Lider

Swego czasu mój tata opowiadał mi o tym, jak to stoczni, w której pracował zjeżdżali się ludzie z „Warszawy” ubrani w „garnitury”, by „pomóc” stoczniowcom w Solidarności. Ci ludzie niebawem zostali liderami owej „ robotniczej masy” i jako ci liderzy wrócili do „Warszawy” wyniesieni na piedestały, a robotnicy stoczniowi pozostali sami ze swoim stale pogarszającym się losem, już nie butni i waleczni, lecz milczący i oszukani, przyszli bezrobotni.

 Widzę wiele analogii w tych liderach „S” a obecnym tłumie liderów i publicystów, którzy nagle odkryli w sobie „narodowego ducha” i chcą po 11 11 11 kreować Ruch Narodowy, chociaż przed tym dniem nie mieli o nim bladego pojęcia, a teraz uczą się nacjonalizmu z książek zostając jak to określił trafnie Roman Dmowski – „talmudystami”. Jeszcze tych książek nie skończyli czytać, jeszcze nie zobaczyli jak wygląda nacjonalizm, a już chcą go kreować przez nowe organizacje czy partie lub ruchy.

 Ja rozumiem, że po czterdziestce można zmieniać swoje poglądy, że na to by być człowiekiem przyzwoitym nigdy nie jest za późno i nie to mnie oburza w tych samozwańczych liderach, ale to, że chcą oni być liderami, chcą przewodzić. Jeden z nich twierdzi, że do przewodzenia nacjonalistom nadaje się, bo odniósł w życiu prywatne sukcesy, inny, bo napisał książkę o ruchu narodowym, tymczasem u mnie takie stawianie sprawy wywołuje jedynie śmiech. Jestem w tym ruchu już wiele lat i widziałem ludzi zwalnianych z pracy za swoje przekonania, szkalowanych i upodlonych, inwigilowanych przez służby, niejednokrotnie żyjących w nędzy i tacy właśnie ludzie są esencją tego ruchu, książek reklamowanych nie wydadzą, co najwyżej w formie „Zina” rozpowszechnianego w zamkniętym obiegu.

 Co to za liderzy, którzy chcą przewodzić komuś, w kogo sytuacji nigdy nie byli, komuś, w kogo myśli się nie wczuli, uważając, że książka sprzed wieku zupełnie wystarczy by zrozumieć problemy ludzi z ulic Szczecina, czy Krakowa? Co to za liderzy, którzy chcą porwać za sobą nacjonalistów a sami w chwilach gniewu targają te wartości dla tych ludzi święte, poprzez wypowiadanie antypolonizmów, czy romansujących z politykami, którzy w swojej tępocie nie nazwą inaczej polskich patriotów niż faszystami, sami zresztą używają czasem tego terminu, co poniekąd rozumiem, bowiem ci samozwańczy liderzy wykształcili się w PRL z komunistycznych książek i ten komunizm tkwi w nich bardziej niż sami są w stanie to przyznać i zauważyć, a jednak wyraźnie z nich wychodzi.

 Przed 11 11 11 sytuacja była klarowna i jasna, służby zajęte Smoleńskiem straciły z oczu nacjonalistów, co pozwoliło się tym organizacjom pozbierać i znieść podziały, a po 11 11 11 gdzie człowiek nie popatrzy tam lider, czy pisarz programu dla ruchu narodowego i tak się zastanawiam czy panowie liderzy i ci, co piszą programy, nie powinni sami powołać własnej partii liderów, tak wielu ich jest.

 Droga do bycia liderem ruchu narodowego nie wiedzie przez grill u Romana, ale poprzez wytrwałą pracę u podstaw, na samym dole.

 Jeśli ktokolwiek poczuje się urażony moim wpisem, niech wie, że wypowiadam tylko swoje myśli, jestem osobą nieufną dla wszelkiej maści liderów, bo jakoś tak wyszło, że ci liderzy zawsze okazywali się ludźmi podłymi, często na etacie.

 Wreszcie rzecz moim zdaniem istotna. Ci wszyscy liderzy i publicyści chcący na nacjonalizmie wybić się do polityki wskazują na potrzebę walki ze złem. Gdy jednak zapytać się ich, do walki, z kim tak namawiają, zaraz nabierają „wody w usta” i nie potrafią na tak proste pytanie odpowiedzieć. Nie widzę by chcieli zwalczać lewactwo, bo to lewactwo promują tocząc z nim debaty w obrzydliwych mediach, które też winni zwalczać, dają mu pole u siebie, jakby zbrodnicze względem Polskości ideologie były czymś godnym uwagi, nie zaś potępienia.

 Miałem już do czynienia z wieloma liderami, takimi, co chcieli bezpiecznie przewodzić i wysyłali ludzi na przysłowiowy odstrzał również.

 Ruch narodowy nie potrzebuje dyktatorów, potrzebuje rzeczników, którzy wypowiedzą jego żądania, a tymczasem mamy do czynienia z ludźmi widzącymi w Polakach trampolinę do osobistego wyniesienia się na piedestał. Widzę w tych liderach obrzydliwą maskaradę.

 Wiele osób ostatnio na portalu Nowy Ekran pisało o tym, że liderem trzeba się urodzić. Równie dobrze można stwierdzić, że można się urodzić na bycie dyrektorem cudzej firmy.

To był mój ostatni wpis na NE, jak widać zrobienie z siebie lidera Oparze nie wyszło, więc wysadził NE w powietrze. Daje ten wpis tutaj jako powitanie w nowym miejscu i postaram się opisać, dlaczego Opara powiedział “Stop Basta” i zamknął NE, a jest to nierozerwalnie związane z poruszoną tutaj kwestią, jak i kilkoma innymi. 

Tagi: ,

O autorze: lju