochrzczony przez Jana Jezus wychodzi z wód rzeki Jordan, a Bóg Ojciec objawia Go jako swego Jednorodzonego Syna, jako Baranka, który bierze na siebie grzech świata. Z nieba daje się słyszeć głos, podczas gdy Duch Święty w postaci gołębicy zstępuje na Jezusa rozpoczynającego publicznie swą zbawczą misję; misję, którą charakteryzuje styl cichego i pokornego sługi, gotowego do całkowitej ofiary z siebie: «Nie będzie wołał ni podnosił głosu (…). Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo» (Iz 42, 2-3).
Liturgia przybliża nam na nowo zdarzenie ewangeliczne: pośród skruszonej rzeszy ludzi idącej do Jana Chrzciciela, aby otrzymać od niego chrzest, jest obecny również Jezus. Oto urzeczywistnia się obietnica, a przed całą ludzkością otwiera się nowa era. Człowiek ten, który pozornie nie odróżnia się od pozostałych, w rzeczywistości jest Bogiem, który przyszedł do nas, ażeby tym, którzy Go przyjmą dać moc, «aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego — którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili» (J 1, 12-13).
2. «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie» (śpiew przed Ewangelią).
Dzisiaj to orędzie i zaproszenie, pełne nadziei dla ludzkości, skierowane jest szczególnie do dzieci, które poprzez sakrament chrztu staną się wkrótce nowymi stworzeniami i uczestnikami tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Zostaną ubogacone darem wiary i włączone w lud Nowego i ostatecznego Przymierza, którym jest Kościół. Ojciec niebieski uczyni je w Chrystusie swymi przybranymi dziećmi, ukazując im szczególny program życia: słuchać — jako uczniowie — Jego Syna, aby zwać się i być rzeczywiście Jego dziećmi.
Na każde z tych małych dzieci zstąpi Duch Święty i podobnie jak stało się to naszym udziałem w dniu chrztu, również i one cieszyć się będą nowym życiem, którym Ojciec obdarza wierzących przez Chrystusa Odkupiciela człowieka. To ogromne bogactwo darów będzie wymagało od nich, podobnie jak od każdego ochrzczonego człowieka, wypełnienia zadania, które apostoł Paweł niezmordowanie przypomina pierwszym chrześcijanom w słowach: «postępujcie według Ducha» (Ga 5, 16), to znaczy żyjcie i działajcie stale w miłości Bożej.
Życzę, aby dzięki łasce chrztu te niemowlęta stały się odważnymi świadkami Ewangelii w całym życiu. Wymagać to będzie od nich osobistego zaangażowania, ale konieczny będzie również wasz wychowawczy trud, drodzy rodzice, którzy dziękujecie dziś Bogu za nadzwyczajne dary, jakimi obsypuje On dziś wasze dzieci. Potrzebna będzie także pomoc ojców i matek chrzestnych.
3. Drodzy bracia i siostry, przyjmijcie zaproszenie, które Kościół do was kieruje: bądźcie dla tych dzieci «wychowawcami w wierze», aby rozwinął się w nich zarodek nowego życia i osiągnął pełną dojrzałość. Wspomagajcie je waszym słowem, a przede wszystkim przykładem.
Niech wkrótce nauczą się od was kochać Chrystusa, zwracać się do Niego nieustannie w modlitwie, naśladować Go i odpowiadać stale na Jego wezwanie. W symbolu świecy otrzymaliście w ich imieniu płomień wiary: starajcie się ją nieustannie ożywiać, aby każde z tych dzieci dzięki poznaniu i miłości Jezusa postępowało zawsze zgodnie z mądrością ewangeliczną. W ten sposób staną się one prawdziwymi uczniami Pana i radosnymi apostołami Jego Ewangelii.
Powierzam Najświętszej Maryi Pannie każde z tych dzieci i ich rodziny. Niech Matka Boża pomaga wszystkim, by wiernie kroczyli drogą rozpoczętą przez sakrament chrztu św.
Copyright © by L’Osservatore Romano and Polish Bishops Conference
*******
Jan Paweł II
CHRZEST WŁĄCZA NAS W ŻYCIE BOGA
Rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański». 9 I 2000
1. Dzisiaj, w liturgiczne święto Chrztu Pańskiego, kończy się okres Bożego Narodzenia, który w tym roku był dla nas przeżyciem szczególnie głębokim i przejmującym. W noc Bożego Narodzenia otworzyłem bowiem w Bazylice św. Piotra Drzwi Święte, rozpoczynając tym samym Wielki Jubileusz.
Okres Bożego Narodzenia dał nam raz jeszcze sposobność, by wspominać «wydarzenie» sprzed dwudziestu wieków, które zmieniło bieg dziejów: narodzenie Jezusa w Betlejem.
Wspominając narodziny Jezusa, świętowaliśmy wielką tajemnicę odkupienia, która przez cały okres Jubileuszu znajduje się w centrum naszej uwagi. Syn Boży stał się człowiekiem, aby człowiek mógł zostać wyniesiony do godności przybranego dziecka Bożego.
2. O tej głębokiej więzi z życiem Bożym przypomina nam dzisiejsze święto Chrztu Pańskiego. Podobnie jak w ubiegłych latach, z radością udzieliłem dziś — w przepięknej scenerii Kaplicy Sykstyńskiej — sakramentu chrztu kilkunaściorgu dzieciom. Było ich łącznie osiemnaścioro: osiem dziewczynek i dziesięciu chłopców, pochodzących z Włoch, Brazylii, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych i Szwajcarii. W kontekście Roku Jubileuszowego, czasu łaski, radości i odnowy życia, sprawowanie sakramentu chrztu jest dla nas wszystkich wezwaniem do powrotu do korzeni chrześcijańskiego powołania. Wszelkie dobro, jakiego dokonujemy z Bożą pomocą, oparte jest bowiem na fundamencie chrztu, który obdarzając nas łaską, czyni nas dziećmi Bożymi i włącza nas we wspólnotę wierzących.
3. Maryi, Matce Zbawiciela, powierzajmy dzieci, które dzisiaj zostały ochrzczone, wraz z ich rodzinami, ojcami i matkami chrzestnymi oraz wspólnotami chrześcijańskimi. Niech Najświętsza Panna wspomaga swoją macierzyńską opieką ich dojrzewanie w wierze i sprawia, że będą coraz głębiej uczestniczyć w tajemnicy zbawienia, w którą dziś zostały wprowadzone.
Niech Maryja pomaga także nam, abyśmy w tym Roku Jubileuszowym umieli coraz lepiej wypełniać nasze przyrzeczenia chrzcielne, podsycając każdego dnia płomień wiary, przekazany nam na początku naszego chrześcijańskiego życia.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (2/2000) and Polish Bishops Conference
******
Jan Paweł II
Chrzest wezwaniem do odnowy
3 III 2002 — Rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański»
1. Dzisiejsza niedziela Wielkiego Postu wprowadza w pełnię tego szczególnego czasu nawrócenia i odnowy duchowej, który doprowadzi nas do Wielkanocy.
Trzecia, czwarta i piąta niedziela Wielkiego Postu są w istocie etapami drogi wiodącej do chrztu, której tradycja sięga pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy z reguły chrzty udzielane były w Wigilię Paschalną. «Kate-chumeni», po odbyciu starannej, blisko trzy lata trwającej katechezy, w ostatnich tygodniach Wielkiego Postu przemierzali końcowe etapy swej drogi, symbolicznie przyjmując Credo, «0jcze nasz» i Ewangelię. Z tego względu również w naszych czasach w liturgii tych niedziel występują trzy teksty z Ewangelii św. Jana, prezentowane zgodnie z bardzo starym schematem: Jezus obiecuje Samarytance wodę żywą, przywraca wzrok niewidomemu od urodzenia, wskrzesza z grobu swego przyjaciela Łazarza. Jest to wyraźna perspektywa chrzcielna: poprzez wodę, symbol Ducha Świętego, wierzący otrzymuje światło i odradza się w wierze do nowego, wiecznego życia.
2. W wielu środowiskach o dawnej tradycji chrześcijańskiej coraz bardziej zanika, niestety, pierwotny zmysł religijny. Dlatego potrzeba odnowy świadomości własnej tożsamości stała się dla chrześcijan sprawą pilną. Inaczej mówiąc, konieczne jest, aby na nowo odkryli oni swój chrzest, doceniając wartość niewyczerpanej duchowej mocy łaski uświęcającej, którą w nim otrzymali, aby następnie przekazywali ją we wszystkich dziedzinach życia osobistego i społecznego.
«Źródło wody tryskającej ku życiu wiecznemu» (por. J 4, 14), o którym mówi dzisiejsza Ewangelia, jest obecne w każdym ochrzczonym, lecz musi być nieustannie na nowo oczyszczane z chwastów grzechu, aby nie zarosło i nie wyschło.
3. Dlatego niezbędna jest nasza współpraca. Przyjmijmy więc zaproszenie liturgii, aby czerpać ze źródeł życia wiecznego. Niech Maryja, Matka Kościoła, pomoże wszystkim przygotowującym się do przyjęcia chrztu, jak również tym, którzy go już przyjęli, przebyć w tych tygodniach drogę radykalnej odnowy wewnętrznej.
Po odmówieniu modlitwy «Anioł Pański» Jan Paweł II powiedział:
Prawdziwą troskę i smutek budzą w moim sercu wiadomości nadchodzące z Madagaskaru. Ufam jednak w tradycyjną roztropność narodu malgaskie-go, który cechuje niechęć do przemocy, i zarazem wzywam rządzących, aby z ufnością i odwagą podjęli drogę dialogu prowadzącego do szybkiego zażegnania poważnego kryzysu, mając na uwadze jedynie wspólne dobro. Zachęcam szczególnie wspólnoty chrześcijańskie Wielkiej Wyspy, aby wznosiły żarliwe modlitwy do Pana, błagając o dar pokoju opartego na sprawiedliwości i wzajemnym poszanowaniu.
Również ostatnie wiadomości docierające z Jerozolimy bardzo mnie zasmucają. Przemoc, śmierć i represje pogłębiają jedynie desperację i nienawiść ludności cywilnej, czy to izraelskiej, czy palestyńskiej. Oby natychmiastowy rozejm oraz odnowione poczucie człowieczeństwa, przy poszanowaniu prawa międzynarodowego, sprawiły, że ucichnie broń i dojdzie do głosu rozsądek! W tym duchu proszę was o przyłączenie się do mojej modlitwy.
Szczególnie pozdrawiam wiernych z parafii pw. św. Gelazego I, do której miałem udać się z wizytą tego ranka. Moi drodzy, zapewniam was, że byłem z wami duchowo w czasie waszej Eucharystii i że nadal towarzyszę wam modlitwą. Z nadzieją, że będę mógł przybyć do was w przyszłości, z serca wam błogosławię.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (4/2002) and Polish Bishops Conference
******
Jan Paweł II
ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA WIARĘ DZIECKA
13 I 2002 — Msza św. w Kaplicy Sykstyńskiej i udzielenie sakramentu chrztu dzieciom
13 stycznia, w święto Chrztu Pańskiego, Jan Paweł II odprawił Mszę św. w Kaplicy Sykstyńskiej i udzielił sakramentu chrztu 20 dzieciom pochodzącym z Francji, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych i Włoch. W homilii Ojciec Święty zwrócił uwagę na odpowiedzialność za chrześcijańskie wychowanie dziecka, spoczywającą na rodzicach oraz chrzestnych.
1. «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie» (Mt 3, 17).
W odczytanej przed chwilą Ewangelii jeszcze raz usłyszeliśmy te słowa, które rozległy się z nieba, gdy Jezus został ochrzczony przez Jana w Jordanie. Wypowiedział je głos z wysokości — głos Boga Ojca. Słowa te odsłaniają tajemnicę, którą dzisiaj wspominamy — chrzest Chrystusa. Ten Człowiek, na którego zstępuje Duch Święty w postaci gołębicy, jest Synem Boga, który przyjął ludzkie ciało z Maryi Dziewicy, aby je uwolnić od grzechu i śmierci.
To wielka tajemnica zbawienia! Tajemnica, w którą dzisiaj włączone zostają dzieci, przyniesione tu przez was, kochani rodzice, matki i ojcowie chrzestni. Przyjmując w Kościele sakrament chrztu, stają się one dziećmi Boga, «synami w Synu». Jest to tajemnica «drugich narodzin».
2. Drodzy rodzice, zwracam się z miłością szczególnie do was, którzy daliście życie tym dzieciom, współpracując w dziele Boga, który jest Stwórcą życia, a zwłaszcza każdej ludzkiej istoty. Wy je zrodziliście i dzisiaj przynosicie do chrzcielnicy, aby zostały odrodzone przez wodę i Ducha Świętego. Łaska Chrystusa przemieni ich życie śmiertelne w nieśmiertelne, uwalniając je od grzechu pierworodnego. Dziękujcie Bogu za dar ich narodzin i za ich dzisiejsze ponowne narodziny duchowe.
Jaka moc umożliwia tym niewinnym i nieświadomym dzieciom tak głęboką «przemianę» duchową? Jest nią wiara, wiara Kościoła wyznawana przede wszystkim przez was, drodzy rodzice, matki i ojcowie chrzestni. Wasze dzieci zostają ochrzczone właśnie w tej wierze. Chrystus nie dokonuje cudu odrodzenia człowieka bez współpracy samego człowieka, a pierwszym rodzajem współpracy istoty ludzkiej jest wiara, dzięki której, duchowo zafascynowana Bogiem, powierza się ona dobrowolnie w Jego ręce.
Dzieci te dziś otrzymują chrzest na podstawie waszej wiary, do której wyznania za chwilę was wezwę. Ileż miłości, kochani, ileż jest odpowiedzialności w geście, który uczynicie w imieniu waszych dzieci!
3. W przyszłości, kiedy będą w stanie to zrozumieć, one same osobiście i dobrowolnie będą musiały przebyć duchową drogę, która — z pomocą łaski Bożej — doprowadzi je w sakramencie bierzmowania do potwierdzenia daru, który dziś otrzymują.
Czy jednak będą mogły otworzyć się na wiarę, jeśli nie otrzymają o niej właściwego świadectwa od dorosłych, którzy je otaczają? Dzieci te potrzebują przede wszystkim was, drodzy rodzice; potrzebują także i was, drodzy ojcowie i matki chrzestne, by nauczyć się poznawania prawdziwego Boga, który jest miłością miłosierną. Waszym zadaniem jest wdrożenie ich do tego, w pierwszej kolejności przez świadectwo waszego postępowania w stosunku do nich i do innych, w relacjach nacechowanych serdecznością, akceptacją i przebaczeniem. Zrozumieją, że Bóg jest wierny, jeśli będą mogły zobaczyć odbicie Jego wierności, choć ograniczone i nieudolne, przede wszystkim w waszej czułej trosce.
Wielka jest odpowiedzialność rodziców, którzy powinni pomagać dzieciom we wzroście duchowym! Uświadamiali to sobie dobrze błogosławieni małżonkowie Alojzy i Maria Beltrame Quattrocchi, których ostatnio z radością wyniosłem do chwały ołtarzy. Zachęcam was, abyście poznali ich bliżej i naśladowali. Jeśli wielka jest wasza misja rodziców «według ciała», o ileż większe jest wasze zadanie współpracy z Bogiem Ojcem, przez którą przyczyniacie się do kształtowania w małych stworzeniach wizerunku samego Jezusa, Człowieka doskonałego.
4. Wiedzcie, że pełniąc to wymagające zadanie nie jesteście nigdy sami! Niech was umacnia przede wszystkim zaufanie do Anioła Stróża, któremu Bóg z miłością powierzył swoją szczególną troskę o każde wasze dziecko. Także cały Kościół, do którego macie szczęście należeć, stara się was wspomagać: w niebie czuwają nad nimi święci, zwłaszcza ci, których imiona te dzieci noszą i którzy będą ich «patronami». Na ziemi jest wspólnota kościelna, w której można umacniać swoją wiarę i chrześcijańskie życie, karmiąc je modlitwą i sakramentami. Nie będziecie mogli dać swoim dzieciom tego, czego wy pierwsi nie otrzymacie i nie przyswoicie sobie!
Mamy też wszyscy Matkę Duchową — Najświętszą Maryję Pannę. Jej zawierzam wasze dzieci, aby stały się prawdziwymi chrześcijanami, i zawierzam Maryi także was, drodzy rodzice, drodzy chrzestni, abyście zawsze umieli przekazywać tym dzieciom miłość, której potrzebują, aby mogły wzrastać i wierzyć. Bowiem wiara i życie idą z sobą w parze! Oby z Bożą pomocą tak działo się w życiu każdego ochrzczonego!
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (4/2002) and Polish Bishops Conference
******
Jan Paweł II
Wielki dar chrztu św.
Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański”, 12 stycznia 2003
1. Dziś w święto Chrztu Pańskiego w Jordanie kończy się okres Bożego Narodzenia i Objawienia Pańskiego. Ewangelie zgodnie zaświadczają, że gdy Jezus wyszedł z wody, zstąpił na Niego Duch Święty w postaci gołębicy i z nieba zabrzmiał głos Ojca, który powiedział: «Ty jesteś mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Mk l, 11).
Jezus, wmieszany w tłum pokutników, poprosił Jana Chrzciciela o chrzest, czym głęboko zaskoczył Prekursora. Lecz to właśnie ten gest objawia szczególny rys mesjanizmu Jezusa: ma On wypełnić wolę Ojca, wydając się w «ofierze przebłagalnej za nasze grzechy» (l J 4, 10).
Pokorna solidarność z grzesznikami doprowadzi Go do śmierci na krzyżu.
2. Zanurzenie w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa jest radykalnym wyzwoleniem człowieka z grzechu i śmierci oraz stanowi nowe narodziny z Ducha do życia, które nie będzie miało końca. Taki właśnie chrzest Zmartwychwstały powierza apostołom, posyłając ich na cały świat (Mt 28, 19). Tego samego chrztu dziś rano zgodnie z tradycją udzieliłem z radością niemowlętom.
Chrzest dzieci, tak drogi chrześcijańskiej tradycji, w bardzo prosty i wymowny sposób pozwala nam pojąć prawdziwą naturę zbawienia. Jest ono łaską, czyli darmowym darem Pana. Bóg bowiem zawsze kocha jako pierwszy, a krwią swego Syna już zapłacił za nasze odkupienie.
Dlatego rodzice chrześcijańscy powinni spieszyć ze swoimi dziećmi do chrzcielnicy, aby mogły one otrzymać na mocy wiary Kościoła wielki dar życia Bożego. Rodzice ci poprzez swój przykład, modlitwę i pouczenia mają też być pierwszymi wychowawcami w wierze swoich dzieci, aby ten zarodek nowego życia mógł się rozwinąć i osiągnąć pełną dojrzałość.
3. Zwracając się teraz do Maryi Panny, módlmy się za 22 dzieci, które dziś rano otrzymały chrzest św.; módlmy się za ich rodziców, chrzestnych i za wszystkich chrześcijan. Niech Matka Pana pomaga wszystkim ochrzczonym wyrzekać się tego, co nie jest zgodne z Ewangelią, i dochować wierności zobowiązaniom podjętym przy chrzcielnicy.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (3/2003) and Polish Bishops Conference
****
Jan Paweł II
Prowadźcie wasze dzieci do świętości
12 I 2003 — Msza św. w Kaplicy Sykstyńskiej i udzielenie sakramentu chrztu dzieciom
W Niedzielę Chrztu Pańskiego Jan Paweł II udzielił chrztu 22 niemowlętom pochodzącym z Włoch, Polski i Libanu. Zgodnie z tradycją, sakrament był sprawowany w Kaplicy Sykstyńskiej, «w której — jak zauważył Papież — malowidła wielkich artystów przedstawiają najważniejsze wydarzenia naszej wiary». W homilii Ojciec Święty nawiązał do sakramentu chrztu każdego chrześcijanina, który włącza go w tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
1. «Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko» (Iz 55, 6).
Te słowa z Księgi proroka Izajasza rozbrzmiewają w liturgii dzisiejszej niedzieli, kończącej okres Bożego Narodzenia. Zachęcają nas one, abyśmy się zastanowili nad znaczeniem, jakie ma dla nas dzisiejsze święto Chrztu Pańskiego.
Przenieśmy się myślą nad Jordan, gdzie Jan Chrzciciel udziela chrztu pokuty i wzywa do nawrócenia. Do Prekursora podchodzi również Jezus, którego obecność przemienia ów gest pokuty w uroczyste objawienie Bóstwa. Niespodziewanie rozlega się głos z nieba: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Mk 1, 11), i na Jezusa zstępuje Duch w postaci gołębicy.
Jan uświadamia sobie, że w tym nadzwyczajnym wydarzeniu wypełniają się słowa o Mesjaszu narodzonym w Betlejem, któremu oddali cześć pasterze i królowie. On jest tym, którego zapowiadali prorocy, umiłowanym Synem Ojca, którego powinniśmy szukać, gdy pozwala się znaleźć, i wzywać Go, gdy jest blisko.
Przyjmując sakrament chrztu, każdy chrześcijanin spotyka Go osobiście: zostaje włączony w tajemnicę Jego śmierci i zmartwychwstania oraz otrzymuje nowe życie, które jest życiem samego Boga. Jakże wielki to dar i odpowiedzialność!
2. Dzisiejsza liturgia wzywa nas, abyśmy z radością czerpali «ze zdrojów zbawienia» (Iz 12, 3) i na nowo przeżyli swój chrzest, dziękując za liczne dary, które otrzymaliśmy.
W tym duchu pragnę, zgodnie z tradycją, udzielić chrztu dwudziestu dwu niemowlętom w tej wspaniałej Kaplicy Sykstyńskiej, w której malowidła wielkich artystów przedstawiają najważniejsze wydarzenia naszej wiary. Dzieci te pochodzą przede wszystkim z Włoch, a także z Polski i Libanu.
Pozdrawiam was wszystkich, drodzy bracia i siostry, którzy zechcieliście uczestniczyć w tej pięknej uroczystości. Bardzo serdecznie pozdrawiam zwłaszcza was, drodzy rodzice, matki i ojcowie chrzestni, którzy macie być dla swych dzieci pierwszymi świadkami tego podstawowego daru, jakim jest wiara. Pan powierza waszej odpowiedzialnej opiece ich życia, które są tak bardzo cenne w Jego oczach. Z miłością czyńcie wszystko, aby wzrastały «w mądrości, latach i łasce»; pomagajcie im dochować wierności swemu powołaniu.
Za chwilę, również w ich imieniu, odnowicie przyrzeczenie zobowiązujące do walki ze złem i do pełnego przylgnięcia do Chrystusa. Niech to wielkoduszne zobowiązanie kształtuje całe wasze życie!
3. Bądźcie też świadomi, że Pan wzywa was do nowej i głębszej współpracy. Powierza wam bowiem zadanie codziennego towarzyszenia tym dzieciom na drodze do świętości. Wy sami starajcie się być święci, abyście mogli je prowadzić do tego ostatecznego celu chrześcijańskiego życia. Nie zapominajcie, że świętość potrzebuje «chrześcijaństwa wyróżniającego się przede wszystkim sztuką modlitwy» (List apostolski Novo millennio ineunte, 32).
Niech Maryja, Święta Matka Odkupiciela, która w postawie pełnego otwarcia przyjęła Boży plan, wspiera was, umacniając waszą nadzieję i pragnienie wiernej służby Chrystusowi i Jego Kościołowi. Niech Matka Boża pomaga zwłaszcza tym dzieciom, aby do końca wypełniły plan Boga dla każdego z nich. Niech wspomaga rodziny chrześcijańskie na całym świecie, aby były prawdziwymi «szkołami modlitwy», w których wspólna modlitwa staje się coraz bardziej sercem i źródłem wszelkiego działania.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (3/2003) and Polish Bishops Conference
*****
Jan Paweł II
Baranek Boży
Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański” 11 stycznia 2004
1. Obchodzimy dziś Święto Chrztu Pańskiego. Jak podają Ewangelie, Jezus udał się do Jana Chrzciciela nad rzekę Jordan, by przyjąć od niego chrzest pokuty. Zaraz po tym, w chwili, gdy się modlił, «Duch Święty zstąpił nad Niego (…) a z nieba odezwał się głos: ‘Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie’» (Łk 3, 21-22).
Było to pierwsze od złożenia Mu hołdu przez Mędrców publiczne objawienie mesjańskiej tożsamości Jezusa. Z tego powodu liturgia wiąże ze sobą te oddalone w czasie o ok. 30 lat wydarzenia — objawienia i chrztu: to Dziecko, któremu Mędrcy oddali pokłon jako mesjańskiemu Królowi, dzisiejsza liturgia pokazuje jako konsekrowanego przez Ojca w Duchu Świętym.
2. Podczas chrztu w Jordanie ujawnia się już wyraźnie mesjański «styl» Jezusa: przychodzi On jako «Baranek Boży», aby wziąć na siebie i zgładzić grzech świata (por. J 1, 29. 36). W ten sposób Jan Chrzciciel przedstawia Go uczniom (por. J 1, 36). Również my, którzy w Boże Narodzenie świętowaliśmy wielkie wydarzenie Wcielenia, winniśmy wciąż wpatrywać się w Jezusa — ludzkie oblicze Boga i Boskie oblicze człowieka.
3. Niezrównaną nauczycielką kontemplacji jest Najświętsza Maryja Panna. Choć po ludzku musiała cierpieć, gdy Jezus odchodził z Nazaretu, to podczas Jego objawienia otrzymała nowe światło i moc potrzebne do pielgrzymowania w wierze. Chrzest Chrystusa jest pierwszą tajemnicą światła dla Maryi i dla całego Kościoła. Niech będzie też światłem na drodze każdego chrześcijanina.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (4/2004) and Polish Bishops Conference
*****
Jan Paweł II
Chrzest początkiem misji
Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański”, 9 stycznia 2005
1. Dziś obchodzimy święto Chrztu Pańskiego, który jest wydarzeniem uważanym przez Ewangelistów za początek działalności Mesjasza. Misja Chrystusa, w ten sposób zainaugurowana, wypełni się w tajemnicy Paschy, kiedy poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie zgładzi On grzech świata (por. J 1, 29).
2. Również misja chrześcijanina zaczyna się od chrztu. Dlatego ukazanie jego znaczenia dzięki odpowiednim programom katechetycznym dla dorosłych jest jednym z najważniejszych aspektów nowej ewangelizacji. Ponowne i bardziej dojrzałe przyjęcie wiary jest warunkiem prawdziwego i pełnego uczestnictwa w Eucharystii, która jest szczytem życia kościelnego.
3. Niech Najświętsza Maryja Panna pomaga wszystkim, którzy poprzez chrzest narodzili się powtórnie «z wody i z Ducha», aby nieustannie składali Bogu w ofierze swoje życie poprzez codzienne wypełnianie przykazania miłości, a tym samym realizowali powszechne kapłaństwo, w którym uczestniczą wszyscy ochrzczeni.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (3/2005) and Polish Bishops Conference
******
Benedykt XVI
Chrzest zobowiązuje nas do świętości
Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański”, 7 stycznia 2007
Drodzy Bracia i Siostry!
Obchodzimy dziś święto Chrztu Pańskiego, które kończy okres Bożego Narodzenia. Liturgia zawiera opis chrztu Jezusa w Jordanie w ujęciu św. Łukasza (por. 3, 15-16. 21-22). Ewangelista opowiada, że kiedy Jezus przyjął chrzest razem z wieloma ludźmi, których przyciągnęło nauczanie Poprzednika, a potem się modlił, otworzyło się niebo i w postaci gołębicy zstąpił na Niego Duch Święty. W tym samym momencie odezwał się głos z wysoka: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Łk 3, 22).
Wszyscy Ewangeliści wyraźnie — choć w różnej mierze — wspominają o chrzcie Jezusa w Jordanie. Wydarzenie to należało do nauczania apostolskiego, stanowiło bowiem punkt wyjścia dla całego szeregu czynów i słów, o których apostołowie mieli dawać świadectwo (por. Dz 1, 21-22; 10, 37-41). Dla wspólnoty apostolskiej było to bardzo ważne wydarzenie nie tylko dlatego, że przy tej okazji po raz pierwszy w historii objawiona została w sposób jasny i pełny tajemnica Trójcy, ale również ze względu na to, że od tego wydarzenia rozpoczęła się publiczna działalność Jezusa na drogach Palestyny. Chrzest Jezusa w Jordanie jest antycypacją chrztu krwi na krzyżu, a także symbolem całej działalności sakramentalnej, poprzez którą Odkupiciel będzie zbawiał ludzkość. Tradycja patrystyczna z tego właśnie względu poświęcała wiele uwagi temu świętu, najstarszemu po Wielkanocy. «Chrystus chrztem swoim uświęcił świat cały — śpiewamy w dzisiejszej liturgii — udzielił nam odpuszczenia grzechów i przez wodę i Ducha oczyścił nas wszystkich» (Antyfona przed Pieśnią Zachariasza, Jutrznia).
Istnieje ścisły związek między chrztem Chrystusa i naszym chrztem. Nad Jordanem otwarło się niebo (por. Łk 3, 21), na znak, że Zbawiciel otworzył nam drogę zbawienia, i my możemy ją przebyć właśnie dzięki nowym narodzinom «z wody i z Ducha» (J 3, 5), które dokonują się w chrzcie. Przez chrzest zostajemy włączeni w mistyczne Ciało Chrystusa, którym jest Kościół, wraz z Nim umieramy i zmartwychwstajemy, w Niego się przyoblekamy, jak to wielokrotnie podkreśla Apostoł Paweł (por. 1 Kor 12, 13; Rz 6, 3-5; Ga 3, 27). Chrzest zobowiązuje nas zatem, byśmy «słuchali» Jezusa, czyli wierzyli w Niego i z uległością Go naśladowali, pełniąc Jego wolę. W ten właśnie sposób każdy może dążyć do świętości — celu, który jak przypomniał Sobór Watykański II, stanowi powołanie wszystkich ochrzczonych. Niech Maryja, Matka umiłowanego Syna Bożego, pomaga nam, byśmy zawsze mogli dochować wierności naszemu chrztowi.
Po odmówieniu modlitwy «Anioł Pański» Benedykt XVI powiedział po polsku:
Witam pielgrzymów z Polski. W niedzielę chrztu Pana Jezusa wspominamy rozpoczęcie Jego misji jako Sprawiedliwego. Powracamy pamięcią do naszego chrztu i dziękujemy za łaskę udziału w Jego sprawiedliwości. Niech ta łaska przenika serca wszystkich Polaków. Niech wam Bóg błogosławi.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (3/2007) and Polish Bishops Conference
*****
Benedykt XVI
Pomazaniec i Baranek Boży
13 I 2008 — Rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański»
Drodzy bracia i siostry!
Dzisiejsze święto Chrztu Pańskiego zamyka liturgiczny okres Bożego Narodzenia. Dzieciątko, któremu Mędrcy ze Wschodu złożyli pokłon i swoje symboliczne dary, już dorosło i spotykamy Je w momencie, gdy przyjmuje chrzest od wielkiego proroka Jana w Jordanie (por. Mt 3, 13). Ewangelia odnotowuje, że gdy Jezus po otrzymaniu chrztu wyszedł z wody, otworzyły się niebiosa i zstąpił na Niego Duch Święty pod postacią gołębicy (por. Mt 3, 16). Rozległ się wówczas głos mówiący z nieba: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie» (Mt 3, 17). Było to Jego pierwsze ukazanie się publiczne po blisko 30 latach ukrytego życia w Nazarecie. Naocznymi świadkami tego szczególnego wydarzenia byli, oprócz Jana, jego uczniowie — niektórzy z nich od tego momentu poszli za Chrystusem (por. J 1, 35-40). Była to jednocześnie chrystofania i teofania: przede wszystkim Jezus objawił się jako Chrystus; termin ten jest greckim odpowiednikiem hebrajskiego słowa Mesjasz, które znaczy «pomazaniec»; nie został On namaszczony olejem, jak królowie i najwyżsi kapłani Izraela, ale Duchem Świętym. Objawieniu się Syna Bożego towarzyszyły znaki Ducha Świętego i Ojca niebieskiego. Jakie jest znaczenie tego aktu, którego Jezus chciał dopełnić — pokonując opór Chrzciciela — aby spełnić wolę Ojca (por. Mt 3, 14-15)? Jego głęboki sens ujawni się jasno dopiero na końcu ziemskiego życia Chrystusa, a więc w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Przyjmując chrzest od Jana razem z grzesznikami, Jezus zaczął brać na siebie brzemię grzechów całej ludzkości jako Baranek Boży, który «gładzi» grzech świata (por. J 1, 29). Tego dzieła dopełnił na krzyżu, kiedy otrzymał również swój «chrzest» (por. Łk 12, 50). Umierając «zanurzył się» bowiem w miłości Ojca i tchnął Ducha Świętego, aby wierzący w Niego mogli się odrodzić w owym niewyczerpanym źródle nowego i wiecznego życia. Cała misja Chrystusa streszcza się właśnie w tym: ochrzcić nas w Duchu Świętym, by nas wyzwolić z niewoli grzechu i «otworzyć nam niebo», czyli dać dostęp do pełni prawdziwego życia, które będzie «wciąż nowym zanurzaniem się w głębie istnienia, podczas gdy po prostu ogarnia nas radość» (Spe salvi, 12). To właśnie stało się udziałem trzynaściorga dzieci, którym dziś rano udzieliłem sakramentu chrztu w Kaplicy Sykstyńskiej. O macierzyńską opiekę nad nimi i nad ich rodzinami prosimy Najświętszą Maryję Pannę. I modlimy się za wszystkich chrześcijan, aby coraz lepiej rozumieli znaczenie daru chrztu i starali się zgodnie z nim żyć, dając świadectwo miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Po polsku Papież powiedział:
Serdecznie pozdrawiam Polaków. W niedzielę Chrztu Pańskiego wracamy myślą do dnia, w którym zostaliśmy «obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego» (1 Kor 6, 11). Dziękujemy Bogu za łaskę chrztu świętego, za dar odkupienia i za nadzieję na życie wieczne w Jego chwale. Niech Bóg wam błogosławi.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (2/2008) and Polish Bishops Conference
******
Benedykt XVI
Bóg zstąpił w otchłań grzechu, aby każdemu podać rękę
13 I 2008 — Msza św. w niedzielę Chrztu Pańskiego
Drodzy bracia i siostry!
Liturgia dzisiejszego święta zawsze dawała mi szczególną radość. Udzielanie sakramentu chrztu w święto Chrztu Pańskiego jest bowiem dla naszej wiary jednym z najbardziej wymownych wydarzeń, w którym poprzez znaki liturgiczne możemy niemal zobaczyć tajemnicę życia. Przede wszystkim ludzkiego życia, obrazowanego tu w sposób szczególny przez tych trzynaścioro dzieci, będących owocem waszej miłości, drodzy rodzice, których serdecznie pozdrawiam wraz z chrzestnymi, obecnymi tu krewnymi i przyjaciółmi. W dalszej kolejności — tajemnicę życia Bożego, którego Bóg udzieli dziś tym maleństwom poprzez odrodzenie w wodzie i w Duchu Świętym. Bóg jest życiem, co zostało również wspaniale przedstawione na niektórych malowidłach, zdobiących tę Kaplicę Sykstyńską.
Nie będzie w tym jednak nic dziwnego, jeśli mówiąc o doświadczeniu życia, wspomnimy też od razu o jego przeciwieństwie, czyli o rzeczywistości śmierci. Wszystko, co rozpoczyna się na ziemi, wcześniej czy później kończy jak trawa na polu, która rano wschodzi, a wieczorem więdnie. Jednakże w sakramencie chrztu mała ludzka istota otrzymuje życie nowe, życie łaski, które pozwala jej nawiązać osobistą relację ze Stworzycielem, i to na zawsze, na całą wieczność. Niestety, człowiek może zgasić w sobie to nowe życie poprzez grzech i popaść w stan, który Pismo Święte nazywa «drugą śmiercią». Podczas gdy dla innych stworzeń, których przeznaczeniem nie jest wieczność, śmierć oznacza jedynie koniec istnienia na ziemi, w nas grzech otwiera otchłań, która mogłaby nas pochłonąć na zawsze, gdyby Ojciec, który jest w niebie, nie wyciągnął do nas ręki. Oto, drodzy bracia, tajemnica chrztu: Bóg postanowił nas zbawić i zstąpił na dno otchłani śmierci, aby każdy człowiek, również ten, który upadł tak nisko, że już nie widzi nieba, mógł znaleźć Bożą rękę i uchwyciwszy się jej, wyjść z ciemności, by znów zobaczyć światłość, dla której został stworzony. Wszyscy czujemy, czujemy to w głębi serca, że nasze istnienie to pragnienie życia, dążenie do jego pełni, do zbawienia. Ową pełnię życia otrzymujemy w chrzcie.
Przed chwilą wysłuchaliśmy opowiadania o chrzcie Jezusa w Jordanie. Chrzest ten nie był taki jak ten, który otrzymają te niemowlęta, choć nie jest pozbawiony ścisłego związku z nim. W gruncie rzeczy, całą tajemnicę Chrystusa na świecie można streścić tym jednym słowem: «chrzest», który po grecku oznacza «zanurzenie». Syn Boży, który od wieczności dzieli z Ojcem i Duchem Świętym pełnię życia, został «zanurzony» w naszej rzeczywistości grzechu, abyśmy mieli udział w Jego życiu: wcielił się, narodził tak jak my, wzrastał tak jak my, a kiedy stał się dorosłym człowiekiem, objawił swą misję przede wszystkim właśnie poprzez «chrzest nawrócenia», którego udzielał Jan Chrzciciel. W pierwszym akcie swojej publicznej działalności, jak słyszeliśmy przed chwilą, poszedł nad Jordan, gdzie wmieszał się w rzeszę pokutujących grzeszników i przyjął chrzest. Jan oczywiście się opierał, ale Jezus nie ustąpił, bo taka była wola Ojca (por. Mt 3, 13-15).
Dlaczego zatem chciał tego Ojciec? Dlaczego posłał swego Jednorodzonego Syna na świat jako Baranka, aby wziął na siebie grzech świata (por. J 1, 29)? Ewangelista opowiada, że kiedy Jezus wyszedł z wody, zstąpił na Niego Duch Święty w postaci gołębicy, a z nieba rozległ się głos Ojca, który nazwał Go «Synem umiłowanym» (Mt 3, 17). W tamtej chwili Jezus został więc objawiony jako ten, który przyszedł chrzcić ludzkość w Duchu Świętym: przyszedł, aby ludzie mieli życie w obfitości (por. J 10, 10), życie wieczne, dzięki któremu człowiek zmartwychwstaje, następuje w nim całkowite uzdrowienie ciała i duszy, i znowu staje się częścią pierwotnego planu, z myślą o którym został stworzony. Celem życia Chrystusa było właśnie ofiarowanie ludzkości życia Bożego, Jego Ducha miłości, aby każdy człowiek mógł czerpać z tego nieskończonego źródła zbawienia. To właśnie dlatego św. Paweł napisał do Rzymian, że zostaliśmy ochrzczeni w śmierci Chrystusa, aby mieć życie Zmartwychwstałego (por. Rz 6, 3-4). To dlatego chrześcijańscy rodzice, podobnie jak wy dzisiaj, najwcześniej jak mogą przynoszą swe dzieci do chrzcielnicy, wiedząc, że życie, które przekazali, pragnie pełni zbawienia, którą może dać tylko Bóg. W ten sposób rodzice stają się współpracownikami Boga w przekazywaniu nie tylko życia fizycznego, lecz również duchowego.
Drodzy rodzice, wraz z wami dziękuję Panu za dar tych dzieci i proszę Go o opiekę nad wami, byście z Jego pomocą wychowywali je i wprowadzali do duchowego Ciała Kościoła. Dając im to, co niezbędne, by rosły i były zdrowe, starajcie się również, z pomocą chrzestnych, pogłębiać w nich wiarę, nadzieję i miłość, cnoty teologalne, znamionujące nowe życie, które otrzymają w sakramencie chrztu. Starajcie się to osiągnąć waszą obecnością, waszą miłością; a przede wszystkim modlitwą, codziennie polecając je Bogu i Jemu je zawierzając na każdym etapie ich życia. Oczywiście, aby mogły rosnąć zdrowe i silne, dzieci te będą potrzebować opieki materialnej i wiele uwagi. Jednakże konieczne, więcej, niezbędne będzie dla nich poznać, pokochać Boga i Jemu służyć, aby mieć życie wieczne. Drodzy rodzice, bądźcie dla nich pierwszymi świadkami prawdziwej wiary w Boga!
W obrzędzie chrztu jest pewien bardzo wymowny znak, który wyraża właśnie przekazywanie wiary: każdy z ochrzczonych otrzymuje świecę zapaloną od paschału — jest to światło zmartwychwstałego Chrystusa, które wy zobowiązujecie się przekazać waszym dzieciom. W ten sposób z pokolenia na pokolenie my chrześcijanie przekazujemy sobie światło Chrystusa, aby On, kiedy powróci, zastał nas z tą zapaloną świecą w dłoniach. Podczas obrzędu powiem do was: «Podtrzymywanie tego światła powierza się wam, rodzice i chrzestni». Podtrzymujcie zawsze, drodzy bracia i siostry, płomień wiary poprzez słuchanie i medytowanie słowa Bożego i stałą komunię z Jezusem Eucharystycznym. Niech w tej wspaniałej, choć niełatwej misji pomagają wam święci patroni, których imiona przyjmie tych trzynaścioro dzieci. Niech ci święci pomagają przede wszystkim tym, którzy mają przyjąć chrzest, aby swym życiem odpłacili za starania podejmowane przez was, chrześcijańskich rodziców. W szczególności zaś niech wam i im, drodzy rodzice, towarzyszy Najświętsza Maryja Panna, teraz i zawsze. Amen!
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (2/2008) and Polish Bishops Conference
*******
Benedykt XVI
Odpowiedzialność za wychowanie dzieci
Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański”. 11 stycznia 2009
Drodzy bracia i siostry!
W dzisiejszą niedzielę, która następuje po uroczystości Objawienia Pańskiego, obchodzimy święto Chrztu Pańskiego. Było to pierwsze wydarzenie Jego życia publicznego, o którym opowiadają wszystkie cztery Ewangelie. Kiedy miał około trzydziestu lat, Jezus opuścił Nazaret, udał się nad rzekę Jordan i, wśród tłumów, przyjął ochrzest od Jana. Ewangelista Marek pisze: «W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Mk 1, 10-11). Te słowa: «Tyś jest mój Syn umiłowany», objawiają, czym jest życie wieczne: jest ono synowską relacją z Bogiem, taką, w jakiej żył Jezus, jaką nam objawił i jaką nas obdarował.
Dziś rano, zgodnie z tradycją, w Kaplicy Sykstyńskiej udzieliłem chrztu św. trzynaściorgu niemowlętom. Zwykle celebrans zadaje rodzicom oraz chrzestnym pytanie: «O co prosicie Kościół Boży dla waszych dzieci?», a po ich odpowiedzi: «O chrzest», pyta ponownie: «A co daje nam chrzest?» «Życie wieczne», odpowiadają. Oto wspaniała rzeczywistość: osoba ludzka przez chrzest zostaje włączona w jedyną i szczególną relację Jezusa z Ojcem, tak że słowa wypowiedziane z nieba nad Jednorodzonym Synem stają się prawdziwe dla każdego mężczyzny i każdej kobiety, odrodzonych z wody i z Ducha Świętego: Tyś jest mój Syn umiłowany.
Drodzy przyjaciele, jakże wielkim darem jest chrzest! Gdybyśmy zdawali sobie z tego w pełni sprawę, nasze życie stałoby się nieustającym dziękczynieniem. Z jakąż radością chrześcijańscy rodzice, którzy widzieli, jak z ich miłości rodzi się nowe stworzenie, przynoszą je do chrzcielnicy i patrzą, jak odradza się w łonie Kościoła do życia, które nigdy nie będzie miało końca! Dar, radość, ale także odpowiedzialność! Rodzice bowiem, wraz z rodzicami chrzestnymi, mają obowiązek wychowywania dzieci zgodnie z Ewangelią.
Przywodzi mi to na myśl temat vi Światowego Spotkania Rodzin, które odbędzie się w najbliższych dniach w stolicy Meksyku: «Rodzina szkołą wartości ludzkich i chrześcijańskich». Na ten wielki mityng rodzin, zorganizowany przez Papieską Radę ds. Rodziny, złożą się trzy części: najpierw Kongres Teologiczno-Duszpasterski, na którym temat ten zostanie pogłębiony, m.in. dzięki wymianie znaczących doświadczeń; potem świętowanie i świadectwa, które ukaże, jak piękną rzeczą jest spotkanie rodzin ze wszystkich stron świata, połączonych tą samą wiarą i tymi samymi obowiązkami, w końcu uroczysta celebracja Eucharystii, jako akt dziękczynienia Bogu za dary małżeństwa, rodziny i życia.
Powierzyłem Sekretarzowi Stanu kard. Tarcisiowi Bertone zadanie reprezentowania mnie na spotkaniu, ale ja sam będę śledził z żywym zaangażowaniem to nadzwyczajne wydarzenie, towarzysząc mu modlitwą i zabierając głos podczas wideokonferencji. Już teraz, drodzy bracia i siostry, zachęcam was, byście wypraszali obfitość łask Bożych dla tego ważnego Światowego Spotkania Rodzin. Uczyńmy to, prosząc o matczyne wstawiennictwo Maryję Pannę, Królową Rodzin.
po polsku:
Serdeczne pozdrowienie kieruję do Polaków. Chrzest Jezusa w Jordanie wprowadza nas w tajemnicę Bożej sprawiedliwości i miłosierdzia. Boży Syn umiłowany utożsamia się z grzesznikami, aby dzięki Jego dziełu odkupienia, w mocy Ducha Świętego doznali usprawiedliwienia. I my mamy w nim udział przez łaskę sakramentu chrztu. Dziś za nią dziękujemy. Niech Bóg wam błogosławi!
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (3/2009) and Polish Bishops Conference
*******
Benedykt XVI
Chrzest darem prawdziwej wolności
11 I 2009 — Podczas Mszy św. w Niedzielę Chrztu Pańskiego
W Niedzielę Chrztu Pańskiego Benedykt XVI przewodniczył Eucharystii celebrowanej w Kaplicy Sykstyńskiej, podczas której udzielił sakramentu chrztu trzynaściorgu dzieciom. W homilii powiedział, że chrzcząc małe dzieci, nie czyni się im krzywdy, lecz wprowadza się je w krąg Bożego światła, które daje prawdziwą wolność, o ile jest ona następnie formowana i kształtowana do odpowiedzialności. Rodziców zachęcił do zachowywania właściwej równowagi i nieulegania, z jednej strony, pokusie dysponowania dzieckiem niczym prywatną własnością, a z drugiej — pozostawiania mu całkowitej niezależności. Dziecko zostaje powierzone przez Stwórcę pieczy rodziców, aby mu pomagali w stawaniu się wolnym i odpowiedzialnym dzieckiem Bożym.
Drodzy bracia i siostry!
Słowa, które ewangelista Marek przytacza na początku swojej Ewangelii: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (1, 11), wprowadzają nas w sedno dzisiejszego święta Chrztu Pańskiego, które zamyka okres Bożego Narodzenia. Cykl uroczystości bożonarodzeniowych skłania nas do rozważań nad narodzinami Jezusa, zwiastowanymi przez aniołów, oblanych świetlistym blaskiem Boga; w okresie Bożego Narodzenia mowa jest o gwieździe, która prowadzi Mędrców ze Wschodu do domu w Betlejem; jesteśmy też zachęcani do spojrzenia w niebo, które otwiera się nad Jordanem, gdy rozlega się z niego głos Boga. Wszystko to są znaki, przez które Pan niestrudzenie nam powtarza: «Tak, jestem tutaj. Znam was. Miłuję was. Jest droga, która ode Mnie biegnie do was. Jest też droga, która od was pnie się do Mnie». Stwórca przybrał w Jezusie postać dziecka, istoty ludzkiej takiej jak my, by można Go było zobaczyć i dotknąć. Jednocześnie, stając się małym, Bóg sprawił, że zajaśniało światło Jego wielkości. Bowiem właśnie przez uniżenie się, przez miłość, która czyni bezbronnym, pokazuje On, czym jest prawdziwa wielkość, a nawet — co znaczy być Bogiem.
Znaczenie Bożego Narodzenia, a ogólniej — sens roku liturgicznego jest właśnie taki, że zbliża nas do tych Bożych znaków, byśmy je rozpoznawali w codziennych wydarzeniach, aby nasze serca otworzyły się na miłość Boga. I o ile Boże Narodzenie i Objawienie Pańskie mają przede wszystkim uczynić nas zdolnymi do widzenia, otworzyć nam oczy i serca na tajemnicę Boga, który przychodzi, aby być z nami, święto Chrztu Jezusa wprowadza nas, rzec można, w codzienne osobiste z Nim relacje. Istotnie, przez zanurzenie się w wodach Jordanu Jezus zjednoczył się z nami. Chrzest jest niejako mostem, który On zbudował między Sobą a nami; drogą, dzięki której staje się dla nas dostępny; Bożą tęczą nad naszym życiem; obietnicą wielkiego «tak» Boga; bramą nadziei i, jednocześnie, znakiem, wskazującym nam drogę, którą mamy przebyć z zaangażowaniem i z radością, by Go spotkać i poczuć, że On nas miłuje.
Drodzy przyjaciele, bardzo się cieszę, że także w tym roku w tym świątecznym dniu mogę udzielić chrztu dzieciom. To w nich dzisiaj Bóg ma «upodobanie». Od kiedy Jednorodzony Syn Ojca dał się ochrzcić, niebo naprawdę się otworzyło i pozostaje otwarte, i możemy powierzyć każde nowe życie u jego zarania Temu, który jest potężniejszy od mrocznych sił zła. To właśnie oznacza chrzest: oddajemy Bogu to, co od Niego pochodzi. Dziecko nie jest własnością rodziców, lecz zostało im powierzone przez Stwórcę, by wzięli za nie odpowiedzialność, by dobrowolnie i wciąż na nowo pomagali mu być wolnym dzieckiem Bożym. Tylko wtedy, gdy w rodzicach dojrzeje ta świadomość, potrafią znaleźć właściwą równowagę między uzurpowaniem sobie prawa do rozporządzania swoimi dziećmi, jakby były ich prywatną własnością, i kształtowaniem ich według własnych przekonań oraz pragnień a zgodą na wszystko, zostawieniem pełnej niezależności i zaspokajaniem ich wszelkich pragnień i zachcianek, uznając ten styl za najwłaściwszy w kształtowaniu ich osobowości. Jeżeli przez ten sakrament nowo ochrzczony staje się przybranym dzieckiem Boga, przedmiotem Jego nieskończonej miłości, która go chroni i broni przed mrocznymi siłami zła, trzeba nauczyć go uznawać Boga za swojego Ojca i odnosić się do Niego jak dziecko. Dlatego też, kiedy chrzci się dzieci, jak to czynimy dzisiaj, zgodnie z tradycją chrześcijańską, wprowadzając je w światło Boga i Jego nauczanie, nie jest to aktem przemocy w stosunku do nich, ale obdarzeniem ich bogactwem życia Bożego, w którym jest zakorzeniona prawdziwa wolność dzieci Bożych. Wolność z biegiem lat będzie wymagała wychowania i kształtowania, aby stały się zdolne do odpowiedzialnych wyborów osobistych.
Drodzy rodzice, drodzy chrzestni, pozdrawiam was wszystkich serdecznie i wraz z wami raduję się tymi maleństwami, które dziś odradzają się do życia wiecznego. Miejcie świadomość otrzymanego daru i nie ustawajcie w dziękczynieniu Panu za to, że przez dzisiejszy sakrament wprowadza wasze dzieci do nowej rodziny, większej i bardziej trwałej, bardziej otwartej i liczniejszej niż wasza — mam na myśli rodzinę wierzących, Kościół, rodzinę, która ma Boga za Ojca i w której wszyscy czują się braćmi w Jezusie Chrystusie. Wy dzisiaj powierzacie swoje dzieci dobroci Boga, który jest potęgą światła i miłości, a one, nawet wśród życiowych trudności, nigdy nie będą się czuły opuszczone, jeżeli pozostaną w jedności z Nim. Starajcie się więc wychowywać je w wierze, uczyć je modlić się i zróbcie wszystko, by wzrastały — jak Jezus i z Jego pomocą — «w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi» (Łk 2, 52).
Wracając teraz do odczytanego fragmentu Ewangelii, postarajmy się lepiej zrozumieć to, co tutaj dzisiaj się dokonuje. Św. Marek opowiada, że podczas gdy Jan Chrzciciel naucza nad rzeką Jordan, przekonując o konieczności pilnego nawrócenia ze względu na rychłe przyjście Mesjasza, oto w tłumie ludzi pojawia się Jezus, by przyjąć chrzest. Chrzest udzielany przez Jana jest oczywiście chrztem pokuty, różniącym się od sakramentu, który ustanowi Jezus. Jednakże już w tamtym momencie można dostrzec zapowiedź misji Odkupiciela, ponieważ kiedy wychodzi z wody, rozlega się z nieba głos i zstępuje na Niego Duch Święty (por. Mk 1, 10): Ojciec niebieski obwieszcza, że On jest Jego umiłowanym Synem, i poświadcza publicznie powszechną misję zbawczą Chrystusa, której wypełnieniem do końca będzie Jego śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie. Dopiero wtedy, dzięki ofierze paschalnej, odpuszczenie grzechów stanie się powszechne i całkowite. Przez chrzest zanurzamy się zatem w wodach Jordanu, by wyrazić nasze zobowiązanie do nawrócenia, a wylewa się na nas odkupieńcza krew Chrystusa, która nas oczyszcza i zbawia. To umiłowany Syn Ojca, w którym On ma upodobanie, przywraca nam godność i radość nazywania się i bycia rzeczywiście «dziećmi» Bożymi.
Za chwilę będziemy na nowo przeżywać tajemnicę, o której przypomina dzisiejsze święto; znaki i symbole sakramentu chrztu pomogą nam zrozumieć to, czego Pan dokonuje w sercach tych naszych maleństw, czyniąc je «swoimi» na zawsze, wybraną siedzibą dla swojego Ducha i «żywymi kamieniami» do budowy tego gmachu duchowego, jakim jest Kościół. Maryjo Panno, Matko Jezusa, umiłowanego Syna Boga, czuwaj nad nimi i nad ich rodzinami, towarzysz im zawsze, aby mogły zrealizować do końca plan zbawienia, który przez chrzest dopełnia się w ich życiu. A my, drodzy bracia i siostry, towarzyszmy im naszą modlitwą; módlmy się za ich rodziców, za chrzestnych i za ich krewnych, aby pomagali im wzrastać w wierze; módlmy się za nas wszystkich tutaj obecnych, abyśmy uczestnicząc nabożnie w tej uroczystości, odnowili nasze przyrzeczenia chrzcielne i składali dziękczynienie Panu za Jego nieustanną opiekę. Amen.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (3/2009) and Polish Bishops Conference
*****
Benedykt XVI
Chrzest — powtórne narodziny
Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański” 10 stycznia 2010
Drodzy bracia i siostry!
Dziś rano podczas Mszy św. odprawianej w Kaplicy Sykstyńskiej udzieliłem sakramentu chrztu kilkanaściorgu niemowlętom. Zwyczaj ten związany jest z uroczystością Chrztu Pańskiego, która zamyka liturgiczny okres Bożego Narodzenia. Chrzest bardzo dobrze wyraża ogólny sens świąt Bożego Narodzenia, w których dominuje temat stawania się dziećmi Bożymi dzięki przyjęciu przez jedynego Syna naszego człowieczeństwa. On po to stał się człowiekiem, abyśmy my mogli stać się dziećmi Bożymi. Bóg się narodził po to, abyśmy my mogli się odrodzić. Ta myśl nieustannie się przewija w bożonarodzeniowych tekstach liturgicznych, pobudzając do refleksji i napawając nadzieją. Wystarczy pomyśleć o słowach św. Pawła do Galatów: «Zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo» (Ga 4, 4-5); albo św. Jana z Prologu do jego Ewangelii: «Wszystkim tym (…), którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi» (J 1, 12). Ta zadziwiająca tajemnica, jaką są nasze «powtórne narodziny» — narodzenie ludzkiej istoty «z góry», z Boga (por. J 3, 1-8) — urzeczywistnia się i wypełnia w sakramentalnym znaku chrztu.
Poprzez ten sakrament człowiek staje się rzeczywiście synem — synem Bożym. Od tego momentu celem jego egzystencji jest osiągnięcie w sposób wolny i świadomy tego, co od początku otrzymał w darze. «Stań się tym, czym jesteś» stanowi podstawową zasadę wychowania osoby ludzkiej, odkupionej przez łaskę. Ta zasada ma wiele cech wspólnych z procesem dorastania człowieka, kiedy to dzięki więzi z rodzicami, polegającej początkowo na całkowitym uzależnieniu, poprzez momenty oddalenia i kryzysy, kształtuje się w nim świadomość bycia dzieckiem, potem wdzięczność za dar życia, dojrzałość i zdolność obdarowania życiem. Również chrześcijanin, zrodzony w chrzcie do nowego życia, rozpoczyna swoją drogę dojrzewania w wierze, dzięki której będzie świadomie wzywał Boga jako «Abbę — Ojca», zwracał się do Niego z wdzięcznością i żył radością, że jest Jego synem.
Chrzest jest także podstawą modelu społeczeństwa: społeczeństwa braci. Braterstwa nie można zaprowadzić za pomocą ideologii, tym bardziej dekretem jakiejkolwiek legalnie ustanowionej władzy. Widzimy w innych braci i siostry dzięki pokornej, lecz głębokiej świadomości, że jesteśmy dziećmi jednego Ojca Niebieskiego. Jako chrześcijanom dzięki Duchowi Świętemu, którego otrzymaliśmy na chrzcie, przypadł nam w udziale dar i zadanie, jakim jest żyć jako dzieci Boże i bracia, by stanowić «zaczyn» nowej ludzkości, solidarnej i bogatej w pokój i nadzieję. Pomaga nam w tym świadomość, że oprócz Ojca w niebie mamy też Matkę, Kościół, którego odwiecznym wzorem jest Maryja. Jej zawierzamy nowo ochrzczone dzieci oraz ich rodziny, a dla wszystkich prosimy o codzienną radość powtórnego rodzenia się «z góry», z miłości Boga, która czyni z nas Jego dzieci i braci.
Dramat migrantów i chrześcijan
W tych dniach zwróciły moją szczególną uwagę dwie kwestie: trudne położenie migrantów szukających lepszego życia w krajach, którym z różnych powodów potrzebna jest ich obecność, oraz konflikty w różnych częściach świata, gdzie celem ataków, również gwałtownych, są chrześcijanie.
Trzeba sięgnąć do źródła tego problemu! Trzeba sięgnąć do znaczenia osoby! Migrant jest istotą ludzką, różniącą się pochodzeniem, kulturą, tradycjami, ale jest osobą, której należy się szacunek, ma prawa i obowiązki, zwłaszcza w świecie pracy, gdzie szczególnie łatwo o pokusę wyzysku, ale również w konkretnych sytuacjach życiowych. Przemoc nie może nigdy stanowić dla nikogo drogi rozwiązywania trudnych problemów. Jest to przede wszystkim problem człowieka! Zachęcam wszystkich, by popatrzyli na twarz drugiego człowieka i odkryli, że on ma duszę, własną historię, życie, i że Bóg kocha go tak jak każdego z nas.
To samo pragnę powiedzieć w odniesieniu do człowieka o odmiennej religii. Przemoc wobec chrześcijan w niektórych krajach wywołała oburzenie wielu, również dlatego, że doszło do niej w dniach najbardziej świętych dla tradycji chrześcijańskiej. Instytucje polityczne i religijne nie mogą — powtarzam to jeszcze raz — uchylać się od odpowiedzialności. Nie może istnieć przemoc w imię Boga i nie można też Go czcić, obrażając godność i wolność swych bliźnich.
po polsku:
Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków. Dzisiaj wspominamy chrzest Jezusa w Jordanie. Przyjmując go, Syn Boży poddał się woli Ojca, podjął publicznie zbawczą misję, uprzedził swoją śmierć i zmartwychwstanie. Wspominając swój własny chrzest pamiętajmy, że jest on fundamentem naszej więzi z Bogiem. Na nim wznośmy dom naszego życia, naszego powołania.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (3-4/2010) and Polish Bishops Conference
******
Benedykt XVI
Chrzest oświeca światłem Chrystusa i wprowadza w tajemnicę «Boga-z-nami»
10 I 2010 — Msza św. w Niedzielę Chrztu Pańskiego
Drodzy bracia i siostry!
W święto Chrztu Pańskiego również w tym roku z radością udzielam sakramentu chrztu kilkanaściorgu niemowlętom, które rodzice przedstawiają Kościołowi. Witam was, drodzy tatusiowie i mamusie tych maleństw, i was, rodziców chrzestnych, przyjaciół i krewnych, którzy je otaczacie. Dziękujemy Bogu, który dziś powołuje tych siedem dziewczynek i siedmiu chłopców, by stali się Jego dziećmi w Chrystusie. Otaczamy ich modlitwą i miłością oraz przyjmujemy z radością do wspólnoty chrześcijańskiej, która od dzisiaj staje się także ich rodziną.
Święto Chrztu Jezusa należy do cyklu objawień Pana, który w Boże Narodzenie rozpoczęły narodziny w Betlejem Słowa Wcielonego, kontemplowanego w ubogim żłóbku przez Maryję, Józefa i pasterzy; jego ważnym etapem była Epifania, kiedy za pośrednictwem Mędrców Mesjasz objawił się wszystkim narodom. Dziś Jezus objawia się nad brzegami Jordanu Janowi i ludowi Izraela. Po raz pierwszy jako dorosły człowiek pojawia się w życiu publicznym po opuszczeniu Nazaretu. Spotykamy Go — w niezwykłej scenerii — u Jana Chrzciciela, do którego przybywa wielka rzesza ludzi. We fragmencie Ewangelii, który został przed chwilą odczytany, św. Łukasz odnotowuje przede wszystkim, że lud «oczekiwał z napięciem» (3, 15). Uwypukla w ten sposób oczekiwanie Izraela, dostrzega u tych osób, które zostawiły swoje domy i codzienne zajęcia, głębokie pragnienie innego świata i nowych słów; zdają się one znajdować odpowiedź właśnie w surowych, trudnych, lecz pełnych nadziei słowach Prekursora. Jego chrzest jest chrztem pokuty, znakiem wzywającym do nawrócenia, do zmiany życia, gdyż zbliża się Ten, który «będzie (…) chrzcił Duchem Świętym i ogniem» (3, 16). Nie sposób bowiem dążyć do nowego świata, tkwiąc w egoizmie i zachowując związane z grzechem zwyczaje. Jezus również opuszcza dom oraz codzienne zajęcia i idzie nad Jordan. Dołącza do tłumu, słuchającego Jana Chrzciciela, i czeka w kolejce, tak jak wszyscy, na chrzest. Jan, gdy tylko zobaczył, że On się zbliża, przeczuł, że w tym Człowieku jest coś wyjątkowego, że to jest ten tajemniczy Drugi, na którego czekał i do którego zmierzało całe jego życie. Pojmuje, że stoi przed Kimś większym od niego i że nie jest godny nawet rozwiązać Mu rzemyków u sandałów.
Jezus objawia się nad Jordanem z niezwykłą pokorą, która przypomina ubóstwo i prostotę Dziecka złożonego w żłobie i antycypuje nastawienie, z jakim na końcu swych ziemskich dni będzie umywał stopy uczniom i zniesie straszliwe upokorzenie krzyża. Syn Boży, Ten, który jest bez grzechu, staje pośród grzeszników, pokazuje, że Bóg jest blisko ludzi, którzy się nawracają. Jezus bierze na swe barki ciężar win całej ludzkości, rozpoczyna swoją misję, stając na naszym miejscu, na miejscu grzeszników, świadomy czekającego Go krzyża.
Gdy pogrążony w modlitwie wychodzi z wody po chrzcie, otwiera się niebo. Tej chwili oczekiwało wielu proroków. «Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił» — wołał Izajasz (63, 19). W owej chwili, jak zdaje się sugerować św. Łukasz, ta modlitwa zostaje wysłuchana. W istocie «otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił nad Niego» (w. 3, 21-22); rozległy się słowa, których wcześniej nigdy nie słyszano: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (w. 22). Gdy Jezus wychodzi z wody — pisze św. Grzegorz z Nazjanzu — «widzi, jak rozstępują się i otwierają niebiosa, te niebiosa, które Adam zamknął przed sobą i przed całym swoim potomstwem» (Mowa 39. na Chrzest Pana, PG 36). Ojciec, Syn i Duch Święty zstępują pośród ludzi i objawiają nam swą zbawczą miłość. Aniołowie zanieśli pasterzom wieść o narodzinach Zbawiciela, gwiazda objawiła je Mędrcom przybyłym ze Wschodu, a teraz głos samego Ojca oznajmia ludziom, że jest na świecie Jego Syn, i wzywa ich do myślenia o zmartwychwstaniu, o zwycięstwie Chrystusa nad grzechem i nad śmiercią.
Radosne przesłanie Ewangelii jest echem tego głosu, pochodzącego z góry. Słusznie zatem Paweł, którego słów wysłuchaliśmy w drugim czytaniu, pisze do Tytusa: Synu mój, «ukazała się (…) łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom» (2, 11). Ewangelia jest dla nas bowiem łaską, dającą radość i sens życiu. Ona, pisze dalej Apostoł, «poucza nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie» (w. 12); prowadzi nas zatem do życia szczęśliwszego, piękniejszego, bardziej solidarnego — do życia zgodnego z Bożym planem. Możemy powiedzieć, że również przed tymi dziećmi otwierają się dziś niebiosa. Otrzymają one w darze łaskę chrztu i Duch Święty zamieszka w nich niczym w świątyni, przemieniając głęboko ich serce. Od tej chwili głos Ojca je także będzie wzywał, aby były Jego dziećmi w Chrystusie, i w swej rodzinie, którą jest Kościół, da każdemu wspaniały dar wiary. Teraz, gdy nie mogą jeszcze wszystkiego zrozumieć, ten dar zostanie złożony w ich sercach niczym ziarno pełne życia, które oczekuje na moment, w którym się rozwinie i zaowocuje. Dziś zostają ochrzczone w wierze Kościoła, którą wyznają ich rodzice, chrzestni i chrzestne oraz obecni tu chrześcijanie, którzy później będą je prowadzić za rękę drogą naśladowania Chrystusa. W obrzędzie chrztu wątek wiary pojawia się już na początku, kiedy celebrans przypomina rodzicom, że prosząc o chrzest dla swych dzieci, biorą na siebie obowiązek «wychowania ich w wierze». O tym zadaniu przypomina rodzicom i chrzestnym jeszcze wyraźniej trzecia część liturgii, która zaczyna się od skierowanych do nich słów: «Starajcie się wychować je w wierze tak, aby zachować w nim to Boże życie od skażenia grzechu i umożliwić jego ustawiczny rozwój. Jeżeli więc, kierując się wiarą, jesteście gotowi podjąć się tego zadania (…) wyznajcie wiarę w Jezusa Chrystusa. Jest to wiara Kościoła, w której wasze dzieci otrzymują chrzest». Te słowa z obrzędu chrztu wskazują niejako, że wyznanie wiary i wyrzeczenie się grzechu przez rodziców i chrzestnych jest koniecznym warunkiem, aby Kościół udzielił chrztu ich dzieciom.
Bezpośrednio przed polaniem wodą głowy niemowlęcia jeszcze raz pojawia się wątek wiary. Celebrans zwraca się z ostatnim pytaniem: «Czy chcecie, aby wasze dziecko otrzymało chrzest w wierze Kościoła, którą przed chwilą wspólnie wyznaliśmy?» I dopiero po ich twierdzącej odpowiedzi zostaje udzielony sakrament. Wiara jest również głównym wątkiem obrzędów wyjaśniających — namaszczenia krzyżmem świętym, przekazania białej szaty i zapalonej świecy, geście effatha. «Podtrzymywanie tego światła powierza się wam (…) — mówi formuła towarzysząca przekazaniu świecy — aby wasze dzieci (…) postępowały zawsze jak dzieci światłości, a trwając w wierze, mogły wyjść na spotkanie przychodzącego Pana»; «Niech Pan Jezus — mówi dalej celebrans w obrzędzie effatha — pozwoli ci wkrótce słuchać swego słowa i wyznawać twoją wiarę na cześć i chwałę Boga Ojca». Rytuał wieńczy końcowe błogosławieństwo, które jeszcze raz przypomina rodzicom o tym, że mają obowiązek być dla dzieci «pierwszymi świadkami wiary».
Drodzy przyjaciele, dziś jest wielki dzień w życiu tych dzieci. Stając się poprzez chrzest uczestnikami śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, rozpoczynają z Nim radosną i porywającą przygodę ucznia. Liturgia przedstawia ją jako doświadczenie światła. W istocie, w momencie gdy każdemu zostaje wręczona zapalona od paschału świeca, Kościół mówi: «Przyjmijcie światło Chrystusa!» To chrzest oświeca światłem Chrystusa, otwiera oczy na Jego blask i wprowadza w tajemnicę Boga dzięki Bożemu płomieniowi wiary. Dzieci, które za chwilę zostaną ochrzczone, powinny przez całe życie chodzić w tym świetle, wspomagane przez słowa i przykład rodziców oraz chrzestnych. Oni zaś winni starać się podsycać słowami i świadectwem swego życia płomień wiary tych dzieci, aby mogła ona zajaśnieć w tym naszym świecie, który często błąka się w mrokach zwątpienia, i nieść światło Ewangelii, która jest życiem i nadzieją. Tylko wówczas jako dorośli ludzie będą mogły z pełną świadomością wypowiedzieć formułę kończącą wyznanie wiary składane podczas obrzędu: «Taka jest nasza wiara. Taka jest wiara Kościoła, której wyznawanie jest naszą chlubą, w Chrystusie Panu naszym».
Również w naszych czasach wiara jest darem, który trzeba na nowo odkryć, pielęgnować i dawać o nim świadectwo. Niech Pan sprawi, że dzięki tej uroczystości chrztu każdy z nas doświadczy z radością, jak pięknie jest być chrześcijaninem, abyśmy mogli prowadzić ochrzczone dzieci do tego, by w pełni przylgnęły do Chrystusa. Zawierzmy te maleństwa matczynemu wstawiennictwu Maryi Dziewicy. Prośmy Ją, by po otrzymaniu białej szaty, znaku ich nowej godności dzieci Bożych, były przez całe swe życie wiernymi uczniami Chrystusa i odważnymi świadkami Ewangelii. Amen.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (2/2010) and Polish Bishops Conference
*******
Benedykt XVI
Odkrywajmy piękno życia chrześcijańskiego
Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański” 9 stycznia 2011
Drodzy bracia i siostry!
Kościół obchodzi dzisiaj święto Chrztu Pańskiego, które kończy liturgiczny okres Bożego Narodzenia. Ta tajemnica życia Chrystusa ukazuje w sposób widzialny, że Jego przyjście w ciele jest wzniosłym aktem miłości Trzech Osób Bożych. Możemy powiedzieć, że od tego uroczystego wydarzenia stwórcze, odkupieńcze i uświęcające działanie Trójcy Przenajświętszej będzie się coraz bardziej przejawiać w publicznej misji Jezusa, w Jego nauczaniu, w cudach, w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Czytamy bowiem w Ewangelii według św.Mateusza, że «gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły się nad Nim niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębica i przychodzącego nad Niego. A oto głos z nieba mówił: ‘Ten jest mój Syn umiłowany w którym mam upodobanie’» (3, 16-17). Duch Święty «zamieszkuje» w Synu i świadczy o Jego boskości, podczas gdy głos Ojca, pochodzący z niebios, wyraża więź miłości.
«Końcowe słowa sceny chrztu mówią nam, że Jezus otrzymał to autentyczne namaszczenie, że jest On oczekiwanym Pomazańcem» (Jezus z Nazaretu, wyd. Kraków 2007, s. 35), co jest potwierdzeniem proroctwa Izajasza: «Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie» (42, 1). Jest naprawdę Mesjaszem, Synem Najwyższego, który — wychodząc z wód Jordanu — potwierdza odrodzenie w Duchu i otwiera tym, którzy tego pragną, możliwość stania się dziećmi Bożymi. Nie jest bowiem przypadkiem, że każdy ochrzczony nabywa znamię dziecka, począwszy od imienia chrześcijańskiego, będące niezawodnym znakiem, że za sprawą Ducha Świętego człowiek rodzi się «na nowo» w łonie Kościoła. Bł. Antonio Rosmini twierdzi, że «ochrzczony doświadcza tajemnego, lecz niezwykle silnego działania, przez które zostaje wyniesiony do porządku nadprzyrodzonego, włączony w relację z Bogiem» (Del principio supremo della metodica…, Torino 1857, n. 331). Wszystko to dokonało się ponownie dzisiejszego poranka w czasie celebracji eucharystycznej w Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie udzieliłem sakramentu chrztu 21 noworodkom.
Drodzy przyjaciele, chrzest jest początkiem życia duchowego, które swą pełnię osiąga dzięki Kościołowi. We właściwej chwili sprawowania sakramentu, podczas gdy wspólnota kościelna modli się i powierza Bogu nowe dziecko, rodzice i chrzestni zobowiązują się do przyjęcia nowo ochrzczonego i wspierania go w formacji i dojrzewaniu chrześcijańskim. Jest to wielka odpowiedzialność, wynikająca z wielkiego daru! Dlatego pragnę zachęcić wszystkich wiernych do ponownego odkrycia piękna bycia ochrzczonymi i należenia do wielkiej rodziny Bożej oraz do dawania radosnego świadectwa własnej wiary, aby rodziła ona owoce dobra i zgody.
Prośmy o to przez wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny, Wspomożycielki Chrześcijan, której powierzamy rodziców, przygotowujących się do chrztu swych dzieci, jak również katechetów. Niech cała wspólnota uczestniczy w radości ponownych narodzin z wody i Ducha Świętego!
Modlę się za ludność Haiti
W ramach modlitwy maryjnej pragnę wspomnieć w szczególności ludność Haiti, w rok po strasznym trzęsieniu ziemi, po którym, niestety, zapanowała ciężka epidemia cholery. Kard. Robert Sarah, przewodniczący Papieskiej Rady «Cor Unum», udaje się dzisiaj na wyspę karaibską, by przekazać poszkodowanym wyrazy mojej bliskości i całego Kościoła.
po polsku:
Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków. Liturgia Niedzieli Chrztu Pańskiego wiedzie nas nad Jordan, gdzie Jezus, Syn Boży, przyjmuje chrzest pokuty. W ten sposób okazuje swoją solidarność z ludźmi potrzebującymi nawrócenia. Przez sakrament chrztu wyzwala nas z grzechów, czyni każdego nowym, Bożym człowiekiem. Prośmy Go o wierność przyrzeczeniom chrzcielnym i odważne wyznawanie wiary. Niech Bóg wam błogosławi.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (3/2011) and Polish Bishops Conference
******
Benedykt XVI
Wasze dzieci są cennym darem Pana,
który napełnia ich serca swoją miłością
Homilia podczas Mszy św. w Niedzielę Chrztu Pańskiego 9 I 2011 r.
W Niedzielę Chrztu Pańskiego Benedykt XVI przewodniczył Mszy św. w Kaplicy Sykstyńskiej, podczas której udzielił sakramentu chrztu 21 dzieciom pracowników watykańskich — 8 dziewczynkom i 13 chłopcom. Poniżej zamieszczamy papieską homilię z tej uroczystości.
Drodzy bracia i siostry!
Miło mi powitać was serdecznie, w szczególności rodziców, chrzestnych i chrzestne 21 niemowląt, którym wkrótce udzielę z radością sakramentu chrztu. Jak stało się już tradycją, obrzęd ten również w tym roku jest sprawowany podczas Eucharystii św., którą czcimy Chrzest Pański. To święto, obchodzone w pierwszą niedzielę po uroczystości Objawienia Pańskiego, kończy okres Bożego Narodzenia objawieniem się Pana w Jordanie.
Ewangelista Mateusz opowiada (3, 13-17), że Jezus przyszedł z Galilei nad rzekę Jordan, by przyjąć chrzest od Jana; w istocie ludzie z całej Palestyny przybywali, by słuchać przepowiadania tego wielkiego proroka, głoszącego nadejście królestwa Bożego, i aby przyjąć chrzest, to znaczy, by poddać się owemu symbolicznemu obrzędowi pokuty, który przypominał o konieczności nawrócenia się z grzechu. Choć nazywany był chrztem, nie miał on wartości sakramentalnej obrzędu, który dzisiaj sprawujemy; jak bowiem dobrze wiecie, Jezus ustanawia sakramenty i daje początek Kościołowi przez swoją śmierć i swoje zmartwychwstanie. Chrzest udzielany przez Jana był aktem pokutnym, gestem wzywającym do pokory wobec Boga, zachęcał do rozpoczęcia na nowo: pokutnik, zanurzając się w wodzie, uznawał swoją grzeszność, prosił Boga o oczyszczenie go z win i był odsyłany, by zmienił niewłaściwe postępowanie, niejako umierając w wodzie i odradzając się do nowego życia.
Toteż kiedy Chrzciciel widzi Jezusa w szeregu z grzesznikami, przychodzącego, by przyjąć chrzest, jest zaskoczony; rozpoznając w Nim Mesjasza, Świętego Pańskiego, Tego, który jest bez grzechu, Jan daje wyraz swojemu zdumieniu: on sam, który chrzci, chciałby dać się ochrzcić Jezusowi. Ale Jezus go napomina, żeby się nie sprzeciwiał i zgodził się dokonać tego aktu, aby uczynić to, co należy, ażeby «wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Tymi słowami Jezus objawia, że przyszedł na świat, aby wypełnić wolę Tego, który Go posłał, aby uczynić to wszystko, o co prosi Go Ojciec; to z posłuszeństwa Ojcu zgodził się On stać się człowiekiem. Ten gest ujawnia przede wszystkim, kim jest Jezus: jest Synem Bożym, prawdziwym Bogiem, tak jak Ojciec; jest Tym, który «uniżył samego siebie», aby stać się jednym z nas, Tym, który stał się człowiekiem i zgodził się uniżyć samego siebie aż do śmierci krzyżowej (por. Flp 2, 7-8). Chrzest Jezusa, który dziś wspominamy, mieści się w tej logice pokory i solidarności: jest aktem Tego, który pragnie we wszystkim stać się jednym z nas i rzeczywiście staje w szeregu z grzesznikami; On, który jest bez grzechu, pozwala się traktować jak grzesznik (por. 2 Kor 5, 21), aby dźwigać na swych barkach ciężar win całej ludzkości, także naszej winy. Jest «Sługą Pańskim», o którym mówił prorok Izajasz w pierwszym czytaniu (por. 42, 1). Jego pokora jest podyktowana pragnieniem ustanowienia pełnej komunii z ludzkością, pragnieniem urzeczywistnienia prawdziwej solidarności z człowiekiem i z jego kondycją. Ten gest Jezusa antycypuje krzyż, zaakceptowanie śmierci za grzechy człowieka. Ten akt uniżenia, przez który Jezus pragnie całkowicie podporządkować się zamysłowi miłości Ojca i upodobnić do nas, ukazuje pełną harmonię woli i zamysłów, jaka istnieje u Osób Trójcy Przenajświętszej. Ze względu na ten akt miłości Duch Boży się objawia i ukazuje się nad Nim w postaci gołębicy, a w owej chwili miłość, która łączy Jezusa z Ojcem, zostaje zaświadczona wobec tych, którzy są przy chrzcie, przez głos z wysoka, który wszyscy słyszą. Ojciec otwarcie objawia ludziom, nam, głęboką jedność, łączącą Go z Synem: głos rozlegający się z góry zaświadcza, że Jezus jest we wszystkim posłuszny Ojcu i że to posłuszeństwo jest wyrazem miłości, która ich wiąże. Dlatego Ojciec ma upodobanie w Jezusie, rozpoznaje bowiem w działaniu Syna pragnienie pełnienia we wszystkim Jego woli: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie» (Mt 3, 17). A te słowa Ojca nawiązują także, z wyprzedzeniem, do zwycięstwa zmartwychwstania i mówią nam, jak powinniśmy żyć, aby podobać się Ojcu, postępując jak Jezus.
Drodzy rodzice, chrzest, o który dzisiaj prosicie dla swoich dzieci, włącza je w tę wzajemną miłość, która jest w Bogu między Ojcem, Synem i Duchem Świętym; przez ten gest, którego zaraz dokonam, wylewa się na nie miłość Boga, napełniając je Jego darami. Przez obmycie wodą wasze dzieci zostają włączone w życie samego Jezusa, który umarł na krzyżu, aby nas uwolnić od grzechu, a zmartwychwstając, zwyciężył śmierć. Dlatego, duchowo zanurzone w Jego śmierci i zmartwychwstaniu, zostają one uwolnione od grzechu pierworodnego i rozpoczyna się w nich życie łaski, które jest właśnie życiem Jezusa zmartwychwstałego. On — pisze św. Paweł — «wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić lud wybrany sobie na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków» (Tt 2, 14).
Drodzy przyjaciele, Pan dając nam wiarę, dał nam to, co jest w życiu najcenniejsze, a mianowicie najprawdziwszy i najpiękniejszy powód, dla którego mamy żyć: to dzięki łasce uwierzyliśmy w Boga, poznaliśmy Jego miłość, przez którą pragnie nas zbawić i uwolnić od zła. Wiara jest wielkim darem, przez który obdarza nas także życiem wiecznym, prawdziwym życiem. Teraz wy, drodzy rodzice, chrzestni i chrzestne, prosicie Kościół o przyjęcie do swojego łona tych dzieci, o udzielenie im chrztu; a prosicie o to ze względu na dar wiary, który wy sami też otrzymaliście. Za prorokiem Izajaszem każdy chrześcijanin może powtórzyć: «Pan mnie ukształtował od urodzenia na swego Sługę» (por. 49, 5). Tak więc, drodzy rodzice, wasze dzieci są cennym darem Pana, który zastrzegł dla siebie ich serca, aby móc je napełnić swoją miłością. Przez sakrament chrztu dziś je uświęca i powołuje, by szły za Jezusem, realizując swoje osobiste powołanie zgodnie z owym szczególnym zamysłem miłości, jaki Ojciec powziął dla każdego z nich; kresem tej ziemskiej pielgrzymki będzie pełna komunia z Nim w wiecznej szczęśliwości.
Przyjmując chrzest, te dzieci otrzymują w darze niezatartą pieczęć duchową, «znamię», które naznacza na zawsze wewnętrznie ich przynależność do Pana i czyni je żywymi członkami Jego mistycznego ciała, którym jest Kościół. Dla tych dzieci, włączanych do ludu Bożego, rozpoczyna się dzisiaj droga, która powinna być drogą świętości i upodabniania się do Jezusa, rzeczywistością, która zostaje złożona w nich niczym nasienie wspaniałego drzewa, któremu trzeba umożliwić wzrost. Dlatego też, zdając sobie sprawę z wielkości tego daru, od pierwszych wieków zabiegano o to, by udzielać chrztu dzieciom zaraz po urodzeniu. Oczywiście, później musi dojść do dobrowolnego i świadomego przyjęcia tego życia wiary i miłości, i dlatego właśnie konieczne jest, by po chrzcie były one wychowywane w wierze, kształcone zgodnie z mądrością Pisma Świętego i nauczaniem Kościoła, ażeby wrastało w nich to ziarno wiary, które dziś otrzymują, i aby mogły osiągnąć pełną dojrzałość chrześcijańską. Kościół, który je przyjmuje do grona swoich dzieci, musi wziąć na siebie obowiązek towarzyszenia im, razem z ich rodzicami i chrzestnymi, na tej drodze wzrastania. Współpraca między wspólnotą chrześcijańską a rodziną jest nader potrzebna w aktualnym kontekście społecznym, w którym instytucja rodziny jest z wielu stron zagrożona i musi stawiać czoło licznym trudnościom, jakie napotyka w swojej misji wychowywania do wiary. Brak stałych punktów odniesienia w kulturze oraz szybkie przemiany, jakim nieustannie podlega społeczeństwo, powodują, że zadanie wychowawcze jest naprawdę trudne. Dlatego jest konieczne, aby parafie coraz bardziej angażowały się we wspieranie rodzin, które są małymi Kościołami domowymi, w realizowaniu ich zadania przekazywania wiary.
Drodzy rodzice, razem z wami dziękuję Panu za dar chrztu tych waszych dzieci; wznosząc za nie naszą modlitwę, prośmy o obfitość darów Ducha Świętego, który dzisiaj konsekruje je na podobieństwo Chrystusa kapłana, króla i proroka. Zawierzając je matczynemu wstawiennictwu Najświętszej Maryi, módlmy się w intencji ich życia i zdrowia, aby mogły wzrastać i dojrzewać w wierze i przynosiły swym życiem owoce świętości i miłości. Amen!
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (3/2011) and Polish Bishops Conference
*****
Benedykt XVI
Chrzest jest nowym narodzeniem
8 I 2012 — Rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański»
Drodzy bracia i siostry!
Obchodzimy dzisiaj święto Chrztu Pańskiego. Przed południem udzieliłem sakramentu chrztu szesnaściorgu niemowlętom i chciałbym w związku z tym zaproponować krótką refleksję na temat naszego bycia dziećmi Bożymi. Przede wszystkim jednak wyjdźmy od naszego bycia po prostu dziećmi: jest to podstawowa cecha, która łączy nas wszystkich. Nie wszyscy jesteśmy rodzicami, ale wszyscy z pewnością jesteśmy dziećmi. Przyjście na świat nigdy nie jest wyborem, nikt nas wcześniej nie pyta, czy chcemy się urodzić. Ale w ciągu życia możemy kształtować w sobie wolną postawę względem samego życia: możemy je przyjąć jako dar i w pewnym sensie «stawać się» tym, czym już jesteśmy — stawać się dziećmi. Przejście to oznacza dojrzały przełom w naszym życiu i w relacji z naszymi rodzicami, który rodzi poczucie wdzięczności. Jest to przełom, który uzdalnia nas także do bycia rodzicami — nie biologicznie, ale moralnie.
Również względem Boga wszyscy jesteśmy dziećmi. Bóg jest u początków istnienia wszelkiego stworzenia, a w sposób szczególny jest Ojcem każdej istoty ludzkiej: pozostaje z nim lub z nią w relacji wyjątkowej, osobistej. Każdy z nas jest chciany i kochany przez Boga. I również w tej relacji z Bogiem możemy, by tak rzec, «narodzić się na nowo», to znaczy stać się tym, kim jesteśmy. Dokonuje się to dzięki wierze, dzięki głębokiemu i osobistemu «tak» powiedzianemu Bogu, który jest źródłem i podstawą naszego istnienia. Wypowiadając owo «tak», przyjmuję życie jako dar Ojca, który jest w niebie, Rodzica, którego nie widzę, w którego jednak wierzę i czuję w głębi serca, że On jest Ojcem moim i wszystkich mych braci w człowieczeństwie, Ojcem niezmiernie dobrym i wiernym. Na czym opiera się ta wiara w Boga Ojca? Opiera się na Jezusie Chrystusie: Jego Osoba i Jego historia objawiają nam Ojca, pozwalają Go poznać, na ile to jest możliwe na tym świecie. Wiara, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym, pozwala «narodzić się na nowo z wysoka», to znaczy z Boga, który jest Miłością (por. J 3, 3). I przypomnijmy jeszcze raz, że nikt nie czyni się człowiekiem: urodziliśmy się bez naszego własnego udziału, bierny aspekt bycia zrodzonymi poprzedza aspekt czynny — nasze działania. To samo zachodzi także na płaszczyźnie bycia chrześcijanami: nikt nie może uczynić się chrześcijaninem jedynie z własnej woli, również bycie chrześcijaninem jest darem, który poprzedza nasze działanie: musimy się odrodzić w nowych narodzinach. Św. Jan pisze: «Wszystkim tym jednak, którzy Je [Słowo] przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi» (J 1, 12). Oto sens sakramentu chrztu: chrzest jest nowym narodzeniem, które poprzedza nasze działanie. Dzięki swej wierze możemy wychodzić naprzeciw Chrystusowi, ale tylko On sam może nas uczynić chrześcijanami i w odpowiedzi na tę naszą wolę, na to nasze pragnienie obdarzyć godnością, mocą stania się dziećmi Bożymi, której sami z siebie nie posiadamy.
Drodzy przyjaciele, niedziela Chrztu Pańskiego kończy okres Bożego Narodzenia. Dziękujmy Bogu za tę wielką tajemnicę, która jest źródłem odrodzenia dla Kościoła i całego świata. Bóg stał się dzieckiem człowieka, aby człowiek stał się dzieckiem Boga. Odnówmy w sobie radość z tego, że jesteśmy dziećmi: jako ludzie i jako chrześcijanie; urodzeni i odrodzeni do nowego życia w Bogu. Urodzeni z miłości ojca i matki i odrodzeni z miłości Boga przez chrzest. Maryję Pannę, Matkę Chrystusa i wszystkich, którzy w Niego wierzą, prośmy, aby pomagała nam żyć prawdziwie jako dzieci Boże, nie w słowach albo nie tylko w słowach, ale w rzeczywistości. Św. Jan pisze dalej: «Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał» (1 J 3, 23).
po polsku:
Serdeczne pozdrowienie kieruję do Polaków. Liturgia Kościoła wspomina dziś chrzest Jezusa w Jordanie. Był to gest solidarności z grzesznikami wszystkich czasów, którzy przez Jego dzieło odkupienia doznają Bożego usprawiedliwienia i miłosierdzia. Dziękujmy dziś za to, że i my mamy udział w tej tajemnicy dzięki łasce sakramentu chrztu. Niech Bóg wam błogosławi!
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (2/2012) and Polish Bishops Conference
*******
Benedykt XVI
Modlitwa i sakramenty dają nam światło prawdy
8 I 2012 — Msza św. w Niedzielę Chrztu Pańskiego
Drodzy bracia i siostry!
Zawsze z radością odprawiam tę Mszę św. połączoną z chrztami dzieci w święto Chrztu Pańskiego. Serdecznie witam was wszystkich, drodzy rodzice, matki i ojcowie chrzestni, oraz wszystkich waszych krewnych i przyjaciół! Przybyliście — wypowiedzieliście to głośno — aby wasze nowo narodzone dzieci otrzymały dar łaski Bożej, ziarno życia wiecznego. Wy, rodzice, pragnęliście tego. Pomyśleliście o chrzcie, zanim jeszcze wasze dziecko przyszło na świat. Wasza odpowiedzialność chrześcijańskich rodziców kazała wam pomyśleć od razu o sakramencie, który wprowadza w życie Boże we wspólnocie Jego Kościoła. Możemy powiedzieć, że był to wasz pierwszy wybór, jako świadków wiary, dotyczący wychowania waszych dzieci: ten wybór jest rzeczą podstawową!
Zadaniem rodziców, których wspomagają rodzice chrzestni, jest wychowywanie syna lub córki. Wychowywanie jest bardzo trudne, niekiedy wystawia na próbę nasze ludzkie zdolności, które są zawsze ograniczone. Ale wychowanie staje się wspaniałą misją, jeżeli wypełnia się ją we współpracy z Bogiem, który jest pierwszym i prawdziwym wychowawcą każdego człowieka.
W pierwszym czytaniu, którego wysłuchaliśmy, zaczerpniętym z Księgi proroka Izajasza, Bóg zwraca się do swojego ludu właśnie jako wychowawca. Przestrzega Izraelitów przed niebezpieczeństwem, jakim jest zaspokajanie pragnienia i głodu u niewłaściwych źródeł. Mówi: «Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę — na to, co nie nasyci?» (Iz 55, 2). Bóg chce nas napoić i nakarmić dobrymi rzeczami, tym, co wychodzi nam na zdrowie; tymczasem my niekiedy źle wykorzystujemy swoje zasoby, wydajemy na to, co nieprzydatne, a wręcz szkodliwe. Bóg chce nam dać przede wszystkim samego siebie i swoje Słowo. Wie, że gdy oddalimy się od Niego, szybko znajdziemy się w tarapatach, jak syn marnotrawny z przypowieści, a przede wszystkim utracimy naszą ludzką godność. I dlatego zapewnia nas, że jest nieskończonym miłosierdziem, że Jego myśli i Jego drogi nie są takie jak nasze — na nasze szczęście! — i że zawsze możemy powrócić do Niego, do domu Ojca. Zapewnia nas także, że jeśli przyjmiemy Jego Słowo, wyda ono dobre owoce w naszym życiu, jak deszcz, który nawadnia ziemię (por. Iz 55, 10-11).
Na te słowa, które Pan skierował do nas za pośrednictwem proroka Izajasza, odpowiedzieliśmy refrenem z Psalmu: «Z weselem czerpać będziemy ze zdrojów zbawienia». Jako osoby dorosłe zobowiązaliśmy się do tego, że będziemy czerpać z dobrych źródeł, dla dobra naszego oraz tych, którzy zostali nam powierzeni i za których jesteśmy odpowiedzialni, w szczególności wy, drodzy rodzice, matki i ojcowie chrzestni — dla dobra tych dzieci. A co to są «zdroje zbawienia»? Są nimi Słowo Boże i sakramenty. Przede wszystkim dorośli muszą czerpać z tych zdrojów, aby móc prowadzić najmłodszych w ich wzrastaniu. Rodzice muszą dać bardzo dużo, a żeby móc dawać, sami muszą otrzymać, w przeciwnym wypadku ogołacają się, jałowieją. Rodzice nie są źródłem, podobnie jak i my, kapłani, również nie jesteśmy źródłem: jesteśmy raczej niejako kanałami, przez które musi płynąć życiodajna limfa miłości Bożej. Jeżeli oddalimy się od źródła, jako pierwsi odczujemy negatywne tego skutki i nie będziemy już w stanie wychowywać innych. Dlatego zobowiązaliśmy się, mówiąc: «Z weselem czerpać będziemy ze zdrojów zbawienia».
A teraz przejdźmy do drugiego czytania i do Ewangelii. Mówią nam one, że pierwszym i głównym działaniem wychowawczym jest świadectwo. Ewangelia opowiada nam o Janie Chrzcicielu. Jan był wielkim wychowawcą swoich uczniów, gdyż prowadził ich na spotkanie z Jezusem, o którym dawał świadectwo. Nie wywyższał samego siebie, nie chciał przywiązywać uczniów do siebie. A przecież Jan był wielkim prorokiem, jego sława była wielka. Kiedy przyszedł Jezus, usunął się w cień i wskazywał na Niego: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie (…). Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym» (Mk 1, 7-8). Prawdziwy wychowawca nie przywiązuje osób do siebie, nie jest zaborczy. Chce, aby dziecko czy uczeń nauczyli się poznawać prawdę i wyrobili sobie osobisty stosunek do niej. Wychowawca wypełnia swoją powinność do końca, tak by nigdy nie brakowało jego czujnej i wiernej obecności; a jego celem jest, aby wychowanek słuchał głosu prawdy przemawiającego w jego sercu i szedł za nim na drodze swojego życia.
Powróćmy jeszcze do świadectwa. W drugim czytaniu apostoł Jan pisze: «Duch daje świadectwo» (1 J 5, 6). Mówi o Duchu Świętym, Duchu Bożym, który daje świadectwo o Jezusie, zaświadczając, że jest Chrystusem, Synem Bożym. Widać to również w scenie chrztu w rzece Jordan: Duch Święty zstępuje na Jezusa pod postacią gołębicy, objawiając, że On jest Jednorodzonym Synem odwiecznego Ojca (por. Mk 1, 10). Jan uwydatnia ten aspekt również w swojej Ewangelii, gdzie Jezus mówi do uczniów: «Gdy jednak przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku» (J 15, 26-27). To jest dla nas wielkim pokrzepieniem w zadaniu wychowywania do wiary, ponieważ wiemy, że nie jesteśmy sami i że nasze świadectwo jest wspierane przez Ducha Świętego.
Jest rzeczą bardzo ważną dla was, rodzice, a także dla rodziców chrzestnych, aby mocno wierzyć w obecność i działanie Ducha Świętego, przyzywać Go i przyjmować do swego wnętrza poprzez modlitwę i sakramenty. To On bowiem oświeca umysł, rozpala serce wychowawcy, aby umiał przekazywać wiedzę o Jezusie i Jego miłość. Modlitwa jest pierwszym warunkiem wychowania, bo modląc się, usposabiamy się do tego, aby pozostawić Bogu inicjatywę, Jemu powierzyć dzieci, bo On zna je wcześniej i lepiej od nas i doskonale wie, co jest ich prawdziwym dobrem. A jednocześnie, kiedy się modlimy, wsłuchujemy się w Boże podszepty, aby dobrze wywiązać się z zadania — które do nas należy i które mamy zrealizować. Dzięki sakramentom, zwłaszcza Eucharystii i sakramentowi pokuty, możemy wykonywać zadania wychowawcze w zjednoczeniu z Chrystusem, w jedności z Nim, i jesteśmy nieustannie odnawiani przez Jego przebaczenie. Modlitwa i sakramenty dają nam światło prawdy, dzięki któremu możemy być zarazem czuli i mocni, postępować łagodnie i stanowczo, milczeć i mówić we właściwym momencie, ganić i korygować we właściwy sposób.
Drodzy przyjaciele, prośmy zatem wszyscy razem Ducha Świętego, aby obficie zstąpił na te dzieci, uświęcił je na obraz Jezusa Chrystusa i towarzyszył im zawsze na drodze ich życia. Powierzmy je matczynemu przewodnictwu Najświętszej Maryi, aby wzrastały w latach, mądrości i łasce i stały się prawdziwymi chrześcijanami, wiernymi i radosnymi świadkami miłości Bożej. Amen.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (2/2012) and Polish Bishops Conference
*******************************************************************************
Chrzest Pański
w liturgii
W święto chrztu Pańskiego kończy się liturgicznie okres Bożego Narodzenia. W Polsce jednak jest dawny zwyczaj kończenia go (przynajmniej w sferze zewnętrznych znaków bożonarodzeniowych, takich jak szopka w kościele czy śpiew kolęd) świętem Ofiarowania Pańskiego (zwanym też Matką Bożą Gromniczną – 2 lutego) i nic nie wskazuje na to, by nie należałoby go zachowywać. W święto Ofiarowania Pańskiego po raz ostatni w roku liturgicznym Kościół pokazuje nam Chrystusa jako niemowlę.
NTYFONA NA WEJŚCIE: Por. Mt 3, 16-17 Gdy Jezus został ochrzczony, * otworzyły się niebiosa * i Duch Boży jak gołębica zstąpił na Niego, * i zabrzmiał głos Ojca: * Ten jest mój Syn umiłowany, * w którym mam upodobanie.
Albo:
KOLEKTA: Boże, Twój Jednorodzony Syn ukazał się w naszym ludzkim ciele, + spraw, aby Zbawiciel, który zewnętrznie był do nas podobny, * przekształcił nas wewnętrznie. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków.
PIERWSZE CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Iz 42, 1-4. 6-7 Chrystus sługą, w którym Bóg ma upodobanie.
To mówi Pan: «Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On z mocą ogłosi Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy. Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności». Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY: Ps 29(28), 1-2. 3ac-4. 3b i 9b-10
REFREN: Pan ześle pokój swojemu ludowi
Oddajcie Panu, synowie Boży, *
oddajcie Panu chwałę i sławcie Jego potęgę.
Oddajcie chwałę Jego imieniu, *
na świętym dziedzińcu uwielbiajcie Pana.
Ponad wodami głos Pański, *
Pan ponad wód bezmiarem!
Głos Pana potężny, *
głos Pana pełen dostojeństwa.
Zagrzmiał Bóg majestatu: *
a w świątyni jego wszyscy wołają: «Chwała».
Pan zasiadł nad potopem, *
Pan jako Król zasiada na wieki.
DRUGIE CZYTANIE Z KSIĘGI DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Dz 10, 34-38 Jezus został namaszczony Duchem Świętym.
Gdy Piotr przybył do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówił: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim». Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ: Por. Mk 9, 6 Otwarło się niebo i zabrzmiał głos Ojca: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie.
EWANGELIA:
Mt 3, 13-17 Chrzest Jezusa.
Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie». Oto słowo Pańskie.
MODLITWA NAD DARAMI: Boże, nasz Ojcze, przyjmij dary przyniesione ku uczczeniu objawienia się Twojego umiłowanego Syna, + niech one przemienią się w ofiarę Chrystusa, * który zgładził grzechy świata. Który żyje i króluje na wieki wieków.
ANTYFONA NA KOMUNIĘ: J 1, 32. 34 Oto Ten, o którym Jan powiedział: * Ja Go ujrzałem i daję świadectwo, * że On jest Synem Bożym.
MODLITWA PO KOMUNII: Posileni świętymi Darami, pokornie prosimy Cię, najłaskawszy Boże, + spraw, abyśmy wiernie słuchając Twojego Syna zasłużyli na nazwę dzieci Bożych i rzeczywiście nimi byli. Przez Chrystusa, Pana naszego.
FORMULARZ MSZALNY: Msza własna, Chwała, Wierzę, Prefacja o Chrzcie Pańskim nr 7, w modlitwie eucharystycznej 1-3 wspomnienie tajemnicy dnia, uroczyste błogosławieństwo nr 10-14, wprowadzenie do Modlitwy Pańskiej i modlitwy o pokój z Okresu Narodzenia Pańskiego, kolor szat liturgicznych: biały.
http://liturgia.wiara.pl/doc/419453.Chrzest-Panski
*******
Ikona Chrztu Pańskiego
W Narodzeniu Syn Boży przychodzi na świat w sposób ukryty, a w Swoim Chrzcie ukazuje się w sposób widzialny.
Chrzest Pański (Chrzest Chrystusa), wielkie święto z liczby dwunastu, jest obchodzone 6/19 stycznia. Nosi też miano Teofanii (Epifanii) czyli Objawienie Pańskiego, bowiem z zdarzeniu tym przejawiło się uczestnictwo wszystkich Trzech Osób Świętej Trójcy. Od dawien dawna nazywane jest też „Oświeceniem”, gdyż Objawieniu Boga towarzyszy niezwykła światłość, „Świętem oświecenia” oraz „Świętem światła”.
Przyjmując chrzest w Jordanie Chrystus objawił tajemnicę Świętej Trójcy i pokazał, że do nowego Królestwa łaski nie wejdzie żaden nieczysty i nie ochrzczony. W chrzcie objawia się Boże Synostwo Chrystusa, gdyż zgodnie z wolą Ojca przyjął On na Siebie grzechy całej ludzkości „by wypełniła się wszelka sprawiedliwość”. Jest to więc akt pokory, uświęcenie wody i przykład do naśladowania.
Ikonograficzne wyobrażenia święta pojawiły się już w III w. i opierały się na ewangelicznej relacji z tego wydarzenie (Mt 3, 13-17, Mr 1, 9-11, Łk 3, 21-22). Z czasem zaczęto je przedstawiać dosyć odmiennie, zależnie od formy chrztu przyjętej w danym okresie przez dany Kościół. W Cerkwi Prawosławnej schemat ikonograficzny Chrztu Pańskiego ostatecznie ukształtował się w IX w. Niezmiennie czerpie on z opisów pozostawionych przez trzech ewangelistów. Ponadto uzupełniony jest kilkoma szczegółami zaczerpniętymi z nabożeństwa tego święta.
W centrum kompozycji Chrztu Pańskiego znajduje się Jezus Chrystus – mężczyzna w średnim wieku z długimi, spadającymi na plecy i ramiona włosami oraz krótką brodą. Stoi w wodach rzeki Jordan, niejako „przykryty jej falami”, otoczony wodą, tak bowiem w ikonografii przedstawia się zanurzenie. Głowę ma w pokorze nieco pochyloną. Zależnie od wariantu jest albo nagi (odziany w nagość Adamową) albo jedynie przepasany kawałkiem białego materiału. Prawą dłonią błogosławi wodę i przygotowuje do tego, aby stała się wodą chrztu, uświęca ją przez Swoje zanurzenie. Woda zmienia swe znaczenie – z będącej obrazem śmierci (potop), staje się „źródłem wody żywej” (Ap 21, 6; J 4, 14). Jest zarówno grobem jak i łonem. Tak oto bowiem dawne, nieodkupione jestestwo tonie, a rodzi się nowe jestestwo, zjednoczone z Chrystusem. W drugiej dłoni Zbawiciel niekiedy dzierży zwinięty zwój, częściej zaś trzyma ją opuszczoną, nieco przysłaniając swą nagość.
U stóp Zbawiciela, w wodach Jordanu, ikona święta zwykle ukazuje dwie małe postacie ludzkie, co stanowi ilustrację tekstów starotestamentowych, które wchodzą w skład nabożeństwa: „Morze widziało to i uciekło, Jordan płynął wstecz” (Ps 114, 3). Ponadto w wodach często można dojrzeć, zwykle dwie, ryby, każda z których płynie w przeciwnym kierunku.
Wody Jordanu, z dwóch stron otoczone wznoszącymi się wysoko skałami, przedstawiane są jakby były swego rodzaj płynnym grobem, do którego wszedł Chrystus. Grób ma postać ciemnej jaskini (ikonograficznego obrazu piekła), obejmującej całe ciało Zbawiciela. Św. Jan Złotousty komentuje to słowami: „Zanurzenie i wynurzenie się są obrazem zstąpienia do piekieł i zmartwychwstania”. Chrzest jest więc już zapowiedzią Ukrzyżowania i Zmartwychwstania. Podobnie istotna jest analogia dostrzegająca związek ikony Chrztu Pańskiego z ikoną Narodzenia Chrystusa – „W Narodzeniu Syn Boży przychodzi na świat w sposób ukryty, a w Swoim Chrzcie ukazuje się w sposób widzialny”.
Po prawej ręce Chrystusa, na skalistym brzegu (często na kamieniu) stoi Jan Chrzciciel, drugi główny bohater ikony Chrztu. Prawą rękę wyciąga on w kierunku Chrystusa w obrzędowym geście chrztu, a lewą modlitewnie wyciąga w kierunku symbolicznego Boga Ojca (na nielicznych ikonach trzyma w niej zwinięty zwój). Tam też kieruje swój wzrok. Tylko na nielicznych ikonach przedstawiany jest jako patrzący na Chrystusa. Jan odziany jest w poszarpany płaszcz, narzucony na kaftan z sierści wielbłądziej. Na ascetyczny tryb życia wskazuje jego wygląd: ma wychudzoną twarz, długie włosy i (charakterystyczną, dzieląca się na szereg kosmyków) brodę.
Po przeciwnej stronie rzeki, na drugim brzegu, stoją aniołowie – świadkowie tego wielkiego wydarzenia. Ich liczba bywa różna – do dwóch do czterech, zwykle trzech, co akcentuje obecność Trójcy Świętej. Odziani są w szaty o różnych kolorach. Z pokorą i uwielbieniem skłaniają swe głowy przed Zbawicielem. O wyrażanej przez nich głębokiej czci świadczą zasłonięte szatami ręce. Często czwarty z aniołów nie skłania się ku Chrystusowi, lecz w takim samym geście, tak jak św. Jan, spogląda w kierunku symbolicznego Boga Ojca. Aniołowie symbolizują i obrazują słowa apostoła Pawła: „Bo wszyscy, którzy zostaliści w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa” (Gal 3, 27).
W górnej części ikony zazwyczaj przedstawiany jest fragment kręgu, wyobrażający otwierające się niebiosa. Jest to symbol obecności Boga Ojca. Z kręgu wychodzi jeden promień energii boskiej (oznaczający jedną istotę Boga), który oświeca gołębicę, będącą symbolem Świętego Ducha. W późniejszych przedstawieniach tego święta niekiedy z kręgu wyłania się błogosławiąca dłoń Ojca, a poczynając od XVII w. odziany w białe szaty Pan Zastępów wśród obłoków. Zwykle jednak, zgodnie z kanonami ikonograficznymi, Boga-Ojca nie wyobraża się w formie cielesnej.
Zstąpienie Świętego Ducha pod postacią gołębicy wyraża ruch Ojca, który zwraca się ku Swojemu Synowi. Z drugiej strony symbol ten posiada swoje odniesienie do potopu i gołąbka niosącego gałązkę oliwną, znak pokoju. Podobnie jak unoszący się nad pierwotnymi wodami Święty Duch zrodził życie, tak też unosząc się nad wodami Jordanu powoduje powtórne narodziny nowego stworzenia. Wychodzący od gołębicy, padający bezpośrednio na głowę Chrystusa promień, dzieli się na trzy blaski (tylko niekiedy jest jeden), co wskazuje na udział w ekomonii zbawienia Trzech Osób. Obecność Świętego Ducha na ikonach Chrztu Pańskiego przejawiła się w rozświetleniu Jordanu.
Niekiedy pod ikoną umieszczane są słowa Boga Ojca: „Ten jest Syn mój umiłowany, Którego Sobie upodobałem”.
Sztuka zachodnia przedstawia Chrzest Pański w sposób często znacznie odbiegający od ikonografii Prawosławnej. Wiele wariantów ma przede wszystkim charakterystyka postaci Jana Chrzciciela i Chrystusa. Niekiedy obaj przedstawiani są w wieku młodzieńczym, a czasami Chrystus jako małe dziecko, a Jan jako brodaty mężczyzna. Często Zbawiciel ukazywany jest w chrzcielnicy, a Jan jak polewa Mu głowę wodą.
Opracował Jarosław Charkiewicz
(za stroną Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego)
http://liturgia.wiara.pl/doc/419457.Ikona-Chrztu-Panskiego/2
******
WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH – o. Józef Augustyn
XI. CHRZEST JEZUSA
Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Jezus mu odpowiedział: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie (Mt 3, 13–17).
Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa, który przychodzi nad Jordan, miesza się z tłumem grzeszników, wchodzi do rzeki Jordan i zbliża się do Jana Chrzciciela, aby otrzymać od niego chrzest. Następnie kontemplujmy sam chrzest Jezusa. Po chrzcie zaś zobaczmy Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę. Wsłuchajmy się też w głos mówiący z nieba: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.
Prośba o owoc kontemplacji: Prośmy o łaskę przyjęcia naszego chrztu jako wielkiego daru; prośmy także o łaskę rozumienia naszego synostwa w Bogu Ojcu, naszego braterstwa w Chrystusie oraz naszej świętości w Duchu Świętym.
1. Jezus przyjął chrzest
Wszyscy czterej Ewangeliści zgodnie opisują chrzest Jezusa w Jordanie. Umieszczają go na początku Jego publicznej działalności. Od swojego chrztu Jezus rozpoczyna wypełnianie misji Proroka i Mesjasza.
Jak dla całego Kościoła Zesłanie Ducha Świętego było momentem, od którego rozpoczęła się jego działalność, tak dla Chrystusa tym wydarzeniem był Jego chrzest w Jordanie. Chrzest Jezusa to jakby pierwsze Zielone Świątki. W czasie swojego chrztu Chrystus otrzymuje pełnię Ducha Świętego. Otrzymuje też potwierdzenie swojego Boskiego synostwa i swojego wybrania przez Ojca.
Do mieszkańców Nazaretu Jezus będzie mówił z mocą: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi (Łk 4, 18).
Kościół od samego początku w swoim nauczaniu przywiązywał ogromną wagę do chrztu Jezusa w Jordanie, widział w nim bowiem pierwowzór sakramentu chrztu. Ikonografia chrześcijańska bardzo często przedstawiała scenę chrztu Jezusa. Scenę tę odnajdujemy zarówno w sztuce wczesnochrześcijańskiej, jak we wszystkich późniejszych okresach historii sztuki.
Chrzest Jezusa widnieje na freskach w katakumbach, na płaskorzeźbach sarkofagów rzymskich, w miniaturach najstarszych ksiąg liturgicznych, w rzeźbach katedr gotyckich, w malarstwie. Najstarsze dzieła sztuki przedstawiają scenę chrztu Jezusa w Jordanie w sposób bardzo prosty, bez żadnego przepychu i ceremoniału. Wielkie wydarzenia duchowe rozgrywają się zazwyczaj z dużą prostotą (H. Daniel–Rops).
Naszą modlitwę rozpocznijmy od dłuższej kontemplacji sceny chrztu Jezusa w Jordanie. Odwołajmy się przede wszystkim do opisu ewangelicznego. Możemy opis ten ubogacić wizją przedstawioną na jakimś znanym nam obrazie chrztu Jezusa: tłumy ludzi otaczają Jana Chrzciciela. Cierpliwie oczekują na jego chrzest. Do tłumu dyskretnie dołącza się Jezus. Staje pomiędzy grzesznikami, którzy chcą wyznać swoje winy i słabości przed Janem. W ten sposób Jezus upodabnia się do grzesznego ludu. Przyjmuje bowiem na siebie wszystkie jego grzechy, choć sam żadnego grzechu nie popełnił. I to właśnie czyni Go podobnym do nas we wszystkim, oprócz naszych grzechów.
Ale Jan Chrzciciel, podobnie jak Symeon w Świątyni Jerozolimskiej, za natchnieniem Ducha rozpoznaje jednak w Jezusie Mesjasza. Spontanicznie protestuje, podobnie jak uczyni to później Piotr przed umyciem nóg przez Jezusa: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Ale Chrystus wyjaśnia i uspokaja swego Poprzednika: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe.
W przeciwieństwie do Piotra w Wieczerniku, Jan Chrzciciel w swej pokorze nie broni się dalej i posłusznie chrzci Jezusa wodą. Wsłuchajmy się w ten piękny dialog Mesjasza z Jego Poprzednikiem. Z dialogu tego przebija pokora, uległość i uniżenie wobec siebie nawzajem oraz wobec Ojca niebieskiego. Nie wchodząc w zbędne w tym momencie analizy egzegetyczne, kontemplujmy także Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. Ze szczególną uwagą przez dłuższą chwilę słuchajmy słów, które Ojciec wypowiada nad swoim Synem: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.
Doniosłość chrztu Jezusa objawia nam doniosłość naszego chrztu, który jest pierwszym darem, jaki Kościół nam ofiarował.
Św. Chromacjusz z Akwilei w swojej homilii pięknie łączy chrzest Jezusa z naszym chrztem: On zanurzył się w wodzie, abyśmy zostali oczyszczeni z brudu win; On przyjął kąpiel odrodzenia, abyśmy się odrodzili z wody i Ducha Świętego. Tak więc chrzest Chrystusa jest obmyciem win naszych, jest odnowieniem życia prowadzącego ku zbawieniu.
Św. Grzegorz z Nazjanzu powie natomiast: Chrystus zostaje oświecony, zostańmy oświeceni wraz z Nim; Chrystus zostaje w wodzie zanurzony, zejdźmy razem z Nim, abyśmy razem też zostali wywyższeni.
W obecnej kontemplacji dziękujmy Jezusowi za Jego Boską pokorę, dzięki której już na samym początku swojej publicznej działalności istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem. (…) A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie i przyjął chrzest razem z grzesznikami. Uniżenie Jezusa nad Jordanem jest zapowiedzią i obietnicą Jego uniżenia się aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej (Flp 2, 6–8).
Po kontemplacji chrztu Jezusa przejdźmy do kontemplacji naszego chrztu. Odwołując się do znanych nam okoliczności naszego chrztu oraz do naszej wyobraźni, chciejmy przypomnieć sobie własny chrzest. Wyobraźmy sobie najpierw kościół parafialny, a w nim chrzcielnicę, przy której zostaliśmy ochrzczeni. Przywołajmy też w pamięci naszych rodziców oraz rodziców chrzestnych. Przedstawmy sobie całą ceremonię chrztu, szczególnie zaś sam moment, w którym kapłan polewał głowę wodą, wymawiając: … ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Był to moment, w którym Bóg Ojciec wypowiedział nad nami słowa: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie (Mk 1, 11). W ten sposób Bóg Ojciec przyjął nas jako swoje przybrane dzieci, Chrystus uznał nas za swoich braci i przyjaciół, a Duch Święty uczynił z nas swoje mieszkanie.
Dziękujmy za ten prosty, ale jednocześnie pełen tajemnicy gest Kościoła ofiarowany nam w imieniu Trójcy Świętej; gest mający decydujące znaczenie dla całego naszego życia duchowego.
Prośmy gorąco, aby zasiane na chrzcie ziarno synostwa Bożego, braterstwa w Chrystusie i świętości w Duchu Świętym zostało przez nas przyjęte; aby ziarno to rosło w nas, aby wydawało owoce przemiany i nawrócenia. Przepraszajmy także, że nie zawsze byliśmy świadomi wielkości tajemnicy chrztu, że nie korzystaliśmy w pełni z tej łaski.
2. Bóg w Trójcy Świętej
Duch Święty, zstępując na Jezusa w postaci gołębicy, objawia istniejącą jedność pomiędzy trzema Osobami Boskimi: Ojcem, Synem i Duchem Świętym. A z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie (Mk 1, 11).
Zwrot z nieba odezwał się głos w języku hebrajskim wyraża objawienie się Boga. Chrzest Jezusa w Jordanie, ukazujący jedność pomiędzy Ojcem, Synem i Duchem Świętym, jest nowym objawieniem się Boga. Jahwe znany dotąd Izraelowi jako monoteistyczny Bóg, odsłania teraz pełniej swoje Boskie Oblicze; objawia się jako Trójca, Wspólnota Miłości Trzech Osób.
W rzeczywistości osobowe oblicze Boga — mówi kardynał J. Daniélou — odsłania się nam jako oblicze trzech Osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Życie Trójcy jest osobowe jedynie po to, by być przekazywanym. Tajemnica daru miłości pomiędzy Osobami Trójcy jest wyrazem Ich życia. Ojciec odwiecznie udziela siebie Synowi we wszystkim, co posiada. Dzięki temu Syn jest doskonałym obrazem Ojca. Sama zaś miłość Ojca i Syna staje się rzeczywistością osobową — Duchem Świętym. Duch Święty jest jakby imieniem życia Ojca i Syna.
Tajemnica Trójcy Świętej stanowi klucz do tajemnicy człowieka. Ona ukazuje źródło, sens i cel nie tylko ludzkiego istnienia, ale rzeczywistości świata jako takiej. Źródłem wszystkiego jest miłość. Źródłem wszystkiego jest wspólnota osób. Istotą bytu jest miłość jako wspólnota osób (por. J. Daniélou, Trójca Święta i tajemnica egzystencji).
Zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Trójcy Świętej. Więź Ojca i Syna odbija się w naszym sercu. To nasze podobieństwo do Trójcy uwidacznia się także w fakcie, że rodzimy się z miłości ludzkiej; z miłości kobiety i mężczyzny. Jeżeli człowiek nie rodzi się z prawdziwej miłości, ale przychodzi na świat jako owoc przypadku, owoc namiętności, wówczas jego dochodzenie do dojrzałej ludzkiej postawy jest trudniejsze, bardziej bolesne.
Niektórzy powiadają, że istotą bytu jest materia — twierdzi J. Daniélou. Inni, że jest nią duch. Jeszcze inni, że istotą bytu jest jednia. Wszyscy się mylą. Istotą bytu jest komunia (Istotą bytu jest miłość). To niezwykłe objawienia. Chrześcijańskie życie duchowe polega na wprowadzeniu w sferę życia trynitarnego i stawaniu się przez to synem Ojca, bratem Chrystusa, świątynią Ducha. W ten sposób możemy wejść w związek osobowy z Ojcem, Synem i Duchem Świętym.
Najwyższym wzorem jedności z Bogiem oraz najwyższym wzorem jedności pomiędzy ludźmi jest Tajemnica Trójcy Świętej. Jezus powie swoim uczniom: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! (J 15, 9).
Miłość Ojca z Synem stanowi wzór miłości pomiędzy Synem a Jego uczniami. W czasie ostatniej wieczerzy Jezus modli się do swojego Ojca: Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie (J 17, 21).
Dzięki objawieniu się Trójcy Przenajświętszej nie tylko zostajemy dopuszczeni do poznania tajemnicy Boga, ale także do poznania tajemnicy człowieka, tajemnicy siebie samych. Człowiek poznając przez wiarę Boga, poznaje także samego siebie. Jesteśmy bowiem stworzeni na obraz i podobieństwo Trójcy.
Człowiek bez wiary w Trójcę nie może poznać i zrozumieć do końca siebie samego, ponieważ bez Niej nie jest zdolny odczytać, co zostało wypisane w jego sercu od chwili stworzenia. Trójca Święta jest kluczem do ludzkiego serca.
Nasze codzienne modlitwy i czynności liturgiczne najczęściej rozpoczynamy: w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Wiele znaków, np. znak krzyża, wykonujemy w nawiązaniu do Tajemnicy Trójcy. Często jednak słowa i znaki te wykonujemy mechanicznie, automatycznie, rutynowo. Brak nieraz w nich rzeczywistego doświadczenia miłości Trójcy Świętej. Prośmy, aby zrodziło się w nas głębokie pragnienie napełnienia treścią tych codziennych znaków, gestów i słów. Prośmy także Ojca, Syna i Ducha Świętego o łaskę doświadczania Ich nieustannej obecności i Ich działania w naszym życiu.
Pierwszy krok ku zbudowaniu głębokiego życia duchowego polega na przyjęciu miłości Trójcy, która objawia się we Wcielonym Synu Bożym. Otwarte serce Jezusa na krzyżu ukazuje otwarte serce Ojca, który posłał nam swojego Syna. Nasze życie duchowe realizuje się poprzez długie, cierpliwe i wierne wpatrywanie się w Jezusa. Dzięki kontemplacji Chrystusa mamy czuć się kochani przez całą Trójcę: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Istotą misji Jezusa jest włączenie nas w odwieczną miłość Ojca do Syna.
Kontemplacja chrztu Jezusa i kontemplacja naszego chrztu zaprasza nas do poznawania Tajemnicy Trójcy Świętej. Jest to także zaproszenie do wejścia w intymną jedność z Osobami Trójcy na wzór jedności Ojca z Synem w Duchu Świętym.
Dziękując za otrzymane zaproszenie, prośmy jednocześnie, aby nie było ono zagłuszane czy też lekceważone przez nas; prośmy, aby było ono przyjmowane i realizowane z wiarą.
Poznanie Trójcy prowadzi nas do poznania własnego człowieczeństwa, do poznania siebie samych. Prośmy więc także o poznanie prawdy, że ostatecznym źródłem poznania człowieka jest zawsze poznanie Boga.
3. Jedność pomiędzy modlitwą, działaniem Ducha Świętego i wypełnianiem misji
A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie (Łk 3, 21–22).
W czasie chrztu Jezusa w Jordanie objawia się jedność trzech rzeczywistości: modlitwy, działania Ducha Świętego oraz wypełniania misji.
Jedność tej triady (modlitwy, działania Ducha i misji) będzie obecna w całym życiu Jezusa. Później zaś jedność ta będzie obecna w całym życiu Jego Kościoła. Także w opisie zesłania Ducha Świętego (Dz 2, 1nn.) widzimy ścisłą jedność modlitwy Apostołów, działania Ducha Świętego oraz wypełniania misji zleconej im przez Jezusa. Kiedy Apostołowie trwali na modlitwie, zstąpił na nich Duch Święty i ożywieni Jego mocą zaczęli głosić Dobrą Nowinę o Jezusie. Jedność tę Dzieje Apostolskie dostrzegają także w działalności Piotra i Jana. Kiedy Apostołowie ci zostają zatrzymani przez Sanhedryn, wówczas cała wspólnota Kościoła zaczęła się modlić: Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże (Dz 4, 31).
Również w naszym powołaniu chrześcijańskim realizuje się ta sama jedność: modlitwy, działania Ducha oraz misji zleconej przez Jezusa. Jezus modlący się pośród ludu nad Jordanem zaprasza nas do modlitwy o dar Ducha Świętego. Jedynie On może być siłą w wypełnianiu naszego powołania.
Jezus zapewnia nas, że nasze modlitwy będą wysłuchane: Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą (Łk 11, 13). Wszystko inne, o co prosimy, może być tylko owocem tego pierwszego i najważniejszego daru: daru Ducha Świętego.
Pytajmy siebie: czy w naszej codzienności życia duchowego istnieje jedność modlitwy, działania Ducha oraz realizowania naszego powołania? Czy troszczymy się, aby wypełnianie misji rozpoczynać od modlitwy o dar Ducha?
Jedynie Duch Święty może nam zapewnić skuteczność i owocność naszego apostolskiego trudu. Pytajmy siebie także, czy nieskuteczność i bezpłodność wielu naszych działań nie płynie z braku modlitwy o dar Ducha Świętego. Czy w naszym zaangażowaniu duszpasterskim nie przeceniamy naszych ludzkich sił, naszego działania, naszej pracy.
W końcowej rozmowie dziękujmy najpierw Bogu za dar chrztu. Dziękujmy za zawarte w nim zaproszenie do intymnej więzi z Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Jezusa zaś — który pokornie staje wśród grzeszników, aby przyjąć chrzest — prośmy, abyśmy otwierali się jak On na dar Ducha Świętego. Prośmy, abyśmy z Jego łaską szukali pełnienia woli naszego Ojca.
http://www.mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-211.htm
*******
ks. Grzegorz Strzelczyk
Chrzest Jezusa, czyli historia trzech przełomów
Opisy chrztu Jezusa w Jordanie to zaledwie po kilka linijek u czterech Ewangelistów. Krótka scena, opowiedziana jakby mimochodem. Liturgiczne wspomnienie tego wydarzenia obchodzimy tuż po bardzo bogatych świętach Bożego Narodzenia, pozostaje więc prawie zupełnie w cieniu. Dlatego znaczenie chrztu Pańskiego może nam łatwo umknąć, mimo iż chodzi o jedno z wydarzeń przełomowych. I to nie tylko w życiu Jezusa …
Przełom pierwszy: w życiu Jana Chrzciciela
Czym było dla Jana Chrzciciela udzielenie chrztu Jezusowi? Św. Mateusz notuje kompletne zaskoczenie Jana wobec prośby Jezusa: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” (Mt 3,14). Jan opiera się. Jezus nastaje i wtedy Jan ustępuje. W tym krótkim dialogu, zajmującym u Mateusza zaledwie dwa wersety, można wyczuć ogromne napięcie: oto wypełnia się powołanie Jana Chrzciciela. Zaczyna on ustępować Jezusowi… Doskonale oddaje to Ewangelia Jana, w której zapisane zostały słowa Chrzciciela, stanowiące doskonały komentarz do tego, co się działo: „Potrzeba, by On (Jezus) wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30).
Możemy spróbować sobie wyobrazić, co działo się w sercu Jana Chrzciciela w ów dzień. Oto jego powołaniem było głoszenie rychłego przyjścia Mesjasza, przygotowanie drogi dla Jezusa. Dlatego wyszedł na pustynię i żył surowym życiem ascety. Dlatego nauczał. Dlatego chrzcił. Całe jego życie, każdy czyn, tęsknota, pragnienie, było skierowane ku chwili, w której Zbawiciel miał się ukazać przed ludem. I nagle ten moment nadszedł. Być może Jan dostrzegł Jezusa dopiero w ostatniej chwili, kiedy wyłonił się tuż przed nim z kolejki przystępujących do chrztu. W jednej chwili życie Jana doszło do momentu, w którym wszystko się wypełnia… Ale też i do momentu, w którym jakoś wszystko się kończy, bo przecież misja tego, który zapowiada, kończy się z dniem spełnienia się zapowiedzi. Możemy jedynie domyślać się, co Jan wówczas przeżywał. I podziwiać pokorę, z jaką potrafił usunąć się w cień Jezusa wraz ze spełnieniem swej misji. Może właśnie o tym myślał Jezus, kiedy po męczeńskiej śmierci Jana mówił: „Pomiędzy narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,11).
Przełom drugi: w życiu Jezusa
Czym był chrzest w Jordanie dla Jezusa? Nie chodziło przecież o chrzest nawrócenia. Ludzie chrzczeni przez Jana wyznawali swe grzechy. Ewangeliści notują, że Jezus „natychmiast” wyszedł z wody: nie miał bowiem grzechów do wyznania. Dlaczego zatem w ogóle chciał być ochrzczony? Najistotniejszą wskazówką jest dla nas to, kiedy chrzest miał miejsce. W Ewangelii św. Marka Jezus pojawia się po raz pierwszy właśnie w scenie chrztu! To wydarzenie wyznacza początek Jego publicznej działalności. O tym, co działo się przedtem, wiemy niewiele, z kilku zaledwie wzmianek o Jego dzieciństwie.
Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa było zatem tak, iż przez wiele lat dojrzewała w Jezusie świadomość misji, którą ma podjąć, aż pewnego dnia decyzja została podjęta. Jezus pozostawił dom, Matkę, pracę, którą dotąd się trudnił, i rozpoczął swoją misję. Możemy się domyślać, że chciał ją rozpocząć od czytelnego gestu, wyrażającego zmianę podstawowego kierunku życia… Do tego chrzest Janowy nadawał się doskonale. Zanurzenie w wodzie oznaczało bowiem właśnie pozostawienie dawnego życia i wynurzenie się do nowego.
Dzień chrztu w Jordanie był zatem dla Jezusa dniem przełomu, porównywalnym pod względem doniosłości być może jedynie z wydarzeniami paschalnymi. W tym dniu rozpoczęła się Jego misja wobec świata. Potwierdzają to wyraźnie wydarzenia następujące bezpośrednio po wyjściu Jezusa z wody. Oto otwierają się niebiosa, na Jezusa zstępuje Duch Święty oraz rozlega się głos Ojca: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1,11). Co ciekawe – opisy Ewangelistów świadczą o tym, iż te wydarzenia miały miejsce zdecydowanie bardziej ze względu na samego Jezusa niż ze względu na obecnych wówczas ludzi. Duch zstąpił na Jezusa, aby rzeczywiście umocnić Go w misji (a nie tylko po to, by okazać ludziom, iż Jezus jest pełen Ducha), Ojciec przemówił do Niego, aby utwierdzić Go w rozeznanej i podjętej decyzji (a nie tylko po to, by potwierdzić Jego misję przed ludźmi).
Możemy się jedynie domyślać, co działo się wówczas w sercu Jezusa. Wchodził przecież na drogę, od której zależało – bagatela – zbawienie ludzkości. Czy przeczuwał już, z jak wielkim niezrozumieniem się spotka? Że zostanie odrzucony? Jak straszną śmiercią przyjdzie Mu umrzeć? Nasza ciekawość zostaje wystawiona na ciężką próbę przez dyskretne milczenie Ewangelistów. Jedynie następujący zaraz po chrzcie okres czterdziestodniowego pobytu Jezusa na pustyni – modlitwy, zmagań ze sobą i pokusami – rzuca nieco światła na to, jakie burze przewalały się wówczas przez serce Jezusa.
Przełom trzeci: od symbolu do sakramentu
Wczesnochrześcijańskie komentarze do sceny chrztu Jezusa niejednokrotnie wychodziły nieco poza sam tekst Ewangelii, próbując uchwycić związek chrztu Jezusa w Jordanie z naszym chrztem. Oczywiście chrzest Janowy nie był jeszcze chrztem w znaczeniu chrześcijańskim. Zanurzenie w wodzie stanowiło jedynie zewnętrzny wyraz, symbol przemiany, której człowiek pragnął dokonać we własnym życiu.
Był to gest niejako „bezsilny”, to znaczy nie pociągał on za sobą bezpośredniego Bożego działania w człowieku. Jego skuteczność zależała tylko i wyłącznie od wewnętrznego zaangażowania danej osoby, która usiłowała „przebić się” do Boga, nawiązać z Nim kontakt. Tego typu symboliczne gesty skazują zawsze człowieka na niepewność – bo któż z nas może powiedzieć o sobie, że doskonale skupia się na modlitwie, albo że doskonale zrywa z grzechem?
Przejście od chrztu Janowego do chrztu chrześcijańskiego, które według tradycji wyznacza jakoś chrzest Jezusa w Jordanie, stanowi znaczący przełom. Miejsce symbolu – ludzkiego działania skierowanego ku Bogu – zajmuje sakrament, który, choć nie traci wymiaru symbolicznego, jest działaniem Boga skierowanym ku człowiekowi. W chrześcijańskim chrzcie, jak i w innych sakramentach, to Bóg wychodzi do człowieka, oczekując jedynie przyjęcia i odpowiedzi. Zatem nawiązanie kontaktu i jego „skuteczność” nie zależą już od nas, nie są zagrożone przez naszą niedoskonałość: ich gwarantem jest sam Bóg. Do nas należy już tylko (lub aż) przyjęcie Bożego działania i odpowiedź na nie w codzienności.
opr. mg/mg
Copyright © by Gość Niedzielny (2/2004)
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/chrzest_3przelomy.html
******
Ks. Antoni Dunajski
DWA ZUPEŁNIE RÓŻNE CHRZTY
Liturgiczne przypomnienie dnia, w którym „Jezus przyszedł nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego”, z natury rzeczy prowokuje nas do przypomnienia sobie dnia, w którym nam udzielono sakramentu chrztu świętego. Analogia jest tu bardziej symboliczna niż oczywista, bowiem chodzi o dwa różne chrzty. Zdawał sobie z tego sprawę sam Jan Chrzciciel, gdy ostrzegał, że chrzci tylko wodą”, podczas gdy Chrystus będzie chrzcił „Duchem Świętym i ogniem”.
Chrzest, którego udzielał św. Jan, był tylko zewnętrzną formą aprobaty dla trudu nawrócenia, podejmowanego przez ludzi tłumnie spieszących nad Jordan. Włączając się w ten tłum, Chrystus wyraził solidarność z tymi, którzy mieli szczerą wolę zerwać ze złem. Janowy chrzest „z wody” przypominał o moralnej powinności czynienia dobra jako właściwej dla człowieka „opcji fundamentalnej”, ale nie dawał jeszcze łaski Bożej, uzdalniającej ludzi dotkniętych zmazą grzechu pierworodnego do skutecznej realizacji tego postulatu. Umożliwia to dopiero sakramentalny chrzest „z Ducha”, dający nam udział w życiu Trójcy Przenajświętszej: człowiek staje się dzieckiem Boga Ojca, bratem Jego umiłowanego Syna — Jezusa Chrystusa i świątynią Ducha Świętego.
Dopiero pogłębienie tych relacji do Boga jako Ojca, Syna i Ducha Świętego umożliwia życie w pełni chrześcijańskie. W pierwotnym Kościele akcentowano zwłaszcza rolę Ducha Świętego jako nowego sposobu bycia Boga z nami, w każdym czasie i na każdym miejscu. Tak św. Piotr prezentował „sprawę Jezusa z Nazaretu” mieszkańcom Cezarei. W ten sam sposób można by opisać biografię niejednego prawdziwego chrześcijanina: ponieważ „Bóg był z nim”, żył pięknie, godnie, twórczo, przeszedł przez ziemię „dobrze czyniąc”. Był święty.
Nasuwa się myśl, czy o każdym chrześcijaninie można tak powiedzieć? Czy inni będą mogli powiedzieć tak o mnie? Dlaczego po dwóch tysiącach lat w kręgu kultury chrześcijańskiej jeszcze tyle zła, zwątpienia, nienawiści? Na usprawiedliwienie można powiedzieć, że woda istnieje już miliardy lat, a wielu ludzi ma nadal brudne szyje. Sami jednak czujemy, że to nie tłumaczy naszych osobistych i kościelnych zaniedbań. Rację miał Romano Guardini, gdy napisał, że „być chrześcijaninem jest czymś bardzo wielkim albo niczym”. Jest czymś bardzo wielkim, gdy zobowiązania wynikające z faktu przyjęcia chrztu świętego traktujemy poważnie, gdy staramy się je realizować w życiu. Natomiast bycie chrześcijaninem jest „niczym”, jeśli sam chrzest traktujemy jako formalność, podtrzymanie obrzędowej tradycji lub polisę ubezpieczeniową. Nikt chyba nie krzywdzi Kościoła bardziej niż chrześcijanie pasywni, niekonsekwentni, tylko „z metryki”.
Jeśli przez sakrament chrztu świętego zostałem „wszczepiony” w Chrystusa i faktycznie On żyje we mnie, nic nie stoi na przeszkodzie, bym poczuł się „wybranym” sługą, w którym Bóg „ma upodobanie” i przez którego chce również dzisiaj iść przez ziemię dobrze czyniąc, aby w Duchu Świętym zmienić jej oblicze.
opr. mg/mg
Copyright © by Gość Niedzielny (2/2002)
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/H/HN/1/1zwykly-1.html
*****
ks. Tomasz Horak
BEZGRZESZNY WŚRÓD GRZESZNIKÓW
W czas wojującego z wiarą komunizmu przypadła mi kiedyś kolęda w bloku zamieszkanym przez wojskowych. Mało kto przyjmował księdza. Ku memu zdziwieniu zostałem zaproszony do mieszkania pewnego majora. W domu była tylko matka i szesnastoletnia nieochrzczona córka. Matce zależało na chrzcie, Małgosi też. Miałem umówić się z nią przez koleżankę. Próby kontaktu okazały się daremne. Po jakimś czasie spotkałem ją na ulicy. „Niech ksiądz nie zatrzymuje się przy mnie, nie ma o czym mówić. Tato, jak się dowiedział, o mało mnie nie zabił”.
Czy prosty, wręcz banalny gest: polanie wodą, ma tak ogromne znaczenie? A ileż emocji budzą wymagania, jakie stawia duszpasterz rodzicom proszącym o chrzest dziecka. Sam niedawno usłyszałem, jak ktoś komentował podobną sytuację: „Dzieci nie powinny być zakładnikami!”. Nie powinny. Ale czy dlatego chrzest ma stać się niewiele znaczącą ceremonią rodzinną? Czym w istocie jest chrzest — ten prosty obrzęd?
Jezus wśród grzeszników
Trzeba nam pójść dziś nad Jordan. Od jakiegoś czasu wygłaszał tam swoje nauki Jan, uważany za proroka. Nawoływał do przemiany życia. Wymagania stawiał zwyczajne: „Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni”. Poborcom podatkowym nakazywał: „Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono”. Do żołnierzy mówił: „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie” (Łk 3,10nn). Biła od Jana siła ducha. „Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy” (Mt 3,6).
Któregoś dnia wśród grzesznych ludzi stanął Jezus. Był jednym z nich. Mieszkańcy Galilei znali Go jako człowieka wyjątkowej prawości. Nikogo jednak nie zdziwiło, że stanął pośród nich, ludzi grzesznych, by o obmycie z moralnego brudu prosić. Zorientował się tylko Chrzciciel i „powstrzymywał Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?”. (Mt 3,14n). Dlaczego bezgrzeszny stanął wśród grzesznych? Odpowiadam, pytając: Czy Jezus przyszedł na świat tylko po to, by wskazać granicę dobra i zła? Czy nie po to, by dać człowiekowi siłę stanięcia po właściwej stronie? I przebaczenie, jeśli zbłądzi? I siłę, gdy ludzkich sił braknie? Tak, właśnie dlatego Syn Boży stał się człowiekiem. I o tym powiedział Jan, wskazując na Jezusa: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29). Nad Jordanem wszedł pomiędzy ludzi takich, jakimi są: przeciętnych, grzesznych, ale tęskniących za dobrem.
Grzesznik przygarnięty przez Jezusa
Autor Listu do Hebrajczyków powiada, że Jezus stał się uczestnikiem ludzkiej natury, „aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli. Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe” (Hbr 2,14—16). Pięknie powiedziane: przygarnia ludzi, grzesznych, słabych. Przygarnia i chce, aby grzesznicy wszystkich pokoleń mogli uczestniczyć w Jego zwycięstwie nad śmiercią, piekłem i szatanem. Dla wszystkich zatem pokoleń zostawia sakramentalny (a więc pełen mocy) znak chrztu: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,15—16). Niepokojący jest drugi człon Jezusowej wypowiedzi: „Kto nie uwierzy, będzie potępiony”. Tak, bo bez Jezusa i Jego mocy, bez związania się z Nim na śmierć i życie nie jesteśmy w stanie obronić dobra nie tylko w świecie, ale nawet w samych sobie. Potrzebny jest On i Jego zwycięstwo. Potrzebny jest zatem chrzest.
Warunek i wymagania
Jakie warunki należy postawić proszącemu o chrzest? Jedynym warunkiem jest wiara. Sama prośba o chrzest, czy dla siebie — gdy prosi dorosły, czy dla dziecka — gdy proszą rodzice, zawiera w sobie wyznanie wiary. Prawo kościelne powiada: „Aby dorosły mógł być ochrzczony, powinien wyrazić wolę przyjęcia chrztu, być odpowiednio pouczony o prawdach wiary i obowiązkach chrześcijańskich oraz przejść praktykę życia chrześcijańskiego w katechumenacie. Ma być również pouczony o konieczności żalu za grzechy (…) Do godziwego ochrzczenia dziecka wymaga się: 1. aby zgodzili się rodzice lub przynajmniej jedno z nich, lub ci, którzy prawnie ich zastępują; 2. aby istniała uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowane po katolicku; jeśli jej zupełnie nie ma, chrzest należy odłożyć… powiadamiając rodziców o przyczynie” (KPK kan. 865 i 868).
Zatem nie o warunki chodzi, a o wymagania. Postawił je sam Jezus, gdy wysyłał uczniów na cały świat: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28,19n). Od udzielających chrztu Jezus wymaga, by najpierw nauczali, przygotowywali do przyjęcia sakramentalnego daru. Od przyjmujących chrzest wymaga, by zachowywali w życiu Jego Ewangelię.
A jednak to ważne
Wraca pytanie: Czy chrzest — prosty gest polania wodą — ma tak ogromne znaczenie? Tak. Jest nie do przecenienia. Wszelako nie sama woda i nie sama ceremonia stanowią istotę sprawy. „Kto uwierzy i przyjmie chrzest” — powiada Jezus. Wiara spełnia się w chrzcie, chrzest z wiary wyrasta. Z wiary, że Syn Boży stał się człowiekiem dla naszego zbawienia.
A dlaczego chrzcimy dzieci? Bo jesteśmy zdecydowani podzielić się z nimi skarbem wiary i mocą łaski.
opr. mg/mg
Copyright © by Gość Niedzielny (2/2002)
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZD/chrzest_bezgrzechu.html
******
Sakrament chrztu
Chrzest Jezusa
KKK 535 Na początku (Por. Łk 3, 23. publicznego życia Jezus przyjmuje chrzest od Jana w Jordanie (Por. Dz 1, 22). Jan “głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów” (Łk 3, 3). Tłum grzeszników – celnicy i żołnierze (Por. Łk 3,10-14), faryzeusze i saduceusze (Por. Mt 3, 7. oraz nierządnice (Por. Mt 21, 32. – przychodzi, aby być ochrzczonym przez niego. “Wtedy przyszedł Jezus”. Jan Chrzciciel waha się, Jezus nalega: przyjmuje chrzest. Wówczas Duch Święty w postaci gołębicy zstępuje na Jezusa, a głos z nieba ogłasza: “Ten jest mój Syn umiłowany” (Mt 3, 13-17). Jest to objawienie się, “Epifania” Jezusa jako Mesjasza Izraela i Syna Bożego.
KKK 536 Chrzest Jezusa jest z Jego strony przyjęciem i zapoczątkowaniem Jego posłania Cierpiącego Sługi. Jezus pozwala zaliczyć się do grzeszników (Por. Iz 53, 12). Jest już “Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata” (J 1, 29); uprzedza już “chrzest” swojej krwawej śmierci (Por. Mk 10, 38; Łk 12, 50.; przychodzi już “wypełnić wszystko, co sprawiedliwe” (Mt 3, 15), to znaczy poddaje się całkowicie woli swego Ojca. Jezus z miłości przyjmuje ten chrzest śmierci na odpuszczenie grzechów (Por. Mt 26, 39). Na to przyjęcie odpowiada głos Ojca, który upodobał sobie w Synu (Por. Łk 3, 22; Iz 42, 1). Duch którego Jezus posiada w pełni od chwili swego poczęcia, przychodzi “spocząć” na Nim (J 1, 32-33) (Por. Iz 11, 2). Jezus będzie Jego źródłem dla całej ludzkości. Przy Jego chrzcie “otworzyły… się niebiosa” (Mt 3, 16), które zamknął grzech Adama; wody zostają uświęcone przez zstąpienie Jezusa i Ducha – jest to zapowiedź nowego stworzenia.
KKK 537 Przez chrzest chrześcijanin zostaje sakramentalnie upodobniony do Chrystusa, który w swoim chrzcie uprzedza swoją śmierć i swoje zmartwychwstanie; powinien on wejść w tę tajemnicę pokornego uniżenia się i skruchy, zstąpić do wody z Jezusem, aby wyjść z niej razem z Nim, odrodzić się z wody i Ducha, aby w Synu stać się umiłowanym synem Ojca i “wkroczyć w nowe życie” (Rz 6, 4):
Mamy pogrzebać się z Chrystusem przez chrzest, by z Nim zmartwychwstać; zstąpmy z Nim, abyśmy z Nim zostali wyniesieni; wznieśmy się z Nim w górę, abyśmy z Nim dostąpili chwały (Św. Grzegorz z Nazjanzu, Orationes, 40, 9: PG 36, 369 B).
Wszystko, co dokonało się w Chrystusie, pozwala nam poznać, że po Jego kąpieli w wodzie Duch Święty z nieba unosi się nad nami, a przybrani przez głos Ojca, stajemy się synami Bożymi (Św. Hilary z Poitiers, In evangelium Matthaei, 2: PL 9, 927).
KKK 1258 Kościół zawsze zachowywał głębokie przekonanie, że ci, którzy ponoszą śmierć za wiarę, nie otrzymawszy chrztu, zostają ochrzczeni przez swoją śmierć dla Chrystusa i z Chrystusem. Chrzest krwi, podobnie jak chrzest pragnienia, przynosi owoce chrztu, nie będąc sakramentem.
KKK 1258 Kościół zawsze zachowywał głębokie przekonanie, że ci, którzy ponoszą śmierć za wiarę, nie otrzymawszy chrztu, zostają ochrzczeni przez swoją śmierć dla Chrystusa i z Chrystusem. Chrzest krwi, podobnie jak chrzest pragnienia, przynosi owoce chrztu, nie będąc sakramentem.
KKK 353 Bóg chciał, aby stworzenia były zróżnicowane, dobre, współzależne i uporządkowane. Przeznaczył wszystkie stworzenia materialne dla dobra rodzaju ludzkiego. Człowiek, a przez niego cale stworzenie, jest przeznaczony dla chwały Bożej.
KKK 319 Bóg stworzył świat, by ukazać swoją chwałę i udzielić jej. Chwałą, dla której Bóg stworzył stworzenia, jest to, by uczestniczyły w Jego prawdzie, Jego dobroci i Jego pięknie.
KKK 293 Podstawowa prawda, której Pismo święte i Tradycja nie przestają nauczać i wysławiać, głosi, że “świat został stworzony dla chwały Bożej” (Sobór Watykański I: DS 3025). Bóg stworzył wszystko – wyjaśnia św. Bonawentura – “nie po to, by powiększyć chwałę, ale by ją ukazać i udzielić jej” (Św. Bonawentura, In libros sententiarum, 2, 1, 2, 2, 1). Jedynym powodem, dla którego Bóg stwarza, jest Jego miłość i dobroć: “Kluczem miłości otworzył swoją dłoń, by dokonać dzieła stworzenia” (Św. Tomasz z Akwinu, In libros sententiarum, 2, prol). Sobór Watykański I wyjaśnia:
Jedyny i prawdziwy Bóg, w swojej dobroci i swoją wszechmocną potęgą, nie dla powiększenia lub osiągnięcia własnego szczęścia, ale dla objawienia swojej doskonałości przez dobra, jakich udziela stworzeniom, całkowicie wolną decyzją, od początku czasu, stworzył z nicości dwa rodzaje stworzeń: stworzenia duchowe i materialne” (Sobór Watykański I: DS 3002).
KKK 294 Chwałą Boga jest to, by realizowało się ukazywanie i udzielanie Jego dobroci, ze względu na które został stworzony świat. Uczynić z nas “przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski” (Ef 1, 5-6) – taki był Boży zamysł życzliwości. “Albowiem chwałą Boga jest człowiek żyjący, a życiem człowieka jest oglądanie Boga. Jeśli zatem objawienie się Boga przez dzieło stworzenia dało życie wszystkim istotom, jakie żyją na ziemi, o ileż bardziej objawienie się Ojca przez Słowo daje życie tym, którzy widzą Boga” (Św. Ireneusz, Adversus haereses, IV, 20, 7). Celem ostatecznym stworzenia jest to, by Bóg, “będący Stwórcą wszystkiego, stał się ostatecznie «wszystkim we wszystkich (1 Kor 15, 28), zapewniając równocześnie i własną chwałę, i nasze szczęście” (Sobór Watykański II, dekret Ad gentes, 2).
http://www.teologia.pl/m_k/kkk1c03.htm#1c
NARODZENIE Z WODY l Z DUCHA ŚWIĘTEGO
Zagadnienia poruszane na stronie ujęte w formie pytań:
- Co Chrystus mówi Nikodemowi na temat ponownego narodzenia się z Ducha Świętego?
- J 3,3-13
- Dlaczego każdy odrodzony przez Ducha Świętego człowiek powinien wierzyć i kochać?
- J 16,13; Rz 5,5
- Jakimi cechami powinna odznaczać się miłość, którą Duch Święty rozlewa w naszych sercach i do jakiej nas uzdalnia?
- 1 Kor 13,4-8
Udzielany przez zmartwychwstałego Pana Duch Święty całkowicie przekształca człowieka, czyniąc go zdolnym do osiągnięcia wiecznego zbawienia. To nadprzyrodzone przekształcenie nosi w Piśmie św. różne nazwy, jak: narodzenie z wody i Ducha Świętego, ożywienie Duchem, usprawiedliwienie, usynowienie, nowe stworzenie. Teologia nazywa to przekształcenie stanem łaski uświęcającej.
1. Co Chrystus mówi Nikodemowi na temat ponownego narodzenia się z Ducha Świętego? J 3,3-13
W rozmowie z Nikodemem Jezus stwierdza: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego” (J 3,3). Potem dorzuca jeszcze: „Zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” (J 3,5). Chrystus uzależnia osiągnięcie zbawienia od przemiany nazywanej narodzeniem się z Ducha Świętego. Dzięki temu nowemu narodzeniu człowiek staje się wyjątkowo podobny do Boga, Jezus mówi bowiem: „To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem” (J 3,6). Jak dzieci, przez fakt pochodzenia od rodziców, są do nich podobne, tak też wszyscy narodzeni z Ducha stają się do Niego podobni. Metal wrzucony do ognia przybiera jego właściwości: staje się gorący, zaczyna świecić. Podobnie człowiek, poddany działaniu Ducha Świętego, przemienia się wewnętrznie, uświęca i staje się do Niego podobny. W sakramencie chrztu Duch Święty tak oddziaływuje na człowieka, że odradza się on duchowo, dostępując przy tym oczyszczenia z grzechów osobistych. Ponowne odrodzenie może mieć miejsce w sakramencie pojednania, gdy skruszony grzesznik dostępuje przebaczenia swoich przewinień.
2. Dlaczego każdy odrodzony przez Ducha Świętego człowiek powinien wierzyć i kochać? J 16,13; Rz 5,5
Kto narodził się z Ducha Świętego, ten stał się Jego żywą świątynią. „Czyż nie wiecie — pisze św. Paweł — żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście” (1 Kor 3,16-17). Ten mieszkający w nas Duch pobudza nas do wiary i miłości. On bowiem oświeca nas wewnętrznie, abyśmy mogli zrozumieć naukę Jezusa (por. J 16,13) i rozlewa w naszych sercach miłość Bożą (por. Rz 5,5). Kto nie wierzy lub nie kocha, ten uniemożliwia Duchowi Świętemu działanie i wymyka się spod Jego wpływu, stając się „opustoszałą świątynią”.
3. Jakimi cechami powinna odznaczać się miłość, którą Duch Święty rozlewa w naszych sercach i do jakiej nas uzdalnia? 1 Kor 13,4-8
Św. Paweł następująco charakteryzuje miłość, rozlewaną w naszych sercach przez Ducha Świętego (por. Rz 5,5): „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor 13,4-8).
http://www.teologia.pl/m_k/zag06-1a.htm
*******
KONIECZNOŚĆ CHRZTU DO ZBAWIENIA
Zagadnienia poruszane na stronie ujęte w formie pytań:
- Dlaczego chrzest jest konieczny do zbawienia?
- Mk 16,16; J 3,5
- Kto bez chrztu z wody może dostąpić zbawienia?
- Dz 8,36-38
- Co teologia nazywa chrztem pragnienia?
- Na czym polega chrzest krwi?
- Ap 7,13-17
- Czy umierające bez chrztu dzieci mogę osiągnąć zbawienie?
- Mk 10,13-16; Mt 19,25-26
- W jaki sposób i kto może udzielać sakramentu chrztu św.?
- Dz 8,36-38
- Dlaczego sakramentu chrztu udziela się tylko raz?
- Na czym polega sprawowanie powszechnego kapłaństwa wiernych?
- 1 P 2 ,4-5. 9-10
KONIECZNOŚĆ CHRZTU DO ZBAWIENIA
Kościół, podejmujący naukę Jezusa Chrystusa, głosi, że chrzest jest konieczny do zbawienia. Powstaje zatem pytanie, czy wszyscy ludzie, którzy nie przyjęli sakramentu chrztu, zostaną potępieni?
1. Dlaczego chrzest jest konieczny do zbawienia? Mk 16,16; J 3,5
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,15-16). Przez chrzest dokonuje się narodzenie człowieka z Ducha Świętego. Bez tego narodzenia zaś nie można osiągnąć zbawienia, jak o tym poucza Nikodema Chrystus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” (J 3,5). Jeśli zatem ktoś dobrze wie, że chrzest jest – z ustanowienia Chrystusa – środkiem udzielającym łaski, ten musi go przyjąć pod groźbą utraty zbawienia.
2. Kto bez chrztu z wody może dostąpić zbawienia?
Według nauki Kościoła zbawienia mogą dostąpić nie tylko ci, którzy przyjęli chrzest z wody, lecz i ci, którzy wyraźnie pragną go przyjąć, np. katechumeni przygotowujący się do tego sakramentu. Wielu jest jednak takich, którzy o chrzcie nic nie słyszeli albo też widzą w nim tylko nic nie znaczący ryt. Również i ci ludzie mogą osiągnąć zbawienie, o ile – współdziałając z ofiarowaną im łaską – otworzą się na prawdę i będą postępować zgodnie z sumieniem. W Konstytucji dogmatycznej o Kościele Soboru Watykańskiego II czytamy: „Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie” (KK 16). Według soborowej nauki Bóg może każdego, sobie tylko znanymi drogami, doprowadzić do wiary, bez której niepodobna Mu się podobać (por. DM 7).
3. Co teologia nazywa chrztem pragnienia?
Według teologów wielu dostępuje zbawienia na zasadzie chrztu pragnienia. Otóż można przypuszczać, że ludzie uczciwi, otwarci na prawdę, gotowi czynić każde dobro rozpoznane w sumieniu przyjęliby chrzest, gdyby tylko usłyszeli o nim i dobrze go poznali. Ich uczciwe życie zawiera w sobie zupełnie nieświadome pragnienie chrztu. Dostępuje chrztu pragnienia ten, kto współdziałając z darowaną mu łaską Bożą dochodzi do takiej miłości i żalu za popełnione zło, że przez Ducha Świętego zostaje oczyszczony z grzechów, odrodzony i uświęcony, z czego jednak zupełnie nie zdaje sobie sprawy.
4. Na czym polega chrzest krwi? Ap 7,13-17
Męczennicy za wiarę w Chrystusa, umierający bez chrztu z wody, dostępują oczyszczenia z grzechów i wewnętrznego odrodzenia, a tym samym mogą osiągnąć zbawienie. Ich męczeństwo jest chrztem krwi, zastępującym chrzest z wody. Cierpienie dla Chrystusa, oddanie dla Niego życia wyraża głęboką wiarę i miłość. Przez swoją mękę i śmierć męczennicy upodabniają się do Chrystusa ukrzyżowanego i przez Niego zostają oczyszczeni i uświęceni.
5. Czy umierające bez chrztu dzieci mogę osiągnąć zbawienie? Mk 10,13-16; Mt 19,25-26
Nikt nie może osiągnąć zbawienia, jeśli przed śmiercią nie dostąpi narodzenia z Ducha Świętego. Wielu teologów uważa, że nieochrzczone dzieci dostąpiły tego odrodzenia i oczyszczenia z grzechu pierworodnego dlatego, że cały Kościół — a przede wszystkim ich rodzice — pragnął ich zbawienia, a tym samym i chrztu. Nie tylko Kościół pragnął ich zbawienia, lecz również wszyscy zbawieni, Matka Najświętsza, a przede wszystkim — Bóg. On bowiem — jak przypomina św. Paweł — „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni” (1 Tm 2,4), a Jezus Chrystus „wydał siebie samego na okup za wszystkich” (1 Tm 2,6). Trudno przypuszczać, by kochający Bóg, usprawiedliwiający nawet największych grzeszników, odrzucał od siebie dzieci, które niczym Go nie znieważyły (por. Mk 10,13-16).
6. W jaki sposób i kto może udzielać sakramentu chrztu św.? Dz 8,36-38
Zasadniczo sakramentu chrztu udziela kapłan lub diakon. W razie niebezpieczeństwa śmierci każdy bez wyjątku człowiek, nawet niewierzący, może ważnie udzielić tego sakramentu. Udzielając chrztu, trzeba chcieć spełnić to, co czyni Kościół szafujący sakramentami. Chrztu udziela się w ten sposób, że polewając głowę ochrzczonego wypowiada się słowa:
„Janie, Marku itp., ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Do chrztu nie musi być używana woda święcona.
7. Dlaczego sakramentu chrztu udziela się tylko raz?
Sakrament chrztu wyciska na duszy niezatarte znamię, nazywane charakterem sakramentalnym. Przez ten znak zostaliśmy upodobnieni do Chrystusa-Arcykapłana i włączeni do Kościoła, Jego Mistycznego Ciała. Charakteru sakramentalnego nie niszczy nawet grzech ciężki, dlatego chrzest można przyjąć tylko jeden raz. To niezatarte znamię powoduje, że mamy udział w tzw. powszechnym kapłaństwie wiernych, a więc zobowiązani jesteśmy do składania Bogu czci i budowania Kościoła.
8. Na czym polega sprawowanie powszechnego kapłaństwa wiernych? 1 P 2 ,4-5. 9-10
Przez charakter sakramentalny chrztu zostaliśmy wszyscy zjednoczeni z Chrystusem – Kapłanem, upodobnieni do Niego, mając przez to udział w powszechnym kapłaństwie ludu Bożego. Każdy ochrzczony jest zatem zobowiązany do ciągłego wypełniania różnych funkcji, wynikających z udziału w tym kapłaństwie. Konstytucja dogmatyczna o Kościele Soboru Watykańskiego II poucza, że wierni pełnią królewskie i powszechne kapłaństwo przez współdziałanie w ofiarowaniu Eucharystii oraz przez „przyjmowanie sakramentów, modlitwę i dziękczynienie, świadectwo życia świątobliwego, zaparcie się siebie i czynną miłość” (KK 10).
http://www.teologia.pl/m_k/zag06-1b.htm
*********
Ks. mgr Jarosław Krężel
Wykład na temat sakramentu chrztu św. w ramach katechezy przed chrzcielnej dla rodziców i chrzestnych
I. Biblijno-teologiczne podstawy sakramentu chrztu św.
Chrzest jest jednym z siedmiu sakramentów, które Chrystus zostawił Kościołowi w celu przymnożenia łask wierzącym w Niego.
W ostatnich latach bardzo często kwestionuje się chrzest dzieci, dlatego na początku podamy pewne wyjaśnienie.
Do ludu Starego Przymierza należeli dorośli i dzieci, a znakiem tego było obrzezanie. Stąd zbawienie, które przyniósł Chrystus w Nowym Testamencie obejmuje wszystkich, także i dzieci (por. Mt 19,14).
O chrzcie dzieci mówi nam także tradycja: św. Cyprian uczy nas, że chrzest dzieci jest darem Bożego miłosierdzia. Bóg nie patrzy na osobę i wiek, ale pragnie zbawienia wszystkich ludzi. W NT jest mowa o chrzcie całych rodzin (Dz 16, 15; 16, 33; l Kor l, 16), o modlitwie rodzinnej (Dz 21, 5), o wychowaniu dzieci (Ef6, 1-4; Koi 3, 20). Zachowały się także nagrobki dzieci z II i III w., na których napisano o ich chrzcie w niebezpieczeństwie śmierci. Napisy świadczą o konieczności chrztu i o radości, że dziecko zostało przyjęte do nieba.
W IV w. zaczęto odkładać chrzest dzieci z powodów: – oportunizmu, – z obawy przed utratą łaski chrztu, – po co dziecko obciążać obowiązkami życia wg. wiary, – starsze dziecko lepiej rozumie przyjęty chrzest. Zmiana myślenia, która nastąpiła przeniosła akcent z przynależności do Chrystusa, z daru Bożego na ciężar wiary, własna decyzja człowieka dojrzałego, zbyteczność chrztu, uszanowanie wolności człowieka.
Należy podać również inne argumenty, które pomogą lepiej zrozumieć potrzebę chrztu dzieci:
– nikt nie pyta dziecka o zgodę życia w chwili poczęcia;
– nikt nie odkłada jego wychowania na późniejsze lata;
– przekazuje mu się dobro fizyczne, kulturowe, humanistyczne, które wypływa z miłości rodziców do dziecka, a przecież dobro religijne również należy przekazywać;
– chrzest jest darem Boga, znakiem Jego miłości, w którym udziela godności dziecka Bożego;
– chrzest jest przejawem miłości całego Kościoła (rodziców, chrzestnych, całej wspólnoty);
– rodzice przez chrzest pragną udostępnić i przekazać te wartości które sami kochają;
– chrzest dziecka jest sakramentem wiary nie dziecka, ale rodziców i otoczenia;
– rodzice pragną swoje dziecko skontaktować z Bogiem i uwolnić go od grzechu pierworodnego;
– wiara rodziców niesie pomoc i zbawienie dziecku
II. Obrzędy liturgii chrzcielnej
Podczas chrztu św. Bóg obdarowuje dziecko nowym życiem, życiem wiecznym, życiem dziecka Bożego. Jednak rodzice na początku liturgii chrztu proszą o to życie, dokładnie o chrzest, o wiarę, czyli o to, co jest dla nich samych wartością, o to, co miłują. Dlatego kreślą na czole znak krzyża, który oznacza przynależność do Chrystusa, wspominają swój chrzest, wyrzekają się grzechu i wyznają swoją wiarę oraz wyrażają wolę chrztu w tej wierze Kościoła.
W tym miejscu należy przypomnieć, co to jest wiara. Wiara to nowy sposób myślenia o człowieku, który pochodzi od Boga, posiada ciało i duszę oraz przeznaczony jest do nieba, jest przyjęciem i naśladowaniem Chrystusa. Jednak sama wiara nie wystarczy, konieczne jest życie według niej tzn. zachowywanie Bożych przykazań, miłość Boga i bliźniego. Wiara łączy się z Kościołem, który przyjmuje nowo ochrzczonego do swojej wspólnoty z wielką radością! ma za zadanie troszczyć się o jej wzrost u neofity. Z radością Kościoła na ziemi łączy się Kościół niebieski, który przyzywamy podczas wymieniania imion kilku Świętych.
Bardzo ważna w liturgii chrztu jest woda, która zawiera element życiodajny i oczyszczający. Przez święcenie wody otrzymuje ona moc Ducha Św. i staje się wodą odradzającą. Polewają trzykrotnie głowę dziecka szafarz wypowiada formułę: „YV., ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Po tym następuje namaszczenie Krzyżmem Św., które powstaje z połączenia oliwy i balsamu, a które święci biskup w Wielki Czwartek w czasie Mszy Krzyżma. Oliwa jest znakiem hojności Bożej, błogosławieństwa, zbawienia i daje miano chrześcijanina (namaszczonego).
Chrześcijaństwo zna i praktykuje zwyczaj wkładania białej szaty przez nowo ochrzczonego. Jest ona znakiem blasku i piękna otrzymanego na chrzcie. Wyraża ona słowa św. Pawła: „Przyobleczcie się w Pana, Jezusa Chrystusa” (Rz 13, 14). W utrzymaniu bieli, świeżości, czystości tej szaty mają pomagać rodzice, bliscy.
Jasność chrztu symbolizuje także zapalona świeca, która ma towarzyszyć człowiekowi przez kolejne etapy życia: rocznica chrztu, pierwsza Komunia św., ślub, namaszczenie chorych, przy trumnie.
Wszystkie wartości, które zastały wszczepione na chrzcie świętym wymagają pielęgnacji i wzrostu. Dlatego za ks. Wacławem Schenkiem możemy porównać fakt chrztu do bramy, fundamentu, ziarna. Nikt nie staje w bramie lecz przez nią przechodzi, by kroczyć dalej. Fundament jest ukryty w ziemi i na nim dopiero wznosi się ściany budynku. Chrzest jest ziarnkiem życia Bożego zasianym w sercu dziecka, które potrzebuje wilgoci, pokarmu, klimatu, rozwoju. Ten rozwój mają mu zapewnić rodzice, chrzestni, krewni, poprzez modlitwy i przykładne życie.
opr. ab/ab
Copyright © by Ks. Jarosław Krężel
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/K/sakramenty/chrzest.html
*******
Rytuał chrztu i jego symbolika
Małgorzata Gadomska, Tomasz Dekert
Z ks. Maciejem Zacharą MIC rozmawia redakcja Liturgia.pl
Jakie są początki rytuału chrztu, skąd wzięła się taka forma?
W czasach Jezusa, w samym judaizmie, jak i poza nim, istniały różne obmycia i kąpiele rytualne. W judaizmie miały one miejsce na przykład przy wprowadzaniu w urząd nowych kapłanów. Istniała również praktyka rytualnej kąpieli towarzysząca przyjmowaniu prozelitów. Niektórzy uczeni, np. słynny anglikański liturgista, Gregory Dix, byli przekonani, że chrzest chrześcijański wywodził się z żydowskiego chrztu prozelitów. Ta teza jest jednak niepotwierdzona, ponieważ nie da się powiedzieć, czy chrzest prozelitów był stosowany już w czasach Jezusa, czy też został wprowadzony w okresie późniejszym. Ablucje były również w użyciu w różnych wspólnotach żydowskich, np. u Esseńczyków. Jest taka hipoteza i ona ma cechy prawdopodobieństwa, że Jan Chrzciciel był związany właśnie z Esseńczykami. A ryt chrztu Janowego jest już bliski chrztowi chrześcijańskiemu. Po pierwsze, nie jest to chrzest tylko rytualny, ale wiąże się też z egzystencjalną decyzją przemiany życia. Po drugie zaś, jest udzielany przez szafarza, co jest bardzo ważne dla chrztu chrześcijańskiego. Warto zauważyć, że czasownik „chrzcić” w Nowym Testamencie figuruje z reguły w stronie biernej, a więc jako „być ochrzczonym”. Nikt nie może ochrzcić sam siebie, nikt nie może sam sobie udzielić sakramentu.
Jak wspomniałem rytualne kąpiele istniały również poza judaizmem. Symbolika wody jest uniwersalna a jednocześnie klarowna: woda jest symbolem i życia i śmierci, ale również oczyszczenia. Św. Cyryl lub Jan Jerozolimski – bo nie wiadomo do końca, który z nich jest autorem słynnych IV-wiecznych katechez mistagogicznych – będzie rozwijał tę symbolikę w kontekście Pawłowej teologii chrztu jako zanurzenia w śmierci Chrystusa po to, aby razem z Nim wejść w nowe życie. Zanurzenie w wodzie to znak złączenia ze śmiercią Chrystusa. Wynurzenie to znak narodzenia do nowego życia, zmartwychwstania razem z Chrystusem.
Tertulian w swoim traktacie O chrzcie mówił o potopie jako prefiguracji chrztu…
Najczęściej przywoływane przez Ojców biblijne prefiguracje chrztu to Duch Boży unoszący się nad pierwotnymi wodami, właśnie potop, oraz przejście Izraelitów przez Morze Czerwone. Niektórzy Ojcowie odnajdywali starotestamentowe prefiguracje chrztu również w tekstach, których my byśmy na pierwszy rzut oka z chrztem nie wiązali. Przykładowo św. Ambroży znalazł taką prefigurację w opowiadaniu o uczniu Elizeusza, który zgubił siekierę w wodzie (2 Krl 6,1-7). Elizeusz rzucił drewienko na wodę i siekiera wypłynęła. Ambroży odnajduje w tym drewienku rzuconym na wodę symbol krzyża, który nadaje wodzie moc uświęcania.
Wracając do pytania o genezę formy chrztu w chrześcijaństwie. Jak się ma chrzest Janowy do chrztu chrześcijańskiego?
Podstawowy, centralny ryt chrzcielny, wspólny chrztowi Janowemu i chrześcijańskiemu to jest oczywiście zanurzenie w wodzie. Chrystus postąpił tu zgodnie ze swoją pedagogiką, właściwą też dla pedagogiki Boga w epoce Starego Testamentu, tzn. wykorzystywania czegoś, co już jest znane. Chrzest Janowy był znany i popularny, na co wskazuje fakt, że wspólnoty go praktykujące istniały jeszcze co najmniej przez kilkadziesiąt lat po śmierci Jana. Jezus więc wykorzystuje to, co jest znane, ale jednocześnie nadaje temu radykalnie nowe znaczenie. Chrzest chrześcijański nie jest chrztem Janowym. Istnieje co prawda pewien zagadkowy fragment w 4. rozdziale Ewangelii Jana, który mówi, że faryzeusze dowiedzieli się, iż Jezus pozyskuje sobie więcej uczniów i chrzci więcej niż Jan, dodając od razu, że to nie sam Jezus chrzcił, ale Jego uczniowie. Cokolwiek byśmy myśleli o tych chrztach to nawet gdyby to sam Jezus ich udzielał, nie jest to jeszcze chrzest chrześcijański. Nie ma mowy o chrzcie chrześcijańskim przed Paschą. Przykazanie udzielania chrztu daje Jezus już po swoim zmartwychwstaniu. To jest chrzest udzielany w imię Jezusa, to znaczy po pierwsze z Jego mandatu, a po drugie taki, który ustanawia specjalną relację z Nim, oznacza wejście do mesjańskiej wspólnoty Jego uczniów. Owocem tego chrztu jest przyjęcie Ducha Świętego. Chociaż tu akurat widać pewien pluralizm teologiczny Nowego Testamentu: z jednych tekstów można by wnosić, że Duch Święty jest udzielany w samym chrzcie, np. z Listu św. Pawła do Tytusa (Tt 3,4-7), z innych z kolei, że przyjęcie Ducha Świętego dokonuje się w następstwie przyjęcia chrztu. No i mamy też zupełnie wyjątkowy kazus setnika Korneliusza, jego krewnych i przyjaciół, na których Duch Święty zstąpił jeszcze przed chrztem.
A do której z tych opcji odnosi się to zdanie z Dziejów Apostolskich (8,14-17) o tych, którzy byli już ochrzczeni, ale na żadnego Duch jeszcze nie zstąpił?
Mowa tu jest o działalności apostołów Piotra i Jana w Samarii. Nakładają oni ręce na ochrzczonych przez diakona Filipa. Część komentatorów dopatruje się tu istnienia już odrębnego sakramentu bierzmowania, co mi się wydaje interpretacją trochę na siłę. Cokolwiek by to oznaczało wiadomo jedno: jednym z następstw przyjęcia chrztu jest otrzymanie Ducha Świętego.
Czy ten pierwotny chrzest jest już związany z formułą trynitarną? Można by tak sądzić choćby po zakończeniu Ewangelii Mateusza (28,19), gdzie Jezus mówi uczniom: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.
Tego nie wiemy, nie możemy być bowiem pewni czy jest to już jakaś formuła liturgiczna.
Jak rozwijał się rytuał chrztu?
Przede wszystkim chrzest musi być poprzedzony głoszeniem Ewangelii i nawróceniem. Jest to widoczne już na planie źródeł nowotestamentalnych – chrzest dworzanina etiopskiego dokonany przez Filipa musiał być poprzedzony wyznaniem wiary w Jezusa. Jednakże świadectwa mówiące o zinstytucjonalizowanym katechumenacie pochodzą dopiero z III wieku.
Już poczynając od II wieku, rytuał chrzcielny rozwija się o pewne obrzędy dodatkowe, takie jak namaszczenie. Tu pojawia się coś ciekawego. Tertulian, przykładowo, wyraźnie mówi o namaszczeniu, które następuje po chrzcie, natomiast najstarsze świadectwa syryjskie odnotowują fakt namaszczenia przed chrztem, co też można różnie interpretować. Jakkolwiek, namaszczenie wonnym olejem stało się symbolem Ducha Świętego. Być może ów obrzęd przedchrzcielny, zresztą jedyny w rytuale syryjskim, wskazuje na płodność duchową samego chrztu. Jednym z późniejszych obrzędów (m.in. w liturgii galijskiej), który następnie przeszedł do liturgii rzymskiej i był obecny nieomal do czasów nam współczesnych, jest obrzęd wlania oleju do wody chrzcielnej. Jest on odczytywany jako symboliczne zapłodnienie wody chrzcielnej przez Ducha Świętego, który daje jej moc uświęcenia. To namaszczenie, które następowało po chrzcie, ma z jednej strony wymiar chrystologiczny: ten, kto przyjmuje chrzest, mówiąc językiem św. Pawła, jest przyobleczony w Chrystusa, a więc zostaje również Christos – „Namaszczony”. Tym namaszczeniem jest Duch Święty. W późniejszej tradycji rzymskiej funkcjonują aż dwa namaszczenia pochrzcielne, ale prawdopodobnie wywodzą się one z jednego obrzędu. W tradycji rzymskiej, w czasie chrztu udzielanego ludziom chorym prezbiter namaszczał neofitę w oczekiwaniu na mającą się później dokonać interwencję samego biskupa, któremu ta tradycja zastrzegła sakrament bierzmowania. A ponieważ biskupi ze swej strony, bierzmując, również namaszczali, utrwaliła się w naszym rycie aż do tej pory praktyka dwukrotnego namaszczenia, które późniejsza tradycja, aż do naszych czasów, interpretuje jako, odpowiednio: chrystologiczne i pneumatologiczne. Pierwsze z nich wyraża „uchrystusowienie”, drugie – osobowy dar Ducha Świętego.
A jaka są dzieje obrzędu przyoblekania białą szatą?
Co ciekawe, teologia wczesnochrześcijańska większą wagę przywiązywała do symboliki zdjęcia szat przed chrztem, niż do nałożenia szat po chrzcie. Zdjęcie szat to symbol zwleczenia z siebie starego człowieka z jego uczynkami. O białej szacie mówił na Zachodzie w IV w. św. Ambroży z Mediolanu, widząc w niej znak niewinności nowego stworzenia. W naszej tradycji rzymskiej obrzęd ten istniał, ale chyba nie przywiązywano do niego wielkiej wagi, bo dopiero Pontyfikał rzymsko-germański z połowy X w. podaje specjalną formułę słowną towarzyszącą nałożeniu białej szaty: „Przyjmij białą szatę, świętą i nieskalaną, którą zaniesiesz przed trybunał Chrystusa”. Formuła ta nieznacznie tylko różni się od tej, którą podaje potrydencki Rytuał Rzymski. Z kolei niektórzy liturgiści karolińscy widzieli w białej szacie, którą neofita miał na Eucharystii, znak szaty godowej na uczcie królestwa. W znaku szaty ważny jest nie tylko biały kolor ale również czynność jej nakładania. Przyobleczenie nowej szaty odczytywać należy jako przyobleczenie Chrystusa, co się dokonuje w sakramencie chrztu. Najpóźniej w rycie rzymskim, w tych obrzędach, które towarzyszą chrztowi, pojawił się ryt przekazania zapalonej świecy. W źródłach jest on poświadczony dopiero w Pontyfikale Rzymskim z wieku XII. Niemniej, opiera się on na bardzo dawnej tradycji rozumienia chrztu jako duchowego oświecenia.
Ten wymiar chrztu jest chyba mocno podkreślany przez tradycję wschodnią?
Tak, w języku greckim ci, którzy bezpośrednio przygotowywali się do chrztu, byli nazywani photidzomenoi – „mający zostać oświeceni”. Zresztą podobnie w terminologii łacińskiej – otrzymywali miano illuminandi. Ryt wręczenia zapalonej świecy jest z jednej strony wyrazem tego aspektu chrztu – chrztu jako oświecenia, z drugiej strony jest znakiem wyraźnie eschatologicznym: płonąca lampa w ręce. Cały szereg tekstów biblijnych odwołuje się do tej symboliki: niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie, A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze (Łk 12,35-36). Motyw lampy jest oczywiście również podstawą przypowieści o dziesięciu pannach, które wychodzą z lampami na spotkanie Oblubieńca. Zresztą formuła ta zawarta w obrzędzie przedsoborowym także mówi: „Weźmij świecę płonącą i nienagannie strzeż Chrztu swojego, zachowuj przykazania Boże, abyś, gdy Pan przybędzie na gody, mógł wyjść na jego spotkanie ze wszystkimi Świętymi”. Jest to więc znak wyrażający eschatologiczny wymiar chrztu – to, co się zaczyna w momencie chrztu, posiada perspektywę wieczności.
Kiedy pojawia się praktyka zamiany zanurzenia w wodzie na polanie wodą? I czy to wynika z jakichś odrębnych interpretacji symbolicznych, czy też stanowi to po prostu ekwiwalent na zasadzie pars pro toto?
Wiele wskazuje na to drugie. To jest to zjawisko, na które wskazywał Romano Guardini, pisząc o zatracaniu zdolności symbolicznej. W okresie pełni średniowiecza zaczęła następować pewna redukcja znaków symbolicznych, wówczas ryt zanurzenia stopniowo zastąpiło polanie. Chociaż warto również zdać sobie sprawę z tego, że zanurzenie zawsze było możliwe. W rytuale trydenckim jako pierwszą możliwość podawano polanie, równolegle jednak istniała rubryka mówiąca o tym, że możliwe jest zanurzenie.
Można by się zastanawiać na ile przebieg tego obrzędu (zmiana z zanurzenia na polanie) mogła odzwierciedlać zmianę w akcentach: ze śmierci i zmartwychwstania razem z Chrystusem na oczyszczenie z grzechów. Na zasadzie odmiennych konotacji niesionych przez te dwie czynności?
Być może. Rzeczywiście w sytuacji chrztu człowieka dorosłego dużo czytelniejsza jest symbolika zanurzenia jako śmierci człowieka dotychczasowego i narodzin do życia nowego. W kontekście chrztu dzieci, w chrześcijaństwie zachodnim (chrzest dzieci staje się dominujący od wieku VI, wyjąwszy późniejsze chrystianizacje terenów misyjnych) może się wydawać bliższa symbolika oczyszczenia z brudu grzechu, z którym człowiek się rodzi. Natomiast niewątpliwie zmiany liturgiczne bardzo często następują po prostu z motywów praktycznych, za którymi potem podąża teologia.
W historii chrześcijaństwa był dość długi okres, w którym powstawały baptysteria, specjalne budynki podporządkowane określonemu sposobowi myślenia o chrzcie. Jak wyglądał obrzęd chrztu w takich baptysteriach?
W najstarszych źródłach, takich jak Didache czy Tradycja Apostolska jest wskazanie, że jeśli można, należy chrzcić w wodzie bieżącej. Nie jest powiedziane, dlaczego, można się natomiast domyślać – woda bieżąca, bijąca ze źródła, jest znakiem Chrystusa – źródła wody żywej. Woda żywa, czyli woda bieżąca. Dalszym etapem są specjalne baptysteria, które świadczą o wielkim znaczeniu, jakie Kościół przywiązuje do celebracji chrztu. W centrum baptysterium znajdowała się sadzawka chrzcielna. Nie była ona wystarczająco głęboka, by człowiek stojący mógł się w niej zanurzyć cały. Jeśli jednak przykląkł, był w niej zanurzony po szyję; w czasie chrztu szafarz zanurzał trzykrotnie jego głowę. Chrzest odbywał się w pomieszczeniu zamkniętym. Nie uczestniczyło w nim całe zgromadzenie liturgiczne, zresztą też z innego powodu – wymogów przyzwoitości, gdyż kandydat do chrztu schodził do sadzawki chrzcielnej zupełnie nagi.
Stąd poświadczona np. w Constitutiones Apostolorum instytucja diakonis, które namaszczały kobiety po chrzcie…
Tak, biskup wylewał olej na głowę kobiety, a diakonisa dokonywała namaszczenia.
… gdyż było to namaszczenie całego ciała.
Tak. Jeśli chodzi o baptysteria, to oddzielną kwestią jest ikonografia – mozaiki, freski, przedstawiające symbole biblijne. Jeden z ulubionych motywów wystroju baptysterium to scena chrztu Chrystusa w Jordanie, jako pewien paradygmat chrztu chrześcijańskiego. Do nich należały również obrazy łani bądź jelonków pijących ze źródła, jako nawiązanie do psalmu 42 (Tak jak łania pragnie wody ze strumieni…). W dawnym rzymskim rytuale Wigilii Paschalnej, po czytaniach ze Starego Testamentu, przy śpiewie psalmu 42 następowała procesja do baptysterium.
Czy w rytuale chrzcielnym funkcjonowała symbolika kierunków świata?
Rytuały nic nie mówią na temat kierunków w czasie samego chrztu, tj. rytu wody. Natomiast są dwa momenty istotne przed wejściem do baptysterium: wyrzeczenie się szatana i wyznanie wiary. W mistagogii Ojców Kościoła mowa jest o tym, aby wypowiadając formułę wyrzeczenia się szatana, wszystkich jego spraw, całej jego pompy i pychy, zwrócić się na Zachód. Natomiast wyznanie wiary jest wypowiedziane w kierunku wschodnim.
W aktualnym rytuale Wigilii Paschalnej mamy obrzęd poświęcenia wody przez umieszczenie paschału w naczyniu z wodą, która będzie potem użyta do chrztu. Jaka jest jego geneza tego obrzędu?
Obrzęd ten powstał w karolińskiej Galii i stamtąd wszedł na trwałe do rytu rzymskiego. Jego sens tłumaczą słowa, którym ten obrzęd towarzyszy: „Niech zstąpi na tę wodę moc Ducha Świętego”. To jest moment epiklezy chrzcielnej, a obrzęd zanurzenia paschału to znak nadania wodzie duchowej płodności. Tradycja zna też inne obrzędy towarzyszące błogosławieniu wody chrzcielnej, niezachowane w rytuale posoborowym, mające to samo znaczenie: trzykrotne tchnienie, nawiązujące do Ducha Bożego nad wodami u początków dzieła stworzenia albo wylanie oleju krzyżma do wody chrzcielnej.
Jednocześnie trudno nie zauważyć, że można ten ryt odczytać jako nawiązanie do symboliki seksualnej.
Jak najbardziej. Krzyżmo wlane do wody chrzcielnej to znak duchowego nasienia zapładniającego łono Kościoła, z którego rodzą się jego nowe dzieci. Podobnie niektórzy komentatorzy odczytują najstarsze praktyki syryjskie: najpierw namaszczano olejem kandydata, który dopiero potem schodził do wody. Jedni widzą w tym swoistym odwróceniu kolejności – zstąpienie Ducha Świętego a potem wejście do wody – nawiązanie do epizodu z 10. rozdziału Dziejów Apostolskich, kiedy Duch Święty najpierw zstąpił na Korneliusza, a dopiero potem został on ochrzczony, a inni uważają, że jest to rodzaj ekwiwalentu późniejszej galijsko-rzymskiej praktyki wlewania oleju do wody. Olej wylany na neofitę czyni duchowo płodnym źródło chrzcielne w momencie zejścia do wody.
Wiadomo, że w pierwszych wiekach chrzczono przede wszystkich ludzi dorosłych. A gdyby zadać pytanie o zasadność dokonanego później przełożenia puntu ciężkości z chrztu dorosłych na chrzest dzieci. Co Kościół zyskał?
Jedno trzeba wyraźnie podkreślić: chrzest dzieci jest praktykowany nieomal od samego początku. Nie mamy na to bezpośredniego dowodu w Nowym Testamencie, natomiast te praktykę poświadcza już wprost Tertulian w swoim traktacie o chrzcie. Traditio Apostolica mówi, że jeżeli są dzieci, to należy najpierw ochrzcić je, a jeżeli nie mogą odpowiadać za siebie, niech mówią za nich rodzice lub opiekunowie. Jest to więc praktyka znana już od starożytności. Z drugiej strony, nie od razu w rodzinach chrześcijańskich praktyka chrztu dzieci stała się powszechna. Historia odnotowuje, że niektórzy z Ojców Kościoła, np. św. Bazyli czy św. Grzegorz z Nyssy, wychowali się w rodzinie chrześcijańskiej, natomiast zostali tylko zapisani do katechumenatu.
Również św. Hieronim nie przyjął chrztu aż do wieku młodzieńczego.
Z punktu widzenia teologicznego, chrzest człowieka dorosłego jest praktyką normalną, ponieważ jest rzeczą naturalną, iż chrzest człowieka zakłada wiarę. Natomiast chrzest niemowląt należy nazwać uzasadnionym i w pełni dopuszczalnym wyjątkiem, ponieważ człowiek chrzczony jako niemowlę nie dokonuje jeszcze sam aktu wiary, natomiast, jak to ujmuje dzisiejszy rytuał, jest chrzczony „w wierze Kościoła” wyznanej przez jego rodziców i chrzestnych.
A czy chrzest dzieci możemy nazwać inicjacją?
Oczywiście. Inicjacja do życia Bożego dokonuje się przez sakrament. Trzeba uważać, żeby tego słowa nie rozumieć czysto katechetycznie. Kiedy Ojcowie mówili o „inicjacji” czy „wtajemniczeniu”, mieli na myśli same sakramenty, przez które następuje wtajemniczenie w życie chrześcijańskie. Co nie neguje, oczywiście, pewnej formacji, także formacji katechetycznej, która stanowi aspekt inicjacji, ale dodatkowy.
W jednym z artykułów nazywa Ksiądz chrzest „łaską darmo daną”.
Niewątpliwie w przypadku chrztu dzieci darmowość i uprzedzający charakter łaski Bożej jest szczególnie widoczny. Istnieje pogląd, iż rozwój praktyki chrztu dzieci nastąpił na skutek Augustyńskiej teologii grzechu pierworodnego. Poniekąd było odwrotnie. Augustyn rozwinął tę teologię w oparciu o praktykę chrztu dzieci, rozumując w ten sposób, że chrzest jest sakramentem udzielanym na odpuszczenie grzechów. Małe dzieci nie mają grzechów osobistych, a jednak są chrzczone, więc muszą być uwolnione od jakiegoś grzechu.
Jaka była rola rodziców dziecka w samym obrzędzie chrzcielnym?
Rola rodziców dziecka polegała przede wszystkim na przyniesieniu i przedstawieniu ich Kościołowi. W samym rytuale, aż do ostatniego soboru rola rodziców była raczej niewielka.
Mniejsza niż chrzestnych?
Zdecydowanie. Tym, który odpowiadał w imieniu dziecka był chrzestny. Obecny rytuał jasno rozdziela role i zdecydowanie bardziej akcentuje rolę rodziców niż chrzestnych, wychodząc z założenia, że to rodzice są pierwszymi biorącymi udział w misji przekazania wiary temu dziecku.
Obecny rytuał chrzcielny mocno się różni od tego używanego przed Soborem Watykańskim II. Jak ma się jeden do drugiego
Sens reformy obrzędu chrztu został wyrażony w Konstytucji o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium. Chodziło przede wszystkim o to, aby dostosować go do rzeczywistej sytuacji niemowląt.
W jakim sensie?
Stary obrzęd składał się w dużej mierze z okrojonych wersji obrzędów dawnego katechumenatu osoby dorosłej, które początkowo były rozłożone na dłuższy okres czasu. Przykładowo obrzęd tchnienia i naznaczenia znakiem krzyża miały miejsce przy wejściu do katechumenatu. Również ryt soli. Odmówienie Symbolu Wiary i Modlitwy Pańskiej to ślady dawnego obrzędu przekazania tych formuł katechumenom, zaś obrzędy egzorcyzmów to odpowiednik dawniejszych skrutyniów. Obrzęd Effetha i wyrzeczenie się szatana, to dawne rytuały przedchrzcielne, które były odprawiane w Wielką Sobotę rano. Wyznanie wiary to ślad dawnego redditio symboli, oddania Symbolu Wiary, który również miał miejsce w wielkosobotni poranek. Wprowadzone po Soborze zmiany miały na celu uwzględnienie rzeczywistej sytuacji dziecka, to znaczy zniesienie czegoś takiego, że na słowa skierowane do katechumena odpowiada ktoś inny. Zamierzenie było na pewno w dużej mierze słuszne, natomiast efekt finalny można różnie oceniać, a w każdym razie zadać przynajmniej kilka szczegółowych pytań odnośnie tego, dlaczego niektóre obrzędy zostały przeformułowane tak a nie inaczej.
Czy to znaczy, że rytuał stracił na zmianach?
Jeśli mam być szczery bardzo mi jest szkoda niektórych elementów, rozpoczynając już od wstępnego dialogu:
– Czego żądasz od Kościoła Bożego?
– Wiary.
– Co ci daje wiara?
– Życie wieczne.
– Jeżeli chcesz osiągnąć życie wieczne, zachowuj przykazania: „Będziesz miłował Pana Boga Twojego” itd…Dialog ten sam w sobie może być przedmiotem i medytacji i katechezy. Poza tym w nowym rytuale istnieje bardzo silny, wręcz zbyt silny rys dydaktyczny. Przynajmniej część liturgistów, jak najbardziej posoborowych, uważa to za jego mankament. Co rusz mamy tam do czynienia z pouczeniami skierowanymi do rodziców i chrzestnych. „Przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze” itd. Ten motyw powtarza się jak refren w różnych formułach. Mogę to zrozumieć o tyle, że był to obrzęd opracowywany już w obliczu dramatycznego kryzysu wiary, gdzie było widać, że przekazywanie wiary dzieciom w rodzinie działa coraz słabiej. Rytuał miał być swojego rodzaju środkiem zaradczym. Pytanie tylko, czy to jest skuteczne. Jeżeli rodzic chrześcijański jest świadomy – bo ja bym nawet nie mówił o obowiązku czy powinności, ale raczej o powołaniu, misji przekazania wiary – tego typu rytualne napomnienia nie są wcale konieczne. Natomiast jeśli takiej świadomości nie ma, nie wierzę, aby przez króciutki rytuał, w którym ktoś uczestniczy przez moment i jest skoncentrowany na wielu innych sprawach, słowa obrzędu mogły odnieść jakikolwiek skutek.
Mówiąc o zaletach dawnego rytuału i o wątpliwościach co do braku pewnych jego elementów w nowym, to warto wspomnieć o rycie soli i egzorcyzmach. Ryt soli jest bardzo stary, poświadczają go najstarsze dostępne nam źródła rzymskie. Ma on bardzo silny fundament biblijny: „Wy jesteście solą ziemi”, „Miejcie sól w sobie”, „Niech mowa wasza będzie zaprawiona solą”. Sól jest symbolem Bożej Mądrości, a także elementem „konserwującym”, który, jak mówił jeden z Ojców: „sama w sobie nie ma mocy oczyścić, ale ma moc zachować to, co już zostało przez Boga oczyszczone”. Jeśli natomiast chodzi o egzorcyzm, to w dawnym rytuale mamy do czynienia z egzorcyzmami w sensie ścisłym, tzn. z formułami, w których kapłan zwraca się wprost do złego ducha. Ten aspekt w nowym rytuale chrztu jest niezwykle stonowany. W miejsce egzorcyzmu mamy formę modlitwy wstawienniczej, błagalnej. Inna jeszcze rzecz, na którą zresztą zwrócono uwagę zaraz po ukazaniu się nowego Ordo Baptismi Parvulorum, to fakt, iż nie ma tam żadnego odniesienia do grzechu pierworodnego. Ani w rytuale, ani w samym wprowadzeniu teologiczno-pastoralnym do niego. Ta rzecz została nieco skorygowana w kolejnym wydaniu. Ta sytuacja była wynikiem świadomego wyboru: nowy rytuał miał mniej zwracać uwagę na aspekt oczyszczający chrztu („negatywny”), a bardziej mówić o efektach „pozytywnych” – wszczepieniu w Chrystusa oraz w Kościół. Pytanie, czy trzeba tworzyć taką alternatywę: albo-albo.
Jak Ksiądz postrzega odejście od egzorcyzmów w nowym rytuale?
Wynikało to z przeświadczenia – można się zastanawiać, czy słusznego – że dawny rytuał, nosząc na sobie ślady obrzędów, które dawniej były bardziej rozłożone w czasie, jest zanadto przeciążony egzorcyzmami. Zadziałało w pewnym sensie prawo wahadła. Poza tym ewidentnie decyzja ta łączyła się z pewną niechęcią do mówienia o diable i zbyt optymistyczną wizją natury człowieka. Moim zdaniem należałoby sobie zdecydowanie życzyć pewnego wzmocnienia wymiaru egzorcystycznego obrzędów chrzcielnych.
Ale w zasadzie teraz alternatywa jest taka: albo można poprosić o chrzest w dawnym rycie albo zostać przy nowym. Nie można ich mieszać.
Zdecydowanie nie.
W Kościele prawosławnym udzielanie sakramentu chrztu jest nierozłącznie związane z udzieleniem bierzmowania i Eucharystii; można powiedzieć, że stanowią one integralny element liturgii chrzcielnej. U nas nastąpiło rozłączenie tych sakramentów. Nie jest to chyba coś świeżej daty?
Przez długi czas, na Zachodzie aż do XI-XII w., było rzeczą dla wszystkich oczywistą, że liturgia chrzcielna musi być zwieńczona przyjęciem Eucharystii. Do tego stopnia, że u niektórych autorów pojawiają się wątpliwości, czy chrzest, po którym nie następuje przyjęcie Eucharystii, jest w ogóle ważny. Problem ten rozważał choćby św. Augustyn, interpretując w sposób bezwzględnie literalny tekst: „jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53). Chrzest jest bramą do pozostałych sakramentów. Obecny, posoborowy rytuał podkreśla to w ten sposób, że chociaż nie ma tam udzielenia Komunii świętej, to odmówienie Modlitwy Pańskiej i udzielenie błogosławieństwa następuje przed ołtarzem. Jest to znak, że sakrament chrztu otwiera drogę, która znajduje swoje zwieńczenie w sakramencie Eucharystii. Jest o tym mowa w formule wprowadzającej do Ojcze nasz.
Jeśli natomiast chodzi o sakrament bierzmowania to został on w tradycji rzymskiej odłączony od sakramentu chrztu wyłącznie z powodów dyscyplinarnych. Kwestią zasadniczą było to, iż jego udzielanie zostało zastrzeżone dla biskupa. Co ciekawe jednak, to we wczesnośredniowiecznych księgach liturgicznych, mniej więcej do XIII w. pojawia się następująca rubryka: Si episcopus adest, statim confirmari eum oportet et postea communicare, sin autem communicetur a presbytero, czyli: „Jeśli jest obecny biskup, należy natychmiast udzielić bierzmowania, a następnie Komunii, jeśli zaś nie ma, to wtedy prezbiter udziela mu [neoficie] Komunii”. Sytuacją modelową, zwyczajną jest przyjęcie całej triady sakramentów: pełne sakramentalne tajemniczenie chrześcijańskie.
Wydaje się, że aktualnie bierzmowanie jest rozumiane w kluczu mocno dydaktycznym, a w każdym razie jakoś wiąże się z tak czy inaczej rozumianą „dojrzałością”.
Tak, ale to jest dziedzictwo postoświeceniowe. Ta tendencja do opóźniania wieku bierzmowania, jak też odwracania sekwencji sakramentów: chrzest-Eucharystia-bierzmowanie zamiast chrzest-bierzmowanie-Eucharystia zaczęły się we Francji w XVIII w. I stały się normą w wieku XIX.
http://www.liturgia.pl/artykuly/rytual-chrztu-i-jego-symbolika.html
*******
Zarys wiary – katechizm
CHRZEST POCZĄTKIEM NOWEGO ŻYCIA
Chrzest jest początkiem nowego życia – życia we wspólnocie z Jezusem Chrystusem i z wszystkimi, którzy w Niego wierzą.
Na znak zapoczątkowania czegoś nowego otrzymujący chrzest zostaje nazwany po imieniu. Czasem otrzymuje też na chrzcie nowe imię. Na to, jak radykalnie rozumie Kościół ten nowy początek, wskazują normy prawne: prawidłowo udzielonego chrztu nie można ani powtórzyć, ani odwołać. Także ten, kto odwróci się od miłości Boga i od wspólnoty wierzących, nie przestaje być ochrzczonym. Przyrzeczenie Boga zostało bowiem dane raz na zawsze. Bóg nie odbiera swej miłości. Ochrzczony jest złączony z Chrystusem (Rz 6, 5). Uczestniczy w Jego kapłaństwie (1 P 2, 9) i doświadcza dobroci Boga.
Chociaż chrzest posiada dla życia chrześcijan znaczenie decydujące, pomimo to jego udzielanie jest proste. W razie potrzeby może go udzielić każdy człowiek. Wystarczy, że poleje wodą głowę chrzczonego i wypowie: N., ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. W pierwszych wiekach Kościoła czynione znaki były jeszcze bardziej wymowne: przyjmującego chrzest trzykrotnie zanurzano w wodzie. W Kościele wschodnim zwyczaj ten zachował się aż do dzisiaj.
Zanurzenie w wodzie oznacza, że przyjmujący chrzest zostaje z Chrystusem pogrzebany; wynurzanie, że wraz z Chrystusem zmartwychwstaje do nowego życia. Pozostałe symboliczne czynności wykonywane przy udzielaniu chrztu: znaczenie znakiem krzyża, namaszczenie olejem św., nadanie białej szaty, zapalenie świecy chrzcielnej od świecy wielkanocnej – podkreślają znak główny. Chrztu udzielać się powinno przede wszystkim w Wigilię paschalną, kiedy to święci się także wodę chrzcielną.
Chrześcijanie wierzą, że ochrzczony ma udział w życiu Zmartwychwstałego. Dogłębnie przemieniony przez Jezusa Chrystusa, staje się „Jego bratem i siostrą” – „synem i córką Boga”. Pełen zaufania może mówić do Boga: „Abba, Ojcze”. Ponadto chrześcijanie ufają, że kto w chrzcie umarł i zmartwychwstał z Chrystusem, ten jest zjednoczony z Bogiem. Wyrwany z mocy grzechu i uwolniony od grzechu pierworodnego, żyje w Jezusie Chrystusie. Tak więc chrzest jest początkiem życia płynącego z mocy Jezusa Chrystusa.
W Liście do Kolosan czytamy o chrzcie:
Z Nim (Chrystusem) pogrzebani w chrzcie, w którym też razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go wskrzesił (Kol 2, 12).
Chrzest wodą: Zanurzanie w wodzie na znak oczyszczenia i nowego początku, praktykowane również w innych religiach. Znany był Żydom w czasach Jezusa Chrystusa nie tylko dzięki działalności Jana Chrzciciela; także sekta z Qumran (wspólnota na wzór klasztornej, nad M. Martwym, której pisma odkryte zostały na jednym ze wzgórz w roku 1947) znała chrzest wodą. Jezus polecił Janowi, aby Go ochrzcił. Uczyniło to chyba także kilku uczniów Jezusa. Sam Jezus prawdopodobnie nie udzielał chrztu (J 4, l-2). Polecenie udzielania chrztu, którym św. Mateusz zamyka swą Ewangelię (Mt 28, 19), urzeczywistnia się dopiero mocą Ducha (Dz 2, 41).
Chrzest jako nowe narodzenie (por. Mt 19, 28; Tt 3, 5; „powtórne narodzenie” J 3, 3, 3, 5; „nowe stworzenie” 2 Kor 5, 17; Gal 6, 15); Wyrażenia w Nowym Testamencie, obrazujące to, co otrzymuje chrześcijanin przez wiarę i chrzest – nowe życie nacechowane miłością Boga i ludzi. Ale i ochrzczony musi boleśnie doświadczyć, jak bardzo działa w nim jeszcze „stary człowiek” (por. Ef 4, 22; Koi 3, 9).
Niezatarty znak: Ponieważ miłość Boga i Jego zwrócenie się do ludzi w Jezusie Chrystusie są nieprzemijające, zatem Kościół uczy, że chrzest wyciska „niezatarte znamię”. Chce tym powiedzieć o jedynej w swym rodzaju przynależności do Jezusa, której Bóg nigdy nie odbierze.
Woda chrzcielna: Od początku chrzczono wodą (żywioł dający życie). Woda ma moc oczyszczającą. Stąd do symboliki wody chrzcielnej należy również obmycie (por. Dz 22, 16). Z biegiem czasu wytworzył się zwyczaj święcenia wody chrzcielnej podczas Wigilii Paschalnej lub bezpośrednio przed chrztem.
Woda święcona: Woda poświęcona przez kapłana używana jest przy poświęceniach i błogosławieństwach. Wierzący czyniąc nią znak krzyża wspominają swój chrzest.
Krzyżmo: Olej z oliwek zmieszany z balsamem, poświęcony przez biskupa w Wielki Czwartek, używany przy udzielaniu chrztu, przy bierzmowaniu i święceniach kapłańskich.
Chrzest w niebezpieczeństwie, chrzest z wody: Wobec zagrażającej komuś śmierci chrztu może udzielić każdy człowiek. Polewając wodą wymawia słowa: „N., ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Swiętsgo”. Gdy wierzący rodzice chrzczą swe umierające dziecko, to wyznają wiarę w Boga, który w Jezusie Chrystusie daje wieczne życie, i wprowadzają je do wspólnoty, która w Jezusie Chrystusie łączy żywych i umarłych.
Nieochrzczeni: Kościół wierzy, że miłość Boża ogarnia owszystkich ludzi, także i tych, którzy nie z własnej winy lub z braku zrozumienia nie znaleźli drogi do wiary i do chrztu. Skutki chrztu: Chrzest wyrywa człowieka z mocy grzechu (Koi l, 13), uwalnia go od grzechu pierworodnego i od grzechu osobistego (Rz 6, 7; Koi 2, 13). Oddaje w moc Chrystusa (Rz 6, 4) i pozwala rozwijać się nowemu, płynącemu z Boga życiu. Wprowadza go do społeczności Kościoła i zobowiązuje do głoszenia w świecie nadchodzącego Królestwa Bożego (por. l Kor 15, 28).
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/zarys_wiary/chrzest_poczatkiem_nowego_zycia.html
**********
11 stycznia
Święta Honorata, dziewica
Życiorys Honoraty spisał jej rodzony brat, św. Epifaniusz, biskup Pawii. Była najmłodszą z czterech sióstr (oprócz niej św. Epifaniusz miał także siostry: Specjozę, Luminozę i Liberatę). Honorata żyła w V w. w Pawii. Św. Epifaniusz osobiście nałożył na głowę siostry welon dziewiczy na znak oddania się jej na wyłączną służbę Panu Bogu.
Kiedy w roku 476 Odoaker, król Gotów, zdobył i złupił Pawię, wziął do niewoli wśród wielu obywateli także Honoratę. Dopiero św. Epifaniusz musiał wykupić brankę z jego rąk, wraz z wielu innymi. Zasnęła w Panu otoczona powszechną czcią. Życie Honoraty pełne było modlitwy, miłosierdzia i oddania ludziom, którzy darzyli ją powszechnie czcią. Zmarła około 500 roku.
W ikonografii św. Honorata ubrana jest w tunikę. Trzyma księgę.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-11a.php3
11 stycznia
Święty Teodozy, opat
Teodozy urodził się ok. roku 424 w Mogariassos, w Małej Azji, w Kapadocji (obecna Turcja). Po św. Bazylim, św. Grzegorzu z Nazjanzu i św. Grzegorzu z Nyssy to już kolejny Święty, który pochodził z Kapadocji, gdzie kiedyś Kościół był w stanie swego najpełniejszego rozwoju.
Tęskniąc za życiem bogobojnym, Teodozy opuścił rodzinne strony i udał się w podróż do Syrii, gdzie spotkał się ze św. Symeonem Słupnikiem. Nawiedził też w Ziemi Świętej miejsca uświęcone działalnością i męką Chrystusa. Osiadł tam jako pustelnik w jaskini położonej na szlaku z Jerozolimy do Betlejem. Niedługo zaczęli gromadzić się przy nim uczniowie. Mnisi zaadoptowali na swoje mieszkania okoliczne pieczary skalne. Święty wystawił w pobliżu nich domy dla pielgrzymów oraz warsztaty, by mnisi mieli zajęcie. Tak powstało miasteczko mnichów. Z czasem Teodozy miał tak wielu uczniów, że musiał wystawić oddzielne pawilony dla pielgrzymów o różnych narodowościach: Palestyńczyków, Greków, Syryjczyków, Ormian. W roku 494 patriarcha Jerozolimy, Salustiusz, powierzył Teodozemu (Teodozjuszowi) opiekę nad wszystkimi eremami Ziemi Świętej. Nad pustelnikami Palestyny powierzył zaś pieczę św. Sabie. Obaj święci żyli ze sobą w wielkiej przyjaźni.
W owym czasie wybuchła herezja monofizytów, którzy twierdzili, że Pan Jezus miał tylko jedną naturę, Boską, nie posiadał natomiast, jak to głosi Kościół, oddzielnej natury ludzkiej. Sobór powszechny, zwołany przez papieża św. Leona I Wielkiego do Chalcedonu w 451 roku, potępił błędy monofizytów. Ci mieli jednak potężnego sprzymierzeńca w cesarzu Anastazym, który rozpoczął prześladowanie wyznawców prawowiernej wiary. Ofiarą prześladowań padł także ówczesny patriarcha Konstantynopola, Eliasz. Cesarz chciał dla nowej herezji pozyskać klasztory palestyńskie, licząc się z ich liczbą i znaczeniem. Przeciwstawił się temu jednak stanowczo Teodozy. Jako już 90-letni starzec osobiście obchodził wszystkie klasztory, by przestrzec je przed herezją i zachęcić do wierności orzeczeniom soboru. Cesarz skazał go za to na wygnanie. Po śmierci cesarza Teodozy powrócił jednak do swoich synów duchownych. Zmarł w wieku 105 lat.
Jego ciało pochowano ze czcią w grocie Trzech Króli, gdzie według podania Święta Rodzina miała przyjąć Magów. Arabowie do dziś nazywają to miejsce Deir Dosi, czyli “Klasztorem św. Teodozego”. Klasztor przetrwał szczęśliwie do wieku XV. W stanie ruiny przejął go od beduinów w roku 1900 prawosławny patriarcha Jerozolimy i osadził tam mnichów prawosławnych.
Teodozy otrzymał zaszczytny tytuł i przydomek Cenobiarchy, czyli “ojca wielu klasztorów”. Jego żywot zostawił potomnym jego uczeń, Teodor, biskup miasta Petra.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-11b.php3
**************
11 stycznia
Żywot świętego Teodozjusza, opata
(żył około roku Pańskiego 500)
Urodził się w Magariassie, wiosce położonej w Kapadocji, z pobożnych rodziców, którzy go również pobożnie wychowali. W młodości sprawował urząd lektora, to jest czytywał w kościele zgromadzonemu ludowi Pismo święte, wskutek czego stał się wkrótce bardzo biegłym w znajomości słowa Bożego. Czując pragnienie doskonałości, postanowił usunąć się od świata, opuścił więc potajemnie dom rodzicielski i udał się do Jerozolimy, aby u Grobu Chrystusa prosić Pana Boga o oświecenie, jaki ma sobie stan obrać.
W drodze odwiedził świętego Szymona Słupnika, który ujrzawszy go, zawołał: “Witaj, Teodozjuszu, sługo Boży!” Młodzieniec, zdziwiony iż Szymon, który go nie znał, nazwał go po imieniu, padł przed nim na ziemię. Szymon kazał mu wnijść na słup, uściskał go i udzielił mu błogosławieństwa.
Przybywszy do Jerozolimy, zwiedził miejsca święte, a potem udał się do świętobliwego pustelnika Longina w pobliżu Jerozolimy, pod którego kierownictwem czynił wielkie postępy w cnotach. Longin kazał mu później przyjąć zarząd kościoła poświęconego Najświętszej Maryi Pannie, ale Teodozjusz złożył ten urząd aby uniknąć pochwał ludzkich i schronił się do jaskini na wysokiej górze. Prowadził tutaj życie nader ostre. Jadał tylko korzonki i zioła w wodzie namoczone, a chleba nie miał w ustach przez trzydzieści lat.
Niebawem przyszło doń kilku młodzieńców. Przyjął ich i przepisał im regułę, której podstawą było rozmyślanie o śmierci. Kazał dla wszystkich wykopać wspólny grób, a gdy był gotowy, zwołał uczniów i zapytał, kto pierwszy chciałby w nim spoczywać. “Ja” – rzekł Bazyliusz, który był kapłanem, i zaraz ukląkł przed Teodozjuszem, prosząc o błogosławieństwo, po czym zaczął się sposobić na śmierć, która go zabrała w 40 dni potem.
W tym czasie miał Teodozjusz dwunastu uczniów. Na jedną Wielkanoc nie mieli co jeść; nie było ani kawałka chleba, a nawet Hostii do Mszy św., więc zaczęli szemrać. Święty zganił ich za to, mówiąc, że trzeba ufać Bogu. Jakoż wkrótce ujrzano gromadę mułów, które niosły im żywność, nie wiadomo od kogo i skąd, gdyż nikogo przy nich nie było.
Po pewnym czasie pomnożyła się liczba uczniów Teodozjusza tak dalece, że umyślił wybudować klasztor. Z natchnienia Bożego wybudował go w okolicy Betlejem. Z klasztorem tym były połączone trzy szpitale oraz dom dla obcych i pielgrzymów, których przybywało tylu, że nieraz po sto i więcej stołów trzeba było zastawiać potrawami. Skutkiem tego często brakowało żywności, ale Teodozjusz rozmnażał ją cudownie przez modlitwę. Do klasztoru należały cztery kościoły, w których odprawiało się nabożeństwo w różnych językach.
Dla wielkich zasług biskup jerozolimski Salustiusz mianował Teodozjusza generałem wszystkich zakonników w Palestynie, a pustelnika świętego Sabę przełożonym wszystkich pustelników. Właśnie podówczas zaczęła się szerzyć herezja eutychianów, którzy uczyli, że w Chrystusie nie dwie, ale jedna tylko była natura. Herezja ta była tym niebezpieczniejsza, że sprzyjał jej cesarz grecki Anastazjusz. Zaczęło się prześladowanie katolików. W Palestynie prócz wielu wiernych padł jego ofiarą patriarcha jerozolimski, którego cesarz złożył z urzędu, a osadził mnicha Seweryna. Teodozjusz i Saba nie chcieli owego heretyka uznać za biskupa. Cesarz zagroził im swą niełaską, co jednak nie poskutkowało, bo Teodozjusz napisał do niego list, w którym dokładnie wykazał błędy heretyckie. Monarcha zdawał się uznawać prawdę; posłał nawet Teodozjuszowi 30 funtów złota, rzekomo jako jałmużnę, a w gruncie rzeczy na to, aby Świętego przekupić. Teodozjusz domyślił się tego, wziął pieniądze i rozdał między ubogich, ale heretyka Sewera nie uznał, ani też od katolickiego wyznania nie odstąpił. Ponieważ cesarz znowu począł prześladować prawowiernych, więc Teodozjusz, przebiegając całą Palestynę, upominał, by nikt nie odstępował od tej nauki, którą Kościół święty na pierwszych czterech soborach uznał za prawdziwą. Pewnego dnia zawołał w jednym z kościołów jerozolimskich: “Kto nauki pierwszych czterech soborów jak czterech Ewangelii nie przyjmie, niech będzie wyklęty!” Rozgniewany tym cesarz skazał Teodozjusza, wtenczas już przeszło dziewięćdziesięcioletniego starca, na wygnanie. Nie trwało ono długo, bo wkrótce potem nastąpiła zmiana na tronie cesarskim. Nowy cesarz sprzyjał katolikom i pozwolił wygnańcowi wrócić.
Po powrocie żył Teodozjusz jeszcze lat jedenaście. Pod koniec życia wpadł w ciężką chorobę. Radzono mu, aby prosił Pana Boga o ulgę w cierpieniu, on jednak nie chciał tego uczynić, był bowiem zdania, że taka modlitwa byłaby znakiem braku cierpliwości, i pozbawiłaby go korony niebieskiej. Umarł w roku 529, licząc lat sto pięć. Pochowano go w celi, a w czasie pogrzebu Bóg uwielbił swego wyznawcę licznymi cudami.
Nauka moralna
Pamiętaj o śmierci! Oto nauka, płynąca z żywota św. Teodozjusza, który w tej sztuce pamiętania o śmierci ćwiczył siebie i uczniów.
Sto pięćdziesiąt lat temu wybuchła we Francji straszna rewolucja. Utworzył się rząd z łudzi okrutnych, rząd, który siał postrach, gdyż krew ludzką jak wodę przelewał, zwany dlatego rządem grozy, strachu, gwałtów.
Rząd ten, z wyjątkiem bolszewickiego najokrutniejszy z wszystkich jakie zna historia, wtrącał do więzień ludzi wszelkiego stanu: panów, mieszczan, wieśniaków, żołnierzy, duchownych, starców, młodzież, niewiasty, słowem, wszystkich, których z jakiegokolwiek powodu uważał za niebezpiecznych dla siebie, a następnie skazywał na śmierć bez miłosierdzia.
Przerzućmy się myślą do jednego z takich więzień. Jest ranna godzina – cisza. Wtem na korytarzu słychać kroki, otwierają się drzwi, zjawia się komisarz rządowy z papierem w ręku. Obok niego dozorca i oddział żołnierzy. Komisarz głosem grobowym odczytuje z papieru rozmaite nazwiska. Kto wywołany, musi iść na ratusz, na sąd, na stracenie.
Wyobraźmy sobie, co działo się w duszach owych skazańców! Jaka trwoga, jakie łkania, jaka rozpacz! O losie nieopłakany! Musieli jednak iść – i szli.
Wyobraźmy sobie, że w takiej chwili przychodzi do więzienia jakiś człowiek, zaczyna wesoło rozprawiać i mówi, żeby się nie smucili, żeby raczej myśleli o balach, o teatrach, o ucztach. Cóż by mu odpowiedzieli więźniowie? Rzekliby mu: Szalony, dziś, jutro pójdziemy na śmierć, a ty chcesz, byśmy się bawili, byśmy żartowali?
O kim tu mowa? I o nas! I myśmy więźniami, skazańcami! Wszyscy, młodzi czy starzy, każdego stanu, każdej godności – wszyscy jesteśmy skazani na śmierć. Więzieniem naszym – ziemia, komisarzem – śmierć! Ten komisarz królewski przychodzi z fatalnym papierem w ręku, wywołuje nazwiska, a czyje przeczyta, wskazany musi iść. Musisz iść! Nie proś, bo nie wyprosisz! Nie obiecuj, bo go nie przekupisz! Musisz iść, musisz umierać!
Idzie ten komisarz, a z nim żołnierze. Ci żołnierze to choroby, cierpienia, dolegliwości, różne przygody i wypadki. Przychodzi do wsi, przychodzi do miasta, i wywołuje. Wywołuje imię dziecięcia i dziecię musi umierać. To dziecię ledwo jeden roczek żyło, to dziecię niewinne jak aniołek, to dziecię wszystką pociechą i nadzieją swoich rodziców – jeżeli to dziecię umrze, to serce ojca i matki rozdarte będzie na zawsze. O śmierci, posłuchaj! Zabierz lepiej tego starca, zabierz tego nędzarza – oni cię już od dawna wołają, a zostaw to dziecię rodzicom! Śmierć nie posłucha. Odpowiada: Napisane jest, że to dziecię ma umrzeć, więc musi umrzeć.
I wywołuje dalej. I mówię śmierci: O śmierci, przypatrz się dobrze, co masz napisane, może się mylisz, to pewnie nie tego syna dorosłego, tę córkę dorosłą masz zabrać! Oni tacy młodzi, tacy zdrowi, w tych młodych głowach tyle rojeń i marzeń – daj się uprosić – czyż mają w samym kwiecie życia umierać? Zabierz tych, którym się już życie sprzykrzyło, zbrzydło. A śmierć odpowiada: Postanowione jest, że oni mają umrzeć.
I wywołuje dalej. Słyszę imię ojca, imię matki. O śmierci! – to ojciec kilkorga dziatek, jeśli umrze, kto je wyżywi, kto je wychowa? A co będzie z matką? To matka ośmiorga małych dzieci – co ona pocznie? Śmierć odpowiada: Tu napisane, że muszą umrzeć.
I wywołuje dalej; wywołuje nazwisko starca. A starzec prosi i błaga: Poczekaj trochę, daj mi chwilkę czasu, bym wszystko załatwił i zrobił testament. Jeszczem się nie przygotował, chcę się z Bogiem pojednać, chcę się z całego życia wyspowiadać, od tego zawisło zbawienie moje lub potępienie. Śmierć odpowiada: Napisano, że masz umrzeć.
I tak dzieje się z każdym, czy on król, czy żebrak, arcybiskup czy prosty kapłan. Wszyscyśmy skazani na śmierć; taki nasz los. Nie wiemy, czy będziemy bogaci czy ubodzy, zdrowi czy chorzy, ale to jedno wiemy niezawodnie, że musimy umrzeć.
Musimy umierać, ale nie wiemy, kiedy, gdzie i jak?
Święci pamiętali o śmierci. Gdybyś się przeniósł w czasy pustelników, gdybyś wstąpił do ich jam i pieczar, cóż byś zobaczył? Krzyż i trupią głowę; krzyż, który im przypominał, co Pan Jezus z miłości ku nam uczynił, i trupią głowę, co im śmierć przypominała.
Słynny kardynał Bellarmin na pierścieniu swoim kazał wyryć te słowa: “Memento mori” – “Pamiętaj o śmierci”. Pewien święty biskup miał na stole, na którym pracował i jadał, trupią głowę z napisem: “Byłem tym, czym jesteś; będziesz tym, czym jestem”.
Święty Jan Klimak opowiada taki wypadek z życia pustelników:
Pewien pustelnik z góry Horeb pierwsze lata życia pustelniczego spędził niedbale, nie trzymając się reguły. Pewnego razu zachorował tak ciężko, iż zdawało się, że już skonał, albowiem przez całą godzinę nie dawał znaku życia. Po dłuższym czasie przyszedł do siebie – był to tylko letarg, ciężkie omdlenie. Powróciwszy do życia, prosił braci pustelników, by wszyscy odeszli. Zostawili go samego, on zaś zamurował wejście do celi i zamurowany żył przez lat dwanaście. Przez cały ten czas do nikogo słowa nie rzekł, żywił się suchym chlebem i wodą, a łzy ustawicznie ciekły mu po policzkach. Nadeszła wreszcie ostatnia jego godzina. Zeszli się bracia i odwaliwszy kamienie zasłaniające wejście do jaskini zaczęli prosić, by im powiedział, co widział w owym śnie letargicznym. Zdołali wydobyć z niego tylko te słowa: “Kto naprawdę myśli o śmierci, nigdy nie dopuści się ciężkiego grzechu”, zrozumieli jednak, że to owa śmierć pozorna sprawiła w nim tak wielką i szczęśliwą odmianę.
Memento mori! Pomnij na śmierć!
Modlitwa
Boże, któryś sam za środek najpewniejszy do uchronienia się grzechu, wskazał nam rozpamiętywanie o rzeczach ostatecznych; daj nam za przykładem i wstawieniem się świętego Teodozjusza, tak żywą ich pamięć w myśli naszej mieć wyrytą, abyśmy przez całe życie strzegąc się grzechu, wolni od niego znaleźli się w godzinę śmierci. Przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Amen.
św. Teodozjusz, opat
urodzony dla świata 424 roku
urodzony dla nieba 529 roku
wspomnienie 11 stycznia
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.
http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/t/teodozju.htm
Święty Teodozy, opat-pustelnik. (424-529)
Teodozy urodził się w Kappadocyi w roku 424. Wychowany bogobojnie w domu rodzicielskim, jako chłopiec odznaczał się życiem pobożnem i znajomością w służbie kościelnej. Szczególne zamiłowanie miał do tajemnic Pisma św.. To też jako młodzieniec czytał już za pozwoleniem starszych księgi Objawienia św. w kościele w czasie publicznych nabożeństw.
Nadszedł czas wyboru stanu. Młodzieniec pokazywał skłonność do życia doskonałego i służby Bożej. Pełen ufności w Opatrzność Bożą opuścił ojca i matkę i rodzinne swe strony i udał się do Ziemi świętej. Tu na tem miejscu, gdzie Pan Jezus żył i cierpiał, chciał usłyszeć głos powołania Bożego. Droga do Ziemi św. prowadziła przez Syryą, gdzie to naówczas żył ów sławny i świątobliwy Szymon Słupnik. (Patrz na jego żywot, dnia 5.stycznia). Do niego postanowił się udać Teodozy. Skoro Szymon ujrzał z wysokości swego słupa nadchodzącego młodzieńca, zawołał głośno: Oto idzie mąż Boży, który niech będzie błogosławiony. Potem przyjął go do siebie jak najmiłościwiej, pouczał go i przepowiedział mu dalsze życie.
W Jerozolimie modlił się Teodozy do Pana o wskazówkę, dokąd się ma udać. Pan Bóg wysłuchał modłów i posłał go do pewnego pustelnika, nazwiskiem Longin, który mieszkał w zwaliskach jakiejś starej wieży. Tu poddał się pod duchowne przewodnictwo owego starca i nauczył się surowości życia i prawdziwej doskonałości.
Na prośby pewnej pobożnej niewiasty, która niedaleko Betleem wybudowała świątynię pod wezwaniem Matki Boskiej, objął służbę przy tym kościele, lecz bojąc się pochwał ludzkich, które zbyt często na niego spadały, uciekł i osiadł w jakiejś skalistej jaskini na szczycie wysokiej góry. Tutaj został i żył przez lat trzydzieści. Oczywiście było to życie zupełnie oderwane od świata, życie pustelnicze, ale zarazem zadziwiająco ostre. Jadał tylko surowe jarzyny, korzonki leśne i owoce; przez trzydzieści całych lat nie widział chleba. Modlił się dzień i noc tak żarliwie, że łzy nie ginęły na licach jego. Często noce całe spędzał na modlitwie, nie kładąc się wcale do snu.
Sława jego świątobliwości rozchodziła się daleko po Ziemi świętej, zapalała wielu młodzieńców do naśladowania jego życia. Teodozy przyjmował ich do siebie i razem z nimi mieszkając, uczył ich życia pustelniczego. Lecz liczba tych młodzieńców wzmagała się z dnia na dzień, a Teodozy widząc w tem wyższą wolę Bożą, postanowił opuścić swą pustelnią i założyć klasztor, w ktorymby wielu młodzieńców mogło służyć Panu Bogu.
Na równinie niedaleko Betleem zbudował ogromny klasztor. Ze wszech stron cisnęła się teraz młodzież w owe mury zaciszne, by pod przewodnictwem tak sławnego mistrza duchownego zdobywać cnoty i doskonałości. Z wszystkich krajów przychodzili młodzieńcy, ubodzy i bogaci, prostaczkowie i synowie możnych rodziców, ludzie różnych stanów, wojskowi, rzemieślnicy i rolnicy, wszyscy zbierali się w jednym celu, by służyć Bogu, a wszyscy łączyli się jednym wspólnym węzłem miłości bliźniego i Boga. To też taka miłość i zgoda zapanowała w owym klasztorze, że coraz to innych pociągała do wstąpienia do owego zgromadzenia miłości.
Ponieważ byli tam ludzie różnych narodowości, przeto pobudował Teodozy cztery kościoły, by zakonnicy wszyscy w swoim własnym języku mogli wielbić Pana Boga. Na Mszę św. schodzili się natomiast razem do jednego kościoła. Oprócz tego obejmował klasztor trzy szpitale, w których chorzy, opętani i pielgrzymi znajdowali opiekę i schronienie. Najbardziej zajmował się Teodozy chorymi i nieszczęśliwymi. Zawsze pamiętał o słowach Zbawiciela: Coście jednemu z tych maluczkich uczynili, mnieście uczynili. Dlatego też własnoręcznie mył rany najobrzydliwsze i całował je, widząc w nich rany Zbawiciela. Noce całe spędzał na pielęgnowaniu tych biednych przybyszów. Czasem znowu licznych pielgrzymów, którzy przybywali zwiedzać Ziemię Świętą, przyjmował w klasztorze, zaspokajając ich głód hojnością pobożnych dobroczyńców.
Oprócz kościołów i zakładów dobroczynnych pobudował Teodozy wiele zakładów rękodzielniczych, które miały dostarczyć klasztorowi wszystkiego, co dla życia i utrzymania było potrzebne. Bo święty nie chciał mieć styczniści ze światem i chciał wszystkie zapotrzebowania klasztoru zaspokoić w obrębie murów klasztornych. Stąd poszło, że klasztor tem wyglądał jakby całe odrębne miasto, w którym jedni się modlili, drudzy pracowali jako rzemieślnicy lub rękodzielnicy. Wszystkich łączyła wspólna reguła zakonna.
Jedną z głównych praktyk życia zakonnego była ustawiczna pamięć na śmierć. Święty wiedział bowiem, że rozmyślanie o śmierci broni od grzechu. “Pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, a na wieki nie zgrzeszysz” (Ekkl. 7,40). To też wewnątrz klasztornych zakładów kazał wybudować wielki grobowiec. Około niego zbierali się co dzień zakonnicy na rozmyślania o śmierci. Razu pewnego, gdy zebrani stali około grobowca, zapytał się święty: A kto też z nas pierwszy spocznie w tym grobie? Na te słowa padł jeden z zakonników, imieniem Bazyli, do nóg Teodozego i rzekł; Ojcze, ja chcę pierwszy umrzeć, proszę cię o błogosławieństwo. Święty udzielił mu błogosławieństwa, a Bazyli wkrótce umarł, choć dotąd był zupełnie zdrowy. Cud ten podniósł bardzo sławę świętego opata.
Mimo rozległych swych obowiązków, jakie nakładało nań zarządzanie tak wielkim klasztorem, zachowywał święty zawsze największy spokój i skupienie. Żył jakby w największej samotności. Łagodność i dobroć jego jednała mu serca wszystkich zakonników. Te zalety świętego opata spowodowały patryarchę jerozolimskiego do oddania Teodozemu zarządu nad wszystkimi zakonami w całej Palestynie.
Przedziwną była głęboka wiara Teodozego w Opatrzność Bożą. Potrzeby tak wielkiego zakonu, a mianowicie dobroczynność, jaką okazywał śwoęty dla biedaków i pielgrzymów, wymagały wielkich nakładów. Święty nie zważał nigdy na to, że dochody klasztoru nie wystarczają na wyżywienie. Razu pewnego zabrakło pożywienia tak dalece, że nie było już mąki do pieczenia opłatków potrzebnych do Mszy św.. Zakonnicy uwiadomili o tem świętego, który odpowiedział na to słowami Pisma św.: Nie troszcie się o to, cobyście jedli, albo cobyście pili. Ten Bóg, który kiedyś żywił Izraelitów na puszczy, który kilkorga chlebami nakarmił tysiące ludu, On i o nas nie zapomni. Bo ani wszechmoc, ani dobroć Jego się dotąd nie zmniejszyły. Po kilku godzinach pojawiło się nagle kilku nieznanych ludzi, którzy przynieśli taką ilość pokarmu, że starczyło na kilkanaście dni. Wiele podobnych wypadków opowiadają legendy z życia św. Teodozego.
Szerzyła się naonczas sekta Eutychyanów. Założycielem tej sekty był niejakiś Eutyches. Wychodząc z dobrego założenia, że w Chrystusie Panu są dwie natury, t.j. Boska i ludzka, zaczął jednak badać stosunek jednej natury do drugiej i doszedł do wniosku, że natura ludzka jest w stosunku do nieskończonej natury Boskiej tak małą, że ginie w niej tak jak kropla wina spadająca w morze ginie w nim zupełnie. Skutkiem tego twierdził, że wszystkie czynności w Chrystusie Panu pochodzą tylko z natury Boskiej, czyli zaprzeczył w zasadzie działalności natury ludzkiej w Chrystusie i doszedł do wniosku, że właściwie jest w Chrystusie tylko jedna natura Boska. Herezya ta została potępioną na soborze chalcedońskim w roku 451. Ówczesny cesarz Anastazy sprzyjał tej herezyi, wypędzał prawowiernych biskupów i osadzał na ich miejscu biskupów heretyckich.
Zależało mu bardzo na tem, aby pozyskać dla herezyi Teodozego, którego wpływ mógłby się wiele przyczynić do rozszerzenia błędu. W tym celu posłał wiele złota do klasztoru Teodozego. Święty rozdał złoto ubogim. A kiedy cesarz posłał Teodozemu błędne wyznanie wiary do podpisu, opat zwołał swych zakonników, oświadczył się przciw herezyi i postanowił raczej życie swe położyć, niż stanąć po stronie cesarza. Mimo podeszłego wieku, bo miał podówczas lat 94, opuścił wnet mury klasztoru, aby po całej Palestynie w gorących słowach nakłaniać do zachowania prawdziwej wiary Chrystusowej, głosząc, że ktoby nie uznawał soboru chalcedońskiego i jego orzeczeń, jest wyklęty z kościoła.
To mężne wystąpienie świętego starca umocniło lud w prawdziwej wierze, ale zarazem ściągnęło gniew cesarza na mężnego obrońcę Chrystusowego. Został skazany na wygnanie; lecz nie długo trwało to wydalenie, bo nagle umarł Anastazy rażony piorunem, a następca jego Justyn odwołał świętego z wygnania.
Jeszcze jedenaście lat kierował Teodozy pobożnem zakonem w największej gorliwości i miłości. Dożył lat 105. Wtenczas to zesłał Pan Bóg na niego bardzo ciężką chorobę, w której święty sługa Boży cierpiał ogromnie. Pomimo to wśród największych cierpień modlił się ustawicznie. Dnia 11. stycznia r. 529 powołał go Pan Bóg do siebie. Pochowano go w owym grobowcu, który był pobudował w swym klasztorze.
Nauka
Jedną z najgłówniejszych reguł, jakie św. Teodozy zalecał swym zakonnikom, była ustawiczna pamięć na śmierć. I w rzeczywistości niema zbawienniejszego rozważania nad rozważanie o śmierci. “Postanowiono człowiekowi raz umrzeć, a potem sąd”. Gdyby ludzie częściej myśleli o śmierci, z pewnością mniejby grzeszyli.
Dziwna to rzecz, każdy z nas wie o tem dobrze, że kiedyś umrze, a jednak tak mało o tej śmierci pamięta. A przecież wszystko, co jest na tem świecie, przypomina nam tę smutną straszną prawdę, która ostrością miecza powinna przeszywać serca nasze, i napełniać nas drzeniem i strachem. Patrz po za siebie: Ci, z którymi kiedyś jako dziecko się bawiłeś, a może grzeszyłeś, gdzież oni są? Stoisz, starcze, na polanie tego świata samotny jak ów dąb, który kiedyś stał wśród lasu. Patrz wkoło siebie: Nowe kolebki ściele niewiasta; co było dzieckiem, na męża urosło; co było mężem, dziś głowa siwa; co było starcem, mogiła pokrywa. Za każdym miastem żywych znajduje się miasto umarłych, droga do niego dobrze wydeptana, znać często tam chodzą. Patrz na te mogiły, słuchaj, co mówią: Byliśmy, czem jesteście, będziecie, czem jesteśmy. Otwórz tę mogiłę, tam leży człowiek przed kilku dniami pochowany. Przypatrz mu się. Zgnilizna i pastwa dla robaków. Patrz na ową mogiłę, tam leży człowiek dawno już pochowany, lat czterdzieści. Kupa kości. Patrz, tyle zostanie z ciebie. Tyle zostanie z twej urody, z twego majątku, z dostojeństw, honorów… . Będziecie, czem jesteśmy. Co nam dziś, wam jutro. Rozważ to dobrze.
http://siomi1.w.interia.pl/11.stycznia.html
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Orvieto, w Umbrii – św. Tomasza z Cori, gorliwego mistrza franciszkańskich nowicjuszy. Wychował on wielu misjonarzy, wysyłanych potem do Chin i Indii. Zmarł w roku 1729. Pius VI zaliczył go w roku 1786 w poczet błogosławionych.
oraz:
św. Anastazego, mnicha (+ ok. 570); św. Hygina, papieża i męczennika (+ 140); św. Melchiadesa (Milicjadesa), papieża i męczennika (+ 314); św. Palemona, opata (+ ok. 330); św. Salwiusza, biskupa i męczennika (+ ok. 625)
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-11b.php3
PLASTER MIODU. Psalmy, czyli o rwaniu włosów z głowy
Wprowadzenie do internetowego słuchowiska PLASTER MIODU: PSALMY prowadzonego przez o. Adama Szustaka OP. Po więcej zapraszamy na: http://www.langustanapalmie.pl.
KSIĘGA PIERWSZA
PSALM 1
Dwie drogi życia
1 Szczęśliwy mąż,
który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie siada w kole szyderców,
2 lecz ma upodobanie w Prawie Pana,
nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą.
3 Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie,
a liście jego nie więdną:
co uczyni, pomyślnie wypada.
4 Nie tak występni, nie tak:
są oni jak plewa, którą wiatr rozmiata.
5 Toteż występni nie ostoją się na sądzie
ani grzesznicy – w zgromadzeniu sprawiedliwych,
6 bo Pan uznaje drogę sprawiedliwych,
a droga występnych zaginie.
https://www.facebook.com/LangustaNaPalmie
Jak osiągnąć wewnętrzną wolność?
Wojciech Werhun SJ
Jak uwolnić się od nieuporządkowanych uczuć, uzależnień, schematów myślowych? Chcesz nauczyć się swobodnie wybierać lub odrzucać różne poruszenia, które pojawiają się w tobie?
Ćwiczenia służą do usunięcia wszystkich uczuć nieuporządkowanych, a po ich usunięciu – do szukania i znalezienia woli Bożej w takim uporządkowaniu swego życia, żeby służyło dla dobra i zbawienia duszy (św. Ignacy Loyola).
Po porównaniu Ćwiczeń Duchowych (ĆD) do ćwiczeń fizycznych św. Ignacy od razu wskazuje na ich ogólny cel. Innymi słowy opisuje czego należy się spodziewać po kimś, kto długo posługuje się Ćwiczeniami i żyje nimi na co dzień. Te cele są dwa:
1) Uporządkowanie uczuć nieuporządkowanych – czyli osiągnięcie wewnętrznej wolności. To znaczy, że adept ĆD nie daje się manipulować przez swoje wewnętrzne poruszenia i przywiązania, ale jest ponad nimi i we wszystkim potrafi kierować się rozumem. Oto kilka przykładów rzeczy, od których trzeba się uwalniać:
a) Uzależnienia
– alkohol
– narkotyki
– tytoń
– świat wirtualny
– seks
– praca
– muzyka
– niektóre relacje
b) Sfera emocjonalna
– zranienia
– lęki
– brak akceptacji
– niska samoocena
– poczucie winy
– perfekcjonizm
– maski, które zakładam (gwiazda, człowiek sukcesu, mądrala, klaun, dzikus, paker, pracuś, grzeczniutki miły pan, sierotka, kozioł ofiarny, zbawca świata, itp.).
– agresja
– różne dręczące myśli i kłamstwa na nasz temat
– inne nieuporządkowane potrzeby
c) Prywatne schematy myślowe (dotyczące mnie, Boga, innych, świata)
d) Przekonania, poglądy (polityczne, filozoficzne)
e) Niektóre wartości
f) Uwarunkowania kulturowe
g) Religijność
2) Ktoś może mi zarzucić, że w powyższym punkcie piszę o uwolnieniu się od rzeczy dobrych, tj. wartości, religijności, itp. Otóż… tak! O to właśnie chodzi. Zrozumiemy to przyglądając się drugiemu celowi ĆD. Ten cel to uporządkowanie swojego życia tak, żeby jak najlepiej służyło Bogu. Innymi słowy chcemy te wszystkie powyższe elementy poukładać (uporządkować) w taki sposób, żeby całość układanki służyła Bogu jak najlepiej. Żeby je tak poukładać, trzeba być wolnym nawet wobec rzeczy dobrych, bo one też mają swoje należne miejsce w całej układance (rzeczy dobre trzeba ułożyć choćby poniżej rzeczy bardzo dobrych a już na pewno poniżej samego Boga!).
Jeżeli nie jestem wolny, to mogę nadać zbyt wysoką wartość niektórym rzeczom dobrym. Np. ktoś może być tak przywiązany do kultury łacińskiej (rzecz dobra, a jak!), że niemal utożsami ją z Bogiem i stwierdzi: “Bóg jest obecny tylko w obrębie kultury łacińskiej”. To jest problem. Bo w tym momencie neguję sensowność chrześcijaństwa w innych kulturach i językach oraz neguję ich doświadczenie Boga (co, w moim odczuciu, jest rzeczą o wiele cenniejszą i wyższą w hierarchii). W drugim celu chodzi więc o to, aby ułożyć sensowną hierarchię w swoim życiu w taki sposób, żebym był jak najużyteczniejszym narzędziem w rękach Boga. A dla każdego z nas ta hierarchia będzie zupełnie inna. Jak ją rozpoznać? Poddając się Ćwiczeniom.
Człowiek Ćwiczeń Duchowych, czyli człowiek wewnętrznie uporządkowany, będzie w stanie dużo lepiej współpracować z Bogiem i doskonalej rozeznawać duchowo. Dlaczego? Bo nauczy się duchowych i psychicznych różnic w gąszczu swoich wewnętrznych poruszeń (cel nr 2) i będzie potrafił swobodnie wybierać lub odrzucać różne poruszenia, w zależności od rozeznania (cel nr 1). To jak, wchodzisz w to?
Tekst pochodzi z bloga cwiczeniaduchowe.blog.deon.pl