Dla Judyty

W podziękowaniu za przypomnienie mądrości ewangelicznej.

 

Otóż działo się tak: moja Żona wybrała się na zakupy spożywcze, co skończyło się, jak zwykle, torbą książek. Ja zaś, zajęty sprawami służbowymi, nie zadbałem o finanse.

Obudziliśmy się w sobotę rano, bez podstawowych produktów spożywczych. I bez pieniędzy.

Śmiech, w który w nas to wprawiło wzbudziłby zapewne zdumienie większości ludzi.

Spędziliśmy radosny „łykend”, wyjąwszy fakt, że jedną książkę wydzieraliśmy sobie nawzajem.(wspomnienia z epoki Czarlesa Ożą, gorąco polecam!). Grzanki z suchego chleba nie są złe, nawet jeśli się jadało wcześniej ogon homara z raczymi szyjkami. W zasadzie należy spytać, jak smakują grzanki z suchego chleba temu kto NIE jadł pasztetu z gęsich wątróbek? Ale i to wiemy.

Czemu za tym o tym piszę? Nurtuje mnie sprawa ważna, a mianowicie koincydencja zdarzeń.

Mój ksiądz parafialny nie odniósł się (w mojej, subiektywnej ocenie) do czytania biblijnego, zrobiła to Judyta, a ja jadłem suchy chleb. To był z pewnością przypadek.

O autorze: Lars Owen

Nieopisanie stary informatyk, pamiętający komputery napędzane parą i deskę Galtona. Antysocjalista z wyboru.