Niedawno wszedł na ekrany film w reżyserii Michała Węgrzyna “Gierek” {TUTAJ(link is external)}. Oto jak opisał to dzieło recenzent Filmwebu, Michał Piepiórka {TUTAJ(link is external)}:
“Problem w tym, że twórcy zdecydowali się nie tyle zaproponować wnikliwsze wejrzenie i skrupulatniejszą analizę, lecz nakręcić hagiografię. A to nigdy nie jest dobry pomysł. Edward Gierek to postać zdjęta wprost ze świętego obrazka. Porządny chłop ze Śląska, który wie, co to ciężka, górnicza praca. Robotnika udobrucha, harówka mu nie straszna, ze zwykłymi ludźmi gadać umie, a przed wyższymi sferami błyśnie niezłym francuskim. Uczciwy, pracowity, lojalny i tylko interes ukochanego narodu ciąży mu na sercu – mąż stanu jak się zowie! Jakkolwiek byśmy spierali się z najzacieklejszymi krytykami I sekretarza, jakkolwiek walczylibyśmy z fałszującymi historię PRL-u, jakkolwiek zależałoby nam na odczarowaniu złej sławy Gierka, to i tak nawet nie zbliżylibyśmy się do poziomu uwielbienia “pierwszego z Katowic”, jaki wypełnia serca twórców filmu.
Poziom krystaliczności tytułowego bohatera jest tak wysoki, że nie tyle ociera się o karykaturę, co jest nią w pełni niemal od pierwszych ujęć.”.
No cóż, ten “święty obrazek” jest nieprawdziwy. Ja pisałam o Gierku trzykrotnie. Po raz pierwszy 31.01.2010. W notce “Pokolenie antykomunistów” {TUTAJ(link is external)} stwierdziłam:
“Trzeba uczciwie powiedzieć, że był on [Gierek] chyba najlepszym z tych komunistycznych namiestników Moskwy rządzących w t.zw. krajach demokracji ludowej. Różnił się tym od reszty tej szajki, że dużą część życia spędził we Francji i Belgii. Wydaje się, że szczerze pragnął on, by w Polsce żyło się tak, jak tam, nie zdając sobie sprawy z tego, że w komunizmie było to niemożliwe. Jego polityka gospodarcza skończyła się więc totalną klapą. Zanim to się jednak stało, wielu ludzi zdołało uzyskać wykształcenie, otrzymać mieszkanie, kupić małego fiata, a nawet wyjechać z wycieczką za granicę. Pod rządami Gierka można było ułożyć sobie życie. Jak na komunistę, stosował on stosunkowo mało represji i miał niewiele krwi na rękach. Cieszył się też zupełnie niesłusznie sławą uczciwego polityka. W rzeczywistości Gierek i jego rodzina kradli tyle co inni, tylko że większość majątku odebrano im w stanie wojennym, gdy Gierek został internowany. Legenda jednak pozostała.”.
Rozwinął tę myśl w swoim komentarzu do powyższego tekstu bloger Karol123 {TUTAJ(link is external)}:
“Faktycznie po czasach siermiężnego gnoma Gomułki epoka Gierka mogła się podobać. Ponieważ ogół społeczeństwa nie mając dostępu do wiadomości pozwalających na ogląd całości spraw cieszył się każdą różnicą na korzyść, a były one ewidentne, nie miał specjalnie przesłanek do zrozumienia do jakiego w sumie syfa zmierzaliśmy. Przypomina mi się pewien dowcip a propos, w którym okresy rządów Bieruta, Gomułki i Gierka są porównywane do środków lokomocji, powstał on pewnie za schyłkowego Gierka kiedy to i owo dało co niektórym do zrozumienia (np. kartki na cukier i Radom):
Za Bieruta – jak w tramwaju- jedni siedzą inni wiszą
Za Gomułki – jak w autobusie- trochę siedzi, jeden kieruje
Za Gierka – jak na “Stefanie Batorym” – niby dobrze a rzygać się chce.
Cala masa ludzi dobrze wspomina Gierkowska dekadę ( o której sam pisał, że “przerwana”) bo system umożliwił prawie każdemu wygrzebanie sobie w nim w miarę wygodnej norki oraz jak to pisał Szpotański :
“w ten socjalistyczny system rurek swój prywatny wkręcić kurek”. Powodem do radości były wczasy FWP, chociaż aby je dostać to trzeba było podjąć za kolana sekretarza CRZZ, talon na balon, wycieczka do Dodatku Do Rancza, kupno w sklepie “górniczym” telewizora “kolorowego” marki Rubin 714 a może nawet i Jowisza itp. Pisałem już o tym gdzieś na innym blogu ale miałem możliwość poznać na obczyźnie kilku przedstawicieli tych czasów. Nie byli to partyjni kacykowie czy ogólnie rozumiana nomenklatura, ot tak tacy ludzie co właśnie mieli norkę M-4 i pracowali np. w adminie Pałacu Kultury, czy organie prasowym w województwie. W ich mniemaniu to były czasy prosperity, wprawdzie Ruski rządził ale na ulicach było spokojnie a i “każdy” jak chciał to sobie to co trzeba załatwił.”.
Niestety – Gierek robił znacznie gorsze rzeczy niż tylko stwarzanie iluzji dobrobytu. W mojej następnej notce “Edward Gierek jako przedmiot uwielbienia” napisanej dwa dni później {TUTAJ(link is external)} zauważyłam. że:
“Rafał Ziemkiewicz nie pozostawia na Gierku suchej nitki, porównując jego rządy z panowaniem króla Sasa, poświęcając przy tym analizie tego okresu większość rozdziału piątego. Mariusz Ziomecki w artykule w “Antysocjalistycznym Mazowszu” pisze o tym, że mit Gierka jako uczciwego komunisty jest z gruntu fałszywy. Gierek i jego rodzina kradli tak, jak inni, z tą różnicą, że po internowaniu Gierka w stanie wojennym, władze odebrały im większą część majątku. Zabrano też Gierkowi emeryturę i musiał się on utrzymywać z belgijskiej renty. Rolicki i Kutz zawsze robili co mogli, by przedstawiać Gierka w jak najlepszym świetle, ale nawet oni musieli przyznać, że wielka jego kariera zaczęła się od tego, że w 1951 roku na polecenie KC PZPR złamał strajk w kopalni Kazimierz – Juliusz w Sosnowcu, wykorzystując to, iż pracował tam i zginął jego ojciec. Górnicy zostali przez niego oszukani: zamiast spełnienia postulatów spotkały ich represje. W nagrodę za ten wyczyn został on wkrótce awansowany na I sekretarza KW w Katowicach. Za jego panowania Śląsk i Zagłębie były bastionem stalinizmu i nie jest wcale przypadkiem, że w roku 1953 Katowice przemianowano na Stalinogród /nazwa ta przetrwała do 1956 r./. (…)
Wyznawcy kultu Gierka nie przyjmują tego wszystkiego do wiadomości i wciąż próbują jakoś uczcić jego pamięć, proponując wybudowanie pomnika lub nadanie jego imienia jakiemuś rondu lub placowi. Pomnik usiłowano już wybudować we Włocławku, w Olsztynie na osiedlu Jaroty i w Piotrkowie Trybunalskim. W tym ostatnim mieście rondo Sulejowskie nosiło przez pewien czas imię Edwarda Gierka. Stosunkowo niedawno, bo w 2008 roku padła propozycja budowy pomnika Gierka w Czumowie koło Hrubieszowa. Ronda imienia Gierka istnieją we Włocławku i oczywiście w Sosnowcu.
Sosnowiec jest rodzinnym miastem Edwarda Gierka. Nic więc dziwnego, że tam właśnie ma on najwięcej wiernych zwolenników. Nosi on tytuł honorowego obywatela miasta. Działa tam też prężnie Ogólnopolskie Stowarzyszenie im. Edwarda Gierka. W różnego rodzaju plebiscytach na najwybitniejszego sosnowiczanina Gierek zajmuje zawsze drugie miejsce, zaraz za Janem Kiepurą.”.
Po ponad czterech latach, 26.04 2014, w dzienniku “Rzeczpospolita” ukazał się wywiad Roberta Mazurka z historykiem Jerzym Eislerem zatytułowany “Gierek był sowieckim agentem”. Omówiłam go {TUTAJ}. Oto fragmenty:
“Tymczasem bardzo wiele wskazuje na to, że Edward Gierek był przez lata radzieckim agentem.
No to pojechał pan po bandzie.
To tylko hipoteza, ale pewne jest, że Gierek cieszył się wyjątkowymi, nadzwyczajnymi wręcz względami w Moskwie.
Co to znaczy?
Od lat 60. stawiano na niego jednoznacznie i otwarcie, ale to się zaczęło dużo wcześniej, bo w latach 40.
Przecież Gierek był wtedy robotnikiem w Belgii!
Właśnie! Tam przyjeżdżali z Moskwy kominternowscy inspektorzy, na których świetne wrażenie zrobił prawdziwy komunista, górnik, Edward Gierek. Właśnie w Belgii, zdaniem znanego historyka i działacza komunistycznego Andrzeja Werblana, zadzierzgnęły się szczególne więzy łączące Gierka z towarzyszami radzieckimi.”.
W dalszym ciągu Eisler mówi, że w październiku 1956 do Warszawy przyleciał Nikita Chruszczow i jako przyjaciół sojuszu polsko-radzieckiego wymienił: Konstantego Rokossowskiego, Zenona Nowaka, gen Franciszka Jóźwiaka i właśnie Edwarda Gierka. W późniejszych latach Gierek był zapraszany na Krym, by spotkać się na wakacjach z Leonidem Breżniewem. Gierek zdecydowanie wyprzedził Gomułkę w hołdach wobec Moskwy.
Od siebie dodam, że to przecież Edward Gierek w 1976 roku wpisał sojusz ze Związkiem Sowieckim do polskiej konstytucji. Mazurek zapytuje:
“W 1948 roku do Polski (…) przyjeżdża 35-letni Gierek, który całe życie spędził na Zachodzie, i nic? Ani razu nie okazał się szpiegiem francuskim?”.
Eisler odpowiada:
“Dla mnie to dodatkowy argument. Ten młody człowiek cały czas awansuje, wspina się po szczeblach partyjnej hierarchii w Katowicach, by w 1954 roku trafić do KC, a dwa lata później do Biura Politycznego.”.
Hipoteza Eislera jest niezwykle prawdopodobna. Wynika z niej, iż prawdziwy początek wielkiej kariery Gierka nie miał miejsca w Zagłębiu przy tłumieniu strajków, ale w Belgii – podczas jego działalności jako agenta Kominternu, zaufanego Moskwy.”.
Pojawienie się filmu “Gierek” pokazuje, iż lewica wcale nie zrezygnowała z kultywowania legendy Gierka jako “komunistycznego świętego”.
Edward Gierek czyli ówczesna dobra zmiana
w 1967 roku po podwyżce cen:
//tygodnik.tvp.pl/
Całe szczęście, że spuscizna Gierka została w 1989r zagrabiona i zaorana, więc nikt już nie pamieta co wybudował. Potomkowie chłopów, których Gierek ubezpieczył w 1972r już nie pamietaja, ze przedtem w razie choroby chłop musiał sprzedać krowę, żeby sie leczyć. Itp. itd. Gierek rządił faktycznie w latach 1970-1976, kiedy przy pomocy tzw.wypadków radomskich został całkowicie odsuniety od władzy i był juz tylko figurantem. Rządziła bezpieka wojskowa i cywilna. Ciekawe, jak takiego niby pupilka Kremla mógł internować Jaruzelski.
Film jest może idiotyczny, ale przesada w odwrotnym kierunku też.