czyli po polsku – gównoburz. Jest ona z upodobaniem stosowana przez Antypis. Gdy tylko zbliża się jakieś wydarzenie ważne dla patriotycznie nastawionych Polaków – Antypis rozdmuchuje jakąś pierdółkę do rangi wydarzenia i tworzy gównoburzę. Dziś [18.05.2020] przypada setna rocznica urodzin Jana Pawła II, a już od przedwczoraj trwa histeria związana z unieważnieniem listy przebojów radiowej Trójki, na której pierwsze miejsce przypisano piosence Kazika, krytykującej Jarosława Kaczyńskiego. Do dymisji podał się m.in. twórca listy, Marek Niedźwiecki.
To akurat należy ocenić pozytywnie. Niedźwiedzki ma koło siedemdziesiątki i już dawno powinien być na emeryturze. To dobrze, iż odspawał się wreszcie od stołka. W ogóle Trójka była ważna i ceniona jakieś 40 lat temu, a nie obecnie. Teraz to miejsce wzruszeń dla leśnych dziadków. Młodsi słuchają muzyki w Internecie. Niezalezna.pl zamieściła informację “Lista Przebojów Trójki Niedźwieckiego była fałszowana! UJAWNIAMY mechanizm tego procesu” {TUTAJ(link is external)}, a TVP Info cytuje wypowiedzi byłego muzyka, Tomasza Pawlaka o pseudonimie Tomaldo Banjo {TUTAJ(link is external)}:
“Teraz wam powiem coś co was jeszcze bardziej wkurzy. Marek Niedźwiedzki – którego audycje także lubiłem – brał w latach 90-tych 20 tys. zł za 3. miejsce na liście przebojów trójki. O taką propozycję się otarł w latach 80-tych zespół JEEP, CYTRUS, w latach 2000-nych Antyquariat. I to możemy udowodnić. Wszyscy muzycy w Polsce to wiedzą i do tej pory nikt z tym nie zrobił porządku. O nim mogę napisać, bo wiem z PIERWSZEJ RĘKI. Nic nie jest w stanie mi zrobić nawet przed sądem, bo mu wyciągnę kolegów z innych kapel, które zapłaciły lub jak my nie zapłaciły. Takich redaktorów było FULL w Polsce. Gdzie się nie ruszyłeś. Za każdy festiwal trzeba było dać kasę jak nie byleś pod skrzydłami firmy fonograficznej. Jak byłeś – interesy załatwiała firma fonograficzna. Podpisanie umowy z Firma Fonograficzna to albo albo dawanie d….y komuś albo granie za grosze przez 5 lat, albo firma stopowała ZESPÓŁ czyli nie wydawali płyt a w ciągu 5 lat i nie mogli zagrać żadnego koncertu bez ich zgody”.
Czyli – krótko mówiąc – koperty i przekręty. Cała ta sprawa nie byłaby warta mojej notki, gdyby nie jedna rzecz – reakcja władz PiS. Oto w sprawie tej piosenki zabrał głos sam premier Morawiecki {TUTAJ(link is external)}, a wcześniej wypowiadała się na ten temat pani premier Emilewicz. Czy oni nie mogliby tego po prostu zignorować? Ci spróchniali celebryci są wielcy tylko we własnym mniemaniu. Nawet najlepsze lata Kazika skończyły się dwadzieścia lat temu. W piosence, o której mowa – po prostu bełkocze. Wydawałoby się, że w czasie pandemii oraz kryzysu najwyższe władze państwowe mają większe zmartwienia niż jakaś lista piosenek.
Ależ Szanowną Panią ochlapała ta burza. Współczuję.
Proponuję napisać o prawdziwej aferze, tzn. o aferze Szumowskich: PONIŻEJ JEDEN Z WĄTKÓW. JEST ICH KILKA
CBA wiedziało o szykowanym zakupie środków ochrony od Łukasza G., które okazały się nic niewarte. Ale nie zablokowało transakcji.
Link
lub zainteresować się podobnymi przypadkami:
Mam wrażenie, że “afera Szumowskich” to jest mały pryszcz i skromny geszeft na boku przy tym co szykują.
Dla Pani Elig to będzie na tzw. dobry początek, a później zajmiemy się rzeczami naprawdę przerażającymi :-) Link
Zapomniała Pani ująć ostatnie słowo w cudzysłów lub poprzedzić je przedrostkiem: “dez”! [Ach, cóż za fatalne niedopatrzenie!?]
Niezależna.pl to nadzwyczaj wiarygodne źródło, stosujące niezmiennie nawet cenzurę, w stosunku do wpisywanych tam komentarzy. Ono jest podobnie niezależne, jak ja jestem… chińskim mandarynem!
I jeszcze słówko o “mandarynie” owego źródła (jak kryształ), czyli Sakiewiczu. Zapewne słyszała Pani o tym, że Sakiewicz podaje się za współzałożyciela “Gazety Polskiej”! Problem z tym jego – rozpowszechnianym coraz bezczelniej – łgarstwem jest taki, że on nawet nie potrafi wskazać miejsca, w którym zbierało się owo gremium założycielskie, do którego i ja należałem! [Gdy go 4 lata temu “przygwoździłem” w tej sprawie (owym pytaniem), strasznie się zmieszał i zaczął coś bredzić o tym, że go nie było, bo w tym czasie… załatwiał pieniądze dla “GP”. Zapytałem więc gdzie mianowicie je załatwiał? “W Niemczech!” – odpalił! Dodam, że rozmowa miała miejsce w kuluarach studia “Minęła 20” (w TVP DezInfo), gdzie 5-10 minut przed rozmową ze mną (wyłącznie) dowiedziałem się, że dodano mi jeszcze kilku innych gości, w tym Sakiewicza; zapewne dla… propagandowego bezpieczeństwa? Skądinąd – po 4 latach ciężko mi nawet uwierzyć, że miało to miejsce naprawdę już w… Kurwizji?!]
Wypada więc pogratulować Pani umiłowania owego płomiennego patrioty..! No i nadzwyczajnej przenikliwości, którą – jak zwykle, zresztą – zaprezentowała Pani w swej notce!
Co nie zmienia faktu, że nikt – z grona faktycznych współzałożycieli “GP” – nigdy Sakiewicza nie widział wówczas, ani o nim nie słyszał! [A po latach przejął “GP” (niewykluczone, że z pomocą służb), zamieniając ją w bezwstydną tubę propagandową PiS-u!]
P.S. Po napisaniu powyższego zajrzałem na Wiki, pod hasło “GP”. Znalazłem tam zdanie, którego wcześniej (gdy zaglądałem kilka lat temu) nie było z pewnością, a mianowicie: “Pomysłodawcą założenia tygodnika był Tomasz Sakiewicz w 1992[2].” Jak więc widać, Sakiewicz jest bardzo skrupulatny, gdy chodzi o zapewnienie “wiarygodności” lansowanemu – przez siebie – łgarstwu. A cóż oznacza dwójka w nawiasie na końcu? Jest to odsyłacz do źródła, potwierdzającego informację, zawartą w owym zdaniu. A cóż jest owym źródłem, bo i do niego zajrzałem..? Tym “źródłem” jest – ni mniej ni więcej – auto-hagiografia T. Sakiewicza!
Właściwie to nawet nie wiadomo o co tu chodzi, bo na okładce napisano – “Tomasz Sakiewicz”, a pod spodem – “Partyzant wolnego słowa”. [Doprawdy, koń by się uśmiał!]
Więc nie wiadomo właściwie, czy “Tomasz Sakiewicz” należy do tytułu książki i jest ona poświęcona jemu, jako… partyzantowi, czy też Sakiewicz jest autorem książki o “Partyzancie…”? Jakby jednak nie było – jest to auto-hagiografia Sakiewicza (opowiadana w pierwszej osobie, jak się zorientowałem pobieżnie); a jednak stanowiąca… “źródło” dla Wikipedii!
[Zapewne przez zwykłe niedopatrzenie, nie usunięto tam (na Wiki, pod hasłem “GP”) jeszcze mojego nazwiska, z grona byłych już – dzięki Bogu! – publicystów “GP”..?]
Każdy może edytować stronę Wikipedii i dopisać co uważa za stosowne. Pan również.
po czym to co zostanie uznane przez cenzorów za niestosowne nie dostanie akceptacji i będzie permanentnie usuwane…
Mówiąc ściślej – o tyle nie “będzie permanentnie usuwane”, że nigdy nie znajdzie się – przed redakcyjną akceptacją – w wersji, wyświetlanej dla wszystkich czytelników.
Reasumując – nie jest to wcale tak proste, jak napisała p. Alina; nie zrozumiawszy nawet tego, co napisałem w komentarzu. Bo podkreśliłem właśnie wytrwałość (i zapobiegliwość) Sakiewicza, który musiał wielokrotnie próbować (jeśli nie ma “znajomków” na Wikipedii), aby doprowadzić do sfałszowania treści notki o “Gazecie Polskiej”, posłużywszy się – w końcu, ale dopiero po 2014 roku (data wydania) – własną auto-hagiografią!
A dla ilustracji – tej niezbędnej wytrwałości – dodam, że na notce, dotyczącej mojej osoby, redaktorzy Wiki (tworząc ją) zamieścili fałszywą informację (nawet nie wiem z jakiego “sufitu” wziętą?) o tym, jakobym był wykładowcą w toruńskiej wyższej szkole o. Rydzyka? Ale dopiero po 3 latach chyba (i wielokrotnych moich próbach “edytowania”; oraz monitach, wysyłanych do redakcji Wiki) ta dezinformacja została wreszcie usunięta z “mojej” notki na Wikipedii!
Co to za język. “antyPiS”. A poza tym Kaczyński na tym cmentarzu faktycznie napluł Polakom w twarz, bo zachował się jak orwelowska świnia.