W niezawodnym portalu Blogpress.pl znalazłam zaproszenie:
“21 kwietnia (czwartek) – Prof. Marek Barański i prof. Tomasz Panfil – panel dyskusyjny: 1050 rocznica chrztu Polski (Warszawa)
Kalendarium, sob., 16/04/2016 – 08:00
Dzień dobry,
w imieniu Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza serdecznie zapraszam w czwartek o 17.30 do PASTy na poświęcony 1050. rocznicy Chrztu Polski panel dyskusyjny z udziałem profesorów Marka Barańskiego i Tomasza Panfila. Pozdrawiam,
Wojciech Boberski, wiceprezes SPJN” {TUTAJ}.
Gdy zjawiłam się o 17:30 w eleganckiej sali konferencyjnej na IV pietrze gmachu PASTy [Zielna 39], okazało się, iż niewiele osób skorzystało z tego zaproszenia – tylko ok. 20. Oprócz nich i prelegentów obecny byl jeszcze dr Andrzej Wroński. Ta mała frekwencja potwierdziła moje spostrzeżenie: kwietniowe obchody 1050 rocznicy jakoś nie przebiły się do społecznej świadomości Polaków. Przeszly bez echa, pozostając tylko lokalnymi uroczystościami w Wielkopolsce [mimo udziału przedstawicieli najwyższych władz państwowych i kościelnych].
Także w Poznaniu nie wypadły one dostatecznie okazale. Bloger Krzysztof Maczkowski w dniu 16.04.2016 napisał w Salonie24 notkę “Gdzie ten Chrzest” {TUTAJ}, w której stwierdził:
“Obchody 1050 rocznicy chrztu Polski od dawna były zapowiadane jako wielkie, olśniewające wydarzenie. Tymczasem w dniu rzekomo centralnych uroczystości Poznań żył jak gdyby nigdy nic. To znaczy obchody swoje, miasto swoje. A szkoda.
Nieważne, czy ktoś rok 966 uznaje za datę chrztu Polski, czy początku państwa polskiego (co, przyznajmy, w realiach ówczesnej Europy oznaczało to samo), to jednak przemierzając centrum miasta w sobotnie popołudnie wielokrotnie odwracałem głowę w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów tych obchodów. Prawie nic. Owszem, miasto udekorowane flagami, ale w Poznaniu nie mniej ich jest 11 listopada czy podczas obchodów Poznańskiego Czerwca’56. (…)
Widać, że uroczystości te nabrały charakteru wyłącznie sakralno-państwowego bez żadnej szansy przypomnienia tej daty w trochę szerszej historycznej perspektywie. (…) Organizatorzy, zamiast prób wskrzeszenia dumy z Polski i polskości, nawet w wymiarze lekko popkulturowym, poszli trochę – excusez les mots – po najmniejszej linii oporu i zaproponowali układ akademia-msza-procesja. Zamiast „wyjścia na miasto” ograniczyli uroczystości do przestrzeni zamkniętych kościołów, sal kongresowych i stadionu. (…) Skoro już organizatorzy obchodów Chrztu Polski „zamknęli” uczestników w kościołach, stadionie i salach kongresowych, to dlaczego nie postawiono telebimów transmitujących te wydarzenia w przestrzeni publicznej miasta?”.
Skoro tak to wyglądało w Poznaniu, w centrum uroczystości, to nie należy się dziwić, że w Warszawie tę rocznicę po prostu zignorowano. Przejdźmy teraz do samej dyskusji. Była ona ciekawa. Profesorowie polemizowali z utartymi poglądami na temat chrztu, pokazując przy okazji ogrom naszej niewiedzy. Są spory nawet na temat tego, kim był Mieszko? Profesorowie wierzą raczej Gallowi Anonimowi, ktory opisuje jego przodków z rodu Piastów, Siemomysła, Lestka i Siemowita. Samego Piasta uważają jednak za postać mityczną. Wspomnieli jednak o teorii głoszacej, iż Mieszko był Wikingiem, oraz o lansowanej przez prof. Przemysława Urbańczyka tezie, że pochodzil on [i jego ród] z rozbitego przez Węgrów Państwa Wielkomorawskiego.
Nie ma też wiedzy o tym, gdzie i kiedy ów chrzest miał miejsce. Wiadomo, iż czeska księżniczka Dobrawa przybyła na dwór Mieszka w 965 roku i podobno przez rok nakłaniała go do przyjecia chrztu. Zdaniem Galla Anonima odmawiała mu – jako poganinowi – wstępu do malżenskiego łoża, a inne wersje mówia o tym, że świadomie łamała posty, by go przekonać, iż chrzescijańswoo nie jest zbyt uciążliwe. Niepewna jest też data chrztu. Przyjmuje sie, że była to Wielka Sobota roku 966, ale nie ma to potwierdzenia w źródłach historycznych.
Wiadomo za to, jak mógł wygladać taki chrzest Władca i możni zanurzali sie w basenie lub czymś w rodzaju beczki, a prostemu ludowi musiała wystarczac lokalna rzeka, staw lub jezioro. Chrzest ludu byl grupowy a wszystkim w grupie nadawano to samo imie. Ci nowoochrzczeni wlaściwie nadal pozostawali poganami, przyjmowanie nowej religii było długim procesem. Profesorowie zastanawiali się, co właściwie skłoniło Mieszka do ochrzczenia się. Nie jest bowiem prawdą to, czego uczono nas w szkole, że Mieszko przyjął chrzest z Czech, by przeciwstawić się Niemcom. Wydaje się, iż celem malżenstwa z Dobrawą było rozbicie sojuszu Czechów z Wieletami, zagrażającego państwu Mieszka. Mógł on też uznać wartośc chrześcijaństwa i potęgę Boga porównując kamienne kościoły ze świetymi gajami pogan.
Chodzilo też o prestiż. Chrześcijańscy książęta zawierali często sojusze z poganami, ale traktowali ich z pogardą. Profesor Barański przytoczył średniowieczną legendę opowiadającą o pogańskim wodzu goszczącym u chrześcijanskiego księcia, któremu podczas uczty wynoszono jedzenie na dwór, jak psu. Zobaczył to arcybiskup i powiedział: Ochrzcij się, to przestaną tobą pomiatac. Wódz posłuchał i następnego dnia siedział przy stole na honorowym miejscu. Barwnych opowieści przytaczał prof. Barański więcej. Opisał jak książę kijowski Włodzimierz przed swoim chrztem w 988 r. zorganizowal coś w rodzaju “castingu”. Zaprosił na swój dwor przedstawicieli chrześcijaństwa w obrządku wschodnim, kościoła rzymsko-katolickiego, islamu i judaizmu. Kazal im przedstawić swoje religie. Wizja raju z hurysami nie przemówiła do niego, do judaizmu zniechęciło go to, iż jego wyznawcy zyją w diasporze, a w obrzadku łacinskim było, jego zdaniem, za dużo postów. Zdecydował się więc przyjąć chrzest w obrządku bizantyjskim.
Profesorowie różnili się w poglądach na to, gdzie Mieszko się ochrzcił. Prof. Panfil był pewien, że w Ratyzbonie, gdzie było biskupstwo [to w Magdeburgu powstało dwa lata później], a prof. Barański uważa, iż moglo to mieć miejsce w Gnieźnie, Poznaniu lub na Ostrowie Lednickim. W trakcie dyskusji przedstawiono wyniki badań archeologicznych w tych miejscach ilustrowane slajdami, m. in. rekonstrukcje pałaców Mieszka. Mowa była także o prowadzonych obecnie badaniach genetycznych mających wyjasnic pochodzenie rodu Piasow. Profesorowie omówili też dalsze dzieje państwa Mieszka i panowanie Bolesława Chrobrego az do jego koronacjiw 1025 r. Potem padały pytania z sali. Margotte spytal, czemu Mieszko nie został świetym. Inni władcy chrystianizujacy swe ludy, byliszybko kanonizowani.
Prof. Barański opowiedzial o klątwie, która miała jakoby ciążyć na rodzie Piastów z powodu zabójstwa biskupa Stanisława przez Bolesława Śmiałego. Ja spytałam o powody rozpadu państwa Mieszka I i Chrobrego w zaledwie 13 lat po koronacji tego ostatniego. Według prof. Barańskiego Mieszko II walczył z Sasami i i przsiedlil wielu z poganskich Sasów do Wielkopolski. Ci przesiedleńcy wzniecili bunt znany jako “bunt pogan”. Dołączyli do niego poddani majacy dość ucisku fiskalnego [ciągłe wojny zbyt wiele kosztowaly]. Ten zamęt wykorzystali Czesi, ktorzy pod wodzą Brzetysława doszczętnie złupili Wielkopolskę, i książe Mazowsza, chcący utworzyć własne państwo.
Dopiero w latach 1049-1051 syn Mieszka II, Kazimierz Odnowiciel zdołał uzyskać pomoc zarówno z Niemiec , jak i z Rusi i ponownie zjednoczył Polskę, przenosząc stolicę do niezniszczonego Krakowa.
Spotkanie trwało do 19:00. Filmowała je Margotte z portalu Blogpress.pl . Tam powinna pojawić się relacja wideo.
Kiedyś czytałem nieco inną opinię –
Podobno to przede wszystkim zakaz picia alkoholu przesądził o tym, że Włodzimierz I wybrał prawosławie, a nie islam – uważał że ten zakaz jest wbrew słowiańskiej naturze jego poddanych i w jego narodzie to się nigdy nie uda. A w sprawie judaizmu (choć raczej w wydaniu chazarskim..) i islamu – to przede wszystkim obrzezanie… (też obawiał się buntu poddanych). Postów w prawosławiu jest więcej niż w katolicyźmie, są częstsze, dłuższe i surowsze. Natomiast czynnikiem decydującym w kwestii wyboru prawosławia miało być piękno greckiej liturgii i bogactwo wystroju bizantyjskich świątyń.
Relacja Blogpress.pl + wideo jest tu:
http://blogpress.pl/node/22672
wideo: