Świadczy przede wszystkim o tym, że żyjemy w systemie totalitarnym w wersji soft więc trudniejszym do rozpoznania choć nie mniej groźnym dla jednostki
Zarzucił mi jeden z czytelników że się powtarzam. To nie ja się powtarzam, to sytuacje się powtarzają w nieznośny sposób.
Opisywałam kiedyś perypetie sąsiada, który wegetował sobie spokojnie wśród zakurzonych książek w swoim zagraconym pokoiku i miał się dzięki naszej pomocy zupełnie dobrze. Jego durni koledzy uruchomili opiekę społeczną, Opiekunki zamiast sprzątać i gotować grzebały po szafkach szukając pieniędzy, wypędzone powiadomiły sąd rodzinny i sąd skazał sąsiada na przymusowe przeniesienie do domu opieki gdzie przeżył tylko kilka tygodni. W domu opieki było bardzo czysto, wręcz sterylnie, a jednak zmarł na gangrenę. Tak mu troskliwie i fachowo pomogli.
Sytuacja się powtarza, nasza sąsiadka po trzech poważnych operacjach jest jak to się mówi w stadium terminalnym. Zapewniamy jej posiłki, podawanie leków, wpuszczamy pielęgniarki i rehabilitantki. Gorliwa pielęgniarka postanowiła uruchomić obowiązujące ją procedury bo jak stwierdziła chora wymaga całodobowej opieki. Tymczasem chora po trzech operacjach i trzech szpitalach dobrze wie jak ta fachowa całodobowa opieka wygląda. Nikt nie trzyma chorego za rękę, do umierającego w nocy nie wstanie lekarz dyżurny, pielęgniarki piją kawkę i chichoczą w swoim pokoiku trudno doprosić się nawet o basen. Chory musi znosić chamstwo personelu, zwracanie się per ty, teksty w rodzaju „rusz dupę kochana”. Ten kto ma nadzieję wyleczenia traktuje to jako specyfikę systemu, na który nie ma żadnego wpływu. Chory który wie, że nie ma szans na wyleczenie nie chce tego niepotrzebnie znosić tylko po to żeby pracownicy służby zdrowia dotrzymali obowiązujących procedur. Kilka miesięcy temu ta sama ciężko chora sąsiadka była przewożona ze szpitala do domu karetką. Nie zabraliśmy jej samochodem bo w naiwności swojej liczyliśmy na fachową opiekę podczas transportu. Karetka nie była zaopatrzona w nosze, wózek nie miał podnóżka i nie mieścił się rozłożony do karetki. Ostatecznie chora wchodziła ku szczeremu rozbawieniu sanitariuszy do karetki na czworakach.
Nie składaliśmy skargi na zachowanie personelu medycznego, bo jest ono dla naszego systemu typowe. Nie jesteśmy rodziną sąsiadki, nie mamy jak to się mówi w tej sprawie interesu prawnego, a sanitariusze czy ratownicy medyczni nie mają dla nas zdolności pojedynkowej. Najchętniej jak pan Kmicic pognałabym ich batem po śniegu w kierunku ruskiej granicy, ale przecież w naszym demokratycznym systemie (jak się dowiedziałam przy okazji awantur w Białymstoku) każdemu przysługuje szacunek, nawet bandycie, złodziejowi i prostytutce. A może przede wszystkim bandycie, złodziejowi i prostytutce.
Trudno nie dziwić się całkowitemu brakowi logiki w tym systemie. Odwiedzająca chorą pielęgniarka argumentuje, że w szpitalu dostanie ona respirator, więc będzie jej łatwiej oddychać a poza tym zrobią jej elektrokardiogram i inne badania. Czy elektrokardiogram leczy raka? – pyta zdesperowana chora, ale pielęgniarka tylko się denerwuje, jej nie obowiązuje logika, obowiązują ją procedury. Małemu Szymonowi w szpitalu na Niekłańskiej odmówiono respiratora skazując go na śmierć pomimo, że błagali o respirator rodzice. Naszą podopieczną wbrew jej woli chcą umieścić w szpitalu i poddawać uporczywej terapii bez najmniejszych szans na powodzenie. To nie tylko chodzi o leczenie gangreny zasypką dla niemowląt. Najważniejsze, że działają wbrew woli chorego. Młodemu zdrowemu człowiekowi trudno nawet sobie wyobrazić jak bardzo jesteśmy uprzedmiotowieni, do jakiego stopnia jesteśmy własnością systemu, jak robocze bydło o którego dobrostan ma dbać właściciel. Rodzina nie ma prawa mieć bałaganu w mieszkaniu, albo okruchów na stole, bo jakaś zidiociała kurator i jeszcze bardziej zidiociały sąd uczyni to podstawą do odebrania dziecka. Odebrane dziecko może przez ten sąd zostać umieszczone w rodzinie zastępczej gdzie jak w Pucku zostanie zatłuczone. Jeżeli ideolodzy LGBT zrealizują swoje postulaty być może dziecko zostanie oddane parze homoseksualnej gdzie będzie wykorzystywane. Pewna rodzina usłyszała, że ma mieć na podłodze panele, a nie dębowe deski bo takie są gusta pani kurator.
Ideolodzy systemu twierdzą zawsze, że przypadki zabicia czy katowania dzieci w rodzinie zastępczej lub w domu dziecka to tylko wypadek przy pracy, w statystyce -ułamki promili. Przestrzegam przed argumentami statystycznymi. Przytomna dziennikarka komentując sprawę z Pucka powiedziała, że zostało zabite dwoje z czworga dzieci z tej samej rodziny powierzonych rodzinie przestępczej niesłusznie zwanej zastępczą i jest to 50%. Jak wiadomo korelację dodatnią można znaleźć pomiędzy wynikami matury z matematyki a pogłowiem łosia w danym roku w kraju. Taka korelacja jak się łatwo domyślić o niczym nie świadczy. To że zginęły dzieci w rodzinie zastępczej, fakt że został okrutnie zamordowany mały Dawidek to sygnały, że system funkcjonuje źle. Źle bo w jego założeniach, przejętych od komunistów poprzez lewackie ideologie zachodu tkwi przeświadczenie, że rodzina biologiczna jest źródłem wszelkiego zła i przemocy natomiast rodzina zastępcza gwarantuje dziecku bezpieczeństwo. Jest dokładnie na odwrót z bardzo prostej przyczyny. Biologicznie rzecz biorąc obce białko to zupełnie co innego niż własne białko. Prawdziwi rodzice znoszą wybryki dzieci, których nie zniesie nikt obcy, prawdziwi rodzice naprawdę troszczą się o dobro dziecka, którą to troskę sądy i kuratorzy tylko deklarują.
To że małemu Szymonkowi dla jego własnego dobra odebrano respirator pozwalając mu umrzeć przez uduszenie się, natomiast chorej w terminalnym stadium choroby dla jej własnego dobra na siłę wciska się respirator, który jej nic nie pomoże nie świadczy przecież o trosce o pacjentów. Świadczy przede wszystkim o tym, że żyjemy w systemie totalitarnym w wersji soft więc trudniejszym do rozpoznania choć nie mniej groźnym dla jednostki. Jednostka może – jak Terri Schiavo zostać skazana na okrutną śmierć z głodu i pragnienia tyle, że – podobno- dla jej własnego dobra.
I jak tu się nie powtarzać.
To prawda, tylko system nie mógłby funkcjonować bez ludzi. Bezrozumnych i bezmyślnych, bojących się własnego cienia. Należy mocno piętnować, z imienia i nazwiska, właśnie tych ludzi zasłaniających się procedurami.
To nie jest wersja “soft” totalitaryzmu, jak go określiła Autorka felietonu. To jest wersja “HARD”, ze względu na jej skuteczne zakamuflowanie rzekomym dobrem niewolniczej sztuki mięcha ludzkiego. “Mord na niewinnych i bezbronnych? Wszystko zgodnie z procedurami”.
Za śmierć ludzi i tragedię ich rodzin oprócz sprawców bezpośrednich, czyli personelu, odpowiadają ci, którzy zaczęli niszczyć polską służbę zdrowia od samego początku. Są to:
J.K. Bielecki (przyjaciel Morawieckiego) i Tusk, którzy rządzili z ramienia KLD, potem był komunista Miler, który zlikwidował “Kasy Chorych”, potem znów Tusk, Kopacz, Arłukowicz, a teraz PiS. 4- letnia kadencja żydowskiej targowicy okazała się zabójcza- sytuacja pogorszyła się w stopniu katastrofalnym.
Warto wspomnieć też o nowym psychicznym terrorze za pomocą wprowadzonego od maja systemu RODO. Ten system utajniania danych osobowych (podejrzewam, że ma on wiele wspólnego z masowym sprowadzaniem do Polski obcoplemieńców, w celu zatarcia ich prawdziwego pochodznia) spowodował, że pielęgniarki wytresowane na odprawach przez swe szefowe-biurwy, boją się po nazwisku zwrócić do pacjenta np. aby wszedł do gabinetu. Byłem świadkiem sytuacji, gdy pielęgniarka woła za obsłużoną już pacjentką, która coś zostawiła w gabinecie.
– Niech pani zaczeka..! – zerknięcie na trzymaną w ręku kartotekę – Pani…eee… pani Beata..!
Zrywa się jakaś inna Beata.
– Nieee, pani nie… Tamta…! – macha kartoteką za pacjentką… Ta druga, ta co idzie za tą pierwszą, niech pani ją zatrzyma, nie, nie tamta w różowym sweterku a tamta, za nią, taaak, ta w botkach, niee, ta w białych, o … taaak, niech pani wraca!
Wyobrażam sobie, jak by ten idiotyzm rozgrywający się na korytarzu zatłoczonej przychodni odegrała np. Bożena Dykiel w jakimś kolejnym odcinku Alternatywy 4. Pewnie pękalibyśmy ze śmiechu. Bo PiS jest cały ulepiony z tamtego pokracznego ducha: ci sami aparatczycy co tamci, uwiecznieni przez Wilhelmiego, Gajosa, Lutkiewicza, i te same panie magister-idiotki jak tamta Stanisława Celińska, robiąca sobie przeprowadzkę mebli przy pomocy klasy wyprowadzonej na “wycieczkę po mieście”. Czy wiele różni się ona od takiej Emilewicz? Takiej Kruk czy Witek? Czym Kaczyński w swej mentalności, w swych małomiasteczkowych gustach różni się od kierownika spółdzielni mieszkaniowej, granego przez Lutkiewicza? Czy drapieżność, wasalstwo i cynizm takich obecnych dygnitarzy jak np. otoczenie Dudy, jak komitet polityczny PiSu, różni się wiele od typka, nazwanego przez Bareję towarzyszem Winnickim? Można by wyliczać, wyliczać… I byłoby to wszystko tak samo śmieszne, gdyby nie było takie straszne.
A w tym najśmieszniejsze/najstraszniejsze jest to, że system “działa” wyłącznie w sferze… “dupereli” (opisanych przez Pana), bo firmy posiadające nasze dane osobowe, od lat – i także obecnie – bezkarnie handlują tymi danymi! I to “troszczące się” (o nasze dane) państwo nie ma nad tym absolutnie żadnej kontroli, a “generalny inspektor” nawet nie udaje, że zamierza to ścigać!
Całą komuna była zbudowana na psychicznym terrorze społeczeństwa poprzez właśnie te “duperele”, czyli zatruwano nas masą małych codziennych nakazów, ponagleń, terminów, kwitów, papierków, pieczątek, datowników, które w skali macro nie miały dosłownie żadnego znaczenia (pamiętam, jak w latach 1970. sami przedłużaliśmy sobie ważność legitymacji studenckich na zniżkę kolejową, przy pomocy “pieczątki” z orzełka jakiejś drobnej monety, już nie pamiętam czy ówczesnej 50-cio czy 20-groszówki). Ale chodziło o to, aby nas zamęczyć, zadręczyć codziennymi utrapieniam i abyśmy zza tej sterty codziennej udręki nie widzieli tego, co z nami wyprawiają ówczesne demony zła – polskie i zagraniczne. Dziś chodzi dokładnie o to samo, np. m.in. po to jest ta cała wprowadzana obecnie z histerycznym pośpiechem cyfryzacja – m. in. służby zdrowia, mająca obowiązywać od 1 stycznia 2020 r. i która doprowadzi już do jej kompletnej dezorganizacji.
Powtórki stały się dziś wszechobecne
Bo u bezdusznych dominują niecne
Czyny zdrady u z pozoru wierzących
Do piekła z sobą wielu ściągających
Modlitwa już im nawet nie pomoże
Tylko oczyszczenie, gdy przyjdzie Boże
Pozdrawiam
Szczęść Boże
W lecznictwie widać to bardzo wyraźnie. Lekarze dla swego własnego dobra dbają bardziej o procedurę niż o pacjenta. Zanika empatia i poczucie odpowiedzialności osobistej za innego człowieka. Pozostaje odpowiedzialność prawna. Spotykając śpiącego w parku bezdomnego przy silnym mrozie uważamy że naszym obowiązkiem jest zawiadomić odpowiednie służby.Przesuniecie odpowiedzialności na instytucje zwalnia nas od troski o sprawy ogólne. Pozwalamy przy tym żeby te instytucje zbyt głęboko ingerowały w nasze życie. Żeby jakaś idiotka w todze decydowała czy mamy prawo do własnego dziecka. I żeby inna idiotka w todze albo w białym fartuchu i gumowych rękawiczkach decydowała, ze nasze dziecko ma umrzeć.
Absolutnie wszystko… co dzieje się w tej “naszej” okradanej, niszczonej i gwałconej przez najróżniejszych “cudotwórców” Polsce, jest zatrutym i zgniłym owocem po-magdalenkowym i po-okrągłostołowym.
45 lat był komunizm, i “nagle” zniknął… przepoczwarzając się w podłość i najróżniejsze najniższe patologie, wszyscy za ten stan rzeczy odpowiadamy, bo nie zrobiliśmy nic, albo dużo za mało, by mogło być lepiej
“Zmiany są niemożliwe, ponieważ całą władzę mają ludzie, którzy by na nich stracili.
A ci, którzy by zyskali, nie mają władzy.”
– Machiavelli