Zimna wojna przeciw naszej kulturze i fałszywi antykomuniści (dyptyk)

Akcja propagandowa skierowana przeciwko zachodnim Europejczykom – przedstawiana jako walka z wpływami Związku Radzieckiego – mogła więc zostać wiarygodnie przedstawiona jako działanie w amerykańskim interesie narodowym (a zatem obciążające amerykańskiego podatnika!), a także w interesie wolności i demokracji, których tak wyraźnie brakowało w ZSRR.

Oszustwo było istotą projektu.

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

Zimna wojna ZIM przeciw naszej kulturze, część I

Pisałem już wcześniej o fortelu „fałszywej alternatywy” (binary bounce) stosowanym przez syjonistyczno-satanistyczną mafię imperialistyczną [ZIM] w celu kontrolowania i manipulowania jednostkami i społeczeństwami. [1]

Podobnie jak przy promowaniu faszyzmu [2], a następnie wykorzystywaniu antyfaszyzmu do własnych celów, ZIM stworzył totalitarny ZSRR, a następnie natychmiast po tym stworzył antykomunistyczną organizację frontową w USA, co wyjaśniłem w książce Fałszywa czerwona flaga [3].

Proces ten oczywiście znacznie przyspieszył po zakończeniu II wojny światowej, w okresie kontroli przez fałszywe alternatywy, znanym jako zimna wojna.

W latach 80., kiedy byłem młody, większość ludzi wciąż tkwiła w złudzeniu, że istnieją tylko dwa możliwe rodzaje społeczeństwa – „kapitalistyczne” i „komunistyczne”. Jeśli komuś nie podobało się nasze „zachodnie” społeczeństwo, mógł usłyszeć: „Wyjedź i zamieszkaj w Rosji”.

Tylko niewielka i demonizowana „grupa” anarchistów, lewicowych dysydentów i zwolenników „trzeciej drogi” [third positionists] odważyła się sprzeciwić tym dwóm „konkurencyjnym” systemom i zasugerować, że w istocie sprowadzają się one do tego samego.

Niedawno natrafiłem na fascynujące i szczegółowe informacje na temat „antykomunistycznej” inicjatywy wojny ZIM w książce Frances Stonor Saunders Who Paid the Piper? The CIA and the Cultural Cold War [„Kto zapłacił muzykowi? CIA i kulturowa zimna wojna”], która dostarczyła mi również kilku przydatnych spostrzeżeń na temat Fundacji Forda. [4]

Książka została opublikowana w 2000 roku – wystarczająco długo po zakończeniu systemu fałszywych alternatyw, aby spojrzeć na tamten okres z pewnej perspektywy, ale jednocześnie na tyle blisko, żeby autorka miała okazję osobiście przeprowadzić wywiady z wieloma osobami zaangażowanymi w tamte wydarzenia.

Opierając się w dużej mierze na archiwach publicznych i prywatnych, autorka dogłębnie analizuje ogromną kampanię prowadzoną w Stanach Zjednoczonych, mającą na celu wpływanie na nastawienie opinii publicznej w Europie, prowadzoną od lat 40. XX wieku.

Oficjalnym powodem tego było to, że fałszywy bliźniak USA, ZSRR, robił to samo w ramach swojego prokomunistycznego programu kulturowego.

Akcja propagandowa skierowana przeciwko zachodnim Europejczykom – przedstawiana jako walka z wpływami Związku Radzieckiego – mogła więc zostać wiarygodnie przedstawiona jako działanie w amerykańskim interesie narodowym (a zatem obciążające amerykańskiego podatnika!), a także w interesie wolności i demokracji, których tak wyraźnie brakowało w ZSRR.

Oszustwo było istotą projektu.

Dyrektywa Rady Bezpieczeństwa Narodowego z 1950r. określiła „najskuteczniejszy rodzaj propagandy” jako taki, w którym „podmiot porusza się w pożądanym przez ciebie kierunku z powodów, które uważa za własne”[5].

Saunders pisze: „Głównym założeniem tego programu było wysunięcie twierdzenia, że ​​on nie istnieje.”

„Zarządzała nią, w wielkiej tajemnicy, amerykańska agencja szpiegowska, Centralna Agencja Wywiadowcza. Centralnym punktem tej tajnej kampanii był Congress for Cultural Freedom [Kongres Wolności Kulturalnej], kierowany przez agenta CIA Michaela Josselsona w latach 1950–1967”. [6]

Operacja miała ogromny zasięg, o czym świadczy opis Saunders dotyczący przykrywki CIA utworzonej w 1949r.

Pisze: „W ramach rozrastających się komitetów i podkomitetów, zarządów i rad powierniczych, Narodowy Komitet na rzecz Wolnej Europy mógł się pochwalić liczbą członków, którą można by opisać jako Who’s Who in America [„Kto jest kim w Ameryce”]. Powiązania były kluczowe… Byli wśród nich biznesmeni i prawnicy, dyplomaci i administratorzy Planu Marshalla, dyrektorzy reklamowi i potentaci medialni, reżyserzy filmowi i dziennikarze, związkowcy i oczywiście agenci CIA – całe mnóstwo”. [7]

Zaangażowanie CIA w działalność takich instytucji jak Kongres Wolności Kultury i magazyn Encounter nie jest już tajemnicą.

W książce Saunders pytanie o to, kto w danym momencie był „świadomy” – wtajemniczony – a kto „nieświadomy”, krąży wokół tej kwestii.

Jednak pod powierzchnią jej rewelacji kryje się kolejna warstwa oszustwa, którą od czasu do czasu porusza – mianowicie, że celem projektu wcale nie było przeciwstawianie się komunizmowi, ale realizacja bardzo konkretnego programu, programu ZIM, którego charakter staje się jaśniejszy w miarę czytania.

Przykrywka ZIM pod pojęciem „Walki z komunizmem” była w swojej prostocie karykaturalna.

Saunders odnosi się do „hałaśliwych wyczynów Kapitana Ameryki, komiksowego bohatera Marvela, który tak łatwo przeszedł od walki z nazistami do demaskowania komunistów i który teraz ostrzegał: »Uważajcie, komuniści, szpiedzy, zdrajcy i agenci zagraniczni! Kapitan Ameryka, ze wszystkimi lojalnymi, wolnymi ludźmi za sobą, szuka was, gotowy walczyć, dopóki ostatni z was nie zostanie zdemaskowany jako popłuczyna, którą jesteście!«” [8]

Tę samą retorykę stosowano w celu motywowania rekrutów do CIA, utworzonej w 1947 roku. Jeden z oficerów powiedział, że ich misja „uratowania zachodniej wolności przed komunistycznym mrokiem” była początkowo prowadzona „w atmosferze zakonu templariuszy”[9].

W stwierdzeniu Partisan Review z 1952r., że „Ameryka stała się teraz obrońcą cywilizacji zachodniej”, można odnaleźć echa współczesnej propagandy wzywającej do poparcia Izraela. [10]

Niewiele świadczy o mądrości rzekomo czołowego brytyjskiego intelektualisty, jakim był Malcolm Muggeridge, fakt, że przyjął taką samą postawę, oświadczając, że „w jednym z najstraszniejszych konfliktów w historii ludzkości wybrałem swoją stronę”[11].

Muggeridge był mocno zaangażowany w projekt i wyraźnie zdawał sobie sprawę, że stoi za nim CIA. Być może został oszukany w kwestii ostatecznych zamiarów, a nie w kwestii udziału tajnego państwa.

Inni jednak, w wyniku całkowicie zrozumiałego sprzeciwu wobec komunistycznego despotyzmu, dali się wprowadzić w błąd i stali się pożytecznymi idiotami dla CIA i tych, którzy za nią stoją.

Odnosząc się do jednej z takich grup Amerykanów, powieściopisarz Richard Elman powiedział: „Wszyscy byli chrześcijanami, w sposób bezwyznaniowy, w stylu T.S. Eliota. Wierzyli w wyższy autorytet, wyższą prawdę, która sankcjonowała ich antykomunistyczną i antyateistyczną krucjatę”. [12]

Z przykrością zauważyłem, że trzej pisarze, których twórczość bardzo podziwiam – Herbert Read, Mircea Eliade i Karl Jaspers – dali się nabrać na to oszustwo. [13]

Wdowę po George’u Orwellu, Sonię, również udało się namówić do udziału w projekcie, choć w jej przypadku decydującym czynnikiem w podpisaniu praw do Folwarku zwierzęcego była najwyraźniej obietnica, że ​​będzie mogła spotkać swojego idola, gwiazdę filmową Clarka Gable’a! [14]

„Antykomunistyczna” mafia nieuchronnie zniszczyła sens opowieści Orwella, usuwając kluczowy moment na końcu, gdy „komunistyczne świnie i kapitalistyczny człowiek są nie do odróżnienia, zlewając się we wspólną kałużę zgnilizny”, jak to ujmuje Saunders. [15]

Wyjaśnia, że ​​później zmienili także zakończenie „Roku 1984” i przedstawili tę historię jako typowo antykomunistyczną, a nie jako „protest przeciwko wszelkim kłamstwom i sztuczkom rządów”[16].

Orwell (na zdjęciu) z pewnością nie chciałby, aby jego dzieło zostało wykorzystane przez ZIM. Saunders podkreśla, że ​​był on „zagorzałym antysyjonistą” i ostrzegał w 1949 roku, rok przed śmiercią: „Żydzi syjonistyczni wszędzie nas nienawidzą i uważają Wielką Brytanię za wroga, nawet bardziej niż Niemcy”. [17]

Kilku uczestników „antykomunistycznego” oszustwa wyraziło później oburzenie, że dali się nabrać.

Przykładowo brytyjski liberał Stephen Spender zrezygnował w 1967 roku ze stanowiska współredaktora pisma „Encounter”, gdy miał już pewność, że to CIA go wspiera. [18]

Wdowa po nim, Natasha, powiedziała Saunders: „Stephen miał wszelkie kwalifikacje, żeby zostać wybranym na przykrywkę: był jednym z największych przeciwników [komunizmu] i można go było bez trudu oszukać, bo był taki niewinny.

„Jego ojciec został oszukany przez Lloyda George’a. To bardzo ufna rodzina; nigdy nie przychodzi im do głowy, że ludzie ich okłamują”. [19]

Wspominała, że ​​podsłuchiwała rozmowę telefoniczną, w której jej mąż skonfrontował się z Muggeridge’em, który powiedział mu, że jego pensja pochodzi od The Daily Telegraph i reżysera filmowego Alexandra Kordy.

Muggeridge odpowiedział: „Tak, kochany chłopcze, ale lepiej się nie zakładaj, skąd ona naprawdę się wzięła”. [20]

Kolega Spendera, Dwight Macdonald (na zdjęciu), napisał do Josselsona w 1967 roku: „Myślisz, że poszedłbym na listę płac Encountera w latach 1956–57, gdybym wiedział, że stoją za tym tajne pieniądze rządu USA?… Myślę, że dałem się nabrać”. [21]

Niektórzy z zamieszanych w tę sprawę niewątpliwie woleli nie zwracać uwagi na nic podejrzanego, m.in. ze względu na wysokie sumy, jakie im zapłacono.

Karmiono ich tym, co Clement Greenberg z aprobatą nazywał „pępowiną ze złota” [22], a Saunders dodaje: „Wielu intelektualistów nie potrafiło oprzeć się zarabianiu kokosów” [23].

Były też inne nagrody. „Kiedy do Nowego Jorku przyjeżdżali intelektualiści, zapraszano ich na wspaniałe przyjęcia; wszędzie było bardzo drogie jedzenie, służba i Bóg jeden wie, co jeszcze” – zauważa Jason Epstein, mimowolnie przypominając nam o działalności swojego niesławnego imiennika, Jeffreya. [24]

Jeśli więc celem całej tej działalności nie była tak naprawdę walka z zagrożeniem komunizmu, co więc za tym stało?

Myślę, że możemy najpierw zidentyfikować bardzo pragmatyczny cel – powaga zidentyfikowanego zagrożenia została wykorzystana do umożliwienia i usprawiedliwienia zachowań funkcjonariuszy państwowych, które w przeciwnym razie nie zostałyby uznane za akceptowalne przez Amerykanów bez prawdziwej wojny.

Saunders twierdzi, że rekrutowanie do CIA agentów z OSS z czasów wojny zapewniało ciągłość pewnego nastawienia, a ich „wtajemniczenie w nielegalność i nieortodoksyjność” okazało się „bogatym zasobem”[25].

Zauważa: „Powstanie CIA oznaczało radykalną zmianę tradycyjnych paradygmatów amerykańskiej polityki.

„Warunki, na jakich powołano Agencję, zinstytucjonalizowały koncepcje „koniecznego kłamstwa” i „wiarygodnego zaprzeczenia” [plausible deniability] jako uzasadnione strategie pokojowe, a w dłuższej perspektywie doprowadziły do ​​powstania niewidzialnej warstwy rządu, której potencjał nadużyć w kraju i za granicą nie był ograniczony żadnym poczuciem odpowiedzialności”. [26]

Saunders opisuje dokumenty sporządzone w latach 1947 i 1948, które „wprowadziły amerykański wywiad na wzburzone wody tajnej wojny politycznej na kolejne dekady”. [27]

Podłość agentów ZIM w Moskwie została wykorzystana, aby zmusić amerykańskie marionetki do stosowania tych samych ohydnych metod.

Senator William Fulbright napisał: „Nasi przywódcy uwolnili się od normalnych reguł dowodowych i wnioskowania, jeśli chodzi o radzenie sobie z komunizmem. W końcu, kto kiedykolwiek słyszał o dawaniu diabłu uczciwej szansy?” [28]

Dyrektywa Rady Bezpieczeństwa Narodowego 10/2 z 1948r. wykorzystała pretekst „okrutnych” działań sowieckich, aby wyraźnie sankcjonować amerykańską „propagandę, wojnę ekonomiczną, zapobiegawcze działania bezpośrednie, w tym sabotaż, działania antysabotażowe, burzenie i ewakuacje; działalność wywrotową przeciwko wrogim państwom, w tym pomoc podziemnym ruchom oporu, partyzantom i grupom wyzwoleńczym na uchodźctwie”. [29]

Raport z 1954 roku dla prezydenta Dwighta Eisenhowera (na zdjęciu) jasno i jednoznacznie określił potrzebę „agresywnej, tajnej organizacji psychologicznej, politycznej i paramilitarnej, skuteczniejszej, bardziej unikalnej, a w razie potrzeby bardziej bezwzględnej niż ta, którą posługuje się wróg… W takiej grze nie ma żadnych reguł. Dotychczas akceptowane normy ludzkiego postępowania nie mają zastosowania”. [30]

W ostrzeżeniu, że „stajemy w obliczu nieubłaganego wroga, którego zadeklarowanym celem jest dominacja nad światem za wszelką cenę i wszelkimi środkami”, kryje się pewna ironia! [31]

Innym celem całego projektu była neutralizacja lewicy niekomunistycznej – która w tamtym czasie wydawała się stanowić realne zagrożenie dla przemysłowo-kapitalistycznego systemu ZIM – zarówno w USA, jak i w Europie Zachodniej.

Najbardziej oczywistą techniką „odbicia” było oczernianie lewicowców poprzez skojarzenie ich z totalitarnym komunizmem stworzonym przez ZIM – w ten sam sposób, w jaki idea samostanowienia politycznego, gospodarczego i kulturalnego została zdyskredytowana poprzez skojarzenie jej z totalitarnym reżimem „narodowosocjalistycznym” ustanowionym w Niemczech przez ZIM.

Lewicowcy, którzy chcieli zdystansować się od komunizmu w stylu sowieckim, mogli zostać nakłonieni do aktywnego poparcia dla „alternatywnego” systemu amerykańskiego.

Były jednak również inne podejścia – Wydział Organizacji Międzynarodowych CIA miał na celu „zarządzanie” lewicą niekomunistyczną.

Saunders pisze: „Celem wspierania grup lewicowych nie było niszczenie czy nawet dominacja, ale raczej utrzymywanie dyskretnej bliskości i monitorowanie sposobu myślenia takich grup; zapewnienie im tuby propagandowej, dzięki której mogłyby się wyładować; a w ostateczności skorzystanie z możliwości ostatecznego weta wobec ich rozgłosu i ewentualnie ich działań, gdyby kiedykolwiek stały się zbyt „radykalne””.[32]

W Wielkiej Brytanii Departament Badań Informacyjnych próbował przypodobać się lewicowcom, „po pierwsze, aby uzyskać bliskość z grupami «postępowymi» i monitorować ich działania; po drugie, aby osłabić wpływ tych grup poprzez uzyskanie wpływu od wewnątrz lub wciągając członków na równoległe – i subtelnie mniej radykalne – forum” [33].

Arthur Koestler, kluczowa postać stojąca za tą działalnością, w 1948 roku rozpoczął tournée wykładowe po USA i „nawoływał amerykańskich intelektualistów do porzucenia młodzieńczego radykalizmu i zaangażowania się w dojrzałe przedsięwzięcie współpracy ze strukturą władzy”[34].

Oświadczył: „Nadszedł czas, aby radykałowie amerykańscy dorośli”. [35]

W 1952 roku Fundacja Forda pod kierownictwem Jamesa Laughlina uruchomiła program publikacji międzykulturowych.

Dzięki początkowemu grantowi w wysokości 500 000 dolarów Laughlin założył magazyn „Perspectives”, który był skierowany do niekomunistycznej lewicy we Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech i Niemczech – i wydawany we wszystkich istotnych językach.

Podkreślał, że jego celem nie było „pokonanie intelektualistów lewicowych w walce dialektycznej, lecz odciągnięcie ich od zajmowanych stanowisk za pomocą perswazji estetycznej i racjonalnej”[36].

Strategia CIA polegająca na „tworzeniu lub wspieraniu organizacji „równoległych”, które stanowiły alternatywę dla radykalizmu, nad którym CIA nie miała kontroli” [37] została wdrożona w kilku krajach.

We Francji Kongres Wolności Kultury [CCF] założył czasopismo Preuves, którego celem była konkurowanie z ideologicznym wpływem recenzji Jean-Paula Sartre’a Les Temps Modernes.

Historyk Carol Brightman komentuje: „Kto był prawdziwym antagonistą? Nie był to Związek Radziecki ani Moskwa. Tak naprawdę byli zafascynowani Sartrem i de Beauvoir. To była „druga strona””. [38]

Osoba z wewnątrz CCF potwierdziła: „Celem byli intelektualiści z lewego brzegu. A może raczej ludzie, którzy ich słuchali”. [39]

Widoczne jest tu wyraźne powiązanie z przejęciem lewicowego dziennika „Libération” założonego przez Sartre’a, o którym pisałem w poprzednim eseju – ostatecznym momentem triumfu nad lewicą francuską było ogłoszenie, że oficjalnie przeszła ona w ręce Rothschildów. [40]

Tymczasem w całej Europie CIA rozdzielała dotacje sieci studenckiej i młodzieżowej, która „stała na czele kampanii propagandowej i penetracyjnej, mającej na celu złagodzenie presji lewicowych ruchów politycznych”. [41]

Zadaniem jednego z niesławnych agentów, Jaya Lovestone’a, było „infiltrowanie europejskich związków zawodowych, eliminowanie podejrzanych elementów i promowanie rozwoju przywódców akceptowalnych dla Waszyngtonu” – odnotowuje Saunders. [42]

W Wielkiej Brytanii Partia Pracy była mocno skompromitowana. W 1955 roku wysoko postawiony działacz Anthony Crosland, którego wpływową książkę „Przyszłość socjalizmu” czytano jak „projekt zamerykanizowanej Wielkiej Brytanii” – [43] – został nawet zatrudniony przez CCF do pomocy w planowaniu międzynarodowych seminariów. [44]

CIA/ZIM przekazywała również pieniądze do czasopisma „Venture” wydawanego przez Fabian Society i miała bliskie powiązania z wysoko postawionym politykiem Partii Pracy, Denisem Healeyem. [45]

Hugh Gaitskell (na zdjęciu), przywódca partii w latach 1955–1963, był „kluczową postacią” w podejrzanej sieci, a gdy jego następca Harold Wilson wygrał wybory powszechne w 1964 roku, Josselson z CIA napisał: „Jesteśmy wszyscy zadowoleni, że w nowym rządzie mamy tak wielu przyjaciół”. [46]

Wielu z tych „przyjaciół” publikowało artykuły w czasopiśmie CIA „Encounter”, które dzięki temu stało się „znacznie bliższe politycznym celom swoich ukrytych aniołów” – twierdzi Saunders. [47]

Brytyjski filozof Richard Wollheim stwierdził: „Stanowiło to bardzo poważną inwazję na brytyjskie życie kulturalne – i ponosiło odpowiedzialność za samozadowolenie wielu brytyjskich intelektualistów i Partii Pracy w kwestii wojny w Wietnamie”. [48]

Podobnie jak w innych częściach Europy, głos ludu, który powinien być wyrażany w sposób naturalny przez rodzimych pisarzy i przywódców politycznych, został stłumiony i zastąpiony przez sztucznie skorumpowaną i kontrolowaną przez zagranicę kulturalną „elitę”.

Celem było zapobieżenie powstaniu i rozkwitowi jakiejkolwiek autentycznej opozycji wobec globalnego, imperialistycznego systemu przemysłowego.

Oczywiście, podstawowym celem całego cyrku zimnej wojny było wzmocnienie dominacji tego systemu.

Centralnym elementem tego wszystkiego był atak na rodzimą europejską kulturę i systemy wartości, co groziło zablokowaniem dążeń do scentralizowanej kontroli globalnej.

Kiedyś uważałem ten proces za „amerykanizację” naszych społeczeństw, ale teraz widzę, że USA były jedynie narzędziem, za pomocą którego narzucono tę amerykanizację Europie.

Tak naprawdę patrzymy na natarcie niszczącego kulturę i pozbawiającego wolności systemu niewolnictwa przemysłowego ZIM, określanego rozmaicie mianem „postępu”, „rozwoju”, „planowania” lub „modernizacji”. [49]

Tę rzeczywistość przywołał jeden z członków zespołu redakcyjnego Encountera, wspomniany Dwight Macdonald – niepasujący do frontu CIA/ZIM, którego jego szef Irving Kristol traktował z podejrzliwością jako „anarchistę i pacyfistę”[50].

Napisał artykuł, który, jak można się było spodziewać, został odrzucony przez Encounter, w którym – jak wyjaśnia Saunders – potępił „nieokiełznany materializm Ameryki, niepasujący do żadnego rozwoju duchowego, brutalne przestępstwa i nieograniczony postęp billboardów reklamowych…” [51]

I oświadczył: „Kiedy słyszy się Europejczyków narzekających na amerykanizację Europy, chciałoby się, żeby mogli spędzić tu kilka tygodni i zobaczyć, jak to wygląda naprawdę”. [52]

Jedną z broni, jaką ZIM stosował w swojej kulturowej, gospodarczej i politycznej okupacji, było promowanie tzw. „nowoczesnych” gustów – innymi słowy takich, które odzwierciedlały i celebrowały jego odrażający system.

Na przykład sfinansowana przez CIA wystawa Arcydzieła XX wieku w Paryżu w 1952 roku promowała „znaczenie twórczego wysiłku naszego stulecia”[53].

Wydarzenie uzyskało pełne poparcie „lewicowej” gazety Franc-Tireur – niegdyś uważanej za niebezpiecznie „antyamerykańską”, obecnie jednak bezpiecznie redagowanej przez Georges’a Altmana, członka komitetu sterującego CCF. [54]

Saunders wyjaśnia, że ​​nowoczesny styl sztuki znany jako ekspresjonizm abstrakcyjny był przez jego zwolenników uważany za odzwierciedlenie amerykańskiego snu – był to, jak ujął to Nelson Rockefeller, „malarstwo wolnej przedsiębiorczości”, wizualna reprezentacja amerykańskiej „demokracji”[55].

Aby jednak narzucić je społeczeństwu, konieczne było zastosowanie głęboko niedemokratycznych metod.

Tom Braden, agent CIA, wspominał: „Mieliśmy mnóstwo problemów z kongresmenem Dondero. Nie znosił sztuki nowoczesnej. Uważał ją za parodię, za grzeszną, za brzydką.”

„Stawiał ogromny opór w kwestii malarstwa i bardzo utrudniał nam nakłonienie Kongresu do zaakceptowania niektórych rzeczy, które chcieliśmy zrobić – wysyłania sztuki za granicę, wysyłania symfonii za granicę, wydawania czasopism za granicą i tak dalej.”

„To jeden z powodów, dla których musiało to zostać przeprowadzone w sposób tajny. Musiało to być przeprowadzone w sposób tajny, ponieważ gdyby poddano to pod głosowanie w demokracji, wniosek zostałby odrzucony”. [56]

Saunders szczegółowo opisuje niezwykle bliskie powiązania między nowojorskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MoMA), Rockefellerem i CIA. „Nazwiska wciąż się mnożą i powiązania wciąż się mnożą” – wzdycha. [57]

Mówi, że muzeum stworzyło historię ekspresjonizmu abstrakcyjnego: „Uporządkowana i systematyczna historia sprowadzona do tego, co kiedyś było prowokacyjne i dziwne, do akademickiej formuły, przyjętego manieryzmu, art officiel

„W ten sposób wpisana w kanon, najswobodniejsza forma sztuki utraciła wolność. Coraz więcej malarzy tworzyło coraz więcej obrazów, które stawały się coraz większe i coraz bardziej puste. To właśnie ten stylistyczny konformizm, nakazany przez MoMA i szerszy kontrakt społeczny, którego była częścią, doprowadził ekspresjonizm abstrakcyjny na skraj kiczu”. [58]

A ta nowa forma sztuki, negująca sztukę, miała pełnić określoną funkcję społeczno-polityczną.

Jak napisała Eva Cockcroft: „Związki między polityką kulturową okresu zimnej wojny a sukcesem ekspresjonizmu abstrakcyjnego nie są w żadnym wypadku przypadkowe…”

„Były one świadomie tworzone w tamtym czasie przez niektóre z najbardziej wpływowych postaci kontrolujących politykę muzealną i propagujących oświecone taktyki zimnej wojny, mające na celu pozyskanie europejskich intelektualistów”. [59]

Gdy nie udało się uzyskać pieniędzy amerykańskich podatników na sfinansowanie wysyłki tej broni kulturowej do Europy, Rockefeller był gotowy wkroczyć i za to zapłacić. [60]

Jak już wcześniej wykazałem, [61] sieci Rockefellera od dawna stanowią przykrywkę dla ojców chrzestnych ZIM, Rothschildów, nic więc dziwnego, że w promocji tych produktów kulturowych (lub antykulturowych) stosuje się taktyki przypominające mafię.

John Canaday ujawnił, że w 1959 roku „ekspresjonizm abstrakcyjny osiągnął szczyt popularności, do tego stopnia, że ​​nieznany artysta próbujący wystawiać swoje prace w Nowym Jorku nie mógł znaleźć galerii, chyba że malował w stylu wywodzącym się z twórczości któregoś z członków szkoły nowojorskiej”. [62]

Stwierdził, że krytycy, którzy „sugerują, że ekspresjonizm abstrakcyjny nadużywa własnego sukcesu i że cała ta monopolistyczna orgia trwała już wystarczająco długo”, mogą znaleźć się w „bolesnej” sytuacji. Ujawnił, że sam nawet otrzymał groźby śmierci! [62]

Jason Epstein komentuje: „To było jak szaty cesarza. Paradujesz z nimi po ulicy i mówisz: »To wielka sztuka«, a ludzie wzdłuż trasy parady się z tobą zgadzają.”

„Kto przeciwstawi się Clemowi Greenbergowi, a później Rockefellerom, którzy kupowali to dla swoich bankowych lobbystów, i powie: «To jest straszne»?”. [63]

I nie powinniśmy oczywiście zapominać, że całe to oszustwo ze „sztuką nowoczesną” było, jak to ujęła Peggy Guggenheim, „ogromnym przedsięwzięciem biznesowym”[64].

CIA/ZIM intensywnie promowała również muzykę „nowoczesną”, czego przykładem była Międzynarodowa Konferencja zaplanowana na 1954r. w Rzymie, zorganizowana przez Nicolasa Nabokova [65], kompozytora i impresario CCF.

Saunders pisze: „Dla Nabokova promowanie muzyki, która deklarowała się jako zerwanie z naturalnymi hierarchiami i wyzwolenie się spod dotychczasowych praw wewnętrznej logiki muzyki, niosło ze sobą wyraźny przekaz polityczny.”

„Później krytycy zastanawiali się, czy serializm nie złamał obietnicy emancypacji, nie zepchnął muzyki w modernistyczny ślepy zaułek, w którym pozostała ograniczona i trudna, tyranizowana przez despotyczne formuły i zdobywająca coraz bardziej wyspecjalizowaną publiczność.”

„Wobec jej «skrzeczeń» i «odgłosów» – pisała Susan Sontag – «podchodziliśmy do niej z szacunkiem – wiedzieliśmy, że powinniśmy doceniać brzydką muzykę»”. [66]

Według doniesień „New York Times” podczas zimnej wojny CIA brała udział w publikacji co najmniej tysiąca książek – wszystkie, rzecz jasna, miały w jakiś sposób wpływać na ludzkie myślenie. [67]

Richard Elman komentuje: „Niektórzy przedstawiają zainteresowanie CIA literaturą wyobrażeniową oraz jej twórcami i wydawcami jako błędnie pojętą dobroć, a nawet jako obronę zachodnich wartości i wolności człowieka w opozycji do totalitarnego umysłu, ale w istocie miało to być także głęboko zakorzenionym w zamierzeniu „brudnym trikiem” Agencji, sposobem wpływania na świadomość, próbą „uprzedzenia”, jak to określa się w żargonie Agencji”. [68]

Najbardziej widoczny atak na kulturę europejską po wojnie miał miejsce w kinach, kiedy to narzucono krajom takim jak Francja zwiększenie limitów filmów amerykańskich na mocy drobnych zapisów kolejnych umów handlowych. [69]

Ten „poziom nasycenia hollywoodzkimi importami” wywołał powszechne oburzenie, ponieważ ludzie zdali sobie sprawę, że podważa on tradycyjne europejskie poglądy. [70]

Jak mówi Saunders: „Filmy, podobnie jak propaganda, handlują fikcją, ale jeśli ta fikcja zostanie umiejętnie wyprodukowana, zostanie uznana za rzeczywistość”. [71]

Prawdziwe cele tej kulturowej i intelektualnej wojny z Europą, ukryte pod płaszczykiem antykomunizmu, od czasu do czasu ujawniają się przez pęknięcia w propagandzie.

Julius Fleischmann z CIA/ZIM wyjaśnił, w jaki sposób europejskie tournée amerykańskiej Metropolitan Opera o wartości 750 000 dolarów wypromowało ideę amerykańskiego „tygla kulturowego”, a co za tym idzie, powiązaną z nią ideę „jakiegoś rodzaju europejskiej federacji”. [72]

Saunders stwierdza bowiem, że cele amerykańskiej polityki zagranicznej obejmowały w szczególności promowanie „zjednoczonej Europy (poprzez członkostwo w NATO i Ruchu Europejskim)”. [73]

Ta ostatnia grupa nacisku była „organizacją parasolową, która zajmowała się szerokim zakresem działań ukierunkowanych na integrację polityczną, wojskową, ekonomiczną i kulturalną.

„Ruch, kierowany przez Winstona Churchilla, Averella Harrimana i Paula-Henriego Spaaka, był ściśle nadzorowany przez amerykański wywiad i finansowany niemal w całości przez CIA za pośrednictwem pozornej fasady zwanej Amerykańskim Komitetem ds Zjednoczonej Europy”. [74]

Jak już wcześniej zauważyłem, syjonistyczno-imperialistyczni Rothschildowie byli entuzjastycznymi twórcami tego, co nazywano różnie: Wspólnym Rynkiem, EWG i UE.

Guy de Rothschild (na zdjęciu, w środku) stał się znany jako „bankier EWG Rothschild” [75], a rodzina stała za planem nowej transnarodowej waluty zwanej „eurco” („European Composite Unit”), opartej na wartościach dziewięciu głównych walut europejskich, poprzedniczki późniejszego ecu, a obecnie euro. [76]

Centralny blok kontynentalny miał być w końcu niezbędnym krokiem w kierunku długo oczekiwanego celu, jakim było utworzenie światowego państwa rządzonego przez ZIM.

Allen Ginsberg pisał o spiskach literackich, które „wpłynęły na ton intelektualny Zachodu”[77].

Dodał: „Ton intelektualny powinien być rewolucyjny, albo przynajmniej radykalny, poszukujący źródeł choroby, mechanizacji i dominacji poprzez nienaturalny monopol… Zamiast tego mieliśmy najgorszą wersję imperializmu kapitalistycznego”. [78]

Saunders opisuje małą grupę, „która prowadziła amerykańską politykę zagraniczną i kształtowała ustawodawstwo krajowe”. [79]

Pisze: „Poprzez think tanki, fundacje, dyrekcje, a nawet członkostwo w klubach dżentelmenów, tych mandarynów łączyły powiązania instytucjonalne i wspólne przekonanie o własnej wyższości”. [80]

„Internacjonalistyczni, opryskliwi, nastawieni na rywalizację, ci mężczyźni mieli niezachwianą wiarę w swój system wartości” – mówi. „Ich wizja nowego porządku świata zaczęła nabierać kształtu”. [81]

Pewien przerażony funkcjonariusz Rady Strategii Psychologicznej zacytował w notatce fragment planu wydanego w 1953r., który jego zdaniem był „tak totalitarny, jak to tylko możliwe”.

Wymagało to „systematycznego i naukowego” zarządzania „wszystkimi dziedzinami ludzkiej myśli… wszystkimi dziedzinami zainteresowań intelektualnych, od antropologii i twórczości artystycznej po socjologię i metodologię naukową”.

Chciano stworzyć „maszynerię”, która miałaby „przełamać ogólnoświatowe doktrynerskie wzorce myślowe”, które mogłyby okazać się „wrogie amerykańskim celom [ZIM]” [82].

Jego celem było oddziaływanie na „elity” w każdej dziedzinie myśli, aby zapewnić, że wszyscy podporządkują się temu, co nazywano „filozofią planistów”[83].

Melvin Lasky z CCF pisał z szyderczym uśmieszkiem o potrzebie „nawrócenia” zacofanych Europejczyków na ten jałowy i autorytarny dogmat posłuszeństwa wobec „nauki”.

Powiedział: „Byłoby głupotą oczekiwać, że prymitywny dzikus oduczy się wiary w tajemnicze zioła dżungli jedynie dzięki upowszechnianiu współczesnych naukowych informacji medycznych.”

„Nie udało nam się zwalczyć różnorodnych czynników – politycznych, psychologicznych, kulturowych – które działają na niekorzyść amerykańskiej polityki zagranicznej, a w szczególności na niekorzyść sukcesu Planu Marshalla w Europie.” [84]

Jego komentarz potwierdza, że ​​Plan Marshalla – który zapewniał poręczny „fundusz korupcyjny” na działalność CIA/ZIM [85] – miał na celu nie tylko odbudowę Europy Zachodniej po II wojnie światowej, ale także jej zresetowanie, przekształcenie w coś, co mogłoby być łatwiej kontrolowane i wykorzystywane przez globalnych „planistów”.

Jednakże najwyraźniejszy wyraz tego programu dał prezydent Eisenhower na konferencji prasowej w 1953 roku, gdzie przyznał, że Stany Zjednoczone są zaangażowane w „wojnę psychologiczną… walkę o umysły i wolę ludzi”. [86]

Celem Ameryki – powiedział – było stworzenie „świata, w którym wszyscy ludzie będą mieli możliwość maksymalnego rozwoju przemysłowego” [87].

_________________

ZIM’s Cold War on our culture, Part I, Paul Cudenec, September 5, 2025

[Bibliografia do artykułu na stronie źródłowej – AC]

 

Fałszywi antykomuniści: zimna wojna ZIM przeciw naszej kulturze, część II

W pierwszej części tego eseju przyjrzałem się, w jaki sposób „antykomunizm” z czasów zimnej wojny służył jako taran wymierzony w kulturę i wartości Europy Zachodniej.

Wykorzystując USA i ich podatników jako narzędzie, syjonistyczno-satanistyczna mafia imperialistyczna [ZIM] postawiła sobie za cel wytępienie rodzimych zwyczajów i zastąpienie ich „nowoczesnym” światopoglądem, który sprzyjał niekontrolowanej eksploatacji przemysłowej.

Już na samym początku wnikliwi obserwatorzy zauważyli, że w tych pełnych samozadowolenia zwolennikach zimnej wojny jest coś podejrzanego.

Frances Sonor Saunders w swojej książce Who Paid the Piper? pisze: „Wspierana i dotowana przez potężne instytucje, ta niekomunistyczna grupa stała się takim samym kartelem w życiu intelektualnym Zachodu, jak kilka lat wcześniej komunizm (i obejmowała wielu tych samych ludzi)”. [1]

Brytyjski historyk Hugh Trevor-Roper był przerażony tonem, w jakim Arthur Koestler i inni mówcy przemawiali na temat wydarzenia z 1950 r., które określono mianem „antykomunistycznego” i „wysokiej rangi”.

Powiedziała Saunders: „Było bardzo mało poważnych dyskusji. Moim zdaniem nie było w tym nic intelektualnego”. [2]

Stwierdził, że zdał sobie sprawę, iż była to „odpowiedź w tym samym stylu” na radzieckie konferencje propagandowe – „mówiono tym samym językiem”.

Trevor Roper miał nadzieję usłyszeć spójną obronę wartości Zachodu – „ale zamiast tego usłyszeliśmy potępienie”.

„Wywarło to tak negatywne wrażenie, jakbyśmy nie mieli nic do powiedzenia poza: Do diabła z nimi!”.

„I pomyślałem, z jakimi my ludźmi się utożsamiamy? To był dla mnie największy szok.

„Był taki moment podczas Kongresu, kiedy poczułem, że jesteśmy zapraszani do przywołania Belzebuba, aby pokonać Szatana”. [3]

W jednej z interwencji z sali zwrócono uwagę, że Koestler, członek Partii Komunistycznej przed wojną, był „politycznym konwertytą”, który teraz żarliwie sprzeciwiał się temu, co kiedyś żarliwie popierał, „pokazując w ten sposób, że nigdy nie wyrzekł się swojego materializmu dialektycznego”[4].

Inni podzielali to podejrzenie. W USA zastępca sekretarza stanu ds. informacji międzynarodowej Edward Barrett zakwestionował zasadność „obecnych tendencji do gloryfikowania… byłych komunistów i stawiania ich na piedestale, z którego można pouczać wszystkich obywateli, którzy mieli dość rozumu, by nigdy nie zostać komunistami”.

„Niektórzy z nas podejrzewają, że typowy były komunista – zwłaszcza ten niedawny były komunista – ma wielką wartość jako informator i donosiciel, ale niewielką jako głosiciel wiecznych prawd”. [5]

Hannah Arendt określiła byłych komunistów mianem komunistów „odwróconych do góry nogami” [6], a George Urban, dyrektor Radia Wolna Europa, napisał później o „kontrapunktowej relacji” między komunistami a zatwierdzonymi przez CIA antykomunistami: „Maszerowali w przeciwną stronę, ale jednak maszerowali” [7].

Podobieństwa nie ograniczały się jedynie do tonu czy osobistych przeżyć.

Jak wyjaśnia Saunders, w listopadzie 1950 r. na spotkaniu w Brukseli ustalono strukturę, jaką miał przyjąć „antykomunistyczny” Kongres Wolności Kultury [CCF].

„Wyznaczono Międzynarodowy Komitet składający się z dwudziestu pięciu osób oraz pięciu Honorowych Przewodniczących. Nad ich działaniami czuwał Komitet Wykonawczy złożony z pięciu osób – Dyrektora Wykonawczego, Dyrektora Redakcyjnego, Dyrektora ds. Badań, Dyrektora Biura Paryskiego i Dyrektora Biura Berlińskiego – którzy z kolei podlegaliby kontroli Sekretarza Generalnego.

„Na diagramie [Melvina] Lasky’ego struktura ta wyglądała jak lustrzane odbicie aparatu Kominformu”. [8]

Historyk Carol Brightman komentuje: „Mieli nazwy takie jak Partia Komunistyczna. CIA stworzyła te kulturowe struktury jako organizacje cienie Partii Komunistycznej, w których sednem była tajemnica. Faktycznie ze sobą rozmawiali”. [9]

Bardzo mi to przypomina ważny artykuł, który niedawno ukazał się na blogu Escapekey, zatytułowany „The Moscow Connection” [Moskiewski Łącznik].

Autor podkreśla w tym miejscu równoczesne historyczne pojawienie się systemu planowania-programowania-budżetowania w Stanach Zjednoczonych i reform gospodarczych Kosygina w Związku Radzieckim, co jego zdaniem „stanowi jeden z najbardziej niezwykłych przypadków równoległej ewolucji instytucjonalnej w erze zimnej wojny”.

Twierdzi on: „Jeśli rozpatrzymy te systemy wyłącznie pod względem technicznym, podobieństwa między nimi są tak duże, że sugerują istnienie wspólnej podstawy intelektualnej, wykraczającej poza granice ideologiczne” [10].

Teraz jestem przekonany, że zorganizowany komunizm był (i jest) wygodną flagą, pod którą żydowscy supremacjoniści realizują swój plan totalitarnej dominacji na całym świecie.

„Antykomunizm” z czasów zimnej wojny był jedynie drugim murem ZIM w manipulacji polegającej na odbiciu binarnym, której celem było jednoczesne forsowanie tego samego programu pod sztandarem „wolności” i „demokracji” pod przywództwem USA – ze zbieżnością przewidywaną na późniejszą drogę historyczną.

Jak powiedział Saunders Jason Epstein: „Kiedy ci ludzie mówią o ‘kontr-inteligencji’, tak naprawdę próbują stworzyć fałszywy i skorumpowany system wartości, który ma wspierać ideologię, której są w danym momencie oddani.”

„Jedyne, czemu naprawdę są oddani, to władza i wprowadzanie strategii carsko-stalinowskich do amerykańskiej polityki… To mali, kłamliwi aparatczycy.” [11]

Mając to na uwadze, przyjrzyjmy się teraz (w kolejności alfabetycznej) niektórym głównym postaciom polityczno-kulturowego ataku na Europę Zachodnią, przeprowadzonego pod fałszywą flagą przeciwdziałania „zagrożeniu sowieckiemu”.

Isaiah Berlin (1909-1997) był wybitnym brytyjskim naukowcem i kluczową postacią w brytyjskim skrzydle głębokiego państwa ZIM.

Urodził się w Rydze na Łotwie, wówczas części Imperium Rosyjskiego, „w bogatej rodzinie żydowskiej, jako jedyny syn Mendla Berlina, handlarza drewnem (i bezpośredniego potomka Szneura Zalmana, założyciela chasydyzmu Chabad) i jego żony Marii (z domu Wolszonok)” – podaje Wikipedia. [12]

Saunders twierdzi, że na początku lat 40. XX wieku „był już czczony w kręgach waszyngtońskich jako «Prorok»” i wraz z Charlesem Bohlenem i George’em Kennanem tworzył „jednorodne, zgrane trio”[13].

Pisze: „Dokładna natura relacji Isaiaha Berlina z brytyjskim i amerykańskim wywiadem prawdopodobnie nigdy nie będzie znana.

„Brytyjski szpieg Robert Bruce Lockhart odnotował kilka spotkań z młodym Berlinem w czasie wojny, gdy ten pracował dla brytyjskiego rządu w Waszyngtonie.”

„Lockhart był przekonany, że Berlin pracuje dla Psychological Warfare Executive…”

„Jeśli chodzi o amerykański wywiad, można powiedzieć, że Berlin utrzymywał nieformalne stosunki z CIA, której członkowie nie wahali się zwracać do filozofa o wsparcie, jak wspominają Stuart Hampshire i Lawrence de Neufville, którzy twierdzą, że Berlinowi powiedziano o udziale Agencji w Kongresie Wolności Kultury.” [14]

Kiedy w 1967 roku stało się powszechnie wiadome, że „Encounter” jest przykrywką CIA, Berlin zdystansował się od czasopisma i publicznie okazywał zszokowanie.

Jego biograf, Michael Ignatieff, podkreślał nawet, że Berlin „z całą pewnością nie miał żadnych oficjalnych ani nieoficjalnych powiązań ani z brytyjskim wywiadem, ani z CIA”[15].

Christopher Hitchens wyśmiał to stwierdzenie i odparł: „Dosłowne potraktowanie zaprzeczeń Encountera oznaczałoby, że Berlin był wyjątkowo mało ciekawy lub bardziej nudny, niż nam się wydaje, albo że marnował czas w Waszyngtonie”.

Stwierdził, że Berlin wyraźnie opowiada się za tym, co delikatnie nazwał „angielsko-amerykańskim ponadnarodowym „porozumieniem”, które „często nosiło piętno realpolitik i, cóż, kalkulacji”[16].

Rzeczywiście, dokumenty ujawnione przez Saunders pokazują, że tuż przed wyrażeniem publicznego oburzenia powiązaniami CIA z Encounter i CCF, Berlin prywatnie doradzał Melvinowi Lasky’emu, jak najlepiej wytłumaczyć całą sprawę!

Saunders zauważa: „Jeśli Berlin odczuwał jakikolwiek moralny przymus wobec całego złożonego oszustwa, które tu opisywał, nie okazywał tego. Zamiast tego, zapożyczył retorykę otwartego społeczeństwa, aby bronić tego, co w rzeczywistości było próbą zarządzania tym społeczeństwem przez zamknięty krąg”. [17]

Berlin był syjonistą, silnie przywiązanym do swojej żydowskiej tożsamości. Jak podaje Wikipedia: „Zawsze, gdy określano go mianem angielskiego filozofa, Berlin zawsze podkreślał, że nie jest angielskim filozofem, ale na zawsze pozostanie rosyjskim Żydem: »Jestem rosyjskim Żydem z Rygi i wszystkie lata spędzone w Anglii nie mogą tego zmienić. Kocham Anglię, byłem tu dobrze traktowany i cenię wiele rzeczy w angielskim życiu, ale jestem rosyjskim Żydem; takim się urodziłem i takim pozostanę do końca życia«”. [18]

W artykule opublikowanym w „Jewish Chronicle” w 1973 roku, z okazji 25. rocznicy powstania współczesnego państwa Izrael, napisał, że od czasów szkolnych był „zdeklarowanym zwolennikiem potrzeby istnienia państwa żydowskiego w Palestynie”[19].

W 1979 roku przyznano mu izraelską Jerusalem Prize for the Freedom of the Individual in Society, a coroczny wykład n/t Isaiaha Berlina odbywa się w Wolfson College w Oksfordzie, w Rydze i w londyńskiej synagodze Hampstead. [20]

Wikipedia podaje: „Bratankiem Berlina jest Efraim Halevy (hebr. אפרים הלוי), ekspert izraelskiego wywiadu i dyplomata, doradca Ariela Szarona, dziewiątego dyrektora Mosadu i trzeciego szefa izraelskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego”. [21]

Charles „Chip” Bohlen (1904–1974) był amerykańskim dyplomatą i ambasadorem, który pomógł ukształtować amerykańską politykę zagraniczną podczas II wojny światowej i zimnej wojny oraz „pomógł opracować Plan Marshalla”, mający na celu odbudowę lepszej powojennej Europy Zachodniej. [22]

Wikipedia opisuje go jako „eksperta od Związku Radzieckiego”. Dodaje: „W 1934 roku pełnił funkcję dyplomaty w pierwszej ambasadzie USA w Związku Radzieckim w Moskwie, a także w trakcie i po II wojnie światowej. W latach 1953–1957 zastąpił George’a F. Kennana na stanowisku ambasadora w Związku Radzieckim”. [23]

Ilustrując dziwną, splatającą się relację między „komunistami” a „antykomunistami”, takimi jak Bohlen, Saunders wyjaśnia, że ​​„był jednym z założycieli nowatorskiej gałęzi nowoczesnej nauki znanej jako kremlinologia. Mieszkał w Rosji, znał jej przywódców i biurokratów, studiował jej literaturę ideologiczną”. [24]

Zainteresowanie Bohlena Rosją i komunizmem sięga czasów studiów na Uniwersytecie Harvarda.

Walter Isaacson relacjonuje: „Nocne dyskusje Bohlena na Harvardzie coraz częściej koncentrowały się wokół Rosji. Choć nie był z natury ani szczególnie liberalny, ani polityczny, z zapałem czytał książkę „Dziesięć dni, które wstrząsnęły światem” i zafascynował się Johnem Reedem, który zmarł w Moskwie w wieku trzydziestu dwóch lat, trzy lata przed rozpoczęciem przez Bohlena studiów na Harvardzie.

„Romantyczny marksizm Reeda przemawiał do energicznego, dobrze urodzonego młodzieńca o ograniczonych środkach i niejasnych ambicjach. Śpiewał rosyjskie piosenki, czytał rosyjską literaturę, a nawet miał rosyjską dziewczynę”. [25]

„Podekscytowany pasją i energią eksperymentu bolszewickiego, Bohlen dzielnie próbował go bronić przed swoimi sceptycznymi kolegami z klubu”. [26]

Młodzieńczy entuzjazm Bohlena dla komunizmu doprowadził go nawet do kuriozalnego wniosku: „Uważał, że wolność i demokracja są nieodłącznymi cechami prawdziwego marksizmu”[27].

Choć później wyraził obawy dotyczące totalitarnego charakteru społeczeństwa sowieckiego, „w późniejszych latach Bohlen żałował, że nie zrobił więcej, że nie starał się bardziej, aby Waszyngton nawiązał przyjazne stosunki z Sowietami po śmierci Stalina”. [28]

„Bohlen był zachwycony, gdy Eisenhower, naciskany przez Anglię i Francję, zgodził się na spotkanie na szczycie z Sowietami w 1955 roku”. [29]

Stany Zjednoczone wydały znaczek pocztowy ku czci Bohlena, na którym Departament Stanu odnotował: „Bohlen był świadkiem historycznych wydarzeń na wielu najważniejszych konferencjach tej wojny.

„Pełnił funkcję tłumacza prezydenta Franklina D. Roosevelta w 1943 roku na konferencji w Teheranie, gdzie Roosevelt, Stalin i Churchill planowali ostatnią fazę wojny z nazistowskimi Niemcami, a także ponownie jako tłumacz i doradca w 1945 roku na konferencji w Jałcie.”

„Później, w 1945 roku, pełnił również funkcję tłumacza na konferencji poczdamskiej, gdzie Stalin, Churchill i prezydent Truman omawiali przyszłość Europy i współpracę na Pacyfiku.” [30]

Wydaje się, że Bohlen wywarł znaczący wpływ na rządy USA: „Był doradcą każdego prezydenta USA od 1943 do 1968 roku i jednym z bezpartyjnych doradców ds. polityki zagranicznej, znanych potocznie jako „Mędrcy””. [31]

Mówi się, że ta tajemnicza grupa „pomogła w tworzeniu instytucji i inicjatyw” takich jak NATO i Bank Światowy. [32]

Julius Fleischmann (1900–1968) był amerykańskim multimilionerem pochodzenia żydowskiego, który – jak twierdzi Saunders – „słynął ze skąpstwa”, ale „był w swoim żywiole, rozdając pieniądze CIA i przypisując sobie za to całą chwałę”. [33]

W rzeczywistości opisuje go jako „najważniejszego pojedynczego lidera CIA” [34].

Dodaje: „Pomógł sfinansować The New Yorker i szczycił się bogatym portfolio mecenatów artystycznych: był dyrektorem Metropolitan Opera w Nowym Jorku, członkiem Królewskiego Towarzystwa Sztuk Pięknych w Londynie, członkiem komitetu doradczego Yale Drama School, reżyserem Ballet Russe de Monte Carlo Diagilewa i Ballet Foundation of New York, a także sponsorem finansowym wielu produkcji na Broadwayu…”

„Jego majątek osobisty i zróżnicowane mecenaty artystyczne czyniły go idealnym kandydatem na anioła, którego CIA mogłaby sponsorować dla Kongresu Wolności Kultury.” [35]

„Funkcjonariusz prowadzący sprawę Lee Williams ujawnił, że jeśli istniały problemy z komisjami Kongresu [Wolności Kultury], ich oddziałami lub redaktorami wykraczającymi poza swoje uprawnienia, to jednym ze sposobów na wprowadzenie weta Agencji bez narażania się na zarzut weta było ominięcie całej biurokracji i wysłanie wiadomości bezpośrednio do sprawców od kogoś «na wysokim szczeblu» w strukturze Kongresu.” [36]

„Zadanie to zazwyczaj przypadało Juliusowi Fleischmannowi, który przy pewnej słynnej okazji ostrzegł redaktorów Encounter, że ich finansowanie może być zagrożone, jeśli będą upierać się przy publikacji kontrowersyjnego artykułu.” [37]

W artykule z 2021 r. w The Times of Israel opisano wkład rodziny Fleischmann w życie społeczności żydowskiej poprzez ich ogromne imperium drożdży i ginu.

W artykule napisano, że „innowacyjne praktyki biznesowe przyniosły im sukces”, a następnie „wykorzystali swoją władzę, aby przynieść korzyści swojej społeczności”. [38]

Charles Fleishmann, dziadek członka CCF, „stworzył nawet osiedle wypoczynkowe specjalnie dla Żydów. Ostatecznie włączone do Fleischmanns w stanie Nowy Jork, miasto rozrosło się o rezydencje, domki letniskowe i hotele (wiele z nich oferowało koszerne jedzenie, aby sprostać potrzebom klientów ortodoksyjnych).” [39]

Tosco Fyvel (1907–1985) jest opisany przez Saunders jako „kluczowy członek komitetu sterującego Kongresu [Wolności Kultury]” [40].

Z Wikipedii dowiadujemy się: „Fyvel urodził się w Kolonii w Niemczech. Jego matka, Sterna (Schneerson), pochodziła z białoruskiej rodziny żydowskiej, była siostrzenicą eseisty Ahada Ha’ama i pracowała dla Chaima Weizmanna [pierwszego prezydenta Izraela].

„Jego ojciec, Berthold Feiwel, pochodzący z morawskiej rodziny żydowskiej, był dyrektorem wykonawczym Keren Hayesod [United Israel Appeal]”.

„W latach 1936–1937 aktywnie działał w ruchu syjonistycznym w Palestynie, znajdującej się wówczas pod brytyjskim mandatem, i współpracował z Goldą Meir”.

„Wróciwszy do Wielkiej Brytanii, w czasie II wojny światowej pracował w kontrwywiadzie”. [41]

W 1945 roku Fyvel zastąpił George’a Orwella na stanowisku redaktora literackiego „lewicowej” gazety Tribune. Był założycielem i współautorem „antykomunistycznego” pisma „Encounter”.

Tam napisał to, co Saunders nazywa „esejem o niezwykłej niejasności” na temat jadowitej i niewątpliwie bardziej autentycznej formy antykomunizmu głoszonej w USA przez Josepha McCarthy’ego. [42]

Mając na uwadze dyrektywę Ministerstwa Spraw Zagranicznych skierowaną do Departamentu Badań Informacyjnych, w której podkreślono, że żadne z jego wyników „nie powinno sprawiać wrażenia ataku na Stany Zjednoczone”, podczas gdy maccartyzm nie był po prostu ignorowany, z pewnością nie można go było potępiać.

Fyvel napisał, że choć maccartyzm jest godny ubolewania, należy go rozpatrywać w kontekście „nieustannych poszukiwań Ameryki w zakresie nowego bezpieczeństwa narodowego, w celu stworzenia świata, który rzeczywiście będzie bezpieczny dla demokracji”.

Stwierdził, że jest to o wiele lepsze od „europejskiego znużenia i sceptycyzmu wobec wszelkich tego typu osiągnięć”[43].

W latach 1973–1983 Fyvel był redaktorem literackim „The Jewish Chronicle”. [44]

Saunders opisuje CD Jacksona (1902-1964) jako „jednego z najbardziej wpływowych tajnych strategów w Ameryce”. [45]

Jak twierdzi, na początku lat 50. XX wieku „zrobił więcej niż ktokolwiek inny, aby wyznaczyć kierunek amerykańskiej wojny kulturowej” [46].

Jako młody człowiek został szefem rodzinnej firmy CD Jackson and Company, importującej materiały budowlane i „w związku z tym”, jak to określa CIA, dużo podróżował po całej Europie. [47]

Dwight Eisenhower znał Jacksona z jego działań wojennych jako zastępcy szefa Wydziału Wojny Psychologicznej SHAEF (Naczelnej Kwatery Głównej Alianckich Sił Ekspedycyjnych) i „uczył się u niego sztuki manipulowania publicznością”. [48]

Gdy w 1953 roku Eisenhower objął urząd w Białym Domu, Jackson został mianowany specjalnym doradcą prezydenta ds. wojny psychologicznej – zauważa Saunders – „stanowisko, które uczyniło z CD nieoficjalnego ministra propagandy z niemal nieograniczoną władzą” [49].

„CD Jackson stał się najbardziej pożądaną postacią w wąskim kręgu władzy, który zaczęto nazywać „niewidzialnym rządem”.

„Siedząc niczym wschodni potentat lub wyrocznia delficka, przyjmował nieustanny strumień gości, poszukujących jego mądrości w szerokim zakresie spraw. Jego szczegółowe dzienniki tych wizyt dają unikalny wgląd w świat tajności”. [50]

Z pozycji ukrytej władzy Jackson naciskał na zwiększenie amerykańskiej „pomocy gospodarczej”, aby wspomóc globalny program przemysłowy ZIM.

Jackson „skorzystał przy tym z rad ekonomistów z MIT Maxa Millikana i Walta Rostowa” [51].

Obaj ideolodzy „planowania” i „rozwoju” byli Żydami i na pewnym etapie pracowali dla amerykańskiego wywiadu. [52]

Jak podaje Wikipedia: „W sierpniu 1954 roku Rostow i Millikan przekonali Eisenhowera do znacznego zwiększenia amerykańskiej pomocy zagranicznej na rzecz rozwoju w ramach polityki rozprzestrzeniania wzrostu gospodarczego na wzór amerykańskiego kapitalizmu w Azji i gdzie indziej, przy wsparciu wojska”. [53]

W świetle tego powiązania nie dziwi fakt, że „w latach 1953 i 1954 Jackson odegrał kluczową rolę w utworzeniu Grupy Bilderberg i zapewnieniu udziału Amerykanów. Uczestniczył w spotkaniach grupy w latach 1954, 1957, 1958, 1960, 1961, 1962, 1963 i 1964”. [54]

Jackson pracował także dla Organizacji Narodów Zjednoczonych i Time-Life International, gdzie został dyrektorem zarządzającym. [55]

Strona Wikispooks ujawnia, że ​​Jackson brał udział w tuszowaniu zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy’ego w 1963 roku.

„Po tym, jak Abraham Zapruder nakręcił słynny film w Dallas 22 listopada 1963 roku, Jackson kupił go w imieniu Time/Life, aby „chronić integralność filmu”… innymi słowy, aby mieć pewność, że prawda nie zostanie ujawniona Amerykanom.

„Po obejrzeniu go w niedzielny poranek nakazał zamknąć go w sejfie w budynku Time/Life na Manhattanie. Kupił prawa do wspomnień Mariny Oswald i nigdy ich nie opublikował”. [56]

Michael Josselson (1908-1978) był żydowskim agentem CIA, który w 1950 roku założył Kongres Wolności Kultury [CCF].

Strona internetowa Estońskiego Muzeum Żydowskiego informuje, że Josselson urodził się w Tartu w Estonii: „Jego ojcem był Mordche (Mordechaj) Josselson, handlarz drewnem z pierwszego cechu z Szawli na Litwie. Podczas rewolucji rosyjskiej Mordche Josselson przeniósł rodzinę do Berlina”. [57]

Po dojściu nazistów do władzy wyemigrował do USA, a pod koniec wojny powrócił do Niemiec, gdzie przebywał pod amerykańską okupacją, podlegając Biuru Rządu Wojskowego Stanów Zjednoczonych (OMGUS).

Saunders pisze: „Mówiąc płynnie czterema językami bez cienia akcentu, Michael Josselson był cennym nabytkiem w szeregach amerykańskich oficerów okupacyjnych. Co więcej, znał Berlin od podszewki”. [58]

Josselson był częścią Sekcji Wywiadu Wydziału Wojny Psychologicznej, gdzie dołączył do specjalnej siedmioosobowej grupy przesłuchującej (nazwanej „Kampfgruppe Rosenberg” na cześć jej dowódcy, kapitana Alberta G. Rosenberga).

Zadaniem zespołu było przesłuchiwanie setek niemieckich więźniów co tydzień w celu zapewnienia zgodności z ideologiczną Nową Normalnością. Misję tę kontynuował na swoim kolejnym stanowisku „oficera ds. kontaktów z opinią publiczną” zajmującego się „kontrolą personelu” w niemieckiej prasie, radiu i mediach rozrywkowych. [59]

Josselson był jednym z pierwszych rekrutów w Niemczech do Biura Koordynacji Polityki, tajnego skrzydła operacyjnego CIA, dołączając do „organizacji” pod koniec 1948 roku. [60]

Christoph Nitschke z Niemieckiego Instytutu Historycznego stwierdza: „Michael Josselson był centralną postacią tzw. zimnej wojny kulturowej w dekadach powojennych i łączył cele amerykańskiej polityki zagranicznej z sieciami kontaktów wśród elit kulturalnych po obu stronach Atlantyku”. [61]

Dodaje, że Josselson był również powiązany z globalistycznymi ośrodkami analitycznymi, takimi jak RAND Corporation i Brookings Institution. [62]

Filozof Stuart Hampshire, który w tym czasie pracował dla MI6 w Londynie, wspominał: „Jego reputacja rozeszła się po europejskich kręgach wywiadowczych. Był wielkim fachowcem, człowiekiem, który potrafił załatwić wszystko. Wszystko

„Jeśli chciałeś przekroczyć granicę rosyjską, co było praktycznie niemożliwe, Josselson to załatwiał. Jeśli potrzebowałeś orkiestry symfonicznej, Josselson to załatwiał”. [63]

Dążenie do mówienia prawdy nie było jedną z cech Josselsona, co jasno stwierdza Saunders w swojej relacji z jego rozmowy z Frankiem Kermode na temat ujawnienia finansowania Encounter przez CIA.

„’Jestem wystarczająco stary, żeby być twoim ojcem’ – powiedział Josselson – ‘i nie okłamałbym cię bardziej niż własnego syna’. Josselson oczywiście kłamał”. [64]

Wydaje się również, że nie był on osobą do końca przyjemną, a Saunders wspomina o jego niesławnym „sercu ciemności”[65].

Były kolega z CIA, Ben Sonnenburg, powiedział jej: „Nazwisko Michael Josselson wciąż wywołuje u mnie dreszcze”. [66]

Jason Ridley, mianowany w 1952 r. sekretarzem Brytyjskiego Towarzystwa Wolności Kulturalnej, opowiedział Saunders, jak sama stwierdziła, „mrożącą krew w żyłach” relację o tym, jak wezwano go do siedziby CCF w Paryżu.

„Nabokov zadawał mi pytania, ale jego pytania i moje odpowiedzi były przerywane przez Josselsona, który chodził po pokoju, wykrzykując pytania i wtrącając się… mógłby być aktorem odgrywającym rolę dominującego, tyranizującego radzieckiego aparatczyka”. [67]

George Kennan (1904-2005) był aktorem deep state w USA – wielokrotnym uczestnikiem konferencji Bilderberg i członkiem niesławnego frontu ZIM, Rady Stosunków Zagranicznych [Council on Foreign Relations]. [68]

W 1952 roku był także krótko ambasadorem USA w Związku Radzieckim i obok Bohlena należał do tzw. „Mędrców”, którzy przyczynili się do powstania takich instytucji jak NATO i Bank Światowy. [69]

Henry Kissinger powiedział, że Kennan „był tak blisko stworzenia doktryny dyplomatycznej swojej epoki, jak żaden inny dyplomata w naszej historii”[70].

Saunders pisze: „Najważniejszym wyrazicielem wspólnych przekonań elity amerykańskiej był George Kennan, dyplomata-naukowiec, architekt Planu Marshalla, a jako dyrektor Działu Planowania Polityki Departamentu Stanu, jeden z ojców CIA”. [71]

Wikipedia opisuje, w jaki sposób Plan Marshalla Kennana subtelnie „zamerikanizował” kraje europejskie „poprzez nową ekspozycję na amerykańską kulturę popularną, w tym wzrost wpływu filmów hollywoodzkich i rock and rolla”. [72]

Nie wiem, w jakim stopniu Kennan zdawał sobie sprawę z ideologiczno-imperialistycznej agendy forsującej amerykańskie działania w czasie zimnej wojny – mógł być jedną z tych osób, które zostały oszukane i wciągnięte w ten patriotyczny i antykomunistyczny „odskok” [bounce].

Twierdził bowiem, że państwo Izrael utrudniłoby zachodnioeuropejski i amerykański dostęp do arabskiej ropy naftowej i ułatwiłoby ekspansję Związku Radzieckiego i komunistów na Bliskim Wschodzie. [73]

Jednakże świadomie lub nieświadomie Kennan niewątpliwie odegrał ważną rolę w tworzeniu mechanizmów manipulacji ZIM i chociażby „odegrał kluczową rolę w przekonaniu prezydenta Trumana do podpisania tajnej dyrektywy powołującej Radę Strategii Psychologicznej”, instytucję opisaną przez Saundersa jako „orwellowska”.[74]

Arthur Koestler (1905-1983), pisarz żydowskiego pochodzenia urodzony na Węgrzech, był, jak twierdzi Saunders, jednym z „najważniejszych wczesnych doradców” brytyjskiego „antykomunistycznego” Departamentu Badań Informacyjnych.

„Pod jego kierownictwem departament dostrzegł potrzebę dostosowania się do potrzeb tych osób i instytucji, które w tradycji polityki lewicowej postrzegały się jako przeciwne wobec centrum władzy”. [75]

Jak wskazałem w części I tego eseju, plan Koestlera miał na celu zneutralizowanie „lewicy” jako źródła autentycznej opozycji wobec systemu. Myślę, że dziś możemy powiedzieć, że okazał się on wielkim i trwałym sukcesem!

Saunders twierdzi, że nakazał swoim kolegom intelektualistom w Europie i USA „pomoc elicie władzy w jej misji rządzenia”. [76]

Powieść Koestlera Ciemność w południe [Darkness at Noon], w której potępiał totalitaryzm sowiecki, była rozpowszechniana jako materiał propagandowy przez brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Jednakże w efekcie to był transfer z podobnej roli w ZSRR na stronę „antykomunistyczną”.

Koestler wstąpił do Komunistycznej Partii Niemiec w 1931r., a „w 1932r. udał się do Rosji i napisał finansowaną przez Międzynarodówkę Komunistyczną książkę propagandową pt. O białych nocach i czerwonych dniach” – mówi Saunders.

„Tam szaleńczo zakochał się w urzędniczce o nazwisku Nadieżdża Smirnova. Spędził z nią tydzień lub dwa, a potem doniósł na nią tajnej policji z powodu błahych spraw. Nigdy więcej o niej nie słyszano”. [77]

Brał aktywny udział w ruchach „antyfaszystowskich” (kolejny przekręt „alternatywy” ZIM) i pisał propagandę pod kierownictwem Williego Münzenberga, głównego dyrektora propagandy Kominternu na Zachodzie. [78]

Saunders pisze, że Koestler był „jednym z mózgów stojących za przedwojenną siecią organizacji fasadowych Związku Radzieckiego”. [79]

Koestler później powiedział ludziom, że jego książka „Hiszpański testament”, która wywarła ogromny wpływ na wielu ludzi „lewicy”, została w zasadzie „podyktowana” przez Münzenberga. [80]

Gdy wybuchła wojna, Koestler przedostał się do Wielkiej Brytanii bez pozwolenia na wjazd, w związku z czym trafił do więzienia, z którego wyszedł w 1941 roku i niemal natychmiast, w marcu 1942 roku, „został przydzielony do Ministerstwa Informacji, gdzie pracował jako scenarzysta programów propagandowych i filmów”. [81]

Nadzwyczajne!

Klucz do zdolności Koestlera do swobodnego poruszania się między instytucjami radzieckimi i brytyjskimi, a także do tego, komu naprawdę kibicował, można odnaleźć w jego młodości spędzonej w dawnym Cesarstwie Austro-Węgierskim.

Pochodził z zamożnej rodziny, a jego matka była kiedyś pacjentką Zygmunta Freuda.

Z Wikipedii dowiadujemy się: „W okresie międzywojennym w Wiedniu został osobistym sekretarzem Włodzimierza [Ze’ewa] Żabotyńskiego (na zdjęciu), jednego z pierwszych przywódców ruchu syjonistycznego”. [82]

„W marcu 1926 roku napisał list do rodziców, informując ich, że wyjeżdża na rok do Terytorium Palestyny, aby pracować jako pomocnik inżyniera w fabryce, zdobyć doświadczenie i pomóc sobie w znalezieniu pracy w Austrii. 1 kwietnia 1926 roku opuścił Wiedeń i udał się do Palestyny”.

Na początku 1927 roku opuścił Palestynę na krótko i udał się do Berlina, gdzie kierował sekretariatem rewizjonistycznej partii syjonistycznej Zeewa Żabotyńskiego Hatzohar.

„Później w tym samym roku Koestler, za pośrednictwem przyjaciela, uzyskał posadę korespondenta na Bliskim Wschodzie prestiżowej berlińskiej grupy gazet Ullstein-Verlag.”

„Wrócił do Jerozolimy, gdzie przez kolejne dwa lata pisał szczegółowe eseje polityczne i kilka lżejszych reportaży dla swojego głównego pracodawcy i innych gazet. Mieszkał pod adresem Rechow Hanevi’im 29 w Jerozolimie.”

„Podróżował bardzo dużo, przeprowadzał wywiady z głowami państw, królami, prezydentami i premierami, co znacznie wzmocniło jego reputację jako dziennikarza.” [83]

To właśnie na tej podstawie Koestler rozpoczął swoje zaangażowanie polityczne jako „komunista”, a następnie „antykomunista”, cały czas pozostając wiernym swoim korzeniom.

„W grudniu 1944 roku Koestler udał się do Palestyny ​​z akredytacją „The Times”. Tam odbył tajne spotkanie z Menachemem Beginem, przywódcą paramilitarnej organizacji Irgun, poszukiwanym przez Brytyjczyków, za którego głowę wyznaczono nagrodę w wysokości 500 funtów”.

„W 1948 roku, gdy wybuchła wojna pomiędzy nowo powstałym państwem Izrael a sąsiednimi państwami arabskimi, Koestler uzyskał akredytację w kilku gazetach: amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej, i udał się do Izraela”. [84]

Napisał szereg książek o tematyce bliskiej jego sercu, w tym Trzynaste plemię (1971), w której przedstawił swoją hipotezę chazarską dotyczącą pochodzenia Żydów aszkenazyjskich.

Saunders opowiada, że ​​w 1983 roku Koestler „popełnił samobójstwo przedawkowaniem barbituranów i alkoholu w swoim londyńskim mieszkaniu. Razem z nim umierała jego trzecia żona, Cynthia Jeffries. Miał siedemdziesiąt siedem lat, ona była od niego o dwadzieścia lat młodsza.”

„W 1998 roku Koestler został dosłownie zdjęty z piedestału, gdy jego popiersie z brązu zostało usunięte z publicznej ekspozycji na Uniwersytecie Edynburskim po ujawnieniu przez biografa Davida Cesaraniego, że był brutalnym gwałcicielem.” [85]

Irving Kristol (1920-2009) był dyrektorem wykonawczym Amerykańskiego Kongresu Wolności Kultury do 1954 roku i redaktorem naczelnym londyńskiego pisma Encounter.

Podobnie jak wielu członków sieci, ukończył New York City College i rozpoczął dorosłe życie jako trockista. [86]

Po latach spędzonych w Encounter Kristol założył wraz z Danielem Bellem The Public Interest, a w 1969 roku otrzymał posadę „profesora wartości miejskich” na Uniwersytecie Nowojorskim – cokolwiek by to nie znaczyło! [87]

Był, co było nieuniknione, członkiem Rady Stosunków Zagranicznych, związał się z American Enterprise Institute i Wall Street Journal oraz „wygłaszał wykłady przed grupami korporacyjnymi za ogromne honoraria”. [88]

Kristol jest uważany za centralną postać w powstaniu zjawiska neokonserwatyzmu – nazywany jest „ojcem chrzestnym neokonserwatyzmu” – obok innej wpływowej postaci żydowskiej. [89]

Jak wyjaśnia Jacob Heilbrunn: „Neokonserwatyzm przekształcił się w rzeczywisty ruch dzięki Kristolowi i Normanowi Podhoretzowi. Nawet dzisiaj ruch neokonserwatywny najlepiej rozumieć jako rozszerzoną rodzinę, opartą w dużej mierze na nieformalnych sieciach społecznych, cierpliwie tworzonych przez tych dwóch patriarchów”. [90]

Po jego śmierci Irwin Stelzer napisał w „The Daily Telegraph”, że Kristol był „być może najbardziej znaczącym intelektualistą publicznym drugiej połowy XX wieku”[91].

Dodał: „Wszelkie wątpliwości co do wpływu Kristola i jego magazynów powinny zniknąć, gdy prezydent Ronald Reagan zażartował na kolacji, że każdy, kto chce pracować w jego nowej administracji, powinien zadzwonić do Białego Domu i powiedzieć: »Irving mnie przysłał«. Nie będzie już potrzebna dalsza weryfikacja.

„Albo kiedy prezydent George W. Bush odznaczył Irvinga Medalem Wolności, najwyższym cywilnym odznaczeniem w Ameryce”.

Co ciekawe, Stelzer zauważył, że Gordon Brown, ówczesny premier Wielkiej Brytanii, był „bezczelnym fanem” żony Kristola, historyka Gertrude Himmelfarb. [92] Brown jest bardzo blisko powiązany z syjonistyczno-imperialistyczną mafią, jak ujawniłem już w roku 2024. [93]

W artykule z 2009 r. opublikowanym na stronie internetowej Jewish Telegraphic Agency, zatytułowanym „Irving Kristol, obrońca wiary”, Jonathan Mark poskarżył się: „Washington Post w ogóle nie użył w swoim nekrologu słowa „żydowski” ani „Izrael”.”

Podkreślał: „Jeśli już, Kristol osiągnął neokonserwatywną wrażliwość religijną i syjonistyczną w latach 40. XX wieku, na długo zanim jego polityka poszła w jego ślady”. [94]

Współczesny pisarz neokonserwatywny Bill Kristol jest synem Irvinga Kristola. [95]

Melvin Lasky (1920-2004) był dziennikarzem, który otrzymał dofinansowanie w ramach Planu Marshalla na utworzenie „antykomunistycznego” niemieckojęzycznego czasopisma Der Monat, pomógł w założeniu CCF i przez długi czas był redaktorem naczelnym czasopisma CIA Encounter. [96]

Saunders twierdzi, że urodził się w nowojorskiej dzielnicy Bronx i dorastał w „nieustającej obecności” swojego dziadka mówiącego po jidysz, „brodatego, uczonego mężczyzny, który karmił młodego Lasky’ego fragmentami legend żydowskich”.[97]

Andrew Roth napisał, że w latach 30. XX wieku Lasky „wydawał się być intelektualnym trockistą”, ale w wieku 22 lat został redaktorem literackim New Leader, „organu antykomunistycznych liberałów żydowskich”. [98]

W 1944 roku „z opóźnieniem zaciągnął się jako historyk walki armii amerykańskiej w Europie”. [99]

Tutaj, w ramach powojennej okupacji Niemiec przez Stany Zjednoczone, został „wzięty pod skrzydła” gubernatora wojskowego, generała Luciusa Claya, i w grudniu 1947 roku przedstawił w biurze Claya propozycję znaną jako „Propozycja Melvina Lasky’ego”, która zakładała „radykalną zmianę w amerykańskiej propagandzie” i „stanowiła osobisty plan Lasky’ego dotyczący inscenizacji kulturowej zimnej wojny”. [100]

W artykule na stronie internetowej Jüdische Allgemeine, z okazji setnej rocznicy urodzin Lasky’ego, Marko Martin napisał, że jego praca jako redaktora finansowanego przez USA czasopisma Monat pozwoliła mu „zapewnić żydowskim autorom wygnanym po 1933 roku dziennikarski dom w ich ukochanym języku: Hansowi Sahlowi, Alfredowi Polgarowi, Maxowi Brodowi, Siegfriedowi Kracauerowi, Hilde Spiel, Walterowi Mehringowi, Karlowi Popperowi, Alphonsowi Silbermannowi, Hermannowi Kestenowi, Hansowi Habe, Walterowi Laqueurowi”[101].

Saunders zauważa, że ​​Lasky emanował pewną „tajemniczością” i pomimo jego ciągłych zaprzeczeń, że był agentem CIA, „jego stała obecność na czele kulturowej zimnej wojny CIA nie pozostała niezauważona”. [102]

W 1967 roku, gdy wyszła na jaw prawda o finansowaniu sieci „antykomunistycznej” przez głębokie państwo, poczuł się zobowiązany zdać sprawozdanie ze swoich działań koledze Frankowi Kermode, współredaktorowi Encounter.

Saunders relacjonuje: „To był moment tzw. wyznania Lasky’ego: przyznał Kermode’owi, że od kilku lat wiedział o wsparciu CIA, ale nie mógł tego powiedzieć publicznie”. [103]

Podobnie jak wielu innych w tych kręgach, Lasky wydawał się postacią daleką od czarującej. Saunders pisze: „Używając swoich orientalnych oczu, by wydawać mordercze mrużenie, nabył z obcesowej atmosfery City College zły sposób bycia, który rzadko go opuszczał”. [104]

Cord Meyer (1920-2001) był oficerem CIA i pisarzem mocno zaangażowanym w propagowanie wojny kulturowej.

Pochodził z bogatej nowojorskiej rodziny deweloperów i był zagorzałym globalistą.

Wikipedia podaje: „Był asystentem Harolda Stassena na Konferencji Narodów Zjednoczonych w San Francisco w 1945 roku. W 1947 roku został wybrany na prezesa United World Federalists (UWF), organizacji, którą pomógł sfinansować”. [105]

Meyer wspominał później: „Jedną z technik, które stosowaliśmy, było zachęcanie tych spośród naszych członków, którzy zajmowali wpływowe stanowiska w organizacjach zawodowych, stowarzyszeniach handlowych lub związkach zawodowych, do lobbowania na rzecz uchwalenia na ich dorocznych konwencjach rezolucji sprzyjających naszej sprawie”. [106]

Meyer brał udział w operacji Mockingbird, programie CIA mającym na celu wywieranie wpływu na media masowe zarówno w USA, jak i w innych krajach, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, i według autorki Deborah Davis był „głównym agentem” operacji Mockingbird. [107]

Jako szef Wydziału Organizacji Międzynarodowych CIA Meyer nadzorował finansowanie takich grup jak Krajowe Stowarzyszenie Studentów, Communications Workers of America, American Newspaper Guild, United Auto Workers, National Council of Churches, African-American Institute i National Education Association. [108]

Współpracował także ściśle z „antykomunistycznymi” przywódcami ruchu związkowego, takimi jak George Meany z Kongresu Organizacji Przemysłowych i Amerykańskiej Federacji Pracy. [109]

Według Franka Churcha oddział Meyera stanowił największą pojedynczą koncentrację tajnych działań politycznych i propagandowych CIA, która wówczas przypominała ośmiornicę. [110]

Wygląda na to, że był to człowiek o agresywnym usposobieniu. Dziennikarz Godfrey Hodgson opisał spotkanie z nim na przyjęciu i obserwowanie z przerażeniem, jak nęka starszego kanadyjskiego dyplomatę w sprawie kanadyjskiej secesji.

„Dyplomata, który cierpiał na poważną chorobę serca, był widocznie zaniepokojony, ale Meyer brnął dalej, bez dowcipu, smaku i litości”. [111]

Frank Wisner (1909–1965) był amerykańskim agentem głębokiego państwa, który rozpoczął karierę wywiadowczą w Biurze Służb Strategicznych w czasie II wojny światowej. Następnie był jednym z założycieli CIA i odgrywał kluczową rolę w jej działaniach w latach 50. XX wieku.

Były prawnik z Wall Street dał swoje nazwisko Wisner Gang, znanemu również jako Georgetown Set, nieformalnej grupie w Waszyngtonie, do której należeli również Charles Bohlen, George Kennan i Cord Meyer. [112]

Wisner i jego wspólnicy naciskali na utworzenie Biura Koordynacji Polityki (OPC) – wydziału szpiegostwa i kontrwywiadu CIA.

Saunders pisze: „Operacja OPC, praktycznie nieograniczona pod względem zakresu i tajności, nie miała precedensu w Ameryce w czasie pokoju. To był wydział brudnych sztuczek, o który zabiegali Allen Dulles i Park Avenue Cowboys”. [113]

Ujawnia, że ​​„Inwentarz aktywów propagandowych CIA”, obejmujący również Kongres Wolności Kultury, był nieoficjalnie znany jako „Wurtlitzer Wisnera”. [wurtlitzer, odmiana szafy grającej – AC]

„Pseudonim ten ujawnia, jak Agencja postrzegała oczekiwania wobec tych „aktywów”: po naciśnięciu przycisku Wisner mógł zagrać dowolną melodię, jaką tylko chciał usłyszeć”. [114]

Wisner był również odpowiedzialny za zorganizowanie Operacji Mockingbird, wraz z Meyerem. Według Deborah Davis, „na początku lat 50. Wisner wdrożył swój plan i „posiadał” szanowanych członków „New York Timesa”, „Newsweeka”, CBS i innych mediów komunikacyjnych, a także korespondentów, w sumie od czterechset do sześciuset”. [115]

Za „antykomunizmem” Wisnera i jego wspólników kryła się pewna dwuznaczność.

John Simkin pisze: „J. Edgar Hoover z FBI określił OPC jako „gang dziwaków Wisnera” i zaczął prowadzić śledztwa w sprawie ich przeszłości.

„Nie zajęło mu dużo czasu odkrycie, że niektórzy z nich byli aktywni w polityce lewicowej w latach 30. XX wieku. Hoover przekazał również [Josephowi] McCarthy’emu szczegóły romansu Franka Wisnera z księżniczką Caradją w Rumunii podczas wojny. Hoover twierdził, że Caradja był agentką sowiecką”. [116]

Po wojnie Wisnerowi „powierzono odpowiedzialność za współpracę z organizacją Gehlena, niemiecką jednostką wywiadowczą, którą Amerykanie zachowali w całości w celu szpiegowania Rosji”. [117]

Jak obecnie wiemy, reżim nazistowski [118] był w tajemnicy finansowany i zainstalowany przez tę samą syjonistyczno-satanistyczną mafię imperialistyczną stojącą za CIA, więc tej współpracy można było się spodziewać.

„Wisner nie był człowiekiem, którego można było powstrzymać argumentami moralnymi” – zauważa Saunders. [119]

Harry Rositzke, bliski współpracownik OSS, a później CIA, wyjaśnił: „To był brutalny biznes, polegający na wykorzystywaniu każdego drania, o ile był antykomunistą”. [120]

Generał SS Reinhard Gehlen (na zdjęciu poniżej) nie był jedynym nazistą, którego Wisner wykorzystał w szlachetnych przedsięwzięciach CIA mających na celu „walkę z totalitaryzmem”.

Inny były kolega, Tom Braden, powiedział Saunders: „Po wojnie Wisner sprowadził całą masę faszystów, niektórych naprawdę okropnych ludzi”. [121]

Nie jestem jedynym, który dostrzega (oczywistą) obecność syjonistyczno-imperialistycznej mafii przemysłowej stojącej za siecią „antykomunistyczną” z czasów zimnej wojny.

Saunders wyjaśnia, że ​​jedną grupę „konserwatywnych” intelektualistów w Nowym Jorku – do której należeli James Burnham, Arnold Beichmann, Clement Greenberg i Elliot Cohen – „żartobliwie nazywano kibucem Upper West Side”. [122]

Malachi Haim Hacohen napisał w 2020 roku esej zatytułowany „Żydowskość liberalizmu okresu zimnej wojny”.

Wyjaśnił tu, że „liberałowie z czasów zimnej wojny byli pokoleniem żydowskich intelektualistów po obu stronach Atlantyku, do którego należeli Raymond Aron, Isaiah Berlin, Manès Sperber, Daniel Bell i Sydney Hook…

„Wszyscy byli aktywni w Kongresie Wolności Kultury i jego transatlantyckiej sieci. Zdecydowanie świeccy, rzadko mówili o swojej żydowskości i starali się pogodzić rosnące poparcie dla Izraela ze swoim kosmopolityzmem. Po 1968 roku na nowo odkryli swoją żydowskość i religię”. [123]

Rhodri Lewis napisał w magazynie „Prospect” w 2022 roku: „Dla wielu osób po lewej stronie sceny politycznej ujawnienie finansowania przez CIA jedynie potwierdziło to, w co już wierzyli: pluralizm liberalny był oszustwem mającym na celu oszczędzenie wstydu kompleksowi militarno-przemysłowemu, który z kolei podtrzymywał nierówne struktury społeczeństwa kapitalistycznego”. [124]

Kiedy prawda o finansowaniu Kongresu Wolności Kultury przez CIA wyszła na jaw, jej funkcjonariusze zwrócili się o pomoc do Roberta Oppenheimera, żydowskiego naukowca, któremu przypisuje się wynalezienie bomby atomowej, który kilkakrotnie odwiedził Izrael, pełnił funkcję doradczą w Instytucie Weizmana i wygłaszał przemówienia wskazujące na to, że „czuje empatię wobec przedsięwzięcia syjonistycznego”. [125]

Oppenheimer (na zdjęciu) zgodził się podpisać list potwierdzający całkowitą niezależność CCF – choć było to w sposób oczywisty dalekie od prawdy.

Brytyjski szpieg Stuart Hampshire powiedział: „On sam był w to w połowie zamieszany. Wiedział o tym doskonale. Był częścią aparatu. Nie sądzę, żeby to go moralnie niepokoiło. Jeśli jesteś zwolennikiem imperializmu… nie zastanawiasz się zbytnio nad tym, czy to złe, czy nie”. [126]

Dalszym dowodem takiego imperialistycznego, wręcz supremacjonistycznego, podejścia jest list wysłany do Michaela Josselsona przez Edwarda Schilsa, który w 1970 r. zerwał współpracę z CCF.

Schils (1920-1995) był socjologiem „znanym ze swoich badań nad rolą intelektualistów i ich relacjami z władzą i polityką publiczną”. [127]

Saunders ujawnia: „Napisał, że nie ma żadnych wieści o Kongresie, choć otrzymał zaproszenie na spotkanie z kilkoma „czołowymi gojami”, na co odpowiedział stanowczą odmową”. [128]

Dla tych, którzy nie wiedzą, „goyim” to obraźliwe i rasistowskie określenie żydowskie odnoszące się do 99,8% gatunku ludzkiego, którzy nie zostali „wybrani”, aby rządzić wszystkimi innymi.

Na koniec przyjrzyjmy się bliżej zasadom finansowania „antykomunistycznej” wojny kulturowej ZIM.

Nie trzeba dodawać, że w grę wchodziły ogromne sumy pieniędzy. Saunders mówi: „CIA miała przeznaczyć dziesiątki milionów dolarów na Kongres na rzecz Wolności Kultury i powiązane projekty”. [129]

Agent CIA Gilbert Greenway wspominał: „Nie mogliśmy wydać wszystkiego. Pamiętam, jak kiedyś spotkałem się z Wisnerem i jego kontrolerem. Mój Boże, powiedziałem, jak możemy tyle wydawać? Nie było żadnych limitów i nikt nie musiał się z tego rozliczać. To było niesamowite”. [130]

O ile wiem, ogólnym celem było wykorzystanie pieniędzy podatników, głównie amerykańskich, do sfinansowania programu pod pretekstem poprawy bezpieczeństwa narodowego w obliczu zagrożenia ze strony Związku Radzieckiego, szerzenia demokracji i odbudowy lepszej Europy.

Rzeczywistość tę ukrywano pod postacią oczywistych przykrywek, takich jak Fundacja Farfielda czy Fundacja Kaplana, a także poprzez pranie pieniędzy za pośrednictwem uznanych i dlatego „szanowanych” podmiotów ZIM, takich jak Fundacja Rockefellera i Fundacja Forda.

Saunders twierdzi: „Głównym elementem wysiłków Agencji zmierzających do wykorzystania kultury jako broni zimnej wojny była systematyczna organizacja sieci „prywatnych” grup lub „przyjaciół” w nieoficjalne konsorcjum.

„Była to koalicja przedsiębiorców, składająca się z fundacji filantropijnych, korporacji biznesowych i innych instytucji oraz osób fizycznych, która ściśle współpracowała z CIA, zapewniając jej osłonę i finansowanie tajnych programów w Europie Zachodniej”. [131]

Trudno określić, w jakim stopniu te „prywatne” podmioty również przekazały własne środki na tę operację, ale Saunders odnotowuje, że Fundacja Forda przekazała CCF 7 milionów dolarów na początku lat 60. [132]

Agent CIA, Tom Braden, powiedział jej: „To była sieć pieniędzy. Nigdy nie było niebezpieczeństwa, że ​​CIA zabraknie pieniędzy”. [133]

Jednym z „innowacyjnych” manewrów finansowych było udostępnienie „środków równoważnych” z Planu Marshalla – „tajnego funduszu o wartości około 200 milionów dolarów rocznie” – jako skarbca wojennego dla CIA. [134]

„To była zdecydowanie szara strefa” – przyznał Richard Bissell, zastępca administratora Planu Marshalla. [135]

Celową niejasność dobrze ilustruje relacja Saunders na temat finansowania niemieckiej publikacji CCF, Der Monat.

„Przez lata Der Monat był finansowany ze środków «tajnych» Planu Marshalla, następnie z kas Centralnej Agencji Wywiadowczej, następnie z pieniędzy Fundacji Forda, a następnie ponownie z dolarów CIA”. [136]

Innym przykładem jest wykorzystanie Brytyjskiego Towarzystwa Wolności Kulturalnej, które stało się jedynie kanałem tajnego transferu funduszy z głębokiego państwa.

A ci, którzy czytali moje teksty „The stench of the system” i „A deep state of denial”, nie będą zbyt zaskoczeni udziałem pewnego znanego ojca chrzestnego ZIM. [137]

Saunders wyjaśnia: „Ponieważ Encounter służyło interesom, dla których promowania powołano Brytyjskie Towarzystwo, samo Towarzystwo przestało funkcjonować.

„Był to jednak użyteczny front dla dotacji MI6, których głównym pośrednikiem stał się Victor Rothschild (na zdjęciu).

„Korespondencja między Rothschildem, Warburgiem i Muggeridge’em ujawnia, że ​​pieniądze najpierw trafiały na konto Rothschilda w oddziale Westminster Bank w Bury St Edmund’s, następnie na prywatne konto Secker and Warburg, a następnie na konto British Society w Barclays Bank, które następnie „przekazało” tę samą kwotę organizacji Encounter”. [138]

Jednakże ten skomplikowany sposób dostarczania pieniędzy do kas „antykomunistycznego” czasopisma w Panton House w Londynie nie przypadł do gustu Fredricowi Warburgowi, żydowskiemu wydawcy, który wydał „Mein Kampf” Adolfa Hitlera. [139]

W lipcu 1960 roku zasugerował, aby „tę szaloną procedurę przechodzenia przez nieistniejące stowarzyszenie z dwoma członkami, Malcolmem Muggeridge’em i F.J. Warburgiem” zastąpić „bezpośrednią płatnością dokonywaną między domem Rothschildów a Panton House”. [140]

W 1965 roku wiarygodność Encounter została zagrożona przez doniesienia, że ​​jest finansowana przez „Ministerstwo Spraw Zagranicznych”, dlatego „poszukiwania prywatnych aniołów rozpoczęły się w 1964 roku” – pisze Saunders. [141]

W rezultacie ogłoszono, że w przyszłości wszystkimi sprawami finansowymi i biznesowymi czasopisma będzie zajmować się International Publishing Corporation, której przewodniczącym został Cecil King, który w kolejnym roku przypadkowo został dyrektorem Banku Anglii. [142]

W ramach umowy utworzono kontrolującą spółkę powierniczą, w skład której weszli Michael Josselson, Arthur Schlesinger i Victor Rothschild. [143]

Saunders zauważa: „Rothschild był blisko związany z czasopismem do połowy lat 60., ale zawsze jako cień, nigdy otwarcie”. [144]

__________________

Fake anti-communists: ZIM’s Cold War on our culture, Part II, Paul Cudenec, September 8, 2025

[Bibliografia do artykułu na stronie źródłowej – AC]

Więcej informacji n/t ZIM: LINK

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!