Niedawno Organizacja Narodów Zjednoczonych, a konkretnie – UNESCO – kolaborując z Twitterem, Komisją Europejską i Światowym Kongresem Żydów wypowiedziała wojnę „teoriom spiskowym”, według których wydarzenia „są tajemnie manipulowane za kulisami przez potężne siły z negatywnymi intencjami”.
Zanim przejdziemy do rozebrania sobie z uwagą deklaracji ONZ i jej kolaborantów, przyjrzyjmy się tej stronie wojującej. Na początek – ONZ. Wbrew swojej nazwie, jest to międzynarodówka biurokratycznych gangów, okupujących poszczególne narody, może z wyjątkiem niektórych, ale te ewentualne wyjątki tylko potwierdzają ogólną regułę. Dodajmy, że Organizacja Narodów Zjednoczonych narodziła się podczas II wojny światowej, jako rodzaj światowego, kolektywnego policjanta, tworzonego przez tzw. stałych członków Rady Bezpieczeństwa, którzy mieli się namawiać, kogo brać pod obcasy, a kogo nie. Teoretycznie wszystko grało, ale pech chciał, że w łonie tego kolektywu pojawiły się niesnaski, które wkrótce przekształciły się w otwartą wrogość, więc uzyskanie w tych warunkach wymaganej przy podjęciu decyzji jednomyślności, było i jest bardzo trudne.
Mimo to niekiedy do takiej jednomyślności dochodziło, ale w niektórych przypadkach zainteresowane państwo olewało decyzje kolektywu ciepłym moczem. Tak było w przypadku kilku rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ – bo o niej mowa – dotyczących konfliktu między Izraelem i krajami arabskimi na Bliskim Wschodzie. Izrael puszczał te rezolucje mimo uszu wiedząc, że Stany Zjednoczone, jeśli nawet za tymi rezolucjami w Radzie Bezpieczeństwa głosowały, to będą udawać, że nic się nie stało, bo prezydenta USA, który odważyłby się wystąpić przeciwko Izraelowi, Światowy Kongres Żydów rozsmarowałby na podłodze w Gabinecie Owalnym Białego Domu.
Pomijając jednak tę incydentalną kwestię, to czy przypadkiem Rada Bezpieczeństwa ONZ nie została pomyślana jako „potężna siła”, która, nawet niekoniecznie „za kulisami”, tylko przy otwartej kurtynie będzie trzymała w ryzach narody, które z jakichś względów podpadną piątce trzymającej władzę? Tak to zostało pomyślane, a że nie chciało działać zgodnie z intencjami, to sprawa osobna. Chodzi bowiem o to, że komu, jak komu, ale Organizacji Narodów Zjednoczonych nie bardzo wypada wojować z „teoriami spiskowymi”, skoro ona sama została pomyślana jako rodzaj spisku.
Podobnie Komisja Europejska, będąca rodzajem listka figowego, który ma przysłonić figę w postaci IV Rzeszy, kierowanej zza parawanu w postaci Unii Europejskiej przez Niemcy. Jeśli Unia Europejska nie jest spiskiem przeciwko europejskim narodom, to ja jestem chińskim mandarynem. Przecież w „Manifeście z Ventotene”, który spiżowymi literami jest upamiętniony, razem ze swoim autorem, włoskim komuszkiem Spinellim na gmachu w Brukseli, jest zapisana intencja „likwidacji” historycznych narodów europejskich, jako warunku pokojowej Europy!
Prostolinijny Adolf Hitler rozumiał to dosłownie, ale okazało się, że taka ostentacja była błędem, więc obecnie, nie bez pomocy Światowego Kongresu Żydów, realizowana jest metoda pokojowego rozkładu historycznych europejskich narodów, by eksploatować je do spółki z biurokratyczną międzynarodówką, a kiedy padną – zrobić mydło. Czy to są „negatywne intencje”? To ważne pytanie, bo deklaracja ONZ, którą powinniśmy sobie rozebrać z uwagą wspomina o „potężnych siłach” z „negatywnymi intencjami”. Wystarczy tedy przekonać, to znaczy – przekupić skorumpowanych intelektualistów, publicystów i tak zwane „gwiazdy”, czyli panienki, co to uchodzą za sawantki z powodu wyjątkowo kształtnego biustu lub pośladków – by wszyscy uznali, że te „intencje” wcale nie są „negatywne”, tylko przeciwnie – szalenie pozytywne – i już wszystko będzie w jak najlepszym porządku, bo z zacytowanego oświadczenia ONZ wynika jak na dłoni, że sekretne porozumienia, którym nie towarzyszą żadne „negatywne intencje” nie są przedmiotem potępianych teorii spiskowych.
Najzabawniejsze są jednak zbawienne pouczenia, które wykombinowali sobie filuci, co to wydrążyli sobie nisze ekologiczne w UNESCO. Jest to agenda ONZ, której nazwę już dawno rozszyfrowano, jako skrót Zjednoczonych Narodów Eating, Sleeping Catering, czyli Żarcia, Spania i Bankietowania (zwanego również Imprezowaniem) Organizacja. Co prawda w samym ONZ zdarzają się nieporozumienia z filutami z UNESCO, o czym świadczy np. incydent z udziałem strażnika. Legitymując filuta z UNESCO strażnik, chcąc okazać się na poziomie, oświadczył: „wiem, wiem; to mały ale bardzo dzielny naród!”
Cóż więc ten ”mały, ale bardzo dzielny naród” wykombinował przeciwko teoriom spiskowym? Otóż „dzielny naród” przezornie odradza swoim mikrocefalom wdawanie się w dyskurs z głosicielem teorii spiskowej, tylko namawia ich do podejmowania „odpowiednich działań”. Te „odpowiednie działania” polegają na „sygnalizowaniu”, które w dawnych, koszmarnych czasach nazywane było donosicielstwem, takich podejrzanych przypadków do „witryny”, co to „sprawdza fakty”. Tam pierwszorzędni fachowcy już się takim głosicielem teorii spiskowej zajmą po swojemu i nawet się nie spostrzeże, kiedy „za oknem dojrzy kontury tanku, potem na schodach usłyszy kroki”. Ale żeby już całkiem swoich mikrocefali nie duraczyć, filuci z UNESCO wspaniałomyślnie dopuszczają istnienie „prawdziwych” spisków.
No dobrze, ale jak odróżnić spisek „prawdziwy” od „fałszywego”, czyli „wyimaginowanego”? Okazuje się, że to proste, jak budowa cepa. Otóż różnica między spiskiem prawdziwym i fałszywym polega na tym, kto go zdemaskował. Jeżeli taki jeden z drugim spisek zdemaskowali licencjonowani „demaskatorzy”, albo „media”, to jest on absolutnie prawdziwy i nie tylko wypada weń wierzyć, ale nawet się powinno, pod rygorem utraty przyzwoitości. Jestem pewien, że filutom z UNESCO to kryterium podsunęli weterani ze Światowego Kongresu Żydów, co to samego jeszcze znali Stalina. Chodzi o to, że za Stalina w ZSRR działała kierowana przez Izraela Gubelmana organizacja „Bezbożnik”, która wydawała żydowski odpowiednik hitlerowskiego „Der Sturmera” pod takim właśnie tytułem. Wśród działaczy „Bezbożnika” byli „demaskatorzy cudów i zabobonów”, więc inspirację widać jak na dłoni. I tak, na przykład straszliwy spisek przeciwko spółce „Agora”, kiedy to Rywin przyszedł do Michnika z korupcyjną propozycją „lub czasopisma”, został zdemaskowany nie przez byle kogo, ale przez samego nastajaszczego demaskatora, pana red. Michnika, toteż był to spisek prawdziwy.
Kiedy jednak pan red. Michnik był wzywany do odpowiedzi na pytanie, czego „komisja” z jego udziałem szukała w archiwach MSW, czy to znalazła i jaki zrobiła z tego użytek, to głuche milczenie musiało wystarczyć za odpowiedź – toteż i UNESCO na podstawie tych doświadczeń przestrzega, by nie wdawać się z głosicielami teorii spiskowych w żadne dyskursy, a to, że pan red. Michnik biega za autorytet moralny, to jest pełny spontan, odlot i wyraz jego rozlicznych zalet, z których jest zrobiony.
Stanisław Michalkiewicz/Dakowski.pl
Wyniki badań nad szczepionkami Pfizer były falsyfikowane ?!
Mam nadzieję, że firmy farmaceutyczne PRZESTANĄ RZĄDZIĆ NASZYM ŚWIATEM!
Zaś wszyscy, którzy bezkrytycznie ufali szczepionkowym naganiaczom, wrócą na ziemię i odrzuca wszystkie szczepionkowe złudzenia, szczepionkowe ułudy.
“Polska to nie sklep, tu MY Polacy jesteśmy od rządzenia!” – mówi M. Jakubiak jako jeden z niewielu polskich polityków. Tak jest, to trzeba wbić w głowy młodzieży i zwolennikom Tuska! Rozsyłać ten wywiad gdzie się da! https://www.youtube.com/watch?v=agrMlL9sCQA
1.
Nieprawda. Obydwa człony są ważne
2. Jakubiak po raz kolejny fałszuje rzeczywistość budując fałszywą alternatywę PO lub PiS. Targowica z Nowogrodzkiej versus targowica totalna. Głupcy dają się wciągać w tę pułapkę, w mentalne wiezienie – układ gwarantujący realizację niszczenia Polski.
3.
– kolejna brednia Jakubiaka. Historia jest jaskrawym zaprzeczeniem tego typu tezy.
4. o sprawach najważniejszych- m.in. o lockdownie energetycznym czyli zakazie dostępu do tradycyjnych źródeł energii oraz o polityce depopulacji oraz okradania Polaków, w tym przesiedlaniu Ukraińców do Polski i związanymi z tym ogromnymi kosztami – NIC. TV Republika to cześć pisowskiego głównego ścieku.
5. Na koniec jeszcze dorzucę: “Zjednoczona prawica”. Tego sformułowania na poważnie używają dziś tylko głupcy lub cyniczni propagandziści.
Ludzie słuchając tego typu rzeczy gnuśnieją w Matriksie.
To wszystko wygląda w dużej mierze tak, że aktorzy sceny politycznej mają tak odgrywać swoją rolę, żeby wszystko wyglądało jak najbardziej naturalnie. Scenarzyści mając do dyspozycji media mają zadbać, by to co jest tłem wyglądało jak najbardziej realnie. Chyba główną zasadą w przypadku Polski jest taki PyRDek (Podatki, Rozbrojenie, Depopulacja). To ma być realizowane z żelazną konsekwencją a reszta już zależy od pomysłowości reżysera. Aby mogła być depopulacja, koniecznie potrzebna jest demoralizacja (reżyser pewnie myśli, że dlatego musi walczyć z KK, jedynie jego mocodawcy wiedzą, że to główny i podstawowy cel). Podatki mają być takie, żeby aktorzy i w ogóle twórcy programu mieli odpowiednią gażę, ale także tak duże, aby ludzie musieli pracować po 14 godz. dziennie i nie mieli czasu myśleć. Rozbrojenie jest najprostsze (chociaż z punktu widzenia doczesnego bezpieczeństwa rodzin najważniejsze jest uzbrojenie), bo jest bardzo niewidoczne.
Jakubiak ma skoki z partii do partii (zaczynając od Kukiza) i różne splątane wypowiedzi, zwłaszcza w okresie gdy był w Konfederacji, jest multimilionerem i warzelnikiem piwa, latami (jako prawicowiec) obnosił się ze swoją partnerką i deklaruje się w wywiadach jako ateista. Choć wyznaje tzw. “słuszne” poglądy prawicowca “z prawdziwego zdarzenia” (np. wrogi stosunek do LGBT, za co zapłacił procesem o zniesławienie wytoczonym mu przez “tigera” Michalczewskiego, gdy skądinąd dość ordynarnie skomentował wsparcie boksera, prawdopodobnie koniunkturalne, dla homoseksualistów). Jednak brak mu solidności i spokoju męża stanu. Prywatnie – nie ufam komuś, kto nie wierzy w Boga i to stwierdza w wywiadach z jakimiś panienkami z mainstream’u, deklaruje publicznie pożycie pseudomałżeńskie na kartę rowerową (być może już się pobrali, nie śledzę ich perypetii matrymonialnych) i zbił majątek na produkcji napojów wyskokowych. W ten sposób trzyma szeroko otwarte aż dwoje (jeśli nie troje) drzwi dla kosmatego, a on jest stokroć inteligentniejszy od każdego z nas, zna nasze najtajniejsze pragnienia i niejednego już polityka buńczucznie kroczącego swą wijącą się meandrami i cienistą drogą wprowadził do szamba.
Pinokio Morawiecki to człowiek globalistów oraz Klaus Schwaba, Yuval N. Harari z Światowego Forum Ekonomiczne.Zadaniem Morawieckiego jest osłabiane Polski poprzez zadłużanie i bankructwo państwa..
Grupa Trzymająca Władzę w Polsce się cieszy, że Polacy podzieleni na 2 plemiona Tutsi i Hutu, nawzajem się “wyrzynają”. Dzięki temu, ONI robią w ciszy wspaniałe interesy rozkradają nasz kraj oraz uczestniczą w przygotowaniach do Wielkiego Resetu. PIS i PO to jedno …
Chcesz być na bieżąco czytaj http://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/aktualnosci
Dla każdego Polaka katolika ateista jest w każdych wyborach zdyskwalifikowany. Tym bardziej jeśli prowadzi niemoralny tryb życia.
Tam jest dużo innych informacji na które zwróciłam uwagę – to np. że Orlen ma tyle zysku, co za Tuska miał cały budżet ….
Polacy wybierają mądrze, o ile ktoś ich nie namawia na bojkot wyborów, z tych opcji, które mają do wyboru. I tak będzie dopóki nie będziemy mieli broni w domu. Wówczas zmieni się system wyborczy.
Strona znaleziona przypadkiem – gotowy materiał dowodowy do postawienia rządu i ministrów zdrowia przed Trybunał Stanu z oskarżeniem o narażenie Polaków na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, oraz o wyprowadzenie z NFZ mienia znacznej wartości na podstawie fałszywej pandemii i oszustw przemysłu szczepionkowego.
Jak to działa można zrozumieć na podstawie zeznań Stanley’a Plotkina:
https://pubmedinfo.org/2020/05/31/zeznania-stanleya-plotkina-pod-przysiega-cz-1/
a także z filmu z 2018 roku, jakby proroczego:
https://pubmedinfo.org/2016/02/29/przemek-cuske/
Stronę https://pubmedinfo.org/strona-glowna/ kazdy powinien spokojnie (wiem, nie da się spokojnie) przeczytać a potem pomyśleć czym była pandemia koronawirusa, jeśli nie globalnym szwindlem i globalna kradzieżą?
No niech ktoś spróbuje postawić rząd przed niezależny Trybunał Stanu.
A jak pod tym względem oceniać Janusza Korwin Mikke (nie chodzi o jego poglądy a o życie prywatne) i co za tym idzie wszelkich jego partyjnych i poselskich kolegów?
W sumie to wolę warzelnika piwa niż destylatora wódki … A Kukiz raczej nie jest dla mnie specjalną kompromitacją – przynajmniej mniejszą niż wszystkie inne sejmowe partie poprzedniej kadencji razem wzięte. Socjalistą nie jestem więc multimilionerstwo też mnie nie odrzuca…
Nie chodzi o jego miliony. Na szczęście już tylko w filmach Barei są jeszcze relikty czasów, gdy nowy maluch u sąsiada spędzał drugiemu sen z powiek. Niech mu będą na zdrowie. Ale chodzi o sposób ich zdobywania. Od wieków alkohol był głównym nieszczęściem Polski i jest nadal. Jego produkcja była wspierana przez zaborców. Mało znany jest fakt, że w czasie II wojny światowej Niemcy prowadzili politykę rozpijania w bardzo perfidny i skuteczny sposób: wypłacanie należności za odstawiane przez ludność kontyngenty żywnościowe spirytusem bądź wódką. Armia Krajowa prowadziła wiele akcji rozbijania gorzelni, niszczenia bimbrowni itp. i specjalnym rozkazem Montera bezwzględnie tępiono choćby cień skłonności do alkoholu u członków armii podziemnej.
Mało znany jest też inny fakt, że żołnierze niemieccy mieli zalecane aby pijanych Polaków nie brać z łapanek i niejeden złapany uratował głowę, udając pijanego. Z kolei komuna czerpała olbrzymie dochody z wytwarzania i sprzedaży napojów alkoholowych. Miałem w rodzinie dyrektora dużych zakładów cukierniczych, gdzie wytwarzano alkohol dla celów przemysłowych i wiem, że w latach 60. koszt produkcji pół litra czystego spirytusu wynosił 3,5 zł. a handlu kosztował on 90 zł. W kulturze popularnej rozpowszechniano wzorce przyzwalające na “bycie pod gazem”. W codziennym życiu, alkohol był w peerelu drugim obok pieniędzy środkiem płatniczym, pamiętamy to zwłaszcza ze stanu wojennego i obrotu tzw. kartkami na alkohol.
A w obecnej Polsce jest podobnie, choć pół litra czystej zastąpił “sixpack browarku” za “załatwienie sprawy” albo “buteleczka czegoś lepszego”. W połowie lat 1990. dochody państwa z produkcji i obrotu alkoholem były RÓWNE!! dochodom z podatków! Budżety miast, pensje urzędnicze, premie są uzależnione od dochodów z rozpijania społeczeństwa. Kościół zawsze ostro przeciw temu występował, od lat prowadzona jest np. poświęcona Maryi Królowej Polski akcja “sierpnia bez alkoholu”. Zwłaszcza, że właśnie piwo jest teraz złej jakości, w pogoni za zyskiem zarzuca starsze i bardziej “szlachetne” metody warzenia i ten trunek szkodzi teraz już nie tylko na głowę.
To co napisałem jest małym wycinkiem olbrzymiego problemu. Powinien być tego świadom pan, który nie od dziś manifestuje swe prawicowo-narodowe poglądy (był czas, ze założył nawet efemeryczną partyjkę Endecja). Głoszenie haseł narodowych i interes na propinacji naprawdę nie idą w parze i musi wiedzieć, że czasem mu to ktoś wyciągnie.
Niezwykle cenny wpis. Zwłaszcza, że reklama alkoholu ma się niezwykle dobrze.
Pan Jakubiak jest łagodno-prawicową wersją Palikota i zawsze tak było. “Na salony” wdzierał sie tą samą metodą na multimilonera.
już wolę multimilionerów wdzierających się dla ambicji, prestiżu, idei za swoje (pod warunkiem że uczciwie zarobione!) pieniądze niż “skromnych golców” wchodzących za przynoszone z zewnątrz w reklamówkach lub teczkach euro (dawniej marki), ruble, dolary lub szekle.
oczywiście zgadzam się z każdym faktem … ale te wszystkie stwierdzania dotyczą alkoholu wysokoprocentowego czyli gorzelników i destylatorów. Jest takie bardzo mądre powiedzenie Wypijesz jedno, drugie piwo … pójdziesz może trochę krzywo. A po gorzale nie pójdziesz wcale. Gdzies to tkwi z tylu glowy …
Czysta oszczędnośc, warzymy piwo stężone (HGB – High Gravity Brewing), rozwozimy cysternami koncentrat i na miejscu uzupełniamy lokalną wodą. Co z tego może wyjść dobrego?
Zgadzam się w 100% dlatego praktycznie nie ruszam tzw. koncerniaków z kapitałem holenderskim (Heineken – Żywiec), duńskim (Carslberg – Okocim) czy nawet japońskim (Asahi – Lech, Tyskie, Książęce – choć to obecnie i tak o niebo lepiej niż za czasów południowoafrykańskiego SAB). To jest taka odgórna unifikacja gustów. W końcu we współczesnej Europie od Hiszpanii po Grecję czyli kraje o czysto “winnych” tradycjach króluje praktycznie ujednolicony lager czyli piwo dolnej fermentacji, słusznie zwane eurolagrem dopasowany do ujednoliconego gustu i masowej konsumpcji. Już wolę odrębne tradycje piw górnej fermentacji czyli brytyjskiego ale, stoutów lub belgijskich lambiców. Rozpisałem się tu o piwie, ale w sumie i tak zdecydowanie bardziej preferuję wino. Z bardzo wielu względów. W końcu in vino veritas … Ale to już zupełnie inna sprawa.
Jako wróg alkoholu spożywanego w każdej postaci nie jestem partnerem dla znawcy piw, jak widzę. Jednak muszę Panu zwrócić uwagę na b. szkodliwy stereotyp, który zdaje się Pan wyznaje. Większość Polaków wychodzi z założenia, że codzienne wypicie 2-3 piw “nikomu nie zaszkodzi”. Ale piwo tak samo uzależnia jak każdy napój alkoholowy. Codzienne picie piwa jest tak samo szkodliwe jak nadmierne picie każdego innego napitku. Każdy alkohol ma szkodliwy wpływ na nasz organizm i każdy przyjmowany regularnie w końcu prowadzi do uzależnienia. Poza tym prowadzi do patologicznej otyłości, bo zawiera lupulinę i sprzyja ciągłemu zakąszaniu, cukrzycy, bo ma wysoki indeks glikemiczny i działa negatywnie na trzustkę, przyspiesza rozwój miażdżycy, raka wątroby, jelita drażliwego i zaburzeń trawiennych, prowadzi do upojenia i błogostanu. Oczywiście, jedno-dwa piwa w tygodniu nikomu nie zaszkodzą, ale właśnie poczucie “niewinności” tego aktu i niska cena powodują codzienne używanie i zwiększanie dawki, zwłaszcza przez młodzież, prowadząc do choroby alkoholowej.
No cóż wrogiem alkoholu spożywanego w małych ilościach nie jestem (trochę mi to trąci protestanckim purytanizmem) … natomiast wrogiem wrogiem nadużywania jak najbardziej. Zawsze i wszystkim powtarzam że (np. na drodze) liczą się promile, absolutnie niezależnie od ich źródła pochodzenia. W czasach komunistycznego monopolu byłem praktycznie abstynentem -ze względów ideologicznych i jakościowych, potem w działalności zawodowej był taki czas konferencyjno-bankietowy. Na szczęście dość krótki, a teraz to już zamierzchła przeszłość. Obecnie to już zaawansowany wiek i ograniczona wydolność tworzą taką samoistną ale skuteczną barierę ochronną. Wiec jak widać dużo teorii, ale jedynie odrobina praktyki. Zresztą jak się nie pija międzynarodowych koncerniaków dzielących miedzy sobą 95% polskiego rynku to nie jest łatwo ani szybko cos trafić. Wszystko to bardziej teoretycznie – czyli historia, tradycje, piwne style, anegdoty, W końcu piwo to tradycyjny napój warzony w klasztorach benedyktynów, cystersów, trapistów.
Rzeczywiście piwo zawiera maltozę, czyli cukier o wyższym indeksie glikemicznym niż fruktoza, glukoz sacharoza – więc mimo liczby kalorii niższej niż szklanka mleka jest dietetycznie bardziej szkodliwe, A lupulina ma działanie uspokajające i obniżające popęd seksualny. W końcu podobno dodawanie chmielu do piwa zaproponowała patronka piwowarów i aptekarzy czyli nie kto inny a św. Hildegarda z Bingen wizjonerka, mistyczka, zielarka, dietetyczka, kompozytorka na prośbę jednego z opatów benedyktyńskich, aby jakoś uspokoić jego mnichów. Rozpisałem się, ale tak to już jest bo pochodzę ze Śląska (a nawet z pobliża tzw. trójstyku zaborów czyli Drei Kaiser Ecke) czyli te czesko-niemieckie piwne tradycje są silniejsze niż w innych częściach Polski.
PS.
jeśli chodzi o Jakubiaka … bo od tego się zaczęło, to jego produkty w sumie dość korzystnie wyróżniają się jakościowo na tle tej międzynarodowo-koncernowej urawniłowki. I tylko tyle …
W czasach komunistycznego monopolu byłem praktycznie abstynentem-ze względów ideologicznych
Więc jak to jest z tym “protestanckim purytanizmem”, który mi Pan zarzuca? A lupulina ma też działanie wpływające na otyłość brzuszną, więc nie jest tylko takim sobie ot trankwilizatorem. Co do “regionów piwiarskich” to też nie mam się czego wstydzić, bo u nas w Wielkopolsce i na Pomorzu piwa zawsze były prima. Pozdrawiam Śląsk!