Merkel a Putin – wojna?

22 września będą w Niemczech wybory parlamentarne. Będą rządzić w tym podstawowym dla UE kraju Zieloni z SPD albo CDU z FDP, szanse są wyrównane. Najsilniejszą podporą tego drugiego bloku jest Angela Merkel. Merkel w ostatnim czasie po latach rozwijającej się przyjaźni z Putinem jakby zaczęła się stawiać, więc ukazujące się ostatnio przypadkiem książki pokazujące ją w niekorzystnym świetle, oczywiście przypadkiem budzące spore zainteresowanie u „niezależnych” dziennikarzy, którzy piszą na ten temat kupę artykułów. Przypadkiem ładnych parę lat była w temacie cisza. Czy Merkel była agentką Stasi? Może i była. Bardzo nie chciała by Gauck został prezydentem. No i pół roku przed wyborami pojawia się partyjka, która może odebrać głosy CDU.

Na co my powinniśmy stawiać w obecnej sytuacji geopolitycznej. Wybór dla nas jest między dżumą a cholerą, jednak lepsza ta cholera Merkel. Jeśli Merkel czyli CDU przegra, to gospodarka i cała UE szybciej się rozleci i będzie ona bardziej kontrolowalna przez Rosję, która na lewicy ma więcej agentury i sympatyków. Nawet byłego kanclerza na oficjalnej liście płac. Niby fajnie, że UE się szybciej rozsypie, ale nie jesteśmy na to jeszcze przygotowani. Nie mamy nawet swojego rządu. No i w międzyczasie będziemy mieli zielonych i socjalistów na karku. Bardziej ustępliwych na wschodzie, antyłupkowych, antykonserwatywnych. Zamiast kondominium możemy mieć dominium&Co a to jednak gorzej.

Pytanie jest dlaczego pogorszyły się stosunki między Niemcami a Rosją. Czy to była  sprawa Smoleńska? Co prawda było to przekroczenie pewnych granic wobec polityków UE i dowódców NATO ale Rosja i Niemcy na tym zyskały. Człowiek Niemiec – głównie, został namiestnikiem w kondominium. Wasz prezydent, nasz premier. Spokój zapanował w Warszawie. A teraz Niemcy nie chcą zapłacić rachunku za to czego nie zamawiały, chyba?

Od czego ten konflikt się zaczął. Czy Putin wysunął kolejne żądania, podjął jakieś działania w celu powiększenia strefy swoich wpływów, czy Niemcy pierwsze naruszyły status quo. Bardziej prawdopodobne, że jednak Putin. Co się dzieje, że idą na noże?

Putin ma nóż na gardle – spadające ceny gazu a co za tym idzie groźbę kompletnego upadku rosyjskiej gospodarki, która się tylko na surowcach trzyma. Bunt społeczny już trwa, Rosja się gotuje, czasem wrze. To się może dla niego skończyć, jak dla ostatniego cara.

A może na razie trzeba będzie zjednoczyć społeczeństwo wokół władzy kolejną wojenką? Tylko gdzie? Pribałtyka, Polska, Skandynawia, Azja? Norwegia ma ropę, Polska łupki. Czy taka rozbiorowa propozycja została Merkel złożona, czy chodzi tylko o zaopatrzenie Niemiec&UE w rosyjski gaz. No bo jak poszła na jeden układ ws Polski, to czemu nie. Na razie mamy wojnę w Syrii, gdzie niemieckie rakiety stoją nad syryjską granicą a w rosyjskie jest wyposażona armia Assada, konfiskatę rosyjskich pieniędzy na Cyprze. USA politycznie jakby się rozpłynęły w okolicy Europy i niej samej, UK odpływa. Zostały Niemcy i Rosja.

Syria niby ropy nie ma ale ma też prawa do gazu w morzu pomiędzy Cyprem, Izraelem. Tego gazu już odkryto całkiem sporo.  Na Cyprze pierwszy ma popłynąć w 2018, w Izraelu szybciej. Za kilka lat może popłynie gaz z USA do Europy.

Sprzeczność pomiędzy Niemcami, UE a Rosją jest właśnie w cenie surowców energetycznych. Jedni potrzebują niskiej, drudzy wysokiej. Przy czym dla Rosji to sprawa gardłowa. Podbija  ceny i likwiduje konkurencję przez konflikty – jak Syria czy Iran, uzależnienia państw jak min. Polska. Jak nie wiadomo o co chodzi, zawsze chodzi o pieniądze. Rosja to ekonomiczna nędza ale atomowa, dezinformacyjna i wywiadowczo/agenturalna potęga. Idą ciekawe czasy.

 

[zdjęcie wprowadzające: www.kremlin.ru.]

Tagi: ,

O autorze: R.Zaleski

Członek Konfederacji Blogerów