Jak Viktor Orbán walczy o interesy Węgier w Brukseli

Głos Polski jest w Unii Europejskiej słabo słyszalny. Warto się przyjrzeć, jak działa Orbán.

Orbán to twardy zawodnik. W środę 31 stycznia po przybyciu do Brukseli spotkał się z protestującymi rolnikami w centrum miasta. Zwracając się do belgijskich dziennikarzy stwierdził, że Europa potrzebuje nowych przywódców i nowej elity. Podkreślił deficyt demokracji, polegający na tym, że obawy zwykłych ludzi, czy to związane z migracją, czy wojną na Ukrainie, nie są traktowane poważnie. Wyraził zaniepokojenie brakiem należytego poszanowania rolnictwa jako kluczowego elementu gospodarki europejskiej w ramach Unii Europejskiej. Skrytykował niekorzystne regulacje obowiązujące w kilku krajach, utrudniające sytuację rolników. Zwrócił uwagę na łagodne przepisy nałożone na ukraińskie rolnictwo, tworzące nieuczciwą sytuację konkurencyjną. Podkreślił, że bezpośrednimi ofiarami są Węgry, Polska i Słowacja, które znajdują się  w bezpośrednim sąsiedztwie Ukrainy. Ostrzegł, że niebezpieczeństwo i straty ostatecznie dotrą do wewnętrznych części Europy, w tym do Brukseli, Francji i Hiszpanii. Podkreślił, że Komisja Europejska powinna reprezentować interesy europejskich rolników przeciwko Ukrainie, a nie odwrotnie. Zaproponował wstrzymanie importu ukraińskich produktów ze względu na różnice w warunkach i okolicznościach rolniczych, co powoduje dotkliwe straty dla europejskich rolników w świetle przepisów UE.
 
Zamieścił w serwisie X film ze swojej wizyty u protestujących rolników. Na nagraniu wideo i w swoich oświadczeniach prasowych zapewnił, że „Bruksela nie traktuje poważnie głosu Europejczyków”, dodając, że potrzebni są nowi przywódcy, którzy muszą zostać wybrani w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu.
 
 
 
 
Po powrocie z Brukseli Orbán udzielił wywiadu w Radiu Kossuth:
 
 
Zdaniem Orbána przywódcy UE argumentują zgodnie z „logiką wojenną”, mimo że należy skupić się na zawieszeniu broni i negocjacjach pokojowych. Dodał, że przyjęta obecnie dotacja w wysokości 50 miliardów dolarów nie jest przeznaczona na broń, ale na niedopuszczenie do upadku zbankrutowanego państwa ukraińskiego. Dlatego Węgry nadal nie muszą wysyłać broni na Ukrainę. Podkreślił, że: „Istniało jednak niebezpieczeństwo, że jeśli nie uda nam się dojść do porozumienia, to w 26 turze uzgodnią środki niezbędne do funkcjonowania państwa ukraińskiego, zabiorą nasze pieniądze, które do nas należą, i wyślą je na Ukrainę”. Udało się temu zapobiec.
 
Orbán stwierdził, że „całkowitym nieporozumieniem” jest twierdzenie, że Ukraińcy walczą za nas i że jeśli nie powstrzymają Rosjan, wkroczą oni do Berlina. „To oczywiste, że Rosjanie nie mogą jeszcze pokonać Ukrainy, jak zatem mogliby stawić czoła całemu NATO?” – argumentował premier, dodając, że tymczasem amerykańska presja rośnie także na te państwa, które są bliżej NATO. W odpowiedzi na naciski i artykuł w „Financial Times”, Orbán zauważył, że Bruksela dysponuje narzędziami, dzięki którym w przypadku braku porozumienia „mogą nam zaszkodzić, ale to, co z nimi zrobimy, też nie będzie przyjemne”.
 
Pod koniec rozmowy omawiano także spotkanie węgiersko-ukraińskich ministrów spraw zagranicznych, w związku z którym prezenter radia przypomniał Orbánowi, że Dmitro Kuleba stwierdził, że kierownictwo w Budapeszcie nie jest prorosyjskie, ale prowęgierskie. Orbán całkowicie sprzeciwił się słowom ministra spraw zagranicznych Ukrainy, gdyż uważa, że “​​kraj nie może upaść do tego stopnia, aby ​​ktoś inny mówił jego przywódcy, jak to jest”. Cytat: „Nie potrzebujemy koszernej pieczęci Ukraińców, aby mówić nam, kim jesteśmy. Dobrze wyglądamy! O tysiącletnim państwie węgierskim niech sąsiedzi Słowianie nie mówią nam, kim jesteśmy”.
 
Według Orbana dystans między obydwoma państwami jest bardzo duży, a zakarpaccy Węgrzy są pozbawieni praw, jak w czasach komunistycznych. Chociaż Ukraina obiecała przywrócenie praw Węgrów, to według Orbána „Węgrzy mówią, że w to wierzę, kiedy już to widzę”.
 
Orbán nie boi się negocjować odważnie i jednoznacznie. Potrafi zadbać o reklamę swojego stanowiska, zarówno w Brukseli, jak i na Węgrzech.
 
Polscy europarlamentarzyści mogliby się od niego uczyć.
 
 
 
Orbán i Meloni w Brukseli 31 stycznia
 

O autorze: Rebeliantka

Bona diagnosis, bona curatio. Bez Boga ani do proga. Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosł.: sprzedających dym).