Czekają nas cztery lata wciąż tego samego

Stało się to jasne po ostatniej debacie w Parlamencie Europejskim i zapowiedzi hucpy w Yad Vashem z udziałem Putina. O debacie w PE napisał Ryszard Czarnecki w portalu Niezalezna.pl {TUTAJ}:

“W europarlamencie odbyła się debata – jak policzyłem, nr 10 – na temat Polski. Pierwsza była równo cztery lata temu, w styczniu 2016 r. Średnio to 2,5 debaty na rok. Miałem poczucie dejà vu. Nie tylko ja. A jednak pierwszy raz w historii europarlamentu tego samego dnia grillowano aż trzy kraje: oprócz naszego także Węgry i Czechy.
Widać, że nie chodzi tu tylko o Polskę, ale o cały region, który wymknął się spod politycznej i gospodarczej kontroli. (…) A co wynika z „naszej” debaty? To samo, co z poprzednich, czyli jak śpiewała Edith Piaf: „rien” – „nic”. Rezolucja PE nie jest wiążąca dla kogokolwiek, nie ma żadnych formalnoprawnych skutków. Na sali podczas debaty było może 6–7 proc. wszystkich europosłów (!). Pogadali, zagłosowali i poszli.”.

Tak samo mało znaczące są pohukiwania Komisji Europejskiej, w której Timmermansa stara się zastąpić Vera Jourova, oraz donosy naszej Targowicy, czyli europosłów “totalnej opozycji”. Zapowiada się też kolejny żydowski atak na Polskę z okazji rocznicy Holocaustu organizowanej przez Wiaczesława Mosze Kantora z udziałem Putina. Głos zabrała Komisja Wenecka krytykująca nowelizację ustawy o sądownictwie, podobnie jak to robiła cztery lata temu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Wszystko to już było i przyniosło tylko jeden wymierny rezultat: W 2015 roku na PiS głosowało 5,7 mln wyborców, a w 2019 – 8,3 mln.

Sądzę, iż w rozpoczynającej się właśnie kadencji będzie podobnie. Nie trzeba więc przejmować się tym jazgotem i robić swoje. Przemówienie Andrzeja Dudy w Zwoleniu {TUTAJ} pokazuje, że władze PiS zaczynają zdawać sobie z tego sprawę.

O autorze: elig