Mieszkamy teraz na planecie Pinta

W tym roku minie 65 lat od pierwszego wydania “Dzienników gwiazdowych” Stanisława Lema {TUTAJ(link is external)}. Opisana tam podróż trzynasta zaprowadziła dzielnego podróżnika Ijona Tichego na planetę Pinta. Jak dowiadujemy się {TUTAJ(link is external)}:

” W jednej ze swoich podróży Ijon Tichy trafia na planetę Pinta, której mieszkańcy kultywują podwodny tryb życia. Są przy tym zbudowani i wyglądają dokładnie tak samo, jak ludzie, tylko ich ciała pozostają zdeformowane z powodu reumatyzmu. Okazało się, że planetę nękały niegdyś gorące wiatry i zagrażała jej przemiana w szczerą pustynię. Opracowano zatem wielki plan irygacyjny, który wymknął się spod kontroli. Instytucje i urzędy odpowiedzialne za nawadnianie doprowadziły do zalania całej planety, dorabiając następnie do tego słuszną ideologię, zgodnie z którą bytowanie pod wodą stanowi najwyższą formę rozwoju. Poziom wody podnoszono stopniowo, a osoby niższego wzrostu sukcesywnie znikały. Groteskowa historia stanowi mistrzowski gambit Lema w jego grze z cenzurą.”.

Jest rzeczą zdumiewającą, że ta napisana 65 lat temu satyra na komunizm pasuje tak idealnie do obecnej rzeczywistości. Wystarczy zastąpić groźbę pustynnienia – koronawirusem, a wielki plan irygacyjny – akcją szczepień. Ta ostatnia stała się celem samym w sobie. Im bardziej szczepionki okazują się nieskuteczne, tym bardziej usiłuje się zmusić wszystkich aby się zaszczepili. Propaganda stara się przemilczeć szkodliwe efekty uboczne. Wprawdzie nie znikają osoby niższego wzrostu, ale giną ci, którzy mieli nieszczęście zachorować i którym odmówiono pomocy lekarskiej z powodu “walki z pandemią”. Ta ostatnia pochłonęła już więcej ofiar niż sam wirus.

Jak widać – mechanizmy napędzające komunistyczną dyktaturę działają również i teraz.

O autorze: elig