Pasożytnicze związki czyli globaliści i lewica

Brzydzą się merytokracją i mają złudzenie słuszności. Domagają się niemożliwej utopii, która gwarantuje równe rezultaty. Postrzegają samowystarczalność jako przestępstwo, próbę ucieczki spod zbiorowego nadzoru. I są bardziej niż chętni do racjonalizowania nieuczciwości, dezinformacji, dekonstrukcji, chaosu i morderstw jako środka do osiągnięcia tego, czego chcą.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

 

Zrozumienie pasożytniczej współpracy między globalistami a lewicowcami

Muszę przyznać, że w moich wysiłkach analizowania i rozprawiania się ze skrajnie lewicowymi/globalistycznymi ideologiami i programami doszedłem do punktu, w którym jestem tak samo zafascynowany, jak i przerażony. Zastanówmy się przez chwilę nad postępową narracją „intersekcyjną”, którą często nazywamy „przebudzoną” [woke]: To nie jest ruch aktywistów, ponieważ oni już mają równe prawa zgodnie z przepisami. Jest to po części ruch polityczny, ale ich cele wykraczają daleko poza umiejscowienie kandydatów w rządzie – duża część rządu jest już po ich stronie. Twierdzą, że sprzeciwiają się „kapitalizmowi” i korporacyjnej władzy, ale ich ruch jest finansowany głównie przez te same elity finansowe, którymi, jak twierdzą, pogardzają.

Nie, ten ruch to coś innego – to system ślepej wiary i inwazji kultu, który wielbi samego siebie, który wielbi władzę i stara się podważyć prawdę, kiedy tylko jest to możliwe, jako środek na drodze do celu. Jesteśmy świadkami tworzenia się historii. Narodzin potwornej religii relatywizmu moralnego.

Aby zrozumieć lewicę polityczną i jej taktykę, trzeba zrozumieć jej stosunek do globalistów. Grupy obudzone [woke] są tworem korporacyjnego/globalistycznego reżimu. Przez dziesięciolecia think tanki, takie jak Fundacja Forda i Fundacja Rockefellera, przygotowywały uniwersytety, aby te zapewniały stały dopływ członków kultu. Wszystkich zindoktrynowanych starannie spreparowaną narracją, która trzyma się socjalizmu i używa statusu ofiary jako waluty.

Brzydzą się merytokracją i mają złudzenie słuszności. Domagają się niemożliwej utopii, która gwarantuje równe rezultaty. Postrzegają samowystarczalność jako przestępstwo, próbę ucieczki spod zbiorowego nadzoru. I są bardziej niż chętni do racjonalizowania nieuczciwości, dezinformacji, dekonstrukcji, chaosu i morderstw jako środka do osiągnięcia tego, czego chcą.

Jak zauważyłem w przeszłości, trudno jest walczyć z ruchem pozbawionym moralności i wstydu. Jeśli twoim celem jest przekonanie ich, aby przestali robić to, co robią, używając logiki, danych, zdrowego rozsądku i odwoływania się do sumienia, poniesiesz porażkę. Nie interesują ich żadne z tych rzeczy. Lewicowa obsesja na punkcie władzy jest absolutna. O niczym innym nie mówią. To jest źródło każdego z ich argumentów.

Pomimo tego, ich koncepcja władzy jest raczej ograniczona i dziecinna.

Dla obudzonych [woke] moc tkwi w kulturze unieważniania. Siła tkwi w motłochu. Władza manifestuje się w przejawach zbiorowej destrukcji i kontroli. Zadają sobie pytanie: „Co możemy zabrać innym i jak możemy zaszczepić strach?” Wierzą, że im więcej mogą wziąć, tym większą mają władzę.

Globaliści postrzegają władzę w podobny sposób jak lewicowcy, ale rozszerzają manifest o pytanie: „Jak możemy przekonać innych, aby dobrowolnie oddali nam kontrolę?”

Przebudzeni [woke] pożyteczni idioci postrzegają władzę jako coś, co musi zostać skradzione poprzez zastraszenie lub użycie siły. Globaliści postrzegają władzę jako coś, co jest im przekazywane przez pożytecznych idiotów. Aby zdobyć tę władzę, globaliści wydatkują ogromną część swojej energii i bogactwa na wytwarzanie zgody [consent]. Nie wystarczy sama kontrola populacji, trzeba sprawić, by ludzie uwierzyli, że ta oligarchia to ICH POMYSŁ. W ten sposób nigdy nie spróbują stawić oporu.

Podczas gdy obudzeni [woke] aktywiści biegają wokół jak małpy z zapałkami, próbując spalić świat, globaliści patrzą na aktywistów i mówią: „Jak mogę zmusić te małpy do spalenia rzeczy, które chcę, żeby spaliły?”

Wytworzenie zgody u połowy populacji kraju wymaga ogromnego aparatu dezinformacyjnego. Wątpię, czy większość lewicowców zdaje sobie sprawę, że cała ich filozofia została sfinansowana i sfabrykowana przez korporacje. A jeśli uświadomisz im, że są teraz sprzymierzeni z tymi samymi ultra-bogatymi korporacyjnymi wampirami, których, jak mówią, nienawidzą, wkrótce odkryjesz, że nie mają nic przeciwko. Z radością przyjmą diabelski kontrakt, ponieważ postrzegają go jako sposób na „zwycięstwo”. W ten sposób polityczni lewicowcy i globaliści są ze sobą nierozerwalnie spleceni.

To dlatego nie traktuję już zbyt poważnie sporów o „fałszywy paradygmat lewica/prawica”. Oczywiście, w Partii Republikańskiej wciąż są neokonserwatyści, którzy twierdzą, że są konserwatywni, podczas gdy w rzeczywistości są globalistami i lewicowcami. Nie o to chodzi. Chodzi o to, że miliony zwykłych ludzi na lewicy dobrowolnie opowiedziały się po stronie globalistów i w szczególności obrały sobie za cel zniszczenie konserwatywnej i patriotycznej kultury.

Są wrogami, tak samo jak wrogami są globaliści. Bez lewicowego motłochu globaliści nie mają żadnej władzy. Czas zaakceptować tę rzeczywistość, zamiast uciekać się do tego samego starego, zgranego argumentu: „Ale problem leży po obu stronach…” Nie, problemem jest tylko jedna strona. Od zawsze stanowiła problem, niezależnie od politycznych masek, które nosiła.

Jeśli spojrzysz na piramidę od dołu do góry, nie ma już czegoś takiego jak „fałszywy paradygmat lewica/prawica”. Istnieje BARDZO PRAWDZIWY paradygmat lewica/prawica. Podział jest faktem. Linie wyznaczył establishment. Albo jesteś z nimi, albo jesteś przeciwko nim. Nie ma czegoś pośredniego.

W filmie „Gabinet doktora Caligari” elitarny członek społeczeństwa zamienia człowieka w potwora poprzez hipnozę, wysyłając go by prześladował i zabijał ludzi, których elita chce usunąć ze swojej drogi. Globaliści również wykorzystują mesmeryzm, aby przywołać własnego lewicowego potwora, ilekroć potrzebują wykonać jakąś brudną robotę. Istnieją dwa kluczowe filary, które chcą, aby lewicowcy obalili – to jak ludzie postrzegają wolność i jak postrzegają obiektywne fakty.

Dla przykładu spójrzcie na niedawny „kryzys” covidowy i drakońską reakcję, którą poparła większość lewicowców. Spójrzcie także na histeryczne narracje o zmianach klimatu i wezwania do ograniczenia emisji dwutlenku węgla, które nieuchronnie doprowadzą do masowej depopulacji. Po raz kolejny w dużej mierze wspierane jest to przez lewicę polityczną.

Oba programy opierają się na pojęciu egzystencjalnego zagrożenia, które wymaga od ludzi poświęcenia ich wolności na poziomie mikro. Jednak nakazy covidowe sugerują, że musimy uratować populację przed śmiercią, podczas gdy nakazy dotyczące zmian klimatu sugerują, że musimy zabić większość populacji, aby chronić środowisko. To nie ma sensu, dopóki nie zrozumiesz, że ostatecznym celem jest ograniczenie wolności. Covid nigdy nie miał na celu ratowania życia, a kontrola klimatu nie ma nic wspólnego z ratowaniem planety.

Jeśli chodzi o postrzeganie obiektywnych faktów, wystarczy spojrzeć na ruch transpłciowy, aby zobaczyć, że same podstawy prawdy są oblężone. Jeśli biologia jest subiektywna, jeśli tożsamość jest subiektywna, jeśli szczegóły genetyczne, których używamy do definiowania i kategoryzowania naszego gatunku, są „konstruktami społecznymi” zamiast faktami, to prawie każda prawda może być zaatakowana. Sądzę, że ta próba uczynienia prawdy biologicznej kwestią prerogatyw ma na celu uczynienie prawdy moralnej zmienną.

Jeśli cywilizacja jest przekonana do zaakceptowania chirurgicznego/chemicznego okaleczania i sterylizacji naszej młodzieży, jeśli można nas przekonać do zaakceptowania seksualizacji dzieci od najmłodszych lat, to łatwo można nas przekonać do zaakceptowania czegokolwiek innego. Pedofilia? Niewolnictwo? Morderstwa? Wszystko w imię hedonizmu udającego wolność.

Zatem porzucenie prawd uniwersalnych nieodmiennie prowadzi do potępienia samej wolności. A czym tak naprawdę jest wolność? Czy to uzasadniona troska o przyszłość? W końcu „żyjemy w społeczeństwie” i według lewicowców wszystko, co robimy, „wpływa na wszystkich innych”. Dlatego wolność może być niebezpieczna. Może ona zranić lub zdenerwować innych. Może zrujnować planetę. Najlepiej pozbyć się jej całkowicie dla dobra kolektywu…

Jest to odwieczna dychotomia – Bez prawdy nie może być wolności – Bez wolności nie może być prawdy. Ciemną stroną tego medalu jest dychotomia globalistów/lewicowców – bez globalistów nie ma lewicowego motłochu, bez lewicowego motłochu globaliści zostaną wymazani.

Globaliści dążą do podporządkowania sobie świata, i aby to zrobić, muszą podważyć podstawowe zasady interakcji międzyludzkich i zrozumienia. Sprzymierzyli się z polityczną lewicą, aby zasiać wśród ludności chaos, utrzymując ludzi w rozproszeniu i wytrąceniu z równowagi, podczas gdy dzierżący władzę owijają swoje macki wokół każdego śladu prywatnej wolności.

Naszą największą nadzieją jest, aby obywatele przyjęli wrogą postawę i odmówili pójścia na kompromis. Musimy zacząć nazywać lewicę polityczną zgodnie z tym, czym naprawdę jest – uderzającą ręką globalistycznej kliki. Gdy chodzi o nasze podstawowe zasady, nie ma miejsca na żadne ustępstwa. Nigdy więcej tolerancji dla dekonstrukcji, nigdy więcej luzu dla sabotażystów. Jeśli grupa wywrotowa próbuje zniszczyć moralną tkankę, która sprawia, że ​​Zachód jest funkcjonalny i wolny, jeśli pragnie wykorzenić dziedzictwo, o którego ustanowienie walczyli nasi założyciele, to musimy zrobić to, co zrobili założyciele i usunąć zagrożenie.

______________

Understanding The Parasitic Cooperation Between Globalists And Leftists, Brandon Smith, August 18, 2023

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!