Szczepionki cz.3 – historia Andy Wakefielda i fałszerstwa CDC

Będzie to opis głośniej sprawy dr Wakefielda, który powiązał autyzm ze szczepieniami dzieci preparatem MMR za co spotkały go szykany ze strony ludzi i środowisk medycznych związanych z przemysłem szczepionkowymi. W filmie  VAXXED (link na końcu) przedstawiona cała historia.

——————————————

Ten angielski lekarz (gastroenterolog dziecięcy), pod koniec lat ’90 opublikował w prestiżowym magazynie medycznym „LANCET” pracę, sugerującą możliwy związek szczepionki MMR (odra – świnka – różyczka) z autyzmem.

Andrew Wakefield zainteresował się tematem szczepień i autyzmu przypadkowo – nie była to jego specjalizacja. Ale zgłaszało się do niego coraz więcej rodziców z dziećmi, które po szczepieniu MMR zapadały niejako synchronicznie na autyzm i choroby przewodu pokarmowego – a to już była jego działka. Po przebadaniu kilkudziesięciu dzieci z takimi połączonymi objawami chorobowymi, które pojawiły się bezpośrednio po szczepieniu (pierwsze symptomy, że z dzieckiem zaczyna dziać się coś złego, wystąpiły już po kilku godzinach), opublikował swoje spostrzeżenia i ostrożne wnioski (że ta zbieżność czasowa zmusza do przyjrzenia się tej szczepionce dokładniej), w „LANCECIE”. Abstrahuję od tego, co jest teraz – wtedy jeszcze było to najbardziej uznane pismo medyczna na świecie. Żeby jakaś praca mogła się tam ukazać, wymagała przejścia przez sito kilkunastu recenzentów – lekarzy profesorów o uznanym dorobku.

Przez 12 lat publikacja Wakefielda nikomu nie przeszkadzała – do momentu, kiedy ilość przypadków autyzmu wzrosła tak dramatycznie (wraz ze wzrostem ilości szczepień), że ktoś przypomniał sobie o jego publikacji i zaczął się na nią powoływać, przez co sprawa została nagłośniona przez media. Wybuchła panika – rodzice dowiedziawszy się o całej sprawie, przestali zgłaszać się na szczepienia i magazyny ze szczepionkami zaczęły puchnąć, a okres przydatności zaczął się kończyć – producent szczepionki zrozumiał, czym to grozi. Wtedy rozpętało się piekło. Lobby szczepionkowe wynajęło dziennikarskiego cyngla, niejakiego Briana Deera (rzeczywiście – zrobił „w jelenia” miliony ludzi), by napisał paszkwil na Wakefielda, oskarżając go o oszustwa. „Fałszował badania!” – to były główne tytuły wszystkich gazet i od tego zaczynały się wszystkie dzienniki telewizyjne – finansowane przez reklamy koncernów farmaceutycznych. Tamtejszy sąd lekarski błyskawicznie odebrał mu prawo wykonywania zawodu, a „LANCET” usunął jego publikację. Nikogo nie obchodziły rodzinne powiązania szefa tego sądu lekarskiego, z prezesem koncernu medialnego wydającego pismo.

Wakefield odwołał się do sądu – w sprawie obrony swojego dobrego imienia. Po długim i wnikliwym rozpatrzeniu sprawy, tamtejszy Sąd Najwyższy uwolnił go od zarzutów oszustwa i fałszowania badań, a także prowadzenia badań „nieetycznych”, bez zgody specjalnej komisji. Te „nieetyczne” badania polegały na pobieraniu chorym dzieciom krwi do badań – rzecz, do której ma prawo każdy lekarz. Sąd orzekł, że doktor Wakefield nigdzie nie przekroczył swoich kompetencji, oraz w żadnym zakresie nie dopuścił się jakiegokolwiek fałszerstwa. Nie pozostawił też suchej nitki na paszkwilach Deera, wykazując właśnie jemu chodzenie na skróty i formułowanie pod adresem Wakefielda i jego pracy opinii nie potwierdzonych żadnym konkretnym faktem.

To wystarczyło Wakefieldowi, by odzyskać honor, ale nie zawodowe uprawnienia – nawet brytyjski Sąd Najwyższy nie ma wpływu na sądy lekarskie, które są – podobnie jak u nas – państwem w państwie. Aby odzyskać naukowe tytuły, dr Wakefield musiałby wszcząć postępowanie przed tymiż sądami lekarskimi, a na to nie miał pieniędzy – wniesienie takiej kasacji wiąże się z ogromnymi kosztami. Wiedział też, ilu ma tam wrogów i nie był na tyle naiwny by wierzyć, że zniszczyli go tak bezwzględnie tylko po to, by potem przyjąć z powrotem z otwartymi ramionami.

Zniesmaczony postawą kolegów po fachu w rodzinnym kraju, wyemigrował do USA – gdzie zajął się medycznym dziennikarstwem.
Wkrótce potem powstał szokujący, wyreżyserowany przez niego film „Zaszczepieni” (Vaxxed) – obnażający korupcję i przestępcze działania amerykańkiego CDC – Urzędu Kontroli Chorób. Jak się okazało, po przybyciu do USA, Wakefield poznał tamtejszego naukowca, który już od roku zajmował się badaniem bezpieczeństwa szczepień i miał dostęp do informatora właśnie z CDC, który obszernie opowiadał mu o fałszerstwach, jakich dopuszczają się jego koledzy z zespołu do spraw badania szczepionek.

Dr William Thompson z Centers for Disease Control (rządowy amerykański odpowiednik naszego sanepidu) ujawnił dwa lata temu, że CDC przez kilka lat fałszowało badania bezpieczeństwa szczepionek. Na początku opowiadał o tym w prywatnych rozmowach innemu naukowcowi pracującemu nad tym tematem – nie wiedział jednak, że ten, porażony wagą tych informacji, nagrywa ich rozmowy. Dr Thompson przekazał mu owe informacje nie tylko ustnie, ale też w postaci dokumentów papierowych i elektronicznych. Wymienił tam nazwiska wszystkich osób z CDC (swoich szefów i współpracowników), którzy w owych fałszerstwach brali udział i je wymuszali. Ów drugi naukowiec, Brian Hooker, skontaktował się z Wakefieldem i sprawa została ujawniona w owym głośnym filmie dokumentalnym.

Wybuchł krótki skandal – kilku kongresmenów żądało natychmiastowego powołania komisji do zbadania sprawy i przesłuchania Thompsona, który sam, jako pracownik CDC (bezterminowo urlopowany) nie miał prawa zabierać głosu. Mógłby tylko odpowiadać na pytania utworzonej komisji i organów śledczych. Dwa lata upłynęły – nikt nie zamierza powoływać jakiejkolwiek komisji i wszcząć śledztwa. A słyszeliśmy przed wyborami prezydenckimi w USA, że jedno z dzieci prezydenta Trumpa też zapadło na autyzm (właśnie po szczepionce) i ten zamierza zrobić wreszcie porządek z tym szczepionkowym państwem w państwie. Miał powołać jakąś specjalną komisję do zbadania tego tematu – gdzie dr Thompson mógłby wreszcie zostać wezwany i zwolniony z obowiązującej go tajemnicy służbowej – jego zeznania i przedstawione dokumenty musiałyby zaprowadzić na dożywocie kilka ważnych w CDC osób, oraz jako logiczną konsekwencję wywołać natychmiastowe wstrzymanie wszystkich szczepień w USA. Zresztą przy takim nagłośnieniu sprawy, ludzie sami zaczęliby strzelać (a tam mają z czego) do lekarzy proponujących szczepionki dla ich dzieci. I co? KOMPLETNE NIC! Za to główna podejrzana o owe fałszerstwa (ona wydawała polecenia), z szefowej CDC, wskoczyła na wart kilka milionów dolarów stołek … w koncernie szczepionkowym, badania szczepionki którego fałszowała.
Można? Można.

Warto zwrócić uwagę, że nawet dziś, po tym, jak dr Thompson oficjalnie przyznał się, że jego zespół z rządowego CDC, przez wiele lat fałszował badania bezpieczeństwa szczepionki MMR, to łatka oszusta nadal przyklejona jest do dr Wakefielda.
Mało tego – przybiera to wręcz formy groteskowe. W Polsce pełno jest młodych (ale i starych) konowałów, których jedynym zawodowym sukcesem jest odebranie dyplomu (średnią ocen pominę), którzy nazywają Wakefielda „pazernym oszustem”, co to wypełz z jakiejś ciemnej nory, by oszustwem zdobyć rozgłos i majątek.

Dr Wakefield nie był jakimś tam podrzędnym, nikomu nie znanym, zakompleksionym i sfrustrowanym trzeciorzędnym konowałem, któremu na mózg rzuciło się parcie na szło. Tę przełomową pracę w „LANCECIE” opublikował mając 41 lat – a wcześniej, jeszcze przed 40-ką, zamieścił pond 150 prac naukowych w wielu prestiżowych pismach medycznych na świecie. Był cenionym naukowcem prowadzącym badania kliniczne nad chorobami jelit – od ponad 10 lat. Żadnej z publikowanych przez niego wcześniej prac nie zarzucono jakichkolwiek błędów lub zaniedbań. 150 prac naukowych – zrecenzowanych przez nie wiadomo ilu innych specjalistów – jeszcze przed 40-ką – a tu wychodzi jakiś szczawik prosto po studiach, z jeszcze ciepłym dyplomem, bez żadnego doświadczenia i dla „zdrapki” od koncernu szczepionkowego (punkty za sprzedaż!!!) – po wypełnieniu której koncern wyśle go na „konferencję naukową” na plażach Dominikany – lekceważąco wyciera sobie gębę człowiekiem takim jak dr Wakefield.

———————————————————
Film koniecznie do obejrzenia https://www.cda.pl/video/141668702 (polski lektor). Jak wiemy Youtube tego typu materiałów nie prezentuje. Ciekawe dlaczego?

Korzystałem z tekstu ze strony prof. Dakowskiego.

O autorze: piko