O stosunku woli do łaski

Bł. ks. Michał Sopoćko (teksty)

 

Łaska uczynkowa jest potrzebna do początku wiary i do każdego zbawiennego pragnienia. „Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec, który mię posłał” (Jan 6, 44). Czyli nikt nie może uwierzyć w Chrystusa, jeżeli Ojciec przez łaskę nie oświeci rozumu i nie pociągnie woli ku niemu. Stąd wynika, że człowiek o własnych siłach nie może dojść do wiary ani jej sobie wysłużyć. „Łaską bowiem zostaliście zbawieni przez wiarę, i to nie z was, bo i ona jest darem Bożym, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił” (Ef. 2, 8 – 9).

 

Miłosierdzie łaski uczynkowej

„Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie

pociągnie Ojciec, który mnie posłał” (Jan 6, 44).

 

Naturalne siły człowieka nie są współmierne do osiągnięcia celu nadprzyrodzonego, do którego Bóg powołuje wszystkich ludzi. Dlatego udziela im swojej pomocy, którą nazywamy łaską. Działa ona wewnętrznie i zewnętrznie. Wewnętrzne działanie łaski, chwilowe i przejściowe, do spełnienia jakiegoś dobrego uczynku, nazywamy łaską uczynkową. Przygotowuje ona duszę na przyjęcie łaski uświęcającej, która dopiero czyni duszę świętą i wytwarza stały stan nadprzyrodzony. Zastanówmy się nasamprzód nad łaską uczynkową i jej działaniem w duszy naszej oraz poznajmy jej konieczność do zbawienia, czyli do wykonywania uczynków zasługujących na żywot wieczny.

 

  1. Na czym polega łaska uczynkowa? Na nadprzyrodzonym, bezpośrednim i wewnętrznym oświeceniu rozumu i poruszeniu woli. Aby wykonać jakiś dobry uczynek, należy wprzód poznać, że jest dobry i trzeba mieć pociąg ku niemu. To sprawuje w nas łaska uczynkowa, która wywołuje w umyśle dobre nadprzyrodzone myśli, dając zrozumienie pewnej prawdy czy pewnego obowiązku, a w woli pobudza dobre pragnienie, upodobanie, radość, miłość bliźniego, wstręt, nienawiść do złego, bojaźń kary Bożej itp. Pismo św. często mówi o takim oświeceniu i poruszeniu duszy ludzkiej przez Boga, wewnętrznie i bezpośrednio: „Każdy kto usłyszał od Ojca i nauczył się, przychodzi do mnie” (Jan 6, 45). Bóg otwiera oczy pogan, „aby nawrócili się z ciemności do światła i z mocy szatańskiej do Boga” (Dz. Ap. 26, 18).

Łaska uczynkowa często poprzedza zgodę woli i pobudza ją ku dobremu. Wówczas nazywa się pobudzającą i poprzedzającą. Nieraz taka łaska przez wewnętrzne oświecenie umysłu i poruszenie woli budzi człowieka ze snu grzechu i obojętności religijnej, nim grzesznik zgodzi się na pokutę i poprawę. Tu Bóg działa bez nas i pobudza nas do zaniechania np. grzechu i wykonania aktu cnoty. Skoro zaś wola się zgodzi, łaska uczynkowa współdziała z nami i wspomaga wolę, jak mówi św. Paweł: „A z łaski Bożej jestem tym, czym jestem, i łaska jego na próżno nie była mi daną, alem więcej od nich wszystkich pracował: wszakże nie ja, jeno łaska Boża ze mną” (I Kor. 15, 10). Wreszcie jest łaska uczynkowa następująca, która po zgodzie woli wspomaga w wykonaniu dobrego.

Ponieważ każda łaska jest miłosierdziem Bożym, dlatego Psalmista często mówi o łasce jako o działaniu miłosierdzia Bożego, które uprzedza nas: „Miłosierdzie Pańskie uprzedzi mnie” (Ps. 58, 11), — towarzyszy nam i idzie za nami: „Miłosierdzie twoje pójdzie ze mną po wszystkie dni żywota mojego” (Ps. 22, 6), oraz ogarnia wszystkie dzieła: „Miłosierdzia Pańskiego pełna jest ziemia” (Ps. 32, 5); „Miłosierdzia twego, Panie, pełna jest ziemia: naucz mię sprawiedliwości twoich” (Ps. 118, 64). Wreszcie powiada, że Miłosierdzie Boże jest wieczne: „Zmiłowania Pańskie na wieki wyśpiewywać będę… Bo mówiłeś: Miłosierdzie wiecznie zbudowane będzie na niebiosach” (Ps. 88, 2 – 3).

 

  1. Jedną z głównych prawd wiary jest, że łaska Boża jest koniecznie potrzebna do zbawienia, która „nie zależy ani od tego, kto chce, ani też, kto się ubiega (o nią), ale od litującego się Boga” (Rzym. 9, 16). Jakkolwiek człowiek może bez łaski wykonać niektóre uczynki moralnie dobre, to jednak one nie są zasługujące na żywot wieczny, a mają tylko dobroć naturalną. Jednak bez łaski nie może w sposób naturalny zachować wszystkich przykazań prawa Bożego: „Zrozumiawszy, żem inaczej nie mógł być powściągliwy, ażeby Bóg dał… poszedłem do Pana i prosiłem go” (Mądr. 8, 221). „Ale języka nikt z ludzi poskromić nie może, nieokiełznane to zło, pełne jadu śmiertelnego” (Jak. 3, 8). Często pokusy są tak gwałtowne, że zaciemniają spojrzenie umysłu na obowiązek, a wolę zwracają przeciw prawu tak, że bez łaski nie można długo tych pokus zwyciężać. Dlatego Psalmista woła, że tylko „przez ciebie będę wyrwan z pokusy” (Ps. 17, 30); a i Pan Jezus każe modlić się o łaskę zwycięstwa nad pokusami: „Nie wódź nas na pokuszenie” (Mat. 6, 13). „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie” (Mat. 26, 41). Widzimy tedy, że nawet do spełnienia uczynków naturalnie dobrych łaska uczynkowa jest potrzebna, jeżeli chodzi o zachowanie wszystkich przykazań prawa Bożego.

Tym bardziej łaska uczynkowa konieczna jest do wykonywania czynów nadprzyrodzonych, zasługujących na żywot wieczny. Chrystus mówi do Apostołów: „Jak latorośl nie może przynosić owoców sama ze siebie, jeśli nie tkwi w winnym krzewie, tak i wy, jeśli we mnie pozostawać nie będziecie” (Jan 15, 4). Pozostawać w Chrystusie znaczy być pod jego wpływem wewnętrznym, pod wpływem jego łaski. Wpływ ten jest tak bezwzględnie potrzebny do spełnienia czynu, jak bezwzględnie potrzebny jest dopływ soków ze szczepu winnego dla latorośli, by one mogły przynieść owoce. Jak żaden owoc nie wyrośnie z latorośli, jeżeli nie zaczerpnie soków z krzewu, tak żaden uczynek nie może być zasługujący, jeżeli nie będzie spełniony pod wpływem łaski uczynkowej.

Człowieka bez łaski Pismo św. przyrównywa do umarłego (Ef. 2, 5), nienarodzonego (Jan 3, 5), niestworzonego, oraz do ziemi bez wody: „Wyciągnąłem ku tobie ręce swoje, dusza moja, jako ziemia, spragniona ciebie” (Ps. 142, 6). Łaska tedy jest tak potrzebna do czynu zasługującego na zbawienie, jak światło do widzenia, rozum do myślenia, narodzenie się — do życia i woda do urodzajności ziemi. Z natury jesteśmy płonną dziczką i musimy być wszczepieni w szlachetne drzewo, abyśmy mogli wydawać nadprzyrodzone owoce. W szczególności łaska potrzebna jest do dobrych myśli: „Nie jakobyśmy zdolni byli pomyśleć co sami z siebie, jako z siebie, ale zdolność nasza z Boga jest” (II Kor. 3, 5); do dobrych aktów woli: „Bóg jest tym, który w was wywołuje chęci i sprawia wykonanie” (Fil. 2, 13); cnoty wiary i cierpienia za wiarę: „Wam… danym jest dla Chrystusa, abyście nie tylko weń wierzyli, ale byście także dla niego cierpieli” (Fil. 1, 29); do modlitwy (Rzym 8, 26), — do wykonania dobrych uczynków (Fil. 1, 6), a nawet do wymówienia imienia Jezus: „Nikt nie może wymówić „Pan Jezus”, jeno w Duchu Świętym” (I Kor. 12, 3).

Łaska uczynkowa jest potrzebna do początku wiary i do każdego zbawiennego pragnienia. „Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec, który mię posłał” (Jan 6, 44). Czyli nikt nie może uwierzyć w Chrystusa, jeżeli Ojciec przez łaskę nie oświeci rozumu i nie pociągnie woli ku niemu. Stąd wynika, że człowiek o własnych siłach nie może dojść do wiary ani jej sobie wysłużyć. „Łaską bowiem zostaliście zbawieni przez wiarę, i to nie z was, bo i ona jest darem Bożym, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił” (Ef. 2, 8 – 9). Gdyby człowiek własnymi siłami zapoczątkował swą wiarę i dobre uczynki, już miałby się czym chlubić, iż zbawienie sobie zawdzięcza. Gdyby przez czyny naturalne można było wysłużyć sobie łaskę wiary, łaska nie byłaby darem nadprzyrodzonym. A więc do przyjęcia wiary potrzebna jest tak łaska uzdrawiająca rozum i wolę z ran, zadanych przez grzech, jak i łaska wynosząca do stanu nadprzyrodzonego.

 

* * *

 

Jakże głębokie były działania Twoje, Duchu Święty, na duszę moją, gdy trzeba było ją leczyć z ran zadanych przez grzech, z rany niewiedzy w rozumie, z rany słabości w woli oraz z rany przewrotności i złości w namiętnościach moich, które się sprzeciwiały rozumowi i woli. Ale o ileż większa jeszcze musiała być w działaniu moc łaski Twojej, by mnie podnieść do stanu nadprzyrodzonego, nienależnego mi z żadnego tytułu. Działaj, Duchu miłosierdzia, i nadal na biedną duszę moją, która z siebie nie jest zdolna zasługująco się modlić, ani nawet wypowiedzieć imienia Jezus. „Spuśćcie rosę, niebiosa!”

 

Łaska uczynkowa a wolna wola człowieka

„Owce moje słuchają głosu mojego,

a ja je znam i one idą za mną” (Jan 10, 17).

 

Wola ludzka ma wolny wybór wobec dóbr: wybiera jedno lub drugie spośród możliwości przedstawianych jej przez umysł. Wolny wybór woli pozostaje i wobec łaski, która nie niszczy i nie ogranicza władz naturalnych, ale tylko je udoskonala, przenikając nadprzyrodzonymi sprawnościami. Wobec tego stają naprzeciw sobie dwie rzeczywistości: siła woli człowieka w dziedzinie moralnej, a zarazem jej bezsilność; niezniszczalność przyrodzonych władz duszy, a zarazem ich niewystarczalność; nieudolność człowieka i potrzeba łaski. Jest to bardzo delikatna, prawie niedostrzegalna linia graniczna, której zatarcie powoduje błędne teorie o stosunku woli do łaski. Pelagianie (w w. V) i semipelagianie przeceniali wolę ludzką, a protestanci jej nie doceniali. Szczególnie Kalwin głosił fatalistyczną naukę o przeznaczeniu pewnych ludzi na wieczne potępienie, odmawiając ich woli możności wykonywania jakichkolwiek dobrych uczynków. Toteż konieczną jest rzeczą poznać katolicką naukę o stosunku woli do łaski.

 

  1. Według tej nauki człowiek bez łaski może wykonać niektóre uczynki naturalnie dobre, ale sam niedostateczne ma siły, by wypełnić wszystkie przykazania Boże, a tym bardziej czyny zasługujące na żywot wieczny. Dla wyjaśnienia trzeba rozróżnić łaskę dostateczną i skuteczną. Łaska dostateczna jest to aktualna pomoc Boża, dająca pełne siły do wykonania nadprzyrodzonego uczynku, która się jednak nie łączy z uczynkiem. Łaska zaś skuteczna zawsze i nieomylnie łączy się ze skutkiem: daje ona woli nie tylko siły dostateczne do czynu nadprzyrodzonego, ale nadto zawsze i niechybnie ten czyn sprowadza. Co się tyczy uzgodnienia skuteczności łaski z wolnością człowieka, wśród teologów rozróżniamy dwa główne systemy, godzące skuteczność łaski z wolną wolą. Jeden wyprowadza skuteczność łaski z jej natury (z wewnątrz — jak mówią tomiści), a drugi — z przyczyny zostającej poza łaską (z zewnątrz — twierdzą moliniści). Jedni i drudzy uznają wolną wolę, która współpracuje z łaską, ale moliniści uzależniają skuteczność łaski raczej od woli, gdy tomiści — raczej od jakości łaski.

Rozróżnienie łaski uczynkowej dostatecznej i skutecznej opiera się na Piśmie Św. Pan Jezus wobec oporu mieszkańców Korozain i Betsaidy powiedział: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby się były w Tyrze i Sydonie stały cuda, które się u was działy, dawno by we włosiennicy i popiele pokutę czyniły” (Mat. 11, 21). Mieszkańcy tedy Korozain i Betsaidy mieli łaskę prawdziwie dostateczną, bo inaczej Pan Jezus nie mógłby od nich żądać pokuty. Ta łaska dla Tyru i Sydonu byłaby skuteczna, jak wynika ze słów Zbawiciela, a dla pierwszych była tylko dostateczna i z pokutą ich się nie łączyła. Mieszkańcy Jerozolimy mieli również łaski dostateczne, skoro Pan Jezus powiada: „Jeruzalem, Jeruzalem… Ilekroć chciałem zgromadzić synów twoich, jako kokosz zgromadza pisklęta pod swe skrzydła, a nie chciałoś” (Mat. 23, 37).

Podobnie Pismo Św. poucza, że Bóg nieraz najzatwardzialsze serca ludzkie przemienia, o ile tylko człowiek z nim współpracuje, czyli że udziela łaski skutecznej. „I daję im (owcom) życie wieczne, a nie zginą na wieki, ani ich nikt nie wyrwie z ręki mojej” (Jan 10, 28). „I wyrzucę z nich serce z kamienia, a dam im serce z ciała, żeby chodzili w przykazaniach moich i strzegli nakazów oraz wykonywali je” (Ez. 11, 19 – 20). Te i inne urywki Pisma Św. oraz przykłady nagłego nawrócenia Pawła, łotra na krzyżu, Marii Magdaleny i innych dowodzą, że Bóg ma bezwzględne panowanie nad usposobieniem ludzi i serce twarde może zmienić w miękkie, czyli że udziela wiernym swoim łask skutecznych.

Że człowiek jest wolny przy działaniu łaski dostatecznej, tego nie trzeba dowodzić, albowiem w tym wypadku wola ludzka może nie współpracować z łaską i mimo jej działania opierać się jej i wykonywać czynność wręcz przeciwną woli Bożej. Ale czy ta wola nie traci swej wolności przy działaniu łaski skutecznej? Otóż jest dogmatem wiary, że człowiek może sobie zasłużyć na życie wieczne. Ta zasługa nie może nastąpić bez łaski skutecznej, ale nie byłaby ona zasługą bez wolnego współdziałania człowieka z łaską. Jakkolwiek „Bóg wywołuje chęć i sprawia wykonanie” (Fil. 2, 13), woli ludzkiej jednak nie krępuje i nie zmusza jej do wykonania czynu, albowiem Pan Jezus powiedział: „Jeśli chcesz wnijść do żywota, zachowuj przykazania” (Mt 19, 17), czyli od człowieka zależy, by współpracował z łaską Bożą.

„Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Fil. 4, 13). Słowo „mogę” oznacza stronę czynną woli, mogę przede wszystkim dzięki pomocy przychodzącej z zewnątrz od tego, który mnie umacnia. W sobie bowiem nie mam sił dostatecznych do wykonania wszystkiego. Tu ścierają się dwie siły, zmierzające do jednego celu: Bóg pierwszy pociąga wolę do dobrego; skoro wola zgodzi się i współpracuje z łaską pociągającą, Bóg doprowadza dzieło do końca. Toteż głównym sprawcą tego dzieła jest Bóg, ale czyn jest zarazem skutkiem i naszego współdziałania. Dlatego i przy łasce skutecznej wola ludzka nie jest skrępowana; człowiek współdziała dobrowolnie.

 

  1. Łaska zarówno dostateczna, a tym bardziej skuteczna, jest dziełem nieskończonego miłosierdzia Bożego. Jedna bowiem i druga jest wysłużona przez Pana Jezusa i udzielana ludziom przez Boga z prawdziwej i życzliwej łaskawości, by człowiek mógł zachować przykazania i dostąpić szczęśliwości wiecznej. Czyż to nie miłosierdzie Boże, że Pan Jezus chciał zgromadzić Żydów, jak kokosz zgromadza kurczęta pod skrzydła swoje, że płakał nad ich zatwardziałością, że aż do ostatniego momentu życia swojego modlił się za nimi i usiłował ich nawrócić, chociaż to wszystko było bezskuteczne?! Natury miłosierdzia Bożego nie niweczy ta okoliczność, że z braku współdziałania człowieka łaska pozostaje nieskuteczna, albowiem z natury swojej łaska pociąga tylko do dobrego i daje moc działania na zbawienie wieczne. Kto zamknie oczy i wpada w dół, sam winien nieszczęścia swego, a nie oczy jego.

Wprawdzie Bóg przewiduje, że łaska jego dla wielu będzie bezskuteczna, ale jej nawet i wówczas nie cofa ujawniając przez to tym większe miłosierdzie, albowiem daje ją mimo przewidywania jej wzgardy. Czyż Pan Jezus nie z miłosierdzia swego umierał za grzeszników, chociaż przewidywał, że nie wszyscy skorzystają z jego śmierci, a wielu obróci ją na swą zgubę? Czyż Eucharystia nie jest dowodem tego miłosierdzia dla ludzi, chociaż jest śmiercią dla złych i dla tych, którzy ją niegodziwie administrują lub niegodnie przyjmują „gdyż stąd sobie jedzą i piją”? Bóg nie jest zobowiązany dawać wszystkim same tylko łaski skuteczne i dostosowywać się do złej woli człowieka, albo nawet ją krępować i gwałtem zmuszać do współpracy nad swoim zbawieniem. Byłoby to nawet ubliżeniem zarówno dla Boga jak i dla człowieka. Toteż nieskończone miłosierdzie Boże ujawnia się wystarczająco w łasce dostatecznej, a jeszcze w wyższym stopniu w łasce skutecznej, o ile z nią wola dobrowolnie współpracuje.

„Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto usłyszy głos mój i otworzy mi drzwi, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał a on ze mną” (Obj. 3, 20). Pod wpływem łaski skutecznej grzesznik otwiera drzwi serca swego i wpuszcza doń Pana Jezusa. Wszystko to czyni dobrowolnie, mimo działania łaski skutecznej. Dlatego Apostoł powiada: „Łaska jego na próżno nie była mi daną, alem więcej od nich wszystkich pracował” (I Kor. 15, 10). Czyli, że łaska skuteczna nie odebrała wolności Apostołowi, który z własnej woli współpracował z nią więcej od innych. Jednak bez łaski tego by nie dokonał. Toteż uważa tę łaskę za konieczną i za dowód nieskończonego miłosierdzia Bożego, za które ustawicznie dziękuje: „Dzięki zawsze winniśmy czynić Bogu” (II Tess. 1, 3).

 

* * *

 

Każda łaska jest dziełem Ducha Świętego, a tym bardziej łaska skuteczna. Kto z nią współdziała, wznosi się na skrzydłach Ducha i dosięga samego Boga. Dusza ludzka, wyzwolona z więzów ziemi, odzyskuje pierwotną swobodę i nie odczuwa ciężaru przywiązania do doczesności, zrzuca nieznośne jej brzemię i na skrzydłach czystej miłości wzbija się ku przybytkom wiekuistego szczęścia i odwiecznej Prawdy. Duchu Święty, daj mi łaski skuteczne i pozwól, bym nigdy działaniu ich się nie przeciwstawiał! Daj mi skrzydła gołębicy by mię oderwały z tego padołu płaczu i zaniosły do przedwiecznych przybytków Twoich.

 

Miłosierdzie Boże w rozdawnictwie łask

„Kto obdarował go pierwszy, żeby

mu zwrócić miał” (Rzym. 11, 35).

 

Wszystkie łaski uczynkowe Bóg daje ludziom zupełnie darmo, chociaż nie w jednakowej mierze dla wszystkich. Szczególnie pierwsza łaska nigdy nie może być wysłużona, a udziela jej Bóg, komu zechce, i w stopniu, w jakim zechce, jedynie z nieskończonego miłosierdzia swojego.

 

  1. Łaska Boża nie działa w nas obok naszych władz, jakby równolegle z nimi, lecz działa w nich samych, podnosząc ich czynności do wyższego poziomu i nadając im wartość nadprzyrodzoną. Moc Boża łączy się z wysiłkiem ludzkim w jeden nierozdzielny czyn, dzięki czemu czyn ten pozostając ludzkim, staje się jednocześnie Boskim, albowiem wypływa z tego Boskiego pierwiastka, jakim jest łaska. Ten związek pierwiastka Boskiego z ludzkim jest podstawą zasługi, przez którą trzeba rozumieć zdobyte przez dobrowolny czyn prawo do wynagrodzenia. Chodzi więc o to, czy człowiek może sam wysłużyć sobie pierwszą łaskę, albo przynajmniej do niej się przysposobić siłami czysto przyrodzonymi?

Pelagianie twierdzili, że pierwszą łaskę można sobie wysłużyć ze ścisłej sprawiedliwości, a semipelagianie utrzymywali, że tylko z pewnej stosowności (ex convenientia). Jedno i drugie zaczyna się od poprzedzającej łaski, której nikt sobie wysłużyć nie może, a Bóg daje ją jedynie z miłosierdzia swojego, czyli zupełnie darmo: nie można jej ani wysłużyć, ani się do niej przysposobić, ani też jej wyprosić. Tę prawdę podaje cała część dogmatyczna listu świętego Pawła do Rzymian: ani chrześcijanie pochodzący z Żydów, ani chrześcijanie nawróceni z pogan nie zostali powołani do wiary dla jakichkolwiek zasług swoich, ale jedynie z miłosierdzia Bożego. Jeśli bowiem człowiek — jak już powiedziano — nie może nawet imienia Jezus wymówić zasługująco, to nie może i żadnej łaski wysłużyć (Rzym 8, 26; I Kor. 12, 3).

Pismo Św. jasno mówi o tym, że Bóg użycza łaski: „A jeśli z łaski, to już nie z uczynków, bo inaczej łaska już nie jest łaską” (Rzym. 11, 6). Słowa te odnosi Apostoł do zachowania wiary przez siedem tysięcy Żydów za czasów Eliasza. „Bóg — mówi dalej — nie żałuje darów i wezwania. Bo jako i wy niegdyś nie wierzyliście Bogu, a teraz dla ich niedowiarstwa dostąpiliście miłosierdzia, tak i oni nie uwierzyli teraz w wasze miłosierdzie, aby i sami miłosierdzia dostąpili. Wszystko bowiem Bóg w niedowiarstwie zamknął, aby się nad wszystkimi zlitował” (Rzym. 11, 29 – 32). Jeśliby tedy człowiek mógł sobie wysłużyć pierwszą łaskę, mógłby i dalsze sobie wysłużyć i w końcu sam sobie przygotować zbawienie.

Nie tylko nikt sobie pierwszej łaski nie może wysłużyć, ale nawet do niej się przygotować ani przysposobić pozytywnie, a najprawdopodobniej do pierwszej łaski nie można się również przysposobić i negatywnie. Pozytywne przysposobienie polega na zdobyciu pewnych przymiotów dodatnich, np. wiedzy. Negatywne zaś przysposobienie polega na wyzbyciu się pewnych wad, czyniących człowieka niezdolnym do przyjęcia łaski, wyzbycia się np. pijaństwa. Powstaje pytanie, czy niewierni, unikając grzechów ciężkich mogą się przysposobić do otrzymania łaski. Prawdopodobne jest zdanie tych, którzy zaprzeczają negatywnemu przygotowaniu, czyli odpowiedniemu przysposobieniu do otrzymania łaski. Bóg bowiem wszystkim poganom bez względu na ich grzechy daje nadprzyrodzone łaski uczynkowe, którymi przygotowuje ich do przyjęcia prawdziwej wiary. Kto z tymi łaskami współpracuje, otrzymuje laskę wiary, która w tym wypadku jest jedynie dziełem miłosierdzia Bożego.

Nawet modlitwa naturalna bez łaski nie jest zdolna wyprosić najmniejszej łaski, jak powiada Apostoł: „Nie wiemy należycie, o co się modlić mamy, ale sam Duch błaga za nami wzdychaniem niewysłowionym” (Rzym. 8, 26). Modlitwa wypraszająca łaskę jest początkiem zbawienia, dlatego tylko z łaską może być dokonana. Modlitwa naturalna, prosząca o łaskę, należy do całkiem innego porządku, niż jest sama, przeto, choć jej wysłuchanie nie sprzeciwiałoby się darmowości łaski, jednak nie może poruszyć miłosierdzia Bożego do wysłuchania, jako nie zostająca w żadnej proporcji do przedmiotu, o który prosi.

 

  1. Bóg z miłosierdzia swego daje łaski wszystkim ludziom, ponieważ Chrystus Pan umarł za wszystkich i wszystkim łaski wysłużył. Pismo Św. na wielu miejscach głosi tę prawdę: „Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (I Tim. 2, 4), a chce dlatego, że Chrystus jest Zbawicielem i Pośrednikiem wszystkich. W szczególności Bóg daje łaskę sprawiedliwym, grzesznikom, niewiernym i dzieciom, o ile przy tych ostatnich nie zajdzie przeszkoda ze strony dorosłych lub ze strony praw przyrody. „Ja miłuję tych, którzy mnie miłują.” (Przyp. 8, 17). Sprawiedliwy bowiem przez łaskę uświęcającą nabiera prawa do życia wiecznego, a przez to samo i do łask, by to życie osiągnąć. Bóg wzywa na licznych miejscach największych grzeszników do pokuty i nawrócenia, które bez łaski byłoby niemożliwe: „Nawróćcie się, każdy z drogi swej złej, a dobre czyńcie sprawy wasze” (Jer. 35, 15). „Nie chcę śmierci niezbożnego, ale żeby się nawrócił niezbożny od drogi swej, a żył” (Ez. 33, 11). „Dzień cały wyciągałem me ręce do ludu niewiernego i opornego” (Rzym 10, 21). Wreszcie Chrystus „jest światłością prawdziwą, która oświeca każdego człowieka na ten świat przychodzącego” (Jan 1, 9), przeto każdego pragnie zbawić.

„Przystępujący do Boga winien wierzyć, że Bóg jest i że nagradza tych, którzy go szukają” (Żyd. 11, 6), mówi Apostoł, z czego wynika, że do usprawiedliwienia potrzeba wiary w Boga i jego sprawiedliwość. W jaki tedy sposób te dwie prawdy mogą być przez niewiernego nabyte, aby się mógł zbawić? Teologowie wyliczają następujące sposoby, jakimi Bóg tych, którzy z udzieloną łaską współpracują, doprowadza do wiary i do usprawiedliwienia. Do jednych Bóg posyła misjonarzy, którzy się zjawiają nieraz w sposób dziwny i pouczają o głównych prawdach wiary. Innych znowu poucza Bóg przez wewnętrzne oświecenie tak, że oni poznają te prawdy i starają się według nich postępować. Do wielu zaś mogą te prawdy dostać się z pierwotnego objawienia danego prarodzicom, a przez tradycję przechodzącego z pokolenia na pokolenie tak, że między niewiernymi znajomość tych prawd utrzymała się po dziś dzień. W jakiej mierze miłosierdzie Boże te sposoby stosuje do niewiernych, nie wiemy, i dlatego powstaje trudne zagadnienie tyczące się zbawienia wielu milionów ludzi, a zarazem pobudka do usilnych starań o pomoc dla ich nawrócenia.

Niektórzy teologowie (Billot) przyrównują wszystkich niemal ludzi niecywilizowanych do dzieci, jeszcze niedoszłych do używania rozumu i niezdolnych do zajęcia się sprawami duchowymi, jak Bogiem, moralnością, itp. Dlatego i los ich po śmierci może być przyrównany do losu dzieci nieochrzczonych, które po śmierci nie cierpią, a nawet zażywają naturalnej szczęśliwości. Tacy ludzie — według tej opinii — żyją według praw natury i nie są zdolni do popełnienia grzechów ciężkich, a przynajmniej niewielu jest takich, którzy takie grzechy popełniają. Są to zdania godne zastanowienia, ale nie jest to jeszcze oficjalną nauką Kościoła.

 

* * *

 

Każdemu tedy człowiekowi Bóg daje wystarczającą pomoc, aby mógł poznać główne prawdy wiary i skierować się ku niemu, ale nie wszystkim udziela tych łask w jednakowej mierze, w tej samej formie i obfitości. Sąd mój o tym wszystkim, co się odnosi do nadprzyrodzonej dziedziny łaski, jest ze względu na ograniczoność poznania ludzkiego względny i musi być ostrożny. Bóg odsłonił tylko rąbek swojej działalności w naszej duszy, pozostawiając resztę w tajemnicy. Winienem tedy w stosunku do Boga być małym dzieckiem, a przede wszystkim w tych sprawach z całym zaufaniem dać się prowadzić za rękę przez Ojca i z całą prostotą duszy wierzyć w to wszystko, co On mi objawił. W nauce Pana Jezusa żądanie dziecięcej ufności i wiary w stosunku do prawd objawionych jest bardzo wyraźne, gdy mówi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ktokolwiek nie przyjmie królestwa Bożego jako dziecię, nie wnijdzie do niego” (Łuk. 18, 17). Ufam więc bezgranicznie Tobie, o dobry Jezu, we wszystkim!

Miłosierdzie Boże a tajemnica przeznaczenia

„Których przewidział, tych i przeznaczył,

aby się stali na podobieństwo Syna” (Rzym. 8, 29).

 

Jakkolwiek Bóg daje łaskę wszystkim ludziom, jednak nie w jednakowej mierze: jedni otrzymują tę łaskę w stopniu większym, a inni w mniejszym: „Zlituję się nad kim będę chciał, i będę miłościw, komu mi się podobać będzie” (Wyjścia 33, 19). Ponieważ to, co Bóg w czasie czyni, od wieków postanowił uczynić, przeto od wieków przeznaczył pewnych ludzi do większego stopnia łaski, a innych do mniejszego. Otóż postanowienie Boże, którym jedni przeznaczeni zostali do większego stopnia laski, a inni do mniejszego, nazywa się przeznaczeniem. Jak pogodzić przeznaczenie z nieskończonym miłosierdziem Bożym?

 

  1. Przede wszystkim poznajmy, jak należy rozumieć przeznaczenie, albowiem pod tym względem wiele było i jest jeszcze błędów. Przeznaczenie jest częścią Opatrzności, która obejmuje wszystkie stworzenia skierowując je do celu przeznaczonego. Przeznaczenie zaś skierowuje stworzenia rozumne do celu nadprzyrodzonego. Według świętego Tomasza, przeznaczenie jest to „przygotowanie łaski w teraźniejszości i chwały w przyszłości” (S.T.I., q. 21, a.2). Przeznaczenie, które obejmuje zbawienie pewnych ludzi i środki ku niemu, nazywa się pełnym. Jeżeli zaś ono dotyczy tylko środków ku zbawieniu, nazywa się niepełnym.

Przeznaczenie jest dogmatem wiary. Pismo św. często mówi o przeznaczeniu pewnych ludzi do chwały i łaski: „Zasiąść po prawicy mojej, albo po lewicy, nie jest moją rzeczą dać wam, lecz tylko tym, którym jest to zgotowane od Ojca mego”, powiedział Pan Jezus do synów Zebedeuszowych ubiegających się o miejsce po prawicy w królestwie Bożym (Mat. 20 23). „Których przewidział, tych i przeznaczył, aby się stali podobni na podobieństwo Syna jego… A których przeznaczył, tych i wezwał, a których wezwał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych też uwielbił” (Rzym. 8, 29 – 30). W tym tekście znajdują się wszystkie momenty przeznaczenia do chwały i do łaski.

Przeznaczenie jest niezmienne, bo opiera się na nieomylnym przewidzeniu Boga tych wszystkich, którzy umrą w łasce uświęcającej. W Piśmie Świętym przeznaczenie często nazywa się księgą żywota: „Nie weselcie się, ze duchy wam ulegają, ale weselcie się z tego, że imiona wasze zostały zapisane w niebiesiech” (Ł. 10, 20). „Pomagaj im, bo dla ewangelii pracowały ze mną, z Klemensem i innymi pomocnikami moimi, których imiona są w księdze żywota” (Fil. 4, 3). Księga żywota jest to jakby spis przeznaczonych, z którego żadne imię nie będzie wymazane ani na nowo wpisane.

Co się tyczy ilości przeznaczonych do zbawienia i w rzeczywistości zbawionych, nie da się nic ścisłego powiedzieć, albowiem objawienie nic o tym pewnego nie mówi. Wyrażenie: „Wielu jest wezwanych, ale mało wybranych” dotyczy wyróżnienia niektórych świętych spośród innych sprawiedliwych, jak wyróżnił gospodarz winnicy niektórych robotników (Mat. 26, 16 nn). Podobnie słowa Pana Jezusa: „Przestronna jest droga, która wiedzie na zatracenie, i wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą” (Mat. 7, 13) stosują się nie do całego rodzaju ludzkiego, ale tylko do Żydów. Dlatego najlepiej tę kwestię rozumieć zgodnie z nauką Kościoła, który w modlitwie za żywych i umarłych głosi: „Samemu Bogu jest znana liczba wybranych mających się znaleźć w niebieskiej szczęśliwości”.

 

  1. Przeznaczenie zarówno pełne (do chwały i laski), jak i niepełne (tylko do łaski) jest darmo dane, czyli jest dziełem nieskończonego miłosierdzia Bożego. Na przeznaczenie do pierwszej łaski żadne zasługi nie wywierają wpływu, albowiem — jak już wyżej napisano — do pierwszej łaski nie można ani przysposobić, ani wyprosić jej modlitwą naturalną. Podobnie na przeznaczenie do dalszych łask i do chwały zasługi nasze nie wywierają żadnego wpływu. Jeżeli bowiem pierwsza łaska jest tylko dziełem miłosierdzia Bożego, to choćbyśmy się do dalszych łask przyczynili zasługami, to w stosunku do uczynków naturalnych będą te łaski dane zupełnie darmo i płynące jedynie z miłosierdzia, ponieważ są zależne od pierwszej łaski, która była darmo daną.

Zagadnienie przeznaczenia zupełnego ściśle łączy się z łaską wytrwania faktycznego aż do śmierci. Jest to szczególna łaska uczynkowa, bez której nie można być zbawionym. Pismo Święte w wielu miejscach powiada, że nawet sprawiedliwi winni energicznie walczyć z pokusami: „Bądźcie wstrzemięźliwi i czuwajcie, bo wróg wasz, szatan, krąży jako lew ryczący, szukając kogo by pożarł. Opierajcie mu się umocnieni w wierze” (I Piotr 5, 8). Dlatego i Pan Jezus każe uczniom swoim „czuwać i modlić się, by nie popadli w pokuszenie” (Mat. 26, 41). Natarczywe napominanie sprawiedliwych do ustawicznej modlitwy dowodzą, iż sprawiedliwi, czyli powołani do łaski, potrzebują niezwykłej pomocy Bożej, jaką jest szczególniejsza łaska wytrwałości aż do śmierci. Sobór Trydencki nazywa tę łaskę „wielkim darem wytrwałości aż do końca”, a Pismo święte podaje wytrwałość w dobrym jako dar wyłącznie Boży, w żadnym wypadku nie wysłużony (I Piotr 5, 10; Fil. 1, 6). Toteż Kościół w swoich modlitwach publicznych ustawicznie prosi o wytrwanie wiernych aż do końca. „Nie odrzucaj mię od oblicza twego i Ducha Świętego twego nie bierz ode mnie” (Ps. 50, 13).

Jakkolwiek łaski wytrwałości nie można ściśle wysłużyć, można ją jednak na pewno wyprosić, ponieważ Pan Jezus powiedział: „Jeśli o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię moje, da wam” (Jan 16, 23). „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka — znajduje, a kołaczącemu będzie otworzone” (Mat. 7, 7 – 8). Słowo „o cokolwiek” odnosi się do życia wiecznego. Nic zaś bardziej do życia wiecznego nie odnosi się, niż końcowa wytrwałość. Ponieważ jest dogmatem wiary, że sprawiedliwy bez szczególnego przywileju Bożego nie może przez całe życie uniknąć grzechów powszednich, które usposabiają do ciężkich, przeto czuwanie i modlitwa o tę łaskę dla wszystkich jest konieczna.

Nikt bez szczególniejszego objawienia nie może być pewny owego przeznaczenia. Pismo Święte często napomina: „Kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł” (I Kor. 10, 12). „Ze drżeniem i bojaźnią o zbawienie wasze się troszczcie” (Fil. 2, 12). To znaczy, że nigdy nie możemy być pewni, czy w danej chwili jesteśmy w łasce, a tym bardziej, czy jesteśmy przeznaczeni do chwały. „Nie wie człowiek, czy jest miłości czyli nienawiści godzien” (Ekl. 9, 1). Łaska bowiem zawsze może być utracona, a dekret o przeznaczeniu, jako zależny tylko od miłosierdzia Bożego, nikomu nie może być znany, chyba że sam Bóg komuś to objawi.

Są jednak pewne znaki, po których przypuszczalnie możemy wnosić o naszym przeznaczeniu. Zwyczajnymi znakami przeznaczenia są: powołanie do wiary katolickiej i życia chrześcijańskiego w Kościele katolickim, a tym bardziej po wołanie do życia w zakonie lub stanie kapłańskim. Na znaki szczególne wskazuje Pan Jezus w ośmiu błogosławieństwach, a są nimi: pokora, łagodność, żal za popełnione grzechy, pragnienie sprawiedliwości, miłosierdzie względem bliźnich, miłość nieprzyjaciół, czystość serca, miłość pokoju, umartwienie i cierpliwość w przeciwnościach. Najszczególniejszymi znakami przeznaczenia są: nabożeństwo do Ducha Świętego, do miłosierdzia Bożego, do Serca Jezusowego, do Eucharystii, do Najświętszej Maryi Panny, przywiązanie do Kościoła, wielka ufność w miłosierdzie Boże, doskonałe umartwienie namiętności, pragnienie cierpień dla Chrystusa oraz gorliwość o zbawienie dusz.

 

* * *

 

Skoro jestem chrześcijaninem, Bóg przeznaczył mnie do łaski, ale czy i do chwały? Nie wiem i, póki żyję, wiedzieć tego z całą pewnością nie będę. Mogę jednak ufać miłosierdziu Bożemu, które nie chce śmierci wiecznej grzesznika. Na przeznaczenie do chwały nigdy sam nie zasłużę, ale mogę i winienem o to się modlić. Skoro modlitwa ufna może wyjednać łaskę wytrwałości, ufam, że nie zostanie odrzucona, gdy się modlić będę o przyjęcie mnie kiedyś do Królestwa Bożego, nad czym teraz winienem usilnie pracować. Postanawiam często wzbudzać akt ufności: :Jezu, ufam Tobie!”

Czym jest odrzucenie ?

„Idźcie precz ode mnie, przeklęci,

w ogień wieczny” (Mat. 25, 41).

 

Między przeznaczeniem a odrzuceniem zachodzi tak głęboka różnica, że nie można do nich stosować jednych i tych samych pojęć. Z tego bowiem, że Bóg przeznacza wybranych przed przewidzeniem ich zasług nie znaczy, że innych odrzuca przed przewidzeniem ich grzechów. Że zaś nie wolno przypuszczać takiego odrzucenia, wynika z woli Bożej, która — jak powiedzieliśmy — chce wszystkich ludzi zbawić. Dlatego Kościół potępił naukę Kalwina, który utrzymywał, że „tych, których Bóg z góry przeznaczył do piekła, tak kieruje, by grzechy popełniali, aby ich mógł nie bez ich winy potępić” (Inst. 1, 3, c. 24, n. 12). Poznajmy tedy, co to jest odrzucenie i jaka jest nauka Kościoła pod tym względem.

 

  1. Odrzucenie jest to wykluczenie pewnych ludzi za ich grzechy na wieki od osiągnięcia nieba. Święty Tomasz z Akwinu powiada, że „jak przeznaczenie jest częścią Opatrzności w stosunku do tych, którzy przez Boga bywają wyznaczeni do zbawienia wiecznego tak odrzucenie jest częścią Opatrzności w stosunku do tych, którzy od tego celu odpadną” (I. q. 23, a.3).

Odrzucenie może być uprzedzające przed przewidzeniem winy i następujące po przewidzeniu grzechów odrzuconego. Odrzucenie uprzednie może być nadto negatywne, czyli odmówienie mu nieba jako nienależnego dobrodziejstwa, i pozytywne, czyli przeznaczenie kogoś do piekła przed przewidzeniem jego grzechów. Otóż pozytywne odrzucenie przed przewidzeniem upadku jest herezją potępioną przez Sobór Trydencki. Nauka Kalwina i jego zwolenników jest wyraźnym bluźnierstwem, albowiem odmawia Bogu świętości, czyni go sprawcą grzechu i przypisuje mu niesprawiedliwość i okrucieństwo.

Podobnie i przeznaczenie może być uprzedzające zasługi j następujące po przewidzeniu zasług tych, których przeznacza do nieba. Pod tym względem nauka teologów zarówno co do przeznaczenia jak odrzucenia uprzedniego negatywnego nie jest zgodna, a Kościół jeszcze w tej kwestii swego zdania oficjalnie me wypowiedział. Wszyscy teologowie zgadzają się na to, że Bóg dorosłym daje niebo tylko za zasługi, że tedy w przeznaczeniu zasługi poprzedzają chwałę, jak praca poprzedza nagrodę albo środki poprzedzają cel. Chodzi tylko o to, czy motywem zbawienia pewnych ludzi jest ich zasługa, czy też miłosierna wola Boża. Podobnie, czy motywem odrzucenia wiecznego są przewidziane winy potępionych, czy też proste odmówienie im nieba jako nienależnego im z żadnego tytułu dobrodziejstwa. Otóż pod tym względem zdania teologów są podzielone. Moliniści są zdania, że motywem przeznaczenia są zasługi przewidziane, a motywem odrzucenia — winy przewidziane, a tomiści oświadczają, że tym motywem jest tylko wola Boża.

Według tomistów Bóg z miłosierdzia swego chciał, by niektórzy byli świętymi i otrzymali nadprzyrodzone szczęście. Dlatego wybrał i wyróżnił ich od niewybranych powołując do wiary chrześcijańskiej i udzielając im łaski skutecznej, gdy wszystkim innym dał tylko łaskę dostateczną. Toteż tylko wolna wola Boża jest przyczyną powołania i wybrania. Dlaczego Bóg tak postępuje, jest dla nas tajemnicą miłosierdzia Bożego, która się nie sprzeciwia ani mądrości ani sprawiedliwości Bożej, jak powiada Apostoł: „Zmiłuję się nad tym, komu jestem miłościw, a miłosierdzie okażę temu, nad kim się ulituję” (Rzym. 9, 15). Podziwiając tę dobroć Boga, Apostoł w uniesieniu wołał: „O głębokości bogactw, mądrości i umiejętności Bożej! Jakże niepojęte są sądy jego i niedościgłe drogi jego!” (Rzym. 11, 33).

 

  1. Według molinistów Bóg przewidział od wieków, że pewni ludzie będą współpracowali z łaskami, jeżeli je otrzymają, aż do końca swojego życia. Za te przewidziane zasługi postanawia z nieskończonego miłosierdzia swego udzielić im tych łask i w ten sposób doprowadzić do nieba. A więc motywem przeznaczenia tych ludzi do nieba są przewidziane ich zasługi, jak to wynika ze słów Pana Jezusa: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, i posiądźcie królestwo zgotowane wam od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a nakarmiliście mię, pragnąłem, a daliście mi pić; gościem byłem, a przyjęliście mnie, nagim, a przyodzialiście mię, chorym, a nawiedziliście mię, więźniem, a przyszliście do mnie” (Mat. 25, 34 – 36).

Dobre tedy czyny Świętych są przyczyną zarówno otrzymania królestwa Bożego, jak i zgotowania tego królestwa od założenia świata, czyli przeznaczenia, gdyż partykuła „albowiem” odnosi się do jednego i do drugiego. Inaczej sens tekstu byłby nielogiczny: za zasługi otrzymacie królestwo, które było dla was przygotowane nie za wasze zasługi. Zresztą objawienie — jak już powiedzieliśmy — wyraźnie podaje, że Bóg pragnie wszystkich ludzi zbawić. Lecz ta wola Boża nie byłaby aktualna ani szczera, gdyby Bóg jednych przed przewidzeniem ich zasług przeznaczył do nieba, a drugich przed przewidzeniem ich grzechów wykluczył od tego nieba, jak to wynikałoby ze zdania tomistów.

Podobnie jest i z odrzuceniem. „Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, który zgotowany jest diabłu i aniołom jego. Albowiem łaknąłem, a nie nakarmiliście mnie, pragnąłem, a nie daliście mi pić, byłem gościem, a nie przyjęliście mnie, nagim, a nie przyodzialiście mnie, chorym i więźniem, a nie nawiedziliście mnie” (Mat. 25, 41 – 43). Tutaj brak zasług u potępionych przez partykułę „albowiem” łączy się z potępieniem jak przyczyna ze skutkiem. Przy tym zauważyć należy, że gdy królestwo dla sprawiedliwych „zgotowane jest od założenia świata”, to „ogień wieczny” chyba nie był zgotowany od założenia świata, albowiem Zbawiciel nic o tym nie mówi, a tylko podaje wprost „zgotowany diabłu”, czyli po przewidzeniu jego upadku, jak i po przewidzeniu win potępionych ludzi.

System molinistów bardziej odpowiada świętości, dobroci i miłosierdziu Bożemu, albowiem bardziej wyjaśnia Wolę Bożą co do zbawienia wszystkich bez wyjątku ludzi, nikogo nie wykluczając przed przewidzeniem ich ciężkich grzechów i sprzeciwiania się tej zbawczej woli. Natomiast zdanie tomistów, jakkolwiek teoretycznie bardzo się różni od potępionego przez Kościół Kalwina, to w praktyce jest bardzo podobne, albowiem na jedno wychodzi, czy skazać kogoś do piekła przed przewidzeniem jego win, czy wykluczyć go albo nie wybrać do nieba również przed przewidzeniem jego grzechów.

Wreszcie za zdaniem molinistów przemawiają groźby Pana Jezusa na opornych mu Żydów i obietnica nieba jako nagrody dla jego wyznawców. Zachęcając odrzuconych do dobrych uczynków obietnicą nagrody niebieskiej, Chrystus poniekąd natrząsałby się z nich, skoro oni byliby już z góry przeznaczeni na pozbawienie tego nieba. Podobnie płacz Pana Jezusa nad Jerozolimą byłby niezrozumiały, gdyby mieszkańcy tego miasta byli z góry wykluczeni od wejścia do nieba. Toteż system tomistów wydaje się być mniej stosowny, a nawet nie licuje z nieskończonym miłosierdziem Bożym, które pragnie zbawienia wszystkich ludzi. Natomiast system molinistów godzi zbawczą wolę miłosiernego Boga z faktycznym potępieniem wielu, a to potępienie godzi ze wszystkimi doskonałościami Pana Boga.

 

* * *

 

Bóg więc z jednej strony decyduje o zbawieniu człowieka przeznaczonego do jego osiągnięcia i przygotowuje mu środki, przy pomocy których on na pewno zbawienie osiągnie — a z drugiej strony powołuje do zbawienia także i odrzuconego człowieka, przygotowując mu również środki dostateczne, aby zbawienie otrzymał. Przewidując jednak jego grzechy i ostateczną niepokutę, orzeka o jego odrzuceniu. Odrzuceni czynią się więc sami potępionymi, mimo że wola Boża przyznaje im niebo i wszystkie łaski potrzebne do jego osiągnięcia. „Bóg śmierci nie uczynił i nie weselił się w zatraceniu żywych” (Mądr. 1, 13). Przeciwnie, stworzył niebo i powołuje wszystkich do niego, dając z miłosierdzia swojego odpowiednie środki, by mogli wejść do niego. „Chwalcie Pana, bo na wieki miłosierdzie jego!”

 

Dalsze części: Miłosierdzie Boże w łasce uświęcającej i inne

_____________________________________________________________________________________________________________

 

 

 

 

O autorze: Redakcja