Mamy więc projekt ujednolicenia całej ludzkiej wiedzy i zaprowadzenia jednego porządku światowego, zawarty w twórczości Jana Amosa Komeńskiego, pedagoga, filozofa i spiskowca, dzięki któremu na świecie miało zapanować powszechne szczęście. Projekt ten zakładał usunięcie wszystkich przeszkód na drodze do tego celu, w szczególności katolicyzmu i państw narodowych. Jednym z bytów, które należało usunąć była Polska, co zaowocowało Potopem Szwedzkim i Traktatem w Radnot, czyli próbą rozbioru Polski, w którym pośredniczył Komeński.
−∗−

Obraz tytułowy: Jan Amos Komeński, znany też jako Comenius. Pedagog, filozof, biskup sekty Braci Czeskich, różokrzyżowiec, spiskowiec, orędownik rozbioru Polski, praojciec państwa globalnego i Unii Europejskiej LINK
Dlaczego wybuchła wojna na Ukrainie
W naszej publicystyce staramy się iść w poprzek dominującej narracji, będącej po części wyrazem indolencji nadwiślańskiej elitki, a po części zadaniowym charakterem polskojęzycznego ukropolin.
Wydarzenia wokół wojny ukraińskiej obfitują w fałszywe narracje, brzmiące mniej więcej tak: Rosja odziedziczyła cele ZSRR, czyli imperium zła, które dąży do władzy nad światem, dlatego Putin zaatakował demokratyczną Ukrainę, aby ją pochłonąć, by następnie rzucić się na państwa bałtyckie, Polskę i resztę Europy. Rosji sekundują Chiny, które mają te same cele, co Rosja – podbić wolny świat. Na szczęście zjednoczył się on wokół swoich demokratycznych wartości i przeciwstawił się nadchodzącej tyranii, prowadzony przez USA i Unię Europejską. „Kolektywny Zachód” szybko zmobilizował siły demokracji i ofiarnie wsparł Ukrainę w jej dążeniach niepodległościowo – demokratycznych, wysyłając broń, wyposażenie, pieniądze i zapewnienie o dozgonnym wsparciu w walce ze wspólnym wrogiem demokracji – imperialną Rosją. Każdy więc mieszkaniec Zachodu musi zrozumieć, że ma moralny obowiązek wspierać Ukrainę i walczyć z Rosją i Chinami. Dlatego rządy państw Zachodu na podstawie demokratycznego mandatu swoich społeczeństw jednoczą wspólne wysiłki w walce dobra ze złem. Brzmi to pięknie, jak każda bajka. Fikcją jest tu wszystko, ani bowiem komunistyczne Chiny nie były wymysłem Chińczyków, ani ZSRR pomysłem Rosjan, ani państwo ukraińskie i jego cele nie zostały ustanowione przez Ukraińców, ani Unia Europejska nie pochodzi od Europejczyków, ani nawet USA jako globalny hegemon nie jest pomysłem amerykańskim.
Czytaj też:
Wschód, i czego o nim nie wiecie
Aby to zrozumieć, należy pogrążyć się w zawiłościach historii, na co nie starcza miejsca w tym artykule, ograniczę się więc do generalnych wniosków. Zdalnym sprawcą większości wydarzeń ostatnich 500 lat jest głęboko zakamuflowana grupa ludzi o rodowodzie znacznie starczym, sięgającym zapewne początków cywilizacji. Dziedziczą oni długofalowe cele pokoleniowo, przekazując wraz z wiedzą sieć relacji, kontaktów i gromadzony kapitał finansowy. Największym jednak ich bogactwem jest wiedza, jak sterować ludźmi i rządami poprzez ich słabości i namiętności. Obecny generalny plan powstał na początku XVII wieku, ogólny scenariusz w II połowie XIX wieku, a szczegółowy plan na początku XX wieku. O ludziach tych nie wolno mówić ani ich nazywać z uwagi na powszechną cenzurę. Trzeba ich jednak jakoś nazwać, proponuje więc skupić się na ich głównym narzędziu, którym z mistrzostwem posługują się od wieków, a które paraliżuje umysły i wolę przeciwników – na wiedzy. Po grecku wiedza to gnosis, i rzeczywiście w tradycji myśli ludzkiej istnieje potężny prąd gnozy – wiedzy tajemnej dla wybranych, przekazywanej w sekrecie tym, którzy przeszli wtajemniczenie. Gnoza ma dwa cele – samozbawienie za życia tych, którzy dostąpili oświecenia, czyli iluminacji, oraz przejęcie absolutnej władzy nad profanami, niedopuszczonymi do sekretów gnozy. Proponuję więc używanie eufemizmu pn. gnostycy. Nie wyjaśnia on w pełni tożsamości grupy, ale pozwala na rozpoznawanie jej działań poprzez wieki.
Mamy więc projekt ujednolicenia całej ludzkiej wiedzy i zaprowadzenia jednego porządku światowego, zawarty w twórczości Jana Amosa Komeńskiego, pedagoga, filozofa i spiskowca, dzięki któremu na świecie miało zapanować powszechne szczęście. Projekt ten zakładał usunięcie wszystkich przeszkód na drodze do tego celu, w szczególności katolicyzmu i państw narodowych. Jednym z bytów, które należało usunąć była Polska, co zaowocowało Potopem Szwedzkim i Traktatem w Radnot, czyli próbą rozbioru Polski, w którym pośredniczył Komeński. Mamy też zagadkowy list, datowany na 1871 r., napisany przez Alberta Pike’a do Giuseppe Mazziniego. List zapowiadał dwie wojny światowe, które zniweczą pozycję światową Europy i zdemolują państwa narodowe, oraz trzecią wojnę, która wybuchnie na Bliskim Wschodzie. W konsekwencji działań militarnych i kryzysów humanitarnych ma dojść do globalnego wyczerpania sił i energii, wyzwolenia ateizmu i nihilizmu, upadku tradycyjnych religii, ogólnej beznadziei i bezsiły ludzkości. Zdezorientowana i pozbawiona przywództwa ludzkość ma sama poprosić o ustanowienie globalnego porządku, jednej światowej religii i centralnego zarządzania. Mamy też twórczość H.G.Wellsa z I połowy XX wieku. Autor ten ściśle był związany z kręgami anglosaskiej władzy i ezoterycznymi towarzystwami, zarządzanymi wtedy już niepodzielnie przez gnostyków. Wells wprost powołuje się na projekt Komeńskiego i przedstawia jego aktualizację. W tej myśli państwa narodowe wciąż wszczynają konflikty, a dysponują coraz większą mocą niszczącą. Jedyną drogą uniknięcia globalnej zagłady jest ustanowienie jednej światowej republiki i jednego zarządu wiedzy, polityki i całej ludzkiej działalności – Światowego Mózgu.
Wells opisał drogę to tego celu – zjednoczenie w jedno czterech głównych obszarów świata – USA, Rosji, Chin i Europy. Trzy pierwsze są podobne – duże obszary kontynentalne, bez granic wewnętrznych, zarządzane przez jedną władzę, o w miarę jednolitej tożsamości ludności. Nazwane zostały „zbiornikami losu”, w których nowe idee mogą się swobodnie rozszerzać na całym obszarze. Europa nie spełniała tego warunku, będąc podzielona na państwa narodowe. Należy więc zjednoczyć Europę politycznie i etnicznie, aby doprowadzić ją do standardu „zbiornika losu”. Każdy taki obszar należy dogłębnie zreorganizować według tych samych zasad. Mają zniknąć tradycje narodowe i suwerenność narodowych państw, ma zostać wykorzeniona tradycyjna kultura i religia, tradycyjne sposoby życia mają zostać zastąpione ogólnym działaniem dla światowego postępu, mają wyłonić się nowe, technokratyczne władze, realizujące projekt państwa światowego. Wszystkie „zbiorniki losu” rękami nowych władz mają całkowicie przebudować tradycyjne społeczeństwa i zmusić ludzi do realizacji nowych celów życiowych, którym zarządzać ma zdalnie Światowy Mózg.
Wynika z tego, że polityka USA jako globalnego hegemona, Rosji sowieckiej, Chin komunistycznych, Unii Europejskiej były z góry założoną realizacją szerokiego planu światowego państwa. Projekt ten odziedziczył nie tylko plan główny, ale też pośrednie, między innymi likwidację niepodległej Polski. Wiedząc o tym możemy zrozumieć rozbiory, politykę brytyjską, pchającą Polskę do kolejnych wojen, pakt Ribbentrop – Mołotow, rolę państwa ukraińskiego. Oprócz celów europejskich, każdy z tych projektów zakłada likwidację polskiego państwa i narodu.
Coś jednak poszło nie tak. Najpierw około 2008 r. z globalnego projektu zaczęły wyłamywać się Chiny, idąc konsekwentnie swoją drogą. Jednocześnie pojawiła się obawa, że Rosja Putina też się wycofa, czemu próbowano zaradzić „resetem” prezydenta Obamy. Najgorsze przyszło jednak wraz z pierwszą kadencją Donalda Trumpa, gdy okazało się, że USA też mają potencjał do oderwania się od globalnego projektu. „Zbiorniki losu” zaczęły się wymykać, dążąc do polityki suwerennego państwa, aby uniknąć likwidacji swojej własnej odrębności narodowej i państwowej. To, co się działo w polityce globalnej do 2016 r. staje się więc proste i czytelne. To natomiast, co dzieje się od 2017 r. do teraz jest póki co hipotezą, którą będą potwierdzać lub obalać nadchodzące wydarzenia.
Zarys koncepcji geostrategicznej – Polska Mostem i Strażnicą Eurazji
Gnostycy, zaskoczeni trwałością przywiązania ludzi do narodów i własnych państw musieli improwizować, w czym nie są najlepsi, wolą bowiem dobrze przygotowane długofalowe plany. Uruchomili pandemię, nowy oręż w swoim arsenale, aby za jednym razem pozbyć się Trumpa i utrzymać w projekcie globalnym USA, Europę i inne państwa. W ten sposób jednak odkryli siebie, swoje plany i swoją moc, czym uruchomili znienawidzone przez siebie tendencje deglobalizacyjne. Aby propagandowo przykryć pandemiczny fall-start i odwrócić uwagę od swoich knowań, a także by powstrzymać emancypację Rosji, uruchomili swoje narzędzie w tej części świata – państwo ukraińskie, godząc się na wielkie zniszczenia i straty, ponoszone przez Ukraińców. Przy okazji ta sytuacja dała im możliwości działania na kierunku likwidacji Polski. To jednak uruchomiło całe domino, nad którym przestali panować. Narzędzia, które wypracowali w celu obalania rządów, likwidacji państw i przesuwania narodów, obróciło się teraz przeciwko swoim twórcom. Najważniejszą kostką jest druga kadencja Trumpa i wyjście USA z globalnego projektu. Obecnie to państwo działa aktywnie w celach przeciwnych – budowy pozycji imperium amerykańskiego. Globalnym rywalem USA nadal są Chiny, ale jest to rywalizacja przede wszystkim handlowa, zakładająca jakąś formę porozumienia. Głównym zaś wrogiem imperium amerykańskiego pozostaje projekt globalny, ograniczony do Kanady, Europy i Australii. Można mniemać, że najbliższe działania USA obliczone będą na uderzenie w UE jako centrum projektu globalnego, na wyciągnięcie Rosji z bliskiego sojuszu z Chinami, na ograniczenie wpływów BRICS. Zostawiają teraz Unię Europejską z wojną, która obecnie stała się jednym z głównych narzędzi, aby trzymać narody Europy w unijnym uścisku. Europa nie poradzi sobie sama z prowadzeniem wojny, dalsze więc jej trwanie naraża UE na potężne koszty i wewnętrzną destabilizację. Jednocześnie jej zakończenie, niezależnie od szczegółów, będzie poza unijną kontrolą. Równocześnie większość liczących się państw unijnych stała się niestabilna wewnętrzne, co z pewnością USA będą wykorzystywały do rozbijania spoistości UE. Po wycofaniu się Ameryki z unijnego projektu, czegokolwiek nie zrobiłaby europejska kamaryla, będzie stopniowo tracić kontrolę nad własnym terytorium. My zaś jesteśmy jak zwykle w centrum procesów, i potrzebujemy solidnej wiedzy, nie gnozy, aby wysterować się na niepodległość. Obecnie najważniejszym polskim dylematem jest nie dać się wciągnąć do konfliktu ukraińskiego. Następnym problemem będzie odnaleźć się w rozpadających się strukturach europejskich, a jeszcze następnym – odbudować relacje polityczne i handlowe na linii Białoruś – Rosja – Chiny. Póki co, środowiska polityczne Polski są zszokowane i zdezorientowane. Trudno się spodziewać, aby ludzie, prowadzący politykę polską od 35 lat tak, że którzy doprowadzili polską refleksję do konceptu ukropolin, byli w stanie stworzyć samodzielnie jakiekolwiek strategie. Będą raczej płynęli z nurtem, oscylując między dwoma prądami – amerykańsko – imperialnym i unijno – globalnym. Dlatego tak ważne jest, aby poza głównymi ośrodkami decyzyjnymi zaistniały też niezależne ośrodki refleksji strategicznej, co też niniejszym staramy się czynić.
Czytaj też:
Upadek Zachodu a sprawa polska
_______________
Dlaczego wybuchła wojna na Ukrainie, Bartosz Kopczyński, 24 lutego 2025
◊ ◊ ◊ ◊ ◊
BONUS
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
[artykuł z 29 kwietnia 2024r – AC]
Dlaczego globaliści zorganizowali wojnę na Ukrainie
Wszyscy wiedzą, że konflikt na Ukrainie nie powstał w sposób naturalny, ale nikt nie oferuje prawdziwego wyjaśnienia. Więc ja to zrobię.
Wydaje się, że badanie historii to niewiele więcej niż kronika wojen i ich następstw. Wielkie osiągnięcia ludzkiego intelektu i oświecenia są zaledwie przypisami, podczas gdy wojny są epizodami, które zapisują się w naszej zbiorowej pamięci. Dlaczego? Ponieważ wojna jest ostatecznym narzędziem odwracania uwagi i kontroli w rękach żądnej władzy elity.
Większość wojen nie jest spontanicznymi wybuchami nacjonalistycznego zapału, ale starannie zaplanowanymi spektaklami. Władcami marionetek są elity finansowe, które manipulują rządami jak figurami szachowymi, aby osiągnąć pożądane rezultaty.
Weźmy na przykład powstanie narodowego socjalizmu w Niemczech. Nie był to ruch oddolny, ale przedsięwzięcie finansowane przez korporacje. Podmioty z siedzibą w USA, takie jak Standard Oil, JPMorgan, a nawet IBM, odegrały znaczącą rolę. Ta ostatnia dostarczyła nawet maszyny do zbierania danych, używane do organizowania nazistowskich obozów zagłady, co jest przerażającym przykładem współudziału korporacji.
Adolf Hitler, niegdyś pośmiewisko w niemieckim społeczeństwie, doszedł do władzy na fali korporacyjnych inwestycji. Keppler Fund, utworzony przez Keppler Circle, był doskonałym przykładem tego złowrogiego wsparcia, którego kontakty lokowały się głównie w USA.
Nie zapominajmy też o Prescotcie Bushu, dziadku George’a W. Busha. Jako dyrektor nowojorskiej Union Banking Corporation prał pieniądze dla Trzeciej Rzeszy przez całą wojnę. Pomimo oskarżenia o handel z wrogiem, sprawa przeciwko niemu tajemniczo zniknęła. Rodzina Bushów, daleka od pociągnięcia do odpowiedzialności, awansowała na jedną z najbardziej wpływowych dynastii politycznych w Ameryce.
Czy zatem kryzys na Ukrainie to tylko kolejna beczka prochu zaprojektowana przez globalistów? Historia z pewnością tak sugeruje. Podręcznik z zestawem zagrywek elity jest stary, ale skuteczny: finansuj obie strony, wzniecaj konflikt i czerp zyski z chaosu. To cyniczna gra, ale grana już wiele razy. I jeśli nie wybudzimy się z tej rzeczywistości, będziemy nadal pionkami w ich śmiertelnej grze.
Rozwój komunizmu w Rosji poprzez rewolucję bolszewicką nie był spontanicznym powstaniem, ale starannie zaplanowanym wydarzeniem. Jak skrupulatnie dokumentuje to profesor Antony Sutton w swojej książce „Wall Street And The Bolshevik Revolution”, to globalistyczni finansiści stworzyli idealne warunki do przejęcia władzy przez komunistów. Warto zauważyć, że ci sami finansiści również pomagali nazistom.
Narodowy socjalizm i komunizm, dwie ideologie, które zdefiniowały XX wiek, były dwiema stronami tej samej monety. Obie były despotycznymi strukturami rządowymi, wyczarowanymi przez tę samą grupę elit. Te dwie oszukańcze ideologie zostały następnie skonfrontowane ze sobą w zaplanowanym konflikcie, który obecnie nazywamy II wojną światową. Rezultat? Szacunkowo 140 milionów ofiar na świecie i ostateczne utworzenie Organizacji Narodów Zjednoczonych, prekursora rządu światowego.
Każdy poważny kryzys międzynarodowy w ciągu ostatniego stulecia lub wcześniej kończył się jeszcze większą konsolidacją światowej potęgi w rękach nielicznych. To nie przypadek.
Kiedy poruszam kwestię fałszywego paradygmatu lewica/prawica, często widzę iskrę zrozumienia. Niektórzy ludzie widzą dalej niż tylko powierzchowna retoryka przywódców Partii Republikańskiej i Demokratycznej. Zauważają liczne podobieństwa, w tym politykę zagraniczną, politykę obronną kraju i politykę ekonomiczną.
Zapisy głosowania głównych graczy obu partii są niemal zamienne. Na przykład trudno znaleźć dużą różnicę w ideologii między Bushem a Barackiem Obamą. Lub Obamą a Johnem McCainem. Albo Obamą a Joe Bidenem.
Jednak gdy sugeruję, że podobne fałszywe paradygmaty są stosowane między dwoma pozornie przeciwnymi krajami, zrozumienie zanika. Pomimo faktu, że globalistyczni finansiści przelewali kapitał do kompleksów wojskowych USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Związku Radzieckiego w tym samym czasie podczas II wojny światowej, wielu Amerykanów nie chce uwierzyć, że coś takiego mogłoby się dziać dzisiaj.
W odpowiedzi przedstawiam kryzys na Ukrainie w zestawieniu z kryzysem w Syrii:
Ukraina kontra Syria
Pamięć publiczna jest krótkotrwała, jak się wydaje. Pod koniec 2013r. USA balansowały na krawędzi katastrofy gospodarczej i przepaści III wojny światowej. Bębny wojenne w Waszyngtonie głośno biły na rzecz „interwencji” w Syrii i obalenia Baszara al-Asada. To nieustanne wysiłki niezależnych mediów, ujawniające mroczniejsze motywy stojące za syryjską rebelią i żądzą krwi administracji Obamy, uratowały nas przed osunięciem w przepaść.
Jednak gdy elity tracą jedną drogę do wojny i rozproszenia uwagi, po prostu tworzą inną. To właśnie nazywam „efektem rozrzutu” [scattergun effect]. Społeczeństwo, przytłoczone wieloma punktami zapalnymi i politycznymi beczkami prochu, traci kontakt z rzeczywistością.
Kryzys na Ukrainie jest niepokojąco podobny do wojny domowej w Syrii, co prowadzi mnie do przekonania, że intencja jest taka sama. Ci sami władcy marionetek pociągają za sznurki, podsycają niepokoje i tworzą narrację, która uzasadnia interwencję. Te same mocarstwa globalistyczne wykorzystują chaos dla własnej korzyści, używając kryzysu jako pretekstu do zwiększenia wydatków wojskowych i ekspansji władzy.
Pieniądze
Pieniądze z centrów globalistycznych przenikają do ukraińskiej opozycji od co najmniej 2004r. Fundacja Carnegie została przyłapana na przekazywaniu funduszy antyrosyjskiemu kandydatowi politycznemu Wiktorowi Juszczence i grupom, które go popierały.
Ukraiński Sąd Najwyższy ogłosił drugą turę wyborów z powodu masowych oszustw wyborczych, co doprowadziło do powstania prozachodniej pomarańczowej rewolucji. Zwycięzcą został Juszczenko. A pokonał nikogo innego, jak tylko Wiktora Janukowycza. Jednak Janukowycz wygrał wybory w 2010r., tylko po to, by zostać odsuniętym od władzy przez rewolucję jeszcze w tym samym roku. Nie jest to oznaka zdrowej demokracji, ale gra politycznych marionetek.
Odkryto, że kolejne rewolucje również otrzymywały fundusze od NATO i zainteresowanych z USA. Departament Stanu i miliarderzy tacy jak Pierre Omidyar i prezes eBay są wśród tych, którzy finansują te rewolucje. Nie były to powstania naturalne, ale wytworzone.
Duża część wsparcia finansowego od takich finansistów trafiała do ludzi takich jak Ołeh Rybaczuk, prawej ręki Janukowycza podczas pomarańczowej rewolucji i faworyta neokonserwatystów oraz Departamentu Stanu w USA.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy również skorzystał z okazji, by wyposażyć w pieniądze nowy reżim ukraiński. Jest to przemyślany ruch mający na celu zapobiegnięcie bankructwu i umożliwienie opozycji skupienia uwagi na Rosji.
Rewolucja w Syrii była również napędzana głównie przez zachodnie fundusze i broń przekazywaną przez poligony, takie jak Bengazi w Libii. Atak na konsulat USA w Bengazi prawdopodobnie miał na celu zatuszować dozbrajanie syryjskich rebeliantów przez CIA. To nie jest teoria spiskowa, ale dobrze udokumentowany fakt.
Po ujawnieniu tego spisku w mediach głównego nurtu, rządy kontrolowane przez globalistów postanowiły już otwarcie dostarczać pieniądze i broń syryjskiej rebelii, zamiast zakończyć ten podstęp. To rażące lekceważenie prawa międzynarodowego i ludzkiego życia.
Rebelianci
Elity, z ich głębokimi kieszeniami i podstępnymi wpływami, organizują powstania, aby służyły ich własnym wypaczonym planom. Prawdziwe ruchy na rzecz zmian są szybko przejmowane, ich szlachetne intencje są korumpowane i wypaczane. A gdy bunt wychodzi z rąk tych władców marionetek, jest on niezmiennie przesiąknięty najbardziej nikczemnymi i ekstremalnymi formami fanatyzmu.
Syryjska rebelia jest jaskrawym przykładem tej hipokryzji. Jej szeregi wypełniają ci sami ludzie, którzy przysięgają wierność Al-Kaidzie, rzekomemu arcywrogowi świata zachodniego. Mimo to rządy Stanów Zjednoczonych i Izraela, w oszałamiającym pokazie podwójnych standardów, nadal udzielały wsparcia tym rebeliantom.
Okrucieństwa popełniane przez tych tak zwanych „rebeliantów” są niczym innym jak barbarzyństwem – masowe egzekucje, tortury niewinnych cywilów, a nawet groteskowy akt kanibalizacji ludzkich organów. A mimo to władze przymykają oczy, zadowalając się pozwoleniem na rozlew krwi tak długo, jak służy to ich interesom.
Na Ukrainie wstępną rewolucję zapoczątkowała Partia Swoboda, gang faszystów podszywających się pod bojowników o wolność. Pod przewodnictwem Ołeha Tiahnyboka, człowieka, który z dumą salutuje w nazistowski sposób z czasów reżimu Hitlera, organizacja ta uosabia całkowite przeciwieństwo demokracji i sprawiedliwości.
Choć być może uniknęli takiego poziomu bezmyślnej przemocy, który przez jakiś czas psuł wizerunek syryjskich powstańców, to tylko kwestią czasu było, kiedy ich prawdziwe oblicze zostanie ujawnione. Niezależne media, zawsze czujne, ujawniły ich okrucieństwa, tak jak zrobiły to z syryjską Al-Kaidą. A kiedy to się stało, Rosja miała wszelkie uzasadnienie, jakiego potrzebowała, aby pokazać swoją potęgę militarną.
Rola Rosji
Kilka lat temu Rosja znalazła się w centrum zbierającej się burzy. Konflikt syryjski, daleki od kwestii prostego obalenia Assada, niósł ze sobą przerażający potencjał rozpalenia większego pożaru, wciągając w to potężnych graczy, czyli Iranu i Rosji.
Rosja, z jej jedyną bazą morską na Bliskim Wschodzie, położoną na wybrzeżu Tartus, i jej głęboko zakorzenionymi powiązaniami gospodarczymi i politycznymi zarówno z Syrią, jak i Iranem, byłaby zmuszona odpowiedzieć na każdą interwencję Zachodu. Narracja głównego nurtu chciałaby, abyśmy uwierzyli, że to widmo rosyjskiego odwetu powstrzymało rękę Obamy, ale prawda jest o wiele bardziej podstępna.
Globaliści, prawdziwi marionetkarze zza kulis, zostali powstrzymani nie przez strach przed Putinem, ale przez brak publicznego poparcia dla ich wojennego programu. Aby jakakolwiek wojna mogła się odbyć, musi zostać osiągnięty pewien próg poparcia społecznego, a w tym przypadku ludzie nie poddali się manipulacji.
Ale globaliści są nieustępliwi. Ponieważ Syria nie była w stanie dostarczyć pożądanego katalizatora konfliktu, zwrócili uwagę na Ukrainę, po raz kolejny podsycając płomienie napięć między Wschodem a Zachodem.
Krym, autonomiczne państwo połączone z Ukrainą kontynentalną, jest miejscem lokalizacji najważniejszej rosyjskiej bazy morskiej. W odpowiedzi na wspieraną przez Zachód zmianę reżimu na Ukrainie, Rosja zalała Krym wojskami, co nowy ukraiński rząd, wspierany przez NATO, potępił jako „inwazję” i akt wojny. Zwyczajowa ekipa postaci podżegających do wojny, takich jak McCain i Lindsay Graham, sumiennie powtarzała linię propagandową, przedstawiając działania Rosji jako wynik postrzegania przez Putina administracji Obamy jako „słabej”.
Prawdziwy cel tego sztucznie stworzonego kryzysu jest boleśnie jasny: zaprojektować stan wzmożonych napięć, jeśli nie wręcz wojny, między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Niepowodzenie syryjskiego gambitu nie zniechęciło globalistów. Po prostu przenieśli uwagę na Ukrainę.
Rynki energii
Na syryjskim teatrze działań wojennych każda akcja militarna prowadzona przez USA nieuchronnie skłoniłaby Iran do zamknięcia Cieśniny Ormuz, narażając na niebezpieczeństwo nawet 30% światowego transportu ropy naftowej. Ten zuchwały ruch mógłby łatwo wywołać globalne niezadowolenie, prowadząc do porzucenia dolara amerykańskiego jako standardu petro-waluty.
Zarówno Chiny, jak i Rosja, z charakterystyczną dla siebie subtelnością, zasugerowały możliwość ekonomicznej odpowiedzi na amerykańską interwencję, choć oficjalnie powstrzymały się od szczegółów. Status dolara jako światowej waluty rezerwowej zostałby poważnie nadszarpnięty, a konsekwencje byłyby wręcz katastrofalne.
W ukraińskim zamieszaniu widmo interwencji spotkało się z surowymi i jednoznacznymi groźbami ze strony Rosji, w tym z przerażającą perspektywą wstrzymania importu gazu ziemnego do Unii Europejskiej za pośrednictwem Gazpromu, który zaspokajał około 30% zapotrzebowania UE na paliwo.
W 2009r. tymczasowe zamknięcie ukraińskiego rurociągu spowodowało kaskadę niedoborów w całej Europie. Wbrew różowemu obrazkowi, jaki malują niektórzy przedstawiciele mediów głównego nurtu, wpływ Rosji na energię UE jest wciąż daleki od „zmniejszenia”.
Rosja zagroziła również pozbyciem się amerykańskich obligacji skarbowych, co na pierwszy rzut oka może nie wydawać się znaczącym atutem przetargowym. Jednak gdy weźmie się pod uwagę, że Chiny otwarcie poparły rosyjskie działania na Ukrainie, tak jak zrobiły to w przypadku sprzeciwu Rosji wobec działań USA w Syrii, obraz staje się znacznie bardziej alarmujący. Po rosyjskim pozbyciu się obligacji nieuchronnie nastąpiłoby chińskie. To scenariusz, który jest w trakcie realizacji od co najmniej 2008r.
Od lat ostrzegam, że globaliści i bankierzy centralni rozpaczliwie potrzebują „wydarzenia przykrywkowego”, odwrócenia uwagi lub kozła ofiarnego na tyle wielkiego, by ukryć chaos, w którym mogliby zorganizować upadek dolara jako światowej rezerwy i utorować drogę dla globalnego systemu walutowego. Kryzys ukraiński i późniejsza wojna dostarczyły kolejnej okazji, by ten nikczemny plan się ziścił.
Prawda
Dokładnie opisano związek spisku między Syrią a Ukrainą oraz potencjał każdego wydarzenia do wywołania konfliktu regionalnego, załamania dolara lub wojny światowej. Jednak czy ten spisek jest jednostronny? Czy Zachód i NATO to jedyne podmioty manipulowane przez globalistów, aby przyblokować Rosję i sprowokować konflikt? I co globaliści mogą zyskać, odpalając taką katastrofę?
Jak w przypadku każdej innej katastrofalnej, sfabrykowanej wojny, ostatecznym celem jest wymazanie suwerennej tożsamości przy jednoczesnej konsolidacji władzy ekonomicznej, politycznej i społecznej. Nie wystarczy, że globalni finansiści dominują w sektorze bankowym i kupili sobie większość polityków. Starają się zmienić psychikę społeczeństwa. Chcą, żebyśmy błagali ich o globalne rządy.
Ta sfabrykowana zgoda jest często osiągana poprzez przeciwstawienie sobie dwóch kontrolowanych rządów, a następnie, w wyniku tragedii, wzywanie do globalnej unifikacji. Zawsze przedstawiany jest argument, że gdybyśmy po prostu porzucili koncepcję państw narodowych i zreformowali się pod jednym światowym organem, wszystkie wojny „zniknęłyby”.
Pytanie brzmi, czy Putin w Rosji jest wtajemniczony w ten plan. Czy jest jego częścią? Czy jesteśmy świadkami powtórki teatru marionetkowej Rosji kontra marionetkowe NATO, podobnego do zimnej wojny?
Wiem, że Putin wielokrotnie w przeszłości wzywał do globalnej kontroli gospodarki za pośrednictwem MFW i wprowadzenia nowej globalnej waluty wykorzystującej specjalne prawa ciągnienia (SDR) MFW.
To pożyczki z MFW uratowały Rosję przed niewypłacalnością pod koniec lat 90. A Putin wezwał do konsultacji z MFW w sprawie Krymu. Pamiętajmy, że to ten sam MFW, który pracuje nad finansowaniem jego oponentów na zachodniej Ukrainie.
W istocie, jeśli wierzysz w suwerenność narodową i decentralizację władzy, Putin nie jest twoim sojusznikiem. Po raz kolejny mamy globalistów wstrzykujących pieniądze obu stronom konfliktu, który może przerodzić się w coś koszmarnego.
Putin chce globalnego zarządzania gospodarką i konsolidacji pod skrzydłami MFW tak samo, jak i rzekomo „prowadzony przez Amerykanów” MFW również chce konsolidacji. Globalne zarządzanie finansami i kreacją pieniądza ostatecznie oznacza globalne zarządzanie wszystkim innym.
Czy wojna jest kreowana poprzez fałszywy paradygmat Wschód kontra Zachód, aby utorować drogę dla globalnego rządu? Czy napięcia Wschód/Zachód są wykorzystywane jako zasłona dymna dla ostatecznego zniszczenia statusu dolara jako światowej rezerwy? Trudno powiedzieć, czy Ukraina będzie ostatecznym wyzwalaczem. Jednak dowody sugerują, że jeśli dojdzie do konfliktu, niezależnie od tego, kto „wygra” w takim scenariuszu, to MFW okaże się zwycięzcą.
Wyobraź sobie, że grasz w szachy sam. Która strona wygrywa na końcu gry: czarne czy białe? Odpowiedź brzmi: nie ma to znaczenia. Zawsze wygrywasz, gdy kontrolujesz obie strony.
________________
Why the Globalists Engineered the Ukraine War, A Lily Bit, Apr 29, 2024
−∗−
Świetny artykuł Bartosza Kopczyńskiego + uzupełnienie AC. To powinno stanowić obowiązkowy wykład – odczyt na każdym spotkaniu towarzyskim ludzi ambitnych. Kilka minut uwagi to nie jest dużo.
Na marginesie, należy kamerdynera i Maliniaka spytać na konferencji o pana Zbigniewa Kękusia i o rolę jaką, ów pan odegrał w historiografii rodziny Dudów, tudzież Koknhauserównów.
Tak proste, a nie dotknięte. Przez tyle lat.