Kłamstwo zrodzone z herezji utoczy krwi ludom głuchym na Słowo
Tytułem wstępu do refleksji nad wydarzeniem historycznym
„jak heretycy żydom ułatwili życie cudzym kosztem”
Fragment
Wiara, że – zgodnie z proroctwami biblijnymi – Żydzi powrócą do swego starożytnego domu, towarzyszy protestantyzmowi na Wyspach od jego zarania. Jednak w projekt polityczny przekształca się dopiero po wojnach napoleońskich, gdy Wielka Brytania wyrasta na potężne globalne imperium mające realną możliwość przyczynienia się do restauracji „w Palestynie domu narodowego dla ludu żydowskiego”. Dzięki temu mnożnikowi siły widzimy splot religii i polityki imperialnej na rzecz syjonistycznej idei wszędzie w Wielkiej Brytanii. Przykładowo, w 1833 r., gdy Osmanowie tracili władzę nad Lewantem, arcybiskup Canterbury i arcybiskup Dublinu stwierdzili w Izbie Lordów, że Biblia mówi jasno: Żydzi mają no nowo ustanowić własne państwa w Palestynie. Doniosłą rolę w tym przedsięwzięciu ma też odegrać Wielka Brytania. Istotnie, od lat 30 XIX w. filosemityzm i syjonizm chrześcijański mocno utrwaliły się w tożsamości brytyjskiej.
Najwybitniejszym w XIX w. brytyjskim syjonistą chrześcijańskim był Anthony Ashley-Cooper, od 1851 r. lord Shaftesbury, jednocześnie najważniejszy ówczesny reformator społeczny, autor ustaw o dziejowym znaczeniu dotyczących m.in. osób umysłowo chorych, dzieci, kobiet i górników. Wyobraźmy sobie Dickensa w roli prawodawcy. Otóż Shaftesbury przez całe swoje długie i jakże aktywne życie działał także na rzecz przywrócenia Palestyny Żydom – w Parlamencie, w prasie i w organizacjach ewangelikalnych.
Jako zięć lorda Palmerstona, ministra spraw zagranicznych i premiera UK, cieszył się jego czynnym poparciem. Na przykład, Shaftesbury przyczynił się do utworzenia w 1838 r. brytyjskiego konsulatu w Jerozolimie oraz do założenia tam w 1841 r. anglikańsko-luterańskiego biskupstwa, wierząc, że jego powstanie wpłynie na rozwój osadnictwa żydowskiego w Palestynie, co z kolei przyśpieszy powrót Jezusa. Na początku tegoż roku opublikował w brytyjskiej prasie apel do protestanckich władców Europy i Ameryki Północnej o zorganizowanie międzynarodowego kongresu w celu utworzenia państwa żydowskiego w Palestynie.
Pięćdziesiąt pięć lat przed Der Judenstaat.
Restauracjonizm rzeczywiście przeniknął wówczas społeczeństwo brytyjskie na wskroś. Przykładowo, archeolodzy i duchowni założyli w 1865 r. Fundację Eksploracji Palestyny, która prowadziła szeroko zakrojone badania miejsc związanych z Biblią. Odkrycia Fundacji regularnie odnotowywała prasa, skupiając w ten sposób uwagę ewangelikalnych na Ziemi Świętej.
Lista Brytyjczyków, którzy od lat 30 XIX w. przedstawili poważne plany żydowskiego osadnictwa w Palestynie jest zadziwiająco długa i obejmuje wojskowych, pastorów i marzycieli (…)
… Laurence Oliphant, który cieszył się szczególnie dużym autorytetem w brytyjskim establishmencie. W 1879 r. Oliphant przedstawił premierowi Disraelemu i ministrowi spraw zagranicznych lordowi Salisbury „Plan dla Gileadu”. Postulował w nim skolonizowanie przez Żydów północnych ziem biblijnego Izraela. Uzyskał nawet obietnicę Fundacji Eksploracji Palestyny, że dołoży ona 40 000 funtów do przedsięwzięcia, które miało powstać jako dzierżawa zawarta na 25 lat. Dzięki poparciu Disraelego i Salisbury’ego, Oliphant wybrał się w tymże roku w podróż badawczą do Lewantu, i ostatecznie do Stambułu, gdzie starał się o firman, czyli zgodę Turków na osiedlenie Żydów. Sułtan jednak odmówił. Jak zobaczymy, Oliphant niemniej nie ustawał w wysiłkach i wznowił je trzy lata później.
(…)
Z powodu przeszkód tureckich i rosyjskich, w drugiej połowie 1882 r. doszło do upadku BILU/ organizacji młodych, gorliwych syjonistów (przede wszystkim z Charkowa), którzy postanowili osiedlić się w Erec Jisrael jako rolnicy/. Ruch Howewe Syjon też stanął na krawędzi. Uratował go rabin Mohylewer – i to nie tylko w Europie środkowo-wschodniej, gdzie utrzymywał ruch przy życiu i organizował liczne zebrania, tworząc tym samym jakże ważną dla przyszłości syjonizmu syntezę polityczno-religijną. Otóż rabinowi udało się pozyskać dla jiszuw samego barona de Rothschilda, który przez swoją ogromną hojność stał się ojcem jiszuw. Tędy wiodła droga do sukcesu żydowskiego osadnictwa w Palestynie, i tędy także do dziejowej konferencji Howewe Syjon w Katowicach w listopadzie 1884 r.
Philip Earl Steele
Warszawa
S Y J O N I Ś C I C H R Z E Ś C I J A Ń S C Y
W E U R O P I E Ś R O D K O W O – W S C H O D N I E J , 1 8 7 6 – 1 8 8 4 .
P R Z Y C Z Y N E K D O P O W S T A N I A H I B B A T S Y J O N ,
P I E R W S Z E G O R U C H U S Y J O N I S T Y C Z N E G O
*****
Artykuł drugi
Prof. Jacek Bartyzel: Kim są „chrześcijańscy syjoniści” i dlaczego są tacy niebezpieczni?
Współczesny fenomen zwany „chrześcijańskim syjonizmem” ma swoje źródło w religijnej historii Stanów Zjednoczonych i to jeszcze w okresie kolonialnym. Anglosaską Nową Anglię, powiększoną drogą podboju bądź wykupu o inne dzisiejsze stany, zasiedlili głównie i zbudowali religijni „dysydenci” od głównych nurtów protestanckiej reformacji: anglikanizmu, kalwinizmu i luteranizmu, szukający tam schronienia przed represjami ze strony urzędowego w Anglii „Kościoła Ustanowionego” (Established Church) i związanej z nim monarchii, której byli zaciekłymi wrogami.
Nadto, gdy przywołamy symbol piramidy na amerykańskim banknocie dolarowym, to napis na zwoju u stóp zdobiącej go piramidy, obwieszczający Novus Ordo Seculorum, „standardowo tłumaczy się jako «nowy porządek wieków», ale możemy też uwolnić masoński sens tej formuły, a wówczas otrzymamy: «nowy świecki zakon»” (Druga Babel. Antynomie siedemnastowiecznej angielskiej myśli politycznej, Warszawa 2005, s. 30-31).
Prof. Jacek Bartyzel

To dobrze, że wiedza o tym anglo-amerykańskim odurnieniu syjonistycznym rozpowszechnia się wreszcie w Polsce. Propaganda proamerykańska tworzyła nam modele dzielnego kowboja i ślicznej blondyneczki z dołeczkami w buzi, przygotowującej śniadanie mężusiowi idącemu do pracy. American dream. Ale ani słowa o tej syjonistycznej zarazie, której wcieleniem jest też niestety obecny prezydent amerykański i która toczy społeczeństwa anglosaskie od przynajmniej 2 stuleci. W jej wyniku powstało państwo Izrael założone z inicjatywy chazara z Polski Chaima Weizmanna w 1947 r. po latach nieprawdopodobnych jego i jego gangu chazarskiego intryg syjonistycznych, plątanych od Pałacu Buckigham przez Frankfurt, Berlin, po Biały Dom oraz wśród armii WASP-owskich ministrów zakochanych w Starym Testamencie i gotowych krwawo wytrzebić wszystkie ludy mieszkające od 2 tysięcy lat w Palestynie, choć to one mają prawdziwy genotyp semicki w przeciwieństwie do mongoło-tureckich chazarów (o czym wtedy nie myślano, mimo że Apokalipsa pisze o “żydach którzy nie są żydami). Dalszego ciągu tej ponurej opowieści jesteśmy świadkami obecnie, przy okazji rzezi Palestyńczyków w Gazie przez wściekły Izrael i jego napaści na Syrię oraz ostatnio na Iran.
A czy w Kościele Katolickim nie zaczęła się właśnie Ohyda Spustoszenia? Papież Leon XIV odprawiając Mszę św. w Watykanie 22 czerwca br. w Święto Bożego Ciała, użył publicznie sprofanowanej wersji tekstu Przeistoczenia. Wyrażenie ” za wielu” podczas Konsekracji Wina zostało zastąpione przez Papieża słowami “za wszystkich” (per tutti) . W ten sposób NIE dokonało się Przeistoczenie, najświętszy moment Mszy Św., bo słowa pozostawione nam przez Samego Jezusa Chrystusa zostały zmienione. Oto film z tego smutnego wydarzenia min. 57:45 https://www.youtube.com/live/DMDb2564cWY
Informacja druga:„Fiducia supplicans” zostaje, ogłosił kardynał Victor Manuel Fernández.
Opuszczając Sala Stampa po konferencji prasowej w czwartek powiedział w rozmowie z „Il Messaggero”, że za pontyfikatu Leona XIV nie będzie zmian w sprawie deklaracji Franciszka, która wprowadziła błogosławieństwa dla par tej samej płci.
Leon XIV przyjął Fernándeza już kilka razy na audiencji prywatnej, można zatem uznać, że kardynał wie, co mówi.
„Fiducia supplicans” to deklaracja z 18 grudnia 2023 roku. Watykan wprowadził w niej „błogosławieństwa pozaliturgiczne” dla par homoseksualnych.
Zbuntowała się przeciwko temu większość Afryki. W Polsce takich błogosławieństw również nie ma. Są w innych krajach, jak Niemcy, Austria, Belgia, część Francji, część Italii, niektóre diecezje USA.
Oto katolicyzm XXI wieku – z daleko posuniętą różnorodnością w ocenie ważnej sfery moralnej.
Paweł Chmielewski/X