Gdy zbudzi się naród cz. 3

Europa jest bogata, zasobna, ponętna otwarciem swoich kobiet i pozbawiona mężczyzn do obrony. Europa jest otwarta na podbój i czeka na swoich zdobywców. Tych dziś jest dwóch – gnostycy, którzy już dokonali podboju umysłów i teraz szykują się do zawłaszczenia ciał, oraz islamiści, dla których ten podbój jest czymś naturalnym i oczywistym. Ci pierwsi chcą Europę zamienić na swój burdel, ci drudzy – na swój harem. A Europejczycy ani myślą się bronić. Poddadzą się każdemu, kto wykaże dość siły, determinacji i konsekwencji.

Czy więc coś może jeszcze uratować Europę? Czy jest jeszcze jakaś szansa na uratowanie kultury europejskiej? Większość już spisała Europę na straty, nawet ci, którzy zachowali w sobie oryginalną kulturę chrześcijańskiej Europy. Mówią, że już wszystko stracone i nic się nie da zrobić. Ale my mamy inne zdanie. Jest ratunek dla Europy przed podbojem gnostyckim lub islamskim.

−∗−

Obraz tytułowy: Porwanie Europy, antyczna mozaika z czasów rzymskich, Muzeum archeologiczna w Aquilei, LINK

 

Poprzednie artykuły:

Gdy zbudzi się naród, cz. I

Gdy zbudzi się naród cz. II

 

Gdy zbudzi się naród cz. III. Upadek Europy – geneza, objawy, skutki. (analiza)

Cały świat miał ostatnio okazję podziwiać wykwit europejskiej popkultury pod postacią 68 konkursu piosenki Eurowizja. Czegóż tam nie było – wiedźma z diabłem na pentagramie wrzeszcząca zaklęcia, gejowie i niebinarni, opowiadający o emocjonalnych rozterkach swoich serduszek i mrocznych zakamarkach gejowskiego pożądania, facet z (niemal) gołym, wypiętym tyłkiem, a nade wszystko – piękne kobiety, obnażające swe posągowe ciała, wyzwolone z okowów kultury, emanujące seksualnością, na przemian wyuzdaną i zmysłową, wystawione na pożądliwość całego świata i same tego świata pożądające.

Była nawet taka jedna, która co prawda nie budziła pożądania, za to wcale nie umiała śpiewać. Jedyny silny mężczyzna, przykuwający uwagę to reprezentant Francji, algierskiego pochodzenia, i on akurat śpiewać umiał. Cała impreza wielce profesjonalna, z użyciem nowoczesnej technologii, skrząca się feerią barw i świateł, pokazująca przed światem bizantyjski przepych i niezmierne bogactwo, którym dysponują europejskie elity. Zapewne nie przez przypadek wszystkie występy, niezależnie, czy pokazujące prawdziwy talent wykonawców, czy ich zboczenie i bluźnierstwo odbywały się na tym samym podłożu – na scenie w kształcie krzyża.

Dziwactwa wykonawców nie powinny nas dziwić, oni są tylko aktorami na scenie, a o scenariuszu decydują ci, do których należy całe to bogactwo. Artyści i jurorzy z wyprzedzeniem odgadują intencje sponsorów i dostosowują się do oczekiwań tych, co płacą, a ci mają swoją politykę. Dlatego nie powinna nas dziwić osoba zwycięzcy. Nagradzany jest bowiem nie poziom artystyczny dzieła, lecz jego ideologiczna wymowa, w której sama osoba artysty ważniejsza jest, niż dzieło. Ów szwajcarski młodzieniec, pierwszy (być może nie ostatni) niebinarny zwycięzca Eurowizji, który poszukuje siebie, któremu rodzice dali na imię Nemo, czyli nikt jest idealną personifikacją stanu psychicznego dzisiejszej Europy. Dziś niemal cała zachodnia część kontynentu może szczerze powiedzieć: „Nemo sum!”. To jednocześnie doskonale pokazuje głębię, skalę i charakter upadku Europy. Nie należy bowiem na ten upadek czekać – on już nastąpił, a śledzenie postaci, występujących na Eurowizji, a szczególnie uzyskujących wysokie noty jest dobrym materiałem diagnostycznym.

Upadek ten był już przepowiadany dawno, kasandryczne wizje zaczęły mnożyć się wraz z nastrojami fin de siecle, kończącymi la belle epoque. Jednocześnie zaczęły powstawać dystopijne wizje futurystycznej katastrofy, gubiącej całą ludzkość, a większość z nich pochodzi z kręgów anglosaskich, i zwykle związana jest ze środowiskiem towarzystwa fabiańskiego, które z kolei było szeroko powiązane z okultystami, masonami i judaistami. To ci ludzie w chwili największego historycznego powodzenia Europy zaczęli przepowiadać jej upadek, i – patrzcie no państwo – spełniło się, niczym samosprawdzająca się prognoza. Warto uzmysłowić sobie, na czym właściwie polega ten upadek. Jeśli wierzyć uznanym autorom, takim, jak Spengler czy Huntington, tak po prostu już jest, bo tak być musi – w ten sposób objawia się heglowski duch dziejów. Cywilizacje i mocarstwa rodzą się, rozkwitają, a potem upadają pod własnym ciężarem, a ich miejsce zajmują nowe, świeże siły, pełne energii, wigoru i siły życiowej.

My jednak dalecy jesteśmy od zadowalania się tym, co wiedzą wszyscy, i poszukujemy tego, co wiedzą nieliczni. A właściwie chce nam się dostrzec las, a nie tylko poszczególne drzewa. Z tych analiz pochodzi konkluzja – upadek Europy ani nie jest samoistny, ani naturalny. Przeciwnie, wiele trudu, wiele kreatywności i środków materialnych zużyto, aby do niego doprowadzić. Wpierw jednak spójrzmy, jakie są przejawy upadku, i tu zwracamy uwagę na takie drzewa, których analizatorzy, zarówno zawodowi, jak i domorośli nie chcą dostrzec.

Analizując stan danego obszaru, można patrzeć na wymierne dane – PKB, wielkość produkcji, liczebność armii, siłę nabywczą ludności, infrastrukturę. To oczywiście daje pojęcie o zasobach, ale jest raczej skutkiem, niż przyczyną. Naprawdę ważnym parametrem, pozwalającym przewidzieć przyszłość danego obszaru i żyjących tam ludzi jest demografia. A ta dla Europy jest niekorzystna. Europa się nie rozmnaża, tylko kurczy, z wyjątkiem ludności islamskiej, o której napiszę dalej. Dlaczego jednak Europejczycy nie chcą mieć dzieci – tym zagadnieniem łamią sobie głowy analitycy, zwykle bez powodzenia. Wskazują bowiem niewłaściwe przyczyny – sytuację ekonomiczną, stan prawny i infrastrukturę. A przyczyna jest inna – nie mają dzieci, bo ich nie chcą mieć. No ale dlaczego nie chcą mieć – drążymy dalej zagadkę. Musimy w tym celu wejść w głąb umysłów Europejczyków, a w tym pomoże nam analiza ośmiu zjawisk: sztuka, filozofia, nauka, wychowanie, religia, edukacja, media i polityka.

Sztuka w swej wersji pop już nam się objawiła na początku artykułu. Jeśli spojrzymy na tzw. sztukę wysoką, doznamy jeszcze głębszego szoku, któremu towarzyszyć będą torsje obrzydzenia. W dziedzinie sztuki Europa nurza się we własnych ekskrementach, i to w sensie dosłownym. Odwieczna domena sztuki – piękno zostało zamienione na apoteozę brzydoty w najgorszych wydaniach. Zamiast wznosić ducha na wyżyny estetycznych doznań, aby poszukiwać absolutu europejska sztuka zanurkowała na samo dno obrzydliwości, aby dojść do nicości. Obcując z produkcjami współczesnych artystów, po prostu nie chce się żyć, i dotyczy to każdego przejawu działalności, nazywanych sztuką.

O filozofii ludzie nie wiedzą zgoła nic, a to ona wyznacza ramy ich życia. Gdyby zechcieli rzetelnie przyłożyć się do jej zgłębiania, znaleźliby dwa zasadnicze nurty: filozofię realistyczną, wywodzącą się od Arystotelesa, i filozofię idealistyczną, której niezgłębione początki biorą się z religii Wschodu, a jej dojrzała forma czerpała głęboko z talmudu, kabały i gnozy. Zasadniczo różnica polega na tym, że filozofia realistyczna pozwala na zrozumienie rzeczywistości takiej, jaką ona jest, dzięki czemu można się w nią wpasować i dostosowywać do swoich potrzeb. Filozofia idealistyczna natomiast pozwala na bujanie w obłokach i tworzenie dowolnych konstruktów myślowych. To wielka pokusa, ponieważ stworzyć sobie marzenia w umyśle jest łatwiej, niż zrealizować je w świecie materialnym. Dzięki temu ktoś, kto ma władzę może stworzyć sztuczne warunki życia, w którym dzięki pieniądzom przez pewien czas możliwe jest utrzymywanie iluzorycznej rzeczywistości. To właśnie dzieje się dziś w Europie, na tym opiera się jej obecna ekonomia, nauka, wychowanie, edukacja i polityka. Odrzucenie realizmu i przyjęcie irracjonalizmu odbyło się ostatecznie wraz z nastaniem postmodernizmu w latach 80-tych XX w., chociaż było poprzedzane trwającą od renesansu stopniową infiltracją filozofii europejskiej przez gnozę. Przeciętny człowiek nie zdaje sobie sprawy, na jakich absurdach myślowych oparta jest konstruowana współcześnie rzeczywistość.

Tym bardziej sprawy nie zdają sobie ci, których przeciętny Europejczyk uważa za mędrców. Wyraźnie trzeba odróżnić naukowców od doktrynerów z tytułami. Tych drugich od tytułów przed nazwiskami zwiemy profderhabami. Żyją sobie na swych katedrach w otoczeniu studentów niczym padyszachowie przed diwanem, obficie finansowani grantami od globalistów, mogą sobie pozwolić na uprawianie największych głupot i bredni, jakie tylko umysł ludzki może z siebie wydać, i traktować to całkiem serio jako naukę. Najlepsze jest to, że wszyscy też tak to traktują, a ponieważ stoi za nim autorytet nauki, który sfałszowali, propaganda i pieniądze globalistów, więc póki co jeszcze nie przebija się okrzyk, że król jest nagi.

Wychowanie jest działalnością bardziej powszechną, niż się ludziom wydaje. Odbywa się codziennie i wszędzie. Wszystko, co kształtuje ludzkie wyobrażenia o tym, co słuszne, co ma wartość etyczną – jest wychowaniem. Najbardziej dotyka oczywiście ludzi młodych, których osobowość i poglądy dopiero się kształtują, wraz z nabieraniem życiowego doświadczenia i wiedzy o świecie i życiu. Przez tysiąclecia wychowywano dzieci i młodzież do cnót, kształtowano charakter, uzdalniano do pokonywania trudności, do samodzielności życiowej, do dojrzałości. Dojrzałość to odpowiedzialność za swoje życie, dzięki niej człowiek może z dziecka sam stać się rodzicem i wziąć odpowiedzialność za wychowanie swoich dzieci, swoją rodzinę, swoją pracę, naród, państwo i wspólnotę religijną. Coś jednak stało się ze współczesnością, bo dziś ludzi wychowuje się dokładnie odwrotnie – do niedojrzałości, do utrzymania wewnętrznego dziecka. Wychowanie do cnót zostało wyparte przez chów egotyczny – dziecko w centrum, co skutkuje Piotrusiem Panem i królewną świata. Taki dorastający egoista jest zwyczajny, że wszystko kręci się wokół niego, a jego zachcianki są spełniane jako prawo obowiązek całego świata. Staje się on słaby, strachliwy i niezdolny do podejmowania wyzwań. Nie nadaje się też zwykle do pracy, bo nie miał jak wytworzyć sobie właściwego etosu. Skoro wszystkie potrzeby zawsze były zaspokajane, a zachcianki spełniane, to nic się nie chce, praca zbędna, a pieniążki dadzą rodzice lub państwo. Odpowiedzialność ponoszą przede wszystkim rodzice, ale ich ktoś do tego namówił. Głównym winnym są tzw. autorytety naukowe, ludzie z tytułami, tworzący wzorce wychowania. Po II wojnie wszystkie one oparto na tzw. psychologii, którą my nazywamy psychomagią. Jest to konglomerat psychoanalizy, okultyzmu, teozofii, antropozofii, behawioryzmu, psychologii humanistycznej i neomarksizmu. Wszystko wywodzące się z kabały i gnozy, wszystko wprost przeciwne do całej tradycji europejskiego wychowania.

Religia jest kolejnym obszarem, w którym po II wojnie zaszły kolosalne zmiany, których większość publiczności raczy nie dostrzegać, chociaż sama najbardziej od tego cierpi. Podstawowym dziś stosunkiem do spraw religii w Europie to ateizm, który jednak sam jest religią, tyle, że nieuświadomioną. Ludzie myślą, że nie wierząc w Boga lub inny byt transcendentny wolni są od wszelkich obowiązków religijnych. Nowoczesne wychowanie w postaci chowu egotycznego wyprodukowało miliony Piotrusiów Panów i królewien świata, czyli ludzi, którym fałszywy system społeczny, oparty na filozofii idealistycznej dał przyzwolenie na niedojrzałość. Każdy taki niedowiarek wierzy w siebie, a tak naprawdę jest wyznawcą religii lustra, za którym stoi jego osobisty Mefistofeles, diabeł-stróż. W istocie dominującą religią w Europie jest dziś lucyferyzm, a drugą – islam. Dopiero na odległym trzecim miejscu plasuje się chrześcijaństwo. Nasza religia też jednak została sfałszowana, i wielka rolę odegrała tu hierarchia Kościoła Katolickiego. Już w II połowie XIX wieku siły spoza Kościoła, głównie talmudyści, protestanci i masoni próbowali wprowadzić modernizm do nauki Kościoła, ten jednak bronił się skutecznie. I tutaj jednak dużo zmieniło się po II Wojnie. Od pontyfikatu Jana XXII rozpoczął się okres papieży modernistycznych, a najważniejszym wydarzeniem w historii Kościoła w XX wieku był Sobór Watykański II. Uchylono wtedy furtkę, która później stała się szeroko otwartą bramą, przez którą do nauczania i polityki Kościoła wdarła się najpierw herezja, a za obecnego pontyfikatu szatanizm, który właśnie na naszych oczach przepoczwarza się w lucyferyzm. W latach 60-tych XX wieku Kościół zaczął zmieniać swoje nauczanie, odrzucił filozofię realistyczną, by przyjąć idealistyczną, a w miejsce wychowania do cnót przyjął chów egotyczny. Nauczanie wiary zostało zinfantylizowane, a oficjalne nauczanie toleruje i afirmuje wszystkie fałszywe religie, błędne poglądy i większość zboczeń, jest bowiem inkluzywne. Jedyny pogląd, którego dziś nie toleruje oficjalny, hierarchiczny Kościół Katolicki to katolicyzm. Rewolucja modernistyczna na Soborze nie była jednak wyrazem wewnętrznych refleksji teologów i biskupów, lecz zaplanowaną z rozmachem i starannie przeprowadzoną operacją wojny informacyjnej. Bez takich zmian w Kościele nie byłyby możliwe inne zmiany, jakie zaszły w Europie i szerzej w zachodnim świecie po II Wojnie.

Opisane wyżej przemiany dotknęły także, a może nade wszystko formalnej edukacji. Wszyscy rewolucjoniści spod znaku gnozy zawsze bardzo chcieli dorwać się do szkół. Najpierw doprowadzili do oderwania szkół od Kościoła i przekazania państwu, i to ostatecznie dokonało się w II połowie XIX wieku. Wciąż jednak było to nauczanie realnej wiedzy, oparte na filozofii realistycznej. Edukacji formalna zawsze była procesem o mierzalnych efektach – wie / nie wie, umie / nie umie, w którym zakres wiedzy i umiejętności można stopniować i oceniać. Po przejęciu sztuki, filozofii, nauki, wychowania, religii, polityki (o tej będzie niżej) pozostał po stronie narodów ostatni bastion kultury, opartej na realizmie poznawczym – szkoła. Gdy jednak pozostałe bastiony padły, ten też został zaatakowany i przejęty. Gdy udało się przejąć politykę, zaczęto atakować szkołę, a w niej to, co stanowi o jej istocie – podstawy programowe, wymogi edukacyjne, obiektywne oceny. Szkoła zamiast nauczać i wymagać konkretnej wiedzy zaczęła zabiegać o dobrostan psychiczny uczniów i rodziców, dopisując się systemowo do chowu egotycznego, który wcześniej zapanował w rodzinach. Dziś mamy kompletną ruinę szkolnictwa europejskiego na wszystkich jej poziomach – podstawowym, średnim, wyższym. Szkoła europejska jest dziś przechowalnią i pralnią mózgową. Wyjątek stanowią szkoły dla elit, gdzie jest nauczanie jak najbardziej klasyczne i elitarne. Wyjątkiem wśród wyjątku są szkoły judaiczne, gdzie jest nauczanie na bardzo wysokim poziomie, nie ma problemu z finansowaniem ani z kontrolą państwa. Do niedawna polskie szkoły podstawowe i ponadpodstawowe stanowiły wyjątek systemowy pośród europejskiej ruiny, ponieważ były oparte na tradycyjnych podstawach. Obecnie trwa intensywny proces likwidacji szkolnictwa polskiego i jego podmiany na system unijny, poprzez włączenie Polski do Europejskiego Obszaru Edukacyjnego. Właśnie upadek szkolnictwa jest najbardziej dobitnym przykładem upadku Europy, inne bowiem sfery, mimo, że równie fundamentalne są jednak zwykle poza spojrzeniem szerokiej opinii publicznej, (która się po prostu nie interesuje, co się wokół dzieje), natomiast ze szkołami większość ludzi ma do czynienia, bo albo sami do nich chodzą, albo ich dzieci i wnuki. Zmiany w edukacji połączone z innymi wyżej wymienionymi składają się na podstawowy obecnie proces formacyjny w Europie, czyli powszechną debilizację – tresurę całej populacji homo debilis – ludzi dorosłych niedojrzałych, o umysłowości dwunastolatków.

Media są potężnym środkiem kształtowania i zmiany opinii publicznej, czyli tego, co ludzie wiedzą, co myślą i czego pragną. Tak było odkąd istnieją, a im lepsza technologia, tym bardziej kolonizują życie ludzi. Najpierw książki, potem czasopisma i gazety, potem kino i radio – już to w znacznym stopniu wpłynęło na ludzi, zmieniając dynamikę zmian społecznych. Kolejnym wielkim przełomem była telewizja – kino w domu, ruchome obrazy w wielkim wyborze, fikcja, która dla ludzi stała się surogatem rzeczywistości. Rozpad więzi społecznych, który rozpoczęty w latach 60-tych wraz z rewolucją seksualną nie byłby tak potężny, a sama rewolucja tak wszechogarniająca, gdyby nie telewizja. Potem następny dopalacz – komputer osobisty i Internet, co pozwoliło wznieść się na wyżyny iluzji wcześniej niedostępnej. To jednak okazało się jedynie uwerturą wobec globalnej rewolucji smartfonowej, która zmieniła świat bardziej, niż bomba atomowa, a której wpływ na ludzką rzeczywistość można jedynie porównać z elektrycznością. Świat iluzji, wymyślona nierzeczywistość, coś, co nie istnieje, co jest tylko wrażeniem, odbieranym za pomocą wzroku i słuchu na malutkim ekraniku, ale dostępne zawsze i wszędzie w praktycznie nieskończonej ilości bodźców. Filozofia idealistyczna która podmieniła realny świat na wewnętrzny ekran jaźni, na którym każdy wyświetla swoją własną bajkę, wprowadzoną do umysłu z zewnątrz za pomocą iluzji. Piotruś Pan, królewna świata, wyznawca religii lustra, lucyferysta, poddawani intensywnej debilizacji dostali do ręki narzędzie, dzięki któremu iluzję, wyprodukowaną przez kogoś, kto steruje algorytmami uznali za swoją własną, osobistą, subiektywną rzeczywistość, alternatywną wobec świata bytów realnych. Dzięki pracującym rodzicom i państwu, dającemu socjalizm taki młody człowiek może sobie żyć w świece marzeń i złudzeń, które stopniowo zamieniają się w koszmary, od których jednak ci ludzie są uzależnieni. Mimo więc, że cierpią od tego, co ich niszczy, nie chcą się od tego oderwać, mając nieustanne roszczenia do rzeczywistości, aby to ona dostosowała się do ich własnej bajki, wyświetlanej na wewnętrznym ekranie jaźni. Wpływ mediów internetowych jest jednym wielkim chaosem, sterowanym algorytmami. Można w nim wyodrębnić kilka głównych nurtów: reklamę, celebrytyzm, seksualizację, ekologizm, klimatyzm, tęczowość, patostream, zboczenia, satanizm, lucyferyzm. Natomiast media głównego nurtu są nieco bardziej uporządkowane, mają bowiem ramówkę. Uprawiają jednak na potęgę dezinformację i pseudoinformowanie. Generalnie media dziś nie służą wiedzy rzetelnej, tylko fałszywej, a rozrywka ogłupia, i jest to celowa wielka pralnia mózgowa. Stąd pochodzą zjawiska mediotyzmu i mediozombie.

Ukoronowaniem upadku jest polityka, która w Europie przyjęła postać demokracji liberalnej. Jej triumfalny pochód rozpoczął się już w II połowie XIX wieku, po Wielkiej Wojnie proces przyspieszył, po II Wojnie nabrał rozpędu, a po rozpadzie ZSRR zatriumfował. Kolejną dobitną miarą upadku Europy jest to, że wszyscy niemal Europejczycy przyjęli ją za dogmat odwieczny i niewzruszalny, wartość, za którą gotowi są oddać majątek i wolność. Tymczasem jest to najbardziej absurdalny system rządów, jaki ludzie mogli wymyślić. Każdy homo debilis ma głos i może współdecydować o sprawach, na których kompletnie się nie zna i które go nie obchodzą, ale pod wpływem mediów gotów jest zagłosować na ładny uśmiech lub inną fajną cechę, albo w ogóle zrobić komuś na złość lub dla jaj oddać swój głos na notorycznych oszustów i zdrajców. On jednak o tym nie wie i nie obchodzi go to, bo jest zdebilizowanym absolwentem chowu egotycznego i wyznawcą religii lustra, a dzięki mediotyzmowi pozostaje w przekonaniu, że dobrobyt i bezpieczeństwo było zawsze i zawsze też będzie.

Na szczycie samobójczej polityki europejskiej jest Unia Europejska, która, jak już nieraz pisaliśmy, nie jest zjednoczeniem narodów, lecz zewnętrzną strukturą, narzuconą podstępem narodom Europy, najpierw zdezorientowanym, potem oszukanym, a w końcu ogłupionym. Unia jest epokową katastrofą kontynentu i jej mieszkańców. Z jednaj strony jest skutkiem poważnego kryzysu Europy, z drugiej – celową przyczyną i katalizatorem jej upadku. Narody już nie rządzą swoimi państwami, nie rządzą nimi nawet ich skorumpowane elity. Wszystkim teraz rządzi Unia, która jednak nie decyduje sama o sobie, ale realizuje czyjeś polecenia i czyjeś plany. Polityka Europy upadła jako sztuka rządzenia państwem. Teraz jest wprowadzany system sterowania ludzkimi zachowaniami na skalę masową, gdzie nawet prawo już nie obowiązuje, ale wola władzy. Jest ona przekładana na ludność za pomocą arbitralnych decyzji urzędników oraz licznych programów sterowania społecznego. Europa ma się zamienić w jeden wielki zakład przemysłowy, w którym automatami będą ludzie, wytresowani według zasad warunkowania behawioralnego sprawczego. Władza, czyli unijny zarząd buduje kolektywny system komunistyczny, w jej mniemaniu doskonały, w którym każda jednostka będzie widziana i zarządzana przez system, który dąży do objęcia całego życia we wszystkich aspektach. System hodowli i zarządzania niewolniczą siłą roboczą. Tak ludzie są nazywani w oficjalnych unijnych dokumentach. Tradycyjne gospodarki mają zostać rozbite i przejęte przez zielony ład, a dobite przez politykę społeczno – ekonomiczną.

Mieszkańcy Europy jednak o tym nie wiedzą. Bawią się w najlepsze, choć ostatnio coraz częściej się boją – katastrofy klimatycznej, braku żywności, braku wody, braku energii, pandemicznego kryzysu zdrowotnego, kryzysu ekonomicznego, nierówności społecznych, patriarchatu, piekła kobiet, faszyzmu, populizmu, dezinformacji, szowinizmu, Putina. Z tego strachu akceptuje kolejne posunięcia władzy unijnej, nie bacząc, że to właśnie ta władza powoduje to, czym sama straszy. Unijny człowiek poprzez wymienione wyżej działania został uzależniony od dobrostanu. Jest to stan hedonistycznego zadowolenia psychofizycznego w danym momencie. Nie zastanawia się, skąd bierze się dobrostan, nie myśli o świecie realnym, o realnych zagrożeniach tylko żyje w bajce, która coraz częściej jest koszmarem. Z tych powodów nie chce zakładać rodziny, nie chce mieć dzieci, a nawet, gdyby je miał, to rodzina by się rozpadła, a dzieci poszłyby na poniewierkę. Współczesna europejka ze świętym przekonaniem domaga się sterylizacji i aborcji jako swojego dogmatycznego prawa. Wraz z Europejczykiem afirmują zboczenia, degeneracje i prostytucję, uważając to za lepszą normalność. Sami żyją według praw Sodomy i Lucyfera i tak prowadzą swoje sprawy. Niszczą życie swoje, niszczą swoje rodziny, narody, państwa i gospodarki, ale domagają się do tego prawa, ponieważ taka bajka jest im wyświetlana jako słuszny cel na wewnętrznym ekranie ich jaźni, a oni uwierzyli, że to są ich własne pragnienia.

Obecny upadek jest więc celowo wywołanym kryzysem. Skoro tak, ma swoją przyczynę i cel. Zwykle wskazuje się na grupę ludzi, zwanych globalistami, przy czym grupa ta nie jest dokładnie zidentyfikowana, chociaż ogólnie wskazuje się na globalną finansjerę, wielkie korporacje i masonerię, przy czym to, co ich łączy to pewna zażyłość szczególnego rodzaju – etniczno – religijna. To oczywiście budzi u większości opinii publicznej pogardliwe wzruszenie ramion i gest pukania się w czoło, jako szuria, foliarstwo i teorie spiskowe. Kto chce dotrzeć do prawdy, musi sięgać coraz głębiej w historię. Jeśli zacznie śledzić historię filozofii europejskiej, musi przebić się przez postmodernizm, neomarksizm, egzystencjalizm, fenomenologię, nihilizm, aby dotrzeć do Marksa, Hegla i Kanta. Jeśli równocześnie zapozna się z historią teologii, znajdzie neomodernizm i modernizm. Jeśli będzie badaczem wszechstronnym, prześledzi rozwój psychologii i ze zdumieniem stwierdzi, że współczesna psychologia od czasów Freuda niewiele ma wspólnego z psychologią klasyczną, zamiast bowiem zajmować się poznawaniem duszy, stara się opętać rozum i przejąć wolę. Jeśli dołączy znajomość doktryn polityczno – prawnych, znajdzie szkołę frankfurcką, normatywizm, pozytywizm, komunizm, różne odmiany anarchizmu i socjalizmu, libertarianizm, neoliberalizm, liberalizm. Jeśli zaś zdecyduje się na drogę bez powrotu, czyli wyjście z jaskini Platona, zgłębi nurty kotłujące się w tajnych związkach, w tym zakresie, jaki jest dostępny. Przejdzie przez antropozofię, teozofię, okultyzm, martynizm, doktryny masońskie, karbonariuszy, jakobinów, iluminatów. Potem trafi niechybnie na różokrzyż i odkryje zadziwiające związki z reformacją i judaizmem. To wszystko naprowadzi go na wyraźne ślady, prowadzące przez rozliczne sekty, próbujące rozbić chrześcijaństwo od samych jego początków aż do dziś. Odnajdzie tropy, prowadzące do braminizmu, dżinizmu i innych inspiracji wschodnich – Persja, Babilonia, Asyria, Egipt, Indie. Natrafi na neoplatonizm, sofizm, platonizm, pitagoreizm i orfizm. Nade wszystko jednak wszędzie znajdzie gnozę – wiedzę tajemną, ściśle związaną z kabałą, wywodzącą się z talmudu.

Tym, co stanowi o wyjątkowości kultury europejskiej jest synteza trzech elementów – religii chrześcijańskiej, filozofii greckiej i rzymskiego prawa. Trzonem filozofii, przyjętej przez chrześcijaństwo jest Arystoteles i jego realistyczna logika, prowadząca do prawdy obiektywnej i rzeczywistości realnie istniejącej. W połączeniu z pozostałymi dwoma elementami wytworzyła się unikalna kultura, w której każdy człowiek jest wolny i odpowiedzialny za siebie, ponieważ ma nieśmiertelną duszę, daną przez Boga. Bóg jest stworzycielem wszystkiego, jest odrębny od świata, on nadał mu prawa, które są wieczne i niezmienne. Człowiek jest osobnym bytem, ponieważ ma duszę, dlatego odpowiada sam za siebie, nie można więc go zniewalać. Człowiek nie może należeć do innego człowieka ani do państwa, ale też nie jest całkowicie wolny, ponieważ jest związany prawami boskimi, czyli naturą i etyką, nadaną przez Boga. Synteza chrześcijańska pozwoliła zbudować społeczeństwo wysokich technologii, którym rządzi etyka i prawo, gdzie panuje dobrobyt i bezpieczeństwo, gdzie nikt nie może samowolnie krzywdzić innych ludzi, poza określonymi sytuacjami. Człowiek nie może robić wszystkiego, czego pragnie. Może robić rzeczy dobre i musi unikać rzeczy złych, a to, co jest dobre, co złe zapisane zostało w Objawieniu. Dzięki tej syntezie społeczeństwo może osiągnąć homeostazę z minimalnym użyciem przymusu, ponieważ ludzie są dobrze wychowani, rozumni i sami się pilnują, żeby nie robić rzeczy złych.

Ten porządek jest znienawidzony przez tych, którzy chcą robić innym złe rzeczy, a w szczególności innych ludzi oszukiwać, wykorzystywać, zniewalać, używać, eksploatować. Ci ludzie lubią się ukrywać za jakimiś innymi bytami, stanowiąc nieznaną wcześniej w Europie kryptokrację – rządy skryte. Kiedyś wmawiali swoim poddanym i niewolnikom, że taka jest wola bogów, a ich kapłani ją zawsze bezbłędnie odczytują. Posłuch uzyskiwali nie tylko dzięki sile ekonomicznej, prawnej czy militarnej. Najważniejszym narzędziem do rządzenia tłumami była gnoza – wiedza tajemna, której rządzeni byli pozbawieni. Rządzący natomiast wiedzę o zarządzaniu mieli, i wiedzieli, jak używać popędów, pożądań, emocji i afektów do rządzenia. To zostało zdemaskowane przez chrześcijaństwo, które nie tylko dało każdemu jednostkową wolność, ale także nakazało używać rozumu i panować wolą nad władzami niższymi, czyli uporządkować popędy i emocje. Gnostycy stracili swój rząd dusz, i od tamtej pory próbują go odzyskać. Istnieje też drugi wątek, wynikający z pamięci historycznej. Od czasu zburzenia świątyni gnostycy pałają rządzą zemsty na rzymianach. Dążą więc do zniszczenia tego, co zbudowało nowoczesną Europę, i odkąd pojawiło się chrześcijaństwo dążą do jego zniszczenia, rozbicia, ośmieszenia, dyskredytacji. Największym dążeniem gnostyków jest, aby sami chrześcijanie odrzucili chrześcijaństwo. Jeśli sprawdzimy wszelkie ruchy rewolucyjne, pustoszące Europę od I wieku, wszędzie tam znajdziemy znamiona gnozy, skojarzonej z kabałą, źródło więc zawsze jest talmudyczne.

Gnostycy chcą zniszczyć kulturę chrześcijańskiej Europy, aby jej ludność i zasoby poddać swojej władzy, posługującej się gnozą i opartej na talmudzie. Tym właśnie jest Unia Europejska i ONZ. Chrześcijanie mają zostać całkowicie zdeprawowani i rozbici psychicznie, po to, aby nie byli w stanie się pozbierać, porozumieć, zorganizować, obmyśleć strategie, zrealizować plany. Mają zostać pozbawieni wiedzy i umiejętności samodzielnego myślenia. Dzięki temu gnostycy liczą, że ludzie zachodu, w tym europejczycy nie będą umieli nawet zrozumieć rzeczywistości i pozwolą oszukiwać się gnozą. W ten sposób niegdyś wolni chrześcijanie mają stać się golemami gnostyków i służyć im wiernie i dozgonnie, aż do śmierci eutanazyjnej. Jeśli prześledzi się nazwiska i biogramy większości znanych psychologów i myślicieli, wprowadzających do kultury chrześcijańskiej kabałę, w większości znajdziemy ludzi, połączonych wspólnym pochodzeniem etnicznym i wiarą, kierujących się zadawnionym, zajadłym zamiarem ukarania winnych i zniewolenia ich. Ludzie tej proweniencji odpowiadają za globalne finanse, globalne korporacje, przemysł informacji i rozrywki, a także mają wiodące wpływy na uczelniach. To oni założyli większość organizacji ponadnarodowych z ONZ i UE, oraz ich agendy. Poprzez system finansowy i organizacje ponadnarodowe gnostycy wpływają na rządy, systemy prawne, edukacyjne i społeczne w tych systemach społecznych, które chcą zaatakować lub przejąć.

Sami gnostycy jednak niewiele by zdziałali, gdyż jest ich za mało ich siłą jest inteligencja, wiedza, doświadczenie, znajomość pieniądza i panowanie nad nim, wzajemne wsparcie wewnątrz grupy. Potrafią jednak zaczarować gnozą umysły innych, którzy przyjmują to jako własny zespół przemyśleń i celów. Mając nieograniczone możliwości kreowania pieniądza, dzięki temu korumpują elity decyzyjne państw i opiniotwórcze narodów. Tak właśnie dzieje się w Europie. W celu wzmocnienia swojego oddziaływania na narody, rękami swoich przekupnych polityków wymusili na Europie, aby przyjmowała nieograniczoną liczbę obcych, głównie islamskich, którzy opuścili swoje siedziby z przyczyn, stworzonych przez gnostyków. Jest to ruch samobójczy, zwłaszcza jeśli spojrzymy na dzietność muzułmanek i europejek. Jednak ogłupiony obywatel Europy nie wie o tym, że ci obcy zawsze chcieli się tu włamać i zawsze byli odpierani, i że zetknięcie islamu i chrześcijaństwa na jednym obszarze zawsze spowoduje wojnę. Jeśli natomiast islam znajdzie się wśród ludów pogańskich, będzie ich nawracał na swoją wiarę i koraniczny sposób życia wszelkimi metodami, także przemocą.

Trudno jednak dziwić się zwykłemu człowiekowi, że ulega temu wszystkiemu, jeśli od kilkudziesięciu lat jest przeciw zwykłym ludziom prowadzona wojna informacyjna wielkimi środkami. Każde państwo ma swoje struktury i wyspecjalizowane służby do tego, aby analizowały rzeczywistość i planowały przyszłość, a każdy naród swoje elity społeczne, intelektualne, moralne i religijne. W całej Europie wszystkie te środowiska i mechanizmy zawiodły i nie uratowały narodów przed degeneracją przez gnostyków. Największą winę ponoszą więc te właśnie elity, które powinny bronić swoje narody przed zniszczeniem. Obecnie te tak zwane elity są przekupione, kompletnie zdemoralizowane i działają na szkodę swoich narodów. A te pomału tracą spoistość, a ludzie tożsamość. Rozpadają się wszystkie naturalne więzi społeczne, tworzące rodziny, narody i państwa. Zamiast nich pojawiają się hałdy zatomizowanych jednostek, głęboko zdemoralizowanych i rozbitych psychicznie.

Dzisiejsi Europejczycy, niedawni wyznawcy prawdziwej wiary, poszukiwacze prawdy, nosiciele wiedzy, odkrywcy, twórcy, zdobywcy – dziś nie wiedzą, po co żyją, i nie mają za co umierać. Kto bowiem chciałby coś poświęcić dla Unii Europejskiej? Gdy odrzucili wiarę ojców, gdy zapomnieli mowy matek, gdy nie znają swoich przodków, gdy nie mają sióstr i braci, gdy nie zrodzili potomstwa, a jeśli zrodzili, to nie wychowali – nie wiedzą także, kim są, i nie mają pomysłu, kim chcieliby być. Ogarnia ich bezsens, marazm i beznadzieja.

Ten pożałowania godny stan ducha skupia się jak w soczewce w Eurowizji. Jest bogactwo, aż kapie od złota. Są piękne kobiety, które wystawiają się na pokaz, pozornie aby podbijać świat, a w rzeczywistości, aby oddać się zdobywcom. I nie ma mężczyzn, którzy by mieli o to walczyć i tego bronić. Są produkty chowu egotycznego, Piotrusie Pany, znudzeni przesytem sybaryci, psychoeunuchy i psychocwele, gotowi na każdą hańbę, byle przez chwilę nadać sobie jakiś sens. Sam zwycięzca na imię ma Nemo, czyli nikt. Jak informuje Wikipedia (niezawodna w tych sprawach, nadąża za zmianami) rodzice małego Nemo dali mu tak na imię, bo wierzyli, że jeśli będzie nikim, będzie mógł być każdym. Nie chcieli poprzez narzucenie imienia nadać mu jakiejkolwiek determinacji. Życie chłopca miało być piękną podróżą, podczas której sam będzie dokonywał suwerennych wyborów, nie kierując się żadnym przymusem narzuconym z góry. Cóż za wolność – nie mieć nawet imienia. I w ten sposób właśnie zdeterminowali swojego syna. Teraz może być niebinarnym artystą, który przebojem wygrał Eurowizję. Po prostu rzucił Europę na kolana. Dziś każdy poddany Unii Europejskiej może nazywać się Nemo i stać się tym, kogo będzie chciała widzieć unijno – globalna kryptokracja – ukryta władza. Poprzez swoje powiązania gnostyckie władza jednak sama się ujawnia, ukazując oblicze globalnego patriarchatu talmudycznego. Na dziś każdy unijczyk może być poddanym kryptokracji, ale pracowicie dąży ona do tego, aby każdy musiał.

Europa jest bogata, zasobna, ponętna otwarciem swoich kobiet i pozbawiona mężczyzn do obrony. Europa jest otwarta na podbój i czeka na swoich zdobywców. Tych dziś jest dwóch – gnostycy, którzy już dokonali podboju umysłów i teraz szykują się do zawłaszczenia ciał, oraz islamiści, dla których ten podbój jest czymś naturalnym i oczywistym. Ci pierwsi chcą Europę zamienić na swój burdel, ci drudzy – na swój harem. A Europejczycy ani myślą się bronić. Poddadzą się każdemu, kto wykaże dość siły, determinacji i konsekwencji.

Czy więc coś może jeszcze uratować Europę? Czy jest jeszcze jakaś szansa na uratowanie kultury europejskiej? Większość już spisała Europę na straty, nawet ci, którzy zachowali w sobie oryginalną kulturę chrześcijańskiej Europy. Mówią, że już wszystko stracone i nic się nie da zrobić. Ale my mamy inne zdanie. Jest ratunek dla Europy przed podbojem gnostyckim lub islamskim.

Ten ratunek to … właśnie podbój. Europę przed podbojem może uratować inny podbój. Europę można podbić, i należy to zrobić. Przyszłość Europy to dać się podbić, zostać porwaną tak, jak niegdyś przez Zeusa pod postacią byka. Kto więc może i powinien podbić Europę i jakie powinny być warunki tego podboju – o tym będziemy pisać w następnych artykułach.

____________

Gdy zbudzi się naród cz.III. Upadek Europy – geneza, objawy, skutki. (analiza), Bartosz Kopczyński, 15 maja 2024

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!