Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało

Znane powiedzonko „tu l’as voulu, George Dandin” czyli „sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało” pochodzące z komedii Moliera „George Dandin ou le Mari confondu” wystawionej po raz pierwszy w 1668 roku w Wersalu, wydaje się wyjątkowo dobrze pasować do ostatnich wydarzeń we Francji. Brzmi to bardzo niepoprawnie i okrutnie ale cóż innego powiedzielibyśmy usłyszawszy, że ktoś usiłował na przykład pokonać wodospad Niagary w beczce i się zabił.
Taki prezent z okazji 63 urodzin zrobiła sobie 21 października 1901 roku nauczycielka Annie Edson Taylor, która jednak szczęśliwie przeżyła i przeszła do historii. Z 18 osób które podjęły podobne wyzwanie przeżyło 13. Faktem jest jednak, że podobną emocjonującą rozrywkę mamy prawo fundować sobie wyłącznie na własną odpowiedzialność. Alpiniści często słyszą podobne komentarze do wypadków górskich i przyjmują je w pokorze. W wielu krajach akcje ratunkowe w górach odbywają się na koszt poszkodowanego, gdyż społeczeństwo nie ma zamiaru płacić za jego zachcianki. Człowiek w imię swoich pasji, w imię sławy czy co gorsza ideologii gotów jest popełniać różne szaleństwa, ale musi liczyć się z ich konsekwencjami.
To co się dzieje obecnie w Europie można nazwać szaleństwem zbiorowym czyli w kategoriach psychiatrycznych- paranoją indukowaną (folie à deux).
Za klasyczny przykład psychozy indukcyjnej uważane jest opętanie w Loudun. Silnie związane ze sobą emocjonalnie zakonnice wbrew faktom i oczywistości twierdziły i wierzyły, że są nawiedzane przez złego ducha a nawet wchodzą z nim w intymne relacje. Takie zbiorowe psychozy są trudne do zracjonalizowania i do opanowania. Wszędzie na świecie policje unikają publikowania modus operandi samobójców i morderców gdyż istnieje ryzyko, że samobójca lub morderca zainspiruje i zafascynuje w chorobliwy sposób inne osoby i wciągnie je za sobą do grobu czy do zbrodni.
Przejawem zbiorowej psychozy było – moim zdaniem-uleganie komunistycznej utopii. Nie mówię tu o cynicznych oportunistach, którzy będą kolaborować z każdym, nawet najbardziej zbrodniczym systemem, lecz o szaleńcach, którzy skazani przez Stalina na śmierć w ostatnim słowie składali samokrytykę i pochwalali jego zbrodnie. W kategoriach zbiorowej psychozy traktuję również postawę różnych działaczy Solidarności, którzy zupełnie ślepi na grubymi nićmi fastrygowane oszustwo okrągłego stołu, oraz na prostactwo i głupotę Wałęsy, wbrew faktom i oczywistości wielbili swoich idoli Lecha i Adama.
Takim zbiorowym szaleństwem jest obecnie stanowisko Europy wobec tak zwanych „uchodźców”. Z zupełnie niejasnych przyczyn przywódcy europejskich społeczeństw postanowili ufundować swoim obywatelom ekstremalne emocje zapraszając do swoich krajów wszystkich chętnych bez wyboru i bez kontroli. Ten pomysł Merkel propagowany również przez lewicowego prezydenta Francji jest tak absurdalny, że aż trudno uwierzyć, że ktokolwiek o zdrowych zmysłach mógłby go popierać. Nic też dziwnego, że różni analitycy uważają operację przymusowego osiedlania imigrantów w różnych krajach Europy w tym i w naszym nieszczęsnym ( jak mówi Michalkiewicz ) kraju za klasyczną false flag operation. Spierają się tylko o prawdziwego autora tego pomysłu posługując się starożytną zasadą kryminalistyki: „is fecit, cui prodest” ( ten jest winien kto skorzystał).
Francuzi ze względu na swoją hipokryzję podniesioną do rangi cnoty są wyjątkowo podatni na takie zbiorowe szaleństwa. To przecież we francuskich kawiarniach w dzielnicy łacińskiej poważnie dyskutowało się o poglądach Mao Tse -Tunga wyłożonych w słynnej „ Czerwonej książeczce”. To francuskie kawiarnie i uniwersytety wyhodowały bezwzględnego mordercę Pol Pota, który ciosem motyki w potylicę realizował obłędne rojenia o zasadniczej równości wszystkich ludzi. Zgodnie z poglądami Pol Pota w prawdziwej demokracji powinna następować nieustanna i przymusowa rotacja kadr i wybitny neurochirurg po 5 latach pracy w charakterze lekarza, powinien w imię sprawiedliwości być przymusowo kierowany do kopania rowów.
Samobójcza wręcz hipokryzja sprawia, że przeciętny mieszczuch francuski, który nie wpuściłby za próg nawet konsjerżki czy domokrążcy, w stosunku do imigrantów nie ustaje w wysiłkach dowodzenia, że czarne jest białe.
„ Musimy zastanowić się co zrobiliśmy tym ludziom, że nas tak bardzo nienawidzą” – powiedziała mi dwa dni temu znajoma francuska intelektualistka, profesor uniwersytetu. „ Co ty za bzdury opowiadasz”- wrzasnęłam niepoprawnie. „ Jeżeli mnie ktoś morduje, nic mnie nie obchodzi, że miał do szkoły pod górkę. Tym będzie się tłumaczył w sądzie albo jak kto woli na Sądzie Ostatecznym”. Nie obchodzi mnie również czy Merkel jest szalona czy spełnia polecenia jakiś mitycznych Iluminatów. Pomysł zapraszania do jakiegokolwiek kraju wszystkich chętnych jest tak absurdalny, że nie ma sensu z nim polemizować. Przerażają mnie jednak nasi pożyteczni idioci, którzy powtarzają za Merkel jak za panią matką – „tak trzeba”. Comme il faut ( jak należy) to typowo francuska kategoria poznawcza stosowana nie tyle w życiu wyższych sfer co przez kucharki, które w marzeniach pretendują do wyższych sfer. Być „jak trzeba” oznaczało zawsze odpowiedni strój, odpowiednie znajomości i odpowiednie poglądy. Do kategorii „jak trzeba” zalicza się obecnie walkę z enigmatyczną nacją „terrorysta” i wspieranie wbrew wszelkiej oczywistości i własnym interesom nacji „ imigrant” czyli przybyszów, którzy zalewają Francję i Europę jak mrówki. Być może Francuzi czują się winni wobec „ tych ludzi”. My natomiast nic złego im nie zrobiliśmy i mamy prawo ich nie chcieć. Musimy to jasno powiedzieć. Jest mi zupełnie obojętne co o nas myślą nad Sekwaną czy w Berlinie. Ani Francja ani Europa nie muszą nas chwalić i poklepywać po plecach jak Putin psa albo Merkel Tuska. Zbyt długo byliśmy „ pawiem narodów i papugą” według przenikliwej diagnozy Słowackiego. Przemówmy wreszcie naszym zaściankowym, siermiężnym głosem. Powiedzmy głośno, że europejski król jest rozpaczliwie nagi.
Tekst drukowany w ostatnim numerze Warszawskiej Gazety

O autorze: izabela brodacka falzmann