Rosyjska apokalipsa

W Rosji już wkrótce nie będzie komu rodzić dzieci. Największe państwo świata stanęło na skraju klęski demograficznej.
Tak podsumowali zatrważającą sytuację ludnościową uczestnicy konferencji naukowej, która odbyła się w Jekaterynburgu na Uralu. Igor Biełoborodow z Rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych twierdzi w portalu Mail.Ru, że w “najbliższym dziesięcioleciu kraj wpadnie w głęboką zapaść demograficzną”.

Zdaniem eksperta niebawem będzie dwukrotnie mniej niż dziś kobiet w wieku najlepszym do rodzenia dzieci (20-29 lat). Obecnie takich niewiast jest 12 mln, ale za dekadę ich liczba spadnie do 6 mln. A żeby uchronić się przed apokalipsą i utrzymać liczbę ludności przynajmniej na dotychczasowym poziomie powinny one rodzić minimum troje potomstwa.

Co wywołało ten kryzys? Na pewno narastająca liczba rozwodów – często są przyczyną tego, że kobieta rezygnuje z macierzyństwa. Statystyki krzyczą: 60 proc. związków rozpada się w ciągu 9 lat wspólnego życia współmałżonków. “Teraz nie ma podstawowego spoiwa, ideowych mechanizmów scalających rodzinę. Jak można w ogóle mówić o perspektywach demograficznych, skoro pod względem dokonywanych aborcji dzierżymy palmę pierwszeństwa na świecie” – alarmuje Igor Biełoborodow. Dodaje, że przerwana ciąża to nie tylko nienarodzone niemowlęta, ale i ginekologiczne powikłania prowadzące do bezpłodności.

O tym, że może dojść do katastrofy ostrzegać miano już przed 40 laty. Przypomina o tym w Mail.Ru Jurij Krupnow z Instytutu Demografii, Migracji i Rozwoju Regionalnego. Podaje, że wyż demograficzny odnotowano w drugiej połowie lat 80. zeszłego wieku. Czemu wtedy? “Ponieważ wtedy u ludzi pojawił się entuzjazm na tle pierestrojki (polityki reform Michaiła Gorbaczowa – przyp. Onet), dopomogła też prohibicja” – uważa Krupnow. Lata 90. były już jednak formą zapaści, a to za sprawą nowej fali reform zwanych terapią szokową, podjętych przez prezydenta Jelcyna. A do 2025 roku kobiet w wieku do lat 30, czyli tych najbardziej płodnych, będzie w Rosji aż o połowę mniej.

Krupnow zwraca też uwagę na fakt, że kraj odznacza się nad wyraz wysoką stopą śmiertelności wśród młodych mężczyzn. Stanowi to prawdziwy dramat. Postuluje, by finansowo popierać macierzyństwo. Polityka państwa na rzecz stymulowania rodzicielstwa “powinna być agresywna, powinno się wypromować kult rodziny“. – za onetem

Tak myślą marksiści, w tym nasi, przedtem ukrywali się za filozofią, teraz  sięgają już bez ogródek po pojęcia ze sfery sacrum- “Kult rodziny” podchwycą trendy reklamowe, słowo kult stanie się modne na bilbordach zobaczymy kult jakiegoś piwa, czy szamponu. Nie umieją ci zadowoleni z siebie ludzie widzieć, że nie chcemy ich przy władzy, ich ”pomysłów”, ich sterowania niesterowalnym prawem naturalnym za pomocą naszych pieniędzy.

Monarchia jest wiele tańsza i ładniejsza niż oligarchiczna dupokracja.

Ten sam ton mamy na onecie u ”kultowej” Róży Thun, pożytecznego idioty systemu opatrzony wymownym tytułem Niech Narzekalscy to usłyszą: trzeba żyć! . Pchają się do Kościoła ze swoim egocentrycznym politycznym aktywizmem.

W książce pojawia się ciekawe zdanie: “Wierni chcieliby z Kościoła coś wynieść, a nie mają ochoty nic wnieść. I nie chodzi mi tutaj o tacę”.

Najważniejsze jest to, żebyśmy czuli się odpowiedzialni za wspólnotę, w której jesteśmy. Czy ona się nazywa wspólnotą polską, europejską, rodzinną czy religijną. Wracamy tutaj znowu do tego problemu aktywności. Jeżeli czujemy się za swoją wspólnotę odpowiedzialni, to uczestniczymy też w jej życiu. Nie narzekamy ciągle, że kazanie było za nudne i za długie, a organista fałszował, tylko staramy się tę wspólnotę formować. Ostatnio wierni ostro i głośno zareagowali na wypowiedź ks. Małkowskiego. Nareszcie! Ale z drugiej strony to, co się nam podoba, możemy wspierać uczestniczeniem, pomysłami.

 

Znowu ich ”pomysły” na nasze życie. Ich życie, nasza śmierć. Ich władza, nasza niewola. Nasze pieniądze na ich marny umysłowy potencjał, tymczasem nasz twórczy i indywidualny potencjał zdycha bo jest blokowany prawem, złym systemem i haraczem jaki płacimy niewydolnemu państwu i milionom pasożytów upierających się, że muszą nas wychować po swojemu.

Takie rzygi na onecie.  A kysz.

 

 

 

 

 

O autorze: circ

Iza Rostworowska