Przedwczoraj w portalu TVP Info {TUTAJ(link is external)} ukazała się wiadomość:
“Najbogatsi rosyjscy oligarchowie stracili fortunę. Podano wartość zajętych majątków”. Dowiedzieliśmy się z niej, że:
“Zachodnie sankcje po ataku na Ukrainę poważnie nadwerężyły gospodarkę Rosji. Najsilniejsze uderzenie skierowano przeciwko oligarchom związanym z reżimem Władimira Putina. Objęty sankcjami Zachodu majątek 28 najbogatszych rosyjskich oligarchów ma wartość 146,4 mld dolarów – wynika z opublikowanych w poniedziałek wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Analitycy PIE zwrócili uwagę, że w wyniku agresji Rosji na Ukrainę sankcjami Zachodu zostali objęci m.in. miliarderzy powiązani z reżimem prezydenta Rosji Władimira Putina. Sankcje UE dotyczą 862 osób, a USA 446.
„Choć trudno jest oszacować ich łączny majątek, wiadomo, że 28 oligarchów z obu list posiada zasoby o wartości 146,4 mld dolarów” – wskazał Polski Instytut Ekonomiczny w poniedziałkowej analizie.”.
Założenie jest takie, że oligarchowie zwrócą się przeciw Putinowi i zmuszą go do zakończenia wojny. Czy jest to jednak prawdopodobne? Na prawie miesiąc przed inwazją Rosji na Ukrainę – w Rp.pl {TUTAJ(link is external)} Andrzej Łomanowski opublikował artykuł “Rosyjscy miliarderzy cierpią w milczeniu”. Stwierdził w nim:
“Oligarchowie w ciągu miesiąca stracili miliardy z powodu konfliktu Kremla z Zachodem, ale zbyt mocno boją się Putina, by się skarżyć. (…) Ostatnie podsumowania pokazały, że najwięcej znów stracili przyjaciele Putina Leonid Michelson i Giennadij Timczenko (po ok. 2 mld dolarów) oraz senator i jednocześnie właściciel kopalń złota Sulejman Kerimow. W stosunku do swego majątku największe straty poniósł założyciel informatycznego koncernu Yandex Arkadij Wołożok (ok. jedną czwartą zasobów) i Oleg Tińkow (ok. jedną piątą). Wśród przegranych „z przyczyn geopolitycznych” są też dwaj miliarderzy pamiętający jeszcze lata 90.: Władimir Potanin i Michaił Fridman.
Mowy jednak nie ma, by najbogatsi w jakikolwiek sposób wyrazili swój sprzeciw wobec samobójczej polityki zagranicznej Władimira Putina. Jego władza powstała dzięki złamaniu „oligarchów” – najbogatszych biznesmenów lat 90. silnie powiązanych z władzami i wpływających na ich decyzje.
Przestrogą dla wszystkich biznesmenów w Rosji pozostaje los miliardera Michaiła Chodorkowskiego, właściciela koncernu Jukos, któremu nowe władze z Kremla odebrały majątek i wsadziły do więzienia na dziesięć lat za to, że krytykował posunięcia Putina. Chodorkowskiemu udało się wyjść żywym na wolność dzięki interwencji Niemiec i teraz mieszka na emigracji.”.
Łomanowski wyjaśnia:
“– Jesteśmy tylko pasażerami. Społeczność biznesowa będzie gadać o możliwej wojnie w domowym zaciszu, ale publicznie będą milczeć – opisuje reakcje swych znajomych jeden z moskiewskich bankierów inwestycyjnych.
Miliarderzy są tylko pasażerami, a prawdziwych „kierowców” barwnie opisuje niezależny publicysta Aleksandr Niewzorow. – Oligarchowie to figury dające się zauważyć w ogólnym krajobrazie, ale nigdy nie tracą swojej prawdziwej funkcji „portfeli”. Nie ma ani jednego oligarchy w Rosji, który mógłby swobodnie dysponować swoimi środkami. (…) Czekiści to prawdziwa elita, która zakasawszy rękawy, niestrudzenie doi oligarchów – mówi.”.
Tak więc – rządzą czekiści, a ci wciąż słuchają Putina. Obecnie straty oligarchów są o wiele większe niż w styczniu, ale tylko kilku z nich wyraziło swoje niezadowolenie. Na stronie “Głosu Wielkopolskiego” ukazał się przedwczoraj tekst Blanki Aleksowskiej “Rosyjscy bogacze i ich związki z Putinem. “Dostali kiedyś ostrzeżenie”. Teraz tracą miliardy dolarów tygodniowo” {TUTAJ(link is external)}. Czytamy w nim:
“Decyzja Władimira Putina o napaści na Ukrainę może zatopić majątki najbogatszych rosyjskich oligarchów mieszkających na całym świecie. Zachód konfiskuje ich ociekające przepychem nieruchomości, a oni sami tracą miliardy dolarów tygodniowo. – Najgorsze dla nich będzie jednak wykluczenie ich ze światowej elity finansowej – mówi nam Michał Kacewicz, ekspert ds. wschodnich i dziennikarz Biełsatu. (…)
Związki z Kremlem
Jak podkreśla Michał Kacewicz, ekspert ds. wschodnich i publicysta Biełsatu, część oligarchów – takich jak Potanin – wzbogaciła się jeszcze za prezydentury Borysa Jelcyna i dzięki przyjaźniom z nim.
– To tzw. stara gwardia, która za czasów Putina zaczęła stopniowo tracić swoje wpływy. Owszem, Putin pozwolił im się bogacić. Ale pod jednym warunkiem: że nie będą się wtrącać do polityki. Ostrzeżeniem było aresztowanie w 2003 r. Michaiła Chodorkowskiego, a potem wyrok łagru dla niego i przejęcie przez państwo jego koncernu Yukos. Chodorkowski miał ambicje polityczne konkurowania z Putinem i został brutalnie spacyfikowany. Od tamtej pory kasta oligarchiczna w zasadzie stała się klientami Kremla i straciła wpływy polityczne – wskazuje nasz rozmówca. Jak jednak dodaje, jest też grupa, która bez Putina u władzy nie zbudowałaby swoich fortun.
Tzw. putinowscy oligarchowie – Gienadij Timczenko, bracia Rotenbergowie – to biznesmeni z Petersburga, którzy znają się z Putinem od lat 90. Te związki pomagają im np. pozyskiwać intratne i korupcyjne kontrakty państwowe. Są również ludzie, którzy formalnie nie są oligarchami, ale można ich uznać za tzw. nomenklaturowych oligarchów. To prezesi wielkich spółek państwowych (Igor Sieczin z Rosniefti, Aleksiej Miller z Gazpromu czy Siergiej Czemiezow z Rostechu). Oni zawdzięczają Putinowi wszystko. Mimo, że formalnie są tylko menedżerami państwowych koncernów, znajdują się na najwyższych miejscach rankingów Forbesa – zaznacza Kacewicz. (…)
– Rosyjska oligarchia robiła wszystko, by stać się szanowaną, tak jak zachodni biznes. Inwestowali w działalność charytatywną, sztukę, edukację swoich dzieci. Nie chcieli być przaśnymi „ruskimi”. Teraz część z nich będzie napiętnowana. Znowu przylgnie do nich łatka bandytów wspierających agresywny reżim – wskazuje ekspert.
I dodaje, że ich niezadowolenie może przynieść Moskwie problemy: – Sami w sobie oligarchowie nie mają dużego znaczenia politycznego, od dawna nie mają wpływu na Putina, a raczej on ma na nich. Natomiast jeśli sytuacja finansowa Rosji będzie coraz cięższa, a w dużej części środowiska biznesowego będzie narastał opór wobec Kremla to niewykluczone, że w połączeniu z fermentem w elicie rządowej, służbach i protestami społecznymi – oligarchowie nabiorą nowego znaczenia politycznego.”.
Wątpię w to – oligarchowie mają tylko swe majątki i żadnego zaplecza politycznego. Jak widać – bogactwa łatwo im odebrać. Bez nich nic nie znaczą.
1. “Rosyjscy miliarderzy dostają po kieszeni”
Czy tego typu konfiskata nie jest grabieżą? jakoś nie przypominam sobie, aby “społeczność międzynarodowa” konfiskowała majątki poszczególnym członkom mafii, mafijnym korporacjom lub osobom, które popierały światowe ludobójstwo na przełomie XX i XXI wieku.
To są bolszewickie metody, tym bardziej, że wszelkie uzasadnienie tego typu kradzieży pali na panewce, bo nie mają związków z Putinem.
To są nie tylko metody bolszewickie. Przecież Niemcy skonfiskowali Polakom w Wielkopolsce wszystko co ci mieli i dali kilka godzin czasu na wyniesienie się z domów. Dekret Bieruta był późniejszy.
Ja bym to nazwała konfiskatą wojenną, bo przecież nie wypowiedziana, to jednak na Ukrainie toczy się WOJNA! Nie rozumiem tylko dlaczego sami miliarderzy mają dostać po kieszeni?
Z kim toczą wojnę owi “miliarderzy”? Jeżeli ktoś jest prywatną osobą, a na dodatek niezaangażowaną, to jest to kradzież.
Z “zachodem”?
Konfiskata wojenna lub zabór wojenny byłby gdyby robili to Rosjanie lub Ukraińcy sobie nawzajem.
Oczywiście. Robili to na ziemiach polskich: Krzyżacy, Tatarzy, Kozacy, Rusini, Turcy, Szwedzi, Prusacy, Niemcy, państwa zaborcze, Moskale, a potem znów Niemcy, Rosjanie, Żydzi.
Aktualnie nasz polski majątek nie został zwrócony ( w formie materialnej i w formie reparacji) przez: Niemców, Rosjan, Ukraińców, Litwinów, Białorusinów oraz polskojęzycznych złodziei (tzw. państwo)
Właśnie tym, jako Polak jestem zainteresowany.
To koreluje z zamiarem zmiany naszej konstytucji, które mają umożliwić w majestacie prawa rabunek mienia, póki co oligarchom rosyjskim. Dasz palec, wezmą ciebie. Na początek oligarchowie, potem my. Nie będziesz miał nic i będziesz ….
No! To możemy to potraktować jako konfiskata w ramach reparacji za II wś.
Alino, na Boga co Ty wypisujesz!
Jakie reparacje, tu i teraz dzieje się zmiana założeń cywilizacyjno-kulturowych, które onegdaj podlegały zmianom, ale w odróżnieniu od dzisiejszych czasów, nie były tak szybkie w jednostce czasu. I widzę, że nie dostrzegasz synergii zdarzeń i działań pozornie ze sobą nie związanych, które mają wspólny mianownik. Na przykład sądownictwo. Wypowiedź o nadzwyczajnej kaście zna w “Polszcze” niemal każdy. Ale gdzie ona padła i w jakich okolicznościach, to już niekoniecznie. A było to takie sympozjum sędziów, po tym jak rozpoczęto zmiany w tzw. “wymiarze sprawiedliwości” na najwyższych szczeblach, czyli SN, NSA, Trybunał Konstytucyjny. I ujawniono w ramach SN kariery sędziów tam wstawionych, którzy tworzyli izbę, chyba administracji i spraw publicznych, czy jak to się tam wtedy nazywało. Ja to dokładnie przeczytałem. I oprócz wykształcenia prawniczego stricte, byli to ludzie, którzy posiadali podyplomowe kwalifikacje z prawa: farmaceutycznego, informatycznego i tzw. nowych technologii i nie tylko prawa. W zdecydowanej większości. A zatem, wprowadzono konia trojańskiego do zatwardziałego układu. I te ich wrzaski i klangor nie były wyrazem rzeczywistego sprzeciwu, a jedynie żądaniem, aby “ci starzy” przetrwali i potwierdzono gwarancje istnienia ich “kaście” w nowym systemie. Tylko tyle i aż tyle. I tu polecam przefiltrować to co napisałem przez sens wpisu pn. “The end Game, czyli w kolejce po umysł”.
Nietytusie!
Bądź łaskaw stosować ten styl wypowiedzi stosować do swoich koleżanek i kolegów plizzzzz.
Sytuacja rzeczywiście przypomina bolszewickie sposoby działania. Słusznie pisze Czarna Limuzyna, że jakoś innym oligarchom itp majątki nie są konfiskowane. Zdaje się nawet jak były rozruchy antymoskiewskie na Ukrainie to Poroszenki fabryki czekolady na terenie Rosji działały normalnie. Jak na razie to po kieszeni dostają najbardziej chyba Polacy przez tzw. unijne przepisy, sankcje nałożone przez Berlin (via Bruksela) na Polskę i inne sprawy (np wciąż RAŻĄCO niesprawiedliwe dopłaty dla rolników). Bardzo mocno też Polacy dostali po kieszeni jak jakiś polski oligarczyk podpisał z Moskwą NIEKORZYSTNĄ umowę na dostawy gazu do 2022 r. (oczywiście tzw. dobra zmiana oligarczyka nie ruszyła tylko Polacy musieli płacić).
Wojna się skończy, jakiś minister (np skorumpowany) podpisze umowę z Rosją na gaz dwa razy droższy niż reszta świata (np na 20 lat), minister będzie żył dostatnio,a my po prostu więcej płacić. USA będzie miało innego prezydenta a on będzie kazał naszym przywódcom pojednać się z Rosją (i może nawet dać Rosji, albo Niemcom w zależności od układu, woj warmińsko- mazurskie, tak ładnie przylegające granicami przewidującymi, do okręgu kaliningradzkiego), Polacy będą musieli wypłacić Ukraińcom odszkodowania za niekomfortowe traktowanie (być może już teraz jacyś prowokatorzy krzywdzą Ukraińców, potem w odpowiednim czasie CNN, albo BBC, albo co innego to puści, oczywiście z dodatkiem dramatyzmu), świat będzie się zastanawiał co zrobić z “odwiecznie niemieckimi” Szczecinem i Wrocławiem, teraz tak bardzo rasistowskim i ksenofobicznym, że aż przywódcy polscy świeccy i duchowni muszą przepraszać… Co niemożliwe? ;)