Kasa.

Szanowni Państwo.

 

Wiele, większość, naszych rozmów sprowadza się do jednego:

– A bo nie mamy kasy…

I jest to niewątpliwie źródło problemu. Kasa.
Tylko, że nie jej brak.

A jej chęć.

 

– Chłopaki rybaki! Chodźcie, pomogę wam założyć światowe korpo rybne!

 

No dobra, niech będzie.
Nadchodzi wreszcie taki piękny dzień, że mamy kasę.
Na przykład trylion.
Może być?
No to fifilion.

Otóż my se możemy ten fifilion tam wsadzić gdzie Państwo możecie pana majstra pocałować.

Już tłumaczę.

Jak będziemy sobie ciułali ten fifilion, to w międzyczasie zostaną z nas wyssane fifiliony fifilionów.
Podstawowych praw ekonomii niewolnictwa nie zmienimy. Nie bądźmy głąbami.

Aha.
Proszę nie zapominać, że w tym samym międzyczasie, następnemu pokoleniu, o ile się pocznie i przypadkiem uda urodzić, utną z urzędu to co nam jeszcze dziś szczęśliwie wisi.

Aha 2.
Aha pierwsze już trwa.

 

Otóż nie!
Przecież dobrze Państwo wiecie, że jak Karolek zaczyna karolkować to na koniec zawsze ma plan zbawczy.

Uwaga! Podaję owy:

 

Plan zbawczy polega na tym, abyśmy nareszcie przestali kombinować i posłuchali naszego jedynego Zbawcy.

 

No ale…

Wiadomo.
Ciężko sobie, a co dopiero małym dzieciom powiedzieć, że:
– Nie misiu, ta bułeczka nie jest ci potrzebna żebyś żył… wystarczy ci Chleb.

 

 

P.S.
Notka powyższa zaczęła się w pewnej rozmowie.
Raz za razem wraca ta fiksacja na kasę – sie zarobi to sie zrobi.
Nie zwyciężymy w ten sposób.
Zresztą, my nie robimy rewolucji. Nie będziemy się dowozić w wagonach. I jacyś gdzieś nie dadzą nam środków na działalność.
Nie ma też co wołać tzw. ludzi o kasę.
Bo nam nie dadzą. Bo nie mają. Bo wydają na plazmy i egipty.
Jak ktoś chce i ma cokolwiek to już dał.
Choćby ten portal skąd się wziął?

No tak na chłopski rozum.
Ile ludzi poszło za Chrystusem?
I idzie dziś.
Jaki był kapitał założycielski Kościoła Katolickiego?
Śmierć jednego Człowieka.

Podczas wspomnianej rozmowy, wspominalimy Husarię – temat szlagier każdej patriotycznej rozmowy…
No że była piękna i wspaniała.
I że była taka, bo właśnie – była na nią kasa.

No niezupełnie.
To była najlepsza formacja wojskowa nie dlatego, że była opłacana złotem króla.
Przecież tak było w wielu krajach.
Różnica polegała na tym, że Nasi pobierali też zapłatę z Niebie.
Począwszy od samych królów.

Czyli Ich pobory były nieporównywalnie wyższe niż dowolnych wrogów.
Co skutkowało bezprecedensową w dziejach efektywnością. Przeliczniki bywały dwucyfrowe.
Czyli ergo się okazuje, że najtwardsza waluta to nie jest żadna z tych ziemskich.

Jeszcze padło na koniec:
– Słuchaj, ja to zawsze chciałem spotkać się z takim husarzem, posłuchać opowieści wojennych, pogadać…

Pewnie! Kto by nie chciał. Ale odparłem jednak karolkiem:
– Oni by nas unikali. A jakbyśmy się naprzykrzali to by nas zabili.

O autorze: karoljozef