Znakomity – jak zawsze – tekst Edwarda Curtina. Tekst nie wymaga komentarza. Ale pozostawi w czytelnikach ślad na długo. Sapienti sat…
[Edward Curtin is a professor in the Sociology department at Massachusetts College of Liberal Arts.]
Edward Curtin
„To jest los niewolnika: nie mówić co się myśli.”
Eurypides, Fenicjanki
“Jakiś czas temu w niedzielny wieczór, gdy właśnie zasiedliśmy z żoną do kolacji, zadzwonił telefon. Ponieważ nie rozpoznałem numeru telefonu, a była pora obiadowa, zawahałem się, czy odebrać, ale z jakiegoś przypadkowego powodu to zrobiłem. Głos po drugiej stronie był wzburzony, intensywny i pytał o mnie.
Czy mógłby mnie natychmiast odwiedzić, ponieważ miał dla mnie pilną wiadomość – pytał. Podał mi swoje nazwisko, którego nie znałem, i powiedział, że jest wielkim fanem mojej książki Poszukiwanie prawdy w kraju kłamstw — że czytał ją wiele razy. Zastanawiał się, skąd wiem tak dużo o działaniu tego, co moglibyśmy nazwać głębokim państwem (deep state), elicie władzy, powiązaniach wywiadowczo biznesowych, zabójstwach JFK, RFK i in. Przeczytał także gazetę Op Ed, którą napisałem o Robercie F. Kennedym Jr. i również chciał ze mną o tym porozmawiać. Powiedział, że ma mi do opowiedzenia bardzo ważną historię.
Natarczywość w jego głosie była wyczuwalna.
Oczywiście byłem ostrożny, więc odłożyłem to na kilka dni. Ale Nowa Anglia to stosunkowo mały obszar, ojczyzna wielu ultrabogatych rodzin tego kraju i tradycyjna struktura władzy błękitnokrwistych. Jednak zaintrygowało mnie to, co mi o sobie opowiedział. Dlatego kilka dni później pojechałam spotkać się z nim tam, gdzie mieszkał, nie chcąc nieznanego gościa w moim domu.
Po drodze zdałem sobie sprawę, że jego nazwisko brzmiało jak sygnał alarmowy i było związane z ważną historią Stanów Zjednoczonych lat 60. Ze względu na prywatność nie ujawnię jego nazwiska.
Nazywam go Pan Niebieski. […]
Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni, ale kiedy już to zrobiliśmy, poprosił o rozmowę poza kawiarnią na ławce pod gołym niebem. Pierwszą rzeczą, jaką mi powiedział, było to, że nie jest z CIA. Odebrałem to na dwa sposoby: albo był z CIA, albo nie był. Ale niewiele mówiłem i słuchałem jego historii, nawet zastanawiając się, czy słusznie zgodziłem się na spotkanie z nieznajomym po tak dziwacznej rozmowie telefonicznej. Cieszyłem się, że nie siedzę z nim nad filiżankami kawy.
Zaczął od opowiedzenia mi o dziedzictwie swojej rodziny błękitnokrwistych, o tym, jak jego rodzina była powiązana ze wszystkimi wybitnymi bogatymi rodzinami, których nazwiska są bardzo znane wielu ludziom: Forbes, Morganowie, Choates, Rockefellerowie i in. Długa lista środowisk “starych pieniędzy” [odziedziczonego bogactwa określonych rodzin z klasy wyższej] i wyższych sfer dobrze połączona ze wszystkimi dźwigniami władzy politycznej i gospodarczej. Z siedzibą głównie w północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych, ich macki rozciągają się na całym świecie ze względu na ich moc i wpływy. Uczęszczają do Yale, Harvardu, Princeton i elitarnych szkół w Nowej Anglii. Od dawna zajmują ważne stanowiska w mediach, rządzie i na Wall Street. Krótko mówiąc, jego rodzina była częścią tego, co C. Wright Mills nazwał „elitą władzy”. on i dzieci z tych rodzin zostali wychowani w przekonaniu, że urodzili się, aby podejmować najważniejsze decyzje dla kraju. Rządzić. [dokładny, czysto socjologiczny i faktograficzny opis owej ukrytej struktury globalnej władzy dał w swym głośnym i obszernym dziele (Tragedy and Hope) Carroll Quigley (były profesor Georgetown University i historyk), książka jest ważna, ale niepełna a sam autor po jej opublikowaniu przestraszył się jej konsekwencji, w każdym razie książka mimo iż jednocześnie ujawniająca i zniekształcająca poprzez pominięcia – to i tak była wycofywana z księgarń przez długie ręce “deep state”; przyp. mój, wawel].
Ale pan Blue powiedział, że zawsze czuł się outsiderem, nawet będąc wtajemniczonym w tę rodzinną sieć. Wydawał się obarczony winą za coś, a kiedy opowiadał przydługą historię, trochę się niecierpliwiłem, czekając na sedno pilnej wiadomości, którą chciał mi przekazać. Ale słuchałem w milczeniu.
Opowiedział mi o tym, co zrobił przez dziesięciolecia, co było dobrą robotą, próbując naprawić szkody wyrządzone przez duże korporacje. Wydawało mi się, że zrobił to w ramach zadośćuczynienia za grzechy swojej rodziny. Od czasu do czasu przerywałem mu, prosząc o wyjaśnienie pewnych powiązań między wymienionymi przez niego ludźmi a agencjami rządowymi USA lub znanymi ludźmi mediów powiązanymi z jego rodziną. Był bardzo szczery w swoich odpowiedziach. Coraz bardziej mu ufałem, im więcej mówił.
Po około godzinie poprosiłem go, aby przekazał mi pilne wiadomości, w sprawie których dzwonił.
Dotyczyło to zabójstwa Roberta F. Kennedy’ego w 1968 roku. Powiedział, że kilkadziesiąt lat temu powiedział samemu RFK Jr., że CIA zabiła jego ojca. Powiedział, że dowiedział się o tym dwa dni po zamachu od krewnego, który był oficerem CIA. Ten krewny powiedział mu osobiście: „Wiedzieliśmy”. Kiedy zapytałem go, co to znaczy, powiedział mi, że oznacza to, że CIA zabiła senatora Kennedy’ego. Następnie prześledził powiązania tego krewnego poprzez kompleks wojsko-wywiad-przemysł-polityka-bogactwo i jak to wszystko przewijało się przez historię jego rodziny i wybitnych rodzin, z którymi był powiązany. Wymienił wiele nazwisk, w tym krewnego z CIA.
Nie byłem zaskoczony tymi wszystkimi powiązaniami, ponieważ potwierdzały one to, co już wiedziałem o wyższych szczeblach władzy i pieniędzy. Ale to był pierwszy i jedyny raz, kiedy osoba spośród nich powiedziała mi to osobiście, a ja wciąż byłem zdumiony ich potęgą i tym, jak te nazwiska były powiązane z kluczowymi wydarzeniami w historii Stanów Zjednoczonych, szczególnie tymi, w które zaangażowane były agencje wywiadowcze.
Siedzieliśmy w mieście głęboko przesiąkniętym słynnymi nazwiskami i historycznymi rezydencjami dawnych elit finansowych, a kiedy on mówił, wciąż czerpałem ze swojej wiedzy o tych ludziach, która nie była tylko akademicka, ale oparta na osobistym doświadczeniu. Siedzieliśmy w sercu miejsca, w którym te tradycyjne elity rządzące gromadziły się i socjalizowały.
Wiele lat wcześniej, w innym podobnym miasteczku w Nowej Anglii, słyszałem niezliczone historie opowiadane przez wdowę po słynnym teologu Reinholdu Niebuhrze, Ursulę Niebuhr, która lubiła wskazywać wszystkie powiązania Niebuhrów z elitami. ( Niebuhr był najsłynniejszym amerykańskim teologiem XX wieku; jego zdjęcie pojawiło się na okładce magazynu Time; wywarł wpływ na polityków różnego rodzaju; był cytowany z aprobatą i często przez Baracka Obamę, a nawet Johna McCaina; krótko mówiąc, był Bogiem-człowiekiem establishmentu podczas zimnej wojny i teologicznym fundamentem neoliberalnego państwa wojennego). Regularnie odnotowywała, jak taki a taki, jej przyjaciel i mieszkaniec okolicy (zwykle ludzie ci oprócz miejskich rezydencji mieli swoje ogromne domy letnie) – np. Adolph Berle, oficer wywiadu podczas I wojny , profesor prawa na Columbia University, ważny członek Franklin Roosevelt’s “Brain Trust”, makler władzy zaangażowany w międzynarodowe intrygi, typowy Cold Warrior czasów zimnej wojny – zrobił to i tamto itp.
Z jakiegoś powodu podzieliła się ze mną dużą częścią swojej wewnętrznej wiedzy na temat swoich elitarnych „przyjaciół”, tak jakbym podzielał jej wartości, co nie miało wcale miejsca. Tu musiało zadziałać moje wykształcenie teologiczne. I chyba pomogło udawanie głupiego. Ale słuchałem — i dzięki temu nauczyłem się — że ludzie powiedzą ci wiele rzeczy, których nie spodziewasz się usłyszeć, jeśli uznają, że jesteś otwarty. Jej opowieści o niektórych z najsłynniejszych ludzi XX w. – Einsteinie, TS Eliocie, jej współpracownikach z Princeton i in., zawsze wymienianych po imieniu – wiele mi powiedziały o działaniu elit władzy. Czasami historie były dziwnie zabawne, jeśli nie ujawniały czegoś innego.
Pewnego dnia podczas lunchu ze swoim synem Christopherem opowiedziała mi o swoim „przyjacielu” (wszyscy sławni ludzie byli „przyjaciółmi”), słynnym niemiecko-amerykańskim psychoanalityku Eriku Eriksonie. Powiedziała, że zachęcał jej męża Reinholda, by rzucił palenie papierosów, przechodząc na duńskie cygaretki. Cytowała, jak powiedział: „Pamiętaj, co powiedział Freud, Reinhold: „Już od bardzo dawna nie miałem niczego gorącego i mokrego ustach”. Byłem zaskoczony, gdy ta siedemdziesięciopięcioletnia kobieta powiedziała to, wiedząc, że tak jak ja, że Freud palił cygara przez całe życie.
Ale to było typowe dla dwuznaczności, z którą często opowiadała o swoich elitarnych współpracownikach i co otworzyło mi oczy na wewnętrzne funkcjonowanie klasy społecznej, której nie znałem. Zanotowałem to wszystko i nakreśliłem powiązania między różnymi organizacjami, w które zaangażowane były te elity, z których to organizacji wiele na pierwszy rzut oka nie wydawało się być zaangażowanych w operacje związane z władzą, organizacje takie jak grupy rzekomej ochrony przyrody i organizacje rzekomo utworzone w celu zwalczania występków korporacji itd. Przez dziesięciolecia widziałem więcej powiązań, niż można było uwierzyć, i wiele z nich na niewielkim obszarze geograficznym, ale wszystkie były powiązane z elitami klas wyższych i ich kontrolą nad ziemią, zasobami i mediami.
Pan Blue potwierdził to wszystko i dodał jeszcze więcej. Opowiedział mi o schronach bombowych z czasów zimnej wojny pod rezydencjami jego i innych zamożnych rodzin, powiązaniach między CIA a korporacjami, o tym, jak ci postrzegani jako „dobrzy” naprawdę pracowali dla złych, o tym, że agenci CIA i Mosadu kontaktowali się z nim, zakładając już z góry, że jest on po ich stronie, o bezproblemowych kontaktach towarzyskich między wszystkimi elitarnymi rodzinami o tak wielu nazwiskach, o miejscach związanych z operacjami operatorów „głębokiego państwa” – czyli o rzeczach, które badam od lat i są przedmiotem wielu moich ostatnich książek. Pan Blue potwierdził mi istotę tego, co odkryłem dzięki własnej pracy. I jak mu powiedziałem, zrobiłem to, studiując, badając i słuchając, czyli robiąc coś, co każdy może zrobić, jeśli ma na to ochotę.
Kilka tygodni po naszym pierwszym spotkaniu Pan Blue zgodził się na ponowne spotkanie, tym razem ze mną i osobą dokumentującą spotkanie na taśmie filmowej. Opowiadał te same historie, rozwijając wiele z nich i dodając inne. Był luźny i swobodny i rozmawialiśmy przez prawie pięć godzin. W pewnym momencie, kiedy poprosiłem go, aby powtórzył to, co powiedział mi był kilka tygodni wcześniej o swoim krewnym z CIA i co ten krewny miał na myśli, mówiąc „Wiedzieliśmy” o zabójstwie RFK, i że powiedział mi wtedy, iż miał na myśli to, że CIA zabiła Kennedy’ego – wtedy on poderwał się z miejsca i powiedział: „Nigdy tego nie powiedziałem”.
Zaskoczyło mnie to zaprzeczenie. Ale on przecież wtedy właśnie tak powiedział. Po naszej pierwszej rozmowie zapisałem dokładnie jego słowa w swoich notatkach w drodze do domu. Na pierwszym spotkaniu powiedział też, że przekazał osobiście RFK Juniorowi., że CIA zabiła jego ojca. To był jedyny moment podczas naszej długiej, pierwszej rozmowy, kiedy bardzo się zdenerwował.
Było to oczywiście jedyne wyjawienie, które go – po czasie – przeraziło, spośród wszystkich innych historii, którymi podzielił się był ze mną. Rozumiem jego strach. Ale czas jest nieubłagany; do jego istoty należy to, że nieraz czasu nie starcza. Przychodzi taki dzień, kiedy jest już za późno, by znaleźć swój publiczny język, odnaleźć dla samego siebie język mówiący otwarcie. To dlatego ów nieznajomy pozostaje Panem Niebieskim, anonimowym dobrym człowiekiem uwikłanym w rodzinną historię, za którą próbował odpokutować. Outsider swojej hermetycznej klasy społecznej, ale wciąż do niej należący, chociaż coś w nim krzyczy i wzywa inną, obcą osobę, żeby go wysłuchała bezzwłocznie, natychmiast, ni stąd, ni zowąd.
Może kiedyś opowie to światu.”
Od wewnątrz opisała to szczegółowo żona jednego z przedwojennych globalistów, Edith Starr Miller, w interesującej książce “Occult Theocracy”, wydanej ostatnio po polsku pt. “Teokracja okultystyczna”.
Do ściągnięcia w oryginale:
https://archive.org/details/OccultTheocracyEdithStarrMiller1933
Publikacji swej nie przeżyła, ale cofnąć przecieku się już nie dało.
Teokracja okultystyczna
To klasyczna praca poświęcona tajnym organizacjom oraz ich wpływowi na politykę. Wskazując na pokrewieństwo ze starożytnymi sektami gnostycznymi oraz średniowiecznymi ruchami religijnymi, Edith Starr Miller w prekursorski sposób ukazała istotną rolę masonerii i podobnych jej ruchów w kształtowaniu współczesnego świata. Opisując cele oraz metody działania tajnych stowarzyszeń, autorka dowodzi, że istniejące dziś systemy demokratyczne nie są dobrem wywalczonym przez lud, który wreszcie został dopuszczony do władzy. Przeciwnie, są parawanem, za którym rządy w poszczególnych krajach, a także na świecie, sprawowane są przez osoby spoza politycznego teatru, których głównym celem jest globalna władza.
Edith Starr Miller – urodziła się w 1887 roku w Newport jako córka bogatego przemysłowca i adwokata Williama Starra Millera II. Dzieciństwo i młodość spędziła w Nowym Jorku, wychowując się wśród ówczesnej elity finansowej i kulturalnej USA. W 1921 roku poślubiła Anglika, Almerica Hugh Pageta, pierwszego barona Queenborough, człowieka związanego oficjalnymi i nieoficjalnymi kręgami najwyższej władzy (m.in. przez 16 lat pełnił funkcję skarbnika Ligii Narodów). Jako jego żona miała okazję poznać od wewnątrz tajniki współczesnej polityki, które opisała później w Teokracji okultystycznej. Jednak zanim książka się ukazała, Edith Starr Miller zmarła 16 stycznia 1933 roku w tajemniczych okolicznościach w paryskim szpitalu, podczas niegroźnego zabiegu. Jej śmierć do dziś budzi liczne wątpliwości, a część badaczy uważa ją za zemstę za ujawnienie informacji, których opinia publiczna nie powinna znać.
W serii KLASYKA MYŚLI ZACHODNIEJ ukazują się ważne książki z zakresu szeroko rozumianej humanistyki, które z różnych powodów są dziś pomijane i skazywane na zapomnienie. Lektura tych prac, napisanych z innej perspektywy i w innych czasach, wolnych od dzisiejszych przesądów i intelektualnej cenzury, pozwala lepiej zrozumieć naszą epokę i mechanizmy zachodzących zmian. /cytat ze strony księgarni ZNAK/
Na takie dictum acerbum, które się wymknęło osobnikom będącym na usługach szatanów przygotowali macherzy dla tłuszczy, motłochu, mędrków i pożytecznych durniów termin “teorie spiskowe” i tymi teoriami spiskowymi będą umysłowo pacyfikować tych co są przygotowani do utylizacji, oczywiście na tych co ujawnili matuzalemski plan i proceder bardzo szybko będzie wykonywana kara śmierci aby odstraszyć ewentualnych następców, którzy chcieliby iść ślady demaskatorów, ludzie przerobieni na tłuszczę ulegają też psychicznej pułapce “Łatwiej jest oszukać ludzi, niż przekonać ich, że zostali oszukani” – Mark Twain. Dlaczego ja mogę sobie coś tam wydedukować z rozmaitych strzępów informacji, i “łączyć kropki” myślę, że za tym stoi wychowanie przez ambitnych rodziców z zaledwie skończoną siedmioklasową szkołą, gdyby poszli wyżej mogliby ulec indoktrynacji, ale ważnym etapem życiowym była dosyć sumienna katechizacja prowadzona na moim terenie przez księży salwatorianów i katechetki przez ten zakon wykształcone, kto to widział żeby podczas nauki religii zaledwie dziecko słyszało o greckich filozofach adoptowanych do przekazu i narracji chrześcijańskiej, nie wszystkie dzieci tak ambitnie kształcone chłonęły tę wiedzę ale kto mógł i chciał to poznawał, żeby nie ulec pysze trzeba zauważyć, że macherzy propagandowi mają wytrawnych pomocników i na takich co umieją “łączyć kropki” mają sposoby – dowolną ilość fałszywych kropek, które sieją po mediach jak mak, w tym kontekście można by otworzyć dyskusję – dekadencja zachodu widziana z Rosji, kiedy niejaki Jacques Derrida pojechał do Rosji to na jego wykłady wstęp kosztował 2000 USD a sale były pełne i Rosjanie mogli się osobiści z tymi bredniami “siwej kobyły” zapoznać i zauważyć, że ten zachód w osobie Jacques Derridy ma dla świata tylko słowa, słowa, słowa
“Od wewnątrz opisała to”
Tak. To klasyka.
Dzięki za cenne uzupełnienie notki. Może obudzi kolejne osoby.