I to by było na tyle…

Kiedy Trump faktycznie wygrał w 2016 r., globalne kapitalistyczne klasy rządzące zdały sobie sprawę, że mają poważny problem… „populistyczny” bunt w sercu imperium.

Ostatecznym celem wojny z populizmem było zneutralizowanie tego „populistycznego” buntu i przypomnienie społeczeństwu, kto faktycznie rządzi.

Nie, nie jest to ostatnie danie w menu. Ani na dziś, ani na… a to się jeszcze zobaczy. Z góry przepraszam ewentualnie rozczarowanych. Powyższy tytuł jest tylko wolną interpretacją oryginału.
W dzisiejszym menu natomiast świeży felieton CJ Hopkinsa. Przytaczam jako kolejny już opis wydarzeń w USA oczami jeszcze jednego felietonisty. Za kwiecistym i lekko żartobliwym językiem czai się zupełnie inny scenariusz dla Ameryki. Przypomnę tylko Czytelnikom, którzy po raz pierwszy spotykają się z tekstem tego autora, że GloboCap to inaczej Global Capitalism. Rodzaj eufemizmu dla nazwania sił faktycznie sterujących wydarzeniami.

Zapraszam do lektury.

____________________________***____________________________

Looney Tunes/Warner Bros.

© Looney Tunes/Warner Bros.

 

Jak mawiali pod koniec tych wszystkich zwariowanych kreskówek Looney Tunes, ‘to już wszystko, ludzie!‘ Przedstawienie się skończyło. Dosłownie rosyjski Hitler, ostatnie największe zagrożenie dla zachodniej demokracji, potwór z Mar-a-Lago, Trumpzilla, Trumpenstein, ajatollah z Orange Shinola, został w końcu upokorzony i wyrzucony z Waszyngtonu przez bohaterskie siły GloboCap „Resistance”, z niewielką pomocą wojska USA. Całość poszła dokładnie według scenariusza.

Cóż… OK, niezupełnie wg scenariusza. Pomimo czterech lat strasznych ostrzeżeń ze strony mediów korporacyjnych, społeczności wywiadowczej, hollywoodzkich celebrytów, Partii Demokratycznej, fałszywych antyfaszystów, fałszywych lewicowych ekspertów i prawie każdego całkowicie omamionego liberała z dostępem do internetu i obsesją na punkcie Trumpa, żadnego hitlerowskiego „ognia Reichstagu”, żadnego Boogaloo, żadnej II wojny domowej, żadnego zamachu stanu, żadnego powstania białej supremacji. Nic. Mężczyzna po prostu wsiadł do helikoptera i poleciał do swojego kurortu na Florydzie.

Wiem, pewnie myślisz… „Wow, jakie to żenujące dla GloboCap „Resistance”, bycie zdemaskowanym jako banda całkowicie bezwstydnych neo-goebbelsowskich propagandystów, kłamców, histerycznych idiotów i tym podobnych!” I w każdej innej wersji rzeczywistości miałbyś rację… ale nie w tej.

Nie. W tej rzeczywistości „Demokracja zwyciężyła!. Tak, był moment niepewności, ponieważ nie było gwarancji, że społeczność wywiadowcza, kompleks militarno-przemysłowy, zachodnie rządy, media korporacyjne, korporacje ponadnarodowe, oligarchowie internetowi i praktycznie każdy inny składnik globalnego imperium kapitalistycznego mogły powstrzymać jednego, byłego już “gospodarza teleturnieju” bez żadnej prawdziwej władzy politycznej, przed przejęciem władzy nad całym światem.

Jednak niepowodzenie Trumpa w przejściu na ‘pełnego Hitlera’, a nawet na ‘pół Hitlera’, było nieco niezręczne. Chodzi mi o to, że nie można zmusić milionów ludzi do czteroletniego szaleństwa strachu i nienawiści do wyraźnie bezsilnego prezydenta-klauna-dupka i przedstawiać go jako zasób rosyjskiego wywiadu, Syna Hitlera itd, a potem po prostu przestać grać i śmiać się w twarz. To sprawiłoby, że poczuliby się jak kompletni kretyni ci, którzy właśnie spędzili ostatnie cztery lata swojego życia, będąc okłamywanymi i manipulowanymi emocjonalnie, lub jak członkowie kultu, czy coś w tym stylu.

Na szczęście dla GloboCap nie był to poważny problem. Wszystko, co musieli zrobić, to stworzyć tanią symulację „Trump – cały Hitler”. To nawet nie musiało być przekonujące. Potrzebowali po prostu na poły dramatycznego wydarzenia, aby podłączyć się do oficjalnej narracji, czegoś, co mogliby nazwać „próbą zamachu stanu”, „powstaniem”, „atakiem” i tak dalej, o czym miliony łatwowiernych liberałów mogłyby histerycznie wrzeszczeć w Internecie.

„Szturm na Kapitol” załatwił sprawę.

W sierpniu zeszłego roku zorganizowali próbę generalną w Berlinie, a następnie dali prawdziwy występ na Kapitolu (tym razem za wszystkie pieniądze, więc poszli do przodu i kilka osób zginęło). Nie było to trudne. Wszystko, co faktycznie musieli zrobić, zarówno w Berlinie, jak i Waszyngtonie, to pozwolić małej skrajnej grupie wściekłych demonstrantów na wejście do budynku, sfilmowanie tego, a następnie wypompowanie narracji o „próbie zamachu stanu”. Nie miało żadnego znaczenia, że „krajowi terroryści” (zarówno w Berlinie, jak i w Waszyngtonie) byli całkowicie niezorganizowanym, nieuzbrojonym tłumem, który stanowił absolutnie zerowe zagrożenie „zorganizowaniem zamachu stanu” i „obaleniem rządu”. Nie było też najmniejszej różnicy, że Trump tak naprawdę nie „podburzał” tłumu (tak, przeszedłem przez mękę czytania każdego słowa jego przemówienia, które od początku do końca było zwykłą sałatką słowną). Mówimy tutaj o propagandzie, a nie o rzeczywistości.

Tak zwany „Gwałtowny szturm na Kapitol” przygotował scenę dla głównego wydarzenia, jakim był pokaz siły, którego wszyscy właśnie byliśmy świadkami. Ktoś (nie do końca wiem kto) rozkazał żołnierzom, dziesiątkom tysięcy z nich, zamknąć Waszyngton, wznieść ogrodzenie, ustawić blokady drogowe i wojskowe punkty kontrolne, a także zająć dzielnicę rządową. Wyglądało to jak każda inna amerykańska okupacja wojskowa po „zmianie reżimu”, ponieważ tym to właśnie było i o to właśnie chodziło. Jak powtarzam od… cóż, od ponad czterech lat, to zawsze tak się miało skończyć, a GloboCap zrobił przykład z Trumpa i przypomniał wszystkim, kto tu naprawdę rządzi.

Spójrz, wyjaśnijmy sobie jasno te ostatnie cztery lata, ponieważ krąży wiele rodzajów szalonych teorii (nie wspominając o oficjalnej narracji GloboCap), ale to, co faktycznie się wydarzyło, jest dość proste. Oto cała historia, na tyle zwięzła, jak tylko potrafię.

W 2016 roku Amerykanie, mający po dziurki w nosie globalnego kapitalizmu i jego coraz bardziej opresyjnej “obudzonej ideologii” [woke ideology -tłum.], wybrali nieautoryzowanego, narcystycznego klauna-patałacha na najwyższe stanowisko w kraju. Zrobili to z różnych powodów, ale przede wszystkim było to po prostu wielkie „w…cie się” dla establishmentu. Był to akt buntu przeciwko rządowi, o którym wiedzą, że należy do nieobliczalnych, ponadnarodowych korporacji i oligarchów, którzy otwarcie ich nienawidzą. Był to akt buntu przeciwko systemowi rządów, na który wiedzą, że nie mają żadnego wpływu i na który nie będą mieli żadnego wpływu. To był akt buntu przeciwko globalnemu kapitalizmowi, bez sprzeciwu, globalno-hegemonicznemu systemowi, który dominował na świecie przez ostatnie trzydzieści lat… bez względu na to czy zdawali sobie sprawę, przeciwko czemu się buntowali, czy nie.

Ten akt buntu nastąpił zaraz po Brexicie (kolejny taki akt buntu) oraz w kontekście powstania różnorodnych ruchów „populistycznych” na całym świecie. Kiedy Trump faktycznie wygrał w 2016 r., globalne kapitalistyczne klasy rządzące zdały sobie sprawę, że mają poważny problem… „populistyczny” bunt w sercu imperium. Więc zawiesili globalną wojnę z terroryzmem i rozpoczęli wojnę z… populizmem.

Ostatecznym celem wojny z populizmem było zneutralizowanie tego „populistycznego” buntu i przypomnienie społeczeństwu, kto faktycznie rządzi. Pomyśl o erze Trumpa jako o zamieszkach w więzieniu. W każdym więzieniu o zaostrzonym rygorze więźniowie wiedzą, że nie mogą uciec, ale z pewnością mogą od czasu do czasu wywołać piekło, co zwykle robią, gdy są naprawdę zmęczeni wykorzystywaniem i zaniedbywaniem przez strażników więziennych. Większość zamieszek w więzieniach kończy się samoistnie, ale jeśli trwają zbyt długo lub stają się zbyt ‘brzydkie’, organy karne zazwyczaj reagują, strzelając do kilku więźniów (zwykle prowodyrów) i przypominając osadzonym, że przebywają w więzieniu, i że właściciele więzienia mają broń, podczas gdy oni mają ‘kosy’ zrobione z łyżek i szczoteczek do zębów.

Zasadniczo właśnie tego doświadczyliśmy. Globalne kapitalistyczne klasy rządzące właśnie przypomniały nam, kto naprawdę rządzi, komu służy wojsko USA i jak szybko mogą zedrzeć fasadę demokracji i rządów prawa. Przypominali nam o tym przez ostatnie dziesięć miesięcy, umieszczając nas w areszcie domowym, bijąc i aresztując nas za niestosowanie się do rozkazów, za nie noszenie masek, za chodzenie na spacery bez pozwolenia, za odwagę protestowania przeciw ich dekretom, za kwestionowanie ich oficjalnej propagandy o wirusie, wynikach wyborów itp. Przypominają nam obecnie, cenzurując sprzeciw i potępiając każdego, kogo uznają za zagrożenie dla ich oficjalnej narracji i ideologii.

Innymi słowy, GloboCap daje nam lekcję. Nie wiem, na ile jaśniej mogliby to uczynić. Właśnie zainstalowali nowego marionetkowego prezydenta, który nie może nawet symulować bystrości umysłu, w zamkniętej, strzeżonej przez wojsko ceremonii, w której nikt nie mógł uczestniczyć, z wyjątkiem kilku członków klas rządzących. Namówili jakiegoś epigona Alberta Speera, aby przekształcił National Mall (gdzie zwykle gromadzi się publiczność) w „pole flag” symbolizujące „jedność”. Zrobili nawet coś na kształt nazistowskiej „Lichtdom”. Aby podkreślić sedno sprawy, Lady Gaga przebrała się za postać z Igrzysk śmierci z broszką „Kosogłos” i zaśpiewała hymn narodowy. Nadają ten spektakl całemu światu.

A lekcja jeszcze się nie skończyła… i jeszcze długo się nie skończy. „Wojna z populizmem” po prostu przekształci się w „Nową normalną wojnę z terroryzmem krajowym”, która stanie się jeszcze jednym teatrem w „Globalnej wojnie z terroryzmem”, która była zawieszona, a która teraz zostanie wznowiona. Jak wielokrotnie podkreślałem w ciągu ostatnich czterech lat, wydaje się, że zmierzamy ku dystopijnej przyszłości, w której zasadniczo będą istnieć dwie klasy ludzi: (a) „normalni” (tj. ci, którzy podporządkują się ideologii globalnych kapitalistów i ich dekretom), oraz (b) „ekstremiści” (tj. ci, którzy tego nie zrobią).

Nie będzie żadnej różnicy, jakim typem „ekstremistów” są ci „ekstremiści”… ekstremistami religijno-fundamentalistycznymi, ekstremistami islamskimi, ekstremistami chrześcijańskimi, ekstremistami prawicowymi, ekstremistami lewicowymi, ekstremistami białej supremacji lub czarnymi nacjonalistami, przeciwnikami wirusów, antyszczepionkowcami, zwolennikami teorii spiskowych, przeciwnikami noszenia maseczek, krnąbrnymi transfobami, anty-transhumanistami, przeciwnikami zaimków, buntowniczymi opozycjonistami czy kimkolwiek jeszcze… nazwy nie mają znaczenia. Chodzi o to, aby dostosować się lub zostać nazwanym „ekstremistą”, „krajowym terrorystą” lub jakimś innym typem „osoby aspołecznej”, „dewiantem społecznym” lub „potencjalnym zagrożeniem dla zdrowia publicznego”.

Nie twierdzę, że znam każdy szczegół, ale jedno wydaje się jasne. Nie wracamy do tego, co było. GloboCap tłumaczył nam to wielokrotnie od prawie roku. Nie mogli powiedzieć tego bardziej jednoznacznie. Kiedy ostrzegli nas, żebyśmy się przygotowali, ponieważ nadchodzi „Nowa normalność”, mieli właśnie to na myśli.

A teraz… cóż… oto jest.

That’s All Folks!, CJ Hopkins, January 24, 2021

____________________

Komentarz: jedno z kwiecistych porównań użytych w felietonie to “Orange Shinola”. ‘Orange’ to oczywiście charakterystyczny odcień cery ex-prezydenta. Natomiast ‘Shinola’ to coś na kształt podróbki. Więcej na ten temat zainteresowani znajdą w artykule “The Real History of America’s Most Authentic Fake Brand” poniżej. Polecam też pozostałe Uzupełnienia.

____________________

Uzupełnienia:

Tyrania jest już za rogiem

USA – przez secesję do wojny?

Capitol albo czy Fałszywa Flaga działa?

National Mall – obszar chroniony, położony w Waszyngtonie

Woke ideology– ‘ideologia obudzonych’

The Cathedral of Light or Lichtdom / Albert Speer

The Real History of America’s Most Authentic Fake Brand, Stacy Perman, April 2016

Igrzyska śmierci (film)

Boogaloo – definicja

I to by było na tyle – o co chodzi?, Obcy Język Polski, 30 stycznia 2008 / frazeologia

 

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!