Myśl dnia
Antoine de Saint-Exupéry
Cytat dnia
“Zanim stąd odejdę, proszę Was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością. Taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na Chrzcie Świętym.”
Jan Paweł II w 1979 roku w Krakowie
************
Saint Efraim from Syria by stratilatis
Efraim, – postać biblijna ze Starego Testamentu. Młodszy z dwóch synów Józefa i Asenat, urodzony w Egipcie. Jakub zaadoptował Efraima, swego wnuka, i swoje błogosławieństwo dał jemu, a nie jego starszemu bratu Manassesowi
************
Słowo Boże
XXX NIEDZIELA ZWYKŁA, ROK B
PIERWSZE CZYTANIE (Jr 31, 7-9)
Pan wybawił swój lud
Czytanie z Księgi proroka Jeremiasza.
“Wykrzykujcie radośnie na cześć Jakuba, weselcie się pierwszym wśród narodów. Głoście, wychwalajcie i mówcie: « Pan wybawił swój lud, Resztę Izraela ».
Oto sprowadzę ich z ziemi północnej i zgromadzę ich z krańców ziemi. Są wśród nich niewidomi i dotknięci kalectwem, kobieta brzemienna wraz z położnicą; powracają wielką gromadą.
Oto wyszli z płaczem, lecz wśród pociech ich przyprowadzę. Przywiodę ich do strumienia wody równą drogą, nie potkną się na niej. Jestem bowiem ojcem dla Izraela, a Efraim jest moim synem pierworodnym”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 126,1-2ab. 2cd-3. 4-5. 6)
Refren: Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas.
Gdy Pan odmienił los Syjonu, *
wydało się nam, że śnimy.
Usta nasze były pełne śmiechu, *
a język śpiewał z radości.
Mówiono wtedy między poganami: *
“Wielkie rzeczy im Pan uczynił”.
Pan uczynił nam wielkie rzeczy *
i ogarnęła nas radość.
Odmień znowu nasz los, Panie, *
jak odmieniasz strumienie na Południu.
Ci, którzy we łzach sieją, *
żąć będą w radości.
Idą i płaczą *
niosąc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością *
niosąc swoje snopy.
DRUGIE CZYTANIE (Hbr 5,1-6)
Chrystus kapłanem na wieki
Czytanie z Listu do Hebrajczyków.
Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale uczynił to Ten, który powiedział do Niego: “Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził”, jak i w innym miejscu: “Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka”.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (2 Tm 1, 10b)
Aklamacja:Alleluja, alleluja, alleluja.
Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus śmierć zwyciężył,
a na życie rzucił światło przez Ewangelię.
Aklamacja:Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mk 10, 46-52)
Uzdrowienie niewidomego
Słowa Ewangelii według świętego Marka.
Jezus przystanął i rzekł: “Zawołajcie go”. I przywołali niewidomego, mówiąc mu: “Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię”. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: “Co chcesz, abym ci uczynił?”
Powiedział Mu niewidomy: “Rabbuni, żebym przejrzał”.
Jezus mu rzekł: “Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
<iframe width=”560″ height=”315″ src=”https://www.youtube.com/embed/Bx-hA6X73i4″ frameborder=”0″ allowfullscreen></iframe>
Wołać za Jezusem
Choć wielu próbowało uciszyć Bartymeusza, on się tym nie zrażał i krzyczał jeszcze głośniej za Jezusem. Nie zawsze rady innych mogą iść we właściwym kierunku. Gdyby ów niewidomy żebrak nie był tak zdeterminowany, nie dostałby się nigdy do Jezusa. Rozeznanie duchowe nie ma nic wspólnego z salonowym savoir vivrem. Czasem trzeba umieć podjąć radykalne i zdecydowane działania, aby wypełnić wolę Bożą. Jezus przywrócił Bartymeuszowi na nowo wzrok. Zobaczył, że człowiek ten może zdziałać jeszcze wiele dobra w swoim życiu i dał mu życiową szansę. Miejmy odwagę krzyczeć odważnie za Jezusem, wzywać Jego pomocy. Tak, aby nas usłyszał. A potem idźmy, czyniąc dobro.
Podobnie jak niewidomy Bartymeusz przyzywam, Panie, Twojej litości. Są takie sprawy i sytuacje, które po ludzku wydają się beznadziejne. Ale nie dla Ciebie, bo Ty jesteś jedynym Zbawicielem.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
**********
Wprowadzenie do liturgii
ISTNIEJE ŚWIATŁO, KTÓRE NIGDY NIE GAŚNIE
Wchodzimy do sklepu i kupujemy to, co jest nam potrzebne. Płacąc, zauważamy jednak, że za dużo jest tego, co wydaje się nam konieczne. Tak naprawdę potrzeby człowieka są dużo mniejsze. Potrzebujemy światła rozeznania.
Światło daje nam radość, rozświetla drogę, zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Ono jest też potrzebne w naszym życiu wewnętrznym, ponieważ codziennie musimy podejmować decyzje i wybierać to, co dla nas dobre. Kierujemy się rozumem, lecz potrzebne jest nam także światło wiary!
Nieustannie natrafiamy na wydarzenia, ludzi, zjawiska, których nie rozumiemy. Wtedy pomaga nam nasza wiara. Możemy wołać do Jezusa, tak jak Bartymeusz z dzisiejszej Ewangelii: „Synu Dawida, ulituj się nade mną!”. I prosić: „Rabbuni, żebym przejrzał” (Mk 10,51). Pan Jezus otwiera duchowe oczy naszego serca i rozświetla niezrozumiałą dla nas sytuację.
Często cierpienie, ból, powoduje, że zamykamy się w smutku, który jest ciemnością. Wydaje się nam, że tak będzie zawsze. Jezus, który przeszedł od śmierci do życia, przypomina nam o tym, że nie zawsze tak będzie. Nasze trudności, cierpienia, mają swój początek i koniec. To jest orędzie Zmartwychwstałego Jezusa! „Ci, którzy we łzach sieją, żąć będą w radości” (Ps 126,5).
Gdy w naszym życiu stajemy się uczniami Jezusa, On nie proponuje nam „lekkiego i przyjemnego” życia. Chrystus prowadzi nas przez życie podobne do tego, które On przeżył. Radość, smutek, łzy. Jest to droga wąska, lecz rozświetlona Światłem Jezusa, które nigdy nie gaśnie.
o. Tomasz Słowiński – dominikanin
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/947
**********
Liturgia słowa
Podczas jazdy samochodem lub autobusem mijamy małe miasteczka i wsie, zauważamy coś charakterystycznego. To wieże kościołów. „Cebulaste” barokowe, strzeliste gotyckie i neogotyckie. W mijanym krajobrazie są one jak znaki obecności Boga pośród Jego ludu. Są znakami nadziei w otaczającym świecie. Każda z tych wież oznacza miejsce, gdzie w czasie Mszy Świętej przychodzi do człowieka sam Bóg w Osobie Jezusa Chrystusa. To łaska, że możemy Go przyjmować.
PIERWSZE CZYTANIE (Jr 31,7-9)
Gdy wracamy z dalekiej podróży do domu, odczuwamy w sercu wielką radość. Jeszcze większą, gdy wiemy, że w domu ktoś na nas czeka. W naszym życiu takie powroty do domu to nasze nawrócenie. Kiedyś jest pierwsze nawrócenie, a potem kolejne. Pan Bóg zawsze na nas czeka. On wie, że przy Nim jest nasz dom. Nasza radość nawrócenia na pewno nie dorównuje radości Pana Boga, gdy widzi nas znowu przy sobie.
Czytanie z Księgi proroka Jeremiasza
To mówi Pan:
«Wykrzykujcie radośnie na cześć Jakuba, weselcie się pierwszym wśród narodów. Głoście, wychwalajcie i mówcie: „Pan wybawił swój lud, Resztę Izraela”.
Oto sprowadzę ich z ziemi północnej i zgromadzę ich z krańców ziemi. Są wśród nich niewidomi i dotknięci kalectwem, kobieta brzemienna wraz z położnicą; powracają wielką gromadą.
Oto wyszli z płaczem, lecz wśród pociech ich przyprowadzę. Przywiodę ich do strumienia wody równą drogą, nie potkną się na niej. Jestem bowiem ojcem dla Izraela, Efraim jest moim synem pierworodnym».
PSALM (Ps 126,1-2ab.2cd-3.4-5.6)
Radość i smutek to elementy naszego życia. Mają swój początek i koniec. Należy o tym pamiętać i być rozumnym w radości i smutku. Nie zatracić się w chwilach szczęścia i nie zatonąć w rozpaczy smutku. Smutek zdarza się tylko tu w ziemskim życiu. A radość będzie z nami także i w wieczności!
Refren: Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas.
Gdy Pan odmienił los Syjonu, *
wydawało się nam, że śnimy.
Usta nasze były pełne śmiechu,*
a język śpiewał z radości. Ref.
Mówiono wtedy między poganami: *
«Wielkie rzeczy im Pan uczynił».
Pan uczynił nam wielkie rzeczy *
i ogarnęła nas radość. Ref.
Odmień znowu nasz los, Panie, *
jak odmieniasz strumienie na południu.
Ci, którzy we łzach sieją, *
żąć będą w radości. Ref.
Idą i płaczą, *
niosąc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością, *
niosąc swoje snopy. Ref.
DRUGIE CZYTANIE (Hbr 5,1-6)
Poznanie własnej grzeszności i niedoskonałości uczy nas miłosierdzia. Uczy też pokory, bo pokazuje, jak w naszej ludzkiej słabości jesteśmy do siebie podobni. Miłosierdzie i pokora pomagają nam budować jedność z naszymi bliźnimi. Tacy właśnie stajemy razem przed Jezusem, który z radością oczyszcza nas z grzechów i umacnia.
Czytanie z Listu do Hebrajczyków
Każdy arcykapłan z ludzi brany dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabości. Powinien przeto jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy. I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron.
Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale uczynił to Ten, który powiedział do Niego: «Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził», jak i w innym miejscu: «Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka».
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. 2Tm 1,10b)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus śmierć zwyciężył,
a na życie rzucił światło przez Ewangelię.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mk 10,46-52)
Modlitwa to świadectwo mojej wiary. Jeżeli moja wiara jest żywa, wtedy z odwagą proszę Pana Jezusa o wszystko to, czego potrzebuję. Przez to okazuję zaufanie, że tylko Chrystus może mi pomóc. Moja wiara również powinna być bezinteresowna, wyraża się w modlitwie uwielbienia. Moja wiara też jest radością, wtedy rodzi się w sercu modlitwa dziękczynienia!
Słowa Ewangelii według świętego Marka
Gdy Jezus razem z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten, słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!». Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną!».
Jezus przystanął i rzekł: «Zawołajcie go». I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił?».
Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał».
Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/947/part/2
***********
Katecheza
Halloween – zagrożenie duchowe
HALLOWEEN – skrót od: All Hallow Day – Dzień Wszystkich Świętych i All Hallow Evening – Wieczór Wszystkich Świętych; in. Samhain. Obchodzony jest 31 października. To jedno z tzw. świąt czarownic, zwanych sabatami, które gromadziły cztery razy w ciągu roku wszystkich uznających siebie za sympatyków Szatana i wiedźm. Sabaty te odbywały się w równonoc wiosenną (21 marca), przesilenie letnie (22 czerwca), równonoc jesienną (21 września) i w przesilenie zimowe (22 grudnia).
Halloween, występujący także w rytuale celtyckim, był również czasem możliwego kontaktowania się ze zmarłymi. Popularny obraz współczesnych zabaw związanych z Halloween ma więc swe korzenie w pradawnych zwyczajach celtyckich i w religiach pogańskich. Dla satanistów jest to równocześnie wieczór czarnych mszy i orgii seksualnych, które wynikają z rytuałów łączenia się ludzi z demonami.
Trudno powiedzieć, dlaczego właśnie ten sabat zyskał taką popularność. Być może ma to związek z czasową bliskością katolickiej uroczystości Wszystkich Świętych. Może o tym świadczyć sama nazwa, wyjaśniona na początku. Przy zabawie symbolami śmierci, paktowania z diabłem czy z demonami zachodzi duże niebezpieczeństwo zwane w nauce o kulturze banalizowaniem symboli. Przyzwyczajenie się do pewnych symboli i zabawowe ich traktowanie niszczy świat kultury, która wypracowała szacunek i postawę milczenia i zadumy wobec tajemnic śmierci człowieka, cmentarzy i grobów. Urządzane wówczas dyskoteki i tańce czy czerwone wino (symbol krwi) wypijane z pucharów w kształcie trupich czaszek wpływają destrukcyjnie na warstwę kulturową wspomnienia o zmarłych.
Katoliccy biskupi francuscy i przełożeni protestanccy uznali obchodzenie Halloween za odrodzenie pogańskich zwyczajów. Kościół luterański w Szwecji stwierdził, że Halloween to gloryfikacja zła, przemocy i śmierci. [Świętej Pamięci] arcybiskup Mediolanu, C.M. Martini, podkreślał, że Halloween jest obcy kulturze i tradycji chrześcijańskiej. Zmarły [w 2001 roku] biskup radomski, Jan Chrapek, określił Halloween jako pogański obyczaj, bezmyślnie promowany przez media i niektóre szkoły, który zamazuje chrześcijański wymiar spotkania modlitewnego nad grobami swych bliskich. W wielu szkołach amerykańskich rodzice wymogli na dyrekcji i gronie nauczycielskim, by zaniechano organizowania tego typu zabaw w okresie, który jest przeznaczony na zadumę.
Ks. Andrzej Zwoliński,
Mały leksykon zagrożeń duchowych,
Częstochowa 2014.
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/947/part/3
*************
Rozważanie
Dziś muszę zatrzymać się w twoim domu (Łk 19, 5).
Celnik Zacheusz, aby zobaczyć Chrystusa, musiał wspiąć się na drzewo. Jezus dostrzegł go ukrytego między konarami i rzekł do niego: „Zejdź prędko, bo chcę odwiedzić cię w twoim domu”. Jakaż radość musiała ogarnąć Zacheusza na wieść o tak nieoczekiwanym Gościu. Wielka wola i chęć zobaczenia Jezusa oraz podjęty wysiłek wejścia na drzewo zostały nagrodzone. Jezus przyszedł do Zacheusza i całkowicie przemienił jego życie. Któż nie chciałby, jak ów celnik, zobaczyć Boga twarzą w twarz? Któż nie chciałby, żeby Jezus przyszedł do jego domu? Aby tak się stało, potrzeba naprawdę niewiele. Przez chrzest nasze ciało stało się świątynią Ducha Świętego. Dając człowiekowi eucharystyczny chleb życia, Jezus zapragnął zamieszkać w sercach swoich dzieci. Przygotujmy się więc na przyjęcie boskiego Gościa. Oczyśćmy nasze serca z brudu grzechu i niewierności. Stańmy się Bożym mieszkaniem, a wtedy, jak Zacheusz, wynagrodzimy zło, które popełniliśmy, i wówczas zbawienie stanie się także naszym udziałem.
Rozważanie zaczerpnięte z terminarzyka Dzień po dniu
Wydawanego przez Edycję Świętego Pawła
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/947/part/4
*************
#Ewangelia: Bliskość z Bogiem uzdrawia
Mieczysław Łusiak SJ
Gdy Jezus razem z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: “Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: “Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Jezus przystanął i rzekł: “Zawołajcie go”. I przywołali niewidomego, mówiąc mu: “Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię”. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: “Co chcesz, abym ci uczynił?” Powiedział Mu niewidomy: “Rabbuni, żebym przejrzał”. Jezus mu rzekł: “Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.
Komentarz do Ewangelii
Jezus powiedział Bartymeuszowi, że to wiara go uzdrowiła. Nie On, ale wiara. Jezus odwraca uwagę od siebie i akcentuje znaczenie wiary. Tak! Bez naszej wiary Bóg bowiem niewiele może zdziałać w naszym życiu. Wiara bowiem to nie przekonanie, że Bóg istnieje i że jest wszechmogący. Wiara to bliskość z Bogiem. “On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa” – tak narodziła się wiara Bartymeusza. Stał się bliski Jezusowi i to ta bliskość go uzdrowiła.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2618,ewangelia-bliskosc-z-bogiem-uzdrawia.html
***********
Trzydziesta Niedziela Zwykła
Mk 10, 46-52
Gdy Jezus razem z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną». Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną». Jezus przystanął i rzekł: «Zawołajcie go». I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił? » Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał». Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.Bartymeusz całkowicie zależał od innych. Nie tylko od pieniędzy, które dawali mu w jałmużnie, ale także od ich wzroku. Opierał się w życiu na tych dwóch rzeczach i nie mógł się bez nich obyć. Człowiek często znajduje sobie jakieś „podpórki”, mające mu pomagać w codzienności. Czasem jest to inna osoba, czasem bezpieczeństwo finansowe, zdrowie czy nawet pocieszenia na modlitwie.
Duszo Chrystusowa, uświęć mnie.
Ciało Chrystusowe, zbaw mnie,
Krwi Chrystusowa, napój mnie.
Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie.
Męko Chrystusowa, pokrzep mnie.
O dobry Jezu, wysłuchaj mnie.
W ranach swoich ukryj mnie.
Nie dopuść mi oddalić się od Ciebie.
Od złego ducha broń mnie.
W godzinę śmierci wezwij mnie.
I każ mi przyjść do siebie,
Abym z świętymi Twymi chwalił Cię,
Na wieki wieków. Amen.
Na dobranoc i dzień dobry – Mk 10, 46-52
Mariusz Han SJ
Ślepota i zaangażowanie człowieka
Niewidomy pod Jerychem
Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: Synu Dawida, ulituj się nade mną! Jezus przystanął i rzekł: Zawołajcie go! I przywołali niewidomego, mówiąc mu: Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: Co chcesz, abym ci uczynił? Powiedział Mu niewidomy: Rabbuni, żebym przejrzał. Jezus mu rzekł: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.
Opowiadanie pt. “Normalność”
H. G. Wells (1866-1946) w powieści “Kraj niewidomych” opisuje przeżycia podróżnika, który zbłądził podczas burzy w górach i znalazł się w nieznanej dolinie. Okazało się, że wszyscy tajemniczy jej mieszkańcy są niewidomymi. Nadto uważali, że to jest normalne – a to, co słyszą od dziwnego przybysza o “widzeniu” świata, przekraczało ich wyobrażenia: tego nie potrafili pojąć.
Uznawszy go za “szalonego” postanowili oślepić, aby uczynić go “normalnym”, czyli podobnym do nich. Chrystus jest Światłem, które oświeca człowieka, jednak ludzie częstokroć bardziej miłują ciemności… Nie dowierzają Bogu.
Refleksja
Zaślepienie powoduje to, że jesteśmy zdani na innych ludzi. Niezdolność do samodzielnego życia paraliżuje i koncentruje na swoim bólu. Wtedy zamykamy się nie tylko na sobie samych, ale na innych. Samotność, odizolowanie i bierność skazuje nas na żebraninę wobec innych ludzi. Tracimy przez to moc decyzyjną o sobie samym i o tym, co dzieje się wokoło nas. Nikt nie lubi być w takiej sytuacji.
Jeśli jest nam źle, warto wtedy wołać do Jezusa tak, aby ten krzyk bólu i bezradności usłyszał. A On na pewno usłyszy i pomoże w taki sposób, którego się w ogóle nie spodziewamy…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Na czym polega zaślepienie człowieka?
2. Co robić, jeśli czujesz samotność, odizolowanie i bierność na innych?
3. Jak ważny jest drugi człowiek w szukaniu pomocy naszego zaślepienia?
I tak na koniec…
“Gdy widzimy już tylko to, co chcemy widzieć, osiągnęliśmy duchową ślepotę” (Marie von Ebner-Eschenbach , Aforyzmy Eschenbach)
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,58,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mk-10-46-52.html
****************
Co mam dla ciebie zrobić?
Wacław Oszajca SJ
Ewangelia przeznaczona na tę niedzielę świetnie pokazuje, czym jest i powinien być kościół i Kościół.
Nawiasem mówiąc, niektóre czasopisma jakoś wciąż nie mogą czy nie chcą respektować zapisywania słowa “kościół” raz małą, raz wielką literą, a co za tym idzie -także różnic, które ów sposób zapisu ujawnia.
Chcąc tę różnicę uchwycić, trzeba po pomoc udać się do braci ewangelików. Luteranie na przykład mają dwa określenia, które i nam by się przydały. Zbór i kościół oraz Kościół. To rozróżnienie przypomniałoby o tym, że istnieje coś takiego jak parafia i parafianie. Zbór w ewangelickiej terminologii to nie kościół, nie budowla, ale wspólnota, parafia. Członkowie zboru to zborownicy, którzy oczywiście na nabożeństwa gromadzą się w kościele. Podobnie czynią katolicy, na Mszę idą do kościoła, w kościele gromadzi się parafia, czyli parafianie, a więc Kościół.
Jeśli tak, to czymże jest ten Kościół gromadzący się w kościele? Jeśli się przyjmie, że Kościół jest ciałem Jezusa, ale też Jego krwią i słowem, to znaczy, że chrześcijanie powinni myśleć i postępować w Jezusowym stylu. To znaczy żyć pośród ludzi i z ludźmi. Jezus nie unikał ludzi, nie odgradzał się od nich, utożsamiał się z ludźmi do tego stopnia, że trudno Go było odróżnić od tak zwanego przeciętnego człowieka. Zarzucano przecież Jezusowi, że będąc człowiekiem, ma czelność stawiać siebie na równi z Bogiem. Nie rozumiano, że Jezus żyje pośród ludzi z jednego powodu – skłania Go ku temu miłość. On, idąc za przykładem Ojca, umiłował świat taki, jaki jest – grzeszny. Z tego wynika, że również Kościół nie może dać się zamknąć w kościele, bo to by oznaczało więzienie dla Jezusa, który przecież jest w ciągłym ruchu, jako że ma jeszcze sporo do zrobienia.
Skoro Kościół jest jednym ze sposobów istnienia Jezusa w danym miejscu i czasie, to znaczy, że chrześcijanie też nie mogą stać w miejscu. Jak się więc mamy zachowywać? We wspomnianej już Ewangelii czytamy, że Jezus nie tylko chodzi z miejsca na miejsce, bo chce tego lub jest do tego zmuszony, na przykład się ukrywa. Podczas tych wędrówek Jezus uważnie przygląda się wszystkiemu, co po drodze spotyka. Dlatego może reagować na sygnały doń docierające. Usłyszał rozpaczliwy krzyk niewidomego syna Timajosa. Zauważył też reakcję na to natarczywe wołanie otaczających Go osób. I kiedy już, mimo przeszkód, doszło do spotkania, Jezus nie spieszy się z czynieniem cudu. Zbyt szanuje człowieka i dlatego pyta: “Co mam dla ciebie zrobić?”.
Ponieważ Jezus nie może jednego: nie może zmienić swego usposobienia, również dzisiaj pragnie postępować podobnie. A to znaczy, że Kościół powinien od Niego przyjąć sposób podejścia do człowieka. Chrystusowe “Co mam dla ciebie zrobić?” nie pozwala na uszczęśliwianie ludzi na siłę. Najpierw posłuchajmy i zrozumiejmy to, czego ludzie od nas oczekują.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2615,co-mam-dla-ciebie-zrobic.html
***********
Św. Grzegorz z Nyssy (ok. 335-395), mnich i biskup
Życie Mojżesza, II, 231-233, 251-253
[Na górze Synaj, Mojżesz mówił Panu: “Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę”. Pan mu odpowiedział: “Ja ukażę ci mój majestat…, ale nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza”. (Wj 33,18n).] Wydaje mi się, że doznawanie tego pragnienia pochodzi od duszy ożywionej miłością do najważniejszego piękna, duszy, której nadzieja nie przestaje stwarzać tego piękna, które widziała w Tym, który jest nad nami… Tym odważnym żądaniem, które przekracza granice pragnienia, nie jest radowanie się Pięknem w lustrach i odbiciach, ale spotkanie z Nim twarzą w twarz. Boski głos daje to, o co się prosi odmawiając tego…. Hojność Boga daje wypełnienie pragnień, ale jednocześnie nie obiecuje wypoczynku czy sytości… Na tym polega prawdziwa wizja Boża – ten, który wznosi ku Niemu wzrok nie przestaje go na wieki pragnąć. Dlatego mówi: “Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza” …
Ten sam Pan, który mówił do Mojżesza, powiedział podobnie do swoich uczniów, używając symbolu światła. “Jeśli kto chce iść za Mną”, mówił (Łk 9,23), a nie: “Jeśli kto chce iść przede Mną”. Temu, który się prosi Go o życie wieczne proponuje podobną rzecz: “Przyjdź i chodź za Mną!” (Łk 18,22). Gdyż ten, który idzie za kimś widzi tył osoby prowadzącej. Zatem, nauczanie, które otrzymał Mojżesz o tym jak można widzieć Boga to: podążaj za Bogiem tam, dokąd On prowadzi, oto oglądanie Boga…
Nie jest to możliwe dla tego, który lekceważy bezpieczne drogi, nie podąża za przewodnikiem. Przewodnik pokazuje mu ścieżki idąc przed nim. Ten, który idzie jego śladem nie oddali się od dobrej drogi, jeśli zawsze podąża za plecami osoby prowadzącej. W rzeczywistości, jeśli pójdzie się boczną drogą lub stanie na wprost przewodnika, staje się na innej drodze – innej od tej wskazanej przez przewodnika. Dlatego Bóg mówi temu, kogo prowadzi: “Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza”, to znaczy: “Nie stawaj na wprost swojego przewodnika”. Gdyż wtedy jesteś zwrócony w przeciwnym kierunku… Widać zatem jak ważne jest nauczyć się podążać za Bogiem. Tego, który za Nim idzie, żadne przeciwności złego nie mogą powstrzymać.
***********
Tajemnica miłosierdzia – 30. Niedziela Zwykła (25 października 2015)
- przez PSPO
- 24 października 2015
Gdy Jezus razem z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną». Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną».
Jezus przystanął i rzekł: «Zawołajcie go». I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił? »
Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał».
Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą. (Z 10. rozdz. Ewangelii wg św. Marka)
„Jezusie, Syna Dawida, ulituj się nade mną!” – krzyczy Bartymeusz.
Dlaczego Jezus ma się nad nim zmiłować? Co zrobił niewidomy, że stał się godzien miłosierdzia Jezusa? Trzeba odpowiedzieć: tym, co otwiera Jezusowe serce, jest pełne ufności błaganie o miłosierdzie. Ewangelia w wielu miejscach przekonuje nas, że to potrzeba mało, albo tylko jednego, aby do bogactw miłosierdzia Boga przystąpić…
„Jezusie, Syna Dawida, ulituj się nade mną!”
Dzisiejsze czytania liturgiczne: Jr 31, 7-9; Hbr 5, 1-6; Mk 10,46-52
Ten pełen bólu okrzyk niewidomego spod Jerycha ma swoją dalszą historię. Tak bowiem poruszył mnichów starożytnych, że uczynili go jednym z elementów składowych formuły modlitwy Jezusowej. Od kilkunastu wieków szereg ludzi przyzywa w ten sposób Boga, wołając: „Panie Jezus Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”. Wołamy tak i my, ludzie ślepi, którzy nie dostrzegamy do końca naszych win, ale też brak nam siły, aby dostrzec ogrom dobroci Boga. Ślepota wiąże się ze słabą wiarą, wiarą malutką, prośba o miłosierdzie jest prośbą o przywrócenie nam dobroci Boga w serce, uwierzenia, że damy jednak radę dojść do nieba i odzyskując wzrok możemy ujrzeć nowy świat, świat Boży, tak jak przejrzał niewidomy spod Jerycha.
„Jezusie, Syna Dawida, ulituj się nade mną!”
Szymon Hiżycki OSB | Modlitwa Jezusowa
http://ps-po.pl/2015/10/24/tajemnica-milosierdzia-30-niedziela-zwykla-25-pazdziernika-2015/
************
XXX NIEDZIELA ZWYKŁA B
25 października 2015r.
I. Lectio: Czytaj z wiarą i uważnie święty tekst, jak gdyby dyktował go dla ciebie Duch Święty.
Każdy arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabościom. Powinien przeto jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy. I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron. Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale uczynił to Ten, który powiedział do Niego: “Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził”, jak i w innym miejscu: “Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka”.
Hbr 5,1-6
II. Meditatio: Staraj się zrozumieć dogłębnie tekst. Pytaj siebie: “Co Bóg mówi do mnie?”.
Autor natchniony przypomina, że papież, biskup, kapłan, diakon nie jest przedstawicielem jakiejś szczególnej rasy ludzkiej, czy też trochę jest człowiekiem a trochę bogiem, taki półbóg, bosko-ludzka hybryda. On, tak jak wszyscy śmiertelni, jest człowiekiem z krwi i kości. Podlega słabościom, popełnia błędy i zdarza mu się błądzić a nawet grzeszyć. Dlatego może współczuć i rozumieć, nie tylko w teorii, innych śmiertelnych też błądzących i grzesznych. To wśród ludzi odnalazła go Boża łaska, nie odwrotnie i powierzyła urząd, zadanie do wypełnienia. W pierwszym rzędzie jest on specjalistą od spraw odnoszących się do Boga. Jednak modląc się za innych sam tej modlitwy, modlitwy innych bardzo potrzebuję i to każdego dnia. Składając ofiary za grzechy innych, wypraszając innym Boże miłosierdzie, sam powinienem w nim regularnie się zanurzać, z niego korzystać. Boży wybór nic nie ujął mu z jego człowieczeństwa, nie uczynił go ani supermanem, ani mięczakiem. On też jest grzesznikiem, będącym w drodze do świętości. Wzorem, codziennym odniesieniem każdego papieża, biskupa, kapłana czy diakona jest Jezus Chrystus. Podobnie jak Chrystus, który jako arcykapłan nie szukał własnej chwały, lecz chwały Ojca, tak i on pragnie jak najlepiej odczytywać i wypełnić wolę Bożą. Zawsze pamięta, że w relacji do Boga pierwsze jest Boże dziecięctwo a nie pełniony urząd. Najpierw jest Bożym dzieckiem później papieżem, biskupem, kapłanem czy diakonem. Kiedy przestawi te porządki grozi mu to, że zamieni się w religijnego funkcjonariusza i zamiast dla ludu będzie nad ludem.
Czy papież, biskupi, kapłani diakoni mogą liczyć na moje, codzienne modlitewne wsparcie? Pamiętam o nich w modlitwie? Czy modlę się też o nowe, liczne i święte powołania do służby Bożej? Licząc na współczucie i wsparcie moich pasterzy, zwłaszcza, kiedy upadam, błądzę, grzeszę sam potrafię je okazać moim pasterzom, kiedy wpadną w takie czy inne tarapaty? Nie potępiam, nie gorszę się, ale powierzam Bożemu miłosierdziu? Czy żądając świętości życia od pasterzy sam z tej świętości w życiu się zwalniam? Czy dziękuję Bogu za pasterzy według Serca Jezusowego, dobrych pasterzy?
Pomodlę się za papieża, biskupów, kapłanów i diakonów o świętość życia.
III Oratio: Teraz ty mów do Boga. Otwórz przed Bogiem serce, aby mówić Mu o przeżyciach, które rodzi w tobie słowo. Módl się prosto i spontanicznie – owocami wcześniejszej “lectio” i “meditatio”. Pozwól Bogu zstąpić do serca i mów do Niego we własnym sercu. Wsłuchaj się w poruszenia własnego serca. Wyrażaj je szczerze przed Bogiem: uwielbiaj, dziękuj i proś. Może ci w tym pomóc modlitwa psalmu:
Odmień znowu nasz los, Panie,
jak odmieniasz strumienie na Południu.
Ci, którzy we łzach sieją,
żąć będą w radości…
Ps 126,4-5
IV Contemplatio: Trwaj przed Bogiem całym sobą. Módl się obecnością. Trwaj przy Bogu. Kontemplacja to czas bezsłownego westchnienia Ducha, ukojenia w Bogu. Rozmowa serca z sercem. Jest to godzina nawiedzenia Słowa. Powtarzaj w różnych porach dnia:
Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas
*****
opracował: ks. Ryszard Stankiewicz SDS
Centrum Formacji Duchowej – www.cfd.salwatorianie.pl )
Poznaj lepiej metodę kontemplacji ewangelicznej według Lectio Divina:
http://www.katolik.pl/
**********
Życie w trzech krokach
On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. Mk 10, 46 – 52
Historia Bartymeusza to historia naszego życia. Każdego z nas. Grzech sprawia, że jestem ślepcem. Nie widzę rzeczywistości takiej, jaka jest naprawdę, bliźniego takim, jaki jest. Widzę albo przez różowe, albo czarne okulary. Widzę przez pryzmat moich stereotypów, szufladek w głowie, schematów myślenia, zafiksowań – a może trzeba by powiedzieć przede wszystkim – przez pryzmat zranionego przez grzech ego. Ego jest bardzo wrażliwe na krytykę, nie znosi bólu i cierpienia, skoncentrowane mocno na swoim punkcie. Niestety, tak patrzę na rzeczywistość i niekoniecznie tak chcę.
Jestem również żebrakiem. Zamiast żyć pełnią życia (tego będziemy się uczyć do końca swoich dni), żyję z ochłapów: ludzkiego zainteresowania, troski, miłości, czasu. Dzieje się tak, kiedy siedzę przy drodze i nie zamierzam wziąć swego życia w swoje ręce, wziąć odpowiedzialności. Czasem robię to specjalnie, czasem mimowolnie. Jestem ślepcem i żebrakiem.
Jest jeszcze jedna przeszkoda: tłum. On zabiera moją indywidualność i próbuje mnie wtopić w „szarą masę”. Tłum próbuje mnie stłumić, kiedy pojawia się szansa zmiany. Tak było z Bartymeuszem. Tłum nastaje, by ucichł, kiedy on dowiedział się, że przechodzi Jezus i zaczyna wołać. Tłum jest kapryśny i nie zależy mu na jednostce, na osobie. Bo kiedy Jezus zwraca się ku ślepcowi, tłum nagle staje się sprzyjający. Kiedy więc w moim życiu zbytnio opieram się na opinii ludzkiej, opinii tłumu – stracę siebie i mogę zostać zagłuszony.
Dlaczego Jezus nie zatrzymał się, kiedy Bartymeusz wołał pierwszy raz? Czyżby nie słyszał? Słyszał dobrze. Może chciał usłyszeć drugi raz. By zobaczyć determinację niewidomego, czy nie zniechęci wołaniem, szczególnie gdy tłum mocno naciska na niego. A ja? Kiedy przychodzi moment zniechęcenia? Bo życie daje w kość często. Za którym razem się poddam? Czy wytrzymam 7 razy, a może aż 77 razy?
Poruszają mnie 3 kroki, jakie robi Bartymeusz, kiedy Jezus go woła. Najpierw – zrzuca płaszcz. To jego zabezpieczenie na życie. Do Jezusa nie można pójść w maseczce, z pudrem i makijażem, schowany za jakimś parawanem czy płaszczem. Do Jezusa trzeba pójść takim, jakim się jest naprawdę. To jest trudne i to jest moja robotą – Jezus tego za mnie nie zrobi. Zrzucić płaszcz, przestać się chować, wyjść z krzaków. To nie jest łatwe…
Drugi krok, to zerwać się. Te słowa mają w sobie mnóstwo energii, dynamizmu. Najczęstsze skojarzenie z zerwaniem się dotyczy psa, który może zerwać się z łańcucha. To olbrzymia siła. Wydaje się, jakby Bartymeusz zaangażował się całkowicie w to, by… zrobić trzeci krok – przyjść do Jezusa. To też ważny krok. Nie idzie w jakąkolwiek stronę, idzie do Jezusa. Ma olbrzymią determinację. O to też pyta go Jezus – o determinację i pragnienia. Czego chcesz…?
Na koniec… odzyskuje wzrok, zaczyna więc widzieć ludzi i rzeczywistość nowymi oczami, które dostał od Jezusa. To nie są już jego stare oczy (niby te same), ale nowe oczy. Wtedy jest zdolny iść za Jezusem drogą. Nie siedzi przy drodze, lecz bierze swoje życie w sposób odpowiedzialny, podejmuje decyzje i idzie. Idzie za Tym, który uczynił z niego nowego człowieka, jakby zwrócił mu życie. On tylko krzyczał i nie dał się zagłuszyć, a potem wykonał 3 kroki. Bez nich nic by się nie dokonało…
http://ginter.sj.deon.pl/zycie-w-trzech-krokach/
**********************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
25 PAŹDZIERNIKA
**********
W ciągu roku są dwa dni, szczególnie ważne dla każdej świątyni: dzień jej patrona i rocznica jej poświęcenia. Pierwszy z nich jest odpowiednikiem naszych imienin – w tym dniu w kościele obchodzona jest uroczystość odpustowa (często przenoszona – ze względu na możliwość uczestnictwa większej liczby wiernych – na najbliższą niedzielę). Dzień rocznicy poświęcenia kościoła jest analogią do wspomnienia dnia przyjęcia chrztu. Przez chrzest człowiek staje się dzieckiem Bożym; przez poświęcenie świątynia staje się budynkiem przeznaczonym do wyłącznej służby Bożej. Odtąd nie może on służyć żadnym świeckim celom.
Istnieją dwie liturgiczne formy oddania budowli do celów kultu. Pierwsza to pobłogosławienie kościoła. Druga – to jego poświęcenie (dawniej zwane też konsekracją; obecnie termin ten jest używany wyłącznie w odniesieniu do ludzi). Błogosławi się tylko te kościoły, które nie są przeznaczone na stałe do kultu Bożego – na przykład gdy wiadomo, że kościół ulegnie rozbiórce po wybudowaniu nowego kościoła, albo w razie wybudowania kościoła z materiału nietrwałego. Poświęcenie jest formą uroczystszą – przewodniczy mu biskup, sprawujący bogate obrzędy. Od budowniczych otrzymuje on klucze do świątyni, po otwarciu drzwi jako pierwszy do niej wchodzi, wprowadzając lud. Podczas uroczystej Eucharystii kropi ołtarz i ściany wodą święconą, namaszcza też ołtarz i ściany (w czterech lub dwunastu miejscach – tzw. zacheuszkach). W ołtarzu umieszcza się ponadto relikwie świętych, zapala światła i okadza nową świątynię. Po raz pierwszy też umieszcza się Chleb Eucharystyczny w tabernakulum.
Każdy kościół posiada swój tytuł. Zwyczaj ten pochodzi jeszcze ze starożytności. Według obecnie obowiązujących uregulowań tytułem kościoła może być:
- Przenajświętsza Trójca lub każda z Osób Bożych, czyli Bóg Ojciec, Jezus Chrystus pod wezwaniem tajemnicy Jego życia lub pod imieniem już wprowadzonym do liturgii, Duch Święty
- Matka Boża pod wezwaniem już przyjętym w liturgii
- święci aniołowie
- święty wpisany do Martyrologium Rzymskiego lub bezsprzecznie kanonizowany.
Kościół może nosić tytuł błogosławionego, ale tylko wtedy, gdy ten błogosławiony został zgodnie z prawem wpisany do kalendarza danej diecezji – wymagana jest wówczas zgoda ordynariusza. Kościół może mieć tylko i wyłącznie jeden tytuł. Istnieje jednak możliwość wyboru dwóch lub więcej świętych, pod warunkiem, że w kalendarzu liturgicznym występują oni razem (np. święci Apostołowie Piotr i Paweł).
Niektóre kościoły nie są związane z parafią – są wówczas określane mianem kościołów rektorskich. Opiekę nad nimi sprawuje nie proboszcz, a rektor. Kościoły, w których przechowywane są relikwie świętych lub słynące łaskami wizerunki Matki Bożej lub świętych mogą zostać na mocy decyzji biskupa ordynariusza wyniesione do godności sanktuarium. Z takim wyróżnieniem wiąże się obowiązek troski opiekunów tego miejsca o rozwój istniejącego tam kultu.
W każdej diecezji istnieje także zwykle przynajmniej jedna bazylika mniejsza. Mianem bazyliki większej określa się jedynie kilka kościołów w Rzymie:
- Bazylikę Najświętszego Zbawiciela na Lateranie
- Bazylikę św. Piotra na Watykanie
- Bazylikę św. Pawła za Murami
- Bazylikę Matki Bożej Większej
- Bazylikę św. Wawrzyńca za Murami
Jedynym wyjątkiem jest Bazylika św. Franciszka, znajdująca się w Asyżu.
Tytuł bazyliki mniejszej mogą uzyskać świątynie spełniające m.in. następujące warunki:
- świątynia musi być odpowiednio wielka, odznaczająca się artyzmem i odpowiadająca przepisom liturgicznym (ołtarz, tron celebransa, tabernakulum)
- ma być konsekrowana, a dla diecezji powinna być wzorem w celebrowaniu świętej liturgii, przepowiadania Słowa Bożego, słuchania spowiedzi i sprawowania sakramentów Kościoła
- ma zajmować w diecezji szczególną pozycję, np. z racji posiadania łaskami słynącego obrazu, relikwii czy też z powodu bezpośrednio związku z historią diecezji
Na kościele, który otrzymał godność bazyliki, spoczywają też określone obowiązki i przywileje, np. większą wagę powinno się przywiązywać do upowszechniania nauczania papieskiego; częściej można uzyskać w takiej świątyni odpust zupełny.
Każda diecezja ma swoją katedrę – matkę wszystkich innych kościołów. Jest ona siedzibą biskupa. Stanowi centrum struktury diecezji. Ma szczególne znaczenie dla kapłanów, którzy przeważnie właśnie w niej przyjmują święcenia kapłańskie i tutaj w każdy Wielki Czwartek gromadzą się wokół swojego biskupa odnawiając przyrzeczenia złożone w czasie swoich święceń, oraz dla osób życia konsekrowanego, które w jej murach uroczyście odnawiają śluby zakonne. Biskup diecezjalny spełnia swoją najważniejszą posługę pasterską właśnie w świątyni katedralnej. W największe uroczystości w ciągu roku liturgicznego odprawia w niej Msze święte, udziela sakramentów – zwłaszcza święceń kapłańskich i sakramentu bierzmowania – oraz głosi Słowo Boże. Jak mówią przepisy liturgiczne, “aby bardziej uwidocznić znaczenie i godność Kościoła lokalnego, obchodzi się rocznicę poświęcenia jego kościoła katedralnego jako uroczystość w samym kościele katedralnym, a w innych kościołach diecezji – jako święto”.
Święci męczennicy Chryzant i Daria | |
Święty Bernard Calvo, biskup | |
Kościół katedralny w Koszalinie |
http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-25.php3
**********************************************************************************************************************
TO WARTO PRZECZYTAĆ, POSŁUCHAĆ, OBEJRZEĆ
***********
Różaniec po łacinie z Benedyktem XVI – tajemnice chwalebne, Mysteria Gloriae
**********
FILM NA WIECZÓR
Paweł VI Paolo VI, prima puntata 2008 PL cz. 1
Paweł VI Paolo VI, prima puntata 2008 PL cz. 2
************
(5) Miłość trwa wiecznie (2006) Lektor PL – cały film
Przemówienie Franciszka kończące Synod
Przemówienie Ojca Świętego Franciszka na zakończenie ostatniej kongregacji generalnej XIV Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów.
Wasze Świątobliwości, Eminencje, Ekscelencje, drodzy bracia i siostry, przede wszystkich chciałbym podziękować Panu, który w tych latach przewodził nam na synodalnej drodze z Duchem Świętym, który nigdy nie odmawia Kościołowi swojego wsparcia.
Prawdziwie z serca dziękuję Jego Ekscelencji Kardynałowi Lorenzo Baldisseri, Sekretarzowi Generalnemu Synodu, Jego Ekscelencji Fabio Fabene, Podsekretarzowi, a wraz z nimi dziękuję Relatorowi Jego Eminencji. W tym świetle i dzięki temu czasowi łaski, który Kościół przeżywał, rozmawiając i dyskutując o rodzinie, czujemy się wzajemnie ubogaceni; a wielu z nas doświadczyło działania Ducha Świętego, który jest prawdziwym pierwszym działającym i twórcą Synodu.
Dla nas wszystkich słowo „rodzina” nie brzmi już tak, Kardynałowi Peterowi Erdő i Sekretarzowi Specjalnemu Jego Ekscelencji Arcybiskupowi Bruno Forte, Przewodniczącym delegowanym, sekretarzom, konsultantom, tłumaczom i wszystkim, którzy niestrudzenie pracowali z całkowitym oddaniem Kościołowi: serdeczne dzięki! Dziękuję wam wszystkim, drodzy Ojcowie Synodalni, Delegaci [bratnich Kościołów i Wspólnot], Audytorzy, Audytorki, Asesorzy, Proboszczowie i Rodziny, za wasz czynny i owocny udział.
Dziękuję również osobom „anonimowym” i wszystkim, którzy pracowali w milczeniu, hojnie przyczyniając się do dzieła tego synodu. Zapewniam was o mojej modlitwie, aby Pan obficie wam wynagrodził darami swojej łaski! Śledząc prace synodu, zadawałem sobie pytanie: co będzie oznaczało dla Kościoła zakończenie tego synodu poświęconego rodzinie? Z pewnością nie znaczy ono, że wyczerpano wszystkie tematy dotyczące rodziny, ale że usiłowano oświetlić je światłem Ewangelii, tradycji i dwutysiącletniej historii Kościoła, wprowadzając w nie radość nadziei, bez popadania w łatwe powtórzenie tego, co jest bezdyskusyjne albo zostało już powiedziane. Z pewnością nie oznacza, że znaleziono wyczerpujące rozwiązania wszystkich trudności i wątpliwości, które są wyzwaniem i zagrożeniem dla rodziny, ale że wystawiono te trudności i wątpliwości na światło wiary, że uważnie się im przyjrzano i skonfrontowano się z nimi bez lęku i bez chowania głowy w piasek.
Znaczy to, że zachęcono wszystkich do zrozumienia wagi instytucji rodziny i małżeństwa między mężczyzną i kobietą, zbudowanego na jedności i nierozerwalności, i do docenienia jej jako fundamentu społeczeństwa i życia ludzkiego.
Znaczy, że wysłuchano i pozwolono wysłuchać głosy rodzin i pasterzy Kościoła, którzy przybyli do Rzymu, dźwigając na swych ramionach brzemiona i nadzieje, bogactwa i wyzwania rodzin z każdej części świata.
Znaczy to, że dano dowód żywotności Kościoła katolickiego, który nie boi się potrząsnąć uśmierzonymi sumieniami albo pobrudzić sobie ręce, żywo i szczerze dyskutując o rodzinie.
Znaczy, że usiłowano przyjrzeć się i odczytać dzisiejszą rzeczywistość – więcej: rzeczywistości – oczyma Boga, aby rozpalić i oświetlić ogniem wiary serca ludzi, w historycznym momencie zniechęcenia i kryzysu socjalnego, ekonomicznego, moralnego i dominującego negatywizmu.
Znaczy, że świadczono wobec wszystkich, że Ewangelia pozostaje dla Kościoła żywym źródłem wiecznej nowości, przeciw każdemu, kto chce ją „zdoktrynizować” w martwe kamienie do rzucania w innych.
Oznacza również, że obnażono zamknięte serca, które często ukrywają się nawet za nauczaniem Kościoła albo za dobrymi intencjami, aby zasiąść na katedrze Mojżesza i sądzić, czasami z poczuciem wyższości i z powierzchownością, trudne przypadki i rodziny zranione.
Znaczy, że stwierdzono, że Kościół jest Kościołem ubogich w duchu i grzeszników poszukujących przebaczenia, a nie tylko sprawiedliwych i świętych, więcej: sprawiedliwych i świętych, kiedy czują się ubogimi i grzesznikami.
Znaczy, że usiłowano otworzyć horyzonty dla przezwyciężenia każdej hermeneutyki konspiracyjnej czy zamkniętej wizji, aby bronić i szerzyć wolność dzieci Bożych, aby przekazywać piękno chrześcijańskiej Nowiny, czasami pokrytej rdzą archaicznego języka albo po prostu niezrozumiałej.
Na drodze tego synodu różne opinie, które zostały w sposób wolny wyrażone – a niestety czasami metodami nie całkiem życzliwymi – z pewnością ubogaciły i ożywiły dialog, dając żywy obraz Kościoła, który nie posługuje się „spreparowanymi formularzami”, ale czerpie z niewyczerpanego źródła swej wiary żywą wodę, by napoić wysuszone serca1. I – pomijając kwestie dogmatyczne jasno zdefiniowane przez Magisterium Kościoła – widzieliśmy również, że to, co wydaje się normalne dla biskupa jednego kontynentu, jest oceniane jako dziwne, prawie jako skandaliczne, przez biskupa z innego kontynentu; to, co uważa się za naruszenie prawa w jednym społeczeństwie, jest jednoznacznym i nieprzekraczalnym przykazaniem w drugim; to, co dla niektórych jest wolnością sumienia, dla innych jest tylko zamieszaniem. W rzeczywistości kultury bardzo różnią się między sobą i każde generalne pryncypium potrzebuje inkulturacji, jeśli ma być zachowane i wprowadzone w życie2.
Synod z 1985 roku, który celebrował 20-lecie zakończenia Soboru Watykańskiego II, mówił o inkulturacji jako o «wewnętrznej transformacji autentycznych wartości kulturowych przez integrację z chrześcijaństwem i wewnętrznym zakorzenieniu chrześcijaństwa w różnorakich kulturach ludzkich»3. Inkulturacja nie osłabia prawdziwych wartości, ale pokazuje ich prawdziwą siłę i ich autentyczność, gdyż dostosowują się one, nie zmieniając się, co więcej, w sposób pokojowy i stopniowo przemieniają różne kultury4. Widzieliśmy, również poprzez bogactwo naszej różnorodności, że wyzwanie, jakie stoi przed nami, jest wciąż to samo: głosić Ewangelię współczesnemu człowiekowi, broniąc rodziny przed wszystkimi ideologicznymi i indywidualistycznymi atakami. I, nie popadając nigdy w niebezpieczeństwo relatywizmu albo demonizując innych, usiłowaliśmy w pełni i odważnie przyjąć dobroć i miłosierdzie Boga, które przekracza nasze ludzkie kalkulacje i nie pragnie niczego innego, jak tego, aby «WSZYSCY LUDZIE ZOSTALI ZBAWIENI» (1 Tm 2,4), aby wprowadzić i żyć tym synodem w kontekście Nadzwyczajnego Roku Miłosierdzia, do którego przeżywania Kościół jest wezwany. Drodzy bracia, doświadczenie synodu pozwoliło nam lepiej zrozumieć, że prawdziwymi obrońcami doktryny nie są ci, którzy bronią litery, ale ducha; nie idei, ale człowieka; nie formuł, ale darmowości miłości Boga i jego wybaczenia. To w żaden sposób nie oznacza obniżenia ważności formuł, prawa i przykazań Bożych, ale wyniesienie wielkości prawdziwego Boga, który nie odnosi się do nas według naszych zasług, ani według naszych czynów, ale wyłącznie według nieskończonej szczodrości swego Miłosierdzia (por. Rz 3,21-30; Ps 129; Łk 11,47-54).
To oznacza pokonywanie nieustannej pokusy starszego brata (por. Łk 15,25-32) i zazdrosnych robotników (por. Mt 20,1-16). Co więcej, znaczy dowartościowanie prawa i przykazania stworzonego dla człowieka, a nie na odwrót (por. Mk 2,27). W tym sensie konieczna skrucha, czyny i wysiłki ludzkie nabierają głębszego sensu, nie jako cena niemożliwego do nabycia Zbawienia, którego Chrystus darmowo dokonał na krzyżu, ale jako odpowiedź dana Temu, który pierwszy nas umiłował i zbawił nas za cenę swojej niewinnej krwi, podczas gdy byliśmy jeszcze grzesznikami (por. Rz 5,6). Pierwszym obowiązkiem Kościoła nie jest szafować wyroki skazujące czy anatemy, ale głosić miłosierdzie Boga, wzywać do nawrócenia i prowadzić wszystkich ludzi do zabawienia Pańskiego (por. J 12,44-50).
Błogosławiony Paweł VI we wspaniałych słowach mówił: „Możemy zatem myśleć, że każdy nasz grzech albo ucieczka od Boga rozpala w Nim ogień jeszcze większej miłości, pragnienie, by nas odzyskać i na nowo wprowadzić w swój zbawczy plan […]. Bóg, w Chrystusie, objawia się jako nieskończenie dobry […]. Bóg jest dobry. I nie tylko w sobie samym; Bóg jest – mówimy to płacząc – dobry dla nas. On nas kocha, szuka, myśli o nas, zna, inspiruje i oczekuje: On będzie – jeśli tak można powiedzieć – szczęśliwy w dniu, w którym my odwrócimy się i powiemy: Panie, w Twojej dobroci, przebacz mi. Tak zatem nasza skrucha staje się radością Boga»5. Również św. Jan Paweł II głosił, że ”Kościół żyje swoim autentycznym życiem, kiedy wyznaje i głosi miłosierdzie […] i kiedy ludzi przybliża do Zbawicielowych zdrojów miłosierdzia, których jest dyspozytariuszem i szafarzem„5.
Także Papież Benedykt XVI powiedział: ”Miłosierdzie w rzeczywistości jest żywotnym centrum przesłania ewangelicznego, jest samym imieniem Boga […]. Wszystko, co Kościół mówi i robi, wyraża miłosierdzie, jakie Bóg żywi dla człowieka. Kiedy Kościół musi przywołać zapomnianą prawdę albo zdradzone dobro, robi to zawsze powodowany miłosierną miłością, aby ludzie mieli życie i mieli je w obfitości (por. J 10,10)„7. W tym świetle i dzięki temu czasowi łaski, który Kościół przeżywał, rozmawiając i dyskutując o rodzinie, czujemy się wzajemnie ubogaceni; a wielu z nas doświadczyło działania Ducha Świętego, który jest prawdziwym pierwszym działającym i twórcą synodu. Dla nas wszystkich słowo ”rodzina„ nie brzmi już tak, jak przedtem, do tego stopnia, że znajdujemy w nim samym streszczenie jej powołania i znaczenie całej drogi synodalnej8. W rzeczywistości, dla Kościoła zakończenie synodu oznacza powrót do prawdziwego ”kroczenia razem„, aby nieść w każdej części świata, w każdej diecezji, w każdej wspólnocie i w każdej sytuacji światło Ewangelii, przytulenie Kościoła i wsparcie miłosierdziem Boga! Dziękuję!
Cytat: http://www.naszdziennik.pl
Link wraz przypisami