Dziś postanowiłam odpocząć od “bieżączki” i pomyśleć chwilę o historii Polski. W szkole PRL zachwalano nam zawsze Polskę piastowską i mówiono, że taka solidna,przewidywalna i stabilna. Tak zwane “Ziemie Odzyskane” nazywano zawsze “piastowskimi”. Szczególnie sławiono Kazimierza Wielkiego. Później Edward Gierek lubił się przedstawiać jako jego drugie wcielenie, kręcono nawet odpowiednie filmy propagandowe.
W przeciwieństwie do tego Rzeczypospolitą Obojga Narodów przedstawiano zawsze w ciemnych barwach. Polska marnowała siły na jakieś awantury na Wschodzie, szlachta gnębiła chłopów, magnateria się degenerowała. Najchętniej opisywano czasy saskie i tuż przed rozbiorami, tak mniej wiecej od Sejmu Niemego w 1717 roku do rozbiorów, których to rozbiorów przyczyną /według obowiązujacej w PRL wersji historii/ była oczywiście ciemnota i głupota Polaków.
Komuniści nie wymyślili tu nic nowego. Takie przedstawienie historii Polski połączonej z Litwą było przez cały wiek XIX suflowane przez zaborców, zwłaszcza w zaborze austriackim /słynni “Stańczycy” krakowscy/. Ich interes w tym był zupełnie jasny. Chodzilo o poniżenie Polaków. Podobnie zachowują się obecnie tzw. “elyty” spod znaku “Gazety Wyborczej” i TVN.
Epoka Polski piastowskiej trwała mniej więcej tak samo długo jak Polski jagiellońskiej. Ta pierwsza istniała, powiedzmy, od roku 960, kiedy to Mieszko I rozszerzył swą władzę /mniej więcej na obszar Polski dzisiejszej/ i umocnił ją, budując liczne grody, aż do roku 1370, czyli do śmierci Kazimierza Wielkiego, ostatniego króla z dynastii Piastów.
Początkiem Polski jagiellońskiej była Unia Krewska w roku 1385, a końcem trzeci rozbiór Polski w 1795 roku. Oba te okresy liczyły sobie po 410 lat. To dużo. Nie można więc powiedzieć, że Polska piastowska była jakoś bardziej stabilna od jagiellońskiej. Staje się to jeszcze bardziej widoczne gdy przyjrzymy się szczegółom.
Państwo Mieszka I i Bolesława Chobrego przetrwało ok. 70 lat do 1030 r. Za panowania Mieszka II w 1031 nastąpił najazd niemiecki i ruski, potem bunt pogan i poddanych, a następnie wyjątkowo niszczycielski najazd Czechów pod wodzą Brzetysława. Spustoszył on i ograbił Gniezno, Poznań, Ostrów Lednicki i Giecz. W wyniku tych wszystkich nieszczęść, koło roku 1038 państwo polskie praktycznie przestało istnieć. Dopiero w 1039 Kazimierz Odnowiciel rozpocząl ponowne jego scalanie, korzystając z pomocy wojsk niemieckich i ruskich. Dzieło to zakończył dopiero w 1051, przyłączając z powrotem Śląsk. Jednak organizacja państwowa była już zupełnie inna, a stolicą został Kraków.
To “drugie państwo piastowskie” przetrwało 87 lat do śmierci Bolesława Krzywoustego w 1138 r. Jak wiemy, podzielił on Polskę między swoich synów, rozpoczynając okres rozbicia dzielnicowego, pomijany w PRL na ogół milczeniem, choć trwał on 176 lat, aż do roku 1314, kiedy to Władysław Łokietek zdołal scalić Wielkopolskę, Małopolskę, Kujawy oraz Ziemię Sieradzką i koronować się w 1320 na króla Polski. “Trzecie państwo piastowskie” przetrwało 56 lat – do śmierci w 1370 r. Kazimierza Wielkiego – ostatniego króla z dynastii Piastów. Potem na kilkanaście lat weszło w skład Korony Węgierskiej, a w 1385 roku zawarto Unię Polsko-Litewska w Krewie.
Jak więc widać, trudno tu mówic o stabilności. Jednolita organizacja państwowa obejmująca całą Polskę istniała tylko przez 213 lat z 410 przypadajacych na czasy piastowskie /i to w trzech kilkudziesięcioletnich okresach/.
W porównaniu z tym Rzeczpospolita Obojga Narodów okazała się niezwykle stabilna. Przetrwała wygaśnięcie dynastii Jagiellonów o ponad 200 lat. Jej największy rozkwit przypadł na okres od II pokoju toruńskiego w 1466 r. do “potopu szwedzkiego” w 1655, czyli na prawie 190 lat, upadek zaś na okres po “sejmie niemym” w 1717 roku. Trwał on więc przez 78 lat. Można też powiedzieć, że przez 279 lat, od Bitwy pod Grunwaldem do Wiktorii Wiedeńskiej Rzeczpospolita potrafiła bronić swych obywateli i stawiać czoła nieprzyjaciołom.
My “daliśmy się zwariować” i pozwoliliśmy sobie wmówić, że za upadek Rzeczpospolitej Obojga Narodów winę ponoszą wyłącznie Polacy, a nie agresywni sąsiedzi naszego kraju. Jest to nieprawda. Warto też zauważyć, iż każda organizacja polityczno-społeczna ma ograniczony czas trwania.
Wielonarodowe imperia, takie jak mongolskie, brytyjskie, czy hiszpańskie, trwały zwykle 200-300 lat. Wyjatkowo długowieczne – 400-500, jak starożytny Rzym, imperium ottomańskie, czy rosyjskie. Na tym tle Rzeczpospolita Obojga Narodów wypada bardzo dobrze, zwłaszcza, że nie była ona rządzona przez jakichś tyranów, ale stanowiła republikę szlachecką oferującą swym obywatelom nie znane gdzie indziej wolności i poszanowanie prawa.
Gratuluję notki. Warto się odrywać od spraw bieżących.
Ten pomyślunek to kawał roboty. Dzięki.
//My „daliśmy się zwariować” i pozwoliliśmy sobie wmówić, że za upadek Rzeczpospolitej Obojga Narodów winę ponoszą wyłącznie Polacy, a nie agresywni sąsiedzi naszego kraju. Jest to nieprawda//
Winę ponoszą też “wrogowie wewnętrzni” – heretycy otwarcie paktujący z agresywnymi sąsiadami. Podczas potopu szwedzkiego mielśmy tego dobitne przykłady: