„Bydle, nie człowiek” zostało Marszałkiem Sejmu. Głosami Konfederacji

Jean Grandville

“To jest bydle, nie człowiek, pies, a nie polityk”.

Taką bezlitosną ocenę wystawił swego czasu pewien, aktualny poseł KO. Komu? Hołowni.

Właśnie jesteśmy świadkami pierwszego politycznego targu Konfederacji, która zawierając niepisany pakt z „trzecią drogą do przepaści” zagłosowała na Hołownię współmianując go „Marszałkiem Sejmu”. Co zyskała Konfederacja?

Podczas głosowania tylko jeden poseł zachował się zgodnie z moimi oczekiwaniami i był nim Berkowicz, który zagłosował przeciw Witek i przeciw Hołowni.

Bosak za Hołownię

Bosak za Hołownię? Czy można to jakoś obronić? Czy traktowanie Sejmu jako zbiorowiska gorszego sortu błaznów, idiotów i cynicznych hochsztaplerów złagodzi ocenę? Niewykluczone, że taka właśnie będzie wykładnia w kuluarach Konfederacji. “Taka jest polityka”. Targ przy stoliku, który miał zostać wywrócony. /Bosak: Naszym planem było poprzeć tych, którzy nas poprą/dopisek, 15 11.23/

Nowo mianowany Hołownia jakiś czas temu zasłynął swoją osobistą wizją Sądu Ostatecznego podczas którego ludzie mają być sądzeni przez… świnie. Uściślając – będą to zmartwychwstałe świnie, które zostały zjedzone przez ludzi. Nowa Eschatologia przypadła do gustu wegetarianom na całym świecie, a nawet i dalej. Mam na myśli również wegetarianów niepraktykujących, próbujących od pewnego czasu wprowadzić do swojego jadłospisu robaki. Nie jest łatwo. Te zbierane z podłoża lub ze śmietnika nie mają atestu, lecz hodowane i mielone na mączkę mają mieć systematycznie polepszaną jakość.

Nowo mianowany zapowiedział już „śniadania z marszałkiem”, ciekawe z jakim menu? “Dołownia”, tak go nazywam, dał się poznać jako wyznawca i praktyk logiki wielowartościowej, optując za koniecznością likwidacji gotówki, stwierdzając za jakiś czas, że jest temu przeciwny, co nie oznacza, że tego nie popiera, rekomendując jej ostateczną likwidację.

Jak widać, na terenie Polin działa skutecznie fabryka produktów politycznych o mechanizmie klocków lego dostosowanym do percepcji tubylców. Klasyk nazwałby takie zjawisko “struganiem z banana” lub uruchomieniem kolejnej marionetki. Ku chwale Ojczyzny bez granic.

 

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne