Różne oblicza solidarności akademickiej

Solidarność jako wielki, piękny ruch społeczny rodziła się latem 1980 roku. Związek zawodowy NSZZ „Solidarność” istnieje do dziś, ale liczebności, a przede wszystkim solidarności międzyludzkiej z tamtych dni nie odzyskał.

W domenie akademickiej dominują egoizm, konformizm jako strategia przetrwania i odważne chowanie głowy w piasek w sytuacjach niewygodnych, stanowiących potencjalne zagrożenie dla kariery akademickiej.

Tak więc formalnych karier akademickich mamy moc, ale solidarność akademicka jest w zaniku.

Nie zmieniono feudalnego/nomenklaturowego systemu akademickiego, stąd nadzwyczajna kasta akademicka jest całkiem autonomiczna, także wobec prawdy, sprawiedliwości, prawa i wartości.

Jakiekolwiek naruszanie status quo wywołuje odruchy korporacyjnej solidarności, ale bez wartości. Przenoszenie lewicowego profesora na emeryturę zwane jest czystką polityczną i wywołuje protesty, a brak jest reakcji wobec dożywotniego wykluczania osób o odmiennej orientacji moralnej czy intelektualnej.

Z chrześcijańskiego i solidarnościowego obowiązku po wojnie straty trzeba policzyć, towarzyszami walki się zainteresować. Niestety, po wojnie jaruzelsko-polskiej do tej pory takiego obowiązku nie zrealizowano. Nie ma takiej woli.

Pozostawanie na ścieżce dyscyplinarnej przez lat 35 i skasowanie tysięcy wykładów nie budzi najmniejszego odruchu solidarności! Natomiast niemal wszyscy (zarówno rektorzy, jak i studenci) są solidarni z rzekomo dyskryminowanymi na tle seksualnym.

Bezpieczeństwo osób zorientowanych na prawdę, uczciwość, solidarność z rzeczywiście krzywdzonymi nie jest przedmiotem zainteresowania. Nikogo!

O tym się nie dyskutuje, solidarnie stosuje się subkulturę kasowania i ewaporacji. Nawet zwaśnieni między sobą profesorowie jednoczą się solidarnie wobec niewygodnych, dla zabezpieczenia swoich interesów.

Jest to postawa w domenie akademickiej dominująca i nie ma żadnych oznak zmiany tego stanu rzeczy.

Tekst opublikowany w tygodniku Gazeta Polska 1 września 2021 r.

O autorze: Józef Wieczorek

W XX w. geolog z pasji i zawodu, dr, b. wykładowca UJ, wykluczony w PRL, w czasach Wielkiej Czystki Akademickiej, z wilczym biletem ważnym także w III RP. W XXI w. jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz reform systemu nauki i szkolnictwa wyższego, założyciel i redaktor Niezależnego Forum Akademickiego, autor kilku serwisów internetowych i książek o etyce i patologiach akademickich III RP, publicysta, współpracuje z kilkoma serwisami internetowymi, także niezależny fotoreporter – dokumentuje krakowskie ( i nie tylko) wydarzenia patriotyczne i klubowe. Jako geolog ma wiedzę, że kropla drąży skałę.