Redaktor Piotr Semka o Kresach Zachodnich

W ostatnim numerze tygodnika “Do Rzeczy” /nr 17/2015/ ukazał się artykuł Piotra Semki “Wiecej szacunku dla Kresów Zachodnich”.  Zaczyna się on od słów:

“Gdy widzę tyle troski o polskie Kresy Wschodnie, nie mogę uniknąć konstatacji: A gdzie tradycyjna niegdyś dla obozu narodowego troska o Kresy Zachodnie?”.

Autor polemizuje następnie z tezami Mariusza Maxa Kolonki z wywiadu zamieszczonego w nr 15/2015 “Do Rzeczy’ /fragment – /TUTAJ/, omówienia + inne fragmenty  /TUTAJ/ i  /TUTAJ//.  Kolonko wpadł na pomysł zakwestionowania zarówno wschodnich, jak i zachodnich granic Polski piszac:

” Niemcy mają w Polsce ziemie, które mogą uważać za historycznie swoje, tak jak Polska ma swoje na Ukrainie, a Rosja na Krymie czy wschodniej Ukrainie. Wrocław to było szóste miasto II Rzeszy tak samo jak Lwów był piątym miastem II Rzeczypospolitej. ” oraz:

” wrócił też do tematu polskiego Lwowa i Wilna. Mariusz Max Kolonko żałuje, “że to Putin musi przypominać Polakom o polskości” tych ziem. Według komentatora Polsce powinno z kolei zależeć, by Ukraina była “słaba, skłócona i dzika”. Jak zaznacza, silna Ukraina nie leży w interesie Rzeczypospolitej.”.  Poruszył też kwestię ustroju Polski:

“Zdaniem Kolonko, by coś mogło się w Polsce zmienić, „Polska musi mieć dyktatora w Pałacu Prezydenckim, a nie mapeta od medali”.

Piotr Semka stwierdza, iż : “Aluzje Mariusza Maxa Kolonko skłaniałyby do wzruszenia ramionami, gdyby nie wpasowałyby się w klimat, który od pewnego czasu rozpowszechnia się wsród części polskiej prawicy.”.  Jako przykład tego podaje publicystykę Tomasza Kwaśnickiego z portalu Kresy.pl , rozważającego sojusz polsko-rosyjski przeciw Ukrainie, reklamujacego koszulki z mapą Polski z 1772 i sugerujacego, że granice państw nie są wieczne.

Rozprawiwszy się z Kolonką /i Kwaśnickim/ red. Semka przechodzi do najważniejszej części swego tekstu.  Przypomina, że w tym roku mija 70 lat od chwili, gdy Polacy zaczęli zasiedlać tzw. Ziemie Odzyskane na zachodzie i północy Polski.  Ubolewa, że przez 25 lat wolna Polska nie uczciła wysiłku budowania nowego życia na terenach poniemieckich.  Semka stwierdza, iż po utracie Kresów Wschodnich , rekompensata w postaci ziem zachodnich i północnych była kluczowa dla przetrwania narodu.  Pisze też :

“Zarówno komuniści, jak i politycy walczący o ocalenie niepodległości Polski zgodnie podkreślali, że granice na Odrze i Nysie mają uzasadnienie historyczne, stanowią rekompensatę za utratę ziem wschodnich i są wynagrodzeniem, za straty, które Polska poniosła w wyniku działań Rzeszy niemieckiej (…) chlubmy się udaną aklimatyzacją nad Odrą i Nysą (…) W PRL często narzucano hasło”Myśmy tu nie przyszli, myśmy tu wrócili”.  Po 1989 r. ta narracja zupełnie się zmieniła.  Modne stało się kpienie z polskości tych ziem i chorobliwe niekiedy zafascynowanie ich niemiecką przeszlością.”.

Piotr Semka kończy swój artykuł następująco:

“Polska jest dziś oparta o Odrę i Nysę.  Nie potrafię spokojnie czytac słów Maksa Kolonki, który snuje swe opowieści, że “granice nie są wykute w marmurze.  II wojna światowa i zdrada aliantów powinny nas wzywać, aby zagospodarować to, co mamy w garści.  A nie fantazjowac o zmianach granic.  Nie straszcie pokoleń, które od dawna rodzą się nad Odrą, Nysa Łużycką oraz nad Bałtykiem i nie ułatwiajcie intryg Moskwie.”.

Muszę powiedzieć, że poglądy red. Semki na tę sprawę są zbieżne z moimi.  We wrześniu 2014 napisałam notkę “Kresy Wschodnie, Kresy Zachodnie i niemieckie wpływy”  /TUTAJ/, w której pisałam:

“Od kilku lat mamy istny festiwal publikacji na temat utraconych Kresów Wschodnich.  To dobrze, że przypomina się ich tradycję i poniesione tam ofiary.  Zupełnie nie myślimy jednak o czym innym….

W roku 2008 w Salonie24 ukazała się notka blogera Ras Fu Fu /Adama Fularza/ “Polska zniszczyła Ziemie Odzyskane jak małpa zegarek”  /TUTAJ/.  Autor porównał w niej obecny stan tych terenów /konkretnie – okolic Zielonej Góry/ z tym sprzed drugiej wojny światowej i doszedł do /słusznego, niestety/ wniosku, iż dokonał się tam koszmarny regres.

Komentatorzy wytknęli mu, że za to odpowiadają przede wszystkim: sama wojna, sowiecki rabunek i fatalne rządy komunistów z PRL.  To prawda, ale w III RP nie zrobiono nic, by zadbać o tzw. Ziemie Odzyskane.  Po prostu przestano o nich mówić.  Nie załatwiono nawet sprawy przekształcenia użytkowania wieczystego w prawo własności.  Swoje wpływy umacniają tam natomiast Niemcy, n.p. wykupując ziemię przez podstawionych “słupów”. (…)

Sytuacja jest więc następująca:  Całą energię poświęcamy opłakiwaniu utraconych na zawsze Kresów Wschodnich, nie myśląc wiele o Kresach Zachodnich, które są nasze i z którymi moglibyśmy coś pożytecznego zrobić.

Warto przypomnieć, że nawet po sowieckich rabunkach wartość mienia otrzymanego przez Polskę na Ziemiach Zachodnich była WIĘKSZA niż utraconego na Wschodzie.  Komuniści wiele z tego potem zmarnowali, ale przecież nie wszystko.”.

W XIII wieku Polska utraciła Ślask, gdyż wkutek rozbicia dzielnicowego nikt z polskiej strony o niego nie dbał, a germanizacja postępowała.  Nie trzeba było nawet wojny.  Uważajmy, by ta sytuacja nie powtórzyła się obecnie na naszych Ziemiach Odzyskanych.

O autorze: elig