Świadectwo

Szanowni Państwo.

Matury zakwitły.

I ja chciałbym wrócić do lat dziecinnych. Przeżyć dreszcz maturalnych emocji.

Mianowicie prosić chcę Państwa o wystawienie mi surowej cenzurki.

Razu pewnego, przyznam się, że w przypływie emocji i gorączki, wysmarowałem poniższy tekścik i zamieściłem na pewnym forum.

Jak się można domyślać, po krótkich spięciach, cała sprawa wylądowała w forumowym koszu…

Jestem świadom, że popełniłem wiele błędów. Właśnie, po pierwsze, to te pobudki w emocjach. Słowa dobierane zbyt pośpiesznie, skaczące myśli. Wulgaryzmów nawciskałem jak rodzynków do dobrego ciasta. Tłumaczyłem sobie, że tak trzeba. Bo forumowicze to młode chłopy. Ale chyba jednak nie wypadało. Szczególnie gdy obok stoją słowa Bóg i Polska.

Nie ukrywam, że odważyłem się zaprezentować Państwu ten tekst, bo z paru fragmencików byłem kontent.

Tak czy inaczaj poległem. Wskażcie mi proszę, przyczyny mej klęski. Dziękuję.

_______________________

 

To Forum jest ważnym miejscem.
Jestem wdzięczny Właścicielowi za Jego poświęcenie i pracę.
Jestem wdzięczny za to, że mogę pisać a inni mogą czytać, że możemy rozmawiać.
To jest bardzo duża wartość.

Daję Wam słowo, że piszę szczerze, prosto z głowy i serca. Nie piszę na złość czy przeciwko komukolwiek. Proszę, zechciejcie przeczytać tych parę słów przykładając możliwie dużo dobrej woli i miejcie wyrozumienie dla mojego grafomaństwa. Dziękuję.

Panowie.

O co nam wszystkim chodzi?

Lubimy scyzoryki. Lubimy zapach ogniska.

Nie lubimy, że tak wiele lat już upłynęło, i że zdążyliśmy się zestarzeć.
Zaczęło się życie. Pół biedy, że tylko nasze. Ale zaczynamy być, lub już jesteśmy odpowiedzialni, za życie innych.

No właśnie.
I zaczyna się problem.
Bo zaczynamy nad tym wszystkim myśleć.
Jakim cudem sprawić by nam się pożyło możliwie długo…

I ja zacząłem myśleć jak wielu, może jak wszyscy…

Istotny jestem ja i ci co są ze mną.
Jakoś zakombinuję by się ustawić. Jakoś to będzie. Zarobię, kupię, pochytam.

I nawet jak doszedłem w swym myśleniu do punktu „emergancy“ to nadal ogólny plan był dobry i trzymał się kupy.
Czyli tak jak zapewniłem dom i samochód, to tak samo zapewnię szeroko rozumianą ewakuację, przetrwanie sytuacji kryzysowej itp.

Panowie.
To teraz mam pytanie do Was.
Ilu z Was doszło w tej całej rozkmince do tego etapu, że to jest lipa.

Że się oszukujemy. Że to nas przerasta, że stajemy przed pustką, przed wielką niewiadomą, gigantycznym wyzwaniem.

Ilu z Was jest świadoma tego, że w obecnej sytuacji jesteśmy zupełnie bezwolni.

Możemy wybrać dwie drogi.

Powiedzieć sobie i wszystkim – bzdura, przecież jest zajebiście.

Albo stanąć w prawdzie i zacząć żyć na prawdę.

Panowie, proszę. Zbanujcie, spałujcie ale dajmy sobie szansę i pogadajmy. Nic na tej rozmowie nie stracimy. Ufam, że wręcz przeciwnie…

A więc.

Zajęło mi trochę latek szukanie odpowiedzi na pytanie jaka jest prawda, i czy istnieje… Wiem, wiem. Mnie też wkurzało jak słyszałem takie pitolenie.

Prawda jest taka, że my, sami z siebie nic nie możemy i nic nie zrobimy.
Bo to nie my i nasza wola jest najważniejsza.

Bóg jest najważniejszy, pierwszy i jedyny.

Jeśli zdamy sobie sprawę z tego faktu to mamy szansę być wielcy.
Jeśli nie, to pozostaniemy mierni.

Łaaaaaaaa, napisał słowo „Bóg“……. zakazane, wstydliwe słowo……i jeszcze napisał, że to jest fakt, że Bóg istnieje…..łooooooo

Na tym świecie nie chodzi o pieniądze. Można stworzyć dowolną ilość pieniędzy. Pięniądze nie mają znaczenia, nie mają wartości.
Chodzi o władzę. Ale nie nad ludźmi. Po co komu tyle mięsa.
Chodzi o władzę nad duszami tych ludzi.

Wojna cywilizacji życia i cywilizacji śmierci.
Co nie?! Jakaś bajkowa, poetycka ściema. Ja też tak myślałem, chciałem tak myśleć.
To pomyślmy jeszcze raz.
Tą bajeczkę wymyślił nasz papież, Jan Paweł II.
I jak pomyśli się długo, bardzo, bardzo długo, i pozbiera wszystko w głowie do kupy – fakty z historii i wydarzenia każdych obecnych dni, to się okazuje, że to jest najprostszy opis tego co się dzisiaj dzieje z tym światem.

No ale jakie życia, o jakie śmierci chodzi.
O ropę wszystko idzie. O to, że są stany i ruskie i unia i bunia.
A w ogóle to teraz przecież najgorzej nie jest. Mamy względny spokój.

Choć zapewne każdy z nas tam był, to zapewne też każdy z nas stara się nie pamiętać tego co zobaczył w Oświęcimiu. Chyba nikt też z nas nie był w stanie objąć rozumowo ogromu zła, które tam się stało.

Kto mógł w taki scenariusz uwierzyć przed wojną.
Kto widząc to dziś, do końca pojmuje.
Ale to jest. Stoi. Było i jest faktem.

To teraz Panowie.
Miejcie na uwadze, że siemens równie dobrze jak robił kotły do obozowych krematoriów (pionierskie, nowoczesne, znakomite technicznie konstrukcje) dziś robi całą masę różnych rzeczy (cała energetyka). I użytkownicy, czyli my, chwalimy sobie ich wyroby.
Dalej.
Zyklon B.
Ilu z nas łyka aspirynkę?
A ilu z naszych ukochanych łyka tableteczki – albo żeby nie było, albo żeby się nie urodziło jak już jest?
Wielu z nas jest inżynierami, wyznaje się w naukach ścisłych.
To sobie policzmy.
Ile śmierci było na drugiej wojnie?
Ale ile jest teraz?
No teraz to oprócz arabów gdzieś tam i afryki gdzieś tam, to w sumie spokój.
Czyżby.
W skutek tzw. aborcji, według oficjalnych danych, zbieranych od lat piędziesiątych ubiegłego wieku, czyli po wojnie, na całym świecie zginęło miliard ludzi.
Czy wiecie, że Rosjanie zdążyli się zabić dwa i pół raza – 250% ich populacji.

A ile kobiet staje się bezpłodnych.
Bo łyka, bo się realizuje, bo się uniezależnia, rozwija.
A ludzkość się zwija.

Ile znacie kobiet w wieku rozrodczym, które chcą zostać matkami przed 20 rokiem życia?

No przeceiż to nienormalne. Tak wcześnie.
Acha. To w przypadku ich matek, matek ich matek i tak do Ewy, to rodzenie w tym wieku było normalne i naturalne a nagle w przeciągu jednego pokolenia nastąpiła przyspieszona ewolucja gatunku i już lepiej rodzić po czterdziestce. Brawo.

A w ogóle to nie pisz koleś tak pretensjonalnie i bezczelnie. I niedorzecznie. I ciemnogrodzko.
To są embriony, płody. To nie są ludzie.

Dobra.
Ile masz lat?
X
No to ja Ci mówię, że człowiek staje się człowiekiem dopiero jak ma X+1 lat, bo bla, bla, bla. I weź już się nie awanturuj. I tak walę Ci kulkę w łeb, bo nie jesteś człowiekiem. Proste.

Można?
Można.

Jeśli nie ma jednej prawdy to wszystko można. Bo wszystko wtedy jest prawdą lub wszystko może nią nie być.
I dlatego można zabić dowolnego człowieka. Ciebie też.

Po co ja o tym wszystkim.

Oczywiście, nie zaszkodzi, że będziemy mieli plecak, śpiwór i trylion gadżetów.
Ale to wszystko nie będzie mieć ostatecznie znaczenia.

Zbliżają się do nas zbyt duże wyzwania.

Ludzie kochani, skąd wytrzasneliście, że się gdzieś mamy ewakuować, że będzie istniało takie miejsce i że zabierze nam to 24 albo 72 godziny?

Powodzie w tym roku będą raz kolejny.
Czy widzieliście kiedykolwiek pomoc wojska w takich sytuacjach.
Ludzie stoją tygodniami w wodzie, gniją. I ch.
A Wy macie zamiar czekać na pomoc ze strony jakichś służb…Powodzenia życzę.

Na czym stoimy.
Na niczym.

Państwo polskie nie istnieje od 1945 roku.
Do tego roku istniało jeszcze nasze Państwo Podziemne.
Później jeszcze skrawki Polski istniały po lasach.
Obecnie Polska być może tylko w sercach Polaków. Nigdzie indziej Jej nie ma.

Jeśli zaczynasz być o tym przekonany, że coś się złego stanie, i chcesz ochronić siebie i swoich bliskich to sam tego nie zrobisz.
Nie zrobisz też tego w grupie dwóch czy dwudziestu, nawet dwustu osób.

Jedyną, realną, skuteczną ochronę życia zapewnia Bóg – bo to On je stworzył i umiłował.
Ale o tą ochronę mamy zabiegać. Ora et labora.
Czyli modlitwą i pracą, czynem.

Jedynym, realnym, skutecznym czynem, który zapewnia ochronę ludzkiego życia w szerokiej jak i małej skali jest państwo.
A dane państwo zapewnia i chroni zdrowie i życie tylko tych ludzi, którzy są jego obywatelami, którzy go tworzą i którzy nim rządzą.

My, Polacy, nie mamy takiego państwa.
Bowiem o ile pracujemy to jednak nie rządzimy żadnym państwem. Tak więc nasza praca buduje państwa inne.

Ale koleś pieprzy.
Proszę, udowodnij, że piszę nieprawdę.

Po wojnie nie było ani jednej polskiej władzy. Nie ma polskiej konstytucji.
Raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy…

No dobra, ale co możemy zrobić.

Znowu mamy cały czas dwie drogi.

Jest zajebiście.
No bo jest.
Ja se piszę na laptopie, necik hula, Wy se to czytacie na Swoich pięknych laptopikach czy innych iphonach.
Woda w kranie, browar w lodówce, prąd w gniazdku, pies w budzie.

No to jak wybierzemy tą drogę zajebistości to za na prawdę nie długi okres czasu możemy być pewni, że zostanie nam z tego wszystkiego najwyżej pies w budzie. Co nie jest znowu taką złą perspektywą…Oby!

To całe gówno, którym jesteśmy oblepieni przeminie. Szybciutko.
Bowiem to wszystko jest pieniądzem, a dzisiejszy pieniądz nie jest pieniądzem bo jest pozbawiony wartości, nie przedstawia żadnej realnej wartości.
Panowie.
Wy wierzycie, że nasze pokolenie zobaczy emerytury….
No nie rozsmieszajcie siebie i mnie.
To, że leci woda w kranie albo jest prąd w gniazdku jest zupełnie niezależne od nas.
Kochani.
Jeszcze raz. Słownie i dosłownie.
To nie my podejmujemy decyzję o tym, czy woda jest w kranie i czy prąd jest w gniazdku.

Bzdura.
Ja płacę, ja wymagam. Musi lecieć.

A oni odłączą.
I co im zrobisz.

I tu się warto zatrzymać.
Przy tym kranie i gniazdku.
To jest clou całej sprawy.

Mianowicie.
Ludziska będą dotąd niepodskakujące i nieawanturujące się dopóki ten kran i gniazdko będą działać.

Mogą zabijać, gwałcić, rabować.
Ale nie mnie, nie Ciebie.
Gówno nas to obchodzi.
Ja mam dzisiaj meczyk, mam browar. Całą resztę świata mam w dupie.

Mało tego.
Jak nawet nas gwałcą i rabują ale ten meczyk nam zawsze na koniec dnia podarują, to i tak nie fikniemy. Bo i po co. Mam meczyk to i czego trza więcej. A, że i może faktycznie przed meczykiem mocno nas przycisną, wycisną, ale jednak ostatecznie meczyk jest, więc luzik.
I się kręci.

Jesteśmy niewolnikami sami na własnej ziemi.
W tej ziemi jest krew Twojego i mojego ojca.
Ale to nic.
Ja i Ty możemy se obejrzeć meczyk więc jest git.

Kurde. I meczyk. I beemeczke mam, i wczasy w Hurgadzie i opener festiwal z gwiadami. No kuwa jest zajebiście to co koleś przynudza, że niby nie jest zajebiście jak jest.

Ja wiem, jak się czyta takie pitolenie to człowieka denerwuje.
Ciekawostka.
A jak jak się to przeżywa, dzień, w dzień, to jakoś tak to wszystko miło leci – meczyk za meczykiem…

Kurek jednak w końcu zakręcą.
A to ja im wtedy pójdę i pokażę.
Brawo. Rychło w czas ale brawo.

A jak oni Cię zobaczą, że do nich idziesz, a wiedzą o wszystkim co robisz, to ci walną kulkę w łeb.
GAME OVER

Tak to się robi i tak to się zrobi i tym razem.
A czemu nie skoro to jest możliwe.

Dobra.
Wracamy do rozstaju dróg.
Wybieramy drogę – prawda.
Czyli robimy tak:
– Bóg, Jezus Chrystus jest naszym panem
– Matka Jego jest Królową Polski

Wskrzeszamy Polskę.
Na wczasy jeździmy sobie nad morze albo Bałtyckie albo Czarne, albo tu i tu. A kto bogatemu Polakowi zabroni.

Panowie, przypominam Panom.
Że za Bogiem, prawdą, wolnością, normalnością nie tęsknimy tylko my.
Tęsknią też inni. A dużo ich jest. I to jest cały czas ta sama dobra, zgrana ekipa…

Co nie?! Dziwnie się czyta takie rzeczy. No fajnie by było, no ale jak…?!

Kochani! Tak już było, tak już dawaliśmy radę. Dwa razy. Dwa razy ratowaliśmy cały kontynent.
No kto ma to zrobić jak nie my.
Inni tego widać nie potrafią. Nie są w stanie.
Dlatego też, jest to nasz obowiązek, który musimy wypełnić.

Popatrzcie sobie czasem na mapę.
I geograficzną i historyczną.
I zapytajcie siebie, którym państwem chcielibyście być.
Miłego marzenia. Miłego planowania.

O autorze: karoljozef