W ostatnich kilku dniach Radosław Sikorski ciągle powtarza, iż nie możemy czuć się bezpiecznie. Czy boi się o Polskę, czy też o własną skórę?
W dniu 20 lipca 2014 portal Onet.pl /TUTAJ/ poinformował o wywiadzie Sikorskiego dla hiszpańskiego dziennika “ABC” w którym nasz minister spraw zagranicznych stwierdził:
“- My w Polsce nie jesteśmy i nawet nie możemy czuć się bezpieczni. A to dlatego, że nasz sąsiad padł ofiarą agresji. Dlatego oczekujemy, że podczas szczytu NATO w Walii zostanie przyjęty zasadniczy pakiet gwarancji dla naszego bezpieczeństwa.”.
Jeszcze dobitniej powtórzył to wczoraj, 24 lipca, w TVN24.pl /TUTAJ/:
” Pytanie, czy ówczesna polska sympatia i pomoc Ameryce będzie oznaczała dzisiejszą amerykańską wzajemność, wtedy kiedy to my czujemy się zagrożeni i prosimy o wsparcie – powiedział Sikorski, dodając, że “to się teraz waży”.
Minister powiedział, że kolejnym sprawdzianem będzie wrześniowy szczyt NATO, na którym ma zapaść decyzja o ewentualnym wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. Jego zdaniem, będzie to najważniejszy szczyt za polskiej obecności w Sojuszu, bo okaże się, czy nadal realizuje się “kontrakt transatlantycki”. Przypomniał, że Polska wysłała wojsko m.in. do Afganistanu, kiedy Stany Zjednoczone poczuły się zagrożone. – Teraz my czujemy się zagrożeni i prosimy o wsparcie – powiedział Sikorski.”.
Ta prośba o pomoc amerykańska brzmi nieco dziwnie, gdy przypomnimy sobie, co w ujawnionej przez “Wprost” /w dniu 22.06.2014/ rozmowie Sikorskiego z Rostowskim, toczonej wiosną 2014 /patrz – /TUTAJ/, Sikorski powiedział o sojuszu polsko-amerykańskim:
“Minister spraw zagranicznych nie ma wątpliwości, że polityka prowadzona przez premiera i szefa MON jest błędem.
– Wiesz, że polsko-amerykański sojusz to jest nic nie warty. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa – oznajmia Sikorski.
Jego towarzysz dopytuje, dlaczego.
– Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją, i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy – wyjaśnia szef MSZ.”.
Teraz zaś, zaledwie w kilka miesiecy później Sikorski pokornie prosi USA o wsparcie. Ciekawe, czy jego nerwowość wynika z troski o dobro Polski, czy o własną skórę. Już 4 lipca 2014 “Gazeta Polska Codziennie” zamieściła na pierwszej stronie artykuł “Europa lekceważy Tuska I Sikorskiego” /TUTAJ/:
“O tym, że jednak dialog Ukraina–Unia Europejska–Rosja odbywa się bez udziału Polski świadczą nie słowa, lecz fakty. W ubiegłą niedzielę rozmawiali ze sobą prezydent Francji François Hollande, kanclerz Niemiec Angela Merkel, Władimir Putin i właśnie Petro Poroszenko. Polaków zabrakło.
Z kolei w środę odbyło się w Berlinie spotkanie ministrów spraw zagranicznych Niemiec, Ukrainy, Francji i Rosji. Szef polskiego MSZ-etu o ustaleniach dowiedział się dopiero w środę wieczorem od swoich odpowiedników z Francji i Niemiec.
Jeszcze kilka miesięcy temu zarówno Tusk, jak i Sikorski przedstawiali się jako liderzy „sprawy ukraińskiej”.”.
Sikorski został praktycznie wykluczony ze wszystkich ważniejszych spotkańmiędzynarodowych. Pozwolono mu tylko podpisać wraz ze Steinmeierem i Fabiusem apel w sprawie zestrzelenia malezyjskiego samolotu. Nie wspomniano w nim w ogóle o Rosji i domagano się korzystnego dla Putina zawieszenia broni /patrz – /TUTAJ/. Również w kraju pozycja Sikorskiego słabnie.
Wczoraj Antoni Macierewicz złożył w prokuraturze formalne zawiadomienie o możliwości popelnienia przestępstwa przez Sikorskiego /TUTAJ/. Chodzi o ujawnienie w rozmowie z Rostowski /linkowanej wyżej/ szczegółów tajnej operacji ZEN. Pozycja PO nie jest jeszcze tak słaba, by prokuratura odważyła się w tej chwili wystąpić otwarcie przeciw Sikorskiemu, ale sprawa już jest i będzie można w stosownej chwili do niej wrócić.
Szczególnie niepokojące dla Sikorskiego powinno być to, co dziś mówiła rzeczniczka rządu p. Kidawa-Błońska /TUTAJ/:
“Wśród kandydatów na stanowisko szefa dyplomacji UE pojawia się nazwisko szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Sam Donald Tusk jakiś czas temu przyznał, że Sikorski jest naturalnym kandydatem do piastowania takiej funkcji. Małgorzata Kidawa-Błońska przyznała, że premier ma już ewentualnego następcę na miejsce Radosława Sikorskiego. Nie chciała jednak powiedzieć, kto to jest. Kidawa-Błońska przyznała tylko: “Trzymam za Radosława Sikorskiego kciuki”.
Rzecznik rządu zaprzeczyła jednocześnie, że do Brukseli wybiera się sam premier.”.
Czyli Sikorski jest jeszcze szefem MSZ, ale jego następca jest już gotowy do objęcia tego stanowiska, zaś o posadzie w Brukseli wciąż nic nie wiadomo. Łatwo można zostać na lodzie.
Potrzeba nam kogoś, kto jest KIMŚ, człowieka charyzmy, Paderewskiego.
Sikorski to nikt, nawet z żoną.
Nie ma co obrażać Paderewskiego, porównując go z Sikorskim :)))