http://www.tajemnicamilosci.pl/mistyczne-fakty/furtki-dla-demonow-uwagi-egzorcysty.html
– W uzupełnieniu do relacji z sympozjum “Cała prawda o magii”
Poniżej zamieszczono listę ważniejszych zagrożeń. Została ona opracowana przez siostry zakonne z Rybna, a dzięki rozmowie prywatnej z księdzem egzorcystą może ona zostać zaprezentowana na niniejszej stronie internetowej. Ksiądz zezwolił na umieszczenie tych informacji w miejscu publicznym.Istnieją trzy główne źródła depresji:
1. pozostałość po zetknięciu się z magią, Furtki dla złego ducha (demonów) to przede wszystkim: – numerologia, – przeklinanie kogoś, życzenie mu czegoś złego, – uczestniczenie w koncertach (prywatkach, imprezach, dyskotekach) z muzyką satanistyczną, wrogą chrześcijaństwu (treści przeciwko Panu Bogu lub wzywające do kultu osób), – biżuteria z Egiptu, Indii, Chin, Japonii (z różnymi znakami, napisami), – przyjmowanie leków homeopatycznych, leków energetyzowanych (dawanych przez “uzdrowicieli”), – czytanie Harryego Pottera i/lub Witch (gazetka dla dziewczynek z magicznymi gadżetami), Wszystkie wymienione furtki można bardzo łatwo otworzyć, lecz zamknąć można je tylko w Sakramencie Pokuty i Pojednania (Spowiedź). Bardzo często pozostałością po tych furtkach są lęki. Należy koniecznie powiedzieć o tych lękach spowiednikowi. Niestety coraz więcej jest wokoło nas ludzi, którzy korzystają z ww. narzędzi złego ducha. Większość tych furtek można sprowadzić do tzw. grzechów okultyzmu. Znam naprawdę wiele osób, które przeszły przez piekło okultyzmu, a co najgorsze wciąż większość z nich leczy rany. Najpiękniej i – trzeba powiedzieć wprost – najefektywniej leczy to wszystko Maryja. Wystarczy wytrwale powierzać się codziennie Jej opiece (zamykać się we wnętrzu Jej Niepokalanego Serca), a Ona już najlepiej będzie wiedziała, jak drogą nas poprowadzić, abyśmy upodobnili się w swym życiu do Jezusa Chrystusa. Pewna osoba, która powierzyła się w zaufaniu Maryi, została przez Nią umiejętnie wyprowadzona z sideł demona (najpierw Maryja poprowadziła ją do Lichenia, potem do Rybna, a stamtąd do księdza egzorcysty i to nie jednego). Później – kiedy już znalazła się bliżej Jezusa – jej leczenie duchowe i fizyczne przebiegało coraz bardziej efektywnie. Należy jednak pamiętać, że wchodząc na złą ścieżkę zaraża się w szczególności współmałżonka oraz dzieci. Kiedy zaś wydobywamy się z szamba, jakim jest okultyzm, pociągamy ich za sobą w górę. Jeśli ktoś jest po rozwodzie, a druga połówka weszła w inny związek, takie leczenie potrzebne jest na 100%. Może niekoniecznie egzorcyzmy, ale z pewnością modlitwa o uwolnienie i uzdrowienie. W małżeństwie stajemy się jednym ciałem. Jak bardzo nas boli, kiedy choćby mała drzazga wbije się nam w palec. To tym bardziej będziemy odczuwać dolegliwości, kiedy nie zadbamy o naszą drugą połowę. Odbudować wyłom w murze (fragment wywiadu z egzorcystą, ks. Andrzejem Grefkowieczem) Oprócz tego, że jest on egzorcystą Archidiecezji Warszawskiej, jest również dyrektorem Centrum Formacji “Wieczernik” Odnowy w Duchu Świętym w Magdalence pod Warszawą, byłym przewodniczącym Zespołu Koordynatorów Odnowy w Duchu Świętym i członkiem Rady Zespołu Koordynatorów. Oto jedynie mały fragment wywiadu: Kim jest egzorcysta i jaka jest jego rola w Kościele? Co by ksiądz powiedział do tych osób, które przeczą istnieniu złego ducha? Że się z nim spotkają. Sakramentalia: woda egzorcyzmowana (zwana też pobłogosławioną; nie mylić z wodą święconą); sól i olej egzorcyzmowane są to środki, które stosowane z wiarą (!) pomagają przepędzić moc złych duchów; spożywane służą zdrowiu duszy i ciała oraz chronią miejsca przed wpływem sił demonicznych. Woda święcona służy również obronie przed złym duchem. Cały wywiad pod adresem: http://poslanie.torun.pl/czytelnia/index.php?strona=wywiady-3&sub=1 Źródło: kryzys.org |
Inne artykuły o podobnej tematyce:
http://www.ekspedyt.org/polonia/2013/04/15/11158_swiadectwo-ktore-napisalam-o-posackiemu-sj.html
Niedawna ciekawostka:
http://rzeczpospolita.nowyekran.pl/post/91023,telepatia
Muszę przyznać, że ten kozioł symbolizujący Szatana, którego dałem początkowo jako ikonę wpisu tak mnie niepokoił, że musiałem go zastąpić jakimś innym zdjęciem.
I słusznie.
Niezłe. Dziwi mnie akceptujący ton blogerów z NE, które miałem za ludzi Kościoła.
//Telepatia pozwala na poznanie świata poza obszarem naszej ziemi oraz daje możliwość poznania życia po śmierci//
– jest to całkowicie sprzeczne z nauczaniem KK. Wszelkie świadectwa “życia po śmierci” zostały zidentyfikowane jako zwodzenia. Na ostatnim spotkaniu mówił o tym poza kamerą ks. Wacław.
O jasny gwint.
To Stan pojechał już nieźle.
I te komentarze pod tekstem, cymesik niuejdżowy…
Panowie.
Sami przyznajcie. Każdy z nas, w swoich rodzinach, nie musi daleko szukać podobnych przykładów.
Moi synowi – materializm niedialektyczny. No może to trochę lepiej niż new-age. Ale niewiele.
Co to za cholera?
Chodziło mi o odróżnienie od diamatu.
Bierzemy pierwszy zjazd za Kantem, mijamy Hegla i lądujemy w jakimś naturaliźmie.
Może chodzi o realizm naiwny? Albo krypto-scjentyzm?
“Prawdą jest to, co da się naukowo udowodnić”.
Ponieważ naukowo udowadnia się tylko prawdopodobieństwa (w naukach przyrodniczych), zatem nie istnieje prawda obiektywna.
Inna forma nihilizmu.
// Wszelkie świadectwa „życia po śmierci” zostały zidentyfikowane jako zwodzenia. //
Poniższe świadectwo też zostało zidentyfikowane przez KK jako zwodzenie?:
“Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie.”
Przecież to powiedział Chrystus.
Ja odnoszę się do modnych w swoim czasie książek “Życie po śmierci” oraz “Życie po życiu” i świadectw osób przechodzących tzw. śmierć kliniczną.
Chodzi o to, że nikt nie może poznać zaświatów za pomocą zmysłów, praw natury tego świata. To jest gnoza albo zwodzenie – sprzeczne z nauczaniem Kościoła.
Co innego, jeśli Bóg zechce komuś objawić wiedzę o rzeczach nam niedostępnych.
Dlatego cytowana przeze mnie wypowiedź księdza nie dotyczy np. świadectwa Glorii Polo. Trzeba jednak bardzo uważać na prywatne objawienia i najlepiej nie zagłębiać się w te, które nie są potwierdzone oficjalnie przez KK.
Oczywiście, że są to słowa Chrystusa.
Chciałem Ci tylko na przykładzie pokazać, jak mało przyjemna jest sytuacja, kiedy ktoś Cię nie zrozumie – albo zrozumie opacznie Twoje słowa – i na tej podstawie Cię ocenia.
Sprawdziłem sobie listę komentarzy pod notką “Stana” – i wyszło mi, że musisz “pić do mnie” pisząc o blogerach z NE, których “miałeś za ludzi Kościoła” – bo bardzo niewielu blogerów NE ten tekst skomentowało.
Jeśli dobrze mi wyszło – to zabolała mnie ta Twoja uwaga, jeśli mogę być szczery – zwłaszcza w zestawieniu z cytowanym przez Ciebie za chwilę fragmentem.
Otóż wyjaśniam, że mój “akceptujący ton” komentarza dotyczył tego, że Stan Tymiński podzielił się osobistymi swoimi przeżyciami, które zainspirowały go do poszukiwania sensu naszego życia na ziemi.
Mój komentarz sprowadzał się do podziękowania Autorowi za taką otwartość oraz polecenia Pisma Świętego (Nowego Testamentu) – gdzie znajdują się wszystkie odpowiedzi dotyczące celu naszego życia na ziemi. Poleciłem mu też książkę “Dowód” – bo uważam ją za fenomenalne, współczesne uzupełnienie do Ewangelii, napisane przez człowieka “niewierzącego”.
Krótko mówiąc mój akceptujący ton komentarza dotyczył odkrycia Autora, że człowiek to coś więcej niż ciało doczesne – a życie to coś więcej niż materia.
A nie tego, że “telepatia pozwala na to czy tamto”.
I co to w ogóle jest za kategoria “człowieki Kościoła”? ;)
Pozdrawiam.
też miałem podobne odczucia jak Asadow, wydawało mi się, że kojarzę niektóre nicki z ich ‘chrześcijańskimi’ komentarzami, ale nie chce mi się sprawdzać, czy czasem nie idą i pod rękę z gnozą, njuejdżem itp.
A komentarze niezłe, choć i unaoczniły jak mało osób się odniosło, zwł. mając to za poważny tekst, który mnie wyglądał na dziwny zlepek, choć docenić można. Ruch mały, pewnie katolicy też już tam rzadkość a i trybeus przegapił telepatynę w swej kurnikowej sadze.
Książka, przypominasz, ta może?
http://www.ekspedyt.org/circ/2013/03/27/10027_badajmy-duchy-i-proroctwa-nie-dajmy-sie-zlapac-na-lep-gnozy.html
Panie Freedomie.
Szczerze pisząc, to mnie Pan też nastraszył…
pozdrawiam Pana serdecznie, nietelepatycznie
Freedomie drogi, “co Ty wiesz o ocenianiu?” – a raczej, gdzie w mojej wypowiedzi jest Ocena Ciebie?
W ogóle, to myślałem o innych blogerach, aczkolwiek Twój komentarz też mnie trochę zaniepokoił.
Aż nie wiem, jak mam to skomentować. Nowy Testament, jako lektura uzupełniająca do dr Ebena Alexandra??
Kto się nie nawróci, nie uwierzy w Jezusa Chrystusa będzie potępiony!
Wiara, że “człowiek to coś więcej niż ciało doczesne” może być początkiem drogi do okultyzmu albo satanizmu.
Ciągle, nie ma tu ksztyny oceny Twojej Osoby.
Być może zamówiłeś 10 mszy i obszedłeś 3 razy na kolanach Klasztor Jasnogórski w intencji pana Stana? Skąd mam wiedzieć. Mogę tylko odnieść się do tego, co napisałeś.
Pozdrawiam serdecznie.
podbijam, niestety…
Panie Freedomie.
Spokojnie, nie chcę, żeby tak wyszło huzia na Józia…
Ale z tym “prawie” to Pan ostro przesadził. Mam nadzieję, że to przejęzyczenie.
Czytając tekst Tyminińskiego jednoznacznie ma się wrażenie, że facet odpłynął.
We wcześniejszych wpisach przedstawiał się całkiem sprawnie jako katolik. Ale po tym najnowszym oświadczeniu nikt go już na serio brać nie powinien. No szkoda.
W tych historyjkach pierwsze skrzypce wygrywa genius loci. W tym sensie, że czytając tekst łatwo się wyczuwa wpływ miejsca – wierzeń tubylców.
Podobny mechanizm zachodzi u Cejrowskiego.
On się jednak chyba lepiej przed tym broni. Przynajmniej nazywa, że to nie od Boga pochodzi. A to już jest połowa sukcesu by w to nie wpaść.
P.S.
Jak już tak roztrząsamy.
Poddam pod dyskusję następującą ciekawostkę, nie tak chyba oryginalną.
Mianowicie czasem tak się dzieje, że o kimś sobie pomyślimy i dziwnym trafem chwilę później ten ktoś dzwoni do drzwi lub odbieramy od niego telefon.
To się dzieje nader często, do tego stopnia, że wytłumaczenie statystyką, losowością zdarzeń, może być trudne. No tak się dzieje i już.
Jak na to reagujecie?
Bo mnie to ciekawi jako ciekawostka ale ostatecznie jednak mi wisi jak kilo kitu…
Tak – to ta książka. Tytuł: “Dowód”, autor: Eben Alexander.
Nie czytałem nic na temat tej książki – czytałem samą książkę – i moim zdaniem jest fenomenalna. Tyle mogę powiedzieć.
@Asadow, @KarolJozef:
Przyjaciele, to się robi trochę niedorzeczne. Ja wiem co miałem na myśli pisząc swój komentarz – i nie mam pojęcia ani wpływu na to co Wy tam wyczytaliście. Mogę jedynie sprostować, kiedy widzę, że ktoś najwyraźniej moje słowa opacznie zrozumiał.
Ale jeśli Was nie interesuje co miałem na myśli – tylko chcecie wyciągać moje pojedyncze zdania czy słowa i nadawać im kontekst, którego tam nie było, żeby udowodnić mi, że wiecie lepiej ode mnie co ja miałem na myśli – to się robi trochę dziwnie bo to przestaje być rozmowa.
W takiej sytuacji mogę tylko zamilknąć – i powołać się na Słowo Boże:
“Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.”
Bóg z Wami! I wybaczcie mi, że życzliwie się odniosłem do bliźniego pod jego wpisem, zamiast go potępić – jak na porządnego człowieka Kościoła przystało.
Panie Freedomie.
To już luzik. Sorówa!
PS. Teraz dopiero zerknąłem na zlinkowaną przez Ciebie “recenzję” tej książki. Cóż mogę powiedzieć? Jeśli ktoś ocenia książkę bez czytania – tylko na podstawie czyjejś recenzji – to jego wola i jego strata.
Ja – wierząc w Jezusa Chrystusa i ufając Panu całkowicie – znalazłem w niej zgoła inne rzeczy niż tamten “recenzent”.
Moja córeczka ostatnio zastanawiała się jak ludzie trafiają do nieba, kiedy “umrzeją”, mówiła: “może anioły po nich zjeżdżają.. a może po wielkich schodach trafiają do nieba..”
aż w końcu powiedziała:
“…a może każdy sam musi znaleźć drogę do Pana Boga…”
Mnie się wydaje, że autor słów ma jakiś wpływ na to, co wyczytują w nich odbiorcy.
Nie wyrywam Twoich pojedynczych zdań ani słów z kontekstu, aby w złej woli wypaczyć ich sens.
Coś Ci się pomieszało. Potępiać – tylko złe czyny, nigdy człowieka.
Odniosłeś się życzliwie do faktu, że Twój bliźni igra ze zbawieniem swojej duszy. Nie na tym polega miłość, by być bezwarunkowo miłym.
Gdybyś widział swoje dziecko, jak sięga po szklankę z zatrutym napojem, Twoja miłość wyraziłaby się chyba raczej w tym, że energicznie wyrwałbyś naczynie z jej ręki lub przynajmniej krzyknął, prawda?
Brana na wiarę “wolność” zaślepia pana na tyle że przestaje pan rozumieć co czyta. Też do nie dawna byłem bardziej “korwinowcem” niż katolikiem. Przez to nie zauważałem “słonia w menażerii”
//Poniższe świadectwo też zostało zidentyfikowane przez KK jako zwodzenie?:
„Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie.”
Zadaje pan bezsensowne pytanie. Nie rozumiejąc tego co sam napisał.
Przecież to jest czas przyszły.
Teraz mógłbym wrzucić na you tube : Ex’korwinowiec miażdży liberała.
A tu nie o to chodzi, bo to było by połowiczne zwycięstwo. Pełne będzie wtedy, gdy zachęcę do zbliżenia się do Słowa Bożego.
Co oczywiście polecam. Życzę miłego dnia.
Ciekawe, jak wygląda i kwestia tatuażów…