Nie ma wolności dla normalności.

Olbrzymi „sukces” odnieśli śląscy policjanci dnia 15.06.2013 zatrzymując 23 osoby spośród około 1000 kibiców, którzy, jak wszystko na to wskazuje, planowali odbyć w szczerym polu pod Katowicami rytualne mordobicie pod klubowymi barwami. Rzecz dotyczy sympatyków Ruchu Chorzów i GKS Katowice. Jak poinformował media rzecznik śląskiej policji do udaremnienia „ustawki” funkcjonariusze potrzebowali: gazu pieprzowego, pałek i broni gładkolufowej. Z uwagi na niedostateczne przeszkolenie pilotów niestety nie było możliwe wsparcie ze strony wojska  w postaci samolotów F16, a bezzałogowe drony nie zdążyły na czas dolecieć zza oceanu.
Sprawa ta ma kilka aspektów. Po pierwsze kibice jednej z drużyn w umówione miejsce dotarli uprzednio zatrzymując hamulcami awaryjnymi pociąg, a tym samym narazili pozostałych pasażerów na spóźnienie, a być może zakłócili także rozkłady jazdy innych składów. Tu wątpliwości mieć nie można, zachowania takie należy karać. Problem dotyczy jednak głównie czegoś innego. Otóż w opinii policjantów oraz tzw. opinii publicznej czyli de facto mediów, w tej sprawie wcale nie chodzi o zatrzymanie pociągu, a o fakt, że kibice, zwani zazwyczaj chuliganami tudzież pseudokibicami, wandalami etc., zapragnęli obić sobie nawzajem mordy, a warto zaznaczyć, że czynić to chcieli w miejscu odludnym, nie narażając ani na przykre widoki ani przykre konsekwencji przypadkowego znalezienia się „na polu bitwy” zwykłych ludzi. W końcu w państwie w którym rodzic nie ma prawa nie posłać swojego dziecka do szkoły, w którym bez wiedzy urzędnika nie wolno nawet sprzedawać pietruszki na ulicy, chęć samostanowienia o sobie pewnej grupy ludzi musi budzić przerażenie. Gdyby kibice uprzednio założyli działalność gospodarczą, o swych zamiarach poinformowali odpowiednie władze i dostali pozwolenie, gdyby sprzedali prawa do transmisji jakiejś telewizji a lwią część zarobionych pieniędzy oddali państwu, wszystko byłoby w porządku. Bić się w końcu można, o czym świadczą coraz częściej organizowane w naszym kraju gale na których rozmaici Burneikowie, Pudzianowscy czy też polscy muzułmanie pochodzenia czeczeńskiego dają sobie po gębach ile wlezie, a krwawiące łuki brwiowe, zapuchnięte oczy czy rozbite nosy wywołują jedynie aplauz. Sportowcy z owych gal podchodzą do walk dobrowolnie, dokładnie tak samo jak kibice do słynnych „ustawek”. Tam też nie ma ludzi przypadkowych, a każdy uczestnik dobrze wie na co się pisze. A że ktoś wybije sobie zęby, czy rozwali łysą głowę? Volenti non fit iniuria, jak mawia Szanowny Pan Prezes Kongresu Nowej Prawicy. Problemem jest więc nie sam fakt bijatyki, ale brak państwowej kontroli nad jakimś fragmentem ludzkich losów, a to socjalistów boli już niezmiernie. Są też oczywiście głosy, że same walki są wynaturzeniem, agresja złem, a kibice czy bokserzy idiotami.  Różnie można się na to patrzeć, oczywiście sam fakt nienawiści do kogoś ze względu na np. kolor szalika być może nie jest najrozsądniejszy, ale tak już świat został stworzony, że coś musi być kością niezgody pomiędzy ludźmi u których nie wytępiono jeszcze naturalnej, zdrowej agresji. Można zadać często powtarzane pytanie: Kto obroniłby Polskę w razie wojny, gdyby wszyscy młodzi ludzie czas spędzali jedynie przy książkach? Problemem socjalistów jest chęć ujednolicenia wszystkich i wszystkiego, tak więc w ich mniemaniu nie do pomyślenia jest to, żeby ktoś nie chciał korzystać z łaskawości państwa w postaci edukacji czy też innych dobrodziejstw, których z racji mnogości nie spróbuję nawet wymieniać. Prawda jest taka, że stanem idealnym w każdym Narodzie jest różnorodność. Musi istnieć inteligencja, muszą istnieć kapitaliści czy robotnicy i muszą też istnieć ludzie którzy w razie potrzeby potrafili będą wszystkich wcześniej wymienionych obronić. Oczywiście wspomniane warstwy mogą się przenikać, zmieniać – to już indywidualne sprawy poszczególnych ludzi. I tylko ich.
Istnieje spiskowa teoria, a jak wiadomo niewiele jest spiskowych teorii w których nie byłoby prawdy, że w Europie celowo stara się doprowadzić do stworzenia jednego typu ludzi – uległo-poddańczych, niezdolnych do walki, buntów czy nawet sprzeciwu wobec… właśnie, wobec czego? Jedni mówią, że problemem są muzułmanie, którzy z godną zazdrości regularnością przypomnieli sobie o swych planach „nawrócenia” starego kontynentu. Czy jednak sami muzułmanie zaplanowaliby tak skomplikowane logistycznie przedsięwzięcie jak np. demilitaryzacja europy? Wątpliwe. Są oni raczej tylko środkiem użytym do osiągnięcia jakichś celów. Nowy Porządek Świata? Jak zwał, tak zwał, ale coś takiego ma miejsce, pytanie: Kto za tym stoi i kto na tym zyska? Na to pytanie trudno znaleźć odpowiedź, wiadomo natomiast, że bez ludzi agresywnych, nie bojących się walki, Europa, w tym Polska, nie da rady się obronić.

Na koniec: Bijących się kibiców nazywam „kibicami”, nie „pseudokibicami”, z takiego samego powodu, z jakiego jeśli na popijawie jeden biznesmen drugiemu ta po mordzie, zachowuje tytuł „biznesmena” bez przedrostka „pseudo”.

SERDECZNIE ZAPRASZAM DO ODWIEDZENIA STRONY Junta.pl – portal, blogosfera, forum, czat.

O autorze: KasperG